- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - Mieszkanie Gawilów http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=382 |
Secorsha - 2010-08-22 14:00:07 |
znajduje się nad lokalen: http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=371&p=1 |
Secorsha - 2010-08-22 14:15:20 |
*Wszedłszy na góre postawil dziewczynkę na starym, wydeptanym ale wciąż bajecznym dywanie. Był tu nawet prawdziwy kominek. Mieszkanie w stylu nieco starodawnym, sprzed jakichś 70-80ciu lat. Czuc było jeszcze takim nieuzywaniem, samotnością ścian. Niedawno Seco uwolnił to mieszkanie z bezwładu. Kupil je, długo nieużywane, ze wszystkimi meblami, i nawet zasuszonym trupkiem papugi w klatce. Fotele, łozka, stoly, krzesła, wszystko tu było. Tylko lodówkę dokupil, przyjechala dzien przed zdarzeniami Kobdarów* |
Elea - 2010-08-22 14:45:13 |
Ona chciałaby jak najszybciej spotkać Selene, może nie darzyła wielkim zaufaniem jej jak Seco, ale tęsknić zaczęła za nią. Ona jako pierwsza obdarzyła ją dobrem, opieką i może nawet czułością - dała to, czego od dawna dziewczynka nie zaznała. Po za tym trzeba wspomnieć, że przy wczorajszych wydarzeniach gdy razem upadły zaś Selene nie budziła się nazwała mała ją jako "mama" chociaż nią nie była. Może to z powodu podobieństwa do sytuacji gdy znalazła martwą swoją prawdziwą matkę? Nie wiadomo. Teraz jednak posłusznie szła siedząc na ramieniu Seco dalej obejmując go za szyję. |
Secorsha - 2010-08-22 14:52:12 |
Mysle, ze to da się zhrrobić, ale nahrrazie Selene spi. Musi duzo spac, bo wtedy się jej to zagoi, wiesz… *odsunął się by wpuścić dziewczynke do łazienki, kiedy nagle okazało się, ze jest problem. Seco w zdumieniu wymalował na mordzie wyraz niezrozumienia, i zamrugawszy dwa razy osunął się do pozycji przykucniętej, cały czas trzymając klamkę* |
Elea - 2010-08-22 15:06:46 |
Na temat Selene już nic nie powiedziała, skoro nie mogła sie z nią zobaczyć o nie będzie prosiła. teraz zależało jej na Panu przytulaku, który może leżeć przed budynkiem tego klubu lub gdzieś rzucony w środku. Patrzyła ze łzami w oczach na Seco czekając na odpowiedź, pomoc a kiedy powiedział że nie wie kto to, odpowiedziała |
Secorsha - 2010-08-22 15:12:43 |
*Seco skinął łbem, po czym wstał i lekkim truchtem podszedł do „schodów” na dół mad którymi się pochylił i krzyknął do robotników* |
EFECTOR - 2010-08-22 15:15:17 |
*Tymczasem cos zaczęło stukac, jakby lazło. Ale to nie był pan przytulak. To był pan Dżony. Wspinał się mozolnie po pochylni, ale widac już się nauczył, bo wlazł i w ogóle nie było widac po nim jakichś trudności. Nic nie powiedział tylko energicznie potuprał w sam kont mieszkania gdzie stało pudełko po dużych lodach. Tam Dzony chował swoje skarby i w swojej naiwności myślał, ze nikt o tym nie wie. Tam tez został złożony guzik Nemedisa* |
Elea - 2010-08-22 15:29:06 |
Patrzyła na Seco z wielką nadzieją że znajdzie jej zgubę, rączki nawet ułożyła tak że palce splotły się jakby modląc się o to aby się udało. Spojrzała nastepnie na to jak wołał do robotników i niebyt jej się słowa podobały. Tak, znała niektóre przekleństwa gdyż tam gdie kiedy była codziennie się ich zywało.Jakby straciła przytulaka to by załamała się zupełnie, Przytulak dla niej był kimś więcej niż tylko maskotką. Traktowała ją jako prawdziwą osobę, zawsze w trudnych chwilach miała go ze sobą. Słysząc że znajdą, przytuliła sie do Seco i to baaardzo mocno jak na nią. |
Secorsha - 2010-08-22 15:36:29 |
*Widząc ze dziecko do niego leci przykucnął, by wpadła mu w ramiona i jak już miała ściskać, to szyje. Co zaś się tyczy przekleństw to… Seco na pewno miał sporo zalet, ale tez kilka wad, jedną z nich było upodobanie co często bezmyślnego przeklinania. Seco klął jak idiota i chyba tylko obecność Fler potrafiła to zmienić. Seco wyzywał od chujów swoich przyjaciół, a ci już się nauczyli ze to w przypadku Seco nie zniewaga. Taki mały defekt Kaleesha* |
EFECTOR - 2010-08-22 15:38:16 |
*schował guziczek, odsunął się od strefy strzeżonej, odwrócił i już tup tup tup, a potem łup łup – jak po dywanie szedł. Kiedyś się bał po dywanie chodzić ale już się przekonał i teraz rozwijał tu zawrotne prędkości, bo było stabilnie i nie ślizgał się. Czyli – Dżony biegał po dywanie na trzech nogach. Kiedy dywan się skończył, Dżony zatrzymał się i patrzył na Seco i Eleę* |
Elea - 2010-08-22 15:46:12 |
No leciało do niego, może nie dosłownie ale leciało i sie przytuliło ściskając jego szyję jak na nią to mocno. Była wdzięczna za to że on sie wszystkim zajmie, aby tylko znaleźć jej misia bez którego praktycznie nie umie żyć. Ona nie lubiła przekleństw, za bardzo one przypominały dawne życie od którego za pomocą siostry uciekła. Tak, tylko gdzie jest jej siostrzyczka to nie wiedziała ale z pewnością później poprosi o pomoc w odnalezieniu jej. |
Secorsha - 2010-08-22 15:53:17 |
*Sam tez spojrzał na droida, czy aby nie kontynuuje galopu w ich stronę. Dżony kochany blaszak, ale jak się 300 kilo rozpędzi to lepiej przed tą miłością uciekać. Na szczęście nie. Dywan się skończył – Dżony się zatrzymał. |
EFECTOR - 2010-08-22 15:55:37 |
*Jeszcze kilka chwil Dżony na dywanie stał, a potem znowu stukanie. Czyli lezie ochoczo i energicznie. Otwarte drzwi do toalety to jak magnez na niego. Wiec zaraz dotarł i do obszernej łazienki się władował. Tu stukanie mialo znowu inne brzmienie, a Dżony był zachwycony magiczną atmosferą. Zajrzał do sedesu. Nie ma kupy. Szkoda… * |
Elea - 2010-08-22 16:03:24 |
No i ponownie znalazła się w rękach Seco ale nie sprzeciwiała sie temu, po prostu ciekawa co będzie dalej. W sumie podobało jej się tutaj, być razem z nim więc pozbyła się strachu wobec niego. Jak na razie jeszcze trochę się bała dżonego ale to pewnie także niedługo minie. Obserwowała dokładnie otoczenie, niemniej jednak cały czas myślała o przytulance. Tak, ta mała główka myślała tylko i wyłącznie o jednym, o Panu przytulaku! Będąc już na ziemi podeszła od razu do wanny, była ogromna według niej. |
Secorsha - 2010-08-22 16:13:21 |
*Według Seco tez. Bo była ogromna, w sam raz na igraszki. No ale o tym potem, jak będą tu troche starsze dzieci… |
EFECTOR - 2010-08-22 16:37:00 |
*No to Dżony zostawił kibel. Ustawił się do niego tyłem (na szczęście nie siadając na nim) i tak stał i patrzył co się wyrabia w wannie. Grzeczny bardzo oczywiście, żeby go z kibla nie wygonili* |
Tangorn - 2010-08-22 20:04:20 |
Tang szedł powoli i zbliżał się do tego lokalu który zajmuje Seco, tyle że nie szedł niestety prosto a zataczał się strasznie, w ręku tyrzymając butelkę jakiegoś mocnego alkoholu. Wyglądał na prawdę fatalnie, o wiele gorzej niż zazwyczaj. Podbite oko, brak dwóch, może trzech zębów, zadrapania na twarzy, jakby się z kimś bił. I do tego krew na pancerzu. Co robił? Lepiej nie pytać, ale kilku barmanów wie co się działo. W każdym razie Mandalorianin śpiewał jakieś pijackie, żałobne piosenki, załamany niedawnymi wydarzeniami. Nie, nie przejmował się losem Zina, jego chciał zamordować z prostego powodu. Przez gierki Kodbara Tang stracił większość dobytku, swój arsenał pełen rzadkich zdobycznych broni i bardzo drogich, pamiątki rodzinne, niektóre bardzo stare, statek, ładunek, zabawki A'dena... jeśli Tang da Zinowi rachunek to ten się załamie o ile wcześniej Fibal go po prostu nie zabije. W każdym razie dotarł on do drzwi lokalu i zaczął sie do nich dobijać, wydzierając się w niebogłosy i to bardzo niepochlebnie, co pewnie przez okno słychać było. |
Secorsha - 2010-08-22 20:10:50 |
*Seco, będąc w łazience usłyszał te krzyki i już wiedział, co to znaczy. Opanował przestrach, nie z powodu Tanga, a z tego, co może zrobić. W tej sytuacji lepiej zostawić dziewczynke z Dżonym którego boi się trochę, niż pokazać jej tanga, którego może zacząć bać się śmiertelnie* |
Tangorn - 2010-08-22 20:15:37 |
Czarna głowa uniosła się w górę, zmrużył oczy bo tam u góry jakiś neon był czy latarnia, jeden chuj wie co to, ale widać było jego obrażenia na twarzy i krzywy uśmiech, taki dziwny i wymuszony. Od razu widać było ,że jest pijany i to bardzo. |
Secorsha - 2010-08-22 20:25:26 |
*Może to niemozliwe, zle Secorshy opadla szczeka, i gdyby nie łuski, to by było widac, ze zbladł. Wyrwało mu się tylko bezgłośne „o kuhrrwa”, bo po prostu całkowite zaskoczenie odebrało mu mowe. Dawno nie widział Tanga w takim stanie… ba – nigdy nie widział. Tang był w takim stanie ze już nie był Tangiem, był panem procentem* O ja piehrrdole, o ja… *zlapal się za głowe. Nie miał oczywiscie pojęcia o co chodziło. Może o ten statek co był w hangarze, hangarze ile był, bo Seco tak naprawde to nie wiedział co tam było i mało go to bolało, no ale – Tang by się tak nie doprawil bez powodu. Na nieszczęście był w pancerzu. Ale co – zignorować? Te drzwi nie pancerne, on się w koncu przebije i co? Klub zdemoluje, przecież w trypizdu nawalony, nie myśli. Zastanowił się Seco czy zabrać Dżonego, ale zdecydował, ze nie* |
Elea - 2010-08-23 18:59:38 |
Elea nie zwracała uwagi na bardzo kulturalną rozmowę Seco i z jakimś typkiem który się dobijał, no ale cóż teraz mając kaczuszkę spojrzała na wannę. Chciała sie umyć ale był droid, co także wstydziła sie przy nim rozebrać a umyć cholernie jej się chciało. Wrzuciła kaczuszkę do wody i spoglądając na droida, który na szczęście nie obserwował jej tylko w inną stronę patrzył rozebrała się szybciutko i jakoś wgramoliła się do wanny z wodą - siadając na dnie i bawiąc się kaczką w pianie. Nie musiał się nikt nią zajmować, no bo i po co skoro już sama umiała się myć? Nie zwracając uwagi na dżonego po prostu się myła, a że mydło było w zasięgu jej łapek to tylko ułatwiło jej sprawę. Gąbką przemyła sie i opłukała, lecz we wannie została bawiąc się kaczuszką a także przyglądając się co chwilę jak sie jej skóra na paluszkach marszczy - ale bawić się bawiła, i tak przez jakieś kolejne piętnaście minut. Młoda nie miała jednak zamiaru wyjść z wanny, skoro jej się nie kazano. Na pleckach miała tą głupią różę "przynależności", ale obecnie piana ją przykrywała. |
Secorsha - 2010-08-23 19:04:37 |
*Sco wrócił. Troche roztrzęsiony tamtymi wydarzeniami. Nim powrócił do łazienki, zahaczył o sypialnie by znowu pozbyć się balastu. W końcu rozległo się pukanie do łazienkowych drzwi. Małe damy często są bardzo wrażliwe na zakłócanie ich prywatności, tak wiec Seco, szanując to postanowił się zapowiedzieć* |
EFECTOR - 2010-08-23 19:06:13 |
*A Dżony – zajmował się sobą. Bawił się papierem toaletowym, bo mu duzo nie trzeba. Nie był może tak „rozwinięty”, ale czul się w tym miejscu taki – zbędny. Tak, wolałby wyjść, miał się tu źle, nieswojo. Tak wiec jak tylko usłyszał pukanie, z rozpaczliwym* Siiir…. *podreptał do drzwi. I czekał, co by go wypuścić* |
Elea - 2010-08-23 19:10:52 |
Słysząc pukanie do drzwi zaskoczyło ją bardzo, nigdy wcześniej nikt nie pukał tylko wchodził, łapał ją za włosy lub za ramiona i wyprowadzał z łazienki, a teraz była nowość i mała nie wiedziała co miała powiedzieć. W końcu przypominając sobie podobną sytuację, zawołała |
Secorsha - 2010-08-23 19:16:21 |
*Usłyszawszy zaproszenie (które dla niego nie było niczym nadzwyczajnym bo nawet na Kalee się zdarzało), otworzył drzwi i…* |
EFECTOR - 2010-08-23 19:17:54 |
wyłazimy, sir, wylazimy, Dżony cie kocha! *I Dzony wyszedł, naprawde bardzo chętnie, co świadczyło o tym, ze naprawde „czuł się nieswojo”. Wydreptał do salonu na dywan, i na dywanie już się czul spełniony. Spuściwszy łepek śledzili wzorkiem zawijasy na dywanie. Fascynujące. Dla Dzonego –ba! Cud!* |
Elea - 2010-08-23 19:25:04 |
Spojrzała w tym samym momencie gdy Seco wszedł do łazienki ale mała sie nie zakrywała i tak nic nie było widać przez tą pianę, więc cóż tylko się patrzyła. Posmutniała jednak widząc po chwili jak dżony wychodził, no ale sama musiała przyznać że po części przez nią poznanie go nie wyszło - nie wiedziała mała jak się do niego zwracać. Ele nie zauważyła że było coś nie tak z Seco, więc nie mogła go pocieszyć. Chociaż jak wiadomo, dzieci umieją wyczuć smutek i tym podobne rzeczy więc kwestia czasu aż się spyta "co się stało?". Słysząc pytanie pokiwała głową i powiedziała |
Secorsha - 2010-08-23 19:32:50 |
*Raczej nie, bo Seco szybko to minie. Trawił emocje niemal w takim tempie, jak żarcie. A Dżony? Do tej pory bawił się sam, poradzi sobie. To na tyle łagodny droid, ze można było się nim nie przejmować, bo nie skrzywdzi. |
Elea - 2010-08-23 19:38:58 |
- dziekuje |
Secorsha - 2010-08-23 19:43:51 |
*Jakby się dowiedział, byłby wściekły i nie mógłby zrozumieć. na Kalee cos takiego było niepojęte. Póki co – nie domyślał się. Wiedział ze ludzkie dzieci z natury są trochę płochliwe. Nic dziwnego, w porównaniu z dziećmi innych ras są zupełnie bezbronne. |
Elea - 2010-08-23 19:47:40 |
Słysząc słowo lejdi wyprostowała się i spojrzała na niego swoimi, zielonymi i wielkimi oczkami. Nic nie powiedziała zastanawiając sie nieco a później po prostu zapytała się trochę nieśmiało |
Secorsha - 2010-08-23 20:20:08 |
Tak, pomoge, pomoge, ale ubierz się już bo mi ręka dhrrętwieje tak… *znowu pomachal koszulą, czując się niemal prowokowany do jakichś zachowań z podtekstami które zrobią z niego pedofila. Wcale nie chciał doprowadzić do kontrowersyjnych spojrzeń na dziecięcą nagość* |
Elea - 2010-08-23 20:27:55 |
- dziekuje... |
Secorsha - 2010-08-23 20:36:27 |
*Koszulka nietypowa była bowiem była to koszulka nakładana przez głowę, bez rękawków, wiec naprawdę wyglądała na niej jak sukienka. Z przodu był nadrukowany wizerunek uśmiechniętego globu jakiejś planety, a pod spodem napis „dbam o środowisko”. Seco musiał tę koszulkę dostać w jakiejś promocji, ale fajna była, za mała na niego, wiec była najlepsza jako propozycja sukienki. |
EFECTOR - 2010-08-23 20:39:05 |
*zawsze posluszny Dzony bawil się właśnie sznurkiem który znalazł pod dywanem, ale na glos Seco zaraz obrał kurs – łazienka, raz nawet na swój sznurek następując, ale nic się nie dstało. Ochoczo wtarabanił się do pomieszczenia, lśniąc swoim pancerzem który odbijał światło. Łapka chwyciła grzebień z póleczki przy lusterku. Dżony wiedział gdzie grzebień od kiedy się Seco zaczał czesać, czyli od niedawna. Oczywiscie grzebień został podany, a Dżony, zatrzymawszy się przodem do boku pana, dalej bawił się sznurkiem* |
Elea - 2010-08-23 20:46:33 |
No ale małej także koszulka sie podobała i to bardzo, więc nawet z wielką chęcią ją sobie założyła. Delikatnie w rączki złapała za brzegi, ale zaraz puściła spoglądając na Seco z zapytaniem na twarzy, a chwilę później pytanie wyszło na światło dzienne. |
Secorsha - 2010-08-23 20:56:16 |
Ah… niewymownie pięknie! *rzucił tonem zadurzonego księcia z bajki, błyskając przy tym olśniewającą bielą zębów, która to (biel) była dzieckiem renomowanego gabinetu dentystycznego oraz niebywałego samozaparcia Secorshy. |
EFECTOR - 2010-08-23 21:01:12 |
*Tak mu się ten grzebień spodobał, a tu trzeba oddać. Oczywiście w mechanicznej pokorze nie wyrzucił z siebie ani słowa protestu, za to na pewno zdziwiłby się na to, ze już w którymśdziesiatym poście Elei jego imię jest pisane z małej litery, natomiast z wielkiej zdarzyło się może raz czy dwa. Chyba rzeczywiście ona nie lubi droidów. |
Elea - 2010-08-23 21:10:20 |
- Ty teź jesteś piękny plosię Pana Seco... |
Secorsha - 2010-08-23 21:16:00 |
*Cóz, zębów raczej się nie dotyka, taka część ciała. A Seco miał ładne zęby – równe. Troche inne niż ludzkie, bardziej drapieznicze. Wydatne kły wyglądały imponująco. Tak jak i te popisowe, charyzmatyczne miny jakie robił. Teraz na przykład udał zawstydzenie, jak w dziecięcej zabawie. Bo to i zabawa była. |
EFECTOR - 2010-08-23 21:18:04 |
*Burdele burdelami, traumatyczna przeszłość – swoja drogą ale i tak najbardziej dymali wszyscy Dzonego. Jedynie Aru nie dyma Dzonego, a to on jest o droidofilie posądzany. Szok… |
Elea - 2010-08-23 21:25:10 |
No cóż, biedny i skrzywdzony przez los Dżony i ona pewnie by się na to wszystko zgodziła. Dalej się przytulała do działa Dżonego i tak, nie wiedziała że to broń jest w innym przypadku anwet do Dżonego by się nie zbliżała bo by się bała i to strasznie. Bądź razie teraz Dżony jej się przedstawiał a mała po prostu ustała nie wiedząc o co chodzi z tym bojowym. Przekrzywiła główkę i się spytała |
Secorsha - 2010-08-23 21:37:32 |
*Zatem Seco chwycił ją pod paszki i posadził właśnie na tym dziale – wręcz malej armatce, tak by się kabli i wydatnego droidziego mostka trzymała. Już Dzonego ujeżdżano, wiec nie powinno być problemów. Seco klepnął maszynę by szła* |
EFECTOR - 2010-08-23 21:40:38 |
*jakby tak zawęzić świat do tego, co rozumie Dzony, to otrzymałoby się dwa słowa: cel i ognia. Bo „pal” już nie rozumie, co było sprawdzane. Dżony oczywiście był posłuszny – on to przecież kochał. Tak wiec w końcu ekspres – droideka zatrzymał się w przystanku kuchnia* |
Elea - 2010-08-23 21:48:55 |
Lecąc w powietrzu przez małą chwilkę, spojrzała w górę a później już na dziale siedziała a także mocno rączkami trzymając się za okablowanie Dżonego - kiwając głowa że rozumie co Seco mówi. Chwilę później razem z Dżonym szła dalej, słyszac że będzie ją bronić przed wszelkim złem jakie może ją spotkać. Spojrzała na Seco, później na ścianę i chwilę później już byli w kuchni. Powoli się rozglądała po kuchni patrząc co za sprzęt tutaj jest. |
Secorsha - 2010-08-23 21:55:14 |
*Bywały dni ze Seco błogosławił colcoldianom ze Dżony nie może łykać małych przedmiotów. To by było nie do przebrnięcia. Na szczęście jeszcze „nie dotykaj” działało. Te raczki były fajne ale kłopotliwe. Seco wszedłszy pogładził opływowy pancerz swojej wielofunkcyjnej jednostki bojowej. |
EFECTOR - 2010-08-23 21:57:48 |
*Zatrzymał się Dzony i nagiął do poklepania* |
Elea - 2010-08-23 22:03:55 |
Mała tylko pokiwała główką że niby rozumie Seco, bo rozumiała! Spojrzała na niego co robi w lodówce i w końcu dostała kiełbasę do rączki którą jeść powoli zaczęła. Spojrzała na Dżonego, późneij na kiełbasę więc chwilę później ułamała połowę i wyciągnęła rączkę w strony "buzi" droida - znaczy się, tam gdzie według małej powinien mieć buzię. W końcu się spytała, zupełnie nie zwracając uwagi na dyrektywy, których nie rozumiała. |
Secorsha - 2010-08-23 22:08:31 |
*No tak, można było to przewidzieć. Nie żeby tam Dżonemu to krzywde robilo, ale mala niepotrzebnie energie traci, ale wiadomo – nie wytłumaczysz. a może* |
EFECTOR - 2010-08-23 22:11:18 |
*Racja, Dżony kiełbasą się nie żywił ale…* |
Elea - 2010-08-23 22:17:16 |
Słysząc że Dżony się nie pożywia kiełbasą tylko prąde nie przejeła sie tylko powoli sama jeść zaczęłą obserwując droida a słysząc także że ją kocha uśmiech od ucha do ucha jej się pojawił. |
Secorsha - 2010-08-23 22:19:43 |
*Przestał przeżuwać, malując twarz osobliwym zdumiewaniem, które w sumie nawet jego nie zaskakiwało. Dżony będzie się bawił kiełbasą. Trzeba mu kiedyś kondoma dać do kompletu. |
EFECTOR - 2010-08-23 22:20:26 |
*Dżony zaś dał dyla kiełbasę ukryć* |
Elea - 2010-08-23 22:29:52 |
Patrzyła na Kaleesha późneij na Dżonego który sobie poszedł coś robić z kiełbaską, ale jej nie było dane tego wiedzieć. Bądź razie kiedy Seco osunął sie nieco, tak aby mogła wejść, na stolik połoźyła swoje jedzenie i wpełzła na kolana, a później po prostu jadła swój posiłek. Nie trwało to długo, po chwili była pełna i nawet jedna trzecia bułki jej zostało więc po prostu położyła bułę na stole i tak se siedziała na kolanach. |
Secorsha - 2010-08-24 11:14:13 |
*Natomiast Seco był pojemniejszy. W sympatycznym milczeniu przerywanym dzwiękiem przezywania siegnął po bułę i tak ją dokonczył, mruzac oczy. Łeb miał pełen najrówniejszych mysli. |
Secorsha - 2010-08-26 20:27:53 |
*Seco wspiął się po schodach – podjeździe na gore. Słyszał, jak za nim człapie Tang. Jako ze opis mieszkania znajduje się na początku tematu, tym razem daruje. Seco poprowadził mandalorianina w milczeniu do pokoju dla dzieci, który na razie nie był jeszcze urządzony, ale była tam leżanka – kanapa i holoodbiornik niezłej klasy, wiec dużo kanałów miał. Po drodze Seco zgarnął kiełbasę z lodówki i kolejną butle wody. Niech se je, poje i cierpi. To chyba najlepsze co Seco mógł zrobic* |
Tangorn - 2010-08-26 20:52:56 |
No Tang wlazłpo schodach za Seco, po pomieszczeniach się rozejrzał, coś tam sobie pomyślał, skomentowałw myślach. Nawet przytulnie tu miał a potem pewnie będzie jeszcze lepiej, więc pasuje. Poszedł potem do jakiegoś pokoju, wystrój choć skromny to pasujący, lepsze to niż spanie na styropianie. A to co Seco robiłto wystarczało w zupełności, więc niech się nie przejmuje tym zbytnio, będzie w porządku. Kiedyś tam... |
Secorsha - 2010-08-26 20:55:20 |
*Kaleesh stal za odbiornikiem, przezuwając odgryziony kęs kielbachy, który zaraz – podszedłszy – położył Tangowi na klacie. Jak chce to niech probuje tymi powybijanymi zębami jesc. * |
Secorsha - 2010-09-04 19:14:19 |
