- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Tajemniczy statek http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=49 - Część Centralna http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=478 |
Darr tah - 2011-04-09 17:00:08 |
Centralną część statku tworzy rozległy labirynt wąskich korytarzy, w których swobodnie może się poruszać co najwyżej dwójka średniej budowy mężczyzn. Zdarzają się co prawda korytarze nieco szersze, ale to rzadkość. Wyjątek od reguły stanowią centralne tunele techniczne, które ciągną się od hangarów umieszczonych po oby stronach statku, a prowadzą one do rozległej maszynowni. Od tych tuneli odchodzą trochę szersze korytarze, w których można transportować różnego rodzaju części i urządzenia do najważniejszych sekcji statku. Przypomina to trochę krwiobieg żywego człowieka, zwykłe korytarze to pomniejsze żyły a tunele techniczne to tętnice, serce zaś to maszynownia i główne elektrownie okrętu. |
Zindarad - 2011-04-09 17:39:20 |
Mężczyzna zaczął się powoli wybudzać. Machnął głową raz na prawo, drugi raz na lewo. Otworzył oczy, jego proteza lewego oka rozpoczęła restart oprogramowania. Zin czuł w głowie potworny ból głowy, związany nie tylko z prawdopodobnym uderzeniem o twarde podłoże, ale również ze względu na umieszczone w jego głowie liczne obwody pozwalające poprawnie działać protezie. Lekarz, który go operował powiedział, że to nieuniknione po tak skomplikowanym zabiegu. Kiedy już odzyskał wzrok na lewe oko i tak nie ujrzał za wiele. Czuł, że leży na zimnej, twardej powierzchni. Złapał się za głowę prawą ręką i przymknął powieki. Ból rozsadzał mu czaszkę. Przyszedł jednak czas na trzeźwe myślenie. Kiedy już Kobdar stłumił jako tako ból, podniósł się leniwie i siedząc na podłodze rzucił. |
Darr tah - 2011-04-09 17:55:13 |
Zin znajdował się w średniej wielkości pomieszczeniu pogrążonym w półmroku. Jedynym źródłem światła była stojąca po środku konsola. Wyglądała ona niepozornie, rurowata podstawa zakończona pochylonym pulpitem a na nim ekran zajmujący prawie całą powierzchnię. Jedynie po obu stronach znajdowały się przyciski. Trzy szeregi po trzy przyciski, jeden pod drugim. A więc w sumie po dziewięć, po lewej i po prawej. A tymczasem ekran wyświetlał szereg różnego rodzaju liczb, cyfr i schematów, ale nic z tego nie szło zrozumieć z prostej przyczyny. Był to całkowicie obcy język, a więc nie Kodbar nie był w stanie odczytać tego, co tam było wyświetlane. Mógł co najwyżej pobawić się przyciskami, ale one nie miały oznaczeń. |
Zindarad - 2011-04-09 18:04:29 |
Zin w końcu puścił swoją głowę. Nie tylko konsoleta była źródłem światła. Jego proteza dawała skromną niebieską poświatę, którą nietrudno dostrzec w całkowitym mroku. Zobaczywszy konsoletę, Zin nie odczuł specjalnej ekscytacji faktem, że będzie mógł nacisnąć kilka przycisków i przyczynić się do ewentualnej katastrofy tego miejsca. Nie wiedział nawet, że był na statku. Nie przypominał sobie niczego, co było związane z wydarzeniami przed obudzeniem się. Rzecz jasna, pamiętał kim jest. Nie znał jedynie szczegółów tych kilku sekund, minuty, być może godzin, przez które znalazł się tutaj. Widok konsolety wywołał u niego jedynie lekki uśmiech i nadzieję, być może dzięki niej wydostanie się stąd, dlatego też podszedł do niej. Kobdar bez większego problemu zrozumiałby pojawiające się na ekranie schematy, gdyby język ten był dla niego zrozumiały. Wtedy zaczęło do niego docierać, że nie został porwany ani przez ludzi Zandiego, ani przez Imperium, które ściga go za dezercję. Musiał być to ktoś, kogo Zin nie zna i nie pewnie nie będzie miał przyjemności poznać. |
Darr tah - 2011-04-09 18:18:15 |
Po naciśnięciu każdego z przycisków na ekranie pojawiały się jakieś kolejne schematy, liczby, słowa, zdania, nic zrozumiałego, kompletny bełkot, aż tu nagle przed Zinem pojawił się hologram. Przypominał on właściwie ekran konsoli, płaski kwadrat wielkości metr na metr, półprzezroczyste, ale jednak bardzo wyraźne, o żywych kolorach. W niczym nie przypominało to hologramów używanych przez resztę Galaktyki. Tamte były niewyraźne, utrzymane w niebieskiej tonacji, te natomiast były dużo bardziej nowoczesne, co mogło dziwić zwłaszcza, że konsola wyglądała na dosyć starą, podobnie jak pomieszczenie w którym się znajdował. Na holograficznym ekranie pojawiła się jakaś animacja, postać obcego o dziwnej anatomii (stożkowata głowa, oczy umieszczone nisko, po bokach głowy, umieszczone na szypułkach. Owy obcy stał przy tej samej konsoli co Zin i wywołał podobny ekran. Po chwili jednak ruszył się on i podszedł do jakiegoś urządzenia, stojącego dokładnie na przeciwko konsoli i wyciągnął przed siebie ręce, wkładając je do środka tego czegoś. Stał tak kilka chwil, po czym cofnął dłonie i podszedł ponownie do konsoli, nacisnął kilka przycisków i wokół niego pojawiły się kolejne holograficzne ekrany, z tym, że teraz mógł nimi manipulować. Nie dzięki konsoli, a własnymi dłońmi. Dotykał ich a jego ręce nie przechodziły na wylot, mógł je specyficznym gestem dłoni łapać i przenosić gdzie chciał, wpisywał tam różne polecenia i tak dalej. Po chwili animacja się skończyła, na chwilę zgasła, po czym sekwencja rozpoczęła się od nowa. Był to najwyraźniej film instruktażowy. Po skończonej sekwencji wydarzyło się coś jeszcze, niewyraźny snop światła oświetlił urządzenie stojące naprzeciwko niego, pod ścianą. Wyglądało dokładnie tak jak na filmiku. Przypominało ono trochę konsolę, z tym, że zamiast przycisków miało ono jakieś dziwne poduszki, lekko świecące się. To tam trzeba było umieścić dłonie. |
Zindarad - 2011-04-09 18:46:18 |
Ujrzawszy hologram, Zin odsunął się. Nigdy takiego czegoś nie widział. Nie miał do czynienia z taką technologią. W życiu nie używał tak zaawansowanej technologii. Jakby tego było mało. Nie znał rasy przedstawionej na filmie instruktażowym. Oglądał uważnie ową projekcję i od razu zaczął rozglądać się za przedstawionym na hologramie panelu, który rzekomo miał uaktywnić jakieś dodatkowe funkcje. Do Zina zaczęły docierać kolejne rzeczy. Nie jest to ani Imperium, ani ludzie Zandiego. Statek nieznanej mu rasy go porwał. |
Darr tah - 2011-04-09 18:57:42 |
Cóż, technologia z cała pewnością była niekompatybilna i tego PDA to sobie mógł jedynie do samego siebie podłączyć, bo na pewno nie do tej konsoli. Co zaś się tyczy użycia tego dziwnego urządzenia, to gdy na "poduszkach" znalazły się jego dłonie, to mógł on poczuć, że robią się one nieco wilgotne, dopasowując się do kształtu jego dłoni. I wtedy nagle poduszki zaświeciły i dłonie zostały otoczone połyskującą, niebieską barierą, uniemożliwiającą wyrywanie się. Zaś jego układ nerwowy został lekko otumaniony i znieczulony. I całe szczęście, gdyż po kilku sekundach bariera zacieśniła się, mocno dociskając dłonie do poduszek, z których nagle wyłoniło się tysiące mikroskopijnych igiełek, przebijających skórę Zina. Gorzej było z jego protezą, bo do niej owe igiełki niemal się przykleiły. Kodbar mógł poczuć tłumiony ból i ostre swędzenie, ale po kilku chwilach wszystko ustało i był już wolny, bariera zniknęła, urządzenie się wyłączyło. No i teraz mógł przetestować działanie tego czegoś. Nie mógł tego co prawda sprawdzić, ale igiełki wprowadziły mu pod skórę tysiące mikroobwodów, które umożliwiały kontakt z techniką hologramów. Podobne obwody znalazły się na jego mechanicznej protezie. |
Zindarad - 2011-04-09 19:07:10 |
Oczywiście Kobdar próbował wyrwać swoje dłonie z dziwnego panelu. Oczywiście jego instynkt mu tak kazał. Wyrywał je z całych sił, jednak nic to nie dawało. Owszem, odczuwał ból i swędzenie, chciał się nawet podrapać, ale nie minęła nawet minuta, a wszystko ustało. Na hologramie pokazano, że po użyciu tego panelu można było uzyskać dostęp do kolejnych funkcji panelu. Jak dla inżyniera, którego niedawnym zadaniem było szukanie nowych rozwiązań technicznych, był to istny raj. Aczkolwiek jego ekscytacja nadal była tłumiona przez niepokój i nieufność do tego co tu widzi. Nie miał pojęcia, co owe poduszki mu podały. Może truciznę? A może jeszcze coś gorszego? Mniejsza z tym, pora działać. Znowu podszedł do konsoli, przy której usiłował coś zdziałać wcześniej. Usiłując uaktywnić hologramy, znowu wciskał klawisze przypadkowo. Być może znowu coś z tego wyjdzie. Jak widać, szczęście dopisuje Kobdarowi. Pytanie jednak. Na jak długo. |
Darr tah - 2011-04-10 09:07:44 |
Szczęście i tym razem dopisywało Kodbarowi i kotek pokazał co ma w środku. Jednakże takie szczęście w działaniu na chybił trafił było nieco niepokojące, bo i z logicznego punktu widzenia prawdopodobieństwo, że uruchomi to co chciał było niewielkie. Więcej szans było na to, że coś po prostu popsuje. No ale jednak się udało, poprzedni holograficzny ekran zniknął a w jego miejsce pojawiły się trzy nowe. Centralny, zawieszony dokładnie na przeciwko Zina wyświetlał jakieś schematy i liczby, lub też litery, zależy jak na to spojrzeć, ekran po prawej wypełniony był różnymi wykresami, a ten całkiem po lewej również. Razem tworzyły one podstawową diagnostykę statku jednak bez znajomości języka i alfabetu to niewiele to Kodbarowi dało. Mógł tylko zgadywać który wykres co przedstawia, ale już wartości liczbowej nie miał szans odczytać. |
Zindarad - 2011-04-10 11:01:57 |
Kobdar nie dowierzał w swoje szczęście. Z logicznego punktu widzenia jasno wynika, że szansa jest naprawdę niewielka. Podrapał się po głowie i zastanawiał się nad innym scenariuszem. Może ktoś mu pomaga? Może rasa ta patrzy na niego przez jakieś kamery i włącza podsystemy z innego punktu na statku? Być może, wzruszył jedynie ramionami i rzucił. |
Darr tah - 2011-04-10 11:12:44 |
Nikt się naturalnie nie odezwał, Zin był sam, ale uczucie, że jest on obserwowany było naturalne, w ścianach poukrywane były kamery, by kontrolować wszystko, co się dzieje na statku. Nie było ich co prawda widać, ale były. Podobnie jak i mikrofony. Jednak nikt ich nie kontrolował i nie sprawdzał, przynajmniej nikt żywy. |
Zindarad - 2011-04-10 11:21:03 |
Według norm utrzymujących się od czasów Republiki, żaden statek, którego systemy są sprawne w 50% nie może być doprowadzony do użytku. Dlaczego zatem ten statek jeszcze nie został naprawiony lub zezłomowany? Kobdara zastanawiał ten fakt. Być może kapitan tego statku dobrze ukrywa swoją obecność w galaktyce i żaden ze statków Imperium jeszcze go nie dopadł. Jeśli systemy bojowe statku są tak zaawansowane jak te hologramy, prawdopodobnie były próby zakończone fiaskiem. Zin skrzywił usta, postanowił powiększyć element zabarwiony na czerwono, może uda mu się odgadnąć co tak naprawdę jest popsute. W gwoli ścisłości, chodzi o największy zabarwiony element, przypominający kształtem generator. Zindarad wyciągnął niepewnie ręce w stronę hologramu i ruchem obu dłoni próbował powiększyć element, tak jak na filmie. Jeśli mu się uda, to dobrze, jeśli nie, to ruszy dalej w poszukiwaniu kogoś, lub czegoś co zna język wspólny i wytłumaczy mu co jest grane. |
Darr tah - 2011-04-10 11:26:28 |
Działanie Zina przyniosło pożądane efekty i czerwony element został powiększony i od razu pojawił się schemat urządzenia. Dwa boczne okna holograficzne zniknęły na chwilę i potem znowu się pojawiły, tylko, że było ich teraz pięć. Po dwa po bokach i jeden nad oknem centralnym. Ilość wyświetlanych przez nich danych, schematów, wykresów, opcji i komend była ogromna, a ilość czerwonych punktów lub linii też była spora. Kodbar dobrze trafił, bo to wszystko dotyczyło właśnie jednego z wadliwych generatorów, ale by to zrozumieć to by musiał dumać nad tym wiele godzin, oczywiście zakładając, że w ogóle poznałby język. |
Zindarad - 2011-04-10 11:37:46 |
Nadal jednak nic nie rozumiał, a to przecież niedopuszczalne. Zinowi zaczęły powoli puszczać nerwy. Puścił rzeczony element, podrapał się po głowie i myślał co to może być za część. |
Darr tah - 2011-04-10 11:47:44 |
Chyba rzeczywiście ktoś Zina obserwował i słuchał, bo gdy tylko zaczął się wściekać z powodu nieznajomości języka, to coś na ekranie zamigotało, wszystko nagle zniknęło i pozostał tylko jeden centralny i o zgrozo był niemal pusty, nie licząc tylko animowanego dziwnego kształtu o białej barwie, który kręcił się cały czas. Można by pomyśleć, że ktoś się wkurzył i odebrał mu dostęp do wszystkich opcji, gdyby nie jeden drobny szczegół. Komunikator Kodbara nagle ożył, jego ekran się rozświetlił, z tym, że zamiast typowego interfejsu pojawiła się taka sama animacja jak na ekranie, tyle, że błękitna. Oba kształty poruszały się w tym samym rytmie przez kilka dłuższych chwil, aż w końcu ten główny na ekranie zaczął zabarwiać się na niebiesko, a ten z komunikatora na biało. Najwyraźniej komputer ściągał dane z komunikatora osobistego Kodbara, a sądząc po szybkości zabarwiania się kształtu, to zajmie to jeszcze kilka minut. |
Zindarad - 2011-04-10 11:55:43 |
Zin bezzwłocznie wyciągnął komunikator i położył go na panelu. Był ciekaw procesów w nim zachodzących. Takiego transferu danych w życiu jeszcze nie widział. Obserwował z zaciekawieniem cały proces. Nie wiedział w jakim celu był on prowadzony, ale być może to jakoś mu pomoże. Skrzywił usta, patrząc się po prostu w duży hologram. |
Darr tah - 2011-04-10 12:08:01 |
Po pięciu minutach proces się zakończył, kształt na hologramie był cały niebieski a ten na ekranie komunikatora całkiem biały, a po sekundzie zniknął ustępując miejsca zwykłemu interfejsowi. Jednakże na hologramie kształt dalej się obracał, komputer najwyraźniej przetwarzał dane, ale w niewiadomym celu. Wszystko stało się jasne po kolejnych minutach, gdy wszystko zniknęło i pojawił się nowy interfejs z szeregiem różnorakich opcji. Każda z nich była dokładnie opisana i upatrzona małym schematem lub animacją. Co najdziwniejsze jednak, wszystko to stało się nagle zrozumiałe dla Kodbara. No prawie, bowiem jakość tłumaczenia interfejsu nie była najlepsza, przypominało to bowiem efekt użycia prymitywnego translatora. Słowa były głównie w przetłumaczone w bezokoliczniku, nie było zastosowań reguł gramatycznych. To wszystko było zlepkiem słów, ale przynajmniej zrozumiałych. I nie było to też ostateczny wygląd, gdyż dziwny kształt nadal był wyświetlany na ekranie, z tym, że w prawym, górnym rogu zminiaturyzowany. Komputer dalej przetwarzał dane pobrane z komunikatora a to co Zin widział, to była bardzo wczesna wersja, ale pozwalała się przynajmniej zorientować, co było czym. |
Zindarad - 2011-04-10 12:16:32 |
Kiedy dalej tak zachodziły te procesy, Zin coraz bardziej dawał sobie do myślenia. Być może rdzeń całego komputera szlag trafił od śmieci, które Zin miał na komunikatorze. To wywołało jedynie uśmiech na jego twarzy. Kiedy cały interfejs został przetłumaczony, Zin ucieszył się i podziękował. |
Darr tah - 2011-04-10 12:27:21 |
Opcja "Stan techniczny statek" została od razu wywołana, ekran centralny zamigotał i zmienił się. Jedynie kształt w rogu ekranu obracał się tak jak przedtem. Dodatkowo pojawiły się trzy kolejne okna, jedno po lewej, drugie po prawej a trzecie nad centralnym, nachylone tak, by łatwo było odczytywać co tam jest wyświetlane. Na oknie centralnym pojawił się schemat całego statku, który był tylko przez chwilę czysty, bo zaraz zaczął się zapełniać czerwonymi sektorami. Nie było praktycznie miejsca, które nie miałoby jakiegoś czerwonego lub żółtego koloru, a więc stan techniczny całego okrętu można określić jako tragiczny. Na prawym ekranie pojawiły się kolejno wykresy: |
Zindarad - 2011-04-10 12:38:13 |
Co tu dużo mówić. Zinowi szczęka opadła. Został sprowadzony na statek, który nadaje się jedynie na złom. No nietrudno teraz nie ukryć irytacji. Pewnie jeszcze go poproszą o to, by Zin zajął się wszystkimi tymi popsutymi elementami na statku. Patrząc tak na oba wykresy, przedstawiające wydajność generatora i systemów przesyłowych, Kobdar stwierdził. |
Darr tah - 2011-04-10 12:54:42 |
Cóż, Zin nie zdawał sobie z tego sprawy, ale ten statek był w zaskakująco dobrym stanie jak na swój wiek, ale by to sprawdzić by musiał przejrzeć bazę danych dotyczącą okrętu, jego pochodzenia, budowy, przeznaczenia itp. Bez tej wiedzy była to po prostu latająca kupa złomu, która cudem utrzymywała się w jednym kawałku i jeszcze działała. |
Zindarad - 2011-04-10 13:07:49 |
No tak, Zin jeszcze pewnych rzeczy nie był świadom. Jednak jego dociekliwość w sprawach techniki nie zna granic, także dowie się o tym prędzej czy później. Kobdar obserwował cały ten schemat i załamał się, krótko mówiąc. |
Darr tah - 2011-04-10 13:25:21 |
Nie było żadnego odzewu czy reakcji, więc chyba tam nikogo nie było. Jeśli jednak ktoś tam siedział i obserwował Zina, to miał on na pewno pokręcone poczucie humoru. Póki co jednak Kodbar zdany był na siebie i na swoją domyślność. Obsługa interfejsu nie sprawiała póki co problemów, wszystko działało sprawnie, wywołana była opcja "Schemat statek", który zawierał całą mapę wraz z rozmieszczeniem wszystkich ważnych pomieszczeń. Centralne okno się powiększyło do rozmiarów porównywalnych z wielkością pokoju. Wysokie na dwa metry, szerokie na cztery, zawierało pełen schemat okrętu z podziałem na pomieszczenia i korytarze. Po kilku sekundach na schemacie pojawił się kwadrat, który najwyraźniej pełnił rolę lupy, bo najechał na obszar, gdzie znajdował się Kodbar. Teraz mógł on zobaczyć w przybliżeniu korytarze, które go otaczały. |
Zindarad - 2011-04-10 13:46:14 |
Na pewno ktoś go słuchał, skoro wszystkie prośby Zina zostały wysłuchane. Kobdar był zadowolony i usatysfakcjonowany z tego faktu, a co. W końcu ktoś, prócz Dżonego, go słuchał. Kiedy dziwny przedmiot, będący prawdopodobnie tutejszą wersją PDA się wysunął, Zin chwycił za ten przedmiot, obejrzał go z każdej strony i założył na rękę. |
Darr tah - 2011-04-10 14:10:02 |
Po założeniu bransolety na rękę ożył projektor umieszczony na jej górnym grzbiecie. Przypominał niewielki ekranik, na którym wypisane były wszystkie podstawowe opcje, w tym i mapa całego statku, trzeba jednak samemu to aktywować. Przypominało to trochę w działaniu konsolę, z tym, że nie było przycisków tylko ekran dotykowy. |
Zindarad - 2011-04-10 14:17:35 |
