Tangorn - 2010-02-22 22:27:00

Mieszkanie Tangorna mieści się w jednym z nowych, strzelistych bloków mieszkalnych, usytuowanych niedaleko Kwatery Głównej Wielkiej Armii Republiki. Był to czysto osobisty wybór Mandalorianina, który w razie potrzeby chciał mieć możliwość jak najszybszego dostania się do miejsca swojej "pracy".
Lokal usytuowany jest na 86 piętrze, z którego rozciąga się całkiem interesujący widok na wielkie wieżowce oraz na samą kwaterę główną. W oddali widać również olbrzymie wojskowe lądowisko przeznaczone dla wielkich okrętów szturmowych typu Acclamator. To stamtąd wojska Republiki odlatują na kolejne planety odległych Rubieży.
Mieszkanie Tanga jest raczej skromnie urządzone, bez zbędnych bajerów typu super nowoczesny odtwarzacz muzyczny czy telewizor. Właściwie to Mandalorianin rzadko bywa w swoim mieszkaniu, głównie po to, by spać. Podzielone jest ono na dwie sypialnie, salon jadalniany, kuchnię oraz łazienkę. Nic szczególnego. Bywały już mieszkania większe, droższe, bardziej ekstrawaganckie. Utrzymane w raczej spokojnej tonacji kolorystycznej oraz w ascetycznym umeblowaniu (nie ma tutaj zbędnych ozdób czy urządzeń. Tylko minimum). Panuje tutaj zawsze porządek, wszystko ma swoje miejsce na pułkach i w szafkach, w tym broń ukryta w przeróżnych miejscach mieszkania. Szczególne miejsce zajmuje również Mandaloriański Pancerz zawieszony na specjalnym stojaku, umieszczonym w salonie. Jeszcze innym elementem trochę niepasującym do reszty jest wielka, skórzana kanapa, którą Tang przytaszczył aż z Kamino ze względów sentymentalnych. Ale o tym nikomu nie mówi, choć jego ad'ike i tak wiedzą, czemu to zrobił.

Tangorn - 2010-02-22 22:33:05

*Tangorn wraz z Malkit przylecieli aerowozem pod blok mieszkalny tego pierwszego. Potem wiadomo, wyszli razem i skierowali się do turbowindy. Wyszli na odpowiednim piętrze, skierowali się do drzwi mieszkania i Mando kartą otworzył je. Nie zdziwił się też za bardzo, gdy nie zauważył nigdzie A'dena, bo ten z pewnością gdzieś się przyczaił z blasterem. I rzeczywiście, pojawił się chwilę później, chowając blaster do kabury i uśmiechając się z ulgą* Nareszcie Tan'buir... już myślałem, że gdzieś zaginąłeś... o i przywiozłeś ze sobą Malkita? A gdzie Seco? *Klon był bardzo dociekliwy i spostrzegawczy, więc od razu domyślił się, że coś się dzieje. Kaleesh praktycznie nigdy nie rozstaje się na dłużej ze swoim synem, a teraz oddał go Tangowi.* Wyjeżdżamy A'den'ika... spakuj nas. Czekamy tylko na powrót Seco i odlatujemy z tej przeklętej planety... *Tego nie trzeba było dwa razy powtarzać byłemu Elitarnemu Zwiadowcy. Natychmiast zniknął w pokoju Tanga, zbierając wszystkie jego rzeczy do torby podróżnej. Mando tymczasem podszedł do kanapy i usiadł na niej wraz z małym szelą* No to teraz możemy się chwilkę pobawić...

Malkit - 2010-02-22 22:40:17

*Kiedy Malkit zobaczył klona, nie było siły by go utrzymać. Zaczął piszczeć, wić się, i po chwili  gracją kota po prostu odbił się od Tangoego pancerza spod koszuli i skokiem pantery znalazł się na podłodze, by ruszyć w taniec podskoków dookoła przyszywanego kuzyna* A’denuuuu.u.uu.u.u.u.u.uu.u.u.!  *rozległo się radosne powitanie* Polecimy statkiem! Prawdziwym! Do drugiego świata, wiesz? Bo ta planeta jest cała w Imperatorze… *po chwili jednak Malkit i tang siedzieli na kanapie. Smyk wiercił się z podniecenia, nie mogąc się skupić. Paszcza mu się śmiała* Się bawimy… Ty jesteś złym tematem, ja ciebie musze zabić! *oznajmił, po czym nie czekając na zdanie wujaszka wspiął sie na tylne łapy by zaatakować go bezwzględnie, gdacząc przy tym jak gizka*

