- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - "Spalony Ewok" http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=313 |
Kart - 2010-06-25 15:48:38 |
Jeżeli ktoś szuka miejsca, gdzie można łatwo dostać w mordę, albo stracić portfel, może zajść właśnie do "Spalonego Ewoka". Próżno by tu szukać luksusów. Krzesła są twarde, alkohol stawiający na "moc", nie na jakość, a klientela, przynajmniej ta o później porze mogła by przyprawić o dreszcze ludzi o słabszych nerwach. Nie jest to na pewno miejsce, do którego zabiera się na kolację partnera w interesach, lub dziewczynę, którą pragnie się uwieść... Zdecydowanie nie. |
Kart - 2010-06-25 15:51:14 |
*Kart zdecydowanie nie miał zamiaru upijać się w towarzystwie ludzi kulturalnych. Szukał miejsca, w którym nikt nie będzie robił problemów, jeśli straci się zęby. Tak więc trafił do "Spalonego Ewoka". Po otworzeniu drzwi skierował się prosto w kierunku barmana. Nie zwracał uwagi na spojrzenia dwójki gości, którzy siedzieli przy stoliku najbliżej baru. Zbliżył się do lady, ściągnął hełm z głowy i zwrócił się do Querrena* Coś do picia... Może ciemne piwo? I postaraj się nie napluć do szklanki... Powiedzmy, że będę patrzył Ci na ręce... *Nie zależało mu na przychylności barmana. Przylazł się napić i tylko tyle go interesowało. Wątpił, że pojawi się tu jeszcze kiedyś... Poczekał chwilę i gdy dostał swoje piwo, ruszył w kierunku stolika. Usiadł tak, żeby za plecami mieć ścianę a pod obserwacją i barmana i wejście. Swojego wysłużonego DC położył sobie na kolanach. Zawsze warto się zabezpieczyć, jeśli stali bywalcy poczuli by się urażeni zachowaniem Mandalorianina w stosunku do ich drogiego przyjaciela stojącego za barem * |
Tangorn - 2010-06-25 15:58:39 |
*Tang rankiem po libacji z Jeną (a raczej z samym sobą, bo ten to tylko kibicował) był jakby to powiedzieć... skacowany w cholerę. Mózg mu siadał i gwałtownie domagał się lekarstwa, a jak wiadomo, czym się trułeś tym się lecz, więc po drodze wstąpił do jakieś speluny (na NS co drugi budynek to spelunka jakaś jest). Tak więc do środka wkroczył Mandalorianin w czarnym pancerzu z elementami czerwieni i złota, bez hełmu na głowie (zostawił go w swoim statku a nie przepił!), wiec widać było jego czarny, łysy łeb, kilkudniowy zarost na twarzy i ogólnie aparycja jakiegoś zabijaki albo najemnika, w czym było sporo prawdy. Do ud na specjalnych uprzężach przymocowane były dwa blastery, jakieś nieznane modele, rzemieślnicza robota, wiec robione na zamówienie. No i jeszcze u pasa znajdował się długi sztylet z beskaru a w bucie nóż myśliwski. W sumie to wszystko jeśli chodzi o narzędzia zagłady, nie licząc wibroostrza w lewym karwaszu i mini miotacza ognia w prawym. Ale o tym nikt nie wiedział... W każdym razie dotarł do lady, zmierzył wzrokiem barmana i wycharczał (coś mu głos podupadł... czyżby śpiewał w nocy? Cholera, nie pamiętał tego epizodu...)* Dawaj koreliańska... tylko kurwa migusiem! *Nie lubił czekać, gdy kac nie dawał mu żyć* |
Kart - 2010-06-25 16:11:33 |