*Było już szaro na ulicach wiecznie oświetlonych wściekłymi neonami, kiedy kradziona Kareta dobijała do celu. Aż dziw ze tak szybko się ściemniło. Seco pociągnął stery, zmuszając samochód powietrzny do wspięcia się wyżej. Od razu szło zauważyć kiedy znaleźli się we wschodniej dzielnicy, gdzie krzykliwych reklam nie było, jedynie jakieś stylowe billbordy podświetlone na dole. Jeden najwyższych budynków. Seco nie zawiesił samochodu przy wejściu do klubu, a wyżej. Posadził maszynę na wysepce z której drzwi prowadziły do tego co było piętro nad lokalem. Mieszkanie* |
Aru - 2010-09-04 19:20:52 |
*Zabrak też nie był zbyt rozmowny przez całą drogę. Nie musiał odpowiadać na żadne słowa Seco to i nie zmuszał swego gardła do mówienia. I tak ciężko podziurawionemu zabrakowi się oddychało i marzył już tylko o czymś wygodnym na czym będzie się mógł położyć i odpocząć podczas albo snu,albo najlepiej medytacji leczniczej, tego mu było trzeba w tej chwili najbardziej. I wody.. ale gdy już się zatrzymali, wpatrujący się czujnie w dal zabrak, skupiony na wykrywaniu tych którzy źle im życzą co by ich nie zaszli niespodziewanie, drgnął kiwając potakująco na słowa kaleesha. Aru otworzył drzwi i wstał ciężko z fotela wykorzystując swe wszystkie siły oraz pomoc Mocy by dojść gdzie trzeba.... siedzenie z którego wstał zostało ozdobione lepką krwią. Kilka ran musiało pęknąć i zacząć krwawić od tych wszystkich upadków i nadwyrężeń.* |
Secorsha - 2010-09-04 19:30:02 |
*Seco odchylił drzwi i skoro tylko Aru jakiś cudem wyszedł, wziął go pod bok, zarzucil sibie na ramiona jego ręke i pociągnął, a właściwie to i nawet poniósł do drzwi, które otworzył karta. Kiedy weszli, zanim udał się przez piękny salon do sypialni, zamknął drzwi – i uruchomił system alarmowy. Kiedy Dżony wróci, pójdzie zrobić to samo w klubie. |
Aru - 2010-09-04 19:56:08 |
*No, skoro jego ręka została zarzucona Seco na ramię to i siłą rzeczy zabrak został uniesiony w tenże sposób i poprowadzony tam gdzie kaleesh chciał. Zabrak był lekki,a przez te dziurki może i lżejszy? Cholera wie. W każdym razie bagaż kłopotów nie sprawiał większych poza spontanicznym krwawieniem i ciężkim oddechem. I też trochę pozwolił swym myślom pobłądzić. Stąd też na widok małżeńskiego łoża przeszło mu przez myśl może trochę głupie,ale jakże prawdziwe zdanie -"Szkoda pościeli...". Nie protestował jednak, skorzystał z oferty kładąc się z butami i wszystkim na łóżku. Buty upaćkane we fragmentach ofiar Dżonego były po jego pogoni i ucieczce. Jednak słowa Seco zwróciły złote oczy na niego.* Powinienem... dać radę. Szpital... nie,szpital odpada. Znajdą mnie wtedy, z pewnością szpiedzy i kontakty w ruch pójdą... *Głową pokręcił, samemu też się nieco kręcąc. Płaszcz z siebie zsunął,a zębami pas skórzany ze swej lewej dłoni zdarł-wyprawionej skóry, nie swojej- by powoli odplątać pokrwawiony i podziurawiony pas z prawej ręki, nie wyglądało to najlepiej.* Ale mnie urządzili... *Stwierdził krótko, zmęczonym głosem bardzie niż zdenerwowanym.Po czym opadł na łóżko nie mając sił się rozebrać* Bez pomocy lekarskiej jednak prawej ręki nie wyleczę tak by funkcjonowała prawidłowo... |
EFECTOR - 2010-09-04 19:58:01 |
*Oczekiwanie na Dzonego nie trwało długo. Miał kody wejściowe i możliwość otwierania drzwi w klubie. Drzwi, które zostały zamknięte przez wychodzących robotników. Kiedy wpuściły Dżonego, ten tupiąc od razu beztrosko skierował się na góre do mieszkania, do którego dostał się zaraz po przybyciu. Nie był na tyle uszkodzony by sypać iskrami i straszyć wyglądem, ale trzeba przyznać ze trochę śmierdział kilkoma spajanymi bezpiecznikami. Wspiął się po rampie i zaraz dało się słyszeć miękkie stukanie, kiedy Dżony, nawet za cenę nadłożenia drogi wybrał przejście się po dywanie* |
Secorsha - 2010-09-04 20:02:44 |
*Seco zaś był zdenerwowany. Lewa ręka mu się trzęsła, źrenice były wielkie. Niewiele myślał otworzył szafkę nocną w poszukiwaniu odpowiedniego narzędzia. Czy kogoś zdziwi bardzo kiedy okaże się, ze znalazł się tam półautomatyczny karabinek i mocny blaster (niewykluczone ze Tanga, może Seco przeszukał swoją rupieciarnie i go znalazł?). Znalazł tez nóż kuchenny, którym nie pytając o zgodę porozcinał strzępy płaszcza Aru, by go uwolnić z objęć ubrania i pozwolić ciału oddychać. Syknął.* |
Tangorn - 2010-09-04 20:14:20 |
I wtedy rozległo się głośne "puk, puk", zwiastujące pojawienie się jakiegoś gościa, drzwi się otworzyły, jeśli były zamknięte i do środka wlazł czarnoskóry mężczyzna, łysy ale za to z potężnym już zarostem na twarzy. Był jakiś taki nie swój, bez energii i w ogóle. A po co przyszedł? Zapewne coś pożyczyć, bo jakiś czasu i Seco już pomieszkiwał, bo mu wszystko w powietrze wyleciało i w taką deprechę wpadł. W pobliżu kręciły się też klony, pełniąc rolę zabezpieczenia tego mieszkania, więc Seco mógł być spokojny, w razie czego szybko zostaną powiadomieni o zagrożeniu. Teraz jednak Mandalorianin minął Dżonego bez słowa, sunąc powoli szukając kaleesha, ale chyba minęli się gdzieś na schodach czy cholera wie gdzie. W każdym razie spojrzał na Aru, którego jako tako kojarzył, ale tylko z widzenia. |
Aru - 2010-09-04 20:20:34 |
No cóż...mistrzem krawiectwa zostanę w końcu, coraz lepiej mi to idzie. *Tak tylko skomentował zmasakrowanie do reszty płaszcza. Trudno. Ale już na propozycję przyniesienia czegoś na ból, głową zaprzeczył.* Nie, nie trzeba. Muszę mieć jasny umysł, nie zamulony prochami. *Lewą dłonią zaś sięgnął do sprzączek na prawym boku, pod kamizelką a na tunice się znajdujących, by rozpiąć dwa paski i je z pod swych pleców wyjąć. Wolał mieć swe miecze tuż obok siebie, na łóżku,a nie pod jego niezbyt obecnie ruchliwym ciele. Gdy jakiś czarnoskóry wtargnął do pomieszczenia nie zareagował, jedynie spokojnie zlustrował go spojrzeniem. No cóż, on ni chuja nie znał gościa. Bez wiadra na głowie nie wyglądał mu na tego mando jakiego poznał na Tatooine. Jednak na jego słowa, a raczej na konkretne "gryzie glebę przynajmniej?".* Kilku,albo kilkunastu w kawałkach,może i boltami trafieni...a do tego kupa ludu zgnieciona przez Dżonego... *Ni mniej ni więcej.* |
Secorsha - 2010-09-04 20:26:01 |
*Seco wrócił z dołu, także nie swój, bardzo nie swój, bardzo zdenerwowany. Tanga nie zauważył, bo kiedy ten wchodził, Seco był już na dole. Drzwi do sypialni były uchylone, wiec mandalorianin mógł Aru dostrzec. Bo nie był on w tym samym pomieszczeniu co Dżony. Dżony stal w salonie. Seco wszedł dołu, do salonu. Tang z kuchni widział jego plecy. Seco szedł wolno, zbliżając się do droideki. Po drodze wyciągnął karabin. Załadował go, oddychając głośno, świszcząco. Miał suche wargi. Ręka mu się trzesła. Z bardzo bliskiej odległości wycelował prosto w łepek droida, lecz po chwili zdał sobie sprawe, ze przecież to nie łepek zarządza maszyną. Zjechał niżej, na kręgosłup. Przełknął głośno ślinę. |
EFECTOR - 2010-09-04 20:30:04 |
*Jakkolwiek nieprawdopodobnie to zabrzmi – Dżony spodziewał się czegoś złego, tak wiec kiedy wszedł tang i nie zwrócił na niego uwagi, droideka wiódł za nim wręcz błagającym o litość spojrzeniem, które i tak dla wszystkich było tylko czerwonym i pomarańczowym światełkiem. |
Tangorn - 2010-09-04 20:37:20 |
No tak, rozkład pomieszczeń się trochę Tangowi pomieszał, ale w sumie wędrował po mieszkaniu szukając Seco, wiec po kolei odwiedzał innych. W końcu dosłyszał kroki wiec ruszył w kierunku ich źródła i tak dotarł do salonu gdzie był Seco z karabinem w ręku, tak jakby chciał wypatroszyć Dżonego. Szybka analiza sytuacji, poraniony kaleesh, nieco uszkodzona droideka i ten positowany zabrak. A więc bitwa jakaś była. Trochę go to zaniepokoiło, wiec chrząknął głośno. |
Aru - 2010-09-04 20:45:46 |
*Dobrze,że Tang na głos zapytał Seco na tyle głośno by i zabrak mógł to usłyszeć. I się zaniepokoił."Odłóż karabin bo pistujesz Dżonego"? Co tam się działo? Zabrak raczej nie był w stanie zobaczyć co się dzieje w samym salonie...* Co..khy!.. Co tam się dzieje? *Zakaszlał podnosząc się ciężko z łóżka. Ale mimo i poranionych nóg dotarł do drzwi prowadzących do salonu, opierając się lewym barkiem i framugę drzwi, dłonią podpierając się dodatkowo o ścianę. Ale spokój i ospałość jakoś szybko z niego uleciały gdy zobaczył Seco celującego do Dżonego. A i głos nagle stał się... mocniejszy.* Ej! Nawet o tym, kurwa, nie myśl Seco! *I ruszył. Do Dżonego się skierował mijając chwiejnie Tanga jak by nigdy nic, do droida podszedł opierając się ciężko o niego zdrową w miarę ręką, prawa zwisała bezwładnie kropelkami krwi kreśląc drogę zabraka w kamizelce ze skóry podziurawionej w kilku punktach na plecach, oraz w niegdyś białej a obecnie przebarwionej na czerwono w kilku miejscach tunice. Podniszczony pancerz droideki także upstrzony został kilkoma kroplami szkarłatu.* |
Secorsha - 2010-09-04 20:53:46 |
*Kiedy usłyszał głos Tanga, opadły mu ramiona, ale nie karabin, a na nieobecnej twarzy wąskie usta obnażyły lekko poznaczone krwią zęby. Nie widział świata poza droideką, ale doskonale wszystko słyszał. I wszystko do niego docierało.* |
EFECTOR - 2010-09-04 20:58:17 |
*Mógł tylko stać. Nie miał głosu w swojej sprawie. Nie usprawiedliwi się, nie wytłumaczy, bo nie potrafi, poza tym – czy ktoś by się przejął jego tłumaczeniem? Nie reagował na wrzaski Seco i Aru, którzy próbowali go powstrzymać przed pościgiem za astromechem i demolką z tym związaną. Tak, tak było. To fakt… |
Tangorn - 2010-09-04 21:07:27 |
Tang odwrócił się, spojrzał na Aru i tak jakby na chwilę wrócił ten stary dobry Tang, który by opierdolił zabraka za wtrącanie się w nie swoje sprawy, ale po chwili to zniknęło i się rozmyło. ale patowa sytuacja pozostała. Spojrzał ponownie na Seco, potem na Dżonego i wysłuchał wszystkiego. Tak ,brak kontroli nad droideką był cholernym problemem, bo jakby nie było siłą ognia dorównywał czołgowi, tyle, że czołg pilotowali ludzie rozsądni, a Dżony niestety rozsądkiem jak widać nie grzeszył. |
Aru - 2010-09-04 21:15:49 |
Posłuchaj go,on dobrze mówi. *Odparł ignorując strzał jak i groźby ze strony człowieka, był nie w formie na kłótnie.* Niszczyć go? Zbrodnia, toż to już prawie jest jak żywa istota. Kasować pamięć? Najbardziej ekonomiczny sposób bo by Dżony nie stracił nic ze swych możliwości bojowych...ale to byłoby równoznaczne z zabiciem starego Dżonego. *Spokojnie mówił. Doskonale wiedział co się tam działo, Seco widać najbardziej wstrząsnął widok Dżonego prącego za droideką i nie zważającego kompletnie na nic...* Zabrać mu uzbrojenie...zostawić tylko ręce... to najlepsze wyjście. *Przymknął oczy.* Bez uzbrojenia i z ogranicznikiem do ruchu... można by spróbować go nauczyć tolerować inne droidy i astromechy. Coś jak spotkania AA...z tym,że to by było Nie-Anonimowi Zabójcy Astromechów. *Uśmiechnął się przy tym delikatnie.* Ale to jest tylko moje zdanie, mimo tego że z Dżonym dużo czasu spędziłem,uczyłem... to jest to jednak Twoja własność, Secorsho.. wybór należy do Ciebie. *Palce dłoni którą wsparł się o pancerz Dżonego poruszyły się nieco, ot delikatne pogłaskanie maszyny z uczuciami która doprowadziła go do tego stanu.* |
Secorsha - 2010-09-04 21:20:36 |
*Odrzut karabinu sprawił, ze rozbolało Secorshę postrzelone ramie, ale już jakoś nie mógł pocieszać się tym, ze „Aru boli bardziej”* |
EFECTOR - 2010-09-04 21:27:54 |
*czy przerażały go te słowa? Może i tak, ale nie do końca je rozumiał. I oczywiście nie miał wpływu. Cały czas nie miał wpływu. Zasilanie zostało cięte od uszkodzonego ramienia. Reszta działała bez zarzutów. Informacje o zagrożeniu docierały do świadomości, głównego poziomu logistycznego cały czas. Teraz to najbliżsi byli zagrożeniem. Chyba żaden organik by tego nie wytrzymał. Zaowocowało by to traumą, depresją, urazem. Dżony nie miał do tego prawa.* |
Tangorn - 2010-09-04 21:51:15 |
No cóż, dla Tanga Dżony nadal pozostawał droidem i nic tego nie zmieni, to nie pinokio, którego dobra wróżka zmieni w chłopca, Dżony nadal pozostanie droidem, nawet mając swoja osobowość. A podstawową dyrektywą każdego droida jest posłuszeństwo, a temu Dżony niestety nie sprostał. Stanowił więc zagrożenie i w tej chwili uczucia nie mogły przysłaniać zdrowego rozsądku. Trzeba to jakoś rozwiązać, bo inaczej będzie coraz gorzej, to już żaden droid nie będzie mógł stać bezpiecznie w pobliżu Dżonego, bo czeka go dezintegracja, a zakazy od jednostek dowodzących nic nie dadzą. |
Aru - 2010-09-04 22:00:22 |
*No cóż, klony rozsądek zdrowy mieli wbudowany w "oprogramowanie". A Dżony? Dzony to programy. Dyrektywy. Kwestia posłuszeństwa do kwestia programów, choć i jego osobowość była za słuchaniem rozkazów, tylko w wypadku droidów jego charakter brał górę. Dżony był zwyczajnie jeszcze za głupi by rozumieć, że takie wybryki są złe i mogą doprowadzić kogoś do śmierci, albo jego samego. Zachowanie z cyklu "najpierw robię, potem myślę o konsekwencjach"-czasem miewają to organiki. Piosenka? Piosenka zabraka niezbyt ruszyła. Ot, muzyka. Mu było zwyczajnie szkoda samego Dżonego, ten nie musiał nic puszczać by pokazać, że co nieco rozumie.* Dżony, nie tylko dzięki dyrektywom, kocha być posłuszny i wykonywać rozkazy. Tylko..tylko na widok astromechów mu odbija. Niczym wpadanie w jakiś szał. I my tak miewamy.... szał, gniew, przysłaniający zdrowy rozsądek, a potem po czynach zwykle przychodzą i myśli, wnioski że zrobiło się coś złego i bez pomyślenia o konsekwencjach. *Mruknął, ot tłumaczył jak on widział to zachowanie Dżonego.* Myślę,że można by go w końcu tego oduczyć.... coraz bardziej mądry się staje, w końcu dał sobie radę by dotrzeć samemu na Nar Shadda. *O dziwo zabrak już nie opierał się o Dżonego, stał w miarę twardo dłonią głaszcząc droida po boku pancerza.* Mnie okazji życia nie miał zbyt wiele razy ratować.... raz, zaraz po tym jak sprawił że musiałem skończyć jako główny cel. No,ale ja już swoje powiedziałem. I tak uważam,że powinieneś porozmawiać z żoną Seco. On jest wasz wspólny. *Co racja to racja, jego żona miała też coś do powiedzenia w sprawie tego co ma czekać Dżonego.* Nie pozabija nas w czasie gdy będziesz podejmować z nią decyzję. |
Secorsha - 2010-09-04 22:04:12 |
*Długo jeszcze milczał, wysłuchując tego, co obydwaj do niego mówią. W końcu karabin uderzył o podłogę, odrzucony* |
EFECTOR - 2010-09-04 22:04:41 |
*Mimo wszystko – klony to ludzie, mają własny mózg. Jednostka, z której je klonowano – Jango Fett nie miał najpotulniejszej natury, a przecież to jego klony. Z cała pewnością każdy z synków Tanga był o wiele bardziej niebezpieczny niż Dżony, który na dobrą sprawe zagrażał tylko droidom. Za nie można zapłacić i koniec. |
Tangorn - 2010-09-04 22:21:10 |
No Dżony nie otworzył ognia do przypadkowych osób, one tylko same powpadały mu na linię strzału a cześć nawet pod nóżki, ale co tam, ich wina przecież, nie droida. Tang awłąśnie ten fakt niepokoił, że Dżony widząc innego droida, który będzie się mu odgryzał jak ten astromech to wpadnie w szał i zacznie napieprzać się, nie zwracając uwagi na nic. I nie oszukujmy się, w obecnych czasach to droidy są praktycznie wszędzie i znowu się trafi któryś, co będzie prowokował wielką droidekę, by zobaczyć, czy strzeli, czy nie. I co wtedy się stanie? Rozpieprzy się pół budynku, bo Dżony nie dosłyszy? No ale to była decyzja Seco i co by nie postanowił to Tang to przyjmie bez protestów, choć pewnie na droidekę oko mieć będzie, tak na wszelki wypadek. |
Aru - 2010-09-04 22:29:22 |
Seco, może i nie usłyszał, dobra.... zgadzam się. Uważam,że można go nauczyć...ale... *Głową pokręcił.* No, kurwa sam widziałeś! Może i nie strzelał do nikogo,ale szedł nie patrząc czy idzie po kimś! Gdyby nie moja interwencja kilka osób by wybebeszył lud zdekapitował samym spacerkiem, bo parę kończyn połamał..... to nie jest dobre. To był bar, owszem, pełen mafiozów... ale co jeśli coś takiego Dżony zrobi w miejscu pełnym niewinnych cywili? *Co jak co,ale zabrak kochał Dżonego lecz nie mógł pozwolić by uczucia przysłoniły mu zdrowy rozsądek.* Uważam, że trzeba go rozbroić. Musi mieć karę, musi mieć świadomość,że zachował się jak idiota... *Teraz mówił zdecydowanie do Dżonego się zwracał* I swym nieposłuszeństwem naraził jednostki dowodzące i osoby postronne na niebezpieczeństwo. *Tyle i koniec.* Nie pobiegł bym za nim to by podczas spacerku pozabijał już kilka osób...ale tak, to też moja wina. Nie potrzebnie zgodziłem się by go brać do lokalu. *Przyznał z westchnieniem, kierując swe kroki do sypialni, musiał usiąść, położyć się..cokolwiek.* Jest tu jakaś woda.? |
Secorsha - 2010-09-04 22:38:27 |
…ale to wszystko nie wyklucza faktu, ze trzeba coś zhrrobić z tą nienawiścią… bo to jest właśnie ognisko phrrroblemu. *ręka mu drżała, kiedy podnosił ją żeby położyć na pancerzu droida. Pochylił łeb by patrzeć na łepek maszyny. Zaczął skrobać opuszkami palców gładki metal* |
EFECTOR - 2010-09-04 22:41:22 |
*Nadal odbierał te niejasne sygnały, które wcześniej zdefiniowano jako strach, choć słabiej, no i Dżony nadal nie miał o tym pojęcia. Zdało mu się nagle ze jest sam, tak bardzo sam, a te istoty są tak naprawdę obce. Nie mógł z tym nic zrobić, choć program ostrzegawczy uruchomił się z ognieniem. U dziecka nazwano by to zaburzeniem poczucia bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o Tanga, to nie było to tak zaskakujące jak słowa wypływające z ust Aru. |
Tangorn - 2010-09-04 22:53:19 |
- Tiaa... poślij droida do psychologa, by ten mu wyjaśnił, że atakować droidów nie wolno. No i że deptać po ludziach też nie. Najlepiej sprawdzić stan jego dyrektyw i dociec czemu do cholery niektóre jakoś tak samoczynnie ignoruje i tyle. Gdyby wszystko w programach było w porządku to by nie doszło do tego. Wiadomo, powiesz stop to stoi i a nie napieprza się z głupim astromechem. |
Aru - 2010-09-04 23:02:45 |
Ja leżę kurwa, zrzędo jeden. *Parsknął w końcu już zirytowany na kwękającego mando. Zabrak leżał, jak wcześniej niezbyt przejawiając chęci do przemieszczania się jakiegoś. Leżał i doskonale zdawał sobie sprawę,że zranił Dżonego swoimi słowami, ale o to też chodziło... jeśli Dżony ma się czegoś nauczyć to musi mimo wszystko poczuć cierpienie, tylko w ten sposób będzie w stanie nauczyć się i zauważyć,że to co zrobił było złe. Co do przemyśleń Seco...no tak, miał rację. Większość gości prywatki by z radością zakatowała Secorshę,a zabraka opylili za kilka milionów. Ale ile tam było osób towarzyszących nie mających związków większych ze światkiem? Takich jak Seco i Aru? Czy prostytutek ekskluzywnych pracujących na swe przetrwanie w tym świecie? Nikt nie jest nieskazitelnie dobry czy zły.... sam zabrak jak by na to nie patrzeć był zabójcą. Tak samo mandalorianin i prawdopodobnie i Seco. Pod tym względem nie różnili się zbytnio od gangsterów. Zabijanie to zabijanie. Czasem może być usprawiedliwione co nie zmienia faktu,że nie jest dobrym czynem.* Cholibka, to ja tu jestem dziurawy jak sito,a nie narzekam tyle... *Mruknął już nieco rozbawionym tonem, czekając na Seco, jak ten przyjdzie z chęcią podniesie się na łokciu i...i przypomni sobie,że prawa ręka jest obecnie niewładna i nie jest w stanie się sam napić leżąc na łóżku. A przynajmniej nie kierując szklanką za pomocą Mocy.* |
Secorsha - 2010-09-04 23:05:13 |
*Po powrocie i podaniu wody Aru, usiadł na podłodze i poczuł ulgę. Mimo wszystko – bolało go. Nie żeby tam się wyjątkowo mazgaił, no ale – ale, ciało to ciało. |
EFECTOR - 2010-09-04 23:05:53 |
[puszczam kolejki do czasu aż sytacja bedzie wymagać aktywnosci Dżonego] |
Tangorn - 2010-09-05 10:54:48 |
No gdy już wszyscy usiedli na ziemię to akurat wtedy pojawił się A'den. Bez problemu przeszedł przez drzwi, ubrany w swój pancerz, który przypominał mieszankę Beskar'gamu i pancerza ARC. W ręku trzymał torbę z podstawowymi medykamentami. Spojrzał tylko z góry na Seco i na Aru, nic nie mówiąc, ale jego wzrok mówił sam za siebie. "Co dy di'kuty robiliście?", ale to stwierdzenie nie padło, zamiast tego położył torbę na ziemi, pogrzebał w niej, wyjmując środek do dezynfekcji ran i zabrał się za opatrywanie ran Aru, bez słowa. Tang się zajął Seco. Obaj znali podstawy medycyny polowej, więc lepiej potem jakiegoś lekarza odwiedzić. |
Aru - 2010-09-05 11:04:59 |
