Regina - 2010-07-28 18:25:03

Nie ma sensu opisywac szczegółowo czyjeś prywatne mieszkanie, z  resztą nie moja to nawet głowa na to, Nordom mi kazał, a  co ja mogę: mieszkanie, wchodzisz, masz korytarzyk, jakaś kuchnia, kawałek salonu a dalej zamknięte. W sesji można mieszkanie opisać a jak się tacie nie podoba, to niech pisze sam.
Mieszkanie Solusów na średnich poziomach.

Nordom Solus - 2010-07-28 18:34:32

*Ano nie ma się co rozwodzić nad każdym metrem kwadratowym mieszkania czy nad tym jaką to ono ma tapetę. Bo i po co? Szczegóły już mózg każdego sobie dopowie,a jak nie to nie wiem co tu robi dany denat.  Tak czy siak mieszkanko było dobrze urządzone, zawierające wszystko co potrzeba do wygodnego życia bez zbędnego przepychu. Tak czy siak do tegoż mieszkanka na swym śmigaczu dotarł profesor Solus. Iglica mieszkalna ciągnęła się właśnie od poziomu średniego aż ku górnemu miastu. Dobre miejsce to było bo i zwyczajne wejście do windy pozwalało z tych poziomów wjechać sobie prosto do górnego miasta. Mniejsza jednak ze szczegółami. Doktorek wrócił do domu, otwierając drzwi za pomocą karty wejściowej i wszedł do cichego-chyba-mieszkania. W końcu godzina była już mocno po 4 nad ranem.*

Regina - 2010-07-28 18:40:07

*Skoro 4 nad ranem to Regina spala. Za dwie może godziny obudzi się by zacząć się szykować do szkoły, której nienawidzi, i nie dlatego ze nie lubi się uczyć, a dla tego, ze wręcz przeciwnie – lubi, i wie już co jest dobre, a co złe. Drzwi do jej sypialni nie były zamknięte. Mały droid, który połyskiwał miedzy zbitym czarnym puszystym ramieniem catharki, a poduszką podniósł głowe o wielkich reflektorach oczu i… zaszczekał, słysząc wejście doktora, ale córka tylko mruknęła i ścisnęła ramieniem biedną maszynkę*

Nordom Solus - 2010-07-28 18:46:43

Ciii.. *Doktorek w odpowiedzi na szczeknięcie nieco kanciastej maszynki odpowiedział. A co na to droid? Szczeknął. Jednak już nie robo-psim głosem, a szczeknął można rzecz fonetycznie...czyli...* Hau. *I zamilknął przygaszając swe świecące wręcz oczyska, w końcu je zamykając i wracając do "spania". Czyli do stanu uśpienia systemów itp. A doktor? Drzwi córy przymknął nieznacznie co by jej światło w kuchni nie obudziło gdy ten pobawi się w kuchcika. A gotować nawet nieźle potrafił. Sobie coś prostego zgotował, ot odgrzał zupkę pomidorową co to w lodówce jej resztka była i skonsumował w międzyczasie zwyczajnie robiąc dla Reginy kilka kanapek. Zwyczajem swym pomrukując sobie podczas tej czynności pod nosem jakieś melodyjki*

Regina - 2010-07-28 18:56:31

*Poruszyła się i spała dalej. Ostatnio jednak spala źle, wiec nalezało się cieszyc, ze teraz spi. Jeszcze, boz a pól godziny już nie było tak wesoło. Kiedy otworzyła oczy było w pól do piątej, a  Regina wiedziała, ze już nie zasnie. Podniosła się, drapiąc metalowy grzbiet droida, i z mruknięciem przeciągnęła się bez lubości. Biała aksamitna piżamka mierzwila jej futro. Nie odsłoniła zaludni, i półprzytomna wstała, by krokiem pijaczki poczłapać do kuchni. Powitała się przeciągłym jęknięciem* Eeem… czeeeeść… kiedy przyszedłeś? *zapytala, stając w wejściu do kuchni i jednym otwartym okiem spojrzała na ojca,. Drugie oko jeszcze spało*

Nordom Solus - 2010-07-28 19:12:47

*Droid w odpowiedzi na jej drapnięcie poruszył się nieznacznie, szumem cichym serwomotorów tylko wykazując się coś się tam ruszało. On ze snem nigdy kłopotów nie miał. Teraz jednak nie chciało mu się z pieleszy wyskakiwać w żadnym wypadku. A profesor? Z kanapkami akurat skończył gdy Regina z sypialni swej wyruniła się nadal jeszcze będąc śpiącą.* Cześć kochana. Jakieś może...dwadzieścia pięć minut temu? No niedawno. Niespodziewany pacjent mi się trafił. *odrzekł pakując ostatnią kanapkę w przezroczystą folię śniadaniową i spojrzał znad okularów na lunatykujące prawie stworzenie o rozczochranym futerku*

Regina - 2010-07-28 19:19:46

Ahaaaaaa…. *ziewnęła już bardziej od serca i strząchnęła się jak prawdziwy kot, dzięki temu otworzyło się i to drugie oko. Zmusiła się do uśmiechu.*
Fatalnie sypiam…. *szepnęła głosem o dziwo wcale nie zaspanym, ale zmęczonym. Psychicznie zmęczonym* A jak już zasnę, to… *nie spuszczając spojrzenia z ojca podeszła do stołu i usiadłszy zaczęła wygładzać rękami futro. Na jedzenie nawet nie spojrzała. Frasunek zawsze niemal równa się brakowi apetytu* to cały czas śni mi sie Badee. I klony. Śnią mi się klony…

Nordom Solus - 2010-07-28 19:45:18

*No cóż. Doktor nigdy nie pytał, nie wypytywał jej o to co się wydarzyło wtedy, podczas demonstracji. Tyle co wiedział to to, że Badee i jej matka zostały deportowane spowrotem na Kashyyk. Tyle co też w holowizji pokazano. A właściwie tylko jedna durna wzmianka była co pokazało mu, że to już nie jest Republika w żadnym wypadku.A skoro już sama coś mówić zaczęła...krzesełko podsunął by tuż przy niej usiąść opierając łokcie na stole i spoglądając na jej pyszczek z wyraźnym frasunkiem na swej twarzy* Nie zadręczaj się tym.kochana. Nic zrobić nie mogłaś, sny złe z czasem miną. *Klony? Czemu jej się te klony tak śnią...*

Regina - 2010-07-28 19:58:33

*dalej się czesała dłońmi, a futro się poddawało. Wzruszyła ramionami, tak obojętnie, ale i z zaangażowaniem. zaczęła już zapominać co komu powiedziała. Co kto wie. Tak bardzo trzeba było tu kłamać. Ta koleżanka ma ojca oficera, a ta ma matkę urzędniczkę. Trzeba było filtrować, wymyślać rozne wersje, a potem zatracało siew  tym wszystkim*
Ja namówiłam Badee by poszła na demonstracje. Nie chciała, ale ja ją namówiłam, bo musiałam porozmawiać z klonem…

Nordom Solus - 2010-07-28 20:06:42

*I po raz wtóry ta historia do uszu jego trafi? O planetach na literę M, które zostały spacyfikowane przez Imperium? O tym akurat mu powiedziała, kilka razy, lecz bez ładu i składu, zaraz po swym powrocie z demonstracji które stało się praktycznie rzecz biorąc istną strefą wojenną. Teraz jednak może, gdy już minęło trochę czasu, opowie mu coś... więcej.* Po co z klonem chciałaś tak rozmawiać? Nic Ci klon nie powie gdy ma rozkazy. *Odrzekł krzątając się przez chwilę w kuchni. Po to by zupy nieco przed córunią położyć talerz, choć by podziubdziała nieco. Jak tylko był w domu widział,że nie ma zdecydowanie tego swojego dawnego apetytu. A przecież aż dziw było,że tyle mieści w tym szczupłym ciele.Jak tak dalej pójdzie to gubić futro zacznie od tego stresu.*

Regina - 2010-07-28 20:26:01

Chciałam wiedzieć, czy jest wojna. Jeśli gdzie ś walczą, to znaczy, ze jest. Nie miał powodu by kłamać. Chyba nawet chciał byc doceniony… *mówiła monotonnie, patrząc w kanapki, które ją odpychały. Nie miała apetytu. Łyżkę wzięła chyba tylko z grzeczności, a jej jedzenie w istocie było tylko dzióbaniem. Bardziej się bawiła łyżką* kłamią nam. Niedługo zaczną nas zabijać, i wmawiać innym, ze Imperator funduje nam wakacje… przydali by się teraz jacyś separatyści…