*Kart spojrzał na wchodzącego. Miał próżną nadzieję, że jest jedynym mando w okolicy... Miałby mniej trudności ze znalezieniem pracy. A tak? Jeszcze dodatkowo ów Mandalorianin wydawał się znajomy. Przynajmniej z opowieści. I na Mandalore i w WARze coś o nim słyszał... Cóż. Trzeba się będzie przywitać. Poczekał, aż barman poda tamtemu zamówiony przez niego trunek i dopiero wtedy się odezwał. W Mando'a, bo już dawno nie miał okazji pogadać kimś w rodzimej mowie* Su'cuy Mando! Daleko od domu się znalazłeś... * Nie wiedział co się działo na rodzinnej planecie... Miał nadzieję, ze od tego Mandalorianina dowie się czegoś... Może nawet o swojej rodzinie? * |
Tangorn - 2010-06-25 16:18:26 |
*No dostał szklankę w miarę czystą, ale kto by się tam tym przejmował? Od razu wychylił duszkiem całą zawartość, nawet się specjalnie nie krzywiąc. Miał już spore doświadczenie jeśli chodzi o trunki. No i wtedy usłyszał nie tyle znajomy głos, co słowa, więc powoli odwrócił się, szukając wzrokiem źródła, aż w końcu dostrzegł jakiegoś Mandalorianina. Skądś go kojarzył, nie wiedział teraz czy z Mandalore czy z WAR'u (miał wtedy dostęp do wielu ciekawych informacji wywiadu, więc może dlatego morda znajoma mu się wydała). No ale ruszył w jego kierunku* {Witaj! Czy daleko? Gdyby nie jebane imperialne psy to w ogóle bym się nie ruszał z mojego domu}*Odparł w Mando'a, tak dla bezpieczeństwa. Bo nigdy nie wiadomo gdzie te cholerne Imperialne psy się podziewają. Tang znalazł się już przy stoliku tego drugiego Mando* Można?*Wskazał na krzesło.* |
Kart - 2010-06-25 16:25:56 |
Siadaj, nie krępuj się... * Jakże dobrze było używać języka który wiąże się z domem... * Kart... Kart Darete... Aczkolwiek niektórzy mówią mi Carud * Coś mu się nie zgadzało... imperialne psy i ruszanie się z domu... Miał bardzo nieprzyjemne wrażenie, że usłyszy coś nieprzyjemnego, jeśli zapyta o dom. Ale cóż... Brak informacji był dla niego najgorszy.* Co rozumiesz, przez imperialne psy? Zwłaszcza wymieniane na jednym tchu z domem? * zapytał dając znak barmanowi, że przydała by się powtórka kolejki i to zarówno dla niego, jak i dla drugiego Mandalorianina * |
Tangorn - 2010-06-25 16:32:49 |
*No jak się nie miał krępować (prawdę powiedziawszy to się chyba nigdy nie krępował) to sobie siadł i wygodnie rozwalił na krześle i spojrzał badawczo na owego Karta* Tangorn, z klanu Fibal... *Może słyszał może nie, swego czasu klan Fibal był dosyć znany na Mandalore, choć niekoniecznie bardzo szanowany. Byli różni dziwacy...* Co? Nic nie wiesz? Jebane Imperium przypuściło szturm na Mandalore... *Więcej nie powiedział, bo to bezpośrednio dotyczyło działalności wywrotowej inspirowanej przez Tanga właśnie. Co się obcemu będzie spowiadał z tego, że klony tam trzymał i jebanych dżedajów (tego akurat bardzo żałował)* Przylecieli, zrobili rozpierdol i chyba polecieli. W każdym razie sporo Mando'ade uciekło. *A Tang ich potem pozbierał i na Dxun poupychał w starej twierdzy. Wieści więc nie były zbyt pomyślne* |
Kart - 2010-06-25 16:42:12 |
*Cóż... Aliit Fibali był znany... To prawda. Dużo bardziej znany niż aliit Darete, tego nie dało się ukryć. Mimo wszystko zaskoczenie jakie odczuł, gdy dowiedział się, ze rozmawia z jednym z tych Mando, o których mówiło się, że nie żyją, było śmieszne w porównaniu z tym, co odczuł gdy dowiedział się, ze Imperium dokonało nalotu na rodzinną planetę Karta. Tak to już jest, jak człowiek spędza dużo czasu odcięty od informacji...*{A żeby ich szlag trafił tych wyruchanych przez Smoka Krayta dupodajów! * Barman słysząc jak jeden z mando niemal wrzeszczy w nieznanym mu języku szybko ruszył w kierunku stolika z trunkami. Postawił je i zniknął, w tak szybkim tempie, że można by odnieść wrażenie, że posłużył się przy tym Mocą. Cóż. Nic bardziej mylnego. Strach sprawiał, ze szybciej się ruszał. Miał nadzieję, że jego ukochana knajpka będzie cała, i że rachunek za trunki będzie zapłacony. Miał jednak dziwne wrażenie, ze nic z tego nie wyjdzie...* |