Zin obejrzał uaktywnione urządzenie jeszcze raz. Och, jakże on był zadowolony z tego faktu. Interfejsem przypominało nieco podobne urządzenie, które używane było masowo przez inżynierów z WAR. To tylko uprości obsługę, na dodatek całość była tłumaczona. Mocno kaleczona, ale dało się to i owo wyczytać. Kobdar wywołał mapę statku. Inżynier był posiadaczem dobrej pamięci fotograficznej, dlatego też patrząc się kilka chwil w mapę, zapamiętał ją. Zapowiadał się długi marsz, ale odnalezienie formy życia było bardzo cenne. Jeśli będzie pokojowa, to na pewno wszystko się ułoży. Gorzej będzie, jeśli będzie odwrotnie. |
Darr tah - 2011-04-10 14:28:20 |
Po uaktywnieniu mapy pojawiło się od razu holograficzne okno, odpowiednio mniejsze i dopasowane do budowy ciała Kodbara. Jeden koniec zaczynał się na wysokości nadgarstka a drugi przy łokciu. Hologramem można było dowolnie manipulować, rozwijać, wyginać, zmniejszać lub powiększać, pełna swoboda kształtowania. Można było nawet to okno owinąć wokół dłoni, tworząc swego rodzaju rurę dookoła ręki. W każdym razie w tym oknie wyświetlana była miniaturowa mapa statku i od razu miała ona zaznaczoną trasę do tej żywej osoby. |
Zindarad - 2011-04-10 14:35:44 |
No tak. Drzwi. Zin o tym kompletnie zapomniał. Skrzywił usta, nie wiedział co z nimi zrobić, bowiem wszystko tu było takie nieznane, ale zachęcające do poznania. Macał drzwi dłonią, szukając jakiegoś przycisku, wajchy, która pozwoliłaby w jakiś sposób otworzyć drzwi. Kiedy jednak zbliżył dłoń do centralnej części grodzi, pojawił się kolejny hologram. Niestety, już w nieznanym dla Zina języku. |
Darr tah - 2011-04-10 14:41:06 |
No najwyraźniej tego nie przetłumaczono i póki co nie zapowiadało się, by to zmienić. Czekać można na to i wiele godzin, ale to nie było aż takie skomplikowane by tłumaczenie było niezbędne. Po aktywacji dolnej opcji drzwi ze zgrzytem się otwarły, silniczki umieszczone w ścianach zaczęły głośno pracować, dopóki grodzie nie zniknęły. Droga wolna. |
Zindarad - 2011-04-10 14:49:35 |
Jedyne co inżynier zdążył zauważyć, to właśnie ciemność. Ledwo oświetlony korytarz nie zachęcał do marszu. Czego to się jednak nie robi w celu odnalezienia innej formy życia. Zin sięgnął jedynie po swój blaster DC-15s, który zwinął z siedziby WAR-u, kiedy jeszcze tam pracował. Niedawno polepszył swoje umiejętności strzeleckie, na dodatek, posiadanie całkowicie mechanicznej protezy ręki, nie pokrytej sztuczną skórą, sprawiało, że odrzut był należycie tłumiony. Mniejsza o broni, czas powiedzieć kilka słów o marszu. Zin poruszał się niepewnie po tym nieznanym mu środowisku. Nie śmiał twierdzić, że komputer go oszukał mówiąc o jednej formie życia. Wierzył temu czemuś, w końcu pozwoliło Zinowi dostać się do swojej bazy danych. Szedł powoli, uważając na każdy krok. W mroku widział tylko delikatną poświatę swojej protezy odbijającą się od ścian i od podłogi. Zin miał jeszcze dwa niewielkie źródła światła. Mapa z pokazanym celem podróży i pojemniczek z plazmą w jego blasterze. W z takim oto ekwipunkiem ruszył w nieznane w celu znalezienia osoby.-Ciemno tu jak w dupie...-Skomentował jedynie. |
Darr tah - 2011-04-10 14:57:00 |
Korytarze były stare, to widać było od razu. Ściany wykonane były z jakiegoś ciemnego metalu, pokryte lekką warstwą brudu i kurzu, podobnie sprawa wyglądała w przypadku podłogi. Czystością to tu nie grzeszyli, wszystko wyglądało tak, jakby od wielu lat nikt tutaj nie sprzątał. W samym korytarzu za ciemno tez nie było, zdarzały się fragmenty, gdzie lampy rzucały sporo światła, ale potem następowało nagłe przejście do półmroku a potem znowu jasno i znowu półmrok, a czasami i całkowita ciemność, z reguły przy skrzyżowaniach z innymi korytarzami lub przy zakrętach. Drzwi na praktycznie całej drodze, którą szedł Kodbar były zamknięte. I nie szło ich otworzyć. |
Zindarad - 2011-04-10 15:12:47 |
Szedł zgodnie z kierunkiem, jakim podawała mu mapa, dlatego też czuł, że dotrze szybko do celu. Zdawał sobie, że w końcu coś może pójść nie tak. Zatrzymał się w części korytarza, w którym było sporo światła. Spojrzał na ścianę i na podłogę. Przejechał swoją mechaniczną ręką po ścianie. Było tu mnóstwo kurzu. Zin zaczął po raz kolejny dedukować. Nie był to statek współczesny. Opuszczony statek, zniszczony, mnóstwo w nim kurzu. Kiedy Zin wydedukował to i owo, rzucił. |
Darr tah - 2011-04-10 15:19:28 |
Mapę można było łatwo wyłączyć i wtedy pojawił się holograficzny interfejs, taki sam jak na ekraniku urządzenia. Opcji było kilka, a jedna z nich wyglądała zachęcająco - Baza Informacja. Po aktywowaniu pojawi się od razu szereg kolejnych opcji do wyboru, typu: Historia, Badanie, Fauna i Flora, Planety, Nauka, Imperium, a na końcu dziwna nazwa - Darr tah, tłumaczona obok jako Zwycięzca nad śmiercią. Pod tą nazwą kryła się cała baza informacji na temat tego statku, ale już próby odczytania to będzie większy problem. |
Zindarad - 2011-04-10 15:32:06 |
No tak, odnaleźć jeszcze opcję minimalizacji okien. Nie, na to teraz nie ma czasu. Zin nie tylko musi zaspokoić swoją ciekawość. Inżynier miał wrażenie, że trafił na coś wielkiego. Odkrycie tak niewyobrażalne, że aż niemożliwe. I to odkrycie miał w zasięgu ręki. Jak najszybciej wyłączył mapę i kiedy PDA pokazało menu główne, wybrał chyba najciekawszą z dostępnych opcji. Baza informacja, tak się ona nazywała. Ilość podfolderów była ogromna, co nie zdziwiło Kobdara. Mając nadzieję, że znajdzie coś ciekawe, wszedł w opcję historia. |
Darr tah - 2011-04-10 15:35:52 |
A opcja historia podzielona była na dwie zasadnicze sekcje, Dziennik log statek i historia Imperium. Opcja pierwsza niestety była zablokowana, więc Zin nie dowie się jakież to przygody miewał ten okręt od chwili zbudowania go, a opcja nr dwa była co tu dużo mówić... nudna strasznie, bo obejmowało historię państwa obcych w którym wybudowano ten właśnie statek. A początki były dosyć odległe i nic ciekawego tam nie było, prócz wzmianki o planecie Lehon i rasie Rakatan. |
Zindarad - 2011-04-10 15:45:12 |
No nic ciekawego raczej się tutaj nie dowie. Przygody statku zostały zablokowane, być może później uzyska dostęp do tej części danych. Historia Imperium, jakkolwiek ciekawa by nie była, Zin nie chce jej przeczytać. Sama nazwa Imperium kojarzy mu się źle. A jest to wszystko z obecnymi rządami Imperatora Palpatine. Zin znowu wycofał się do opcji Baza Informacja, w celu poszukania czegoś innego. Wówczas napotkał ciekawą nazwę. Darr-tah. |
Darr tah - 2011-04-10 16:01:32 |
No i wtedy na holograficznym ekranie ukazała się sylwetka statku na którym przebywał, z tym, że na tym zdjęciu wyglądał jak nowy. A poniżej znajdowały się dane techniczne oraz krótka charakterystyka samego statku. Na samym dole znajdowały się odnośniki do innych sekcji, w tym i do logów kapitańskich, ale to znowu było zablokowane. Kodbar z krótkiego opisu mógł wyczytać m.in. datę oficjalnego oddania do użytku okrętu a obok przedstawiono obecną datę. Różnicę pomiędzy datą powstania a obecną wynosiła dokładnie 36 278 lat systemu Lehońskiego, ale oprogramowanie wprowadziło kilka korekt i pokazano przybliżoną datę Galaktyczną - ok 40 000 lat. A więc ten statek był bardzo, bardzo stary. To nie koniec niespodzianek, bo informacje wzmiankowały też coś o zaawansowanym komputerze pokładowym zainstalowanym na okręcie oraz o nowym systemie osłon. Ale najciekawsza chyba była wzmianka o systemie energetycznym statku, który oparty był o kilka generatorów plazmowych. |
Zindarad - 2011-04-10 16:08:53 |
Zobaczywszy te dane, Zin po prostu oniemiał. Nie był wstanie wykrztusić z siebie ani słówka. Gapił się na dane techniczne statku i opadła mu kopara. Na dodatek. rok produkcji statku przyprawił go o dreszcze. Znalezisko było ogromne. Nie miał pojęcia nawet, że istniał system taki jak Lehoński, na historii go o tym nie uczono. Na dodatek, Zin nie mógł uwierzyć w fakt, że ktokolwiek tak dawno temu mógł wybudować tak zaawansowany okręt. Do tego generatory plazmowe. |
Darr tah - 2011-04-10 16:15:21 |
W części o systemach napędowych było sporo danych ale większość ciężko było zrozumieć nawet dla kogoś takiego jak Kodbar. Wiele jednostek miar i oznaczeń nie zostało przetłumaczonych. Jednakże te dane, które już zostały w miarę przetłumaczone były bardzo zachęcające i wynikało z nich, że hipernapęd zainstalowany na tym okręcie był dosyć nietypowy i nie szło go porównać z czymkolwiek podobnym co by Zin znał. Konstrukcja całkowicie egzotyczna o odmiennych zasadach działania. By to chociaż spróbować zrozumieć, to trzeba by dostać się do głównej bazy danych bo te informacje, które czytał Zin były bardzo skąpe i enigmatyczne. |
Zindarad - 2011-04-10 16:21:43 |
Jakże Zin nie lubił okrojonych informacji. Lubił mieć wszystko podane na tacy, by móc wszystko od razu zrozumieć. Na dodatek te jednostki miar były dla niego zupełnie obce. |
Darr tah - 2011-04-10 16:30:13 |
No niestety miał pecha, bo informacje, do których miał dostęp były ogólne, pozbawione szczegółowej dokumentacji technicznej. By ją uzyskać musiałby wejść do centralnego komputera, który mieścił się gdzieś w pobliżu mostka. Mógłby tam trafić dzięki tej mapie, ale wątpliwe było, czy by uzyskał dostęp do zapisanych tam danych. Musiał się zadowolić jedynie ogólnikami podobnymi do tych z sekcji napędowej. Część liczb była w standardzie Galaktycznym, część w Lehońskim, ciężko się połapać w tym. Ale ogólnie robiło to wrażenie, gdyż technologia która ma blisko 40 000 lat była miejscami nowocześniejsza od tej spotykanej w prototypach zbudowanych przez największe potęgi konstruktorskie galaktyki. A więc była to istna kopalnia wiedzy |
Zindarad - 2011-04-10 16:39:48 |
Na razie interesowało go tylko znalezienie owej istoty żywej, znajdującej się na okręcie. Później Zin zajmie się naprawą systemu przesyłowego, a następnie będzie szukał szerszych informacji o statku. Był zatracony w lekturze, dla niego było to ogromne źródło informacji. Mógł dowiedzieć się o rozwiązaniach technicznych, które były, zginęły i nie zostały odtworzone w znanym mu świecie. Ta technologia była fascynująca, Zin kochał swój zawód, dlatego też tak bardzo poświęcił się pogłębianiu swojej wiedzy. W końcu wyłączył PDA i wrócił do menu głównego, by z powrotem włączyć mapę. W ciemności trudno się czyta i jego zwykłe oko zaczęło mu już dawać we znaki. Mapa pokazywała, że Zin jest coraz bliżej swojego celu. Zin dla bezpieczeństwa wyciągnął blaster. Być może trafi na jakiegoś kosmicznego potwora, który nie będzie chciał współpracować, wręcz przeciwnie, będzie chciał go pożreć na podwieczorek. Kobdar miał jednak nadzieję, że jest to człowiek, albo przedstawiciel rasy pokojowej. |
Darr tah - 2011-04-10 16:46:35 |
Zin by dostać się do tej żywej istoty musiał wejść do tunelu technicznego, który ciągnął się na całą szerokość statku, łącząc ze sobą hangary oraz maszynownię. Dalej musiał przejść się nim kawałek, by w końcu znowu wejść do ciasnych, ciemnych korytarzy. Póki co przed sobą napotkał sporej wielkości grodzie, które działały na podobnej zasadzie co te z sali z konsolą. Co się tyczy tunelu technicznego, to był on bardziej kolisty, jak to tunel, ale jak i normalne korytarze był brudny, a oświetlenie ledwo co działało. |
Zindarad - 2011-04-10 16:53:36 |
No dobra, czas było zmierzyć się z większym wyzwaniem. Zin jednak jeszcze nie wiedział co czeka go za tą grodzią. Żeby się dowiedzieć, musiał ją najpierw otworzyć. Zin rozpracował już otwieranie drzwi. Podszedł do nich, przyłożył dłoń do środka grodzi i wyłonił się panel z dwoma opcjami. Nacisnął opcję numer dwa, zapamiętał że w sali z konsolą ta opcja otwierała grodzie. Tak więc, gdy grodź otworzyła się, Zin ujrzał kolisty, ciasny i brudny kanał techniczny. Skrzywił usta. Takie tunele były rzadko stosowane na obecnych okrętach. Wszedł do środka. |
Darr tah - 2011-04-12 12:13:37 |
Na tym statku taki kanał był konieczny do transportu części, bowiem większość korytarzy była wąska i ciasna, a więc nie można by było przenosić większych elementów. To rozwiązanie miało swoje plusy i minusy, jak wszystko, ale zmienić się tego nie da. A co do dalszej drogi to była już bardzo prosta, b z tunelu w bok odchodził tylko jeden otwarty korytarz, a potem wystarczyło pomagać sobie mapą, by wybierać odpowiednie skrzyżowania. Podobnie jak wcześniej, większość drzwi i grodzi było zamkniętych, chociaż co jakiś czas trafiały się jakieś otwarte, pełne śmieci i brudu. Mimo to Kodbar zbliżał się do swojego celu. Poruszał się już po Pokładzie Hangarowym. |
Darr tah - 2011-04-21 20:22:52 |
|
Hakon - 2011-04-21 20:32:10 |
Ed, nie niszcz tego *Mruknął stojący za barierką Jedi. Poważny Barabel w wieku około 40 lat standartowych, słusznej budowy, z charakterystycznymi bliznami pooperacyjnymi na twarzy. Dotarli do tej Sali z Hangaru, teraz, po krótkiej analizie Hakon stwierdził, ze winni skierować się w lewo. Na razie zrezygnują ze zmieniania poziomów.* |
ED - 2011-04-21 20:36:13 |
*ED by tego nie radził prać. Głownie dlatego, ze był to* |
Urga - 2011-04-21 20:41:13 |
-Taa.. burhdel. |
Darr tah - 2011-04-21 20:48:41 |
Hakon tego nie mógł wiedzieć, ale skierowanie się w stronę części dziobowej statku nie miało po prostu sensu, bo za daleko nie dojdą. Dalsze sekcje były porzucone i uszkodzone. Systemy podtrzymywania życia w tamtych rejonach były wyłączone, a w wielu miejscach kadłub był uszkodzony, a więc panowała też tam dekompresja. Jedynie rdzeń statku, a więc rejony w których obecnie się znajdowali, nadawał się do dłuższego przebywania. Jeśli barabel zdecyduje się pójść w lewo to daleko nie dojdzie - blokada bezpieczeństwa. |
Hakon - 2011-04-21 20:54:54 |
*I pewnie tak było. Hakon Zach nęcony i nauczony poprzednimi próbami stanął przed panelem do wybranych grodzi i próbował po kolei wszystkie przyciski, jak uprzednio. Pewnie trochę mu to zajęło, a kiedy zabezpieczenie nie przepuszczało go (skoro nie było tam, atmosfery, to akurat normalne), oparł się dłońmi o boki urządzenia, i spuściwszy głowę – zagłębił się w medytację. Wyszukiwał form życia. W jakim miejscu statku są, w jakim są nastroju i stanie fizycznym* |
ED - 2011-04-21 20:57:47 |
*Niespodziewanie i bez słowa olbrzym skręcił tam gdzie „Urga ce”, zostawiając obowiązek otwarcia grodzi na barkach Hakona. Ed nie zastanawiał się, co się tam dzieje, jak grodzie się otworzą, to poczekają na niego. Bardziej był ciekaw tego pomieszczenia, bo z jakiegoś powodu nie odczuwał lęku. Ani egzystencjalnego, Albin swojego osobistego, zeshizowanego ani tez takiego który powinien odczuwać, a który pewnie czul Hakon, bo był jakiś dziwny. |
Urga - 2011-04-21 21:02:40 |
Klekotanie obwieściło jej radość gdy droid jej posłuchał. Trochę jeszcze siedziała na nim, ale w końcu nie wytrzymała i zlazła, uzbrajając się znów w błony ochronne. Sama też chciała coś popsuć, bo podobało się jej to. |
Darr tah - 2011-04-21 21:10:45 |
Potrzeba psucia, hałasowania i bałaganienia mogła akurat kogoś niechcący zdenerwować (co prawda nie wiadomo jakim cudem, skoro i tak już tu bałagan panował). W końcu chyba ktoś myślący tutaj musiał być. Grodzie przed Hakonem się nie otworzyły, ale nie miało to związku z brakiem atmosfery. Tam jeszcze ona była, korytarz dzielił się na kilka segmentów, więc w odpowiednim miejscu po prostu się zamkną grodzie. Teraz jednak mieli inny problem, bo te, którymi tutaj weszli też się zamknęły nagle i niespodziewanie, a po chwili zgasły wszystkie światła i z oddali słychać było jakieś dudnienie i zgrzytanie, jakby to była oznaka niezadowolenia. |
Hakon - 2011-04-21 21:14:39 |
*Kiedy otworzył oczy, już nic nie dostrzegł i wiedział, ze nie oślepł. Nie było światła. |
ED - 2011-04-21 21:20:49 |
*Kiedy zgasło światło Ed także zatrzymał się, bo to było całkowicie normalne. Naturalny odruch, choć maszyna nie powinna mieć naturalnych odruchów. |
Urga - 2011-04-21 21:25:30 |
Gdy zgasło światło, a dudnienie jakby się nasiliło rozpłaszczyła się w kurzu i rozległo się grzechotanie - Urga okazywała że jest groźna i żeby to coś nie podchodziło. Cokolwiek to było i gdziekolwiek było. |
Darr tah - 2011-04-21 21:31:43 |
To nie była autodestrukcja, po prostu ktoś wyłączył zasilanie lamp i zaległy tutaj ciemności. Może to Hakon, może ktoś inny. Jednakże konsole nadal działały i dawały to blade światełko, którego źródłem był ekran. Póki co jednak dudnienie raz się nasilało, raz słabło, ale w końcu całkiem ustało. Ale światła jak nie było tak nie ma. |
Hakon - 2011-04-21 21:35:48 |
Kiedy to się stało, medytowałem *Odparł Hakon. |
ED - 2011-04-21 21:39:10 |
*ED za to w przeciwieństwie do Hakona trochę się przejął. Warknąwszy cicho przygiął nogi i gwałtownie (jednak nie na tyle by zrzucić Urgę) okręcił łeb, by zaświecić reflektorami w kierunku dudnienia. Urga zapewne poczuje, jak Ed unosi działa, gotując się do ewentualnego posunięcia pod tytułem: najlepszą obroną jest atak* |
Urga - 2011-04-21 21:42:37 |
-Urga boi. |
Darr tah - 2011-04-21 21:46:07 |
Działania Hakona nie przyniosły żadnych doraźnych rezultatów. Po prostu dalej było ciemno i chyba nic tego nie zmieni. Awaria? Możliwe, w końcu to wiekowy statek. A potem stało się coś w gruncie rzeczy niespodziewanego, bowiem grodzie z górnego tunelu otworzyły się samoistnie, wpuszczając do środka trochę światła. Tunel ten prowadził do drugiej sekcji hangarowej i jeszcze jakichś innych pomieszczeń. W tym po drodze trafiliby na tą jedną, zabłąkaną osobę. Czyżby to jej sprawka? Albo po prostu kapryśny statek stwierdził, że woli jednak by Hakon i spółka spotkali się z tym samotnym wędrowcem. |
Hakon - 2011-04-21 21:56:58 |
*Odwrócił się, by spojrzeć w kierunku światła i to nie reflektorów Eda. |
ED - 2011-04-21 21:59:03 |
Ja też się boje, Urga, ale wszystko będzie dobrze *odparl Ed, choć może to marne uspokajanie. Kiedy Hakon się zbliżył, Ed dał wszelkie sygnały świadczące o rozbrojeniu się – opuszczenie dzial i zasuniecie blokad po bokach ramion – dział. I ruszyl za jedi bardzo grzecznie* |
Urga - 2011-04-21 22:01:38 |
Skoro Ed się bał, to Urga zrobiła się niespokojna. Terkotanie zdradzało niepokój, płytki znów się nieco uniosły i zasyczała. Ona też tu była, też chciała być pogłaskana. Zwłaszcza, że Ed-obrońca się bał. chodzący kamień, Urga straciła rezon i przytuliła się brzuchem do działa. |
Darr tah - 2011-04-21 22:06:24 |