Tangorn - 2010-02-22 22:46:40

*A'den tylko się zaśmiał i pogłaskał małego po główce, po czym wrócił do pakowania wszystkich rzeczy. Część z nich była już gotowa do drogi, gdyż obaj obawiali się, że pewnego dnia Imperium zapuka im do drzwi mieszkania i będą musieli uciekać. Ale wszystko wskazywało na to, że dzisiaj uda im się w spokoju opuścić Coruscant i udać się na Mandalore... A'den był tam tylko raz i pamiętał, że planeta przypadła mu do gustu. Lubił rozległe, trawiaste równiny, napawały go spokojem...
Tymczasem Tang w najlepsze bawił się z małym Malkitem, udając że się go boi i ucieka przed jego atakami. Było to bardzo zabawne no i pouczające. Mando uważał, że mały szela ma w sobie płomień i duszę, więc kiedyś wyrośnie na wspaniałego wojownika. Tak przynajmniej by się stało, gdyby był Mandalorianinem, albo gdyby został adoptowany. Ale tak się nie stanie, choć i tak Tang miał zamiar wpływać chociaż troszkę na wychowanie Malkita, przynajmniej pod kątem samoobrony i walki. W dzisiejszych czasach to podstawa* Auć.. uważaj, bo mnie jeszcze zabijesz... poddaję się!

Malkit - 2010-02-22 22:52:41

*Szele nie były wojownicze. Fler prawdopodobnie widziała w nim mocowładnego, ale młodemu wyraźnie podobało się to, co oferował mu Tang. Głośno rechocząc ścigał go po całym pokoju, aż do momentu zmuszenia do kapitulacji. Kiedy stanął przed Tangiem na czterech łapkach z lekko wygiętym niczym u kota grzbietem, dyszał trochę szybciej, ale i tak nie na tyle jak na taką szaleńczą gonitwę. Wstał w końcu, demonstrując swój niezbyt imponujący trochę ponad metrowy wzrost* Jesteś teraz moim więźniem! *oznajmił, ale zaraz potem, na chwile rozproszył się i chyba zgubił wątek. Kiedy znowu spojrzał na Tanga, spojrzenie miał poważniejsze. Teraz bardziej przypominał matkę* Nasz może Impelatatol zabić?

Tangorn - 2010-02-22 22:58:51

*Gdy tak biegał po mieszkaniu unikając "ataków" małego to Tangowi przypomniało się jego własne dzieciństwo, kiedy to z ojcem bawił się w podobne gry. Miało to na celu wyrobieniu w nim pewnych zachowań właściwych wojownikowi, np. nie poddawanie się w obliczu niepowodzenia, ciągła walka, dążenie do celu. Poprzez zabawę do nauki... tak, to było całkiem pouczające, ale dopiero gdy podrośnie do zrozumie to wszystko* Jestem, jestem... widzisz, poddaję się! *Uniósł swoje ręce w geście poddania się i zerknął tylko w stronę drzwi swojego pokoju. A'den skończył go już pakować i zabierał się za swój skromny dobytek. Nie miał tego za dużo, więc szybko skończył i wszedł do salonu, obserwując swojego ojca i kuzyna* Nie Mal'ika, nie zabije nas, bo wujek i A'den'ika czuwają... *Uśmiechnął się i podszedł do małego szeli i klęknął przy nim, by go przytulić. Często też tak przytulał klony, gdy były małe. Z reguły po wyczerpujacym treningu.*

