- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - Prywatka u Arutopala http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=386 |
Vottagg - 2010-09-01 20:46:58 |
Impreza trwała w najlepsze, a odbywała się w dosyć sporym... hangarze? Przynajmniej czymś tej wielkości, alkohol stał wszędzie, dodatkowo po środku była okrągła lada. Tłumu było od groma, wszędzie podesty z tancerkami, gdzieś na boku, zagłębienie, w ziemi - pojedynki droidów. Widać Vottagg przedstawił pomysł i się przyjął. Tłum elegancko i kretyńsko ubranych Twileków, Zabraków... Nawet Norghi kibicował zawzięcie i obstawiał zakłady. Do tego bardzo dyskotekowa muzyka i zespół Bithów, którzy na klawiszach i perkusji odgrywali dzikie, rzucające się na mózg kawałki. Na ścianie przeciwległej do wejścia coś na rodzaj loży, gdzie wchodziło się korytarzem, do którego widać było drzwi. Samo miejsce było oszklone i z widokiem na całe miejsce(które wyglądało na jednorazowe). Za szybą Quarren, jego ochroniarze i Vottagg i jego ochroniarze, dyskutowali. Z dala od imprezy. |
Secorsha - 2010-09-01 21:26:11 |
*Świątynia to nie była, no ale od czegoś trzeba zacząc. Seco z bananem na gębie posądził Saxxeta na parkingu dla VIPów miedzy tymi drogimi limuzynami. I trzeba przyznać ze przyćmiewał swoim blaskiem wszystkie te puste pokryte złotem maszynerie. Wszędzie limuzyny, cały rząd, a na końcu trup ze złomu. I już od razu widać, kto lubi się wyróżniać. Seco wysiadł z areowozu i oparłszy się o dach zadarł łeb* |
EFECTOR - 2010-09-01 21:29:59 |
*Niebawem dołączył do nich Dżony. Miedzy pierwszy rząd wozów wszedł jeszcze w trybie kołowym lecz na zakręcie rozwinął się, co z daleka wyglądało tak złowieszczo, jak powinno wyglądać: kula zatrzymuje się, wyodrębniają się dwie nózki i na nich, opierając się, podnosi się całą konstrukcja, a działa opadają jakby z góry i zatrzymują sie równolegle do podłoża. Od góry owalny pancerz wystrzeliwuje do przodu łepkiem, a światełka fotoreceptorów jarzą się jaśniej. Teraz tylko tarcze i ostrzał. Ale nie – to Dżony. A co robi Dżony? Kurs – kochane, hołubione i niezastąpione jednostki dowodzące i drep drep drep na piechotę. I tak aż dotarł. Bo jemu nie przeszkadzało ze Aru to pała a Seco ma grata* |
Aru - 2010-09-01 21:39:29 |
*Zabrak zaś z nieokreślonym wyrazem twarzy, ni to śmiech ni to wyraz zdenerwowania, wysiadł zaraz za Seco. Zlustrował uważnie napis i łeb odwracając ku Seco błysnął bielą swych zębów mrucząc żartobliwie* A pierdolnął Cię kto kiedy mieczem świetlnym w łeb? * I tak też po chwili brygada była w komplecie bo te jakże słodkie słówka między zabrakiem,a kaleeshem przerwał tuptający ku nim Dżony. I tak też Seco co ma grata, Aru pała i Dżony "kocha dyplomację" zebrali się do kupy. Świetne trio. Droideka z uczuciami, Kaleesh wyglądający jak potentat energetyczny, i Zabrak niby Jedi a w całości padawan i prawie rycerz. A ubrany jak jakiś najemnik.* Pamiętaj Dżony! Masz być grzeczny. *A czy sam zabrak grzeczny będzie...no to kto wie.* |
Secorsha - 2010-09-01 21:44:53 |
*Seco natomiast został tu zaproszony przez jednego boksów i mocnych sponsorów, zapewne do bajerowania oponentów, wiec musiał grzeczny być i zagrać pare scen. Skrzywił pysk, nie odpowiadając nikomu, jakby opracowywał strategie* |
EFECTOR - 2010-09-01 21:47:19 |
Dżony się nie drapie po jajcach, sir *odparł droid, który ledwo co przydreptał a już został złapany. Procesy myślowe nie były na tyle skomplikowane by wyprodukować pretensje o takie zniewolenie, poza tym – wszystko co robi jednostka dowodząca to świętość. Szkoda że Dżony nie pojmował komizmu nazwy tego miejsca. Gdyby rozumiał to by pewnie w zemście zasmakował i ten kto tak nazwał tę dziurę nie miałby po czym się drapać* |
Aru - 2010-09-01 21:58:32 |
Eh, ja pierwszy? Nie dość, że nazwali to miejsce tragicznie dla mnie to jeszcze mam Ci budować efekt wejścia. Jeśli ktoś zauważy... *Muzyki odgłosy było słychać nawet i w tym miejscu w którym stali więc pewnie nawet nie zarejestrują tego,że weszli, no ale kto to wie? W każdym razie zabrak trochę pojojczył i mógł wejść do środka buzującego wręcz emocjami i nutkami pożądania oraz gniewu i pasji. Ciekawy koktail. I tak też jakże stosownie ubrany typ wkroczył do lokalu gdzie...no kurwa, i nie będzie oryginalny! Różne najróżniejsze ubrania się w tłumie przetaczały, eleganckie, obdarte, pełen asortyment. Szczególnie kreacje damskiej części gości były przyciągające oko,ale to raczej dzięki odpowiednim wcięciom w materiale...* |
Secorsha - 2010-09-02 14:20:01 |
Żaden kuhrrwa efekt. I nie przyznawaj się, ze się Ahrru nazywasz. Przyjmijmy, ze nazywasz się… hm… Stan! Jesteś Stan. Dobhrra Stan, idziemy. Chodź, Dżony *pociągnął kabel i ruszył za A… za Stanem. Weszli. Zaraz jego pysk począł wyrażać konsternacje. Wielkie „uaaa” jak na tło do interesów. Moze przekręć będzie równie wielki? |
EFECTOR - 2010-09-02 14:50:53 |
*już od wejścia Seco musiał trzymac mocno, by zdecydowanie pana udzielono się rosnącej agresji i poskromiło ją. Od progu Dżony nagle stał się o jakieś 10cm wyższy, kiedy wyprostował nogi, uniósł działa i wypionował sylwetkę zawsze przeważnie „pokornie” pochyloną. Teraz każdy jego krok cechowała czysta paska. Momentalnie wszystkie obiekty mechaniczne były na celowniku, a postawa maszyny świadczyła o gotowości do walki. Z resztą jazda istota która przewijała się przed wzrokiem Dzonego miała krzyżyk na głowie i piersi. |
Aru - 2010-09-02 15:02:47 |
Pieprzyć to, żaden Stan, Aru i basta. *Odparł nie mając zamiaru sobie robić cokolwiek z faktu takiej,a nie innej nazwy lokalu w którym to się znaleźli. Tak jak i Seco i on nie spoglądał w stronę areny droidów, dźwięki jakie dobiegały od zagłębienia w ziemi podpowiadały mu, że tam jakieś maszyny się tłuką aż metal się gnie, nie chciał prowokować Dżonego spoglądaniem w tamtą stronę. Za to rozglądał się za samym Vottaggiem.* Tam, tam są ślimaki. *Palcem wskazał szybę za którą Vottagg z towarzyszem siedzieli, z pewnością była ona dźwiękoszczelna, od tego hałasu odcięta. A jeśli idzie o nieprowokowanego Dżonego...* Ej, mały, spokój! *No, droideki w takim stanie jeszcze nie miał okazji widzieć.* |