Tunel który stanął otworem w sumie nie różnił się niczym od tego poprzedniego. Ta sama stylistyka, podobna warstwa brudu i kurzu. Nie było też żadnych śladów po jakichkolwiek istotach przechadzających się tędy. Jednak że gdy zbliżali się do wejścia do tunelu, to za nimi, po przeciwnej stronie sali pojawiła się jakaś dziwna, świetlista postać. Był to jakiś obcy, dosyć wysoki, o stożkowatej głowie i o nisko umieszczonych na szypułkach oczach. Rybie usta umieszczone były mniej więcej na tej samej wysokości, a jego skóra była zielona. Stał tak przyglądając im się z oddali, a po chwili się rozmył w powietrzu. Nie był to żaden duch Mocy, czy też istota żywa, Hakon nic nie mógł poczuć. Poza niejasnym przeczuciem, że są oni obserwowani nieustannie. Kamery? |
Hakon - 2011-04-21 22:11:26 |
*Szli powoli i nic nie zwiastowało pojawienia się czegokolwiek, bo cóż, przecież Hakon by to poczuł. Choć racja, było to coś dziwnego, a postać niczym holoprojekcja bardzo pomogła mu rozpoznać to osobliwe poczucie zagrożenia, jakim było podejrzenia bycia obserwowanym* |
ED - 2011-04-21 22:15:10 |
*A ED? To był moment, dosłownie chwila, kiedy z niewiadomego nagle powodu (widzenie ducha nie zawsze jest dla wszystkich takie oczywiste) wydał z siebie ryk, który chyba służył mu do burzenia ścian, zaraz tez zarzuciło nim, dosłownie skoczył do tyłu, z lewej strony (nie od Urgi) poszly iskry kiedy niemal dwie tony durastrali z impetem zderzyło się z metalową ścianą. Ryk przemienił się w pisk, Urga na pewno spadnie, nawet jeśli trzyma się ogonem, po tym kiedy Ed, szalejąc wręcz nieprzytomnie zaczął się miotać w ciasnym korytarzu. Wreszcie działa trzasnęły i po korytarzu poszła rozpaczliwa seria na wysokości mostka istoty. Na szczęście Hakon był już pod ścianą, i na pewno zdąży paść na podłogę* |
Urga - 2011-04-21 22:18:54 |
Rozpłaszczona nie zwróciła uwagi na postać. Miała ciekawsze zajęcia dla swych myśli. Gdy Ed zaczął szaleń wczepiła się pazurami, ale i tak się ześlizgnęła. Zawisła na ogonie, chybotała się chwilę i puściła. Odrzuciło ją na kawałek, kolejny pokonała biegiem na czterech łapach, przy ścianie. |
Darr tah - 2011-04-21 22:22:57 |
Istoty już nie było. Czy to był hologram? Możliwe, ale jeśli tak to był o wiele bardziej zaawansowany niż te Galaktyczne. Z wiadomych względów, kolorowy, wyraźny i tak dalej. Porównywać po raz kolejny chyba nie trzeba. Gdy Hakon głośno zawołał "Kim jesteś?" to nikt mu nie odpowiedział. Cisza, przerwana przez wybuch paniki Eda i jego serię z dział. To wywołało od razu reakcję statku, bowiem grodzie ponownie się zatrzasnęły w trybie awaryjnym. Mało tego, w tej sali zostały wyłączone systemy grawitacyjne i tak oto Urga, Hakon i Ed mogli zacząć uczyć się latać w stanie nieważkości. Metoda obronna czy złośliwość operatora lub statku? |
Hakon - 2011-04-21 22:29:35 |
*Oczywiście padł na ziemie, by uniknąć przypadkowego trafienia. Ed zafundował im momentalną terapię antyduchową, czy tam zjawią, sprowadził ich do parteru raz dwa* |
ED - 2011-04-21 22:33:44 |
*ED nie musiał. On nie panował nad sobą i było dokładnie tak, jak Hakon przewidywał. Pisk przepełniony strachem i agresją był tak glosny, ze śmiało konkurował z dźwiękiem ostrego naparzania z ciężkiego kalibru, co ciekawsze – jednocześnie z broni fizycznej i karabinów blisterowych. Do tego desperacko walczył o oparcie, jakikolwiek kontakt z podłożem, poczucie, ze ma grunt pod stopami. Gdyby nie ustabilizowanie go przez Hakona to pewnie już by wszyscy zginęli – tak się wił. |
Urga - 2011-04-21 22:39:20 |
Urga w powietrzu wiła się jak piskorz. Bała się, piszczała, zawodziła klekotała. To nie było coś, do czego była przyzwyczajona, nie umiała się poruszać, nie umiała nad tym przejąć jakiejkolwiek kontroli. A im bardziej panikowała, tym bardziej chaotyczny był jej stan. Stroszyła płytki, kwiliła. Ale nie wydała z siebie tego dźwięku, który ujawniała z bólu przy ultradźwiękach. Była przerażona tym, że się unosi i zachowaniem Eda. Całkiem przerzuciła się na swój klekoczący język, próbując jakoś się z tego wykaraskać. |
Darr tah - 2011-04-21 22:46:51 |
Akcja i reakcja, akcja i reakcja. Gdy Ed zaczął rozpieprzać pokład to nagle ożyła maszyneria stacji przeładunkowej i droida przechwyciła wiązka promieni antygrawitacyjnych, działających trochę na zasadzie promienia ściągającego. Ed sobie odfrunął w stronę centralnej części pomieszczenia, a na dole tymczasem ożyła jakaś platforma, która momentalnie została przywrócona "do życia". A byłą to specyficzna klatka energetyczna, przeznaczona do transportu materiałów niebezpiecznych. Gdyby coś wyciekło lub wybuchło to pole miało za zadanie takie niebezpieczeństwo zniwelować. I tak ta klatka uniosła się w górę a po chwili został wręcz wepchnięty w nią, nawet mimo ciągłego ognia. Droid był obrócony w ten sposób, by wyrządzał jak najmniej szkód, ale i tak takowe poczynił. Część ścian wyglądała już jak sito. A gdy Ed znalazł się w klatce to ta się po prostu zamknęła i zaczęła opadać na ziemię. Nie było możliwości rozwalenia jej od środka... |
Hakon - 2011-04-21 22:56:28 |
*Hakon w przeciwieństwie do Eda zdawał sobie sprawę ze swojej bezradności, wiec nie wałczył, starał się tylko wpływać na to, na co mógł, bronił przed Edem siebie i Urle. Ale to, co się wydarzyło nieco zmieniło postać rzeczy. Hakon już nie zastanawiał się z kim rozmawia, i na jakiej zasadzie to działa* |
ED - 2011-04-21 23:02:55 |
*To co się d ziało z Edem było poza nim samym, dla niego to wszystko wirowało, wszystko było groźne, chciało go zabić, skrzywdzić. Nie było Eda, do czasu, kiedy nagle ktoś wziął jego zachowanie w swoje ręce, a proste polecenie sprawiło, ze ostrzał się zatrzymał. |
Urga - 2011-04-21 23:06:51 |
Urga, gdy w końcu dotknęła podłogi, przykleiła się do niej ze strachu. Łapki się jej trzęsły, płytki grzechotały. Cofnęła się gdy pojawiła się ta obca postać. Może i zostałaby tam, nawet pomimo klatki dla Eda, ale zobaczyła, że to coś go ogranicza. Ed był zagrożony i na nieszczęście znała słowo miażdżyć. W przerażonym łebku szybko wykiełkowała myśl, i zanim Urga przeanalizowała jej zasadność już biegła w stronę obcego. Płytki na szyi nastroszone, ciało naprężone. Nie syczała, przestała grzechotać. Rzuciła się na obcego z pazurami, zapewne chcąc go obalić a potem roztrzaskać go ogonem. Tak, jak zwykle robiła. |
Darr tah - 2011-04-21 23:12:04 |
No i Urga przeleciała przez obcego. Jego postać nieco zamigotała ale nic więcej, w ogóle ten ktoś nie przejął się faktem, że jakieś zwierze próbuje go napaść i zjeść. To był duch... lub względnie hologram. Nie był materialny, więc go to nie ruszało. Ale widok zniszczeń jak najbardziej i był wkurzony. Naprawa tego wszystkiego potrwa wieki. Uszkodzone maszyny, rozwalone terminale, zniszczona gródź... ściany podziurawione przez kule no i pełno wyładowań z uszkodzonych przewodów. Spadek mocy został dosyć mocno zauważony, przynajmniej przez obcego. |
Hakon - 2011-04-21 23:21:45 |
*Hakon stal przy klatce. Nie zmienił się, jeśli nie brać pod uwagę strachu na twarzy. Patrzył w zjawę, choć wiedział już, ze to tylko „przedstawiciel” kogoś lub czegoś, kto (lub co) tym statkiem zarządza. Teraz dopiero Hakon mógł powiedzieć o co tu chodzi. Na statku był jeszcze ktoś. Był Wielki Administrator, przybierający postać tej istoty podobnej do kalamarianina. Hakon nie rozpoznawał w tej chwili rasy. Pokornie skinął głową. A ręce splótł ze sobą by ukryć ich drżenie. |
ED - 2011-04-21 23:29:08 |
*Zielona dioda migała tak szybko, ze za chwile musiała zgasnąć i zastąpiła ją pomarańczowa dioda alarmowa, świadcząca o tym, ze Ed jest bliski przegrzania. Zaraz tez dało się słyszeć szum – chłodzenie generatora. Klatka absorbowała wszystko, dymu wokół Eda było coraz więcej, ale nadal był widoczny. No i mu to nie przeszkadzało. Na dobrą sprawę, to świadomość, ze jest „chroniony” przez tą barierę od kontaktu z obcym trochę pomagała, acz świadomość ze może zostać zmiażdżony była na tyle sugestywna i obrazowa, ze propozycja rozbrojenia wydała się mu nagle bardzo atrakcyjna. |
Urga - 2011-04-21 23:32:08 |
Urga jako jedyna się nie podporządkowała. Nikt jej nie uspokajał. Hakon zajęty Edem, Ed panikujący, a Urga sama. Ze swoją złością i strachem. Była tak rozkojarzona, że gdy przeleciała przez obcego, obróciła się i skoczyła znowu, machnęła ogonem i kolejny atak. Ze złością próbowała go uszkodzić, zrobić mu coś. Ale przynajmniej nie panikowała i nie próbowała zaatakować Hakona. |
Darr tah - 2011-04-22 13:21:32 |
- Tak lepiej |
Hakon - 2011-04-22 14:15:03 |
*Spojrzał w górę, tam gdzie to coś szumiało, pewnie generator pola. Zakaszlał, zbliżając się do Eda, bo wraz z klatką cały wytworzony przez niego dym znalazł ujście. Hakon wyjął paski amunicji i po prostu rzucił na podłogę. jeden i drugi, po czym polecił klepnięciem zamknięcie dział. |
ED - 2011-04-22 14:18:29 |
*Nie będzie szału? Jeśli te okno nie zgaśnie, to Ed do przodu nie ruszy! Nie przejdzie do sąsiedniego hangaru bo zabraknie mu w korytarzu miejsca by obejść to co najmniej 7mio metrowym kołem. |
Urga - 2011-04-22 14:20:54 |
Urga przestała atakować dopiero gdy to coś zniknęło. Nie rozumiała czemu przelatywała, więc się w końcu cofnęła. Nie patrzyła na plan. Była zbyt przestraszona by zachwycać się czymś takim. Cofnęła się znów pod samą ścianę i tam się zwinęła, otaczając się pancerzem tak, że i łap i gardło i brzuszek były trudne do dosięgnięcia. Znieruchomiała, udając że jej tu nie ma. |
Darr tah - 2011-04-22 14:25:13 |
A plan dalej sobie wisiał, to był hologram, można było przez niego przejść bez problemu, nie stawi oporu. Ale kontekst psychologiczny to już zupełnie co innego. Póki co na schemacie dalej migały czerwone kropeczki istot żywych, niektóre z nich się poruszały dosyć wyraźne, inne się zatrzymały w jakichś pomieszczeniach. Nie było wiadome co robią. No i to było na tyle, statek nie reagował niczym innym. Maszyny z czasem się wyłączyły, światło już normalnie świeciło... spokój i cisza. |
Hakon - 2011-04-22 14:35:40 |
*Poświecił jeszcze Edowi kilka chwil, po czym odszedł do niego i powoli, tak by gwałtownym ruchem nie zachwiać Edowego stanu psychicznego, poszedł do mapki. |
ED - 2011-04-22 14:37:36 |
*Hakon odszedł, Ed został. Kilka chwil nawet nie drgnął, był jak pusta skorupa, i w końcu – do tyłu, pod ścianę. Odwrócił się, i tak blisko ściany, ze aż szorował o nią, na niskim pułapie doczłapał do Urgi i mruknął. W końcu. |
Urga - 2011-04-22 14:40:19 |
Leżała zwinięta dopóki nie usłyszała przy sobie Eda. Odwinęła się wtedy ostrożnie i łypnęła na niego jednym okiem. Bała się, więc nie wstała od razu. |
Moc - 2011-04-22 14:48:04 |
*W końcu po dłuższej chwili odezwał się Ashen, chociaż jego głos był jakiś taki przytłumiony i trochę niewyraźny, jak gdyby ktoś filtrował ich rozmowę* Czemu mam wrażenie, że coś popsuliście? No dobra, będziemy tam za jakiś kwadrans albo dwa *Stwierdził duros po czym się rozłączył, udając się na przygotowania. Hakon goco prawda nie ostrzegł, co się tutaj dzieje, ale to chyba i dobrze* |
Darr tah - 2011-04-22 14:51:09 |
Statek filtrował tą rozmowę, by się upewnić, że nie spiskują czy coś w tym stylu, dlatego komunikaty dochodziły z lekkim opóźnieniem. Ale to i tak dobrze, bo zewnętrzna łączność była całkowicie zagłuszana. A co do holograficznej mapy, to gdy Hakon nacisnął kropkę, to nic się nie stało a jego palec przeszedł na wylot. Barabel nie został ulepszony w mikroobwody, które umożliwiały kontakt z holograficznym interfejsem tak jak pozostałym. Ale może później się na konsolę natknie i to się załatwi. |
Hakon - 2011-04-22 14:56:40 |
Nie wiem, czemu, ale nie zaprzeczę *odparł Hakon do komunikatora, bo rozwalenie korytarza to było jednak popsucie czegoś. |
ED - 2011-04-22 14:58:50 |
Też się najlepiej nie czuje… *odmruknął Urdze i to wcale nie dziarsko. Mocno wystraszony był. Na szczęście już nie tak niebezpieczny* |
Urga - 2011-04-22 15:04:36 |
Patrzyła i patrzyła. Podniosła się w końcu, ale wahała się. Spojrzała na Hakona, potem na Eda, potem się rozejrzała. Nie była pewna. Ale w końcu, gdy Ed już ruszył, zebrała się na odwagę i dołączyła do niego. Nawet ulokowała się na dziale, ale jakoś tak bardziej z tyłu, na wszelki wypadek. |
Darr tah - 2011-04-22 15:06:49 |
//puszczam kolejkę// |
Hakon - 2011-04-22 15:16:25 |
*Nie czekając już na kolejne akcje, odwrócił się, podszedł do Eda, wziął go za lufę, i stojąc od strony mapki, ruszył, ciągnąc go ze sobą, nie przemocą, ale z pełną autorytetu silą. Po prostu przeprowadzał go przez ten niebezpieczny kawałek, by dalej już mógl isc sam, aż do grodzi, za którą prawdopodobnie będzie kolejny hangar* |
ED - 2011-04-22 15:17:37 |
*nie było to proste i przyjemne przespacerowanie się. Przeczłapał – owszem, kolo mapki na sztywnych nogach, a potem przyspieszył, napierając na Hakona i zmuszając go do truchtu* |
Urga - 2011-04-22 15:19:21 |
Skoro Ed zapewniał, że jest dobry, a więc i niegroźny dla niej, to się trochę uspokoiła. Przesunęła się na swoje zwyczajne miejsce i położyła wygodnie. Wciąż jednak czujna. Na pewno te wydarzenia jakoś się na niej odbiją, ale jak, to dopiero czas pokaże. |
Hakon - 2011-04-22 15:24:18 |
Zgadza się. Ed bardzo dobry tylko strasznie nerwowy *Podjął Hakon, popchnięty do przodu, ale to dobrze, bo przybliżyło go to do grodzi, za którymi podobno była ta istota. Miejmy nadzieje, ze jednak żywa. W Mocy nikt nie wyglądał jakoś szczególnie źle. |
ED - 2011-04-22 15:27:42 |
To nie Eda wina. Ed nie jest do tego przyzwyczajony *Mruknął, warknął, przeszedł jednym krokiem nad rzuconą na ziemie amunicją z jego dział, i popchał Hakona dalej, pomrukując przy tym. Zadowolony był, ze „duchu” zostały za nim. Miejmy nadzieję, ze już się nie pojawią. Kto by pomyślał, ze Ed się boi zjaw? To raczej nie była jego fanaberia, zapewne to jakieś wspomnienia z dawnego życia. Nie był tego świadom. |
Urga - 2011-04-22 15:34:43 |
[puszczam kolejkę] |
Darr tah - 2011-04-22 15:43:53 |
Grodzie się otworzyły, ale dalej nie było hangaru a kolejny szeroki tunel techniczny. Statek był zbudowany w miarę symetrycznie, więc ta część będzie dosyć wiernym odwzorowaniem tej, z której przyszli. A więc tunel a na jego końcu hangar, a po bokach mniejsze drzwi blokujące drogę do korytarzy. |
Hakon - 2011-04-22 15:50:39 |
*Ruszyli wiec, to znaczy Hakon ruszył pierwszy a Ed z Urgą pewnie za nim. Szedł powoli, zasłuchany w dudnienie, prosząc Moc o to by już ich tajemniczy przyjaciel nie rozstawiał duchów. Szedł tak, beztrosko, kiedy nagle jego uwagę zwrócił ów otwarty korytarzyk. Grodzie było zamknięte, no ale wszystkie poprzednie tez były, trzeba było je otworzyć. No ale ten korytarzyk… |
ED - 2011-04-22 15:52:40 |
*A Ed pod tą wyciągnięta w geście zatrzymywania rękę bezpardonowo wlazł, tak żeby najpierw dłon a później cała ręka się o niego otarły. Po tych wszystkich wydarzeniach jakoś dziwnie potrzebował bliskości. Zapewne, jeśli Hakon wszedł w głębszy kontakt z Mocą w tej chwili, najpierw poczuje poszarpaną aurę Eda i jego równie poszarpane nerwy, a potem dopiero to czego szuka* |
Urga - 2011-04-22 16:07:41 |
[puszczam kolejki bo muszę odejść od kompa] |
Darr tah - 2011-04-22 16:08:46 |
Nie było aż tak źle, Hakon by się tam zmieścił, chociaż musiałby uważać na głowę, bo korytarz w najwyższym punkcie miał dwa metry. Z szerokością było gorzej i tylko dwóch takich Hakonów mogłoby iść obok siebie. Klaustrofobiczny był w porównaniu do tunelu w którym teraz stali. No i ten korytarz też był bardziej zaciemniony i raczej mało atrakcyjny. Wszędzie zalegał brud i kurz, światła ledwo co działały, to samo tyczyło się wentylacji, było też tam cieplej... ogólnie mało ciekawie tam było. |
Hakon - 2011-04-22 16:14:17 |
Rany, Ed, ciebie to przez Moc w nocy ujrzeć to można na zawał zejść… *podsumował, kiedy ten cały wieloaspektowy i wielobarwny chaos aury Eda napatoczył mu się pod radar. Na szczęście Radar wykrył tez coś jeszcze, więc Hakon, napierając ręką pod ktorą podszedł Ed, nakazał mu cofniecie się, i sam tez się cofnął* |
ED - 2011-04-22 16:24:13 |
*Mu to było na rękę, wiec bez szemrania zgadzał się na bycie ustawianym przestawianym popychanym i ciąganym. I mruczał tylko, a jakże – pokornie i wręcz rozkosznie. Można mu było nogi podnosić i przestawiać, taka łagodność i posłuszeństwo że po prostu głowa mała. Jak nie ten Ed. |
Zindarad - 2011-04-22 17:19:22 |
Kobdar pojawił się ponownie w części centralnej statku. Tych korytarzy nie znał za dobrze, bowiem szedł do hangaru inną drogą. Odchrząknął lekko. Nadal się bał. Musiał zachować zimną krew. Przecież nie może pokazać się z tej gorszej, już bardziej znanej strony. Przełknął ślinę i wyszedł na widok tych dwóch istot? Nie, jedna z nich była w całości organiczna, druga z organizmem miała niewiele wspólnego. To droid. |
Darr tah - 2011-04-22 17:22:29 |
Na szczęście dla Kodbara to niczego pod ręką nie było,co by mogło lewitować dzięki wiązce z jego bransolety. Nie licząc może chmurki kurzu. No i to by było na tyle, bo statek nie reagował w ogóle, wszystko działało jak działało, światła nie gasły, żadnej holograficznej istoty też nie było w zasięgu wzroku. |
Hakon - 2011-04-22 17:49:47 |
*kiedy dosc gwałtownie człowiek wyskoczył z dziury, jak diabeł z pudełka, Hakon był akurat przy Edzie, kilka kroków od wylotu, zanim odwrócił głowe, to mężczyzna już narobił zamieszania, machając czymś dziwnym na ręku. |
ED - 2011-04-22 17:52:29 |
*Edzik sobie stał, Hakon nim się bawił, Urga spala, dobrze mu było i był spokojny, i nagle – jak nie wyrwie. Nieważne kto jak i gdzie i co Hakon mówi – jak się nie rzuci do tej dziury! W Po chwili słychać było trzask, jak po prostu wyrżnął w ścianę, bo oczywistym, ze się nie zmiesci, i albo amputował Zinowi ręce, albo wepchał go do środka. Akcja byłą momentalna, a droid gdyby mógł to by chyba toczył piane z pyska* |
Zindarad - 2011-04-22 17:59:07 |
Zin widząc reakcję droida, bez wahania schował się za ścianą. Przestraszył się cholernie, trzeba było widzieć jego minę. Na szczęście jego bransoleta nie zadziałała poprawnie. Nikt nie wie, co by się stało, gdyby ona zadziałała. Zin pewnie straciłby życie przez tego droida. Wróć, on nadal może je stracić. Zauważył gada, jednak nie był to gad, taki jak inni. Trandoshanin? Nie. Barabel, tak, ale inny. Nie był bojowo nastawiony. Statek zbierał na swój pokład zespół niezwykłych osobistości. No pięknie. |
