- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - Jakiś lokal w sekcji wschodniej http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=371 |
Vottagg - 2010-08-09 15:58:55 |
Przybyli na Nar Shaddaa, ale żeby biznes zacząć, to Secorsha potrzebował lokalu. Wleźli do pomieszczenia, które Vottagg skombinował za przestępną cenę, nie obyło się bez kilku gróźb, oraz zastraszeń, ale Kaleesh o nich nie wiedział. Pomieszczenie było dosyć spore, połączone drzwiami z następnym po lewej stronie. Ściany były nieco zaokrąglone, jakby znajdowali się w hangarze, czy też połowie walca. Wyraźnie kiedyś tego miejsca używano przez jakiegoś biznesmena jako restauracji dla VIPów. Obecnie wszędzie ustawione były skrzynie i beczki, ktoś tutaj sobie urządził magazyn i nie raczył o tym powiedzieć przyszłemu nabywcy. Vottagg podpełzł do jednej ze skrzyń i otwarł ją. W środku były jakieś szklane pojemniki. Uniósł ręce patrząc na Kaleesha. - Zaraz się to wywiezie, o ile Ci się spodoba, bo jeszcze nie jest zapłacone. |
Secorsha - 2010-08-09 16:15:07 |
*Sylwetka Seco pojawiła się na tle drzwi, od tyłu podświetlana prawdziwym słońcem Nar Shaddaa. Skórzana kurtka, spodnie w kancik, i naprawdę poważny wyraz pyska oraz oczu pod okularami podniesionymi na czolo* |
Vottagg - 2010-08-09 16:51:36 |
Hutt machnął ręką, jakby to nie był problem. - Wysadzi się. - powiedział spokojnie, jakby mówił o akcjach ścigaczy. Po czym popatrzył na sufit chwilę. - Chodź tu gamoniu! - przez drzwi wszedł Iridionianin. Minę miał nietęgą, kiedy usłyszał o wysadzeniu budynku w powietrze i odrazu zaczął odradzać takiego rozwiązania. Vottagg był chyba trochę nawalony, ale nie można chłopa winić, w końcu dawno na Nar Shaddaa nie był. |
Secorsha - 2010-08-09 16:58:19 |
*Za to Seco w miarę mało nawalony był bo symbolicznie wychylił tylko dwa kielichy i piwo.* |
Vottagg - 2010-08-09 17:04:50 |
Vottagg wyburczał coś pod nosem, popatrzył na Secorshe - nie będzie wysadzania? - zapytał jakby smutnym głosem. Przesunął się po podłodze aż dotarł do drugiego pomieszczenia. A tam... - kuuurwaaaa, Seco chodź to zobaczyć, jaka ryba wielka... - ryknął, wydawać by się mogło, że to poprostu pijackie wizje, ale nie. W pomieszczeniu faktycznie trzymano rekina importowanego z Manaan. Był w wielkim akwarium, jego oczy jak pięści gapiły się na Hutta, wyraźnie mając na niego smaka. Szkło było grube, na oko jakieś 4 cale, zbiornik zakrywał całą ścianę, a żółta ryba i tak nie miała za dużo miejsca. Z pomieszczenia dobiegł ich rechot - śmiech zadowolenia, huttowie lubią dzikie zwierzęta. |
Secorsha - 2010-08-09 17:09:54 |
*cos tam już zaczął do siebie gadać, kiedy Vottagg go zagadał. W istocie Seco pomyślał ze bredzi ślimaczek ale nie- ryba była. Kaleesh zbliżył się spokojnym krokiem, uśmiechając się szeroko. Wyglądał jakby chciał buziaka dac drapieżnikowi* |
Vottagg - 2010-08-09 17:14:37 |
- Cooo? - zapytał z oczami utkwionymi w rekinie. Jakiej dziewczynie? On to chce! -[i] Ja to chce! - zadudnił hutt patrząc na okaz jak małe dziecko na zabawkę, której jak nie dostanie to się pochoruje. - Seco, ja to chce... - popatrzył na Secorshe jak na wariata, zamiatając radośnie ogonem podłogę. Masywny ślimak zbliżył się do akwarium i zastukał w nie palcami - Cip Cip Cip rybeczko - Na co rekin odwrócił się w miejscu waląc ogonem w szkło które aż zatrzeszczało. To chyba otrzeźwiło nieco Vottagga. - tak Seco, to zdecydowanie dobry pomysł, tylko jak oni to tutaj wnieśli? |
Secorsha - 2010-08-09 17:23:43 |
*Seco spojrzał na Vottagga jak na ostatniego idiotę* opanuj się, ślimaku, przecież jak jej to dasz, a ona się z tobą ożeni to i tak to będzie twoje ty głupi chuju! co moje to i twoje póki smiehrrc nas nie rhozłaczy. I będziesz miał i rekina i swoją słodką rybkę, móżgoupiehrrdoleńcu *obejrzawszy się podstawił sobie stołek, na którym stanął by – odchyliwszy wieczko, wsadzić do akwarium mechaniczna rękę. a co tam, metalu przecież nie zje. A ręki raz straconej drugi raz się nie straci. Teraz można stracić jedynie protezę* |
Vottagg - 2010-08-09 17:30:00 |
Rekin wydawał się nie reagować na zmącenie wody... przez chwilę, po tej chwili odepchnął się energicznie łapami otwierając paszczę wyposażoną w nierówne rzędy zakrzywionych, żółtych kłów. I spróbowała paskuda ugryźć Secorshową łapę. Hutt wydał siebie okrzyk zdziwienia, którego nie da się opisać słowami, bo tak to tylko Hutt potrafi. Coś pomiędzy Ooooo, fierfek, a kaszlnięciem. W każdym razie otwarł szerzej oczy patrząc co sie stało właściwie, bo nie dotarło do niego jeszcze nic. |
Secorsha - 2010-08-09 17:34:03 |
*Seco zareagował odruchem bezwarunkowym – cofnięciem ręki w reakcji na ten nagły ruch. Jednak nadal uśmiechał się jak wariat, jakby nie do konca świadom zagrożenia, i wydawało się, ze ma ochotę tym razem sadzić tam głowe. Zdecydowanie zbyt niebezpieczne by zostało tu pod opieką Secorshy* |
Vottagg - 2010-08-09 17:43:42 |
- Ano będę, słyszałem że Jabba ma racora, to ja będę miał Rekina! Ha. Rekina nikt nie pokona jak już wpadnie do wody. - powiedział biorąc całkiem poważnie słowa Secorshy, ale wciąż nie miał pojęcia jak przetransportować owe zwierze. Jego wargi wykrzywiły się w uśmiechu. - To co, bierzemy tą bude, mam ściągać ekipe? - zapytał z zadowoleniem, że kolejny biznesmen się rozwija pod jego skrzydłami, był też dumny z pomysłowości pozbywania się wrogów. |
Secorsha - 2010-08-09 17:47:17 |
pewnie, poza tym rhankohrra to kazden jeden chuj z kompleksami ma, a rekina będziesz miał tylko ty! *Seco klasnął, a kropelki z mokrej protezy rozgryzły się na wszystkie strony.z rekinem nie będzie problemu – Vottagg przygotuje u siebie basen, potem go się uśpi i przewiezie* |
Vottagg - 2010-08-09 17:54:05 |
Zarechotał nie wiadomo z czego. - Ty dokonasz przelewu uczniu. - powiedział dumnie wyciągając ku Secorshy cyfronotes. Skoro Kaleesh jest uczniem w biznesach, to musi zacząć robić takie rzeczy samemu. Spod skrzydeł Vottagga już nie jeden biznesmen wyszedł, z tym, że ten pierwszy chce się czymś legalnym zajmować. Ale tutaj Hutt planował nawrócić Secorshę, oraz zrobić z niego część zarządzającą półświatkiem. |
Secorsha - 2010-08-09 17:57:07 |
*Na razie o tym nie wiedział co chyba było słusznym posunięciem. Seco moze i taki jaki był ale raczej miał kręgosłup. No i żonę, która była uczciwa. Poza tym Seco nie był chciwy. Chciał mieć tyle by godnie żyć. Moze to się zmienia może nie. Wziął cyfronotes o podrapał się po potylicy* |
Vottagg - 2010-08-09 18:02:58 |
- Taaaak, login jaki masz w banku o którym Ci mówiłem. Seco1324. Hasło Ci napisalem w okienku obok, bo nie będę głośno go wymawiał. Zmienisz sobie, coby mnie nie kusiło. - powiedział poważnym, ochrypłym, basowym głosem Hutt otwierając jakieś skrzynie i wyjmując z nich woreczki z białym proszkiem. - Ciekawe... - otworzył i pociągnął połowę zawartości do jednej z wielkich dziur którymi oddychał. Po dłuższej chwili uśmiechnął się wywalając wielki trójkątny język na zewnątrz i mrugając niepewnie. Nagle kichnął rozbryzgując na podłodze zielone smarki hutta. - Seco, powąchaj to... Bo nie jestem pewien czy to nie mąka. |
Secorsha - 2010-08-09 18:15:57 |
weź mnie kuhrrwa nie rhozphrraszaj, ja musze mieć mózg niezmącony, nie mogę ćpać, niech ten chuj wąchanie *wskazał łbem ihtorianina, bo chyba jeszcze tu był. Hasło przepisał, stukając pazurem znaki w najwyższym skupieniu* |
Vottagg - 2010-08-09 18:21:54 |
- Taaaaaak - powiedział Vottagg patrząc nieprzytomnie na Secorshę, jakby widział coś innego. Na moc, wziął woreczek i wciągnął do drugiej dziurki, zostawiając trochę jakby Seco się zdecydował. Wypuścił woreczek z rąk, obserwując wspaniałą grę świateł, którą robiło akwarium. - Ma lorda... - patrzył Secorshe niebezpiecznie się zbliżając patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, w których źrenice niemal się rozpłynęły. - H'czu ejpenkii. Inkabunga! - wyciągnął rękę w stronę Kaleesha klepiąc go po ramieniu lekko, po czym gładząc jego ramię. Zaczął rechotać wesoło. |
Secorsha - 2010-08-09 18:27:18 |
aha, ok… i tehrraz…. Ale nie ćpaj chuju jak ja tu przelewa rhobie! Poważna sphrrawa to! *Seco nie pomyślał, ze mając na koncie ograniczone środki na pewno nie przepłaci, tego na razie nie obejmowało jego zrozumienie tematu. Znowu zagłęboił się w ekraniku, marszcząc skóre wokół oczu* |
Vottagg - 2010-08-09 18:33:43 |
- Aaaaa - zarechotał patrząc na Secorshę usiłującego przelać kasę. - Biiska miu-muulii biu Halapiu. - powiedział jakby przytomnie, ale też zapominając o tym, że nie mówi w wspólnym. Jego oczy wędrowały, nie potrafiąc zatrzymać się na jednym punkcie, wyglądał jakby dostał ataku padaczki, ale mimo wszystko na chwilę zerknął na Seco. Uderzył się małymi dłońmi po twarzy, jak bokser. Jego huttański organizm i umysł potrafiły to opanować. - Dragr151622333 login tego kolesia... wpisz kredytów sumespecjalna oferta, więc nie dużo czyli mało. - Hutt wyglądał przez chwilę jakby miał puścić pawia, ale otrząsnął się ponownie, a nawet wciągnął język do środka. Podpełzł do akwarium. - Ja chce ją zjeść. - zadudnił patrząc na rybę. |
Secorsha - 2010-08-09 18:46:17 |
chuju! Nie mało i niewiele tylko liczbe mi podaj! Chcesz żeby nas wydoił ten cały jebany Dhrragahrr z długą liczbą! Nie odpiehrrdalaj, bądź poważny, za ile to kupiłeś? * zarzuciwszy na ramie ręke trzymającą notes, jakby miał tam worek włóczykija, w jednym podskoku znowu zrównał siez huttem* |
Vottagg - 2010-08-09 19:11:28 |
Hutt popatrzył chwilę na Secorshe po czym pokiwał oczami, bo głową się nie da. - Przelej mu 10000 kredytów. I nie pytaj czemu tak tanio. - powiedział swoim poważnym, biznesmańskim basem. - Tak, jajecznica ze 100 jajek! Zrób Seco. Idź do sklepu, a ja sobie tutaj odpoczne... - powiedział i uwaga... walnął się całym cielskiem pod akwarium, i wyprostowany leżał oczyszczając organizm z toksyny. Można było zobaczyć jaki jest długi, aż niesamowite. |
Secorsha - 2010-08-09 19:15:31 |
czemu tak… dobhrra, nie pytam *pewnie Vottagg i tego ohujał. Byleby potem Secorshy nie nachodził, no ale – sprowadzi się Dżonego to najdzie raz i raz mu się skończy. Wpisał kwite, zatwierdził i rzucił cyfronotes Vottaggowi na sadło* |
Vottagg - 2010-08-09 19:19:27 |
Vottagg leżał niemal przez godzinę bez ruchu, jakby martwy, jedynie drobne unoszenie się wielkiego wzgórza, którym był brzuch, świadczyło o tym, że oddycha. Nagle otworzył pomarańczowo-żółte oczy, a jego źrenice natychmiast się zwężyły. Był czysty, ale większym problemem było teraz wstać. Dlatego huttowie nie śpią w takich pozycjach. Ślimak turlał się, rad że nikt go nie widzi. W końcu opierając łeb o jakąś skrzynie dźwignął swoją kupę tłuszczu "na nogi". |
Secorsha - 2010-08-09 19:25:49 |
*nie obserwuje? Seco który nie obserwował stał cicho w drzwiach od pieciu minut i patrzył w zdumieniu na tą ślimaczą gimnastykę* |
Vottagg - 2010-08-09 19:31:26 |
Hutt zgłodniał od tego nic nierobienia, to też porwał loda i wrzucił go sobie w całości do gardła. Połknął go z lekkim "gul". - Gdzie masz jaja Seco? - zapytał oglądając Kaleesha i czekając na obiecaną jajecznicę. O jedzeniu się nie żartuje więc, lepiej niech się zaraz pojawi boczek i szczypiorek. - Co o małżeństwie? - zapytał, wciąż czekając na żarcie. Już nawet wyjął z jednej ze skrzyń palnik plazmowy, którym zaczął metalową skrzynie (pustą) podgrzewać jak patelnie ogromną. Ręka mu drżała jak alkoholikowi tak głodny był! - Seco, zrobiłes ty ten przelew, bo ja niebardzo pamiętam...? - wyskoczył z innej beczki poważnym tonem. |
Secorsha - 2010-08-09 19:36:58 |
*Wypuścił powietrze przez nozdrza, opuszczając jednocześnie ramiona w takim bezradnym geście* |
Vottagg - 2010-08-09 19:48:19 |
Hutt radośnie przyłączył się do gotowania. Położył palnik górniczy tak, żeby podgrzewał skrzynię, ale jej nie roztopił. Jajecznica piekła się ku radości Vottaggowego brzucha. Seco robił swoje, dodając dodatki w postaci szczypiorku i boczku. Zapach nęcił tak bardzo, że nawet jeden z ochroniarzy zajrzał do środka, podpierając się na wibroostrzu obserwował skrzynię z której wydobywał się zapach. - A sztućce masz? -zapytał kompana, nie zwracając większej uwagi na Zabraka który z żalem sobie poszedł. Nie będzie się dzielić taką ucztą! |
Secorsha - 2010-08-09 19:53:28 |
Nie piehrrdol, co, rąk z domu zapomniałeś? *spojrzał na hutta jak na jakiegoś nietutejszego* |
Vottagg - 2010-08-09 19:59:22 |
Czyli Seco nie będzie jeść? Jego strata! Więcej dla Vottagga! - Seco, ja sobie kupie apartament... - powiedział jakby Seco jakieś głupoty pieprzył o hotelach. On chyba jednak pociągnął resztę tego proszku, bo coś pieprzył od rzeczy. - No to wpierdalajmy. Sięgnął łapami do skrzyni wydobywając jajecznicę i wpychając w swoje wielkie wary. Nie czekał na Kaleesha, tylko przechylił skrzynię i zaczął wsypywać czy tam zrzucać zawartość prosto do gardła. Co nie trafiło do ust, skapywało na jego wielki brzuch czyniąc go jeszcze wstrętniejszym. Ale Vottagg był dobrym huttem, zostawił troche i podał Secorshy. - Jedz, boś chudy |
Secorsha - 2010-08-09 20:06:06 |
*A Seco był dobrym kaleeshem, nie jakaś ludzką cipeczką, co by się brzydziła. Zajrzał do „gara”, rękre wsadził, wziął garść niezaśluzowaną i zaczął podjadać, wyraźnie zamyślony. Przeżuwając boczek ze skórką (miał silne szczeki, lubił wiec twarde rzeczy) przymykał oczy, wyobrażając sobie jak to bedzie* |
Vottagg - 2010-08-09 20:18:17 |
Vottagg poklepał się rękami po brzuchu, jakby mówiąc że pyszne było. - Basen... właśnie, wpadnie tu ktoś po moją rybkę "Wacuś" nawet może się nazywać... Już widzę minę potencjalnej ofiary jak mówię, że idzie do "Wacusia" a tutaj taka niespodzianka! - - zarechotał, ale szybko się poprawił - Tfu, rybkę Xotty - imię Xotta wypowiedział cmokając ustami na pierwsza literę, bo tak się w huttańskim X wymawia. - Prawdopodobnie się niedługo hajtniemy. - zadudnił zadowolony i z dumą wielką, bo upolował kawał hutta. Dosłownie. |
Secorsha - 2010-08-09 20:23:14 |
Nooo, jeśli zhrrobisz jak ci mówiłem to na pewno. Znam się na hajtaniu. Niewielu ma tyle odwagi, żeby się ożenić. Nie mahrrtw się, zawsze możesz na mnie liczyć *Pac pac pac – poklepał tłuste plecy ślimaka* I myśle, ze zdążę z remontem na wasze wesele. Odpiehrrdole ci taką imphrreze ze mucha nie siada *I uśmiechnął się serdecznie,serdecznie jednoczesnym przytakującym ruchem głowy* |
Vottagg - 2010-08-09 20:28:51 |
- No ja nie wątpie Seco i tym co ludzi zabawia będziesz świetnym! No... Jak to się nazywa... - Podrapał się chwilę po głowie - [i] wodzirej. - zakończył podnosząc palnik plazmowy, który postanowił zabrać. Tak jak było zaplanowane postanowił się zebrać i iść kupić apartament. - Dobre bylo, ale się skończyło, pracuj nad tą budą i wymyśl jakąś fajną nazwę! - powiedział ślimak pełznąć ku wyjściu jak zawsze machając tylko ręką na pożegnanie. |
Tangorn - 2010-08-10 20:02:51 |
Nowy lokal, jakiś dziwny więc wypadałoby by wpaść by zobaczyć który pierdoła tutaj biznes otwierał. Tak więc Tang, jako jeden z czołowych baro-obchadzaczy musiał tutaj wpaść, bo na NS większość barów, kantyn i innych lokali odwiedził, a było ich już na prawdę sporo, od drogich po spelunki. Ciekawe jaka kategoria temu tutaj się należy. Więc wszedł do środka niepewny co tam znajdzie a miał na sobie to co zwykle, czyli Beskar'gam, taki charakterystyczny dla niego. |
Secorsha - 2010-08-10 20:09:38 |
*Skoro Tang taki to taki Tang. W końcu musi wiedzieć co się na jego terenie dzieje, nowego, starego, jeszcze nowszego oraz jakościowo: dobrych, do dupy i bardziej do dupy. |
Tangorn - 2010-08-10 20:18:51 |
No trzeba wiedzieć co w trawie piszczy, by móc kolejny lokal na liście odhaczyć, stwierdzić czy do dupy czy wart zainteresowania. Ale zaraz po wejściu stwierdził, że chyba jeszcze napruty jest, bo tutaj nic nie ma, tylko słowo "chuj" i to pisane jakimś takim znajomym koślawym pismem pseudo analfabety. Ech aż się wspomnienia odezwały. A potem śmiechy, chichy i tym podobne. Potem grupka pseudo robotników, więc Tang przystanął, zdziwił się lekko a potem chyba od niechcenia rzucił. |
Secorsha - 2010-08-10 20:25:46 |
*czwórka robotników nadal milcząc spojrzała po sobie. Zamurowało ich i wyraźnie nie wiedzieli o co chodzi, bo różne typy ich zaczepiały ale mandalorianin w pełnej zbroi to jeszcze nie* |
Tangorn - 2010-08-10 20:34:25 |
Haracz, pewnie... w sumie kiedyś chwilkę się tym zajmował i szło mu dobrze bo samym wyglądem wymuszał pieniądze, ale to nie była robota dla osób o jego kwalifikacjach. Potrzebował innego zajęcia, więc został łowcą nagród o dosyć niezłej renomie. No a teraz słysząc o haraczu to po prostu się uśmiechnął ,wspominając stare dobre czasy, ale, że hełm miał na łbie to tego nie zauważyli. I może to lepiej. |
Secorsha - 2010-08-10 20:42:23 |
*Jako ze ich nie obchodziło… no dobra, obchodziło, bo szef dobry był, co po nosach widać, to się przejęli i grzecznie postanowili by im mando nie narozrabiał na świeżo tynkowanym. Machnął jeden ręką, drugi ruszył, prowadząc tanga do szefa w to samo pomieszczenie z którego wcześniej wyszli. Okazało się, ze jest tam mała pakamera i drzwi do kolejnego pomieszczenia, które to były otwarte. W „socjalnym” lezała cała masa materiałow budowlanych które zostaną jeszcze wykorzystane, oraz jedno wielkie pudło z rysunkiem żyrandola. Na środku zaś skrzynia. Na skrzyni flaszka, ale pusta. Jednak zawsze jakaś poszlaka* |
Tangorn - 2010-08-10 20:52:17 |
No to sobie pakamerę pozwiedzał i w sumie stwierdził ,ze przy takich robotnikach on by zawału dostał. Sam by to robił z ad'ike, a jak. Oni to zdolni byli, wystarczy pokazać a potem już wiernie naśladują wszystko. Dodać do tego praktykę i są mistrzami jakiegoś fachu, ale to marnowanie ich potencjału. Choć na Mandalore sobie świetnie radzili, ale to taka dygresja, bo teraz liczył się Tang i jego zajebista reakcja na widok szefa. Po prostu zbaraniał. Taka postać w czarnym pancerzu ze złotymi i czerwonymi zdobieniami, wyprostowana i taka majestatyczna a zaraz tekst. |
Secorsha - 2010-08-10 20:58:20 |
Co Seco kuhrrwa, co… uh… *pierwsze ściśniecie zastało go na nieskończonej wypowiedzi, wiec zaraz powietrze z płuc wyciśnięte zostało, ale po kilku chwilach i Seco rytm załapał i cieszyć się zaczął, choć Tanga nie tak od razu rozpoznał. Zaraz łapami sięgnął, hełm ściągnął mu i odrzuciwszy na skrzynie za łeb złapał, rozradowany u przyjacielskim kaleeshianskim całusem polika mu obił* [i]Tang, ty chuju jebany przez niedohrrobione gungajskie suhrrogatki i kokahrrtkami na cyckach, ja przez ciebie kiedy manii prześladowczej nabawię się! Czekaj. Zahrraz będzie pól lithrra[/i[] *i o nic nie pytając tylko za drzwi się cofnął i już – flaszka jest. Uśmiech szaleńca – jest. Tang – jest. Wszystko jest!* |
Tangorn - 2010-08-10 21:04:51 |
No Seco przez ostatnie kilka miesięcy prawie codziennie widywał ten pancerz, więc mógł skojarzyć, ale już powitanie to na pewno. Ci dwaj paradoksalnie byli najlepszymi przyjaciółmi, chociaż różnili się całkowicie, ale te różnice tak jakoś były pozytywne i żyli ze sobą w zgodzie, choć czasami w mordy się lali. A słysząc powitanie Seco to się zaśmiał tylko, hełm poszedł w cholerę i oczom kaleesha ukazała się znajoma, czarnoskóra łysa łeb do tego nie ogolona, czyli Tang we własnej osobie. |
Secorsha - 2010-08-10 21:14:59 |
*różnice niby się przyciągają, jednak w ich przypadku różnice były kulturowe ale mentalność – podobna. Taka miłość po prostu, która wszystko wybaczy, i inne pierdzielenie. Lali się, i jakże milo do siebie się odnosili (chuj i kutas to niemal zaimek), ale przecież żadnemu nawet nie przeszło przez myśl ze to mogłaby być zniewaga. A warto przypomnieć ze w sumie nie tak dawno Seco rzucił się do bicia Zina za o wiele mniej obraźliwe słowo.* |
Tangorn - 2010-08-10 21:22:32 |
No taka miłość braterska do grobowej dechy, bo tak, mentalnie to byli strasznie podobni do siebie i mieli podobne zamiłowania, takie jak alkohol, mordobicia, rundy po barach. No i kilka razy walczyli w poważnych bitwach ramię w ramię, wiec niejako ich przyjaźń zahartowała się w ogniu bitwy, jak to u Mandalorian przystało. |
Secorsha - 2010-08-10 21:31:00 |
Nie rhankohrry… i nie wyhrruchaly, została jedna jebana i zaśluzowana opcja. Zdhrrówko *podniósł puszkę i wychylił z niej* Poza tym co bym z tego miał jakby mnie rhankohrry wyhrruchały? Bym, miał dupę rhozjebaną i tyle, a ty spójrz na to… *chwila konsternacji* ….no, może na razie nie opatrz bo tu jak w buhrrdelu – wszystko rhozjebane, ale poczekaj jak skończymy! *charknął, warknął i po grdyce się podrapał,a potem na długosz amilkł. Chyba na jedną kolejkę, bo zaraz polane zostało* |
Tangorn - 2010-08-10 21:43:59 |
- No byś miał shebs jak ciężarówka |
Secorsha - 2010-08-10 21:56:19 |
*Ale Seco nie podłapał, bo był temat a denne żarty najlepiej lecą jak się nie ma o czym gadać. A tu proszę – lokal, chuje na ścianie, ledwo się pokazał a tu już robota pełną parą* |
Tangorn - 2010-08-10 22:10:56 |
Malowanie ściany i do tego chuje, tak? No Seco, Seo... tyś się za biznes porządnie wziął, roboty żeś się kurwa chwyci. No jakby nie było to pozytywne zmiany i mi to cholernie pasuje |
Secorsha - 2010-08-10 22:27:04 |
bez chujów ty chuju! *sprostował, demonstracyjnie stukając się w czoło* no gdzie chuje w porządnym lokalu! To będzie taki lokal Tang w któhrrym na chuja się mówi penis albo członek. Bo tak naphrrawde się chuj nazywa urzędowo. *z powaga objaśnił co następuje i jak zowie się to, polewając znowu, a potem, odstawiając butelke spojrzał spode łba złotymi oczami, ale oczywiście z uśmiechem wiec tak… no – Secorshowato* Tia, myślisz ze ja co, w ślimaczkach gustuje? Ja żonaty jestem i nie jebam się po kontach! Chohrrobe można przynieść jakąś, ja taki ahrrtykul czytałem kiedyś ale ci nie opowiem bo już zapomnialem, wiem tylko ze wielki wpływ na mnie wywahrrł i uważam, ze się z huttami nie można jebać. Iż dziwkami nie można też. I w ogóle, co ja ci tłumacze, ty Tang pij i nie słuchaj mnie *Znowu nastąpiła chwila ciszy na wypicie z puszki, co trudne było, bo Seco nie dolałam wieczka. A czemu nie odłamał to Moc jedna wiedzieć raczy* |
Tangorn - 2010-08-11 18:38:42 |
No co ty nie powiesz? Nie wiedziałem, zawsze myślałem, że chuj to chuj... |
Secorsha - 2010-08-11 18:54:37 |
*Seco kameleon był, do każdej sytuacji potrafił nałożyć inną maskę i w każdej wyglądał tak naturalnie jakby to była jego prawdziwa twarz, choc zarazem jego osobowość była wyrazista i dla kogoś kto go zna nie było problemu rozpoznać kiedy gra, a kiedy robi coś nawet wbrew sobie dla dobra ogólnego, w tym przypadku klasy lokalu. Seco zaciśnie zęby, uśmiechnie się i przejdzie gładko.* |
Tangorn - 2010-08-11 19:20:12 |
No nie każdy ma taki talent, np. Tang. Ten to zawsze był jaki był, czy to na jakimś eleganckim spotkaniu (dwa razy mu się zdarzyło i to omal nie skończyło się katastrofą) czy też w zwykłej kantynie. Zawsze był skurwielem, który jak taran napieprzał do przodu, nie patrząc się na to co się dzieje za nim, co wiele, na prawdę wiele osób irytowało. Ale póki co aż tak źle na tym nie wychodził. |
Secorsha - 2010-08-11 19:34:47 |
*Seco nagle spoważniał i spojrzał na tanga. chciał cos powiedzieć. Nie powiedział, ale widać było, ze chce powiedzieć coś mniej więcej w deseń: gówno prawda ze dobrze wyszedłeś, jesteś najbardziej marnym przykładem jaki można podać, ja jakbym miał żyć jak ty to bym się chyba zapił. |
Tangorn - 2010-08-11 19:43:19 |
Tang miał rodzinę, a przynajmniej według wzorców Mandaloriańskich. Traktował klony jak prawdziwych rodzonych synów i może tego na co dzień nie było widać, ale byli bardzo ze sobą zżyci. Co prawda nie miał żony, bo jego trybu życia mało która kobieta by wytrzymała, ale nie narzekał. Żona nie była wyznacznikiem szczęścia u Mando, byli nim synowie, bądź też córki, wychowani/ne na Mandalorian. Ale Seco tego nie zrozumie pewnie, inna kultura i mentalność społeczna. No i dla Tanga to była normalność. No i jeszcze coś, Tang liczył się z opinią osób, które szanował, ale już nie było szans na to, by się zmienić. Za stary był i za dobrze mu było. |
Secorsha - 2010-08-11 19:49:53 |
*Dlatego tez to był bardzo zły przykład. Mandalorianska kultura nijak ma się do standardowego wzorca do którego dąży większość istoty, w tym Seco który zrezygnował dla tego wzorca nawet z prawa do wielożeństwa, choć zarówno on jak i Fler pochodzili z kultur gdzie poligamia jest normą.* |
Tangorn - 2010-08-11 19:56:22 |
No może faktycznie przykład trochę marny, ale na dobrą sprawę z powodów kultury to żaden nie będzie pasował, no chyba, że spotkają się osoby z takiej samej planety i z takiego samego kręgu kulturowego. Ale w każdym razie chodziło o przekaz, nie o przykład. |
Secorsha - 2010-08-11 20:14:54 |
*Podniósł wargi w uśmiechu, bez pokazywania zębów, ze spojrzeniem takim trochę mętnym, ale szczerym i pełnym dobrej woli. Zaparcia i nadziei ze tym razem będzie lepiej na przekór wszystkiemu* |
Tangorn - 2010-08-11 20:29:04 |
No i się chyba nie zrozumieli... |
Secorsha - 2010-08-11 20:34:53 |
Nie, nie pomyślałem *odparł, chwytając się za mechaniczny nadgarstek i niejaki wieszając się na własnej dłoni* ale odnoszę whrrażenie, ze masz mnie za mięczaka dlatego, ze zakładam taki lokal „niemandalohrriański” i nie będę miał tehrraz czasu by się codziennie w thrrupka zalewać. *wzruszył ramionami, uciekając wzrokiem gdzieś w bok jakby mu było wstyd. Nie swojej decyzji, ale czegoś innego. Moze właśnie niezrozumienia? Słuchał w milczeniu, by po chwili odwrócić łeb, spojrzeć z powagą w oczy Tangowi i… po kilku sekundach napięcia, roześmiać się szczerze, serdecznie i wariacji. Jak to Seco* dzięki stahrry… |
Tangorn - 2010-08-11 20:40:36 |
Zaśmiał się szczerze z tego stwierdzenia, bo to dla niego było zabawne. Secuś chyba nie widział prawdziwego Mandaloriańskiego lokalu... i to chyba w winy Tanga. Miał go wziąć do Keldabe ale zawsze coś się działo i dupa. |
Secorsha - 2010-08-11 20:49:05 |
Moja kuchnia by cie codziennie nie wytrzymała tu czahrrny chuju *podsumował już wesoło. Czyli wszystko wróciło do normy. Seco został przekonany ze Tang nie uważa go za mięczaka, i to mu humor zaraz poprawiło. Bo jeśli by porównać Seco z Tangiem to Seco naprawdę był dżentelmen pierwszego sortu, a taka cecha nie zawsze idzie parze z „prawdziwy mężczyzna”. |
