Zindarad - 2010-04-03 15:13:54

Na monitorze pokazał się komunikat Skok w nadprzestrzeń został wyliczony. Po chwili Zin nacisnął tylko jeden guzik i statek skoczył w nadprzestrzeń. Spokojna głowa, nie rozbije statku na burcie tego ogromnego bądź co bądź krążownika. Zin przyjął wygodną pozycję i upił łyk kawy z kubka, z którego o dziwo nic się nie wylało. Ciekawe dlaczego. Otóż dlatego, że ta podstawka była zamontowana na żyroskopie, który przy każdym manewrze wykonywał zwrot w tą samą stronę co statek. Ot taki skromny bajer.
-Trzeba dać znać generałowi.-Powiedział. Był tylko jeden problem. W nadprzestrzenii było się odciętym od galaktyki, dlatego Zin poczeka dopóki statek nie opuści nadprzestrzenii. Systemy statku zaczęły wariować. Komputer pokazywał, że reaktor statku zaczął się grzać.-Cholera. Zapomniałem dolać chłodziwa.-Powiedział cicho pod nosem i skrzywił usta. Chwycił mocno za stery, bo po wyjściu na pewno ostro szarpnie.

Taken - 2010-04-03 15:23:04

*Gdy skoczyli w nadprzestrzeń to odetchnął z ulgą, bo tutaj już nic nieprzewidzianego nie będzie się dzieć.  Niestety, powiedział to w nie w porę. Gdy tylko Zin wspomniał o tym, że zapomniał dolać chłodziwa to ręka kel dora powędrowała do maski, w tak zwanym "facepalm'ie"* Trzeba było wziąć swój statek a nie lecieć z wielkim, nieodpowiedzialnym dzieciakiem... *Mruknął do siebie, bo to już przechodziło wszelkie pojęcie. W końcu podniósł wzrok na inżyniera* No cóż panie "kapitanie" to pański statek i proszę coś z tym zrobić nim wszyscy zginiemy... *W jego słowach było nieco sarkazmu i ironii, bo jego opinia o Zinie z każdym dniem, z każdą chwilą drastycznie spadała*

Fler - 2010-04-03 15:28:30

*Ale widmo było małe! Fler nie znała się na statkach ale rozmawiała iż  generałem i z Rudim i dowiedziała się, ze Widmo jest małe, ma trzysta metrów długości i tylko jeden hangar, dlatego trzeba było zapowiadać się z wizytą, bo czasem coś go blokowało. Kiedy przestało trząść, opadła bezwładnie na oparcie fotela* Ohh… o matko… dawno mnie tak głowa nie bolała… Rozmawiałam dziś z  generałem, wie, ze przylecimy… o… o kurcze! Nie no, ja czułam ze cos będzie nie tak! *wbiła palce we włosy, niszcząc sobie tak starannie modelowaną fryzurę, ale zaraz sobie uświadomiła i zabrała palce. W trumnie trzeba ładnie wyglądać przecież…*

Zindarad - 2010-04-03 15:38:11

-Dobra. Myśl.-Powiedział i zaczął kombinować. Zmniejszył moc silnika do minimum. Ograniczył jego obroty, zwiększył maksymalnie otwór przepustnicy, coby ciśnienie było mniejsze. Myślał dalej. System awaryjnego hamowania. Włączony. Włączenie czasowe repulsorów...dziewięćdziesiąt sekund. Tyle akurat zostało do wyjścia z nadprzestrzenii. Zin miał jeszcze półtorej minuty na szybkie i efektywne zahamowanie statku. Coś mu przyszło do głowy. Wszyscy zapewne chcieli przeżyć, toteż Zin musiał się wysilić. Chwycił mocno za stery, a gdy statek wyszedł z nadprzestrzenii, Kobdar pociągnął stery do siebie i na prawo co pozwoliło statek ustawić pod kątem. Na dodatek repulsory zaczęły hamować statkiem w miarę szybko. System awaryjnego lądowania niestety nie zadziałał, zaś otworzenie przepustnicy maksymalnie sprawiło, że silnik zaczął się dławić. Dławił się i dławił, aż nagle...zgasł. Zin wyrównał statek i otarł mokre od potu czoło.-Było blisko.-Powiedział z lekkim uśmiechem i odpiął pasy. Nie ma to jak być optymistą. Wstał z miejsca i pierwsze co zrobił to poszedł do maszynowni. Oho. tam to dopiero będzie się działo, bo z turbin aż się kopci, a ich tarcze są rozgrzane do czerwoności. Inżynier położył ręce na biodrach i powiedział.-Oho...mamy problem.