Secorsha - 2010-09-02 15:10:42 |
*Aż takie reakcji się nie spodziewał. Momentalnie zrobił wielkie oczy, kiedy poczuł, ze Dżony wyszarpuje mu protezę z mocowania, kiedy Seco się niespodziewanie rozluźnił* |
EFECTOR - 2010-09-02 15:20:07 |
*Reprymenda i ostry ton miały wpływ na droidekę, bo działa w krótkiej chwili po tym nieco opadły, ogólnie ramiona przestały być „napięte”, jednak z postawy bojowej i agresji wypływającej z każdego skrawka mechanicznego cielska nie zrezygnował. Nadal emitował ten dźwięk, i istniało zagrozenie, ze jeszcze wyrwie Secorshy rękę ze stawu. Wyraźnie wypatrywał nowego obiektu nienawiści. Patrzył pod nogi ludziom. Widać był tam przed chwilą astromech -najgorsze, co może się przytrafić* |
Aru - 2010-09-02 15:26:04 |
Nie wyrwie Ci łapy? *Zapytał bo to,że podejść nie mają po co do Hutta i to było oczywiste, ale urwanie ręki Secorshy na pewno nie pomoże na samopoczucie. Pół biedy jak jedna część mechaniczna od drugiej się oderwie, gorzej jak to wszystko od ciała się urwie, rwanie zęba przy czymś takim to pieszczota.* Dżony! Uspokój się definitywnie i...patrz tutaj! *Dłońmi bezceremonialnie chwycił łebek droideki by w jego fotoreceptory spojrzeć bo coś czuł,że mu wzrok gdzieś błądzi po okolicy.* Miałeś być grzeczny, obiecywałeś że Dżony grzeczny,a tu co? Gówno. Dżony niegrzeczny. *Trochę po ichniemu pogadał,ale może coś dotrze? Nie chciał by by skończyło się to na tym,że Dżonego oddelegować będą musieli do pilnowania aerowozu.* |
Secorsha - 2010-09-02 15:32:04 |
Ja piehrrdole, jak mocno pociągnie, to wyhrrwie, ale jak go puszcze to sthrracimy nad nim konthrole, jemu odjebało! *rzucił Seco nie na żarty spłoszony sytuacją. Pociągnął głosno nosem i poprawił krawat wolna ręką. dalej juz Aru i jego poczynania obserwował, nadal ściskając kabel, jakby to miało go przy życiu trzymać* oj, bo zahrraz Dzony pójdzie do domu… |
EFECTOR - 2010-09-02 15:39:52 |
*Otrząsnął się jakby i nagle skupił na Aru, co było widać, bo światełka zaczęły świecić mu w oczka, czyli Dżony patrzył i był skupiony* |
Aru - 2010-09-02 17:08:15 |
No... *Mruknął z lekkim uśmiechem, spokojnie poklepał Dżonego po łebku i zwrócił się do Seco. Istoty które rozpierzchły się przez wnerwioną droidekę niepewnie wracały w okolice przestrzeni Dżonego, Aru i Seco.* Jednak mu nie odjebało, Secuś. Trzeba mu tylko przypominać o jego własnych obietnicach i o tym, że ma być posłuszny. *I nic tylko, Aruś by się nadawał do programu "Zaklinacz droidów",a przynajmniej jednego droida. Konkurencji taki "Zaklinacz psów" z national geografic by nie miał ot co.* |
Secorsha - 2010-09-02 19:03:26 |
*Seco na pewno by ten program oglądał. Długo jeszcze w napieciu i patrzył na maszynę, trzymając dłon na wysokości płaskiej główki, jakby miał zamiar pacnąć. Ustatkował oddech i usmiechnął się, po czym jednym palcem pogłaskał po oczku, to znaczy po patyczku na kltrym oczko zasadzono* |
EFECTOR - 2010-09-02 19:11:45 |
Dżony grzeczny *powtórzył pokornie. Już działa w dół, nóżki się rozjechały, takie „niewinne” spojrzenie fotoreceptorów się uczepiło. Wszystkie szumy, jęki i stukoty ucichły. Idealny droid. Będzie sobie grzecznie szedł. Strach przed odesłaniem do domu sprawił, ze zapomniał o droidach, które tu na pewno czyhają pod stołami. Musi być Dżony grzeczny, bo go wygonią* |
Aru - 2010-09-02 19:21:13 |
Dziwna sytuacja przyznam...zasłaniać komuś widok sobą. *Odparł zgodnie z zaleceniami Seco robiąc, kierując się do lady,a jakże by inaczej. Co prawda jeszcze tylko Yodzie Aru mógłby widok przysłonić, właśnie "mógłby" gdyby nie drobny fakt...Yoda malutki, z pomiędzy nóg Aru widzi wszystko-jakkolwiek by to nie brzmiało. Przy ladzie też się oparł rękoma obserwując ukradkiem gości. Spojrzenie jego przykuła interesująco wyglądająca falleenka. Charakterystyczna dla tej łuskowatej rasy pytka z tyłu głowy utworzona, barwy czerwonej, oraz sukienka czerwona kontrastująca z zielenią skóry kobiety...interesująca sukienka bo i na ramiączkach była ona z pokaźnym dekoltem tak fikuśnie sprawionym,że ten pomiędzy piersiami pełnymi przesuwał się w dół aż do pępka,a i sama suknia w tym miejscu,przy pasie w sumie się kończyła.Od pasa opadały kolejne delikatne pasma materiału nieco przezroczyste, sięgające połowy ud.* Psst, Seco. *Szepnął do towarzysza ruchem głowy na kobietę wskazując.* Niezła, co? *Uśmiech jego usta ozdobił gdy podrzucił lekki pomysł.* 10 kredytów stawiam, że w ciągu 10 sekund pokaże nam tyłek. |
Secorsha - 2010-09-02 19:26:46 |
*Seco był przez chwile spięty, ale potem, idąc za Aru i podążając za nim wzrokiem, na jego pysku odnowił się wariacki uśmiech. Zapomniał o Ślimaku, zelżał uścisk na lince droida. Otaksował panią spojrzeniem specjalisty, uśmiechnął się, skinął głową, po czym, utkwiwszy spojrzenie w obliczu zabraka zaśmiał się głośno* |
Moc - 2010-09-02 19:32:34 |
*No niestety, przewrotność Mocy jest znana wszystkim organikom może i nawet i droidom, bo właśnie teraz, w chwili wielkiego napięcia (wszak zakład o pokazanie tyłka był) pojawiło się coś, co może zmienić oblicze tej imprezy, a mianowicie... mały rozgadany po swojemu astromech, który albo zabłądził albo miał jakąś misję. Jego kopułka obracała się to tu to tam, a jego jedno małe "oczko" śledziło wszelkie postacie, szukając tej określonej. No i jechał dalej, w końcu ma misję ,a misja ważna! Nie był też droidzik świadom zagrożenia w jakim się znalazł, bo w końcu Dżony zazdrosny jest.* |
EFECTOR - 2010-09-02 19:41:32 |
*Naturalnie Dżony nie miał pojęcia po co im czyjś tyłek, w ogóle to jakieś dziwne. Czul się znudzony, jeśli w ogóle droid może się czuć. Aru zasłaniał mu najwyraźniejsze pole postrzegania, ale jako ze droideki widzą oprawie naokoło siebie, niewiele to chroniło przed tym, przed czym obaj panowie chcieli uchronić. Wprawdzie areny zostały już minięte alee… |
Aru - 2010-09-02 19:47:11 |