Darr tah - 2011-04-22 18:02:30 |
No a owa "stokrotka" to w ogóle nie zareagowała. Być może statkowi nie spodobała się nowa ksywka. Czemu? Bo już imię miał i nie jego problem, że nikt go nie zna. |
Hakon - 2011-04-22 18:09:31 |
*Zdecydowanie czarnołusku osobnik z ogonem rasy Barabel nie był wrogo nastawiony, a już sama szata jedi na nim wiele mówiła, dlaczego nie jest.* |
ED - 2011-04-22 18:14:09 |
*Kolejne uderzenie było tak silne ze ściana zadygotała, a przeszywający ryk pomknął przez wąski korytarzyk. Z perspektywy Zina wyglądało to jakby olbrzym próbował wepchać do środka myśliwiec. Czarna siatka od góry, zamiast szyby, nowej jednolity pancerny metal. Na środku charakterystyczny symetryczny „pysk” w kształcie trapezu. I nawet jego oddech było czuć – charakterystyczna chemiczna woń trzewi maszyny. Napierał z nienawiścią godną sitha, choć to droid to widać było, ze to żaden program, on jest po prostu wściekły! |
Urga - 2011-04-22 18:16:36 |
Urga spadła.. tak po prostu. Gdy spała ogon nie trzymał tak dobrze jak wcześniej. Agresja Eda udzieliła się i jej. Na szczęście spadła tak, że nie dostała się do obcego. Nie wiedziała jeszcze nawet, że ten tu jest. Po prostu się podniosła na tylne łapy, nastroszyła pancerz i sycząc prężyła ogon w poszukiwaniu wroga. |
Zindarad - 2011-04-22 18:21:52 |
-Nie mam żadnej broni!-Krzyknął, nadal nie wychylając się z miejsca.-Mamy imperialnego na statku...-Dodał po chwili. No właśnie, Zin dopiero teraz zwrócił uwagę na coś, na co nie zwrócił uwagi wcześniej. Szata Jedi. Świetnie, jeszcze ich tu brakowało. W WAR-ze naoglądał się ich dostatecznie wiele i nie chciał ich oglądać dalej. Później była Virina, jej mężulek, a później Issa. Obie panie źle skończyły, bowiem zakończyły jako niewolnice u szychy z Nar-Shaddaa, zwanego Zandim. Kobdar sprowadzał jak na razie na zakon, same straty i choćby za to powinno się mu urwać łeb przy użyciu mocy.-Przepraszam mistrzu za brak szacunku, nie zauważyłem szaty, wybacz.-Szacunek na pierwszym miejscu, Zin w końcu się czegoś nauczył przez lata pychy i arogancji wobec innych. Wyszedł w końcu zza ściany, mając nadzieję, że droid nie wyrwie się znowu na niego.-Ciebie też przepraszam...-Nie wiedział jak nazwać ED-a. W końcu to mogło się zakończyć reakcją łańcuchową. W końcu Zin postanowił się przedstawić, ale nie od razu.-Widzę, że statek sprowadza na swój pokład same osobliwości. Zindarad Kobdar, inżynier.-Po tym krótkim przedstawieniu, Zin uśmiechnął się lekko. Teraz nie wyglądał za przyjaźnie. Te implanty. Tu cybernetyczne oko, tam cybernetyczna ręka. To wszystko nie działało na korzyść inżyniera. Na dodatek, pojawiło się jeszcze to coś, co Zinowi było trudno zdefiniować. Jakieś zwierzę, trudno powiedzieć jakie. Kobdar do tej pory takiego nie widział, zrobił jedynie wielkie oczy na jego widok. Można powiedzieć, że jego przerażenie zaczęło przeistaczać się w ogromne zainteresowanie tymi...oto...osobnikami. |
Hakon - 2011-04-22 18:30:07 |
*No, udało się. Całe szczęście. Odwrócił głowę, jednak nadal trzymał droida. Jedną ręką za jego lewe działo. Drugą trzymał na siatce sensorycznej. Dyszał ciężko. Cały czas głaskał i coś mruczał przez to duszenie. To swoje* |
ED - 2011-04-22 18:33:26 |
*Maszyna przedstawiona jako Ed była dwunożnym, ciężkim olbrzymem wysokości teraz prawie trzech metrów. Na nogach jak kolumny osadzony był wielki, owalny i wydłużony łeb nieco pochylony do przodu, po bokach którego sterczały masywne ramiona zakończone działami o 50cm średnicy każde. Każde tez zaopatrzone w kilka wylotów o różnym kalibrze i charakterze ognia. Droid bojowy to za delikatne określenie. Maszyna do zabijania – to już lepiej. |
Zindarad - 2011-04-22 18:42:51 |
-Stokrotka to miła...osoba? Pomocna, ale nie toleruje przemocy.-Zin mówiąc o stokrotce, miał na myśli ten cały statek. Dla niego to określenie było czymś miłym, ale dla statku pewnie nie było. Chyba nie lubił stokrotek.-Tfu...Mam na myśli statek.-Mruknął z lekkim uśmiechem. Spojrzał na towarzyszy mistrza, póki co nie odzywał się do nich. Nie chciał ich jeszcze bardziej prowokować. Zastosował się jedynie do ostrzeżenia mistrza i przygotował się na ewentualne uderzenie ogonem.-Pomyśleć, że pracowałem dla WAR-u w czasie Rozkazu 66. A propo uroczych istot. Mam nieco odmienne zdanie na ten temat.-Zin miał na myśli Dżonego. Według niego to Dżony był najsłodszym droidem na świecie. Jego głupota była urocza, a jego oddanie godne najwyższych odznaczeń.-Jak się tu znaleźliście? Po co w ogóle pytam. Wyskoczył z nadprzestrzeni i ściągnął was promieniem ściągającym. W każdym razie, ten statek porwał nas, byśmy go naprawili. Przebiegła maszyna, ale potwornie fascynująca. Odkryłem trochę tajemnic tego statku, ale o tym później.-Dodał po chwili i uśmiechnął do ED-a i do Urgi. Zafascynował się uzbrojeniem maszyny. Takie droidy można było widywać tylko na filmach. Przepiękne wykonanie. Prawdziwy majstersztyk.-Obawiam się, że twój blaszany przyjaciel będzie się przemieszczał tylko po tunelach technicznych... |
Urga - 2011-04-22 18:44:14 |
Stworzenie uznane za zwierzę okazało się być niezwykle przewidywalne. Kręciła się wokół siebie szukając wroga, więc tyle dobrze, że Hakon miał czas na wprowadzenie. Jakoś tak się to złożyło, że jak on wprowadził to rozwścieczona Urga ruszyła. Nie ogonem, pazurami by obalić. Tak, jak w przypadku poprzedniego "cosia". Urga też czuła. Hakon skupiony na Edzie nie uspokajał jej, a w niej się zbierało coraz więcej negatywnych emocji, poczucia zagrożenia i agresji. Była rozwścieczona porównywalnie z sytuacją w skrzydle szpitalnym. Wtedy nie skończyło się to dobrze... |
Hakon - 2011-04-22 18:52:28 |
*Jedi wzruszył ramionami jakby mówił: nie czas tu teraz debatować nad tym co jest najsłodsze czy tam najbardziej urocze* |
ED - 2011-04-22 18:57:29 |
*stal sobie. Teraz działa trzymał w miarę nisko. Dioda migała coraz wolniej. Stał twardo, milczał, ale całkiem „rozumnie” zdawał się „spoglądać”, właśnie przez to takie wymowne, cierpliwe milczenie i przyglądanie się nowej istocie, zupełnie jakby zbierał teraz dane i tworzył sobie obraz tego, co ma sądzić o tym osobniku. |
Zindarad - 2011-04-22 19:13:31 |
Zin poddał się działaniu mocy. W sumie, to i tak nie miał nic przeciwko. Nie chciał, by zwierzę go zaatakowało. Chciał je nawet kopnąć, ale to pewnie wprawiłoby to w złość tego droida, jak i mistrza Jedi, także powstrzymał się. |
Urga - 2011-04-22 19:19:18 |
Urga się nie uspokoiła. Uderzenie o ścianę jeszcze bardziej ją rozwścieczyło, bo uznała to w jakiś przedziwny sposób za atak ze strony obcego. Nie słuchała Hakona, nie słuchała Eda. Była skołowana i agresywna jakby swego gniazda i młodych broniła przed intruzem. Znów się rzuciła na obcego. Skoro był tak głupi by prowadzić dyskusje zamiast jej pilnować... To było jej tylko na rękę, a raczej łapę w tym przypadku. Gdyby w skrzydle szpitalnym Ed zwracał uwagę na Urgę, poznałby teraz ten sam stan, to samo noszenie ogona i nastroszenie pancerza, ten sam warkot i zaślepienie. Wtedy powstrzymała ją dopiero klatka. Teraz Urga była tak samo zaślepiona i skupiona na tym, by za wszelką cenę dorwać obcego. Wściekłość aż wylewała się z niej. |
Hakon - 2011-04-22 19:26:24 |
No tak, mniej, zdecydowanie, dwóch jedi i młody chłopak *rzekł skrótowo, acz co do drugiego jedi nie był pewny. Chciał zapytać Zina, czy interesuje się starociami, ale Edowi by się zrobiło przykro, wiec nie. Bowiem to nie był zwykły droid ale na razie Zina nie oświecał. |
ED - 2011-04-22 19:27:55 |
*No i Ed był jak Hakon Urga manipulował. Mruknął do niej słodko i przybrał taką pozycje, że mimo iż to był to durastalowy kolos bez jakiejkolwiek mimiki i z bardzo ograniczoną mową ciała, to jednak wyglądał na bardzo stęsknionego za Urgą* |
Zindarad - 2011-04-22 19:35:54 |
Zin oczywiście starał się zachowywać zimną krew, teraz jednak zastał w bezruchu i nie był wstanie wykrztusić z siebie ani jednego słówka. Dopiero po jakieś chwili, kiedy to mistrz zareagował, używając wspaniałej, nieograniczonej żadnymi przepisami mocy, Zin uspokoił się. No cóż. Wygląda na to, że będzie to bardzo długa przeprawa, tym bardziej, że będzie miał na plecach ciężar w postaci trzech osób nie mających zielonego pojęcia o technologii. Ed może coś wie, ale sądząc po jego zachowaniu, raczej nie będzie zbyt pomocny. |
Urga - 2011-04-22 19:39:41 |
Urdziątko wyło ze złości. Miotała się, chcąc się uwolnić od tego sterowania nią. Dość się już nalatała i nie chciała więcej. Nawet Ed jej teraz nie pocieszał i nie uspokajał. Chciała zabić obcego, dopatrując się w nim źródła kłopotów i nie mogła się uspokoić. Żadne słowa na nią nie działały. Najwyraźniej odbijało się to, że zignorowali jej wcześniejszy lęk i napad agresji wobec hologramu. |
Hakon - 2011-04-22 19:43:28 |
Wielki Administrator czy tam Stokrotka połączył nas w jedną drużynę, czyli ma w tym jakiś cel… *odezwał się jakby pojednawczo, no bo niestety ogniska zapalne były po jego stronie. Ale zaraz sytuacja zostanie opanowana. Będzie dobrze* |
ED - 2011-04-22 19:46:45 |
*Naturalnym było ze Zin miał prawo czuć jakąś niechęć do nich, lub do samego Eda, no ale Ed przeważnie po pierwszym napadzie był już całkiem „normalny” i potrafił sam przekazać dobitnie co toleruje a co nie. Był kłopot z odległością, ale to Ed był w stanie w sobie przemóc, jeśli by to było konieczne. A z ryzykiem kopnięcia chyba sobie Zin poradzi – taką wielką noga zanim machnie to każdy zauważy. |
Zindarad - 2011-04-22 19:58:03 |
Zin coraz bardziej był zafascynowany droidem. Jego SI było bardzo dobrze napisane, gdyby Kobdar był ślepy, na pewno mógłby przypuszczać, że ma do czynienia z żywą istotą. Uśmiechnął się jedynie pod nosem. |
Urga - 2011-04-22 20:02:09 |
Cierpiała, było to czuć w Mocy. Wyła, syczała, kwiliła, szarpała się, wykręcała i wciąż płytki pancerza były postawione, ogon wciąż napięty i gotowy zmiażdżyć kości. Drapała Eda, próbując się uwolnić. Rzadko wpadała w taki szał, ale też miała uczucia, też się bała, była niepewna, chciała stąd uciec i czuła podświadomie rozłąkę z Go. Nie myślała o nim, ale ta pustka też swoje robiła. Wcześniejsze "zaniedbania" teraz musiały się odbić. Urga aż się trzęsła z tego wszystkiego. |
Hakon - 2011-04-22 20:13:04 |
Nie ma sprawy. Mamy swoje zasilanie *wskazał głową Eda* |
ED - 2011-04-22 20:15:58 |
*Kiedy Hakon powiedział cos o zasilaniu, olbrzym na chwile zapalił i zgasił reflektory – konkretne, mogące oświetlić spory obszar i to tak silnie ze można było naprawiać przy tym świetle zegarki. „Maleństwo” miało własny generator na jakimś cestiańskim patencie. Mruknął. Bo on mruczał. Mruczał, warczał, pomrukiwał i inne dźwięki wydawał, no i… zaskoczył do rozmowy, co dziwne ale nie znowu takie zaskakujące* |
Zindarad - 2011-04-22 20:28:12 |
Został na chwilę oślepiony przez reflektory ED-a. Mocne były i bardzo dobrze. Zin zaczął również traktować jako zagadkę do rozwiązania. Był podrdzewiały, a to oznaczało, że był przez długi czas wystawiony na działanie zmiennych warunków atmosferycznych. Czyżby podobnie jak statek był stary? Rzecz jasna nie tak stary jak on, bowiem ED wyglądał w miarę normalnie, ten statek nie. |
Urga - 2011-04-22 20:31:22 |
Pod wpływem działania Hakona powoli zaczęła się uspokajać. Ale senność i otępienie nie uleczą problemu, jedynie go odsuną. Urga była zmęczona masą nowych bodźców, to było ponad jej siły. Zwymiotowała nim całkiem się uspokoiła. A gdy działania Hakona osiągnęły kres, leżała u stóp Eda. Przytomna, ale niekojarząca zbytnio co się dzieje. Łapy się jej trzęsły, ogon drgał. Była potwornie zmęczona i rozbita. Nie zyskała spokoju, jedynie chwilowe zapomnienie. O tyle niebezpieczne, że pamięć o złości mogła wrócić w każdej chwili gdy Urga już odpocznie. |
Hakon - 2011-04-22 20:38:21 |
*No cóż, trzeba było ta Urgę uspokoić. zapewne jeśli stanie się znowu coś takiego, co będzie utrudniać im dążenie do oswobodzenia się, to Urge odniesie się do Hangaru i tam gdzieś zamknie. Jak nie w ich statku, to znajdą inne miejsce, w Hangarze takich nie brakuje. Na razie Hakon zbliżywszy się, chwycił Urgę pod paszki i oczywiście na koksie – uniósł i położył na dziale Eda, gdzie czulą się bezpiecznie, a potem pogłaskał kilka razy* |
ED - 2011-04-22 20:41:00 |
*Dwieście lat bitej służby w wilgotnych lochach to i pordzewiał. Był niby trochę odnowiony, no ale nadal – stara kupa złomu. Po prostu nie wyglądał kwitnąco. Dopiero miał. Lecieli przecież ku wolności, a Edowi obiecano „odnowę biologiczną”. Gdyby Zin wiedział co dokładnie w Edzie nie gra to by się popłakał. |
Zindarad - 2011-04-22 20:52:27 |
-Podobnie było z moim synem-Rzucił. Uśmiechnął się lekko. Sześcioletni szkrab o blond czuprynie po matce i niebieskich oczach po ojcu. Szkoda, że nie ma go wśród żywych. Kobdar najchętniej chciałby wszystko naprawić. Pokręcił głową z przejęciem. Owszem, popłakałby się. Nie tylko ze względu na to, że wiedziałby co jest nie tak z ED-em, ale ze względu na to, że spieprzył sobie życie.-To ja może powtórzę. Urządzenie przy którymś z paneli wprowadziło do mojego ciała chyba jakieś mikroobwody. Stąd ta dziwna zdolność. A to czym was przypadkowo zaatakowałem, to też ciekawe narzędzie. Można się poczuć trochę jak Jedi...-Wyjaśnił w skrócie. Chciał zabrać się do pracy. Na razie nic nie zdziałał. Ma tylko zdiagnozowany ten rdzeń, a póki co żadnych postępów. Jedynym darmozjadem na statku jest tutaj chyba ten imperialny. Zin najchętniej by go przyskrzynił i zamknął gdzieś. A gdy statek by ich wypuścił, Kobdar oddałby go w ręce Rebelii lub Cochrelu. Za niego można byłoby zgarnąć sporo kredytów. Kobdar myślał przyszłościowo, dlatego też chciał skalibrować niektóre narzędzia, by działały tak, by każdy mógł je zrozumieć. Ta technologia może odmienić galaktykę, potrzebna była tylko osoba, która ją...dostosuje. Zin jest wstanie tego dokonać, ale potrzebne jest mu spokojne miejsce do badań... |
Urga - 2011-04-22 20:55:37 |
Chwilowo uspokojona powoli zamknęła oczy i z czasem znów zasnęła. Słaba, roztrzęsiona i zdenerwowana. Zamknięcie pewnie w niczym by jej nie pomogło. Straciłaby zaufanie, przywiązanie, usychała z tęsknoty za Go. Tyle dobrze, że nie czuła tego, iż jest traktowana na samym końcu, pewnie już by odeszła od nich, zostawiła Eda, albo kazała mu wybierać. Na szczęście jej percepcja nie była dość rozbudowana, by w ten sposób wartościować. |
Hakon - 2011-04-22 20:59:21 |
*Hakonowi nie wydawało się, by Wielki Administrator był chetny na sprzedanie się współczesnej galaktyce. Wezwanie ekipy remontowej to żaden problem. Wiec gdyby mógł i chciał to zrobić, to nie zbierał by takich znaków zapytania jak oni.* |
ED - 2011-04-22 21:01:00 |
*ED tam się nad swoją przeszłością nie rozczulał. Może dlatego ze nie był do konca świadomy swojej krzywdy. ale co tam – z wierzchu zwykły droid i tyle, teraz bardzo grzeczny i układny. Nadal obserwował. Sam tez był już mocno zmęczony psychicznie i do tego bał się tego, ze Urga znowu kogoś zaatakuje i Hakon ja zamknie* |
Zindarad - 2011-04-22 21:10:30 |
Zin też nie miał nic przeciwko implantom. Przecież sam posiadał protezę ręki i oka. Także dobrano ich doskonale. Przejechał dłonią po twarzy, zmęczony był. Spał tylko pięć godzin. Można było trochę więcej, ale praca była ważniejsza. |
Darr tah - 2011-04-22 21:16:43 |
Przez dłuższy czas nic się nie działo, tak jakby statek nie reagował na nadane mu przezwisko "Stokrotka", no ale w końcu pojawiła się mapka statku wraz z zaznaczoną pozycją ładowarki tych urządzeń, chociaż tempo pokazywania wszystkiego było wolne, jak gdyby komputer robił to od niechcenia. No i nad schematem po raz pierwszy pojawił się jakiś dziwny napis i to do tego pogrubiony: Darr tah. Można z tego wyciągnąć wniosek, że statek tak się nazywa i wolałby taką formę nazewnictwa jak już. No ale póki co to mogli swobodnie ruszyć by urządzenia naładować, punkt ten nie był aż tak daleko, ale trzeba było się przejść wąskimi korytarzami. A to juz problem. |
Hakon - 2011-04-22 21:25:33 |
O, widzę że się przyjaźnicie *zauważył głośno. Kiedy pojawiła się reakcja na zawołanie Zina. Następnym razem spróbuje on. Hakon. |
ED - 2011-04-22 21:27:19 |
*Kiedy znowu cos się pojawiło, Edem szarpnęło do tyłu, no ale nie na tyle żebyż rzucić Urle. Naturalnie warknął, co dało obraz jego stanu – zdenerwowanie, ale był już taki zmęczony ze nawet wściekać się było ciężko. Oczywiście jakby pojawiła się nagle nowa osoba, to byłaby odpowiednio przywitana, ale na chwile obecną i stosunkowo niegroźny hologram – Ed nie miał sil witalnych. Mózg mu się przegrzał* |
Zindarad - 2011-04-22 21:34:53 |
Dzięki, że w końcu wyjawiłaś swoje imię.-Rzucił z wdzięcznością. Oczywiście dalej nie miał zamiaru nazywać statku stokrotką. Spojrzał na reakcję ED-a i rzucił tylko.-Zdążysz się przyzwyczaić.-Po tych słowach ruszył w drogę do punktu zaznaczonego na mapie. Był ciekawy w jaki sposób przebiega tutaj ładowanie. Być może bezprzewodowo. Zin może po tym statku, po tej technologii spodziewać się wszystkiego. Choć sam ładowanie bezprzewodowe uważał za niemożliwe, to tu słowo niemożliwe nabierało zupełnie innego znaczenia.-Jak to dziwnie brzmi....Ja dowodzę...Mój kierownik z WAR-u nie miał odwagi by to kiedykolwiek powiedzieć.-Zin zawsze zajmował drugą lokatę, choć był jednym z lepszych konstruktorów w ówczesnej Armii Republiki. Problemem Zina była ogromna arogancja i pewność, że to on ma zawsze racje. Stąd obawy jego kierownika przed daniem mu jakiejkolwiek władzy.-To będzie dla mnie zaszczyt.-Powiedział do Jedi. To dziwne. Uczyć czegokolwiek Jedi, przecież oni potrafią bardzo wiele. Dla Zina to ogromna satysfakcja, że będzie mógł nauczyć części swojego fachy najbardziej śmiercionośnej broni w galaktyce...Tak przynajmniej Zin postrzegał wszystkich mocowładnych. |
Darr tah - 2011-04-22 21:38:32 |
A droga wiodła właśnie przez ten korytarz którym Zin tutaj przybył. Dotarcie tam nie było skomplikowane, jeśli się podążało zgodnie z wyznaczonym przez mapę kierunkiem. Właściwie, to inaczej nie można było iść, bo wszystkie inne odnogi korytarza były po prostu zamknięte. Takie tam prowadzenie wszystkich za rączkę, chociaż otwierać drzwi to już się nie chciało. Sami niech kombinują. |
Hakon - 2011-04-22 21:40:08 |
Ed, nie denerwuj się… cóż, on jest mocno pobudliwy *dodał już do Zina. Choć do hologramów może i się przyzwyczai. |