Taken - 2010-04-03 15:46:02

*Teraz to mu pozostało pokładać ufność w Mocy, że ta nie pozwoli mu zginąć w tak niedorzeczny i głupi sposób  z powodu pilota imbecyla. Nie wiedział co tam Zin robił i chyba nie chciał wiedzieć, wolał poczekać na obrót wydarzeń.* Emm... ale kapsułę ratunkowa masz? *Każdy statek oprócz na prawdę wielkich złomów posiadał na stanie kapsułę ratunkową, to był podstawowy wymóg. W razie czego tam można się udać i się uratować. Na szczęście po wyjściu z nadprzestrzeni okazało się to zbędne, przynajmniej na razie* Świetnie, żyjemy... Tylko pytanie na jak długo? Gdy Zin poszedł sprawdzić co z silnikiem, to Taken odpiął pasy i wstał ze swojego fotela trochę niepewnie. Spojrzał na Fler wymownie, nawet mimo maski* Trzeba było brać swój statek... zdecydowanie

Fler - 2010-04-03 15:55:55

*Dłuższy czas siedziała i milczała, nie odzywała się i nawet oddychała rzadziej, by w  koncu odezwać się szeptem* Może skontaktować się z Widmem, bo jak on to „naprawi” to… nie, żebym się balą śmierci, ale… no za fajni jesteśmy żeby umierac… I generał będzie niepocieszony jak zginę, a  ja nie lubię sprawiać przykrości innym…

Zindarad - 2010-04-03 16:02:02

-Taken. W rogu leży gaśnica. Podaj mi ją.-Powiedział do niego i popatrzył z innej perspektywy na silnik. Przekrzywił głowę w prawo i myślał. Później w lewo i dalej myślał.-Za tą płytą z durastali są zawory. Można by je poodkręcać i spuścić chłodziwo do jakieś beczki.-Powiedział pod nosem. Głośno myślał. Po chwili założył ręce na klatce piersiowej i wyprostował głowę.-Aaaalbo...czekaj...ja mam cztery gaśnice. Fler...skontaktuj się z generałem, powiedz, żeby wyłączył system maskowania. Ja tu zaraz coś wykombinuje.-Powiedział i wyszedł z maszynowni po czym poszedł do małego magazynu. Wyciągnął skrzynkę z narzędziami, walizkę z małą wkrętarką oraz przytargał wszystkie gaśnice. Usiadł na podłodze i otworzył skrzynkę. Mieszał w niej dłonią. Szukał czegoś. Wiertło...jest. Zawór jest...wąż syntetyczny.-Za krótki. No szlag by to. Taken...w magazynie jest taki długi wąż. Przynieś mi go.-Powiedział i zaczął włożył wiertło do wkrętarki. Ciekawe co chciał wywiercić.

Taken - 2010-04-03 16:06:08

Skontaktuj się, bo inaczej przez tego nieudacznika wszyscy tu zginiemy... *Mruknął sceptycznie, a jego opinia o Zinie upadła jeszcze niżej niż przedtem, co wydawało się niemożliwe. No ale niestety póki co Zin swoim zachowaniem nie zachęcał do zrewidowania opinii o nim. Taken więc zabrał gaśnicę i opuścił mostek pełen złych przeczuć. Miał nadzieję ,ze jednak Widmo nadleci tutaj z pomocą, choć jeśli rozsądnie patrzeć, to nie było takiej potrzeby, żaden z nich nie był na tyle ważny, by się osobiście fatygować. Chyba...* Tak, tak, już idę... *Mruknął i podał Zinowi gaśnicę a potem wypełnił po kolei każdego jego polecenie, bo w obecnej sytuacji próba udowodnienia kto jest mądrzejszy niczego nie przyniesie, a Taken jeśli chodzi o sprawy mechaniki to był nogą, mówiąc kolokwialnie*

Fler - 2010-04-03 16:16:46

*Nie ociągając się wygrzebała z kieszeni kurtki zgrabny typowo damski projektor i wywołała zakodowany kontakt który nazywał się nie inaczej niż „Generał” i czekała na połączenie, tupiąc nogą, i czując krążącą wokół niej atmosferę „niefajnosci”. Sama tez była z deka zdenerwowana*