Tangorn - 2010-08-11 20:57:41 |
- Bo by osik była, dla mnie potrzeba specjalną wzmocnioną... żeby miotacz ognia wytrzymałą. Szczury z miotacza najlepsze... |
Secorsha - 2010-08-11 21:06:21 |
Nie przejmuj się, stahrry… wiesz, to jego zycie, jak chce tak, to tak ma. a może on wcale tej Temeny nie kochał? To by całkiem logiczne było, bo widziałeś ją, i ja widziałem. O zmahrrłych nie wypada źle mówić no ale: widziałeś. No. Flaszka się skończyła. Ale piwo mam. Wypijemy piwo i ja do roboty whrracam *Wstał. Lekko się zachwiał, ale jak zawsze – zaraz pion odzyskał i wlazlw tajemnicze drzwi* tu kuchnia będzie co ja jestem tehrraz… *odezwał się jego głos,a kiedy wrócił, piwa trzymał w organicznej ręce a mechaniczną troche nieudolnie w sufit wskazał* nad nami tamto cale piethrro tez jest nasze. Tam będziemy mieszkać, nahrrazie nie trzeba rhemontowac tam, no i nisko thrroche jest, ale tak przytulnie całkiem. Trzy pokoje, plus salin z aneksem kuchennym i wielka łazienka… *podszedł do tanga i piwo mu dał, swoje na stojąco otworzył* [/i] Mamy widok na panohrrame Nahrr Shaddaa, nocą wygląda pięknie. Tylko kuhrrwa – nie ma przejscia z mieszkania do lokalu, tarza będzie wszystko robić. Rhboty to Tang – w pizdu albo i jeszcze więcej[/i] |
Tangorn - 2010-08-11 21:17:44 |
No widziałem, widziałem... pies na baby, za grosz odpowiedzialności, jakieś jebnięte projekty... duży dzieciak i tyle. A ta jego nowa kobita to kolejna taka co go na smyczy trzyma. Kazała mi mu odstrzelić jaja jak do burdelu pójdzie |
Secorsha - 2010-08-11 21:28:21 |
*Łyknął se piwka spokojnie, z tajemniczym usmiechem* Na Kalee by to dawno zhrrobili, bo u nas niedotrzymywanie załoby a thrrwa ona dwa i pól roku mniej wiece, to grzech. Za złamanie byłoby obcięcie jaj, na sehrrio, niektohrre wioski obcinały chuja tez, ale to za seks pozamałżeński. U nas we wiosce tak nie było, ale w większości – tak. Ale to u nas *cofnął się by tang wleźć mógł. Kuchnia nie była olbrzymia. Trochę większa jak przeciętna domowa. No i nic, poza jakimiś skrzyniami. Nawet okna nie było. Seci oparł się o ścianę przeciwległą do tej z której tu weszli* Jak tu się zhrrobi dziuhrre to wyjdzie tam naprzeciwko wejścia, gdzie taki ganeczek dobudujemy i tam zhrrobimy magazyn na rzeczy przyboczne – bhrroń i tak dalej, będzie cela enehrrgetyczna w razie co, nonie? Za tą ścianką już w lokalu ustawimy Dzonego. To będzie główna ochrona. Elegancki i niezawodny. I do kibla nie wychodzi. |
Tangorn - 2010-08-12 12:38:54 |
No jemu by się to przydało. Albo pizgnięcie w łeb czymś mocnym młotkiem. Ty wiesz co on ostatnio robił? Pamiętasz te WAR'owskie Kappy? To latające gówno szumnie zwane promem? On to przerabiał i chciał zrobić z tego czołg latający... a jak z Brexem chciałem sprawdzić stan systemów to się spięcie zrobiło, trochę kabli spaliło, on przyleciał, płakał, wrzeszczał i dojebał mi taka cenę za części, że taniej byłoby mu nowy statek kupić. To wysadziłem tą Kappę w powietrze, bo by się tym zabił chujstwem |
Secorsha - 2010-08-12 13:57:16 |
*Seco prychnął, ale to było przyjazne, wesołe prychniecie. Całość jego ciala drgnęła od siły klepniecia* Tia, ty w smokingu. Jeszcze se czehrrwoną kokahrrdkę na chuju zawiąż! *wypowiedź miała charakter przesmiewczy, jak to zawsze u niego, ale nie oznaczało to ze Seco nie wierzy. Był raczej średnio sceptyczny, biorąc pod uwage ze jeszcze duzo czasu i roboty do tego otwarcia upłynie. Słuchając o Zinie smiał się cicho. On się tam nie znał na statkach, ale wszystko co imperialne to nadaje się tylko na stos wiec kappa też. I tak stał, kiwał się, uśmiechał i nagle spoważniał. Wgapił się w Tanga, uśmiech na dobre zlazł muz pyska, i patrzył takim głębokim spojrzeniem, jakby coś sobie nagle uswiadomił, albo…* |
Tangorn - 2010-08-12 14:03:17 |
Nie smoking kurwa, to dla lamusów jest |
Secorsha - 2010-08-12 14:09:57 |
*Kiedy Seco podniósł spojrzenie wyglądał, jakby był bardzo, bardzo rozczarowany. Do tego stopnia ze nie miał już determinacji na dalsze posunięcia. Oczy miał niby takie same, a jakże inne* |
Tangorn - 2010-08-12 16:31:42 |
No niestety, taka była naturalna kolej rzeczy, że każdy kiedyś umrze. Niestety, Imperium lubiło pomagać w takich sprawach zadziwiająco szybko i często. Gajusz niestety się o tym przekonał. |
Secorsha - 2010-08-12 17:05:12 |
*Tak, zdecydowanie Gajusz był najbardziej „innym” klonem jakiego wydała Kamino. To była zaleta jego charakteru. Był zupełnie niepodobny do reszty. Taki klon- hipis. |
Tangorn - 2010-08-12 17:33:07 |
Wedle Mandaloriańskich wzorców to Gajusz miał piękną śmierć, poległ w obronie rodziny i przyjaciół jak wojownik, więc Tang był spokojny o jego duszę. Przez pewien czas zaznał szczęścia i normalności, to też się liczyło i to była zasługa Seco. Teraz jednak ten temat został porzucony by nie psuć atmosfery, ale Tang był pewien, że Seco na osobności będzie wspominał swojego ulubionego klona. |
Secorsha - 2010-08-12 17:40:07 |
ja nie używam phrrezehrrwatyw *oznajmił z powaga, krzyżując ręce na piersi. Bo i Seco nie potrzebował prezerwatyw. On i jego żona nie mieli żadnych chorób, a naturalne zapłodnienie było niemożliwe. Zabawa bez ryzyka* |
Tangorn - 2010-08-12 17:53:47 |
No tak, kaleeshianki pod ręką nie ma i jest Fler, co? |
Secorsha - 2010-08-12 17:58:13 |
*Seco nie wyglądał na specjalnie zdziwionego ta wiadomością. Nie od dziś bowiem wiadomym było ze prawdziwych kobiet już nie ma. Seco był szczęśliwym posiadaczem unikatowego egzemplarza w typie klasycznym. |
Tangorn - 2010-08-12 18:09:57 |
No nie ma niestety, same babochłopy, które chcą rządzić i tak dalej. Dla typów takich jak Zin to zbawienie, bo ten nie musi myśleć co z życiem zrobić, ale Tang by z taką to się pozabijał, więc był sam. A secuś miał cholerne szczęście i tyle. No i on sam o tym z pewnością wiedział. |
Secorsha - 2010-08-12 18:18:57 |
Jeszcze kiedy po niego przyjda… ja sam balem się jak cholehrra isc w układ z huttem, wiele mnie to kosztowało… z ty, ze ja mam kuchrwa ten caly jebany cochrel za sobą dzięki Flehrr, chyba jestem bezpieczny…w miahrre… no ale mniejsza, bo to smutny temat. Gadałeś coś o Dżonym, ze tu jest ale wam zwiał… masz moze tą bhrranzoletkę stehrrująca? Jeśli tak to można go wezwać *Zatknąwszy kciuki za pasek zaczął się lekko na boki kiwać* |
Tangorn - 2010-08-12 18:34:15 |
Nie z huttem Secuś, nie z huttem... z jednym człowiekiem, jeden z największych gangsterów w okolicy... miałem kiedyś z nim zatargi, spieprzałem przez niego na Kamino więc to prawie jak hutt. |
Secorsha - 2010-08-12 18:39:09 |
*Pewnie ze nic nie znaczy, ale schowa w żelaznym sejfie i przynajmniej jaj nie odstrzelą. Zawsze więcej szans na zachowanie życia. I jaj. Ale i tak marne pocieszenie.* |
Tangorn - 2010-08-12 18:55:55 |
Mo schowanie w sejfie nawet działa, ale kto by tam chciał siedzieć? Bo Tang na pewno nie. On preferował ryzyko i zabawę wynikającą z faktu umykania śmierci i niebezpieczeństwom. Taka rozrywka trochę dziwna. |
Secorsha - 2010-08-12 19:02:09 |
no ale to chyba nic złego,, nie? Jeszcze na nikogo działa nie podniósł bo by było słychać na mieście, ze aghrresywny dhrroid. A ze innych dhrroidów nie lubi to nie nowość, dobhrra, idziemy *Klepnął tanga w plecy i wyszli. Po drodze Seco poinstruował robotników ze mogą zrobić pól litra, ale jak wróci i zobaczy ze nie pracują to im nogi z dupy powyrywa. |
Tangorn - 2010-08-12 19:08:52 |
Tiaa... poczekaj to zobaczysz. |
Secorsha - 2010-08-12 19:14:38 |
Kwiatuszek był kochany *Oznajmił otwierając drzwi* i dobhrry uczynek dla galaktyki zhrrobilem! Temu jeszcze imienia nie wymyśliłem, jakoś natchnienia nie mam *zasiadł za kierownicą. Rzęch zakaszlał,, zachrząkał i zapalił za trzecim razem a Seco wyszczerzył się do Tanga* Phrrrawie nówka, nie? *No i pojechali* |
Secorsha - 2010-08-14 21:05:27 |
*Pod niepozorne jeszcze i zamykane ryglem drzwi nowopowstającego lokalu podleciał stary Saxxet Kareta w kolorze brązowym i niebieskim i zgniłozielonym oraz trochę żółtym. Po prostu kazda część karoserii była z innego wozu* |
Tangorn - 2010-08-14 21:12:55 |
Tang podczas lotu zachowywał zimną krew, po prostu siedział cicho i nie komentował, ale miał ochotę pierdolnąć Seco w łeb za tak beznadziejny lot w jego wykonaniu, ale już nie będzie go gnębił. Teraz mu się przypomniało, ze podobno kaleeshowie są w pierwszej dziesiątce najgorszych pilotów Galaktyki. Tang na podstawie Seco skłonny był dać im pierwsze miejsce. Bo już baby lepiej latają... |
Secorsha - 2010-08-14 21:21:16 |
Thrracyn może ją kopnąć i się przewali. To ściana działowa, cienka jak wyplata nauczyciela w impehrrium. W ogóle Tang to tu na tym księżycu są zimy? Jeśli tak, to nam będzie zimno po chuju w tej chałupie |
Tangorn - 2010-08-15 18:01:14 |
- No to się ją rozpiździ raz dwa. A co do zim to ich tu nie ma, regulacja podobna trochę jak na Coruscant... poza tym to księżyc i w ogóle inaczej to wygląda... |
Secorsha - 2010-08-15 18:08:11 |
*Założywszy bransoletkę na przegub organicznej ręki rozejrzał się jeszcze, strzelając oczami w jedną i drugą stronę ulicy* |
Tangorn - 2010-08-15 18:14:57 |
- Tiaa... gdzie ty zimę widziałeś, co? Byś na jakąś lodową planetę poleciał to by ci chuja odmroziło... |
Secorsha - 2010-08-15 18:20:12 |
*Skrzywił pysk mrużąc przy tym oczy, a pięści oparł na biodrach* |
EFECTOR - 2010-08-15 18:27:02 |
*70 km/h to nie tak mało, a Dzony był niezłym „kierowcą”, choc udało mu się po drodze uszkodzić pare osób. Nie śmiertelnie, dostaną za to nowe konczyny. Odległość nie była duza, a podniecony coraz silniejszym sygnałem droid nie tracil prędkości. Aż w końcu zbliżył się do punktu – cel na tyle, by ich widzieć. Zatrzymał się i rozłożył z trybu kołowego, a jego fotoreceptory spojrzały w dół. Dwa poziomy nizej dostrzegł czarny jeżyk Secorshy i łysą glace Tangorna. |
Tangorn - 2010-08-15 18:35:03 |
- Park na Coruscant to nie zima. Zabiorę cię tam, gdzie jest grubo poniżej zera to stwierdzisz, ze jeśli na Coruscant była zima to tam jest przysłowiowa pizgawica. I tak, jesteś jebitnym ignorantem. Ja też, i co z tego... idziemy bo suszy |
Secorsha - 2010-08-15 18:41:37 |
*Zaraz Seco odegrał się trwającym kilka minuty bezsensownym potokiem słów w którym 50% stanowiły bluzgi, 30% inne przekleństwa, 15% stanowiło „kuhrrwa” a reszta to tresc, wiec z powodów oczywistych nie będzie to wypisane, ale machanie rękami i miny na pewno Tang zapamięta na pewno. |
EFECTOR - 2010-08-15 18:45:21 |
*pokonawszy jeden poziom Dżony potoczyl się wzdłuż chodnika i zastygł pod scianą. Rozwinąwszy się oszacował uszkodzenia własne. Były to jedynie lekko poluzowane głowne śruby mocujące pancerza które można w zaciszu domowym dokręcić. Skalibrowanie systemu po wstrząsie wywolanym uderzeniem zajęło 3.2 sekundy. Ponowne namierzenie sygnału, ponownie tryb kolowy, rozpęd i – znowu brązowa kula jak zapowiedź apokalipsy wystrzeliła z półki powyżej. Tocząc się przeleciał Secorshy nad samą głową, by za chwile z łoskotem żłobiącym wgłębienie w płycie chodnikowej zwalić się o 5 metrów od „celu” jakim był kaleesh* |
Tangorn - 2010-08-15 18:56:07 |
Ile razy on już słyszał takie bluzgi w wykonaniu kaleesha? Tysiące razy chyba, przywykł wiec i nie robiło to na nim większego wrażenia, nie licząc lekkiego uśmiechu rozbawienia wynikającego z doboru słów. Ale każdego innego osobnika wprawiłoby to w osłupienie i pewnie by się wycofali. Ale nie Tang, ten to zatwardziały był i mało co go ruszało. I już mieli iść, gdy ten dureń pomyślał, że to Zin pierdolnął w powietrze... |
Secorsha - 2010-08-15 19:05:47 |
*Zadarł łeb, wciągając powietrze w nozdrza w niuchaniu za spalenizną, kiedy cos wielkiego przeleciało mu nad łbem. Zakrywszy głowę rękami odruchowo padł na ziemie, bo widac pomyślał ze to wojna. Ale nie, zaraz wyjaśnił co pomyślał* |
EFECTOR - 2010-08-15 19:12:53 |
*Rozwinął się do konfiguracji bojowej zaraz po lądowaniu. Przez chwile nieme ekrany pod szyją migały czerwonym alarmem. Przez 3-4 sekund, zanim znowu się w sobie odnalazł. Nerwowy, jakby spazmatyczny ruch sprawdził stan ramion i dział. Zapadki generatora odchyliły się i cofnęły. Każda nóżka stuknęła o ziemie. Ramiona poruszyły się neizaleznie od siebie i cos pyknęło. Za chwile rozbrzmiała muzyczka* |
Tangorn - 2010-08-15 19:20:13 |
- Tiaa... oberwanie chmury było i droideki spadają z nieba jak deszcz. Już mam pięć... |
Secorsha - 2010-08-15 19:28:54 |
*Oczy wyszły mu na wierzch, ale wytrzymał oddech i zaczął oklepywać maszynę która grała mu do ucha* |
EFECTOR - 2010-08-15 19:32:18 |
*Droid puścił posłusznie i dalej poddawał si.e przyjemności chwili powitania z panem, pchając sie na niego całym mechanicznym cielskiem, by być jak najbliżej i jak najwięcej mogło dotykać Secorshy. Kiedy tang się odezwał, droid cofnął się i przybrał postawe apelowego spocznij* |
Tangorn - 2010-08-15 19:40:22 |
- Eee... yyy... nie o to mi chodziło... |
Secorsha - 2010-08-15 19:44:45 |
*Seco nie wiedział co Dżony ma nagrane, wiec nadal gładząc czule jego łepek zdumiony spojrzał na projekcje* |
EFECTOR - 2010-08-15 19:48:02 |
*Nie ma co się oszukiwać, ze Dżony nie miał Tanga tekstów, mniej lub bardziej mądrych, ale były raczej nudne i jeśli nie będzie kontekstu to na pewno ich nie odtworzy. Ma ciekawsze nagrania, ktore wywołują emocje na przykład to: |
Tangorn - 2010-08-15 19:54:18 |
No Tang się bał nagrań, bo może i były nudne, ale czasami padały tam sformułowania, myśli i wspomnienia o których nie chciał dyskutować po raz drugi, wiec lepiej by zostały wymazane, ale to co zobaczył potem... istne urodziny czy świeto jakieś, bo jeśli przedtem Fibal był osłupiały to teraz ciężko znaleźć wyższą kategorię dla tego szoku. Spojrzał tylko na Seco, potem na Dżonego a na końcu na nagranie... i tak kilka razy aż w końcu wykrztusił. |
Secorsha - 2010-08-15 20:03:12 |
*miejsce gdzie za rzęsami widać ciało którego nie porasta łuska teraz u Secorshy zrobiło się czerwone jak przysłowiowy burak* |
EFECTOR - 2010-08-15 20:10:06 |
*Zatem Tang musiałby je sam odnaleźć i pousuwać, bo Dżony absolutnie nie wiedział, co jest ważne, prywatne, osobiste, czego dał popis chyba wyraźny. |
Tangorn - 2010-08-15 20:17:17 |
No Tanga akurat pozycje Gawilków nie interesowały, tak by mógł pornola obejrzeć, a kumpla podglądać nie będzie, co to to nie, swój honor miał. Ale seco już zareagował wystarczająco szybko, tylko, że powstał kolejny problem, Seco miał pozycję nr 2, wiec co się stanie, gdy Fler odkryje hasła i zapragnie poznać zawartość chronioną? |
Secorsha - 2010-08-15 20:24:13 |
Tak, Dżony, tez cie kocham |
EFECTOR - 2010-08-15 20:25:16 |
*Żonulek grzecznie uscisnął rączkę, bardzo delikatnie, ufnie i z miłością, taką której prozno szukac gdzie indziej, niż tylko u zapatrzonej w pana maszyny. |
Tangorn - 2010-08-15 20:34:24 |
Tak, tak, nie doceniali i teraz byli w czarnej dupie, niekoniecznie murzyńskiej, a to cholernie Tanga martwiło. No bo nie gadali o niczym szczególnym, bop jeżeli dodać do tego jeszcze rozmowy Fibala z A'denem, który de facto był jego prawą ręką, więc ich sprawy były dużo bardziej zaawansowane, plany na wypadek walk z Imperium, wspomnienia o Cochrelu, Strażniczka, klony, rozmowy o Skiracie i jego klanie, wspomnienia o ośrodkach na Dxun... gdyby to Imperium dopadło to by byli w tak czarnej dupie, że to się we łbie Tangowi nie mieściło. |
Secorsha - 2010-08-15 20:40:46 |
*Nic nie powiedział tylko skinął głową, bo dopiero po chwili uświadomił sobie,z sobie Dzony nagrywał nie tylko ich. Nagrywal tez Tanga i jego prywatne tajemnice mandalorianskie, nagrywał statki cichtrelu, na pewno mostek, wazne rozmowy. |
EFECTOR - 2010-08-15 20:42:41 |
Rozkaz rozkaz *odparł niczego nieświadomy droid, wykręcił i podreptał ochoczo w kierunku mu wskazanym. W końcu odnalazł swój druidzi raj - służenie swojemu Panu. Jutro Dżony namówi go do zabawy w cel. |
Secorsha - 2010-08-18 18:37:08 |
*Była już ciemna noc. Latarnie i neoni oświetlały mrok. Cały poprzedni dzien aż po zmrok, kiedy to wszyscy padli ze zmęczenia, zajęła Secorshy praca nad jego przyszłością. Zakwasy już dawno poszły niepamięć, a rozcwiczone po długim zbytku mięśnie znowu przypominały kaleeshianską maszynę organiczną. |
Seathen - 2010-08-18 18:42:56 |
No cóż miał teraz zrobić więcej kiedy już obandażował Selene? Spojrzał na Zina i pokręcił głową widząc że stracił przytomność. Później swój wzrok skierował ku dziewczynce, ale nic do niej nie powiedział widząc iż jest zlękniona. No ale jednak musiał stamtąd zabrać ich. Wstał i zastanawiał się kogo najpierw i już w mig zdecydował się. Wziął delikatnie Selene na ręce i ruszył do wyjścia rzucając do małej |
EFECTOR - 2010-08-18 18:47:16 |
*Dżonemu ciężko było przyswoić sobie porządek dnia roboczego. Pracownicy na początku strasznie sie go bali, a biedny Dżony, nie wiedząc co jest tego przyczyną (bo skad miał wiedzieć?) próbował zaskarbić sobie ich sympatię wiernym łażeniem za dupą, co ich jeszcze bardziej przerażało, no ale w koncu dało się ich zaprogramować. Dżony stał się członkiem tej niecodziennej sytuacji, i chętnie przynosił gwiździe, oczywiście po jednym, wiele z nich ukrywając w najróżniejszych miejscach. |
Selene - 2010-08-18 18:52:39 |
Jeknęla tylko. Ból, jak przypływy i odpływy nadawał jej świadomości rożnych stanów. teraz był stan "przytomności". Poza tym - była ruszana w dość nieprzyjemny dla niej sposób. Podnieść ją i przenieść był samo w sobie zadaniem prostym, bo siwa wszak lekka była. Ale teraz z przedziurawionym biodrem na wylot to było... |
Elea - 2010-08-18 19:07:31 |
Dziewczynka była nie tylko zlękniona, była po prostu przerażona. W momencie kiedy Seathen się do niej odezwał nawet się na niego nie odezwała, bała się jego bo to wszystko się zaczęło gdy on się pojawił! Selene zniknęła z nim gdzieś, później wrócił sam i zaczął ciągnąć Zina, a żeby sama nie została poszła za nim do momentu gdy pojawiła się przed budynkiem oraz usłyszała kogoś lub coś. Nie wiedziała co to było, ale przypominał głosem droida. Skuliła się na zewnątrz oraz pod ścianą budynku oczekując na rozwój wydarzeń. |
Secorsha - 2010-08-18 19:16:43 |
[Kolejność: Seco, Seat, Dżony, Sel, El i Zin kiedy się wciśnie] |
Seathen - 2010-08-18 19:29:04 |
Seathen mając Selene na rękach ustał przy budynku, od razu uważał go za opuszczony i najważniejsze nieco dalej od warsztatu. Spojrzał więc na drzwi, podszedł nawet bliżej do nich aż w końcu otworzył drzwi, wyjrzał do środka i co go spotkało? Droid, droid który gada i jest dosyć nietypowym egzemplarzem. Spojrzał na niego z obawą i już w myślach mówił "Ty to masz szczęście... z Jednego gówna wyjdę i zaraz wpakuję się w następne" a na koniec swoich myśli westchnął by odpowiedzieć. |
Zindarad - 2010-08-18 19:35:14 |
Wszedł do kantyny. Jego ciężkie rany dało się rzucały się w oczy od razu. Odstrzelona prawa ręka i wydłubane lewe oko. No cóż. Spotkanie z mafią dało mu we znaki jak widać. Wyglądał marniej, niż wówczas jak zamknął się w hangarze i montował na nowo Kappę, którą przerabiał. Rozejrzał się po miejscu, patrząc na świat tylko i wyłącznie jednym okiem. Spojrzał na Selene. Zmrużył oczy. Spojrzał na jej brata. Wyglądało to tak, jakby chciał ich przeprosić, ale nie wiedział jak to powiedzieć. Zobaczył Seco i rzucił, pełnym cierpienia głosem. |
EFECTOR - 2010-08-18 19:40:22 |
*Dżony nie poznał Selene. Nie poznał nawet Zina. Rozumiał pojecie krwi. Krew, kiedy Gajusz umierał. Niszczyciel cofnął się o jeden zmieszany druidzi kroczek. Nie opuścił broni, jednak czul się zdezorientowany. Seco zdawał się nie widzieć jego zmieszania. Tak więc czekał* |
Selene - 2010-08-18 19:44:38 |
A ta znów syknęła z bólu i spróbowała sie rozejrzeć. gdyby tak nie bolało.. znaczy, gdyby ją położono, żeby nie miała bioder podkulonych, byłaby szczęśliwa. A tak... Usiłowała się rozejrzeć, ale nie wyszło jej to specjalnie. Znów jeknęła. Zina bolało, to pewne, ale to ona ucierpiała paskudnie. Nie chciała się do tego przyznawać, ale cięzko było ukrywać wszystko, zwłaszcza, że poniekąd strzał był z bliska a nawet bardzo. Więc... Znów jęknęła i przez chwilę walczyła, by znów tracić przytomnośc. lepiej się z medykiem pośpieszyć. |
Secorsha - 2010-08-18 19:50:40 |
*Kaleeshianin może stał niewzruszony, fizycznie twardy, ale widać było w jego oczach głębokie poruszenie. Ramiona opadły, oczy otwarł się szerzej, szczeka opadła. Patrząc na Zina kręcił głową z niedowierzaniem, jakby tez go nie poznał. I pierwszymi słowami, jakie zdołał wyrzucić z siebie było: * zamknij się Dafne! |
Seathen - 2010-08-18 20:06:32 |
Dalej patrzył na droida, a widząc chwilę później gdy cofnął się nie ruszył i tak widząc zwłaszcza gdy ten nie opuścił działek. W takiej chwili nie wiedział co robić, a wiedział że Sel nie jest wygodnie zwłaszcza jak jęknęła z bólu. Spojrzał na Zina, widział jego spojrzenie ale nic nie powiedział teraz obchodziła go Sel i tylko ona. Kiedy Seco wyszedł i spojrzał na nich, a później żeby wchodzili do środka zrobił to bez wahania. Nie szukał łóżka, po prostu Sel delikatnie położył na ziemi. Słysząc coś o dziecku odpowiedział. |
Zindarad - 2010-08-18 20:11:54 |
Spojrzał na Seco. No tak. Zin to teraz obraz nędzy i rozpaczy. Spojrzał na Dżonego. Nie przywitał go. Nie miał na to siły, ale skinął mu tylko lekko głową. Nie wiedział jak na to zareaguje, w końcu widział, że był w pełnej gotowości bojowej. Nie trzeba było nic mówić. Po karetkę, jak najbardziej. Trzeba było zadzwonić. Jak i po jakiś transport, by w razie czego uciec z tej planety przed Zandim i jego ludźmi, który teraz zagrażali Zinowi, Selene, Elei i Seat. |
EFECTOR - 2010-08-18 20:16:31 |
*Miał sterowanie manualne. Jeden delikatny dotyk Pana był w stanie rozbroić całkowicie potężną maszynę wojenną. Oba działa opadły płynnie. |
Selene - 2010-08-18 20:20:58 |
Jęknęła tylko cicho, gdy ją kładziono na ziemi. Ból zelżał, ale tylko odrobine, choć przytomności nie odzyskiwała nadal. obraz nędzy i rozpaczy, w dodatku z obolałą szyją, która wyraźnie utrudniała jej momentami oddychanie. Super, spróbujcie znaleśc sie w twardej ręce jakiegoś idioty, chcącego pokazać swemu panu ślepe posłuszeństwo. Znów jeknęła, choć już o wiele ciszej. Błogosławiona ciemności - Sel znów chciałaby się w niej znaleźć, ale chyba utratya przytomności miała następować falami. A przynajmniej teraz, gdy już lezała na płasko ból zelżał do formatu tepych uderzeń młotem dwudziesto-kilowym w biodra. Super, nie? |
Secorsha - 2010-08-18 20:24:45 |
*Nie bez odrazy patrzyli twarz Zina, a potem – szybko na Seata, jakby nie chciał dobijać Kobdara, choć tam to w jego stylu bardziej było* |
Seathen - 2010-08-18 20:32:38 |
Seathen klęczał nad Sel i sprawdzał co chwilę puls, chociaz nie musiał słysząc jej jęknięcia. Kiedy Seco się do niego odezwał spojrzał na niego jakoś dziwnie ale odpowiedział mu od razu. |
Zindarad - 2010-08-18 20:40:10 |
Na szczęście rana Zina była książkowym obrazem sklepienia tkanki. Nie krwawiła, była po prostu czarna. Widać było jedynie szczątki różowego mięsa, które Zin niezdarnie zakrył częścią rękawa swojego ukochanego kombinezonu. Spojrzał na Sel. Widział jak cierpi, jak jęczy z bólu. Skrzywił usta. Zin znowu popełnił złą decyzję. Myślał, że "szef" się przestraszy i ją puści, a tu...przestrzelił jej biodro. Zin mógł to zrobić, wydarzenia pewnie potoczyłyby się inaczej. Zin miałby rękę w całości i widziałby na parę oczy, a nie teraz jak w tym wypadku. Na jedno. |
EFECTOR - 2010-08-18 20:42:19 |
*Oczywiście oba polecenia został wykonane bez zwłoki, w tym najpierw drzwi, wiec zanim Seco do nich doszedł te stały otworem – pokierowane automatycznie z centralnego mobilnego punktu zarządzania którym był Dżony. Nareszcie ktoś docenił jego rolę jako centrum łączności. Informacja została wysłana do punktu medycznego. Precyzyjnie, po droidziemu, z adnotacją „pilnie”. Kiedy droid wysyła wiadomość to znaczy ze pan już nie może. Wtedy poważniej traktują choć tu na NS wszystkie instytucje ratownicze były prywatne. Nieźle za to zapłacą, ale czy jest cos cenniejszego od życia? |
Selene - 2010-08-18 20:46:34 |
No gdyby Zin myślał nieco wcześniej... przynajmniej wówczas, gdy mu Sel awanturę urządziła o sam fakt przebywania w burdelu, może by się to inaczej układało. A teraz może on miałby rękę i oko, a ona była by w jednym nie dziurawym ponad normę kobiecą kawałku. A tak... myślenie ma przyszłość. |
Secorsha - 2010-08-18 20:54:25 |
*Z jakiegoś dziwnego powodu Seco, który teraz wyszedł, wyrzucając królika bezceremonialnie na bruk, nie myślał o swoim pięknym parkiecie, o ktory za wczasu już dbał i był gotów rozmontować droida za stukanie nóżkami. Nie, trzeba mieć jakiś system wartości. Żadna podłoga nie jest wazniejsza niż czyjeś życie i zdrowie. Królik wrócił przed Seco. Podskakiwał dumnie i fuczał na każdego, kogo mijał. |
Seathen - 2010-08-18 21:02:26 |
Spojrzał na Zina kiedy to użalał się nad swoją ręką i okiem, faktycznie może najbardziej z nich wszystkich ucierpiał lecz w zasadzie sam był winien. NIemniej jednak nie zamierzał mu tego wytykać, a już na pewno nie w tej chwili. Spojrzał na Sel gdy majaczyła o Zinie i odezwał się do niej, chociaż pewnie go nie usłyszy. |
Zindarad - 2010-08-18 21:08:19 |
Koreliańska nieco ją odczuli na ten potworny ból, a Zin da sobie jakoś radę. To prawda. Ucierpiał znacząco i to z jego winy. Nikt nie musiał mu o tym przypominać. Nie użalał się nad swoją ręką. Użalał się nad kłopotami, które zrzucił na swoich bliskich. Czy nie lepiej byłoby uciec na drugi koniec galaktyki samemu. Odciążyć wszystkich od jego wybryków. To kwestia godna rozpatrzenia, jednak Zin musiał najpierw zostać wyleczony, by móc o czymkolwiek mówić. Nigdy nie zostawi tego co kocha. Inżynierii, ale bez ręki jego możliwości są mocno ograniczone. Nie mógł pracować, będąc niepełnosprawnym ruchowo. Z tego co zdążył usłyszeć na swój temat, Zin zadał sobie pytanie. Czy jestem niepełnosprawny umysłowo? Pewnie tak.-odpowiedział sobie w myślach. Skrzywił usta, dalej patrząc na Sel. Nie odzywał się. Nie miał zamiaru. Przymknął oczy, postanowił w jakiś sposób odpocząć. Krótka drzemka nikomu nie zaszkodzi. Gorzej, jeśli Zin stracił przytomność. Spokojnie. Oddychał. Jednak czy to dobrze dla otoczenia? Raczej nie. |
EFECTOR - 2010-08-18 21:16:09 |