Tangorn - 2010-06-25 16:52:00 |
*No cóż, klan Fibal rozpadł się z różnych przyczyn lata temu (główny powód to oczywiście śmierć członków, którzy i tak przez Wojnę Domową byli nieźle przetrzebieni) i Tang był chyba jedynym przy życiu przedstawicielem swojego aliit, nie licząc jego ad'ike. No ale dalsze nowiny były dużo bardziej wstrząsające* {Taa... zasrane psy kath Vadera. Ale i tak wcześniej trochę napsuliśmy im krwi więc niejako za niewinność do dupy nam się nie dobrali }*No uprowadzenie dwóch Acclamatorów i tysiąca klonów nie jest raczej lekkim wykroczeniem. A potem to też jeszcze psuli im krew napadając na ich konwoje to tu to tam, czy też podejmując się misji komandosów. No i się Imperium wkurzyło* {Dawno cię nie było na Mandalore?}*Tang zachowywał zimny spokój i opanowanie, bo już się nawkurwiał na tych Imperialnych, teraz mu pozostawała zemsta i temu się poświęcił. Więc nie ma sensu zwracać na siebie uwagę.* |
Kart - 2010-06-25 17:00:40 |
* Kart uspokajał się szybko, jednak widać było, ze najchętniej coś by rozwalił... I najlepiej, jeśli byłby to łeb jakiegoś imperialisty*{ Od ponad trzech lat. Dokładniej rok przed bitwą o Geonosis... Od tamtej pory jakoś nie było po drodze... A potem to całe zamieszanie z przemianowaniem republiki na imperium.} * Pociągnął zdrowy łyk i zaczął rozważać, czy powinien mówić dalej... * { Zastanawiam się, co się stało z matką i siostrą. Żeby szlag trafił Imperatora, jego przydupasów i cały ten ich cholerny burdel, którego nawarzyli } * To czy dobrali się za niewinność, czy za cokolwiek innego już go nie obchodziło. Bo wg jego prywatnej filozofii Mandalorianie mogli mieszać się wszędzie, ale nikt nie powinien atakować Mandalore... Bo to prędzej czy później źle się skończy * |
Tangorn - 2010-06-25 17:06:30 |
{Tiaa... syf kurewski z tym był. Musiałem spieprzać z Coruscant, bo jako były szkoleniowiec klonów i doradca od spraw wywiadu i innych dupereli to na odstrzale byłem} *Cóż, drugiemu Mando można powiedzieć nieco więcej niż komu innemu, taki urok tej kultury. We własnym gronie czuli się znacznie lepiej, co było widać. Rozmowa kulturalna, na poziomie, żadnych burd i tak dalej. Jedynie popijanie tego, co tam barman przytaszczył, by nerwy uspokoić. Stare sprawdzone sposoby* {Pewnie uciekły, Imperium skupiło atak na kilku głównych osadach, w tym mojej. Nie wiem jak z resztą... }*I pewnie mieli też sporo strat, bo wystarczy rzucić okiem na atak na osadę klanu Fibal. Kilka czołgów do kasacji i niezliczona ilość szturmowców... przeciwko w sumie 20 obrońcom z czego zdecydowana większość to klony. Ale lepiej tego nie wspominać, bo Tanga znowu ogarnie wściekłość i chęć demolki, co na spelunce odbije się raczej negatywnie* |
Kart - 2010-06-25 17:12:57 |