Gen. Qymaen - 2010-04-03 16:20:17

Wcześniej na Widmie…

*Wcześniej powiadomiony o wizycie generał Qymaen pozornie się nie przejął, ale kiedy tylko znalazł się sam… tak, to było to, co u niego można było nazwać radością, dobrym humorem, po prostu – chęcią życia, jeśli w ogóle można użyć tego drastycznego zwrotu w jego przypadku. Sto razy poinstruowawszy swoją bystrą załogę (kiedy nie ma generała i Avy na raz to już tragedia, a  teraz miało nie być i to dłużej niż chwile), żeby mu dupy nie zawracano jeśli nie istnieje zagrożenie życie ważnych sojuszników, wyszedł z  mostka, chrychajac, charcząc i kaszląc, czyli prawie jak zwykle (dziwne, ze po wyjściu z mostka zawsze gorzej się czuł. Top pewnie przez te ciasne korytarze…). Generał przetransportował swoje mechaniczne cielsko do pomieszczeń magazynowych połączonych z centrum serwisowym, gdzie nakazał się wypolerować, tak tak. I wziął nową pelerynę, która – przed wyjściem nienagannie wygładził, po czym zasadził ręce za grzbiet, wiec wszystko pogniotło się na nowo, ale o tym nie myślał. Z szampanem  kieszeni, bo trzeba jakoś dwornie gościa powitać (czemu on ją tak lubi, no czemu, do cholery?) ruszył do hangaru, by jako dobry gospodarz czekać na jej przybycie. Porozmawiają chwile, a potem będzie załatwiała z Avą i tymi całymi znachorami z Cochrelu to co miała. Tak wiec 15 minut przed umówionym czasem generał stanął na płycie lądowiska i…
15 minut… niema…
drugie 15 – nie ma…
Przy trzeciej piętnastce generał zirytowany puścił wiązankę i połączył się z mostkiem*
Eeee.. tak, z  nadprzestrzeni niedaleko na wyszedł mały statek… *Rzekł nemoidianin w przekazie. Generał warknął*
Wiec dlaczego nikt mi o tym nie meldował?!
*Nemoidianin podrapał się po głowie*
Booo… nie było bezpośredniego zagrożenia życia ważnego sojusznika, sir
*Generał przewalił oczami*
Włączyć promień ściągający, zadokować ten statek w hangarze *rozłączył projekcje, po czym podszedł do iluminatora zainstalowanego we wrotach i rzeczywiście – statek było widać* Rudi, rozpocznij procedurę przyjęcia statku *Duros skinął głowę.* Wszyscy do schronów! *krzyknął i wszyscy się ukryli. Generał też*

Teraz na statku Zina

*Wszyscy mogli poczuć uderzenie, jakby strzał z  potężnych dział, ale było to niczym  porównaniu  manewrami pana Zina, mimo iż promień z Widma nie był klasy pierwszej ani nawet drugiej. Przez iluminator dało się obserwować rucha  w tylnej kamerze. Promień pochodzący zniknad… Jedynie jakis zarys, załamanie światła… to Widmo…
Holoprojektor Fler ożył natychmiast, jak tylko wybrała kontakt. I pojawił się generał. Po wyciągniętej ręce mogła pozbnac ze korzysta z podobnego sprzętu, co ona*
Strasznie dymicie, bez obaw, ściągniemy was… powinnaś uważaż moja droga zwarzywszy na swoje plany… *projekcja mruknęła troche karcąco* Ale mimo to – czekam z niecierpliwoscią. Aha – wyłaczcie systemy sterowania, mniej energii zużyjemy na sciągniecie was… *I rozłączył się. a  co będzie piepszyl*

http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?pid=7317#p7317

Rudi - 2010-08-04 15:44:08

Kontynuacja z : http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php … 692#p16692

*taksówka przywiozła bohaterów na ladowisko gdzie czekal statek, za sterami którego siedział gruby i oznajmiał głosno, ze do kokpitu mzoe wchodzić tylko Rudoi – ewidentnie ze strachu przec droidopsem panstwa Soluksów, których to Rudi zaprowadzil do pasażerskiej części „Dziedzica 4” – statku w typie fchartowca przypominającego niektórym ziemski autobus, będącego jedną z wizytówek korporacji. Dziedzicami latało się własnie tu i tam, z mniej lub bardziej vipowskim ładunkiem w  części osobowej. Ten statek w środku wyglądał jak atmosferyczny długodystansowiec-  ze 30 miejsc siedzących i mały barek na przedzie. Tam Solusowie mogli do woli urzędować, nie przejmując się tym, ze statek wystartował, wszedł  nadświetlną i gnał nie wiadomo gdzie...*

Regina - 2010-08-04 15:49:04

*Usadziła się po środku rzędu z lewej strony, bokiem do przodu i rozglądała się chwile* dziwny statek… wiesz, nie tak to sobie wyobrażałam… myślałam ze będzie to jakieś badziewie, jak nasz uczelniany wycieczkowy… Sama nie wiem, co mam myśleć, wiesz tatku… *Otarła się grzbietem o oparcie. Niby się cieszyła, ale jednak* Mam złe prawie dżedajskie przeczucia… Masz w tej umowie napisane, kto cie zatrudnił? Dobra, firma, ale musi być jakieś nazwisko, chociażby tego generała…

Nordom Solus - 2010-08-04 15:56:12

Separatysta na bank. Może nawet ktoś z Federacji Handlowej? *Odparł na pytania i wnioski swej córy kochanej.* W każdym razie skądś kredyty na to wszystko mieć muszą, także na takie popieprzone pensje jaką mi zaproponowano. *Odparł jednak bez strachu w głosie. Ot kolejny epizod w jego dłużącym się już życiu. Tak samo lekko i beznamiętnie podszedł do swojego udziału w wojnie jako medyka. Widać mu się od tamtej pory nic nie pozmieniało i nie uczy się na błędach.*