*Światełka oczek Dżonego zaświeciły w kierunku Secowej mordy. Eh – tylko Dżony o Dżony! A Dżony to co, maszyna, zeby go jak droida traktować? |
Selene - 2010-08-18 21:20:52 |
Niech się jej braciszek nie rzuca. Pierwsze to najbliższa rodzina, z którą sie zżyła, a później on. Zresztą, jego mordę widziała i poznawała, choć ciężko, więc sie nie martwiła. Teraz niech tylko dopilnuje, by nie dali jej wódki, bo na prawdę karetka potrzebną nie będzie... Poczuła jeszcze, że coś ciepłego kładą jej obok. Dopiero po chwili przebłysk zrozumienia uświadomił ją, że to El. Uspokoiła sie nieco i znów syknęła. Sama się prosiła o to, by jej nerkę przestrzelić, więc... po co szukać innych winnych? |
Secorsha - 2010-08-18 21:27:27 |
*Nie chciał nawet myśleć o tym jak oni się czują. Sam czul się potwornie zmęczony. Serce waliło mu jak oszalałe, co skonfrontowane z jego ruchowym rozflaczeniem źle działało. Secowi zaczęło kręcić się w bańce. Bez słowa podszedł do droida, zabrał mu flaszkę, odkorkował i postawil przed Zinem* |
Seathen - 2010-08-18 21:35:51 |
- ani narkotyki ani alkohol nie pomoże, to wiem na pewno... skoro przyleci to dobrze i skoro masz pieniądze, to też dobrze... ja mam tylko przy sobie pare kredytów... później Ci wszystko oddam... |
Zindarad - 2010-08-18 21:47:46 |
Zin sobie siedział. A miał sobie teraz wszystko głęboko w poważaniu. Teraz liczyła się Selene i to jej na początku musieli pomóc, na przekór temu co myślą lekarze. Zin to istota niezwykle uparta i nie pozwoli sobie pomagać, dopóki Sel nie zostanie opatrzona należycie. Kobdar położył dłoń na swoim brzuchu. Miał przymknięte oczy. Dalej drzemał. Nie miał nic do powiedzenia. Nawet na temat koreliańskiej czy narkotyków. Wyraził tylko swoją dezaprobatę kiwnięciem głowy. Zbladł niesamowicie, pot dalej lał się z jego czoła i czekał. Czekał na pomoc. Czy to w postaci karetki, czy to w postaci jakiegoś medyka z bożej łaski. Byleby ktoś im pomógł. A co. |
EFECTOR - 2010-08-18 21:49:49 |
Jednostka uszkodzona*Zdezorientowany chwile stał i patrzył na Zina, chyba nadal go nie poznając, ale zarazem nie traktując jak obcego, bo z obcymi zaraz Dżony próbował się zaprzyjaźniać. Teraz zdawał się nikogo nie widzieć i nikim się głębiej nie interesować. Czubek antenki migał mu jednostajnie na czerwono.* |
Selene - 2010-08-18 21:53:54 |
No cóz. Nie reagowała już na nic. Tylko skóra stawała się dziwnie zimna. Jak to ładnie określono -= wpadała w swój własny, mały świat, w którym istniała tylko błogosławiona ciemność. jeszcze chwila a zacznie obserwować swoje ciało z góry. Poogląda wszystko a później będzie koniec siwej. Super zakończenie. Po prawdzie trzymała się życia kurczowo, paradoksalnie łapę Seca biorąc za dłoń Zina. bywa. Może tego specjalnie nie okazywała, ale związała się z ta niezdarą wybitnie mocno. A teraz... Cóz. Bogom dziękowac, że jej wódki nie wciskano do gardła. Nieprzytomna, krwawiąca - oto sposób na skuteczne morderstwo wówczas. Tylko gdzie ta karetka? |
Secorsha - 2010-08-18 22:00:44 |
*Seco syknął, słuchając słow Seata* |
Zindarad - 2010-08-18 22:02:52 |
Zin leżał i wzdychał. Odchodził w swój mały świat, ot co. [Puszczam kolejkę.] |
EFECTOR - 2010-08-18 22:08:58 |
*Dżony nawet nie drgnął, trzymany za kabel, bo to tez znał. Poza tym nie był agresywny. Ale nawet mimo zapewnienia ratownicy obeszli go kołem. Tylko jeden nie bal się masywnego droida o sylwetce kobry z ramionami.* |
Selene - 2010-08-18 22:10:40 |
Jej chwilowo wszystko jedno było. Po raz kolejny straciła przytomność. Więc niech robią z nią co chcą. [kolejka rusza dalej] |
Secorsha - 2010-08-18 22:16:36 |
*Kaleesh wytrzymał spojrzenie. Ba – był wdzięczny, bo nie musiał patrzeć jak ratownicy zbierają te ledwo żywe szczątki Zinów. Przeciągał to spojrzenie, milcząc wymownie, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jeśli skłamie, może mieć kłopoty, jeśli powie prawdę, może mieć większe, bo mogą odmówić przyjęcia ich ze strachu* |
EFECTOR - 2010-08-18 22:20:54 |
*Medyk skrzywił lekko usta, no ale cóż – w porządku, skoro Seco bierze za to odpowiedzialność. Uśmiechnął się nawet i obejrzał, jak jego ludzie wynoszą Zina i Sel. Obejrzeli tez Seata i małą. Dali im leki przeciwwstrząsowe i uspokajające. Kiedy wyszli znowu spojrzał na Seco, a potem na Dzonego* |
Secorsha - 2010-08-18 22:24:24 |
*Odcisnął dłoń i tez się uśmiechał. Tak, wiedział już jak to tu działa. Liczył się z tym. Miał pieniadze, owszem. I oczywiście był pewny ze Kobdary oddadzą. Seco miał pieniądze na cos innego. Kiedy wyszli medycy, Seco patrzył jeszcze chwile w drzwi, by potem zwrócić soię do Seata. Tez długo milczał, zanim się odezwał* |
Secorsha - 2010-08-19 13:46:57 |
Aaaah! *wrzasnął Seco, gwałtownie podrywając się do siadu na swoim łóżku. Było to wielkie, małżeńskie rzeźbione drewniane łoze w sypialni w mieszkaniu nad lokalem. z racji niedostatecznego jeszcze rozgrodzenia pomieszczeń na razie wszystko włączało się do klubu. |
Vottagg - 2010-08-19 14:20:13 |
Vottagg akurat "karmił rybki", kiedy niewielki komputer pod jego ścianą wydał charakterystyczny dźwięk. Połączenie nadchodzące. |
Secorsha - 2010-08-19 14:42:09 |
*Seco nie wyglądał najlepiej. Chyba cos go trapiło. Miał jakis taki zafrasowany wyraz twarzy. I chyba nie miał zamiaru owijac w bawełne, bo zaraz przemówił, bardzo konkretnie precyzując o co mu chodzi* |
Vottagg - 2010-08-19 14:47:12 |
- Widzisz Seco, to normalne, ale to trochę dobrze, bo Wacek ostatnio bardzo głodny. - powiedział Vottagg pojmując na swój sposób stwierdzenie "problem". Dla niego problem wyglądał albo w postaci jakiegoś upierdliwego Durosa, albo złodzieja, albo nawet całego przemądrzałego gagnu, którzy trzeba rozgromić. Oczywiście nie za pomocą własnych rąk. Jego pomniejszona twarz nie była do odczytania. |
Secorsha - 2010-08-19 14:52:40 |
*Cos było w tym trybie myslenia, bo rzeczywiście, czasem problemu można się pozbyc własnie tak,. ale gorzej jeśli problemem jest własnie utrzymanie kogoś przy zyciu. Bo Seco wątpił by Wacek zdołał zjeść całą mafie Zadniego. Ale zasmiał się na słowa hutta* |
Vottagg - 2010-08-19 15:03:01 |
-Zandi... - Vottagg zamilkł jakby zastanawiając się co to za gnojek. - Zandi! Tak, od handlu niewolnikami. Seco handlujesz niewolnikami? Przecież mówiłem że się nie opłaca. - popatrzył nieprzytomnie nieco na Kaleesha, po czym potrząsnął wielkim łbem na boki, uświadamiając sobie resztę jego słów. - Średnio, ani nie jest moim wrogiem, ani przyjacielem... Ale skoro oni mu podpadli, to raczej mają przesrane, zazwyczaj im wydłubuje oczy... To twoi przyjaciele? - powiedział przewracając wielkimi oczyma, a myślał, że Kaleesh będzie grzecznym chłopcem z legalnym biznesem. No to go miło zaskoczył, jego wargi nieco wykrzywiły się na widok myszokrólika. |
Secorsha - 2010-08-19 15:09:12 |
nie, nie, nie handluje. I masz rhacje – nie oplaca się, jeden gosc się na tym przekonał, ludzie Zandiego skopali mu dupę. Widać sprzedał thrrefny towahrr, czy ki chuj. Cos mu w tym intehrrgalaktycznym buhrrdelu nie stykło, nie wiem. |
Vottagg - 2010-08-19 15:21:23 |
- W innych dzielnicach to normalne, ale ulokowałem Cię w porządnym miejscu, więc trochę racji masz. - powiedział wymijająco Vottagg, w końcu na Nar Shaddaa nie było super bezpiecznie, ale wschodnia sekcja to lajcik, coś w stylu mini górnego Coruscant. - Wiesz Seco, po większości to zależy od Ciebie, mam ich się pozbyć? Oczywiście nie bezpośrednio, ale mogę poinformować kantor, mam u nich kilka przysług. Z drugiej strony można by wysłać tych twoich znajomych w cholere jakimś statkiem z huttańskimi kodami to Zandi odpuści. - mówił z wyraźnym zamyśleniem. |
Secorsha - 2010-08-19 15:29:28 |
Stahrry… *Seco syknął, uciekając wzrokiem. Nie liczył od Vottaga otrzymac odpowiedzi takiej jakiej się spodziewał, ale tez w swojej naiwności nie przygotował sobie odpowiedzi na cos takiego* |
Vottagg - 2010-08-19 15:39:26 |
- O - powiedział Hutt szczerze i przyjemnie zaskoczony, nareszcie ktoś godny bycia jego uczniem. On także się nie spodziewał. - Bardzo dobrze Seco! Bardzo! - Niemal darł się zadowolony Vottagg. To mu się uczeń trafił, który potrafi powiedzieć: nie pomagaj, w końcu kurwa nie jestem dzieckiem. To mu bardzo poprawiło nastrój. - Tak, masz plecy u Hutta, poza tym masz też droidekę... która swoją drogą jest bardzo sławna... - powiedział a jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu i zarechotał wesoło. |
Secorsha - 2010-08-19 15:45:30 |
*teraz już w koncu z mordy Seco zlazł ten frasunek po pojawilo się podszyte przekorą zaskoczenie i – zwykły, wariacki uśmiech* |
Vottagg - 2010-08-19 15:52:25 |
- Nieee, ale całkiem zmyślna z niego modelka - powiedział mrugając wesoło Hutt... - Czekaj no... - otworzył odpowiednią stronę w holonecie, przełączył kilka przycisków w swojej maszynce komunikacyjnej, po czym przełączył zdjęcia na obraz, tak, żeby Seco je mógł zobaczyć. A tam normlanie seksowne zdjęcia Dżonego, pod obdrapaną ścianą. Droid wyraźnie miał talent do pozowania. Swoją drogą to cud, jak ludzie szybko wrzucają takie rzeczy w sieć. |
Secorsha - 2010-08-19 15:59:09 |
*Zamrugał, popatrzył, wywołał zbliżenie tych zdjeć, a potem – jak nie prychnie szczerym rozbawieniem, zapominając w koncu o traumie wczorajszej nocy. I pomyslewc,z e wystarczy do tego zdjecie własnego droida!* |
Vottagg - 2010-08-19 16:08:25 |
-Tak, tak. -/[i] - powiedział hutt rechocząc jak żaba. -[i] Powiedz mi Seco, co jest takiego miłego, w maszynie do zabijania? Bo nie uwierzę, aż nie zobaczę - mówił dosyć poważnie, ale wciąż się uśmiechając. Vottagga bardziej zaciekawiła postać nieco ucięta w kadrze. Nemedis. Rdza mać. Trudno go rozpoznać, ale Hutt niemal czuł to w kościach. Chociaż wątpił, żeby ktoś się przejął, wkońcu pełno dziwaków łazi po Nar Shaddaa. - Jak idzie remont Seco? Kiedy parapetówka? - zmienił nagle temat, a zdjęcie zniknęło, w ładnej animacji, kręcąc się i jakby oddalając. |
Secorsha - 2010-08-19 16:16:44 |
*Seco prychnął wytwornie, wyciągając łeb i przymykając oczy* |
Vottagg - 2010-08-19 16:40:16 |
- Ciekawe to musi być, pracująca droideka! A co do rekina, to on jest wszystko żerny... Ostatnio mu takie roślinki dałem, to je wszystkie zjadł. - uśmiechał się krzywo nadal. Wysłuchał wszystkiego co ma mu Seco do powiedzenia, po czym postanowił wrócić do interesów i taktownie zakończyć rozmowę. - To świetnie Seco, tak trzymaj, a będziesz bogaty i gruby. Ja muszę wracać do roboty... - odwrócił się plecami do hologramu, bo z tyłu było słychać plusk i mordercze kłapnięcie - Wacek je kolacje. - wytłumaczył Kaleeshowi dźwięki. - Do zobaczenia Seco - po chwili się rozłączył. |
Secorsha - 2010-08-19 17:30:25 |
Tak, tak, ja tez musze nakahrrmić swoją dhrroidekę. Bywaj ghrrubasie *I rozłączywszy się wziął królika pod pachę i polazł gdzieś, a gdzie – to już niezgłębiony los raczy wiedzieć* |
Seathen - 2010-08-19 19:42:23 |
Seathen odprowadził wzrokiem jak medycy ich wynieśli, chociaż szczerze mówiąc miał ochotę lecieć z nimi - lecz wtedy za dużo ludzi by było. No nic, trudno się mówi i spojrzał na małą która nadal spała - aż dziw, że nic jej nie obudziło no ale dobra, nie ważne. Nagle usłyszał głos gospodarza i momentalnie odwrócił się do niego, zwłaszcza kiedy usłyszał o sprawie umycia podłogi. Chciał coś powiedzieć, ale przecież można powiedzieć że to on pobrudził. Więc w momencie kiedy Seco zniknął on jeszcze chwilę tak w miejscu stał w zasadzie bez wyraźnego powodu. Cały czas rozmyślał, myślał i tym podobne, czy z Sel będzie wszystko dobrze. Podniósł mała i położył ją na jakieś kanapie (jesli tutaj jest). Kolejną czynnością poszedł do zaplecza, wziął wiadro, mop, płyn oraz koc. Koc po to aby El po prostu przykryć, no i chwilę później przykrył ją. Sam po paru minutach zmywać podłogę zaczął, co ciekawsze jemu nie wychodziło i rozmazywał. W tym przypadku widać że nie jest uzdolniony w sprawach sprzątania ale po jakimś czasie z dumą spojrzał na wyczyszczoną podłogę. Wiadro jak i mop uprzątnął, a sam usiadł przy kanapie - i to na podłodze! - na której spała dziewczynka. Patrzył przed siebie, jakby pilnował drzwi aż w końcu sam usnął. |
Zindarad - 2010-08-20 19:41:47 |
No. Kilkunastominutowa przechadzka po mieście. Setka gapiów, patrząca się na obrażenia Zina i już. Kobdar dotarł do celu. Otworzył drzwi lewą ręką. Musiał się przyzwyczaić do tego, gdyż przez większość życia korzystał z ręki prawej. A teraz musiał się przestawić na prawię nieużywaną rękę. To było cholernie trudne zadanie, nawet dla takiego inżyniera jak on. W każdym razie. Wszedł do środka. Rozejrzał się. Skrzywił usta. Naszła go chęć na zapalenie papierosa, jednak lekarze zabronili mu kategorycznie na czas jego leczenia pewnymi lekami, które musiał brać co rano. Dlatego też z samego rana będzie musiał zjawić się w szpitalu, by zażyć leki. Podszedł do lady. Odsunął sobie zydelek i usiadł nań kulturalnie. Oparł się lewą ręką o ladę, zaczął pukać palcami i rozglądać się po lokalu. Nie widział żadnego podobieństwa do swojego byłego lokalu. W razie czego. Zin mógł pomóc jakoś Seco w ogarnięciu tych wszystkich spraw. Kobdar miał w końcu jakieś doświadczenie w tym interesie. Sam przecież zarządzał lokalem. |
EFECTOR - 2010-08-20 19:48:26 |
*W chwili obecnej w klubie, oprócz pewnego rozgardiaszu i śpiącego gdzieś dziecka było coś wielkiego, okurzonego przez ciągle trwające prace remontowe, znajdował się wierny, niezłomny strażnik pokoju w lokalu. Dzony stał pod scianą, tak ze kiedy Zin wszedł, Dżony go widział od tyłu, no a on Dzonego nie. To było miejsce jeszcze nie oświetlone. Będzie zabudowane weneckim lustrem, tak że droideka zostanie własną wnękę i będzie czuwać, nie niepokojac gosci. |
Zindarad - 2010-08-20 19:52:44 |
Dopiero teraz dostrzegł Dżonego. Uśmiechnął się do niego lekko i machnął tą swoją jedną, jedyną ręką. Uśmiech był kwaśny, jakiś taki niewyraźni i mało pozytywny, jakby Zin uśmiechał się sztucznie, chcąc na siłę powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Jeśli go nie poznał ze względu na wygląd, to można stwierdzić, że rozpozna go poprzez głos. Póki co się nie odzywał. Jakoś potrzeby nie wyczuwał. Tylko uśmiechał się jak nigdy dotąd. Jego uśmiech zawsze był taki pogodny, pełen radości życia, a teraz wszystko się zmieniło. |
EFECTOR - 2010-08-20 20:00:15 |
*Na szczęście niszczyciel był wręcz megaprzyjazny i nawet obcych kochał, jednak Zina w końcu poznał – po glosie właśnie. Wyglądał przez chwile na zaskoczonego, bo zatrzymał się w połowie drogi a ramiona mu opadły, a po tej chwili napięcia wręcz wypłynęła mu szczera radość na pancerz* |
Zindarad - 2010-08-20 20:06:44 |
No właśnie tego Zinowi brakowało. Tego prawdziwego entuzjazmu tej droideki. Uśmiechnął się szerzej, jakoś Dżony poprawił mu humor. Przynajmniej w stopniu nieznacznym. Oznaczało to, że Zin nadal się martwił stanem Sel. Swoim już nie. Przecież on wyszedł w miarę cało z tego całego starcia z ludźmi Zandiego, a Sel straciła nerkę i pewnie jest jeszcze bardziej poharatana, niźli Kobdar potrafił to sobie wyobrazić. Na dodatek. Musieli uciekać z tego księżyca jak najprędzej. Jeśli Zandi ich jeszcze przyłapie, to na pewno będzie ostatni widok jaki Zin zobaczy w swoim życiu. W każdym razie, wyciągnął do Dżonego dłoń i poklepał go po korpusie. |
EFECTOR - 2010-08-20 20:14:57 |
Od Secorshy sir. Za wkuhrrwianie, sir *rozwiała wątpliwości niewinna ofiara przemocy w rodzinie. Droidom często się obrywało dzięki frustracji właściciela, a Seco, jakby nie było – zdenerwowany był całym zajsciem. Braciszek Sel w ramach wdzięczności za uratowanie zycia siostry nawet podłogi dobrze nie umył, Seco wyglądał po powrocie ze szpitala jakby coś przykrego mu powiedziano i ogólnie – zła atmosfera. Do tego Dżony… trochę podparł. Ze szczerej chęci siania dobra, ale podpadł. |
Zindarad - 2010-08-20 20:22:32 |
-Jak Cię jeszcze raz uderzy, to powiedz, żeby poszedł w cholerę.-Powiedział z lekkim uśmiechem. Pomlaskał i przełknął ślinę. Cholera. Pić mu się zachciało. Jakieś wody czy czegoś innego z chęcią by się napił i na dodatek chodził za nim papieros. Czuł jego woń cały czas i nie chciała się od niego odczepić. Cholerne leki przeciw zakażeniom. Zin nie mógł się nawet piwa napić, a teraz chyba było to potrzebne, chociażby dla jakiegoś rozluźnienia atmosfery. Zła atmosfera to mało powiedziane. Zin siedział jak na szpilkach. Bał się strasznie o Sel, obiecał jej, że więcej kłopotów już nie będzie. Już nigdy, a tu psikus. Ludzie Zandiego przyszli i koniec. Sielanka poszła w cholerę. Ile Zin dałby za zmianę drugiego talentu (pierwszy to umiejętności konstruktorskie i matematyczne rzecz jasna) na coś innego. Przyciąganie kłopotów jakoś nigdy nie sprawiało mu przyjemności.-Dżonula. Mógłbyś przynieść mi szklankę wody?-Spytał go i jeszcze raz poklepał go po korpusie. Zydle były dość wysokie, toteż była chyba możliwość głaskania go po głowie, które Zin tak lubił. |
EFECTOR - 2010-08-20 20:26:46 |
rozkaz rozkaz sir |
Secorsha - 2010-08-20 20:30:49 |
*I nagle stuk - tuz za Zinem, od strony lady i tych tajemniczych drzwi na zaplecze socjalno-kuchenne. Czyli od kuchni rzecz jasna, a stuk to szklanka wody gazowanej z lodem. a sprawca to żylasta pazurzasta dłoń pokryta szarobrązową łuską należąca do…* |
Zindarad - 2010-08-20 20:36:02 |
Spojrzał na Seco i uśmiechnął się do niego kwaśno, dalej będąc zajęty głaskaniem Dżonego po łebku. Skoro to lubił, to niech ma. To będzie miła alternatywa dla ciężkiej łapy kaleesha. Prawda. Organizm potrzebował zdecydowanie więcej przestrzeni. Teraz wszystkie normalne czynności przychodziły mu z ogromnym trudem, a co dopiero mówić o pracy w warsztacie, z której Zin nie będzie chciał zrezygnować. Wziął w końcu rękę od łebka Dżonuli i chwycił za szklankę. Za nim cokolwiek z niej upił, rzucił. |
EFECTOR - 2010-08-20 20:40:46 |
*Dżony odsunął się posłusznie. Nie wydawał się jakoś specjalnie wystraszony obecnością Secorshy. Patrzył na niego prawdziwą droidzią wiernością. O ile ktoś potrafi cos wyczytać z tych światełek na patyczkach* |
Secorsha - 2010-08-20 20:46:09 |
*Wielkie gadzie oczy wykonały krótki ruch do góry* |
Zindarad - 2010-08-20 20:54:33 |
Seco. Nie zmienił się od ich ostatniego spotkania. Zaraz, zaraz. Kiedy to było? Uhuhu. Zin już sam tego nie pamiętał. Ładne kilka miesięcy temu, ale Zin zdążył się odzwyczaić od jego rubasznego zachowania. Po wsadzeniu rury hydraulicznej, Zin uśmiechnął się szeroko. |
EFECTOR - 2010-08-20 20:58:53 |
Nie ma za co sir, kocham cie *odparł serdecznie droid i sięgnął łapką by złapać Secorshę za rękę. On ewidentnie był leworęczno, co było widać. O ile to dobre określenie dla droida. Po prostu od początku chętniej używał zarówno lewego działa jak i lewej dłoni* |
Secorsha - 2010-08-20 21:01:20 |
*na początku miał opory, ale teraz jak znal sile uścisku Dzonego, to nie protestował na jego czułości i „zabawę”, jednak bardziej był skupiony na Zinie* |
Zindarad - 2010-08-20 21:09:01 |
-Ja Ciebie też.-Powiedział do Dżonego z lekkim uśmiechem na pysku. Upił kolejny łyk wody. Westchnął z ulgą. W końcu pragnienie z niego uszło. Poprawił się na tym siedzisku, tak, że teraz siedział naprzeciwko Seco. No tak. Nie licząc długów, to Zin miał bardzo niewiele. W sumie. Jakby na to nie spojrzeć. Miał całkiem pokaźną sumkę ulokowaną na koncie Sel, jednak był w tym pewien problem. Nie znał haseł i dupa. Ni ma kasy.-Wiesz. W przypadku Tanga sprawa jest skomplikowana. Ludzie Zandiego wysadzili mój hangar i jego frachtowiec szlag trafił. Psikus spory. Jak Tang się pojawi, to go szlag trafi i mnie prędzej zabije, niż mi pomoże.-Spytał i oparł się lewą ręką o ladę. Drugą zaś ułożył tak, jakby chciał ją oprzeć, a nie mógł. W końcu spory kawał mu odstrzelono. |
EFECTOR - 2010-08-20 21:12:01 |
*Dżony jak to usłyszał to skulil się, wykonał pokazowy w tył zwrot i odmeldował się. Przedreptał całe pomieszczenie, przedefiladował przy samych nieprzytomnych rozbitkach i uciekł na swoje miejsce. Widać samo wyobrażenie gniewu Tanga po stracie statku było wystarczająco straszne nawet dla droida* |
Secorsha - 2010-08-20 21:15:22 |
*Złote oczy Secorshy śledziły ruch droideki. Dobrze wiedział, o czym on pomyślał. Bo Seco pomyślał tak samo, ale był już dorosły i to go nie wystraszyło, choć wizja była dość dramatyczna. Zagwizdał cicho. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Wzruszył ramionami* |
Zindarad - 2010-08-20 21:20:43 |
-No to mam problem.-Powiedział i skrzywił usta. No to był w kropce. Zapowiadało się na to, że został uziemiony na tej planecie i na to, że szybko się z niej nie wywinie. Rzucił tylko spojrzeniem na Dżonego, by odprowadzić go wzrokiem. No. Koniec. Dżonula poszedł sobie. Wrócił do Seco. Upił łyk wody i dodał.-Chuj bąka strzelił. No wiesz. Niby mam mamonę, ale tak jakbym jej nie miał. Przynajmniej do momentu kiedy Siwa ze szpitala nie wyjdzie.-No i teraz będzie Zin snuł tutaj jakieś plany. Nie wiedział w sumie co zrobić. Te leki uniemożliwiały mu zdolność myślenia. Jakiegokolwiek. Wyobraził sobie gniew Tanga i jego słowa. Skrzywił się.-A to nie zmienia faktu, że Tang się wkurwi. Oj się wkurwi... |
Secorsha - 2010-08-20 21:25:43 |
*Kaleesh rozwalił się po drugiej stronie lady. Przez drzwi weszli robotnicy, pogłaskali Dzonego, a Seco dał im umówiony znak – zacząć prace. A robili dziś przejście z klubu do mieszkania. Nie będą im przeszkadzać* |
Zindarad - 2010-08-20 21:32:49 |
No tak. Są pewne kwestie, które trzeba z góry wyjaśnić. Oparł się o ladę i odstawił pustą już szklankę na bok. Bandaż, który miał, był bardzo ciasno obwiązany, a to sprawiało, że Zin odczuwał pewien dyskomfort z tym związany. Spojrzał na pracowników. To dobrze, że nie będą przeszkadzać. Przynajmniej mogą na spokojnie, dość poważnie porozmawiać. |
Secorsha - 2010-08-20 21:40:48 |
*wzruszył ramionami. Taki najlepszy gest bezradności, ale tu Zin uderzył bardzo celnie. Jego życie tez się posypało, i choć Seco był dosc plastyczny i wszędzie dobrze się czul, to teraz musiał ciężko pracować by nie tylko mu było dobrze, ale tez jej. Nie chciał by Fler znowu była nieszczęśliwa, jak na Mandalore* |
Zindarad - 2010-08-20 21:47:07 |
No z tego co było wiadomo Zinowi, to Temena była nieszczęśliwa na Nar-Shaddaa jak i na Mandalore. W gruncie rzeczy, Zin mógł być kimś wielkim. Miałby kasę i wszystko to o czym teraz może sobie tylko pomarzyć, lub powspominać. Krótka retrospekcja. Szkarłatna Kometa. Przesłuchanie i odlot dla tej rudej Viriny, którą jak się później okazało, sprzedał dla szybkiego zysku. |
Secorsha - 2010-08-20 21:58:09 |
Dobhrra, wybacz, poniosło mnie… ale widać, ze ci było w życiu za dobrze! *warknął, obnażając kły, i przez chwile wyglądał jakby chciał się rzucić. |
Zindarad - 2010-08-20 22:08:15 |
-No było za dobrze. Było. Niczego mi kurwa nie brakowało i widać jakie są tego efekty.-No cóż. Retrospekcja Zina wyglądała nieco inaczej. Alderaan. Świat pełen perspektyw. Zin bawił się najnowszymi zabawkami, biegał, skakał i się łamał kilkanaście razy. Nic z tego nie było, bo rodzina zapewniała mu dużą opiekę, a rzec można, że był mocno rozpieszczany przez życie. Prywatne technikum w stolicy, później opłacane studia na Politechnice Republikańskiej na Coruscant, którą Zin skończył z wyróżnieniem. Na dodatek praca załatwiona w BlasTech, później WAR. Konstrukcja broni, pojazdów. Zin robił to co kochał. Miał kochane przez niego osoby. Żonę, syna, których później okrutnie opuścił, ponownie przylatując na Nar-Shaddaa.-Tu nikogo nie obchodzi, czy jesteś inżynierem, czy najemnikiem. Tu uczciwa praca jest niemożliwa...Wszędzie śmierdzi przekrętami et cetera, et cetera. Ja też pracowałem fizycznie. Non-stop ujebany olejem T-55 byłem, nie przeszkadzało mi to, robiłem to co kochałem. Wierz mi. Inżynierka to jest wszystko co mam...Ty nawet nie wiesz ile dałbym za pracę w jakieś szanowanej korporacji. Mógłbym tam spokojnie pracować, brudzić się i konstruować. Robić to co lubię. A problemy, no cóż. Ona mnie chyba kochają.-To był niezaprzeczalny fakt. Ostatnio pewnie go nawet wyruchały, bo lepią się go jak rzep ogona. |
Secorsha - 2010-08-20 22:16:54 |
no… może noc z rhudą cizią byś dał? *zakpił Seco, ale nie rozwinął, po prostu dal do zrozumienia, ze to było głupio powiedziane w świetle przeszłości, której Zin chyba nigdy nie zamaluje. |
Zindarad - 2010-08-20 22:22:42 |
No i dobrze, że kpił z niego. Przynajmniej cały czas dawał do zrozumienia Zinowi, że czas coś zmienić. Przestać być cwaniaczkiem z toną żelu na łbie i zacząć żyć uczciwie, bez żadnych szemranych interesów. Co do przeszłości. Tak. Tej bujnej niczym sierść wookiego przeszłości nie da się chyba już niczym zatrzeć. To będzie gówno, które cały czas będzie przylepione do podeszwy Kobdara i swym smrodem będzie odstraszać wszystkich dookoła. |
Secorsha - 2010-08-20 22:31:22 |
nom *Mruknął Seco i obejrzał się przez ramie, bowiem usłyszał kroki. Wszedł facet… nie –to baba. Miała posturę nieźle zbudowanego faceta i chyba nawet się goliła. Pracowała tu jako „czwarty z braci”. Ale Seco naprawdę ją lubił. Seco potrafił dostrzec wnętrze* |
Zindarad - 2010-08-20 22:39:18 |
No Zin teraz został pogrążony w swoich myślach, retrospekcjach wszelakich. Ano. Zdołował się nam chłopak. Oparł głowę o dłoń i skrzywił usta. Upił łyk wody przy użyciu hydraulicznej rury i dalej myślał. Nie zauważył nawet myszokrólika, który gdzieś sobie tutaj biegał. Spojrzał tylko na babę. Wrażenie na nim zrobiła. Gdyby nie znał Sel i ktoś by o niej opowiedział, to Kobdar właśnie tak by sobie ją wyobraził. |
Secorsha - 2010-08-20 22:43:23 |
*Seco przytulił zwierzaka do klaty. Chyba tylko jemu bydle pozwalało na taką czułość. Królik był dość agresywny. Kaleesh, smyrajac zwierze po szyi słuchał co gada Zin. Głaskanie ponoć uspokaja* |
Zindarad - 2010-08-20 22:49:29 |
-No Seco. Proszę. Daj mi szansę na poprawę, co?-Powiedział pytającym tonem. Upił kolejny łyk wody.-No bo wiesz. W omni-kluczu mam swoje CV i kopie dokumentów z polibudy.-Powiedział. Oryginał został niestety na Coruscant, a kopie na papierze zostały na Alderaan. Kobdar mógł tylko zaprezentować holograficzny zrzut swoich dokumentów. Jakby co to mógł lecieć na Alderaan i wziąć ze swojego domu dokumenty. Rodziców nie widział już trzynaście lat i nie był pewien czy go poznają. Przecież zmienił się bardzo, jak widać i słychać. |