*Owszem nie krwawi się. Nie przeszkadzało to jednak kilku ranom sobie krwawić. Wypalona tkanka zwyczajnie popękała na skutek odbijania się od ścian i sufitu w spadającym aerowozie jak jakaś piłeczka w kumulacji totka. No i forsowanie się też nie wpłynęło najlepiej... nic to. Zabrak grzecznie pozwalał robić przy sobie co uznają za konieczne. Przy okazji zdejmując kamizelkę i bez ceregieli zrywając tunikę ze swego torsu, jeśli mu się udało rozebrać do reszty, to w samych gaciach pokazał się całkiem dobrze zbudowany,choć niski, zabrak o wytatuowanym ciele upstrzonym śladami po blasterach... najgorzej wyglądała prawa ręka i dziura na piersi, bolt przeszył ciało na wylot pod lewą łopatką wylatując przez pierś. Trafił płuco.* Wolę goliznę... *Wychrypiał tylko przymykając oczy, oczy które szeroko się otwarły gdy dezynfekować zaczęli. Aru zbladł przy tym,ale nawet nie sapnął.* Klony.... *Stwierdził tylko, wzrokiem wyszukując Tanga.* To Ty wtedy na Tatooine byłeś? Po..ucieczce z Mandalore? *I syknął z bólu.Nie było jednak tak źle, co innego było dostać w tył głowy odłamkiem czołgu, przy okazji będąc pięknie jak jakiś owad kolekcjonerski przyszpilonym przez nogę do ziemi...no,ale wtedy bardziej łeb bolał z raczej pękniętą czaszką,ale sam dobrze nie pamiętał co mu się stało, obudził się dopiero na Coruscant.* Jakieś bandaże bym... prosił potem. Wyleczenie mi trochę zajmie. *A co do przemyśleń Seco, jeden wniosek: Oni wszyscy są po prostu pojebani.* |
Secorsha - 2010-09-05 11:09:22 |
*Siedzący na podłodze Seco zadarł łeb kiedy klon był już blisko* |
Tangorn - 2010-09-05 11:19:16 |
A'den zajmował się cały czas Aru a jego twarz wyrażała raczej dziwną mieszaninę rozbawienia jak i irytacji. Ta ręka zabraka wyglądała koszmarnie, pourywane mięśnie, skóra, sito. Najlepiej by było ją po prostu amputować, i tyle. Regeneracja całej tkanki potrwałaby tygodnie i do tego wymagany jest zbiornik z płynem bacta. Podczas wojen klonów to już by dawno mu rękę ucięli. |
Aru - 2010-09-05 11:24:47 |
Kto tu jest kurwa, dziurawy? *Rzucił mimo wszystko z rozbawieniem bo go już to zwyczajnie śmieszyć zaczynało. Mimo, że wyglądał jak siedem nieszczęść.* Lekarz pomoże...ale pomoże też coś innego. *Odparł tylko, chyba do tej pory nikt nie zauważył,że na łóżku znajdują się dwa miecze świetlne. No cóż, i tak się zorientują.* Odtwarzanie nerwów w ręce,samo to zajmie mi pewnie cały miesiąc i to bez ruszania przedziurawionego płuca i innych obrażeń.. *Tak, w Mocy jego ciało nadal pamiętało gdzie przebiegały poszczególne nerwy i naczynia krwionośne, jak związane ze sobą ścięgna były. Dzięki intensywnej medytacji regeneracyjnej powoli, powoli mógł by wszystko odtworzyć. Choć owszem, bacta by bardzo pomogła, samo zajęcie się innymi obrażeniami by odciążyły zabraka.* |
Secorsha - 2010-09-05 11:33:04 |
*skrzywił pysk, bo jak każdy kaleesh od Mocy stronil, a i panowie w skorupach pewnie tez skrzywią ryjki na słowa Aru. No ale – Aru to nie Secorshy dziecko, zrobi jak będzie uważać. Złapawszy się Tanga wstał na równe nogi. Może nie do konca takie równe bo jedna była postrzelona a to boli!* |
Tangorn - 2010-09-05 11:41:14 |
- Ta jasne, śMoc, największy steryd na tym popierdolonym świecie. Gdyby nie wy jetiise i ta wasza popaprana "magia" to świat byłby lepszy. Nie byłoby Vadera, Palpiego i innych chujów. |
Aru - 2010-09-05 11:48:01 |
A żebyś wiedział. Moc Mocą,ale zakon... więcej szkody niż pożytku z niego jest. *No cóż, jeśli Tang spodziewał się,że Jedi zacznie oponować to się może zdziwić. Gdyby zakon był zakonem takim jakim się lansował nie byłoby tych problemów. Jedi nie powinni się wtrącać w sprawy Republiki jako całość, nigdy. A skoro jednak w salonie byli to i tak zabrak długo tam nie będzie, zdecydowanie wolał się położyć.* Ta, pierdoła. Bo jest sens gadać o Mocy, jak i tak nikt tego nie zrozumie. *Ramionami wzruszył. A gdzie potem Seco i Tang poszli to ich sprawa, w lokalu na barze znajdowały się dwa wibroostrza oraz ciężki blaster. Zabrak pozostawiony z klonem nie zamierzał próżnować, cały był obolały* Bandaże jakieś macie... A'denie? *Wzrok przeniósł na klona.* Poza tym to jestem Aru... *Nie miał siły obecnie pytać klona jak udało mu się zbiec przed Imperium, nie miało to teraz znaczenia, ważne było że mu się udało i był tu.* |
Secorsha - 2010-09-05 11:54:59 |
*Seco wrócił. Tak, wszystko rozgrywało się w salonie. Seco wcześniej zaniósł Aru do sypialni. W salonie chciał zastrzelić Dzonego, Aru wylazł z sypialni do salonu, a Tang wylazł z kuchni do salonu. Tu już wszyscy pozostali. Seco usiadł na dupie, na podłodze i rozstawił cztery kieliszki. Do trzech polał korrelianskiej, nie pytając nikogo o nic. Do czwartego kielonka nalał soczku, takiego samego, którym to Aru dziwował się rano – najlepszy sok dla mojego klona (wcześniej było dziecka).* |
Tangorn - 2010-09-05 12:02:50 |
Taa... śMocy w ogóle nie powinno być, takie moje zdanie. |
Aru - 2010-09-05 12:08:20 |
Szkoda tylko, że bez niej galaktyka byłaby martwa łącznie z nami. *No cóż taka prawda. Pewna lord sith chciała zabić samą Moc, ale byłoby to po prostu samobójstwo dla wszystkiego co żywe. Taki urok tej Mocy. I tego, że zło wyrządzić więcej potrafi niż dobro, bo i ono działa subtelniej, zło jak... jebnie to raz a dobrze i widać efekty. Ale skoro kieliszki się znalazły i on sięgnął,a co i też toast krótki wzniósł.* I oby Skywalkerowi na hełmie kutas wyrósł. Bo Vader i teraz jest już chujem. *I wypił,a co się będzie, to go już nie dobije. Jednak po wypiciu trunku wstał kierując się do sypialni, nadal chwiejnie.* Jak by ktoś coś chciał to niech mnie szturchnie trzy razy gdzieś gdzie nie mam dziur, może w czoło. *I tyle go widzieli. Zabrak w samych gatkach przypominający nieco mumię, położył się zamykając oczy, rozluźniając się. Czeka go długi czas spędzony na medytacji....* |
Secorsha - 2010-09-05 12:15:22 |
*Seco miał podobne zdanie, jak tang. Moc była niesprawiedliwa. Tak wychodziło, ze jedni byli super, bo mieli jakieś tam robale we krwi, i proszę – podziurawiony Aru właściwie w ogóle nie okazuje bólu. |
Tangorn - 2010-09-05 12:24:55 |
- Pierdolenie naprutych zielskiem dziwaków. |
Secorsha - 2010-09-05 12:29:46 |
*Przepłukane zeby przestały już straszyć krwawymi smugami, wiec kiedy Seco się odezwał, nie przywodził już na myśl wampira* |
EFECTOR - 2010-09-05 12:31:28 |
*Trudno to nazwać przebudzeniem – po prostu zmiana trybu na aktywny. Znowu natłok informacji i raportów z uszkodzeń, alarmy o stanie krytycznym i nowa twarz – to A’den. Aru Dżony nigdzie nie widział i nie rozglądał się za nim. Światełka rozbłysły, ale maszyna się nie odezwała. Chyba nadal nie był pewien, czy mu wolno, czy znowu nie podpadnie* |
Tangorn - 2010-09-05 12:41:40 |
A'den spojrzał na Dżonego a potem na Tanga, który kiwnął głową na znak, że może zobaczyć droidekę, więc klon podszedł do niej i położył rękę na pancerzu "budzącego" Dżonego. No i sprawdzał jego stan techniczny, ale szybko doszedł do wniosku, że bez warsztatu to nic nie wskóra, trzeba usunąć kilka płyt pancernych, wymienić podzespoły i tak dalej. sporo roboty. |
Secorsha - 2010-09-05 12:46:13 |
*Już otwierał pysk by powiedzieć, ze warsztat wyleciał w powietrze niedawno, ale na szczęście udało mu się jakimś cudem zatrzymać te słowa na końcu języka* |
EFECTOR - 2010-09-05 12:48:49 |
*Dżony zdał by raport, no ale z oczu go mu A’den nie wyczyta, trzeba byłoby się podłączyć. Póki co jednak miał jeszcze energie na „działania porządkowe” – czyli przesuwanie, odwracanie, podnoszenie działek i współpracą z serwisantem. Możliwe, ze w sytuacji ostatecznej nawet by jeszcze strzelił, no ale to tylko domniemania, Dżony był uszkodzony, i przez tamtych i przez swojego pana. Był tez w nienajlepszej „kondycji psychicznej”, bo nawet A’dena nie przywitał. Wyglądało na to, ze nic go nie obchodzi, tak jak każdego zwykłego droida* |
Tangorn - 2010-09-05 13:02:47 |
- No trzeba by... i trzeba przejrzeć te nagrania i powywalać te bardziej groźne |
Secorsha - 2010-09-05 13:07:54 |
*Niestety spoglądanie na Seco nie motywowało, bo on tez spoglądał na A’dena bardzo „mądrze”, nie mając pojęcia co począć dalej, żeby było dobrze. Westchnął wiec sobie tak pięknie, ze w film by się wpasował jak nic, po czym odwrócił łeb i do Tanga ozwał się tymi słowy* |
EFECTOR - 2010-09-05 13:08:16 |
[Dżony nie ma nic do powiedzenia, puszczam kolejke] |
Tangorn - 2010-09-05 13:17:00 |
Można rzucić okiem teraz |
Secorsha - 2010-09-05 13:55:06 |
*Polał Seco po raz trzeci ale nie wypił, tylko wstał, w milczeniu i przedefiladował do jednych z drzwi, z których po minucie wylazł z pudłem. Jeśli się A’denowi nie podoba co wymyślił, to niech nie robi. w końcu tak samo może lecieć tam Seco, z tym, ze wiadomo, iż każdy kto ma chodź trochę mózgu wolałby, żeby poleciał ktoś kto umie latać. A w tym A’den go deklasuje bezlitośnie. |
EFECTOR - 2010-09-05 13:56:54 |
*Malutkie ale i taks szerokopasmowe. Dżony ożywił się na widok pudła* |
Tangorn - 2010-09-05 14:47:43 |
Tang z kolei wypiła A'den przesunął się gdzieś, by sobie usiąść. Cóż, polecieć poleci, jeśli ojciec też się z nim zabierze, bo wolał mieć na niego oko. Klon był jedyną osoba, która była w stanie wpłynąć na niego gdy się uprze. Seco i reszta też dawali czasem radę, ale czasami z entuzjazmem witali dziwne pomysły Fibala. A'den był tym najrozsądniejszym. W końcu kaleesh wróciłi przyniósł ze sobą sprzęt diagnostyczny, wiec Mando przesunął się nieco i czekał, aż wszystko zadziała i zobaczą, co tam kotek ma w środku. |
Secorsha - 2010-09-05 14:52:43 |
*Kaleesh odwrócił łeb. nic nie powiedział, no ale z całą pewnością chciał tą kwaśną miną potwierdzić słowa. W chuj. Kiedys ktoś mu powiedział, jaka pamięć ma Dżony. Kiedy Seco zapytał ile to, odpowiedź była taka sama: w chuj. A to jak wiemy bardzo duża liczba. |
EFECTOR - 2010-09-05 14:57:33 |
*jak wcześniej powiedziano, Dżony był zajęty, wiec wejście zostało przez niego chyba nawet nie zauważone. Jedynie na ekraniku zaczęła migać jakaś lampeczka. Seco pewnie nie wiedział ze nie było jej wcześniej. Ona właśnie oznaczała podłączenie. W ogóle mnogość różnych ikonek, schematów, wykresów i innych pomocniczych pierdół była zatrważająca i szła w setki. To były właśnie aktywne programy. Na ekranie Seco nie mieścił się cały obraz widzenia Dzonego, tylko to, co droideka widzi z przodu i na czym się skupia. A było to czerwone widmo i papier toaletowy w łapce, potrząsany, co powodowało żywą akcje kilku programów analizy ruchu. Dokładne parametry tego gdzie papier będzie za chwile przy załozeniu trzech podstawowych kierunków, zapewne jakby ten program się rozkręcił to pokazałby jeszcze więcej. W którymś tam okienku migały dyrektywy, żadna nie była aktywna. Nieco poniżej obracały się schematy trzech osób. Byli to nikt inny jak Seco, tang i A’den – aktywne jednostki dowodzące w obiekcie.* |
Tangorn - 2010-09-05 15:09:21 |
No w chuj, to najlepsza możliwa liczba, bo Tang też nie wiedział ile tam tego Dzony moze mieć. A'den tak w przybliżeniu, ale jakby im powiedział, to by się załamali, tak wiec milczał sobie jak zaklęty i czekał. No i w końcu ich kino się pojawiło, tylko to co widzeli było raczej... nudne i raczej nie tego sie spodziewali, więc Tang szturchnął Seco i spojrzał wymownie na niego "co to kurwa ma być?". A mówić przy Dżonym nie chciał, bo ten spanikuje i co wtedy? Chociaż droid serwisowania bać się nie powinien a nawet powinien to lubić. Przynejmniej w teorii według tanga, cholera wie co tam se Dżony myśli. Na razie bawił się zabawką... |
Secorsha - 2010-09-05 15:12:50 |
*ręka Seco powędrowała do łba by podrapać w kędzierzawym jeżu* |
EFECTOR - 2010-09-05 15:17:44 |
*Na zewnątrz nic się nie zmieniło. Dżony nadal był wielką kupą żelastwa, kora bawiła się papierem toaletowym. Jednak na ekraniku widać było, jak maszyna myśli. Zdanie zostało zapamiętane, przetworzone, zanalizowane i po chwili (naprawdę szybko, porównywalnie do myślenia) pojawiło się okno, zupełnie jak na komputerze, by nawet Seco zrozumiał. Zaczęło się. Od góry do dołu, krótkie, kilkuminutowe. Szły w setki tysięcy, i zajmowały jeden dysk spośród czterech dysków Dżonego. wygląda na to, ze wszystko co zawiera Tanga (bo nie tylko samego, był tam tang, wszystko „Tang i” a wiec i Seco i Fler i Malkit i klony a nawet i obce osoby. Również – rozmowy o Tangu, rozmowy o Fialach. Tang to obszerny temat. Nie był na tym tylko motyw Tanga, ale wszystko przy czym tang był. Temat obszerny, Dżony go mądrze umieścił oddzielnie. Na tym dysku zmieściłoby się jeszcze całkiem dużo Tangów.* |
Tangorn - 2010-09-05 15:30:38 |
Tang nie skomentował słów Seco, albo nie, jednak skomentuje, bo co będzie mu przyjaciel tkwił w niewiedzy? Jeszcze durnia z siebie zrobi (|jakby przedtem nie robił). |
Secorsha - 2010-09-05 15:40:14 |
*W oczach Secosia wszystkie te pliki zaczęły się odbijać, jak w filmie głośnym, ale Seco nie pamiętał nazwy. Jak zawsze twarz zwierciadło duszy – kompletne oszołomienie* |
EFECTOR - 2010-09-05 15:56:43 |
*Dżony chyba poczuł sie zagrożony, bo przestał się bawić i teraz wyraźnie słuchał tego, co mówią. Miało to odbicie na ekranie diagnostycznym – pokazywały się tam oscylatory, programy analizujące katalogowały, jednak zachowanie szło jakby swoją drogą. Było to właśnie myślenie. Sygnał poszedł do tarcz, ale został po drodze wyłączony. Jednak powłączało się kilka programów służących do czegoś innego niż analiza głosu. Na górze zaczęło migać logo cochrelu* |
Tangorn - 2010-09-05 16:14:03 |
Spierdalaj, mogę ci na twoim shebs wytatuować palnikiem moje imię jeśli chcesz |
Secorsha - 2010-09-05 16:33:05 |
*Seco zaśmiał się głośno, plując kropelkami śliny. Za komplement to uznał i miał prawo, bowiem nie było mistrza w galaktyce by prześcignąć Seco w przeklinaniu. |
EFECTOR - 2010-09-05 16:37:08 |
*oczka skupiły obraz na Secorshy, na ekranie pojawiła się wiec jego morda, opatrzona stosownymi definicjami. Nie była ozdobiona celownikiem. Cala postać obrysowała się na niebiesko i mignęła dwa razy. Sklasyfikowano jako Secorsha Gawila, jednostka dowodząca. Za chwile posłusznie ekran zapełnił się inną treścią. Seco zajmował dużo więcej, ale nie było w jego folderze Tanga. a w folderze Tanga Seco był. Widać Dżony stwierdził, ze Seco to temat zbyt obszerny by jeszcze go uwspólniać z Tangiem. I bez tego bil Tanga na glowe jeśli chodzi o ilość. |
Tangorn - 2010-09-05 16:43:09 |
No tak, filmik o Tangu sie pojawił i chyba osoby, których on dotyczył go rozpoznały, ale tylko chyba, bo jakoś Fibal do końca nie potrafił umiejscowić w czasie tej ich rozmowy, to był spory problem. No ale potem pojawił się folder Seco i Tanga z leksza zamurowało. |
Secorsha - 2010-09-05 16:47:00 |
aaa, nie, nie, to… e, wiesz, częściej ze mną przebywał… *gdyby mógł to by się zarumienił. Może by się stawiał bardziej ale w głębi duszy sam chciał zobaczyć, co nagrywa Dżony, wiec przytaknął na ten pomyśl. Nie wybrał sam. Zobaczymy, co dla Dzonego jest ciekawe* |
EFECTOR - 2010-09-05 16:48:34 |
*naturalnie zaraz plik został otwarty i pokazała się kuchnia Gawilów na Mandalore. Seco stal na środku obrazu. Malkit stał na dwóch łapach na krześle. Seco w milczeniu z namaszczeniem i powagą wsadził palec do nosa. Malkit zrobił to samo z równą powagą i zaczęło się pełne celebracji dłubanie… jak ojciec z synem* |
Tangorn - 2010-09-05 16:52:53 |
Yyy...? |
Secorsha - 2010-09-05 16:55:45 |
*Seco wyraźnie ulgę czuł ze to tylko dłubanie w nosie. Zaczął się głośno śmiać, bo rzeczywiście z boku wyglądało to jak jakiś rytuał. Kiwając się przechylił się do tanga i A’dena. Szepnął bezgłośnie „skazuje was” i ręcznie przeszedł do poprzednio oglądanego zbioru* |
EFECTOR - 2010-09-05 17:00:39 |
*Gdyby Tang sprecyzował ze chce zobaczyć jak Fler bije Seco, to by Dżony pokazał. Tego tez było baaardzo dużo. Droid wyglądał na zadowolonego (programy też), ale wciąż lekko zaniepokojonego. Nie bawił się papierem, interesowało go, ze tak nagle zainteresowali się jego bazami danych. No ale stał grzecznie, widać ostatnie podpadniecie sprawiło ze nie chciał już więcej podpadać* |
Tangorn - 2010-09-05 17:04:30 |
No Tang tam był ciekaw, co znajduje się tak na czele bazy danych Dżonego, ale dłubania w nosie to on się nie spodziewał. W każdym razie tamten kawałek faktycznie wyglądał jak jakiś rytuał, może godowy? Cholera wie jak tam keleeshe u siebie zdobywają kobiety. No a potem znowu wrócili do poprzedniego folderu, tylko po co? Tang patrzył pytająco na Seco. |
Secorsha - 2010-09-05 17:10:19 |
*chyba tylko Tang rozmnaża się za pomocą nosa. Seco zdecydowanie nie, to był rytuał wzmacniający wież ojca i syna. Takie wspólne, podniosłe dłubanie w nosie, bez świadków (oczywiście nie licząc Dzonego, którego nigdy nie traktowano poważnie, no i wszyscy się na tym przejechali). Metafizyczne. To ma w sobie głębie. Głębie jak kanały w nosie w które wchodzą górnicy (palce). |
EFECTOR - 2010-09-05 17:16:35 |
*niepokoiły Dżonego te spojrzenia ale Seco wejściem w jego system sam niejako Dżonego blokował, bo Dżony bal się za bardzo podejmowac nieskrępowane myślenie, wyciągać skojarzenia odnośnie „znaczących spojrzeń”. Ale tak czy siak – był bezbronny, bo Seco miał hasła dostępu. Jedyny ratunek to otwarty bunt – zabicie Secorshy, potem świadków – Tanga i A’dena. Oczywiście to hipotetyczne i niemożliwe. Nie w tym przypadku* |
Tangorn - 2010-09-05 17:30:54 |
Tang kiwnął głową, nieświadomy, że Dżony nabył już umiejętność czytania spojrzeń, gestów i mimiki twarzy. No ale kasowanie by się przydało i chyba tylko Seco to może zrobić bez problemu, bo ma hasła. Byleby tylko Dżony się nie bronił, bo wtedy dojdzie do masakry. Tang uzbrojony nie był, ale A'den już tak, a Seco gdzieś miał swój karabin. ale miejmy nadzieję ,ze do tego nie dojdzie. Fibal klepnął w ramię kaleesha, dajac mu do zrozumienia, że ma działać i wszystko skasować., Ostatecznie. |
Secorsha - 2010-09-05 17:39:24 |
*poczuł napływ wyrzutów sumienia. Nie, żeby miał jakieś tam moralne opory ale – Dżony biedaczyna tak się napracował żeby to po nagrywać. Tak to wszystko poskładał, poszeregował,. Taki tu porządeczek był, tyle gigabajtow Tanga i jego perypetii. Ileż to trzeba poświecenia by nagrywać Tanga! Aż serce boli to niszczyć. No ale – serce niech boli, rozum swoje. Wykonał Seco procedurę kasowania. Zaznaczył cały dysk do czyszczenia. Kiedy było trzeba, podal hasło* |
EFECTOR - 2010-09-05 17:43:30 |
*Dżony był uszkodzony, za dużo by nie zdziałał. Jeśli miałby kogoś skrzywdzić, to Seco, bo miał go najbliżej. Ale to niemożliwe, w żadnym wypadku. Teraz już był świadom tego, co chcą mu zrobić. Pliki nie było chronione, ale Dżony… |
Tangorn - 2010-09-05 17:57:49 |
No serce swoje a rozum swoje. Fakt, że dla Dżonego te wszystkie nagrania były ważne był niezaprzeczalny, jednak Tang musiał chronić shebs swój jak i swoich przyjaciół. Gdyby tylko niepowołana osoba dostałą te dane w swoje ręce... dlatego według niego lepiej skasować wszystko, no chyba, że Dżony byłby w stanie wskazać wszystkie pliki, które zagrażały ich bezpieczeństwu. Niestety, to niemożliwe. Fibal spojrzał na Seco i na droidekę. |
Secorsha - 2010-09-05 18:01:15 |
*Nie zastanawiał się, nie analizował, wybrał tak – jestem pewien. Opuścił ręce i odsunął się od urządzenia. Gdyby mógł być blady to by był. Dlaczego? Bo nie miał pojęcia co się teraz stanie* |
EFECTOR - 2010-09-05 18:15:21 |
*Ekran pokazał postęp kasowania. Trwało to długo. Dżony wyglądał na zrozpaczonego* |
Tangorn - 2010-09-05 18:26:46 |
No i zaczęło się a Dżony protestował, jak można było przewidzieć. A'den poruszył się niespokojnie i wstał z miejsca, na którym siedział, ale Tang powstrzymał go ręką, miał nic nie robić. Fibal za to położył rękę na ramieniu Seco i powiedział cicho tak na pocieszenie, chociaż marne ono było. |
Secorsha - 2010-09-05 18:30:56 |
*Ale alarm wył, a to było słychać, a przynajmniej Seco to słyszał. zagłuszyło niemiłe zgrzytniecie zębów w jego wykonaniu. Podniósł ręce odruchowo, jakby chciał złapać maszynę* |
EFECTOR - 2010-09-05 18:36:39 |
*Po kilku chwilach znieruchomiał. Światełka fotoreceoptorów zgasły, działo opadło, maszyna się skuliła. Wyglądał jak martwy, jak wyłączony, lub ze spalonym procesorem. |
Aru - 2010-09-05 18:39:24 |
*Zabrak jednak nie wyleciał. Jeśli ktoś by zajrzał do sypialni Gawilów ujrzał by w gruncie rzeczy zwłoki na łóżku. Klatka piersiowa z pozoru nie poruszała się, tętno biło bardzo wolno i delikatnie. Aru w istną hibernację zapadł, skupiony na regeneracyjnej medytacji. Co nie znaczyło jednak,że był całkiem nieświadomy. W razie wyczucia zdecydowanie złych emocji, najlepiej morderczych z pewnością by się obudził. W pewnym sensie zabrak sam w sobie obecnie robił za alarm dla Secorshy obejmujący jego mieszkanie jak i lokal i obszar w okół niego. No,ale nie mógł by reagować on na każde złe emocje bo by z tej medytacji gówno było. Jedynie zła wola w stosunku do znanych mu istot mogła go obudzić. Poza tym w sferze fizycznej był nieświadom, że Dżony właśnie ma kasowane filmy jakie ponagrywał,ale czy to było tak straszne? Czy te filmy były czymś w rodzaju strzępków wspomnień? Czy Dżony przez to coś straci poza... pamiątkami, groźnymi pamiątkami? Zabrak zresztą był teraz i tak nieprzytomny w pewnym sensie, bardziej... instynktownie, niczym we śnie, wyczuł emocje droideki... i skierował ku nim spokój... ukojenie. Siebie.* |
Tangorn - 2010-09-05 18:47:10 |
- Nie, nie jest normalne Seco. |
Secorsha - 2010-09-05 18:52:57 |
*Jakby ktoś do sypialni Gawilów zajrzał, to by niedługo karawan wywoził medytującego zabraka, wiec lepiej niech nie zaglądają. |
EFECTOR - 2010-09-05 18:59:59 |