Regina - 2010-08-04 16:11:33

*Wzdrygnęła się na te słowa i pokręciła głową* O teraz znowu przyczepiają się jak pijawki i sączą krew z galaktycznej infrastruktury. Płacą więcej niż Republika. Będziesz wyciągał nemoidianom z brzucha monety które z chciwości połknęli i leczył odleżyny na dupach ich nic nie robiących wodzów. Obrzydliwe, eh, ale trafiliśmy…
*nic dziwnego, ze dla Reginy Separatyści kojarzyli się tylko ze złem. Całe zycie była republikanką.* Całe szczęście ze te ich największe mend… to znaczy – chciałabym wyrazić pozytywne odczucia odnośnie tego ze nie przyjdzie ci leczyć Gunraya, Dooku i tego potwora Grievousa… *rzekła cicho. Tu może być podsłuch*

Nordom Solus - 2010-08-04 16:51:23

*No cóż. Bycie w Republice swoje robiło. Więc i profesor nie miał zamiaru się spierać w tej kwestii. I tak nemoidian nie lubił zbytnio. Skąpiradła i chytrusy. Ale to tylko taka jego subiektywna ocena.* Uch. Zrzędzisz dziecko. To ja tu od zrzędzenia jestem... weź mi nie zabieraj tej przyjemności. Jeśli Ty zaczniesz zrzędzić na pełen etat to dla mnie nie pozostaje nic innego jak położyć się i wykitować. Bo lekarka z Ciebie dobra będzie, ze zrzędzeniem będziesz futrzastą wersją mnie. *Mruknął a jakże by inaczej...zrzędliwie! Pomijając skrzętnie tematy Gunraya i reszty.* A Dooku,Gunray i Grevious nie kipnęli? *żachnął się.*

Regina - 2010-08-04 16:59:09

No kipnęli i właśnie o tym mowie: bardzo dobrze, bo to już na pewno cię przed nimi zabezpiecza. *syknęła szeptem robiąc przy tym wielkie oczy* i wcale nie zrzędzę. Jestem realistką, a  ty w  ogole nie słuchasz co ja do ciebie rozmawiam. Dezoksyrybonuklein, nakrzycz na pana! *wskazała palcem ojca przez korytarzyk statku. Sami byli, mogli robić co im się podoba*

Nordom Solus - 2010-08-04 17:04:43

*A droid? Zabulgotał niepewnie. Bo tak na pana nie godzi się szczekać. Więc bidul tylko swymi metalowymi powiekami kilka razy zamachał łebek opuścił i jakoś tak...skulił się w sobie.* Kto wie kto nas czeka. Zjeść nas nie zjedzą. *Zaraz też zielone oczyska na pyszczek córki się przeniosły. Chwila ciszy i..* Zrzędzisz! *No, tatulek widać był w dobrym humorze. Zachowanie jego, dla niektórych nienormalne, wskazywało na to że ten ma dobry nastrój.*

Regina - 2010-08-04 17:13:25

skąd wiesz? Może to statek pełen anzatów? Nazwa podchodząca… *Osunęła się w siedzisku, oparła nogi o oparcie tego co przed nią i patrzyła na Pokusa starego. Patrzyła, patrzyła. Nagle z czarnofutrego pyszczka wysunął się różowy język i tyle tego było. No ale zaśmiała się. Widac udało mu się ją rozweselić. Ojciec miał intuicje, skoro się cieszył, znaczy – ze będzie w porządku*

Nordom Solus - 2010-08-04 17:17:41

Anzaci? Te macko-ryje od zupki? *Zapytał,ale zapytał już po tej przerwie w konwersacji i gapienia się na jego zmarszczki. Na co odpowiedział tym samym. Na siebie się nie gapił,a na swą córę i jej futerko. Śmiech i ulga dla doktorka.* Zresztą...wszystko będzie w porządku. Kto by to nie był, są przeciwko Imperium i to się liczy. * "Choć niby...zło można złem tez zwalczyć"- w myślach jednak to dodał by nie prowokować kolejnych czarnych myśli u swej córy.*

Regina - 2010-08-04 17:26:54

*No toż na pewni nie dobrem! Jakoś się separatyści dobrem zwalczyć nie dali* Ide spać[/i[ *znajmila po czym polzyla się na dwóch siedzeniach* [i]Nie mogę się doczekać,a  jak zasne, to będzie szybciej

Nordom Solus - 2010-08-04 17:31:19

Hm...dobry pomysł. Coś czuję,że nieco pracy mnie czekać będzie gdy tylko tam dotrzemy. *Odparł jednak nie kładąc się. Jedynie wygodniej oparł się o oparcie swego miejsca i zamykając oczy. W ten sposób nieco wypoczną,a i szybciej będą nie miejscu. Deoksyrybonuklein poszedł w ślad za właścicielami, idąc "spać" gasząc przy tym swe systemy.*