*No i cóż, zabrakowi niestety popikiwanie i tym podobne rzeczy uszły uwadze. Prędzej zmianę emocji od Dżonego by wyczuł gdyby ten był organiczny. A tak? A tak to uwagę stosownie odwracała mu panienka. Panienka do której zaszedł od takiej strony by plecy i tyłek jej były widoczne dla Secorshy oczywiście. Zabrak równie dobry widok na urodziwy przód kobietki miał,a co. Łokciem zabrak oparł się o blat twarz swą w stronę kobiety odwracając.* Witam panią. *Uśmiechem przy okazji słowa swe okraszając. Jak by nie patrzeć zabrak był całkiem przystojny. Tatuaże jednak mogły mu dodawać groźniejszego wyglądu...lub bardziej pociągającego, kto tam wie co ta panna lubi?* Może drinka? *I tak i tak mu chodziło tylko o to by skupić jej uwagę na swej osobie, wszak miał tylko 10 sekund. Tyle jednak wystarczyło by sięgnąć Mocą i... unieść luźniejsze poły półprzezroczystego materiału do góry jak by wiatr wiał. I tak też Seco ukazały się dwa jędrne i gołe pośladki,a zabrak mógł zobaczyć jakiś wąziutki pasek materiału na łonie, znając życie te majtki kosztowały sto razy więcej niż materiał.* Hola! Wieje tu? *Zakrzyknął niby to zdziwiony pomagając ewentualnie kobiecie, wyższej od siebie, przykryć się przed "powiewem" który dość szybko odszedł.* |
Secorsha - 2010-09-02 19:51:50 |
*Przez ten zaś Seco zamówił sobie piwo z wkładką, posługując się przy tym tylko lewą ręką, bo prawa, mechaniczną, trzymał kabel, a widząc, ze Dżony się rozgląda, po prostu ścisnął mocniej by ten mu nie uciekł. Podniósł sobie kufelek do pyska, pokpiwając sobie Aru i nagle jak nie chluśnie piwskiem, w pieknej fontannie* |
Vottagg - 2010-09-02 20:00:50 |
Muzyka nagle ucichła nieco, a reflektory które oświetlały panienki spoczęły na loży. Wielkie szkło, oraz kupa durostali, która odgradzała ją od reszty, powoli opadała, znikając w ścianie. Światło teraz padało na Quarrena, którego wyróżniało. Stał on na okrągłej repulsorowej platformie. Pomachał dwoma rękami ku tłumowi, który powoli zwrócił nań uwagę. - Ironie i Vorowie! Oraz inni zaproszeni na tę skromną imprezę! Od teraz bar jest otwarty! Wszystkie trunki za darmo!! - powiedział swoim chlupoczącym głosem, poruszając mackami. Jego głos rozległ się z głośników, kiedy jego okrągła rampa opadała delikatnie w dół, wśród lekkiego kolorowego dymu i gry świateł. Widać lubił się popisywać. Wszyscy z radością ryknęli i powoli z tłumu dało się słyszeć skandowanie: A-RU-TOPAL, A-RU-TOPAL! - [/i] A jeśli chodzi o Vottagga to ten gdzieś zniknął, wyraźnie nie odpowiadało mu zlatywanie, więc zszedł schodami i pojawił się w drzwiach na dole. Na jego plecach jak na grzbiecie rumaka, wtulona była czerwona Twi'lek'anka bardzo skąpo ubrana. |
Moc - 2010-09-02 20:01:59 |
*A astromech pędził przed siebie na tych swoich nóżkach z kółkami i gwizdał sobie wesoło, bo czemu by nie miał? Normalny dzień w "pracy", wykonywanie poleceń swojego pana i tak dalej. No i wtedy dopiero jego ruchomy fotoreceptor padł na wielgachną droidekę i zatrzymał się, gdyż jego systemy sklasyfikowały Dżonego jako jednostkę potencjalnie niebezpieczną. Zaświergotał więc cicho i nieco się wycofał, patrząc jednak dalej na niszczyciela, gdy padł komunikat, dosyć wyzywający.* {Nie dzięki, sam potrafię, więc pilnuj własnego fotoreceptora, bo jeszcze zabłądzisz ty kupo rdzy} *Jeśli chodzi o opinię wśród droidów, to droideki zbyt dobrej reputacji nie posiadały, właściwie na równi z całym sprzętem Konfederacji. A ten astromech to taki typowo republikański, więc dodatkowo nie lubiłdroidek. Ale też w starciu to by szansy żadnej nie miał, wiec zaczął się oddalać.* |
EFECTOR - 2010-09-02 20:11:38 |
*Droideki uchodziły za niezłe droidy – nie awaryjne, nie wariujące, można było na nich polegać. Trochę nieekonomiczne względem innych, ale w końcu to niszczyciele. Dżony (nadal uwięziony w uścisku Seco który trzymał go za kabel) stukał nóżkami i odwracał się za zuchwałym celem. Z kolei astromechy słynęły z „charakterków” i ten widać nie odbiegał. |
Aru - 2010-09-02 20:18:11 |
Cicho gadzie! Umowa to umowa! *Rzucił do kaleesha nie zważając na dość skonfundowaną panienkę.* Barman, drink dla pani. *I też drink jej na pożegnanie zostawić zamierzał gdy uwagę wszystkich, nawet kobiety, zwrócił ten cały A'ru'Topal. Czyli to jednak nie świątynia ku czci Aru? No trudno... Ale,ale..czy to Dżony nie zapieprza poprzez tłum?* Przepraszam panienko.... Dżony,stój mendo! *I ruszył za droideką wypatrując jego celu, droida, astromecha, czegoś mechanicznego... no i jeśli dane mu będzie ujrzeć tego cholernego astromecha który przed nim uciekał to... zabrak zamierzał się zwyczajnie pozbyć tej maszynki. Jak? W prosty sposób. Skupić się wystarczyło i sprawić by astromech poleciał w górę po łuku tak by wpadł prosto do dołu z walczącymi droidami. Latający astromech powinien nieco zdezorientować Dżonego,a i tłum niczego dziwnego nie zauważy poza lecącym astromechem, gdyż zabrak by wspomóc swemu skupieniu tylko palcem wskazującym prawej dłoni poruszał posiłkując się swą wyobraźnią by tor lotu obrać dobry.* |
Secorsha - 2010-09-02 20:25:08 |
spiehrrdalaj oszuście! Sama miała pokazać! Nie liczy się, nie! *Biedna pani musiała się skapnąć o co chodzi Secorshy i dlaczego Aru był taki miły. Seco natomiast naprawdę miał „żal” o oszustwo, mimo iż śmiał się cały czas.* To nie biznes, to uczciwy zakład i nie ojebiesz mnie *wskazał na Aru pazurem mechanicznej ręki i nastała konsternacja. Seco podniósł powieki, patrząc na swoją ręke.* |
Vottagg - 2010-09-02 20:33:28 |
Vottagg przeniósł spojrzenie z Arutopal'a (który został otoczony przez swoich wielbicieli z kuflami), na Seco, który odbił się od jego brzucha. Twi'lek'nka także popatrzyła na Kaleesha swoimi pomarańczowymi oczami. - Czy on nam prawi komplementy? - czerwona zapytała bardzo słodkim i cichym głosem, można by rzec - niewinnym. ZA to Hutt wykrzywił wargi w uśmiechu, na widok kumpla, który ściągnął swoje dupsko na prywatkę. |
Moc - 2010-09-02 20:40:12 |
{Bo co, strzelisz? Nadmiar energii uszkodził ci procesor}*Odgryzł się jeszcze astromech i w długą, zręcznie lawirujac miedzy gośćmi, gdyż miał do nóg przymocowane kółka, czyli rozwijał nawet przyzwoitą prędkość jak na takiego małego droida. Droideka ze swoimi trzema nóżkami raczej go nie dogoni, tylko w trybie kołowym, ale wtedy porozjeżdża wszystkich gości. Pech też chciał, że ten konkretny astromech bywał złośliwy i gdy akurat mijał jakąś tańczącą grupkę to niespodziewanie wywalił z siebie zapasik oleju, bardzo śliskiego oleju. Normalnie używał go do smarowania różnych części, ale w ostateczności bywała to zmyślna broń. Skutek? Zaraz zaczęli się wszyscy wywracać, wprost na Dżonego, gdyż robocik zaczekał chwilkę, by rozwścieczona droideka podlazła bliżej. A potem wiadomo, w nogi... a raczej w kółka, jak najdalej od droideki.* {Złap mnie durno kupo bronzium nie umiejąca nawet dodawać!} *I tak powoli na tej imprezie rodził się chaos* |