Secorsha - 2010-08-20 22:54:16 |
*Seco spojrzał na Noego sceptycznie, ale po chwili… podniósł sobie Dafne do twarzy, przytulił polik do miękkiego futra i uśmiechnął się, bujając się w przód i w tył jak dziecko autyzmem. Gdyby tylko nie ten przenikliwy wzrok…* |
Zindarad - 2010-08-20 23:00:54 |
-Jak mnie zabiją, to przynajmniej nie będzie kłopotów.-Powiedział. No taka prawda. Ostatnimi czasy z Zinem same kłopoty były i nie ma co ukrywać. Przez jakiś czas Cochrel patrzyłby mu na ręce, jeśli w ogóle pozwoliliby mu tam pracować.-Wiem, że go wydymałem. Wiesz. To przesłuchanie jakoś mnie odstraszyło. Teoretyczna wizja mnie w pierdlu za coś czego nie zrobiłem zniechęciła mnie do pracy. Ale wiem. Zjebałem. Mogłem mieć wszystko na co sobie zamarzę. Nawet srajtaśmę z kredytów, wiem, wiem. Miejmy nadzieję, że źle nie będzie.-Tia. Nadzieja matką głupich, ale wierzyć sobie można. Co okaże się w praktyce? Najprawdopodobniej nic dobrego. Przynajmniej dla Zina. |
Secorsha - 2010-08-20 23:04:57 |
w twoim przypadku to chyba najlepiej, byś się nauczył ghrrać na hahrrmonijce jakaś smutną piosenek i tak mu rzewnie w oczy patrzył, ghrrajac ją. Może się wzhrruszy. Ale na sehrrio – jeśli Cochrel, to chyba byś musial tam polecieć i błagac ich o jakąkolwiek posade. Tylko co się stanie z Sel. I – z waszym dzieckiem, co? Nie zahrrobisz w najlepszym razie tyle by utrzymać ich na statku cochrelu |
Zindarad - 2010-08-20 23:11:06 |
-To jest myśl. Harmonijka, hmmm.-Powiedział i zaczął myśleć nawet i na ten temat. Upił kolejny łyk wody. Pił zdecydowanie wolniej, niż poprzednio. Pewnie nie był już tak spragniony jak wcześniej. Nadal jednak chęć zapalenia papierosa za nim chodziła i nie mógł się tej myśli pozbyć, jednak lekarz zabronił i basta. Musiał się tego trzymać.-Mogę nawet beczki nosić. Sel zna się bardzo dobrze na droidach. Dobrze byłoby, gdyby generał znalazł coś dla niej.-Powiedział doń i otarł usta. Co do sprawy prywatnej, chyba postanowił to przemilczeć. Dawanie dupy jakoś mu się nie widziało, a Sel pewnie by to potępiła, zważając na jej poprzedni zawód. Nie. To w grę nie wchodziło.-Może i ma potencjał, ale nie dałbym rady.-Westchnął tylko i dopił wodę. No cóż. Póki co zapowiadało się na kompletną katastrofę. Czas pokaże, czas pokaże. |
Secorsha - 2010-08-20 23:14:53 |
no dla niej pewnie znajdzie… *zamyślił się Seco. Ona w Cochrelu była czysta, miała fah w ręku. Seco jakoś nie specjalnie ją lubił, ale to dlatego, ze ona się o to prosiła, ściślej, Seco uważał ze jest dla niego niemiła. Generał za to był inny niż Seco. On nie musi kogoś lubić, wystarczyło ze nie znielubi.* |
Zindarad - 2010-08-20 23:22:28 |
No. Sel była czysta. Zin nie. Obydwoje mieli fach w ręku. Zin miał większe doświadczenie. Zaczął przygodę z inżynierką w wieku 11 lat, na dodatek miał skończoną politechnikę, jednak w świetle ostatnich wydarzeń w postaci zrezygnowania z kontraktu wszystko poszło się za przeproszeniem jebać. Zin podrapał się po głowie. Pozostawała kwestia Elei, która widocznie bardzo przywiązała się do Sel i raczej nie będzie chciała zostać gdzieś zostawiona. |
Secorsha - 2010-08-20 23:29:56 |
*zaśmiał się gwałtownie, niemal przewracając się do tyłu. Dafne „rozłikała” się agresywnie* |
Zindarad - 2010-08-21 11:07:41 |
No i Zin znowu został zdemotywowany przez tego tutaj osobnika. Spojrzał na Seco i pokiwał głową. Jemu jakoś do śmiechu nie było. Wiedział, że ostatnio z kontaktami interpersonalnymi jakoś mu nie szło, ale wystarczyło sobie przypomnieć pewne zachowania z WAR-u i wszystko byłoby w porządku. Tam Kobdar jak w zegarku działał, po dezercji wszystko się zmieniło. Niestety. |
Secorsha - 2010-08-21 11:16:41 |
*Jesli by teraz Seco powiedział „nie zdziwię się” to byłby to skrajny pesymizm i kolejna dawka wrednosci, wiec dla dobra sprawy się nie odezwał i udał ze myśli, choć nad czym myśleć tez nie było bo wszystko było jasne jak księżyc.* |
Zindarad - 2010-08-21 11:24:05 |
Dawka pesymizmu nikomu jeszcze nie zaszkodziła, a Seco może się zdziwi, o ile uda się Zinowi dostać jakąś pracę w Cochrelu. Pokiwał głową i rzucił. |
Secorsha - 2010-08-21 11:28:07 |
tia, to popatrz na Dzonego i powiedz mi, ze zabicie go to nie będzie mohrrdehrrstwo |
Zindarad - 2010-08-21 11:31:37 |
-No akurat Dżonego nigdy bym zabić nie chciał, ale wtedy była wojna. Co na to poradzisz?-Spytał go. A co! Miał wymagania. Mógł je posiadać. Chciał być zapamiętany jako konstruktor, a nie chciał zostać jakimś królikiem doświadczalnym. Niech się w dupę pocałuje każdy, kto nie myśli, że Zin może zostać zapamiętany jako konstruktor. Mniejsza.-Mogę je mieć. W pośredniaku? Czy Cię pojebało do reszty? Tam nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem. Skończyłem najbardziej renomowaną szkołę w galaktyce i mam robić jako śmieciarz? Idź pan w chuj.-Rzucił do niego i pokiwał głową na boki. Ta opcja już szczególnie mu się nie podobała. |
Secorsha - 2010-08-21 11:39:58 |
*Tak się składa ze ktoś o reputacji tak zepsutej cochrelu jak Zin jedyne wymaganie jakie powinien mieć, to prawo korzystania z tlenu. Seco jeszcze chwile chicholil się jak głupi.* |
Zindarad - 2010-08-21 11:42:05 |
No i wyszedł. Do...szpitala się udał, by tam posiedzieć przy łóżku Selene i opowiedzieć jej o rozmowie z Seco, która nie poszła najlepiej. |
Darth Nemedis - 2010-08-21 12:16:55 |
*Przed klubem pojawiła się osoba, która nie tak dawno i nie tak daleko (bo za rogiem) rozmawiała z droideką Dżonym. Nemedis ubrany był tak jak poprzednio w czarny garnitur, miał na sobie holomaske bardzo dobrej jakości i walizkę w dłoni. Jeśli chodzi o ogólne cechy, to po prostu kaminoańczyk - wysoka, chuda istota. Nemedis rozejrzał się, przejechał wzrokiem po budynku. Przyzwyczajenie. Podszedł bliżej, sprawdził czy można było wejść - było otwarte, więc po prostu wolnym krokiem wszedł do środka. Zaczął się rozglądać chcąc poznać nowe otoczenie i jednocześnie znaleźć kogoś - właściciela.* |
EFECTOR - 2010-08-21 12:20:46 |
*Niesamowite uczucie dla większości istoty – kiedy idzie za tobą droideka a ty możesz mieć pewność ze nie strzeli. Bo po prostu idzie, jest ciekawy i bardzo spragniony przywitania się, i powiedzenia* Siiiir! |
Secorsha - 2010-08-21 12:23:24 |
*Właściciela na tą chwile nie było w sali, która była przestronna i klarowała się bez dwóch zdan na lokal wyższej klasy. Za wklęsłą nieco ladą widać było przejscie do kuchni. Tam było słychać głosy. Trwaly prace, był wiec i właściciel. Na Sali klubowej bezwładnie lezały dwa ciała – mężczyzny i dziecka. Ale żyły. |
Darth Nemedis - 2010-08-21 12:38:56 |
*Nemedis zatrzymał się. Jego uwagę przykuły dwa ciała, wpatrywał się w nie w zadumie i - o zgrozo - bez jakichkolwiek uczuć. Chyba ich obecność go nawet nie zaskoczyła, ale byłoby ciekawiej, gdyby byli martwi. Wtem z zamyślenia wyrwał go piskliwy głosik droida. Odwrócił się by spojrzeć na droideke.* A to chyba nasz Dżony! Pamiętam cie, kolego. *"Pogłaskał" droida. Bez strachu. Po prostu go poklepał. Taki oczywisty kontakt, bez żadnych (tak bardzo przecież znanych Dżonemu) udziwnień. Ale wtedy znów coś odwróciło jego uwagę, więc odwrócił głowę by spojrzeć na ów właściciela właśnie. Twarz wygenerowała pozytywne zdziwienie.* Seco! *Krzyknął rozkładając ręce.* Kope lat. Naprawdę mnóstwo czasu... Nie sądziłem, że... Pamiętasz jeszcze? Trochę się zmieniłem wyglądem, ale generalnie - nadal chudy i wysoki. *Mówił z nieschodzącym z twarzy uśmiechem. Pomyślał, że nie byłoby sensu ukrywać faktu, że się znali. Ot, Seco "swój" był, To była swego czasu dobra znajomość i Nemedis nie miał się o co w tej kwestii martwić.* Ale nie przyszedłem z pustymi rękami. *Coś mu wcześniej podpowiedziało, że może nastać właśnie taka sytuacja. No tak, może to było przyzwyczajenie związane z rozpoznaniem... Pewnie gdyby nie Dżony i tajemniczy właściciel, którego imię mu coś mówiło, nie zainteresowałby się szybko klubem. I nie dlatego, że było w tym cos złego, po prostu to nie było jego zainteresoawniem. Chociaż, tego miłego, uśmiechającego się pana w garniturze tak.* Przynajmniej wiem teraz, że Seco to ten Seco właśnie. *Wyjął z obszernych kieszeni po butelce dobrego wina* Skusisz się? |
EFECTOR - 2010-08-21 12:42:30 |
Kibel, sir! *podjął rozradowany droid. Czy widać jak droid – a do tego droideka – jest rozradowany? Oczywiście. Wystarczy spojrzeć na Dzonego. Pozornie nic się nie zmienił, ale jeśli ktoś go zna, dostrzeże niemal żywy entuzjazm. Także z prawdziwą radością przyjął pieszczotę i teraz już pilnował się Nemedisa, chętnie zbliżając się do niego na odległość mniejszą niż krytyczna* |
Secorsha - 2010-08-21 12:45:33 |
*Na początku, jak przybysz patrzyl na ciała, Seco skrzywil się, poczul ukłucie w brzuchu i złość. Przychodzi facet, widac nie menel, w garniturze, wiec klasa wyzsza tu chilera – lezą cialą, walają się jak bezdomni. Szlag – renoma na wejście. Ale się nie skrzywil,. Uwadał,z e nie widzi zainteresowania Nemedisa własnie nimi. Ale kiedy Nemedis powiedział to co powiedział – Seco wyprodukował takie zdumienie, jakiego Nemedis chyba jeszcze w zyciu nie widział,. Totalne skolowanie. Zmienił się? No ale przecież Seco nigdy nie znał żadnego kamionańczyka!* |
Darth Nemedis - 2010-08-21 12:53:50 |
*Spojrzał na Seco i pokiwał głową. Nie trzeba było tłumaczyć.* Już mówię... Widzisz, miałem pewien dość brutalny wypadek. *Taaa, umarłem - pomyślał* Powiedzieli, że jedynym wyjściem będzie skorzystanie z nowych... Właściwości. Wiesz, dawcy narządów i takie tam. I skorzystałem. I nadal żyje, chociaż już mniej przypominam Quermianina, ale jeśli kiedykolwiek znałeś pewnego Nemedisa z długą szyją... *Położył obie buteleczki na ladzie.* Wiesz, spotkałem Dżonego, zainteresowałem się. Dowiedziałem się, że "tajemniczy" właściciel ów droida otwiera lokal, potem sprawdziłem co w trawie piszczy i... I jestem. Jak dowiedziałem się, że Secorsha, kaleesh, to od razu coć zaświtało w głowie. To dopiero szczęście. Tyle czasu... *Znów zaczął głaskać droideke.* |
EFECTOR - 2010-08-21 12:57:26 |
*Dżony przygasił światełka. Niesamowite. Ale już nawet za wojen klonów niektórzy dowódcy separatystów zauważyli, ze droideki przywiązują się do istot. Dżony był najlepszym przykładem super uspołecznionego niszczyciela. Teraz jak cień Nemedisa rozkoszował się chwilą* |
Secorsha - 2010-08-21 13:00:49 |
*Seco tez się odrobinę zmienił od ostatniego ich spotkania. Był starszy o kilka lat i miał włosy – czarny jeżyk, nieco kędzierzawy. Po tym jezyku właśnie podrapal się mechaniczną ręką* |
Darth Nemedis - 2010-08-21 18:10:54 |
A tam, Seco, różne rzeczy się działy, przeszłość lepiej zostawić za sobą póki nie goni... *Mruknął, tym miłym akcentem chcąc zakończyć dyskusje na temat rasy. Chwycił szklankę i zaczął ją obracać w dłoni.* Widzę, widzę. No Seco, interes otwierasz. Rozwój. W klubach dużo się dzieje, można dużo usłyszeć. *Mruknął. Odwrócił się by spojrzeć na droideke. Poklepał po pancerzu.* To ma być takiej wyższej klasy? |
EFECTOR - 2010-08-21 18:15:33 |
*Droid aktywował łapkę pod działem, ramie się cofnęło i podniosło do kołnierzyka Nemedisa, by go złapać i pociągnąć, w celach typowo badawczych. Ruchy cechowała łagodność i jak na takie olbrzymie masywne ramie obarczone kilkudziesięciokilowym działem – także precyzja. Wymagało opanowania zachowanie spokoju podczas kiedy znany z wojen klonów zabójczy model niszczyciela zaczyna manewrować przy szyi* |
Secorsha - 2010-08-21 18:18:35 |
*Ściągnąwszy wargi w zadumie podrapał się subtelnie pod brodą, nadal patrząc na nieznaną sobie wcześniej twarz, ale w sumie – co mu tam, zawsze nowy (nowy-stary?) znajomy, wiec uśmiechnął się Seco serdecznie i za swoją szklankę chwycił* Tylko kuhrrwa thhroche głupio, ja otwiehrram klub a ty butel przynosisz, ja piehrrdole... ee… uważaj, bo on ci pouhrrywa guziki, to cholehrra taka… *wskazał bezceremonialnie palcem długie metalowe palce Dzonego* Wyższej klasy, ale co? Dżony? |
Darth Nemedis - 2010-08-21 18:29:19 |
*Nemedis skinął głową.* E tam, na dobry start, taka symboliczna butelka. Moglibyśmy się w tym doszukiwać jakiś wielkich symboli i przekazów ale... Lepiej wypijmy. *Sięgnął po szklankę, ale zatrzymał go ten dziwny ucisk w okolicy szyi.* Może masz racje. Jeszcze guziki pół biedy, ale jak szyje stracę? *Uśmiechnął się.* No co Dżony? Dżony szuka skarbu? *Spojrzenie skierował znów na Seco.* Nie, miałem na myśli lokal, chociaz Dżony też jest wysokiej klasy. |
EFECTOR - 2010-08-21 18:35:10 |
Dżony jest elitarna jednostka wielozadaniowa o profilu bojowym, sir, Dżony szuka skarbu, sir… |
Secorsha - 2010-08-21 18:40:17 |
No to zdhrrówko sponsohrra piehrrwszej butelki, stahrry *Uśmiechnął się, i kiedy spełniał toast do dna, Dżony podstępem zaatakował i dokonał sabotażu, tak,. ze jak Seco pod koniec dostrzegł to klasyczną fontannę z pyska puścił, na szczęście nie na garnitur Nemedisa* |
Darth Nemedis - 2010-08-21 18:51:07 |
*Nemedis powiódł wzrokiem za oderwanym guziczkiem. Będzie mu go brakować.* Dżony... Guziczek może być nieco niezadowolony z okazji porwania! A każdy z moich inteligentnych guziczków ma wyższe wykształcenie i nie zdziwię się jak coś zrobią. *Westchnął. Adios panie Guzik, to koniec. Oto łapska swe splamione krwią zatopił w twej niewinności potwór, bestia jakaś o siłach niezwyciężonych. Oplotły się stalowe palce, pękła nitka życia i odpadłeś na zawsze.* Kimkolwiek jesteś tajemniczy porywaczu, jestem gotów oddać każą sumę by odzyskać pana Guzika. Gdzie można dokonać wymiany? *Krzyknął w nicość. Gdy Seco ruszył to i on wstał z zapalem.* O tak! ODDAWAJ! *I z werwą uniósł w górę zaciśniętą pięść opanowany nagłym duchem walki w słusznej sprawie.* |
EFECTOR - 2010-08-21 18:55:51 |
*słysząc za sobą te słowa, niczym ujadanie psów gończych, gończych narastającej panice ścisnął guziczek guziczek łapce i dawaj – wyższy bieg, az się nóżki wykręcały, tak uciekał, a gdyby mogł drżeć to na pewno by to robil.* |
Secorsha - 2010-08-21 18:58:19 |
Daj spokój, to do niego nie dociehrra… Dżony! Guziczek! *Seco nacierał nieubłaganie,a ze szybszy był, szybko dotarl doi opływowego pancerza, na który naparł mechaniczną ręką, organiczną zaś wyciągając w kierunku łapek Dzonego* |
Elea - 2010-08-21 19:04:51 |
Ostatnie wydarzenia można było zaliczyć do bardzo złych i do mniej złych, na przykład spotkanie z Selene to było mniej złe a może i nawet dobre, zaś to co się stało niedawno to do bardzo złych. No cóż, mała trochę się przespała ale nie obyło się bez koszmarów które ją dręczyły. Nie krzyczała, nie płakała ani także się nie budziła. Dziewczynka podczas koszmarów po prostu się wierciła i tyle z tego było. W tej chwili otworzyła oczka baaaaardzo leniwie i zaspana, bowiem jakieś głosy ja zbudziły. Przykryta kocem na starej kanapie, podniosła sie nieco i rozejrzała się dookoła nieprzytomnym wzrokiem. |
Darth Nemedis - 2010-08-21 19:12:34 |
*Szedł powoli za sprawcą jak i wybawcą, z zaciekawieniem obserwując całą scenę.* To bardzo kreatywny droid... *Zauważył z podziwem. Nie wiedział o istnieniu droidikasów z tak rozwiniętym procesorem logicznym i obwodami inteligencji. Co najwyżej pare suchych faktów, że był taki projekt jeszcze za separatystów, ale, że tak się rozwinął...* Spokojnie Dżony, przyniosę ci następnym razem całą garść guzików. Może być? *Spytał cicho i wtedy... Usłyszał to. Spojrzał na poruszający się koc. Zmrużył oczy. Nienawidził tego... Tego dziecięcego ceplenienia, którego wszyscy niewyżycie wariujący na sam widok "cudownego dzieciątka" zawsze uważali za "słodkie". To takie... Sztuczne. Ale uśmiech z twarzy nie zszedł.* O, czyzbym miał zabrać dodatkową porcję guzików? *Spytał cicho* |
EFECTOR - 2010-08-21 19:15:29 |
*Kolo kryjówki Eley przycupnęło cos wielkiego, rudobrązowego, lśniącego. Pewnie nigdy nie widziała czegoś takiego, a to był właśnie droideka. Dżony. Potężne ramiona zgarniał do dołu, pod „brzuch”, czyli opancerzony kręgosłup na którego końca z kulistego tułowia wychodziły trzy szponiaste nogi. Droid o opływowym pancerzu na którym rozpłaszczał się teraz Seco, no i malej, przypominającej dysk główce walczył bezradnie o nowo zdobytą rzecz* |
Secorsha - 2010-08-21 19:19:57 |
*A Seco tam lubił dzieci. Nic dziwnego, wszak miał Malkita, który na początku był mały, a teraz jest mały mniej, miał Dżonego, który tez miał „mózg” dziecka. No i niedługo urodzi się coś małego. |
Elea - 2010-08-21 19:33:01 |
Jakieś rozmowy mała słyszała i wcale jej się nie przywidziało! słyszała jedną i drugą oraz trzecią postać, które rozmawiały o czymś tam i nie bardzo wiedziała o czym Pierwsza postać miała jakiś dziwny, mechaniczny głos, natomaist dwie inne bardziej ludzkie. Rozglądać starała się, ale wszędzie ciemno było i dopiero uświadomiła sobie to, że nawet w tej chwili na głowie miała koc - więc aby pozbyć sie tego, swoimi rączkami chwyciła za koc i delikatnie zsunęła koc z głowy. W pomieszczeniu było jasno, więc nie ma się co dziwić że dziewczynka zmrużyła oczka. Minęła chwila i mogła już spokojnie na wszystko dookoła rozejrzeć - pomieszczenie jej zdaniem było duże, zbyt duże jak na nią ale co ona sie tam zna, ważne że ładnie było ozdobione i było jasno. Spojrzała na dużą postać - nemedisa. W zasadzie dla dziecka wszyscy dorośli są duzi. Widząc Seco spojrzała na niego dziwnie, pierwszy raz widziała taką postać. Ciekawość wzięła górę nad strachem jaki powinien teraz zapanować przed obcymi, ale dotknęła rączką nosa Seco i zaraz zabrała. |
Darth Nemedis - 2010-08-21 19:44:14 |
*Dzieci jak dzieci, jednak nie wszystko z nimi związane jest "przyjemne". Ale nie ma o czym mówić, Nemedis to raczej nie rodzic, czy dobry wujek. Może miły pan w garniturze mógły takim być, ale nie Nemedis. W prawdzie... Chyba nigdy nie skrzywdzil dziecka, mimo wszystko - przeważnie się go bardzo takie stworzenia bały i nie pozostawało ich wiele w jego okolicy. Natomiast pan w czarnym garniturze... Przerzucił wzrokiem od czegoś pod kocem, przez pochylającego się kaleesha aż do Dżonego. Stał, obserwował i zastanawiał się. Zwrócił w zamyśleniu wzrok wprost na guzik, artefakt. Przedmiot Dżonego.* |
EFECTOR - 2010-08-21 19:47:43 |
*Jak Seco rzucił guziczkiem, to Dżony przez chwilę stanął tylko na tylnej nodze kiedy dwie przednie ruszyły jednocześnie w kierunku Nemedisa. Widać Dżony miał nadzieje być szybszym i złapać guziczek przed kaminoanczykiem, co oczywiście zrodziło jedynie wielkie rozczarowanie. Ale nie poddał sie- nadal zasuwał az nóżki nie nadążały. Osiągał prędkość szybkiego marszu* |
Secorsha - 2010-08-21 19:54:09 |
*Seco tez nie wymawiał poprawnie „r”, niektórzy go nawet nie rozumieli. Jedni uważali ze to wina akcentu, ale to była raczej wada wymowy, chociaż swoja drogą akcent Seco miał tez nie do końca idealny. Tylko przeklinał w pełni płynnie. |
Elea - 2010-08-21 20:24:46 |
No niestety nie wszystko było przyjemne co sie wiązało z dziećmi, chociaż kto tam wie. Mała obserwowała dalej z obawą dżonego, a czemu tak na prawdę się bała droidów? W zasadzie to ona pewnie sama tego nie wie, za każdym razem gdy spotka droida to w niej narastał niepokój, strach oraz obawa, podobnie jak spotka się z jakimkolwiek mężczyzną - lecz tutaj są wyjątki, a na pewno wyjątkiem był Seco. Nigdy osobnik jego rasy jej nie skrzywdził i w ogóle od niego płynęła aura jakiegoś dobra, więc nie zamierzała sie bać. CO do Nemedisa, ona nie bała sie go raczej - bądź razie nie w tej chwili i o ile nie da jej powodu do strachu. Słysząc słowa o dobrym droidzie spojrzała na Seco pytająco i się spytała |
Darth Nemedis - 2010-08-21 20:38:53 |
*Wyrwany z zamyślenia Nemedis spojrzał w dół, na Droidekę. Zaczął się zastanawiać, czy dobrym ruchem byłoby oddać guzik. On nic nie czuł w tym przypadku, ale przeciętny obywatel strasznie przejąłby się losem zgwałconej (na psychice) droideki, której odebrano zabawke - jej własny przedmiot. Artefakt.* No dobrze, przeżyje bez guzika... *I nastała wzniosła chwila godna upamiętnienia i powstania z miejsca - z godnością i czcią przedmiot został złożony na dłonie Dżonego.* Zaopiekuj się nim dobrze... *Szepnął i począł wolno zmierzać w stronę dziecka. Nic dziwnego, że się nie bała, bo nie było zbytnio czego - miły, wysoki (i chudy) pan w garniturze. Ciekawe co by zrobiła właśnie ta strachliwa dziewczynka, gdyby dowiedziała się, że właśnie w tej chwili pochylił się nad nią Lord Sithów. Według starożytnej przysięgi - mistrz iluzji. Jakie to symboliczne.* Jak masz na imię? *Spytał cicho kaminoańczyk. Zaraz potem rzucił Seco porozumiewawcze, szybkie spojrzenie. Dziwne dziecko.* |
EFECTOR - 2010-08-21 20:42:46 |
*Dżony kiedy usłyszał ze jest miły, cofnął się i przekręcili miejscu, by spojrzeć na tych co na czarodziejskiej kanapie co ja Seco ze śmietnika przyniósł, siedzieli* |
Secorsha - 2010-08-21 20:43:41 |
Jasne! *rzucił lekko Seco bez cienia wahania. w końcu Dżony miał ochronę osób w dyrektywach. Kaleesh objął dziewczynkę i przytulił do boku. Żylasty był i trochę chudy, było czuć zebra pod cienką koszulką zabrudzoną od pracy nad zapleczem. A ręka była mechaniczna droidzia. Skoro Seco ma taka rękę i ta ręka tez jest grzeczna, to znaczy, ze chyba mówi prawdę odnośnie Dżonego* |
Elea - 2010-08-21 20:55:58 |
- naplawdę mnie obloni? Selene też? |
Darth Nemedis - 2010-08-21 21:12:46 |
*To oczywiste. Dzieci rzadko kiedy mają pojęcie o czymś takim, raczej nie należałoby tego traktować dosłownie. |
Secorsha - 2010-08-21 21:16:03 |
Wszystkich, którzy są w tym klubie. Jeśli Selene będzie w klubie – ją tez obhrroni, i Zina, i wujka Tanga i wujka Nemedisa też. Bo Dżony to taki dhrroid obhrronny. *obciągnięte gumą w miejscu linii papilarnych palce mechanicznej ręki pogładziły włosy dziewczynki* |
EFECTOR - 2010-08-21 21:16:18 |
*Droideki to maszyny bojowe. Są wielkie i wyglądają dość strasznie, poza tym w wojnach klonów pokazały się jednoznacznie, nic dziwnego, ze boi się dziecko, skoro boją się tez dorośli. Dżony na szczęście teraz nie miał traumy z powodu wzbudzania w kimś strachu. Uszczęśliwiony pod tolerancję procesora, ściskał guziczek urwany Nemedisowi spod kołnierza. Trofeum. Dżony ma nowy przedmiot. Kolec, rurka, teraz jeszcze guziczek! |
Elea - 2010-08-21 21:31:59 |
- dziekuje... |
Darth Nemedis - 2010-08-21 21:48:54 |
Zgadza się, duży. *Doszedł do lady, by upić parę łyków wina ze szklanki, z której niedawno nie pozwolił mu wypić Dżony odrywając guzik. Zaczynało robić się sentymentalnie i rodzinnie, a to była sfera raczej prywatna, w której on się nie odnajdował. Powoli zaczynał czuć, że to będzie akurat dobra pora by iść. Odejść z paroma nowymi informacjami i całkiem ciekawymi nowinami.* Seco, będę musiał się zbierać. Czas pędzi. *Mruknął patrząc na zegarek.* Nie zawahaj się w wolnej chwili wypić "na szczęście", to naprawdę niezłe wino według mnie. *Powiedział z uśmiechem na twarzy. Spojrzał na droideke* No nic Dżony, szczęśliwego zajmowania się przedmiotem życzę. Seco, Elea - do zobaczenia. *Oderwał się od lady i gdy wszelkim "formalnością" stało się zadość, ruszył ku wyjściu. Ubrany w czarny garnitur, nie wyróżniający się kaminoańczyk z dobrej jakości holomaksa na twarzy. To nie był prawdziwy Nemedis, bardziej "iluzja", ale to nie zmienia faktu, że to bardzo przydatne wcielenie. Miły, uśmiechnięty pan.* |
Secorsha - 2010-08-21 21:52:11 |
*Podrapał się Seco po czerepie, bo to co pod nim miał powiedziało mu, ze to dziecko ma jakąś manię odnośnie bronienia. To chyba po wczorajszym. Zastanowił się chwile nad doborem słow* |
EFECTOR - 2010-08-21 21:54:00 |
*Dżony stacjonował pod ladą właśnie. Niewinnie skarcony, co bardzo źle przyjął. Oczywiście szybko zapomni, gdyby zapamiętywał takie przykrości to by dawno „oszalał”. Ale póki co rany były świeże a Dżony na tyle świadom chwili, ze wiedział, za co mniej więcej mu sie dostało, tak wiec jak tylko dziecko przekroczyło odległość krytyczną, czyli jakieś 2.5 metra Dżony ruszył, drepcząc drobno, wzdłuż lady i potem w kąt. Uciekł. Z konta jeszcze za Nemedisem popatrzył* |
Elea - 2010-08-21 22:10:58 |
Dziewczynka tylko spojrzała na drągala z długą szyją jak mówił że wychodzi chociaż w sumie ona nie chciała aby ten ich opuszczał. Powód jest prosty, nigdy takiej postaci z tej rasy nie widziała, więc uważała że krzywdy jej nie zrobi jesli się go bliżej pozna. No ale sie pożegnał i odchodził, a że dziewczynka była grzeczną dziewczynką odpowiedziała |
Secorsha - 2010-08-21 22:19:17 |
*Przez ten czas Seco wychylił napełnioną szklankę słodkiego wina i beknął artystycznie, przyozdabiając pysk nieobecnym uśmiechem. Resztę pieczołowicie zabezpieczył, bo w istocie przedni trunek, szkoda na takie chamskie gardło jak jego. Jak przyjedzie Fler to wypiją do podusi.* |
EFECTOR - 2010-08-21 22:19:27 |
[puszczam kolejkę] |
Elea - 2010-08-21 22:30:43 |
Mała jak to mała, kiedy już się zaaklimatyzuje w nowym otoczeniu czy też zaufa komuś - w tym przypadku Seco - to ciekawość budziła sie do życia, więc z zainteresowaniem i uważnie patrzyła jak postać Kaleesha pochłaniała zawartość szklanki. Słysząc o tym, że dżony jej się boi zaczęła go szukać wzrokiem, co skończyło się tym, że ponownie obserwowała gospodarza tego przybytku. |
Secorsha - 2010-08-21 22:41:47 |
Seco, gdzie jest łazienka *poprawiwszy łagodnie odstawił szklankę na blacie z którego jeszcze nie zdarł okleiny chroniącej powierzchnie. Strzelił z palców organicznej ręki po czym wziął wprawnie dziecko pod paszki i bez wysiłku podniósł, sadzając na zgiętym ramieniu organicznej ręki. Widać było w tym dużą wprawe, wiec Seco miał kontakt z dziećmi. Miał własne, ale tego jeszcze Ela nie wiedziała. I tak ją trzymając (zapewne dla stabilności zarzuci mu ręke za szyję), pogwizdując beztrosko dziarskim krokiem udał się do konta gdzie przebywał Dżony. Teraz dziewczynka mogła patrzeć na niego z gory – miała glowe wyzej niz droid. Seco poklepał maszynę po opływowym pancerzu* |
EFECTOR - 2010-08-21 22:49:40 |
*Od góry pancerz Dżonego, lśniący i zaokrąglony przypominał skorupę owada. Był miły w dotyku, i choć wyglądał na śliski, był trochę chropowaty. z lewej strony była wymalowana pomarańczowa błyskawica. Przyciągała oko. Także z lewej była antena, ale to już przy niewielkim w porównaniu z resztą, płaskim łebku z którego wystawały oczy: światełka na patyczkach, i podobny, ale dłuższy patyczek ze światełkiem pod spodem łebka. Naprawdę rozkoszne, takie naiwne, śmieszne. Droid niszczyciel. Ale i tak wszystkich ten śmieszny łepek przerażał. Wszystkich prócz tych którzy znali Dzonego. |