ED - 2011-04-22 21:42:37 |
*Tak, Edzik był grzeczny. Odczekał, az trochę odejdą, po czym ruszył tym swoim dostojnym stepem, ciężkimi krokami, z silnym opadaniem na wysięgnikach. Tak leniwie, spokojnie, jakby się ciągnął. Fachowiec zaraz zauważy, czy nawet usłyszy, ze nie szedł poprawnie, ze cos z nogami ma nie tak. Laicy tego nie zauważali. |
Zindarad - 2011-04-22 21:48:15 |
Barwna przeszłość. Tak. To doskonałe określenie całej historii Zina. Kobdar teraz bardzo żałuje swoich decyzji, których na pewno normalny człowiek by nie popełnił. Mniejsza z tym. Inżyniera nie zaskakiwało to, że wszystkie inne drzwi były zamknięte. Przywyknął do tego, że był prowadzony przez statek za rączkę. To dobrze, ale z drugiej strony Zin mógłby się nauczyć tego statku nieco bardziej. |
Darr tah - 2011-04-22 21:57:40 |
Droga zajmie im może z pięć minut, a zakończona była drzwiami, które jednak reagowały na próby otwarcia. Holograficzny interfejs działał jak należy i bez problemu drzwi się otworzą na żądanie. A co było za nimi? Średniej wielkości prostokątna salka, która przypominała jedną z głównych rozdzielni energii. Możliwe, że nawet taką rolę pełniła. Ścianek takich jak na korytarzu się nie uświadczało, może celowo, może z powodu dawnych remontów, ale przy, lub w ścianach znajdowały się rdzenie podobne do tego, którego miał naprawić Kodbar, z tym, ze te działał. Poznać to można było po świecących tu i ówdzie diodach oraz po ekranikach opisujących obecny stan. Kabli też było sporo, niektóre luzem wisiały pod sufitem. Samą ładowarkę, czy też urządzenie do odnowy energii znajdowało się na prawo od wejścia, w specjalnej niszy. Przypominało ono cokół o średnicy jednego metra i o podobnej wysokości. Kabli żadnych nie było widać, jedynie u góry znajdowała się jakaś dziwna punktowa płyta. Na niej trzeba było położyć baterie, względnie całe urządzenie. |
ED - 2011-04-22 22:04:42 |
*A Ed? Pokornie jak cielak dreptał za nimi, Az nagle dało się słyszeć głośne i bardzo smutne „ouuumm…”. Dwaj panwie jak szli tak weszli w ten cienki korytarzyk, a Ed? Zatrzymało go to wejście przez które wcześniej atakował Zina. Pochylił łeb, znowu jąknął. Strop sięgał mu wysokości fotoreceptora. Było tez zdecydowanie za wąsko. |
Moc - 2011-04-23 17:13:37 |
*Tymczasem do pomieszczenia przeładunkowego wraz z trzema droidami naprawczymi zmierzał Ashen, chociaż nie uśmiechało mu się to za bardzo. Ten statek wydawał mu się strasznie dziwny i nieco upiorny... no ale Hakon poprosił go o uprzątnięcie bałaganu, jaki narobili, więc chcąc nie chcąc się tam udał. A to co zastał to go wprawiło w lekkie osłupienie. Czy oni tutaj z jakąś armią walczyli, czy jak? No ale cóż, Jedi wraz ze swoimi pomocnikami zabrał się do pracy, ale szybko okazało się, że nie mają pojęcia, jak się naprawia ten statek, więc póki co ograniczyli się do sprzątania oraz do powierzchownych napraw. Tych prostych.* |
ED - 2011-04-23 17:21:20 |
*Edzik stal, stal, tęsknił i tęsknił, no ale w końcu usłyszał, ze dzieje się cos w dalszej, czy tez bliższej części korytarza, na co mruknął zadowolony i z trudem wyciągnął zaklinowany w futrynie łeb. Ruszył ciezkim krokiem w kierunku dźwięków. To pewnie Aspen już przybył i zabrał się do roboty. |
Malkit - 2011-04-23 17:23:55 |
*I Malkit też! O dziwo bez żadnego protestu i grzecznie – sprzątał, zbierał wystrzelone naboje i zatykał dziury znalezionymi w poprzednim pomieszczeniu papierami. Czy czymś tam. I okazało się ze całkiem obrotny z niego szczypior. Kiedy ujrzał Eda, znieruchomiał i postawił uszek* |
Moc - 2011-04-23 17:28:20 |
*Ashen dwoił się i troiłby to tutaj ogarnąć, ale niestety droidy naprawcze nie były zbyt pomocne. Co prawda łatały dziury całkiem sprawnie i powoli znikały ślady po walce (przynajmniej te powierzchowne) to już uszkodzonych maszyn nie były w stanie naprawić. Powód prosty, nie wiedziały jak. Brakowało schematów, brakowało części zamiennych. Patowa sytuacja... w końcu duros zauważył pojawienie się Eda, więc naturalnie się w jego stronę skierował, ale nie za blisko. Pamiętał o odległości krytycznej* Noo... zabawiliście się tutaj nieźle. Gdzie jest mistrz Hakon? *Zapytał spokojnie i w żadnym razie o nic Eda nie oskarżał. Jeśli strzelali to musieli mieć jakiś powód.* |
ED - 2011-04-23 17:42:16 |
*Po postawie „kacowej” Eda można było szybko wywnioskować, kto jest odpowiedzialny za ten baizel oraz to, ze żałuje. Stanął sobie właśnie w odległości mniej więcej siedmiu metrów, za nabojami i zaczął pomrukiwać. Urga leżała półprzytomna czy tam w ogóle nieprzytomna na dziale* |
Malkit - 2011-04-23 17:44:12 |
*Oblizał głosno pyszczek z mlaśnięciem* |
Moc - 2011-04-23 17:48:42 |
*Ashen kiwnął głową na znak że rozumie, wysłuchał Eda no a potem odebrał to nagranie i zaczął je oglądać. Wszystko to zaczynało poważnie martwić durosa, bo praktycznie nic o tym statku nie wiedzieli a jak się okazało, potrafi on się całkiem nieźle bronić, nawet nie mając karabinów czy działek. A pozostawanie na jego łasce też nie było zbyt zachwycające* No to piękną kolekcję postaci mamy... Kodbar... nie znam. Ale jak widać Malkit zna... jaki to wujek? *WAR było ogromne i trudno by taki Jedi, który większość czasu spędzał na wojnie znał jakiegoś tam inżyniera z Coruscant. No ale co dziwne ich mały towarzysz coś wiedział. Więc trzeba by go wysłuchać. A wtle tam droidy prowadziły swoje naprawy* |
ED - 2011-04-23 18:01:21 |
wszystkich osób było tu pięć zanim przybyliśmy, pokazał nam ich pozycje ale i tak tam nie dojdziemy jeśli on nie zechce byśmy doszli. Chyba chodzi mu o naprawę statku. |
Malkit - 2011-04-23 18:04:57 |
*Wyraźnie się Malkit zamyślił, jakby się zastanawiał w jakim świetle ma przedstawić wujka Kobdara. Oczywiście mógł być to jakiś inny Kobdar, no ale Malkit powiedział Zin. Nie powiedział ze ten był inżynierem, choć był także* |
Moc - 2011-04-23 18:18:02 |
Naprawa? To by miało sens zważywszy na stan statku *Mruknął zamyślony duros. Trochę na statkach się znał i od razu rzucało się w oczy to, że ten tutaj był w koszmarnym stanie. Ale naprawa czegoś takiego trwałaby latami nawet przy pełnej ekipie. A ich było kilku z czego chyba tylko jedna osoba znała się na tym. A więc byli w bardzo kiepskiej sytuacji.* No to szukać nas mogą... nie znajdą. A jeden imperialny za wiele nie zrobi... chyba, że to inkwizytor, ale takiego nie wyczułem *Zwykły imperialny groźny nie był inkwizytorzy tak, bo to upadli Jedi. Więc dysponują sporą siłą... ale po chwili uwagę durosa przykuł Malkit i jego wypowiedź* Cholera... jeśli to on to mamy niezłego kretyna... i to on ma statek naprawić? To spędzimy tu chyba sporo czasu |
ED - 2011-04-23 18:24:08 |
myśle optymistycznie i wierze ze nas wypuści. *Ed jeszcze nie widział trupów po drodze. Poza tym im „administrator” pokazał twarz i przemówił do nich, to było jakby gest dobrej woli* |
Malkit - 2011-04-23 18:26:04 |
On miał pracować dla Cochrelu, zbudować silnik ale wolał mieć seks z dżedajka, i olali go, potem już miał coraz niefajniej… *Nawet Malkit znał tę historię* |
Moc - 2011-04-23 18:36:17 |
Po prostu pięknie... *Mruknął Duros od którego wręcz tryskał optymizm. ED co prawda miał rację ,statek mógł ich wypuścić jeśli tylko go naprawią. a to już większy problem, chociaż fakt, że miał ten cały Kodbar zbudować silnik to było jakieś pocieszenie. Ale tylko jakieś... bo to że wolał seks z dżedajką (swoją drogą co to za Virina? Nie znał takiej... a to że poszła do łóżka z takim idiotą to nieźle o niej świadczył) było niepokojące. Oby tylko żadnych kobiet tutaj na statku nie było, bo jeszcze skończy na tym, że będzie biegał od jednej do drugiej* A jakieś pocieszające informacje Malkit? Cokolwiek prócz chęci zastrzelenia Kodbara przez twojego wujka i ojca? |
ED - 2011-04-23 18:40:00 |
*Gdyby Ed czytał w myślach Ashena, powiedział by, ze lepiej by były tu kobiety bo jak nie będzie to kto wie, może by się za nich wziął, lub nie daj mocy za Eda… |
Urga - 2011-04-23 18:42:38 |
Cichy terkot ujawnił fakt, że szanowna panna Urga właśnie się budziła. Z lekkim opóźnieniem względem hałasu Eda, ale coś poczuła. Oczka otworzyła, zaklekotała i rozejrzała się jeszcze nie do końca przytomna. |
Malkit - 2011-04-23 18:45:29 |
*Samczyk siedział sobie nieopodal durosa i jakoś tak dziwnie strzygł uszami* |
Moc - 2011-04-23 18:48:24 |
Kim jest ten wujek Tang? I twój tata? *Zapytał nagle Duros bo to moze być trochę pomocne w ustaleniu tego, czy aby ta dwójka nie przesadza z reakcjami wobec tego wujka Zina. No i z nim też trzeba będzie pogadać, gdy mistrz Hakon z nim tam coś naprawi. Póki co miał teraz na głowie sprzątanie oraz Urgę i Malkita... pięknie* Spokojnie... nikt tutaj nie ma szejebane... |
ED - 2011-04-23 18:53:34 |
Tylko jak będziesz mówił, Malkit, to bez nazw… Bez teko na „c”… *wycharczał cicho w stronę szczypiora, a bo wiadomo? Jak wypuszczą Imperialnego, a on będzie znał za duzo trudnych słow, to róznie może być. Ed tam panu Wielkiemu Administratorowi jakoś nie ufał.* |
Urga - 2011-04-23 18:55:57 |
-Coooooo? |
Malkit - 2011-04-23 18:58:51 |
Wujek Zin cie będzie dymał w tyłek *odparł do Urgi radośnie. No, ciekawe jak jej „Edo” wytłumaczy „coooo”. Malkit aż zaklekotał, acz inaczej niż Urga – z wrednej radości, po czym westchnął* |
Moc - 2011-04-23 19:03:45 |
*Porzucenie dziecka nie przemawiało na korzyść Kodbara i trzeba będzie się temu uważniej przyjrzeć, jednakże nawet jeśli to okaże się prawdą, to co wtedy? Nic. Ashen nie miał jak wyegzekwować pewnych spraw. Republiki już nie było, więc nie szło takiego delikwenta skierować do sądu. A poza tym możliwe, że będą musieli polegać na jego umiejętnościach, więc trzeba będzie tą sprawę przemilczeć. Paskudna sytuacja* Mandalorianin? A to wszystko tłumaczy *Wiadomo, ta banda to każdego nie swojegpo wyzywała i chciała zabić, więc ich opinia miarodajna nie była. A co do konwersacji Urga-Ed-Malkit to się nie wtrącał. Sami sobie poradzą... duros zerkał tylko co jakiś czas na poczynania droidów. Wkrótce będzie im musiał pomóc przenosić cięższe rzeczy* |
ED - 2011-04-23 19:09:46 |
*Na to Ed już całkiem na serio warknął, a wcześniej charakterystycznie odstawiona noga wykonała konkretnego rozmachu kopnięcie do tyłu, co miało raczej rozładować gniew niż kogoś kopnąć, bo i tam nikogo nie było. z resztą Ed widział tylko do przodu.* |
Urga - 2011-04-23 19:12:27 |
Przekrzywiła główkę, okręciła się i oparła łapki na głowie Eda. |
Malkit - 2011-04-23 19:17:27 |
Nie tłumaczy *Malkit tez był już świadom tego, jak się o Mandalorianach w galaktyce myśli* |
Moc - 2011-04-23 19:24:38 |
Rozumiem *Przynajmniej nieco rozumiał, no ale to już nie jego zmartwienie. Bardziej martwił się tymi naprawami niż Kodbarem, którego nie znał oraz przepychankami słownymi pomiędzy Malkitem i Urgą, która z resztą nie rozumiała tego.* Wybaczcie na chilę... *Mruknął duros i udał się w stronę droidów naprawczych, które właśnie zaczęły siać mały chaos i trzeba było sytuację opanować* |
ED - 2011-04-23 19:27:33 |
*Hakon Urdze nic nie zrobił, nawet nie podszedł, no ale problematyczność Urgi względem Hakona może być na tyle przeszkadzająca w dalszej egzystencji ze może to się skończyć źle. Oczywiście Ed będzie negocjował, bo Ed tez kocha Urgę. Mruknął czule* |
Urga - 2011-04-23 19:31:05 |
W końcu coś tam zaskoczyło w tym jej małym móżdżku i uznała, że Malkit chyba ją obraża. |
Malkit - 2011-04-23 19:36:34 |
*Zaraz się Malkit silnie obruszył, grzywa się nastroszyła, a z głębi Szela doszło bulgotanie ze złosci* |
ED - 2011-04-23 19:37:39 |
*No i oczywiście pochwalił, bo i dumny z niej był, ze tak potrafiła się odgryźć* |
Urga - 2011-04-23 19:40:14 |
Edzik dobry, to Urga słucha i się uczy. A że lubiła być chwalona, to tym chętniej przyswajała nowe słowa. |
Malkit - 2011-04-23 19:43:35 |
*A Malkit zaraz się w Polowie drogi zatrzymał i wydał z siebie głosny okrzyk irytacji, za czym poszło wygięcie grzbietu w grożącej pozie i rozpoczęcie gibania się na boki, co już w ogóle bardzo „przerażająco” wyglądało* |
ED - 2011-04-23 19:45:27 |
*Ed nie miał wrednej natury, ale czasem każdy wpadnie w taki wir głupiego współzawodnictwa, czy dręczenia kogoś. z mocnym postanowieniem zakończenia tego mruknął cicho do Urgi jeszcze raz* |
Urga - 2011-04-23 19:47:59 |
Nie do końca była świadoma powagi wypowiadanych słów, ale podobały się jej reakcje Malkita. Były czymś nowym wobec działań za pomocą mowy ciała. Go bowiem jakoś nie nauczył jej używać basica do obrażania i kłócenia się. |
Malkit - 2011-04-23 19:56:15 |
*Malkit tam na składnię nie zwracał uwagi, skoro go obrazali. Na dobre już porzucił kierunek – Ashen, tylko rozdarł się tak przeraźliwie, ze chyba na całym statku go słyszeli, to tego zaczął w miejscu podskakiwać, nadal wygięty w kabłąk, i piszczeć, oraz trzaskać ogonem* |
ED - 2011-04-23 19:59:33 |
*Nie spodziewał się, ze można takimi niewinnymi wyzwiskami tak wkurzyć Malkit. No ale wyraźnie się wściekał, darł i podskakiwał, wiec Urga załapie, ze to ona wprawiła Malkit w ten stan, i że wyzwiska działają, żeby zwrócić na siebie uwagę. |
Urga - 2011-04-23 20:05:22 |
Klekotała radośnie widząc reakcję Malkita. Traktowała to jak zabawę, która coraz bardziej się jej podobała. W końcu coś normalnego po tych wszystkich złych przeżyciach. Oni siedzieli sobie w jamie a Urga cierpiała! |
Malkit - 2011-04-23 20:07:25 |
A wy macie dupe na głowie *Odpalił na koniec Malkit i definitywnie odszedł, ale ogon nisko niósł. Fuczał i furkał, łbem zarzucal i w końcu w galop poszedł i za zakrętem znikł* |
ED - 2011-04-23 20:08:59 |
*Mruknął zadowolony. Pozbyli się szczypiora* |
Urga - 2011-04-23 20:10:15 |
Zamyśliło się stworzonko kiwając przy tym łebkiem. |
ED - 2011-04-23 20:12:24 |
Musisz to zapamiętać… *odparł łagodnie i czule. Na Urdzie naprawdę wymodelował mu się glos, a jak jeszcze dochodziły te urocze pomruki między słowami, to już w ogóle sama słodycz. |
Urga - 2011-04-23 20:15:14 |
-Małe okoo... fujaaarhaa... wsszyy... spiehdalaaaaj... |
ED - 2011-04-23 20:21:09 |
*lepiej niech wypala. I tak zawsze siedzi na Edzie którego na szczęście nikt nie bagatelizuje, bo starcie z nim może grozić… no cóż, bardzo bolesnym zejściem. * |
Urga - 2011-04-23 20:23:14 |
Radosne klekotanie obwieściło jej dobry humor. A gdy Ed podniósł działo, sama otarła się o niego cała z siebie zadowolona. W końcu. Chyba nawet zapomniała o krzywdzie i innym. |
ED - 2011-04-23 20:29:37 |
*Edziowi bardzo zalezało na pokazaniu ciepłych uczuć Urdze. Nie był za dobrym „mężem”, nerwowym, często tracił nad sobą kontrole i o Urdze wtedy nie pamiętał – leciała muz ramienia. Aż dziw ze jeszcze tu wraca i nadal ufa…* |
Urga - 2011-04-23 20:30:57 |
Z kimś trzymać musiała, a Edzio najmilszy i oferuje jej miejsce do leżenia. To jakoś mu wybaczała. W końcu stado. |
ED - 2011-04-23 20:33:56 |
*O ludzie, to już gorzej – pomyślał sobie Ed. Bo jak wyjaśnić to, co Malkit mówił, i to, co ona mówiła, ale tak, by nie zrobić za dużej krzywdy emocjonalnej?* |
Urga - 2011-04-23 20:46:12 |
-Ahaaaa.. A Urga byh da Malit bazę. |
ED - 2011-04-23 20:49:23 |
no widzisz, czasami niektórzy tak robią… trzeba ich wtedy skrzyczeć *Malkit jako mocno niekryształowa postac nadawał się do niewinnego wyganiania, tym bardziej ze traktował to jako swojego rodzaju pojedynek i szedł w zaparte. Szkoła Secorshy. |
Urga - 2011-04-23 20:51:47 |
-Sze spiehdalaj? |
ED - 2011-04-23 20:57:10 |
No na przykład *przytaknął z niezmąconym spokojem. Stal sobie teraz pewnie, na obu nogach, bo po owym pustym kopnięciu już postawił nogę normalnie. Łeb miał nieco zadarty, jakby chciał mieć przez to lepszy kontakt z Urgą.* |
Urga - 2011-04-23 21:04:09 |
-Urga ne wie. |
ED - 2011-04-23 21:09:05 |
*ED jej tego nie nauczy. Sam był do terapii, która tak pięknie postępowała. A teraz niefart losu, to miejsce i wszystko szlag trafił. Bo za to temu niewinnemu Kobdarowi takie przywitanie… co zrobiła projekcja istoty humanoidalnej, która nie powinna przecież dziwić… |
Urga - 2011-04-23 21:11:07 |
-Urga kocha Ed. |
ED - 2011-04-27 16:55:33 |
To mnie jedynie w tej chwili trzyma przy zdrowiu psychicznym, Piękna *Odparł na to, bo jakby nie było nie czuł się teraz najlepiej. Poczul silną potrzebę zobaczenia Hakona. Wiedział jednak ze tak banalna rzecz jest w tej chwili niewykonalna. Musi poczekać* |
Darr tah - 2011-04-27 17:03:39 |
Grodzi było kilka, wszystkie były zamknięte na głucho, nie licząc trzech: tej zdewastowanej, tej, której używała grupa durosiańskiego Jedi oraz tej, z której skorzystał wcześniej Hakon. Inne były w stanie niemal nienaruszonym i nie różniły się od siebie. Podobnie było z grodzią, do której podszedł ED. Żadnych napisów, śladów, nic... jednak jeśli się obróci nieco, to na ścianie może zauważy grube rysy po pazurach. Były nawet dobrze widoczne, ponieważ ślady wyryte były na warstwie brudu no i były w miarę świeże. Przynajmniej w porównaniu do reszty pokładu. Ciągnęły się one spory kawałek tak jakby ktoś się nudził i sobie rysował takie linie. Koślawe co prawda. |
ED - 2011-04-27 17:35:59 |
*Rozejrzał się po salce. Sali – bo duza była, przynajmniej tak ją Ed określił. I „nie lubił jej” można powiedzieć, wiec po kilku warknięciach pełnych irytacji, zaczął wodzić spojrzeniem po kątach, i dostrzegł rysę. Niestety nie była intrygująca, no ale była, i chyba całkiem świeża. Wyglądała jakby Urga ją robiła. |
Darr tah - 2011-04-27 18:00:53 |
Krecha może i nie była zbyt ciekawa, jeśli się nie wiedziało kto ją narysował. Póki co podejrzenie padało na Urgę, co nie powinno dziwić. Ślad ciągnął się wzdłuż ściany, do kata sali a potem dalej, aż do grodzi, które biegły zgodnie z osią statku. To przy nich przedtem stał Hakon, próbując je otworzyć, ale bez skutecznie. W samej grodzi nie było nic szczególnego, ale gdyby tylko się przyjrzeć ścianie obok nich, to można by dostrzec napis wyryty na ścianie. O dziwo był on w basicu i głosił mniej więcej to: "Wszyscy tutaj zginiemy. Nie ma ucieczki" a dalej to zapis trandoshańskich przekleństw, o ile ktoś wie jak one brzmią i umie je odczytać. Ale to tłumaczyło, kto narysował te linie na ścianie. |
ED - 2011-04-27 18:05:50 |