EFECTOR - 2010-09-02 20:49:06 |
Na prośbę Aru nowa kolejka: Windu -> Dżony -> Seco -> Vottagg -> Aru |
Secorsha - 2010-09-02 20:51:44 |
*Strząchnął się, i chwytając się fałdów jak drabiny, umazany w Voittaggowym śluzie, co mu piękny jego noiwy garnitur zapaskudził, podniósł się do pionu* |
Vottagg - 2010-09-02 21:02:50 |
Vottagg i Twi'lekanka obserwowali Secorshę, a kobieta przemówiła swoim cichym i melodyjnym głosem. |
Aru - 2010-09-02 21:10:25 |
*A zabrak? Twi'lekanka i hutt rozproszyli go przez co nie pochwycił astromecha mocą...i zaczęło się. Zabrak otrząsnął się by ruszyć za Dżonym i tym przeklętym astromechem gdy nagle na ziemi plama czarna rosnąć poczynała,a istoty najróżniejsze padać na Dżonego... Wszystko pięknie i gładko gdyby nie to,że już pierwsze kości trzasnęły gdy Dżony na czyjąś rękę nadepnął, kobiety...* Szlag! *Warknął w bieg się wpuszczając, po drodze Mocą spychając po śliskiej powierzchni tych nieszczęśników których głowy mogłyby zostać zmiażdżone lub torsy, tych z rękami i nogami na drodze Dżonego nie ruszał, to im się naprawić da, a zabrak nie chciał machać rękoma... i tak ruchy dłoni nieznacznie mogły by się komuś zdać dziwne. Tym bardziej,że gdy pierwsze bolty w stronę Dżonego lecieć poczęły ten niski mężczyzna znacząco przyspieszył do przodu ręce na boki rozsuwając przez co tłumy istot po bokach Dżonego w tył zostały pchnięte, poprzewracali się Ci w pierwszych rzędach w bezpiecznej odległości od Dżonego w stronę którego już ślizgał się zabrak który... padł na plecy błyskawicznie przez plamę oleju pomknął pod maszyną, lewą dłonią zmieniając nieco tor swej jazdy tak by wyminąć tylną nogę droideki. I tak tez istoty w lokalu były świadkami istnego akrobatycznego pokazu połączonego z łyżwami na oleju, bo Aru po przejechaniu pod droideką odbił się od podłogi plecami prostując się i okręcając twarzą w stronę Dżonego ręce ku niemu wyciągając. Teraz Aru stał naprzeciw Dżonego, na lini jego ognia, jeśli ten nie powstrzyma swej rządzy mordu astromecha wystrzeli do zabraka.* Wszyscy na ZIEMIĘ! *Ryknął też przy tym do wszystkich w tym lokalu. Serca zabraka pod wpływem adrenaliny i Mocy bić szybciej poczęły, ten gotów był by odskoczyć z linii ognia Dżonego jeśli ten by się nie powstrzymał jednak* |
Moc - 2010-09-02 21:13:05 |
*Astromechy niestety tak już mają, gdy się im pamięci nie czyści regularnie to nabierają osobowości i z reguły staja się złośliwe i psotne. Ten nie był wyjątkiem. Ba, był chyba bardziej psotny od innych. No i irytujący. Na nieszczęście Dżonego został też podrasowany przez swojego właściciela, jakiegoś przemytnika, by lepiej działał i nie dał się złapać w razie jakieś wpadki. No i tak gdy tylko program Dżonego zaczął go namierzać, to z kolei program astromecha poinformował go o tym i włączył się tryb awaryjny, określony w bazie danych jako "SPIERDALAĆ!". Najwyraźniej owy przemytnik nie był zbyt subtelny. Mały robot aktywował wiec ten tryb i sru, zasłona dymna się pojawiła, zakłócając obraz z fotoreceptorów, dodatkowo pojawiły się niewielkie zakłócenia elektromagnetyczne, więc i celownik się zagubił gdzieś. A astromech spieprzał gdzieś po sali, piszcząc i świergocząc, szukając przy okazji gniazda dostępu do głównego komputera, by napsuć krwi droidece. Tak wiec nastał konflikt, spryt kontra siła. Ciekawe kto wygra? No a potem jeszcze organiki i inne droidy się do jatki przyłączyły, wiec trzeba stanowczo spierdalać stąd, a przynajmniej tak uznał astromech. Ale i tak jeszcze im jakiegoś psikusa wykręci* |
EFECTOR - 2010-09-02 21:20:55 |
*Dżony cofnął się w zdumieniu i po chwili dosłownie oślepiło go, choć widział to, co każdy – jakiś dym, zasłaniający pole widzenia, zakłócenia drażniące masywne i… Aru co mu sie czołga miedzy nóżkami. Do tego jeszcze jego pancerz musnęły strzały. Kiedy Aru wstał, i Dżony, przez liczne systemy naprowadzające i pomocnicze które teraz zwariowały, dostrzegł go, przełożył działo do przodu, z prawej na lewo i po prostu wyjechał zabrakowi sierpowym w klate, by go odepchnąć, a potem – trzask, i tryb kołowy. Nieważne w kogo, w co, byle uciec od strzałów i rozgonić ten dym. Obrał kurs na słyszane piski. Było głośno, ale Dżony mógł je wyłapać* |
Secorsha - 2010-09-02 21:22:11 |
*Seco trzymając się cały czas fałdów hutta wskazał dziewce wielką, rozeźloną stalową bestie. Musiała to znać z wojen klonow. I Seco wskazywał na Dżonego. Seco wytrzeszczył oczy* |
Vottagg - 2010-09-02 21:28:21 |
Vottagg poruszył się niespokojnie. Gdyby sprawy się potoczyły inaczej pewnie byłoby więcej czasu do opowiadania, ale teraz nie było. Nie miał zamiaru ginąć. Udał się do loży, która była tutaj najbezpieczniejszym miejscem. Włąściwie była bezpieczniejsza niż jego apartament. Blaszana buda, w której była impreza była podczepiona pod resztki bazy militarnej, pewnego syndykatu przestępczego. Loża była zbudowana na ich fragmencie, dlatego jej zabezpieczenia były przeciw pancerne niemal. Hutt aktywował osłonę, która wyjechała ze ściany i zakryła 10 centymetrową warstwą przeciwpancernego szkła, szlachetny shebs Vottagga. Ochroniarze nie sprzeciwiali się. Gdyby było więcej czasu i jak już wspomniano sprawy potoczyły by się inaczej, Seco poznałby Arutopala, który był poprzednim uczniem. Tak więc teraz ku radości i podnieceniu Twilekanki bezpiecznie obserwowano walkę. Odrazu do głowy hutta wróciły myśli o tym, co zrobić, aby kiedyś mógł brać udział w takiej bitce. |
Aru - 2010-09-02 21:34:23 |