Nordom Solus - 2010-07-28 20:32:48

No niestety, ten cały burdel z separatystami i całą wojną klonów mi się wydaje od pewnego czasu podejrzany. Tak jak by to cholerstwo specjalnie zostało wywołanie by kochany Palpi mógł się dochapać takiej władzy,że...że mamy teraz te bordello, Imperium. *Mruknął doktorek z zacięciem wyraźnym w swym głosie.* Ale mogę Cię pocieszyć kochana, że możemy nawet jutro, lub za tydzień,albo za miesiąc wyrwać się z tej planety. I z imperium. *Enigmatycznie nieco,ale choć coś powiedział. W końcu nigdy się córce nie zwierzał z tego,że już szuka wrogich imperium ruchom.*

Regina - 2010-07-28 20:41:28

Jutro, albo za tydzień, albo za miesiąc, albo nigdy *powtórzyła sceptycznie wzbogacając to o swoja wersje* Im dalej w las tym mniej nas potrzebują poza imperium… to ogłoszenie już jest na pewno nie aktualne, ktoś się zgłosił wcześniej, oni tego kogoś zatrudnili a nas mają w dupie. *załadowała sobie łyżkę zupy do pyszczka i poczuła się najedzona. Po chwili jej czarny łokieć oparł się o stół*
chyba nie dopuszczą mnie do obrony. Nagle w ostatnim roku mój temat pracy dyplomowej przestał im się podobać. Bo wiesz, teraz pisze się: studium indywidualnego przypadku: geniusz Imperatora

Nordom Solus - 2010-07-28 20:49:20

No już mi tu nie kwękaj! To ja tu jestem ten co zrzędzi i pluje w brodę. *Doktorek obruszył się wyraźnie na to co córunia powiedziała. Najbardziej go jednak denerwowało to, że.... że * Jebane w dupę przez banthy z syfilisem Imperium! *Doktor po raz pierwszy w gruncie rzeczy zaklął w obecności swej Reginy. Imperium go już do szału doprowadzało. Żeby jego,wesoła i wiecznie uśmiechnięta, może i nie usłuchana, córeczka pesymistką się stawała? Nie, no kurwa, tak się nie godzi!*

Regina - 2010-07-31 10:41:41

*Podniosła uszu słysząc ten poetycki zwrot a oczy jej jakoś tak trzeźwiej zalśniły, ale nic nie powiedziała, toż nie zrobi z siebie idiotki która podnieca się przekleństwami w wykonaniu ojca. Wzruszyła ramionami jakby mówiła „nie mam zdania” a potem, grzebiąc łyżką w talerzu odezwała się* dziś jest poniedziałek, jak nie odezwą się do piątku, to poszukaj innego ogłoszenia.

Nordom Solus - 2010-07-31 11:34:07

No do te ogłoszenia to wiszą w pośredniaku i to jest ofert dwa pińcset trzy dziewińćset *Mruknął tylko w odpowiedzi.* Dogrzebać się do takowej oferty trudno było,a i cały czas trzeba było uważać na to by to nie była prowokacja imperialnych...bo wtedy był bym w dupie. *A Regina jeszcze gorzej znając życie,tego jednak już profesorek nie dodał* Jak się nie odezwą ich strata... i tak tylko szkołę skończysz i znikamy stąd. Nar Shadda będzie mimo wszystko lepszym miejscem. Albo jakaś inna, niezbyt cywilizowana planetka..byle nie w imperium. *Mruczał sobie wpatrując się spokojnie w talerz coraz zimniejszej zupy*

Regina - 2010-07-31 12:21:23

tak naprawdę nigdy nie wiesz co jest prowokacją a co nie *odparła i zaczęła bujać się na krześle, ale niezbyt energicznie, tak dziwnie, ospale. Jednak to co mowił tatuś jej się popdobalo. Jesli w ogole można mowic o podobaniu. Była za*
Chyba zaczne się pakowac. To będzie takie… optymistyczne

Nordom Solus - 2010-07-31 12:38:45

Jak chcesz.... jeśli tylko to Ci da jakieś zajęcie. *Wzruszył ramionami wąs swój palcami gładząc. Nie widział zbytniego sensu w pakowaniu. Nawet jak ktoś po nich się stawi to raczej na gwałt od razu lecieć nie będzie trzeba. A skąd profesor wiedział,że lecieć? No mało prawdopodobne by ta tajemnicza organizacja miała siedzibę na Coruscant choć.... wiadomo,pod latarnią zawsze jest najciemniej. *

Hau!Hau! *I droid nawiedził kuchnię. Fonetycznie sobie szczekając. Czyli słowami. Nawiedzenie trwało,a ten sobie sunął z cichym szumem gąsienic na których to się poruszał. A dokąd to? W miejsce gdzie dawniej stała miska z żarciem. Stanął tak w miejscu i się gapić swymi fotoreceptorami począł. Popiskując coś po droidziemu. Widać znowu tej pierdółce się zapomniało,że jeść już nie może i zamiast miski pod tą samą ścianą ma kontakt gdzie się może podładować(choć baterie miał na full)*

Regina - 2010-07-31 12:47:51

*Odwróciła głowę. Przyjechał jej temat pracy dyplomowej. Pisała o transferze osobowości na procesor, czyli opisała cały eksperymentalny projekt „Dezoksyrybonuklein Beta”. Zanim przyszło Imperium, wykładowcy byli zachwyceni , ale potem już nikogo nie obchodził pies w ciele droida. Wszyscy rzucili się na temat „fenomen geniuszu imperatora” a Regina miała kłopoty. I ma.*

Nordom Solus - 2010-07-31 13:14:44

*Ano ,eksperyment profesora. Jaźń psa zgrywana prawie przez całe życie małego ratlerka za pomocą implantów mózgowych. Trochę wadliwe to jest jednak kopię zapasową tych danych doktor posiadał,a i bioniczny, tak bioniczny, mózg jaki zamontował droidowi sprawował się dobrze. Elementem eksperymentu było też to,że ciało droida nie przypominało psiego w żadnym wypadku. Chciał sprawdzić jak systemy i programy mogą współpracować z umysłem zwierzaka. I jak na razie dobrze sobie radziły, przynajmniej funkcje motoryczne grały dobrze. Psinie tylko czasem się mieszało.* No nic. Kochana... *Doktor odrzekł wstając i tłumiąc ziewnięcie.* Jestem wykończony...umyję się i idę spać. Dobrej nocy kochana. *Powiedział swoje, podszedł do catherki całując ją w futrzaste czółko i udał się zrobić coś koło siebie. Może i nie dawał po sobie znać,ale praca w klinice go wykańczała. Dlatego też brał teraz pierwsze trwające tydzień wolne od kliniki.*

*A psina? Zreflektowała się,że miski nie ma i nie będzie, poza tym głodu nie czuje i swe wielgaśne "oczyska" na Reginę przeniosła. Chwilka manewrowania i już niezbyt wielki droid przy nogach pani się znalazł mrugając metalowymi skrzydełkami przy oczach,górną ich parą drgając intensywnie w swojej wersji merdania ogonem,którego nie posiadał.*

Regina - 2010-08-01 13:12:51

*Przytuliła się do ojca jak to tylko koty potrafią wydając przy tym cichy charchotliwy pomruk – dowód zaufania, poczucia bezpieczeństwa. Koty nie mruczą przy wszystkich.* Raczej dobrego dnia. Właśnie wstaje
*chociaż tu na Couruscant to i tak nie ma znaczenia – pomyślała. Kiedy jej to nie przeszkadzało. ale kiedyś była dzieckiem. Westchnęła głośno o przekręciwszy się na krześle opadła brzuchem na swoje uda by rękami sięgnąć druida. Nie – psa. To był jej piesek. Wzięła go na ręce choć ważył teraz więcej niż kiedyś, a usadziwszy go na swoich kolanach wcisnęła miedzy cycki w przytuleniu i zanuciła nostalgicznie*
dupa dupa dupa dupa duuupaaa…

Nordom Solus - 2010-08-01 13:19:03

*A psina? Zawsze lubiła być przytulana. Nawet kiedy miała psinka futerko żółtawe, chroniczną trzęsawkę i wielkie gały tak charakterestyczne dla ratlerków.* Hau! *Podsumował nieco stłumionym przez dociśnięcie jego wokabulatora do futra, głosem. I to by było na tyle. Dalej życie się potoczyło swoim rytmem. Psina jeździła sobie po domu w tę i we wtę, Regina przygotowała się do szkoły i pewnie do niej się wybrała,a doktor spał spokojnie niczym niemowlę do jakieś godziny 15 po południu. Córa jego zajęcia kończyła w tym dniu chyba koło 15.30 więc po 16 być już powinna.* Trza iść na tron... *Podsumował przebudzony doktorek zabierając gazetę i do świątyni dumania się udając.*