Elea - 2010-08-22 13:09:50 |
Spojrzała momentalnie prosto na twarz gospodarza jak ten ja poprawiał, ale nic nie powiedziała nie miłego tylko uśmiechnęła sie delikatnie mówiąc proste |
Secorsha - 2010-08-22 13:19:42 |
*zdecydowanie upadek byłby nie miły bo Seco był wysoki. Nadal stal przy droidzie i go poklepywał* No, błyskawicę ma. |
EFECTOR - 2010-08-22 13:21:40 |
*Dżony oczywiście stał cierpliwie i błyskał tylko tym światełkiem oczka czekając na to, co się ma zdarzyć, a na co nie ma żadnego wpływu mimo to ze jest potężną maszyną, ponad 300 kilowym czołgiem, jak to mawiał Tang. A błyskawica się nie zmieniła. Nie można było jej zetrzeć* |
Elea - 2010-08-22 13:33:21 |
Dżony był fajny i tak też mała myślała gdyż skoro nie był niebezpieczny to z pewnością jest fajny. Delikatnie rączką przejechała po jego panceru, chodziaż niezbyt jak miała to zrobić ale zrobiła i się uśmiechnęła. No ale teraz także zastanawiała się czy dżony nadawał się do zabawy i pojrzała na Seco |
Secorsha - 2010-08-22 13:52:17 |
Jasne. On uwielbia się bawić *Tak, Dzony był takim wielkim dzieckiem, myślał jak dziecko. Z tym, ze dla Eli mógł być troche „za mały” i „za głupi”, bo Dzony bawil siew machanie guzikiem a taka siedmiolatka na pewno miała już większa kreatywność zabawową. Seco ruszyl przez zaplecze na góre* |
Elea - 2010-08-22 13:58:49 |
Dziewczynka bez przerwy obserwowała droida co niestety jakoś milczał, no ale trudno się mówi. Spojrzała na drzwi od budynku, później na okno i na twarz Seco. Nic nie powiedziała tylko patrzyła sie spokojnie. Co do dżonego, to ona w jakiś sposób z nim sie pobawi, ale to później. Słysząc o toalecie spojrzała prosto w oczy jemu, ale nie usmiechnęła sie tylko czekała pytając się przy okazji |
Secorsha - 2010-08-22 14:17:15 |
*Bez obaw. Dżony za nimi drepcze. Jak schowa guzika to zaraz się na pewno odezwie, nie bojąc sie ze Seco mu zabierze. Tymczasem Seco zamyślił się. Jak tu opowiedzieć, kiedy wróci? * |
Secorsha - 2010-08-22 20:27:26 |
*Może to niemozliwe, zle Secorshy opadla szczeka, i gdyby nie łuski, to by było widac, ze zbladł. Wyrwało mu się tylko bezgłośne „o kuhrrwa”, bo po prostu całkowite zaskoczenie odebrało mu mowe. Dawno nie widział Tanga w takim stanie… ba – nigdy nie widział. Tang był w takim stanie ze już nie był Tangiem, był panem procentem* O ja piehrrdole, o ja… *zlapal się za głowe. Nie miał oczywiscie pojęcia o co chodziło. Może o ten statek co był w hangarze, hangarze ile był, bo Seco tak naprawde to nie wiedział co tam było i mało go to bolało, no ale – Tang by się tak nie doprawil bez powodu. Na nieszczęście był w pancerzu. Ale co – zignorować? Te drzwi nie pancerne, on się w koncu przebije i co? Klub zdemoluje, przecież w trypizdu nawalony, nie myśli. Zastanowił się Seco czy zabrać Dżonego, ale zdecydował, ze nie* |
Tangorn - 2010-08-22 20:37:26 |
No racja, Tang już Tangiem nie był tylko panem procentem, bo przedtem nabrał jakichś pigułek na lepsze przyswajanie alkoholu i większe picie, więc promili to miał strasznie dużo we krwi, cud, że jeszcze się nie przekręcił. Trza by go do jakieś kliniki zawieźć albo na izbę wytrzeźwień, tylko kto będzie taki szalony by to zrobić? W każdym razie Fibal darł się w niebogłosy, wyklinając Zina, jego głupotę, Zandiego, Seco, znowu Zina... aż nagle wpadł do środka przez otwarte drzwi. No tak, o klamce nie pomyślał, bo każdy lokal ma automatyczne drzwi, ba, każde mieszkanie, no chyba, że Seco sam se klamki wstawiał, bo mu się podobały. A gdy wpadł to i butelkę zbił, o zgrozo... |
Secorsha - 2010-08-22 20:42:53 |
*Była klamka bo lokal był zamknięty bardzo wiele lat i wstawiono takie tradycyjne drzwi, tych jeszcze nie wymieniono. A u Seco w mieszkaniu wszystkie drzwi były tradycyjne, klamkowe. Na Mandalore tez takie drzwi były. |
Tangorn - 2010-08-22 20:45:39 |
Spojrzał na Seco tak jakby ten sobie z niego robił żarty i skojarzył pewne rzeczy, chociaż dziwnymi i pokrętnymi drogami. Ostateczny rozrachunek był prosty. |
Secorsha - 2010-08-22 20:52:07 |
*No oczywiście ze tak. Lepiej – Seco się po prostu odsunął, tak by Tang rozpłaszczył się na podłodze (ścianie) i najlepiej żeby se jeszcze nos rozkwasił. Jako ze teraz to z tangiem żadnej gadki nie ma i nieważne, co Seco powie, bo nie ma siły by Tang pamiętał, to miał wolną rękę* Oj Tang, Tang… ty musisz chuju naphrrawde ciehrrpieć tehrraz… hmm… może by tak po synków zadzwonić, przecież ty się tu wykończysz… hej, Tang, tu jestem! *głośne gwizdniecie celem zwrócenia na siebie uwagi* |
Tangorn - 2010-08-22 20:57:20 |
No i rozkwasił go sobie na ściani9e, ale jak to jest z pijakami, nie poczuł tego za bardzo, w końcu nie wiedział, że ma pięknego, fioletowego siniaka pod okiem i nie ma kilku zębów. Ale rano to będzie trupem... W każdym razie pozbierał się jakoś z ziemi, bo na nią grzmotnął, spojrzał takim samym dzikim wzorkiem jak czasami Seco i ryknął, rzucając się za nim w pogoń, taranując wszystko na drodze, póki się nie zmęczy i nie padnie prawie, że trupem na ziemi, wtedy będzie można się nim zająć, bo teraz sam o siebie nie dba. |
Secorsha - 2010-08-22 21:01:53 |
*na szczęście tu nic nie było, bo lokal dopiero w remoncie. Na podłodze zostało trochę czystej, nieskalanej mandalorianskiej krwi, a Seco… Seco rzucił się do ucieczki, jednak nie panicznej, a wręcz tanecznej bokiem, cały czas patrząc na Tanga. wziął kurs na kanapę, która teraz była pusta a stała na środku. Przeskoczył ją, opierając się ręką. W innej sytuacji by go to bawilo. Ale teraz – ani trochę, i nie chodziło o bezpieczeństwo lokalu. Seco wiedział, ze to, co teraz widzi, to jest po prostu rozpacz* |
Tangorn - 2010-08-22 21:06:53 |
Biedna kanapa została staranowana przez pijanego, opancerzonego Mando i zapewne poniesie jakieś obrażenia w związku z tym, więc chyba trzeba będzie oddać ją do naprawy. Dobrze, że tu innych mebli nie było, bo by z nich mało co zostało, a na drugi dzień Tang by pewnie żałował tej demolki w lokalu przyjaciela. Teraz to jednak miał głęboko w shebs i chciał się na kimś wyżyć... właściwie przedtem też to robił, póki jakiś trandoshanin go nie pobił i nie wywalił z lokalu. No i też na szczęście Fibal nie miał już za wiele energii, bo po tym spotkaniu z kanapą zwalił się na ziemię, nawet nie wstawał tylko jęknął. |
Secorsha - 2010-08-22 21:27:08 |
*jak wcześniej zauważył Dżony przy innym spotkaniu, Seco znalazł ta kanapę na śmietniku i miał zamiar ją odnowić by w razie jak przyjdzie pijany Tang to miał na czym stać. Teraz usłyszał trzask, jak cos w niej poszło w diabły bo jednak rozpędzony Tang miał tą swoją moc uderzenia. Seco wykręcił piruet i stanął twarzą do Tanga, z rękami odchylonymi do tyłu. Widział jak ten się z kanapy wyniknął* |
Tangorn - 2010-08-22 21:35:30 |
No to chyba po kanapie, skoro ona znaleziona na śmietnisku, ale Tang odkupi, taką jaką Seco będzie chciał, wiec pewnie też troszkę zdezelowaną, ale wygodną. Teraz jednak leżał rozwalony na ziemi, nijak złość mu przeszła i teraz refleksje mu do łba przyszły, może dlatego, że krew mu w końcu do głowy wróciła, ale i tak był w końcowej fazie i jeszcze trochę i porzyga się a potem zaśnie lub urwie mu się film. |
Secorsha - 2010-08-22 21:41:50 |
*Teraz to już na dobre zaczął się bać. Nie może Tanga wypuścić, przecież on… nie. Jebać ze wyrżnie pól dzielnicy, on sobie może zrobić krzywdę. Seco syknął, i w dwóch susach doskoczył do mandalorianina nie wykluczając ataku na siebie. Przyklęknął i poklepał pancerz. Co się mówi w takiej sytuacji* |
Tangorn - 2010-08-22 21:50:49 |
No w normalnych warunkach to każdy by się takim wyznaniem wzruszył, nawet taka cholera jak Tang, ale teraz po głowie chodziło mu tylko to co stracił, a to bardzo wiele dla niego znaczyło. To co miał na statku to były chyba najcenniejsze rzeczy jakie miał, sentymentalnie cenne, nie kredytowo. I Seco mógł go tak klepać, ratować, starać się zmobilizować, ale co z tego? |
Secorsha - 2010-08-22 21:56:28 |
*odchylił się by nie dostać w pysk ręką Tanga ,a jak ten przestał się oganiać, to Seco znowu się nad nim pochylił i cierpliwie klepał dalej* |
Tangorn - 2010-08-22 22:04:30 |
No to dalej go odganiał jak natrętną muchę, bo takiego pochylania się nad nim, jakby umierał nie mógł znieść. To było takie dziwne, nie na miejscu i w ogóle. Żył... jeszcze i to jakoś, ale żył i póki co zabić się nie zabije. Już nawet wstać chyba nie mógł. |
Secorsha - 2010-08-22 22:07:39 |
Taaang… kuhrrwa… nie zjebałeś, miałeś jebanego pecha, kuhrrwa… stahrry… ale może to jeszcze tam w tych zgliszczach jest… *już tez bredzić zaczał, uderzając dwa razy pięścią w zbroje Tanga. ale organiczną ręką.* |
Tangorn - 2010-08-22 22:09:57 |
- Pech nie ma nic do rzeczy... kurwa, takich rzeczy się na statku nie zostawia! Spierdalaj, idę zabić Zina... |
Secorsha - 2010-08-22 22:12:26 |
Biedny Tang… *westchnął z prawdziwym współczuciem, po czym wziąwszy go za ręce wciągnął na połamaną kanapę. Niech spi. Jeszcze mu butelkę wody przyniósł i poszedł na góre* |
Selene - 2010-08-24 16:12:52 |
Boli, psia mać. Jak cholera. Grunt, że jakoś drogę pamiętała, trochę kredytów luźnych miała, mogła zapłacić za podwózkę pod klub Seco. Ale co robić? Czas było skończyć kilka spraw, i zacząc kilka kolejnych, a pobyt w szpitalu skutecznie pozwolił jej niektóre sprawy sobie dobrze przemyśleć. Zerknęła w górę, westchnęła i popchnęła drzwi. |
Zindarad - 2010-08-24 16:19:28 |
A Zin prosto za nią wszedł do środka. Wszedł do środka nieco otumaniony. Lek na niego źle działał. Zawsze po jego zażyciu czuł się taki przytłoczony jakby spadł na niego kawał durastali, albo co gorsza. Neostali. Podszedł od razu do lady. Bez zastanowienia usiadł przy niej i oparł się tą jedną ręką o nią. |
Secorsha - 2010-08-24 16:35:16 |
*Od drzwi już słychać było następującą rozmowę* |
Selene - 2010-08-24 16:37:16 |
Tia. pobyt w szpitalu miał na nią wręcz zbawienny wpływ. miała czas na przemyślenia, poza tym, usłyszała sporo, więc... Cóż. Uśmiechnęła się tylko pod nosem i usiadła obok. Ostrożnie i powoli, nie przejmując się faktem, że okazuje Zinowi czułość. Znaczy się, że pocałowała go w policzek i zmrużyła oczy. Kuźwa. Królestwo za coś przeciwbólowego. |
Zindarad - 2010-08-24 17:12:20 |
Z początku Tanga nie zauważył. Dopiero teraz, gdy spojrzał na sofę. Ups. Jak się obudzi, to będzie przesrane. W końcu w powietrze wyleciał jego ukochany statek, będący częścią jego duszy. Niech to szlag jasny trafi i krew jasna zaleje. Skrzywił usta. Spojrzał na Seco, później na Sel i rzucił jej. |
Secorsha - 2010-08-24 17:20:06 |
*Miła Selene? Łaski nie robi, w końcu Seco im dupy uratował i wcale nie zamierzał skromny być. Zdanie miał średnie, ale trochę cierpliwości i może się to zmienić. Póki co Seco wepchnałszy zwłoki maskotki za pasek wcisnął sobie pieści w talie i pokazał zęby, ale nie był to uśmiech* |
Selene - 2010-08-24 17:29:01 |
- Seco, na litość boską, uspokój się. Zapłacę ci. Choćby i zaraz. Nie szczurz się i nie p[okazuj zębów. Super, dziękuję, żeś nam uratował dupy i nie dał zdechnąć jak podrzędnym kundlom. Obiecałam, że zapłacę, to zapłacę, jasne? A teraz proszę, daj mi szklankę wody. |
Zindarad - 2010-08-24 17:38:51 |
No pięknie. Źle zaczęli rozmowę. W sumie Seco miał nieco racji. W końcu dupę im uratował, a oni nawet "dziękuje" nie powiedzieli. Tak zachowywać się nie można. Chamy jedne. |
Secorsha - 2010-08-24 17:48:22 |
Ta, o to właśnie słowo mi chodziło, szybko się uczysz *Mięśnie karku miał napięte a spojrzenie niemal wrogie. No, stał się centrum zainteresowania i prawie był usatysfakcjonowany, gdyby tak jeszcze zaczęli jak trzeba. No i dziękuję – jedno słowo, ale nawet marnej flachy ze sobą nie mieli, a on im kwiaty przyniósł za to ze są. Lekcja także dla Seco. Zanim będziesz miał gest – pomyśl czy adresat jest go wart. |
Selene - 2010-08-24 17:54:18 |
Uch, patrzcie go, znalazł się... urażona, przerośnięta jaszczurka. tak, miał absolutnie świętą rację. Najlepiej potraktować jak kundle. I jeszcze skasować podwójnie. |
Zindarad - 2010-08-24 18:03:30 |
Zachowanie Seco nie podobało się Zinowi. No cóż. Uratowanie, uratowaniem, ale szacunek szacunkiem. Jak widać, Seco w ogóle go do nich nie odczuwał. W sumie jak połowa mieszkańców tego księżyca. Zin pokiwał głową i kiedy Seco prosił o powtórzenie, Zin powtórzył liczby od miejsca, w którym się zatrzymał. Kiedy wszystko już autoryzacja dobiegła końca, a systemy w omni-kluczu zostały sprawdzone, Zin postanowił przejść do kolejnej procedury.-Teraz ten przycisk w prawym górnym naciśnij. Wyskoczy dodatkowy hologram tam wklep sumę, a Sel zaraz wklepie mi kody do konta i masz mamonę.-Bardzo proste działanie. System ten mógł być zsynchronizowany z niemal każdym urządzeniem mechanicznym i elektronicznym. Wystarczyło potwierdzenie synchronizacji i było po sprawie. W tym wypadku po naciśnięciu przycisku, system łączy się z bazą przelewową, pewnie Zin korzystał z tego, płacąc ja jakieś części lub zakupy. Pulpit można było dostosować do swoich potrzeb w całości. Urządzenie uniwersalne, funkcjonalne i bardzo proste w obsłudze. |
Secorsha - 2010-08-24 18:07:53 |
*skasować podwójnie? Jeśli się o to proszą? Czemu nie. A urażony miał święte prawo być, bo go urażono. Szacunek by był, gdyby… gdyby był. Toż wiedzieli po co przychodzą, i do kogo. |
Selene - 2010-08-24 18:19:46 |
Cóz. Sprzedaż sympatii była tu czymś oczywistym i naturalnym jak oddychanie. Co więcej - skoro Seco dał sprzedać swoją i tak wątpliwej jakości sympatię dla tej dwójcy za te kilka tysięcy to... świadczyło tylko o nim. nie był lepszy od całej bandy tych wszystkich podejrzanych typków, z jakimi musiała siwa pracować. gdy doszło co do czego, szybko i pewnie wystukiwała kody i hasła. Uśmiechnęła się na koniec, po czym wycofała w tył. |
Secorsha - 2010-08-24 18:31:19 |
*Nie, Seco był całkiem standardowy. Do mało kogo wychodził z sercem na dłoni, miał ludzkie odruchu a owszem i choc uważał się za wrażliwego – był chamem ze swoimi nie koniecznie mądrymi zasadami, i tyle. |
Tangorn - 2010-08-24 18:52:27 |
Jakiś czas potem obudził się Tang. Kodbarowie mieli szczęście, że nie wpakował się do nich gdy tu byli, bo to by była najogólniej rzecz mówiąc - rzeźnia. Zin oberwałby solidnie. kit z tym, że kaleka, on zrujnował cały dorobek Tanga, jego pamiątki rodzinne, cholernie cenne i tak dalej. Przez niego Mando popadł po prostu w depresję, co było widać gdy wstał. Oczy podkrążone, brak paru zębów (o czym dopiero teraz się przekonał), koszmarny ból głowy, susza w gardle... kac morderca. Czyli jest źle. No i do tego brak chęci do życia, jeszcze gorzej. Tak więc biedny Tang wylazł z jakieś kanciapy i półprzytomnym wzrokiem szukał czegoś do picia. |
Secorsha - 2010-08-24 18:55:00 |
*Zaraz przy leżance Tanga stała pełna butelka wody, buzującej czymś na kaca. Pozdrowienia od najlepszego przyjaciela, który stal pare metrów dalej z myszokrólikiem w ramionach, którego gładził po grzbiecie. Patrzył na tanga lekko uśmiechnięty. Uśmiech ten miał tyle podtekstów, ze lepiej określać go po prostu uśmiechem i tyle* |
Tangorn - 2010-08-24 19:01:28 |
No to butelka została od razu porwana do ręki i w kilka sekund jej zawartość wręcz wyparowała, bo Fibal czuł się tak jakby spędził kilka tygodni na pustyni. Normalnie Tatooine zamiast gardła miał. A potem odstawił flaszkę, rozejrzał się wszędzie, mrużąc oczy i dostrzegł wtedy Seco. No i jego nowego przyjaciela... westchnął cicho. |
Secorsha - 2010-08-24 19:08:49 |
*Seco wzruszył ramionami* |
Tangorn - 2010-08-24 19:17:41 |
Aha... |
Secorsha - 2010-08-24 19:23:03 |
wyjechał. *odparł Seco równie cicho* Opuścił planete i naphrrawde nie wiem, gdzie jest. Ale to dobrze, Tang. Zapomnij o nim na chwile *jako ze siedział dogodnie po prawej Tanga, zarzucił mu lewą ręke na ramiona i poklepał pocieszająco. Teraz patrzył przed siebie. Sciany piekne, podłoga piękna, lada zrobiona, zaraz pójdą stoliki… nie potrafił się cieszyć. Tak mu było Tanga żal…* |
EFECTOR - 2010-08-24 19:25:38 |
*Stuk stuk stuk – łatwo się domyślić co to. Dżony. Wylazł zza kanapy od strony przeciwnej do tej po której była lada. Musiał tam stać od dłuższego czasu i obserwować. Zbliżył się do nich i stanął na przeciwko, tak by każdy z nich mógł go dotknąć. Ale nic nie mówił. Uczył się kolejnej sytuacji, której nie rozumiał, i pewnie nie zrozumie* |
Tangorn - 2010-08-24 19:30:40 |
Westchnął tylko. Może to i dobrze, że zwiał, bo by go na prawdę zabił i nie byłoby już względów na ich dawną przyjaźń. Co prawda rozsądek podpowiadał mu, że Zin to wszystko nieumyślnie spowodował, ale gniew, żal, wściekłość i poczucie winy zrzucały całą winę na biednego Kodbara. A Fibal nie potrafił sobie sam poradzić ze swoją stratą. Wszystko poszło się jebać... |
Secorsha - 2010-08-24 19:36:27 |
*Seco zamyślił się i westchnął* Nie. Nie machnął bym *odparł choć tak bardzo chciał wymyślić jakąś odpowiedź, na tyle logiczną by móc zaprzeczyć. Poklepał pancerz Tanga, zabrał reke i tuląc królika do klaty pochylił się, by położyć łeb na działku Dżonego który tu do nich przyszedł, najwyraźniej pocierpieć razem* ale chyba wszystko nie poszloz dymem. Thrroche masz na Dxun, co? |
EFECTOR - 2010-08-24 19:38:30 |
Przedmioty, sir? *zapytal cicho Dżony, tym swoim piskliwym głosikiem. Wyglądało na to, ze przedmiotom Tanga cos się stalo. Tang stracił rzeczy Tanga i teraz jest smutny. Wpatrując się w twarz mandaloreianina, która teraz znikła w dłoniach wręcz w widocznym gołym okiem napięciu oczekiwał potwierdzenia lub zaprzeczenia* |
Tangorn - 2010-08-24 19:44:28 |
- No widzisz... |
Secorsha - 2010-08-24 19:52:37 |
*Seco ugryzł się w język zanim zapytał, czy ten fajny nóż którego nie pzoowlił nikomu dotykać tez tam był. Po chwili odezwał się innymi słowy(* |
EFECTOR - 2010-08-24 19:55:47 |
*działka opadły bezradnie, wiec Seco musiał zabrać łeb. Dżony cofnął się, wydając z siebie zduszony jęk, jakby cos w nim pękało. Czy robił to świadomie, czy to reakcja jakiegoś mechanizmu? Kto wie… |
Tangorn - 2010-08-24 20:05:08 |
Na szczęście ten sztylet nosił zawsze przy sobie, wiec nie ucierpiał. Właściwie jego pancerz składał się z kilku pamiątek po poległych przyjaciołach, po ojcu i dziadku i Moc racz wiedzieć jeszcze po kim, ale to i tak mało. Na statku miał trofea wojenne, różne bezwartościowe przedmioty mające jednak duże znaczenie sentymentalne. |
Secorsha - 2010-08-24 20:08:53 |
*Seco przyuważył. Jak się nie wie co zrobić z oczami, to się zadziwiające szczegóły widzi. Uciekające droideki, oddech myszokrólika, plamy na spodniach, skórki na paznokciach i to, ze chyba ma się troche nos zatkany. Tylko jakoś języka w gębie brak. |
EFECTOR - 2010-08-24 20:11:28 |
*Kilka minut i kolejny łomot, ostry zakręt zza lady i przez parkiet, za co Seco się wkurzał. Ale nic się nie stało parkietowi. Maszyna zatrzymała się, i wyodrębniwszy nóżki dźwignęła ciężar na przednie kolanka by potem od tyłu zaprzeć trzecią nóżką. W garści coś ściskał* |
Tangorn - 2010-08-24 20:22:28 |
Czasami takie wspólne milczenie pomaga bardziej niż bzdurna rozmowa, więc Tang cieszył się z tej ciszy, o ile był jeszcze zdolny do cieszenia się z czegoś. Powoli jakoś opanowywał emocje, by móc oderwać twarz od dłoni, gdy zjawił się Dżony. A co do dłoni Mando to były typowo ludzkie, nieco już pomarszczone, stwardniałe. Świadczyło to że nie dbało swoją skórę, nie oszczędzał się. Ręce typowego mężczyzny pracującego. |
Secorsha - 2010-08-24 20:27:03 |
*Nie padnie. Wprawdzie Seco wzruszał się często, i nie do końca doceniał łzy, to – po prostu rozumiał. Wiedział, znał tanga dobrze i siedział cicho, bo nie wiedział, co mówić. Tak chyba najlepiej. Co on, dureń w sumie głaskany po jajkach przez los, bo mu suma sumarum dobrze w życiu było, nawet na Kalee, może teraz powiedzieć. Nigdy nic nie stracił bo tak naprawdę nic nie miał. Teraz dopiero zaczynał coś mieć. |
EFECTOR - 2010-08-24 20:29:03 |
*Śmieci. Skarby Dżonego. Kolec jakiej ś rośliny, słomka do picia, guzik Nemedisa i kawalek kiełbasy zdobytej przed upływem 12tu godzin. Dżony wydawał się zadowolony, ze Tang wziął przedmioty, których on wcześniej bronił jak lew* |
Tangorn - 2010-08-24 20:44:07 |
Nie, Tang nie wyrzuci, schowa gdzieś, chociaż nie wiedział co zrobić z kiełbasą, bo ta się zepsuje. A co do głaskania po jajach przez los i tym podobnych twierdzeń, to Tang miał zawsze pod górkę, częściowo dlatego, że był Mando i nie zadowalał się kompromisami. Zawsze znalazł się ktoś, kogo to wkurzało, zawsze znalazł się ktoś, kto chciał się odegrać. Poza tym robota najemnika a potem Łowcy Nagród to ciężki kawał chleba i odwiedza się najgorsze miejsca w Galaktyce... ale dzięki temu dorobił się wielu rzeczy, m.in. swojego imponującego arsenału, który też niestety pierdolnął, co było strasznie dołujące. A miał tam tak niezwykłe okazy, że to aż boli... |
Secorsha - 2010-08-24 20:55:43 |
*Seco tam w swoim świecie był, tez zamyślony najpewniej na tematy Tanga, a Tang miał problem,. Swoją drogą to dobrze, ze miał, no ale… |
EFECTOR - 2010-08-24 20:58:41 |
*Dżony też dosc gwałtownie zareagował. Szarpnęło nim w tył i nagle zgrzyt – i już tarcze, za którymi niewyraźny kształt droideki podniósł ramiona, a ułożenie kabli przypięło mi miniskrzydelka.* |
Tangorn - 2010-08-24 21:09:17 |
No tak, ale ta kiełbacha to prezent, więc jej nie zje, na dodatek na "oczach" Dżonego, jednak myszykrólik nie miał takich dylematów i zeżarł spory jej kawałek, co wywołało natychmiastową reakcję droideki, czyli niedobrze, ale jakoś ten Tangowy marazm dalej trwał i nie zareagował. Seco natomiast będzie miał spory problem z tym, co teraz by tutaj w takiej sytuacji począć. Nie za ciekawie po prostu |
Secorsha - 2010-08-24 21:13:21 |
*Seco jak nie podskoczy… |
EFECTOR - 2010-08-26 14:50:51 |
*Czego się tak podniecać? Raz wystarczy. Seco nawet nie zdążył rozsmarowac się na tarczach, zostały wyłączone szybciej niz włączone i Seco miał twarde lądowanie w „objęciach” ramion Dzonego, na których to działa uspokoily się i zabezpieczyły. |
Tangorn - 2010-08-26 18:05:06 |
No to było kiedyś a teraz jest teraz. No i co z tego, że Dżony mierzy w kogoś? On i tak posłucha spanikowanego Seco, więc nie ma co nawet shebs z miejsca ruszać, o wszystko zadbają inni. Tanguś tylko patrzył się na te prezenty, które otrzymał od Dżonego. No i patrzył... |
Secorsha - 2010-08-26 18:49:06 |
*uderzył o Droidekę. Zabolało, wiec syknął, warknął, i odepchnąwszy się od ramion maszyny wstał, i tak stal, naprzeciwko. Nie odwrócił się do tanga, tylko zamknąwszy oczy na chwile, przytknął dolny czujnik Dżonego do swojego policzka, trzymając łepek oburącz* |
Tangorn - 2010-08-26 19:20:55 |
- No to byłbym omletem na ścianie |
Secorsha - 2010-08-26 19:25:10 |
weź tak nie mów, bo to mnie wkuhrrwia, wiesz? Chyba nie chcesz, żebym ciehrrpial… *odparł. Gadał, byle gadać, głupoty plótł, zerkal na Tanga, głaskal Dzonego. W koncu podal Tangowi butelkę do łap i odkręcił* Pij, Tang. Pamiętasz, jak to się robi? |
Tangorn - 2010-08-26 19:33:13 |
- No to daj mi w morde na poprawę humoru... mi to już bez róznicy |
Secorsha - 2010-08-26 19:40:54 |
*Odwróciwszy się przodem spojrzał na Mandalorianina* |
Tangorn - 2010-08-26 19:55:09 |
Tang spojrzałna niego i tak jakoś dziwnie się uśmiechnął. Gdyby tylko z depresji szło tak łątwo wyjść, to by jej na świecie nie było. Do Tanga docierało to wszystko, rozumiał to, doceniał, ale i tak jakoś nie pomagało, a powinno. To był największy problem, że nie dawało rady. Moze za kilka dni, teraz rany na duchu były zbyt świeże by się same tak zabliźnić. |
Secorsha - 2010-08-26 20:00:09 |
*Westchnął głęboko. Skinąl głową w reakcji an ten uśmiech,. I sam się uśmiechnął, jakby mówił: rozumiem. Rozumiem, ale pojac nie mogę. Klepnął Tanga w ręke* |
Tangorn - 2010-08-26 20:16:23 |
No takie są depresje, niby wiesz jak to działa, ale za cholerę się nie rozumie i pojąć nie możę. No sam Tang tego nie rozumiałi raczej nie chciałtego zrozumieć. Teraz tylko wstał na nogi, bo spanie i oglądanie pierdółcałkiem mu do gustu przypadło, od złych myśli się uwolni, przeniesie na coś swoje frustracje. Moze jakoś przejdzie nieco... |
Secorsha - 2010-08-26 20:24:47 |
Aru - 2010-08-27 21:03:43 |
*No zabrak trochę łażenia po wylądowaniu miał. Najpierw zwyczajnie mu się potwornie chciało lać przez co rozważał nawet oddanie moczu wprost z platformy na jakiej wylądował. Z tego jednak zrezygnował na rzecz "wychodka" jaki znalazł w tunelu nieopodal we wnęce w nim. A był tam sprayem napis stworzony o treści "Sraj i szczaj" a pod tymże napisem dziura... dzika toaleta bo to co tam pływało powoli na wierzch wyłazić zaczynało. Zabrakowi to nie przeszkadzało i swoje zrobił nie zwracając większej uwagi na zaćpanego rodianina który eksplorował inne światy pod wpływem jakiegoś świństwa, niczego dobrego, koniec końców kibelek w dzielnicy uchodźców się znajdował. No , ale by nie zanudzić wszystkich teraz skrótowo. Zabrak z tamtej dzielnicy się wydostał, dotarł nawet do bankomatu by podjąć nieco swych funduszy w postaci pensji za lot na tatooine i jednej za robotę w hangarze na Widmie i z kilkoma tysiącami kredytów ruszył w dal.* |
Secorsha - 2010-08-27 21:18:53 |
*Zali oto Aru na Nar Shaddaa przybył, wkrótce wiedzieć wszyscy będą o rozmieszczeniu wszystkich dzikich i oswojonych kibli. Na pewni Dżony się ucieszy, natomiast zdecydowana większość niestety tego nie doceni. Na przykład Seco. On nie potrzebował kibla. |
Aru - 2010-08-27 21:29:01 |
*Zabrak jednak nie zważając na jakieś instynkty samozachowawcze wpatrywał się bez mrugnięcia okiem w scenę. Okulary ze swego nosa podciągnął wyżej i osadził na czole (ba wszak były sprzączką spięte z tyłu jego głowy) by wszystko lepiej widzieć. Kilka kroków poczynił w głąb lokalu stukając dosyć głośno swymi buciorami wchodząc przy tym w pole jakie obejmowało lustro weneckie. Złote oczy wytatuowanego zabraka znów po scenie się prześlizgiwały, z kolejnym gwałtownym dosyć ruchem jego głowy skierowane były na dwie istoty nad jakimś pudłem. Później zaś na dach. Nie... to nie było to co w wizji widział. Tamto miejsce... było bardziej eleganckie. Choć scenę posiadało podobną... czyżby to ten lokal już po skończeniu prac wewnątrz na celu ulepszenia wystroju? Kto wie...* Przepraszam panów. *Odezwać się ważył, lecz nie głosem jaki na Tythonie przybierał , lecz tym jaki po odejściu z zakonu przybrał, niski i chrypliwy ton, niezbyt przyjemny.* Czy bywa tutaj, lub pracuje jakaś istota bez prawej ręki? *Tak, tylko to jeszcze mogło się łączyć w jakiś sposób z tym co mu Moc zaserwowała.* |
