- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - Dziupla http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=342 |
Selene - 2010-07-26 17:55:48 |
Bo tak też ambitnie nazywać warsztat to tylko ktoś taki jak ona umiała. Drobna, siwowłosa kobieta, która w tym całkiem sporym hangarze sobie założyła własny warsztacik drwiła z siebie. Zawalony sprzętem, mniej lub bardziej ruchomym, z wąskimi uliczkami na przejście z jednej na drugą stronę, faktycznie przypominał ową "dziuplę". Tylko straszliwie zagraconą. Wśród której poruszała się jak ryba w wodzie, samej wszystko wykonując. Olbrzymi stół, oświetlony porządnie, jedyne miejsce, które czyste było. W miarę uporządkowane znaczy się. I na nie właśnie niosła koszyk z drobnymi częściami przeznaczonymi do segregacji. W milczeniu, przypominając od tyłu bardziej starego mężczyznę z tymi swoimi siwymi włosami niźli młódkę działająca na swym. |
Tangorn - 2010-07-26 18:10:36 |
*I do owej dziupli czy jak to inaczej nazwać zbliżały się dwa klony, choć kto w życiu nigdy klona nie widział to uzna ich za bliźniaków, gdyż byli identyczni niemal jak dwie krople wody. Niemal, bo na twarzy mieli dwa różne tatuaże, ale nikt prócz nich nie wiedział, co przedstawiają. No może jeszcze inni Mandalorianie wiedzieli. I tak ta dwójka szła wyraźnie w kierunku tego warsztatu, kłócąc się jak zwykle o jakieś drobne szczegóły* Gdy mówiłem zdobądź forsę nie miałem na myśli zastrzelenia tego dilera *Mruknął jeden z nich, który był chyba nieco oburzony zachowaniem brata, który wzruszył ramionami jak zwykle. Po twarzy było poznać, że jest bardziej milczący i ponury niż jego towarzysz* No co? Zdobyłem? Zdobyłem... a diler przynajmniej już dzieciakom nie sprzeda narkotyków. A nie byłoby nas tutaj, gdybyś tej cholernej części nie zgubił... *Warknął i spojrzał na brata, który miał na imię Tracyn* Oj tam, przesadzasz... dobra, to chyba tutaj. Właź pierwszy marudo... i pamiętaj, szeroki uśmiech i dzień dobry, tak jak tatuś uczył Brex *Rzeczony Brex tylko warknął, ale wszedł do warsztatu, jeśli takowe wejście istniało i jeśli było otwarte, bo w przeciwnym razie zadzwonią i zaczekają.* |
Selene - 2010-07-26 18:13:58 |
*Wejście do warsztatu było, nawet otwarte. Po prawdzie zawalone jakimś nie nadającym się do użytku i wybebeszonym druidem kształtu elipsy, jednak - wejście było. Do na wpół zaciemnionego wnętrza, gdzie pojedyncze światła wskazywały drogę. Coś w głębi jeszcze stuknęło konkretnie, ale nie poleciał w ślad za tym stuknięciem żaden odgłos. Sel nie widziała potrzeby, by cokolwiek mówić. przynajmniej, póki to, co rzuciła za siebie, trafiło na stertę roboczo zwaną "wywalić, zapomnieć i nie mieć". Szkoda tylko, że sterta z tygodnia na tydzień rosła. I rosła. A jej wywozić się tego nie chciało nigdy. Póki co, siwowłosa kobitka zajęta własnym światem grzebała dalej w stercie na stole. Zaznaczyć by wartowało, że znajdującym się niedaleko wyjścia. tak dla porządku.* |
Tangorn - 2010-07-26 18:33:44 |
*Wchodząc do środka i widząc to trochę ponure pomieszczenie to Brex sięgnął po broń, ale zaraz został szturchnięty przez brata, który jednym wymownym spojrzeniem kazał mu zachować spokój. Klony miały to do siebie, że potrafiły porozumiewać się bez słów, a komandosi to już w ogóle. W każdym razie baj weszli do środka i Tracyn, ten bardziej weselszy i o serdeczniejszym wyrazie twarzy ruszył pierwszy. Dostrzegł kobietę i uznał ją za jakąś staruszkę, bo siwe włosy ma. Dziwne. Ale dla nich wiele rzeczy było jeszcze dziwne, byli jak dzieci, które dopiero poznają świat. Śmiertelnie niebezpieczne dzieci potrafiące zabijać na dziesiątki sposobów nawet nie mrugając, bez wyrzutów sumienia* Dzień dobry proszę pani! chcielibyśmy kupić pewną rzecz, nie wiemy co to dokładnie... przyjaciel nas wysłał *Skłamał gładko, bo Zin ich nie wysyłał, sami się wysłali gubiąc tą jedna przeklętą część, podczas gdy inżynier (od siedmiu boleści w opinii Brexa) poszedł do kantyny się napić i coś zjeść. Tracyn wyciągnął mały holowyświetlacz i pojawiła się niebieska miniaturka tej części. Klony nie miały zielonego pojęcia co to jest.* |
Selene - 2010-07-26 18:47:13 |
*Odwróciła się i zmrużyła brwi. E... że jak niby? A, tak. Dwóch typków. Skinęła im głową w milczeniu. Niemowa jakaś, czy co? A może tak po prostu. Po czym ruchem dłoni w grubej rękawicy wskazała na miniaturkę. Chwila zastanowienia.* tego szukacie? *A jednak nie niemowa. Głos całkiem sympatyczny, a w połączeniu z wyglądem robił w ogóle sympatyczne wrażenie.... pocieszne wręcz. Wygląd nastolatki, głos kobiety. Bywa. Pokręciła siwym łbem.* poczekajcie *Nie obchodziło jej, kto co i jak. grunt, że zapłacą za tą zakichaną cząstkę. I nie będą chcieli z nią rozmawiać. no,a przynajmniej nie za długo. Limit słów na dziś drastycznie się kurczył. Odwróciła się na pięcie i ruszyła na poszukiwanie, sama tylko wiedząca, gdzie co leży w tym burdelu. Dosłownie.* |
Tangorn - 2010-07-26 18:59:03 |
Tak, właśnie tego *Odrzekł wesoło Tracyn i się z ciekawością rozglądał po otoczeniu. A jego brat? Zaszył się w jakimś kacie i gapił się po jakichś elementach nie wiedząc co to, po co to i takie tam. Jeśli chodzi o edukację mechaniczna to on miał słabe wyniki z tego. Ale co się dziwić, był w końcu snajperem.* Myślisz, że się zin nie zorientuje? *Zapytał w końcu, bawiąc się czymś a jego brat spojrzał na niego i zmarszczył czoło. Kobiecina gdzieś tam poszła, a głos Brexa wyrwał go z rozmyślań na temat jej wyglądu, bo wydał mu się całkiem interesujący.* Co? Aaa... no więc, ten tego... śladów po granatach jeszcze nie znalazł, bo nie szukał, ale pewnie zauważy, że nowa część. On je chyba znakuje... *Podrapał się po głowie trochę zakłopotany tym faktem a Brex prychnął i mruknął pod nosem* Pierdolony pedant... a jak wczoraj ochrzanił tą biedna Riff... miałem ochotę rozwalić mu łeb... *Szczere wyznanie, wskazywało na to reakcję drugiego klona* Hej, hej, panie mhroczny, nie rozpędzaj się tak... ty byś tylko do innych strzelał ,a serdecznym trzeba być, o! |
Selene - 2010-07-26 19:05:27 |
*Stuknęło, puknęło i po chwili po pomieszczeniu dało się słyszeć całkiem mechaniczny głos. Zapewne należący do jakiegoś droida, klnący siarczyście w kilku rożnych językach. Znów coś postukało, rozległ się trzask i chyba coś się rozsypało. Minęła chwila ciszy i kobieta wróciła. Z małym pudełkiem. Za nią poruszała się podobna elipsa co przy wejściu, jednak mniejsza i zdecydowanie bardziej żywa. Kilak światełek mrugało na rożne kolory, popiskując co jakiś czas. Dziewczyna zatrzymała się i przepuściła maszynkę dalej, sama zaś pudełko wyciągnęła. Znaczy się pudełko z zawartością.* Zapakowałam *Rzuciła po raz kolejny. Straciła chustkę z szyi, a koszulka zyskała kilka nowych śladów po smarach. Przedramię było nieco zakrwawione i obsiniaczone chyba, ale siwa wyglądała na zadowoloną z siebie. Nie licząc wcześniejszych przekleństw. Tia. Ten kurdupel był na prawdę ciekawym typem osoby.* |
Tangorn - 2010-07-26 19:17:04 |
*Słysząc hałasy to obaj się momentalnie spięli, jak gdyby ktoś miał ich zaraz zaatakować, efekt długiego szkolenia. Nawet jak umysł mówił "czysto jest spokój" to ciało działało samo w odpowiedzi na takie coś. Bardziej "cywilizowani" mieszkańcy Galaktyki by stwierdzili, ze tym chłopcom zmarnowano życie, stali się jak droidy i takie tam, ale po prawdzie, lubili to. I teraz byli Mandalorianami, chociaż w pancerzu nie chodzili. A gdy kobiecina wróciła to się odprężyli już całkiem, tylko tego robota śledzili uważnym wzrokiem a Brex miał rękę niebezpiecznie blisko kabury* Dziękuję bardzo, to ile będę płacił? Aaa... jeśli nie ma pani nic przeciwko, to ma pani jakieś zapalniki? A w ogóle, to lista... *I podał jej tym razem cyfronotes z długą listą różnych dupereli, z których wprawna osoba jest w stanie sklecić... bombę, granat, cholera wie co jeszcze. Brex słysząc to momentalnie do brata podszedł* Ty zawszony di'kucie, co ty planujesz? Chcesz nas shabla wysadzić w powietrze? Jeszcze tego brakuje, by jacyś chakaare nas śledzili przez twoje zamówienie *Warknął na brata groźnie i odciągnął go kawałek, zerkając podejrzliwie na kobietę. Był zdecydowanie zbyt podejrzliwy* Ej udesii ner vod, części mi zabrakło no... po prostu chciałem kilka zabawek zrobić, na wszelki wypadek, a tutaj pełno części, to może coś z listy będzie. Lepiej dmuchać na zimne. To jak, będzie coś z listy proszę pani? *To ostatnie pytanie powiedział na tyle głośno, by go usłyszała a Brex się wkurzył i znowu polazł w kąt nachmurzony* |
Selene - 2010-07-26 19:24:02 |
*przez chwile czytała listę, kiwając głową. wskazywała na części i coś pod nosem mruczała. To było, to też, to chyba, to nie... Ostatecznie palec w górę podniosła, nakazując im zaczekać. Milczenie miało swe plusy i zmuszało umysł do wysiłku, by pojmować gesty. Cyfronotes oczywiście zabrała ze sobą, jakżeby inaczej. I coś pod nosem pogwizdując, znów się oddaliła. Tym razem ów mały driod znów przemknął, by za kobieta podążyć, piszcząc jak opętany. Chwila milczenia. I znów ów mechaniczny dłos, tłumaczący cierpliwie "jest... jest... jest... nie ma... jest ale tam... jest...". Dziewczyna radziła sobie całkiem sprawnie biorąc pod uwagę zawalenie hangaru, jego wielkośc i bycie samą tutaj. nie martwiąc się zbytnio o to, ze tych dwóch ostawiła samych sobie. poradzą sobie. Duzi chłopcy.* |
Tangorn - 2010-07-26 19:37:00 |
*Określenie duzi chłopcy pasowało do nich jak ulał, niby mężczyźni ciałem a duchem chłopcy, tak gdzieś trzynasto może czternastoletni i tyle. Gdy siwuszka sobie znowu poszła to się Tracyn i Brex pogrążyli w jakże pasjonującej kłótni o to, czy owy tajemniczy Zin zorientuje się, gdy mu pod nosem zbudują taka niezłą bombę czy też może nie? Tracyna w sumie pociągało przerobienie kilku elementów tej starej Kappy na niezłą broń, ale Kodbar by się pluł, że jego wielkie, pomylone dzieło niszczą. Brex to otwarcie twierdził, że tego popierdoliło z tym przerobieniem tego złomu. Przecież zmarnował na to z osiemdziesiąt tysięcy i dalej efektu nie widać. Trza chyba drugie tyle...* Tee... a może by tak... no nie wiem, przetestować twoją zabawkę na tej Kappie? *Padło ciche pytanie a Tracyn spojrzał na brata jak na wariata* Ciebie chyba popierdoliło... albo w sumie... *I obaj się zaśmiali czekając na powrót właścicielki przybytku. Milczącej właścicielki... co nie dawało spokoju Tracynowi. On za towarzyski bywał.* |
Selene - 2010-07-26 19:43:21 |
*Wróciła po jakimś czasie. owszem, owa frapująca milcząca kobitka, tym razem z dwoma droidami. jeden, którego już poznali, niczym wierne zwierzątko, podążające za jej nogami. Drugi, przypominający parodię muła, obciążony podłami i kilkoma sakwami. Zatrzymała się owa gromadka przed braćmi i przez chwilę w milczeniu na nich spoglądała.* Zebrałam wszystko z listy. Poza kilkoma częsciami. Znaczy się, za góra dwa dni będą... *głos nie wychodził z jej ust a z małego droida. owszem, brzmiał jak głos Selene, ale tak... mechanicznie. Dziewczyna chyba musiała go szybko zaprogramować, czy coś. Zresztą... po co się męczyć i samej mówic?* Dacie radę to przeniec sami, czy wam pomóc? *O kosztach jeszcze nie mówiła. Śmietanka na koniec. oczywiście śmietanka dla siwej niemowy. nie dla nich.* |
Tangorn - 2010-07-26 19:52:11 |
*No i w końcu ona wróciła i obaj spojrzeli na nią, na nowego droida i Tracyn ucieszył się momentalnie, bo będzie miał co robić, ku irytacji inżyniera, bo ten by najchętniej widział ich pracujących przy tym jego projekcie, ale obaj się zaczęli migać odkąd zatrudnili tą młodziutką Riff do pomocy. Oni, nie Zin, on by pewnie nawet nie zapytał. A teraz Tracyn przylazł do lady uśmiechnięty od ucha do ucha* Och nie ma sprawy, nie ma pośpiechu. No to razem ile to będzie? *Zapytał od razu o cenę a Brex spojrzał na ładunki. Zdecydowanie za dużo ich było dla nich* Pomóc, mieliśmy tylko po jedna cześć przyjść di'kucie, pamiętasz... nie braliśmy środka transportu jako takiego *Do hangaru było akurat w miarę blisko. W miarę...* |
Selene - 2010-07-26 20:05:38 |
*Uśmiechnęła się kwaśno, kucnęła i przez chwilę coś stukała po klawiszach małego droida. W końcu podniosła się, odrzuciła w tył siwe pasma.* nie ma żadnego problemu, transport wam wypożyczę. Wróci do mnie, nie bójcie sie. A cena... jest tu *podała im cyfronotes w wypisaną sumka. na szczęście pięciocyfrową. Dość niska jak na jej talenty, ale odpowiednio wysoka, by sugerować jakość towaru. Adekwatnie do pochodzenia... albo i nie.* Jeśli wam nie pasuje, coś ubiorę. Ale pokreslam. COŚ *droid chyba miał zaprogramowane nieco więcej niż zwykle komentarzy. Albo się siwuszka po prostu zamierzała świetnie bawić faktem, że jest milczkiem z natury. biuścistym milczkiem, ku własnemu rozbawieniu.* |
Tangorn - 2010-07-26 20:16:36 |
Dobra *Mruknął Brex i podszedł do brata by rzucić okiem na cenę, bo ten jakoś nie kwapił się z płaceniem. Chyba go zatkało... rzadko coś kupował i chyba przedobrzył. Zdecydowanie przedobrzył, bo ponurak zrobił wielkie oczy i sapnął* Fierfek... co żeś tam kurwa nabrał? Ja mam tylko sześć tysięcy... *No i się porobiło, bo Tracyn się po głowie drapał i rozmyślał, marszcząc nieco czoło. Jak tu z tego wybrnąć?* Tee... Brex, idź załatwić trochę więcej forsy... *Spojrzał prosząco na brata, który zmrużył oczy i nic nie powiedział, a przynajmniej nie w basicu, bo powiedział teraz w Mando'a*{No i gdzie ja ci tu znajdę tylu dilerów, co? Nie rosną na drzewach przecież... }*Drugi klon westchnął cicho, bo ten chyba szuka na siłę dziury w całym.* {To zastrzel kogoś innego, gangów sporo. Tylko się nie pobrudź za bardzo, jeszcze ja wystraszysz...}*Stłumione warkniecie i jeden klon poszedł, zostawiając Tracyna sam na sam z kobietą, czekającą na zapłatę. Na razie dostałą zaliczkę, rzeczone 6 000.* No brat poszedł po pieniądze, za chwilę wróci... no to... ładny warsztat. Sama go prowadzisz? Zagaiłby sobie jakoś skrócić oczekiwanie. W tle rozległy się strzały, ale tu na Nar Shaddaa to akurat nie jest takie dziwne... ale on wiedział, kto strzelał. Mruknął pod nosem jeszcze* Co za di'kut.. |
Selene - 2010-07-26 20:21:47 |
*Westchnęła i schowawszy owe sześc tysięcy rozejrzała się, oparła biodrem o objuczonego droida i skrzyżowawszy ręce na piersi pokiwała głową.* sama *Pierwsze od dłuższej chwili słowo z jej ust padło. Aż dziwnie zabrzmiało teraz, w międzyczasie owych strzałów. po czym ręką machnęła. Niech idzie, byleby sumę miał cała. Jej to nie obchodziło, skąd pieniądze sie biorą. Ważne było, by było to, co chciała.* daleko macie...?*machnęła dłonia. jeszcze kilka słów i skończy się jej dzienny limit. Pstryknęła palcami i sapnęła zirytowana. Znów sie pochyliła, w zasadzie tylko wykonując skłon od bioder w górę korpusem, jak droid jakiś. Po chwili malec za nią sie odezwał.* [Siedzibę. Daleko macie?[/i] |
Tangorn - 2010-07-26 20:27:31 |
*No oni mają dziwne podejście trochę, wynikające głównie z doświadczeń wojennych jak i szkolenia u ich kochanego tatusia Tanga, który raczej przejawia praktyczne podejście do życia. Potrzebujesz czegoś? Zastrzel jakiegoś gangstera, bierz co musisz i nie przejmuj się niczym, tylko atakuj płotki, za grube ryby się nie bierz. Proste ale skuteczne. Trochę ich moralność była wykrzywiona, ale co tam.* Rozumiem. Musi być ciężko, co? *Klony z reguły były towarzyskimi istotami, a przynajmniej część z nich, bo zdarzają się wpadki przy pracy jak Brex, czy ich brat A'den. Ale to tak mają tylko komandosi i elitarni zwiadowcy, zwykli szeregowi bardziej zamknięci są. Klon spojrzał na tego droida i się troszkę zdziwił* Czemu on mówi za ciebie? I za daleko nie mamy, kilka ulic dalej, przy jednej takiej kantynie. U Temeny jest hangar... |
Selene - 2010-07-26 20:33:28 |
*No ta. Klony i ich działania. Wojny klonów pamiętała, choć raczej jak przez mgłe. Mniejsza o powody. Grunt, że teraz było jej to obojętne. Wzruszyła ramionami. "Ciężko? Raczej nudno" chciała powiedzieć. Po czym skrzywiła się i przez chwilę nad czymś zastanawiała. W końcu pochyliła się nad droidem, a palce wystukiwały dłuższą sekwencję kombinacji przycisków. Chwila pisków - maszyna się buntowała. Kolejna sekwencja. Po której poleciało nieco niecenzuralnego słownictwa, powalającego własną oryginalnością. Żadne się nie powtarzało.*Nie gniewaj się, ale nie twoja sprawa. Po prostu nie gadam i niech tak pozostanie. Dla twojego własnego dobra, bo podniosę zdecydowanie cenę. Wiadomości kosztują, a ja nie lubię ciekawskich *Chyba się siwa zjeżyła nieco. Znaczy się - temat drażliwy i nie lubiany przez nią.* A hangar niedaleko. Mogę i z wami przejść, co by droida w całości odzyskać. przy takiej liczbie części i on jawić się wam będzie jako dodatkowa skarbonka *Dodała cierpko mechanicznym głosem. Lubiła ich - znaczy zaczynała lubić, o ile tak o klienteli można powiedzieć. A ci zaczynają pytać, czemu siwa nie mówi. Co za świat!* |
Tangorn - 2010-07-26 20:42:40 |
*Jeśli chodzi o gesty to akurat tą rzecz mieli do perfekcji opanowaną, chociaż woleli typowo wojenną gestykulację, ale z ruchu ust czy z mimiki wiele umieli wyciągnać. Na wojnie zdarza się utrata słuchu, więc trzeba być przygotowanym na wszystko.*Proszę mi wybaczyć, za ciekawski bywam. Bracia mi często mówią, że wtykam swój nochal gdzie nie trzeba i potem mnie trzeba z problemów wyciągać. Raz na Kamino to o mało co przez to nie wylądowałem w pokoju śmierci. I tak się niczego nie nauczyłem *I uśmiechnął się szczerze. Tracyn był po prostu jak duże dziecko, przynajmniej psychicznie, nie widział niczego złego w zadawaniu takich pytań. Był ciekawy to pytał, taka natura klonów.* Skoro pani chce to może z nami pójść. My droida nie okradniemy, uczciwi jesteśmy *A przynajmniej starali się być uczciwi* |
Selene - 2010-07-26 20:48:22 |
*Sugestywnie wyciągnięta dłoń z wyprostowanym palcem środkowym i usta poruszające się w niemym "pierdol się". Oj tak, Sel umiała byc na prawdę chamska i opryskliwa. A że umieli z ruchu warg czytać, to nawet lepiej. nie musiała się schylać. Kiwnęła tylko głową, celowo ustami poruszając szybko. "więc idę z wami. i gówno mnie to obchodzi; ten droidek kosztował mnie w chuj pieniędzy i czasu, by jakiś palant mi go na części rozkradł, jasne?" Tia. takie to drobne, takie niepozorne, a gorsze od rudej baby. Tylko brwi zmarszczyła. niech ona resztę zapłaty obaczy... Skrzyżowała ręce pod biustem i syknęła wściekle, znów biodrem się o bagaże opierając. i wzrok w Tracyna wbiła. Zielonych oczu, cynicznych i inteligentnych. dziewczyna miała iskrę i to łatwo się zauważało. ale dopiero wyprowadzenie jej z równowagi i milczącego królestwa ujawniało niemal pełnię jej charakterku.* |
Tangorn - 2010-07-26 20:58:08 |
*I widząc ten gest najpierw się zdziwił, potem patrzył na nią dziwnie a potem się roześmiał, ale serdecznie nie tak sztucznie i złośliwie. Oj ma kobita charakterek, który mu się skojarzył z jedna podobną osobą. Z jego "ojcem" Tangiem* Pani wybaczy... *Powiedział w końcu gdy się nieco opanował. Oddychał powoli bo wciąż było mu do śmiechu, co widać było po rozradowanej twarzy* Ale ten gest jak i mimika... przypomina pani bardzo mojego ojca. On też tak samo reaguje... chociaż większy z niego prostak i gbur... taak... zdecydowanie, lepiej go pani niech nie poznaje. *Kiwnął głową w zamyśleniu i obejrzał się na drzwi biedak. Gdzie ten Brex? W końcu wydobył komunikator i nawiązał łączność z bratem* Brex, di'kucie gdzie jesteś? Czekam tu na ciebie jak di'kut. *Mruknął do urządzenia komunikacyjnego i się do kobiety jeszcze uśmiechnął. Po chwili nadeszła odpowiedź zdyszanego klona* Czekaj, bankomat nie chce wydać... *I się rozległo jakieś kopanie, wiec szybko się rozłączył by nie było słychać jęku bólu* Jeszcze chwileczkę i brat wróci. I potem wspólnie to zaniesiemy, nie mam nic przeciwko pani towarzystwu... |