Malkit - 2010-02-23 12:04:34

*dziecko stało teraz trochę zdezorientowane. Zerknęło na klona w drzwiach, i jakby to dodało mu otuchy. Imperator tu nie wejdzie, bo A’den go nie wpuści. Oblizał wargi rozdwojonym języczkiem w mowie ciała gatunku oznaczającym zaufanie i uległość, po czym położył się na Tangowej klacie, oddając się przytuleniu, w poczuciu bezpieczeństwa w którym rósł dzięki rodzicom i przyszywanym mandalorianskim krewnym* Tego pana zabił… *szepnął niby cicho, ale jego szept dobitnie rozniósł się po całym salonie* Tego pana w mundurze… *z całą pewnością mówił o tym, co dziś w barze pokazano na holo*

Tangorn - 2010-02-23 12:12:40

*I jak tu wyjaśnić dziecku, czemu ten pan w mundurze został zabity? Nawet Tang do końca tego nie pojmował, bo tyrania rządzi się własnymi, dziwnymi zasadami...* Ale nas nie zabije, obiecuję. Ja i A'den będziemy was pilnować... ciebie i twoich rodziców... *Niestety, łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Dlatego też najbezpieczniej będzie opuścić Coruscant, póki jeszcze niczego na nich nie znaleźli. Ale to był tylko jeden z wielu powodów, i chyba ten mniej znaczący. Bardziej liczyło się to, że wraca na ojczystą planetę, do swoich synów...* A teraz nie mówmy już o tym. Chcesz może kawałek ciasta? Chyba jeszcze zostało. O ile A'den'ika nie zjadł... *Uśmiechnął się do klona, a ten zrobił tak niewinną minę, że to było aż podejrzane...* Ja nic nie jadłem buir... zaraz zobaczę, czy coś zostało... *Mando jednak już wiedział, że tego za dużo nie zostało, wszyscy jego synowie uwielbiali słodycze. Tak chyba było ze wszystkimi klonami.*

Malkit - 2010-02-23 12:25:27

*A Malkit – jak wszystkie dzieci, czyli też uwielbiał kuchnie wujka tanga. Aż dziw. Kiedy opowiadał o tym wujku Tangu innym dzieciom, a potem te swoich matkom, wszystko zazwyczaj wracało do Fler, i ta relacjonowała jakie to cudowne opowieści o Tangu krążyły. Widać, ze żadna z tych matek go nigdy nie spotkała. Ale dla Malkita był idealny. Dzieciak, patrząc na tanga swoimi gadzimi oczami wysunął się z objęć i sru – już go nie ma. Poleciał galopem do kuchni za klonem, by się na ciasto załapać, jakby i to miał im imperator podstępnie odebrać*

Tangorn - 2010-02-23 12:34:06

*Dobry wujek Tang... gdyby tylko te wszystkie matki poznały choćby tylko niewielką część tego co robił, to włosy stanęłyby im na głowie. No ale człowiek ma wiele twarzy i nie inaczej było z Mando. W rodzinie normalny ojciec, na wojnie bezwzględny wojownik a w wojsku sumienny żołnierz...
A'den wyjął z lodówki zachowany jeszcze kawałek ciasta uj, przysmaku klonów i nie tylko. Tang gdy tylko się orientował, że będzie miał gości to zawsze przyrządzał to ciasto według starego przepisuj jego matki, ale i tak w jej wykonaniu to było po prostu arcydzieło. Ale na jego wypieki nikt nie narzekał, więc wspólnie zasiedli przy stole, zajadając się smakołykiem i od czasu do czasu opowiadając jakieś śmieszne historyjki czy zabawiając małego Malkita, czy też Mal'ika, jak na niego zaczęli wołać kuzyni, co po prostu znaczyło, że bardzo się do niego przywiązali. Nie zdrabniali za często imion innych osób w Mando'a, wiec można to traktować jako wyróżnienie... No i tak minęła im godzina, może trochę więcej a Tang zaczął się nieco niepokoić o Seco.*