{Szkoleniowiec klonów? Hyh... Nic dziwnego, że Imperium chętnie tam zawitało... Nie ważne. Powiem tak... Chętnie bym się wybrał do domu i sprawdził, czy nie zostawili tam jakiegoś garnizony, a może dwóch... I najchętniej bym ich posłał daleko na orbitę... Bardzo daleko. A potem polecieć na Coruscę i wysadzić pałacyk Imperatora. I zrobić to tak, żeby truchło tego ścierwojada wylądowało przed moim domem na Mada'yaim, o ile jeszcze mój dom tam stoi} * Widać było, że z każdym łykiem plan wydawał się Kartowi coraz bardziej przystępny i możliwy do wykonania. A o ciągle rosnących zamiarach jego wykonania już lepiej nie wspominać. Po prostu chciał wysadzić Imperium. I to dosłownie * |
Tangorn - 2010-06-25 17:31:12 |
{Tiaa... dodaj do tego piątkę usynowionych klonów to masz niezłe powody do rozpierdolu}*Mruknął Tang, bo nie wspomniał jeszcze o gromadce Jedi o 15 innych klonach, więc ten to na celowniku Imperium był bezwzględnie. Nie ma to jak sobie nagrabić u obecnej władzy* {Cóż nie żeby to nie był dobry plan... ale niewykonalny. Piękny, ale niewykonalny }*Westchnął Tang i napił się czegoś tam, wyobrażając sobie mordę Palpiego wylatująca na orbitę. Tak, to zdecydowanie bardzo piękna wizja była* {A czym się tak zajmujesz, co? Zgaduję ,ze czymś co robi Boom? Bo mój syn też takie rzeczy lubi... o mało mi osady nie rozpierdolił skłądając własny termodetonator} |
Kart - 2010-06-25 17:47:18 |
{Uhh... Ciekawe Co jeszcze przeskrobałeś, że "Wielki Imperator" tak za Tobą nie przepada}* Przy słowach "wielki imperator" zrobił minę, która dobitnie wyrażała, co by zrobił z całą tą wielkością, jakby tylko dostał szansę...* {Ja nazywam to rozbiórką obiektów stałych... Albo demontażem. Własny termodetonator mówisz? Może wymieniłbym się z nim poglądami na temat "produkcja materiałów wybuchowych metodą domową" } * Nadal nie był przekonany, że nie da rady wysadzić imperatora... Każdego można było wysadzić, dosłownie każdego... Każdy statek, każdy budynek. Trzeba tylko wiedzieć kiedy i gdzie...*{ Jeśli czegoś nie wysyłam na orbitę, to leję ludzi po mordach... To chyba wszystko, pomijając fakt, że na chwilę obecną szukam jakiegoś zajęcia... Najlepiej takiego, gzie będę mógł zrobić krzywdę komuś, kto uważa Palpatine'a za dar od Mocy...} * Taak... Może akurat Tangorn Fibal podsunie mu jakiś pomysł, gdzie tu się zgłosić i o kogo pytać. * |
Tangorn - 2010-06-25 18:05:59 |
{Lepiej nie wiedzieć }*No i taka była prawda, po co się pchać w jego osobistą krucjatę przeciwko temu dziadowi? Tang miał swoje osobiste pobudki, by całe Imperium wysłać na tamten, niekoniecznie lepszy, świat.* {Albo jak Tracyn to nazywa - "przebudowa architektoniczna otoczenia oraz redekoracja wnętrz" czyli innymi słowy rozpierdol i w środku i na zewnątrz. A co do wymiany poglądów to pewnie bardzo chętnie }*Tracyn akurat był bardzo towarzyski i otwarty, wiec w tej kwestii nie ma problemów.* {Czyli każdy rodzaj rozrywek preferowanych przez Mando... ja dorzucam jeszcze chlanie na umór. Napijmy się *Alkohol najlepszy na wszystko, zwłaszcza, gdy nadal kac męczy niemiłosiernie. Wczoraj się schlał jak świnia, dzisiaj ledwo żywy wstał i od razu taka trudna dyskusja umysłowa, zastrzelić się idzie* |
Kart - 2010-06-25 18:12:55 |