Selene - 2010-07-26 21:03:05 |
*gdyby możliwe było pokazywanie rezygnacji ducha, pewno by to pokazała. A tak... tylko potrząsnęła łepetyną. "Chętnie poznam waszego ojca. Mało kto może równać się w moim skurwysyństwie. Wystarczy mnie wkurwić". Poinstruowała go jeszcze i spojrzała w bok. Była bałaganiarzem, to fakt. Ale w tej oazie bajzlu wiedziała, gdzie znajduje sie najdrobniejsza śrubeczka. Westchnęła, potrząsnęła głową i uniosła brew, słysząc, chcąc nie chcąc, rozmowę. Pokiwała głową. "Jasne. nie krepujcie się". rzuciła tylko, machając od niechcenia ręką. niech i tak będzie. Zerknęła na droida pod nogami i pochyliła się, by coś na nim wystukać.* Ktoś wam pomaga składać te części? Nie wierze, że sami sobie poradzicie z taką ilością. Nie wyglądacie na mechaników *czemu ten mechaniczny głos siwej musiał drwić?* |
Tangorn - 2010-07-26 21:09:35 |
*Patrzył się na nią próbując zrozumieć o co chodzi, a przychodziło mu to z lekkim trudem. Szyfr wojskowy dużo prostszy. Chyba coś z ojcem było...*No nasz ojciec to Mandalorianin, często najpierw strzela potem zadaje pytania. Łatwo go wkurzyć a wtedy jest nieciekawie *Już samo stwierdzenie, że jest Mandalorianinem powinno dawać do myślenia. Mało jest w Galaktyce organizacji, które sama nazwą wzbudzają respekt. Mando tacy byli, mieli opinię najlepszych wojowników, najbardziej bezwzględnych i krwiożerczych, chociaż te dwie ostatnie to przesadzone są. Bywali gorsi, chociaż kiedyś to palili całe planety, ale to dawne dzieje...* No cóż, statkiem zajmuje się nasz przyjaciel, Zin... ale te części nie są do statku... *Odrzekł wymijająco Tracyn, bo to co ona dała to są takie części zamienne do budowy bomb i granatów. Takich prowizorycznych, ale sprawnych. A on był specem od materiałów wybuchowych i to całkiem dobrym* |
Selene - 2010-07-26 21:12:20 |
Dogadam się z nim na pewno *brzmiała jej odpowiedź. Tia... Mandorianin... Bosko. tego jej tylko brakowało. W duchu aż się zwinęła i sapnęła, przeklinając.* No dobra. Choć... chętnie poznam tego waszego mechanika od statku. Może ma kilka części, których szukam. Pilnie. *I tyle. To, że części na bomby były bardziej, nie skomentowała. nie jej sprawa wszak to była, prawda? Choć dodając kilka elementów, można by bebechy dla droida zrobić. Całkiem konkretne...* |
Tangorn - 2010-07-26 21:20:34 |
Noo... ale kobiet raczej nie atakuje bez powodu, szanuje je więc będzie dobrze. No, chyba że mu zaczniesz grozić bronią, co skończy się... no. *Zmieszał się biedny klon bo tak się trochę rozgadał i wyszło na to z jego opowieści ,ze Tang to potwór... w sumie jest dosyć sporym skubańcem, ale jak się wie jak do niego trafić, to jest niezastąpionym przyjacielem, gdy się w kłopoty wpakuje.*Ekhm... nasz mechanik. No cóż, on to akurat inna kategoria. Do teraz nie wiem jakim cudem przyjaźni się z naszym ojcem... ale miły gość, dogadacie się, chociaż części to on nie ma. A przynajmniej nie tych zbędnych *Uśmiechnął się znowu gdy usłyszał kroki, syk otwieranych drzwi i pojawił się Brex, bez kurtki, bo zapewne poplamiona krwią. Podszedł do kobiety i podał jej brakującą sumę kredytów. Był zdyszany* Proszę... bankomat był upierdliwy... *Tracyn też zauważył, że klon lekko kulał. Tiaa... wyjątkowo upierdliwy* To co, w drogę? |
Selene - 2010-07-26 21:26:16 |
*Kolejny dziwny uśmiech i usta poruszające się szybko. "Z waszym ojcem pewnie się dogadam>a co do mechanika... Każdy ma ZBĘDNE części. Wystarczą odpowiednie argumenty". Cokolwiek na myśli miała. Ale nie dokończyła, gdy klon wszedł. kredyty z rączki do rączki, bez zbędnych pytań. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, widząc brak kurtki. Ale nie komentowała juz nic. Miast tego gestem dłoni wskazała, że ona gotowa. Wychodziła z warsztatu tak, jak była odziana i nie wadziło jej to w żaden sposób. nigdy. Krok nawet do przodu postąpiła. Wraz z nią droid elipsowaty i ten objuczony. Niech jej drogę wskażą.* |
Tangorn - 2010-07-26 21:32:02 |
*Tracyn tylko wymownie wzruszył ramionami, coś w stylu "pożyjemy zobaczymy". A co do części od Zina to jak tak dobrze popatrzeć na nią, to Tracyn był już pewien, że jak Tanga w pobliżu nie będzie to ten pajac nawet tą Kappę sprzeda, bo jak to określał ich ojciec "Zin to pies na baby" i nie ma się czemu dziwić, ze teraz Mando robi za jego głos sumienia... z pistoletem blasterowym przy głowie. Brutalne rozwiązanie... Brex spojrzał na brata, kiwnął tylko głową no i wyszedł pierwszy ze sklepu a potem Tracyn, który przypatrywał się zranionej prawej nodze brata. Ten był zdecydowanie zbyt wielkim oszołomem.* |
Selene - 2010-07-26 21:38:31 |
*Cóz robić było? Minęła obu. Do wyjścia z hangaru.* |
Selene - 2010-07-27 21:07:14 |
*Burdel w Dziupli panował, jak zawsze. Ale drzwi otworzyła bez większych problemów. Wkroczyła, pierwotnie w ciemność, nie przejmując się tym, że coś pod nogami zgrzytnęło. Po chwili dopiero światło się włączyło, na ruch reagując. Stosy części, nowych i używanych, poskładanych wedle tylko jej znanych zasad. Dotarła do stołu, oparła się o niego biodrem i dopiero teraz odwróciła, by na Zina spojrzeć.* Zamknij drzwi za sobą *Nakazała ustami droida. Kwaśny uśmiech na ustach,zmrużenie oczu. Miał konkretną listę zamówień, a ona coś obiecała. Super. Się wkopała. I jeszcze musiała zadzierać w górę łepetynę. No po prostu szaleństwo, taniec i śpiew. Szkoda, że jej to średnio pasowało.* |
Zindarad - 2010-07-27 21:30:04 |
Zin był chorobliwe pedantyczny w swojej pracy. Wszystko musiało mieć swoje miejsce, wszystko musiało być dokładnie poukładane, inaczej Kobdar dostawał migreny. Mężczyzna wszedł do środka i to co zobaczył raczej go nie zdziwiło. Większość handlarzy na Nar-Shaddaa ma bałagan. Wiele razy się o tym przekonał. Szczególnie na czarnym rynku, który i tak pewnie niebawem odwiedzi. Skrzywił usta, zamknął za sobą drzwi i podszedł do lady. Schował w końcu PDA do kieszeni, wydawało mu się, że niczego nie zapomniał. Spojrzał na droidy i ich części. No. Ładną kolekcję tutaj miała. Może na kupnie samych obwodów i części się nie skończy. Może nawet sobie droida zakupi. Skoro go na to stać? Jeszcze dziesięć tysięcy mu zostało. To całkiem sporo jak na Zinowe standardy. Oparł się o ladę i rzucił. |
Selene - 2010-07-27 21:33:39 |
*Zadek usadowiła nie na ladzie, tylko na stole. Zresztą, lady ona tu nie miała. miała tylko ten zasrany stół. Nogę na nogę założyła, pochyliła się do przodu i długą chwilę go obserwowała. To że był wkurwiony, to wiedziała. i nie dziwiła się... poniekąd. Ale to, by jej rozkazywać... Dobre sobie. Kusiło ją, by znów wykorzystać swego tłumacza, ale w końcu zrezygnowała z tego pomysłu. Pomilczy kilka dni najwyżej, uzupełniając braki.* Selene *bez metalicznego pogłosu miała całkiem znośny głos. O dziwo. Choć i tak... Cóz. dziewczyna chyba nie była szczęśliwa z powodu normalnego mówienia. Skrzywiła się, zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce. No to go będzie sporo kosztowało.* |
Zindarad - 2010-07-27 21:48:22 |
No. I o to Zinowi chodziło. W końcu się odezwała. On natomiast usiadł na ladzie. Skrzywił usta. Przynajmniej może sobie z nią porozmawia, bądź też monolog będzie prowadził. Wszystko zależy od tego jak Zin będzie się zachowywał. Nie może być zbyt nachalny i nie może naciskać. Nie może być ciekawski i tak dalej. Przyjrzał się jej. Ano. Selene. Imię ładne. Lepsze od imienia Zina. |
Selene - 2010-07-27 21:53:30 |
*On zawsze tak, czy tylko teraz? Brwi uniosła w górę, śledząc go jak drapieżca ofiarę. Ostatecznie jednak potrząsnęła siwym łbem i uśmiech odwzajemniła. Kurwa mać! Zmuszał ją do mówienia.* Dzięki *Limit słów wykorzysta na miesiąc. Zdecydowanie.* Klony poznałam. Już wcześniej robili u mnie zakupy *Ramionowzrusz i rozejrzenie się po całym warsztacie. Zamknięte drzwi wyglądały całkiem solidnie, więc chyba nikt tu nie wlezie. Chyba. Ale... Skrzywiła się i przez chwilę przyglądała mu w milczeniu.* Zin? *I w tym momencie droid się włączył. Pięknie...* Miałam z tobą wcześniej porozmawiać. Znaczy chciałam. I jeśli przeszkadza ci ten sposób komunikacji powiedz. jeśli umiesz czytać z ruchu warg, to będzie mi wygodniej. O wiele. *Gaduła. Ale tylko mechanicznie. Sama siwa ostatecznie kłaki związała w wygodny kuc. I znów na niego zerknęła. Znów z uśmiechem. Miał wybrać sobie części. Ciekawe, czy pamiętał.* |
Zindarad - 2010-07-27 22:05:22 |
No i bardzo dobrze, że zmuszał ją do imienia. Nie miał zamiaru słuchać jakiegoś pitolenia ze strony droida. Limit? Jaki znowu limit? Skoro taka gaduła z niej to niech się w rzyć pocałuje. Zin umiał język binarny, basic i podstawy huttyjskiego, ale z ruchu warg czytać nie potrafił. Po prostu nie czuł potrzeby nabycia tej umiejętności. Usłyszał wybuchu. Wtedy głowa Zina opadła, ramiona tak samo. Kobdar się załamał. Załamał się jak nigdy. Taki piękny statek. Miał zostać nazwany na cześć jego żony i synka, ale ten czarny imbecyl nie pomyślał, że Zin może na to wpaść. Pociągnął nosem. |
Selene - 2010-07-27 22:09:34 |
Oj *Wybuch usłyszała. Widziała tez jego reakcję. Co prawda nie wiedziała, jakie uczucia wiązał ze statkiem, podobnie jak nie wiedziała, że nie umie czytać z ruchu warg, ale - czasem, co warto podkreślić - była kobietą a nie mechanikiem. Skrzywiła się, zerknęła na swego tłumacza i kiwnęła głową. Po czym przesunęła się bliżej i po prostu, acz niezgrabnie go objęła. Jakoś.* Nie krepuj się *Dziwnie się w tym momencie poczuła. Znów zerknęła na drzwi. Czy one dobrze zostały zamknięte...? Cholera jasna. Pokręciłaby głową, ale... nie było specjalnie jak. Niech sobie chłop popłacze. A później go oskubie do portek za części, o.* |
Zindarad - 2010-07-27 22:15:43 |
A po jaką cholerę brać części, skoro nie ma rzeczy, do której miały zostać wykorzystane. To kompletne irracjonalne myślenie. Zin sięgnął po swoje PDA. Wykasował cały folder związany z Kappą. Cały projekt poszedł w cholerę, ku radości bandy fanatycznych klonów i czarnemu, nieogolonemu szaleńcowi, który powinien zostać tam skąd przybył. Skoro ona go przytuliła, to on ją też. Miał nadzieję, że Tang tego nie zobaczy, bo wtedy Zin będzie martwy. |
Selene - 2010-07-27 22:21:20 |
*Westchnęła. Aha. Żona. No tak. Wycofała się, wstała i machnęła dłonią, by ruszył za nią. Głębiej były inne droidy. Większość czekająca już tylko na ostatnie szlify. może jakiś mu się spodoba.* chodź. poszukasz sobie zabawki *Mruknęła tylko. "Zabawka"... dobre sobie. jej robociki były w zasadzie jej jedynym zajęciem. MOże coś mu się w oczy rzuci. jakoś dziwnie sie czuła, przebywając w towarzystwie rozklejonego faceta. Poza tym, miała prywatne pobudki. Miała. Ale mniejsza. Tranlsator ruszył za nia, jak zwykle w takich wypadkach. No cóz. Obaczymy.* |
Zindarad - 2010-07-27 22:27:33 |
Zabawki. Też mi coś. Zin westchnął głośno i zeskoczył z lady. Póki co nic nie poprawi mu humoru. Ruszył leniwie z nią. Nie odzywał się. Czasem nawet facet miał dzień słabości, dla Zina właśnie taki nadszedł. Męczył się, wkładał wiele pracy w ten statek i tak jego wysiłek został wynagrodzony. Kilko granatami. Zacisnął dłoń w pięść i rozglądał się po sklepie. W oko wpadł mu droid astromechaniczny. No tak. Może mu się przydać. Zin nachylił się przed nim. Przejechał dłonią, bo jego "głowie" i zdmuchnął z niego kurz. |
Selene - 2010-07-27 22:31:11 |
*Zatrzymała i odwróciła się, by spojrzeć na puszkę, o której mówił. Zaskoczona, uniosła w górę brwi.* Lezy tu już jakiś czas. Nie miałam czasu go skończyć. Serio ci się podoba? *Bogowie jacykolwiek! Ona... mówi!? Gorzej!? ROZMAWIA!? I cała maskaradę z niemową chuj strzelił. przynajmniej względem Zina. Wzruszyła ramionami i rozejrzała się. Byli w połowie drogi a ten już sobie coś wygrzebał. Nieźle.* Dasz mi kilka dni i go wykończę. A teraz chodź. *Dodała niecierpliwie. Ile można czekac? prawdziwa skarbnica dopiero za zakrętem była.* |
Zindarad - 2010-07-27 22:37:30 |
-Wiesz. Na droidach to nigdy nie miałem zielonego pojęcia. Zawsze jak chciałem się czegoś nauczyć, to wszystko chuj strzelił.-Powiedział do niej. Dobrze, że przestała zgrywać tą niemowę. Przynajmniej nie musi się kryć przed nim. Zaufała mu? Może tak. W każdym razie Zin wstał i ruszył za nią. Oczekiwał co było za tym zakrętem. Może jakiś droid protokolarny. Zin poprzez niego będzie mógł się odzywać do Tanga. Tak. To bardzo dobry pomysł. Zin przez jakiś czas nie piśnie słowem do tego murzyńskiego, gburowatego łba. Nie ma mowy, by pod groźbą śmierci się do niego odezwał. Westchnął głośno. W sumie. To Zin jutro powie mu coś. Takiego dosadnego, takiego co zapamięta do końca życia...Tia...ciekawe co później... |
Selene - 2010-07-29 14:28:56 |
*Ranek jak ranek. nic zaskakującego. No... prawie nic. Znaczy się z zaplecza wylazła siwa. Zazwyczaj uporządkowana i pedantyczna w odziewku, w przeciwieństwie do własnej Dziupli, teraz jeszcze leniwie wiązała chustkę na szyi, jeszcze kłaki wiązała. I co chwila odwracała się i zerkała do tyłu. A co. nie wolno jej było? Miała do tego wszelakie prawo i cele i ambicje.* Tang gdzie będzie obecny? *jedyne pytanie, które zadała teraz zabrzmiało nieco dziwnie w pełnym droidów i części zamiennych hangarze. W dodatku wciąz w półmroku i zamkniętym. uroczo.* |
Zindarad - 2010-07-29 14:36:47 |
No ranek. W rzeczy samej nic specjalnego. Zin wyszedł z zaplecza. W przeciwieństwie do swojego pedantycznego warsztatu, Zin wyszedł w kompletnym nieładzie. Ledwo ułożył swoje włosy, które już nie widziały niejedną ilość żelu i są najeżone już samoczynnie. Poprawił jeszcze gogle, zapiął zamek swojej bluzy z kapturem i podszedł do niej. Nie podobała mu się ta cała sytuacja. Dla niego lepiej było to trzymać w tajemnicy, Tang nieco ochłonie i odpuści. Teraz było zdecydowanie za wcześnie. Odetchnął z ulgą. Wyciągnął papierosa. Włożył go do gęby i odpalił. |
Selene - 2010-07-29 14:40:08 |
*Prychnęła jak rozdrażniona puma i przeciągnęła się, gwizdając w poszukiwaniu swego tłumacza. Tang sam się prosi o problemy, wedle siwej. i je dostanie.* Nie narzekaj> Wezmę bimber, czekaj *Nie ma to jak dobre wejście, prawda? To nic, że bimber trzymała w pojemniku po smarze. Pachniało jak bimber, smakowało jak bimber i kopało jak bimber. Amen. Tak zaopatrzona, poprawiła jeszcze rękawiczki i zagwizdała coś do droida tłumaczącego jej kaprys milczenia. I do drzwi ruszyć mogła.* Tylko mnie przy nim do gadania nie zmuszaj, bo w łeb zarobisz. NIE i basta *Stwierdziła tylko. Powody tylko jej znane ku temu były. I amen.* |
Zindarad - 2010-07-29 14:45:09 |
Zin rozumiał, że ona chce zgrywać niemowę. W sumie. To źle. Będzie miał trudnej z informowaniem Tanga o swojej...kobiecie, o. W każdym razie podrapał się po głowie. Zaciągnął się papierosem i ruszył w kierunku drzwi. Otworzył wszystkie zamki i Zin znowu westchnął głośno. Był przerażony. Jakoś wczoraj w nocy o tym nie wspominał. Biedaczyna. On zawsze musi trafić na typków, którzy nigdy nie odpuszczają. Tu Zandi, tu Tang, tu jego przełożony z WAR-u. W każdym razie pociągnął drzwi do siebie, co zaowocowało otwarciem. |
Selene - 2010-07-29 14:47:41 |
*brew powędrowała w górę.* O to się nie bój. Tylko pamiętaj, co ci do łba tłukłam *mruknęła tylko, rozglądając się po ulicy. Tu już miała zgrywać niemowę. I taką będzie zgrywała. prosze bardzo. Tłumacz wytoczył się za nią. Zatrzaśnięcie drzwi, wstukanie kodu zabezpieczającego... I gest nakazujący mu ruszać. Uśmiechnęła się tylko kwaśno do siebie. Zapowiada się ciekawy poranek.* |
Zindarad - 2010-07-29 14:53:45 |
-Pamiętam. Pamiętam.-Powiedział i wsadził sobie papierosa do gęby. To go przeganiało w jakimś stopniu jego stres. Palenie czasem jest pożyteczne. Ruszył. Ruszył do hangaru. To mu się nie podobało, ale musiał Tangowi wyjaśnić, że to Zin decyduje o swoim życiu. Jak to zrobi? Cholera wie. W każdym razie dostał wyraźne instrukcje od Sel i starał ich się trzymać. "Bądź spokojny, Zin. Bez nerwów. Kurwa...łatwo Ci powiedzieć." Myślał sobie. Pokręcił głową i szedł. Lewa ręka mu się trzęsła, jeśli ktoś go dłużej znał to wiedział, że jest zdenerwowany. |
Selene - 2010-07-29 14:56:43 |
*A ta tylko go obserwowała, coś pod nosem do siebie pomrukując cicho i niewyraźnie. Bimber do biustu tuliła i szła jego śladem. Cierpliwie. jakby to oczywistym dla niej było wszystko.* |
Zindarad - 2010-08-01 21:45:04 |
Kilkunastominutowy lot. Stary aerowóz, Zin jako kierowca i piękna pasażerka w postaci sakwy z pięćdziesięcioma tysiącami kredytów. Zin otworzył okno i wyrzucił niedopałek przez nie. Szybko je zasunął i zaparkował w okolicach Dziupli. Swojego nowego miejsca zamieszkania. Wyłączył silnik, światła i wziął sakwę. Zin wyszedł, trzasnął drzwiami, włączył alarm. Nic szczególnego. Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Miał wrażenie, że popełnił mniejsze zło dla większego dobra i tego się trzymajmy. Kobdar podszedł do drzwi i otworzył je. Wszedł do środka, rozglądając się za swoją lubą. |
Selene - 2010-08-01 21:48:24 |
*Najpierw coś się stłukło. Zabrzmiało jak szkło. Później było siarczyste "kuuuuurwa!" poparte kolejną porcją wyzwisk. i ostatecznie wygramoliła się z zaplecza, obsmarowana czymś, co chyba było smarem. Otarła facjatę wierzchem dłoni i zamrugała kilka razy. teraz siwa nie wybijała się szczególnie ponad większość mechaników.* Stało się coś? *najwyraźniej nie przywykła do takiego nawoływania. To raz. Dwa. Nie wierzyła, że Zin się pojawi. A trzy... zwątpiła we własne umiejętności właśnie.* |
Zindarad - 2010-08-01 21:54:25 |
Usłyszał to wszystko. Biedna Sel. Zin tu biega z miejsca za miejsce i przynosi kokosy, kiedy ona haruje całe dnie i zarabia jak zarabia. Spojrzał nań z lekkim uśmiechem, kiedy ta się mu pojawiła. Podszedł do niej, ucałował ją w policzek i podrapał się pod nosem. |
Selene - 2010-08-01 21:59:22 |
*Uniosła w górę brew. Tang. Pewnego dnia go spije a później zostawi gdzieś na pustkowiu z informacją, żeby radził sobie sam. Wszystko miało wszak swe granice. Pokręciła łepetyna, powitanie traktując nieco chłodno.* Miałeś być szybciej *Kobiety. Weź i tu taką zrozum. Zerknęła z powątpieniem na sakwę. No co? Zarabiała jak zarabiała, ale przynajmniej była... niezależna finansowo, o tak. Choć może kokosów nie otrzymywała co zlecenie. Westchnęła i posłusznie zerknęła do środka, by zaraz na Zina spojrzeć.* CO TO DO CIĘŻKIEJ CHOLERY JEST? *chłodny ton głosu,w połączeniu z twardą nutą irytacji, dawać mogły piorunujące wrażenie. owszem, była w szoku. Ale raczej nie spodziewała się TAKIEJ sumki po Zinie.* Kolacja zresztą wystygła. |
Zindarad - 2010-08-01 22:08:30 |
Kobiety. Tak. Je właśnie trudno zrozumieć. Kiedy ta wspomniała coś o wcześniejszym powrocie, on zrobił kwaśną minę. Niech lepiej zobaczy co jest w tej sakwie. Przynajmniej Zin będzie z siebie bardziej zadowolony. Może zarobił to w sposób niegodny, to odpłaci za to w sposób godny i uwolni wszystkich niewolników Zandiego. |
Selene - 2010-08-01 22:13:17 |