Secorsha - 2010-02-23 12:37:44

*Tymczasem… Seco wysiadł z  taksówki pod blokiem Tanga, co najmniej rozdygotany, co objawiało się nieukierunkowaną na konkretny obiekt agresją i drażliwością którą obrywało się każdemu. Żylasta sylwetka kaleesha  okutana bagażami prześliznęła się po parkingu jak cień, by przyssać się do klatki schodowej. Znał kod wiec wlazł, i dopiero w osłonie ścian schował obnażone wściekle zęby. Jakaś wychodząca babcia wzdrygnęła się na jego widok – w mętnym świetle klatki schodowej błyszczące gadzie oczy, pociągła twarz o ostrych rysach i zaschnięta krew pod nosem i naokoło pyska nie robiły dobrego wrażenia. Seco strząchnał się, jakby chciał z siebie zrzucić zdenerwowanie, po czym ruszył truchtem do turbowindy, a  ta zawiozła go na piętro Tanga. Przy drzwiach zrzucił z siebie dwa ciężkie podróżne worki, i został tylko w pokaźnym plecaku, torbie na ramie, z gitarą i… czymś długim, zawiniętym w szary papier*

*gromadka bohaterów bohaterów mieszkaniu Tanga usłyszała pukanie. Nie dzwonek, pukanie, i to takie „umowne”. Malkit zdębiał* To Impelatohrrr! *rzucił, nieświadomie pokazując jak mu się udziela sposób wymowy ojca i już go nie było. Pod stół się schowa, i spod stołu ciągnął obu za nogawki by tez się schowali.*

Tangorn - 2010-02-23 12:43:28

*Wreszcie - pomyślał Tang, ale lepiej się upewnić, że to Seco jest. Zerknął tylko pod stół i uśmiechnął się do małego, po czym pogłaskał go po główce* To nie imperator, bez obaw. Zaraz z A'denem zobaczymy kto to i jak powiemy już, to wyjdziesz, dobra? Taka zabawa w chowanego... *Spokojnym głosem starał się uspokoić Malkita, po czym wstał i szybkimi ruchami dłoni rozkazał klonowi "Ściana - osłaniaj mnie". Zaleta szkolenia, nie musieli wypowiadać słów na głos, by się porozumiewać. Obaj nawet potrafili czytać z ruchu ust większości humanoidów, o ile posługiwali się Basiciem. Tang wyjął z kabury swój blaster i powoli przeszedł przez salon, trzymając się blisko ściany, gdyby nagle komuś zachciało się strzelać przez drzwi. A'den ukrył się za pobliska ścianą, dobywając blaster i mając na oku drzwi, by w razie czego otworzyć ogień zaporowy. Mando podszedł do drzwi i spojrzał na ekran, by widzieć kto to jest. Seco! Na reszcie. Otworzył szybko drzwi, ale broni nie schował, a klon nadal był czujny* Wchodź do środka...

Secorsha - 2010-02-23 12:49:52

*Gdyby była tu Fler to by pokładała się ze śmiechu, zapewne siedząc pod stołem z Malkitem dla bezpieczeństwa, no ale jej nie było, a w  oczach dziecka był najwyższej klasy podziw dla tego tańca pod drzwiami w wykonaniu dwóch mandalorian.
Kiedy otworzyły się drzwi, do środka wpadł jak bomba jeden worek,… potem drugi… i trzeci. Nie, nie, ten trzeci to już Seco był. Zamknął drzwi i oparł się o nie plecami, jakby je barykadował. Wyglądał na mocno zdenerwowanego. Stanął tak, by A’den zasłaniał go przed wzrokiem syna, jakby chciał coś przed nim ukryć.* Nie jest dobrze *szepnął i teraz Tangowi przydała się umiejętność czytania z ruchu warg. Kaleesh miał zakrwawiony pysk, podpite oko, szarpnięte ucho, jakby się bił i to nieźle. Podniósłszy rękę wykonał palcem gest by podeszli bliżej, drugą ręką podnosząc papierowe zawiniątko. A właściwie „zawiniąto”, bo to wielkie było. Na pewno była tam Lola, ale chyba nie sama*