*I dlatego warto rodzić się wśród Mando. Bo tutaj nikt nie będzie rozpaczał, tylko się urżnie a potem zrobi rozpierduchę. Tak więc plan co by się napić, podpasował młodszemu z Mando'ade i pociągnął kolejny łyk. Niestety zawartość gdzieś wyparowała. W takich momentach miał ochotę rzeczywiście coś wysadzić*{ uzupełniamy kolejkę, czy też idziemy szukać knajpy lepszej kategorii, gdzie ne'tra gal nie będzie rozwodnione, a koreliańska będzie smakowała lepiej niż szczyny Rancora zmieszane z jego śliną? } * zadał pytanie natury taktycznej. Bo mogli skorzystać z tego wyszynku i potem kulturalnie wpierdolić barmanowi za rozwadnianie alkoholu, bądź dodawanie do niego jakiś dodatków, powód wszak nie jest ważny, bo zawsze można znaleźć inny, albo też mogli opuścić to miejsce i znaleźć kantynę, gdzie rozróba była by trochę gorzej widziana. Cóż. Decyzję pozostawiał starszemu towarzyszowi, on miał to głęboko w shebs * |
Tangorn - 2010-06-25 18:25:23 |
*No bo Mando nie jest łatwo złamać, nawet gdy stracą wszystko to i tak pałają taka chęcią zemsty, że tylko ich własna śmierć może ich powstrzymać... w przeciwnym razie prędzej czy później dopadną swoja ofiarę. A to nie kończy się nigdy dobrze.* {Dobra, spieprzamy bo jeszcze porzygam tu coś... kac męczy jak chuj a tu jeszcze szczyny serwują}*No i podniósł się ze swojego miejsca, rzucając okiem na resztę lokalu. W sumie przypomniał mu się jeden lokal z Coruscant, znacznie gorszy, ale miał ten zajebisty klimat. A ten tutaj jakiś taki niewyraźny i bez duszy. Lepiej sobie darować. Tang jako, że nie miał hełmu to swoją łysiną dalej świecił*Propozycje? |
Kart - 2010-06-25 18:34:24 |
{ Jestem nietutejszy... Więc jak znasz jakąś knajpę lepszej klasy, to prowadź... Wszystko się nada, byle by alkohol był porządny...} * powiedział chowając swojego DC i biorąc swój hełm. Rzucił na stół kilka kredytów. Cóż. Nie sądził, żeby trunki były tutaj więcej warte. Spojrzał jeszcze w kierunku barmana i rozważył, czy nie pojawić się tutaj późniejszą porą i nie zostawić mu jakiegoś prezentu. w ramach napiwku za "wysoką jakość serwowanych trunków". * |
Tangorn - 2010-06-25 18:52:36 |
Nie te rejony ner vod... tutaj wszystko to speluny gorszej jakości *A do "U Temeny" się nie pchał za bardzo, tam zbyt blisko Zinuś był. Jeszcze skacowanego Mando napadnie i co? Lepiej się ewakuować gdzieś w inne rejony, knajp na NS jest w cholerę. Tak więc Tang udał się w stronę drzwi, nawet nie podziękował ani nic, po prostu wyszedł na zewnątrz i tyle go widzieli. Może to i lepiej?* |
Kart - 2010-06-25 18:57:56 |
* Kart podążył za starszym Mandalorianinem, licząc że tamten jednak przypomni sobie, gdzie tu można się czegoś napić. Czegoś co będzie miało smak i aromat... a dodatkowo moc. Dogonił więc Tanga i szedł trzymając się dość blisko niego. Jednak nie na tyle, aby blokować sobie, czy jemu ewentualne ruchy mające na celu dobycie broni. Ot takie małe zboczenie w wychowaniu... * |
Throul - 2012-03-21 18:39:37 |
Drzwi skrzypnęły otwierając się. Do środka wdarły się powiewy świeżego powietrza. Wraz z nimi do Spalonego Ewoka, mordowni o złej sławie wkroczył, incognito oczywiście pau'an, rycerz Jedi we własnej osobie imieniem T'kul. Rozejrzał się bacznie po małym, obskurnym lokalu i do szynkwasu podszedł. |
Moc - 2012-03-21 18:51:19 |
Co tu dużo mówić, "Spalony Ewok" to mordownia o kiepskiej sławie. Prócz "tubylców" wpadają tutaj jedynie osoby pragnące mocnych wrażeń i alkoholu który swoją mocą ścina z nóg i pozbawia przytomności. Czasem więc pojawi się tutaj jakiś zabłąkany łowca nagród, najemnik lub jakiś inny chuj. |