Secorsha - 2010-08-27 21:37:17 |
*Momentalnie dwie pary oczu padly na Aru. Jedne normalne, ludzkie, tak zwyczajne ze nie zapamięta nawet koloru. Druga para oczu miala bardzo podobny kolor jak oczy Aru. Były za to większe, otwarte szeroko, z pionowymi źrenicami. Oczy szaleńca, jednak tak pełne przeróżnych emocji, ze nie można było klasyfikować ich tylko jednym słowem. Oczy należały to tego nieludzia o ostrych rysach pociągłego pyska. Kaleeshianin – Aru rozpozna, bo już z nimi miał do czynienia. |
Aru - 2010-08-27 21:44:49 |
*No zabrak patrząc na tę dość prymitywnie wyglądającą protezę czuł że miała w sobie na tyle dużo siły by bez trudu dużym i zdobionym żyrandolem mogła rzucić w jego stronę. Nie żeby to mu jakoś zagroziło, ale.... szkoda żyrandola. Stylowy. Człowiek zwiał, Aru jednak nie wyczuwał by ten się udał po posiłki. Ale pieron tam wie. Jednak zabrak na jakże grzeczne pytanie odpowiedzieć postanowił.* Nic nic, chciałem tylko się upewnić, że dobrze trafiłem. *Lewą dłoń, otwartą, uniósł na znak że nie ma w niej broni. Okazało się też że ręce zabraka były skryte w rękawiczkach bez palców... a raczej owinięte pasem wyprawionej skóry tuż nad nadgarstkami aż do dłoni. Prawica jego jednak nadal trzymała plecak przez ramię przerzucony. Aż się prosiło by wyobrazić sobie w tym plecaku kilka kilo materiałów wybuchowych zważywszy na to co Seco w ostatnich dniach miał na głowie przez pewnego inżyniera.* O ja pierdolę! Ha,ha! *I ni stąd ni zowąd wytatuowany śmiechem parsknął. No tak. Ni stąd ni zowąd przypomniało mu się skąd ten ryj jest znajomy. Kalesh, filmik Dżonego... ciekawy swoją drogą.* |
Secorsha - 2010-08-27 21:51:38 |
*Tylko ze tamten z filmiku był kompletnie łysy i troche chudszy. Ten miał na łbie czarnego „Jeżyka” i był jakby troche tęższy. I nadal patrzył dziko, niechętnie, jakby nie docierały do niego gesty dobrej woli. Bo właśnie – a wiadomo? |
Aru - 2010-08-27 21:57:32 |
*Może i trochę lepiej wyglądał,ale ręka, ta ręka była cechą charakterystyczną Gabila,Gawila czy jak mu tam było. Zabrak jednak dostał ataku głupawki i zwyczajnie łzy mu cieknąc po policzkach zaczynały ze śmiechu który z trudem w sobie powstrzymywał łapiąc oddech urywanie i już mając coś powiedzieć gdy. Palec w niego wycelowany został i jakże barwnie sklecone zdanie dotarło uszu jego. No szlag by to! Jego dupa każdy zakątek galaktyki zapozna czy jak?!* Gówno i siki! *Odparł świadomie czy nie dostosowując się do rozmówcy* Nie moja wina, że się mycia ze szlaucha bał i mu pokazać musiałem że go woda nie zdezaktywuje! Żaden droidofil! Żebyś tylko wiedział jaki to filmik mnie pokazał! *No, nie ma to jak cudowny początek znajomości. Wykrzykiwanie do siebie i wskazywanie jeden na drugiego palcem. Bo i zabrak tym samym się odwdzięczył. Choć uśmiech nadal na jego twarzy się błąkał.* |
Secorsha - 2010-08-27 22:04:32 |
*Kiedy o gównie i sikach usłyszał, to zmienił nieco styl patrzenia spode łba, zwarzywszy na fakt ze wcześniej zabrak dostał głupawi* |
Aru - 2010-08-27 22:11:35 |
Na pewno lepsze niż Twoje! *Odgryzł się krótko i wydzieranie oraz celowanie paluchem zakończył. A seks zabrak widział, tylko nie rozumiał co takiego strasznego było w jego wytatuowanej dupie zarejestrowanej przez droidekę.* Z pewnego statku o którym nie chcę zbytnio głośno wspominać. Chyba, że to miejsce jest w stu procentach bezpieczne. *Odparł w odpowiedzi na pytanie Secorshy skąd też droida jego miał. Ruszając ku gadowi by nie stać tak kilka metrów od niego, a że przy tym głowę musiał nieco do góry zadrzeć by jedne złote oczy miały kontakt z drugimi, trudno.* Potem niestety wraz ze mną poleciał gdzie indziej wbrew woli pewnego naburmuszonego gościa. Z tego co mówisz wnioskuję, że po akcji ratunkowej został oddany prawowitym właścicielom, Gabilu. *I przekręcił nazwisko. Dobrze,że imienia w ogóle nie pamiętał, ciekawe jak by je przekręcił.* |
Secorsha - 2010-08-27 22:26:32 |
*Bo to było, no… dziwne, kiedy dorosły facet rozbiera się przed droideką i pokazuje jak się myje. Jeszcze nigdy galaktyce chyba cos podobnego nie miało miejsca. |
Aru - 2010-08-27 22:33:33 |
*No niestety. Taki twór z wytwórni lucasa by został pewnie ocenzurowany...tu nie, na całe szczęście.* |
Secorsha - 2010-08-28 10:54:01 |
*Seco przyozdobił mordę szerokim uśmiechem kiedy się okazało ze Aru podstawowe zwroty grzecznościowe zna. Ale skad go przywiało to nie wiedział, lub wolał az tak nie dochodzić. w końcu Aru nie miał na sobie tego dżedajskiego szlafroczka. |
Aru - 2010-08-28 11:12:19 |
*No cóż, by łazić w szlafroczku jedi i mieczem się popisywać to trzeba być w obecnych czasach idiotą. Szczególnie gdy ktoś najwyraźniej chętnie na tej planecie Jedi chwyta jako towar, żywy towar. Zabrak tak czy siak rękę uścisnął, a że mechaniczną i niezbyt przyjemną w dotyku to szczegół, wszak mu dłoni nie zmiażdżył. I też nie było po nim widać, ni czuć, złych intencji. Wręcz przeciwnie, pozytywnie nastawione do Aru stworzenie o specyficznym sposobie mowy.* Taa....ręce i jego miłość do kibli to moja sprawka. Teraz kiblem określa każde miejsce gdzie się czuje dobrze, więc się proszę nie dziwić jak by Ci powiedział, że "Dżony mieszkał z Aru w kiblu, sir". *Nieco też uprzedzić pewne fakty jakie z pewnością nadejdą gdy Dżony się zorientuje kto się pojawił. Zabrak już nawet się nie dziwił co do tego,że Dżony jest na Nar Shadda... to co Moc mu pokazała zaczynało się składać na logiczny obraz.* Przypadkowo. *Ramionami wzruszył.* Pewne niezbyt miłe zadanie do wykonania mi się trafiło to i tutaj przybyłem. *Wyjaśnił z lekkim uśmiechem na wytatuowanym pysku.* |
Secorsha - 2010-08-28 11:17:51 |
*Kiedy Aru mówił, Seco wyglądał na zdumionego, patrzył z tym zabłąkanym uśmiechem i nagle znowu – jak nie uderzy w opętańczy chichot* |
Aru - 2010-08-28 11:24:34 |
*No to gdy mu Seco o zaglądaniu Dżonego do kibla wspomniał to i sam zabrak śmiechem parsknął.* Do sedesu zagląda powiadasz? Uuuu...no to lepiej spuszczaj wodę, bo coś czuję, że Dżony poluje na nowe trofeum do swych rzeczy. A klocka chyba byś nie chciał mieć zachowanego w pudle i bronionego niczym jakiś skarb? *Oj tak, Aru już wcześniej się obawiał tego, że Dżony + ręce + mania zbierania znajdziek może się źle skończyć gdy droideka zaintryguje się czyimś kupsztalem.* Dupę posadzę i napić się napiję skoro proponujesz. *Przytaknął chętnie korzystając z jakiegoś miejsca przy stoliku czy to przy barze jeśli już jakiś był. Ciekawa sytuacja. Droid łączący różne stworzenia....i niech ktoś próbuje wmówić zabrakowi, że Dżony nie był by idealnym towarzyszem na podryw ewentualny?* |
Secorsha - 2010-08-28 11:31:24 |
*Uśmiech na mordzie Seco powoli przetransferował się w grymas o wieloznacznym przekazie* |
Aru - 2010-08-28 11:42:18 |
Nic z tych rzeczy! Dżonego "przedmioty"to jest tylko i wyłącznie jego własna inwencja twórcza. Ja go tego nie nauczyłem. *Uprzedził też od razu bo i jakieś dziwne insynuuacje że on droidekę gówno łowić uczy były niezbyt dobrze wpływające na wizerunek długowłosego typa o aparycji dzikusa. Typa który oczywiście zasiadł po drugiej stronie lady, tej przeznaczonej dla gości w przyszłości. Jednak butelkę z "sokiem" chwycił by przeczytać uważniej napis. Bo w to, że kaleesh mu podaje sok to nie uwierzył by za żadne skarby.* Dla mojego klona? *Powtórzy ostatnią część naklejki spojrzenie przenosząc na Seco.* |
Secorsha - 2010-08-28 11:51:52 |
No co ty gadasz… *Seco wyłonił się zza lady, opierając się na dłoniach, i aż wyskoczył o 30cm w góre. Miał około 190cm wzrostu, wiec wysoki był* |
Aru - 2010-08-28 12:02:14 |
*No cóż, zabrak sporo niższy bo miał dokładnie 168 centymetrów wzrostu tylko. Ale jakoś nie narzekał. Małego typka trudniej trafić z blastera. Nie dziwota, że Yoda jest tak dobry w ataru. Ze swym wzrostem to on może praktycznie w każdym korytarzu skakać do woli.*Cztery? Hm...no to teraz część odzyska jeszcze ze statku i ze świątyni. *Odrzekł krótko. Przyjaciel w depresji? Hm, jaką by depresję nie miał jeśli tylko poczucie humoru posiadał to dostając z wielką powagą od droideki kawałek gówna musiał by się roześmiać.* Czyli jednak więcej klonów wyrwało się z pod kontroli Imperium. Na Tatooine kilku spotkałem... niestety oni już byli martwi. Na Mandalore zginęli bodajże. *Kontynuuował odkręcając butelczynę i niuhając jej zawartość.* A Ty się nie napijesz? |
Secorsha - 2010-08-28 12:08:53 |
świątyni? *powtórzył cicho i wzdrygnął się, przypominając sobie jak to z A’denem odkryli planetę i okazało się ze ona jest dżedajska. Co za trauma! |
Aru - 2010-08-28 12:19:00 |
No tak w świątyni. *Powtórzył nie zagłębiając się w te tematy. Wzdrygnięcie kaleesha wskazywało, że ten nie pała sympatią do jedi to i może lepiej nie mówić że się ma jakieś związki z zakonem... przynajmniej nie będąc trzeźwym.* Rozumiem. Ja jedynie kilka ciał widziałem wtedy na Tatooine. Generał mnie wysłał na Tatooine by odebrać stamtąd Darvena. Przy okazji też się zrobiło stos pogrzebowy. *Przechylił butelkę by posmakować jej zawartości bo woni coś nie kojarzył.* Wtedy właśnie pierwszy raz się widziałem z Dżonym.No i jakiegoś mando w hełmie. *No cóż, zabrak jeśli nawet mu się facet przedstawiał nie pamiętał imienia,a twarzy co oczywiste jego nie widział.* Hm, no to rzeczywiście może lepiej być trzeźwym w takiej niezbyt przyjemnej sytuacji *Szczególnie, że kontakt z glebą okraszony był by rozbryzgiem tego Tanga. Pod warunkiem że po drodze by go jakiś śmigacz nie zdjął.* |
Secorsha - 2010-08-28 12:21:44 |
*Już Seco zaakceptował, ze to „cochrelowiec” wiec nie pytał o generała ani o nic. Skinał łbem i stuknął pazurem kufel, jakby mówił: tu wlać sok. Milczący i zamyslony, ale nie ponury. Ktoś, kto ostatnimi czasy miał troche niemiłych ekscesów* |
Aru - 2010-08-28 12:27:05 |
*I też przed próbowaniem napoju widząc stukanie pazura, butelkę od rozwartych już nieco warg odsunął by wlać zawartości część do kufla albo i całość zależnie od tego ile się mieściło i ile było w samej butelczynie.* Lokal widzę remontowany...no w tej dzielnicy lepiej mieć jakiegoś dobrego sponsora bo konkurencja może wynająć kogoś by skłonić Cię do zwinięcia interesu... *Mruknął zaraz po napełnieniu kufla.* |
Secorsha - 2010-08-28 12:30:23 |
*na te słowa Seco nic nie odpowiedział, jedynie podniósł wzrok i niewymownie lecz dosadnie spojrzał w oczy zabraka. Się tym nie przejmuj, nie twoja sprawa – zdawał się mówić. No ale cochrelowcowi nie powie w twarz przecież. Kiedy Aru nalał, Seco polał mu do wszystkiego korreliańskiej, którą zaraz zakorkował i odstawił* nie ma jeszcze dwóch tygodni jak zacząłem, a zaczynałem tu od zehrra |
Aru - 2010-08-28 12:36:20 |
*W odpowiedzi na to jakże wymowne spojrzenie skinął tylko głową jak by mówiąc "Dobrze,rozumiem.". Następnie kufel w dłoń swą chwycił, prawą bo i plecak na ziemię odstawił, i kołysać nieco począł kuflem by równo rozmieszać jedno i drugie.* O no to niedawno. Ale przyznam, że... lokal się szykuje pierwsza klasa. *Uśmiech na jego twarz wrócił jak by chcąc rozładować te napięcie trochę zbyt ciekawskimi pytaniami.* To jeden z tych lokali do których mnie nie wpuszczą w związku na mój wygląd nie pasujący do eleganckich wnętrz. *Mrugnął prawym okiem do Seco rozglądając się po przestronnym wnętrzu o lekko zaokrąglonych kształtach.* |
Secorsha - 2010-08-28 17:26:05 |
*Łokcie gada oparły się o blat. Jeden z mniejszym, drugi z większym stukiem. A Seco pochylił się dzięki temu do przodu, jego łeb znalazł się niżej, i musiał teraz patrzeć na Aru trochę do góry* |
Aru - 2010-08-28 17:39:05 |
Sam zaprojektowałeś? Hm, ja bym żadnego tego typu interesu nie potrafił rozkręcić. Nie mam głowy do interesów. *Odrzekł wzrok swój przy tym kierując na pudło z żyrandolem, nie przyjrzał mu się wcześniej zbyt dobrze dlatego też wstał zwyczajnie kierując się w jego stronę by zajrzeć do pudełka i poznać jakieś szczegóły. Czyżby kryształowy żyrandol? Bo na kulę w stylu disco mu to nie wyglądało.* Dżony będzie w ochronie? Uuu... no to przed wejściem do lokalu będziesz musiał walnąć napis z ostrzeżeniem by nie wchodzić z droidami, chyba że na własne ryzyko. *Zaśmiał się cicho racząc się tym co w kuflu miał. Drink, koreliańska plus coś czego nie rozpoznawał,soczek to chyba jednak nie był.* |
Secorsha - 2010-08-28 18:00:20 |
*Owszem, kryształowy był, kryształki miały kolor kawowy i były ułożone w cos w rodzaj symetrycznych sopli. Seco był dumny z tego żyrandola. |
Aru - 2010-08-28 18:10:12 |
*Nie czepiał zasugerował się tylko "wyszkoleniem" Mandolorian klonów. Ot operator zabraka uznał że soczek to "soczek" jest. Widać jednak klony to nie takie pijusy znowu jak by można było sądzić z początku.W każdym razie sok zmieszany z wódką był smaczny o szybko ubywało płynu.* Nie dziwię mu się. Też nie lubię zbytnio droidów.... a że polubię droidekę to bym się w życiu nie spodziewał *Odparł z lekkim uśmiechem, oczy od ładnego i stylowego żyrandola przenosząc na samego chudzielca w postaci nikogo innego jak Seco.* Jednak cieszę się,że tak ciężkich jednostek na polu walki nie szło spotkać. Armada takich Dżonulków i byłoby kiepawo. |
Secorsha - 2010-08-28 18:14:46 |
No, ja się tez nie spodziewałem ze mi żona niszczyciela myśliwcu za siedzeniem przywiezie… Awantuhrra była o niego niewąska *wspomniał Seco. I jakoś tak, choć miał nie – łyknął korrelianskiej z butelki, skrzywił się z zadowoleniem i zakręcił butelkę. Seco wzruszył ramionami* Wiesz, za dhrroigie były by je wysyłać do walki. Może i były zmodehrrnoizowane dhrroideki strzegące jakiegoś Gurnhrraja czy innego kutasa. Ale jakbys go piehrrwszy raz w życiu zobaczył i w dziala mu spojrzał to bys się nie zakochał |
Aru - 2010-08-28 18:27:55 |
No drogi być musiał... a czy bym się zakochał? Po pierwsze raczej by się do mnie nie odezwała taka jednostka,a po drugie był bym zbytnio zajęty szukaniem jakiejś osłony albo zbliżeniem się na tyle by wleźć za barierę i poszatkować machinę. *Awantura o Dżonego... no w sumie nie ma się co dziwić. Choć wtedy chyba była to raczej zwykła maszyna. Obecny Dżony z tymi swoimi fochami i małymi dziwactwami był zdecydowanie ciekawszych towarzyszem. A zabrak sam przed sobą nie ukrywał tego, że zwyczajnie stęsknił się za tą tuptającą kulką.* Hmm.... dobry trunek *Stwierdził po kolejnym łyku. Oj trochę mu brakowało alkoholu na Tythonie, może nie schlewania się,ale choćby szklaneczki czy kufla piwa czy innego trunku.* |
Secorsha - 2010-08-28 18:43:14 |
no chyba kuhrrwa dobhrrry, kohrreliańska z soczkiem najlepszym dla twojego klona. *Co zaś Dżonego – jakże wdzięczny temat – no raczej jak się jest atakowanym przez cos takiego, to trudno się zakochać, ale ostatnio Seco z ciekawości zaczął przeglądać holo i natrafił na jakieś cudem nieocenzurowane informacje odnośnie „wady fabrycznej” droideków które… przywiązują się do ludzi z którymi często przebywają. Podobno były przypadki kiedy więźniowie „oswajali” droideki i uciekali* |
Aru - 2010-08-28 18:49:44 |
*To wiadomo dlaczego droideki miały tak proste systemy logiczne. A Dżony chyba przykładem tej wady fabrycznej był...no,ale on to się z Aru praktycznie nie rozstawał na Widmie jak i na Tythonie.* No to zapamiętam to jak kiedyś sobie skołuję swojego klona. *Odparł unosząc kufel w niemym toaście upijając resztę trunku i oblizując swe wargi. Zaraz też kły swe wyszczerzył w uśmiechu z kieszeni wyciągając dwa cygara wyciągając je do Seco na znak by ten się poczęstował.* Zapalisz? *Oczywiście pewnie w międzyczasie sobie zasiądą w wygodnych miejscach racząc się też pomocą zapalniczki. Tak tak, zabrak sobie co nieco już kupił po podjęciu kasy.* |
Secorsha - 2010-08-28 18:59:19 |
Nie musi być Twój, może być jakikolwiek klon *odparł Seco, znowu sadzając dupę na czymś tam po stronie lady. Nadal uśmiechnięty, pogodny. Wyciągnął palce po cygaro* Z rheguly nie pale, ale kiedyś paliłem, wiesz, za młodu, bo wtedy to każdy. Przestałem jak sthrracilem rhęke, bo mi wtedy niewygodnie było przypalać… *wepchnąwszy cygaro do ust, sięgnął po ogień, czyli po zapalniczkę i z kolei on najpierw zaproponował zabrakowi* A ty Ahrru czemu tu przyleciałeś? Jakaś rhobotę masz? |
Aru - 2010-08-28 19:03:19 |
*Na początek tylko kiwnął głową, że robotę ma, zapalając jednocześnie swe cygaro i zaciągając się. Zapalniczkę zamknął do kieszeni płaszcza wraził, cygaro zaś między palcami prawej ręki się znalazło gdy je od ust odjął. Dobre dosyć cygara, z górnych poziomów. Nie najdroższe bo te tylko 500 kredytów za sztukę były-kupił dwa-ale nie chciał tak szastać skromnymi funduszami.* Mam. *Odparł krótko, wypuszczając z ust i nosa chmurkę szarego dymu.* Hmm.... co sądzisz o Jedi? *Pytanie spokojne, lecz usta lekko rozchylone w uśmiechu dziwnym, do tego lekka gestykulacja dłonią z tlącym się cygarem.* |
Secorsha - 2010-08-28 19:16:21 |
korpusie szkoda, kuhrrwa, bo ja robotników szukam, do wykończenia thrroche delikatniejszych niż ci co mam, ale nie będę ci łba zawhrracał skohrro masz już robotę |
Aru - 2010-08-28 19:26:25 |
*No cóż. Zabrak swe cygaro pewnie też kilka tygodni mieć będzie. Cygara to do siebie mają, że je sobie można popalać całymi godzinami. A te były tak się składa dosyć długie.* A czemu miał by mnie Dżony rozstrzeliwać? *Ręce po bokach swej głowy wierzchem w stronę Seco wystawił zwyczajnie je unosząc jak by do niego ten celował już z jakiegoś blastera. Sam też nieco odruchowo się cofnął. Uśmiech siłą rzeczy wyparował.* Nie pałam wielką miłością do zakonu w związku z rozbieżnymi poglądami, ale żeby od razu rozstrzeliwać Dżonym kogoś tylko dlatego że jest Jedi? *Kącik ust jednak uniósł się w lekkim uśmiechu. Owszem zabrak mógł by delikatnie wpłynąć na kaleesha, podzielić się swym spokojem z nim w ten sposób i jego uspokajając,ale nie czuł takiej potrzeby. Zresztą ten typ wydawał mu się być silnym wolą, zorientował by się nawet nie będąc wrażliwym na moc.* Poza tym taki Jedi może bardzo pomóc przy zawieszaniu tego żyrandola. *Lewa dłoń w pięść się zacisnęła kciukiem wskazując dokładnie na pudło.* Nie jestem typowym dżedajcem co to się boi kurwą zarzucić czy zachowuje się jak by go z rezerwatu wypuścili. *Sam jednak do siebie dodał,że akurat Aru się zachowywał nieco jak by go wypuścili,ale z dżungli jakiej.* |
Secorsha - 2010-08-28 19:39:55 |
Nie dlatego, ze jest jedi a dlatego ze chce wpłynąć na mój umysł! Widziałem… *warknął, teraz oskarżycielsko celując w Aru tlącym się cygarem. Niestety – Niestety Seco, przynajmniej na początku trzeba ostrożnie, bo zdarza mu się nadinterpretowac oraz zwyczajnie się czepiać. |
Aru - 2010-08-28 19:46:04 |
*Co do pracy wzruszył tylko ramionami cygaro umieszczając w prawym kąciku swych ust.* Nic nie robiłem z Twoim umysłem. Nie ma potrzeby grzebać w głowie przyjaciołom czy sojusznikom. *Mruknął wypuszczając z ust kolejny dymek.* Zresztą wydaje mi się, że zorientował byś się gdybym coś mieszał. A jeśli jakieś dziwne uczucie w głowie mieć będziesz to radzę Ci wyobrażać sobie zwyczajną ścianę, jak masz silną wolę to spokojnie wszelkie próby wpływu pokonasz. *No może nie wszelkie,ale przynajmniej Seco sobie zacznie wyobrażać ścianę i nie będzie się doszukiwać u zabraka czynności mających mu wpływać na mózg.*No ,a co to za delikatne wykończenia do swego lokalu chcesz porobić? Może w czymś zdołam choć pomóc, w ramach rekompensaty za szkody moralne. |
Secorsha - 2010-08-28 19:56:28 |
*Ale Seco sobie nie wyobraził ściany, bo generalnie uparty był i to tak po kaleeshiansku – czyli zrobię wszystko by zrobić dokładnie odwrotnie jak się mu mówi. Z tego może wynikać ze jeśli sobie cos wyobraził to raczej otwartą przestrzeń. |
Aru - 2010-08-28 20:06:43 |
Szkoda, szkoda. *Z autentycznym smutkiem w głosie powiedział wydmuchując dymek ze swych ust. Dymek od razu kształtujący się w... jako żywo droidekę i to miniaturową droidekę z większymi działami niż normalnie. Mini-Dżony "podtuptał" w stronę pola widzenia Seco gdy druga chmurka dymu , na razie bezkształtna wyminęła Dżonego przekształcając się w coś z grubsza przypominającego astromecha do którego to mini-Dżony wycelował i zaczął strzelać drobnymi smużkami dymu rozdmuchującymi astromecha. Sam Dżony zaś już nie powstrzymywany przez umysł zabraka też począł się powoli rozmywać w powietrzu jak zwykły dym. Oj już za takie zabawy Mocą by go opieprzył każdy Jedi. Szczególnie że kilka kropli drinka zabraka z dna kufla się uniosło ponad nim sobie lewitując w miejscu zaczynając latać po swoistej orbicie w okół największej kropli-gwiazdy.* Robotnicy lubią szukać wymówek do premii,a praca na wysokości z żyrandolem się kwalifikować do czegoś takiego może.*I kropelki jedna po drugiej wpadły do kufla ponownie na jego dnie się rozpryskując.* |
Secorsha - 2010-08-28 20:12:10 |
*pewnie tak, a w obecnej chwili, gdy emocje jeszcze nie opadły, wkurzało to także Secorshę, który machnął na dymki ręką zanim jeszcze zaczęły się rozpływać. Kolejny pokaz „tego” sprawił, ze Seco jakąś magiczną siła obnażył kły w taki sposób ze wyglądał jak kanibal* |
Aru - 2010-08-28 20:52:35 |
*No cóż próby jakiegoś rozbawienia kaleesha zabawami z dymem spaliły na panewce niestety. Butelka została schowana,a sam Seco cofnął się mając zamiar chyba udać się na zaplecze. Zabrak westchnął przeczesując swe włosy dłonią sięgając zaraz po tym do plecaka by wyjąć z niego niewielką torbę podróżną którą to na blacie położył jak by nigdy nic. Napisem czerwonym(mazakiem stworzonym) w stronę Seco celując, a pisało tam mniej więcej tak "Rzeczy Dżonego, spierdalać". Rzeczona torba została poklepana przez lewą rękę Aru* Oddaję więc co jego i już nie przeszkadzam. * Plecak już pozapinany znów na ramię niskiego zabraka trafił gdy ten podniósł się ze swego miejsca.* I mnie czeka dużo pracy...a i tak nie mam pojęcia od czego zacząć. *Skłonił się lekko przed Secorshą.* Pozdrów ode mnie Dżonego panie Secorsha. Dziękuję też za miło rozmowę. *Lekki uśmiech do kalesha posłał, nie obejmujący jednak złotych oczu Aru które zwyczajnie przygasły, ponure się stały. Rozległ się stukot butów gdy ten skierował się spokojnym i niespiesznym krokiem do wyjścia.Łagodnie ujmując Aru nie był zadowolony z tego jak spotkanie przebiegło. Ani nie zdążył się dowiedzieć absolutnie niczego, ani nawet nie zobaczył się z Dżonym, dobrze choć że jego przedmioty mu oddał.* |
Secorsha - 2010-08-28 20:55:28 |
*Seco bez słowa podszedł, zabrał bezceremonialnie torbę, skinął głowę i odwróciwszy się tyłem – po prostu odszedł. Niestety, czasem jeden błąd , powtórzony kilka razy kogoś wkurzy* |
Aru - 2010-08-29 13:15:51 |
*I tak też dzień po ostatnich wydarzeniach pod lokal jeszcze nie otwarty powrócił. Lecz nie wszedł do środka jedynie pod drzwiami się zatrzymał i po upewnieniu się, i zmysłami normalnymi i Mocą, że ktoś w środku jest, zapukał na tyle głośno by usłyszeć się to dało do tychże drzwi. Zeszłego dnia po opuszczeniu butelki pokręcił się po dolnych poziomach nic konkretnego jednak się nie dowiedział,a dla własnego bezpieczeństwa wolał swą osobę wymazywać z pamięci osób z którymi rozmawiał. Nie miał wyjścia jak tylko wynająć pokój w motelu gdzieś w jakiejś dziurze i noc spędzić na lekkim śnie. I tak też wrócił z plecakiem na ramieniu orężem tym samym co poprzednio oraz z butelką czerwonego wina w lewej ręce.* |
Secorsha - 2010-08-29 13:49:14 |
*Secorshy nie było w głównej sali, wiec musiał chwile poczekać. Na szczęście mechanizm zawiadywania o tym ze cos stoi w drzwiach już działał i Seco został poi formowany. Wylazłszy zaplecza minął obojętnie wciąż jeszcze nie zawieszony żyrandol (zupełnie jakby nie ufał nikomu jego kwestii i chyba czekał aż Tang wróci do siebie by to zrobić) i udał się do wejścia, które to prezentowało u wlotu do środka nikogo innego jak wczorajszego zabraka. Seco zatrzymał się, stanął lekkim rozkroku i pociągnął nosem/ wyglądał na niewyspanego* |
Aru - 2010-08-29 14:26:19 |
*Zabrak jeśli tylko była potrzeba potrafił być cierpliwy. I też cierpliwie i bez sprzeciwów czekał pod drzwiami trzykrotnie pukając. W czasie czekania mruczał sobie pod nosem jakąś melodię z grubsza przypominającą marsz Imperialny. Co tu dużo mówić o Imperium, marsz ich wpadał w ucho. Zaprzestał tego jednak gdy drzwi przed nim otwarte zostały. Poczekał aż pierwszy odezwie się kaleesh. No cóż, może i nie przyjaźnie, ale i nie wrogo,a to już coś. Można naprawić.* Witam ponownie. Przyszedłem w ramach... poprawy stosunków kaleeshiańsko zabrackich. *Przy ostatnim zwrocie unosząc znacząco butelkę czerwonego wina. Aldeerańskiego gwoli ścisłości.* Wczoraj doszło do zwyczajnego nieporozumienia, szkoda zaprzepaszczać nową znajomość przez zwykłe nieporozumienie. *Łagodnym głosem odrzekł. Tak też i Seco mógł zauważyć,że brzmi inaczej niż podczas ostatniego spotkania. Nie chrypiący i niski, łagodniejszy znacznie i spokojniejszy, głęboki i dość dźwięczny udzielający się swym spokojem.* |
Secorsha - 2010-08-29 14:36:23 |
*Mógłby pewnie Seco uznać to za kolejną manipulację, cóz, zaszufladkowanie niestety bywa brzemienne w skutki, no ale – dziś widać Seco był w stanie wybaczyć wiele. Na przedramieniu miał jakieś zaognione cięcia – ciekawe, czy to wybaczył, a może to po prostu wypadek? Tak czy siak – uśmiechnął się* |
Aru - 2010-08-29 14:47:03 |
*Proteza dla zabraka i tak wyglądała na antyczną, miała prawo trochę z opóźnieniem funkcjonować. Także i uwagę długokudłego zwróciły cięcia na przedramieniu. Cóż ten gad wyprawiał w nocy? No, ale nic to stać i się gapić nie będzie skoro został zaproszony do środka.* Dzięki. *Kiwnął łepetyną wchodząc do środka. Wewnątrz raczej nic się nie pozmieniało, żyrandol jak stał tak stał w pudle. Widać rzeczywiście Seco nie miał zaufania do robotników by dać im założyć te cudeńko.* |
Secorsha - 2010-08-29 14:51:10 |