Tangorn - 2010-02-23 12:54:42

*Seco nie musiał mu mówić, ze nie jest dobrze, po jego poobijanej twarzy Mando rozpoznał nadchodzące kłopoty. Obaj schowali pistolety do kabur i podeszli do kaleesha, nie wołając na razie Malkita, niech jeszcze chwilkę pobawi się w chowanego* Dobra, mów szybko co się stało i wynosimy się stąd... *W głosie Tanga można było wyczuć lekkie zdenerwowanie. Nie chodziło o sam fakt, że mógłby być ścigany. Nie, chodziło o to, że musiał zaopiekować się Seco jego synem oraz własnym ad'ika. Mimo, że oni potrafili sobie dać radę, to jednak pozostawał niespokojny. Zerknął jeszcze na to zawiniątko i zmarszczył nieznacznie brwi. Klon tymczasem zerkał co jakiś czas na ekran kątem oka, by uniemożliwić komukolwiek zaskoczenie ich. Obawiał się, ze ktoś mógł śledzić kaleesha.*

Secorsha - 2010-02-23 13:01:27

*Seco oblizał zakrwawione usta. Znawca obijania mord szybko wywnioskuje, ze to się stało góra kilkadziesiąt minut temu. Odrzucił papier i podniósł Lole, ale nie za wysoko. Nie chodziło tu jednak o Lolę…
Przy działku wisiała bezkształtna kępka białego futra, jakby to, co było w środku, czyli z zwierzątko, a konkretnie Tibo zostało doszczętnie zmasakrowano. Naokoło nienaturalnie wyciągniętej szyi zakręcono sznurówkę, za to tez zwierze wisiało, trzymane palcem Secorshy. Pysk zastygł otwarty. Oczy wydłubano. Krew znaczyła futro, posklejane, powydzierane. z wierze bardzo cierpiało zanim zdechło. Zostało zabite. Do zwierzęcia doczepiona była kartka. Treść napisu: znajdziemy cie suko.
Seco umiał już czytać. Pewien miły jedi go nauczył. Wiec doskonale wiedział, co to znaczy*
Udało mi się wysłać do niej wiadomość, żeby tu nie whrracała… spoiehrrdalajmy stąd, chłopcy…

Tangorn - 2010-02-23 13:07:40

*Chodziło o Fler, bo ta była kiedyś członkinią Zakonu Jedi, a informacji o tym nigdy nie wymazywano z Archiwów, więc już wpadli na jej trop, a raczej jej rodziny. Szlag by to trafił...* Popieram, zwijamy się... Seco, zrób coś z tym, bo Mal'ika nie może tego zobaczyć... *Syknął cicho i nakrył znowu papierem ciało biednego Tibo. Lubił to zwierzątko i gdyby dostał w swoje ręce tego, co to zrobił... ale nie mógł musiał ratować rodzinę. Ogarnij się szybko a Ja idę po twojego syna. A'den zabierze nasze bagaże i znikamy... *Tang wziął jeszcze głęboki oddech by się uspokoić, odczekał aż kaleesh doprowadzi się do jako takiego stanu, po czym ruszył do salonu a potem do kuchni, gdzie pod stołem siedział mały Malkit. Uklęknął przy nim i gestem ręki pokazał, by wyszedł* No już, idziemy... polecimy statkiem. *Lekki uśmiech, by zamaskować niepokój i szybkie spojrzenie na A'dena, który stał już objuczony swoją i Tanga torbą. Za chwilę mu pomoże z tym, ale najpierw trzeba zabrać małego*

Secorsha - 2010-02-23 13:15:08

*Seco nie pytając o nic, tak jak stal iż  tym co miał na sobie ruszył do łazienki, gdzie ciało królika zawinął w papier toaletowy i rzucił do szybu na śmieci. Nie powinien tak kończyć domowy pieszczoch którego kochała całą rodzina. Ale jemu już nic nie zaszkodzi, a  oni jeszcze na szczęście żyją. Zaraz tez słychać było szum wody, kiedy Seco myl pysk i ręce. Malkit zamrugał wielkimi piaskowymi oczami* To tata? *zapytał. Mówili a cicho, ale charakterystyczny głos Seco dało się rozpoznać. Wyszedł spod stołu na czworaka, by wyszedłszy stanąć jak humanoid, trzymając jednak ogon blisko siebie w wyrazie niepewności. Nie należy zapominać ze dzieciak był wrażliwy na Moc, i cos takiego jak emocje ciężko było ukryć. Udzielały się, i chłopiec automatycznie czuł to samo i też się bał. Kiedy Seco wyszedł  łazienki, wyglądając już trochę lepiej, Malkit postawił uszu*