Throul - 2012-03-21 19:02:49 |
Wziął kufel i podniósł do ust. Lekko zdmuchnął pianę na podłogę i przechylił pociągając tęgi łyk. Z zadowolenia aż mlasnął. |
Moc - 2012-03-21 19:14:02 |
Gdyby wzrok zabijał to by T'kul wyciągnął kopyta chwilę po przekroczeniu progu mordowni. Był tutaj obcym, a tych to się generalnie bije do nieprzytomności, okrada i wypieprza do najbliższego śmietnika, gdzie delikwent, jeśli ma szczęście, budzi się z paskudnym bólem głowy. |
Throul - 2012-03-21 19:20:56 |
Zmierzył barmana wzrokiem i w mig pojął, że nie zostaL zrozumiany. Poświęcił nieco czasu przed kolejnym łykiem piwa by oświecić to siedlisko ciemnoty i zabobonu. |
Moc - 2012-03-21 19:27:21 |
Barman nie odpowiedział, bo już zajął się innym stałym bywalcem. Za to siedzący obok byczek, który nabijał się z T'kula wyraźnie nie załapał o co chodzi. |
Throul - 2012-03-21 19:36:42 |
Nie odpowiedział. Nie musiał. Ten bardziej bystry zrobił to za niego. Dokończył kufel piwa i otarł usta zadowolony z życia. Impreza dopiero co prawda miała się rozkręcić, ale kto wie co się może wydażyć. |
Moc - 2012-03-21 19:42:33 |
- Co, paniczyk raczy nas opuścić? |
Throul - 2012-03-21 19:52:22 |
- To daj jeszcze jedno. |
Moc - 2012-03-21 19:58:22 |
- Kurwa... |
Throul - 2012-03-21 20:08:14 |
Tego mu trzena było. Jasnej i przejrzystej odpowiedzi. Myślą zmusił mięśniaka by dał mu spokój i nakłonił do tego knującego coS towarzysza. Spróbował też wyciągnąć z mięśniaka co też takiego knuli przeciw pau'aninowi, który jak barman zauważył był grzeczny i zachowywał się obyczajnie. T'kul podziękował barmanowi za.kolejny kufel piwa. Tym razem nie rzucił się jednak do picia będąc ciekawym czy sztuczka z mocą wypali. Kątem oka obserwował mięśniaka i jego kumpla. |
Moc - 2012-03-21 20:13:09 |
Sztuczka podziałała i mięśniak dał sobie spokój z czepianiem się T'kula, co zdziwiło jego twi'leckiego towarzysza. Jednak po krótkiej ale intensywnej rozmowie w końcu i on dał sobie ze wszystkim spokój. Jednak podejrzliwe spojrzenie jakie posłał pau'aninowi dawało jasno do zrozumienia, że on wyczuwa tu coś niejasnego. Szybko się jednak zmył i zniknął gdzieś pomiędzy tubylcami. Reszta gości kantyny szybko straciła zainteresowanie T'kulem, więc mógł on w spokoju pić swoje piwo. Wrogość wobec niego nie zelżała, ale jakoś nikt nie kwapił się do tego by go stąd wyrzucić siłą. |
Throul - 2012-03-21 20:40:11 |
I całe szczęście. Niczego tak nie pragnął jak pić piwo w spokoju. Mięśniak przekonał swego towarzysza o bezcelowiści awantury. Wrogość nie zmalała? Trudno. Nie można wszak w życiu mieć wszystkiego. Ten, kto miałby ochotę wywalić T'kula siłą srogo by się zawiódł. Ciężko się bowiem walczy przeciw argumentowi jakim niechybnie jest ukryty przy Jedi świetlny miecz oraz pistolet blasterowy. To mogłoby, gdyby dołączyli inni skończyć się bardzo przykro. To, że pau'an nie reagował na zaczepki już było samym w sobie pokazaniem cierpliwości i skuteczności jego długiego traningu. Jego Mistrzyni byłaby zadowolona, choć na pewno nie dumna. Ta zołza nigdy nie pokazywała, nawet jeśli w pełni na to zasłużył, że jest z niego dumna.Upił łyk piwa.i nadstawił ucha w nadzieji na usłyszenie czegoś ciekawefo, przydatnego w jego misji. Robił to bardzo ale to bardzo dyskretnie by jeszcze bardziej nie zrazić do siebie i tak podejrzliwych nicym stare panny tubylców. |