Ja jebię... *Mruknął tylko gdy został odepchnięty od Dżonego będąc już poza tą przeklętą plamą oleju. Dobra, okej... parę osób uratował. Resztę Dżony będzie tratował* Tarcze Dżony, kurwa! Nie turlaj się,tarcze! *Krzyknął za składającym się i już ruszającym w turlanie Dżonym. Może się zatrzyma po kilku osobach i zrobi to co zabrak zasugerował? Bo sam zabrak należy dodać broni nie miał przy sobie. A przynajmniej takiej którą by mógł spokojnie wyjąć,a wyjęcie mieczy świetlnych w tym miejscu z pewnością by uwagę na nim skoncentrowało...a zabijać nikogo nie chciał choć przyznać należy, że zabraka w głębi duszy takie rozwiązanie by usatysfakcjonowało. Co jak co,ale wybicie do nogi wszystkich którzy walczą byłoby wyjściem efektywnym. Zabrak zamiast tego starał się jak mógł unikać ewentualnych strzałów w niego oddanych, chowając się za stołami czy innymi przeszkodami naturalnymi dla tej sali i... eliminował uzbrojonych gołymi rękoma. A to cios w kark,a to pierdolnięcie z kolana prosto w czoło po wyskoczeniu w górę i chwyceniu za łeb delikwenta. Ogłuszał, ewentualnie łamał kilka kości i ogłuszał. Wspomagał Mocą swe ruchy, tańczył między nielicznymi boltami, nieznacznie zmieniał kurs wycelowanych luf by strzelano pod kątem takim by nikt nie został trafiony, jedynie ściany.* |
Moc - 2010-09-02 21:41:04 |
*No to wszystko łądnie i pięknie w teorii wygladało, ale w praktyce to Aru oberwał kilka razy od blasterowych pocisków. Nie były to groźne rany, a tu w nogę dwa razy a tu w rękę raz. Miał szczęście, ze to były strzały z tych broni o słabszej mocy, bo te o większej sile rażenia akurat kierowały się ku toczącemu się Dżonemu. Wszyscy schodzili mu z drogi, a biedny astromech spieprzał dalej, a gdy droideka była już wystarczająco blisko to odpalił silniczki i podleciał do góry nad toczącą się kupą bronzium, wywalił resztki oleju a potem to podpalił, tak, że teraz Dżony był toczącą się kulą ognia. Czyli jeszcze gorzej... astromech zaświergotał coś i poleciał w cholerę, bojąc się o własne istnienie. Ale tez przypadkowo oberwał od zabłąkanego bolta, więc spadł na ziemię w jakąś stertę resztek, powstałą po zdemolowaniu cześci pomieszczenia, bo to co się tam teraz działo przypominało już raczej małą wojnę, gdyż chyba każdy do każdego strzelał i lepiej się kryć za osłonami, a Aru lepiej niech nie skacze nigdzie bez mieczy świetlnych, bo z bandą ochroniarzy wyrwanych spod kontroli nie ma większych szans. Najwiecej pocisków jednak szło w Dżonego wiec jeśli prędko tarcz nie podniesie, to oberwie solidnie... a jeśli chodzi o Seco, to dobrze zrobił, kryjąc się pod stołem, ale on niestety za długo nie wytrzyma, więc trzeba spieprzać.* |
EFECTOR - 2010-09-02 21:46:25 |
*Dżony tu nie brał udziału w strzelaninie tylko tropił. Ognisko zapalne całego zamieszania nadal było wściekłe. Dżony znikł w kłębie dymy i przez chwile w ogóle nie było go widać, a kiedy się pojawił, był już płonącą pochodnią, która nie traciła determinacji. Tocząc się nadal i zbierając razy nakierował się na spadającego astromecha. W chwile po tym, jak maszynka upadła na podłogę, przetoczyło się po niej prawie 400 kilo płonącego złomu, bo Dżony był jednostką superciężką. a dalej? Dalej już odzyskał rozum, nie, nie wstał i nie włączył tarcz. Przyśpieszył, i gubiąc listki płomieni (metal się nie zajmie, wypali się co ma się wypalić i samoczynnie zgaśnie), poturlał się do wyjścia by najzwyczajniej zwiać!* |
Secorsha - 2010-09-02 21:49:18 |
*Wychylił się zza lady. Nie zza stołu, zza lady – tam, gdzie barman stoi teraz był. Dostrzegł Aru i Dżonego. Dżony ucieka? |
Aru - 2010-09-02 21:56:51 |
*Dym przysłaniał mu widok,a przynajmniej odgradzał jego i kilku strażników którzy z nim się znaleźli od reszty lokalu. Lecz usłyszeć usłyszał kaleesha. Trza wiać, tia...tym bardziej, że teraz ostrzał cięższej broni skoncentruje się na nich... Nie ma bólu, jest Moc. To grało w umyśle zabraka postrzelonego w lewe udo i prawe ramię oraz pełnego draśnięć i z podziurawionym pięknie płaszczem. Jedyne w jednym momencie się w tej chmurze dymu wyróżniło z perspektywy istot poza nią to blask błękitny i charakterystyczne "wuuum!" i to, że zabrak z rozrzedzającej się chmurki wystrzelił dzierżąc w dłoniach dwa miecze świetlne o klingach przypominających błękitne pochodnie. Od kling Aru unosiła się mgiełka błękitu,niczym dym swoisty kilka centymetrów od kling rozwiewający się, zaznaczający drogę po bokach biegnącego do wyjścia zabraka który teraz już nie cackał się, trójka strażników która z nim w mgiełce się znajdowała obecnie była bez głów i wszyscy którzy na jego drodze stanęli tracili ręce lub, częściej, głowy. W końcu oni wszyscy byli przestępcami, nie było sensu się cackać. Trzeba było jak najszybciej opędzić się od jegomościów i pań, odbijając orężem wystrzelone w jego stronę bolty... i tak też z miło zapowiadającej się balangi powstała rzeźnia z pozgniatanymi przez pędzącą droidekę istotami, podpalonymi, postrzelonymi czy też pociętymi przez miecze świetlne... uroczo.* |
Moc - 2010-09-02 22:03:21 |
*Dżony uciekł, Seco też, choć na pożegnanie otrzymał ze dwa bolty lekkiego kalibru, jeden w nogę a drugi w lewe ramię, ale nic mu nie będzie. Aru miał większe problemy, bo gdy tylko aktywował miecze świetlne to we wszystkich przestępców na sali wstąpił jakiś amok wojenny i zaraz wszyscy na niego swą uwagę skierowali, chcąc przyczynić się do zgładzenia lub unieruchomienia Jedi, w końcu za nich jest wielka nagroda, kilka milionów kredytów! Nikt nie odpuści takiej okazji. No i może kilku tam najemników padło od miecza i kilku od odbitych strzałów, ale Aru nie miał żadnych szans z kilkudziesięcioma całkiem nieźle strzelającymi ochroniarzami, robotami i wszelkiej maści przestępcami, rozsianymi po całej sali. Co prawda udało mu się dostać do wyjścia, ale bilans był kiepski, prawa ręka była niemal podziurawiona przez bolty, wiec stracił jeden miecz, nogi na szczęście ocalały tak jakby, wiec biec mógł, przynajmniej jakiś czas, no i miał częściowo sprawną lewą rękę. Tyle, że na ogonie bandę łasych na łatwe kredyty bandziorów, wiec ta decyzja była jedną z najgorszych jakie mógł podjąć zabrak. Przykro nam...* |
EFECTOR - 2010-09-03 19:18:18 |
*Maszyna wypadła na podwórze przed lokalem, ostro manerwrujac tańczył Dżony miedzy areowozami, szukając astromecha którego wczesniej zmiażdżył. Wielka wściekłość zdawała się być dodatkowym repulsoerm, jednak w koncu udpokoil się na tyle, by rozwinąć się przy areowozie Secorshy, pokazując opustoszałemu parkingowi swoje osmalone, mechaniczne cialo* |