ja go po prostu zabiję pewnego pięknego dnia... *Wymruczała, gdy ten zniknął z pola widzenia. Rozejrzała się jeszcze, z niedowierzaniem łepetyną kręcąc. kredyty. Tak, widziała to i to doskonale. Ale nie zamierzała dociekać, skąd je miał. Chwilowo wystarczyło, że Zin pięknie wlazł jej pod pantofel i nie protestuje przeciw temu. Zmrużyła oczyska i uśmiechnęła się ponuro. Schować...? Tia. Ona już wiedziała, gdzie schować na zapleczu. schowała, upewniwszy się, że nie wiadomo o miejscu ich pobytu nikomu poza nią. Najciemniej pod latarnią, jak to mawiali. Po czym ruszyła się umyć. Wypadałoby.* Smacznego! *Rzuciła tylko, przemykając obok. Po prawdzie dziwnie się jej we dwójkę tu mieszkało, ale... przetrwa. Póki nie czepiał się jej warsztatu... jeszcze.* |
Zindarad - 2010-08-01 22:21:03 |
Nie było powodów, by go zabijać. Skoro przyniósł pieniądze, to powinna się cieszyć. Zin jest na tyle dorosły, że potrafi sobie samemu radzić. Wcinał spokojnie zimną kolację. Nie narzekał. Należało mu się, w końcu późno do domu wrócił. Jadł tak spokojnie, upił łyk zimnej herbaty. Ona go minęła, podziękował tylko skinieniem głowy. |
Selene - 2010-08-01 22:25:36 |
*Siwa, mokra łepetyna wysunęła się z kabiny łazienkowej. małe toto było,a jakie wygodne i praktyczne... O ile mieszkało się w pojedynkę.* Kochanie, czemu ci nie wierzę? I tak, długo. Nie czekaj na mnie *Znów wsiąknęła w łazience. Nie. Zin NIE UMIAŁ kłamać. Za to siwa robiła to z miną pokerzysty w dodatku starego wyjadacza. Sarknęła jeszcze coś pod nosem i łaskawie wylazła. Zgodnie z obietnica, jaką mu dała, specjalnie nie kryjąc się z faktem, że bielizna, której używała, była raczej rozmiarów mikroskopijnych.* Idziesz? *Chyba nie miała najlepszego humoru. A nawet zdecydowanie go nie miała.* |
Zindarad - 2010-08-01 22:32:46 |
Nie rozumiał kobiet. Nawet jeśli chciałby, to nigdy by ich nie rozszyfrował. One są bardziej skomplikowane od rozwiązania Złotej Spirali. No nic. Czekał tylko, aż ona wyjdzie z łazienki. |
Selene - 2010-08-02 17:39:59 |
*Wieczór po ciężkim (ciekawe dla kogo) dniu pracy wart był odrobiny wypoczynku, prawda? A że niedaleko kantyna... No cóż. Siwa drobina wyszła z Dziupli, rozglądając się z uwagą. Najwyraźniej od dłuższego czasu nosa nie wyściubiała poza warsztat.* Jak wyjdziesz, dobrze trzaśnij *mruknęła tylko za plecy do... kogoś. Pewno zaraz się to zmieni, chwilowo jednak dziewczyna skrzyżowała ręce pod biustem i obserwowała otoczenie. Czas się przewietrzyć. Tia.* |
Zindarad - 2010-08-02 17:47:56 |
No i ukazała się persona, do której mówiła Sel. Był to nie kto inny jak Zin. Chwila odpoczynku nikomu nie zaszkodzi, przecież Zin ostatnio też sporo pracował i przyniósł do domu okrągłą sumkę pieniędzy z czterema zerami z tyłu. Włosy rzecz jasna ułożył jak jak zawsze. Ogromne ilości żelu i pracy w to włożył, ale opłacało się. W końcu nie byłby sobą, gdyby nie miał tak ułożonych włosów. Ubiór nieco inny. Bojówki czarne, koszula z motywem kwiatowym prosto z planety Kattada, srebrny wisiorek, obowiązkowo również gogle na czole. Wyszedł z warsztatu, trzasnął mocno drzwiami tak jak Sel mu kazała. Mieli iść do kantyny, by się napić i porozmawiać. Wszystko było w porządku według niego |
Selene - 2010-08-02 17:51:53 |
*gdyby nie włosy na żel i koszula z kwiatami, Selene byłaby całkiem zadowolona. Ale jemu to chyba nigdy się z łba tego nie wybije. To było już częścią jego natury. Potrząsnęła głowa i w milczeniu wskazała kierunek. poprawiła jeszcze obowiązkową chustkę na szyi i ruszyła w stronę kantyny. Tak. kufelek albo i dwa piwa, rozmowa. Tego było trzeba obojgu. Albo latałby ciężki sprzęt w warsztacie. przynajmniej ze strony siwej. No i jeszce oczywiście, znów milczała. Tyle że nie miała ze sobą droida tłumaczącego jej gesty. Czyżby się uczyła? Zresztą... co tam kogo to obchodzi? Skierowali się wszak oboje do kantyny. Cel podrózy niedaleki a jakże miły, prawda?** |
Selene - 2010-08-02 21:46:10 |
Jak wyszli w dwójke, tak wracali w trójkę. W duszy cieszyła się, że Dżony nie zrozumiał, co Sel mówiła o smyczy. Tyczyło to Zina raczej, ale... Skrzywiła się tylko, chwilę mocowała z drzwiami, by w końcu wejść do wnętrza warsztatu. Bez słowa. uznała, że i tak wiele się działo jak na nią i słów nie trzeba. Tylko przez ramię zerknęła, czy idzie za nią procesja. nerwy z niej ulatywały powoli. Zdecydowanie, Zin miał przerąbane u niej. |
Zindarad - 2010-08-02 21:51:35 |
Zin miał kwaśną minę. Wiedział, że podpadł, ale musieli to przetrwać. Skrzywił usta i wszedł do środka, nie zamykając drzwi ze względu na droidekę. Rozejrzał się. Wiedział, że za chwilę Selene znowu zacznie swój monolog, to Zin teraz z chęcią na niego w spokoju poczeka. Pełna kultura działania. Doskonale wiedział jak to robiła Temena, toteż przygotowany był na wszystko. Nawet na strzelanie. Podszedł do lady. Widział jej minę. Nie chciał się odzywać, bo to mogłoby jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Nie wytrzymał jednak. Wykrztusił z siebie jedynie. |
EFECTOR - 2010-08-02 21:57:29 |
*Zamykające się drzwi zapewne przez przeciąg uderzyły Dżonego w łepek jednak cierpliwego oddania nie był w stanie zniszczyć nawet ten atak, i za chwile ze słomką miedzy palcami do domu wdeptał niszczyciel. Droidów tego typu nie widywało się w mieszkaniach jednak zachowanie Dżonego ewidentnie świadczyło o obyciu w domowych warunkach, bo skoro tylko wszedł – zajął się sobą, nie skanował, nie rozglądał się. Zajął się swoją słomką, co było widać w tej chwili mu najbardziej potrzebne do spełnienia. Nowi choć może tymczasowi „państwo” byli w pobliżu, i Dżony był spokojny* |
Selene - 2010-08-02 22:00:47 |
Eh, gdyby mogła, wciąż by na niego warczała, wściekała się i w ogóle. Ale sam fakt, ze ja przytulił, zadziałał na siwą uspokajająco. Cholera. Wiedział, co jej pozwala się uspokoić. Trzeba by to było zmienić. |
Zindarad - 2010-08-02 22:11:57 |
No rozszyfrował ją. To działało na jego korzyść. Dalej ją do siebie tulił i tylko rozglądał się za Dżonym. Nie przeszkadzało mu to, że on mógł na nich patrzeć. Mógł to nagrywać, niech wszyscy widzą. Znowu ją pocałował w czoło i odrzekł jej. |
EFECTOR - 2010-08-02 22:14:53 |
*300 kilo idealnego domowego droida w typie lekkiego czołgu stało grzecznie pod ścianą zajęte zabawką. z boku widać było jego opływowosc i bez trudnu można było zrozumieć zasadę działania trybu kołowego. Stał sobie na tych trzech nóżentach i próbował odwrócić słomkę drugą stroną w poziomie. Słomka wypadła. Dżony ze zdumieniem przyglądał się pustej łapce, wyraźnie nie wiedząc co robić. A potem mocarne ramie zbrojne w śmiercionośną bron opuściło się, całość droida lekko się przygięła. Słomka została podniesiona i dawaj to samo! Na Zina nie zareagował. Na Sel tez. W ogole – widac bardzo był skupiony, ale bez obaw – dyrektywy działją na ich korzyść. Będąc w zamkniętym pomieszczeniu Dżony jak każdy droideka automatycznie nabywał cechy stróżujące* |
Selene - 2010-08-02 22:16:29 |
No tak, jeszcze jej tego brakowało, by nagrali to, jak Sel ktoś przytula. ją, przytulać. Szok. Eh. No cóz. a niech ją w zasadzie tuli. I tak i tak ją to uspokajało, na tyle, że zaczynała wracać stara Sel. Ta spokojna i miła. |
Selene - 2010-08-05 20:48:06 |
Powrót od Tanga nawet nie był tak bardzo kłopotliwy, jakby się Sel wydawało. Ba! Nawet zabawnie było, bo zazwyczaj milcząca siwa była wybitnie rozgadana - i to w nastroju obiecującym wiele temu, kto jej wejdzie w drogę. Ba, nawet na Dżonulę czekała co kawałek, by ten nie musiał za nią pędzić. Chyba za bardzo przyzwyczaiła si e do swego tłumacza, który też miewał takie problemy, albo... A zresztą, mniejsza z tym, jakie powody miała. Warsztat otworzyła dość głośno i oznajmiwszy wszem i wobec potknięciem się i wylądowaniem zadkiem w stercie blach wydarła się "oto jestem i co to kurwa kogo obchodzi!?". Tia. nie ma to jak miły powrót do domu. |
Zindarad - 2010-08-05 20:48:34 |
Kiedy to Selene upijała swoje smutki w hektolitrach alkoholu, Zin w tym czasie odprężał się nieco inaczej. Będąc zaniepokojony o swoja lube, Zin pracował. Ot, taka dziwna przypadłość. Praca jako lek na wszelkie smutki. Wiercił się po Dziupli, znosząc na warsztat wszelakie blachy, cewki, oporniki, by zmajstrować z nich coś ciekawego. Co dokładnie? Zin jeszcze nie wiedział. Póki co był na etapie spawania. Założył więc na swoją łepetynę maskę spawalniczą, ubrał swój ukochany kombinezon składający się z wielu syntetycznych płytek. To do tej pory jeden z najlepszych modeli kombinezonów roboczych w całej galaktyce. Był warty fortunę, jednak w WAR-ze dostał go za darmo. Zaciągnął maskę na twarz, chwycił za spawarkę i włączył ją. Przypiął elektrodę do spawanej blachy, by w razie czego prąd nie kopnął Zina i zaczął spawać bliżej nieokreśloną konstrukcję. Znając Zina, pewnie powstanie z tego coś nieprawdopodobnego. Póki co brakowało mu pomysłów, lecz jeśli usiądzie przy swoim PDA i zacznie liczyć, można spodziewać się czegoś dziwnego, a zarazem praktycznego. |
EFECTOR - 2010-08-05 20:57:04 |
*Łomot! To zamykające się za Sel drzwi uderzyły w łepek droida, który nie poskarżył się na to ani słowem, tylko po prostu pchnął i wlazł, pogodzony ze złym losem, milczący i wierny, choć zdezorientowany. Nauczony doświadczeniem, ze jeśli jedno wchodzi do domu pijane to jest awantura, nie zbliżał się teraz ani do Sel, ani do Zina, jakby się ich bał. Za to stanął pod ścianą i obserwował* |
Selene - 2010-08-05 20:59:52 |
W końcu podniosła się na tyle, by rozejrzeć po pomieszczeniu. No tak. |
Zindarad - 2010-08-05 21:06:23 |
Iskry się sypały, Zin uważnie spawał element. Widać było jego fachową rękę, spaw był mocny i raczej nie chciał puścić. Nie słyszał ani Sel, ani Dżonuli. W końcu odgłos spawania zagłuszał wszystko, a łuk elektryczny umożliwiał jedynie dobry widok na spawany element. Kiedy skończył spawanie dwóch blach, Zin podniósł maskę i to co ujrzał, sprawiło, że się uśmiechnął. |
EFECTOR - 2010-08-05 21:09:02 |
*Dżony ruszył się z konta, ogniskując spojrzenie śmiesznych oczek na zabawce. Zabawy w cel Dżony nie odmawia nigdy! Nawet jeśli z jakiegoś powodu go nie podnieca… W tej chwili tez był całkiem stateczny, ale zbliżył się do Sel, gotów do strzału* Tak, madame, Dżony chce! *Na Zina tez spojrzał, i jako ze szczery był, to zaraz rzekł: * sir! Dżony rozstrzelał droida, sir! |
Selene - 2010-08-05 21:14:02 |
Zin. Spojrzała na niego wzrokiem takim, jakby to on miał być celem. Tak, też się cieszę na twój widok, i co do kurwy nędzy tu zrobiłeś? Pytał jej wzrok. Porządek. |
Zindarad - 2010-08-05 21:22:06 |
W górę. Całe szczęście, że nie w Zina. Jeszcze uszkodziłoby to jego przepiękną fryzurę, albo nie daj Mocy kombinezon Kobdara, który był tak piękny i zadbany. Porządek? No przecie wiadomo, że porządek musi być. Skoro warsztat ma dobrze prosperować, to musi panować porządek. Zin nabył pedantyzmu dopiero w WAR-ze. Tam wszystko było sterylnie czyste, wszystko miało swoje miejsce. Nie to co tu. Wszechobecny bałagan, w którym Zin nie mógł pracować. Niech się cieszy, a nie denerwuje. |
EFECTOR - 2010-08-05 21:24:23 |
*droid słysząc o uśmiechu wyprostował opancerzony kręgosłup i zaraz nabrał wigoru, co wyglądało jakby pociągnął baterii porządna dawkę zasilania. Działa podskoczyły, generator zabrzęczał, pozycja bojowa dodała mu niszczycielsko -droidekowatego seksapilu. Pod szyją ekrany cyfrowe rozjarzyły się ocieplą barwą pomarańczowoczerwoną, trochę agresywnie. To chyba jego uśmiech był właśnie.* |
Selene - 2010-08-05 21:27:19 |
- Ślicznie. |
Zindarad - 2010-08-05 21:33:15 |
Zin miał wszystkie części zapisane w swoim PDA, znalezienie ich nie będzie problemem. Zin wypracował idealny system porządkowania części, stąd on sam nie miał nic sobie do zarzucenia. Kiedy ona wspomniała coś o pojebaniu to Zin zrobił wielkie oczy. Kobdar podrapał się po głowie i rzucił. |
EFECTOR - 2010-08-05 21:36:26 |
Dżony chce się bawić w cel, madame *sprecyzował śmieszny głosik potężnego niszczyciela, który jeszcze nie celował, ale już był gotów na rozpoczęcie tej jakze rozwijającej zabawy. Kiedy Dżony wróci do Aru, ten pewnie zacznie z nim przerabiać już gry edukacyjne a może nawet program nauczania zerówki? |
Selene - 2010-08-05 21:38:51 |
Spojrzała za zinem i wymruczawszy kolejne pod jego adresem epitety... spojrzała na blachę. i na Dżonego. |
Zindarad - 2010-08-05 21:46:10 |
Zin zrobił jej kawę, gorącą z sokiem z jakiś cytrusów. To ją pewnie postawi na nogi, a co. Zin nie chciał mieć jakiś nieprzyjemności przez jej nerwy, toteż postawił ją na ladzie, a sam chciał wrócić do szlifowania spawu. Jednak coś jak zwykle poszło nie tak. Sel rzuciła kawałkiem blachy, Zin zmarszczył brwi i skrzywił usta. Niech lepiej szybko idzie spać. Inżynier musiał szybko zareagować. Spojrzał szybko na Dżonego, pewnie strzeli. Za cholerę strzeli. Nie ma bata. Trzeba powołać się na jego dyrektywy. |
EFECTOR - 2010-08-05 21:49:03 |
*działa obrały cel w ułamek sekundy, i zaczęły bez trudu śledzić ruchy celu, z prawdziwą lubością. Kiedy blacha leciała, Dżony zamarł, czekając na rozkaz do strzału. Jeśli nie padnie to słowo, to blacha spadnie na ziemie nie zestrzelona. Na tym polega zabawa w cel właśnie, wiec Zin niepotrzebnie wszczął alarm. |
Selene - 2010-08-05 21:52:14 |
- Jutro, Dżony, jutro sie pobawimy. Tu panuje za duży porządek, wróci bajzel i mi w tym... pomożesz. |
Zindarad - 2010-08-05 22:00:48 |
-W takim jublu pracować się nie da.-Powiedział stanowczo, chcąc pokazać, że on ma rację. W takim porządku od razu lepiej się pracuje. Przyzwyczajenia z WAR-u. Ład i porządek. To to co Zinowi najbardziej się podobało. Zin trzymał ją mocno, chciał ją do łóżka zaprowadzić, by wypoczęła, a on by mógł spokojnie popracować i porozmawiać z kimś kto alkoholu w życiu nie pił, czyli z Dżonym.-To teraz NASZ...NASZ warsztat. Idziesz do łóżka i nie ma gadania. Muszę skończyć chociaż te spawy, a w takich warunkach pracować się nie da.-Powiedział i zaczął ją ciągnąć w stronę drzwi zaplecza. Nie będzie mu teraz psuła roboty. Niech się wyśpi, później na ten temat porozmawiają. Zin w pracy był strasznie stanowczy i nikomu nie pozwalał przeszkadzać, bądź tykać czegokolwiek, szczególnie, gdy Zin jeszcze nie wiedział dokładnie co montuje. |
EFECTOR - 2010-08-05 22:05:05 |
*Słysząc wzmiankę o łóżku w jego procesorze zaszły jakieś procesy odtwarzania uzyskanych i zebranych danych z dziejów wcześniejszych, określanych bardziej jako wspomnienia skojarzone ze słowem, czyli już myślenie. Łóżko* |
Selene - 2010-08-05 22:09:30 |
Łóżko... to dość mocne określenie na kawałek stalowej skrzyni i materac. teraz zresztą poważnie uszkodzony przez Dżonuulę. A Sel nie zamierza się wyłgiwać z obietnicy. Będzie zabawa, musiała odreagować w końcu. |
Zindarad - 2010-08-05 22:15:10 |
Teraz to ona może mu nie wybaczać. Zin miał robotę, którą sam sobie zlecił i musiał ją skończyć. Chociaż tą pieprzoną obudowę. Zaciągnął ją do sypialni. Uwalił ją obok Dżonego. Nawet nie raczył kazać jej się przebrać, niech śpi i już. Co do sprzątania, Zin nie miał już nic więcej do powiedzenia. Pociągnął nosem. Odwrócił się i wyszedł. Niech sobie śpią we dwójkę, Kobdar prześpi się na zapleczu dzisiaj. Niech robią co chcą, inżynier przynajmniej skończy to co zaczął. |
EFECTOR - 2010-08-05 22:18:53 |
*Dżony sam spać nie będzie. Jak nikt do niego nie przyjdzie – ani Sel ani Zin, to niestety – on przyjdzie do nich i może być niewygodnie, a tak – poduchę rzucić na droida i gotowe. Póki co słyszał ich jeszcze, wiec czekał. |
Selene - 2010-08-05 22:22:19 |
- Będzie chciał później mnie przeprosić. W dupę będzie się musiał cmoknąć kilka razy nim w ogóle wybaczę mu ten zasrany porządek, psia jego... |
Zindarad - 2010-08-05 22:40:30 |
Zin palił od trzynastu lat. Nigdy nie stwierdził, że musi z tym skończyć. Jakoś nie odczuwał takiej potrzeby. Zaczął palić, gdy...poznał Temenę. Już wtedy dawała mu we znaki i trzymała go pod ostrym pantoflem. To co reprezentuje sobą Selene to na razie nic co reprezentowała sobą Temena. Palił spokojnie papierosa. W końcu uśmiechnął się. Rzucił kipa na ziemię, przydepnął go i chciał zabrać się z powrotem do pracy. Uśmiechnął się nawet. Nareszcie spokój. Błogi spokój. Można pracować do woli. |
EFECTOR - 2010-08-05 22:43:10 |
*Kiedy Sel wstała, przednie nóżki droideki poruszyły się jakby Dżony chciał isc za nią, ale dopiero po chwili zdał sobie sprawe, ze nie może isc, bo leży a nózki nie dotykają podłoża. |
Selene - 2010-08-05 22:48:12 |
- Wynoszę się w cholerę. Masz warsztat dla siebie. Albo rano znajdą mnie z poderzniętym gardłem, albo coś. Pa. |
Selene - 2010-08-06 18:34:39 |
Szybka zmiana planów. odwróciła sie na pięcie i wróciła do sypialni. Cokolwiek sie stanie, miała to w głębokim poważaniu. |
EFECTOR - 2010-08-06 18:42:09 |
*Relaks u Dzonego zdążył już zajsc, bo ewidentnie się odprężył i krzystał z przywileju „leżakowania”, ale zawołany poruszył się. Trudno rzec jak to było, bo było już ciemnawo, ale Selene usłyszała ŁOMOT! A potem szum serwomotorów i tuptanie, oraz trzy światełka w ciemności. Leci!* |
Selene - 2010-08-06 18:46:35 |
Uśmiechnęła się tylko do siebie i pokiwała głową. Z Dżonulą to raczej jej chyba nie grozi nic, prawda? |
EFECTOR - 2010-08-06 18:52:45 |
*No to Dzonulek – wierny, oddany ochroniarz na kazdą okazje ruszył za nią gdzie tylko ta poprowadzi. O ile tam schodów nie bedzie* |
Selene - 2010-08-06 18:56:08 |
raczej schodów nie było. Najwyżej pokręcą sie po ulicach, pozaczepiają kilku typków, strzelą komuś w pysk... pełna kulturka normalnie. |
EFECTOR - 2010-08-06 19:19:52 |
Zindarad - 2010-08-06 21:30:16 |
Zin nawet nie zauważył, że kawał blachy zmierzał w jego stronę. Po prostu szlifował i nawet nie usłyszał, kiedy blacha obija się o jakąś półkę. Po zakończeniu pracy nad szlifowaniem spawu, Zin zdjął gogle, by bez przeszkód przyjrzeć się temu co dzisiaj zrobił. Zespawał ze sobą cztery blachy zagięte pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Przejechał po każdym spawie i kiedy uznał, że wszystko pięknie gra, uśmiechnął się pod nosem. To co zobaczył bardzo go ucieszyło. W WAR-ze pracowali nad systemem odzyskiwania energii z energii kinetycznej. Można byłoby zrobić prototyp własnej roboty. Bez wielkich maszyn, bez specjalistycznych narzędzi, które były potrzebne. Wróć. Mógł je przecież zakupić. Miał ogromną sumkę schowaną gdzieś w Dziupli. Selene wiedziała gdzie są kredyty. Kobdar rozglądał się. Nie zobaczył Sel. |
Zindarad - 2010-08-07 14:36:01 |
Po krótkiej, bowiem kilkunastominutowym spacerze, Zin wraz z Selene i Dżonym dotarli do Dziupli. Celu ich podróży. Musiał ją zdjąć na chwilę z rąk, coby otworzyć drzwi przy pomocy karty. Kiedy wszystkie zamki otworzyły się, Zin otworzył je. Co z tego, że nazywali go droidofilem. Mógł robić co chciał. To wolna planeta. Wszystko tu wolno. Mógł się nawet obściskiwać z banthą jeśliby chciał. Znowu wziął Selene na ręce i wszedł do środka, omijając wszystkie możliwe kanty, coby w nie łbem nie przywaliła. Poszedł do kompleksu mieszkalnego, dokładnie do sypialni. Ułożył swoją wybrankę na łóżku i zamknął po cichu drzwi, coby po chwili wyjść i wrócić do warsztatu. |
EFECTOR - 2010-08-07 14:49:54 |
*Zinowi wolno macać droidekia ludziom wolno się z niego smiać. Tak to działa. Ale jeśli Zin się nie przejmuje, to co za problem? |
Zindarad - 2010-08-07 14:56:10 |
Dokładnie. Zinowej opinii już nic nie mogło zaszkodzić. Handlarz niewolników, szalony konstruktor, droidofil. Wszystko to składało się na niezbyt przychylną opinię ludzi na temat Kobdara, ale on już taki był i nikomu nic do tego. Szkoda, że Dżony nie wie. Byłoby proście, a tak Zin znowu zasypał się liczbami. Kombinował, liczył, pracował nad możliwie jak najlepszym rozwiązaniem. Problemy, które sobie postawił wymagały ogromnego wysiłku dla umysłu. Wysiłek dla mięśni przyjdzie później, gdy Zin zacznie wszystko składać. Tymczasem Zin liczył i lepiej, by nic i nikt mu nie przeszkadzał. |