*Stał tak, dumniej, jak zawsze wtedy, kiedy dostawał polecenie „do pozycji bojowej”, lub kiedy z jakichś powodów przyjmował ją sam. Ale teraz poszło w druga stronę, bo działo opadło a fotoreceptory przygasły. Ich polaryzacja świadczyła o rozglądaniu się. Popatrzył na Seco, krótko, a potem na Tanga i A’dena – dużo dłużej, i to w kompletnym bezruchu. Ale nie podniosł działa. Jednak nie było to spojrzenie takie jak zawsze, jeśli w ogóle oni umieli rozpoznawać jego spojrzenia. I nagle ruszył – drepcząc głośno, jak zawsze* |
Tangorn - 2010-09-05 19:12:27 |
No to stali wszyscy i w napięciu oczekiwali na jakiś znak od Dżonego, który w końcu nastąpił i chyba pojawiła się ulga, a przynajmniej u Tanga, bo po A'denie niczego nie można było poznać. Niestety "Tangi" nie znali dobrze "spojrzeń" Dżonego, więc nie wiedzieli, że coś było inaczej, póki co zachowywał się w miarę normalnie. Ale czy aby na pewno? |
Secorsha - 2010-09-05 19:18:22 |
Jasne! *przytaknął Seco, ale uśmiech szybko mu zszedł, na tum samym momencie co Tangowi. Zmrużył oczy patrząc na mando. Wcale się dobrze nie czuje – zdawał się mówić * Dżonulek, a kto ja jestem? *zapytał, wskazując na siebie by zwrócić uwagę maszyny* |
EFECTOR - 2010-09-05 19:23:02 |
*Dżony wpatrywał się w A’dena jak urzeczony, tak jakby „inne włosy” zajęło go do reszty. Ale ogólnie Gajusz był jakiś inny – nieuśmiechniety* |
Tangorn - 2010-09-05 20:17:41 |
No tak, brak wspomnień o Gajuszu to alarmujący znak, którego Tang nie lekceważył. Wiec trzeba tą sytuacje jakoś rozwiązać, ale na szczęście rozpoznał Seco ,więc jest w miarę dobrze. W miarę, bo nie wiadomo co tak na prawdę utracił Dżony. |
Secorsha - 2010-09-05 20:20:49 |
*stanąwszy obok dropia zaczął go gładzić po pancerzu. Dżony wydawał się bardzo zadowolony z życia. Beztroski, taki jak wcześniej, jednak nadal Seco czul, ze coś jest nie tak* |
EFECTOR - 2010-09-05 20:25:26 |
*to było przejęzyczenie autorki. Przepraszam, oczywiście miało być „dyplomacje”. Demokracji Dżony nie kocha i nie rozumie. Za to sytuację w jakiej się znalazł jak najbardziej, bo było milo, i wyraźnie się osoby na Dżonym skupiały. Dostał nawet dwa zadania na wyższe funkcje intelektualne – powiedz kto to jest* |
Tangorn - 2010-09-05 20:30:19 |
No to było dziwne, bo Dżony nie poznawał ani Tanga ani A'dena, choć powinien z założenia. No chyba, że miał burdel w bazie danych i wszelkie dane o Tangu znalazły się w folderze z nagraniami, a to już ewidentnie wskazuje na syf w oprogramowaniu. A tak przynajmniej uważał klon, który znał się trochę na droidach i ich budowie. Każdy osobna baza danych miała osobny nośnik pamięci, takie jak" Główny, Zapasowy, Awaryjny itp. Było tam tez miejsce na nagrania, potem indywidualne oprogramowanie właściciela itp. |
Secorsha - 2010-09-05 20:34:57 |
*Seco zrobił kwaśną minę. Może za bardzo klikał te „tak”? Może za dużo tam czegoś wywalił? |
EFECTOR - 2010-09-05 20:42:52 |
*co droid to system, a modeli szło w setki. Droideki z samodzielnym procesorem to prawdziwe unikaty, wiec niewykluczone – i tu przykład – ze działają inaczej. Nie tylko republika produkuje droidy. Dżony nie miał tak lotnych myśli jak inne. U niego wszystko było ze sobą powiązane. Po nitce do kłębka. A zabiegu nie wykonywał programista. Nawet informatyk. Pojawiły się błędy – tymi błędami było to, ze osoby połączone z nagraniami, które stanowiły znaczny procent całości zostały razem wessane z folderów katalogowych. Przestały istnieć, jakby miało to wymazać po nich całkowity ślad. Usuwano całą zawartość dysku, zabezpieczenie pełne. Nie istnieje nic, po czym można by było dojść do Tanga i jego danych. Taki sam efekt dałoby spalenie dysku, co z resztą Dżony zrobiłby w przypadku przejęcia przez wroga. Nie ma żadnego śladu. |
Tangorn - 2010-09-05 20:50:00 |
Cóż, i trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa, przynajmniej nie jest wrogo nastawiony, więc będzie spokój. No i też nie będą rozmawiali o ważnych sprawach w obecności droida, taka ostrożność, bo zabezpieczenia przed pochwyceniem to jedno, ale każde zabezpieczenia da się obejść, prędzej, czy później. |
Secorsha - 2010-09-05 21:00:13 |
Ta, bierz. I dziękuje za posklejanie sehrrka *wskazał łbem na drzwi do sypialni, gdzie leżały zwłoki Aru. Pomachał im, po czym klepnął zachęcająco droida w pancerz* |
EFECTOR - 2010-09-05 21:01:45 |
Bywaj sir. Dżony idzie czuwać nad Aru. Ochrona osób i mienia, sir! *zareagował na popychani, w końcu miał nawet opcje sterowania manualnego, manualnego czym się. Rashaf na Tatooine przekonał. Grzecznie i pokornie podreptał do sypialni, gdzie znikł i ani widu ani słychu po Dżonym* |
Aru - 2010-09-06 00:26:29 |
*No cóż, zwłoki zwłokami,ale wyrko małżeńskie, nie? Może zabrak żony nie przypominał Gawilowi, no i nawet dobrze, nie znaczy to jednak,że taki niewysoki typ zajmuje całe wyrko. Jak by kaleesh bardzo chciał się w wygodnym łóżku położyć to "zwłoki" nie miałyby nic przeciwko. Nic przeciwko nie będzie mieć nieprzytomny zabrak przez jeszcze jakieś dwa dni. Po tym pewnie się wybudzi i z dziką rozkoszą wpieprzy pół zawartości lodówki kaleesha,ale to już za jego pozwoleniem i pewnie się weźmie zalokuje na przyszłość na kanapie. W czasie medytacji jakiś wielki komfort wymagany nie jest, byleby miał gdzie leżeć w cieple i w spokoju jako takim.A co do Dżonego, jeśli ten jakieś skanery wykrywające funkcje życiowe posiadał to z pewnością zauważył spowolniony puls dwóch serc Aru oraz proces oddychania spowolniony znacząco.** |
Aru - 2010-09-06 19:34:41 |
*Dzień później, koło godziny 13, bardziej bliżej 14 niż 13. Ale dosyć o cyferkach i godzinach. Zwłoki ożywać poczęły. Puls przyspieszał będąc już naturalnym dla żywych stworzeń, oddech stawał się głębszy i częstszy. Po kilkunastu minutach zaś spokojnie wybudzony zabrak otworzył swe oczy. Trochę wcześniej niż planował, ale cóż... zapasy mu się kończyły. Potrzebował dawki energii, wprost mówiąc, żarcia i wody. Bez tego się nie wyleczy szczególnie w tak gwałtowny sposób. Ale przynajmniej płuca już miał sprawne i nieco nerwów w swej prawej kończynie poprawił... ale żeby tym ruszać w tym dniu, nie było mowy. Krwotoki jednak mu nie groziły, no chyba,że spadnie ze schodów. Tak czy siak, zabrak niepewnie i powoli podniósł się. Niezbyt obolały, lecz trochę głodny i z postanowieniem,że napcha się do granic co by mieć zapas na dalsze dumanie. Na razie jednak na łóżku siadł stopy swe opierając o podłogę.** |
EFECTOR - 2010-09-06 20:44:57 |
*Skoro się zwłoki podnosić poczęły, to zaraz za nimi dało się słyszeć znajomy szum serwomotorów, bo dawny metalowy przyjaciel zarejestrował ruch i teraz najwyraźniej chciał się przywitać. Dżony tez był uszkodzony. Uszkodzone ramie Seco przywiązał sznurkiem by nie ciągało się po podłodze. Dżonym trochę chwiało, no ale naładował się i naprawił błędy w systemie. Uszkodzenia mechaniczne musza poczekać, ale nie były „śmiertelne” i w trybie droida towarzysza nie przeszkadzały Dzonemu* |
Aru - 2010-09-06 21:05:31 |
A tutaj, Aru, Dżonulek. *Odpowiedział na to swoiste powitanie Dżonego.* Chodź no tu, wiadomość dla Twego pana trzeba nagrać. *Ruchem zdrowej ręki zachęcił droidekę do podejścia do niego. Przyglądając się przy okazji niszczycielowi i zauważając tę jedną niesprawną kończynę,prawe chyba nawet jak u zabraka!* To Ci się chyba w barze nie stało? *Na ramię uszkodzone wskazał. Nie był pewien co do tego jak uszkodzony był tam Dżony, z oczywistych względów nie przyglądał mu się zbytnio i widać jeszcze całkiem z medytacji się nie otrząsnął bo nie pamiętał że to Seco go uszkodził.* |
EFECTOR - 2010-09-06 21:12:32 |
*Dżony posłusznie ustawił się naprzeciwko Aru* |
Aru - 2010-09-06 21:32:57 |
Nie pamiętasz? Rozumiem... *Odparł przypominając sobie powoli wszystko. Czyżby coś Seco zrobił by Dżony zapomniał? Będzie go musiał zapytać po następnej pobudce.* No, tak więc zwłoki chcą przeprosić Secorshę za zjedzenie mu sporej zawartości lodówki, jeśli nie całej. W kieszeni płaszcza w kącie sypialni znajduje się cztery tysiące kredytów, z nich na zakupy jedzenia które wyjmiesz możesz skorzystać bo nie chcę być aż takim pasożytem.... *To oczywiście już mówił podczas nagrywania.* Mam też nadzieję, że nie sprawiam wielkiego kłopotu. (I kiwnął głową na znak,że koniec. Po czym zamierzał dalej wykorzystać Dżonego. Bo i podnieść się mógł lecz nogi nadal bolały i nie były tak sprawne.* Dżony,teraz potrzebuje Twojej pomocy... zaprowadzisz mnie do kuchni? Tylko powoli, nie wszystkie systemy mam sprawne i musze mieć jakieś oparcie w Tobie, mały. * I tak też wsparty o Dżonego zamierzał udać się do kuchni by wybrać na początek z lodówki to co nie wymagało większych przygotowań. Nie pożerał jednak niczym zwierzę. Po pewnym czasie wmuszał w siebie kolejne porcje. Zamierzał w końcu "zezwłoczyć" się na kilka dni pod rząd. Zapasy energii i budulca mu się przydadzą.* |
EFECTOR - 2010-09-07 06:32:52 |
*Nagrywanie u Dzonego było wyraźne – pikniecie na początek i pikniecie na koniec. Pod prysznicem kiedy Aru tego nie zauważył. Tang zawsze to uparcie ignorował a Seco się śmiał.* |
Aru - 2010-09-07 08:08:44 |
*No przy lodówce tak stać nie będą co to to nie. Ani nie byłoby to wygodne dla Aru, ani chyba wygodne dla Dżonego. Zabrak zwyczajnie po zaopatrzeniu w pożywienie do stołu najbliższego się udał. Ale by nie zanudzać to można to opisać skrótowo. Czasem potrawa była podgrzewana i przygotowywana na inne sposoby. W praktyce zaś Secorshy z lodówki zniknęły tylko rzeczy proste i szybkie do przygotowania.* Dzięki za pomoc, Dżonuś. Dał bym Ci coś gdybyś jadł. *Podziękował droidece wracając do konsumpcji i myszokróliczej łajzie kawałek szynki rzucając. Na więcej liczyć nie mogło stworzenie.* |
EFECTOR - 2010-09-07 10:30:32 |
*No ale liczyło, własnie na to liczyło stworzenie, które złapalo szynkę w locie,a potem znowu siedzialo i wlepiało w Zabraka żebrzące oczy. Dzony zaś szybko stracil zainteresowanie, duzo ciekawsze okazały się opakowania po zjedzonych produktach - papierowa torba, umazana sosem puszka czy plastikowe pudełko. To wszystko Dzony zagarnął dla siebie na drugą stronę stołu i bawił się w pełnym fascynacji milczeniu* |
Aru - 2010-09-07 12:53:52 |
*A zabrak pastwił się nad jakimś skorupiakiem z dwoma oczyma i zębami oraz szczękami. Ciekawe bo okazało się,że w pancerzyku nie ma flaczków,a nadziany jest dobrym mięskiem,chyba drobiem, oraz sosem pikantnym. To też skonsumował ze smakiem,a następnie widelcem mięso ze skorupki wydłubał tegoż skorupiaka właśnie. Nawet oczom jego nie przepuścił i je zjadł, niezbyt smaczne,ale białka było tam dużo, żeby nie rzec, że w ch*j. Taki też pusty pancerzyk bez oczu i może z móżdżkiem pozostawił w talerzu, zapijając sokiem.* Dżony, jak pokażesz to Seco to wykasuj wiadomość po jej przekazaniu. *Poinformował jeszcze Dżonego zmieniając temat.* Jak tam Twoje systemy Dżony? Dobrze się czujesz? No i... nie wiesz gdzie Secorsha? |
EFECTOR - 2010-09-07 16:36:20 |
Secorsha poszedł tam gdzie Dżony ma nie iść z nim, sir *objaśnił, zdradzając tym samym niejasny przebieg tamtego zajścia: Seco poszedł gdzieś i zabronił Dżonemu iść za sobą.* A czemu wykasować, sir? Dżony zrobił podsumowanie, sir, Dżony nagle ma cały dysk wolny… Dżony myśli ze to śmierdzi, sir… Systemy Dżonego optymalnie, sir. Dzony poleci na Widmo. Statkiem! Z Gajueszem, ale on ma inne wlosy… i on inny, Aru sir, on zmienił włosy i imie… |
Aru - 2010-09-07 17:34:34 |
*No cóż, na wytłumaczenie Dżonego kiwnął tylko głową. Nie wymagał od niego konkretnej wiedzy. Może i iść nie mógł, może i Secorsha zwyczajnie chciał by Dżony go pilnował. Ale już wieść o tym,że dysk ma wolny... a potem i wspomnienie o Gajuszu. Dżony o nim coś wspominał,ale to była osoba martwa z tego co zabrak pamiętał. Czyżby coś dłubano w Dżonowej pamięci i mówiąc łagodnie, zjebano?* Gajusz? Dżony, ale Gajusza ciało zostało spopielone na Tatooine podczas... pogrzebu. Nie pamiętasz? |
EFECTOR - 2010-09-08 06:00:32 |
*uszkodzone, uwiązane sznurkiem prawe ramie droida mogło poruszać się nieznacznie w tej pozycji, tak wiec obie łapki pracowały usilnie by dopasować pudełko do przykrywki, niestety odwrotnie. Pod szyjką migała jakaś dioda, mogło to świadczyć o skupieniu. Raczej nie nagrywanie. Spojrzenia było nader wymowne – najpierw na swoją pracę, później na twarz Aru – przeskakiwały natężenia blasku, mimo ze zza stołu i tak wystawał masywny kształt niszczyciela.* |
Aru - 2010-09-08 08:46:57 |
*No cóż. Zabrk był chyba jedną z niewielu osób które jakimś cudem odróżniały spojrzenia Dżonego. Choć to raczej opierało się w większej mierze na intuicji niźli na obserwacji, ale rozróżniać szło. Aru spokojnie słuchał tego co Dżony miał do powiedzenia, racząc się resztą soku w szklance. Nie podobało mu się to całe mówienie dropia o Gajuszu który na pewno był trupem. Ledwo się powstrzymywał przed tym by spróbować Dżonemu przypomnieć o fakcie, że Gajusz nie żyje. Jednak z tym będzie musiał poczekać do rozmowy z Secorshą co nastąpi pewnie w ciągu kilku dni...ale teraz zabrak wstał i powoli talerz odniósł do zlewu.* A co to za błąd Dżony? *Zapytał licząc też, że Dżony mu pomoże dojść do... kibla! Po tym już zabrak z droideką zawędruje do salonu, nie do sypialni.* |
EFECTOR - 2010-09-08 10:53:20 |
*z całą pewnością, jeśli zostanie odpowiednio pokierowany. Dla niego obciązenie dodatkowych parudziesieciu kilogramów to było nic. Wystarczy mu powiedzieć: Dzony, do kibla, i już załatwione – Dżony na skrzydlach radości uda się wraz z Aru do tego niezwykłego miejsca. Póki co jednak czekał, zajęty niepokornym pudełkiem które nie chcialo się zamknac.* |
Aru - 2010-09-08 11:09:12 |
Chodź, pomóż mi do kibla się dostać. *Zawołał zafascynowanego pudełkiem droida. Później się nim pobawi.* A nie przyszło Ci czasem na myśl, Dżony, że może to Ty się mylisz i to nie jest Gajusz? *Zapytał gdy ten już mu pomógł zrobić co trzeba, czyli dotrzeć do ubikacji, bo już w środku asekuracji nie potrzebował, nie wątpił, że Dżony by go podparł albo potrzymał wiadomo-co, ale istniało ryzyko, że uzna to za "przedmiot" i sobie...no... ekhm... weźmie. Toteż zabrak sam sobie spokojnie poradził i gdy z kibla wyszedł kierując Dżonym tak by do salonu dotrzeć, pytanie zadał.* |
EFECTOR - 2010-09-08 11:26:11 |
*Wiernie i oddanie wykonywał wszystko, co Aru od niego chcialz prawdziwą przyjemnością, przyjemnością co nie można było wątpić nawet przez chwile – w każdym ruchu była ta niesamowita lekkośc. Stukał ochoczo trzena nózkami, służąc Aru swoim potężnym metalowym cialem* |
Aru - 2010-09-08 12:11:18 |
Pytaj Seco, Dżonuś. Albo bądź cierpliwy i poczekaj aż wyzdrowieję... wtedy porozmawiamy na temat Gajusza bo zdecydowanie nic nie rozumiesz. *Westchnął gdy dotarli do salonu, bez ceregieli na kanapę opadł zadkiem, zapadając się w wygodnej materii.* Bo to nie jest Gajusz co tak uparcie potwarzasz. A'den to jest brat Gajusza. *Ale nie mógł się też powstrzymać by choć nieco Dżonemu wytłumaczyć. Nie podobała mu się ta nagła amnezja droideki. Coraz więcej pytań mu się kłębiło w głowie, pytań które zadać Seco by wypadało.* A teraz jak byś mógł to..znajdź mi jakiś koc, mały *Z lekkim uśmiechem na wytatuowanej twarzy poprosił Dżonego o drobną pomoc. Widać zamierzał dalszą część leczenia uskutecznić na kanapie, nie zajmując już łóżka Gawili.* |
EFECTOR - 2010-09-08 12:29:08 |
Brat? *zdumiał się Dzony* A Dżony nie ma brata, sir*sam najwyraźniej nie widział w sobie zadnych anomalii. Po zażegnaniu zagrażających istnieniu usterek, odłączeniu kilku systemów, generatora prawego działa i podładowaniu baterii czył się „bardzo dobrze”* |
Aru - 2010-09-08 12:38:19 |
No to przynieś znawco koców, koc,a potem mnie odprowadzisz do jakiegoś innego pokoju może od salonu, bo ktoś wyglądający jak trup nie będzie dobrym elementem wystroju wnętrza w salonie. *Tia i jemu taka refleksja się nasunęła. Przyjdzie Seco, z gościem jakimś,a tu na kanapie pod kocem leży ktoś kto praktycznie nie oddycha i wygląda jak by z wojny wrócił. Nie, lepiej w tej całej bawialni będzie jakkolwiek ona nie wygląda.* A Dżony brata nie ma jak widać. Ja też nie mam. A przynajmniej nic mi nie wiadomo na temat braci czy sióstr. *Wzruszył lekko ramionami.* |
EFECTOR - 2010-09-08 12:53:58 |
A na widmie są takie jak Dzony *zauważył, wykazując się przy tym ponadprzecietną galopującą i zwalająca z nóg inteligencją. Proszę się nie spiać – dla Dzonego to wiele. Po koc pójscie tez mu szło znakomicie – przedreptał do garderoby i za chwile wyłonił się. Mógł wyglądac przerażająco,przerażająco szak droideki wychodzące zza węgła były elementem wielu filmów grozy. Pojawił się Dzony. Lewe ramie miał odchylone, skierowane dzialem ku dolowi. Trzy palce trzymały róg koca. Caly koc ciągnął się za nim przez całą swoją długosc a zadowolony Dzony dreptał ku Aru. Z kocem. Ciągniętym po ziemi* |
Aru - 2010-09-08 13:14:09 |
No są,ale pewne różnice w wyglądzie są między wami. To raczej można by uznać za...członków tego samego gatunku. To tak jak kaleeshe do których należą i generał i Seco,a rodziną oni nie są. *No co nieco wyjaśnić próbował, cóż poradzić.* Tak samo w Twoim wypadku. Zresztą pod względem osobowości jestem zupełnie inny mały. *I wstał, Dżonym się posiłkując zamierzał wybrać się do tej osławionej bawialni.* Kurs bawialnia mój padawanie. *Z namaszczeniem rzekł do droideki obranie kursu na odpowiednie pomieszczenie wspaniałomyślnie pozwalając Dżonemu.* |
EFECTOR - 2010-09-08 18:29:10 |
Dżony i Seco to nie są bracia, sir *Odparł droid* Dżony i generał to nie są bracia też *proszę, jakimi dziwnymi torami chodzą myśli Dżonego. * |
Aru - 2010-09-08 19:44:16 |
*No cóż, Aru z pewnością by to miejsce także mianem kostnicy nazwał. Czemu? Ano jak by poznać mu było już dane synka Gawilów to by się nie zdziwił jak by tutaj zwłoki swych ofiar składować zaczął. W końcu to takie urocze dziecko! * Dżony... jak zawsze, Twe przemyślenia mnie zaskakują. *Pochwalił, tak pochwalił Dżonego za jego refleksje. Jakie by one nie były ważne że są! Znak, że mimo wszystko Dżony się uczy,a Aru go do tego zachęcał, czy to dobrze czy źle, to już ciężko było określić. Traktowanie jednak Dżonego niczym innych droidów... odpadało. To był pupilek i dzieciak ot co. Dzieciak z armatami. Lecz mniejsza z tym, zabrak padł na kanapę na plecach się lokując.* |
EFECTOR - 2010-09-09 06:18:16 |
*Póki co na szczęście wszystkie ofiary Malkita były nieistniejącymi wymyślonymi potworami. Nie wyglądałyby wiec tu źle, w końcu są niewidzialne. |
Aru - 2010-09-09 10:39:53 |
*Serdeczny uśmiech na twarz zabraka Dżony przywołał mimo tego, że pod kocem ten uśmiech był, jedyne co się uchowało to czubek głowy i jedno oko wpatrująca się w Dżonego* Może być i tak Dżony. Mój metalowy, głupiutki braciszek z armatami. *Śmiać mu się chciało,ale wybuchnięcie śmiechem mogło by zostać źle odebrane przez jak najbardziej poważną w tyej chwili droidekę.* Tak Dżony i ja cię kocham..a teraz muszę odpocząć. Pilnuj by mnie nie ukradli. *Rzekł jeszcze i umilkł. Po ewentualnej odpowiedzi Dżonego znów się wprowadzi w ciągu kilku minut w stan swej medytacji.* |
EFECTOR - 2010-09-09 17:29:58 |
dobrze Aru sir *odparł braciszek Dzony, i usiawiwszy się przodem do drzwi opadł na szeroko rozstawione nózki i przeszedłw stan czuwania* |
Aru - 2010-09-11 20:27:06 |
*Miesiąc minął. Oddech głębszy w ciele na kanapie po raz pierwszy od tamtego czasu się pojawił. Serca zabiły mocniej, krew żywiej w żyłach płynąć poczęła. Oczy pod powiekami poruszyły się, mięśnie drgnęły i napięły się pod skórą skrytą bandażami, czystymi bandażami. Widać ktoś mu je zmienił podczas hibernacji swoistej. Westchnienie. Złoto oczu światło może nie dna, bo na Nar Shadda tego nie ma,ale światło do oczu padło nareszcie. Lecz oczy zaraz na powrót zamknięte się stały. Zabrak zbierał myśli, dopiero po kilku minutach był w pełni gotowy. Co nie znaczyło, że jak się ruszył toto szybkie było.* W dupę Stasia... *Pierwsze słowa wręcz wychrypione przez zastałe struny głosowe. Następnie wstał siadając w kanapie, napinając i rozluźniając mięśnie. Wszystko go bolało, chyba nawet włącznie z włosami. Uroki tak szybkiego leczenia oraz podtrzymywania funkcjonalności i nie dopuszczanie do zaniku mięśni. Dobrze choć,że jeszcze nie czuł głodu.* Działa? *Sam do siebie mruknął unosząc prawą rękę, poruszając palcami i stykając się ich opuszkami o opuszek.* Chociaż to na pocieszenie... *I lekki uśmiech obolałą twarz wykrzywił. Ale moment,nadal w bawialni był? Jak był w hibernacji mogli go przenieść i na śmietnik. Choć i tak pewnie powszechnie już znany był jako "Zwłok Gawilów" czyli część wystroju.* |
Malkit - 2010-09-11 20:37:14 |