Rudi - 2010-08-01 13:23:18

*A miało być tak pięknie. Dom żył własnym życiem, naturalnie, każdy zamieszkany dom żyje. Doktor zapewne realizował teraz obietnice złożoną sobie samemu, kiedy rozległ się donośny dźwięk dzwonka oznajmiającego, ze przyszli goście*

Nordom Solus - 2010-08-01 13:28:39

*A doktor w myśl zasady "Jak kocha to poczeka" kontynuował to co zaczął. I tak to trwało trzy minuty nim ktoś łaskawie do drzwi podszedł. Co z tego że w drzwi od strony mieszkańców coś łagodnie ujmując jebło i zaczęło....* Hau! Hau! Hau! *Szczekać. Co z tego,że szczekanie było słowne, przypominało głos droidów i było przeplatane typowymi zgrzytami i piskami właśnie dla tych maszynek. Po chwili jednak dało się też słyszeć jakiś zrzędliwy głos* Deoksyrybonuklein! Spierdalaj do siebie! *Kilka pojedynczych "Hau,hau" szum gąsienic i odgłos otwieranych drzwi. Otwartych przez starszego człeka z brązowymi kudłami poprzetykanymi siwizną, z zielonymi ślepiami za okularami i wąsem pokaźnym. Ubrany był na całe szczęście. Po cywilnemu. Choć lekko zaokrąglany brzuch mu widać było przez ten materiał.* Nie przyjmuję akwizytorów! *Na starcie zaczął. No bo kto normalny tyle czasu by za drzwiami czekał?*

Rudi - 2010-08-01 13:42:02

*Tymczasem po drugiej stronie…*
co do chuja? *rozległ się niski, trochę charczący głos. W akompaniamencie szumu wypastowanej skórzanej kurtki duros obejrzał się i spojrzał w  twarz towarzysza, tłustawego twilekanina, który spojrzał na durosa w ten sam sposób. Hau Hau?*
-pies?
-chyba droid *Odparł Rudi i poczuł coś w rodzaju ekscytacji. Bo jeśli to duży „pies” to może być ciekawie.
Kiedy drzwi się otworzyły człowiek ujrzał dwóch panów podobnego wzrostu – około 176cm. Duroskanin w skórzanej kurtce i jakichś roboczych spodniach, jednak czystych oczywiście. Pod kurtką pasiasta koszula. Twilek miał na sobie zaś spodnie dresowe i luźną bluzę na podkoszulek narzuconą.
Jak nic zapytają zaraz „czy mieszka tu jakiś cwaniak?”
Ale nie zapytali. Zapytali za to o coś innego*
dzień dobry *odezwał się Duros wykonując błekitnoskórą głową gest typowego „witam”* czy zastaliśmy pana… *spod pachy wyjął teczkę. Biała, z plastpapieru, na przedzie logo – litera K w literze C, a  pod spodem nazwisko, które teraz duros czytał* Nordom Solus… zgadza się?

Nordom Solus - 2010-08-01 13:51:37

Hm..dobry. No, tak. Profesor Solus, to ja. A panowie? *Widać udało im się wzbudzic zainteresowanie nieco niższego od nich i przygarbionego człeczyny który bystrymi ślepiami spoglądał na jednego i drugiego. Imperium? Gdzie tam. Oni raczej by nie wysyłali tutaj ogoniastogłowego i durosa. Ale nie... jakaś firma. Hmm...aaa! Toto logo było w tamtym ogłoszeniu. Wreszcie odpowiedziano.* Dobra,wejdźcie. *Gdy już się zorientował ruchem dłoni zaprosił obu do środka, zamykając za nimi drzwi i prowadząc od razu do salonu by sobie mogli usiąść na kanapie,a sam profesorek na swym fotelu po drugiej stronie stołu.* Coś do picia? Z procentami,bez? *Może i nieco nieokrzesanego wrażenie sprawiał,ale czasem nieco kultury nie zabije.*

Rudi - 2010-08-01 14:03:31

Rudolf K’lango i Emyt Tokku *Odparł durosjanin, biorąc znowu teczkę pod pachę, a  obiema dłońmi chwycił się z dołu za poły kurtki i pociągnął, rozprostowując ją* z korporacji Cochrel. Napisał pan do nas ogłoszenie. Niestety komórka która się tym zajmowała już nie ży… to znaczy jest niedysponowana przysłano nas, byśmy uzgodnili warunki i tak dalej, wszystko mam tutaj *znowu wskazał na teczkę. W ogłoszeniu żaden „Cochrel” nie był wymieniony, ale widać na tym poziomie rekrutacji mogło paść już to słowo.
Obaj weszli, przeszli przez mieszkanie. Duros rozgladał się subtelnie. Twilekanina interesowało tylko żarcie bo patrzył po tych miejscach gdzie się zazwyczaj stawia ciastka i cukierki, wiec nie dziwota, ze kiedy usiedli, gruby oświadczył ze są po długiej podróży i on chętnie by coś zjadł. Duros zaś sprawiał wrażenie gościa bardzo rozluźnionego i sympatycznego*
Couruscant, tak… ma pan imperialne wino?

Nordom Solus - 2010-08-01 14:12:20

Nie, słodkości nie lubię. Jeśli jakieś ma to może córka, a ja jej grzebać w pokoju nie będę *Bo prawdę powiedziawszy profesor bał się tam nawet zaglądać. Wolał nie wiedzieć co też jego córa ma w szafkach. Już raz przypadkiem naciął się na coś co leżało na jej szafie,a co wziął za miecz świetlny. Tiaa....miecz świetlny... tyle,że po włączeniu okazało się to być z goła innym urządzeniem które jak cholernie głośno buczało. A swoją drogą właśnie przez te buczenie to Deoksyrybonuklein czuł jakieś rodzinne podobieństwo z tym ustrojstwem....* A to niedysponowanie jak mniemam przez drogiego imperatorka jest? *Pozwolił sobie zapytać wstając i kierując się do barku.* Nie, nic z nazwą "Imperium" nie pijam. Mam uczulenie. *Mruknął tylko.* Correliańskie łyski, piwo z Nar Shadda..przez holo musiałem je zamawiać,eh.No,to co pasi? *Nie odwracając się,a jedynie stukając butelkami nadal w barku ślęczał gdy przybyło TO. Sunąc cicho po dywanie. Sięgające najwyżej do kolana. Korpus niby humanoidalny, para chwytnych rąk. ruchoma głowa z metalowymi powiekami będącymi płaskimi "skrzydełkami" i święcące biało ślepia. Podjechało toto prawie pod nogę twi'leka łeb zadarło i patrzyło. Deoksyrybonuklein pilnował.*

Rudi - 2010-08-01 14:24:45

*Duros umościwszy się na kanapie zaczął bawić się poduszką* Właściwie to… tak. co będę kryl. Pani Ava wracała z pewnej delegacji, zestrzelono jej statek. Trzeba być świadomym niebezpieczeństwa *poduszka podskoczyła az pod sufit. Duros złapał ją na otwarte dłonie*
correliańską, zdecydowanie. Bliscy są oni nam, durosom… *odparłszy doktorowi Rudi oparł dłonie o kolana i nachylił się tak, ze dostrzegł teraz dziwny twór przy kolanie towarzysza który wyraźnie czul się nieswojo. Duros uśmiechnął się rozszerzając pomarszczone wargi aż ukazały się miedzy nimi zęby* bierz go, bierz go!
-Odwal się! *burknął Twilek i podciągnął nogi do gory*

Nordom Solus - 2010-08-01 14:30:33

*No i duros dał niejako pozwolenie Deoksyrybonukleinkowi do ataku. Bo ten...szczeknął i wysunął ze swojego korpusu coś przypominającego rozkładającą się,wąską pałkę elektryczną. Był to w rzeczywistości elektryczny pastuch którym droid począł dźgać przy wtórze trzaskających iskier po nodze.*Zostaw! Nie gryź pana! Zły Deoksyrybonuklein,zły *No, najwyraźniej sam głos profesora wystarczył by droida powstrzymać od ataków. Ten tylko na wstecznych wycofał się poza zasięg twi'leka nie chowając jeszcze swego "gryzaka" i warcząc elektronicznym głosem na niego. Trzy szklanice i butelka whisky wylądowała na stole.* Poza drobnymi poparzeniami nic nie zrobi. *Uprzedił popieszczonego odrobinką prądu głowoogoniastego. Nie musiał doktor wspominać o tym,że wystarczy, że za pomocą kontrolera zwiększy napięcie i Deoksyrybonuklein będzie mieć właściwości ruchomego paralizatora. To jednak szybko baterie mu wyczerpywało*