Secorsha - 2010-09-03 19:21:49 |
Piehrrdolona kupa złomu! Zatłukę cie, świnio! *warczał w kierunku Dżonego, cały czas biegnąc, także w stronę areowozu. Dopiero kiedy dopadł auta, zawyli bólu, bo został trafiony. Nie należał do tych co zaciskają zeby. Szkoda mu było zębów. Za zasłoną z cielska droideki, drżącą id postrzału ręką próbował przejechać karta po zamku* |
Aru - 2010-09-03 19:38:37 |
*No cóż..kto by pomyślał,że w zwykłym barze ostrzał będzie niczym na polu bitwy w czasie wojen klonów i to jeszcze celniejszy niż tam? Hm... może to kwestia tego,że organik z motywacją(kilka milionów kredytów) potrafi z siebie wycisnąć wiele w tym i sokole oko? No cóż. Zabrak nie można powiedzieć by miał czas ani chęci na przemyślenia podczas swej ścieżki zdrowia jaką wykonał w biegu tych co mu staną tnąc i starając się odbijać bolty jak tylko się dało... z każdym trafieniem jednak coraz gorzej mu to szło. Nim dopadł do wyjścia stracił władzę w prawej ręce i miecz byłby stracony gdyby nie to,że w Mocy kryształ w nim był unikalny, powiązany z zabrakiem który więź utworzył podczas tworzenia oręża. Dlatego też Secorshy ukazał się widok otwartych drzwi z zabrakiem wypadających z lokalu z jednym mieczem w zębach,a raczej rękojeścią i drugim w lewej nieznacznie tylko poranionej dłoni. Ale reszta...no cóż. Prawa ręka dziurawa,mocno podziurawiona, naprawić się ją dało owszem,ale trochę to potrwa... płaszcz zabraka był sitkiem, prawy rękaw okrwawiony skrywający poszarpaną rękę z przestrzeloną nawet dłonią, tors także w kilku miejscach został popieszczony blasterami,lżejszego kalibru,a pod lewą łopatką jeden nawet przebił się przez ciało na wylot, jak i płuco najwidoczniej. Jakim cudem zabrak jeszcze był w stanie biec mimo i poranionych nóg? Dzięki Mocy i temu,że ból jeszcze był od niego oddalony,gdy nadejdzie, rękojeść między zębami przyda się do zaciśnięcia zębów. Teraz jednak zabrak pokonał połowę drogi do aerowozu Seco i padł, najpierw na kolana, potem zaś legnął na ziemi, nadal prąc do przodu.... czołgając się powoli lecz prąc dalej i dalej. Nie podda się do końca, jedna ręka była sprawna, wystarczy uruchomić ostrze i zdoła się uchronić przed pierwszymi strzałami które ominą jego osłonę w postaci jednego z areowozów. Bez pomocy jednak... skończy albo trupem albo więźniem.."Kiepsko"-w myślach stwierdził* |
Moc - 2010-09-03 19:50:26 |
*Nie należało zapominać o tym, że to Nar Shaddaa, dla wielu symbol bezprawia w Galaktyce. Tutaj każdy rozsądny mieszkaniec nosił broń, przynajmniej podstawową. A wszyscy ci gangsterzy i ich ochrona posiadali broń najlepszego gatunku i z nią bardzo rzadko się rozstawali, nawet biorąc udział w imprezach. Więc to przyjęcie siłą rzeczy było pełne osób posiadających broń, a wielu z nich potrafiło dobrze strzelać, więc gdy Aru aktywował swoje miecze, to stał się celem numer jeden dla kilkunastu, a może nawet i kilkudziesięciu celowników napalonych najemników, ochroniarzy i łowców nagród. Więc Aru miał pecha, bo bardzo mało Jedi jest w stanie odeprzeć taki atak, gdy jest się praktycznie otoczonym. Ale zabrak miał szczęście, bo udało mu się opuścić budynek, ale on i jego przyjaciele muszą się śpieszyć, bo w środku pozostałą zgraja uzbrojonych po zęby i napalonych na nagrodę przestępców, gotowych zabić wszystko i wszystkich na swojej drodze. Nie mieli jednak ciężkiego sprzętu na Dżonego, więc przodem puścili kilka droidów bojowych, które od razu zaczęły strzelać w stronę droideki i Seco. Blasterowe bolty muskały pancerz Dżonego i o mało co nie trafiały z kaleesha. Systemy droida z pewnością doniosą o kilku naruszeniach w powłoce pancerza.* |
EFECTOR - 2010-09-03 19:55:32 |
*Dżony nagle przyjął pozycje bojową. |
Secorsha - 2010-09-03 19:58:11 |
*Jakiś zabłąkany bolt przeorał karoserie Saxxeta dokładnie w chwili kiedy walczący z drzwiami Seco wyrwał klamkę i drzwi się otworzyły. Obejrzał się za siebie i dostrzegł czołgającego się Aru. Dalej Dżonego i jego tarcze, wyglądające jak piłeczka z zatopioną w środku figurką.* |
Aru - 2010-09-03 20:06:10 |
*Zabrak niezbyt rozmowny był, wszak się własnoręcznie zatkał własnym mieczem który niczym pies kość,w zębach trzymał. No, ale płaszcz za który ciągnięty był jest raczej wytrzymały,gruba skóra niegdyś sięgająca ziemi,obecnie także jej sięgająca, ale i niemiłosiernie dziurawa. W każdym razie ubranie raczej wytrzyma,a zabrak niski, lekki... idealny obiekt do targania! Ba, nawet nogami nieco pomagał bo i odpychał się w tył. Dżonego nie widział, jedynie słyszał ostrzał wymieniany przez niego z przeciwnikami. Jeśli dane było Seco go wrzucić do aerowozu to i zabrak sobie tam tak leżał, chowając do uprzęży za plecami, ocalałej, jeden i drugi miecz by mieć wreszcie usta wolne i móc oddychać..ciężko.* |
Moc - 2010-09-03 20:20:35 |
*Droidy padły szybko ,bo to było tylko mięso armatnie, by zorientować się w sytuacji i dać reszcie trochę czasu na przygotowania. I tak po minucie z bocznych drzwi wysypały się małe grupki najemników, którzy od razu skierowali się ku uciekającym, oczywiście kryjąc się za wszelkimi dostępnymi osłonami. I tak znowu rozpoczął się ostrzał ,z dwóch stron, a przeciwnicy ukrywali się za murkami, aerowozami i tym podobnymi rzeczami, jednak ich broń nie była w stanie skutecznie zagrozić Dżonemu. Do czasu... jeden z trandoshan wyciągnął ze swojego pojazdu karabin, który może solidnie dać w kość nawet takiej droidece jak Dżony. A był to LJ-50, cholernie wredna broń, która mimo małego magazynku i średniego zasięgu byłą bardzo śmiercionośna. Rozległ sie huk i pierwszy niebieskawy promień trafił w tarcze droideki, powodując spadek mocy o prawie 30%, a więc dużo. Tak wiec jeśli się nie pospieszą, to z nich zostanie tylko wspomnienie. Zwłaszcza Seco powinien się śpieszyć, gdyż kolejne bolty pomknęły w jego stronę, ale póki co chyba Moc mu sprzyjała i jakoś chybiali, zapewne przez Dżonego.* |
EFECTOR - 2010-09-03 20:26:52 |