EFECTOR - 2010-08-07 15:29:57 |
*Dżony nie przeszkadzał. Stał grzecznie w kąciku. Niewiadomo skad w łapce pojawiła się jego słomka która potrafił bawić się godzinami. Teraz tez cichutko, sam ze sobą słomkę w palcach przekładał, próbując odwrócić ją w poprzek, ale była to słomka z dwóch stron identyczna* |
EFECTOR - 2010-08-07 19:25:46 |
*Zin nie zwracał na Dzonego uwagi zdecydowanie za długo niż droid chciał na to czekac, wiec uzbrojony w słomkę ruszył, by podreptac do sypialni gdzie, zamknąwszy za sobą drzwi ruszył w kierunku łozka na którym lezała Selene, w stanie mniej lub bardziej śpiącym* |
Selene - 2010-08-07 19:39:23 |
Zwinięta w kłębek, owszem i była, ale - tu nowinka - nie spała. raczej myślała nad czymś intensywnie, nie dając specjalnie znaku życia. To, że ktoś przyszedł - słyszała. Ale uznała, że nalepie będzie zignorować ów fakt. Sen był tu skuteczną ucieczką. |
Tangorn - 2010-08-07 20:03:33 |
*A'den był już na powierzchni księżyca kilka godzin, znalazł Tanga, wysłuchał nowości i tym podobnych bzdur. Dowiedział się również o planowanej akcji, więc potrzebował sprzętu, a raczej części zamiennych, bo jego urządzenie namierzające nieco się uszkodziło, więc postanowił skorzystać z pomocy Zina (dowiedział się o jego ostatnich wybrykach oczywiście), ale nie chodziło o naprawę a o części. A'den sam sobie da radę, bo wbrew pozorom był diabelnie inteligentny (dzięki "podkręconemu" genetycznie mózgowi) i bardzo szybko się uczył, a naprawę sprzętu opanował już na Kamino podczas szkolenia u Jango, bo to on osobiście ich szkolił (ich czyli klonów ARC serii Alfa). W każdym razie dotarł pod wskazany adres, w obowiązkowym beskar'gamie noszącym znamiona dziedzictwa klonów (elementy cudem zdobytego skądś jego starego pancerza), zapukał czy zadzwonił i wlazł do środka.* |
EFECTOR - 2010-08-07 20:05:59 |
madame… *rozległ się cienki, pelen mechanicznego oddania głosik Mocy ducha winnego droida, który jak zawsze ufnie i z niegasnąca nadzieją dreptal aż pod same łóżko, na którym leżała Sel. Nie zareagowała na niego, to tez Dżony poczuł, ze nie wolno mu się odzywać. Nie przeszkadzać. Opuściwszy działa wręcz bezradnie patrzył na kłębek ciała. Zin nie zwraca uwagi. Sel w stanie wstrzymania. Dżony sam… Nawet się nie ma z kim przedmiotem pobawić* |
Zindarad - 2010-08-07 20:13:14 |
Zin od jakiś dwóch godzin był w innym świecie. Świecie liczb. W efekcie doszedł do rachunku różniczkowego, który był na tyle skomplikowany, że Zin miał kłopoty z jego rozwiązaniem. Ślęczał nad PDA i myślał. Tu kreślił rozwiązania, na monitorze obok robił inne obliczenia. To chyba najżmudniejsza robota jaka może spotkać inżyniera. Nawet dla osoby, która liczby kocha to jest nudne. Szczególnie w tak skomplikowanym rachunku. Skrzywił usta. Odpalił kolejnego papierosa i stwierdził, że musi iść kupić nową paczkę. W końcu światło nadziei. Zin podniósł się i zaczął intensywniej wklepywać liczby do PDA. Po chwili opadł. |
Tangorn - 2010-08-07 20:19:59 |
*To był raczej taki miks, trochę Mandaloriańśkiego pancerza, trochę pancerza klonów ARC (głównie napierśnik), wiec wyglądał nieco dziwnie. Ale poznał Zina od razu, miał świetna pamięć, więc nie było problemu. Póki co miał na sobie hełm, zmodyfikowany odpowiedni dla jego osobistych gustów, tak więc na Coruscant nie próżnował.* Nie pytaj *Padła prosta odpowiedź. A'den dosyć różnił się od swoich braci - Sigm. Przede wszystkim był elitarnym zwiadowcą, co rzutowało na jego psychikę, osobowość oraz ciało, które było lepiej zbudowane niż klona komandosa a już na pewno lepiej niż zwykłego szeregowca. Co do zachowania to bardziej przypominał Jango niż ktokolwiek, w jego genach poczyniono mało zmian odnośnie przyhamowania jego temperamentu, więc był z pewnością bardzo niebezpieczny. Ale Zina znał dobrze, wiec był spokój* Przejdę od razu do rzeczy, potrzebuję części... *I bezceremonialnie wlazł do środka, bo nie będą interesów na zewnątrz załatwiać. Rzucił okiem na warsztat, wszędzie porządek a Tracyn o burdelu wspominał. Co za di'kut* Poza tym, co słychać? |
EFECTOR - 2010-08-07 20:27:01 |
*Przebywający teraz w sypialni droid nagle przeniósł ciezar ciala na tylną nózkę a łepek poruszył się w płaszczyźnie poziomej, jakby droid spoglądał na drzwi. Działa podniosły się, ale nie w oznace agresji, a wręcz przeciwnie. Usłyszał głos, usłyszał imie: A’den, wypowiadane przez Zina. Ale coś sprawiło ze… nie rzucił się z entuzjazmem w stronę drzwi, by z radością witać jednostkę dowodząca. Jakby się bał, nie czul związku lub nawet nie ufał do konca. A może wolał tu zostać i strzec Selene? Nie wiadomo. O pewnie nikt nigdy się nie dowie. Wyglądało na to, ze Dżony woli cieszyć się przez ścianę* |
Zindarad - 2010-08-07 20:28:57 |
No tak. Różnił się i to sporo, dlatego też Zin od razu wycofał się od drążenia tego tematu. Nie chciał podpaść A'denowi. W końcu jego pomoc jest równie cenna co pomoc Tanga i dobrze byłoby, gdyby się dobrze z nim żyło. Zin sam potrzebował części, ale jeśli to jest mało wartościowe to można mu dać kilka części. Dać. Nie sprzedać. Podszedł do niego i rzucił. |
Tangorn - 2010-08-07 20:35:36 |
*A'den zawsze zachowywał zimną powagę i pozorną obojętność, może z tego powodu Dżony po prostu nie cieszył się z powodu jego wizyty. On nie Tracy, który bawi się z cel, czy Dral, który by dbał o dobrą sprawność systemów droideki. Pozornie był trochę jak droid. W każdym razie po wejściu do środka wyłączył wyświetlacz i zdjął hełm, ukazując czysta twarz Jango, bez zadrapań czy tatuaży. Wykapany Fett.* Tu masz krótka listę *No i podał mu mały cyfronotes z zapisem kilkunastu pozycji elektronicznych części, drogich ale dostępnych. Musiał naprawić kilka swoich zabawek, które swego czasu podebrał z magazynów WAR. Jego nikt o to nie podejrzewał, w końcu był klonem, posłusznym i tak dalej* Cóż, Tang koloryzuje czasami w pewnych tematach. Ale nie drążę... *A'den mimo, że czasami nie zgadzał się z ojcem, opierdalał go itp to jednak złego słowa o nim innym powiedzieć nie dawał. Wkurzał się a to cholernie niebezpieczne, bo miał ciągotę do rozwiązywania problemów przy pomocy blastera. Po prostu był nieco niestabilny emocjonalnie. Wada tych klonów...* |
EFECTOR - 2010-08-07 20:44:28 |
*Cos w tym było. Dżony był już coraz sprawniejszy intelektualnie, i nagle zaczął pojmować, ze różne osoby rożnie na niego reagują. Czasem jest to takie dobre, ze chce się chodzić za dupą, przy nodze czy jak sobie ktoś życzy, i spełniać najgłupsze nawet zachcianki, być wiernym nawet podczas snu, tak jak teraz z Selene, z którą Dżony po prostu chciał być. Chciał być blisko, jakby czuł się potrzebny. |
Zindarad - 2010-08-07 20:52:05 |
Chwycił za cyfronotes. Spojrzał na listę części i podrapał się po głowie. Pokiwał głową z uznaniem i rzucił. |
Tangorn - 2010-08-07 20:58:14 |
Wbrew pozorom Dżony i A'den mieli kilka cech wspólnych. Obaj byli maszynami do zabijania, z tym, że droidekę zbudowano a potem zaprogramowano a klona wyhodowano a potem przeszkolono w bardzo brutalnym środowisku. Obaj byli śmiertelnie niebezpieczni, ale diametralnie różnili się w podejściu do świata. Dżony kochał organików, A'den traktował ich z chłodną rezerwą, nie okazywał uczuć, nie licząc może najbliższej rodziny. No i klon też nie musiał czekać na rozkazy, sam zabijał gdy uznawał, ze to konieczne. Ale póki co nie wiedział o obecności Dżonego... do czasu. |
EFECTOR - 2010-08-07 21:03:52 |
*Droid usłyszał wołanie i zdekodował je. Znaczyło to dla niego jednostka Dżony na stanowisko. Czyli trzeba przyjść. Droid ruszył, bo rozkaz rozkaz to rozkaz rozkaz, choć rodzące się „emocje” sprawiały ze rozkaz rozkaz stał się niewygodny. Wiec Dżony zatrzymał się w pól drogi i wrócił. W ciemności poruszał się jak cień. Widział tylko zarys za pomocą kiepskiej noktowizji i programu jaki ją obsługiwał. Zero szczegółow, jedynie kontur. Wziętym z krzesła kocem nakrył Selene nieporadnie, krzywo i z trudem. Żeby się nie kurzyło. I ruszył ku wyjściu. Po chwili tez wygonił się. Rdzawobrązowy niszczyciel. Droideka. Na pancerzu z tyłu po prawej stronie a także na ramieniu bliżej mostka widniały wgłębienia po strzałach, ale śladów osmalenia już nie było. Wytarły się lub ktoś je wytarł. |
Zindarad - 2010-08-07 21:16:28 |
Komputer zakończył wyodrębnianie części i poustawiał je wg. numerów seryjnych. No. Wszystko było uporządkowane i można było to bez przeszkód znaleźć. Spojrzał na Dżonego i rzucił do niego. |
Tangorn - 2010-08-07 21:18:58 |
To było kilka dni temu tak właściwie, wtedy ostatni raz widział Seco, a z jego wiadomości nic nie wynikało i równie dobrze mógł polecieć do Fler, a jak wiadomo Dżony zawsze najbliżej jej się trzymał. No ale droid się zjawił więc klon do niego podszedł i poklepał nieco po pancerzu tak na powitanie. Jednak brakowało w tym geście tego entuzjazmu i ciepła, które charakteryzowało innych. Nawet Tang był bardziej skory do okazywania emocji droidece. |
EFECTOR - 2010-08-07 21:29:42 |
*A Dżony stał i patrzył na A’dena.. Jego system łącznościowy skopiował listę na dysk tymczasowy, a kiedy droid ją zobaczył, zaraz te rzeczy które miale znaleźć zostały odhaczone. Lista zminimalizowała się i została odsunięta w obszar oczekujących. Na czerwonym tle jego głównego pola postrzegania widniał teraz mandalorianski pancerz. Twarz została przyporządkowana do kilkunastu wpisów, ale Dżony wiedział, ze to A’den. Nie tylko wygląd, ale także sposób mówienia, gesty i dane pomocnicze (Zin wypowiedział imię) pomagały w klasyfikacji osób.* |
Zindarad - 2010-08-07 21:38:03 |
Jaki Gajusz? Jaki znowu Gajusz? Zin w ogóle nie rozumiał co mówił Dżony. Pokręcił głową i zauważył, że Dżony w ogóle nie zbiera części. Kazał pan, musiał sam. No nic. Po kilku minutach Zin wrócił ze swej wyprawy z koszem wypchanym po brzeg częściami. Położył to na ladzie i spojrzał jak A'den grzebie w jego komputerze. PDA Zina to rzecz nietykalna. Każdy o tym wiedział. |
Tangorn - 2010-08-07 21:45:13 |
Niewątpliwie to zwróciło uwagę A'dena bo przedtem Dżony się tak nie zachowywał. Klon odwrócił się powoli i przyglądał się przez dłuższą chwilę droidece analizując całą tą jego wypowiedź. Dodał do tego opinię Tracyna a potem Tanga na temat Dżonego i wyszło mu stwierdzenie, że ten nabiera cech osobowościowych. Stwierdzenie, że Gajusz nie żyje było tego przejawem. Co prawda taki Zin czy Sel od razu wiedzieli jak wygląda sprawa, A'den jednak nie miał styczności z Dżonym od dłuższego czasu. |
EFECTOR - 2010-08-07 21:59:00 |
*Dżony nie potrafił odpowiedzieć na pytanie „jaki Gajusz”. Jemu się wydawało, ze wszyscy czytają mu w myślach i to, co wie Dżony to wie każda napotkana osoba. Tak wiec dla niego było niejako oczywiste, ze wszyscy wiedzą kto to Gajusz. Nawet A’denowi nie komunikował o jego śmierci, tylko po prostu ją znowu przezywał. |
Zindarad - 2010-08-07 22:07:04 |
-Wiem, że jest nieudolny, ale mam pomysł. Jak do rdzenia damy terrazium to wszystko będzie gites.-Powiedział. Nie ignorował Dżonego, przysłuchiwał się jego słowom i poczynaniom, dzięki swej podzielnej uwadze, która była tak rozwinięta jak u nikogo na tym świecie. Pociągnął nosem i spojrzał na A'dena.-A te poprawki będą dobre na określenie ilości absorbowanej energii. Dzięki.-Powiedział i klepnął go w ramię. Uśmiechnął lekko i spojrzał na świrującego Dżonego. Biedny. Przypomniał mu się ktoś i teraz wspomina go.-Może trza go wyłączyć?-Spytał klona i podrapał się po głowie, przyglądając się poczynaniom droideki. Nie interesowała go sama osoba Gajusza, ale interesowały go uczucia Dżonego do tej osoby. To dziwne, ale Kobdar traktował tą maszynę jak swoje dziecko. Krótko mówiąc, martwił się o niego. Wyciągnął ostatniego papierosa z paczki. Odpalił go i zaciągnął się dymem. Operację wdech-wydech powtórzył kilka razy. Zastanawiał się. Ciekawe tylko nad czym. |
Tangorn - 2010-08-07 22:15:09 |
Cały czas obserwował poczynania Dżonego i stało się jasne, że w jego oprogramowaniu pojawił się błąd, zapewne krytyczny i "wspomnienia" opanowały jego rdzeń centralny, zapętlając się i takie tam. Jednym słowem, Dżony ześwirował. Tylko jak mu pomóc? Najprostszy byłby reset systemu, zachowałby wszystkie programy jak i osobowość Dżonego, jedynie wykasowałby to o czym teraz "myśli". |
EFECTOR - 2010-08-07 22:24:20 |
*Dżony nie zareagował na słowa o wyłączeniu, choć nie trzeba było być geniuszem by dojść do wniosku, ze Dżony się nie da wyłączyć. Teraz stal nad tym, co nawyprawiał, patrząc w miejsce gdzie mogłaby być głowa nieistniejącego trupa* Sir… *wręcz pisnął – cicho, jakby sam do siebie. Umrzeć – tego nie robi się droidece. |
Zindarad - 2010-08-08 10:20:59 |
Zrozumiał cały plan i również zbliżył się do Dżonego. Znaczy. Zrozumiał piąte przez dziesiąte i niewiele wiedział w kwestii wyłączenia Dżonego. On wiedział, że żeby go wyłączyć trzeba się sporo natrudzić, zdaniem Zina wystarczy jedynie przeciążyć generator, ale to też wyższa szkoła jazdy. Podrapał się po głowie. Trzeba byłoby podpiąć elektrodę. Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie. Teraz ze strachem w oczach patrzył jak Dżony wyciąga miotacz i podpalił płachtę. Szok. Jeszcze ogień zajmie cały warsztat i kto wszystko wytłumaczy Selene. Gaśnica. Tak gaśnica. Zin pobiegł po nią na zaplecze. Po kilku chwilach biegiem wrócił do płonącej płachty i zaczął gasić ten mały pożar. Co też droidowi do łba strzeliło? Systemy na pewno nie są sprawne, trzeba będzie zajrzeć pod jego korpus. Spojrzał na A'dena i rzucił |
Selene - 2010-08-08 10:25:20 |
Chwila wystarczyła by i Sel się pojawiła. Zirytowana, zaspana ale... była. Rozejrzała się po otoczeniu i aż sapnęła wściekle. ogień w JEJ Dziupli1? |
Tangorn - 2010-08-08 10:26:33 |
No gdy Dżony podpalił tą płachtę to A'den się wycofał, teraz już nie wiedząc co robić. Gdyby to nie był właśnie Dżony to by go zniszczył, ale tak? To rodziło wiele komplikacji, bo jak wyłączyć droida który nie reaguje na nic i ześwirował? Zawsze też można użyć bardziej drastycznej metody i go unieruchomić przy pomocy ogłuszacza dla droidów, o ile takowy jest na stanie. Nic by się Dżonemu nie stało, jedynie by się czasowo dezaktywował, ale po takiej zdradzie to by jeszcze rozstrzelać ich chciał. |
EFECTOR - 2010-08-08 10:52:46 |
*Było kilka sposobów na wyłączenie/zresetowanie Dżonego. najprostszym i oficjalnym sposobem były dwa przyciski na bransolecie Fler. Jeden druida przywoływał, drugi wyłączał. Gdzie jest bransoleta – niebiosa wiedzieć raczą. |
Zindarad - 2010-08-08 11:01:31 |
Zin namiętnie gasił pożar. Klął pod nosem, używając takiego słownictwa, że lepiej go nie cytować. Gadał coś na Dżonego i jego systemy, później na hajcującą się płachtę. Kiedy ugasił ten mały pożar, odetchnął z ulgą. Położył gaśnicę obok swojej prawej nogi i spojrzał na wkurzoną Selene. Przepraszał ją wzrokiem. Takimi psimi oczyma. Takimi wręcz błagalnymi, żeby nie rzucała się na wszystkie strony. |
Selene - 2010-08-08 11:12:59 |
- Łapcie Dżonego! |
Tangorn - 2010-08-08 11:27:09 |
Klon spojrzał za Dżonym i nic nie zrobił. Uciekł wiec albo znormalniał i się "wstydzi" albo ześwirował do reszty i zacznie uczyć się latać z marnym skutkiem. Potem spojrzał na Sel a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nawet oczy były takie jakby puste. Jeśli siwa przedtem nie wiedziała, że Tracyn i Brex to klony to pewnie szok teraz przeżyje, bo miał identyczną twarz jak tamta dwójka, nie licząc tego, że on nie miał tatuaży. Ale tak byli identyczni. A jeśli wiedziała, to może się co najmniej zdziwić, że kolejny klon przylazł do Zina. |
Zindarad - 2010-08-08 11:36:27 |
Pomysł Sel też wydał mu się bezsensowny, ale skoro wybiegła to niech go sobie szuka. Pewnie już jest gdzieś na drugim końcu Nar-Shaddaa. Machnął jedynie ręką. Co z tego, że Zin był pantoflarzem. Jemu żyło się tak wygodnie i nie miał zamiaru tego zmieniać. Bez problemów mógł zająć się swoją pracą, a w razie potrzeby mógł dać się nieco pokierować. Wszystko na ten temat. Podszedł do lady i oparł się o nią. |
Tangorn - 2010-08-08 11:43:40 |
- Ach tak, święty spokój, co? Obawiam się, że jak dla mnie poddawanie się czyjeś woli tylko dlatego, że tak jest wygodnie jest po prostu głupotą. Nie tego mnie uczył Tang i wybacz, ale jeśli znajdę kobietę to raczej nie będę wiernopoddańczy |
Zindarad - 2010-08-08 11:51:37 |
Odporność na broń. Kombinezon WAR-u jej nie posiadał. Miał po prostu chronić porządnie w miejscu pracy, a elektronika miała regulować temperaturę ciała użytkownika i ewentualnie włączać system tarcz chroniących przed promieniowaniem. Wszystko na ten temat. |
Tangorn - 2010-08-08 12:04:24 |
-Dopóki twojej kobiecie coś się nie odwidzi i zacznie przeszkadzać. To bardzo przypomina niewolnictwo, bo niewolnik też może pracować w spokoju, dopóki jego pan nie zażyczy sobie inaczej. |
Zindarad - 2010-08-08 12:13:26 |
No i bardzo dobrze, że nie wnikał. Zinowi żyło się wygodnie w ten sposób i wszystko było w jak najlepszym porządku. Pantoflarzem był w przypadku Temeny i jest w przypadku Selene. Nie trzeba go nawracać. Temat niewolnictwa puścił mimo uszu. Nie chciał się na ten temat wypowiadać, bowiem zaciekawiło go to co widział na monitorze. Dla kogoś mogą być to tylko skomplikowane obliczenia, wzory i inne duperele. Dla Zina było to coś więcej. Był to obraz, wspaniały krajobraz, który namalował Zin i A'den (w końcu jego zasługą jest to, że doszło do takiego, a nie innego wyniku). |
Akam Nay - 2010-08-08 13:05:11 |
*Zanim Akam na dobre wróci do fachu... wypadałoby, by najpierw przystosował do tego swój nowy 'nabytek'. Modernizacje i zmiany, jakim zamierzał poddać Buzzarda dwójkę były, powiedzmy to sobie szczerze - nie do końca legalne, dlatego też najodpowiedniejszym miejscem do ich przeprowadzenia był jakiś niewielki, położony na uboczu warsztat - szczególnie teraz, gdy przemytnik pozbawiony był zbawiennej protekcji ze strony kartelu i Huttów, którym kilka dni wcześniej śmiertelnie się naraził.* |
Tangorn - 2010-08-08 13:13:01 |
Czekaj czekaj, bo wpadłem na genialny plan, czekaj czekaj, bo jestem zajebisty i mam zajebisty plan. A'den w sumie niewiele robił, a raczej do czasu gdy Zin nie zaczął się bawić w symulacje, bo wtedy to klon podlazł do tej lady czy co to tam było i zaczął oglądać to, co mu Zin przyniósł. Ogólnie stan był dobry i mu się to niewątpliwie przyda. Potem coś o jakieś spirali usłyszał, ale nic mu to nie mówiło. Nie był naukowcem, tylko żołnierzem, wiec entuzjazm Kodbara jakoś mu się nie udzielał, dziwnym trafem. Pozbierał tylko swoje części i spojrzał na niego. |
Zindarad - 2010-08-08 13:19:21 |
-Nie bądź taki skromny.-Powiedział do niego z uśmiechem i dalej wpatrywał się w monitor. Szkoda, że nie mógł z nikim o tym porozmawiać. Na pewno coś ciekawego wynikłoby z tego. Może rozwiązanie problemu jak stworzyć podzespół potrzebny do zastosowania pełnego potencjału tej maszyny. Póki co trzeba się cieszyć tym co Zin sam zdążył wyliczyć i tym co jest wstanie zrobić jak na ten poziom technologii.-Jak nie wpadnę jak to wykorzystać to można się cieszyć ćwiartką tego co da się odzyskać.-Powiedział i skrzywił usta. Lubił A'dena, ale po prostu go nie rozumiał. Rozmowa z nim jakoś nigdy mu się nie kleiła, ale taki był jego urok.-Zawsze można ją sprawdzić.-Pouczył go. Najwyżej pierdolnie i będzie spokój. Nie będzie rozwiązania teorii, a Zin zaprzestanie na doskonaleniu systemu, by osiągnąć wymarzoną połówkę odzyskanej energii i koniec. Rzucił spojrzenie na otwierające się drzwi.-Nie ekhm, tylko dobry dzień się mówi.-Rzucił szybko. Ludzie na tej planecie byli wyjątkowo niewychowani. Tia. I kto to kurwa mówi? |
