- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Nar Shaddaa http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=22 - Lądowisko Vottagga http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=398 |
Vottagg - 2010-10-06 20:26:48 |
Lądowisko było spore, oświetlone kilkoma bladymi reflektorami. Wszędzie dookoła statku stały skrzynie, oraz panował spory chaos jak na tak późną porę. Najemnicy kręcili się pilnując wszystkiego, kilku stało przed Huttem, który wyraźnie wydawał polecenia. |
Aru - 2010-10-06 20:35:49 |
*No, uczeń się pojawił po krótkiej chwili. Choć nie szło by go chyba poznać, tylko po oczach charakterystycznych, tatuażach i tradycyjnej fryzurze na dzikusa. Poza tym na sobie miał on nowe ubranie. Z bólem się rozstał ze starymi łaszkami jedynie ze starych rzeczy pozostawiając swój pas z mieczami które na plecach jak zawsze swe miejsce znalazły. W każdym razie zabrak się teraz prezentował niczym chodzący szyk i elegancja. Czarne ubranie, spodnie z jakiegoś dobrego materiału, biała koszula na grzbiecie ,a na nią czarna marynarka założona z pozapinanymi guzikami aż pod sam sztywny kołnierz. Ogólnie górne ubranie nieco przypominało coś w stylu kimona lub tego typu ubrań. Aru w tym niezbyt dobrze się nie czuł. Owszem, ładny wygląd rzecz przyjemna,ale wolał by jakieś czarne skóry na sobie mieć...ale cóż poradzić, dali mu to co dali by "szefa" nie raził po oczach. Buty jednak mimo,że nowe to pasowały mu. O wysokich cholewach zapinane na klamry, gruba podeszwa. Tak, takie lubił. Jedyna pociecha w tej sytuacji.. tak czy siak, nowy..ekhm, uczeń w stronę Vottaga się skierował przelotnie rzucając okiem na jego okręt.* |
Vottagg - 2010-10-10 19:17:18 |
Vottagg popatrzył na nowy image Aru, z lekką obojętnością. Miał tylko nadzieje, że Jedi nie zaatakuje go swoimi zabawkami i nie obetnie mu głowy. To byłoby niewskazane zachowanie, zważywszy na ponad dwa tuziny najemników. - Oto i on, gwiazda wieczornego show! - zadudnił niemal wesoło Hutt śmiejąc się ze swojego, jakże zabawnego żartu. - Nemedis dołączy do nas później, ale ty masz się udać z nami. - powiedział już bardziej rzeczowo, ale bez żadnego uczucia patrząc na twarz Zabraka. Ależ oni wszyscy byli podobni do siebie. Ale i tak łatwiej ich było odróżniać od ludzi. Ta trudność w rozpoznawaniu twarzy mogła tłumaczyć bliższych znajomych Vottagga, bo prawie nigdy nie była to typowa rasa - weźmy np. takiego Secorshę. Dużo Kaleeshów się nie widuje. |
Aru - 2010-10-11 09:47:18 |
*Żeby odciąć głowę należało wpierw znaleźć szyję. A u huttów coś takiego raczej nie istniało nie tylko z powodów tuszy,a raczej predyspozycji rasowych. Na żart jednak wytatuowany zabrak odpowiedział,a co. Z lekkim uśmiechem bez cienia rozbawienia czy zadowolenia odezwał się do Vottagga* Tak? No to może zrobić powtórkę show jak polecimy? Tylko nie jestem pewien czy ta łajba to wytrzyma. *Złotymi oczyma przeniósł się z twarzy hutta na statek do którego mają wsiąść. Na informacje dotyczące Nemedisa kiwnął tylko głową na znak że rozumie. Jeśli zaś Vott miał takie problemy w zapamiętywaniu twarzy to zabracy o tyle dobrze mieli, że układ rogów często każdy miał inny nie wspominając o tatuażach. Gdy ślimak raczył ruszyć, Aru ręce za swymi plecami splótł ruszając zaraz za nim w stronę pokładu. Wyraz jego twarzy był nie do odgadnięcia, pozornie spokojny w środku jednak się w nim gotowało jak by gniew który wypuścił wcześniej nie mógł teraz opaść do końca jak by pewne wiązania zostały zerwane na dobre. A najemnicy? Musiał przyznać, że są opanowani bo w Mocy nie szło wyczuć, że go chcą zabić.... no raczej nie chcą. Jedynie to zrobią w razie konieczności. Tylko wtedy jeśli taka konieczność zajdzie, zabrak już zadba o to by absolutnie każdy zginął w rozlatującym się statku.* |