*Seco to dziwne stworzenie, o czym się chyba Aru powoli przekonywał. Jednak dziś w wyraźnie lepszym humorze. Zaprosiwszy do lady sam podszedł, i jak wcześniej – pod nią znikł, by wyciągnąć plastikowe kubeczki, duzo to tam jeszcze nie miał. Niedługo zacznie siew jego lokalu faza najbardziej okrutna dla Secorshy – kupowanie i układanie badziewia.* |
Aru - 2010-08-29 14:59:18 |
*Oj tak, w wypadku kupowaniu i układaniu badziewia to przydała by mu się kobieta. Może to i szowinizm jest,ale to raczej kobiety bardziej lubią układać pieczołowicie i ustawiać każdy drobny szczegół w postaci mebli czy wystroju. Kobieta każdego gatunku to chyba miała we krwi. No nic to, kubki kubkami.* Jakiś korkociąg masz? Zębami tego nie wyciągnę. *I na potwierdzenie swych słów zębami spróbował wyciągnąć z szyjki butelki korek, nic nawet nie drgnęło. Za to zęby zabraka prawie drgnęły.* A marchewką plastikową nie próbował Cię zaatakować? *Na wieść o tym jak to Dżony bawił się zabawkami wyszczerzył się wspominając jak to Dżony go "zaatakował" jeszcze na Tythonie.* |
Secorsha - 2010-08-29 15:06:51 |
A? niiieee, on papiehrrki nosił. Po dwie rzeczy przenosilz tej tohrrby w swój kąt, a najbahrrdziej to się bawił własnie papiehrrkami. Może jeszcze dojdzie do mahrrchewki… kohrrkociąg, aha… *I znowu nura pod lade. Niedawno wino było otwierane, tak wiec szybko korkociąg się znalazł. Dziwne, na Nar Shaddaa wszyscy przynoszą wino. Na Couruscant byłą to flacha…* |
Aru - 2010-08-29 15:13:53 |
*Aż dziw,że pod tym względem "małe Coruscant" było bardziej kulturalne od właściwego Coruscant. Ale może to po prostu efekt takiej bliskości huttów? Pieron wie. Tak czy siak zabrak podanym korkociągiem buteleczkę otworzył i rozlał zwyczajnie do kubków nie czekając aż wino trochę pooddycha. Pooddychać może w kubkach.* A papierki, no tak. To co szeleści i może zmieniać kształt mu chyba najbardziej się podobało. Wiesz,że się rysować na stołówce nauczył? Imperatora walnął jak w mordę strzelił. I potem stół zastrzelić... rozwalił w drzazgi. *Tak, Dżony, dobry neutralny temat. Nic zapalnego o czym można bezpiecznie porozmawiać.* |
Secorsha - 2010-08-29 15:19:13 |
*No ale Seco tez by wolał flachę, jednak nic nie mówił, zadowolony był bo wino było czerwone, a on lubił czerwone. Chociaż wolał korrelianśką, no ale – bądźmy kulturalni, jak to kaleeshianie. a Alderiaański sikacz pierwyj sort.* |
Aru - 2010-08-29 15:31:49 |
Hmm...no to albo się nie zorientował,że to Palpatine,albo zwyczajnie uczy się powoli rysować inne rzeczy. *Odparł także się racząc zawartością kubka przykład z kaleesha biorąc. A co mu tam, butelka spora zdąży się jeszcze naoddychać. Cokolwiek to znaczyło. Zabrak by toto nawet z gwinta mógł żłopnąć choć alderaańskiego wina to nie wypada zwyczajnie tak chlać... nie na trzeźwo.A samo wino? Dobre, nieco cierpki,korzenny smak okraszony nienarzucającą się kubkom smakowym słodyczą.* Ogólnie Dżony może i trochę... kłopotliwy się przez tę swą osobowość stał,ale według mnie jest z niego ciekawa dzięki temu istota. Raczej mu czyszczenia pamięci nie zaserwujecie, co? *Zapytał upijając już drugi, nie kontrolny, łyk. A co do pytania, czysta ciekawość. Nie chciał by by to czego się Dżony uczył i poznawał poszło od tak na marne.* |
Secorsha - 2010-08-29 15:34:58 |
No gdzieżby *odparł na to Seco, opierając się bodrem o ladę, zapatrzony gdzieś na wyjście z klubu* |
Aru - 2010-08-29 15:46:34 |
Jedno! *Palec wskazujący na podniesienie napięcia uniósł po czym łapa wróciła na blat.* By trochę mniej był zazdrosny o inne droidy. *Mruknął do Seco kontynuując.* Ale słucha się, słucha. Jak mu zabroniłem strzelać do....zakonników to bardziej był skłonny do ucieczki niż do obrony. Dobrze choć,że oni niezbyt porywczy i oczywiście Dżony skradł serca prawie wszystkich. *Tak Dżony był dzięki swej osobowości jeszcze groźniejszą bronią. Bo Dżonemu można wydać rozkaz eliminacji Aru i ten to uczyni, tak jest zaprogramowany, a Aru? On by miał dylemat przed zniszczeniem czy uszkodzeniem Dżonego... więź jaką potrafiła ta maszynka wzbudzić dla jego ewentualnych celów jest rzeczą groźną.* No, ale może dość o tym... ten lokal... to będzie jaki? Drinki,muzyka? Może jakiś hazardzik? |
Secorsha - 2010-08-29 16:29:11 |
Ano, i koncehrrty bedą, i bankiety, możliwość wynajmu pod phrrywatną imphrrezę. To będzie klub. Klub Bez Nazwy – niedawno wymyśliłem tę nazwę. Podoba ci się? *wyszczerzył zęby serdecznie, mrużąc oczy, przez co troche podobny do generała się stał. W koncu to tez kaleeshianin. Bębnił sobie beztrosko pazurami o blat i nagle myk – cos wskoczyło na ladę. Srokaty alderiaański myszokrólik obwąchiwał już butelkę, macając szyjkę cienkimi wąsikami* |
Aru - 2010-08-29 16:51:20 |
No to chętnie wpadnę gdy już tu wszystko będzie grało i buczało. Dżony będzie w ochronie wewnątrz lokalu czy na zewnątrz? Z jego celnością to i w środku by się przydał do pozbywania się awanturników. *Mruknął jak by nigdy nic upijając kolejny łyk winka, dolewać sobie mogli już swobodnie w miarę potrzeb.* Klub Bez Nazwy....hmm... *Przez chwilę jak by delektował się tymi słowy. W końcu jednak kiwnął głową i uśmiechnął się.* Dobra nazwa. Oryginalna,a przy tym prosta. Nie trzeba sobie przynajmniej głowy łamać nad tym co wymyślić. W ostateczności można zawsze używać imion czyichś. Ale Klub Bez Nazwy.... *Dłoń przed siebie wyciągnął przesuwając nią w przestrzeni jak by wyobrażając sobie szyld* Tak to ma to coś. Klimat już buduje. *Wtem spojrzenie na myszokrólika przeniósł. I z premedytacją do niego rękę wyciągnął próbując pogłaskać. Jeśli płochliwe ucieknie, jeśli zabrak wyczuje że toto ma jakieś agresywne ciągoty cofnie dłoń zwyczajnie,a jak nie ucieknie to podrapie po łepetynie.* Zawsze chciałem mieć jakiegoś zwierza. |
Secorsha - 2010-08-29 17:02:24 |
*na te pytanie Seco – w tej chwili popijający z plastikowego kubeczka, odstawił go, i wyszedłszy zza lady po drodze zgarnął Aru pod ramie mechaniczna ręką. Był to nieprzyjemny dotyk, ale chyba jeden najdelikatniejszych jakie tą ręką mógł Seco wykonać. A przy okazji uratował Aru przed bestią, która obnażyła cienkie kiełki. Nie każdy królik jest miły. Ten – był wredni. I okradł Tanga z kiełbasy.* |
Aru - 2010-08-29 17:13:21 |
* Seco był wbrew pozorom szybkim typem,a może po prostu zasługa tego że jest z niego chop duży? Tak czy siak zabrak został pod ramię chwycony i wręcz podniesiony, wszak on był o jakieś 20 centymetrów niższy od kaleesha. Ale jakoś się nie skarżył, zimna metalu nie czuł dzięki skórzanemu płaszczu, jedynie drobne kanty tejże protezy. No i ocalono jego palec przed wrednym królikiem. Bez gadania za te tajemnicze lustro się udał przekonując się już na własne oczy że to jednak jest to jedno z tych specjalnych luster. Choć żadnych otworów strzelniczym niby wentylatorów nie zauważył. Toteż lustro będzie jednorazowe w wypadku jakiejś burdy.* E, nic z tego. Przed wojną tryb życia prowadziłem uniemożliwiający trzymanie zwierzątka, teraz nie zapowiada się na zmiany. Ostatnim pupilkiem jakiego miałem to był jakiś skurwysyńsko długi tasiemiec. *Machnął ręką już na kwestię stworków różnorakich spoglądając na tablicę reagując w oczywisty sposób.* Hehehe. *Szczerząc się przy tym.* Za ignorowanie ostrzeżenia możesz też spróbować wycisnąć jakiś kredyt za "umyślne powodowanie zniszczeń w lokalu". W końcu ostrzał Dżonego ma niezłą parę a dla droidów on nie ma litości... całą podłogę podziurawi. |
Secorsha - 2010-08-29 17:20:21 |
Tasiemiec? *zdziwił się Seco i popatrzył na Aru jak na wariata* A wszy kiedyś miałeś? Miłe są, łatwo się o nie postahrrać, wystahrrczy nie myć się kilka miesięcy. Tanie. |
Aru - 2010-08-29 17:27:20 |
Tiaaa....je też miałem. Wojny Klonów, gorący klimat, kilka tygodni bez jakiegokolwiek mycia bo woda szła tylko na racje do picia. I takie wszowate cholerstwo się zalęgło mimo,że łeb ogoliłem.... dobrze,że nam zabrakom szybciej włosy rosną, nie była to jakaś strata.A tasiemiec? Zjadłem owoc gdzieś na rubieżach. A że owoc zawierał niespodziankę w postaci jajeczek to się potem okazało, że mam w sobie coś co się ciągnęło na kilka metrów jak już wydostano. *Sympatyczna rozmowa nie? Pasująca do tego jaki będzie ten lokal jak pięść do nosa.* Ale rację masz. Mało kto tu z droidami chodzi. Za to z bandą ochroniarzy to co drugi. Ale przynajmniej przed podrzędnymi bandziorami się zabezpieczyłeś wybierając odpowiednią okolicę. *Odparł rozglądając się po małej kanciapie ochrony pełniącej obecnie funkcję swoistego magazynku.* |
Secorsha - 2010-08-29 17:35:32 |
*Seco z powaga zaplótł ręce na piersi i skinął głową. Wszy miał – swój chłop! Rozpieszczona galaktyka nie wie co to znaczy wszy mieć! |
Aru - 2010-08-29 17:43:27 |
*No wszy, nic dziwnego. Jedi nie są nietykalni,a niektóre stworzonka wyjątkowo garną do mocowładnych. Szczególnie te największe i najbardziej rządne krwi, słodko.* Heh, no cóż, trza sobie jakoś radzić. Choć z tymi robalami w środku też lepiej nie przesadzać, w końcu zaszkodzą zdrowiu. Wy kaleeshe wydajecie się być wytrzymałym ludem,ale każdy ma swój limit. Zabraków znowu ciężko zamęczyć dzięki dwóm pikawom, ale też limity mamy. *Odparł poklepując się po klacie. A co do podkradania sobie łajna.... nie takie rzeczy zabrak widział podczas podróży ze swym Mistrzem. Łajno wbrew pozorom może być ważnym surowcem, szczególnie dla ludów próbujących utrzymać wzrost upraw na terenie niezbyt im sprzyjającym.Toteż zabrak może nie doskonale,ale choć pobieżnie znał ból Secorshy.* Tak, zwróciłem na to uwagę już wczoraj. Brak okien to doskonały wybór....ale czy mieszkanie to nie jest nie niebezpieczne? *Brew jedną do góry nieznacznie uniósł spoglądając na twarz kaleesha.* No wiesz, może konkurencja spróbować wysadzić lokal, mieszkanie w innym miejscu uchroniło by rodzinę. Na Nar Shadda niestety nawet świat eleganckich lokali to wojna. *Skrzywił się nieco przy tym. Jednak zabrak nie tylko miał na myśli w tych słowach bezpieczeństwo Secorshy i jego rodziny,ale też dowiedzieć się co nieco na temat jego...ekhm. Zabezpieczeń w tym światku.* |
Secorsha - 2010-08-29 17:49:51 |
*O kaleeshach zwłaszcza ostatnimi laty różne ciekawe plotki chodziły. Miedzy innymi ze wszyscy są cyborgami (bzdura!) oraz ze wszyscy są wariatami (to już bliższe prawdy). |
Aru - 2010-08-29 17:59:23 |
Eh...no to rzeczywiście. Jak będą chcieli i tak i tak rozpieprzą wszystko... no chyba,że to Ty się dowiesz pierwszy kto i kiedy będzie chciał Ci rozpieprzyć wszystko. *Mruknął z lekkim uśmiechem na swej twarzy. * Wtedy wystarczy, że to Ty będziesz pierwszy... *Zdecydowanie zabrak nie był światłym przykładem Jedi bez skazy. Jakoś nie wydawał się wzdrygać na myśl uprzedzania ataku właśnie atakiem. * Zresztą... jak ma się odpowiednich przyjaciół to i sam fakt,że takowych masz mogą nieco zapał niszczycielski innych przygasić. *Wzruszył ramionami spoglądając przez lustro na pusty obecnie lokal. Nie licząc myszokrólika który zwyczajnie chłeptał teraz to co zostało w kubku zabraka. Wódki czy jakiegoś innego mózgotrzepa pewnie by nie tknął, a wino, dość słodkie widać futrzakowi podpasowało.* |
Secorsha - 2010-08-29 18:06:14 |
*Odchyliwszy się nieco w bok i bezstresowo usiadł na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i spojrzał w góre na twarz zabraka* |
Aru - 2010-08-29 18:13:56 |
Mhm.... w każdym razie gdy poznają zdolności Dżonego to.... sprzątania mieć będziesz. *Wyszczerzył zęby w uśmiechu także na tyłek opadając. Choć tutaj raczej z nogami w kolanach zgiętymi usiadł podpierając się dłońmi za plecami swymi.* Wychodzę na jakiegoś czarnowidze tymi pytaniami i gdybaniami. Sądzę, że dasz sobie radę spokojnie. *Klepnął gada w kościste kolano.* Ja chcąc niechcąc... coś wspólnego z nimi muszę mieć. Inaczej za cholerę nie dowiem się niczego co by mi pomogło odnaleźć tę cholerną Mistrzynię. *Teraz za to zabrak uśmiechać się przestał wpatrując się w sufit, włosy swobodnie opadły w tył luźno sobie zwisając z jego rogatego czerepu.* Kobitka zajmowała się sprawą handlu mocowładnymi istotami i słuch po niej zaginął. Nie trudno się domyślić,że i ją pojmano... handlarzy zwykłymi niewolnikami nie tak trudno znaleźć, ale kogoś kto łapie jedi i innych? I ewentualnych kupców? Horror. Zacznę wprost pytać to mnie załatwią w ten czy inny sposób. A żadnego wiarygodnego informatora znaleźć nie mogę. *Prawą rękę uniósł by palcami rozetrzeć kąciku swych oczu tuż przy nosie, marszcząc przy tym czoło.* Pokazał bym tutaj miecz świetlny twierdząc, że mam jedi na składzie to by mnie spróbowano zaciukać za samą broń... *Trochę się rozgadał,a raczej zwyczajnie zrzędził. Każdy może mieć gorszy dzień.* |
Secorsha - 2010-08-29 20:11:49 |
*W miejscu kiedy Aru przestał się śmiać, zaśmiał się Seco, gwałtownie i z rozbawieniem prawdziwym, bo „cholerna mistrzyni” – genialny tekst* |
Aru - 2010-08-29 20:37:57 |
Zandi, tia? *Uśmiech lekki, ukazujący zęby, kącik ust zabraka wygiął.* Ma bardzo ładny lokal jeśli się nie mylę.... szkoda by było jak by mu to wszystko poszło z dymem... tam raczej nie trzyma żadnych perełek swej kolekcji. Tacy jak on trzymają tego typu towar w swych legowiskach. *Mruknął jak by do siebie. Hm, jeden zapalnik i termodetonator i będzie ładne bum. Nie...odpada. Rada by go chyba zamordowała za robienie jatek wśród potencjalnie niewinnych klientów. Dlatego też Aru zaraz sam za siebie pokręcił łepetyną z boku na bok zaprzeczając poprzednim słowom.* Seco to nie jest takie proste, owszem mogę do nich nawet w tej chwili wysłać raport, że ją Zandi udupił niejaki najpewniej, ale Rada nie przepuści szansy uratowania nawet jednego jedi,a co dopiero potencjalnie kilku trzymanych przez tego kolesia. Coś w tej materii zrobić muszę. Jeśli nie próbować samemu to zdobyć jakieś konkretniejsze informacje. Na przykład to, gdzie jest jego dom,rezydencja czy jak to nazwać. *Podzielić się był skłonny z Seco swymi planami.* Zwyczajnie wezwę wsparcie, jest w świątyni nas tam trochę, a z pewnymi informacjami w kilka osób damy radę w ten czy inni sposób zająć się tym całym Zandim. Samobójcą nie jestem by się na coś takiego pisać w pojedynkę. *W międzyczasie wyjął zza pasa dość fikuśnie wyglądający komunikator i odpalił nagrywanie.* Drobna ilość informacji. Mocowładnych kolekcjonuje niejaki Zandi,właściciel między innymi "Cielesnych Rozkoszy"-fajny lokal swoją drogą-znajdujący się na Dolnych poziomach Nar Shadda. *I nagrywanie szybko zakończył. Nic innego nie zrobił jak tylko zapisał sobie te pierwsze informacje. Gdy coś więcej będzie mieć to wyśle to za pośrednictwem swego statku.* Przepraszam, że tak tutaj... mam słabą głowę i jak mi wino do głowy uderzy mogę zapomnieć *Mrugnął do gada.* |
EFECTOR - 2010-08-29 20:41:39 |
*I w pewnym momencie obaj poczuli ze nie są sami. Jedna nóżka wystawała zza ściany, ale nie od strony klubu, a od ulicy. Cała reszta lekkiego czołgu stanowiącego nikogo innego jak supergrzecznego niszczyciela, znajdowała się na zewnątrz. Dżony widać wrócił sobie z patrolu, a usłyszawszy rozmowę nie chciał włazić do środka, z jakiegoś powodu, wiec przyczaił się i słuchał. |
Secorsha - 2010-08-29 20:46:23 |
*Zacisnął zęby bo zbyt wiele cisnęło mu się na język, nawet by tego nie powiedział, bo by go zalało po prostu* |
Aru - 2010-08-29 20:57:15 |
*A co zabrak zrobił? Westchnął zwyczajnie i plecami opadł na podłogę włosy swe niczym czarną pełną koralików aureolę rozrzucając w okół swej głowy. Oczy swe przymknął na krótko.* Znowu staję się tym czym przyrzekłem sobie nie być. Kurwa! *Łapą trzasnął o ziemię ze złością, złością na nikogo innego jak na siebie samego. Dżonego niestety nie zauważył, dopóki ten sam się nie ujawni, będzie niewykrywalny przynajmniej dopóki tak zabrak nie będzie zaoferowany rozmową.* Wybacz mi Seco, przepraszam. Jedi..jedi powinni chronić wszelkie życie, poświęcając swoje dla innych. Skoro ta cała Mistrzyni, nie moja mistrzyni, dała się pochwycić Zandiemu i sama nie potrafi uciec... trudno. Nie była na tyle silna by przetrwać. *Ramionami wzruszył. Podniósł się spoglądając na Secorshę.* Nie narażę dla jednej osoby Twej rodziny, Seco.... tyle tylko,że u tego skurwysyna pewnie są i inne istoty, nie jedi,ale zwykli mocowładni mający pecha zostać jego maskotkami. *Łapą włosy ze swej twarzy zaczesał w tył.* Wiem co przekażę radzie... że przepadła na rzecz Zandiego, wszelkie próby odbicia jej mogą przynieść śmierć i cierpienie wielu niewinnym istotom, to powinni zrozumieć. Ale niestety informacje na jego temat jakieś muszę jeszcze zdobyć. Ale nie od Ciebie, od kogoś kto da sobie radę nawet jeśli Zandi powiąże z informacjami jego osobę.* W każdym razie kaleesh powinien być już spokojniejszy. Nawet jeśli nie będzie znać lub nie będzie chciał powiedzieć w tej materii nic więcej. Zabrak obiecał, że nie narazi Seco i jego rodziny i słowa dotrzymać zamierzał. Nawet za tak marną cenę jak opinię rady na temat zabraka.* |
EFECTOR - 2010-08-30 06:17:29 |
*kryjący się za ścianą droid (którego mijali ludzie i często aż pokrzykiwali na ten widok) słuchał rozmowy, a jego skromne możliwości analizy treści i przekazów ukrytych w niej pracowały na pełnych obrotach. Czyli ściślej mówiąc – Dżony słuchał i starał się zrozumieć, sam, bo nie miał żadnego programu odnośnie „analizy przekazu cywilnego”. Teraz to on miał dopiero ciezki orzech doz gryzienia! |
Secorsha - 2010-08-30 15:22:14 |
*Seco posmutniał. Wierzył, choć jednocześnie nie wierzył i wiedzial, ze to nie jest takie proste, ale zawsze bolało go, ze mocowładni cenią siebie nawzajem wyżej niż inne istoty. Jeden jedi poświęca życie 12tu klonów by ratować innego. Ryzykując życiem cywilów w ostatniej chwili wyskakują by bohatersko ratowac skazanego na śmierć padawana który potem umiera im na rękach. To właśnie republikański patos – schemat bohatera, który dla Secorshy był ciosem w twarz. |
Aru - 2010-08-30 15:58:15 |
*Tak... i dlatego zabrak opuścił zakon tuż po walkach trwających na Jabiim przez około 43 dni... a sam zabrak w połowie kampanii został wyeliminowany z walk przez jedno pieprzone pole minowe i fragment kroczącego czołgu który mu prawie skręcił kark i roztrzaskał czaszkę. Choć...dzięki temu on i jego Mistrz przeżyli, wszyscy inni Jedi nie licząc Anakina, zginęli w walkach tam się odbywających, a sama Republika opuściła rdzenną ludność wspierającą ich w walce zostawili ich jak by nigdy nic. Zabrak po wykurowaniu się i jeszcze jednej ostatniej misji zrezygnował. Miał dosyć. Poświęcanie żywych istot niczym mięsa armatniego by ratować jednego jedi, niszczenie całego krążownika pełnego klonów i nie tylko by odbić innego... nie to nie było zgodne z Kodeksem. Tam nikt nie napisał by bronić tylko mocowładnych! Właśnie oni, Jedi mieli być tymi którzy się poświęcają, nie odwrotnie... nie mieli być generałami szafującymi życiem istot żywych, co z tego że klonów? * Dżony! *Zakrzyknął, co tu dużo mówić, wesoło. Nie zważając zupełnie na droidekę w pozycji bojowej, zerwał się z ziemi i zwyczajnie wpakował się między jedno działo a drugie by jakoś uścisnąć Dżonego.* Nikomu nic nie grozi mały. *Mruknął cofając się i poklepując droidekę po łebku* Ktoś mi tylko przypomnieć musiał przed czym uciekłem. *Tu na Seco znacząco spojrzał. Tia... niech no tylko mistrzowie zobaczą jego raport. "Mistrzyni Issa stała się jedną z licznych maskotek jednego z lordów świata przestępczego. By nie narażać życia wielu niewinnych istot powinniśmy zrezygnować z prób odbicia Issy Zandiemu. Musi sobie radzić sama"- no cóż... tym raportem raczej utwierdzi w opinii na swój temat mistrzów. No może nie licząc samej Hilakne, ją pewnie rozbawi.* |
EFECTOR - 2010-08-30 16:25:36 |
*Jak zawsze w przypadku Dżonego zero agresji utwierdziło w przekonaniu ze droida nikt nie podmienił. Jego mechaniczne ciało nie zmieniło się, jeśli nie liczyć dwóch czy trzech wgnieceń na pancerzu po strzałach z planety Mirial* |
Secorsha - 2010-08-30 16:29:21 |
*Seco w umiarkowanym zainteresowaniu (a przynajmniej tak to wyglądało) przyglądał się czułemu powitaniu, jednocześnie analizując słowa po raz kolejny.* |
Aru - 2010-08-30 16:45:12 |
No już już spokojnie bo Ci się obwody popalą, kolego! *Ze śmiechem Dżonego choć nieco się uspokoić postarał. Nie spodziewał się, że ta cudowna maszynka aż tak mocno zareaguje na jego powitanie. Mimo, że Nar Shadda jest planetą i tak i tak pełną życia istot myślących to zabrak nawet tutaj wyczuwał wyraźnie emocje odbite w Mocy, emocje produkowane przez Dżonego jak broń w fabryce Imperialnej. I niech tu kto powie,że maszyny nie można uznać za istotę żywą... dosłownie nie,ale skoro w Mocy potrafi swą obecność wyrazić w taki sposób to coś w tym być musi.* Minęło Dżony. Ale i ja Ciebie, mikserku, kochać też nie przestałem. *Uśmiech z twarzy zabraka nie znikał nawet mimo pytania Secorshy.* Mnie nie pytaj, jak widzisz ja się przywiązuję. *A powitanie jego z Dżonym i autentyczna radość były tego dowodem.* Mało Jedi w galaktyce, każdy na wagę złota dla zakonu jest to i nie dziwota, że tak im zależy. Prawie wszyscy których znałem zginęli na wojnie,albo podczas wykonywania rozkazu 66. Wtedy wraz z setkami innych Jedi i mego mistrza zamordowano... *Uśmiech niestety zelżał, nadal jednak Dżonego głaskał po głowie i bardziej jemu odpowiadał niźli Seco. Którego słów, ani drżącego głosu nie skomentował. Sam siebie za dobrego człowieka,zabraka,istotę nie uważał. Od czasów tej pierdolonej wojny rozdarty między powinnością pomagania tym którzy go wychowali, uratowali od niepewnego losu, a między własnym sumieniem i poglądami, Jasną Stroną, Ciemną Stroną i innymi pojebanymi rzeczami... czasem wolał by być normalnym stworzeniem i mieć wszystkie te problemy w sferze tylko i wyłącznie fantastyki.* W świątyni zostało chyba ze 30 sztuk.... porozmnażać by się można było,ale raczej towarzystwo zbyt wielorasowe by się dało pokrzyżować. *Tia i jemu po głowie chodziła akcja "rób małe jedi"* |
EFECTOR - 2010-08-30 16:57:44 |
*jeszcze chwile wszystko w nim chodziło – idealna hydraulika, doskonale wyważone metalowe siało, tłoki i przeguby syczące cichutko przy ruchach masywnych ramion utrzymujących na sobie działa którymi mogłyby nie tyle zastrzelić co po prostu zmiażdżyć czy połamać jednym ruchem, toż to parędziesiąt kilo. Dżony jednak był tak zasłuchany w bliskość ze można było nim sterować jednym palcem. Światełka fotoreceptorów przygasły, trzy kolanka trzech nózek ryzykowały przeciążeniem kiedy całość podnosiła się by łepek mógł od dołu naprzeć na dłoń. Dżony naprawdę miał w dupie cała galaktykę, kiedy przychodziły chwile kiedy może witać przyjaciela* |
Secorsha - 2010-08-30 17:04:56 |
*Prychnął, krzyżując ręce na piersi* Jakos nie wierze, ze nie znalazło by się tam co najmniej kilka pahrr tej pasożytniczej ludzkiej Rhasy. Jakiej rhasy jest mistrzyni od Zandiego? Bo jakoś tak czuje ze to człowieczka jest. Mógł ją bzyknąć Windu przed wyjazdem, by była wybitnie mocowładna krzyżówka! |
Aru - 2010-08-30 17:10:12 |
Możesz zapytać Windu przy najbliższej okazji bo mistrzyni Issa jest człowiekiem z tego co mi wiadomo. A co do krzyżowania się to... nie zawsze nawet dwójka mocowładnych może zrobić dzieciaka który będzie wrażliwy na Moc. Równie dobrze może im wyjść jak najbardziej normalne stworzenie. *Wzruszył ramionami,no ale gdy Seco mruknął,że "Dżony słucha" to śmiechem wybuchnął czołem stukając o Dżonego, miał 168 centymetrów wzrostu więc niepewne czy czołem uderzył o łepek Dżonego czy nie.* Oglądanie tego mu nie zaszkodził, słuchanie go nie zwichnie psychicznie. *Twarz swą w stronę nadal siedzącego Secorshy obrócił z wyjątkowo...hm...diabelskim uśmieszkiem.* |
EFECTOR - 2010-08-30 17:22:57 |
*Tak, uderzyłby o łepek, bo Dżony jak i inne droideki miał łepek niżej niż ten najwyższy, liczący 183cm wysokości punkt. No ale łepek jest niewielki i uderzenie o niego nie jest niebezpieczne dla żadnej ze stron. Tak blisko Aru stał, jakby chciał dotykać go jak największą powierzchnią dziwnie ukształtowanego mechanicznego ciała. Stał się nagle taki spokojny, wszystkie buzujące systemy uspokoiły się, niczym stan wstrzymania na jawie. Zrzucenie czynności czuwania na kogoś innego – zaufanie niszczyciela. Pozbawiony obaw i lęków mógł cieszyć się chwilą, bez ukrytych obaw, ze Aru znowu go zostawi, odejdzie i zniknie z jego „życia”* |
Secorsha - 2010-08-30 17:28:32 |
*Seco stał, bo wstał już wcześniej i znajdował się teraz bardziej we wnęce tej pakamerki, miał skrzyżowane na piersi ręce (proteza nieco sztywno opadała i wyglądało to jakby Seco musiał ją trzymać siłą)* |
Aru - 2010-08-30 17:35:22 |
*No to uderzył o łepek. Nie przywalił mocno to i sobie krzywdy nie zrobił. Dżonemu nawet tłukąc dyńką jak oszalały nic by nie zrobił najwyżej pobrudził krwią. A tak jedynie czoło do chłodnego metalu przyłożył by po chwili je oderwać od zrelaksowanej w pewnym sensie maszynki.* Hm...przy mnie nie wykazywał pedantycznych skłonności. Widać mu się to z czasem rozwinęło. W końcu długo się już nie widzieliśmy. *Już miał pytać Dżonego o to ile to dni już od ich ostatniego spotkania minęło, jednak zrezygnował.* No Seco, może dokończymy winko? Bo ten twój myszokrólik wychlał pewnie to co w kubkach zostało. *Rzucił w ramach propozycji zmienienia nieco otoczenia.* |
EFECTOR - 2010-08-30 17:40:43 |
*Pewnie tak, w końcu trudno jest odkształcić płytę z bronzium za pomocą łba. Choć niektórzy przebujają głową mur, to może i by Dzonego rozwalili, no ale to wybitnie twardogłowe typy. |
Secorsha - 2010-08-30 18:01:46 |
*Ziewnął szeroko, obnażając kły* [i]dobhrra chodź, bo stoimy tu jak chuje wiosną[./i] *I wyminąwszy ich smętnie nieco ku wnętrzu ruszyl* |
Vottagg - 2010-08-30 18:10:22 |
Drzwi otwarły się i... wkroczył... wpełzł Hutt, wielki, obślizły, tłusty... Ledwie się zmieścił! Jego wielka, trójkątna "głowa" rozglądała się na boki z pewnym rodzajem ciekawości i... dumy? W końcu kiedy ostatnio widział się na żywo ze swoim uczniem, ten posiadał magazyn narkotykowy i wielką rybę. Odwrócił się do zgromadzonych ignorując dwóch ponurych Twi'leków, którzy za nim wleźli, jeden coś trzymał. |
Secorsha - 2010-08-30 18:16:03 |
*Gromadka przeszła już nieco w głąb sali, która teraz naprawdę wyglądała pięknie – ze smakiem, nieźle technicznie zrobiona, zamaskowane wszystkie rury, kable – będzie piękny klub. Seco zatańczył na jednej nodze na dzwięk głosu i wywinął piruet bryz uśmiechem stanąć przed huttem* |
Aru - 2010-08-30 18:18:49 |