*ED nie był specjalnie spostrzegawczy jeśli idzie o jego fizyczne walory, wiadomo, dość kiepski wzrok, ale teraz był zaintrygowany, co słychać było nie tylko w osobliwych niskich i rozwleczonych wokalnie pomrukach, ale i także w sposobie chodzenia. Jedna noga w dużym wykroku, zawieszenie się na chwile w takiej pozycji, przyjrzenie kresce, mrukniecie, i kolejny krok bardzo dostojny, zawieszenie się na jednej nodze, znowu popatrzenie na jakiś szczegół. |
Darr tah - 2011-04-27 18:15:10 |
Tej zagadki teraz ED nie będzie w stanie rozwiązać, ale nie wykluczone, że któryś z "organików" natnie się na doczesne szczątki pasażerów, którym nie udało się uciec z tej pułapki. Statek skrywał w sobie bardzo wiele tajemnic. Mogą oni co prawda próbować odkryć część z nich, ale szybko się okaże, że poznają tylko te sekrety, na które statek im pozwoli. |
ED - 2011-04-27 18:21:05 |
*Kiedy grodzie otwarły się, Ed zareagował jak spłoszone zwierze: spiął nogi, to znaczy uczynił aktywnymi wszystkie tłoki, ale jednocześnie cały jego ciężar ze zdwojoną silą zjednał się z grawitacją, jakby miało go zdmuchnąć. Działa rozjechały się na boki, parodiując jakby postawę kulturysty. Chwila całkowitego marazmu i… |
Darr tah - 2011-04-27 18:27:56 |
Jedi jakiś czas temu opuścił tą salę wraz z droidami naprawczymi. Pewnie poszli szukać części. Tak więc nikt nie odpowiedział ED'owi. W sali w której cały czas przebywał panował w sumie spokój, nie słychać było żadnego trzaskania, zgrzytania, dudnienia. Światła nie szalały, nie pojawił się też żaden hologram. Po prostu cisza i spokój... Zagadką tylko pozostawało to, kto otworzył te grodzie? Czyżby ten od hologramu? A jeśli tak, to jaki miał w tym cel? Odpowiedzi na te pytania nie było. |
ED - 2011-04-27 18:33:10 |
*Nie było. Temu od hologramu Ed nie ufał za grosz. |
Darr tah - 2011-04-27 18:42:55 |
ED nie mógł tego wiedzieć, ale cały czas był pod czujna obserwacją wewnętrznego systemu kamer. Podobnie było ze wszystkimi osobami przebywającymi aktualnie na pokładzie tego statku. Każdy ich ruch był dokładnie monitorowany, czy to dzięki kamerom czy zaawansowanym ustawieniom systemu wykrywania życia. Nie było szans na wykonanie choćby jednego kroku bez wiedzy tego tajemniczego operatora. Jak sam stwierdził: widzi ich i słyszy cały czas, bo jest wszędzie. Ale swojej obecności prawie nigdy nie zdradzał, po prostu gdzieś tam w tle był i od czasu do czasu wykorzystywał jakieś chwyty przeciwko nim. Wyłączał światło, zamykał/otwierał grodzie... czasem włączył hologram itp. |
ED - 2011-04-27 18:49:21 |
*Raczej nierealne, żeby Ed po czymś takim po prostu poszedł do przodu. |
Darr tah - 2011-04-27 18:54:20 |
ED właściwie nie zderzył się z samą grodzią, a z tarczą energetyczna, która nagle pojawiła się tuż przy metalowej powierzchni drzwi. Był to jeden z systemów obronnych statku na wypadek ataku niechcianych intruzów. Podobne tarcze znajdowały się po obu stronach grodzi przy każdej ważniejszej sekcji statku, jednak nie wszystkie działały. Dlatego przedtem ED mógł zniszczyć jedne grodzie z sali przeładunkowej. Tutaj jednak ta sztuczka się nie uda, tarcza była solidna, połyskiwała fioletowo i chyba co ważniejsze, raziła prądem w chwili kontaktu z nią, raczej skutecznie zniechęcając przed próbą wyłamania drzwi. |
ED - 2011-04-27 19:00:14 |
*Można rzec ze na droidzie takie wyładowanie nie robi wrażenia. Na pewno nie robi mu krzywdy, ale Ed doskonale wiedział, co to jest i do czego służy. Spięcia wywołane porażeniem były nieprzyjemne i trochę niebezpieczne dla pomniejszych systemów, dlatego też Ed szybko się cofnął, jednak nie przestawał głośno demonstrować swojego stanu ducha, a było to nic jak tylko płonąca wściekłość. |
Darr tah - 2011-04-27 19:04:21 |
Wyładowania elektryczne miały zniechęcić potencjalnego agresora do ataku siłowego na tarczę, ale gdyby ostrzeżenia nic nie dały, to dawka energii zostałaby odpowiednio zwiększona. Na takiego Eda to musiałaby być ona na prawdę spora, jednak na szczęście nie trzeba było tego sprawdzać. Chociaż to nie zmieniało faktu, że był on mocno wkurzony. Na szczęście był też rozbrojony, więc na administratorze jego pomruki niezadowolenia nie wywarły wrażenia. I nawet domaganie się wypuszczenia go nic nie wskórało. Tarcza energetyczna i grodzie nawet nie drgnęły. Nie było też żadnego odzewu. |
ED - 2011-04-27 19:10:06 |
*Za to ED najwyraźniej miał nadzieje na kontakt, bo po zawołaniu stał z pare minut i czekał, nasłuchiwał Urgi, czy jest bezpieczna, i chodź nie ruszał się, to w środku nim buzowało. Kolejne warkniecie zwiastowało szarżę do przodu, jednak cała energia została wyładowana potężnym tupnięciem i kolejnym rykiem, po czym nastąpiło niczym w balecie – porwanie durastalowego ciała do zrobienia kolejnego kółeczka truchtem, teraz w przeciwną stronę, i po drodze – kopniecie w ścianę, jak na takiego Eda – bardzo wyczynowe, bo w ruchu. |
Darr tah - 2011-04-27 19:15:34 |
Statek tudzież administrator był jednak wredny, bo wszystkie komunikaty wysyłane przez ED'a były automatycznie blokowane, więc nie mógł się z nikim porozumieć. Był po prostu odcięty od reszty i nic na to nie mógł poradzić, nawet gdyby miał ręce. Bo konsola oczywiście w bocznej wnęce się znajdowała i o dziwo aktywna była, jednak nawet jeśli by jej ED użył to i tak na nic mu to będzie, bo się ten cały tajemniczy administrator uwziął i odgórnie kierował wszystkim, co się na statku działo. ED mógł jeszcze długo wyrażać swój gniew, niezadowolenie itp. jednak nic mu to nie da. Będzie mógł iść tylko do przodu, tak jak tego chciał owy administrator. |
ED - 2011-04-27 19:23:54 |
*Dla Eda to była sytuacja bardzo nieznośna. On sam? Szarpał się tutaj i szarpał, wył, charczał, kopal ścianę, walili nią łbem, jedna, to drugą. Kurzu nie było po kilku chwilach – został rozgoniony do żywej podłogi, kiedy droid się tu szamotał. |
Darr tah - 2011-04-27 19:30:17 |
Takim uporem by nic nie wskórał. Administrator był znacznie bardziej cierpliwy i co najważniejsze... gdzieś miał los ED'a. Mógłby go nawet w klatce zamknąć i wykopać w próżnię, gdyby ten mu po prostu przeszkadzał. Teraz jednak miał dla niego jakiś cel, więc robił to co robił - wskazywał mu drogę i to w raczej nachalny sposób. Korytarz co prawda był prosty i biegł przez całą długość statku, a po jego bokach znajdowały się mniejsze drzwi, wychodzące na te małe korytarze. Jednak w pewnym momencie pojawiły się zamknięte grodzie. Po prostu, odcinały resztę korytarza i ED znalazł się w pułapce. Prawie, bo po jego prawej stronie znajdowały się o dziwo grodzie jego wielkości, a więc będzie mógł on tam swobodnie wejść, o ile się one otworzą. Konsola rzecz jasna też z boku była umieszczona, ale raczej ta wyglądała bardzo "biednie" bo nawet wielkiego ekranu nie było ani zbyt wielu przycisków. Ta była przeznaczona tylko i wyłącznie do sterowania systemami grodzi. |
ED - 2011-04-27 19:42:38 |
*zatem Edzik ruszył. W pewnym momencie przyśpieszył i poruszał się bardzo swobodnym truchtem, całkiem szybko. Widać chciał spuścić z siebie parę. Kroku sadzili po trzy metry, i szybko dostał się na koniec korytarza, gdzie nie było przejścia. O dziwo, jego reakcją było tylko „ooouuummm…”. Było pacnięcie łbem w grodzie, czy nie ma prądu, ale czy jest czy nie ma, to niewiele teraz dla niego znaczyło. Odwrócił się, i starając się nie myśleć o wieczności w zamknięciu (od której tak uciekał od chwili kiedy pojawił się na Widmie), zaczął się tutaj kręcić, nadal z tą niebezpieczną energią, jednak bez mruczenia, czyli w napięciu. No i napatoczyło się to boczne grodzie i konsola. Ale nie próbował ruszać. Na razie się kręcił, i chyba czekał na wskazówki. |
Darr tah - 2011-04-27 19:57:53 |
Grodzie, które szturchnął ED nie kopały, nie było żadnej tarczy czy czegoś w tym rodzaju. A co do tych drugich, to te w pewnym momencie same się otworzyły, przy akompaniamencie znajomych dźwięków: silników w ścianach oraz zgrzytu metalu. Działo się tak dlatego, że wiele z tych elementów od dawna nie było smarowanych ani też używanych. Po prostu przyrdzewiały i teraz wydawały z siebie takie przeraźliwe dźwięki. A co było dalej? Trzeba wejść dalej... |
Malkit - 2011-04-28 15:07:59 |
*jakieś pól godziny od zdarzenia dało się słyszeć miarowe uderzenia łapek w galopie, nadchodzące z odnogi korytarza prowadzącego do „ich” hangaru. To był Malkit, a któż by inny. Ogon zadarty, uszy w górę. Malkit szybko pokonywał stres. Z rybiego jego gibkie ciało skoczyło na jedna z wyższych skrzyń* |
Urga - 2011-04-28 15:23:29 |
Urga obudziła się jeszcze zanim Malkit przyszedł. Coś jej nie pasowało więc się rozejrzała, i gdy zobaczyła że nie ma Eda, że jest sama, wpadła w szał. Klekotała, piszczała, miotała się po pomieszczeniu, nie patrząc na to czy i co uszkadza swoim impetem. Rozpaczała i nawoływała. |
Malkit - 2011-04-28 15:27:15 |
*Był jakieś dwa metry nad nią, ze zwieszonym łbem, patrzący prosto na Urgę, strzygący uszami. Za skrzynią miarowo jak wahadło poruszał się ogon* |
Urga - 2011-04-28 15:30:53 |
-Ne! Urga byh szpi i Ed byh... |
Malkit - 2011-04-28 15:36:21 |
*Malkit zadumał się na te słowa, po czym nagle jak by z woidy gnoz robiono, spełzł po skrzyni w dól, skacząc płynnie na przednie łapy* |
Urga - 2011-04-28 15:42:37 |
-Coooo? |
Malkit - 2011-04-28 15:45:56 |
*za to Malkit wyglądał na bardzo zadowolonego tym, ze nie ma Eda* |
Urga - 2011-04-28 16:13:27 |
I Urga mogłaby go wytropić, gdyby tylko nie była odcięta. |
Malkit - 2011-04-28 16:16:39 |
Zdechł! *powtórzył, podnosząc ogon oi pochylając łepek, za to oczy zrobił wielkie* |
Urga - 2011-04-28 16:19:51 |
-Masz phasek i gówno. |
Malkit - 2011-04-28 16:21:33 |
Gówno nie! Chociaż może… * zamilkł, podniósł łepek, zastrzygł uszkami i łobuduch – w smiech, az się wygiął i niczym opętany zaczął się śmiać* |
Urga - 2011-04-28 16:29:19 |
Burknęła, bowiem nie podobało się jej jego zachowanie. Było jej smutno i miała wrażenie, że Malkit jej dokucza. Obróciła się więc grzbietem do niego i połozyła. |
Malkit - 2011-04-28 16:31:36 |
*Na chwile znowu znieruchomiał, choć wszędobylskie ukanie wdzierało się do uszek. Kiedy się Urga płożyła, Malkit kolem obszedł ją od przodu* |
Urga - 2011-04-28 16:32:29 |
-Taaaa... |
Malkit - 2011-04-28 16:34:35 |
*rozgdakał się tedy Malkit na dobre, bo powiedziała ze tak, zaczął podskakiwać i cieszyć się z niewiadomo czego. Bo był w takim wieku, ze go śmieszyło* |
Urga - 2011-04-28 16:36:27 |
-Cooo? |
Malkit - 2011-04-28 16:38:36 |
*A Malkit gdakał i podskakiwał. Ubaw miał na nieświadomości biednej Urgi. W koncu, klekocąc ale zupełnie inaczej nic Urga (inny aparat artykulacyjny), powoli zbliżył się, lekko, na paluszkach i pac łapką w tyłek Urgi* |
Urga - 2011-04-28 16:41:53 |
Obróciła się i machnęła łapką, a konkretniej pazurami, by mu oddać. |
Malkit - 2011-04-28 16:45:52 |
*Malkit cofnął się tak o 20cm i przysiadł, oplatając się ogonem, kiedy został odpędzony, no ale nie odszedł daleko. Teraz wpatrywał się w to miejsce Urgi, które dotknął* |
Urga - 2011-04-28 16:48:47 |
Zamyśliła się i nie odpowiedziała. Bo nie wiedziała. Go bardziej głaskał, Ed bardziej nosi. Więc dwa różne. |
Malkit - 2011-04-28 16:50:42 |
A teraz Ed kuku i Urgi nie ma hto dotykać *Odparł na to Malkit, jak widać niezbyt empatyczny względem niewinnego Rudziątka. Znowu wyciągnął łapkę i delikatnie, opuszkami dotknął lędźwi samiczki* |
Urga - 2011-04-28 16:52:00 |
-A Ty masz małe oko! |
Malkit - 2011-04-28 16:56:45 |
*nie wytworzył, bo szelki mialy z kolei bardzo wrażliwą skórę,w tym opuszki palców, wiec ten dotyk dla Malkit był już znaczący, a dla Urgi niewyczuwalny. Ale i tak po dotknięciu zabrał łapkę i postawił obok drugiej* |
Urga - 2011-04-28 16:58:45 |
Jej jedynym komentarzem było przeciągłe "hhhhsssss" i podniesienie się. Obróciła się przodem do Malkita i podniosła ogon. Jeszcze nie grzechotała pancerzem, ale okazała zdenerwowanie. W końcu martwiła się o Eda i się bała tego, że jest sama. |
Malkit - 2011-04-28 17:04:00 |
*delikatnie ruszył ciało, i bez gwałtownych ruchów, jakby płynął, zaczał się cofać na to jej gwałtowne zachowanie, oblizując pyszczek raz po raz. Teraz usiadł pól metra od niej, i patrząc niewinnie okrągłymi ślepiami, ogonkiem się otoczył* |
Urga - 2011-04-28 17:05:17 |
Gdy się odsunął przestała syczeć, ale pozostała w agresywnej pozie. |
Malkit - 2011-04-28 17:08:30 |
Ja jestem śliczny! *powtórzył z wymowna intonacją i jednoczesnym zrobieniem łuku z szyi, która nagle napięła mięśnie by pokazać całą piękność Malkit. W jedną stronę, i w drugą. I gruchanie, i świergot* |
Urga - 2011-04-28 17:10:11 |
-Ne. Malit szły. |
Malkit - 2011-04-28 17:13:53 |
*przekornie łepek przekręcił, rozdziawiony w uśmiechu* |
Urga - 2011-04-28 17:27:13 |
-Neee... |
Malkit - 2011-04-28 17:29:25 |
*No był. Ed na przykład: musiał mieć coś błyszczącego/migającego, a Malkit nie miał. |
Urga - 2011-04-28 17:50:54 |
Przekrzywiła łepek. A to coś nowego.. |
Malkit - 2011-04-28 17:56:55 |
*Lezący teraz na podłodze na boku Malkit zadarł łeb, a w tej pozycji pozwoliło mu to na obejrzenie Urgi* |
Moc - 2011-04-28 18:21:56 |
*No i wtedy w końcu powrócił Ashen, chociaż nie był on w najlepszym nastroju z prostego powodu. Ten przeklęty statek tak wszystko utrudniał, że po godzinnych poszukiwaniach części i schematów znalazł tylko kupę śmieci. I niby jak w takich warunkach można cokolwiek naprawić, skoro nie ma się czym ani też nie wie jak? Duros był tak rozkojarzony, że nie od razu zauważył braku istotnego elementu wystroju, a mianowicie braku ED'a. A gdy już nawet zauważył, to od razu pomyślał, że poszedł zwiedzać... Dopiero później naszła go refleksja. Zwiedzać... ale do cholery co i gdzie? Przecież wszystkie korytarze były zamknięte? Tak więc trzeba popytać. A zapytać mógł jedynie Malkita i Urgę, która swoją drogą cały czas siedziała na naszym zaginionym.* Nie widzieliście gdzieś Edka? *Zapytał spokojnie Ashen mając nadzieję, że zaraz odpowiedzą, że czeka w tunelu na Hakona i nic mu nie jest.* |
Urga - 2011-04-28 18:28:25 |
-Urga ce Ed. |
Malkit - 2011-04-28 18:30:17 |
*Nadal leżał, nawet jak przyszedł Ashen, i nadal kontynuował rozmowę z Urga.* |
Moc - 2011-04-28 18:36:55 |
*Gdy Urga podbiegła to uklęknął by mieć głowę mniej więcej na jej wysokości, łatwiej się będzie rozmawiało. Wysłuchał zeznań jej i Malkita i raczej nie miał zadowolonej miny.* Hmm... spałaś na Edzie a potem on zniknął, tak? I Eda nie ma... tylko kto i jak cię z niego zdjął? *Zapytał duros bardziej siebie niż ich, bo raczej wątpił, by znali odpowiedź. Eda nie było... nie widać było śladów walki, więc w miarę dobrowolnie się to odbyło... czas zbadać ślady.* Poczekajcie chwilkę, dobrze? Nie biegajcie po sali... przyjrzę się śladom *Teraz był przynajmniej pożytek z tego kurzu. Ślady kogoś takiego jak ED były bardzo dobrze widoczne. Ashen wstał więc i ruszył rozpocząć swoje śledztwo* |
Urga - 2011-04-28 18:48:18 |
-My tam! |
Malkit - 2011-04-28 18:54:16 |
Sama jesteś gupia, lumpatko. *trudno rzec co to jest lumpatka, ale łatwo wywnioskować ze Malkitowi się podryw nie udał. Urga wierna była. Wstał więc i najpierw strząchnął się aż rozległ się łopot obijanej o szyje grzywy, a później jak gdyby nigdy nic rozsiadł się i zaczął iskać się pod pachą* |
Moc - 2011-04-28 19:04:45 |
*Przynajmniej Ashen miał spokój, bo jakby zaczęli brykać po sali to mogliby zatrzeć ślady. Skierował się więc duros w kierunku, który mu wskazywała Urga. Pokręcił się tam kilka chwil, zataczając coraz szersze kręgi aż natrafił na to, co chciał, a mianowicie na ślady stóp droida. Nie szło ich pomylić z niczym innym, problem tylko leżał w interpretacji kierunku marszu, bo przedtem mu się nie przyglądał, a tym bardziej jego stopom. No ale w końcu duros rozgryzł i to, więc podążył w stronę grodzi, za którymi zniknął ED. Napatoczył się też na pokrzepiający trandoshański napis i aż zaklął pod nosem z wrażenia.* Chyba już wiem, gdzie zniknął ED *Mruknął Ashen patrząc na wielkie grodzie. Przy nich ślad się urywał i to dosłownie. Musiał tędy przejść... ale jak?* |
Urga - 2011-04-28 19:06:48 |
Urga odsunęła się od nich na bezpieczną odległość i w końcu czmychnęła za jakieś skrzynie posmutać się w samotności. |
Malkit - 2011-04-28 19:12:40 |
*Przestał się iskać, i podniósł pysk, oblizujący się w tej chwili, na jedi* |
Moc - 2011-04-28 19:19:27 |
*Ashen naparł na grodzie sprawdzając ich stabilność. Szukał jakiegoś mechanizmu otwierania, ale go nie znalazł. Potem zainteresował się on stojącą nieopodal konsolą, ale ta jak na złość była zablokowana. Jakim cudem udało się Edowi przejść przez te wrota? To była zagadka... Duros spojrzał w kierunku Malkita i zauważył brak Urgi. Musiał ją Mocą wyczuć, bo tak by jej nie zauważył.* Co jej się stało? *Zapytał szelka nie przerywając swoich poszukiwań, bo gdzies musi się te grodzie otwierać!* |
Urga - 2011-04-28 19:27:52 |
[puszczam kolejkę] |
Malkit - 2011-04-28 19:31:56 |
*nozdrza Malkit poruszyły się, a następnie nastąpilo głębokie, pełne boleści westchnienie w wykonaniu szczypiora* |
Moc - 2011-04-28 19:38:31 |
A tobie to przeszkadza, co? *Zapytał domyślnie Ashen z nieco przewrotnym uśmiechem, jednak nie odrywał się on od swojej pracy. Musiał znaleźć jakiś mechanizm otwierający, by móc poszukać Eda. Bo co powie potem Hakonowi? Że zgubił droida wielkości małego myśliwca? Piękna perspektywa... No i była też biedna Urga, dla której Ed był chyba jak rodzina... czy też stado. No niezbyt ciekawa atmosfera* |
Urga - 2011-04-28 19:47:11 |
[puszczam do interakcji] |
Malkit - 2011-04-28 19:53:27 |
Tak *odparł Malkit patrząc odważnie w błękitną twarz dżedaja* |
Moc - 2011-04-28 19:57:44 |
*Na twarzy "dżedaja" odmalował się uśmiech zrozumienia - ach te szczenięce zainteresowanie płcią przeciwną. Też takie coś przeżywał, dawno dawno temu. No cóż, póki czegoś nie wymyśli to może trochę tam po podpowiadać Malkitowi, chociaż ekspertem to Ashen nie był. Wiadomo, Jedi trochę od rzeczywistości oderwani i podrywy to nie była ich najmocniejsza strona* Mhm... nie można ot tak chcieć, by ktoś się zakochał... trzeba sobie na to zapracować... a ty jak próbowałeś to zrobić? *Zapewne niezbyt romantycznie mu to wychodziło. Ale trzeba by też brać pod uwagę dwa zasadnicze czynniki. Urga była bardziej prymitywna od Malkita (bolesna prawda ale jednak) no i dzieliła ich różnica rasowa. A to spory problem* |
Malkit - 2011-04-28 20:04:58 |
*Jakby nie było Urga była troche nietypową dziewczynką. Ją najłatwiej było poderwać na kolorowe szkiełka. |