Akam Nay - 2010-08-08 13:27:13 |
*Na rzuconą uwagę przybysz nie zareagował... bo i taką miał filozofię - klient płaci, a więc i klient dyktuje warunki.* |
Tangorn - 2010-08-08 13:40:46 |
A A'den nie rozumiał Zina, inna mentalność po prostu. Jego nie podniecały liczby i wynalazki, chyba, że mogą mu się przydać. Traktował je jako narzędzie, nie zaś cel życia, a dla Kodbara to inżynieria chyba byłą celem życia. Tak wiec podobnie jak przedtem to milczał i tylko obserwował go katem oka, kończąc pakowanie swoich rzeczy. Jeśli Zin będzie chciał zapłaty to oczywiście zapłaci. |
Zindarad - 2010-08-08 13:47:42 |
Dla inżyniera projektowanie, budowa urządzeń była celem życia. Dzięki nim żołnierze mogli sprawniej walczyć, zwykli obywatele korzystali lepiej z życiowych wygód. Co do uwag. Zin ich posłuchał, a co. To czy się do nich zastosuje będzie zależało od dalszego postępu pracy. Póki co Zin zrobił jedynie obudowę. Reszta przyjdzie w czasie, a zapowiada się, że będzie pracował po godzinach, bowiem przemytnik chce przeróbki statku. W sumie. To dobrze dla finansów warsztatu. Więcej kredytów zostanie przeznaczonych na jego modyfikację. Uśmiechnął się lekko i rzucił. |
Akam Nay - 2010-08-08 13:54:43 |
- Jak zwał, tak zwał. Wolę używać mniej ostrych słów |
Tangorn - 2010-08-08 14:06:25 |
A'den w tej chwili był całkiem niepotrzebny i zbędny w tym miejscu, a nie był typem, który lubi stać nad kimś i słuchać rozmów, wiec podszedł do jakieś półki, gdzie zostawił hełm, założył go sobie na głowę, zabrał ze sobą wszystkie części i popatrzył na Zina. |
Zindarad - 2010-08-08 14:13:35 |
-Luz. Wpadnę tam może wieczorem. Mam z Tangiem do pogadania.-Machnął mu ręką i przyjrzał się osobnikowi. Znał się na statkach. Przecież był przemytnikiem. To normalne. Zin oparł się o ladę i przysłuchiwał się Akamowi. Pokiwał głową i rzucił.-Nie ma problemu. Kim jesteś?-Zażartował sobie i zaśmiał się ze swojego dennego żartu. Czas było przejść do konkretów, które wisiały nad głową jak i Kobdara tak i Nay'a.-Z dwoma nie ma problemów. Aranżacja wnętrza to nie moja działka. Boję się, że nawet moja baba się na tym nie zna.-Powiedział do niego. Co poradzić? Kobieta też zajmuje się podobnym zawodem co Kobdar. Tyle, że ona zajmuję się droidami, a Zin nie miał w ogóle o nich pojęcia. Druga sprawa. Ona miała zdecydowanie niższe wykształcenie, ale to w niczym nie przeszkadzało. Inżynier zamknął okno z obliczeniami i schematami swojego urządzenia. Lepiej, by nikt nie widział ich, bo jeszcze ktoś dostanie na nie chrapkę i je ukradnie.-Szlugi masz?-Spytał. Cholernie mu się palić chciało. Organizm domagał się nikotyny, a ostatniego papierosa wypalił podczas wizyty A'dena. Niedobrze, bardzo niedobrze. |
Akam Nay - 2010-08-08 14:21:38 |
- Oczywiście, rozumiem, że przerobienie statku tak jakbym sobie tego finalnie zyczył będzie wymagało jego rozbiórki praktycznie na części pierwsze... Na dzień dzisiejszy wystarczy jeśli po prostu zamontujecie coś w rodzaju ruchomej płyty zamiast śluzy prowadzącej do jednego z mniejszych pomieszczeń. Pełna prowizorka *Skrzywił się* Ale na dzień dzisiejszy nie mogę liczyć na nic lepszego |
Zindarad - 2010-08-08 14:32:37 |
Zin nie rozumiał słowa prowizorka. Uważał, że jeśli coś zrobić to trzeba zrobić to dobrze. Dwadzieścia pięć wykonanych przez niego droidów się nie liczy. Musiały one szybko zostać zmontowane, gdyż burdy w jego byłej kantynie były bardzo uciążliwe. W każdym razie nic nie powiedział o prowizorce. Wszystko wyjdzie w praniu. |
Akam Nay - 2010-08-08 14:39:36 |
- YT 1300. Jak spod igły. Stoi całkiem niedaleko. *Mówiąc to Akam poczuł tak jakby... przyjemne mrowienie dumy w żołądku. Cóż, wprawdzie parametry miał póki co gorsze od jego wcześniejszego YT 1000, ale za to budził respekt swym idealnie utrzymanym stanem. Co też lekko przemytnika matrwiło - im statek gorzej wyglądał, tym bezpieczniejszym środkiem lokomocji w jego fachu był* |
Zindarad - 2010-08-08 14:57:55 |
W końcu jakaś koreliańska konstrukcja. Prosta, ale skuteczna. Wszystko było widać jak na dłoni. Zin nawet nie będzie się bawił w rozebranie całego statku. Wystarczy odkręcić kilka blach w odpowiednim miejscu. I co? Ograniczniki widać jak na dłoni. Palił w spokoju papierosa i gdy zobaczył kryształ, zachłysnął się. Śliną rzecz jasna. Skąd on to wziął? W sumie. Lepiej nie wnikać, coby nie mieć przyłożonego pistoletu do skroni. Zinowi jeszcze życie jest miłe i nie chciał mieć problemów. Chociaż Zin bez problemów to jak żołnierz bez karabinu, ale to wątek na inną historię. |
Akam Nay - 2010-08-08 15:05:20 |
- Cóóóóż... W takim razie, uznajmy że tematu nie było *Z wyraźnym ociąganiem i zniechęconą miną odpowiedział przemytnik. Jednego przynajmniej się dowiedział - rozmówca pracował w WARze a to oznaczało, że robotę wykona sprawnie, szybko i bez niedociągnięć. Zerknął na wskazane mu przez inżyniera pudło. Cóż, nic niezwykłego. Bynajmniej nie dla znającego ledwie podstawy elektroniki i mechaniki przemytnika* |
Zindarad - 2010-08-08 15:15:53 |
No. W takim razie zostało mu tylko jedno skomplikowane zadanie. Wykonanie systemu odzyskiwania energii. Zin wyszedł z sytuacji bardzo dobrze, przynajmniej nie będzie miał dwóch twardych orzechów do zgryzienia. Palił spokojnie tego papierosa. Tak jakby był to ostatni w jego życiu. Tak. Lepiej pójść i zobaczyć ten statek, coby się przygotować i zobaczyć czy coś jest do poprawienia. Mógł nawet statek zmodyfikować, jeśli Akam na to pozwoli. Przynajmniej wykorzysta część pomysłów, które chciał wdrożyć do Kappy, a przez głupotę Tanga i jego despotyzm wszystko poszło na marne. |
Akam Nay - 2010-08-08 15:21:42 |
*Akam skinął głową konstruktorowi, po czym wyszedł. Zin zaś zamknął za nimi drzwi i skierował się za przemytnikiem... do portu.* |
Selene - 2010-08-09 18:59:41 |
Drzwi do hangaru popchnęla i rozejrzała się z uwagą. Burdel, jaki zostawiła, taki pozostał. I bardzo dobrze. I niech takowy pozostanie. Amen. |
Elea - 2010-08-09 19:12:05 |
*Szła sobie spokojnie ale nadal z lekką obawą i strachem, bała się ponownie komuś zaufać, ale tamtej jakoś wierzyła więc postanowiła dać jej szansę. Spojrzała w końcu na hangar, przekrzywiła łepek i weszła za nią do środku* |
Selene - 2010-08-09 19:15:36 |
Kaszlnęła i uniosła w górę siwe brwi. |
Elea - 2010-08-09 19:21:08 |
*kiedy kalsznęła odsunęła sie od niej myśląc że jest chora i zasłoniła nawet drobną rączką swoje usta i nosek! Kiedy powiedziała że tutaj mieszka ta wydała tylko słodkie "mhm". Późneij ponownie się zaczęła rozglądać i teraz już z większą ciekawością niźli strachem. Słysząc gdzie miała spać pokiwała tylko lekko główką na znak że sie zgadza - a czy miała inne wyjście? W sumie sama nigdy nie spała, od śmierci rodziców zawsze z siostrą sypiała, nawet w burdelu gdzie to siostra dbała aby nie śniły jej się koszmary - chociaż zawsze jej się śniły.* |
Selene - 2010-08-09 19:26:52 |
- W razie gdyby coś się działo... Będę za drzwiami... |
Elea - 2010-08-09 19:34:12 |
*jednak później puściła buzię i nosek, uważając że po prostu ona zdrowa jest* |
Selene - 2010-08-09 19:37:10 |
żałowała małej. na prawdę. Ona, dorosła kobieta zniosła burdel z problemem,a co dopiero takie dziecko? Potrząsnęła głową, by w końcu pojawić się. Poducha, pościel. grube, miękkie, ciepłe - i co ważniejsze - czyste. Ułożyła całość niedaleko dziewczynki i kucnęła obok, znów sie jej przyglądając. |
Elea - 2010-08-09 19:52:57 |
*Mała siedziała praktycznie skulona na tej kanapie. Podciągnięte kolanka które rączkami obejmowała, zaś między kolankami a jej brzuszkiem widniał przytulak wtulony w nią. No cóż, mała musiała jakoś to znieść, w sumie jeszcze z tym problemem nie poradziła sobie do końca. Burdel ją po prostu zniszczył, zabrał jej dzieciństwo i radość bycia dzieckiem. Kiedy kobieta wróciła, właśnie w tej pozycji ją znalazła, patrząc tylko prosto przed siebie, delikatnie kiwając się do przodu i do tyłu. Nie umiała się znaleźć w sytuacji, nie była przyzwyczajona do takiego traktowania - ogólnie to wszystko było dla niej obce* |
Selene - 2010-08-09 19:55:42 |
Przez chwilę przyglądała się jej po czym wstała i usiadła obok dziewczynki, przyglądając się jej z uwagą. |
Elea - 2010-08-09 20:05:04 |
*Dziewczynka nic nie odpowiedziała kobiecie, ale jednak przestała kiwać co mogła przyjąć że pozwala... chociaż nigdy nie wiadomo co tak na prawdę miała na myśli. Może po prostu przestała się kiwać i tyle. Po za tym mała była brudna, widać to także było po jej sukience jak i buzi ubabranej czymś. Czy się zapowiada ciężka szkoła jazdy? Niewątpliwie tak, chociaż podejrzewam że jak kobieta zdobędzie chociaż troszkę jej zaufania to będzie później raczej z górki* |
Selene - 2010-08-09 20:07:13 |
Westchnęła tylko i ostrożnie małą objęła i przytuliła do siebie. Dzieciak był brudny, to niezaprzeczalne. Trzeba będzie sie i tym zaraz zająć. Pierwsze co, to ją uspokoić.A później działać dalej. Rozejrzała się i dochodząc do wniosku, że poświęci zinową koszulę dla niej, przytuliła dziewczynkę. |
Zindarad - 2010-08-09 20:16:47 |
No i Zin wszedł do Dziupli. Dość zakłopotany, gdyż miał twardy orzech do zgryzienia związany z cewką w generatorze w YT-1300 pewnego przemytnika, ale z drugiej strony był zadowolony. Siedem tysięcy wpadnie za drobną pracę i Zin będzie mógł kontynuować badania nad systemem odzyskiwania energii kinetycznej. W drodze do domu kupił paczkę papierosów w pobliskim kiosku, zakupił również prasę i miał zamiar spędzić wieczór na czytaniu jej, coś jednak przeszkodziło. Otóż Selene i jakaś mała dziewczyna, której nie znał. Może to jakaś mała znajoma Selene. Zrobił wielkie oczy, ale po chwili uśmiechnął się i rzucił. |
Elea - 2010-08-09 20:21:56 |
*Kiedy poczuła jak ta ją obejmuje natychmiast znieruchomiała, nie wiedziała jak się zachować. Poniekąd to było miłe, ale mając wspomnienia i to niedawne, bała się że to był wstęp do tego wszystkiego - jednak w końcu pozwoliła się przytulić i nawet się przytuliła bardzo niepewnie - nadal jednak można było poczuć dystans. Jednak kiedy zauważyła wchodzącego mężczyznę, ta się mocno w kobietę wtuliła jakby chciała się ukryć - bała sie po prostu mężczyzn. Może nawet ciche piśnięcie można było usłyszeć - ale to tylko i wyłącznie Sel mogła* |
Selene - 2010-08-09 20:26:35 |
Przytuliła dziecko mocniej i westchnęła. Wszystko powoli zaczynało układać sie dla niej w logiczną całość. przytuliła ją mocniej i pokręciła głową. |
Zindarad - 2010-08-09 20:33:48 |
A Zin na razie wklepywał liczby w najlepsze. A co się przejmować będzie. Palił spokojnie papierosa, ale zapowiadało się na to, że trzeba będzie go zgasić. Po słowach Sel odwrócił się w ich stronę i przygasił papierosa. Nie będzie przecież palił przy małej dziewczynce. Uśmiechnął się do niej i powiedział. |
Elea - 2010-08-09 20:46:07 |
*Ona nie reagowała, tuliła się do kobiety. Fakt, więcej mężczyzn jej krzywdę robiło niż kobiet i dlatego tak mężczyzn się bała - jedna kobieta tylko jej krzywdę zrobiła a mężczyzn wiele więc chyba jasne kogo bardziej się boi. No ale to teraz w sumie nie ważne. Bała się nawet na niego spojrzeć bo wtedy w burdelu nawet za spojrzenie na kogoś bez pozwolenia była bita. Kiedy mężczyzna podszedł, ona jeszcze bardziej sie w kobietę wtuliła, nawet słowa Zina nic pozytywnego nie zrobiły a nawet pogorszyły bo starała się główkę schować w ramionach kobiety* |
Selene - 2010-08-09 20:49:53 |
- Kochanie, Zin na prawdę nie zrobi ci krzywdy. Zaopiekował się mną i wiem, co mówię. |
Zindarad - 2010-08-09 21:01:38 |
Zin w sumie na dziś skończył swoją pracę. Pomyślnie wykonane symulacje, nowa teoria i zlecenie sprawiły, że Zin poczuł się na dziś spełniony zawodowo. Podszedł szybko do łóżka i rozłożył pościel. Wprawę w tym miał. Zrobił to w ciągu trymiga po prostu. Usiadł na fotelu nieopodal łóżka. Mógł tutaj siedzieć, jemu to było wsio ryba. Nawet mógł na nim spać, bo przyzwyczajony i do tego był. |
Selene - 2010-08-09 21:07:04 |
Usadowiła małą w przygotowanych pieleszach, okryła i nawet uśmiechnęła się z dziwnym wyrazem w oczyskach> Po czym odwróciła i zerknęła na Zina, by usiąść i poklepać miejsce obok siebie. |
Zindarad - 2010-08-09 21:14:49 |
-Kieckę to byś ubrać mogła, bo ładnie pewnie w niej wyglądasz.-Powiedział do niej z rozbawieniem. Do pełni szczęścia brakowało tylko butelki piwa, która pewnie jest w kuchni. A on tam mógł siedzieć na fotelu. Skoro straszył młodą pannę, to pewnie o poranku przerazi się jeszcze bardziej, gdy włosy Zina będą mniej najeżone niż za dnia. W każdym razie odrzekł jej.-Ja mam sporo roboty tym odzyskiwaczem. Może ty byś naprawiła ten statek?-Spytał ją z lekkim uśmiechem. A co będzie owijać w bawełnę. Potrzebował jej pomocy, zaufanie młodej pewnie zdobędzie, ale to za czas jakiś. Skoro odmówi, to Zin sam się tym zajmie, ale lepiej byłoby, gdyby szybko opracował tą technologię, coby większa ilość kredytów wpadła do kieszeni. Pokiwał głową i ziewnął. Dzień dzisiejszy można uznać za udany. Wszystko szło po myśli pana inżyniera. No prócz zniknięcia Dżonego, którego nigdzie widać nie było.-A Dżonego widziałaś?-Dodał nagle, prawie bez zastanowienia. Przecież wtedy wybiegła i mogła go minąć tu i ówdzie. |
Selene - 2010-08-09 21:18:41 |
- Dobrze, jutro specjalnie dla ciebie ubiorę kieckę. Tylko mi później nie narzekaj, że jest jaka jest. |
Zindarad - 2010-08-09 21:28:36 |
-Będę cieszył oko.-Powiedział do niej. Uniósł obie brwi i uśmiechnął się szeroko. Odetchnął głośno. W końcu zakrył usta i ziewnął sobie. Gdyby ziewnął na głos, pewnie obudziłby tą małą, a tego chyba oboje nie chcieli.-Robota prosta. Zdejmujesz ograniczniki i bezpieczniki i koniec. Generator mi zostawisz, bo to wyższa szkoła jazdy jest. Tam masz standardowy silnik w układzie C. Wszystko jak na dłoni.-Powiedział doń. Ona się nie znała na silnikach pewnie, toteż Zin będzie musiał jej wszystko wytłumaczyć. Ona kumata była, toteż z łatwością załapie o co biega w Zinowym świecie silników. Podrapał się po głowie i przełknął ślinę.-Chcesz piwo?-Spytał i wstał z fotela, coby ruszyć w kierunku kuchni. Nawet jeśli nie zechce, to Zin jej przyniesie. W razie czego będzie więcej dla niego, a po takim dniu lepiej się napić czegoś bardzo orzeźwiającego. |
Selene - 2010-08-09 21:32:20 |
- Nie wątpię. |
Zindarad - 2010-08-09 21:39:52 |
Zin już zdążył się przyzwyczaić do tego, że Selene mówi, że go nienawidzi, a jednocześnie kocha. Baba to zmienna istota, trudna do zrozumienia, a Siwa już w ogóle jest ewenementem w tej kwestii. Tak skomplikowanej kobiety, Kobdar jeszcze w życiu nie poznał. Pewnie ze względu na to, że nie rozumiał niektórych jej przeżyć. Nie wiedział nawet skąd wzięła się ta dziewczynka, ale o to zapyta później. Wyciągnął z lodówki dwa piwa, otworzył je otwieraczem i przyniósł jej naczynie. Podał je jej i wrócił na swoje miejsce, coby usiąść i upić łyk piwa. Podrapał się po głowie i wskazał palcem na śpiącą dziewczynkę. |
Selene - 2010-08-09 21:45:04 |
Tia. Siwa była ewenementem nie tylko na skalę kobiet ale i w ogóle, większości znanego, cywilizowanego świata jajników. No ale... - za coś kochać ją należało, prawda? A teraz zerknęła na śpiącą małą i wzruszyła ramionami, upijając piwa. |
Zindarad - 2010-08-09 21:55:00 |
Ponownie podczas ich rozmów padło słowo burdel, a słowo to w głowie Zina nabrało zupełnie innego wymiaru niż tylko dom cielesnych uciech. Teraz zrozumiał, że to miejsce tortur dla młodych panienek, które nie mają szans na inną przyszłość. Pokiwał głową na słowa Sel i odrzekł jej. |
Selene - 2010-08-09 22:01:26 |
Dobrze, że Zin nie wypytywał o więcej szczegółów. Burdel był, jest i będzie miejscem wypaczającym psychikę. bez względu na to, co by dziewczyny z tym faktem nie robiły. Słyszać jego słowa tylko łepetyną kiwała, by ostatecznie sie odezwać znów przy kwestii statku. |
Zindarad - 2010-08-09 22:10:35 |
Po co pytać się o więcej? Zin nawet sobie nie wyobrażał jak to jest pracować w burdelu, toteż nie wnikał w ten temat. Wierzył jej na słowo i wszystko w tej kwestii było dla niego jasne. Co do statku, to Zinowi wydawał się ten interes całkiem legalny. |
Selene - 2010-08-09 22:23:37 |
Potrząsnęła głową i pociągnęła kolejny, solidny łyk piwa. By przez chwilę mu sie przyglądać z uwagą. |
Zindarad - 2010-08-09 22:34:42 |
-No tak. Rzucamy robotę.-Powiedział do niej. Zin potrzebował pomocy kogoś z półświatka, kogoś odważnego, nie bojącego się wyzwań. Zin bowiem potrzebował pewnego surowca (niedostępnego dla szarego obywatela, jakim teraz był Kobdar), który posłuży mu do budowy tego całego systemu, którym od jakiegoś czasu się zajmował. Tą kwestię zostawi na później. Może zdobędzie ten surowiec w inny, bardziej legalny sposób. Pewnie straci przy tym o wiele więcej nerwów i czasu, ale dla spokoju Selene warto to zrobić. Upił solidny łyk piwa i rzucił.-Tia. Fajnie. Korpus. Byłoby łatwiej, gdybym wiedział, w którym.-Powiedział do niej i uśmiechnął się do nie krzywo. Oczywiście wszystko powiedział w tonie żartobliwym, przecież on nie będzie się o nic obrażał. Co do uczciwości u Zina było z tym różnie. Ano. Czasem chciał być uczciwy, ale wszystko zależało od sytuacji. Wobec Selene będzie trzeba być uczciwym w każdej sytuacji. To dla jej dobra, ale chyba bardziej dobra Zina. |
Selene - 2010-08-09 22:41:16 |
Uczciwość względem Selene była tu bardzo opłacalna. Milcząca zazwyczaj w kontaktach z innymi, gdy przychodziło co do czego mająca problemy z zatamowaniem potoku przekleństw siwuszka wychodziła z założenia, że nawet najpodlejsza - ale uczciwośc, będzie lepsza od prób oszukania jej. Toteż tylko oczyska zmrużyła, jasno sugerując, co myślała na temat szemranych interesów Zina i nerwów, jakie ją one kosztowały. Zin szybko sie uczył, zwłaszcza tego, że zielonooka kobieta bardzo nie lubiła problemów. Bo problemy powodowały, że była nerwowa, a nerwowa Sel to... problematyczna Sel. Wystarczy wspomnieć zabawę, jaką z Dżonulą sobie urządziła na ulicach. |
Zindarad - 2010-08-09 22:53:39 |
Uczciwość popłaca, tego ostatnio Zin się nauczył i w sumie dążył do spokojnego życia u boku Sel. Chciał mieć warsztat, w nim porządne maszyny wyprodukowane w dobrej koreliańskiej technologii. Wszystko wówczas grałoby i świeciło, ale życie takie kolorowe niestety nie jest. Zin również ziewnął i upił kolejny łyk piwa. |
Selene - 2010-08-09 22:58:38 |
No tak. Zin uczył sie przy Sel całkiem sporo. od uczciwości po mechanikę droidów. Dobra siwej. Ba! Nawet pogadanka jej pasowała. Kłótnie czy monologi może i były dobre, ale w o wiele mniejszych dawkach niż sobie ostatnio zaserwowali. Pokiwała kilka razy łepetyną, dopiła piwo i przeciagnęła się. Spać. O, to jest myśl. |
Zindarad - 2010-08-09 23:16:16 |
Mechanika droidów była chyba dziedziną, która coraz bardziej została Zinowi przybliżana. Ba! Nawet mu się to podobało i jakoś nie oponował, żeby się nieco więcej nauczyć. Zin lubił poznawać nowe rzeczy, a robotyka była właśnie czymś takim. Rozmowa odpowiadała mu jak najbardziej, bo ileż można się kłócić, wyzywać? Ileż można? Tang mógł być dumny z Zina, że tyle z nią wytrzymał i nie przyszedł do niego w podskokach, prosząc o wybaczenie. |
Zindarad - 2010-08-10 19:45:23 |