Moc - 2012-03-21 20:44:51 |
Użycie miecza świetlnego w obecnych czasach można porównać do strzału w stopę, bowiem Imperium wystawiło za Jedi takie nagrody, że byle żebrak by danego osobnika sprzedał bez skrupułów. Blaster był zdecydowanie bezpieczniejszy, ale i tak przyciąga uwagę. |
Throul - 2012-03-22 04:08:44 |
Teraz już wiedział, że niewiele się tu dowie. Chyba żeby zrobił tu krwawą łaźnię czego zabraniał mu kodeks. Mógł zrobić jeszcze jedno. Odnaleźć informatora. |
Moc - 2012-03-22 11:10:37 |
Nikt nie zareagował gdy stwierdził, że kogoś szuka. Ci ludzie generalnie mieli to w dupie, byli pochłonięci swoimi własnymi, błahymi sprawami. Ale gdy sprecyzował o kogo chodzi, to momentalnie zrobiło się cicho. Robiło to wrażenie zwłaszcza, że do tej pory było gwarno. Część osób spojrzało na pau'anina a od stołu odeszło trzech obcych. Duros, trandoshanin i stary dug idący na ich czele. Ich herszt spojrzał gniewnie na T'kula po czym błyskawicznie doskoczył do niego chwytając go dolnymi kończynami za ubranie. |
Throul - 2012-03-22 17:08:23 |
T'kul zadziałał instynktownie. Krótkie użycie Mocy i broń tym razem w postaci pistoletu blasterowego wylądowała mu w dłoni. Lufa była skierowana w pierś trzymającego go mocno napastnika. |
Moc - 2012-03-22 17:21:10 |
Sięgniecie po broń zareagowało jak alarm. Jeden z towarzyszy duga krzyknął i od razu cześć stałych bywalców sięgnęła po swoje pistolety. Tutaj żeby przetrwać po prostu trzeba mieć jakiś rodzaj broni. Na Nar Shaddaa dominuje prawo silniejszego. Tak więc osoby nieuzbrojone padły na ziemię, reszta wstała i wycelowała w pau'anina jasno dając do zrozumienia kto tu rządzi. Dug zaś uśmiechnął się paskudnie i chuchnął T'kulowi w twarz swoim nieświeżym oddechem. |
Throul - 2012-03-22 17:33:57 |
Pau'an skupił się był zły, ba nawet wściekły. Wszelkie zabiegi nie skutkowały. Teraz musiał ujawnić swoją moc nawet gdyby Imperium miało go ścigać. IMPERIUM! SITHOWIE! To był pomysł! |
Moc - 2012-03-22 17:40:13 |
Miejscowi się zawahali. Słyszeli różne historie o Jedi i ich mrocznych odpowiednikach, więc u wielu osób pojawił się strach. Ale też wiele osób przypomniało sobie o czymś takim jak nagroda za głowę mocowładnego. |
Throul - 2012-03-22 18:00:23 |
T'kul przybrał wściekłą minę gotowego na wszystko furiata nie mającego nic do stracenia. Skoro krok pierwszy podziałał to trzeba kontynuować szopkę i dzybko skończyć by nie epaść w łapki prawdziwym imperialnym. |
Moc - 2012-03-22 18:05:00 |
Dug spojrzał wrogo na pau'anina, ale sięgnął po kawałek filmplastu, na którym pośpiesznie zapisał kilka cyferek. Potem wcisnął go do ręki T'kula. |
Throul - 2012-03-22 18:17:40 |
Rzucił okiem na zalisane przez duga koordynaty marszcząc vroźnie brew. |
Moc - 2012-03-22 18:24:20 |
Wszyscy byli przestraszeni gdy po raz kolejny zademonstrował swoja siłę, wiec nikt nie próbował go zatrzymywać czy w jakikolwiek sposób mu przeszkadzać. Dug zaś poleciał na ścianę, od której się odbił i wylądował twardo na podłodze. Był oszołomiony, ale nie połamał sobie niczego ani też nie stracił przytomności. Leżał tylko i z trudem oddychał. Po wyjściu T'kula zaraz też podbiegło do niego kilka osób by mu pomóc. |