Rudi - 2010-08-01 14:38:20

KURWAAAA! *zawył Twilek, podkasując nogi tak wysoko, ze znalazły sie wyżej łba, kiedy siedział na tej kanapie* niech to spierdala! Rudi, ty chuju! *zaczął rozcierać sobie nogę kiedy już było po wszystkim, a  Duros tarzał się ze śmiechu po kanapie zachłystując się tak ze o mało się nie zadusił* ale… ale… uh… cholera… ale co to tak naprawdę, panie doktorze? *uspokoiwszy się sięgnął po szklankę i popijając wyglądał za droidem* hej… piesek! *zagwizdał jak na psa, wychylając się przez kanapę do podłogi*

Nordom Solus - 2010-08-01 14:45:31

*A piesek w odpowiedzi górną parę powiek uniósł do góry jak by to były uszy i sunąć ku durosowi począł, gdzieś w połowie drogi zaczynając drgać górnymi skrzydełkami. Ot jego forma merdającego ogona. Doktor zaś z przyjemnością zaczął wyjaśniać co to jest* No droid, zwykły droid zrobiony na zamówienie dla mnie. Mózg bioniczny mu skleciłem i wgrałem to co nagrały implanty mózgowe mojego psa. Ot, po śmierci Deoksyrybonuklein nadal w pewien sposób jest wśród żywych. *Wytłumaczył upijając łyk dobrej i porządnej whisky. A droid? Schował swojego gryzaka podjeżdżając do durosa tak,że jeśli ten wystarczająco nisko był, to ten powinien mu przywalić w głowę. Jeśli nie, to zatrzymał się przed kanapą unosząc na tłokach tors do góry i opusczając go rytmicznie. Jak by podskakując.* Czasem mu się miesza,ale to w końcu eksperyment jest.

Rudi - 2010-08-01 14:52:15

Niezłe… *odparl niebieskoskóry a głowogoniasty tylko krzywił twarz wyraźnie nieprzekonany, i nic dziwnego, w  końcu to go ukąsiło. Rudi zaś co innego. Cwaniak zaczął  droida palcem wskazującym po łebku gmerać.* …naprawdę ciekawe, ale niestety chyba musimy przejść do rzeczy *po kilku „głaskach” wrócił do pionu, napił się whisky i otworzył teczkę* Dobrze… Pamięta pan może pacjentów: Ospo Kukula, Lakonia Somu i taki jeden… świniak, nie mogę znaleźć jego karty tutaj… Ci pacjenci zostali tu specjalnie przywiezieni przez ludzi z  korporacji, by mógł pan ich podleczyć. Nasz instytut przeanalizował to potem jeszcze raz no i pana wyniki okazały się… cóz – znakomite! *tu podniósł głowę i wysłał doktorowi szeroki uśmiech*

Nordom Solus - 2010-08-01 15:00:17

*A droid drapanie lubił. Czego wyrazem było przymknięcie przez niego fotoreceptorów.Jednak w końcu został ku swemu niezadowoleniu olany...to i z cichym szumem i buczeniem pod stołem się zagnieździł pilnując twi'leka bo mu się podejrzany wydał.* Hmm..no tak z pamięci to wszystkich nie pamiętam. Choć Lakonia mi coś świta.... *Mruknął wcinając się trochę w wypowiedź durosa. Zaraz jednak brwi uniósł nieznacznie, czoło przy tym marszcząc.* Tak? No, to przyznam, nie zorientowałem się,że to podstawione osoby. *Pokiwał z uznaniem głową na zmyślność tego całego cochrelu, znów racząc się procentowym płynem.* No, to dobrze,że moja praca została doceniona. Ale własnych ludzi łamać? *Głową pokręcił. Rozbawiony był nieco. *

Rudi - 2010-08-01 15:18:33

wszędzie zdarzają się wypadki, każdy choruje. Zapłacono im za to, by dali się przywieźć do pana zamiast iść do swojego, sprawdzonego doktora. Narzekali tylko na towarzystwo – nie pasował im jakiś pokryty bliznami oblech. Ale ja to wiem tylko z  opowieści, wiec się nie zagłębiam. Wiec tak, jeśli pan doktor wyrazi zgodę, korporacja Cochrel oferuje panu zatrudnienie w pełnym wymiarze godzin z zakwaterowaniem i pełnym wyżywieniem, służbowym okrętem z linii „Dziedzic” i ogolnie ze wszystkim, co dostępne, oraz wynagrodzeniem bez podatku w wysokości 52 000 kredytów kwartalnie płatne z góry. *Nie recytował tego z pamięci, tylko czytał* przysługuje panu jeden dzień wolny w tygodniu, jednak w nagłych wypadkach wiadomo ale ja tego nie czytam tylko mowie bo to długie jest. No i jeszcze jeden taki mały szczególik jest *Tu duros skręciwszy papiery w rulon oparł się łokciami o kolana i nachylił do doktora czekając, az ten zapyta „o co chodzi”*

Nordom Solus - 2010-08-01 15:24:25

A,Bliźniaty. Wequai, że tak powiem stały klient. A to go żona dźgnie nożem,a to mu tłuczkiem da po łbie... *z wyraźną nutką nostalgii w głosie o Bliźniatym wspomniał. Wysłuchując uważnie wszystko to co czytał duros. Słowem nie odzywając się, jedynie od czasu do czasu przechylając szklankę przy swych ustach.* No,dalej,dalej. Bez dramatycznych gestów proszę. *Ruchem dłoni popędził durosa by ten nie przerywał,a czytał czy też mówił dalej. Bo i potem doktor swoje trzy grosze dodać będzie musiał.*

Rudi - 2010-08-01 15:33:00

*Tu się napił by mordę zwilżyć i podjął temat ale już nie czytając, ino normalnie* Kwestia właściwie najważniejsza. Wiemy, ze nie lubi pan Imperium, ale dwóch poprzednich kandydatów po prostu odmówiło, kiedy  zaczęliśmy o tym rozmawiać. Ja wtedy tylko stałem   boku, jak teraz ten bucyfal *wskazał kciukiem za siebie na obrażonego twileka* ale gdyby przyszło panu na przykład leczyć Vadera, Imperatora, Yode, Grievousa… jak pan by się zachował?

Nordom Solus - 2010-08-01 15:41:08

Vaderowi to ja bym odłączył zasilanie. Imperatorowi najlepiej przeszczepił łeb do dupy, tak że nie pożył by dłużej niż minutę. Yoda? No nie znam anatomii tej rasy, ale wspomóc czcigodnego Mistrza pomocą medyczną bym wspomógł. Choć Jedi niby już nie ma... *O Greviousie jednak nic nie mówiąc, no do czasu* Greviousa? Hipotetycznie to on jest martwy. No i jego to....hm. Separatyści. No,ale jak by go żywcem brali to bym go przy życiu utrzymywał,czemu nie? Pacjent jak pacjent. A do tego cybernetyczne cudeńko...eh..szkoda,że nie żyje...podłubał bym w tym wszystkim. *No teraz to doktorek odlatywał. Widać wielkim entuzjastom cybernetycznych usprawnień był.*

Rudi - 2010-08-01 15:49:56

*Panowie na kanapie spojrzeli po sobie jednak trudno było odgadnąć znaczenie tego spojrzenia. Jednak każdy głupi pozna, ze tu już jest jakieś wahanie, bo dotknięto ważnej kwestii. Duros podrapał się po łbie*
Praca… jest na statku. Można z niego odlatywać, owszem, ale cały czas jest się kontrolowanym. Na statku panują ścisłe reguły których wiadomo – trzeba się trzymać. Poza tym – Imperium. Bywa nerwowo. No ale za to można wszędzie glosno mówić ze Imperator to kutas

Nordom Solus - 2010-08-01 15:53:19

Jak bym już tego w klinice swojej nie robił. *Odparł tylko dopijając swą szklaneczkę,ze stukotem ją odstawiając na stół.* Dobra.... ja jestem skłonny przyjąć propozycję byleby się z tego Imperium wyrwać i móc pracować z czymś wymagającym. Jest jednak pewna kwestia..... biorę ze sobą swoją córkę. Jeśli nie będę jej mógł ze sobą zabrać to nie ma mowy bym z wami poleciał. *No cóż, i on warunki jakieś miał.*

Rudi - 2010-08-01 16:21:29

A ile córka ma lat? *zapytał Rudi, raz jeszcze zerkając pod stół, a  potem na doktora* Bo jeśli mało, to będzie jej źle na naszym okręcie, to statek wojenny, tam nie ma dzieci, tylko droidy i pełno tetryków…

Nordom Solus - 2010-08-01 16:26:25

To nie dziecko już...ja ją jako asystentkę biorę. 17 lat ma. Uczy się w akademii medycznej. A właściwie kończy. Pracę tylko obronić musi i po nauczaniu. *Odparł uspokajającym tonem.* Nie sądzę by tam miała jakieś rozrywki,ale i tutaj humor traci coraz bardziej. Trzeba ją stąd zabrać. Choćby do tetryków samych i innych choler które jej przypomną jaka była.... *I przy okazji skrócą życie doktorka o 20 lat z nerwicy.*