*Nie rozproszył się, bo program target przewidywał rozdzielenie ognia na kilka źródeł. Bardzo szybko także zlokalizował największe zagrożenie, a uderzenie ów karabinu sprawiło, ze wręcz przesunął się całością o 2cm, na trzech nogach. Tarcze nie wyłączyły się, generator się zagrzał, a raport o uszkodzeniach znowu podświetlił się i wrócił gag łowny pulpit. |
Secorsha - 2010-09-03 20:29:59 |
*Nawet nie zaklął, kiedy znowu musiał zrobić zeza na karoserii samochodu. Prawie by stracił łeb! Dał nurka na siedzenie kierowcy i tak szybko jak to możliwe zapalił saxxeta. Miał nadzieje ze Dżony jeszcze wytrzyma te 2-3 razy zanim zaskoczył silnik, a jak już zaskoczył to – cholera, jak to ciężko nie mieć talentu pilotażu, w każdym razie – najszybciej jak to było możliwe w takiej chwili Seco ruszył areowozem na skraj płyty, by potem opaść niżej i zejść z linii strzałow* |
Aru - 2010-09-03 20:38:42 |
Wykrakałem.... *Pomruk zachrypnięty zza Secorshy się dobył. Zabrak obrócił się na plecy pozwalając by prawa dłoń opadła z siedzenia na podłogę. Oddychało mu się ciężko.* Hehehe....khe. *Zaśmiał się nie wiedzieć z czego i kaszlnął przez co z ust krwią charknął. Co go chyba zbytnio nie wystraszyło bo kontynuował swoje pieprzenie.* Wykrakałem kurwa... mówiłem,że....że.... że pościgów nie przewidujemy na dziś. Ha! *I tak też było, gdy lecieli na imprezę zabrak zażartował,że wóz Secorshy musi latać i nie wymaga od niego nic więcej bo w planie pościgów nie mają... a tu się zapowiadało właśnie na pościg chyba, nie?* Ehh.. *Jęk następną rzeczą był jaka z siedzenia dobiegła. Zabrak sprawdzał swe obrażenia Mocą..* Zapadnięte płuco... *Mruknął, tak lewe płuco mu funkcjonować przestawało, stąd też krew, dobrze że blastery nie powodują krwotoków i więcej nie będzie tej krwi...* |
Moc - 2010-09-03 20:47:58 |
*Trandoshanin i jego kompani salwowali się ucieczką, ale mieli pecha i dosiegnałich pocisk Dżonego, aerowóz za którym się skryli wyleciał w powietrze przy przepięknym akompaniamencie huku eksplozji, a do tego również blaski ognia i latające wszędzie części, istny spektakl dla oczu. I łup, Dżony ponownie oberwał, tym razem salwy z kilku karabinów jonowych nastawionych na niszczenie droidów. W końcu musieli mieć jakieś zabezpieczenia podczas walk, prawda? Wydajność tarcz zaczęła zmniejszać się drastycznie i powoli dochodziło do alarmujących przeciążeń systemów. Ostatnia chwila, by dać nogę, inaczej procesory droideki po prostu się stopią i stanie się tylko bezużyteczną kupą żelastwa. Dżony jeszcze wytrzyma na tyle, by zmienić się wmkólę i uciec, ale dalsza walka skaże go na zagładę. A co do Seco i jego manewrów, to cóż, miał pecha i jego pojazd nie zdążył ulecieć za daleko gdy oberwał i wysiadły mu główne systemy repulsorowe. No i zaczęli spadać, na szczęście nie aż tak szybko...* |
EFECTOR - 2010-09-03 20:58:12 |
*Na szczęście w chwile przed tym ostatnim (choć to złe określenie – bo potem tez były) strzałem dostał rozkaz do odwrotu, tak więc, jadąc już na systemie awaryjnym przeszedł tryb kołowy i ruszył pełnym gazem, jako ze tryb kołowy nie „zjadał” tyle energii co tarcze, nie musiało to być wcale wolno. Po prostu spieprzał przez parking w tak niewielkiej odległości od areowozow, ze każdy strzał może wywołać kolejną eksplozje samochodów, samochodów czego Dżony raczej wyjdzie cało. Wytoczy się, najwyżej go trochę zmiecie. Jednocześnie jego sensory namierzające śledziły koślawy lot saxxeta. |
Secorsha - 2010-09-03 21:01:24 |
co? *rzucił w panice kiedy maszyna zatrzęsło* |
Aru - 2010-09-03 21:13:40 |
*Zabrak też gadał głupoty, co z tego? Teraz tylko lewą łapą złapał się oparcia tylnego siedzenia bardziej odczuwając niż zauważając,że spadają. Choć po chwili w szybie ujrzał, że coś nie tak i raczej spada im się w dół.* Ja chcę do tej dupeczki! *Zawołał od tak by nieco napięcie spadło, tak jak spadał ich wóz. Ale to,że zabrak nie mógł się zbytnio ruszać nie znaczyło, że jego umysł jakoś na tym stracił. Ból ignorował w większości, inne zmysły działały na pełnych obrotach. Jeśli ich pojazd zbytnio się rozpędzi przed lądowaniem tam gdzie Seco będzie się starał trafić, zabrak postara się z całych swych sił spowolnić,a raczej zamortyzować uderzenie aerozowu o twardą powierzchnię. Gdy tylko zorientował się,że spadają zamknął swe oczy. Jedi są po to by chronić innych, i tak też chciał uchronić Secorshę skupił się na pozytywnych emocjach i wspomnieniach,na tym co dobre, by z tego czerpać swą siłę. W umyśle jego pojawił się obraz, wyobrażenie wozu Secorshy i jego cel, cel nad którym Mocą Aru pragnął zamortyzować upadek tak by uderzenie nie poczyniło zniszczeń w samym pojeździe, ale tuż przed uderzeniem, nie w czasie lotu, bo dodatkowe spowolnienienie upadku sprawiło by,że byliby idealnym celem.* |
Moc - 2010-09-03 21:32:45 |
*Dżony bez większych przeszkód uciekł, ale i tak będzie musiał poddać się kilku zabiegom naprawczym, bo wiele pomniejszych systemów uległo przeciążeniu, ale póki co to nie zagrażało bezpieczeństwu jednostki. Dużo gorzej sytuacja prezentowała się w przypadku kaleesha i zabraka, gdyż ich aerowóz zaczął spadać, jak wiadomo, ale manewr numer dwa w wykonaniu Seco jako tako się sprawdzał i gruchnęli w jeden zaparkowany pojazd, odbijając się od niego. Zniosło ich, zrobili beczkę i wyrżnęli o najbliższą ścianę budynku. Mieli szczęście, bo akurat poniżej był trakt dla pieszych, tyle tylko, że się solidnie potłuczą, jeśli nie mieli zapiętych pasów. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że nieco odlecieli poza zasieg najemników a w pobliżu był parking dla aerowozów.* |
EFECTOR - 2010-09-03 21:39:46 |
*Dzwony wiec przycupnął za ów ścianą, za którą się skrył, a która go broniła. Wysłuchał teraz w spokoju rapotu o błędach. Okazało się, ze „niektóre programy mogą nie działać”, uszkodzenia wynikły z przeciążenia a nie uszkodzenia. Z uszkodzeń to tylko kilka smug na pancerzu. |
Secorsha - 2010-09-03 21:43:13 |
*Pasy? No cóż – czy ktos by uwierzył, ze Seco zdążył, lub chociaż pomyślał o tym, by zapiąć pasy? Oczywiście, ze nie, wiec kiedy auto zaczęło koziołkować, Seco zaparł się rękami o co się da, by się nie zabić. Miejmy nadzieje ze mimo to podsumowanie aktualne, bo Seco nie ma czasu czekać na następne. Pchnął drzwi, i plując krwią wypełzł na płytę, zaraz wpadając pod osłonę kolejnego areowozu, do którego zaczał się – bez skojarzeń – dobierać – szarpać klamkę, licząc, ze ją tez wyrwie, po czym wlezie do srodka i jakimś cudem odpali bez karty. Może, w końcu ten obok to tez saxxet kareta tylko nowszy* |
