- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Coruscant http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=13 - Karmazynowy korytarz http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=467 |
Cichy - 2011-03-11 18:43:15 |
Miejsce niewizytowe, głębokie dolne poziomy, miejsce które siega ziemi to właśnie karmazynowy korytarz – miasto dla elementu, tych co nizej spaść już nie mogą. Przeważa tutaj składowisko żebraków różnej maści, lecz swieci także kilka bud, jakaś knajpa, kawałek burdeliku. W fundamentach olbrzymich monad co zaradniejsze menelstwo wydłubało sobie nory. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 18:54:34 |
*Czarna szata łopotała cicho, mknąc za swym panem. Zakapturzona, wysoka postać, szła środkiem "karmazynowego korytarza", nie zwracając uwagi na różnej maści meneli i żebraków. Sith nawet na nich nie patrzył. To robactwo, które zalęgło się na dnie i pewnie już nigdy nie opuści tego miejsca. |
Cichy - 2011-03-11 19:01:43 |
*Karmazynowy Korytarz tętnił zyciem i to zgoła innym niż tam, na górze, gdzie każdy każdego miał gdzieś. Tu niemal wszyscy się znali. a to ten, co się od trądu rozpada. A to ta, co kiedyś była kochanką senatora, teraz ma takiego grzyba ze nie zajrzysz. A tutaj to czasem jeszcze zjesc można. Warto okraść tego i tego, bo zaradny jest, handluje tu i tam jadowitymi wężami. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 19:13:18 |
*Nemedis ani na chwilę nie przerwał wykonywanej czynności. Szedł prosto, nie zwracając uwagi na otoczenie. Wysoki na ponad dwa metry, całkowicie "niedostępny", bowiem ciało ściśle chroniła szata, zaś na przykrytą maską twarz cień rzucał kaptur. Stawiał twarde, pewne kroki, za każdym razem w ruch wprawiając obite metalem, ciężkie buty, które z nieprzyjemnym trzaskiem obijały się o ziemię. Jego okrycie było idealnie czarne, matowe - nie można było dostrzec żadnej plamy czy przebarwienia, gołym okiem nie był widoczny żaden wzór, linia, cokolwiek. Czysta czerń. |
Cichy - 2011-03-11 19:18:02 |
*gówniarzeria patrzy inaczej. Przede wszystkim: jest sam. Po drugie, nieopancerzony, nie szedł by tak swobodnie. Nie widać karabiny jak fiut rankora. Jest szansa. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 19:35:56 |
*Sith zatrzymał się, stawiając ostatni, ciężki krok. Spojrzał na podjeżdżających, przekrzywiając lekko głowę. Przecież to jeszcze dzieci. Moc chce, żeby odeszli - pomyślałby ktoś, kto rozumuje jak Jedi. |
Cichy - 2011-03-11 19:40:43 |
*Raczej nikt nie słuchał Nemedisa. Światła zgasły, to strzały się posypały, może nawet było kilka trafień ale ta broń była ledwo żywa. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 19:51:22 |
Dobre i to. *Mruknął, widząc, że śmierć lidera podziałała lepiej niż słowa. Nic dziwnego. To dość oczywisty przekaz. |
Cichy - 2011-03-11 19:54:50 |
*Tak, choć niektórzy byli już tak zdegradowani ze zjadali trupy innych. Po przywróceniu światła przed Nemedisem leżał lider grupy z łbem o jakieś półtora metra dalej. Za nim martwa trandoshianka, może trzynastoletnia. I jeszcze jedna ofiara, nieco dalej. Żywa. I przytomna, przebudzona zapaleniem świateł. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 20:03:46 |
*Metal zatrzeszczał ostro, kiedy sith zrobił pierwsze, wolne kroki. Wyminął oba trupy, nie poświęcając im żadnej uwagi. Podszedł do leżącego duga. Nachylił się nad nim.* Ty żyjesz. *Mruknął, przekrzywiając głowę, zupełnie tak, jakby obserwował jakiś obiekt w laboratorium.* Zabijanie dzieci zawsze mnie przygnębia. Nie lubię tego robić. *Stwierdził tak, jakby opowiadał z jakiego powodu nie lubi jeść jakieś potrawy. Bez nadzwyczajnych emocji. |
Cichy - 2011-03-11 20:11:52 |
*A Dug? Był to podrzędny nawet nie łobuz, po prostu podrzędny członek gangu, który doczepił się, w grupce tych czterech osób, będących na samym dole hierarchii, no ale to mu zapewniało bezpieczesntwa. Bez perspektyw, bez ambicji, ot taki większy pierwotniak, który skupia się tylko na tym żeby przeżyć. Tak jak teraz, nie za wiele nawet myśląc leżał i dalej udawał martwego. Nie angażował swojego umysłu, i dla kogoś mniej wyszkolonego w Mocy niż Nemedis byłby po prostu zwłokami, nikt by się nie obejrzał. Czyli to działało, po prostu Nemedis był już wyżej wyspecjalizowany.* |
Darth Nemedis - 2011-03-11 20:20:24 |
*Najważniejszym czynnikiem była chyba wrażliwość na moc "cichego", bo ktoś, kto jest martwy, przestaje być w ten sposób widoczny. Nemedis stał w bezruchu, zaraz nad dugiem. Trwało to sporą chwilę.* Wiem, że żyjesz. *Powiedział w końcu, bardzo spokojnie.* Nie mam zamiaru cie skrzywdzić. Zrobiłem to, co było trzeba. *Podumał chwilę nad tymi leżącymi, niby - zwłokami. Nie zmusi "Cichego" do działania z jego własnej woli, nie chciał też odbierać mu życia, skoro nie było takiej potrzeby.* |