Rudi - 2010-08-04 17:50:41

kontynuacja tu:  http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php … 955#p14955

Secorsha - 2010-11-16 19:46:21

*Kolejny lot na Widmo się odbywał, z  tym ze statkiem nieco innym i w inny składzie, ale czy to komuś różnice robi? Seco liczył, ze któryś z Tangów wysłał już komunikat do ich celu, a  jak nie, to może chociaż Fler się domyśli i generała uprzedzi.
Seco siedział w jakimś tam ciasnym pomieszczeniu technicznym, z miną markotną, na kawałku polowego taczana, oparty o ścianę, z królikiem na kolanie, i dymał sobie, wysysając zapamiętale z głośnymi mlaśnięciami coś ze swojego zęba, chyba lekko dziurawego*

Elea - 2010-11-16 20:01:03

*Dziewczynka w zasadzie to dokańczała swój rysunek. Dostała swoje kredki i swój bloczek, to i mogła sobie rysować - więc nie nudziła się. Z drugiej strony było ciekawie dla niej, bo pytała się co to, co tamto i tak dalej. Spojrzała na Seco, bo tak siedział i siedział a później jeszcze siedział nic nie mówiąc. No nic, trzeba się nim zająć. Mała zeskoczyła ze swojego miejsca i podeszła do niego. Do Tanga nie podeszła, bo niby gdzieś zniknął.*
- polllrysujesz ze mną?

Secorsha - 2010-11-16 20:04:47

*musiała raczej Seco znaleźć, bo siedział w  oddzielnym pomieszczeniu i dumał w samotności, co do niego niepodobne było. Kiedy weszła, jego spojrzenie momentalnie ześliznęło się na nią. Popatrzywszy chwile,, jakby był zbyt zamyślony by ją w ogóle rozpoznać, uśmiechnął się po chwili*
ale ja nie umiem *odparł, jednak jakby przecząc samemu sobie, zepchnąwszy królika przyjął postawę gotowości do twórczej ekspresji*

Elea - 2010-11-16 20:19:32

*No to mała poprawka co do drogi odnalezienia Seco. Zeskoczyła ze swojego miejsca, rozglądała sie dookoła aż w końcu wybrała cel przed sobą. Przeszła przez próg pomieszczenia i o to znaazła Kaleesha. No a teraz uśmiechała się delikatnie, a gdy wstał wyciągnęła rączkę ku niemu i złapała za dłoń czy palec - zależy dokąd mogła sięgnąć.*
- naucccę Ciebie! Choć...
*No i zaczęła go ciągnąć mała, silna dziewczynka w strone z której przyszła. W końcu byli na miejscu i pokazała kredki, sama siadając na miejscu. Podała część kredek i czystą kartkę. No to do dzieła!*

Secorsha - 2010-11-16 20:25:33

*Zatem Seco udał się za nią, w pół zgięty kiedy go ciągnęła, bo różnica wzrostu jakby nie było – była duża, a kiedy dotarki, Seco na podłodze ze skrzyżowanymi nogami usiadł. w  łeb się podrapal, kartkę swoją dłonią przetarł, po czym wziął kredkę brązową. W lewej ręce trzymał ją. Proteza nie nadawała się do manualnie skomplikowanych czynności. Zatem wiec Seco rysowac zaczal, powstrzymując głupawy uśmiech na gębie, bo właściwie umial tylko rysowac kutasa…*

Elea - 2010-11-16 20:42:44

*No tak, różnica wzrostu była nie duża a wielka jakby nie patrzeć. Jednak małej to ani trochę nie przeszkadzało, była zadowolona że mogła z nim być, z nim lecieć w jakieś nieznane jej miejsce. Rysowanie kutasików? No to jeśli tylko to umie rysować, to musiał dojść do perfekcji w tym. Dziewczynka pewnie takiego talentu nie miała jak on, ale rysowała domek taki jaki widziała na Tatooine. Wszędzie była pustynia a w samym centrum rysunku właśnie powstawał domek*

Secorsha - 2010-11-16 20:47:38

*Seco nie rysował tego, w  czym się specjalizował. Na jego kartce powstało centrycznie jajowate koło, przy pionowym położeniu kartki. Kolo w mniej niż połowie przeciął poziomą kreską, cięciwę przedzielił raz jeszcze kreską do poprzedniej równoległą a potem szeregiem poprzecznych i tak powstał „uśmiech” pelen zębów. Kilka Seco zamalował, by pokazać, ze je postać utraciła. Nad „uśmiechem” dorysował dwa malutkie blisko siebie położone oczka, pod nimi kreskę nosa, po boku odstające uszy.
Całkiem nieźle – pomyślał, patrząc na dzielo. Eh, teraz zbroja, to będzie trudne…
Zmienił kredkę na czarną bo Tang czarny pancerz nosi…*