Malkit - 2010-10-11 17:25:48 |
*Malkit natomiast jak to Malkit – nic nie robił sobie z szyku i elegancji. Ubrany jak zawsze w nic, zastawił swój plecaczek tak by wszyscy się o niego potykali. Więcej – sam położył się w kabinie pilota tak,. By maksymalnie utrudniać ruch. Do tego szczypał, zaczepiał, a w razie nagany: darł się jakby obdzierano go ze skóry, tak wiec i Vottagg i Aru stojący jeszcze przed statkiem mogli raz po raz słyszeć te operntańcze wrzaski. W koncu jednak znudziła się Malkitowi ta zabawa. Wstał, przeciągnął się zadzierając ogon i zakręcając go nad grzbietem (tak ze ktos z tyłu zobaczył dokładne centrum), po czym ogon opuścił i kłusem ruszył do rampy by popatrzeć sobie* |
Vottagg - 2010-10-11 17:38:04 |
Hutt pełzł w stronę owej rampy w zaskakującym tempie. Dwa ruchy wielkiego tułowia i odległość pokonana. Ślimak to tylko obraźliwa nazwa, Hutty są bardzo szybkie, kiedyś nawet mieli swoich zawodników w olimpiadach galaktycznych, ale zdyskwalifikowano ich dożywotnio za "za małą ilość nóg". W każdym razie Vottagg ponownie zerknął zapraszająco na Aru, pokazując ręką na rampę, aby ten wchodził. - To wysokiej klasy jacht Jedaai, nie rozleci się od twoich wygibasów. - powiedział udając nieco urażony ton. - O i komitet powitalny mamy. Co MAlkit, gotów na wycieczkę? - zapytał, patrząc na szela, po czym zerkając na zabraka, który zapewne teraz myśli o "zakładniku" którego zabrał Hutt. |
Aru - 2010-10-11 17:45:50 |
*Dziwne dźwięki dobiegające z pokładu nie uszły uwadze zabraka jednak on ich nie rozpoznał dopóki nie ujrzał samego producenta tychże dźwięków. Malkita. Aru zatrzymał się tuż obok hutta złote oczy wlepiając w Malkita. Zakładnik? Nie, raczej nie. A przynajmniej nie dosłownie. Hutt wydawał się być w za dobrych relacjach z Secorshą by jego syna od tak zagarnąć. Raczej zaproponował zabranie małego na wycieczkę i stąd bezpiecznik dla zabraka jak ulał. Chyba Fler nie było przy tym gdy Malkit się wybierał na wycieczkę. Ona nie wyglądała na taką co by zaufała Vottaggowi w takim stopniu by puścił młodego. * Co on tu robi, Vottaggu? *Tylko tyle, niskim głosem Aru wypowiedział, spojrzenia od Malkita nie odrywając, ręce jednak na powrót wzdłuż ciała opuszczając i pięści zaciskając.* |
Malkit - 2010-10-11 17:50:23 |
*Malkit, ujrzawszy Grubego Wujka i Pana Trupka ucieszył się bardzo – tak bardzo ze wydał z siebie serie serdecznych gulgotów po czym – pac, i już lezy, na boku, rozwalony jak królewicz, ale tak by jak największą część wejścia swoim drobniutkim, ponad 80cio kilowym ciałkiem zatarasować* |
Vottagg - 2010-10-11 18:11:54 |
Cień Vottagga zawisł nad Malkitem jak mrok wielkiej góry. - Wstawaj, bo Cię zostawimy! - zagroził z lekkim rozbawieniem swoim dudniącym głosem. - Jak to co? Leci z nami na wycieczkę. - odparł zwracąjc się do Aru. Kilku najemników ominęło ich jakoś przedostając się na statek. Wszyscy, którzy wchodzili byli ubrani w hełmy i pełne pancerze. Zwarci i gotowi do boju. W pomieszczeniu dla gości, które zostało przerobione na wnętrze kanonierki, poprzypinani byli pasami pod ścianami Zabracy, którzy jak maszyny cierpliwie czekali. Hutt wskazał ręką na drzwi naprzeciw wejścia. - Idziemy do kokpitu, jest duży, a nie ma tam wielu osób. - w rzeczy samej, kokpit z wielkim, podłużnym wizjerem był niemal tak długi w bok, jak statek na długość. Było tam dosyć dużo miejsca i wygodne skórzane fotele, które zachęcały oczy. Oczywiście pozostaje kwestia rozleniwionego szela. |