Rudi - 2010-08-01 16:42:46

U nas w Cochrelu pełnoletność dla człowieka to 21 lat. Dzieckiem może nie jest ale dorosła tez nie *powstrzymał się od stwierdzenia, ze ludzkie 17to latki to durnoty i się na żadne asystentki nie nadają. To już Darven powie – mistrz złośliwości i przestrzegania przepisów.
Ludzie 21 lat, durosi 18 lat, cochrel nie ujednolicał, brał pod uwagę wiele czynników.* zdecydowanie Statek Widmo to jak na te czasy lepsze miejsce na wychowywanie młodzieży niż Couruscant… w porządku, nasz szef na pewno się na to zgodzi

Nordom Solus - 2010-08-01 16:45:09

*No to Darven jak się od tej strony pokaże to od doktora zamiast dzień dobry będzie słyszeć za każdym razem "no to jak? Usunąć chirurgicznie tego kołka z tyłka?" i tyle w tym temacie.* A catharzy ile lat? *Zapytał tylko. Nie zaprzeczając Rudolfowi co do nie bycia człowiekowatym przez jego córkę.*

Rudi - 2010-08-01 16:53:26

catharzy 16 *odparł i uśmiechnął się. Widać wolał na statku catharkę niż człowieczkę, ale o szczegóły nie pytał, jak to ze rasy inne a jednak rodzina, tak się zdarza i to wcale nie rzadko. * w takim razie jest wszystko  porządku, córka jest pełnoletnia, nikt się nie przyczepi. Podpisuje pan umowe, czy mam ją zostawić panu do zapoznania się? Tam są wszystkie szczegóły. Nie jesteśmy wyzyskiwaczami – zalezy nam na dobrym fachowcu

Nordom Solus - 2010-08-01 16:59:13

No to tym bardziej wszystko gra i buczy panie Rudolf. *Odparł doktor z uśmiechem, rękę jednak po teczkę wyciągając.* Nie był bym sobą gdyby okiem nie rzucił. Ostrożności nigdy za wiele. A tak.. poza tym. To nie sprawdzaliście też rodziny mojej? *Zapytał odbierając od durosa teczkę i zaczynając ją przeglądać. Dziwiło go to,że o córce nic nie wiedzieli. Prawa rodzicielskie w końcu do niego należały.* Jak panowie głodni, to tam jest kuchnia, częstujcie się. *Rzucił jeszcze pod nosem, butem szturchając droida pod stołem* A Ty tam grzeczny masz być.

Rudi - 2010-08-01 17:07:29

*Teczka została z uśmiechem podana* jestem tylko kurierem, nie wiem dokładnie co i jak było sprawdzane przez specjalistów, ale jeśli wysłano nas do pana w tej właśnie sprawie, to znaczy ze sprawdzono wszystko, co było według nich ważne. Może mi pan wierzyć lub nie, ale pracują u nas takie mózgi, ze nie ma o czym mówić komuś takiemu jak ja… *Twilek bardzo chętnie skorzystał z propozycji pójścia do kuchni. Rudi jednak nie ruszył się. Dolał sobie whisky i rozwaliwszy się na kanapie popijał i rozglądał się po mieszkaniu* tak dawno nie byłem na Couruscant… *mruknął cichutko*

Nordom Solus - 2010-08-01 17:18:29

Mhm.... *Mruknął tylko z kieszeni wyciągając fajkę. Teczkę o kolana swe oparł nabijając dosyć staromodną drewnianą fajkę tytoniem i odpalając ją. No, teraz pykając sobie w ciszy mógł spokojnie czytać co ciekawsze punkty swej umowy i warunków. Jak na razie wszystko mu odpowiadało.* A kiedy pan na Coruscant był? Przed nastaniem Imperium? *Zapytał zerkając z ukosa na durosa.* Jak przed to źle nie było, choć Republika i tak koło dupy miała moją klinikę. A po Republice to...no nie polecam,nie polecam. Nastroje anty nie-ludziom się zaczynają zaostrzać. Ba,nawet córeczce nie bardzo chcą pozwolić dokończyć szkołę. *znad teczki mruczał wypuszczając kącikiem ust chmurkę dymu*

Rudi - 2010-08-01 17:24:31

*Rudi wziął głęboki wdech. Niby nie miał nosa ale wyglądał na zadowolonego tym, ze w pomieszczeniu pojawił się dym tytoniowy* Tak, przed Imperium, a jakże. Wojny klonów upłynęły mi głownie tutaj. Miałem trochę mobilną prace, ale i tak tu wracałem. Potem to już nie ma o czym mówić. Szczerze mówiąc gdyby nie Cochrel to bym się całkiem zatracił. Trza mieć jednak jakis cel, prawda? Daj pan bucha *wyciągnął łapę w strone fajki*

Nordom Solus - 2010-08-01 17:28:44

Kurier,tia? *No cóż. Doktor nie musiał wiedzieć,że ktoś się bawił w zawodzie najemnika. Duros dla niego to był jak duros. Któremu to do łapy fajkę podał bez protestów palcem dziugając jakiś punkt w regulaminie.* Nie no...to wy nie macie systemów wentylacji żeby zakazywać palenia na pokładzie? *To go zdziwiło. No przecież taki dym to tylko kilka sekund i już go nie ma. *

Rudi - 2010-08-01 17:46:36

*Duros zaciągnął się i akurat jak na zawołanie przyszedł temat właśnie o tym cudownym wynalazku jakim jest tytoń mówić zaczęli*
Jest wentylacja, systemy oczyszczania na najwyższym poziomie i – niestety – ale ten punkt regulaminu obowiązuje tylko na naszym statku. na innych jednostkach tego nie ma. To jest wymysł naszego szefa, jego osobista fanaberia i nie ma opcji negocjacji. ale my zorganizowaliśmy sobie podziemie, wiec jakby co to się z panem sprzymierzymy *zaciągnął się znowu. Tak, za taki tytoń warto doktora przyjąć do tajnej partii walczących o wolność dla dymka*

Nordom Solus - 2010-08-01 17:52:36

Hm..no to dobrze,bo ja sobie czasem dla relaksu, do czytania czy holowizji zapalić fajeczkę. Czyżby szef był astmatykiem? *No co? Doktor jak to doktor. Zainteresowany był kondycją zdrowotną tego co mu szefować będzie. A w międzyczasie nie przeszkadzało mu to zapoznawać się z dalszą częścią teczki,swoich akt oraz różnych i wieeelu duperelków. O fajkę się nie upominał. Widać durosowi dane było więcej pyknięć wziąć niźli jeden.* Czym wasza firma się zajmuje poza wkurzaniem Imperium i ewentualnymi atakami zbrojnymi? *Cóż.... inaczej Imperium niż atakami zbrojnymi wkurzać nie dało się praktycznie bo na innych polach Imperium nie miało prawie konkurencji. Także w handlu.*

Rudi - 2010-08-01 17:57:24

Nie wiem, ale wiem ze ma jedno płuco *odparł na to Rudi* No ale jak pan tam już się znajdzie to pan go na pewno sam obejrzy i stwierdzi, czy przesadza czy nie przesadza z tym zakazem, czy dobrze robi. *zaciągnął się kilka razy, ale w końcu chyba stwierdził ze nie wypada tak pasożytować, bo oddał faje* Ale niech pan troche tego towaru jednak weźmie, nie będziemy rewidować.* [i]Cochrel się zajmuje najprościej mówiąc robieniem kasy, bardzo obszerny temat...