Zatem. Dzień zaczął się normalnie i skończył się normalnie. Bez większych ekscesów, co dla Zina jest wielkim postępem. Ot, chyba zaczął żyć spokojnie, nie będąc świadomym zagrożenia ze strony Zandiego, który pytał się wówczas o Tanga. Rano kiedy Elea i Selene smacznie spały, Zin przyszykował się i ruszył na poszukiwania jakiegoś dużego apartamentu, w którym mogłoby pomieścić się sporo osób. Wyszedł około dziewiątej rano, a wrócił prawie o godzinie dziesiątej wieczorem. Prezentował się tak jak zawsze. Tona żelu na łbie, gogle na czole, rzecz jasna ogolony, pozostawiając małą bródkę. Ubiór? Czarna koszulka z nadrukiem głowy nefra otoczonej płomieniami, bojówki moro i rzecz jasna sportowe obuwie. Na nadgarstku chronometr cyfrowy. Bardzo elegancki, dostał go od żony na swoje urodziny rok temu. Było widać również tatuaż Zina. Drut kolczasty owinięty wokół całej prawej ręki. Selene pewnie znowu czekała z kolacją, a on znowu się spóźnił. Zaparkował aerowóz pod Dziuplą, zamknął go i wszedł do domu z uśmiechem na ustach. W ręku trzymał PDA i wertował swoje dzisiejsze notatki. |
Selene - 2010-08-10 19:52:39 |
A Sel? Sel była dziś WYJĄTKOWO (warto to podkreślić) ubrana w... kieckę. Dopasowana, czarna koszula z dekoltem głębokim tak, że nieomal do żołądka widać było, zdobna jakimiś klejnotami w okolicy biustu. "Zapinka" jak to raczyła określić. Do tego spódnica długaśna, z rozcięciem, zielona. Buty własne, ciężkie po prawdzie do całości, ale.. .co tam. I gdzieś mała była, ale gdzie...? Pewno w sypialni albo w łazience. Teraz to mniej siwą interesowało. |
Riff Mekne - 2010-08-10 20:06:21 |
Cholera, no i wszystko się posypało.. Riff nie sądziła, że tak mógł wyglądać efekt ich współpracy. |
Zindarad - 2010-08-10 20:14:12 |
No i z prostych wyliczeń Zina wynikło, że nie stać ich było na kupno mieszkania. Tylko wynajem i to dość drogi. Nieco się podłamał tym faktem, ale co. Żyć trzeba, a nie można się cały czas gnieździć w tym ciasnym kompleksie za zapleczem. Spojrzał na Selene i uśmiechnął się lekko. Obiecywała kieckę, to i była kiecka. No brawo. Punkt dla niej. |
Selene - 2010-08-10 20:19:36 |
No tak. punkt za strój, ale żadnego "przepraszam" za to, że znów wydurniła się z kolacją. Standard, powinna sie przyzwyczaić... Skrzywiła się tylko i pokręciła głową. |
Riff Mekne - 2010-08-10 20:25:11 |
Riff pociągnęła nosem i zacisnęła zęby. Obiecała sobie kiedyś, że nie będzie płakać po stracie jakiegoś projektu.. Ale teraz wszystko poszło się rypać. Kiedy dowiedziała się, że nastąpił wypadek, popłakała się i przez kolejne trzy dni ryczała w poduszkę.. Cóż, teraz, widząc Zina, przypomniała sobie każdą śrubkę... |
Zindarad - 2010-08-10 20:33:32 |
No to zaczęło się piekło. Zin bronił się przed nim i nawet przez kilka dni mu to wychodziło, jednak jak zwykle los musiał się sprzeciwić. Niech to szlag. Nagle Zin wstał z miejsca, nawet nie chciał zmylić Sel tematem o wynajmie mieszkania, trzeba było wszystko załagodzić, jeszcze przed potencjalnym mordobiciem. Wiedział, że Sel traktowała każdą kobietę jako potencjalną rywalkę, toteż Zin swoje wszystkie znajome musiał bronić przed jej pazurami. |
Selene - 2010-08-10 20:40:40 |
Mówisz masz. Sel, jako jedna z najbardziej zazdrosnych i wściekających się o byle pierdołę w okolicy kobiet wysunęła sie z jego objęć i przez chwilę zaciskała pięści, zastanawiając sie, czy przywalić mu już, czy za chwilę. Wyjaśnienie odnośnie Riff jakoś jej nie przekonywały. szybko jednak zrezygnowała z pierwotnego planu, uświadamiając sobie istnienie Tanga. Zin ma przejebane w tym momencie. |
Riff Mekne - 2010-08-10 20:46:17 |
Interesujący.. Szczególnie Riff, która aktualnie miętosiła w dłoni swoją czapkę, wzrok wbijała w podłogę i była o krok bliska płaczu. Dlaczego? Cóż, Zin wspomniał o Kappie, Sel potraktowała ją.. no, bądźmy szczerzy, niezbyt miło, do tego Zin też na nią krzyczał. Było jej.. przykro i źle. Aktualnie miała ochotę wyjść po cichu z mieszkania i po prostu rozpłakać się gdzieś w samotności. |
Zindarad - 2010-08-10 20:52:37 |
Sel była bardzo drażliwa. No weszła Riff weszła na jej terytorium, a ta jak prawdziwa lwica postanowiła go bronić. Zin pokiwał głową, z tego zamieszania postanowił tylko zapalić, ale nie mógł. Zin dostał kategoryczny zakaz palenia w warsztacie. Podrapał się po głowie i skrzywił usta. |
Selene - 2010-08-10 20:55:47 |
Nazwanie siwej lwicą w tym momencie miało słaby wydźwiek. To było stado całe, zagłodzone i wkurwione, zamknięte w jednym, drobnym ciele. Zmruzyła oczy i uważnie Zina obserwowała. Tymi swoimi zielonymi tęczówkami, które podobno tak uwielbiał. |
Riff Mekne - 2010-08-10 21:05:04 |
- Nnnnie.. Dzięki. - powiedziała spokojnie. No i super - poczuła się niczym intruz. W sumie, w pewnym sensie chyba nim była. Nikt jej tu nie zapraszał, przyszła sama.. Ale przecież przyszła tylko, żeby zapytać się o pracę! |
Zindarad - 2010-08-10 21:12:45 |
Według Zina to ona mogła tutaj siedzieć i rozmawiać, ale dla Selene byłoby lepiej, gdyby wyszła. No cholera jasna. Potworny dylemat. Wspólna praca z Riff będzie dość chaotyczna, ale za to owocna. Sel nie miała pojęcia o czym mówił Zin w sprawie tego systemu odzyskiwania energii, toteż ona mu nie pomoże. Pokręcił głową. Musiał zapalić, ale to wymagało wyjścia przed Dziuplę. Znowu ucałował w policzek swoją ukochaną i rzucił do niej. |
Selene - 2010-08-10 21:17:21 |
*Zacisnęła usta, by czegoś nie wyszczekać. A niech robi co chce, ale Sel tu i tak warunki dyktowała. Mógł ją zatrudnić. Znaczy się Riff. Co liczyło się z częstymi kontrolami siwej. No ale... jego wybór. Najwyżej kobieta zamknie sie u siebie i zacznie pracować na dziewczynką. Cóz. |
Riff Mekne - 2010-08-10 21:21:39 |
Riff z lekkim ociąganiem się wyszła przed Dziuplę. Kiedy już Zin raczył odpalić papierosa, dziewczyna zaczęła odreagowywać pięć, jeśli nie mniej, minut stresu całkowitego, kołysząc się na stopach - do przodu i do tyłu, raz na piętach, raz na palcach. |
Zindarad - 2010-08-10 21:38:28 |
Sel była chyba nieświadoma tego, co właśnie zrobiła. PDA Zina było bowiem nietykalne. Nic i nikt prócz Zina nie miał prawa go dotykać. Zamieszczone w tym urządzeniu dane mogły przeważyć o czyimś życiu. Niektóre informacje były tam poufne. Zin posiadał tam plany sekcji inżynieryjnej w podziemiach WAR-u, a teraz AI-u. Co mogło być przydatne dla przymierza. Naprawdę. Lepiej, by niektóre dane z PDA Zina nie ujrzały światła dziennego, bowiem tam było wiele ściśle tajnych schematów, które Zin pozwolił sobie przetransferować przed swoją ucieczką z Coruscant. Naprawdę Sel zrobiła źle, oj bardzo źle. Co do Riff. Właśnie. Ona. Uśmiechnął się lekko i rzucił. |
Selene - 2010-08-10 21:42:28 |
No tam, szczegół. Sel, nieświadoma raczej tego faktu (Bo i skąd wiedzieć to miała, prawda?), poszukała raczej informacji o tym mieszkaniu, o którym Zin zaczął mówić. Szybko jednak znudziła się tylkm faktem i odstawiwszy PDA na miejsce, jakby nigdy nic, wróciła po drugie piwo. Ziewnęła, rozejrzała się i syknęła zirytowana, by po chwili schować się gdzieś w okolicach sypialni. Skoro tamta dwójca miała swe sprawy, Sel miała własne. proste i logiczne. |
Riff Mekne - 2010-08-10 21:51:01 |
Tak nagle, jak zaczęła wykonywać swój taniec na stopach, tak szybko również przestała. Przez chwilę błękitne oczy wpatrywały się w żar papierosa, po czym Riff uśmiechnęła się lekko. |
Zindarad - 2010-08-10 22:00:41 |
No. Kobdar uwielbiał podejście Riff do pracy. Pełen zapał, radość. To zarażało Zina i dawało motywację do pracy. Zin dalej palił papierosa, wpatrując się w aerostradę. W końcu spojrzał nań i rzucił. |
Selene - 2010-08-10 22:03:08 |
Ziewnięcie. |
Riff Mekne - 2010-08-10 22:08:29 |
- Chcesz jechać na to złomowisko? - Riff wytrzeszczyła lekko oczy, patrząc na niego na w pół z przerażeniem, na w pół z podziwem. Zin w sumie zyskał w jej oczach autorytet. Był jak ojciec, albo starszy brat, którzy zarażali małą dziewczynkę swoimi pasjami i upodobaniami, a ona oddawała się im w pełni i potem miała nadzieję, że to, co robi, wprawia jej autorytety w dumę. |
Zindarad - 2010-08-10 22:18:52 |
Zin nie tylko chciał zdobyć te materiały, chciał zobaczyć jak tam jest. Czy jeszcze żyje tam coś prócz tych wielkich robali, o których tak wiele słyszał. W końcu wyrzucił papierosa przed siebie, nawet nie raczył go przygasić nogą. Po prostu leży i nadal się kopci, Kobdar jakoś się tym nie przejął. Ten księżyc to jeden wielki śmietnik. Pociągnął nosem, przejechał dłonią po nim po czym spojrzał na Riff i rzucił. |
Selene - 2010-08-10 22:24:01 |
Wbiła w niego spojrzenie. twarde i nieustępliwe. A co ona... przechowalnia bagaży była? Westchnęła w końcu. Niech ją jeszcze przytuli. To już w ogóle... |
Riff Mekne - 2010-08-10 22:40:13 |
Śrubko.. |
Zindarad - 2010-08-10 22:46:06 |
No też podszedł do niej i przytulił ją. Na krótko, coby ją udobruchać, wiedział, że tulenie ma na nią wspaniały wpływ. Uśmiechnął się lekko doń i chciał jej podziękować za jej łaskę, ale powstrzymał się. Wiedział jaką reakcję mogło to wywołać. W końcu odkleił się od siwej i spojrzał na Riff, opierając się o ladę. |
Selene - 2010-08-10 22:50:25 |
- Cztery pokoje i tysiąc na miesiąc, tak? |
Riff Mekne - 2010-08-10 23:18:45 |
Riff pokiwała głową z uwagą. |
Zindarad - 2010-08-10 23:26:33 |
-Widziałem to mieszkanie. Nawet dobrze wygląda. Reszta to slumsy. Tylko tam nasrać.-Powiedział do swojego skarbu i uśmiechnął się do niej lekko. Był pantoflarzem. Nie krył się z tym i tak pewnie pewne decyzje zostaną mu narzucone. No nic. Trzeba to przyjąć z godnością. Jeśli Zin ją jeszcze w ogóle ma. Spojrzał na Riff. Założył ręce na klatce piersiowej i pociągnął nosem.-Zrobimy tak. Mieszkasz tu do zakończenia pracy, kiedy my się wyprowadzimy to coś wymyślimy, prawda kochanie?-Spytał i uśmiechnął się lekko jak do jednej tak i do drugiej pani. Wiedział, że wytworzy się jakiś konflikt między paniami i nie będzie to zbyt ciekawe przeżycie. Zin będzie musiał stępić wszystkie noże w ich domostwie, coby Sel nie zakradła się do Riff, albo vice versa. Skrzywił usta. Cała ta sytuacja była kłopotliwa. No tylko trochę. W każdym razie widział, jak Selene jest śpiąca. Złapał ją więc za ręką i postanowił pójść z nią do łóżka.-Śrubko. Wejdź do kuchni. Za blatem masz rozłożoną kanapę. Walnij się tam, tylko Myszki nie obudź. Skarbie. Idziemy. Dobranoc.-Machnął do Riff dłonią i ruszył do kompleksu mieszkalnego. Z kuchni do sypialni Zina i Sel. Siwą ułożył na wyrku, bo już smacznie spała, a on sam zdążył wziąć prysznic i przebiec między pokojami do sypialni. No. Teraz dopiero mógł pójść spać. |
Riff Mekne - 2010-08-11 00:11:31 |
Hm. Jedzeeenie.. |
Elea - 2010-08-12 14:35:56 |
Mała spała sobie, w zasadzie można powiedzieć że spokojnie i to z powodu takiego iż już dawno koszmarów nie miała chociaż powinna mieć - ale nie miała co tylko widać jak jej psychika jest zniszczona. No i w końcu po dłuższym czasie mała otworzyła zmęczona oczy i nagle się podniosła przestraszona widząc owe miejsce. Myślała że to był tylko i wyłacznie sen. Później zauważyła pewną kobietę która leżała obok niej, odruchowo sprawdziła czy jest ubrana - była, więc nic złego się nie stało. Jednak nieufność nadal była górą i szybko zeszła z łózka nie będąc pewna z kim ma do czynienia. |
Selene - 2010-08-12 14:40:26 |
Cisza i spokój dnia następnego zostały zakłócone raczej przez fakt, że Sel za długo nie sypiała. Znaczy sypiać sypiała, głownie po pijaku. teraz tylko siedziała na ziemi i obserwowała coś między własnymi dłońmi, zdając się nie zwracać uwagi na to, co się dzieje wokoło. Zrestzą, doskonale widzialna była z pozycji, którą zajmowała mała. Aczkolwiek się nie ruszała - a to mogło upiorne wrażenie sprawić. |
Elea - 2010-08-12 14:49:44 |
No było cicho, nie mogła mała tego zaprzeczyć - bądź razie w porównaniu z poprzednim miejscem "zamieszkania". Rozglądała się dookoła trzymając przytulaka kurczowo i w końcu zauważyła kobietę, która znajdowała się na podłodze. Nie była pewna czy może podejść czy nie, więc po prostu tak stała na przeciwko niej. Jakby nie było, dziewka nadal była zagubiona, może zdezorientowana nawet ale była cicho i tak samo cicho sobie stała* |
Selene - 2010-08-12 14:53:32 |
Siwy łeb podniósł się w końcu i zielone oczyska dziecko obserwowały. po chwili wszystko sobie uporządkowała, co i jak. |
Elea - 2010-08-12 15:45:25 |
No i zauważyła jak siwy łepek kobiety podnosi się do góry, podobnie zauważyła jej zielone oczy - identyczne jak miała Elea. Obserwowała kobietę, nadal ze strachem, ale pamiętała że zaufała jej |
Selene - 2010-08-12 16:31:12 |
Spojrzała na dziewczynkę w zadumie. |
Elea - 2010-08-12 18:15:58 |
- zawsze kazali komuś mnie myć... a jak ja próbowałam sama to na mnie krzyczeli albo w głowę mnie uderzyli... |
Selene - 2010-08-12 18:20:10 |
- Przecież ja ciebie nie uderzę, dziecko... Pomogę ci, zgoda? Chodź. |
Elea - 2010-08-12 18:27:49 |
- dobzie |
Selene - 2010-08-12 18:30:57 |
Przez długą chwilę rozmyślała nad tym, co małej zrobiono. i co jej samej zrobiono. Fakt faktem, wciąż bywała poza własnym domem milcząca i obojętna, ale... Na bogów wszystkich mniej lub bardziej pośredniczących w Mocy - ile ta mała musiała znieść? Wyciągnęła skądś ręczniki i wskazała na kabinę prysznicową. |
Zindarad - 2010-08-12 18:54:10 |
A Zin też zastanawiał się co zrobiono małej, jednak nie z taką częstotliwością co jego ukochana. Kobdar miał ważniejsze zajęcie, przynajmniej jego zdaniem. Praca nad systemem odzyskiwania energii zajęła go całego. Widać to było po wypalonych paczkach papierosów i małej ilości pochłoniętego przez niego jedzenia, co w jego wypadku jest dziwne. Zazwyczaj Zin miał bardzo duży apetyt, a ostatnimi czasy jadł bardzo mało. Wszedł do dziupli, wlepiony wzrokiem w wyświetlacz swojego PDA, wszedł do kompleksu mieszkalnego i spojrzał na Selene. Uśmiechnął się doń, pocałował ją w czoło i rzucił. |
Elea - 2010-08-12 19:07:05 |
- umyjesz mnie? proszę Pani? |
Tangorn - 2010-08-12 19:12:51 |
*I nagle odezwało się pikanie w komunikatorze Zina* |
Zindarad - 2010-08-12 19:16:58 |
Był w trakcie robienia kanapek. Usłyszał komunikator. Niech to szlag trafi, prawie się nożem zaciął. Posprawdzał czy aby wszystkie palce są całe i sięgnął do kieszeni swoich bojówek. Wyciągnął komunikator i kto zadzwonił? Tang. Oczywiście. W najmniej oczekiwanym momencie. Otrzepał dłonie, wziął głęboki oddech i nacisnął zielony guzik, autoryzujący połączenie. |
Tangorn - 2010-08-12 19:21:52 |
No i głos Tanga popłynął z małego urządzenia komunikacyjnego, ale nie była to wersja holo tylko sam dźwięk. |
Zindarad - 2010-08-12 19:30:54 |
Kiedy usłyszał głos Tanga, uśmiechnął się. Odsunął się od blatu i odłożył nóż, coby sobie krzywdy nim nie zrobić. Wysłuchał prośby Tanga i z uśmiechem odrzekł mu. |
Selene - 2010-08-12 19:38:26 |
Chwila namysłu. Zina powitała uśmiechem, nawet coś wymruczała i klepnęła go w udo. po czym swą uwagę małej poświęciła. |
Tangorn - 2010-08-12 19:42:39 |
Nie, powitanie... w każdym razie się pomoc kobiety innej przyda, nawet Sel... |
Elea - 2010-08-12 19:44:58 |
- tak umyć... nie umiem się myć... Przepraszam... |
Selene - 2010-08-12 19:48:27 |
- Nie przepraszaj, kochanie, nie masz wszak za co. |
Elea - 2010-08-12 19:57:00 |
Jednak w tej chwili nadarzyła się niespodzianka, otóż gdy kobieta zbliżyła się aby ją przytulić mała sama wpadła w jej ramiona i sie przytuliła. Nic nie mówiła, tylko się przytulała. Po prostu pierwszy raz ktoś chce ją czegoś nauczyć, pomóc a nie karać. Po chwili gdy mówiła tamta o pomocy, tylko pokiwała główką że się zgadza, ale nadal jej nie puszczała. Może do końca nie zaufała jej, ale to było pewnie jej potrzebne aby móc się przytulić - zwłaszcza jeśli nie ma w pobliżu jej siostry która zawsze małą wspierała. |
Zindarad - 2010-08-12 19:58:15 |
No racja. Selene nosiła portki w tym w związku i tego ukryć się nie dało. Powrócił do blatu, chwycił już za nóż, by kontynuować robienie kanapek, na które zużyto już pół bochenka chleba. Zin rzucił z niejakim rozbawieniem. |
Selene - 2010-08-12 20:00:00 |
Zaskoczyła ją tym zachowaniem. przytuliła dziewczynkę do siebie i przez chwilę trzymała w objęciu zaskoczona, by w końcu po włosach pogłaskać. Ba! nawet w głowe ją cmoknęła i uśmiechnęła sie do siebie. Kolejny krok do przodu. |
Elea - 2010-08-12 20:05:56 |
Owszem zaskoczyła ale chyba w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Spojrzała na kabinę, później na nią gdy mówiła o obietnicy i mała wstała odkładając przytulaka. Gdy wstawała to może nawet w polik buziaka dała, tak jakby dziękowała. Po chwili już się rozebrała i stała całkiem goła przed nią, ciut zasłaniając się jakby ktoś miał zaraz tutaj wejść. |
Secorsha - 2010-08-12 20:06:12 |
*Nie minęło duzo czasu jak na parking pod tym… miejscem podjechalo cos co wyglądało jak stary, zdezelowany Saxxet Kareta. Strzelilo coś na szvczęsliwe zakonmczenie, jęk silnika ustał i dało się słyszeć inne odgłosy* |
Selene - 2010-08-12 20:08:54 |
Uśmiechnęła sie i popchnęła dziewczynkę do kabiny, by tam nieco pomóc jej przy myciu. Ostrożnie, delikatnie, pokazując, co ma robić - i przy okazji mówiąc, co może w warsztacie znaleśc. Przy okazji uświadomiła sobie o podwórku. Zapomnianym przez nią skwerze zieleni, na którym mała będzie bezpieczna i nie nękana przez dziwnych znajomych Zina. |
Tangorn - 2010-08-12 20:11:01 |
No jakimś cudem dotarli na miejsce, choć Tang nie wiedział jak. Nie dlatego, że Seco latał jak wariat, wręcz przeciwnie, jak najgorsza baba za kółkiem. To przyprawiało Tanga o zawał zawsze, już zapomniał jaki z niego fatalny kierowca/pilot. |
Elea - 2010-08-12 20:14:57 |
Dziewczynka została delikatnie wepchnięta do kabiny ale w sumie sama chętnie weszła do środka. Spojrzała na nią i zastanawiała się co miała dalej robić i tak chwile mijały, Sel pokazywała jej ostrożnie i delikatnie co i jak ma robić,a że Elea była uważną uczennicą to starała się wszystko zapamiętać, nawet sama później jakby poprawiała robiła to samo co jej pokazano. I później wyszła z kabiny, cała mokra a czarne włosy z głowy lepiły się do jej ciałka. Włosy długie były, poniżej łopatek sięgały może nawet jeszcze niżej. Owinęła się ręcznikiem i po chwili cicho się spytała |
Selene - 2010-08-12 20:16:51 |
- Ślicznie. I mów mi Sel, dobrze? |
Zindarad - 2010-08-12 20:17:57 |
Zin jadł i jadł ze smakiem. Dawno nie zrobił sobie tak pysznych kanapek, które tak pieściłyby jego podniebienie. Kilka okruchów spadło mu na koszulę, strzepał je jednym ruchem dłoni i spojrzał na Selene, wychylającą się zza drzwi. Odłożył na talerz niedojedzoną kanapkę i rzucił. |
Secorsha - 2010-08-12 20:23:55 |
*Nim się w czeluście Zinowej jaskini zagłębił, młłąc przekleństwa najgorsze pod Adresem życia seksualnego tanga, zatrzymał się u wejścia. Jedną dziurę nosa kciukiem zatkał, smarknął energicznie, potem z drugiej dziury i po zakończeniu to on dżentelmen już, wiec z uśmiechem olśniewająco białych zębów wszedł do środka. Żylasty dryblas o twarzy szalonego awanturnika i ostrych rysach oraz oczach złotych, bystrych, zdobnych w pionowe źrenice. Niestety Niestety pośpiechu zapomniał ze nadal ma na sobie te niebieskie spodnie na szelkach założone na siatkowana koszulkę. Wszystko brudne od roboty wykończeniowej, łącznie z ciałem do którego za sprawą potu przykleił się kurz. Oczy świeciły, czarny jeżyk na łbie przysiwial od kurzu* No! Czym chata bogata tym goście rzygają. To znaczy: dzień dobhrry *schowawszy rece za tyłkiem ukłonił się lekko dosc… nietypowemu wnętrzu* |
Elea - 2010-08-12 20:24:44 |