Elea - 2010-11-16 20:58:57

*No to brawa dla niego po oparł się pokusie. A mała co dalej rysowała? Dalej domek, ale dokładniej mówiąc rysowała kreske a później jakby połowę jajka połączone ową kreską - to miało być okno. A gdy jedno już powstało, to drugie zaczęła rysować. Zastanawiała się przy okazji gdzie może byc Tang, za jasną cholerę tego dziada znaleźć nie mogła a chciała się spytać co jej na dobranoc przeczyta.*

Secorsha - 2010-11-16 21:03:17

*Seco zerknął na rysunek Eli jak przedszkolak do koleżanki. Nic nie powiedział, tylko dalej tworzył, bo coraz bardziej się wczuwał w ów poczynanie. A Tang? Pewnie w kokpicie jest, a  skoro Ela nie mogła go znaleźć to znaczy ze się zamknęli i walą konia, czy tez „o poważnych „mandalorianskich sprawach” rozmawiają jak to Rashaf gadał nie raz, nadymając morde. Tak, jego tez powinien Seco narysować!*

Elea - 2010-11-16 22:07:30

*Rysowała spokojnie, milczała a kiedy Seco zajrzał do jej dzieła zasłoniła rączkami a swoje oczy wlepiła w niego*
- nie patssszz!
*Zasłaniając jedną rączką, drugą dalej kontynuowała rysowanie. NIemniej jednak jeśli sie jej przez moment przyjrzeć się, to można było zauważyć że w momencie gdy rysunek a domek był coraz bliższy ukończenia tym ona stawała się poważniejsza i jakaś smutnawa. Nie przerywała rysunku, miała w tym cel aby pokazać w jakim domku mieszkała kiedyś*

Secorsha - 2010-11-16 22:09:52

No dobhrra, nie patrzę *odparl ekspresyjnie, podnosząc mechaniczną dłon którą akryl twarz sobie, no i zaraz do własnych bazgrol wrócił. On nie był psychologiem, raczej nie zrobi jej psychoanalizy po rysunku*

Elea - 2010-11-16 22:15:21

*No i nic nie odpowiedziała, a że psychologiem nie był to także było wiadomo. Po prostu jeśli zdjęcia nie może pokazać - a wie że takie coś istnieje! - to jemu namaluje aby pokazać. Główny budynek narysowała, w tym który mieszkała. A w tle rysowała mniejsze budynki co by pokazać że one znajdują się za jej byłym domem. Jeden domek, drugi i trzeci i  rysunek gotowy. Chwilę jeszcze tak popatrzyła i w końcu podała Seco swoje dzieło. Nie był to oczywiście jakiś super rysunek, bo dziecko jakim była to jeszcze nie umiała lepiej rysować*
- to był mój domek na Tathhroooinie...

Secorsha - 2010-11-17 19:32:20

*Kiedy Seco spojrzał na rysunek, pomyślał sobie ze z jego patriotyzmem jest gorzej, bo przecież nie narysował swojego domku na Kalee, tylko… tylko Tanga narysował.*
Zajebisty *pochwalił, pamiętając jeszcze jak tłumaczył Eli, co to słowo oznacza*

Elea - 2010-11-17 20:02:47

*W tym momencie kiedy kaleesh spojrzał na jej rysunek,mała przygryzła delikatnie swoją dolną wargę oczekując przy tym na Jego ocenę. Chciała chociaż w pewnym stopniu pokazać jemu jak kiedyś żyła - przed tym jak trafiła do tego złego miejsca. A słowo "zajebiste" pamiętała co znaczyło, a z pewnością będzie go używać*
- odwiedzimy kiedyś Tathhhooine?

Secorsha - 2010-11-17 20:08:42

szczerze mówiąc, nie lubie tej planety *Odparł, nie chcąc jej robić nadziei. Cały czas widział jeszcze w wyobraźni zimne oczy swojej żony, kiedy mówił jej o Eli. To jest problem, a nie wycieczki na Tatooine*
ale wujek Tang lubi i myślę ze chętnie cie weźmie *Jakby na potwierdzenie ów słow, rysunek przedstawiający wujka Tanga zademonstrował*

Elea - 2010-11-17 20:18:49

- aha...
*powiedziałą z lekko zawiedzionym głosikiem no ale nie takim żeby jej było naprawdę przykro. W zasadzie to ona się bała tam wracać, więc czemu chciała tam lecieć? Nie wiadomo nawet mi. Spojrzała na rysunek i sie uśmiechnęła, a później zaśmiałą*
- ale ma ussssy!