Nordom Solus - 2010-08-01 18:09:14

Ale żadnych narkotyków czy niewolnictwa? *Dopytywał nadal fajkę odbierając,a teczkę na stole kładąc bo to co go już interesowało już wyczytanym zostało. Fajka zaraz w kąciku ust wylądowała i pykał dalej jak by nigdy nic. Widać obce zarazki mu nie straszne były.* Jedno płuco? Eh... gdyby nie monopol Imperialny bym zaproponował sklonowane... a tak to cybernetyczne zastępstwo. Albo bioniczne. W sumie...mózg zrobiłem,to i płuco będę umiał...na pewno prostsze o wiele.A jeszcze z odpowiednim sprzętem i funduszami! *Aż klasnął w swe żylaste dłonie. No widać doktorkowi coraz bardziej się wizja pracy w cochrelu podobać zaczynała.* Ten Twój kolega ma pojemny żołądek? *Brew jedną ku górze przy pytaniu uniósł. Twi'lek coś długo nie wracał. A Deoksyrybonuklein za nim już dawno pojechał pilnować. Coś mu do gustu on nie przypadł.*

Rudi - 2010-08-01 18:17:30

*Rudi pokręcił głową* na dużą skale niebezpieczeństwo przewyższa dochody. Nie chcemy mieć za dużo wspólnego z przestępczymi kartelami bez zasad. Technologia, badania, handel… tym zajmuje się Cochrel. Można powiedzieć ze przenika tkankę galaktyki i jest wszędzie, choć nikt o tym nie wie. Nie bez powodu Imperium o to dba. *Pociągnął teraz ze szklanicy  prawdziwą lubością. To co w maszynowni pędzili niegodne było do obmycia osranej dupy twórców tego zacnego trunku. Kiedy doktor zaczął mówić o płucu, Rudi otworzył usta by powiedzieć ze tam już na drugie płuco za bardzo nie ma miejsca, ale się na szczęście w porę powstrzymał* Aj, doktorze, z  naszym generałem to cholera jak z… nie wiem z czym, jak z generałem, nie ma porównania do niczego. a  kolega ma żołądek bez dna. To znaczy – wie pan, i tak się zmarnuje jak pan poleci, wiec niech żre…

Nordom Solus - 2010-08-01 18:23:08

Niech żre. Tylko dlatego nie piszczy jak dziewczynka, podgryzany przez Deoksyrybonukleina. *Odparł z rozbrajającym uśmiechem ukazującym brak jednego zęba po lewej stronie szczęki, górnego, oraz z prawej strony szczęki złoty ząb, też w górnej szczęce.* No to ten generał musi być ciekawą istotą... on sam tym wszystkim zarządza? Znaczy się... jest głównym ogniwem dowodzenia? *Jak już coś wiedzieć o firmie to wiedzieć.* No i jeszcze kwestia odlotu.. kiedy tam się wybieramy? Córka się dziś chyba pakowała.

Rudi - 2010-08-01 18:32:36

jego tez pan przywiezie ze sobą? *zapytał mając na myśli nietypowego droida-psa. Podrapał się po łbie, założył goleń na kolano i tak rozwalony rozmawiał sobie z doktorem* Tak… cochrelem zarządza taka rada – najwięksi specjaliści z różnych dziedzin. a generał, jak to się mówi – ma łeb. On to wszystko jakoś potrafi do kupy poskładać, choć oficjalnie utrzymuje ze go to nie obchodzi. Trzeba go poznać. Myślę ze warto *kolejny łyk i spojrzenie tymi wielkimi, choć przymkniętymi czerwonymi oczami na drzwi do kuchni* przylot? Najlepiej jak najszybciej. Są dwie opcje: państwo przylatują sami, lub my przylatujemy po państwa

Nordom Solus - 2010-08-01 18:45:09

Nie no,ja statku nie mam. A wynajmować jakiegoś przewoźnika to niezbyt mądre. Myślałem,że zabierzemy się od razu z wami. Ja rzeczy wielu brać nie biorę. Sprzęt medyczny mi zapewnicie. Jedyne co biorę to tego droido-kundla z rzeczy takich mniej niezbędnych. Poza tym by mnie córka oskórowała jak byśmy go zostawili. Poza tym...ktoś ją bronić musi gdy mnie nie będzie w pobliżu. *Odrzekł spokojnie. Oj tak... uruchomić pewne programy droida, zdjąć ograniczenia w pastuchu elektrycznym i kto tylko wykona czynności niecne,lub Regina, obiekt ten padnie sparaliżowany. Nie ma to jak niepozorny stróż,nie?* Klinika sobie da radę i beze mnie.. asystentka się zajmie zarządzaniem. Sponsorów kilku mam. Ba! Nawet jeden Hutt to finansuje. A i pensja firmy jest dobra,więc będzie klinika mieć zastrzyk gotówki porządny.

Rudi - 2010-08-01 18:51:22

*czerwone oczy nagle wypełniły się zdumieniem,a  potem na wąskie pomarszczone usta wypłynął uśmiech: bardzo szczery i pełen autentycznego zadowolenia* Niesamowity pan jest doktorze. Już wiem, ze Cochrel dzięki panu będzie jeszcze doskonalszy *wstał, zacierając ręce* chciałbym odwiedzić pare starych miejsc,, kilku dawnych znajomych. Wrócimy do pana za… za dobę, dobrze?

Nordom Solus - 2010-08-01 18:58:33

Doba? Hm,wystarczy spokojnie. Regina powinna niebawem ze szkoły wrócić to mi pomoże w pozabieraniu tego co potrzebne. Ja tam nie mam głowy. Zabrał bym tylko strzykawki,a o szczoteczce do zębów zapomniał. *Machnął ręką.* Hmm...i do kliniki będę musiał wpaść. Próbki moich preparatów zabrać... co by nie zaczynać od zera. *Rozmruczał się profesor w tym swoim zastanawianiu i planowaniu.* No,dobra,dobra. Nie zatrzymuję już dłużej. Miłego zwiedzania. *Uśmiech posłał lekki do durosa podnosząc swój zadek z fotela by odprowadzić swych gości do drzwi i ewentualnie asekurować twi'leka co by go Deoksyrybonuklein nie napadł na pożegnanie.*

Rudi - 2010-08-01 19:00:55

*No to obaj wyszli, a kiedy drzwi się zamknęły, to doktor mógł przez nie słyszec jak twilek mówi* Kurwa mac, co za jebany psychoz, żeby takiego potwora w domu trzymać, następnym razem ja tu nie wchodze!

Regina - 2010-08-01 19:46:41

*Wróciła do domu trochę po 16 w humorze bardzo średnim,. Nic nie zdradziło jej tego, co działo się w domu pod jej nieobecność. Wyglądała na zmęczoną. Mrucząc coś w stylu „jestem już” przeszła przez korytarz, gubiąc po drodze buty (celowo) i przetoczyła się do salonu jak anemiczny tajfun, by zwalić się na kanapę. Torba upadła na blat stolika, przewróciła się a z wnętrza wypadło kilka szkicow przedstawiających klony w różnych morderczych pozycjach ale zawsze ze smutkiem na twarzy./ Regina wzięła poduszkę i nakryła się nią na głowę*

Nordom Solus - 2010-08-01 19:56:47

*No to normalne było,że jak jego ukochana pani wraca ze szkoły i pada na kanapę to i przyleci przywitać się. A tak też Deoksyrybonuklein z cichym szumem i brzęczeniem wjechał do salonu popiskując metalicznie i w swe łapki chwytając koniuszek ogona swej pani w ramach powitania swoistego.*

Ruszaj ogon kobitka! *Rozległo się z pokoju jej rodziciela przybranego. A jak tam by weszła to....no nieco staromodna lecz stylowa sypialnia wyglądała jak by tam zrobiono zamtuz i niezłą orgietkę. Ubrania leżały na łóżku, podłodze, wysypywały się z szafy.* Pomóż mi się spakować. Tylko niezbędne rzeczy, pamiętaj, pamiętaj. *Kręcił się jak oparzony po pokoju.*

Regina - 2010-08-01 20:03:46

*Odwróciła się zaraz spoglądając spod poduchy na pieska. Zsunęła się wtedy na podłogę miedzy kanapę i stoliczek, a sięgnąwszy po swoje rysunki zaczęła prezentować je droidowi* Zobacz Dezoksyrybonuklein, to są żołnierze którzy zgineli za Republikę… *postawiła nagle uszu. Co ten stary znowu jęczy?* cooo? *zapytała głośno, by było ją słychać w sypialni ojca, po czym znieruchomiała nasłuchując. Ale cos tam łomocze się! Dziwna sprawa. Wstała wiec i rzuciwszy rysunki na stół ruszyła i… stop. Jej spojrzenie padło na stół. Whisky i trzy kieliszki? Raczej nie dla dam – takie wielkie, cha chamstwa pospolitego.*
Tatowo? *I polazła do sypialni Ojcowem*

Nordom Solus - 2010-08-01 20:10:31

*No cóż. Deoksyrybonukleinek fotreceptorami powiódł po tym co mu pokazywała. Choć on i tak z tego nic nie rozumiał choć widział normalnie jak ludzie. W przeciwieństwie do droidek kształty odróżniał normalnie.*

No co? No co? Pomóż mi z pakowaniem, kochana. Jutro zostawiamy te zapyziałe Imperium. *I wszystko jasne. Łącznicy przyszli wbrew pesymistycznym prognozom catheerki i tatko pracę dostał.* Jak nie wierzysz to na stole w salonie leży teczka. Akta,regulamin i warunki mojego zatrudnienia.

Regina - 2010-08-01 20:21:00

*zawisła w futrynie drzwi robiąc wielkie oczy, którymi mrugała. Otwierając pyszczek coraz szerzej* to… byli oni? I co, to nie żaden szwindel? Bo cos za bardzo poruszony jesteś *to raczej ona poddawała się emocjom. Jednak nie miała zamiaru psuć ojcu planów, tym bardziej, ze dowiedziała się od promotora, ze nie przepuszczą jej pracy z powodów „statystycznych”. Zaczęła wiec składać ojcowe ciuchy* Nie bierz tej koszuli, toż to sama siatka *zabrała staremu z rąk jeden element garderoby i rzuciła w Dezoksyrybonukleina* I co to za praca jest? I gdzie?