*Nikt zwłok nie zabral z bawialni. Zabrali mama nie kazała dotykac trupa, tak wiec Aru był niedotykany na swojej kanapie. Tylko Malkit zabral mu koc, bo budował tratwę. Teraz jednak tratwa lezała pod sciana a szelem na boku, byczym olbrzymy, leniwy gepard skalny. Chyba drzemał, jednak ruchy zwłok sprawily, ze na głogiej szyi podniósł się szlachetny łeb i spojrzał wzdłuż cielska na ruchy ręki Aru. Wargi ruzchyliły się a smukły jezyk oblizał nozdrza. Raz jedno, raz drugie* |
Aru - 2010-09-11 20:56:06 |
*No cóż, koc mu najmniej w ciepłym domu był potrzebny. Ważne,że go nikt nie uszkodził podczas swoistego snu. Ani nie pomalował. Zabrak jednakże z początku nie zwrócił uwagi na stworzenie leżące pod ścianą na "tratwie". Wyraźnie nie zauważył go,ani nie wyczuł z powodu jego błogości i spokoju. Zwyczajnie mu to umknęło gdy bandaż ze swej prawej ręki rozwijał by zobaczyć jak to wygląda. No cóż... dobrze. Blizn prawie nie było jednakże w liniach tatuaży były widoczne wyraźne przerwy tak jak by maszyna bądź ręka tatuażysty omsknęła się znad skóry. No cóż, będzie musiał odwiedzić jakiś salon co by uzupełnić braki...* Hmm...myszokrólik ewoluował? *Mruknął na widok stworzonka, jeśli nie było ubrane nic się nie zdziwił, jeśli zaś Malkit był ubrany to...albo Gawile ubierają zwierzaki-a że mają droidekę pupilka to go to nie zdziwi. Chociaż wyraźnie intelekt było czuć od stworzenia na które spojrzał stykając się wzrokiem ze zwierzem.* |
Malkit - 2010-09-11 21:01:05 |
*Nie był ubrany,. Głęboka klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała w rytm oddechu, wolniejszego niż u ssaków. Wzdłuż kręgosłupa biegły umięśnione linie warstwy mięśniowej. Ogon poruszał się miarowo od polowy, trzepiąc szczotą. Stworzenie było młode, głupawe jeszcze, a umysł nieco nie doganiał w pełni rozwiniętego, silnego samczego ciała. Mógł ważyć już koło 80 kilo. Na pewno jeszcze urośnie. Uszy, błoniaste i sterczące niemal spotkały się ze sobą koncówkami, a miodowe oczy o głębokim spojrzeniu wielkich owalnych źrenic wpatrywały się w Aru. I nagle stworzenie rozmylo się w ciemnozieloną smuge i w ułamek sekundy później biale szczeki z trzaskiem zacisnęły się na wiewającym się końcu bandaża* |
Aru - 2010-09-11 21:10:20 |
*No to pod tym względem byli obecnie podobni. I zabrak jeszcze nie oddychał tak prędko i często jak powinien, i on był prawie nagi, jedynie w bokserkach i bandażach. Właśnie bandażach.... zabrak drgnął wyraźnie, oczy jego szerzej się rozwarły gdy z zaskoczenia go stwór wziął łapiąc za bandaż który zaraz w szczękach jaszczura się znalazł gdy zabrak szarpnął się uwalniając z reszty materiału krępującego jego kończynę. Co jak co,ale stworzenie wyglądało na silne,a w obecnej chwili odrętwiały jak bela byłby idealnym obiektem do ciągania po całym pokoju.* A bierz to pędziwietrze. *Ot co, bez większej ekspresji w głosie, jeszcze "nie umiał" jej wywołać.* |
Malkit - 2010-09-11 21:15:57 |
*Zwierze zaczęło dziko rzucać łbem na boki, cofając się, a ciągnięta przez niego wstęga bandażu zaczęła falować fantazyjnie, bo zaraz ruchy głowy stały się bardziej wymyślne, nie tylko w boki ale i w gore i dół a także na okrągło. Zaczął także wydobywać się warkot z głębi gada. Nie był to wściekły ryk, a jedynie – wyraz podszytego agresją nastolatka rozbawienia. Przednia łapa podniosła sie a rozcapierzona dlon usiłowała złapać za bandaż, jednak w sposób w jaki robi to zwierze, bez precyzji cywilizowanej istoty. W końcu złapał, i wtedy rozlegl się trzask rwanej tkaniny,a potem łomot, kiedy 80 kilo miecha zwaliło się z powrotem na podlogę* |
Aru - 2010-09-11 21:24:10 |
Ta...ja też się cieszę. *Mruknął nie poświęcając większej uwagi na nieznane mu stworzenie wyraźnie oznaki inteligencji wykazujące,a raczej wysyłające w Moc, czego zachowanie nie odzwierciadlało. Zabrak jednak widział na dalekich rubieżach już dziwniejsze stworzenia wyglądające mniej rozumnie,a które rozumne były toteż... toteż nic lepiej z góry nie zakładać choćby i po samym zachowaniu. Ale na ten moment to Malkit był zasypywany przez kolejne bandaże ochoczo na niego rzucane przez zabraka rozplątującego kolejne wstęgi tkaniny by w końcu zostać uwolnionym ze swych więzów* |
Malkit - 2010-09-11 21:27:51 |
*Skoro był zasypywany, to niezmiernie go to radowało. Podskakiwał, łapał, lapami, pyskiem, calym cialem, rzucając grzbietem w lewo,w prawo. Bardzo szybko zaczął przypominać mumie która się rozpada, bo bandaże opadły luźno i okręciły ciemnozielone łuskowate ciało. |
Aru - 2010-09-11 21:35:11 |
*No co do tego wątpliwości nie miał,że groźne toto być nie mogło,przynajmniej nie niepokojone i nie atakowane. Może i Secorsha zdawał się być lekkoduchem to kretynem z całą stanowczością on to nie był. Poza tym już mu życie raz ocalił Gawil po drobnym skupieniu uwagi mafiozów na swej wytatuowanej dupie by ten pierwszy mógł dopaść do pojazdu. No,ale nic to, teraz zabrak z lekkim uśmiechem obserwował powarkujące i kręcące się stworzenie owinięte zwojami bandaży. Sympatyczny widok, na pewno lepszy od mglistych wizji i pół-snów jakie zabrak podczas swej hibernacji miał. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie wiedział ile to trwało,a jego żołądek odezwał się po chwili. Głośno. Baaardzo głośno. Niczym rancor w trzewiach odgłos wydając na tyle głośny,że i stwora zainteresować to mogło.* |
Malkit - 2010-09-12 08:10:17 |
*Leżący teraz stwór przekręcał się co raz to na drugi bok na opływowym wałku jakim był jego grzbiet, bo stwór miał troche tłuszczyku. I pyskiem atakował bandaże, zakręcając i zaciskając je coraz mocniej, jakby to było jego głownym celem – by jak najbardziej się zabortac. I nagle stop. Kompletny bezruch, a łeb podniósł się. Pysk skierował w Aru. Uszka drgnęły, łeb w zdumieniu lekko przekręcił się w bok. Jakiś dziwny dzwięk…* |
Aru - 2010-09-12 09:42:50 |
Buuurpp! *I po chwili kolejny odgłos z trzewi wytatuowanego się rozległ jak by czekający tylko na chwilę uwagi tego stworzenia. Az Aru za brzuch się chwycił śmiejąc cicho w reakcji na zachowanie stworzenia.* No co? Głodny jestem jak diabli, brzuch domaga się jedzenia... *Wyjaśnić postanowił temu dziwnemu osobnikowi co i jak. Nadal nie wiedział co to za rasa, ani nie był pewien, że jest na tyle rozumne by wiedzieć co mówi. Nie miało to jednak większego znaczenia bo zabrak zamierzał wstać z kanapy i polecieć szybko do kibelka bo jednak coś bardziej niecierpiącego zwłoki się w jego wypadku pojawiło. Jeśli ktoś się nie domyślił co to wyobraźcie sobie co może się chcieć po miesiącu nie robienia tego... i jak "przyjemne" to będzie po takim czasie.* |
Malkit - 2010-09-12 10:53:53 |
*uszka zatrzepotały znowu nad roztrzepanym afro z czarnych włosów przypominających nieco pióra. To chyba cecha młodości. Stworzenie na chwile zrobiło zeza, a potem znowu parą szeroko rozstawionych okrągłych ze zdumienia oczu obserwowało zabraka. Oczywiście usiadło już, ale nadal było zaplatane w bandaże* |
Aru - 2010-09-12 11:02:36 |
Ta,ale te zwłoki obce nie są. *Odparł jak by nigdy nic, dopiero po chwili się reflektując, że stworzenie się odezwało. Teraz dla odmiany to jego oczy szerzej otwartymi były, wyraźnie zaskoczonymi. Już zaczynał zabrak do wniosku dochodzić, że gad jednak mówić nie potrafi,a tu patrzcie państwo! Gad gada! I to chyba jeszcze syn Secorshy jest... czyli by to znaczyło,że Aru spał znacznie dłużej niż przypuszczał skoro już jest w domu syn jego... przyjaciela chyba można by rzec. Matka pewnie także była.* O, mówić się potrafi co? A gdzie kultura, żabo? *Brew ku górze uniósł uśmiechając się lekko. Potrzeby fizjologiczne mogą nieco poczekać.* Ja jestem, Aru, Ty chyba też masz jakieś imię. |
Malkit - 2010-09-12 11:12:01 |
ty sam jesteś żaba lukaciu mutaciowy tu! Tukuciu lutaciowy! *głosik miał dziecięcy, ale zakrawający na samczość. A może to celowa modulacja głosu? Wyrośnięte piskle poderwało się na cztery równe łapy i zaczęło – miotając się na boki, wydawać odgłosy przypominające donośny śmiech* |
Aru - 2010-09-12 11:18:33 |
*No to teraz umysł Aru dostał niezłego kopa. Już wcześniej był nieco zdezorientowany,ale teraz to go wręcz oszołomiono tą wiązanką tukuciów lukaciowych czy innych dziwadeł. Kompletnie nic nie zrozumiał z tego co ten wyrośnięty dzieciak do niego mówi. Jakiś szyfr istny to był choć zabrak czuł,że jest właśnie obrażany. Dotknięty jakoś szczególnie się nie poczuł bo i tak nic z tego nie zrozumiał, przyznać jednak musiał komicznie to stworzenie się zachowywało. Co nie przeszkodziło zabrakowi rzucić poduszką z kanapy prosto w szyję szela czołem opierającego się o podłoże.* Już wolałem jak nic nie mówiłeś. *Racząc go tylko tymi słowy i wstając z tejże kanapy by udać się z pokoju do kibelka, mając baczenie na "żabsko" co by go nie dopadło* |
Malkit - 2010-09-12 11:23:00 |
u.u.u.u.u.uu.u.u.u.u.u.u.u *rozbrzmiewało donosnie, nawet kiedy stworzenie dostało poduszką. Zaraz wstało i padło na niego klatką piersiową, a dupa pozostawała w górze. Ogon teraz chlastał boki kitą, poruszając się miękko w dużej amplitudzie wahnięć, co sugerowało zadowolenie* |
Aru - 2010-09-12 11:37:19 |
*No, te całe "u.u.u.u.u." w swym wydźwięku wskazywały na to,że szelek jest zadowolony. Zresztą radością toto promieniowało jak latarnia morska światłem. Na słowa jego jednak przystanął spoglądając na rozłożonego w dziwnej pozycji stwora.* Iii? Dżony mi nic nie zrobi, a ja muszę iść do łazienki. No chyba, że chcesz bym tutaj wybuchnął, potem będziesz musiał sprzątać to co przez chyba miesiąc w sobie uzbierałem. *No, prawdą to nie było, bo metabolizm był spowolniony przez ten czas, lecz jedno zabrak wiedział. Zrobić to trza i nie będzie to dla niego bezbolesne.* |
Malkit - 2010-09-12 11:40:27 |
*stworzenie się uspokoiło i spojrzało na niego wyrzutem, zupełnie jakby mówiło – ot, będzie mnie gównem straszył. No ale nic nie powiedział, tylko cały rozsmarował się na podłodze i dalej wyplątywał się ż bandaży, pomrukując cicho* |
Aru - 2010-09-12 11:45:18 |
Zaraz wracam. *Odparł ruszając ku drzwiom, już po ich otwarciu dorzucając szybko, na jednym tchu* żabo! *I idąc do kibelka. Po załatwieniu tego co załatwić miał, wróci do pokoju, co jak co,ale tym razem skoro najpewniej i żona Secorshy była w mieszkaniu nie miał jakoś może i odwagi ku temu by iść i wyżreć zawartość lodówki, nawet mimo odgłosów jakie wydawał jego żołądek co rusz. No i też nie miał zbytnio w czym iść. Swoich ubrań nigdzie nie widział. Płaszcz pewnie jednak wyrzucono, tunikę może i pozszywać w miejscu postrzałów dało się... nigdzie jednak nie widział swego ubrania, pewnie do prania trafiło. Może jakiś ciuch należący do Gawila mu tu zostawili w razie wypadku jak by Zwłok wstał?* |
Malkit - 2010-09-12 11:48:35 |
*chyba uznali po miesiącu ze jednak zwłok nie wstanie bo na stoliczku obok odbiornika holo leżał katalog usług pogrzebowych… Szelek po przyjściu Aru z bombardowania leżał zmęczony na podłodze i dyszał. Nie mógl się wygrzebać z bandaży. Kiedy ujrzał Aru, fuknął tylko raz* Ty żaba! |
Aru - 2010-09-12 12:09:57 |
*No chyba tak bo i jemu się w oczy rzucił tenże katalog. Tia, i niby on miał coś z tego wybrać? No nic, najwyżej w gaciach będzie paradował przed panią domu, mu tam wszystko jedno. Choć spodnie jego by się przydały... ale, gacie przynajmniej czyste, nie miał ich jak ubrudzić przez miesiąc bycie zwłokiem.* Ale Ty większa poplątańcu. *Nie dał się jednak zdominować samczykowi bezimiennemu jak na razie. Za to poplątanemu w bandażach równo.* Nie prościej by Ci było...no nie wiem, podrzeć te bandaże i uwolnić się? *Zaproponował siadając ciężko na kanapie, nadal cały był obolały, pewnie jeszcze kilka minut będzie się czuć jak kłoda drewna.* |
Malkit - 2010-09-12 12:13:59 |
*widać nie. Takie były zasady, choć zdecydowanie mógłby podrzeć bandaże. Szelek westchnął, i znieruchomiał, jakby pokonany. Może jeszcze nie wiedział, ze proste rozwiązania siłowe mogą zapewnić zwycięstwo* |
Aru - 2010-09-12 12:17:09 |
Nie, ja Aru. Ty żaba, imienia chyba nie masz jak widzę. *Podstęp, w ten sposób może się dowie jak toto się nazywa i przestanie nazywać go żabą...no może przestanie.* |
Malkit - 2010-09-12 12:23:20 |
ja mam! *odcięła się „żaba”, a w głosie czuć już było irytacje z powodu swojego położenia. Chyba nie wiedział już jak sobie radzić z tym osaczeniem przez bandaże. Zupełnie inny rodzaj zabawy, bo przecież był w stanie rozłożyć komandosa klona. a teraz się oburzał* |
Aru - 2010-09-12 12:33:49 |
Sam sobie idź żabo mumio. *Tyle tylko w odpowiedzi dostał od rozbawionego zabraka który się zwyczajnie położył na kanapie obserwując szelka.* Zębami przegryź to się uwolnisz Cosiu. *No cóż, nie ujawnił swego imienia nadal to i zabrak zaczynał się całkiem dobrze bawić wymyślając kolejne określenia na jaszczurka.* |
Malkit - 2010-09-12 12:38:23 |
i]ty fu tepatu![/i] *furknął samczyk i nagle trach, trach, trrrach – nawet nie zauwazył, ale kiedy wystartował, żeby ugryźć Aru, to wiezy samoistnie się porwały. a wystartował momentalnie, drąc siew niebogłosy. Na karku grzywa mu sie nastroszyła i już po chwili siedział w nogach na kanapie, wyciągając szczeki ku stopie. Ugryzie* |
Aru - 2010-09-12 12:41:43 |
O nie. *Spokojne słowa, tylko tyle. I Malkit podbiegający do stopy zauważył mimo tego, że był już tak blisko, że paradoksalnie jest dalej od stopy swej ofiary niż wcześniej. Zabrak lekko prawą dłoń uniesioną miał, a szelek został zwyczajnie przesunięty po podłodze w tył. Jeśli dalej będzie próbował dobiec do Aru ten go sukcesywnie będzie przesuwać do tyłu tak by biegł w miejscu. W ostateczności zaś znad ziemi go uniesie na parę centymetrów. Gryźć się nie da, oj nie, nie po to się wykurował by go już teraz dzieciak wycharatał.* |
Malkit - 2010-09-12 12:47:57 |
WRZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAASK!!! *rozległo się tak głosno i rozdzierająco ze pewnie słyszała cała sekcja wschodnia. Pazury złapały co popadło na podłodze a wiec dywan, a odsuniecie zachyliło go. Samczyk zaczął się wić i drzeć, drzeć, i jeszcze raz drzeć – główną broń młodych szel. Pokonany i upokorzony nie odszedł ze spuszczoną głową a wybiegł z wrzaskiem* |
Aru - 2010-09-12 12:51:15 |
*I go nie powstrzymywano, za to to za uszy się złapano bo wizg był straszliwy. Stworzenie potrafiło z siebie wydawać dźwięki wyjątkowo głośne...ale przynajmniej go już dziabać nie będzie. Tak też zabrak w spokoju i nadal głodny niczym rancor, na kanapie pozostał w bawialni.* |
Fler - 2010-09-12 13:26:23 |
*wyglądało na to, ze salon był czysty. Nie było widać Malkita, ale – nie tylko dlatego, bo salon był – czysty. Posprzątany. Także kilka niepasujacych elementów pozbyto się, a na ich miejsce przyszły nowe, na przykład piękna drewniana komoda na krzywych nóżkach. Specjalnie krzywych. I tu był motyw droideki – mosiężną figurka w stylu trochę awangardowym, no ale przedstawiająca droidekę. |
Aru - 2010-09-12 13:37:04 |
*A i owszem, zabrak zwrócił uwagę na to,że wystrój nieco się zmienił. Szafa w szczególności wzrok jego przykuła jak i motyw droidekowy na niej. A co do oryginału, że jemu nie wolno ściskać to nie znaczy że jego wyściskać nie można, nie? A i tak zabrak uczynił zwyczajnie między działa Dżonego włażąc i tuląc tę maszynkę. Dla zabraka czas podczas jego hibernacji minął błyskawicznie jak podczas snu,na wpół świadomego umysłu dla którego upływ czasu rozmył się i nie miał znaczenia. Widząc jednak tyle zmian wiedział,że musiało trochę czasu jednak minąć...* Cześć Dżonulek. *Głos lekko zachrypnięty dobiegł uszu Fler, lecz przyjemny i łagodny. Właściciel tego głosu, nie rozpoznał brzmienia kobiety w kuchni, lecz to nie grało roli. Jak kobieta w domu Gawila to raczej żona jego,a to wystarczyło Aru. Nawet mimo wyczuwalnej aury, tak ona z całą pewnością wrażliwa na Moc była, była też wyćwiczona w tym. To się czuje, takie aury są wyraźniejsze nawet przy samoukach.* Dzień..dobry... *Głos nieco niepewny, gdy najpierw w drzwiach do kuchni pojawiła się ozdobiona długimi i czarnymi włosami głowa zabraka, bez koralików już, fryzura była wolna od nich więc włosy nie tworzyły obecnie dziesiątek warkoczyków czy też dredów jak by na to nie patrzeć. Za to złote oczy wpatrywały się w kobietę wchodząc do kuchni dalej. Boso, pół-nago i niepewnie. Wolał przy akcie pożerania lodówki-jej zawartości-na nikogo się nie natknąć.* |
Fler - 2010-09-12 13:49:28 |
*Tak, Dżonego ściskać można, mu to nie zaszkodzi. A na pewno pomoże jeszcze bardziej rozkochać się w otaczającym świecie. Dżony naparł na Aru, jednak nie niebezpiecznie i tak, radośnie zaczął emitować jakaś wesołą muzyczkę, jednak cicho. |
Aru - 2010-09-12 14:04:30 |
*No, może na Nar Shadda nie było tak dającego słońca po oczach to i tak nawet tyle światła sprawiało, że zabrak mrużył odzwyczajone od promieni słonecznych oczy. Zaraz też je trzeć począł po tym spojrzeniem lustrując kobietę. W ciąży. Ale jakoś urody jej brzuch nie odbierał. Nie zmieniało to jednak faktu, że zabrak zdecydowanie zakłopotany był będąc w takim,a nie innym ubraniu. Choć nawet gdyby miał swoje stare ubranie dziwnie by mu było. Kobieta ta zdecydowanie była z typu dam, kulturalne, wiedzące jak się zachować....* Nooo....tak. Nie zacząłem się rozkładać więc chyba żyję. *Dłonią prawą sięgnął do tyłu swej głowy w zakłopotaniu włosy swe poprawiając z lekkim uśmiechem na swych ustach.* Jestem, Aru...co pewnie, pani wie już. Ile byłem... zwłokiem? |
Fler - 2010-09-12 14:12:32 |
*Znajdowali się wysoko. Elegancka dzielnica, dobre usytuowanie. Mieli tu więcej słońca niż inni na Nar Shaddaa. |
Aru - 2010-09-12 14:27:08 |
*No cóż, zabrak do wstydnisi nie należał,ale obecnie wolał by jednak mieć coś zarzuconego na siebie. Choćby ze względów takich, że wyraźnie szczuplejszy był niż przed swym hibernowaniem. Z przyjemnością jednak szlafrok jej męża przyjął, skinięciem głowy dziękując jej za ten gest niezwłocznie przy tym się w szlafroku skrywając. Tak, to dobre określenie. Rękawy były za długie, szlafrok niczym suknia po ziemi się ciągnął za nim i wisiał na nim ogólnie rzecz biorąc. No, ale poza widokiem wytatuowanej klatki piersiowej nic więcej nie groziło Fler. A i zabrak wyraźniej się czuł bardziej swobodnie. Mimo tego, że aż gwizdnął między zębami na wieść o tym ile "spał".* O, żesz....aż tyle? *sapnął do siebie, spoglądając z dziwnym wyrazem twarzy na kobietę. Zastanawiał się. Odgłos żołądka jednak sprawił,że westchnął ciężko i lekko się uśmiechnął.* Sama słyszysz. Był bym masochistą gdybym odmówił posiłku będąc głodnym niczym rancor-nie żeby trochę bólu przeszkadzało w tych sprawach,ale jeśli idzie o głodzenie się, to nie dla mnie. *I już pewniejszy uśmiech na jego twarzy się pojawił. O tym, że go spisali na straty...no nie dziwił się. Prawie dwa miesiące bez ruchu spędził. Choć wyraźnie stan jego ran się przez ten czas znacząco poprawiał i to bez fachowej pomocy medycznej.* Jednakże nie chciał bym wystawiać waszej gościnności na próbę, w końcu już bardzo mi pomogliście. A widzę,że następny Gawil w drodze, nie potrzeba wam zabraka niemoty. *Ruchem dłoni,a raczej rękawa, wskazał przelotnie brzuch Fler. Do stołu jednak w kuchni powoli ruszył* Toto gołe i rozdarte co mnie napastowało w bawialni to wasze? |
Fler - 2010-09-12 14:34:42 |
kocham cie sir *przypomniał Dżony, drepcząc za Aru wiernie. Wcześniej asystował przy ubieraniu, próbując zabrać Aru szlafrok. Widać uznał, ze to tak trzeba. ale w ostatecznym rozrachunku – nie poradził sobie z tym. Fler obserwowała ruchy droida bardzo subtelnie, wręcz niezauważalnie. Pewnym momencie odwróciła się. Była w kuchni właśnie z powodu gotowania zupy, która już „dochodziła”. Ale Aru wygłodzony, może zjeść nawet trochę niedopieszczoną zupę* |
Aru - 2010-09-12 14:46:24 |
Tak, ja Ciebie też, mały,ale szlafrok zostaw. *Poklepał przez rękaw Dżonego po jego łepetynie płaskiej. Zabrak nie zapominał o jego towarzystwie, nie śmiał by. A co do zupy.... on byłby teraz skłonny zjeść choćby i surowe mięso byleby coś zjeść. O wybredności teraz być nie mogło. Zwyczajnie musiał coś zjeść. Obojętne były walory smakowe tego czegoś, lecz w granicach rozsądku oczywiście, zepsutego jedzenia nie był by w stanie pożreć. A tak nim jeszcze dostał poszczególne części posiłku, nim zupa dotarła żując chleb by sobie "wyściółkę" do nasączenia zupą w żołądku zrobić na zaś. Na ton albo nie zwrócił uwagi,albo mu umknął. Ważne,że po przełknięciu pierwszych kęsów kiwnął głową i odparł.* Tak podobieństwo jest. Wygląd pani, zachowanie Secorshy. Choć jak mnie nie próbował podgryzać to całkiem sympatyczny, promieniujący energią dzieciak. I bardzo głośny jak się okazało. *Uśmiechnął się ponownie,a gdy zupa dotarła zwyczajnie rękawy podkasał, zęby w uśmiechu ukazał i...* Bardzo dziękuję. *Do konsumpcji przystąpił. Był potwornie głodny i naprawdę starał się jeść jak istota cywilizowana....* |
Fler - 2010-09-12 14:53:41 |