Tangorn - 2010-02-23 13:20:21

*Moc... z tego powodu Fler miała teraz problemy i jak jeszcze dowiedzą się ,ze jej syn też jest na nią wrażliwy to już przechlapane na całej linii.* Tak, to tata... idź do niego. *Poczochrał go trochę po głowie po czym wstał, by Malkit mógł się przywitać z Seco. Fakt, nie widzieli się z godzinę, może z dwie, ale dla rodziny to wieczność. Tang skinął głową A'denowi a ten jak zwykle czujny podszedł znowu do drzwi i rzucił okiem na ekran przedstawiający korytarz przed mieszkaniem. Zwiadowca był zbyt dobrze wyszkolony, by zaniechać jakikolwiek środek bezpieczeństwa. Miał to głęboko w genach jak i w psychice, podobnie jak Tang. Zawsze rozpierała go duma widząc swoich chłopców w akcji. Dobrze ich wyszkolił...* No Seco i ty Mal'ika, wybieramy się na długą wycieczkę *Tak długą, że raczej tutaj już nie wrócą. Przynajmniej taką miał nadzieję...*

Secorsha - 2010-02-23 13:30:24

*Secoz acisnął zęby. Dobrze było tu zyć. Narzekał często, mniej lub bardziej słusznie, śmieszyło tow wszystkich, ale mimo to żal mu było. Bo to w sumie było niezłe miejsce. Przykucnął, by dac się przytulić synowi. Podbite oko jakoś uszło jego uwadze. Na razie. Nastala cisza podczas której Seco obserwował. Tanga i klona. Dla Tanga to będzie powrót do domu. Uśmiechnął się wiec jakoś tak spontanicznie, odsłaniając kły. Jadą do domu Tanga. Wiec w sumie nie w obce miejsce. Wszystko zostaje „w rodzinie”, i choć martwił się o Fler, był w stanie przejść przez to suchą stopą* Zbiehrrajmy się *szepnął, po czym zdjawszy lekką torbe z ramienia podał Malkitowi. Duży już był, na tyle by mieć własny bagaż* Na dole stoi kilka taksówek *Był zadowolony z powodu kasy. Uczyscił konto konfederackie. Jeszcze go nie zamknięto. Jego fundusze na „misje”. a  teraz co? Teraz nic, wszystko diabli wzięli. I nie ma już  generała… Chociaż Seco tam uwazał, ze jego śmierć to imperialna/republikanska propaganda i tak*

Tangorn - 2010-02-23 13:37:19

No to w drogę...*Uśmiechnął się i zabrał swój bagaż i podszedł do A'dena. Ten zerknął jeszcze na ekran, po czym otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Ubrany był w normalny, cywilny strój, na głowę naciągnął czapkę z daszkiem a na oczy okulary przeciwsłoneczne, przynajmniej nie będzie się rzucać w oczy tak. Mandalorianin odczekał aż wszyscy opuszczą jego mieszkanie i jeszcze raz rzucił na nie okiem. Miło się tu mieszkało, ale to już koniec, jego prawdziwy dom był na Mandalore, chociaż nie był tam od bardzo dawna. Oby jeszcze siedziba jego klanu stała. Z nieco ciężkim sercem Tang zamknął drzwi i zabezpieczył je, po czym dał reszcie znak, żeby ruszyli do turbowindy. Potem to już jak zwykle, na dół, do recepcji, gdzie Tang przedłużył na kolejne dwa miesiące umowę (na wszelki wypadek, niech Imperialni myślą, że nadal tutaj mieszka, przynajmniej nie zaczną go od razu szukać.), po czym wszyscy zapakowali się wraz z rzeczami do taksówek, po czym odlecieli*

https://www.sleepzon.com/cozzy-9692637-fi www.sleepzon.com/hsiao-hsin-hotels-tw--2630548-fi https://dolni-poustevna.ebetonovejimky.cz https://tisnov.ebetonovejimky.cz https://bystre.ebetonovejimky.cz komornik Warszawa kursy projektowania wnętrz Specialiste boite de vitesses manuelle dentysta łódź Komoda z drewna