Kiedy usłyszała słowo "ślicznie" uśmiechnęła się delikatnie i niesmiało, jakby uśmiech był karalny - pierwszy uśmiech odkąd na tą planetę przybyła a na pewno w tym domu. Chociaż niestety słowo to kojarzyło sie z jej wspomnieniami, ale teraz jednak o tym nie myślała. Było jej tutaj dobrze i to najważniejsze. |
Tangorn - 2010-08-12 20:28:56 |
Kurwa, znowu to na oleju? Nie macie niczego porządnego... ja pierdole, i ucz Secus takiego pędzić bimber bo to sensu nie ma. Czołem Zinuś... |
Zindarad - 2010-08-12 20:35:50 |
-Secuś. Czołem.-Powiedział do niego, nim wszedł do kuchni. Machnął mu również dłonią i zabrał się za swój posiłek. Otóż zjadł ogólnie jeszcze dwie kanapki, nim Tang zdążył wejść do mieszkania. Na pewno posiłek Zina zdenerwuje Mando, choćby dlatego, że to mało pożywny posiłek dla takiego wielkiego chłopa, jakim był Zin. Ten wskazał na drzwi do łazienki.-No mówiłem Ci, że małą myje. Cicho teraz, bo młoda się facetów boi. Skąd ona bierze te swoje koleżanki?-Miał na myśli oczywiście Sel. Ostatnie pytanie mruknął rzecz jasna pod nosem. Otarł dłonie i podszedł do lodówki. Otworzył ją i zaczął w niej szperać. Wyciągnął puszkę pełną bimbru pędzonym na oleju maszynowym. Prawdziwa orgia dla zmysłów, szczególnie gdy powoli się ślepnie po czwartej kolejce. Z szafy wyciągnął kieliszki i położył je na blacie.-Lejcie tu. Dla Sel też.-Powiedział do nich i podszedł zapukał do nich.-Kochanie. Goście przyszli.-Słowa te wypowiedział z dziwnym uśmiechem na ustach, tak jakby miał za chwile nadejść wybuch jądrowy czy coś. |
Secorsha - 2010-08-12 20:44:50 |
*Konsternacja sięgnęła zenitu – opadły ręce, oczy w słup a górna warga z lewej strony zmarszczyła się w uniesieniu nieznacznym, ale na tyle wyraźnym ze cały kieł aż po dziąsło został zademonstrowany. Kilka sekund przeciąganego w czasie zdumienia. Lewa, organiczna łapa podnosi się, i drap drap drap w porastającą głowę szczecinę. |
Selene - 2010-08-12 20:50:42 |
Uśmiechnęła się do małej i po chwili już założyła jej "sukieneczkę". Zdecydowanie, napis pasował El jak świni czepek, ale siwa skomentowała to tylko uśmieszkiem. |
Tangorn - 2010-08-12 20:53:20 |
Najpierw jego wzrok padł na kanapki Zina, co wiadomo, wywołało lekkie skrzywienie na jego twarzy, bo takie coś to aż wstyd jeść. Kanapki na śniadanie obiad i kolację. I weź tu cżłowieku żyj... a ze Tang był juz nieco głodny, Seco pewnie tez, to się sam psotanowił obsłużyć, podchodząc do lodówki. |
Zindarad - 2010-08-12 21:02:12 |
Mała pewnie na napis nie będzie patrzyła. Zin prowadził taką cichą propagandę, a ona pewnie do tego zbyt wielkiej uwagi nie przywiąże. Oczywiście polał, bo jakoś nikt się do tego nie zabrał. Zin. "Wielki gospodarz" musiał się za to zabrać. Niestety. Polał oczywiście do kieliszków. Pełna kultura, którą Zin ostatnio reprezentował. Za dużo kontaktów z Zandim i wyższymi sferami sprawiła, że łeb Zina poszedł w piździelec. |
Selene - 2010-08-12 21:06:33 |
- tang, z łaski swojej, odpizgaj od mojej lodówki. Seco zaraz przedstawi mi sprawę. Chyba że... |
Secorsha - 2010-08-12 21:08:20 |
*Seco głodny nie był. Jego sylwetka świadczyła o tym ze się może bez jedzenia obyć dłuższy czas a ostatnimi właśnie czasy to on bardziej emocjami żył. Poza tym dziwnie nieswojo się czul, a pewne gadzie hormony i enzymy hamują apetyt. Całe to pomieszczenie, dom i istoty aż cuchnęły nienormalnością. Kaleesh jakby na chwile oddał się dziedzictwu przodków bo opuścił łeb i położywszy uszy po sobie zmarszczył wargi obnażając kły – ostre i długie. Ale trwało to chwile i jeśli ktoś zauważy to Seco się tego wyprze. Siedząc na taborecie zmrużył oczy i kiwając się pomrukiwał. Uśmiechnął się do Zina, bo w końcu ich zaprosił. Słyszał Seco wyraźnie, jak przez komunikator mówił „wbijajcie”, bo sam Seco nie sprecyzował się co do „przysługi”. Swoją drogą nieświadomy był i ufny w to, ze to dom normalny, ludzie normalni i tak dalej* |
Tangorn - 2010-08-12 21:15:16 |
Ty kurwa nic smacznego chyba nie jadłeś. I ja się Sel nie boję, ja to nie ty... |
Zindarad - 2010-08-12 21:23:01 |
No i wiedział, że coś pójdzie nie tak. Seco jakoś tak niewyraźnie wyglądał. Pewnie zażenowany był wystrojem i stanem mieszkania, który w najbliższym czasie miał się zmienić. Otóż. Zin, Sel i Elea się wyprowadzają do nowego mieszkania. Prawdopodobnie. Wszystko zależało od wszechmogącej Sel, która wydawała wszystkie decyzje w tym domu. Poczuł smakowite zapachy. Przymknął oczy i zaciągnął się nimi. Było to lepsze niż cokolwiek co Zin jadł i pił w swoim życiu. Miał do czynienia z kuchnią Tanga dwa czy trzy razy w życiu. Pierwszy raz został obrzucony galaretką przez klony, a drugi raz...Tang coś mu przyniósł do WAR-u, kiedy to Kobdar pracował tam od świtu do nocy. |
Secorsha - 2010-08-12 21:38:04 |
*Zignorowanie go uznał co najmniej za ciężki nietakt, toż u niego w domu nigdy by taki brak szacunku niedopuszczony był, no ale jak Zin gadał – jej chałupa, jej kultura i jej rządy. Obejrzał się tylko, mrużąc oczy, już teraz mniej przyjaźnie, ale nadal z wyrazem mieszczącym się w zakresie normy* Na oleju? Tang, ja mam dziecko, i dhrrugie w dhrrodze, chcesz żebym na shrraczke zdechł… co to kuhrrwa nie stać mnie na wódkę nohrrmalną, kohrreliańską choćby, daj spokój… *Machnął ręką, czując się tu coraz bardziej nieswojo. Zapraszali, niby goście zapowiedziani, oczekiwani, a tu jakoś tak jak na gamoerrańskich zaręczynach.* |
Selene - 2010-08-12 21:42:41 |
- Zin, jeszcze słowo o mojej kuchni, która i tak i tak zawsze przez ciebie ląduje w koszu na śmieci, a gwarantuję ci, że następny tydzień śpisz z droidami. Na zapleczu. |
Tangorn - 2010-08-12 21:49:09 |
- Boś di'kut i tyle. |
Zindarad - 2010-08-12 21:53:33 |
Kiecki. No tak. Zin się na nich kompletnie nie znał. Nie wiedział jak teraz pomóc Seco. Sel to jedyna nadzieja, a widać było, że on na jakiegoś zrezygnowanego wyglądał. Przemilczał wszystkie słowa Sel. Nie chciał na nie odpowiedzieć, bo wiedział czym to się skończy. Poczuwszy zapach jajecznicy po prostu rzucił się na nią, niczym wygłodniałe zwierze. Zabrał łychę i zaczął jeść niczym opętany. Powoli jedzone kanapki to nic w porównaniu z tempem jakie narzucił sobie Zin. Przełknął po chwili wszystko i spojrzał na swój skarb. |
Secorsha - 2010-08-12 21:56:48 |
*Secorshy Tang powiedział, ze Sel to kobieta, wiec ten nie znając jej wyszedł z założenia ze Tang mówi prawdę i… no cóż, niedopowiedzenie. Oczywiście to nie Seco się pomylił tylko Tang. |
Selene - 2010-08-12 22:02:28 |
Uścisk dłoni zastąpił. Siwa należała do tych kobiet, które sie witają po męsku. Skrzywiła sie i prychnęła. Na Zina w zasadzie. |
Tangorn - 2010-08-12 22:07:31 |
Tang spojrzał z lekkim niesmakiem na Zina który praktycznie wpierdalał całą jajecznice jak oszalały, albo jak dziecko. I się dziwi że po takim zachowaniu Tang mu na ambicje wyjeżdża. Do teraz nie ma pojęcia co Sel w nim widzi prócz osoby do pomiatania? A potem znalazł sobie inny cel obserwacji a mianowicie Seco, któremu chyba troszkę już zaczęło to odpowiadać, bo się uśmiechnął tak bardziej szczerze niż przedtem. |
Secorsha - 2010-08-12 22:13:19 |
Nie no, spoko, nie wiem o co się kuhrrwa unosisz *Seco obnażył zęby i tym razem nie był to uśmiech.* Tang mi powiedział, ze Zin ma kobietę. Kobiety się znają na kieckach, nie? Dhrroideki znają się na strzelaniu – taka ich rhola. Asthrromechy się znają na pilotowaniu statków – taka ich rhola, nie? Kobiety znają się na sukienkach- to jasne jak słonce jest! *rozłożył na boki długie ramiona jakby tłumaczył rzecz oczywista komuś upośledzonemu umysłowo* |
Tangorn - 2010-08-13 19:10:34 |
No to zmieniające się zachowanie Seco zadziałało na Tanga jak alarm, ostrzegając o zbliżającym się niebezpieczeństwie, które siwa raczej zignoruje, sądząc, że jak wrzaśnie jak na Zina to Seco będzie potulny jak baranek. O nie, nie... to znacznie gorsze, bo jak było wspomniane, on najpierw działa, potem myśli, bez zbędnych ostrzeżeń czy przechwałek, które często padają z ust Sel, ale jakoś nigdy ich nie zrealizowała. Co innego Tang, który często grozi a potem realizuje swoje groźby, ale i tak wszyscy maja go w dupie, sądząc, że nic nie zrobi. |
Secorsha - 2010-08-13 19:15:05 |
*Tang już Secusia znał, a i chyba jedyną był osobą która po prostu, zwyczajnie da fizycznie rade go opanować kiedy cos się zacznie złego dziać. No i psychicznie tez, bo Tang miał u Seco posłuch, ale wywalczony a nie wykrzyczany. Kiedy mandalorianin złapał gada za fraki, ten szarpnął się, zawrócił i uderzył Tanga barkiem akurat w drzwiach, niespodziewanie, co przyśpieszyło wyjście. I Tang miał racje,. Potem na ulicy zaczęli się kotłować, bo trza adrenalinie upust dać* |
Riff Mekne - 2010-08-14 21:45:49 |
Wszystko właściwie było jak dla niej gotowe. Od kilku dni spała w Dziupli - ale przychodziła tu jedynie w nocy, żeby spać. Starała się być możliwie jak najciszej, kłaść się późno i budzić rano, żeby nie przestraszyć dziewczynki, obok której spała. Nie chodziło tylko o fakt, że Selene mogła być na nią zła, chociaż faktycznie, Riff nieco obawiała się kobiety. Bardziej chodziło o fakt, że Riff sama nie chciała małej stresować. |
Zindarad - 2010-08-14 21:59:59 |
Fakt, że przychodziła w nocy bardzo go denerwował. Mieli pracować, a ona najwyraźniej miała to gdzieś. Kiedy Zin każdego dnia bawił się kablami, liczył, montował, ona wychodziła i do późna nie wracała. Nie tylko to go denerwowało. Martwił się, że coś jej się stanie. W jakiś sposób sprawował nad nią pieczę i nie chciał, by trafiła do burdelu tak jak Selene kilka lat temu. Mniejsza. Ona nie mogła przejść nie zauważona. Zin właśnie uwijał się po warsztacie, akurat lutował kilka obwodów, ale jego podzielna uwaga, pozwoliła mu usłyszeć. Spojrzał na nią, ale ta szybko śmignęła mu przed oczami i udała się do kuchni. Pokiwał głową, odłożył lutownicę na blat i ruszył tam gdzie ona. Stanął za nią, założył ręce na klatce piersiowej i krzyknął nagle. |
Riff Mekne - 2010-08-14 22:04:41 |
Podskoczyła, słysząc krzyk Zina, jednym ruchem sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej podłużny przedmiot. Uniosła rękę i dopiero wtedy spojrzała na Zina. Odetchnęła głęboko. |
Zindarad - 2010-08-14 22:09:50 |
-Kosą? Kosą na mnie?-Spytał ją z rozbawieniem i wskazał na siebie palcem.-Nieładnie koleżanko. Nie, nie chce. Jadłem niedawno.-Powiedział do niej z lekkim uśmiechem i podszedł do lodówki, coby wyciągnąć butelkę jego ulubionego soku. Ubóstwiał go tak, że nikomu nie pozwalał go pić. Tylko on mógł go pić w tym domu i basta. Sel go nie lubiła, a Elea bała się dotykać jego rzeczy, toteż sprawa była uproszczona. Odkręcił go i upił z niego trzy łyki. Otarł twarz i rzucił.-Późno się ostatnio wraca, nie?-Spytał i pokiwał głową. To mu się zdecydowanie nie podobało. Zin miał cztery siostry, niestety starsze, ale martwił się o nie. Jak każdy brat. Nawet z ojcem i starszym bratem wybierali im dziewczyny. Wspomnienia te wróciły do niego. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem i upił kolejny łyk soku. |
Riff Mekne - 2010-08-14 22:16:47 |
- Kosą? Niieee.. - zamruczała. Wyjęła przedmiocik i podrzuciła. - Laserek. Z funkcją odtwarzania muzyki. - parsknęła cichym śmiechem. - Można wypuścić z tego wiązkę lasera, długą, potrzebną na przykład do robienia dziur w szybach, można wypuszczać pojedyncze laserowe pociski, jak z każdego pistoletu, a z tyłu, czarny przycisk oznacza bombę z odliczaniem ustawianym automatycznie. To jest na pół minuty. Odtwarza melodyjkę, a pod koniec wybucha. |
Zindarad - 2010-08-14 22:50:25 |
Zaciekawił ją ten przedmiot. Upił łyk soku i zakrztusił się, gdy wymieniła ona wszystkie jego funkcje. Po odparciu ataku potwornego kaszlu, Zin spojrzał nań z niejakim zdziwieniem. Podszedł do niej i wyciągnął rękę, mówiąc szybko. |
Riff Mekne - 2010-08-14 23:01:41 |
- Nie przyglądaj się tak. Straszliwie szybko pada magazynek. - powiedziała spokojnie, podchodząc bliżej i pokazując mu jedną końcówkę urządzenia. - W samym środku jest odtwarzacz, zminiaturyzowany, więc dźwięk jest straszny, a pamięć jest tylko prowizoryczna. Tutaj są niby-głośniczki, a spod tego wychodzi wejście laserowe. I broń i laser korzystają z tego samego ładunku, więc szybko pada, a jeszcze nie dopracowałam tego na tyle, by zminiaturyzować aż tak bardzo jakiś generator. Za to bomba jest idealna. Uwielbiam pomniejszać bomby. Uważam to za jedyne rzeczy, które zawsze wychodzą - nie ważne jak, prędzej czy później wybuchnie, nawet samo. |
Zindarad - 2010-08-14 23:12:20 |
-Jak chcesz mocny generator to trzeba było włożyć trójfazową silniczek z cewką kaskadową.-Powiedział do niej, tak szybko i bez zastanowienia, jakby od razu odnalazł źródło problemu. Znał się na tych sprawach, toteż mowa o tym przychodziła mu z niezwykłą łatwością. Uśmiechnął się do niej lekko i przyglądał się jak rozpuszcza włosy. Miała je nieco dłuższe od włosów Selene. Zin lubił długie włosy, nawet myślał nad ich zapuszczeniem, ale w wyniku wielu rozmyślań i kombinowania stwierdził, że to gra nie warta świeczki. Dlaczego? Włosy mogą wkręcić się w maszynę, przez co mogą zostać wyrwane razem ze skórą. Było to bardzo niepraktyczne.-Długo one rosną?-Spytał i wskazał z ciekawością na jej włosy po czym z nutką wahania oddał jej swój ulubiony sok. Nie był on słodzony o dziwo. Zin nie lubił słodyczy, a raczej cukru. Riff poczuje uderzenie smaku owoców prosto z planety Alderaan. Tak samo pięknej jak Naboo. Chociaż Zin kochał swój dom to i tak wolał duże zurbanizowane planety takie jak Coruscant czy właśnie Nar-Shaddaa. |
Riff Mekne - 2010-08-14 23:20:18 |
Zmarszczyła brwi, rozmyślając nad jego propozycją. Wzięła do ręki urządzenie i zaczęła je obracać. |
Zindarad - 2010-08-14 23:28:49 |
-Sztuka leży w podłączeniu. Pewnie indukcja zaszła.-Pouczył ją. Zin będzie musiał przeszkolić ją z zakresu elektryki, na której zna się dość dobrze. Lutowanie, podłączanie i orientacja w kablach przyszła Zinowi bez większego problemu. Dlaczego? Zin ma dziwny instynkt, dzięki któremu intuicyjnie potrafi wszystko złożyć w logiczną całość. Do tej pory nie wiadomo komu to zawdzięcza. Ojciec próbował sobie to przywłaszczyć, lecz pewnie można to przypisać obojgu rodzicom. Dlaczego? Wyobraźnia jego matki połączona z logicznym umysłem jego ojca pewnie stworzyła to wszystko. Cały ten dziwny, trudny do opisania instynkt.-Jutro Cię podszkolę, bo teraz to trochę za późno. Wiem, że pyszne. Dobre, bo alderaańskie.-Powiedział do niej z lekkim uśmiechem. Do tego dziwnego przejawu patriotyzmu dochodził jeszcze fakt, że Zin palił tylko i wyłącznie papierosy wyprodukowane właśnie na tej planecie. Pewnie to jakiś fetysz, albo co.-Żel jest praktyczniejszy.-Jego fryzura mówiła sama za siebie. Najeżony, ciemny włos. Praktyczny, bo przynajmniej nie wkręci się w żadną maszynę. |
Riff Mekne - 2010-08-14 23:41:48 |
Pokiwała głową. Taka zupełnie zielona nie była, ale tak dużo rzeczy nie wiedziała.. Z drugiej strony, miała prawo - młoda jeszcze była. |
Zindarad - 2010-08-14 23:47:20 |
Gdyby Zin ubrał się schludnie to też byłby śliczny, ale on to tylko te swoje bojówki, koszulki z głupawymi nadrukami, tudzież propagandowymi hasłami. Gdyby ubrał garnitur i zdjął te gogle z czoła, mógłby chyba stworzyć pozory jakiegoś biznesmena nawet, a tu psikus. Zinuś nie lubi garniturów i już. Przyjrzał się jej włosom i uśmiechnął się lekko. |
Riff Mekne - 2010-08-14 23:57:30 |
Ona też miała pełną szafę. Problem polegał na tym, że w żadnym miejscu nie zagrzała tyle, by móc sprowadzić sobie nieco ciuchów, albo też skompletować nową szafę. Bazowała zwykle na tym, co było wygodne do pracy, co nie krępowało ruchów. Czasem, jak to dziewczyna, zobaczyła ciuch, któremu nie mogła się oprzeć. Kupowała go, a potem zapominała o nim, nie wiedząc, kiedy mogłaby go na siebie nałożyć - przecież nie do warsztatu, prawda? A poza nim.. tak mało czasu spędzała gdziekolwiek indziej. |
Zindarad - 2010-08-15 00:06:28 |
Zin niedawno uzupełnił swoją szafę, gdy tu przybył kilka miesięcy temu, miał jedynie swój kombinezon i kilka ciuchów, teraz jego szafa prawie pęka w szwach. Przynajmniej na jego męskie warunki. Zmrużył tylko oczy, gdy ta pokazała język. Chwycił znowu za swój ukochany sok i upił z niego łyk. A dość spory. Potrząsnął jeszcze kartonikiem i okazało się, że w środku zostało zaledwie kilka kropel. Westchnął tylko i wyrzucił pojemnik do kosza. |
Riff Mekne - 2010-08-15 00:23:32 |
Riff ziewnęła cicho. Resztę kanapek schowała do lodówki, po czym pokręciła przecząco głową. |
Zindarad - 2010-08-15 00:29:17 |
W sytuacjach tulenia przez inne kobiety, Zin zawsze dziękuje losowi, że Selene śpi, bo inaczej skończyłoby się to rękoczynami. Wyciągnęłaby blaster z kabury Zina i zaczęłaby strzelać, nie wiedząc jak. Jeśli chodzi o obsługę pistoletów, Zin był nie najgorszym strzelcem, jednak w przypadku karabinów szturmowych był kompletnym laikiem. Brex obiecał, że podszkoli go w tej kwestii, ale jak widać obietnicy swej nie spełnił. |
Elea - 2010-08-15 12:50:59 |
Elea ostatnimi czasy dużo spędzała czasu na podwórku, jakoś starała trzymać się z boku bo uważała że tylko zawadza. nadal się czuła tutaj nieswojo, obco i brakowało jej siostry o której nikt nic nie wiedział, nawet nie powiedziała mała im że ma siostrę. W obecnej chwili siedziała w kącie, to znaczy gdzie ogrodzenie łączyło się ze ścianą budynku. Przytulała sie do Pana przytulasia* |
Zindarad - 2010-08-15 13:08:24 |
Zin w tym czasie dalej pracował nad prototypem systemu odzyskiwania energii. Był bardzo zajęty. Pochłonięty pracą ostatnio miał coraz mniej czasu dla Sel, co sprawiło, że ona poszła do swojej znajomej, coby z nią porozmawiać, a cały warsztat spoczął na jego głowie. Nie tylko warsztat. Elea, Riff jeszcze. Niech to szlag. Zin nie mógł w spokoju pracować, wiedząc że Elea jest na podwórku i siedzi sama. Do tej pory ani razu się do niego nie odezwała i Zin postanowił to zmienić. Ciekawe tylko jak. W każdym razie oderwał się od swojego PDA i odłożył go na biurko. Jak był dziś ubrany? Nie grzebał jeszcze w tej konstrukcji, co nie oznaczało, że nie mógł mieć na sobie swojego kombinezonu. Ciemnozielony jednoczęściowy strój wykonany z płytek syntetycznych, których nazwę z trudem można było wymówić. Laik pewnie połamałby sobie na tym język. Ruszył najpierw do kompleksu mieszkalnego. Wlazł do salonu i stanął przed drzwiami, prowadzącymi na mały taras. Stamtąd było widać bardzo ładny widok. Daleko posuniętą urbanizację miasta, bardzo zbliżoną do Coruscant. Kobdar otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Spojrzał na Eleę i rzucił. |
Elea - 2010-08-15 13:17:51 |
Owszem mała nie odzywała się do niego ani razu, nadal się bała mężczyzn, dla niej wszyscy bez wyjątku byli potworami którzy z chęcią jej krzywdę zrobić chcą. Co do ich prac w warsztacie, to ona nie miała zielonego pojęcia czemu i po co oni to robią, ale także się nie pytała o nic. W sumie praktycznie cały czas milczała, ani razu się nawet nie popłakała ale co noc koszmary miała, a także jak nikt jej nie pilnował to schodziła z łóżka i na podłodze spała. Po prostu wszystko tutaj dla niej było za wygodne aż nierealne. W chwili obecnej słysząc głos mężczyzny spojrzała na niego z obawą i strachem, mimo zapewnień Selene że on jej krzywdy nie zrobi a wręcz obroni to i tak się do tego nie przekonała, po prostu się bała. Była trochę głodna, ale bała odpowiedzieć że tak. Jeśli On się domyśli, zwłaszcza jeśli usłyszał ciche burczenie w brzuszku małej to będzie wiedział że jest głodna. |
Zindarad - 2010-08-15 13:23:21 |