*Podsunęła sobie krzesełko, z gracją, jednak nie za blisko Aru. Tak w bezpiecznej odległości rzec by można. Usiadła miękko, zakładając od razu nogę na noga. Uśmiechnęła się, acz nie był to najszczerszy uśmiech. Za to ewidentnie nabrała czujności, jakby Aru wzbudził jej jakieś obawy albo coś w rodzaju niechęci. Nie patrzyła jak je, jakby nie chciała prowokować. Była w niej wyraźna powinność, raczej nie radość z pomagania. Widać uwaga o Malkicie szybko zmieniła jej sposób patrzenia na zabraka. Ta druga tez raczej nie poprawiła sytuacji* |
Aru - 2010-09-12 15:08:33 |
*O ochlapanie się zupą bać się nie mogła. W końcu mimo,że jadł szybko to nie dryzgał elementami swego posiłku na boki co to to nie. Gdy już choć nieco swój głód zaspokoił mogąc wreszcie zaprzestać jedzenia, popił mlekiem, westchnął ciężko i z wyraźną ulgą bijącą zarówno od jego głosu jak i od samej jego osoby. Jeśli Fler była w stanie,a na pewno była, wyczuwać emocje czy też aurę od zabraka mogła czuć wyraźne zadowolenie, obecne emocje ale także i ślad jaki w Mocy pozostawiał. A to już mogło wzbudzać w niej samej instynktowny niepokój. Ciężka aura kogoś będącego rozdartym, balansującym na granicy ciemności. Ciszę jednak przerwały jego słowa.* Może mi ktoś wyjaśnić co to jest...lukuć? *Tak, ta kwestia go trapiła i wyraźnie ciekawiła* |
Fler - 2010-09-12 15:14:58 |
*Byłą uprzedzona o tym ze „to Dżedaj”. Poza tym mieczy w gaciach nie nosił, one gdzieś tam leżały i widziała je. |
Aru - 2010-09-12 15:26:50 |
*No cóż, jeśli by jakiś kontakt z nim zawarła w stadium zwłok to raczej odzewu by nie było,a przynajmniej nie świadomego. Dobrze jednak, że unikała go wtedy. Kto wie co by się mogło stać gdy ducha w ciele prawie nie było. No,ale mniejsza z tym, ze strony Dżonego słysząc odpowiedź wzrok na niego przeniósł wysłuchując w ciszy jego definicję.* Ahaaa..... no tak, jak ten lukuć byłem. Leżałem i "podsłuchiwałem". *Po chwili też zaśmiał się. No tak, Aru-potwór. Choć on to raczej nowy rodzaj. Zwłok-leży w bez ruchu u zajmuje przestrzeń którą można wykorzystać jakoś inaczej.* Choć wtedy ja głuchy i ślepy byłem, nic nie pamiętam z tamtego czasu, niczym odległy sen. *Na Dżonego spoglądał gdy to mówił. Jednak oczy barwy stopionego złota zwróciły się na twarz Fler po chwili.* Mogę wiedzieć gdzie są ocalałe elementy mej garderoby? Płaszcz do niczego się nie nadawał,ale kamizelka, tunika, spodnie i buty zdały by się na coś jeszcze. *O broń o dziwo nie pytał. Nie musiał. Czuł,że są gdzieś w pobliżu,ale prawdopodobnie w gabinecie Secorshy w lokalu poniżej.* |
Fler - 2010-09-12 15:32:29 |
*Fler nie zaśmiała się i wzruszyła ramionami* |
Aru - 2010-09-12 15:42:27 |
*Skinął głową na znak że rozumie. Kto jak kto,ale matka Malkita wiedziała lepiej i więcej na temat zwyczajów swej latorośli. Może i bez znaczenia, albo o zupełnie innym znaczeniu słowa dziecka były, kto to wie. Mimo wszystko dzieciak sympatię zabraka wzbudził. Widać miał słabość do dziwnych indywiduów począwszy od droidów po istoty organiczne. Gdy jednak Fler udała się, najwidoczniej po jego ubranie nie odezwał się, dopiero gdy wróciła odezwie się takimi słowy* Seco nie potrzebuje czasem darmowej siły roboczej w remoncie lokalu? Chciał bym chociaż w jakiś sposób odwdzięczyć się za schronienie i opiekę. A i może by pracownika na stałe chciał? Taniego...taniuśkiego. Po ostatniej wiadomości jaką wysłałem do mych...ekhm, przełożonych to tym razem sami mnie wywalą. |
Fler - 2010-09-12 15:50:44 |
*Kiedy wróciła przyniosła wszystko to, czego się spodziewał, prócz płaszcza którego nie udało się uratować. Położywszy wszystko na stole przy nim odwróciła się przodem do okna a tyłem do Aru by mógł się bez skrępowania ubierać* |
Aru - 2010-09-12 21:03:00 |
*Odgłos odsuwanego krzesła, szelest ubrań, tylko to początkowo w odpowiedzi dostała Fler. Oraz ponowny odgłos przesuwanego ostrożnie mebla.* Już,już. *Ubrał się,wyglądał teraz mimo tych wszystkich łat na ubraniu zdecydowanie lepiej niż w za dużym szlafroku. Z butami się właśnie mocował zapinając je.* No, to będę musiał z nim porozmawiać... szybko się uwinął z tym klubem. Z przyjemnością zerknę jak to wszystko wygląda.... ale to już na spokojnie, bez pośpiechu. Będę mógł skorzystać z łazienki by wziąć prysznic, czy też kąpiel pierwszą od półtora miesiąca? *N ocóż, pod tym względem to nawet przysługę by zrobił dla nozdrzy istot z wrażliwym węchem. Może i metabolizm miał powolny w czasie swego snu, może i się nie miał jak zabrudzić,ale... nie myte tyle czasu ciało może trochę pośmierdywać. Choćby i starą krwią. A ręcznik,szczoteczkę do zębów i tym podobne rzeczy miał w swym plecaku w bawialni zostawionym, tam też jak się później okaże miał wciśniętą swą broń. Poza wibroostrzami i blasterem co było zrozumiałe. Malkit miecza świetlnego bez przycisków nie był w stanie uruchomić,ale odstrzelić sobie palec czy pociąć o żelastwo to tak.* |
Fler - 2010-09-13 06:22:36 |
*Dżony zajął się fryzurą Aru, bo skoro ten pochylił się by buty zasznurować to już paluszki Dzonego zaczęły zaplątywać się we włosy. Dżony jest bardzo pomocny. Fler czekała przy oknie. Wygładziła dłońmi firanki. Jej ogon zamiótł czystą podłogę w trudnym do określenia dla kogoś kto nie zna rasy przesłaniu* |
Aru - 2010-09-13 12:15:39 |
*Dżony jak zawsze wielce pomocny był,ale w tym wypadku był pomocny. Włosy zebrał tak, że nie opadały zabrakowi one na czoło i oczy przysłaniając widok, mechaniczne kończyny doskonale nadawały się do trzymania kudłów Aru. Dżony dobrze sobie z kończynami swymi radził, nawet nie pociągnął za włosy ani razu.* No to z chęcią coś koło siebie zrobię nim odwiedzę Seco. Mam nadzieję, że jest już zdrowy po... po tamtych wydarzeniach. *Swe obawy jeszcze na głos wypowiedział bo co jak co,ale i Secorsha ranny był. Może nie dziurawy jakoś szczególnie, lecz poraniony.* Dżony...sam sobie dam radę. Nie trzeba... *Westchnął lecz i rzucił do Fler* Poduczyć dropia trochę i będzie z niego dobra opiekunka dla kolejnego potomka. |
Fler - 2010-09-14 06:05:58 |
*Ten tekst chyba Fler tez uznała za niezbyt fortunny, ale już po trzech zdała sobie sprawe, że Aru nie mówi tego w złej wierze. Jest coś jak Secorsha, wiec stwierdziła, ze będzie (musi) to zaakceptować. Zaowocowało to uśmiechem, trochę z umiarkowanym politowaniem, ale szczerym* |
Aru - 2010-09-14 10:18:13 |
*No cóż, widać i zabrak miał takie Secowatości o czym sobie sprawy nie zdawał. Lecz pamiętajmy, że on nie mówił,że tylko Dżony ma się opiekować bobofrutem jaki na świat przyjdzie. Jak wiadomo czasem rodzicom się chwilka wytchnienia przydawać może lub choćby i jakaś mała pomoc typu "Dżony przynieś mleko,czyste pieluchy." koniec końców Dżony to taki starszy "brat" czy też "piesek" rodziny który może też w czymś pomóc. Choć kto wie, może i Malkit będzie chętny do pomagania przy swym rodzeństwie? Niektóre dzieci właśnie tak mają.* Jak mogę o tym Dżonula zapomnieć? *Zapytał szczerząc kiełki w uśmiech w dwa palce płaski łepek chwytając po środku i lekko jego łepetyną w prawo i lewo kręcąc.* Ale mam nadzieję,że będziesz pomocny i jak Ci powiedzą "przynieś pampersa Dżony!" to go przyniesiesz,a nie schowasz do swych rzeczy. *Poinstruował nieco huncwota. Pół biedy jak nowy pampers.... gorzej jak mu się spodoba zużyty,a po Dżonowym wypatrywaniu kupki w kiblu można się było już wszystkiego po nim spodziewać..* No, cóż. To nie przeszkadzam już pani. *Skierował już słowa do Fler, z lekkim uśmiechem kłaniając się przed nią.* Porządek przy sobie zrobię z przyjemnością. Mam nadzieję kiedyś na żywo, pani śpiew usłyszeć. *I z tymi słowy, z Dżonym lub bez udał się do łazienki. Tym razem jednak Dżony musiał poczekać przed ubikacją. Kolejnej edycji zabraczego dupska nie będzie bo to nie Taniec z Gwiazdami.* |
Fler - 2010-09-14 11:10:26 |
*Malkit na pewno! Fler pamietala jeszcze, a swoją droga nie było to az tak dawno by zapomniec – jak Malkit na Mandalore z kaczym dzielił się „tajemnicą” ze będzie miał braciszka, ze będzie go kochal i bronił, po zym tłumaczył jak należy opiekowac się braciszkiem. Malkit był przynajmniej teoretycznie – gotowy.* |
Aru - 2010-09-14 13:24:05 |
A co, popuszczasz olej? *Odpowiedź taka padła po zwierzeniach Dżonego co do tego, że ten już pampera ma. Przy wyjściu z kuchni się zabrak jeszcze na moment zatrzymał by kiwnąć głową.* Z przyjemnością zaczekam na występ. Jeśli tylko Seco by mi znalazł jakieś zajęcie inne od striptizu to ze spokojnym sercem się zadekuję w jakimś hotelu i nigdzie się wybierać nie będę z tej planety. A przynajmniej do czasu gdy sobie nie przypomną o mnie pewne osoby... w każdym bądź razie wielkie dzięki za poratowanie głodnego zabraka. *Ukłon głęboki, z artystycznym uniesieniem wręcz uskutecznił i poszed!* |
Secorsha - 2010-09-14 17:11:06 |
*Weszli do domu od ulicy, nie przez klub. Prowadziły na gore wąskie, trwale schody, bo wcześniej wejście było przez klatkę schodową z której Seco kazał zbudować pakamerę dla Dzonego. Drzwi się rozsunęły i weszli do pustego salonu. Zbliżało się ku wieczorowi, ci którzy byli tu obecni zajmowali się swoimi sprawami. Malkit mordował zabawki w bawialni. Fler pewnie była w gabinecie na poddaszu. Zwłoki – wiadomo, a Dżony – cholera wie. Powinien być na dole w klubie. |
Tangorn - 2010-09-14 17:18:14 |
Za Seco wszedł Tang. Dobrze znał to miejsce, widział je nawet jak było w stanie surowym, w części prac nawet pomagał wraz z synami. Taka przyjacielska pomoc, bo kaleesh się nie odwrócił od Fibala gdy ten popadł w depresję. Dał mu pokój, żywił jego i klony, to trzeba się było jakoś odwdzięczyć. Jeśli to co mówią jest prawdą, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, to oni byli takimi przyjaciółmi. Właściwie to już niemal braćmi, mimo różnic rasowych i kulturalnych. No a jakby jeszcze Seco został Mando to Tang by chyba padł ze szczęścia, ale to chyba tylko takie odległe marzenia i raczej nie realne. |
Elea - 2010-09-14 17:46:06 |
Mała była senna ale nie ważyła sie zasnąć, nie wiedziała co ją czeka - a może jednak ten będzie chciał ją skrzywdzić? Wtedy to trzeba sie przygotować, nie tyle co psychicznie a fizycznie do biegu. No ale jak na razie to nic się nie stało, a ona na rękach Kaleesha pojawiła się w salonie. Rozejrzała się dookoła, było trochę inaczej niż ostatnim razem. Spojrzała później jak Tang odszedł, a sama nie wiedziała co robić - więc tym sposobem spytała się |
Secorsha - 2010-09-14 17:49:05 |
*Seco byłby takim mando jak Dinks senatorem – był, ale co z tego, jak wstyd się gdziekolwiek nim pokazać, więc Tang z tej dumy by do końca życia hełmu z łba nie zdjął z obawy przed wyśmianiem. Bo jaki Seco był, a jaki jeszcze być potrafił, to każdy zainteresowany się orientuje. No ale Secorshy miło było zawsze kiedy słyszał takie deklaracje.* |
Tangorn - 2010-09-14 17:53:42 |
Zaraz tam wstyd, gdyby był wstyd to by się Tang z Seco nigdzie publicznie nie pokazywał. U Mando liczą się czyny i postępowanie, zachowanie schodzi tak na dalszy plan. A reszta niechaj pocałuje ich wszystkich w shebs. |
Aru - 2010-09-14 17:59:58 |
*Ale w wannie czaił się Zwłok. A raczej nie tyle się czaił co zwyczajnie usnął w wannie pełnej wody i piany zasłaniającej strategiczne miejsca. Toteż coś możliwe,że zwłok będzie mieć nieciekawą pobudkę.* |
Elea - 2010-09-14 18:04:19 |
Elea będąc cały czas na rękach patrzyła w prawą stronę, ale na czym zawiesiła swój wzrok? - tego to nawet ja nie wiem. Droidów nadal specjalnie się nie bała, ale niektóre tylko. Droidy w zasadzie takie jak dżony nie przerażały jej jakoś ale mimo wszystko jest nieufna wobec nich - chyba że przekonają ją jakoś do siebie. No i teraz pora udać się do łazienki. Ciesząc się z odpowiedzi Seco że umyć się będzie mogła, uśmiechnęła się smutno do niego ale ten uśmiech miał być wesoły - niestety nie udało jej się zbytnio. Co do kąpieli, to owszem gdy się kąpała i była we wannie, czuła sie jakoś bezpieczniej oraz tak, pozwalało jej się to odprężyć. |
Secorsha - 2010-09-14 18:14:59 |
*Tak wiec weszli do łazienki. Seco zadowolony, ze dziecko się stara do normalności wrócił, a tu…* |
Tangorn - 2010-09-14 18:22:06 |
No dobrze, że nikt nie krzyknął, bo by do tego wszystkiego dołączył jeszcze Tang z blasterami w rękach, a to by był dopiero niezły widok. Ale na szczęście ten siedział w kuchni Gawilów i gotował posiłek, nie przeczuwając, że Seco trzyma w łazience zwłoki. To w sumie nie higieniczne, lepiej spalić od razu. Cud, że nie śmierdziało tutaj zgnilizną. I co tu dużo dodawać, Tang gotował a miły i apetyczny zapach roznosił się powoli po cały mieszkaniu. Jak skończą się myć to czekać na nich będzie pyszna kolacja |
Aru - 2010-09-14 18:28:52 |
*Tia, nikt nie krzyknął tylko konserwowane zwłoki drgnęł wyraźnie i pod wodę wpadły głową swą by przy wtórze bulgotu i baniek wynurzyć się z włosami opadającymi na twarz.* Nie topię się, nie topię! *Dość głośno oznajmił wszystkim zainteresowanym w łazience łbem strząchając niczym pies jakiś, rozchlapując dodatkowo kropelki wody w około i włos swój bujny do tyłu głowy zarzucając mogąc złotymi ślepiami wpatrzyć się w Secorshę. I nastała cisza, teraz pytanie tylko czy Seco nie zacznie wrzeszczeć czy też jego bagaż.Zabrak nadal w wannie siedział, nie będzie wyłazić przeca przed dzieciakiem.* |
Elea - 2010-09-14 18:36:53 |
Miała się umyć, chciala się umyć ale chyba nie było jej to dane.Kiedy tak się znalazła w łazience zauważyła jakieś wywłoki w wannie. W sumie nie wiedziala kto to, pomyślała że ktoś zasnął podczas kąpieli. I zanim cokolwiek się wydarzył, zanim Aru przemówił a oni wyszli, ona się spytała Seco |
Secorsha - 2010-09-14 18:44:34 |
*Seco nie krzyknął, ale jego postawa i mina świadczyły o dość gwałtownych emocjach. Poczuł dreszcz na pokrytym łuskami karku, kiedy nagle Aru wynurzył się z wody, bo wyglądał jak pierwszorzędny żywy trup z horroru, który zaraz rzuci się na nich i zamieni w takie same żywe trupy. |
Tangorn - 2010-09-14 18:45:57 |
Tang nic nie słyszał, gotował, tak więc kolejkę puszczam. |
Aru - 2010-09-14 18:51:11 |
Widziałem broszurkę w bawialni mendo! Już żeście mnie chcięli pochować! A tak to jedynie Twój Malkit mnie napastował po tym jak się obudziłem.... *No swoje też dorzucić zamierzał,a co. Nikogo gryźć nie zamierzał, zjadać mózgów ani zmieniać w zombi. Przynajmniej nie w tej chwili gdy sięgał po leżący na podłodze ręcznik-swój- i nim się w pasie obwiązując błyskawicznie i wychodząc z wanny* Kopa mi zasadzisz gdy się wytrę i ubiorę chyba, że chcesz widzieć mój goły tyłek i inne elementy po kopniaku. *Uśmiechnął się lekko i zerknął na przed chwilą piszczace dziewczę. Po skrzeku Malkita chyba jednak nic go ogłuszyć już nie zdoła poza wybuchem granatu przy uchu.* A po kopniaku na powitanie pogadamy. |
Elea - 2010-09-14 18:59:15 |
Elea już nie krzyczła, raz krzyknęła i było dość tego. Tylko z obawą patrzyła na truposza i cały czas już milcząc. Kiedy tylko postawiona została, objęła dłonią nogę Kaleesha, a w łapkach miała swojego misia przytulaka. Słuchała rozmów oglądając sie za siebie, a później już spotkała wzrok Aru. Schowała się momentalnie za nogami Seco, próbujac się po prostu ukryć. |
Secorsha - 2010-09-14 19:09:57 |
*Ręce Secorshy opadły i niby się uśmiechał, kręcąc z pobłażaniem głową, ale zęby obnażał w sposób jednoznaczny* |
Tangorn - 2010-09-14 19:14:33 |
No w końcu wszystko jakoś łądnie się gotowało, piekło i smażyło, więc był czas na zajęcie się czymś innym a mianowicie na poszukaniem tej gadziny z dzieckiem. I Tang ruszył do łazienki, nie świadomy tego, ze tam zabrak z martwych sobie wstał i łazi. Zombie prawie że... Tak więc czarnoskóry Mando stanął w drzwiach i spojrzał na scenę rozgrywającą się w pomieszczeniu i zaśmiał się cicho. |
Aru - 2010-09-14 19:19:18 |
No wybacz mi Seco. Gdybym tylko wiedział.... no,ale co ja na to poradzę, żywotny jestem. *Westchnął i ramionami wzruszył. Przespacerował się po podłodze i zwyczajnie stopy wytarł we własne spodnie na podłodze się znajdujące. Po czym je wraz z tuniką i kamizelką chwycił w jedną łapę wraz z butami, drugą dłonią podtrzymując ręcznik co by mu nie spadł.* Wanna wasza, zwłok się odzwłoczył i nie wybiera się na tamten świat jak na razie. Miłej kąpieli. *Odparł szczerząc zęby i ruszając do salonu by tam się przebrać i wytrzeć nie koniecznie w tej kolejności. Po tym do ubikacji przyniesie jedną z koszulek zgodnie z życzeniem Secorshy, przez próg ją podając.* Przed mym...snem tak mogłem wyglądać. Teraz nieco mi się schudło. *Rzucił tylko do mandalorianina w odpowiedzi na jego barwne przyrównanie wytatuowanego groźnie zabraka. A jako, że najwidoczniej najedzony miał humor dobry zapytał jeszcze z głęboką zadumą.* Co znaczy "osik"? |
Elea - 2010-09-14 19:31:32 |
No i co ona mała mogła teraz zrobić? Nic więcej jak się nie patrzyć na golasa i także nie zamierzałasie przy nim rozbierać a tym bardziej sie kąpać. Chciała sie umyć sama, a może nawet we wannie poleniuchować. O tak! To akurat może byc przyjemne - chociaż nie może a na pewno będzie przyjemne dla małej istotki. Spojrzała na Seco, później na Mando. "Osik" a co to jest? Nie wiedziała i zaczęła sie zastanawiać, a gdy już została sama z Seco spytała sie cicho |
Secorsha - 2010-09-14 19:35:44 |
*Usłyszał jeszcze zza drzwi „co to znaczy osik” i prychnął głupkowatym śmiechem. Bo on wiedział co to znaczy. Mandalorianski język mu był bliski na tyle na ile może być bliski komuś kto się na sile opiera przed nauką. Ale co tak – wodę po zwłokach spuścił, wannę spłukał i zaraz nowa zaczęła się woda napuszczać do wielkiej mosiężnej wanny, a i Seco nie pożałował szamponu żony by stworzyć pianę. Jednocześnie słuch wytężał by wyłapać jak tang będzie wyjaśniał co to znaczy „osik”. Cóż, do normalnego domu Ela nie trafiła.* |
Tangorn - 2010-09-14 19:43:03 |
No Tang też się zaśmiał słysząc to pytanie. Co jak co, ale przekleństwa i niecenzuralne zwroty pochodzące z języka Mando'a były dosyć popularne, no ale jak widać zabrak nie wiedział co to, wiec trzeba mu to wyjaśnić obrazowo. |
Aru - 2010-09-14 19:50:41 |
Taaaaa.... urocze. *Odrzekł tylko tyle na temat znaczenia słowa osik. No cóż, dobrze że nie znał Mando bo wieść o podlewaniu przez Malkita... no cóż. Woda to na pewno nie była, ale jak by nie patrzeć mocz ponoć na skórę jest dobry więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. * Z przekleństw to nieco znam z kaleeshiańskiego jak "blast" "xan'iten" "nurkute" no i z trandoshiańskiego kilka. Jakoś tak te przekleństwa gadzich ras łatwo się wdzierają do umysłu. *Odparł ruszając do kuchni,a co. Podejrzeć co jest pichcone. Nic jeść nie będzie jednakże.* |
Elea - 2010-09-14 19:52:36 |
No ale ona nie słyszała już tego znaczenia, więc czekała aż wielgaśny Kaleesh jej odpowie. Owszem był duży, dla niej był wręcz olbrzymem bo ona była takaaa maaaała. No ale mniejsza z tym. Spojrzała na Seco, później na wanne jak on ją spłukiwał. W zasadzie mała na tyle ufała Seco że się rozebrała zanim on wyjaśnił co to znaczy. prowizoryczną sukienke zostawiła na podłodze i podeszła do wanny, aby o brzeg jej oprzeć rączkami móc. Kiedy usłyszała ze znaczy to jako "kupa" - skrzywiła się momentalnie |
Secorsha - 2010-09-14 19:58:46 |
{mieliśmy je spalić za dwa dni, tata powiedział, ale ja chciałem żeby urosły, żeby było większe ognisko. Do tego jest właśnie ta amunicja, trzeba ją zbierać cały dzień…} *wytłumaczył, raz po raz zadzierając łeb i uderzając Tanga potylica w udo. Miał przy tym uśmiech na cały pysk. Demonstracja wszystkich zębów. Ogon za nim poruszał się wahadłowo. Jednak nie patrzył na Aru przedmiotowo. Te wszystkie głupoty namiętnie głosił Seco w ramach swojego chorego poczucia humoru, a Malkit za nim powtarzał. |
Tangorn - 2010-09-14 20:04:43 |
{A ta amunicja... no to już wiem po kim te zamiłowania odziedziczyłeś. I raczej nie po matce} |
Aru - 2010-09-14 20:10:56 |
*No to by mieli niespodziankę bo podpalone zwłoki by się obudziły momentalnie. Jako, że nie wiedział by dokładnie na jakim świecie żyje mogło by dojść do wielu dziwnych zachowań ze strony zabraka i to nie pozytywnie dziwnych. To tak jak by obudzić gorączkującego schizofrenika podpalając mu dupę. A podjadać zabrak nie zamierzał. Żaden kucharz tego nie lubi, da do spróbowania to nie powinno się odmawiać,ale podjadać bez pytania? Nie, nie nie... zresztą o dziwo nie był głodny. Posiłek roboty Fler wystarczył dla nieświadomego regularnego podlewania zabraka. Jak już ma wybierać woli siuśki niż kupkanie na jego skromną osobę.* No i jeszcze Vader, nie zapominaj Seco o tym obraźliwym określeniu! |
Elea - 2010-09-14 20:22:40 |
/myje sie, puszczam kolejkę/ |
Secorsha - 2010-09-14 20:25:07 |
Ah… *westchnął i wzruszył ramionami* chciałem wam po phrrostu powiedzieć, co czuję. *Malkit ukał jak szalony. Dobrze wiedział, ze u Tanga nie można podjadać, ale czymże jest życie bez ryzyka? Zaraz wemknął się do kuchni i przy pierwszej nadarzającej okazji spróbował coś zwędzić. Natomiast Seco kiwał się przy drzwiach łazienkowych i patrzył w kierunku kuchni* |
Tangorn - 2010-09-14 20:32:30 |
Taa... wymyślili |
Aru - 2010-09-14 20:47:05 |