Secorsha - 2010-11-17 20:21:51

uszy? *Zdumiony z lekka znowu zerknął na swój rysunek* no tak, żeby lepiej słyszeć to co się do niego niemów, oczywiście *Uśmiechnął się szarmancko, półgębkiem, w ten swój gwiazdorski sposób* i bantha mu nadepnęła. Na ucho, no, tak się mówi

Elea - 2010-11-17 20:27:15

- Usssy
*Powtórzyła grzecznie, no bo mmoże i on nie usłyszał i co wtedy by było? Spojrzała jeszcze raz na rysunek i dostknęła palcem tam gdzi znajdowałs się nos Tanga, a później próbowała wgramolić się na kolana Seco, ale za kij jej się nie udało.*
- Bantha to takie duże,włochate i śmierdzące coś?

Secorsha - 2010-11-17 20:31:52

nom *Zgarnął ją ramieniem i sobie na kolana wciągnął widzac jej czcze wysilki* I ma rogi, jak Rudi z hangahrru *Tak, nawet Seco wiedział ze Rudi ma żonę na Duro która go zdradza* a tu jest nos *Poinstruował, widzac ze dotknęła nosa* nos jak klamka od zakhrrrystii

Elea - 2010-11-17 20:37:31

*No i znowu postawiła na swoim, a jakim sposobem? Normalnym,znalazła się na jego kolanach i sobie siedzi, o! Patrzyła nadal na obrazek przedstawiający Tanga, a później jakby jej się coś przypomniało.*
- umiesss cytać?

Secorsha - 2010-11-17 20:39:40

*Seco tego raczej jako walkę o pozycje w hierarchii nie odebral  i to z całą pewnością dobrze* Ano umiem *Rzekł, a i to prawdą było bo od półtora roku czytać już umiał!*

Elea - 2010-11-21 17:46:21

- to poczytasz mi na dobranoc jak Tanga nie bedzie? Ale wtedy gdy śpać bedziemy isc
*Powiedziała swoim głosikiem, takim delikatnym ... No nie ważne. Spojrzała na swój rysunek, później na Seco i powiedziała*
- nalllrysowałam go dla Ciebie...  ziebyś wiedział gdzzzie miessskałam

Secorsha - 2010-11-21 17:53:07

*Seco zamyślił się na chwilkę, a jego twarz, o wyrazie tak często przypominającym pana z filmu, stężała na chwilę, kiedy mysli uwolniły się od głowy. Kiedy wrócił , w zakłopotaniu poskrobał się pazurami organicznej ręki w gąszczu czarnego, kędzierzawego jeża który to już coraz mniej przypominał jeża, bo włosy rosły* Dziękuję. Jak chcesz, to ty weź pohrrthrret Tanga. Jakbyś wiedziała jak wygląda Tang. Jak zapomnisz kiedyś *Wyszczerzył się w uśmiechu – znowu, takim Secowym, bardzo atrakcyjnym, a to zapewne zauważyłaby gdyby była starsza. Jej rysunek wziął i w rulonik zrulował, po czym spojrzał na nią przez niego, zamykając jedno oko*

Elea - 2010-11-21 18:04:10

*Zamyślił się? Nad czym? Tak nagle i przy niej? NIe wiedziałam że tak sie da, ja nie umiem zamyślić się jak mam dziecko na kolanach. Mała spoglądała na jego twarz z zaciekawieniem i ciekawa otóż była czemu taki cichy się zrobił. Coś złego powiedziała? Źle się zachowała? Nie wiedziała. Nawet rączką tyknęła go w mechaniczne ramię,ale ten nawet nie zareagował. Juz chciała go ugryźć - chociaż na razie nad tym się zastanawiała. No ale co do portretu Tanga, zaśmiała się i oczywiście zabrała go w łapki*
- dziekuje ballldzo!
*uśmiechnęła się od ucha do ucha, po czym się do niego przytuliła.*
- co bedziemy lllrobić?

Secorsha - 2010-11-21 18:12:09

*A cóż to za problem, zamyślić się z  dzieckiem na kolanach. Ani oni nie parzy ani jeść nie woła, wiec po prostu skoncentrować wzrok gdzieś dalej i zamyślić się, nic trudnego. Najwyraźniej Secorshy nalezą się pochwała za tak niespotykaną podzielność uwagi, choć bardzo możliwe, ze nawet Dżony mógłby się zamyślić z dzieckiem na… może nie na kolanach, ale na pancerzu chociażby.
Seco położył jej organiczną rękę na ramieniu, kiedy się przytuliła, i przycisnął do siebie lekko*
Będziemy ciehrrpliwi, bo niedługo wyladujemy na statku… nazywa się Widmo, dowodzi tam genehrrał Qymaen, największy bohatehrr jakiego kiedykolwiek wydała Kalee. No i moja żona tam jest…. Poznasz ją, i musisz zhrrobić na niej dobhrre wrażenie. Najlepsze *Mówił z  przekonaniem, wiec widać było to niezwykle ważne*

Elea - 2010-11-21 18:22:48

*No tak, ale gorzej jak dziecko nie da się Tobie zamyślić i potrzebuje ciągłej uwagi,skoncentrowanej na nim właśnie. No nic, nie ważne. Przytulała się więc cały czas do niego, a gdy poczuła jego dłoń to jeszcze bardziej się doń wtuliła. Zaś kiedy słowa zaczęły wypływać z kaleesh'a ust, ona uważnie słuchała każdego słówka. Widząc minę i czując powagę słów, postara co w jej mocy aby jak najlepiej wypaść. Przecież w zasadzie nie będzie musiała się starać, bo zawsze dobrze wypada*
- postallram się jak najbardzzziej!