Aru - 2010-09-03 21:57:23 |
*Pasy sobie miał na głowie zapiąć leżąc? No niestety. Zabrak nogami się zaparł i zdrową ręką o co się dało w miarę możliwości zmniejszając ewentualne dodatkowe obrażenia. On już miał dosyć kolejnych urazów. No ile można? Jeszcze niech się tu Vader pojawi to będzie zabrak poskacze z radości. A teraz mówiąc wprost się zdenerwował. Moc sobie z niego jaja robiła. Cenne sekundy konieczne na skupienie się i próbę amortyzacji wydłużyły się znacząco gdy mu zwyczajnie Moc umykała nie wiedzieć czemu. Gdy już jednak wylądowali... fala gniewu stała się czynem. Zabrak nie bawił się w otwieranie drzwi, on je zwyczajnie wypieprzył z aerowozu Secorshy, po upewnieniu się,że drzwi nie trafią w Seco, najwyżej musną lub przekoziołkują odbijając się od pojazdu do którego ten się włamać próbował. Bo i zabrak podciągając się lewą dłonią wyjrzał ze zmasakrowanego nieco wózka Seco* Zaczyna mnie to drogi Seco....wkurwiać! *Warknięcie i na raz wszystkie zamki w pojeździe do którego gad się włamywał zostały otwarte. Seco nie musiał wyrywać klamki, najwidoczniej wnerwiony zabrak szybciej z Mocy był w stanie skorzystać, walić to, że nie ze spokoju płynęło "paliwo" dla Mocy w tej chwili. Zabrak chciał jak najszybciej się ulokować obok kierowcy na wolnym miejscu. Nawet swe nogi zmusił do tego by go poprowadziły do miejsca oddalonego nie tak daleko od ich rozbitej bryki.* Pierdolę... zajebię tych skurwysynów jak tylko się wykuruję... |
Moc - 2010-09-03 22:08:24 |
*Póki co wokół Dżonego panował względny spokój, wiec mógł do woli obserwować to co się dzieje niedaleko niego, z jego jednostkami dowodzącym. Działania aru przyniosły zamierzone efekty i pojazd stanął otworem, z jedną maleńką różnicą, właczył się alarm, który od razu sprowadzi w to miejsce tych przeklętych najemników. I rzeczywiście, po kilku chwilach rozległ się ryk silników i od strony miejsca imprezy nadleciały trzy ścigacze, nie zauważając Dżonego, wiec i odsłonili się na jego ostrzał. Sami zaś zajęli się ostrzałem biednego kaleesha i zabraka, którzy musieli ejszcze odpalić maszynę i odlecieć. A więc ciężko było a to z powodu jednego głupiego miecza świetlnego. No może dwóch.* |
EFECTOR - 2010-09-03 22:13:15 |
*Dżony odpalił w silniki migaczy, kiedy były w jego zasięgu i możliwie najdalej od jednostek dowodzących. Pewnie od razu eksplodowały a wybuch odstraszy resztę. Potem ze spokojem na który stać tylko droida, opuścił działa i czekał, nadal „studząc” podzespoły* |
Secorsha - 2010-09-03 22:15:23 |
*Kaleesh rzucił spłoszone spojrzenie przez ramie* |
Aru - 2010-09-03 22:20:48 |
*Alarmy, zabraka już one nie interesowały, bezczelnie wciągnięty do środka zakaszlał plując w okół dodatkowo krwią, rzężąc i coraz ciężej oddychając. Na hałas nie zwracał większej uwagi uspokajał swe myśli chcąc Mocą przesądować pojazd. Nie znał się na tyle dobrze na technologii by zdawać się na instynkt, jeszcze by coś spieprzył do reszty, a tak oddając swój los w "ręce" Mocy dał się jej pokierować tak by odpalić ten przeklęty silnik* Próbuję.... *Cicho, szepnął, ta krótka przebieżka sprawiła,że ból ze wszystkich obrażeń uderzył z całą siłą. Ale nie ma bólu, jest tylko Moc, Moc której się teraz oddawał.* |
Moc - 2010-09-03 22:23:50 |
*Ostrzał Dżonego zadziałał i jeden z pojazdów eksplodowała drugi wpadł na trzeciego, więc przez kilka minut spokój będzie, bo gdzieś razem polecieli. A działania aru przyniosły spodziewany skutek, silniki odpaliły i mozna odlatywać, oby jak najszybciej. Ja idę już spać, wiec dobranoc* |
Secorsha - 2010-09-03 22:27:54 |
Dla wygody zmiana kolejki: Seco-> Dżony -> Aru |
EFECTOR - 2010-09-03 22:29:58 |
*A Dżony? Oczywiście można było na niego liczyć. Tylko czasem miał odpały – jak widzi astromecha, no ale przecież prędzej czy później by go załatwił i byłby spokój, to Seco z Aru rozpętali piekiełko… |
Aru - 2010-09-03 22:35:44 |
Leć asie! *Zawołał gdy silniki warknęły potwierdzająco,że są gotowe do lotu. Zabrak tym razem jednak pasami się zapiął, oj nie, nie będzie walić łbem o dach znowu. A impreza była ciekawa... ani się nie napili,ani sobie nie potańcował z tą kształtną falleenką. Za to wyglądał jak jakiś ser z dziurami który ma zapadnięte lewe płuco i rozcięcie na czole nad jednym z rogów.* Ciekawe czy ta Falleenka jest cała... *No znając życie to ona sama strzelała z broni jaką jej ktoś mógł podrzucić, ale nie zmienia to faktu,że dupencja ładna! Ale też nie zmienia to faktu, że Aruś w tym stanie zbytnio ogierzyć nie był w stanie.... ale korzystając z chwili jako takiego spokoju pomacał się po kroczu. Westchnął charkotliwie,ale z ulgą. Jajka i interes całe. Znaczy się, wyżyje.* |
Vottagg - 2010-09-04 21:21:12 |
Vottagg wraz z towarzyszką obserwował bacznie "imprezę". Nie dało się go odczytać, pozostawał niewzruszony. Za to Twilekanka wyglądała na mocno podnieconą, oraz zachwyconą całym pokazem. Hutt miał wiele powodów by być niezadowolonym - nie poszło według jego planu, jego uczeń został sponiewierany mentalnie, oraz poniżony publicznie przez nowego ucznia... a właściwie jego robota. No cóż, za to Seco zarobił w oczach kryminalistów, jako koleś, który wpada i rozpierdala. Seco rozpruwacz. Z drugiej strony, świetnie się złożyło, w końcu na prywatce było wiele osób, których interesy może szybko przejąć, skoro teraz liżą rdze od spodu. Sięgnął po cyfronotes szybko podejmując odpowiednie działania. Wtedy usłyszał jęknięcie zza swojej głowy. Popatrzył przez szybę i zobaczył kolesia z mieczami świetlnymi! Ciekawe... do tego to ten sługus, czy tam znajomy Kaleesha. Naprawdę ciekawe... Kiedy walka przeniosła się na zewnątrz ze zdumieniem stwierdził, że grupka wciąż pije i się bawi - widocznie byli tak zalani, że nic do nich nie dotarło, nawet to, że ich kumpel nie jest nie przytomny z przepicia, ale dlatego, że ma dziurę w brzuchu. No cóż, to chyba koniec imprezy. |