*No pod warunkiem,że Malkit posiadał na sobie jakieś ubranie. A co do Vadera to kto jak kto,ale on wiedział kim był ten człowiek dawniej. Może i był z niego dobry szermierz i wybitny pilot ale przez te całe pierdzielenie o byciu Wybrańcem zrobiło z niego dość nadętego bufona. Teraz to mu się to wszystko pewnie tylko pogorszyło. Na całe szczęście z odświeżoną wersją Anakina zabrak jeszcze do czynienia nie miał i dziwnym trafem mu się nie spieszyło do spotkania z tym skurczybykiem.* No to jak go spotkasz to musisz mu powiedzieć,że poprawia wydalanie. Jestem pewien, że będzie skłonny wycisnąć z Ciebie flaczki Seco. Zresztą...z kogo by on nie był skłonny flaków wyjąć. *Ramionami wzruszył obserwując co tam też Tang wyrabia* A, właśnie. Fler mówiła Twoja, że lokal już gotowy...a ja cholera chciałem jakoś się odwdzięczyć za przechowanie mnie w potrzebie... |
Elea - 2010-09-14 21:01:49 |
Mała już umyta była, brzuszek, nóżki i tam reszta włacznie z twarza. Teraz jednak czekała na ubranie i ręcznik, więc musiała się wylegiwać we wannie. najpierw 5 minut, później do 15 doszło i |
Secorsha - 2010-09-14 21:04:19 |
*Malkit nie miał ubrania, już był za wielki, ważył około 60 kilo, ale można go łapać za grzywę czy skóre na karku. W każdym razie szelek sflaczał natychmiast i został przez Tanga z kuchni wytaszczony. W salonie padł na podłogę i leżał chyba z minutę aż mu się znudziło. Wstał, strzepnął się, kichnął i poszedł kłusem przez pokój, chłoszcząc się ogonem po lędźwiach.* |
Tangorn - 2010-09-14 21:12:19 |
No to wytaszczył go za grzywę i skórę, jak to często na Mandalore robił, ale wtedy był dużo lżejszy ,a teraz te 60 kilo sprawiało mu spory problem. Cholera, starzeje się już. No ale cel osiagniety, garnki uratowane. Cóż za ironia losu, Mandalorianin, członek wojowniczego klanu Fibal z dosyć bogatą przeszłością, szkoleniowiec klonów oraz obecnie jeden z agentów Mando tutaj na Nar Shaddaa, bronił teraz kuchni i garnków przed wyjadaniem. |
Aru - 2010-09-14 21:31:55 |
Mnie tam wszystko jedno. Ale chcę mieć ubezpieczenie zdrowotne w razie wypadku rozstrzelania przez rozjuszonych mafiozów. *Oznajmił jakże spokojnie na słowa Seco.* Pampersy mu mogę zmieniać. Ostatnio się chwalił,że ma. *Z lekkim uśmiechem dodał oczy swe przymykając. Tak zdecydowanie zregenerował swe siły. Choć jeszcze z dzień dwa i będzie w dawnej formie pod względem zapasu sił, w każdym razie samopoczucie mu dopisywało jak i już nic nie bolało. Choć nadal się czuł ogólnie rzecz biorąc nieco odrętwiałym.* |
Malkit - 2010-09-15 17:32:21 |
Łubu dubu łubu dubu Malkit idzie do klubu *oznajmił i poszedł do klubu na dół* |
Aru - 2010-09-15 17:45:07 |
Hmm..i ja w jego ślady chyba pójdę. Co jak co,ale chciał bym zobaczyć gotowy już lokal. Dla mnie jest tak jak bym wczoraj dopiero do lokalu zajrzał... a tu już na "drugi" dzień gotowym jest. *Swoje powiedział bez żadnego łubudubu i oddalił się za czworonożnych stworem nigdzie indziej jak właśnie do klubu. Choć po drodze jeszcze o bawialnię zahaczy co by z plecaka wyjąć swój pas z dwiema brońmi by go przypiąć pod swą kamizelką. Dziwnie mimo wszystko bez dotyku broni się czuł. Bez broni siecznej. Po tym zszedł do klubu za gadem.* |
Elea - 2010-09-15 20:20:49 |
No i za nim mała wyszła z Wanny przytuliła Pana przytulaka do siebie i przepraszała najlepiej jak tylko potrafiła. Pan przytulak był traktowany jako osoba, którą mała kochała ponad swoje życie. Jakby maskotka ożyła i powiedziała jej żeby wskoczyła do ognia to by mała to zrobiła bez wahania - wszystko by zrobiła. Pan Przytulak dawał jej uczucie bezpieczeństwa, miłości i to że mała jest potrzebna komuś - w innym wypadku nie wiadomo co by sie z nią zdarzyło. Ponownie posadziła misia na brzegu wanny upewniając że nie spadnie do wody, a sama wyszła z niej. Rozejrzała się za ręcznikiem i jak zauważyła go - to dopadła i wytarła się nim dokładnie. Później już z górki, chwilę trwało i juz była ubrana w sukienkę. Wyszła z łazienki a wraz z nią nie kto inny, jak Pan Przytulak. |
Secorsha - 2010-09-15 20:35:55 |
*Jeśli idzie o Elę to bez problemu, z tym ze radze na przyszłość jednak czytać to co my piszemy bo bez tego sesja nie ma sensu. Wszyscy stali w salonie, w tym Seco bardzo blisko drzwi do łazienki – co za tym idzie- ich widać. |
Tangorn - 2010-09-15 20:42:33 |
- Wiesz jak to u mnie z gościnnością, ale takie nadużycie by mnie wkurzyło i bym nakopał mu do shebs i na dwór cholero, śpij na śmietniku. Półtora miesiąca... ja pierdole. |
Elea - 2010-09-15 20:50:58 |
No tak wybacz... chciało się szybko odpisać a wyszło że źle odpisałam. No dobra, mała widziała ich ale rozmawiali ze sobą więc nie chciała om przeszkadzać. Niemniej jednak przysłuchiwała się im dokładnie chociaż może po niej tego nie było widać. Delikatnie swoją rączką gładziła mokrą główkę przytulanki i się posmuciła. Spojrzała na Secopóźniej na Tanga. no była głodna ale nie o to teraz jej chodziło. Podeszła do Tanga i uniosła przytulaka |
Secorsha - 2010-09-15 20:57:55 |
*No skoro dziewczynka sama już do Tanga podeszła to jesteśmy w domu.. Kaleesh ziewnął i sam kołyszącym krokiem za nimi polazł* Jeszcze nakopie. Albo młodego naśle się. Albo się w najgohrrszym razie coś wymysli jeszcze. Może *stanął przy stoliku, gdzie stały trzy pelne talerze przez Tanga napełnione i garnek na gazie. Seco wziął łyżkę, wziął garnek, usiadł i zaczął z gara wiosłować jak gdyby nigdy nic* |
Tangorn - 2010-09-15 21:04:20 |
Spojrzał z góry na przytulaka, po czym przyklęknął i sprawdził dłonia jaki jest mokry, po czym nieco zmarszczył czoło, jakby był czymś strapiony. |
Elea - 2010-09-15 21:15:11 |
Stała tak i patrzyła na Tanga, ale nic nie mówiła widząc że bada jej przyjaciela. Mina widać u dziewczynki była bardzo przejęta i zmartwiona, aż w końcu słysząc słowo jedz cofnęła się delikatnie do tyłu. Nie była pewna czy ma jeść czy nie. |
Secorsha - 2010-09-15 21:18:40 |
[puszczam kolejke] |
Tangorn - 2010-09-15 21:25:13 |
Jasne, że nie |
Elea - 2010-09-15 21:36:17 |
- dzieki |
Secorsha - 2010-09-15 21:42:46 |
*Odpowiedział Tangowi jakże wymownym spojrzeniem „a bo ja wiem”. a potem doszło do tego spojrzenie typu „o co jej chodzi”* |
Tangorn - 2010-09-15 21:49:57 |
No i byli w dupie, bo Tang też miał wykrzywione psychicznie dzieci. A'den nie był normalny, chociaż Tang nigdy otwarcie tego nie przyzna. Tracyn i Brex nie. do tego Rashaf straszący swoim wyglądem. Co prawda jego ad'ike mieli już doświadczenie z dzieckiem - Malkitem, ale to zupełnie inny typ brzdąca, energiczny, otwarty. A tu małe dziecko upiór. Czyli byli głęboko w shebs od banthy. |
Elea - 2010-09-15 22:01:43 |
No cóż, niestety miała siostrzyczkę i wierzyła że kiedyś się spotkają znowu gdzie będą mogły razem żyć ze sobą. Mała słysząc zarówno pytanie Seco jak i Tanga, spojrzała po kolej na nich później spuściła główkę na dół myśląc a raczej próbując przypomnieć nazwy, które się wiązały z tamtym miejscem. Od razu łezka jej poleciała, ale otarła szybko a później już powiedziała. |
Secorsha - 2010-09-15 22:06:35 |
*eh, gadają na Seco wszyscy, ale się okazuje bardzo szybko ze on i jego rodzina najnormalniejsza. Ale i Tangi normalniejsze od Kobdarów. |
Tangorn - 2010-09-15 22:12:02 |
No na to wygląda, że rodzina Seco taka normalna i porządna. No a Kodbarowie to lata świetlne z tyłu są, oni się jako rodzina nie liczą, bo to obraza dla porządniejszych. No ale Tang słysząc nazwę to najpierw się skrzywił, by przypomnieć sobie zależność nazwa-lokal-właściciel/szef-rodzaje usług. No ale w końcu sobie przypomniał i skrzywił się strasznie, ale starał się, by dziecko go nie widziało. No i wyraz jego twarzy był jakże ekspresyjny i żywy "O żesz kurwa ja pierdole". Tyle. Czyli Tang znał lokal, chociaż ze słyszenia, sam nie był nigdy w nim, zbyt wykrzywiona sława. Ale wiedział co się tam dzieje... i to mu się nie spodobało. |
Elea - 2010-09-16 20:09:32 |
Ona nigdy nie miała normalnej rodziny i z pewnością nie wiedziała co te pojęcie znaczyło - ale mniejsza z tym. Dziewczynka słysząc pytanie Seco, odwróciła sie twarzą do niego i odpowiedziała zgodnie z prawdą. |
Secorsha - 2010-09-16 21:13:59 |
*Zostawił gar, i raz tylko spojrzawszy na niego przeszdł przez kuchnie do okna, gdzie oparłszy się dłonmi o parapet wyjrzał przez okno. |
Tangorn - 2010-09-16 21:37:34 |
Jedz, jedz spokojnie aż się najesz |
Elea - 2010-09-17 17:41:41 |
Mała tak stała i nadsłuchiwała - no właśnie czego? Zapadła nagle cisza, taka że mała po prostu zaczynała się. W jej główce zaczynały rodzić się myśli, że po prostu coś złego zrobiła. Spojrzała najpierw na Seco, później na Tanga - oboje wyglądali na przygnębionych a że dzieckiem była umiała wyczuć takie sprawy. Im dłużej panowała cisza, tym bardziej się przerażała, aż w końcu usiadła, kolana pod brodę i skuliła główkę zasłaniając rękoma. W ogóle teraz wyglądała tak jakby zasłaniała ise plecami przed biciem, jakby na plecy miala przyjąć ciosy i za chwilę się odezwała płaczliwym głosem |
Secorsha - 2010-09-17 18:49:41 |
*kaleesh przy oknie odwrócił się by spojrzec na ytuację z dystansu kilku mertrów długosci kuchni. nie był jakis specjalnie zdegenerowany, uchodził za wrazliwegi i calkiem empatycznego, ale w tej chwili pytał siebie jak długo wytrzyma w roli terapeuty kompletnie zjechanego psychicznie małego nieszczscia. Tang często wspominał mu o trudzie pracy z jego pięcioma beznadziejnymi przypadkami. Nigdy mu tego nie zazdrościł. |
Tangorn - 2010-09-17 19:23:47 |
Tang aż tak przerąbane nie miał ze swoja grupką klonów, bo oni nie mieli zwichrowanej psychiki, po prostu byli takimi mokrymi droidami, wykonywali rozkazy, nie znali kompletnie świata itp. Czyste kartki, trudne do zapisania, ale się udało, choć wiele nerwów go to kosztowało. O wiele trudniej będzie w przypadku dziewczynki, która miała skrzywiona psychikę. Podobnie było z Rashafem, chociaż ten strasznie zamknięty w sobie, bez celu w życiu. |
Elea - 2010-09-17 19:34:51 |
No niestety było tak a nie inaczej, zachowywała się tak jak wtedy i niestety trudno będzie się tego pozbyć... bardzo trudno. W zasadzie mała nei wiedziała co zrobiła, jednak ta cisza tak na nią podziałała. Kiedy poczuła dotyk na swoich plecach wzdrygnęła się trochę myśląc , że to wstęp kary - że zaraz on ją uderzy. Zdziwiona mała była w momencie kiedy żaden cios nie został jej zadany, lecz nie zmieniała pozycji - na razie i tak się bała. I tak to trwało, nawet gdy Tangorn ją przytulił to starala się pozycji nie zmieniać. Niemniej jednak słysząc słowa Tangorna trochę się rozluźniła, a później nawet normalniej usiadła* |
Secorsha - 2010-09-17 19:51:04 |
*Seco miał normalnego droida. suchego. ale to był akurat najmniejszy, mimo iż ponad 300to kilowy problem. wszyscy nieprzewidywalni to choć droid prospoleczny. |
Tangorn - 2010-09-17 19:54:36 |
- Na prawdę, obiecuję |
Elea - 2010-09-17 20:15:06 |
- ja chce do Pana Seco... |
Secorsha - 2010-09-17 20:21:00 |
*Bez słowa, wręcz na poziomie mentalnym rozumiał co się od niego wymaga. zsunął się z krzesła i ruszył przez kuchnie, dalej przez salon i do bawialni gdzie wczesniej wegetował Aru. kanapa wygodna, kocyk ciepły, zabawki na podłodze przez Malkita porozwalane.* |
Secorsha - 2010-09-20 17:06:03 |
Podsumowuje bo sesja trwa za długo.. |
Secorsha - 2010-11-07 15:05:49 |
*Seco otworzyl drzwi mieszkania nad klubem. Drzwi prywatne, nie wchodzili przez lokal. Wpuscił pierwszego Rashafa, a potem resztę, czyli Drala i Tanga, tudzież samego Tanga jeśli Dral poszedł organizować „zaplecze”. Nie odzywał się ni słowem cała drogę, wiec nawet Rashaf wydawał się przy nim rozmowny. Swoją drogą – bardzo się starał jakos podnieść kaleesha na duchu* |
Tangorn - 2010-11-07 15:10:57 |
No Tang był i Dral, który z resztą organizował już zaplecze w postaci A'dena, a Tracyn z Brexem postanowili zainteresować się jakimiś statkami w jakimś mniej legalnym porcie, by mieć drogę ucieczki. Dlatego też przez prawie całą drogę "milczał" lub konsultował coś z Tangiem, który swoją drogą przeglądał sporo plików i nazwisk w podręcznym cyfronotesie a w głowie już ustalał jakiś plan. Rashaf na szczęście zajął się Seco, więc sprawnie wszystko szło. A po wejściu do mieszkania obaj Mando zabezpieczyli wszystkie okna i zasunęli zasłony, by nikt ich nie widział. Mieli teraz okazję do porozmawiania. |
Secorsha - 2010-11-07 15:16:10 |
*Rashaf zdjął ze łba helm, ukazując charakterystyczne oblicze klona o różnokolorowych oczach – niebieskim i brązowym oraz trzech bliznach przez głowe, co wyglądało jakby fantazyjnie wygalał sobie włosy. |
Tangorn - 2010-11-07 15:23:53 |
- Dobra a teraz ustalamy co dalej |
Secorsha - 2010-11-07 15:29:44 |
*Seco spojrzał teraz na Tanga i wyglądał tak, jakby za wszelką cene chciał się obudzić, ale był pod wpływem silnych narkotyków. Tak jakby rozumiał, ze musi stanac na wysokości zadania, ale jeszcze nie mógl zwalczyć w sobie swoich własnych uczuć. Patrzac na Tanga zacisnął pięści, mięsnie szczek mu zagrgały, i mógłby wyglądać jakby chciał się rzucić do bitki gdyby nie fakt ze miał taką pustą rozpacz w oczach. |
Tangorn - 2010-11-07 15:36:45 |
- No ja pierdolę no |
Secorsha - 2010-11-07 15:44:56 |
*najgorsze było to, ze Seco miał ten burdel właściwie niewinnie bo gdyby miał go ze swojej winy to by sprzątał bez gadania. A tak – kompletnie sobie nie radził. Bo jakby nie było, względem Tanga to Seco był jeszcze młody i niedoświadczony, bo i zycie jego inaczej się układało.* |
Tangorn - 2010-11-07 15:56:00 |
- No wiem |
Secorsha - 2010-11-07 15:59:54 |
*Filozofem Seco był kilka lat temu, na świeżo z Kalee przyleciawszy na Couruscant. Teraz już się ucywilizował. |
Tangorn - 2010-11-07 16:08:56 |
- Cóż, może się nabiorą... ale dobra, poczekajmy tylko chwilę na A'dena, pomoże nam |
Secorsha - 2010-11-07 16:17:08 |
*Secorshy nagle zadrgały ręce. A właściwie ręka, tylko ta organiczna* |
Tangorn - 2010-11-07 16:21:45 |
- Dobra |
Secorsha - 2010-11-07 16:35:35 |
*Rashaf zrobił coś, czego nikt chyba się po nim nie spodziewał, mianowicie: podniósł palec, podłubał w nosie, po czym spojrzał na paznokieć (czysty, wiec niczego nie wydłubał… a może się tylko drapał?), i westchnął, nie patrząc na nikogo. Tylko na ten swój palec* |
Tangorn - 2010-11-07 16:42:05 |
Cochrel, Cochrel... w shebs z Cochrelem, trzeba myśleć samodzielnie a nie polegać tylko na innych |
Secorsha - 2010-11-07 16:59:38 |
*Rashaf rzucił spojrzenie tam, gdzie znikł Seco, by się przekonać, czy nie usłyszy, po czym odparł Tangowi szeptem* |
Tangorn - 2010-11-07 17:03:46 |
Tang nachylił się ku Rashafowi by mu odpowiedzieć tak, by Seco ich nie usłyszał. |
Secorsha - 2010-11-07 17:12:42 |
Secorsha uważał tego hutta za przyjaciela. Hutt nie zawiódł, ale ma swoich nieprzyjaciół *znowu wzruszywszy ramionami Rashaf utkwił kolorowe spojrzenie w Tangu.* I gdyby nie Vottagg to Seco nawet z własną kasa by się tu nie przebił. Jeśli już uzależniać się od kogoś, to niech to będzie ktoś komu nikt nie podskoczy. *Rashaf miewał przebłyski do dyskusji teoretycznych, jakby powoli uświadamiał sobie ze ma swój głos, którym mzoe wypowiedzieć swoje zdanie. |
Tangorn - 2010-11-07 17:21:11 |
- Jak każdy, nie ma osoby, która by komuś nie podpadła. |
Secorsha - 2010-11-07 17:27:23 |
Uważasz, ze Seco to osoba którą mogłaby się przebić z takim interesem na Nar Shaddaa? |
Tangorn - 2010-11-07 17:36:18 |
- Na Nar Shaddaa? Kto wie, może... na innej, spokojniejszej planecie? Jak najbardziej. NS jest jednym z najtrudniejszych miejsc do robienia interesów, tutaj panuje po prostu prawo dżungli, przetrwają tylko najsilniejsi. |
Rashaf - 2010-11-07 17:42:56 |
To jest dla niego… dla nich bardzo złe miejsce, niech się stąd zabierają, może to i dobrze ze się zdarzyło cos takiego *I nagle, bardzo niespodziewanie uśmiechnął się szeroko. Żeby miał trochę krzywe* Bo jak Seco zginie, to galaktyka nie bedzie bezpieczna jak Malkit zacznie się mścić |
Tangorn - 2010-11-07 17:46:54 |
- Nie twierdzę, że jest dobre. Tutaj trzeba umieć przeżyć... sam Seco dałby sobie świetnie radę, dawniej żył w Dolnych poziomach Coruscant i było dobrze... ale był sam, teraz ma rodzinę, to już co innego. |
Rashaf - 2010-11-07 17:52:33 |
*Ta teoria byłą bardzo prawdopodobna bo dla Malkita Tang był prawie jak drugi ojciec. Mały szelek naturalnie mu się podporządkowywał, tak jak i starszym braciom – „tangom” jak to się mówiło. Do Rashafa podskakiwał. |
Tangorn - 2010-11-07 18:04:15 |
W istocie, Tang traktował Malkita jak jednego z synków, a klony, czyli tzw Tangi jak brata. Uczyli go na Mandalore kilku sztuczek, tropienia i tak dalej. A gdyby to tylko od nich zależało, to Malkit byłby już szkolony na Mandalorianina, ale z tym się wstrzymywali ze względu na Fler i na Seco, bo ona by z pewnością nie chciała dla syna takiego życia. A jeśli chodzi o Seco to on był ojcem, a wśród Mando pozycja ojca jest niepodważalna i to on wychowywał dzieci. |
Rashaf - 2010-11-07 18:09:49 |
*Rashaf rozwalony na kanapie z myszoktrólikiem na kolanach zasalutował żartobliwie A’denowi dwoma palcami w pozdrowieniu, jakby chciał rozładować atmosferę. Słaby był w tym, niestety. Ale zaraz pomyślał, ze dobrze, ze mają to tylko Seco, a nie „Gawilków”* |
Tangorn - 2010-11-07 18:20:23 |
- Wiem, Dral mnie o tym poinformował. A sytuacja w niektórych dzielnicach kontrolowanych przez Zandiego nie za wesoła, rozpierducha taka jak podczas wojny. |
Rashaf - 2010-11-07 18:26:31 |
*Klon stwierdził, ze żal mu Seco, i pomyślał, ze dobrze, ze nie słyszał tej rozmowy. Nadal siedząc i głaszcząc Dafne bawił się językiem i zębami za zasłoną zaciśniętych warg i obserwował a także nasłuchiwał ze sciany, jako ze siedział przy niej, a w ścianie biegła rura, która powie mu jak się w klubie zacznie coś dziać. Ile minęło czasu od wiadomości o śmierci Zadniego? Godzina, może dwie. Rashaf Wstał i skinął na Drala* |
Tangorn - 2010-11-07 18:32:24 |
W takich kręgach to wiadomość o śmierci jednego z najpotężniejszych ludzi na NS roznosi się błyskawicznie. I jeżeli ktoś ostrzył sobie zęby na jego imperium, to nie trzeba było długo na reakcję czekać. Wszyscy się rzucili, by uszczknąć jak największy kawałek z tego pięknego i smacznego tortu. |
Rashaf - 2010-11-07 18:45:44 |
*Dral i Rashaf poszli i nie było ich kilkadziesiąt minut (przez ten czas goście opuścili lokal wyjściem ewakuacyjnym),a Tang miał czas się otrzaskać z komputerem, poobijać o ściany i nikt się z niego nie będzie śmiał. To znaczy będzie, ale będzie ich mniej. Dafne strzygła uszami i terkotała po swojemu. Niebawem wrócili Rashaf i Dral.* |
Tangorn - 2010-11-07 18:50:52 |
No Tang miał lekkie problemy z przystosowaniem się do tego osika jak to sam mówił i miał spore problemy z koncentracją, skoro mu na wyświetlaczu w cholerę cyferek i literek pojawiało się ciągiem. Do tego przypadkiem parę programów uruchomił i takie tam. Ale jak już wrócili to już zaczął to trochę ogarniać. |
Rashaf - 2010-11-07 18:56:43 |
właściwie to nie… ludzie mieli nadzieje tu przeczekać zamieszki. Klienci ufają Secorshy. Ale musieliśmy ich wyprosić, teraz sala jest pusta, stoliki pod ścianą, krzesła na stolikach, ogólnie wiesz, stan wstrzymania. |
Tangorn - 2010-11-07 19:02:04 |
- Zamieszki potrwają kilka dni, jeśli znajdzie się ktoś na tyle silny i wpływowy, by przejąć wszystko, albo kilka tygodni lub miesięcy, jeżeli takich osób będzie za dużo |
Rashaf - 2010-11-07 19:13:18 |
*Ani Rashaf ani Akatte nie odezwali się ani słowem, za to myszokrólik zaturkotal ze zrozumieniem, tak jakby Dral znalazł w jego „osobie” kogoś godnego rozmowy o zabytkach. |
Tangorn - 2010-11-07 19:20:06 |
No to cisza trwała, ni licząc przekleństw wygłaszanych co jakiś czas przez Tanga, bo jemu jakoś nowy stary beskar'gam trochę nie pasował. No ale przywyknie. A'den w ciszy spoglądał na to co się dzieje na zewnątrz, no a Dral zaczął się bawić jakimś dziwnym przedmiotem znalezionym przez siebie na dole. W końcu nie wytrzymał. |
Rashaf - 2010-11-07 19:31:37 |
*Rashaf zaciekawiony wstał, by zerknąć przez okno, z jakim to gościem rozmawia Seco. Zaśmiał się cicho kiedy zobaczył* |
Tangorn - 2010-11-07 19:38:35 |
- Tak, zdecydowanie. Wie tylko jak zabić w sposób brutalny i krwawy, zero wyrachowania i techniki. Na Kamino zrobilibyśmy z niego miazgę |
Rashaf - 2010-11-07 19:46:07 |
*Rashaf wyjrzał śmielej przez okno tuż przy A’denie* |
Tangorn - 2010-11-08 15:13:10 |
Tang w końcu uporał się z wszystkim i mógł jako tako funkcjonować... właściwie to powyłączał większość funkcji, które uznał za zbędne twierdząc, że potem jak będzie czas to przywyknie do nowego HUD'a. Więc gdy w końcu ruszył swój shebs, to podszedł do okna i też wyjrzał na zewnątrz. Widział Seco i jego rozmówcę. Kaleeshanina mógł a nawet trzeba zawołać, a co do tego irydonianina to miał złe przeczucia i najchętniej by go zastrzelił, podobnie jak i jego klony (cóż, przejęły po nim część jego uprzedzeń więc nie należy się dziwić temu), ale niestety to dom Seco i on decydował kto tutaj przyjdzie. |
Rashaf - 2010-11-08 15:17:54 |