Aru - 2010-10-11 18:17:30 |
*No,a szel miał tą przewagę, że ogon długi to i zwiększał obszar blokowania wejścia na pokład. Choć to dla kogoś posiadającego dwie nogi nie było szczególnie wielką przeszkodą bo wystarczyło podnieść nogę jedną, potem drugą i jesteś już po drugiej stronie gada. Za to hutt mógł mieć zadanie utrudnione. * Fler jak mniemam jeszcze o tej wycieczce nie wie? *Rzucił tylko sceptycznym tonem mając zamiar wyminąć jakoś rozwalonego w przejściu gada. A co dalej, to się zobaczy ot co. Choć jeszcze nie wystartowali a już czuł się jak w jakimś latającym więzieniu pełnym opancerzonych żołnierzy i jakże sympatycznych pobratymców.* |
Malkit - 2010-10-11 18:25:12 |
*Malkit wygiął się jak prawdziwy kręcił, próbując dorwać najemników i ich uszczypnąć, celując złośliwie pod kolano, a potem rozwalił się znowu, na cała długość, i patrzył na Vottagga* |
Vottagg - 2010-10-11 18:40:41 |
- Aru, obrażasz mnie. Za kogo mnie uważasz? Wszyscy wiedzą o tej wycieczce, Malkit sam chciał jechać! - powiedział do Zabraka z udanym przejęciem. Jego ogon nagle niebezpiecznie przekręcił się i opadł na Malkita. Oczywiście Vottagg nie zgniótł go, tylko lekko przycisnął do podłogi. - Poznaj moc ogona. - zażartował do dzieciaka, uśmiechając się fałszywie. Jego żółte oczy przeniosły się na Aru, jakby mówiąc: zabierz go. - Musimy się zbierać. - tym razem dosyć rzeczowym tonem przemówił do wszystkich naraz. Lądowisko zostało opuszczone, skrzynie już leżały w magazynie statku, więc nic poza grubaskiem w drzwiach nie stało na przeszkodzie. |
Aru - 2010-10-11 18:46:52 |
Uważam za hutta który w kółko coś kombinuje i nie wydaje się miewać porywów serca by bezinteresownie czyjeś dzieciaki zabierać na wycieczki luksusowym statkiem pełnym uzbrojonych żołnierzy. Bo kobiet pewnie nie ma żadnych. *Odparł zabrak pod koniec pozwalając sobie westchnąć nieco. Z ukosa zerknął na ogon hutta molestujący Malkita i zabrał się za pozbywanie Malkita. A jaki był najprostszy sposób od którego nie będzie pogryziony i podrapany? Raz się udało, teraz także powinno. Toteż nie dziwne, że szelek uniósł się do góry na wysokość 30-40 centymetrów w razie konieczności unosząc się wyżej by łapami nie mógł korygować swego lotu. Tak, zabrak użył Mocy by unieść ostrożnie gadzinę i lewitować ją za sobą podczas drogi na mostek. W gruncie rzeczy w ten sposób zapewniał Malkitowi komfortowy transport do celu.* |
Malkit - 2010-10-11 18:50:39 |
*biorąc pod uwagę to ze ogon pewnie ważył tyle co Malkit, to szelek jęknął, stęknął i… warknął, ale chyba tylko dla zasady, bo już wiedział, ze Vottagg ma silny argument – swoją masę. |
Vottagg - 2010-10-11 18:54:00 |
Twardy ogon uniósł się lekko, aby nie zabić syna Secorshy, po czym okazał się bardzo twardy i gładki przy próbach pochwycenia. Chwile jeszcze gonił dłonie Malkita, aż wkońcu opadł na ziemię - taki wysiłek. |
Aru - 2010-10-11 19:02:17 |
*No cóż, nie dziwne,że głowę przekrzywiały gdy były świadkami unoszącego się niczym balon napełniony helem gada uczepionego łapami ogona ich szefa jak do dość makabrycznej nie mniej kolorowej żyłki czy innego tałatajstwa do którego baloniki się przywiązuje. Zabrak przezornie obok hutta szedł by móc zerkać na lewitującego Malkita i korygować na bieżąco ruchem prawej dłoni stopień uniesienia lub opuszczenia jegomościa szelowatego. Nawet dwie twi'lekanki nie były w stanie rozproszyć go w tej chwili. Ale nie omieszkał ich skomentować.* Teraz też mają przy sobie aptekę istną by mnie ululać jak te jakimi mnie uraczono ostatnim razem? *Na hutta zerknął z lekkim uśmiechem. Może i nie wesołym ale liczą się chęci do kroćset!* |