Secorsha - 2010-11-21 18:29:37

*U Secorshy w  rodzinie takiego dziecka raczej nigdy nie będzie, bo to nie jest ludzka rodzina – obie rasy rodzicielskie dość samodzielne, a  i Seco specyficzny. Z resztą, jeszcze nie wszystko przesądzone, właśnie*
To bahrrdzo ważne *ciągnął Seco, jakby chciał to w Eli zakodować. Sęk w tym, ze Fler była rozsądniejsza od niego. Oblizał usta, podniósł wzrok, spojrzał przez uchylone drzwi na jasny pokład, gdzie widać było ładownie i jego Saxxeta wypakowanego po brzegi dobytkiem, dobytkiem… znowu się zamyślil.*

Elea - 2010-11-21 18:42:09

*No to miał szczęście i było inaczej. No nic. Słysząc że to bardzo ważne, skinęła główką że wszystko zrozumiała i naprawdę się postara. Chociaż takie za wielkie starania, czasem gorzej wychodzą niż lepiej, więc zobaczymy jak to będzie. Rozumiała przez to że ma być grzeczna, starać sie nie robić problemów i tym podobne, więc nie powinno być trudne. Nagle w brzuszku jej zaburczało, chyba głodna była ale nie odezwała się - bowiem nic nie widziała tutaj do jedzenia, a póki co to nie była jakoś specjalnie głodna. Tylko co ona teraz będzie robiła? Będzie rysowała! Bo biegać tutaj raczej miejsca nie było.*

Secorsha - 2010-11-21 18:48:18

*Tam, gdzie niedługo wylądują był zupełnie inny świat, a już na pewno dla niej, która to cały czas obracała siew  swiecie mniej lub bardziej przestępczym lub po prostu chamskim. Tatooine, Nar Shaddaa… i nagle pojawi się w statku flagowym największego bossa Korporacji. Seco tylko raz był na widmie. Dziwne miejsce. Taki mały świat. Chyba najbardziej przypominał prawdziwy dom, nie licząc mieszkania Gawilów na Couruscant.
A Widmo było taką… miejscowością, w której żyło kilka rodzin ale każda o każdej wszystko wie. Czyli wioska. Latająca wioska.
Seco ziewnął szeroko*
Nie wiem, czy Tangi mają tu zahrrcie… *odparł do burczenia. Seco miał taką cechę ze właściwie mógł jesc naokrągło, albo bardzo długo nie jeść. to kaleeshianska cecha*

Elea - 2010-11-21 19:06:46

*No ona nie wiedziała jak to tam będzie tak dokładnie. Po za tym nie wiedziała czy będzie umieć się tam znaleźć, bo ona z pewnościa w innym świecie żyła, brutalnym i w ogóle nie przyjaznym dla dziecka. No się okaze jak na statku będzie.*
- ja nic do jedzenia nie widziałam tutaj...
*no nie widziała, bo jak miała widzieć skoro nie przeszukiwała ani jednej torby?*

Secorsha - 2010-11-21 19:10:21

*Seco tez nie wiedział. Tangi były jakieś nieobecne. Cóż*
No dobhrra, przyniosę ci coś swojego, może się dogrzebie *Sęk w  tym, ze Seco nie dbał o harmonię w pakowaniu. I prowiant, czyli jakieś tam suche ciastka mogły być zarówno pod ręką jak i na samym dnia. Tak czy owak postawił małą i ruszył ociągającym krokiem ku Saxxetowi*

Elea - 2010-11-21 19:21:24

- dobzzze
*odpowiedziała i ustała,a później zaczęła swoje kredki chować. No bo przecież do posiłku trzeba było wszystko posprzątać - przynajmniej tak się mówiło jej. Żółta kredka wylądowała przy różowej, niebieska koło zielonej i tak dalej. Zamknęła pudełeczko z kredkami, a później to samo zrobiła z bloczkiem, który zaniosła razem z pudełkiem do tamtej torby gdzie wcześniej miała schowane. Wróciła na miejsce, usiadła na krześle i czekała opierając łokcie o stół, a główkę na rączkach*

piosenka akuku miś hydraulik warszawa Biurko z drewna Fenster aus Polen Serwis komputerowy ursus wynajem fotobudki kraków