*Rashaf powiercil palcem w oku i ruszył na balkon, by zawołać Secorshę, bo i jemu się nie podobało, ze sobie tak stoi przy karawanie podczas kiedy ktoś być może szuka Vottagga po lokalach i zbliża się do nich* |
Tangorn - 2010-11-08 15:25:21 |
- Dobrze zaczął... |
Secorsha - 2010-11-08 15:43:38 |
*Rashaf i Seco edukowali się jeszcze chwile na balkonie, dość gwałtownie. Klon był lepiej uzbrojony a Seco grał nieczysto, wiec siły były wyrównane. |
Tangorn - 2010-11-08 15:50:42 |
Tanga tam te przepychanki nie ruszały, ale A'den miał ochotę tam wejść i to przerwać, co nie skończyłoby się zbyt dobrze zarówno dla Rashafa (od którego ARC był wyraźnie silniejszy, bardziej brutalny i przede wszystkim lepiej wyszkolony) jak i dla Seco (też umiał grać nieczysto i to chyba bardziej niż kaleesh), więc dobrze, że weszli do środka. OD razu drzwi zostały zamknięte i A'den wrócił na swoje stanowisko, obserwując Seco kątem hełmu. Skinął mu tylko głową i powrócił do swojej obserwacji. |
Secorsha - 2010-11-08 15:56:52 |
*Seco cos tam wymamrotał, po czym pociągnął nosem* Dobhrra, kuhrrwa, to wpiehrrrdalamy rzeczy do tohrreb, a tohrrby wjebujemy do Saxxeta, a książę Rhashaf może se „włożyć bagaże do ahreowozu” *po czym poszedł do sypialni by wywalić to co zapakował w czarne worki na śmieci. Były tu ubrania, wiec nie był delikatny. Cenniejsze rzeczy zapewne pójdą na koniec* |
Tangorn - 2010-11-08 16:00:23 |
- No dobra... Dral, pomóż mu, ja z Rashafem zajmiemy się resztą. |
Secorsha - 2010-11-08 16:07:54 |
*W rzeczy samej – zabrali się do roboty wiec trwalo to kilka minut tym bardziej, ze i jenetka zabrała się za pakowanie rzeczy worki – głownie zabawki Malkita i nienarodzonego dzidziusia, bo widac to ją najbardziej ujmowalo. Seco, pakując worki do Saxxeta, upychał je nogą ze złością, bo chciał by wszystko weszło i pod koniec Kareta wyglądała jak typowy samochód kaleeshianski – tylko dziada z babą brak. Secorsha oparł czoło o karoserie* Ja piehrrdole… ja kuhrrwa piehrrdole, wyłaźcie, zamykamy chałupę, plombujemy i spiehrrdalamy, póki ich nie ma… |
Tangorn - 2010-11-08 16:48:32 |
No zapakowali wszystko do aerowozu Seco (jakim cudem to nawet Tang nie wiedział), ale pojawił się drobny problem, a mianowicie jak się tam miało pomieścić sześć osób w pełnym rynsztunku. To był problem... ale akurat szybko został rozwiązany i to przez A'dena. |
Secorsha - 2010-11-08 16:53:39 |
*Seco wyszedł zaraz za Rashafem, wręcz wypychając Akatte przed sobą* Zamknij Tang *poprosił sucho. Chyba nie chciał tego symbolu. W Saxxecie nie zmieści się nikt poza kierowcą. Seco pewnie weźmie jenetkę na kolana. Reszta, która nie zmiesci się ani do karety ani do migacza, będzie musiała isc piechotą. Ale czy to aż taki problem? Toż do domu tanga niedaleko, a by wjechać areowozem do statku, nie trzeba obstawy kilku ludzi* |
Tangorn - 2010-11-08 19:42:16 |
- Dobra... |
Secorsha - 2010-11-08 19:49:39 |
*Rashaf zeskoczyl za Tangiem i obejrzał się na ruszające pojazdy. Seco z Akatte na kolanach ruszył Karetą za A’denem. Edenem znikneli bardzo szybko* |
Tangorn - 2010-11-08 19:51:59 |
No A'den ruszył, komunikując się z Brexem i Tracynem w celu uzgodnienia PZ, Seco miał lecieć za nimi, nic trudnego. A Tang zaczekal chwilę na Rashafa i obaj ruszyli do mieszkania. |
EFECTOR - 2011-02-01 21:06:20 |
Mieszkanie Gawilów tuż po Awanturze o Nebulę. Drzwi były wcześniej otwarte łomem czy innym ciężkim sprzętem włamywacza. Teraz zakręcone łachem zapewne przez kogoś sympatyzującego z Vottaggiem. Można było bez trudu wejść, urwać ten łańcuch. W środku poprzewracane meble, potrzaskane, wszystko przewalone. Najcenniejsze rzeczy wykradzione. |
Aru - 2011-02-01 22:05:01 |
*Nie było potrzeby zrywać łańcucha. Sylwetka w szarej pelerynie stanęła przy drzwiach, a łańcuch po krótkiej chwili w jego skrytej w rękawicy dłoni się znalazł wraz z otwartą bez jakiegokolwiek klucza. Nie było takiej potrzeby by go niszczyć, gość zamierzał łańcuch na powrót na swym miejscu umieścić gdy będzie opuszczać to miejsce. Ze stalowymi ogniwami owiniętymi w okół dłoni wkroczył do środka rozglądając się poprzez wizjer hełmu. Widok mieszkania które zapamiętał jako pełne życia nie nastrajał optymistycznie szczególnie teraz. Opuszczone, zdewastowane. Pozwolił swym myślom oraz Mocy krążyć po tym mieszkaniu w którym spędził dużo czasu, choć większość będąc w transie. Pochylił się w wejściu nad pozostawioną zabawką droideki z oderwanym ramionkiem. Zabawkę tą uniósł z ziemi samemu wstając do pozycji wyprostowanej. Szukał śladów, emocjonalnych śladów, pozytywnych pozostawionych w tym domu.* |
EFECTOR - 2011-02-01 22:09:28 |
*Pozytywne ślady emocjonalne? Bardzo głęboko. Od chwili opuszczenia nie działo się tu nic pozytywnego. Mieszkańcy opuszczali to miejsce w pośpiechu i nerwach. Dom nie odbył żałoby. To było smutne miejsce, zupełnie jakby zapomniało już swoją rodzinę, ale nadal jeszcze tęskniło. Aru nic tu nie znajdzie, wszystko co cenne wyniesiono już dawno. Aru została tylko zabawka droideki, którą zapewne uszkodził jakiś złodziej, wynosząc co cenniejsze, nadepnął, lub kopnął i zabawka się połamała.* |
Aru - 2011-02-01 22:18:45 |
*Zabrak nie wyczuwając niczego konkretnego zagłębił się dalej w głąb mieszkania. Ba, nawet na piętro się zapuścił. Nie szukał tu już niczego konkretnego. Drzwi wejściowe przymknął,a korzystając z nocnej pory i spokoju na ulicach mógł sobie pozwolić na chwilę zadumy. W łańcuchem w prawej dłoni i zabawką w drugiej wszedł na piętro rozmyślając. Wręcz nieco medytując w ruchu. Na ślad mebli raczej nie natrafił lecz skierował swe kroki do bawialni w której to dwa miesiące w transie spędził. Tam też, w miejscu kanapy na której go położono opadł na tyłek, siadając na podłodze. Lewą dłoń uniósł wyżej przypatrując się replice droideki w ręce. Myślami błądził. Myślał o wybebeszonym z wszelkich rzeczy mogących nadawać sygnał do Vottagga ze statku, o przekonfigurowanym kombinezonie... o Gawilach i Dżonym oraz Malkicie... o Jenie. * |
Tangorn - 2011-02-02 13:03:07 |
I gdy tak Aru sobie rozmyślał to mógł usłyszeć osobliwy dźwięk odbezpieczonej broni a gdyby spojrzał w stronę drzwi to by zobaczył sylwetkę mężczyzny ubranego w pancerz, będący połączeniem Mandaloriańskiego Beskar'gamu oraz zbroi klona z elitarnych oddziałów zwiadowczych. W ręku trzymał verpiński karabin szybkostrzelny wycelowany w siedzą na podłodze postać. A'den był ostrożny, bo nie wiedział z kim ma do czynienia, a przez całe swoje życie nauczył się by nie oceniać zagrożenia po pozorach. |
Aru - 2011-02-02 13:23:40 |
*Zbytnio pozwolił myślom swym widać wędrować przez co w porę nie wyczuł istoty żywej wkraczającej do domu. W końcu na pięterku już był siedząc na ziemi z nogami w kolanach ugiętymi i stopami wspartymi na brudnej podłodze bawialni. Słysząc odbezpieczaną broń głowa z dziwnym hełmie drgnęła nieznacznie. Pierwsze na co skierowały się oczy w hełmie to na broń napastnika. Verpińska, czyli nie energetyczna. Przed takimi pociskami uchylić się nie sposób. W końcu jednak wzrok przeniósł się na nie mniej dziwnie opancerzonego osobnika. Mieszanka pancerza klona i mando. I to nie byle jakiego klona, elitarnego. Ta analiza jednak trwała może z 3 sekundy.* O to samo mógł bym zapytać ja... *Przepuszczony przez filtry syntetyczny głos się wydobył z osobnika który prawą ręką odbił się od ziemi wstając gładko na równe nogi. Łańcuch na dłoni zabrzęczał wraz z kłódką.* Skąd masz pancerz elitarnego klona Mandalorianinie? *Zapytał jak by zupełnie nie przejmując się jego pytaniem co do powodu jego pobytu w tym domu. Zabrak nie znał klonów, jedynie z Tangornem miał okazję się widzieć choć bez hełmu chyba go nie widział.... nie był pewien, okres między jednym transem,a drugim nie był przez niego zbyt dobrze zapamiętany.* |
Tangorn - 2011-02-02 13:30:59 |
- Pierwszy zapytałem i po raz ostatni proszę grzecznie o odpowiedź |
Aru - 2011-02-02 13:40:22 |
*No, chociaż tyle, że jegomość najpierw nie strzelał w hełm. Jeden strzał może i by nie przebił całej ochrony czerepu,ale dwa czy trzy już mogły bo dotrzeć do czarnowłosego i wytatuowanego łba zabraka. Po krótkim sondowaniu jednak mógł być już pewien, że nie jest to tylko jakiś tam Mando, a najprawdziwszy klon, do tego był to prawie na pewno jeden z tych ulepszonych, wykorzystywanych jako oddziały specjalne. Skoro znał Gawilów to musiał być to pewnie jeden z mando tego całego Tangorna który się z Seco przyjaźnił.* Też znam Secorshę i jego żonę oraz dzieciaki. *Pod pojęciem dzieciaków krył się o Dżony i Malkit, o kolejnym bobofrucie w rodzince nie wiedział.* Ostatnio jak rozmawiałem z tym kaleeshem okazało się, że musieli porzucić swój dom, chciałem po prostu zobaczyć w jakim stanie wygląda miejsce w którym spędziłem kilka miesięcy. *Dłoń z owiniętym w okół nadgarstka łańcuchem uniósł by na niej złożyć zabawkę droidekę, a lewą ręką sięgnąć do hełmu.* Nie zastrzel mnie tylko. *Odparł chcąc najwidoczniej zdjąć hełm. Kto tam wie kto go oglądał gdy robił za zwłoka.* |
Tangorn - 2011-02-02 13:48:20 |
Verpiny to upierdliwa i potężna broń, przekonał się o tym sam A'den gdy pocisk z jednego takiego pistoletu przebił bez trudu jego pancerz i o mało go nie zabił podczas wojny. Dopiero późniejsze generacje Katarn'ów i pancerzy ARC były w miarę odporne na tą broń.W miarę, bo kilka trafień i klon robił za sito. Dlatego też Tang "zaszalał" i kupił kilka sztuk tej broni, marnotrawiąc prawie że pięcioletni zarobek z czasów pracy dla WAR, ale warto było. |
Aru - 2011-02-02 13:59:26 |
Malkit i Dżony. *Odpowiedział na pierwszą część pytania, dłonią majstrując przy hełmie. Coś chrupnęło, wizjery hełmu zamigotały kilka razy i zgasły pozostawiając tylko czarną nieprzejrzystą materię. Hełm w końcu został zdjęty upadając z hukiem na podłogę. Nawet dywanikowi nie przepuszczono i nawet jego ukradziono. I jak się okazało pod hełmem znajdował się czarnowłosy łeb o wytatuowanej w skomplikowanie linie twarzy o białej czy też raczej szarej skórze i złotych oczach poprzecinanych w kilku miejscach czarnymi "pęknięciami". Był to zabrak, dwa z czterech rogów było widać na jego czole, tuż nad brwiami.* Jestem Aru, przez jakieś dwa miesiące robiłem za element wystroju wnętrza w bawialni. *Głos już nie sztuczny i syntetyczny przyjemniejszy dla ucha był, niski i lekko zachrypnięty. Nie miał co kłamać klonowi. Ten nie kłamał na temat tego, że zna Gawili, nie było przeciwwskazań by nie ujawnić mu się.* |
Tangorn - 2011-02-02 14:06:55 |
A'den rozpoznał tą gębę, bo widywał ją od czasu do czasu gdy wpadał do Gawilów i wtedy podzielał opinię Tanga co do tego, by go wykopać na zbity pysk. A fakt, że zabrak był Jedi jeszcze dodawał wszystkiemu pikanterii. Od czasu wypadków na Mandalore nie przepadał za mocowładnymi, a właściwie nie przepadał już za nimi od czasu służby w WAR'ze ale po masakrze to uczucie jeszcze się nasiliło. |
Aru - 2011-02-02 14:13:39 |
Niczego. Chciałem po prostu się upewnić co do słów Seco. *Odparł pochylając się by z ziemi podnieść swój hełm, na razie go nie zakładał, trzymał tylko w wolnej ręce. Wzrokiem powiódł po ścianach pokoiku ignorując samego klona. Musiało to być nieco irytujące dla niego gdy zabrak tak dziwnie nieprzytomnie się zachowywał.* Ale jednak w korporacji schronienie znaleźli.... nie wiesz czasem co z Malkitem? *Spojrzenie wlepił w hełm mężczyzny. Nie sądził by ten wiedział o tym, że Malkit był na wakacjach u hutta które się skończyły jedną wielką katastrofą oraz, że ze stacji zbiegiem był i sam zabrak. Wiedział on, że Malkit przeżył i że stację opuścił lecz nie był pewien czy trafił do rodziców... a skontaktować się niestety z nimi nie mógł. Nie znał odpowiednich kodów by móc się połączyć z cochrelem, z Widmem dokładnie rzecz biorąc.* |
Tangorn - 2011-02-02 14:26:15 |
Klon nie ruszał się z miejsca i cały czas przyglądał się zabrakowi podejrzliwie, ale ten tego akurat nie mógł widzieć. Cały czas miał na głowie hełm, który szczelnie zakrywał jego twarz. Było to dla niego błogosławieństwo, bo mógł bez przeszkód przyglądać się Aru, który zachowywał się co najmniej dziwnie, ale czego innego oczekiwać od tych pieprzonych Jedi? Przeklęte di'kuty. |
Aru - 2011-02-02 14:34:30 |
Vottagg niestety ze swojego kurortu rozrywkowego musiał się zawinąć w diabły bo interesanci do niego pchali się zbyt aktywnie przy okazji rozwalając mu część dobytku. Przyjaciele przybyli do tego kurorciku uroczego by zabrać stamtąd właśnie Malkita i pewną osobę ważną dla sojuszników firmy. Ja niestety byłem wtedy uśpiony i nie wiem czy z młodym jest wszystko w porządku. *Pokręcona wypowiedź,ale chyba nie ciężko było się domyślić ,że Vottagg stracił interes jakiś i że zadarł z cochrelem oraz ich sojusznikami. Zabrak zwyczajnie zwiał z kurortu już po wszystkim i teraz chciał wiedzieć co z dzieciakiem jego przyjaciela.* A zadzwonić do Seco nie mogę. Co prawda znam odpowiednie numery by na ten mandaloriański komunikator przedzwonić, jednak sygnał nie chwyci ze standardowego komunikatora przez to, że ten klnący jaszczur jest na pokładzie firmowego stateczku. Jeśli znasz kody by się dodzwonić do Widma na przykład,wtedy bym mógł Seco zapytać co i jak nawet z mojego statku. |
Tangorn - 2011-02-02 14:50:30 |
A'den zgrzytał zębami słysząc te nowiny i miał ochotę wpakować w zabraka cały magazynek, ale powstrzymał się jakoś. Gdyby Malkitowi stała się jakakolwiek krzywda, to Aru miałby przesrane, bo by mu tego Tang nie darował. Był przecież bliskim przyjacielem rodziny Gawilów jak również i wujkiem dla małego szelka, uczył go kilku podstawowych rzeczy niezbędnych do przetrwania a gdyby mógł to by go wychował na Mando. Więc łatwo się domyślić jak bardzo by się wkurzył, gdyby to usłyszał. |
Aru - 2011-02-02 15:01:44 |
*Do hełmu zabraka wpadła najpierw miniaturka droideki,a następnie hełm wylądował na podłodze. Komunikator w locie wyraźnie zwolnił na czas gdy zabrak ręce swe wolnymi pozostawiał. Dalej jednak już normalnie poleciał lądując w palcach prawej ręki. Z środka lewej dłoni wyświetlił się holograficzny interfejs skafandra w którego to pamięci zapisał sobie zabrak numer jaki wyświetlał komunikator klona. Miał tylko nadzieję, że to numer służbowy bo wątpił w możliwość połączenia się od tak z komunikatorem znajdującym się na monitorowanej jednostce ważnej dla cochrelu.* Nie tylko dla was Malkit jest jak członek rodziny. *Spokojnie odpowiedział odrzucając klonowi komunikator.* Dzięki Malkitowi właśnie mogłem zachować jakieś resztki normalności na tamtej przeklętej stacji... wiem, że żyje i prawdopodobnie sojusznicy korporacji go odbili i zabrali do siebie. Wiedzieć jednak wolę tak jak i wy czy nic mu nie jest... *I Seco z pewnością będzie mieć rozmowę, lub wiadomość tekstową albo video od zabraka gdy tylko ten wróci na swój wahadłowiec.Miał nadzieję,że mały jest zdrów zarówno na ciele jak i na umyśle. W końcu gdy się zbudził czuł jego przerażenie....* |
Tangorn - 2011-02-02 15:10:51 |
- I powiedział to niezwykle odpowiedzialny "dżedaj" |
Aru - 2011-02-02 15:20:24 |
Polubili byście się z Windu. Obaj podobnie na mnie reagujecie,a w tym hełmie nawet mimikę masz do niego podobną. |
Tangorn - 2011-02-02 15:29:50 |
Na zaczepkę już nie odpowiedział, ale raczej wątpił, by Windu reagował na zabraka podobnie jak A'den, bo ten chciał mu po prostu strzelić w łeb i problemu by nie było. Właściwie teraz już rozważał, czy aby nie wprowadzić tego planu w życie, zwłoki by się ukryło na jakimś śmietnisku i nikt by się nie zorientował... ale jednak miał drobne opory, bo zabrak mógł być przyjacielem Seco a takich po prostu się nie zabija, nawet jeśli się chce. Czasami klon żałował, że Tang mu tak głęboko wpoił zasady Mando, bo inaczej nie miałby takich dylematów. |
Aru - 2011-02-02 15:42:15 |
Na pewno chcesz słuchać o tym, że mnie na Nar Shadda sprowadziły tylko przeczucia? Śmoc i tym podobne? |
Tangorn - 2011-02-02 15:49:25 |
No z pewnością by go to nie zainteresowało, dość już miał słuchania tego podczas służby w WAR'ze. Moc to a Moc tamto... rzygać się chciało. Skoro Jedi tacy mądrzy to czemu do cholery stosowali takie irracjonalne strategie podczas wojny? Dupki i tyle. |
Aru - 2011-02-02 16:02:19 |
Wiesz zawsze mogę go rozpłaszczyć na ścianie lub suficie albo podłodze. Do wyboru do koloru... |
Tangorn - 2011-02-02 16:14:16 |
- Wolę tradycyjne metody |
Aru - 2011-02-02 16:19:53 |
*Kolba w ryj też skuteczna była. Choć twarz człowieka po tym nie wyglądała już zbyt dobrze zważywszy na to, że jucha z nosa buchnęła obdicie gdy jegomość zachwiał się i padł na plecy. Zabrak tylko przelotnie spojrzeniem uraczył człowieka by wabik z podłogi zgarnąć i zamieścić na swojej głowie, nie było potrzeby by jakiś ktoś oglądał jego facjatę. Do wizjera w kształcie T po chwili doszedł/y trzy czerwone paski hełmu zabraka.* |
Tangorn - 2011-02-02 16:29:41 |
No człowiek na podłodze zaczął klnąć coś pod nosem na temat uprzejmości w dzisiejszych czasach, ale gdy zarobił kopniaka ciężkim, żołnierskim butem w żebra, to zmienił zdanie i się uciszył. Spojrzał na lufę karabinu, trzymając się za obwicie krwawiący nos to od razu zmiękł. Nie miał zamiaru bezsensownie ginąć. |
Aru - 2011-02-02 16:38:02 |
*Słysząc, że ten szuka Fibala, zerknął przez wizjery na hełm A'dena. Hełmy rzeczywiście są praktyczne w pewnych sytuacjach. W końcu nikt nie widział gdzie dokładnie teraz on spogląda. Zabrak niezbyt się obchodził z faktem, że leżącego właśnie kilka razy kopniakami popieszczono, nie jego cyrk, nie jego małpy.* |
Tangorn - 2011-02-02 16:56:36 |
Cóż, oficjalnie Tangorn nie żył od prawie piętnastu lat, tylko wąska grupka wiedziała, że żyje. No dobra, może nie taka wąska, ci z WAR'u o tym wiedzieli, ale ich nie obchodziły sprawy prywatne pracowników. Tak więc poza nimi i wąską grupką przyjaciół to mało kto wiedział, że sobie żyje, a numer komunikatora był zastrzeżony. W bazach danych nie szło go odnaleźć. |
Aru - 2011-02-02 17:02:11 |
To powiedz chociaż jak Ci się ona przedstawiła. Jak wygląda też mogło by być pomocne. |
Tangorn - 2011-02-02 17:26:40 |
- Nazywała się Jane... co do wyglądu to mało wam to da, bo zdążyłem się zorientować, że lubi przebieranki. Przeklęte babsko |
Aru - 2011-02-02 17:41:22 |
*Nie odzywał się nic słuchając uważnie co też nieznajomy mówi. Śledził przebieg tej konwersacji spokojnie nie ingerując w jej przebieg. Nic ciekawego ten człowiek nie mówił, lecz nie trzeba było być mocowładnym by się zorientować, że ten o czymś nie mówi, coś pomija. Wszystko przebiegało dość standardowo, włącznie z wyciąganiem broni i kończeniem tego wyciągania z dziurą w ramieniu przez którą zaczęła wyciekać krew. Blaster upuszczony przez posłańca pojechał po posadzce pomieszczenia pod ścianę nienaturalnym ruchem, a prawa dłoń zabraka niezbyt delikatnie zacisnęła się na krwawiącej ręce człowieka nie zważając na to, że przy okazji i kilka ogniw łańcucha przy okazji do niej docisnął. Przynajmniej upływ krwi zablokował, bo próbować tego opatrzyć czy uleczyć choć nieco nawet nie próbował.* |
Tangorn - 2011-02-02 17:49:23 |
No akcja najemnika była wręcz standardowa więc nikt się nie nabrał, ani mu nie współczuł. A'den po prostu stał z boku, wciąż trzymając w ręce karabin i czekał na skutki interwencji zabraka. A najemnik? Rzucał się nieco, chcąc się uwolnić, bo już wiedział z kim ma do czynienia, ale nie mógł uciec i w końcu poddał się tej sugestii, sięgając do kieszeni z nagraniem. Wyjął małe urządzenie i rzucił je na podłogę. |
Aru - 2011-02-02 18:02:59 |
Nie mnie tu decydować czy puścić. |
Tangorn - 2011-02-02 18:16:42 |
A'den już podnosił z ziemi urządzenie, odstawiając na bok karabin, nie by mu teraz potrzebny a jedynie mógł przeszkadzać. No ale bezbronny nie był, miał wciąż na sobie pancerz a w nim kilka śmiercionośnych niespodzianek. Klon wpatrywał się chwilkę w to urządzenie, nie wiedząc czy ma je uruchomić czy też poczekać z tym na Tanga. W końcu jednak nacisnął przycisk aktywacji i czekał. W końcu mogła to być bomba czy coś, a on jakoś by się z tego wykaraskał, a jak nie, to przynajmniej buir nie ucierpi. |
Aru - 2011-02-02 18:28:01 |
Całkiem niezła. |
Tangorn - 2011-02-02 18:45:04 |
- Tangornik... przynajmniej tak mniej więcej, ciężko to przetłumaczyć. W Mando'a to lepiej brzmi |
Aru - 2011-02-02 18:50:40 |
*Śmiech zdusił w sobie słysząc "Tangronik". Nie pasowało tego typu zdrobnienie zdecydowanie do Mando. Oj coś czuł, że będzie świadkiem ciekawego spotkania. Kobieta najpewniej była mando także, kto wie czy i nie kochanką papcia klonów. I znając życie związek iście wybuchowo przerwali wysadzając kilka pojazdów. Takie to myśli towarzyszyły idącemu żwawym krokiem zabrakowi w ślad za klonem. Na skuterze miejsce odpowiednie czyli za klonem, rękoma chwytając się z tyłu za swymi plecami by mieć dobre podparcie gdy Ci ruszą w drogę. * No to wio. Tangornik będzie pewnie zainteresowany tym, że go ktoś tak nazwał. |