*Dżony dalej za Arutkiem leźć nie musiał bo rzeczony Arutek zwyczajnie przystanął gapiąc się na ślimoka jedyny wyraz swym emocjom na swej twarzy dając w postaci uniesionej prawej brwi po tym jakże barwnym powitaniu ze strony Vottagga i Secorshy. Słodko, to chyba zabrak już wiedział kto jest opiekunem lokalu Seco, a przynajmniej opiekunem w pierwszych fazach powstawaniu lokalu bo w to, że kaleesh sam sobie poradzić potrafi zabrak był skłonny uwierzyć i to czynił. Tak czy siak nic nie mówił, jedynie stanął sobie w miejscu obserwując parkę.* |
EFECTOR - 2010-08-30 18:24:30 |
*Dżony chętnie dreptał, bo Aru jednak torcie szybciej chodził i był dalej kiedy się zatrzymał i wtem – stop – za kabel go złapano. A że Dżony był już przyzwyczajony do takiego łapania, zaraz przystanął, i drobiąc tymi śmiesznymi nóżętami, odwrócił się przodem do Vottagga. A kiedy się odwrócił, i zobaczył to… to momentalnie – tarcze z bzykiem otoczyły jakże bezbronnego droida, obejmując sobą połowę Aru i rękę Secorshy. Ale dział nie podniósł, widac „wystraszył się” nieznanego widoku i wolał być zawczasu bezpieczny. Jednak widać było i w postawie niszczyciela bezgraniczne zdumienie – prawie błąd programu. |
Vottagg - 2010-08-30 18:37:34 |
Vottagg wykrzywił wargi w... no właśnie, nie wiadomo czy to uśmiech czy grymas. - Seco, czy ty mi nie chcesz dziewczyny ukraść? - zadudnił całkiem poważnie, mierząc palcem w Kaleesha. - Bo lepiej nie. Poza tym... uspokój swojego droida. - zakończył już dużo weselszym i przyjemniejszym tonem Hutt. Na Aru nadal nie zwracał uwagi, uważając go za służącego jeszcze mniej ważnego niż droideka. Pomachał jej krótko pustą, małą dłonią. Nie był to gwałtowny ruch, żeby go nie uznano za zagrożenie. Jego ogon powoli przesuwał się, zamiatając podłogę. |
Secorsha - 2010-08-30 18:47:41 |
*Zmrużył oczy serdecznie i ściągnął wargi do szerokiego pobłażliwego uśmiechu bez pokazywania zębów. Puścił droida kiedy ten się zaczął kręcić, i cofnął rękę, bo te pole niemile jest* |
Aru - 2010-08-30 18:56:21 |
*Zabrak też zareagował na pole siłowe Dżonego. Odskakując poza zasięg elektryzującej ścianki która objęła pół jego ciała* Ble *Wydając odgłos świadczący o tym jak mu się to nie podobało i językiem w przelocie majgając.Nie wytatuowanym gwoli wyjaśnienia. Następnie złote ślepia na Dżonego przeniósł który swych zachowaniem sprawił,że i druga brew do prawej dołączyła w uniesieniu. No kto by pomyślał,że Dżonulek może się wystraszyć ociężałego hutta. Choć trzeba przyznać droideka miała wnioski dosyć ciekawe. Bo cholera wie czy aby Vottagg nie rozpryśnie się przy ostrzale i tak wyglądał jak balon wypełniony wodą, nierówno.* Nooo... rację Secuś masz. *Odparł szczerze zważywszy na to, że był to pierwszy hutt jakiego w ogóle w życiu na własne oczy widział.* Miło poznać, panie Vottagg. *Odparł jeszcze lekko głową kudłatą ukłon nieznaczny na powitanie czyniąc. Jeśli jednak uwaga na nim skupiona nie została to... ten spokojnie wyjmie komunikator by wysłać wiadomość tekstową. O treści takiej jaką powyżej zabrak w swych myślach stworzył,na temat Issy.* |
EFECTOR - 2010-08-30 19:04:52 |
*Tarcza prysła, niestety już po ukąszeniu Aru, ale przynajmniej już nikogo nie straszyła. Programy wykrywania zagrożenia działały pełną parą, dyrektywy czaiły się na głównym ekranie kontrolnym, ze zwróceniem szczególnej uwagi na dyrektywę jeden. Bo Dżony, choć kiedyś nazywany był jednostką do samodzielnego działania w terenie, jednak zdecydowanie wołał by myślał za niego ktoś inny, w tym przypadku Seco, który raczej nie uwazał hutta za zagrożenie, toteż Dżony – by podnieść prestiż swojego właściciela – przyjął pięknie pozycje bojową jednak z działami skierowanymi wylotem lekko do dołu, by nawet nie sugerować przelotnie agresji względem Vottagga. |
Vottagg - 2010-08-30 19:13:54 |
Vottagg był spokojny, ale nie zaszkodziło od czasu do czasu przestraszyć Seco swoim poważnym tonem. - No, pewnie by Cię wyśmiała gdybyś próbował zagadać! - powiedział jakby na potwierdzenie Kaleeshańskich słów. Jego wielkie, obleśne wargi wykrzywiły się ponownie w uśmiechu. Widać dobry humor miał dzisiaj ślimak. - Czy ja wiem, całkiem apetycznie wygląda, ale brązonium źle na żołądek działa. - powiedział Hutt patrząc na Dżonego, mówiąc do Secorshy. A jako, że śmiech jest zaraźliwy, jego basowy rechot dołączył do śmiechu kumpla. Vottagg spojrzał na przedstawionego mu Zabraka. Czyli jednak nie sługa. Ciekawe, czyżby uczeń szedł w ślady mistrza? Zabracy to dobry wybór jeśli idzie o "znajomych". - Na ja myślę, że Dżony! Miło poznać sławną na pół galaktyki droidekę. Świetne zdjęcia robocie, naprawdę... talent wro... wbudowany do pozowania. - zadudnił wesoło. - Seco, jak mówiłem, trzeba się śpieszyć, idziemy na prywatkę do znajomego, którego planuje ojebać. Musimy sprawiać dobre wrażenie. - Machnął na Twi'lek'a, który podał Secorshy coś w rodzaju nowoczesnego garnituru. - Twój kumpel i droid też mogą iść, ochrona jest dozwolona |
Secorsha - 2010-08-30 19:20:25 |
*Seco, nadal wietrząc zęby wychylił się by poklepać opływowy, wypolerowany pancerz maszyny która to w jego domu miała się tak ze by Vottagg nie uwierzył* |
Aru - 2010-08-30 19:36:37 |
*Zabrak chwilowo nieco nieobecny duchem wciskał akurat przycisk "wysyłaj" gdy słowa zdecydowanie do niego skierowanymi zostały. I tak też komunikator do kieszeni schował lustrując wzrokiem elegancką marynarkę.* No, ciuszek klasa. *Kiwnął głową z uśmiechem.* Ale ja się nie nadaję na jakieś eksluzywne prywatki! *Coś widać mu musiało do ucha wpaść gdy nie słuchał zbyt dokładnie.* Zresztą nie posiadam nic eleganckiego,a tatuaże nie są z henny i ich nie usunę by być bardziej "wyjściowy" *Rzucił z lekkim uśmiechem. Mu by tam nie przeszkadzało wpakować się na eleganckie przyjęcie w tym w czym był, czyli w płaszcz skórzany pełny łat, spodnie też ze skóry, byciory starte równo, kamizelka pod ubraniem... no, on tam dla siebie był elegancki w tej chwili.* |
EFECTOR - 2010-08-30 19:41:04 |
Dżony, sir? *zdziwił się droideka. Niesamowity, wręcz trudny do zaakceptowania u tak wielkiej maszyny cienki, śmieszny głosik o niesłychanej jak na droida ekspresji wyprodukowali zapytanie. Łepek się nie poruszył, ale zmiana polaryzacji światełek fotoreceptorów zamieszczonych na końcach „patyczków” świadczył o spojrzeniu, które było chyba trochę rozbiegane.* |
Vottagg - 2010-08-30 19:48:32 |
Hutt popatrzył na Seco, później na droida... chyba miał pomysł jak to rozwiązać. - Dżony mnie teraz posłucha, na prywatce nie wolno strzelać do żadnych innych robotów i droidów, chyba że one zaczną strzelać. Jeśli zaś Dżony strzeli pierwszy, pogwałci tym samym program o "ochronie osób". A to za sprawą tego, że jak Dżony pierwszy zacznie strzelać, to Secorsha i pan Vottagg mogą ulec zniszczeniu. - powiedział Hutt starając się przekazać droidece to co miał na myśli. Stwierdził, że nic więcej nie wymyśli, więc obrócił się niemal w miejscu. Popatrzył na Aru. - Jak sobie chcesz, ale dla ochroniarzy mają chyba panienki, żeby nie przeszkadzali. - powiedział Hutt, zaszczycając Zabraka krótkim spojrzeniem. No, przecież nie będzie go namawiał, ale nie mówienie o panienkach byłoby chamstwem. |
Secorsha - 2010-08-30 19:54:58 |
Vottagg, przestań, nie wolno, on się zamęczy, ja go bezsthrresowo wychowuje i mu niczego nie zabhrraniam, wiesz? *wszedł miedzy hutta i dorada z tym sowim urokiem osobistym. A co – jest okazja co by się robocik wyżył, poza tym będzie go tak nosić ze nie będzie zabawy. A Seco się bał, bo jak Dżony zacznie rozrabiać to go Vottagg skasuje i skończy się dzień droida. Zostawiwszy na chwile garnitur podszedł do by opływowy pancerz który był „szyja” Dzonego objąć ramieniem i przytulić się do tego elementu miną dziecka* |
Aru - 2010-08-30 19:59:13 |
No cóż.... ja ochroniarzem nie jestem,ale skoro mają dla nich panienki to mogę nim i zostać bez problemu. *Odparł z szerokim uśmiechem na swej wytatuowanej twarzy. A co się będzie. Każdemu się coś od życia należy. Z jednej strony szkoda mu było, że nie ma nic elegantszego, a nawet jak by miał to by to były szmatki jedi i uznali by że się urwał z przyjęcia dla przebierańców przynajmniej do czasu gdyby komuś nie odciął głowy. No, ale nic to zabrak wydawał się być pozytywnie nastawiony do perspektywy prywatki.* Walki droidów? No w sumie.... można by się obłowić, w końcu oczywiste jest,że mały, wygra *I poklepał robocinę po płytkach pancerza na grzbiecie.* |
EFECTOR - 2010-08-30 20:02:35 |
*Nie było top takie proste, ochrona osób i mienia dotyczyła zagrożenia bezpośredniego, Dżony mógłby skasować wszystkie maszyny tak by nikt rykoszetem nie dostał. Już jeden droid na sali sprawiłby ze byłby z Dżonym duży problem, a kilka? Nie, lepiej go nie brać, bo może się w końcu prowokowany los zemścić. |
Vottagg - 2010-08-30 20:08:11 |
Hutt już trochę niecierpliwy, popatrzył na Droida który najwyraźniej miał własną świadomość... dziwną nieco. - Kwestie Dżonego pozostawiam tobie Seco, ale naprawde trzeba ojebać kolesia... - zadudnił w stronę Kaleesha oczekująco, widząc jak traktują robota... jak conajmniej własne dziecko. Na wielkie słońca, co ta maszyna z nimi zrobiła. Obydwóm odbiło. Chyba nie widzieli droidek w akcji, które strzelają, zabijają, czasami coś się urwie... ogólnie broń zagłady. |
Secorsha - 2010-08-30 20:12:50 |
*Widzieli, no ale obaj byli trochę nienormalni. Sam Seco wręcz nalegał by Dżony przypomniał sobie niszczycielskie dziedzictwo, które niewątpliwie wylezie jak Dżony zauważy inną maszynę. No ale widząc, ze Vottagg nie zapalał gorąca milsocią do tego pomysłu,. Postanowił odpuścić* No dobhrra, zostawimy Dzonego w domu dla bezpieczeństwa Twoich intehrresów, a tehrraz przephrraszam na 15 minut, ide wziąć phrrysznic *I zgarnąwszy garnitur rzucił się pędem na zaplecze a stamtąd do mieszkania na górze* |
Aru - 2010-08-30 20:16:49 |
*No cóż byli obaj pojebani. Zabrak chyba bardziej pod tym względem bo kto jak kto,ale on to widział już co to droideki potrafią zrobić. Choć te które w akcji widywał raczej nie miały takiej... siły przebicia jak Dżony pod względem tego co potrafił w sensie stricte militarnym. Choć nie licząc destrukcji stołu z Imperatorem to on nie widział jeszcze Dżonego w akcji. A jeśli kiedyś ujrzy to oby po swojej stronie,a nie po przeciwnej.* No, jak Dżony sam nie chce to go może lepiej zostawić.... *Wzruszył ramionami odprowadzając wzrokiem Seco.* Muszę przyznać,że ciekawa..znajomość. Hutt i kaleesh. *Rzucił do Votta jak by nigdy nic.* |
EFECTOR - 2010-08-30 20:23:31 |
*Seco na pewno widział w akcji Dżonego. w paru akcjach. Była to miażdżąca niszczycielska siła, ale było tez oddanie, wierność i bardzo wiele dobrych cech w tym całym „ZŁU”. Dżony był posłuszny, tylko odrobinę znarowiony jeśli chodzi o jeden szczegół – właśnie droidy. Nienawidził ich i koniec. Kiedy padła decyzja, cofnął się smętnie, przechodząc momentalnie do pozycji spocznij – na – prawie stanu wstrzymania, wyraźnie zrezygnowany, przygnębiony, „smutny”, ze nie pójdzie na prywatkę i nie będzie mógł strzelać do droidów. Zostanie tu sam i będzie jak zawsze wiernie warował przy drzwiach godzinami czekając na powrót ukochanego pana.* Rozkaz rozkaz… *I tyle. Dżony w żałobie po pogrzebanych marzeniach* |
Vottagg - 2010-08-30 20:28:22 |
Hutt niemal się wzruszył... Nie, tak naprawdę to nie, tylko nieco zdziwił, jak ta maszyna przejawia niemal ludzkie uczucia. Wniosek prosty - trzeba jej wyczyścić pamięć. Ale to sprawa Seco, który go doprowadził to skraju załamania nerwowego idąc pod prysznic, kiedy on mówi "szybko". Machnął rękami. - A róbcie co chcecie, tutaj jest adres, prywatka będzie trwała co najmniej dwa dni, więc i tak traficie... myślę. Dżony też może pójść, może faktycznie urządzi się te walki droidów i zbije kasę... - - machnął dłońmi zupełnie jakby wzruszał ramionami, podał Aru cyfronotes. - Owszem, może i dziwna, ale to chyba niezbyt twój interes, co? - zapytał bardzo bo huttańsku i ruszył do wyjścia. Będzie się Aru musiał nagimnastykować. |
Secorsha - 2010-08-30 20:32:34 |
[puszczam kolejkę i na dzisiaj mowie pas. dziękuje wszystkim za sesje] |
Aru - 2010-08-31 13:21:58 |
[też puszczam w związku z...no brakiem większych czynności ze strony postaci nie licząc...] *Do Dżonego po wyjściu hutta podszedł gdy ten sobie definitywnie popełzł.* Nie martw się Dżony. Jak wrócimy to się pobawimy jak za dawnych czasów? Hm? *W czasie tychże słów przed Droideką się zatrzymał spoglądając wprost w jej fotoreceptory.* |
EFECTOR - 2010-08-31 14:16:57 |
*Droid tez w patrzałki Aru z oddaniem się wpatrzył. Taki mały, śmieszny łepek. Dżony był „za głupi” by mieć zdanie o Vottaggu, ale „czuł”, ze hutt nie traktuje go z należytą powagą* |
Aru - 2010-08-31 15:07:36 |
*I tak też patrzałki patrzyły w gruncie rzeczy na dwie latarki i wzajemnie. Dżony może i był głupi,ale dobrze czuł. Tak samo czuł się i zabrak, ale w jego wypadku nie traktowanie go z należytą powagą było plusem. Bo co jak co,ale element zaskoczenia jest ważny w różnych sytuacjach, nie?* Dżony. Ja nic zrobić nie mogę. Musisz prosić Seco. *Odrzekł zaskoczony mimo wszystko co tu dużo mówić wyjątkowo konkretną rozmową z Dżonym. Dumny z niego być zaczynał niczym jakiś rodzic. Dżonulek mu dorastał, teraz już nawet negocjował.* Ale rację masz, nie wiem kto pilnować porządek publiczny ma, nikogo kto by lepiej to zrobił nie ma... |
EFECTOR - 2010-09-01 18:06:30 |
*Trzy szponiaste nóżki stuknęły o nowy parkiet klubowy rytmicznie, jakby maszyna chciała podskoczyć i przyklasnąć na ten – oczywisty przecież – pomysł* Dżony poprosi Seco, żeby iść. Dżony chce iść z Aru, sir. Dzony grzeczny, sir. Kocham cie. *Zabezpieczone naramiennikami niczym skorupy orzecha pneumatyczne ramiona niszczyciela uniosły się nieco asymetrycznie, a co za tym idzie działa zmieniły położenie jakby Dżony zasłaniał wydatny stalowy mostek. Fotoreceptory jak dwie małe antenki wychodzące z głowy nie chciały jednak ustąpić ze spojrzeniem – wpatrywały się w Aru* |
Aru - 2010-09-01 19:15:59 |
*Jak by to była istota żywa to te jego "kocham się" stało by się słowami...zużytymi, bez znaczenia praktycznie. No, ale Dżony to Dżony! W jego wydaniu jedynie powtórzone 100 razy pod rząd "Kocham cie" mogło by znużyć,a tak ni chuja. Co jak co,ale w tej kwestii droid był bardziej szczery od wielu organików których to tak sobie ukochał.* No i ta... *Zaczął lecz paszczękę swą zamknął słuchając w spokoju muzyczki jaka rozległa się z Dżonowego odtwarzacza. Oczywiście ślepia jego złotem swym wpatrzone były tylko i wyłącznie w fotoreceptory Dżonego. Ciekawszych obiektów od niego tu nie było,nie? Chyba,że ten mendowaty myszokrólik się gdzieś czaił.* No, Dżony grzeczny mam nadzieję będzie,a nie tylko tak gada! Bo Twój pan pewnie się zgodzi by Cię zabrać. *Odparł gdy już muzyka ucichła.* |
EFECTOR - 2010-09-01 19:20:41 |
*Kocham cię było jedynym zwrotem którego Dżony umiał użyć do wyrażenia emocji. Za każdym razem kiedy czul cos dobrego, wyznawał miłość, stąd te powtórki. Ale rzadko kiedy znaczyło to to samo.* |
Secorsha - 2010-09-01 19:23:50 |
*Tymczasem pojawil się Seco. Nie było go troche dłużej, ale przecież wcześniej, nim przyszło zaproszenie na Impreze, Seco robił fizycznie, był spocony i cały w pyle. Teraz, rozsiewając wokół siebie woń drapieżnych perfum, błyskając zębami, w ciemnych okularach i nowym garniturze od Vottagga (w którym Seco wyglądał jak gwiazda filmowa uwielbiająca skandale) był gotów na zmianę imane. Musi się troche zdystansować do tego zdesperowanego Tanga. wychodząc zza lady zdjął z pyska uśmiech* |
Aru - 2010-09-01 19:35:20 |
Ja pierdole. *Tylko tyle w odpowiedzi Secorsha od zabraka usłyszeć mógł. Bo i zabrak olał kompletnie to że jak jakiś jeleń z lasu(nawet rogi miał..małe,ale miał!) się zachowuje obchodząc ze wszystkich stron kaleesha.* Odjebanyś jak...jak... no, odjebałeś się jak na pogrzeb własny. *Słów w gębie padawanowi brakło. No co? Garniak gad miał zajebisty. Za to pstrokaty gdy spojrzał w dół na jakże barwny ubiór swój to.... niczym jakiś wędrowiec co polatach wrócił do cywilizacji chodząc w jednym ubraniu(czystym) które obecnie jest wytarte i strasznie połatane- Aru i - jakiś biznesmen lub mafiozo-czyli Seco.* Hm... nie znam ślimaka. Ty się z nim wydajesz dłużej znać Seco, sam zdecyduj. Ja bym temu huttowi nie ufał i nie ryzykował z Dżonym który jest przecież kupę warty. *Chrząknął w końcu i coś na temat rzucić zdołał.* Co nie zmienia faktu,że Dżony iść chce i wygląda bardziej odpowiednio na jakieś balanżki półświatka niż ja. *Uśmiech na jego twarzy się pojawił.* Blaster i wibroostrza lepiej tu zostawię.. i tak prawdziwą broń mam tutaj. *Po plecach się poklepał. Widać sprzączki skórzane znajdujące się na jego klatce piersiowej, dwie klamrą spięte, robiły za kabury na jego miecze świetlne które równolegle do siebie na plecach się znajdowały pod kamizelką. Tego raczej czujniki wykrywające broń nie wykryją.* |
EFECTOR - 2010-09-01 19:42:34 |
*Dżony już odrobinę przywykły do niezwykłości Secorsha także do jego elegancji, nie uznał tego za dziwne. Z resztą on nie był aż tak skomplikowany by mieć własne zdanie na temat czyjegoś wyglądu. Chociaż tak patrząc na obu musiał nawet Dżony stwierdzić, ze Aru wygląda skromniej* |
Secorsha - 2010-09-01 19:45:01 |
taaa, a zobacz to! *Jak go tak Aru obchodzil, Seco nagle zręcznie chwycił go za ramie i… chuchnął mu w twarz. Na tym fenomen polegał, ze orzeźwiająco powiało miętą, a nie obiadem. A potem pochyliwszy łeb pogładzil kolec na brodzie, w zamysleniu* Dhrroideka to phrrestiż jak w mohrrde strzelił, i jeszcze z takimi działami… hmm… *podniósł wzrok na Dzonego* |
Aru - 2010-09-01 19:51:23 |
*No zabrak już się spodziewał,że zaraz omdleje od zapaszku z paszczy kaleesha albo że ten mu odgryzie twarz(wszak lepsze niż by miał,o zgrozo, całować!). No, ale zapach był miły, normalny... a że zabrak nie niuchał Seco nigdy wcześniej to i pod tym względem szoku nie przeżył. Ot zapach normalny. Hm, aż sam chuchnął sobie w łapę. Niuh, nie no nic nie capi. Kiełki mył, kąpiel brał(3,50 kredyta za litr ciepłej wody...i tak tanio.) więc pod względem zapachowym nie śmierdział,ale i nie ociekał wymyślnymi perfumami poza swym zapachem własnym. Ale od czego ma się nieco Mocy? Z jej pomocą można zadziałać tak by być bardziej ignorowanym i nie zauważanym lub wręcz przeciwnie, mając to "coś". Ale to tylko w uzasadnionych przypadkach wolno używać(panienki!).* No! To jadymy. *Kiwnął głową odpinając pas ze swym sporym blasterem jak i pozbywając się wibroostrzy. Wszystko to na blacie położył. W gruncie rzeczy zostawił wszystko poza kredytami w kieszeni spodni i swą preferowaną bronią. I tak też przygotowany ruszył w za Seco by wsiąść do jego bryki. Za kabelek ciągnąc za sobą Dżonego.* |
EFECTOR - 2010-09-01 20:00:11 |
*No to Dżony dreptał z Aru, skoro był ciągnięty, jak koń na kantarze trzymając się blisko i chętnie, chociaż drogę znał. Dostal szansę!* |
Secorsha - 2010-09-01 20:04:36 |
*Seco poprowadził ich na podwórze, a właściwie na ulice. Saxxet stał tam – stary ale „w dobrym stanie” areowóz. Sevco często powtarzał ze uratował mu życie. W jakim był kolorze? Trudno powiedzieć, bo każdy element karoserii nalezał do innego egzemplarza, wiec miało to kilka kolorów, obdrapane, przerdzewiale, stare jak matka galaktyka.* |
Aru - 2010-09-01 20:08:50 |
Podoba mi się! *Odparł podchodząc do maszynki i puszczając uradowanego Dżonego (gdzie on się wpakuje?). Następnie po masce aorowozik poklepał i płaszcz swój potarmosił.* Idealnie mi pasuje do imidżu mego płaszcza. Taki... łaciaty. *Co prawda jego płaszcz mimo że był połatany to kawałki skóry nie odbiegały zbytnio kolorem od reszty brązowego płaszcza...może tylko nieco jaśniejsze były lub ciemniejsze.* Nie musi latać na piątce, byle latało. Pościgów czy ucieczek ulicami Nar Shadda chyba nie ma w planie, nie? *Rzucił jeszcze do Secorshy ładując swe zacne dupsko do pojazdu. Po stronie pasażera.* |
Secorsha - 2010-09-01 20:24:49 |
*Seco wyglądał na uradowanego – ba – rozpromienionego tym, ze Aru się podoba jego samochód, który z narażeniem dumy nabył na złomowisku płacąc kredyta za kilogram. Nie zważając na Dzonego (wkrótce się okazje jak zamierzają go zabrać), sam wlazł na miejsce kierowcy. W środku pachniało odświeżaczem do „plastików”, które owszem – błyszczały, ale nadal była popękane i porysowane, jak to w wiekowym gracie. U lusterka dyndał jakiś wyliniały misiek i drzewko zapachowe. Na drzwiach na schowku naklejone zdjęcie żony. |
Pachcka - 2010-09-08 15:01:34 |
Drzwi lokalu otworzyły się a wpadł przez nie mały, szarawy włochacz z włócznią w ręku. Był zadyszany, wystraszony i kompletnie zdezorientowany. Półtorej godziny w mieście to dla ewoka całe życie siedzącego w lesie naprawdę ogromny stres. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zobaczył stojące w rogu kilka skrzyń, a obok nich leżącego jakiegoś zwierzaka. Chyba spał. Teraz Pachcka dopiero uświadomił sobie jaki jest zmęczony. Podszedł do skrzyni omijając zwierze (ostrożności nigdy za wiele) i wlazł do środka. Było tam kilka dziwnych szklanych przedmiotów które od razu wywalił na podłogę. Usłyszał trzaski. Chyba coś stłukł, ale zupełnie go to nie obchodziło. Wymościwszy sobie pojemnik resztkami brązowego materiału, zwinął się w kulę. Na sen nie musiał długo czekać. |
Tangorn - 2010-09-08 16:27:18 |
Mały ewok miał drobnego pecha, bowiem lokal opuszczony nie był i co jakiś czas ktoś chodził po sali czy też korytarzem. I o ile zwykli robotnicy niczego pewnie nie zauważyli, to jednak dwójka klonów w pancerzach już tak. Weszli sobie spokojnie przez drzwi i rozmawiali przyciszonymi głosami. Właśnie zmienili się wartami z ich bratem, który stwierdził, że sam sobie da radę, więc szli teraz się najeść. Byli strasznie głodni, gdyż od prawie ośmiu godzin pełnili wartę wokół budynku, by zapobiec ewentualnemu atakowi na mieszkanie i lokal przyjaciela ich ojca. Po ostatnich wydarzeniach lepiej się odpowiednio zabezpieczyć, póki jeszcze kamery nie działały. |
Pachcka - 2010-09-08 16:37:37 |
-Łaaa! - Pachcka obudził się z krzykiem. Rozejrzał się i zobaczył, że wisi w powietrzu. Następnie zwrócił uwagę na kolejny dziwny fakt, mianowicie na to, że ktoś go trzyma. Sekundę później jednak, poznał najstraszniejszy fakt. Włócznia leżała w skrzyni pod nim. Podobnie miała się sprawa z jego torbą w której znajdowała się ostatnia deska ratunku, tj. nóż. Zaczął krzyczeć i wściekle wierzgać machając przy tym zawzięcie nogami i rękoma. Chciał uderzyć Brexa, ale nie za bardzo mu to wychodziło. - Ee choya! Ee choya! Ileeay! - Krzyczał zabawnym głosem kompletnie niezrozumiałe słowa, ale widać było, że jest zdenerwowany. |
Tangorn - 2010-09-08 16:43:02 |
No zdezorientować go mógł też fakt, że przed nim stało dwóch niemal identycznych ludzi, nie licząc odmiennych tatuaży na twarzy. Ale zapewne ewok i tak nie rozróżniał jednych ludzi od drugich, wiec wielkiej różnicy mu to nie zrobi. Ale jego szamotanina zainteresowała jego oprawców. |
Pachcka - 2010-09-08 17:04:47 |
Misiek wykrzyczał z siebie jeszcze kilka dźwięków które ciężko opisać i zamilkł. Po chwili zwisł jakby nieprzytomny z zamkniętymi oczyma. |
Secorsha - 2010-09-08 17:08:04 |
*I wtedy oto Seco usłyszał ze cos się dzieje na sali. Pojawił się tedy, ciągniemy zdumieniem, ale raczej nie liczący na rozrube, bo ten głosik nie zakrawał na zabijakę. Tak wiec – kiedy pojawił się w wejściu na zaplecze – sam nie wiedział, ale kilka chwil na pewno stał, obserwując całe zajscie. |
Tangorn - 2010-09-08 17:15:08 |
- Ej, co ta cholera robi?! Trzymaj go bo zwieje! |
Pachcka - 2010-09-08 17:24:27 |
Pachcka odciągnięty od przepaski i trzymany teraz za skórę na łbie bardzo się zirytował. |
Secorsha - 2010-09-08 17:29:11 |
*Pociągła gadzia twarz o ostrych rysach stężała w zadumie. Twarz kogoś nie do końca |
Tangorn - 2010-09-08 17:36:33 |
No tak, Seco najlepiej z nich wszystkich wyrażał zainteresowanie futrzakiem, chociaż oni byli równie zdumieni co on. Tracyn chętnie by go zatrzymał by dowiedzieć się czegoś więcej. To to chyba inteligentne, bo coś po swojemu gada, więc interesujący. A jakby jeszcze dowiedział się o co chodzi to byłoby po prostu świetnie! Ale jego entuzjazmu na pewno Brex nie podzielał, bo to on trzymał ewoka i w tej chwili musiał obiema rękami go przytrzymywać, bo cholera nieporęczny i ciężki trochę. |
Pachcka - 2010-09-08 17:42:35 |
Pachcka, zamiast ugryźć, kopnął rękę Seco na bok i przystąpił do natychmiastowej akcji. |
Secorsha - 2010-09-08 17:50:51 |
*Dafne chyba reagowała na imie, bo skrzyknęła, ale usiadła, widać jej się zakręciło w głowie. Nadal jednak patrzyla co najmniej pożądliwie.* |
Tangorn - 2010-09-08 18:04:23 |
No klony w pancerzach były i rękawice wzmocnione tez były, ale wiadomo, czucie trochę gorsze jest i się ewok biednemu Brexowi wyśliznął, chociaż ukąszenia za bardzo nie poczuł. Ząbki za małe, by przebić kombinezon bojowy. |
Pachcka - 2010-09-08 18:45:07 |
Zauważywszy, że kosmici zbliżają się w jego kierunku misiek schylił się. |
Secorsha - 2010-09-08 19:02:39 |
*Kaleesh skinął łbem* |
Tangorn - 2010-09-08 19:14:38 |
Klony powoli się zbliżały do kryjówki ewoka z zamiarem napaści na niego, ale widząc łuk to przystopowali. Pancerz powinien wytrzymać, problem w tym, że nie mieli na głowie hełmów, a trafienie strzała z bliskiej odległości w głowę raczej boli i jest śmiertelne. Tak wiec nieświadomie usłuchali prośby ewoka. Czy też rozkazu. |
Pachcka - 2010-09-08 19:36:08 |
Pachcka mierzył do każdego po kolei, zatrzymując się dłużej tam gdzie zobaczył jakiś ruch. |
Secorsha - 2010-09-08 19:40:12 |
*Kaleesh zaśmiał się krótko, trochę nerwowo. Zwrócił się do braci ale nie spojrzał na nich, bo co jak dzikus wykorzysta tę chwile by strzelić mu w łeb?* |
Tangorn - 2010-09-08 19:55:29 |
- Tiaa... prawie dwoje. A my mamy braci i ojca w depresji |
Secorsha - 2010-09-11 15:28:53 |
A ja mam żonę, dhrroida ktohrry ma amnezje i zwłoki na górze! *Licytował się Seco. Już dawno stwierdzono ze gadanie głupot mu pomaga w rocznych sytuacjach* |
Tangorn - 2010-09-11 18:28:57 |
- Eee... no dobra, przelicytowałeś nas |
Secorsha - 2010-09-11 19:06:58 |
lokacja przeniesiona: http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php … 819#p18819 |