Zin nie miał tak doskonałego słuchu jak klony, toteż nie usłyszał jej burczenia. Wystarczyło nań spojrzeć, marnie wyglądała. Z tego co Zin zauważył to bardzo mało jadła. Co do Sel. Sel zapewniała i tak będzie. Kobdar nic złego jej nie zrobi i obroni ją, jeśli przyjdzie na to czas. Na przykład. Przed Tangiem i jego destrukcyjnymi zapędami. Nie wiedział jeszcze jak ją przed tym ochronić, ale pewnie coś mu do głowy przyjdzie. Uśmiechnął się lekko do niej i rzucił. |
Elea - 2010-08-15 14:16:41 |
No cóż, skoro nie słyszał to trudno się mówi. Mała dalej się wpatrywała w niego jak na tego kto chce ją uderzyć, słuchała go uważnie i jak zobaczyła że grozi jej palcem skuliła się. Zawsze jak ktoś tak robił, to później krzywda jej się działa - czy to ja uderzył ktoś, zamknął w ciemnym pomieszczeniu bez światła czy inne kary wymyślał. W końcu cicho odpowiedziała: |
Zindarad - 2010-08-15 14:24:14 |
Zanim wyszedł z tarasu, odwrócił się do niej i spojrzał nań. Odpowiedź była niezwykle dziwna. Czy on wyglądał na człowieka, który komukolwiek zrobił krzywdę? Raczej nie. Był swego rodzaju pacyfistą, przemocy nie tolerował, a damskich bokserów powiesiłby za jaja na szubienicy. Mniejsza o to. Podszedł do niej i przykucnął przed nią. Jedną rękę w jej stronę wystawił, coby pokazać że ma pokojowe zamiary. Najwyżej go ugryzie i będzie musiał sobie rękę obandażować. |
Elea - 2010-08-15 14:34:16 |
No tak ale on a jego nie znała, a według niej to ludzi się poznaje w praktyce. To znaczy kiedy się przebywa z nimi, ona wiele przecierpiała i jest nieufna, a kiedy ten ukucnął ona cofnęła się nawet nie ugryzła w tej chwili jego. Skoro tylko wyciągnął tylko dłoń to nie widziała powodu, ale kiedy ją głaskał po głowie przestraszyła się i ugryzła go w palec gwałtownie się podnosząc i uciekając w drugi kąt. Mocno nie ugryzła, może nawet ugryzieniem tego nazwać nie można było, ale co nieco mógł poczuć. Niemniej jednak tego że mężczyzna mówił że nie ma się czego bać, to się bała ruszyć zwłaszcza że przez ten dziwny odruch ugryzła go i nie wiedziała czy na pewno nie chce jej za to ukarać. |
Zindarad - 2010-08-15 15:05:00 |
Syknął z bólu, gdy ta ugryzła go palec, ale nic nie zrobił. Skoro bała się mężczyzn to jej sprawa. Zin jakoś nie odczuwał potrzeby, by w to ingerować. Zagotował zupę, wyciągnął chochlę. Wyciągnął dwie miski i położył je na blat. Zalał je do pełna i krzyknął w końcu. |
Elea - 2010-08-15 15:20:38 |
Mówiłam, że ugryzła ale dla niego to powinno był mało odczuwalne bo to tylko lekko tak zrobiła. Spojrzał na niego jak zniknął w kuchni ale się nie ruszała, po prostu się bała czy krzywdy nie zrobi. W końcu gdy zawołał ją na obiad walczyła sama ze sobą, ale w końcu sie pojawiła w kuchni. Spojrzała na niego ale zaraz spuściła nisko główkę, usiadła na podłodze przy stole i czekała na podanie jedzenia, ale po chwili cicho powiedziała ale wyraźnie co by słyszał. |
Selene - 2010-08-17 16:27:20 |
- Wróciłam! |
Seathen - 2010-08-17 16:32:47 |
Dzień długo mijał a poszukiwania jeszcze dłużej ale w końcu od miejscowych dowiedział że kobieta podobna do niego często przebywa w warsztacie więc postanowił i tam sobie pójść.Po drodze widział nie zbyt miłe widoki, więc cały czas gotowy był wyciągnąć blaster z kabury i zaatakować lub także po prostu się obronić. Powoli się zbliżał do tej posesji którą już widział na horyzoncie. Torbę spokojnie przewiesił sobie na plecy i nie minęło pięć minut i wszedł do warsztatu. |
Elea - 2010-08-17 16:39:24 |
Mała już sobie siedziała na miejscu i wcinała obiad który no cóż był inny niż w ostatnim miejscu co przebywała - czyli było jedzenie pyszne. Kiedy Sel przybyła spojrzała na nią z brudną twarzą, ale niemniej jednak widzieć można u niej mały uśmiech. Cieszyła się na pewno z powodu przybycia Sel, więc po chwili zeskoczyła z miejsca i podeszła do niej |
Zindarad - 2010-08-17 17:19:50 |
-Nie ugryzła za mocno.-Powiedział do Selene z uśmiechem na ustach. Czekał, aż zupa mu wystygnie, nie chciał się po raz kolejny poparzyć. Nagle odczuł, że brakuje czegoś bardzo ważnego w jego organizmie. Nikotyna. O tak. Brakowało mu jej i to dość mocno. Wstał zatem z miejsca i podszedł do ukochanej, coby ją przywitać pocałunkiem w policzek. Jak to facet, oczywiście nie zauważył nowej kiecki, pomimo tego, że te wcięcia rzuciły mu się w oczy. Uśmiechnął się do niej tylko i rzucił.-Jak było u twojej koleżanki?-Pozwolił jej opowiadać i wyszedł na warsztat. W kompleksie mieszkalnym miał kategoryczny zakaz palenia papierosów, toteż stosował się do niego jak najbardziej z powagą. Wyszedł na warsztat. Wyciągnął papierosa z paczki, wyciągnął zapalniczkę i odpalił szluga. Zaczął go palić. Pomalutku, bez żadnego pośpiechu i nagle drzwi się otwarły. Siwe włosy, oczęta zielone. Jakoś ta gęba dziwne znajoma mu się wydawała. W efekcie szczęka mu opadła, ale szybko wrócił do stanu w miarę normalnego.-Jest, jest. Jakaś sprawa?-Spytał, dalej patrząc się na mężczyznę jak na debila jakiego. |
Selene - 2010-08-17 17:24:14 |
- Mówiłam ci, kochanie, że Zin ci nie zrobi krzywdy. Obroni cię. |
Seathen - 2010-08-17 17:33:29 |
Mężczyzna czekał na jakąś osobę, która powita Jego ciepło lub mniej cieplej. Oczywiście dla niego stanie było męczące więc na jakimś lewarku sobie usiadł zaś torbę postawił obok siebie patrząc na cały sprzęt zebrany w miejscu w którym obecnie przebywał. Miał nadzieję, że ona tutaj jest a miejsce może nawet pasowało zwłaszcza, że lubiła takie właśnie miejsca. W końcu zauważył swymi zielonymi oczyma mężczyznę, jak na razie nie skojarzył go bądź także nie znał go. Kiedy spytał się o co chodzi i już po tym jak Seathen podziwiał jego szczękę wstał i spojrzał na niego uważnie. |
Elea - 2010-08-17 17:38:54 |
- ladną masz sukienkę, Proszę Pani... |
Zindarad - 2010-08-17 17:46:52 |
Nie to, że nie chcieli Elei. Zin po prostu chciał spalić papierosa, a Sel wyszła za nim. Żadnych złych zamiarów. Dalej przyglądał się mężczyźnie. Jak debilowi. Zmrużył oczy i zaczął kojarzyć fakty. Sel nie wspominała, że ma brata. I do tego bliźniaka! I ona chce mu wmusić, że szczerość i uczciwość popłaca? Osoba, która nie przyznaje się do swojej rodziny?! Co to za porządki są? Spojrzał na Sel, później na Sea. Skrzywił usta w nieznacznym uśmiechu. Był dość zakłopotany tą sytuacją. Nagle w wybuchu nagłych emocji rzucił. |
Selene - 2010-08-17 17:49:57 |
El najwyraźniej źle odczytała zamiary Sel. Ale siwa w duszy obiecała sobie mała wynagrodzić. Nawet się w duchu uśmiechnęła. Po czym na Seathena spojrzała. |
Seathen - 2010-08-17 18:05:55 |
No on póki co nie widział jeszcze El więc nic nie mówił na ten temat. Patrzył bez przerwy na siostrę, uśmiechnął się ponownie słysząc swoją ksywkę. Tak, Siwka i Siwek, dobrana para na dobre i na złe. Lecz jednak los chciał i rozłączył ich. |
EFECTOR - 2010-08-17 18:08:14 |
*Sielanka trwała, a właściwie, co jeszcze bardziej dramatyczne – dopiero się zaczęła, i aż chce się zaśpiewać za popularnym zespołem rockowym „smuga na niebie” – szczęście wchodzi w nasze drzwi, tudzież jakoś podobnie. Banalne i piękne. |
Elea - 2010-08-17 18:13:55 |
Mała nadal siedziała w kuchni i jadła, owszem słyszała dyskusję albo niech się tak właśnie nazywa ale i tak nie miała zamiaru iść. Tak, pewnie źle zrozumiała ale wszak nigdy nikt jej nie chciał oprócz siostry więc nie wiedziała dokładnie o co chodzi. Talerz w końcu został opróżniony, więc przytuliła swojego Pana przytulaka. I tak trwała chwila gdy poprostu wybiegła z kuchni chcąc zobaczyć Sel, jakieś miała dziwne przeczucie. Widząc obcego lecz podobnego mężczyznę do Sel nie wiedziała co miała robić, bała się i nie znała go. Lecz kiedy wybuch był pisnęła przeraźliwie głośno i padła na ziemię, przytulak nieco dalej od siebie. Zaczęła płakać, lecz kiedy mogła to poczłapała do misia i się nie podnosiła tuląc się do niego* |
Zindarad - 2010-08-17 18:21:38 |
Rozglądał się podejrzliwie po pomieszczeniu. Zin po tylu latach wpadania w kłopoty chyba wyrobił sobie pewien zmysł, który odpowiadał za ich wyczuwanie. Kobdar czuł w kościach, że zaraz stanie się coś niedobrego. Schował dłoń do kieszeni i przyjrzał się Cieniom, które pojawiły się za Seathenem. Oj. Teraz to Zin zaczął się mocno denerwować. A tak. W razie czego sięgnął po swój blaster. Nie wyciągał go z kabury. Patrzył, analizował. |
Selene - 2010-08-17 18:24:44 |
Już miała coś do brata powiedzieć, jak wyczuła wybuch. kolana po prawdzie nieco oszczędziła, upadając na dłonie, ale i tak... Syknęła, podniosła się i na Zina spojrzała. "Policzymy się później" świadczyła tylko jej mina. |
Seathen - 2010-08-17 18:41:40 |
No niestety wydarzyło się to co sie wydarzyło, a cofnąć się nie cofnie. Takze niestety nie widział cieni podczas podróży tutaj, po prostu jakby widział i wiedział co się szykuje to by coś zrobił. Kiedy wybuch nastąpił padł na ziemię, nawet on nie wytrzymał tej siły ale na całe szczęście szkło jeg nie zraniło. Wstał i od razu złapał za kluczyki. Spojrzał na Sel ale jak mówiła tak zrobił, ale nie wyjmował pistoletu i prosto wybiegł na parking. Widząc pojazd zaczął biec do niego najszybciej jak tylko umiał* |
EFECTOR - 2010-08-17 18:51:27 |
*Cienie były widoczne tylko w chwili otwarcia drzwi. Kiedy zamknęły się za mężczyzną, Zin jak i reszta już ich nie widzieli. |
Elea - 2010-08-17 19:01:57 |
Mała niestety a może dobrze - ale fakt faktem nie wiedziała co się dzieje, ustała przytulając się do misia jakby sparaliżowana, nie mogła sie ruszyć. Tak właśnie na nią nerwy działały,nowa i nieznana sytuacja która nie była przyjemna. Podczas upadku delikatnie otarła sobie kolanko, ale jak na razie nie zwracała uwagi na to. Nagle poczuła jak ją ktoś porywa do góry i przytula, z początku chciała sie wyrwać. Z początku nie kojarzyła kto, ale poznając Sel zrobiła wyjątek i wtuliła sie w nią, jakby chowała się w matki ramiona. |
Zindarad - 2010-08-17 19:11:09 |
Zin zaczął intensywnie myśleć. Zastanawiał się, spojrzał na drzwi. Bliźniak wybiegł to wypadałoby, by wszyscy wybiegli na zewnątrz, zostawiając cały dobytek na pastwę losu, a raczej ludzi Zandiego, którzy obecnie odpowiadali za ich życie. Rzecz jasna w ten gorszy sposób. Zin machnął ręką do Sel i wskazał na drzwi. |
Selene - 2010-08-17 19:14:14 |
Zdołała w biegu jeszcze swój plecak porwać i El przytuliwszy do siebie mocniej, po prostu pędem przemieszczać się zaczęła. Żałowała tylko swych droidów. Wiele egzemplarzy jednorazowych... ale co zrobić? i tak ciężkie tysiące na koncie były, zawsze nowy warsztat otworzy... o ile przeżyje to spotkanie. Skrzywiła się, hamując gwałtownie, i znów za Zinem ruszyła. Niech myśli szybciej. bo będzie źle. |
Seathen - 2010-08-17 19:23:12 |
W połowie drogi na chwilę się zatrzymał i spojrzał na palący się hangar,ale przecież nic teraz z tym nie zrobi. W tym wypadku nie pozostało nic innego jak ucieczka i wypełnienie domniemanego polecenia i chęci uratowania swojej oraz Sel dupska - drugorzędną sprawą było uratowanie Zina i dziewczynki. Już miał włożyć kluczyk do zamka aż spojrzał jak szyba się opuszcza. Cofnął się szybko i krok zrobił w lewą stronę co by się obronić przed strzałem, sam zaś w prawej dłoni już miał blaster. |
EFECTOR - 2010-08-17 19:30:35 |
*Tajemniczy humanoid pstryknął palcami. z mroku wyłoniło się dwóch osiłków bez twarzy. Wyglądali jak ciebie, nawet z bliska, odziani w jednostajną czerń przylegających do ciała kombinezonów. Skierowali się ku Siwemu. A właściwie – to on się na nich skierował, cofając się. Kiedy chwycili go za przedramiona, broń samoczynnie wypadła mu z ręki pod wpływem silnego uścisku. Na jego słowa nikt nie zwrócił najmniejszej uwagi. |
Elea - 2010-08-17 19:46:33 |
Mała jak to mala, tuliła się do kobiety próbując poczuć sie nieco bezpieczniej w jej ramionach. Dziewczynka bardzo sie bała, było to po niej widać. Płacz w zasadzie byłcichy, ale teraz to już nie płakała - starała być spokojna i odważna, tak samo jak w znienawidzonym miejscu. No ale teraz gdy byli na zewnątrz,rozejrzała się i pisnęła głośno widząc...kogoś. Kiedy złapał za szyję kobiety, ta chcąc bronić ugryzła w jego rękę ale zaraz cofnęła bo i zęby ją zabolały |
Zindarad - 2010-08-17 19:50:39 |
Zin zatrzymał się. Dziwne, ale nikt go nie zatrzymał. Czyżby Zandi nie powiedział swoim ludziom jak Kobdar wygląda? Idioci, albo im płaciło się za to, by najpierw zrobić krzywdę, a później pytać. Odwrócił się. To co zobaczył, spotęgowało u niego złość. Złość. Całkiem uzasadnioną. Jakiś typ trzymał Selene za szyję. To było niedopuszczalne. Zin wtedy nie wytrzymał i wyciągnął swój blaster, celując prosto w jegomościa. Jego zadaniem była ochrona Selene i Elei. Braciszek może sobie radzić sam. Pewnie i vice versa. |
Selene - 2010-08-17 19:54:47 |
Syknęła tylko i spróbowała - aczkolwiek ostrożnie - nieco wyswobodzić się z uchwytu. Bolało, psia mać! Stanęła nieco na palcach, wyciągnęła ile sie da głowę ale spojrzenie wbiła w przeciwnika. Gdyby nie to, że cięzko jej było ocenić, co humanoid ma w portkach, pewno by kopnęła. Zwykle to pomaga, zwłaszcza, gdy czubki butów ssą dodatkowo wzmacniane stalą. A tak tylko docisnęła El do siebie i wydała z siebie cichy warkot. Nie była już niczyją zabaweczką. I nie zamierzała znów nia być. |
Seathen - 2010-08-17 20:06:08 |
Nagle poczuł silne ręce które trzymały za jego ramiona, a później spojrzał jak jego broń leżała na ziemi. Więc co miał teraz robić to nie zbyt wiedział, zwłaszcza że nie wiedział z kim miał do czynienia. Spojrzał na jednego a później na drugiego oprycha a widząc później jak tamten zaciska dłoń na szyi siostry zawołał. |
EFECTOR - 2010-08-17 20:11:04 |
*Gryzienie w rękę? Może w głębi swoich zdegenerowanych myśli napastnik pochwalił odwagę dziecka, jednak nawet nie zmienił toru spojrzenia by zaszczycić uwagą małą bohaterkę. To sprawa dorosłych. Bardzo brutalna zabawa. Poszło o jakieś wiaderko, łopatkę, czy coś. Chyba tą samą zabawkę którą miał Zin chciał mieć jakiś większy dzieciak… |
Elea - 2010-08-17 20:17:40 |
Nie spojrzał na nią i nie odczuł bólu, ah... szkoda a może i dobrze bo i by jej się oberwało. Dalej się przytulała to Sel, a Sel ją przytulała więc nawet nie miała jak sie wydostać - w zasadzie nie chciała. Chociaż jakby mała pomyślała to by mogła coś wykombinować więc usilnie zaczęła planować. Powoli zaczęła się wiercić chcąc zeskoczyć, już jakiś plan w główce miała i może nieco podziała - gorzej jeśli nie. |
Zindarad - 2010-08-17 20:24:57 |
Zin analizował całą tą sytuację. Strzelenie w nerkę? Czy on kompletnie oszalał? Strzał z takiej odległości może zabić, a tego raczej nikt nie chciał. Mimo wszystko. Zin musiał jakoś wybrnąć z sytuacji. Podszedł bliżej niego, z bronią wycelowaną nadal w wysunięty skrawek jego ciała. Zmrużył oczy. Usłyszał zasady jego zabawy. Przełknął ślinę. Odetchnął głośno. Wziął głęboki oddech. Spojrzał przez szybę do warsztatu. Na widoku stała jedna butla z tlenem. Plan C? Najwyraźniej tak. |
Selene - 2010-08-17 20:28:24 |
Nie wypuściła małej z rąk, wbijając wzrok w napastnika. |
Seathen - 2010-08-17 20:37:46 |
No i nóżka zabolała przez co nieco syknął z bólu, ale wyprostował się. Spojrzał na siostrę, nie wiedział co robić a rady przeciwko opancerzonym nie da rady nawet nóż zostawił w swojej torbie. Spojrzał na Zina ale nic nie powiedział, no bo i co miał powiedzieć nie wiedząc co robić. Niemniej jednak miał wielką nadzieję że to co Zin wymyslił uda sie a później uciekną z tego miejsca. |
EFECTOR - 2010-08-17 20:45:54 |
Uspokój to dziecko! To niebezpieczna gra! *warknął napastnik. Czyżby miał jakąś moralność? Jeśli tak, to bardzo specyficzną, chorą 9i spaczoną* |
Elea - 2010-08-17 21:03:26 |
Mała nie została wypuszczona więc w końcu się uspokoiła i czekała na rozwój wydarzeń. Spojrzała na Zina, później na mężczyznę i spytała się nieznajomego. |
Zindarad - 2010-08-17 21:05:24 |
Ryknął z bólu, patrząc co teraz zrobił. Uszkodził nie tylko siebie, ale i Selene. Niech to szlag trafi. Trzeba było się poświęcić i odstrzelić sobie nerkę. Padł na kolana, patrzył na swoją odstrzeloną rękę. Jeśli Zin to przeżyje, będzie trzeba zamówić sobie cybernetyczny implant. Nie dość, że ręki to najprawdopodobniej również oka. Spojrzał na niego. |
Selene - 2010-08-17 21:10:15 |
No cóz. Najpierw był szok. Oczy rozszerzyły się tylko, ujawniając zaskoczenie i niedowierzanie, że jednak się stało. Po chwili siwa runęła na ziemie jak worek kości. Zaskoczenie powoli ustępowało, zastępowane bólem. Biodro paliło całkiem sporym ogniem i odejmowało zdolność logicznego rozumowania. Jeśli nawet coś usłyszała, nie dała po sobie poznać nic. Zagryzła tylko wargi, by nie wyć, choć zduszony jęk i tak się jej wydarł z gardła. Długo to nie trwało. Zacisnęła i po chwili puściła ciało El, resztą świadomości przywołując jakieś dziwne myśli do siebie. Przynajmniej dla niej spektakl się zakończył. Zin nie znał numeru ani hasła na jej konto... Nieźle. Zajebiście wręcz zamierzała zdechnąć jak pies, zgodnie z własnymi słowami.A może nie zdechnie? Diabli wiedzieli. |
Seathen - 2010-08-17 21:22:53 |
- SEELLLLLLL! Jebany Tchórz! |
EFECTOR - 2010-08-17 21:30:43 |
daje wam szanse, dziewczynko. Życie jest grą. |
Elea - 2010-08-17 21:38:54 |
Elea nadal była przykryta nie wiedząc co się dzieje, bała się i nie wychodziła. Nie chciała pewnie tego wszystkiego zobaczyć, no bo po prostu nie chciała a także nic by na to nie poradziła. Dalej się przytulała do Sel, ale nie płakała po prostu nie płakała tylko sie bała. Nieco ucichło może, ale dalej była w "schronieniu". |
Zindarad - 2010-08-17 21:57:56 |
Zin teraz nie był wstanie niczego powiedzieć. Ano. Upuścił tylko łeb, patrząc na świat już tylko jednym, prawym okiem. Spojrzał na swoją odstrzeloną rękę, na swoje oko i skrzywił usta. Zaczął płakać. Jak taka mała dziewczynka. Nie mógł nic z siebie wykrztusić. Nie mógł się ruszyć, czuł się sparaliżowany. Spojrzał na ciała okryte marynarką. |
Seathen - 2010-08-17 22:05:55 |
Niestety sam po chwili zdał obie sprawe jak głupio postąpił, a przecież zwykle tak nie robił. Niemniej jednak, jak zobaczył co sie stało to emocje w nim wezbrały i po prostu powiedział co powiedział. Kiedy został puszczony spojrzał na wszystkich - w dwóch słowach: nie miał szans. Tamten jednak jeszcze bardziej mu powiedział w jakiej beznadziejnej sytuacji sie znajdował. Jednak teraz już o wiele spokojniej, kiedy te wszystkie emocje opadły patrząc na szefa odpowiedział. |
EFECTOR - 2010-08-17 22:13:25 |
*kilku, może nawet kilkunastu powtykanych w ciemność zbirów zwanych cieniami celowało w Seathena. Gdyby nie nieubłagany czas pewnie i z niego zrobiliby przedstawienie grożąc mu śmiercią czy jeszcze gorszym uszkodzeniem biednej Sel. Śmierć widsiała w powietrzu. Ale za chwile Szef Cieni szepnął cos i wszystkie lufy opadły, a humanoid skiną głową* |
Zindarad - 2010-08-17 22:20:38 |
Zin w końcu wstał, opierając się na swojej jedynej, lewej dłoni. Trzeba będzie uciekać, skoro butle niedługo wybuchną. Z tego co kojarzył sobie, to ktoś nieopodal zakupił pusty lokal. Lepiej, by ktoś tam był. Może tam dostaną pomocną dłoń. Podszedł od nieprzytomnej Sel. Odkrył ją i rzucił do jej brata. |
Seathen - 2010-08-17 22:35:47 |
NIe podobało jemu się to że celowano w niego, no ale nie mógł raczej nic poradzić. Obserwował ich tylko i czekał na ewentualną śmierć, lecz śmierć nie nastąpiła i tylko słuchał co tamten mówi. Niektóre słowa były prawdą, sami decydujemy o swoim losie, własnymi podejmowanymi decyzjami. |
Elea - 2010-08-17 22:37:51 |
Dziewczynka dalej tuliła się, ale sama była już mokra od krwi kobiety. Podniosła sie nieco a rączki oparła na boku Sel po czym zaczęła nią potrząsać. |