Cichy - 2011-03-11 20:27:01 |
*Jeszcze kilka chwil i odziane w czarną kurtkę a’la błyszcząca skóra, własnoręcznie nabijaną ćwiekami ciało poruszyło się. Nagle ożył, i zaczęły rzucać się w oczy szczegóły. Bransolety ze zwykłego drutu. Rękawiczki na wszystkich kończynach. W łokciach sine ślady po igle. Na łbie, na wąsach tak samo – zwykły drut pookręcany dokładnie. Kolczyki w łukach brwiowych, które u dugów są wydane. W nosie, w uszach kilka, więcej jednak dziur po innych, lub wyszarpnie. Oczy podkrążone, wielkie źrenice, wpatrzone w Nemedisa z takim dziwnym, obcym wyrazem. Oczy ćpuna. Na szyi nabijana ćwiekami obroża i kilka blizn, tez dość nietypowych w takim miejscu, bowiem na krtani. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 20:35:51 |
*Sith skrzywił się lekko, widząc duga w pełnej okazałości. Oto, co dół robi z wszystkimi istotami, bez wyjątku. Nachylił się w jego stronę. Światło bijące od latarni ukazało twarz przykrytą specyficzną maską. Nemedis spojrzał na miejsce, w którym Cichy został postrzelony. Podejrzewał, że ta broń, którą dysponowali członkowie jego grupy, nie była w stanie wyrządzić mu większej szkody. Pewnie piecze, ale niewiele poza tym.* Chcesz żyć? *Zapytał cicho. Był tak wysoki, że pochylając się nad niewielkim dugiem zasłonił mu niemal cały widok.* |
Cichy - 2011-03-11 20:41:39 |
*Oberwał, spadł ze skarpy, uderzył łbem i na chwile stracił przytomność. Skórę miał trochę przed uchem obdartą. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 20:51:52 |
*To już więcej, ale nie tyle, żeby zabić. Nemedis znów znieruchomiał, patrząc na duga.* To widać. Masz spory instynkt samozachowawczy, ale chyba wszyscy na tym poziomie muszą taki mieć, by przetrwać choćby godzinę. *Sith przyłożył rękę do klatki piersiowej cichego. Skupił się, mocą zasklepiając rany, skoro tylko nie były poważne. Będzie mocno boleć, ale doprowadzi duga do stanu jako - takiej funkcjonalności.* Jeśli chcesz żyć, musisz pójść ze mną. Wyciągnę cie stąd. W zamian oczekuję posłuszeństwa. Nie będę dbał o to, czy będziesz chciał mi uciec, czy nie - beze mnie twój los jest przesądzony. |
Cichy - 2011-03-11 20:57:10 |
*I tu się okazało ze chudy jest nieprzeciętnie, bo pod koszulką tylko gnaty. Ale bardzo pokojowo reagował. Pokojowo? W ogóle! W myśl zasady: przetrzymać, znudzi się i pójdzie. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 21:04:54 |
*Nemedis odsunął dłoń, gdy już było po wszystkim. Widać było, że z dugiem trudno nawiązać jakikolwiek kontakt, Sith jednak nie podejrzewał, że jest niemową - bardziej zwalał to na strach. Owszem, widział blizny na krtani, ale to jeszcze niczego nie dowodziło. I tak, kiedy ze strony duga nie było reakcji - podniósł go mocą, na siłę ustawiając w pionie.* Idź! *Być może zdecydowane polecenie zadziała. Na badanie cichego będzie jeszcze czas, ale nie w tym miejscu. Wtedy będzie trzeba znaleźć kontakt.+* |
Cichy - 2011-03-11 21:08:47 |
*Stworzenie próbowało złapać się pazurami podłoża, zostawiając tylko cienkie kreseczki zarysowania. Rozwarł pysk. Coś błysnęło – kolczyk na jeżyku. Teraz przez chwilę był spanikowany, ale szybko odnalazł się w sytuacji i spłoszony, z uszami czujnie zadartymi bardzo inteligentnie spojrzał na Nemedisa, jednak trwało to ułamek sekundy, kiedy znowu instynkt wziął góre nad intelektem. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 21:16:17 |
*Nemedis sapnął z irytacją. Wyciągnął dłoń i szarpnął nią, by przyciągnąć duga z powrotem na miejsce.* Powiedziałem: idź! Nie uciekaj! *Warknął, patrząc na cichego z niezadowoleniem. Wyglądało na to, że nie będzie łatwo się z nim porozumieć - zachowywał się jak zwierze, całkowicie polegając na instynkcie.* Niedługo będziesz musiał zacząć słuchać moich słów. *Mruknął, tym razem unosząc duga w powietrzu i utrzymując go w takiej pozycji, około dwa metry przed sobą. Jeśli polecenie nie działały, trzeba było zaprowadzić go na siłę. Być może później odzyska zdolność logicznego myślenia.* |
Cichy - 2011-03-11 21:22:57 |
*Szarpniecie z powrotem zaowocowało tym ze cała cerupa się oderwała, bo dug złapał się jej. Lekka była, w Polowie jednak „drogi” nie wytrzymały pazurki, połamały się i puścił. Upadł pod nogi Nemedisa, ale nie jęknął. a przynajmniej nie słychać było. |
Darth Nemedis - 2011-03-11 21:26:33 |
*I kiedy już wstał, Nemedis ruszył, unosząc go przed sobą. W ten sposób planował pokonać dalszą drogę, prowadzącą do sobie znanego celu. Bez słów, bez poleceń - po prostu utrzymywał duga w powietrzu.* |