Nordom Solus - 2010-08-01 20:28:12

*A Deoksyrybonuklein kręcić się w miejscu począł robiąc kółko za kółkiem w okół własnej osi się obracając z narzuconym na jego całą niewysoką "osobę" ciuchem.* Gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Na statku praca. Cochrel ta firma się zowie. Wyobrażasz sobie,że kilku z pacjentów jacy mnie odwiedzali to byli podstawieni przez nich by mnie ocenić? *Głową pokręcił z boku na bok szukając innych łachów* Ich szef to jakiś generał..na jego statek trafimy. Jedno płuco ma tylko.Czegoś jednak mi nie mówili.

Regina - 2010-08-01 20:37:52

*postawiła uszu żywo* No co ty? Aż tacy są skrupulatni? Swoich chorych do ciebie przywieźli? A ty będziesz leczył tego generała z jednym płucem? Rzeczywiście – musi być w tym jakiś haczyk, bo przecież mogliby przywieźć tego generała do ciebie do kliniki i by wyszło taniej i mniej kłopotliwie. Skoro stać ich na takie sprawdzanie to i to nie powinno buc problemem. Hmm… *Zamknęła walizkę, jak już była pełna i sięgnęła po drugą* [i]nie boisz się? To może być ktoś, kto chce cie zniszczyć. Może jakaś konkurencyjna platna klinika na couruscant której zabieramy pacjentów*

Nordom Solus - 2010-08-01 20:47:35

To jest jedna firma.... nowe technologie, badania. Z pewnością militaria głównie. Dużo firm przykrywek. To nie jest wyjazd dla jednego pacjenta. Z pewnością. Jak już tam polecimy... to zostaniemy na długo. Cochrel będzie naszym domem. Zresztą czego innego można się spodziewać skoro na kwartał płacą po 54 tysiące kredytów? *Doktor widać był w dobrym nastroju.* Zresztą jutro jeszcze popytam ich przedstawicieli skąd się ta firma wywodzi... jeśli ma takie wpływy to musiała powstać jeszcze przed Imperium. Za Republiki. *Zamruczał pod nosem.* Hm...ja jeszcze będę musiał do kliniki się przelecieć.

Regina - 2010-08-01 21:03:15

dziwne… dziwne, ze szukają kogoś z zewnątrz. Ten generał to chyba ktoś dość podejrzliwy… *okręciwszy się posądziła dupsko na walizkach* naszym domem? Dom na statku? to takie… przygnębiające *zrobiła smutną minę ale nie było w tym śladów protestu, widać wołała życie na statku niż życie w Imperium. Szczególnie po tym co spotkało Badee i jej mamę*

Nordom Solus - 2010-08-01 21:09:30

Wiem kochanie. Mam nadzieję,że nie będzie stanowiło to dla Ciebie problemu. *Staruszek przyklęknął przed córą co by się na jej wysokości znaleźć, głaskając ją po głowie i mierzwiąc jej fryzurę nieco.* Jak będzie Ci naprawdę źle na statku to postaram się skombinować dla ciebie jakieś tymczasowe przeniesienie na jakąś planetę. Co byś poodychać mogła normalnym powietrzem. *Samego generała już nie komentował. Przylecą, spotkają się z nim. To zobaczą.*

Regina - 2010-08-01 21:13:59

*Skinęła głową z lekkim uśmiechem. Targana nadzieją mieszana z obawami była wręcz neutralna do wszystkiego, także do tak poważnej decyzji* dzięki Tatku *szepnęła i otoczywszy ramionami ojcową szyję zawisła na nim na chwile by w końcu jednak podnieść się i wstać*
Pójdę do siebie. Teraz spakuje się lepiej
*No i poszła. Chyba nawet z entuzjazmem*

Nordom Solus - 2010-08-01 21:18:20

No,to idź kochanie. Ja szybko przelecę się do kliniki. Parę swoich rzeczy zabrać muszę *I jak powiedział tak zrobił. Kilka swoich preparatów, własnej roboty, zabrał z laboratorium. Jeśli idzie o działające medykamenty jego roboty, lub ich wzmacniacze zabrał tylko same próbki by mieć bazę do zrobienia ich na samym statku.A co dalej? Wrócił do domu. Kończąc pakowanie i załatwiając ostatnie swoje sprawy.*

Regina - 2010-08-04 14:05:13

*Kiedy przyszło jutro, bo nie ma co rozciągac dnia poprzdniego, wszystkie walizki, kufry i torby stały już w salonie, Dezoksyrybonuklein paradował w obroży z  kokardą, a  Regina korzystając z ostatnich dobrodziejstw holonetu żegnała się ze znajomymi, oczywiscie nie podając nikomu gdzie wyrusza. Tak naprawde sama nie wiedziała. Wiedziała ze na statek jakiejś firmy ktorą dowodzi jakiś zdziadziały generał z  jednym płucem. Raczej to nie będzie ekscytujące. Regina miała nadzieje ze nie będzie musiała słuchać jego nudnych opowieści…*

Nordom Solus - 2010-08-04 14:10:33

*A doktor spokojnie załatwił w międzyczasie kwestie.... ewentualnego sprzedania mieszkania. Lub przekazania go na rzecz Bliźniatego i jego jakże urodziwej żonki. Wszak tu będą mieć bezpieczniejsze miejsce do życia, dom za który płacić nie będą musieli oraz wszystkie sprzęty im potrzebne. Gdy już tym się zajął nie pozostawało mu nic innego jak czekać w spokoju na posłańców. Drapiąc droida po łepetynie, mrucząc do niego* Eh, biedaku. Zawsze z Ciebie homosia robi. *Podsumował jakże gustowną obróżkę z różową kokardą na szyjce droidziska.*

Regina - 2010-08-04 14:16:25

To jest ładne! *podsumowała obruszona kotka. Siedziała na walizce. Miała na sobie krótką (Ale nie za krótką) czarną błyszcząca spódniczkę, taką też kurtkę do położy pleców a pod spodem bluzkę w jednolicie popielatym kolorze. Włosy na głowie, czyli ta dłuższą sierść zaczesała do tyłu w zwyczajny kucyk i tyle* chyba idzie *odezwała się cicho, spoglądając na ojca. Jako kot miała lepszy słuch i słyszała jak ktos się człapie po schodach, co od wyjścia były tylko dwa pietra*

Rudi - 2010-08-04 14:17:17

*Tak tez było, człapał się ktoś az do chwili kiedy zadzwonil dzwonek, co oznaczało, ze dotarł już, i własnie do nich przybył*

Nordom Solus - 2010-08-04 14:22:25

*No co racja to racja. Mimo że doktor przygłuchy nie był to nic nie słyszał. Gdy dzwonek się rozległ Deoksyrybonukleink tradycyjnie zaczął szczekać jednak klepniecie profesorowej dłoni w jego czerep uciszyło droida. Po czym drzwi otwarte zostały by gości przywitać.* No, już myślałem,że was zeżarło coś. *Nie ma to jak powitanie.*

Rudi - 2010-08-04 14:28:36

*Za drzwiami siał duros. Sam był, a  wyglądał jak wcześniej. Rzęski się wydawał i zadowolony choć nieco ‘czuć było od niego”. Widac prawdę o znajomych mówił, bo to nie było barowe „czuć”. Uśmiechnął się lekko, po czym zza ramienia doktorowego Reginie skinął i rzucił okiem na toboły. Uhu – pomyślał – doktorze, ty na widmie kajut nie widział – pomyślał. No ale może wygospodaruje się dla nich coś większego o ile Darven się nie rzuci ze sprzeczne z regulaminem.*
A gdziieeeee…. *przeciągnął wesoło, wymijając doktora i wchodząc po rzeczy. Uśmiechnąwszy się do kotki poderwał dwie walizy. Moze i chuderlawo wyglądał, ale uczynił to bardzo wprawnie* …tylko gruby się bał waszego pieska i nie przyszedł

Regina - 2010-08-04 14:30:54

*Jej wzrok padł na durosjanona, który to niemal od wejścia wydał jej się dziwnie znajomy, wiec nie mogła oderwać od niego wzorku. Wyglądało to jakby się gapiła, co dość niezręczne było, ale gapiła się nadal, a uśmiech odwzajemniła bardzo rezolutnie, szeroko i czarująco, z przymknięciem kocich oczu. Gość niby niepozorny a jednak – wydał jej się interesujący*

Nordom Solus - 2010-08-04 14:34:39

*A bo to interesujący. Dla niego duros jak duros. Wszyscy tacy sami. Nawet ten...jak mu tam. Bane nijak się nie wyróżniał z wyglądu gdyby nie ten stylowy kapelutek. Toteż profesor się na "pachnącego" nie oglądał. Jedynie poszedł po swoją torbę gdzie nieco swoich ubrań miał,żadnych sprzętów(wszak córa więcej swoich rzeczy bierze) i walizkę z jakiegoś wytrzymałego lśniącego materiału, metalu chyba. Tam miał swoje próbki oraz całe preparaty.* Ta, bo Deoksyrybonuklein to potwór. *Parsknął.* Ciekawe co by powiedział jak by się dowiedział,że to był ratlerek dawniej.Ha!*Uzębienie swe niekompletne wyszczerzył w szerokim uśmiechu.* No to idziem?