Malkit - 2010-10-11 19:07:39 |
Sam umiesz latać! *odciął się młody takim tonem, jakby była to zniewaga. Zirytowany rzucał łbem i trząchał grzywą. Przyłożył szyje do ogona hurra i rozwarłszy pysk usiłował ugryźć za fałdę, marząc siew śluzie. Ogon za nim szalał ze złości, ze tak go ubezwłasnowolniono!* |
Vottagg - 2010-10-11 19:26:28 |
No i udało mu się, wgryzł się w ogon, który był praktycznie grubą skórą, nieco słoną w smaku. Osobiście Vottagg tego nie odczuł zbyt boleśnie, byc moze pewien dyskomfort, ale powstrzymał się od komentarzy. Dotarli na mostek, -chyba pora opuścić na ziemię obiekt latający. - Twilekanki usiadły na kanapie, tajemniczo obserwując Aru, bo stwierdziły, że to on unosi w powietrze małego. Cóż, już one miały pomysł, jak takie umiejętności można by wykorzystać. - Żadnych trucizn. - powiedział Hutt |
Aru - 2010-10-11 19:36:44 |
Smacznego. *Rzucił z przekąsem w stronę Malkita właśnie wgryzającego się w fałdkę tłuszczyku i śluzku. Mniamniuśny widok. Ale zgodnie z życzeniem obiekt latający opuścił na ziemię. Palcem celując w koniec ogona szelka Mocą go oplatając i lekkim ruchem nadgarstka wprawiając w ruch ogon szelka wbrew jego woli. To wystarczyło chyba by zwrócić uwagę Malkita na "zdradziecki" ogon nie słuchający swego pana. Bo po tym wywinięciu ogonem Aru dał już biednemu szelkowi święty spokój nie maltretując go już więcej.* To dokąd to lecimy? *Zapytał po wszystkim kierując się w stronę kanapy.* Można? *Do pań kierując by usadowić się na kanapie, najlepiej między nimi. Owszem mógł usiąść na bliższej mu kanapie, ale znowu za blisko ona była hutta. A widok Malkita podgryzającego go.... niezbyt dobrze na żołądek jego wpływał, nie po przeżyciach ostatnich godzin.* |
Malkit - 2010-10-11 19:40:26 |
*Malkit wyjątkowo pokorny nagle się zrobił kiedy usłyszał o opuszczaniu, bo wykonał ruch jak do skoku i w zwolnionym tempie zestal opuszczony. Nie zdążyły łapy dotknąć podłogi już się rzucił na własny ogon z nowa werwą, bo po prostu potraktował to jako obcy obiekt. Dopiero kiedy chlasnął się zębami po kicie, pisnął i uspokoił się, zdezorientowany. Usiadł przednimi łapami podparty. Uszy w górze zwiastowały rychłe podjecie rozrabiania, no ale na razie siedział* |
Vottagg - 2010-10-11 20:01:14 |
Drzwi mostka zamknęły się, odcinając ich od reszty statku, mogli usłyszeć w uszach trzask, kiedy wnętrze przeszło na własne ciśnienie i system podtrzymywania życia. Panie rozsunęły się wpuszczając Zabraka między siebie. Obydwie założyły nogę na nogę i obserwowały go. |
Aru - 2010-10-11 20:14:00 |
*No i stało się. Efekt zabrak wywołał u szelka taki jaki chciał. Czyli chwila ciszy i spokoju. Nie liczył jednak na to, że Malkit dłużej niż 15 minut usiedzi. Pół godziny raczej nie wchodziło w rachubę, no może w ciągu pół godziny na nowo się rozbryka. Bo tego,że siedzieć w miejscu będzie tyle czasu to nikt nie wymagał.* No dobrze. *Odparł Aru na słowa hutta rozsiadając się wygodnie na sporej kanapie z dwoma niezbyt gadatliwymi i do tego poruszającymi się prawie jak lustrzane odbicia. Dziwna parka, dobrze choć że dwu kolorowa. Aru po rozluźnieniu jako takim na kanapie, głowę zadarł do góry, opierając ją luźno o wezgłowie włosom swym pozwalając leżeć w nieładzie, nogi przy tym wyciągając na całą niezbyt imponującą długość..* |
Malkit - 2010-10-11 20:19:59 |
*nie minęło dwie minuty i już się ruszył. Położył się. Na razie były bodźce – obserwował pilotów, kierując na nich uszy jak i wielkie okrągłe oczyska. Ogon raz po raz uderzał w podłogę, jakby niecierpliwie. Ale leżał. Niespokojnie pobudzony ale leżał na razie. Nozdrza mu się poruszały* |