Moc - 2011-04-28 20:10:49 |
*Ashen opanował chęć ukrycia twarzy w dłoniach, bo Malkit rozbroił go szczerością odpowiedzi. Podszedł on jednak do tego zagadnienia w trochę inny sposób* To ty chcesz... jak to mawia młodzież... ją zaliczyć, a nie rozkochać w sobie. Bo intymnych pytań na pierwszej randce się nie zadaje *Tak przynajmniej było za jego czasów, bo cholera wie jak bardzo ta moda zmieniła dzieciaki? A może oni na randce od razu do konsumpcji przechodzą i takie tam? Oj chyba się ashen w niezłe bagno wpakował, chociaż teraz z uporem maniaka wmawiał sobie, że to dalej stabilny grunt jest* Więc co ty chcesz zrobić? Poderwać dziewczynę czy może ją "przelecieć"? Tak to się mówi? Chyba tak... |
Malkit - 2011-04-28 20:22:02 |
*Chciał się widać Dżedaj odmłodzić. Też sposób.* |
Moc - 2011-04-28 20:26:43 |
*Nie załapał aluzji, więc jeszcze nie bardzo wiedział o co chodzi, więc to tylko taka potrzeba bliskości się w nim obudziła. No dobra, będzie łatwiej... chociaż nie, dalej nie wiedział nic o zwyczajach rasy Urgi, wiec będą bładzić praktycznie po omacku. No ale może do schematu jakoś ona się wpasuje... tylko pytanie, czy Ashen na tyle pamiętał to wszystko by dobrze Malkitowi podpowiedzieć? No ale nic nie straci* No dobra... ale to trza odłożyć na bok i małymi kroczkami dojść do celu. Może najpierw byś tak się w ogóle nią zainteresował, co? I nie chodzi mi tu o złośliwe komentarze a o małe wsparcie... jest sama, ukryta w kącie, nie wie co robić, gdzie się podziać. Masz pole do popisu *Cóż, duros już trochę obserwował Malkita i usłyszał co poniektóre jego zwroty do Urgi a synonimem łagodności i uprzejmości to one nie były.* |
Malkit - 2011-04-28 20:35:39 |
O! ja ją ugłaskałem dwa razy ją, a ona sykala mnie! Mi powiedziała ze ja jestem gupi i mam małe oko. Ja jej powiedziałem: ja nie gupi i duze oko mam ja! i powiedziałem jej ze jestem sliczny, bo przecież jestem… *wypiął się przed Ashenem. I rzeczywiście piękne stworzenie z niego było.* |
Moc - 2011-04-28 20:39:01 |
I jesteś irytującym gówniarzem o trochę nadętym ego bo wszyscy poświęcali ci dużo uwagi do tej pory *Podsumował Ashen, czy trafnie to już nie wiadomo, bo za długo Malkita nie znał i tylko opierał się w swej opinii na tym co widział i słyszał. Po chwili jednak dodał* Ale masz dobre serce i chęci... tylko nie wychodź z założenia, że wszyscy za okaz śliczności cię uznają. Ty najpierw zapytaj Urgę jak się ma... powiedz, że poszukacie i znajdziecie Eda... zapytaj czy chce jeść i pić... a jak nie będzie chciała rozmawiać to siedź i czekaj. |
Urga - 2011-04-28 20:48:25 |
Nawet jakoś niespecjalnie ich słuchała, chociaż padało jej imię. Nie była zainteresowana. Smutała przez brak Eda i Go i słonka, i nieba i w ogóle nie miała humorku. więc w swojej nowej kryjówce zwinęła się i oparła łepek na łapce zamykając oczy i z nudów, czy też przekory zaczęła suwać pazurami łapki po podłodze. |
Malkit - 2011-04-28 21:03:00 |
O, ty nie rozumiesz. Jak Ed się znajdzie to ona będzie w nim na zawsze zakochana. Ja cem żeby ona zakochała we mnie! Nie w nim! |
Moc - 2011-04-28 21:08:24 |
Nie żeruj na jej nieszczęściu... jej nie w głowie amory teraz, bo za Edem tęskni, a ty chcąc zająć jego miejsce jesteś wrogiem. Wkup się w jej łaski i działaj powoli. A Ed się znajdzie... bo póki co go czuje w Mocy wiec jest cały *Ashen jednak powoli poddawał się jeśli chodzi o próbę otwarcia grodzi. Myślał nawet nad użyciem miecza świetlnego ale patrząc po sali to szybko rezygnował z tego pomysłu. W próżni nie chciał latać.* Jak cię Urga lubić nie będzie to nie będzie zakochania. A teraz cię nie lubi bo się cieszysz że nie ma Eda. Chcesz by cię lubiła, to pomóż jej znaleźć Eda *Ryzykowne zagranie bo potem moze się okazać, że po znalezieniu go to Malkit w kąt pójdzie. Ale teraz i tak tam był* |
Urga - 2011-04-28 21:13:08 |
[puszczam] |
Malkit - 2011-04-28 21:18:08 |
*No właśnie o to chodziło, to Malkitowi w łbie siedziało. Ed niejako „pozbył się” Go i teraz jego kochała Urga. Ed zniknął – szansa dla Malkita. Ed nie był pozytywnie do Malkit nastawiony i nakręcał Urgę przeciw niemu. Wystarczy przypomnieć lekcje wyzywania.* |
ED - 2011-04-30 15:57:43 |
*Lewa ręka mogła poczuć pod sobą chłodny, choć trochę już nagrzany ciałem, gładki metal – durastalowe pręciki plecione w malowana na czarno siatkę. Całkiem sympatyczna rzecz. Ciało się d o tego samoistnie przyczepiało, zupełnie inaczej jak przy litym metalu.* |
Monroe - 2011-04-30 16:02:10 |
Tac, lekko stuknął głową w geście załamania o tę wspaniałą obudowę ED'a. Teraz wszyscy będą go mogli podziwiać takim jak go moc stworzyła. No cóż, bywały gorsze rzeczy od tego. |
Moc - 2011-04-30 16:12:05 |
No to go nie wkurzaj no i może postaraj się by i on ciebie polubił *Poradził Ashen i wtedy wyczuł, że ktoś się zbliża. Odwrócił się szybko i cofnął się o kilka kroków gapiąc się na grodzie. Przedtem nie chciały się one otworzyć przed nim, a teraz jak gdyby nigdy nic rozsunęły się wpuszczając do środka Eda i... jakiegoś faceta leżącego na droidzie. A ten facet był całkiem... nagi? O ile durosa wzrok nie mylił.* Na Moc... skąd żeś ED wytrzasnął tego człowieka i to nagiego? *Zdumienie wzięło górę po prostu. No i też plan Malkita wziął łeb bo zguba się odnalazła* |
ED - 2011-04-30 16:15:38 |
No wiesz… *podjął lekko droid, wyraźnie w dobrym humorze, a kiedy usłyszał zapowiedź otwarcia się grodzi, czyli szum silników, to już w ogóle* |
Monroe - 2011-04-30 16:21:45 |
Monroe stukał lekko głową, najwyraźniej załamany. Do tego doszło słowo "moc", powiedzenie popularne jeszcze niedawno, kiedy Jedi nie byli zdrajcami. Zaklął cicho, niemal niedosłyszalnie, ale milczał. Wolał sie nie odzywać i czekać na rozwój wydarzeń. Nic nie przychodziło mu do głowy, co mogłoby coś zmienić. Pilot czekał na nieuniknione, na moment kiedy zobaczą lub dowiedzą się że jest z Imperium. Tym razem to nie był jakiś dezerter a buntownik. Tymczasem jego broń i ubranie spoczywały daleko, daleko stąd. |
Malkit - 2011-04-30 16:26:55 |
*Już miał Malkit butnie dżedajowi odpowiedzieć, ze on nie bedzie o niczyje lubienie zabiegał, kiedy wtoczył się Ed, jakby nie było przez statek wyróżniony i jeszcze coś miał, a ciekawość Szeli była tak silna, ze wszystkie dawne urazy i nawet pragnienie by Urga w nim „się zakochała” odeszły na dalszy plan, tak wiec szczypior zaraz na cztery łapki wstał.* |
Moc - 2011-04-30 16:34:32 |
Z jakiego ogródka? I co on taki jakiś... sflaczały? Ehh... no ale dobrze, że wróciłeś ED bo się martwiliśmy *no i duros się zaczął do nich zbliżać, na szczęście na pierwszy rzut oka nie wyglądał na Jedi. Ubranie miał zwyczajne aż do bólu, spodnie, koszula, jakaś kurtka i to wszystko. Miecza świetlnego też nie było widać, ale był, dobrze ukryty przed wzrokiem ciekawskich.* No i trzeba by go zdjąć... mam ja to zrobić, czy ty go sam "zrzucisz"? *Zapytał przezornie duros, bo wciąż pamietał o bezpiecznej odległości EDa. A na Malkita zerknął i stłumił chęć wywrócenia oczami. Nie tak to miało być...* |
ED - 2011-04-30 16:43:42 |
*Pierwsze co zrobił, to obejrzał się za Urga, a jak oglądał się, to całość jego podniosła się i obróciła, dość gwałtownie co było dla sflaczałego nieprzyjemne. No ale Urgi nie znalazł, pewnie biedna wystraszona wcisnęła się w kat i zapomniała o świecie. Za to był ten bąk jadowity…* |
Monroe - 2011-04-30 16:54:17 |
Monroe popatrzył gniewnie na Malkita - Spieprzaj. - po dużym strachu, przyszła odwaga/głupota. Ale w końcu ED go zapewnił, że będzie żyć, więc nie dbał o to. Byle nie wyjawiać że jest z Imperium, zaoszczędzić trochę czasu. Wiedział do czego Jedi są zdolni. Widział to. Poruszył się lekko i otwarł oczy szeroko. No tak, teraz będą nim rzucać jak jakimś mięsem na taśmie. No nie. - Ostrożnie... - poprosił patrząc co się dzieje i próbując uchwycić Durosa, ale ED się obracał i widział nic. |
Malkit - 2011-04-30 16:58:40 |
*Malkit grzecznie cofnął się, z rozdziawem na cała mordę, z jęzorem spadającym z boku pyska, z radością spełniał warunek, ale dlaczego to sam nie wiedział i w sumie go to nie obchodzilo. Zad posadzil w odpowiedniej odległości, po czym… nastroszył grzywę* |
Moc - 2011-04-30 17:18:06 |
Ogród botaniczny? Ten statek zaiste jest bardzo intrygujący i tajemniczy *No ED dobrze zgadł, że Ashen był zaintrygowany tym odkryciem. A jeśli statek pozwoli to chętnie się tam przejdzie by rzucić okiem na ten cud życia. Stary i rozpadający się statek oraz ogród pełen żywych roślin. Zaiste fascynujące. Duros poczekał chwilkę aż ED podejdzie po czym postanowił zdjąć go Mocą. Tak chyba będzie i szybciej i wygodniej* No upadek z trzech metrów byłby bolesny... tylko czemu on jest nagi i sflaczały? *Chociaż Jedi się już domyślał, czemu on taki sparaliżowany. NAjwyraźniej z własnej woli tutaj przyjść nie chciał, co potwierdzały jego niezbyt uprzejme słowa wobec Malkita. Ale temu też się nie dziwił... tak więc Ashen uniósł rękę i po chwili Tac oderwał się od zimnej Edowej powłoki i zawisnął w górze na kilka chwil po czym przeleciał kawałek i wylądował na jakieś w miarę prostej i czystej skrzyni, bo podłoga za zimna i za brudna.* Długo tak sflaczały będzie? No itrzeba mu znaleźć ubranie... Malkit? Byłbyś tak miły i skoczyłbyś do statku po coś? |
ED - 2011-04-30 17:24:22 |
Ogród botaniczny. Rury doprowadzające wodę, nawet deszcz *Po Edzie już nie było tak widać, ale tu i ówdzie w „zakamarkach” droida widać było zalegającą wodę.* |
Monroe - 2011-04-30 17:42:42 |
- Kąpałem się, kiedy twój robot mnie zaatakował, próbował mi urwać głowę, krzycząc coś o wielkim administratorze. Później opowiadał mi o tym jak mi powyrywa żebra... - powiedział nienawistnie w stronę Ashena. Po chwili aż zacisnął zęby, że aż zatrzeszczało. Dokładnie wiedział co się stało. Facet był Jedi. Podłym, plugawym zdrajcą, mordercą jak cała reszta. Te bajeczki o czynieniu dobra. Jedi mógł wyczuć rosnącą falę gniewu w pilocie. Była to furia i ból które wyraźnie żywił właśnie do niego, nie do ED'a który go zaatakował. |
Malkit - 2011-04-30 17:46:26 |
*Malkit chwilowo był grzeczny, bo tutaj lata facet, widac ze jest rozgniewany, bo widać cos takiego, a wredną szele to bawil, zaczął więc ukać i klekotać, jakby zadowolony, ze będzie miał nowego „wroga”, co mu pozwoli poluzować Eda, i może dzięki temu podkraść się do Urgi. Ta myśl była tak pokrzepiającą, ze kiedy Aspen zapytał, to Malkit Az podskoczył* |
Moc - 2011-04-30 17:54:09 |
Może uda nam się załapać na jakiś darmowy prysznic przy okazji? Takie podlewanko małe *Duros się zaśmiał, bo faktycznie do tej pory nie natknął się na żadną łazienkę a jeśli spędzą tu sporo czasu to gdzieś trzeba będzie się umyć, bo wody z frachtowców marnować za bardzo nie mogą. W końcu trzeba pić coś* Rozumiem... cóż poczekamy chwilkę i się przekonamy *Podszedł powoli do leżącego Taca i nie wyglądał w tej chwili na wcielenie zła, raczej na osobę zmęczoną całą tą sytuacją. Do bani tu było po prawdzie. Hakon gdzieś polazł, mieli Malkita, który trochę szalał a teraz i nagiego faceta, który na domiar wszystkiego raczej Ashena nie polubił. A to nasunęło mu pewne skojarzenia* Zgaduję ,ze to ty jesteś tym imperialnym ze statku, co? Bo twoja niechęć do mnie świeci jak budynki Coruscant w nocy. Jestem Ashen, a ty? A i nie próbuj żadnych sztuczek, dobra? Nie chce mi się użerać z upartym imperialcem... *Duros przystanął tak z dwa metry od Taca po czym uniósł Mocą jakąś szmatę i okrył faceta w okolicach jego ud i brzucha by nie czuł się taki skrępowany* Dobra Malkit, szuraj do statku i przynieść coś pasującego... i nie ma to być worek na śmieci, jasne? |
ED - 2011-04-30 18:02:16 |
*Olbrzymi droid z ramionami – działami który przedstawił się jako egzekutor wydawał się pewnie przy tym upiornym Ashenie sympatyczny. |
Monroe - 2011-04-30 18:07:32 |
Monroe był dodatkowo podirytowany śmiechem Jedi, bo miał wrażenie, że zupełnie zbagatelizował sprawę napaści na pilota i go to bawiło. - owszem, jestem. Tac Monroe.- Powiedział pomijając jakiekolwiek stopnie itd. im mniej mają informacji tym lepiej. Co do jego skrępowania, to nie było duże, bo nie miał się chłopak czego wstydzić, a wręcz miał powód do dumy. Milczał zdegustowany całą sytuacją. |
Malkit - 2011-04-30 18:12:09 |
Dobrze, przyniosę szsześcieradło! *Zareagował radośnie Malkitek, po czym zrobiwszy kołeczków miejscu, rzucił się jak do galopu i po jednym skoku stanął nagle na przedniej prawej i tylnej lewej nózce. Jeden skok – zmiana łap – przednia lewa, tylna prawa. I tak kilka razy, z klekotem rozkoszy. Popatrzył na Eda tryumfalnie w chwili kiedy zapytał o Urle, ale nic nie powiedział, tylko w taki pokazowy sposób skierował się ku grodzi do ich hangaru prowadzącej* |
Moc - 2011-04-30 18:22:43 |
Jak to imperialni... i udawał Wielkiego Administratora, co? No cóż, aż takim przystojniakiem to on nie jest... *Niby Jedi powinien być wyrozumiały, współczujący i nie uprzedzony do nikogo. Ale jakoś ten Tac go do siebie nie przekonywał i w sumie mu nie przeszkadzał fakt, że ten leży na skrzyni sparaliżowany. Przynajmniej spokój z nim był, bo potem to nie wiadomo.* Urga? *Zapytał Ashen po czym zamknął oczy starając się ją wyczuć w okolicy.* Schowała się... bała się o ciebie i tęskniła. Teraz chyba śpi... i wiesz co ED? Trzeba by jej to jakoś wynagrodzić... bo się biedaczka całkiem zestresuje *Najwyraźniej Ashen bardziej się martwił o Urgę niż o Taca. Duros otworzył oczy i spojrzał na leżącego imperialca* Pewnie masz to gdzieś ale jestem Ashen i coś mi się zdaje, że ze sobą spędzimy trochę czasu. Bądź więc grzeczny... *No a na koniec to za Malkitem się obejrzał* No pędź po te prześcieradło... mumię zrobimy |
ED - 2011-04-30 18:27:30 |
*Po jeszcze kilku potrząsnieciach lewej nogi, zmienił na prawa, to znaczy prawą zaczął wytrząchiwać z cudów przyrody na martwym okręcie.* |
Monroe - 2011-04-30 18:33:27 |
- Ho, ho, ho, ale śmieszne... żarcik roku. - warknął na dowcip Jedi. Swoim zachowaniem Ashen utwierdzał Imperialnego w jego przekonaniach. Cóż, każdy ma poczucie wartości, widać bardzo różne, niektórzy gorsze. Nie rozumiał także dlaczego Jedi przedstawił mu się drugi raz, czyżby miał tak słabą pamięć i nie wiedział co mówi? Monroe stwierdził, że powoli odzyskuje czucie, ale nie ruszał się narazie zbytnio, żeby nie zwrócić na to uwagi tego zdrajcy. |
Malkit - 2011-04-30 18:36:50 |
*Zagdakał ze szczęścia kiedy o mumii usłyszał i zaraz się zatrzymał, i zwiesiwszy łeb zaczął podskakiwac jak baran, ukać i gdakac, bo takie mu się to śmieszne wydało! I tak oto podróż została przerwana, bo Malkit się nakręcił* |
Moc - 2011-04-30 18:45:12 |
No biedna biedna... *Z tym przedstawianiem się to wina nieuważnego operatora nie postaci no ale to mało ważne było w tej chwili* Jak widać Malkitowi się podoba. Spokojnie Tac, nikt ci tu nic złego nie zrobi... Malkit, szoruj po te prześcieradło w końcu *Pogonił szelę bo ten najwyraźniej się nie śpieszył, a co do Monroe'a to ten jakby mógł to pewnie by w nich mierzył swoim pistoletem albo po prostu by próbował ich zabić. Więc niech tam troszkę poleży i pomyśli co chce. Nie musiał ich lubić a Ashenowi najwyraźniej na tym też nie zależało.* |
ED - 2011-04-30 18:50:02 |
*Poszło w przestrzeń ciche warkniecie. W końcu przestał się Ed dość nieporadnie oczyszczać, ale i tak w wyniku tych działań znajdował się kolo niego wianuszek poszarpanych listków. Stal dość blisko, jakieś cztery, może trochę więcej metrów, wyglądał na spokojnego i neutralnego. Obserwował Taca, któremu już powinno sflaczenie mijać. No ale nawet jeśli im ucieknie, to gdzie pójdzie? WA zależało, żeby znalazł się tutaj* |
Monroe - 2011-04-30 19:13:25 |
No cóż, Monroe nie był typem mordercy, być może by do nich pomierzył z broni, ale nie byłby nikomu wstanie tak po prostu strzelić w twarz, lub coś w tym stylu. Był pilotem myśliwca i strzelał do innych statków, to prawda. Ale to zupełnie inna nieporównywalna sytuacja - rozkazy, niewidoczny przeciwnik etc. Mężczyzna lekko poprawił szmatę. - Nikt mi nic nie zrobi poza ubraniem mnie w kawałek prześcieradła? - zapytał ścinając brwi w charakterystyczny sposób. |
Malkit - 2011-04-30 19:16:18 |
Ide! *odkrzyknął Malkit. Był już dość daleko, ale jeszcze się ociągał. Teraz stal na czterech łapach równo ustawionych* tu-pam… *Jedna łapka najpierw uniosła się do przodu – potem opadła na ziemie* |
Moc - 2011-04-30 19:20:17 |
Coś im to powoli idzie... no ale to zabytek, może muszą prosić o pozwolenie? Na piśmie w dodatku *Ashen nie miał zielonego pojęcia co oni tam robia i chyba nie chciał wiedzieć. Po tym co widział sam domyślił się, że za różowo kwestia naprawy czegokolwiek nie wygląda. No ale może sobie poradzą.* Nie, potem wykopiemy cię w nadprzestrzeń... jasne, że nic ci nie zrobimy. Może i nie uwierzysz, ale Jedi jednak nie zabijają *No to nie była tak do końca prawda, w niektórych przypadkach to robili, np podczas walki, ale to była taka ostateczność.* Malkit... troszkę szybszym krokiem może? |
ED - 2011-04-30 19:22:53 |
*Mruknął kwitując otrzymaną odpowiedź, nic więcej jednak nie rzekł, ale obróciwszy z cichym zgrzytem starych serwomotorów wielki jak kadłub myśliwca łeb, popatrzyli na tupiącego Malkita. Nic nie powiedział, ale w końcu on się za to tupanie „własnoręcznie” weźmie…* |
Monroe - 2011-04-30 19:26:15 |
Monroe parsknął głośno. - Powtórz to... Powtórz, że Jedi nie zabijają. - powiedział pełnym jadu i złości tonem, niemal przez zaciśnięte zęby. To było najbardziej niefortunne zdanie, jakie mógł powiedzieć Ashen w jego obecności. Pilot zacisnął pięści, poczuł jak wszystkie mięśnie się zaciskają coraz bardziej zwalczając paraliż. |
Malkit - 2011-04-30 19:27:29 |
Ojejut! *zatrzymał się na dobre i spojrzał na nich a wiec do tyłu* |
Moc - 2011-04-30 19:32:31 |
Ach... gwoli sprecyzowania... wrogów czasem zdarzę się nam zabić w czasie walki, ale nigdy bezbronnego, więc jesteś bezpieczny. Chyba, że będziesz taki głupi i się z pięściami rzucisz... ale wtedy zafunduję ci tylko jazdę po ścianach *Czepiać się szczegółów będą/. Ashen w swoim życiu zabił kilka osób, ale ich szło policzyć na palcach jednej... no może dwóch rąk. Sam Tac zabił ich z pewnością znacznie więcej i mógł sobie wciskać kit że to całkiem co innego, ale śmierć to śmierć* Edziu... "kopnij" tam może Malkita, co? Ale tak niegroźnie *No to jego opieprzanie się było troszkę wkurzające. Niech się juz tam ruszy bo do statku kawałek drogi jednak* |