Rudi - 2010-08-04 14:39:43

Pewnie by nie uwierzył, ale się nie przejmować nim. Mamy teraz na pokładzie bardzo urocze gadzie dziecko. Jego tez się boi, as pierdzi ze strachu *duros zaśmiał się i szarpnął walizki, jakby poprawiał uchwyt* Rudi jestem, z  Cochrelu *przedstawił się. Reginie ale z racji zajętych rak nie uścisnął dłoni* Statek czeka, chodźcie, myślę ze to za raz zabierzemy *I poszedł z  największymi walizami. Reszta to mała – pozabierają*

Regina - 2010-08-04 14:42:24

Regina *błysnęła białymi kocimi zębami w uśmiechu serdecznym i śmiałym, ale nic nie powiedziała. Nie było to granie niedostępnej. Raczej – nadal utrzymujący się lekki szok i strach przed nieznanym. Tak jej toreb było więcej, no ale ojca ciuchy bliźniaty nałoży, a coś jej założy jego Stara na tą swoją wielką dupę? Lepiej wziąć niż by miało babsko szmaty do podłogi z tego zrobić. Regina wzięła polowe tego co zostało, i przechodząc Kolo ojca szepnęła cicho* on jest podobny do tego łowcy nagród!

Nordom Solus - 2010-08-04 14:52:21

Każdy duros wygląda podobnie. *Tatulek jedynie oczyma przewrócił. Tia, Regina wszędzie widziała jakieś "osobistości". A przynajmniej tak doktorek twierdził. Tak czy siak, nie ociągając się ruszył za durosem do windy by wydostać się  nie tylko z samego budynku, ale wyjść już w górnym mieście. No chyba, że jednak statek "zaparkowany" był gdzieś w porcie w jednym z kilku punktów średniego miasta.* Gadzie dziecko? Kaleesh,hę? Coś ostatnio często z nimi do czynienia miałem.... pierdółkowaci, ale sympatyczni. *No i podsumował tą rasę jakże cudnie. Gdyby to tylko Generał słyszał.*

Rudi - 2010-08-04 14:58:58

*Rudiego szybko dogonili bo ten na windę czekał. Nie usłyszał zdania o byciu podobnym do łowcy nagród. Obejrzał się przez ramie na doktora, przez co mógł się kotce wydać jeszcze bardziej podobny. Takie niby zlewające spojrzenie, odpowiednia postawa, pomarszczone usta i nawet podobny glos* Niech pan nie kracze, doktorze, niech pan nie kracze… *I uśmiechnął się, widać coś wiedział i nie krył się z tym. Solusowie mogli wiec podejrzewać ze cos odkryli – ta rasa. Acz „pierdółkowaci ale sympatyczni” na widmie raczej nie występowali. Ale to wszystko się okaże* Malkit jest przecudowny. To bardzo zadki gatunek.
*Winda przyjechała. Wyszło kilka babć które potraktowały ich nienawistnym spojrzeniem tylko dlatego, ze czekali na windę, i poszły, a  Rudi załadował walizy do srodka a na koniec siebie tez*

Regina - 2010-08-04 15:02:13

*Kocia twarz catharki zrobiła się nagle jakaś bardziej pociągła a oczy okrąglejsze. Skupiona na posiwiałej potylicy ojca zaczęła w myślach kompletować fakty. Wielka korporacja, statek, generał – najprawdopodobniej kaleeshianin który nie pasuje do stwierdzenia jej ojca.
Tylko ze cholera, ona za dużo o gadzich rasach nie wiedziała. Nie interesowały ją. Kaleesha właściwie pierwszy raz zobaczyła u ojca w klinice. gadzich istocie, wydał jej się sympatyczny ten cały Secorsha, ale czuła do niego respekt – był nieobliczalny. Cmoknęła na droida,a  wszedłszy do windy zaczepiła mu smycz by na ulicy nie wystartował do nikogo*

Nordom Solus - 2010-08-04 15:11:49

*Deoksyrybonukleinek był wyjątkowo grzeczny. Oczywiście do czasu wyjścia z windy i wykazywania wyraźnych chęci by kogoś obwąchiwać. No niby sensory odpowiednie miał, ale woni jako takich to on niestety bidul czuć nie mógł. Psia część czuła się tym pokrzywdzona. Lecz mniejsza o problemach z osobowością droida.* Czyli cosik innego... no cóż. Jaszczury lubię. Szybko się leczą. *Odparł doktor nie widząc w Rudim niczego nadzwyczajnego w przeciwieństwie do jego córuni. No co się dziwić skoro doktora zawsze interesowało czyjeś wnętrze i to dosłownie oraz różne eksperymenty czy to cybernetyczne czy biologiczne, koncentrując się w swych preparatach na przyspieszaniu regeneracji tkanek. Gdyby tylko miał dostęp do funduszy Imperium...kończyny mechaniczne by wyszły z mody bo by można było z odciętej rency wyprodukować nową,ot co.* A ten wasz generał to kto? Jakiś były wojskowy wojen klonów? Człowiek, rodianin,co? *Coś się dowiedzieć jednak profesor w innych tematach także pragnął mimo że był definitywnie ślepy na Cadowatość Rudiego,jak i reszta społeczeństwa w sumie.*

Rudi - 2010-08-04 15:23:26

*Wyszli głównym wyjściem i okazało się ze już czeka taksówka, do której Rudi zaczął ładować bagaże kiedy tylko dotarli, a  czynił i to z lekkim uśmiechem, choć. Widać było ze wołałby tej czynności nie wykonywać*
Widzi pan… nie do końca można jednoznacznie stwierdzić… kim on jest. Jest bardzo duzo podań, a  ja tam tylko lądowania przejmuje… *wyprostowawszy się gestem wskazał taksówkę, co by się załadowali, by nie przedłużać, bo trzeba lecieć, przygoda czeka. Kiedy się załadują, taksówka odjedzie, i zawiezie ich na płytę lądowiskową gdzie czekał już statek. A co to za statek – dowiemy się już w innym temacie*

Regina - 2010-08-04 15:31:49

*Tak, z  chwili na chwile coraz bardziej jej on przypominał Bane’a. nie lubiła go (Bane’a) bo był jak to sie mówi „zły” ale po nastaniu Imperium stał się jakby zły mniej, tak jak Jango Fett i ogólnie wszyscy, oprócz puttów których nie lubiła i tak zostało (i miała żal do ojca ze pozwolił jednemu obślimaczyć klinikę w znaczeniu dosłownym jak i w przenośni). Idąc za nimi, tudzież z nimi z ciekawością łowiła kolejne fakty z tej ciągniętej mimochodem rozmowy. Kiedy kazano, to wzięła Dezoksyrybonukleina na ręce i siadła do tyłu, choć coraz bardziej miała ochotę uciec póki jeszcze może…*

Nordom Solus - 2010-08-04 15:35:40

Pieprzysz pan. *Odparł wrzucając swe rzeczy do bagażnika, walizkę jednak metalową nadal przy sobie zachowując.* Jak byś tylko lądowania przyjmował to by Cię tu, Rudi, nie było. A i też nie jest to coś co byle posłańcowi można zlecić. *No doktorek może i ślepy na pewne kwestie,ale nie jest jakoś tak kompletnie nie spostrzegawczy. Gdyby nie był to by Vottagg już w jego klinice sobie zrobił własny prywatny jarmark. Tak czy siak, doktorski tyłek też w taksówce się znalazł gdzie siadł z tyłu obok córy i deoksyrybonukleina z przymkniętymi ślepiami i łepetyną opartą o cyc catherki.**

Rudi - 2010-08-04 15:46:44

Kontynuacja tu: http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?pid=7321#p7321

przegrywanie kaset vhs warszawa sleepzon.com/pousadinha-mar-ave-ilha-9501670-zh www.sleepzon.com/private-oceanfront-12888976-pl komornik Warszawa kursy projektowania wnętrz Specialiste boite de vitesses manuelle dentysta łódź Komoda z drewna