ED - 2011-04-30 19:37:37 |
Z przyjemnością *odparł Edzio z całkiem przyjemnym dla ucha „tarkowaniem”, czyli dźwiękiem który brzmiał trochę jak piłowanie drewna ręczną piłą, po czym ruszył się, najpierw powoli i ocieżale, jak lokomotywa z wierszyka, ale już po dwóch, trzech sekundach działa poszły w boki, a Ed zaczął się groźnie rozpędzać z charakterystycznym warkotem, iż pochylonym jak do taranowania łbem. Kurz poszedł w górę, a droid „pędził” czyli poruszał się z prędkością ludzkiego truchtu – prosto na Malkit. Na krótkim odcinku mógłby jeszcze troche zwiększyć prędkość, ale niewiele, bo zaczęło mu już w stawie dość niebezpiecznie trzeszczeć…* |
Monroe - 2011-04-30 19:51:44 |
Monroe się uśmiechnął, ale w jego oczach widać było obłęd. Dobrze widział nagrania na których ginie jego ojciec. Nie miał broni. Tac, popatrzył na siebie i ze smutkiem stwierdził, że także nie ma broni. Bo w tym momencie, pewnie nieświadomie Jedi wywołał u niego bardzo silne emocje. Mężczyzna wyprostował się z wysiłkiem i oparł o ścianę czy coś co było blisko. Wyglądał na bardzo nieobecnego co było niepokojące. Bezsilność która go ogarniała doprowadzała go do szału. Jedi mógł go mieć za mordercę wielu istnień, nawet jeśli tak nie było. Jego sprawa. Jednak w tym momencie pilot marzył, żeby być mordercą jednego istnienia. |
Malkit - 2011-04-30 19:54:32 |
Tu-pam, tu-pam, tu-pam… *I nagle z uszkami góre obejrzał się do tyłu. Przez chwile stał nieruchomo. Blefuje, czy nie – zdawał się myśleć, ale ED był coraz bliżej. I nagle* tupamtupamtupamtupamtupamtupam… *I poooogrzał jak strzała, po prostu się deportował, taka to byłą prędkość i za chwilkę słychać już było jego niemiłosierny wrzask z końca korytarza jak wpadał do hangaru* |
Moc - 2011-04-30 20:00:32 |
*Cóż, trzeba też wziąć poprawkę na pewien element marginalny a chodzi właśnie o Mrocznych Jedi, którzy sprzeniewierzyli się zasadom Zakonu. Ale tłumaczenie komuś kto ucierpiał od takich osobników, że to nie jest do końca wina Zakonu to jak walenie głową o ścianę. No ale jakaś wina innych Jedi to była, bo zawiedli i do tego dopuścili.* Spokojnie... nie wiem co ci zrobił jakiś Jedi lub Upadły Jedi w przeszłości, ale to nie ma znaczenia tu i teraz. Możesz dać upust swojej nienawiści, ale ostrzegam, nic ci to nie da. Nawet do mnie nie podejdziesz... *Ashen mówił spokojnie i pewnie. Nie chciał krzywdzić Tac'a ale jak ten zaatakuje to się bronić będzie. Potem mu Hakon zrobi psychoanalizę, duros nie był w tym dobry. Zwłaszcza teraz gdy ten statek go tak wkurzał. Póki co postanowił pozostawić imperialnego samego i zaczął po prostu odchodzić* Zostawię cię samego byś się uspokoił. Ubranie jakieś wkrótce dotrze |
ED - 2011-04-30 20:05:07 |
* I od razu tuptanie Malkita prędkości nabrało. |
Urga - 2011-04-30 20:08:33 |
W tym całym zamieszaniu smutna Urga się obudziła w swojej aktualnej kryjówce. Leżała chwilkę nadal nie w humorze, aż odczuła delikatne dudnienie towarzyszące krokom Eda. I usłyszała ten specyficzny hałas stawianych nóg chodzącego kamienia. Zaraz się poderwała i wyprysła z kryjówki, przewracając przy tym kilka jej elementów i robiąc niemiłosierny raban. |
Moc - 2011-04-30 20:16:09 |
*No to Ashen odszedł sobie spokojnie i akurat zobaczył Urgę, która ciszyła się z powrotu Eda i to mu poprawiło nastrój. Imperialcem zajmą się później, wielu szkód tutaj nie narobi.* No i zguby się odnalazły *Ruszył spokojnie w ich stronę chociaż może powinien zostawić ich samych? Gdyby Urga była bardziej rozwinięta to z pewnością już by ochrzaniała Eda za to ,że ją zostawił, a tak cieszyła się z tego, że wrócił* |
ED - 2011-04-30 20:18:14 |
*Okazało się dla Urgi na szczęście, że Ed wrócił! Zgubił się, ale wrócił. |
Urga - 2011-04-30 20:24:13 |
Ocierała się i klekotała na chwilę zapominając o tym, że była smutna. |
Moc - 2011-04-30 20:37:17 |
Może nie będę wam gołąbeczki przeszkadzał, co? [/i[*Zapytał lekko rozbawiony ale tak na wszelki wypadek stanął w rozsądnej odległości od nich. Ed pewnie nic nie zrobi ale Urga to nie wiadomo.* [i]Dobra, w każdym razie zaczekam sobie z boku *No i poszedł gdzieś pod ścianę by się poprzygladać konsolom i urządzenim, ale cały czas miał oko na imperialnego oraz na resztę. Tak na wszelki wypadek, w razie czegoś to interweniuje* |
ED - 2011-04-30 20:38:21 |
*Zadzierał łeb, jakby próbował sam otrzeć się o Urle, ale działo wychodziło mu właśnie z łba, wiec samo tez się podnosiło. Nie było łatwo okazywać uczucia w ciele Eda. No ale starał się cały czas jakby miał nadzieje, ze tym razem cos się zmieni* |
Urga - 2011-04-30 20:41:35 |
Wysłuchała go przekręcając główkę i podniosła się nieco, tak by oprzeć przednimi łapkami o głowę Eda. |
Monroe - 2011-04-30 20:49:26 |
Monroe popatrzył na Urgę i jakby się ożywił. Jego spojrzenie wydawało się mówić "a co to za cholerstwo?". Uniósł lekko rękę. - Zły pies, zły. - oczywiście stworzenia nie było szans porównywać do psa, ale dla pilota każde niezadowolone zwierze półinteligentne było psem. Nie wymachiwał ręką agresywnie, co by mu jej nie odgryziono. Pilot stwierdził, że znacznie już odzyskuje władanie w kończynach, więc obrócił się i usiadł normalnie na skrzyni. - Nie inny. - dodał patrząc na stworzenie. |
ED - 2011-04-30 20:54:00 |
*Na reakcje słowną Monrore’a nie tylko zapewne Urga zareaguje. Cichy syk pracujących tłoków i cichutki zgrzyt, kiedy Ed pochylał łeb, jakby patrzył na chłopaka „bykiem”. Ciche, ale bardzo wymowne warkniecie pomknęło w kierunku nieszczęśnika. Zupełnie jakby mówił: fatalny dobór słów. Zastanawiam się czy nie wyrwać ci języka…* |
Urga - 2011-04-30 20:57:08 |
Urga nie zrozumiała jego słów, poza "zły". Na jego nieszczęście nawet uniesienie ręki mogło zostać odczytane jako agresja więc Urga zeskoczyła z Eda i podeszła kilka kroków w stronę obcego. Tym bardziej, że odczytała reakcję Eda jako agresję. W jakiś sposób to czuła. |
Monroe - 2011-04-30 21:01:51 |
Monroe opuścił rękę i patrzył obojętnie na Urgę. No najwyżej go okaleczy, zabije cokolwiek. Trudno, przyzwyczaił się już. Bardziej obawiał się ED'a, dlatego też przestał się wogóle odzywać, tylko opierając głowę, patrzył na stworzenie ze średnim zainteresowaniem. Zastanawiał się co ta prymitywna forma życia robi tutaj, przywleczona przez tego Jedi i maszynę. Z tego co pamiętał, to ogólnie przyjętym było, aby nie ingerować zbytnio w życie istot we wczesnej fazie ewolucji. Aż do momentu kiedy będzie się dało z nich zrobić niewolników nikt ich nigdy nie ruszał. |
ED - 2011-04-30 21:03:24 |
*W tym momencie „ramiona” EDa jakby trochę opadło, a pomruk jaki wydał miał wyraźną tonację w deseń WTF?* |
Urga - 2011-04-30 21:09:48 |
-Szzzzz... Urga je. Urga da Ed. |
Monroe - 2011-04-30 21:14:33 |
Monroe chwilę czekał w cierpliwości, po czym chwycił szmatę dwoma rękami za dwa końce, tak by złapać w płachtę ten element Urgi, który się na niego rzuci. Wstał, co zdawał sobie sprawę mogło ją sprowokować, dlatego wciąż trzymał swoje narzędzie jak worek, który planował założyć temu czemuś na głowę, czy tam ogon. Cokolwiek pomknie w jego stronę. - Stój Urga. - powiedział stanowczym tonem w stronę istoty. |
ED - 2011-04-30 21:16:26 |
*Biedny Ed wyglądał na lekko zdezorientowanego. Jak Urga urwie imperialnemu to Ed za to odpowie, bo nie upilnował, wprawdzie nic takiego z jego punktu widzenia, no ale jedi jak wiadomo bardziej wrażliwi na tym punkcie… W sensie żeby Eda ochrzanić.* |
Urga - 2011-04-30 21:24:56 |
Gdyby umiała się wyrazić to pewnie stwierdziłaby coś w stylu "dla ciebie Jej Wysokość Urga". No, ale nie umiała. Więc pozostało czajenie się na zdobycz, której punkt obserwacji podniósł się dość sugestywnie wraz ze wstaniem osobnika. Wyglądało na to, że zamierza mu zafundować kastrację. I pewnie by to zrobiła, bo skoro Jedi sobie z nią nie poradził i potrzaskała mu kości, to co dopiero jakiś obcy z pseudoworkiem, zwłaszcza wobec jej pazurów, ale szantaż Eda podziałał. Zatrzymała się, obejrzała, pokiwała na łapach i podniosła ogon, nad głowę, niczym skorpion. Zasyczała, ale nie zaatakowała. Czmychnęła i po chwili znó siedzieła na Edzie tuląc się do niego. |
ED - 2011-04-30 21:32:01 |
*Od Eda trudno wymagać, skoro oj sam nie je i nie pije to nie ma takiego odruchu. Lepiej – nikt z nim nie przerobił tego problemu i nie za bardzo był w temacie nie licząc teorii, no ale w filmach bohaterowie często kilka dni obuwali się tylko samym sapaniem. |
Urga - 2011-05-01 12:33:06 |
Wydała z siebie takie specyficzny terkot określający jej niezadowolenie i zawód. No, ale posłuchała, przynajmniej chwilowo. Bo coś jej to nie dawało spokoju, a instynkt dopominał się o swoje. Otarła się jednak o Eda mrucząc milutko. |
ED - 2011-05-01 12:37:06 |
*Ed zaś, stojący w tej chwili tyłem do nieszczęśnika, trochę rozmiękczony czułościami począł się zastanawiać. Może naprawdę tam był robak i Urga chciała go złapać. Toż przecież nie chodzi o fiutka (choć to na początku pomyślał…). |
Urga - 2011-05-01 12:40:28 |
-Urga da Ed! |
Monroe - 2011-05-01 13:25:01 |
Inny już miał dosyć tego miejsca i tego, że Ciągle jest atakowany. Więc kolejny atak obudził w nim jakiś zwierzęcy, pierwotny instynkt, gniew zwierzęcia, które kazały mu się rzucić na Urgę. Całym ciałem, które było dwukrotnie większe od istoty. Miał zamiar zgnieść ją, kopać, uderzać i gryźć, dopóki zwierze nie padnie. Nie zważał na własną krzywdę. Obłęd który w nim się zrodził nie był czymś co pojawiło się z minuty na minutę, a bardziej na przestrzeni całego czasu jaki spędził na stacji. |
ED - 2011-05-01 14:02:56 |
*Ed zamyslony stal odwrócony tyłem i rzec można troche w swoim świecie był, zaufał Urdze ze nie narozrabia, i dopiero dziwne dzwięki sprowokowały go do odwrócenia się. Zrobił to wiec, a ze wzgledu na gabaryt zajęło to troche czasu, wiec kiedy się odwrócił – Monroe lezał już na Urdze, wiec ED nie do konca wiedział o co chodzi* |
Urga - 2011-05-01 14:08:45 |
Jesli inny liczył na to, że Urga to nieruchomy kloc, to mocno się przeliczył. Pazury od lat nieścierane były skierowane w jego kierunku w trakcie skoku, stając się groźnymi szpikulcami. W bliskim kontakcie płyty pancerza na szyi cięły ostrymi krawędziami, a im bardziej Urga się szamotała tym bardziej musiał być poorany pazurami. Ogon wił się niczym osobny twór, celując swoją ciężką, zakończoną wypustkami końcówką na oślep w przeciwnika. A i żuwaczki pracowały zaciekle próbując pogryźć napastnika. Broniła się. W końcu chciała tylko "nieszkodliwie" zabrać robaka. |
Monroe - 2011-05-01 14:16:23 |
stracił przytomność |
Moc - 2011-05-01 14:24:41 |
*Cała ta sytuacja była częściowo winą Ashena, bo jednak nie upilnował wszystkiego, bo po prostu wiedziony ciekawością ruszył na zwiedzanie statku. Nie spodziewał się kłopotów, bo niby jakich? Nie przewidział chęci polowania Urgi na "robaka", ale na szczęście dla Monroe'a wyczuł w Mocy niebezpieczeństwo i biegiem wrócił z powrotem do sali. Nawet nie skupiał się za bardzo na tym co widzi, tylko po prostu Mocą oddzielił nieprzytomnego już imperialca od wściekłego zwierzęcia. W pierwszej kolejności ruszył jednak do Urgi by ją uspokoić* ED! Pomóż mi tu *Duros podbiegł do niej, która była obecnie unieruchomiona dzięki jego sile woli* Spokojnie Urga, spokojnie... nie zrobi ci krzywdy, widzisz?Pokonałaś go, wygrałaś. To twoje terytorium... no już, pokaż Edowi jaka jesteś silna *Wpływał na nią też Mocą, ale starał się raczej słowami ją uspokoić i jeśli to podziała to ją puści. Na Taca spojrzał też i nie wyczuwał, by rany zagrażały jego życiu, ale było sporo zadrapań i obtarć na skórze. Trzeba będzie zdezynfekować i opatrzyć wszystkie rany.* |
ED - 2011-05-01 16:34:42 |
*Ed nia miał aż tak szybkich reakcji, zeby nie powiedzieć, ze miał opóźnione, jednak kiedy jedi był już blisko, Ed sam ruszył to swoje wielkie cielsko, a po jego milczeniu i sztywnych krokach łatwo było zorientować się ze biedak zupełnie nie wie co jest grane*] |
Urga - 2011-05-01 16:52:01 |
Była zdenerwowana głównie przez to, że inny ją zaatakował, a ona przecież nie chciała mu zrobić krzywdy. Tak przynajmniej sądziła. Ale pewnie zabiłaby go w samoobronie gdyby nie interwencja. Na szczęście, gdy tylko odkręciła się na brzuszek dość szybko już się uspokoiła. Chociaż jeszcze przez chwilę syczała i charczała na obcego. Ale ogólnie nie było źle, bo nie wpadła w szał. |
Moc - 2011-05-01 16:57:31 |
*Ashen gdy tylko upewnił się, że Urga jest spokojna no to ją wypuścił, chociaż miał na nią oko. Póki co zajmie się nią Ed i będzie dobrze. Musi być. Teraz JEdi mógł się zająć rannym imperialnym, który nieźle krwawił z tych wszystkich ran a brud dostał się tu i tam. Nie dobrze. Duros uniósł go Mocą by nie szurał po ziemi po czym skierował się w stronę tunelu prowadzącego do hangaru* Idę go opatrzyć... Zaopiekuj się Urgą i poczekajcie spokojnie na Hakona, dobrze? Teraz ty dowodzisz... jeśli ktokolwiek się tu pojawi *No i duros poszedł* |
ED - 2011-05-01 17:02:20 |
Biedna moja kochana Urga, inny chciał kuku Urdze, ale niech Urga zobaczy teraz ile krwi na innym! No, ciekawe kto tak innego pochlastał |
Urga - 2011-05-01 17:06:28 |
-Urga bhoni! |
Moc - 2011-05-01 17:17:47 |
Póki co nieźle sobie dajesz radę... i to tłumaczenie "robaka" też niezłe tylko trochę poniewczasie. Potem się zobaczy co zrobić z tym fantem. *Odparł sieszcze duros ale przyśpieszył kroku by zdążyć w porę zająć się nieprzytomnym Monroe'm* |
ED - 2011-05-01 17:20:04 |
*Życie jest brutalne. No ale od dziś już Urga wie: imperialni są dziwni, bo mają ogony z przodu.* |
Urga - 2011-05-01 17:42:47 |
Żeby jeszcze rozdzielała istoty na imperialnych i innych. Dla niej istniał podział rasowy, chociaż imperialny nie przypadł jej do gustu. Pewnie czuła "złą energię". |
ED - 2011-05-01 17:45:46 |
*”Urga dobra” zostanie dla inteligentnych, wiedzących co to znaczy istot. Na przykład dla Eda. Na pokaz niech będzie ostukane „szeeeeepaszam”* |
Urga - 2011-05-01 17:54:11 |
Jako że już siedziała na nim, zachęt potraktowała jako zmianę miejsca więc uniosła się na łapkach i oparła o siatkę by lepiej widzieć. Tak, zdecydowanie drobiazgi potrafiły ją uszczęśliwić. Ale też drobiazgi ją gniewały. Takie to już było stworzonko. |
ED - 2011-05-01 17:56:54 |
*Za chwile pod siatką zaczęło migać. Standardowe lampeczki statusu, powyłączane na codzien, bo po cóż robić z siebie choinkę. Uruchamiały się przy błędach i uszkodzeniach, przypominając ze Ed wymaga pomocy. Teraz czul się dobrze, był sprawny, i migała tylko zielona dioda aktywności. |
Urga - 2011-05-01 18:07:01 |
Czekała z ekscytacją, a kiedy Ed zapalił dodatkowe lampki radosne klekotanie Urgi było nagrodą. Cieszyła się i to bardzo, bo dawno nie widziała nic ładnego, a ostatnio miała dużo stresów więc khlaweczi było dobrą odskocznią. Przebierała z radości przednimi łapkami i cała się prężyła patrząc jak zaczarowana na lampki Eda |
ED - 2011-05-01 18:10:20 |
*Ed tez nagrodzil Urgę. A raczej jej podziękował za entuzjazm – mruknieciem. Ed, jak już ustalono – był zywą istota, tak samo jak każdy potrafił się cieszyć. Teraz po prostu zbierał informacje z sensorów o baraszkujacej mu na głowie Urdze. Ten dotyk był przyjemny. Uspokajał. Troche wiecej mu było trzeba niż Urdze, by zapomniec, ale już było lepiej* |
Urga - 2011-05-01 18:15:25 |
Była niezmordowana, cieszyła się i będzie się cieszyć tak długo, jak długo diody będą ją zabawiały. Baraszkowała przez ten czas, nawet przenosząc się między działami, oczywiście depcząc przy tym Edowi po głowie. Ale taka już była ruchliwa jak ją coś interesowało. |
ED - 2011-05-01 18:18:26 |
*A on był bardzo cierpliwy. Zatrzaski na nogach zamknęły się, działa nieznacznie opadły. Teraz zdawał się być odprężony. Byli z Urgą sami, Urga była zadowolona. On nie myślał za bardzo o niczym. Wpatrywał się w grodzie. Obraz mu uciekał, bo tryb spoczynkowy wygaszał większość funkcji, w tym ograniczal postrzeganie, by wszystko miało okazje troche „ostygnąć”. |
Urga - 2011-05-01 18:35:45 |
Ed mógł mieć też o tyle więcej pewności, że Urga nie spała tylko szczęśliwa brykała po nim, więc jak coś się będzie działo złego, to na pewno podniesie alarm. Nie zauważyła, że Ed się "zdrzemnął", tym bardziej, że w pewnym momencie ułożyła się mu na dziale i leniwie już wpatrywała w diody. |
ED - 2011-05-01 18:56:55 |
*A one migały i migały. Stali tak sobie sami w Sali przeładunkowej. Kusz opadł na stopy dropia. W ogole zafundował mu podkolanówki z kurzu, kiedy rosa połączyła się z pyłem. |
Hakon - 2011-05-03 20:31:43 |
*Po kilkunastu może nawet godzinach od zniknięcia Hakona, pojawił się on w Sali przeładunkowej, zmierzający od strony korytarza zdewastowanego przez Eda. Wyglądał na jednocześnie zmęczonego i szczęśliwego. Ujrzawszy droida, uśmiechnął się serdecznie bo iście rozczulająco w rzeczy samej Urga wyglądał. Zakurzony i brudny jedi począł podążać w ich kierunku* |
Urga - 2011-05-03 20:36:09 |
Usłyszała, a może po prostu wyczuła że ktoś idzie i podniosła łeb by się rozejrzeć. Poznała kto, więc uniosła się w końcu na łapkach. |
ED - 2011-05-03 20:38:41 |
*ED zas bokiem stał wiec siła rzeczy Hakona nie widział. Gdyby miał sprawne wszystkie oka to owszem, ale teraz nie, wiec Urga go zaalarmowała. Po tym już z radosnym pomrukiem ruszył swoje ciężkie cielsko, i kolem najpierw nakierował się na Hakona, i utrzymał kurs by do niego się doczłapać, wyraźnie łaknąc jego kontaktu. Był teraz niczym wielka, oswojona bantha* |
Hakon - 2011-05-03 20:44:17 |
*widząc, jak się rzeczy mają, przystanął, pozwalając Edowi być stroną aktywną w powitaniu, zas uwagę i słowa zwrócił do Urgi* |
Urga - 2011-05-03 20:45:36 |
-Urga ne we. Urga byh sama! A inny kuku Urga. |
ED - 2011-05-03 20:49:29 |
*Edzik strasznie chciał być pogłaskany. Czuł się źle, został tu z Urgą sam, wcześniej wyrwano go z tego miejsca w jakieś zupełnie inne, do obcej istoty… Tak oparł obłe „czoło” o tors Hakona jakby chciał wejść mu pod ramie* |
Hakon - 2011-05-03 20:54:21 |
*Hakon tez chciał być pogłaskany ale wiadomo ze mistrzów Jedi się nie głaszcze, wiec podniósł ręce – jedna ręka jedno a drugą drugie zaczął głaskać, pozwalał się przytulać, popychać, ogólnie czułości nie szczędził i wręcz karmił się ich miłymi uczuciami, tą słodką tęsknotą i powitaniem. To było niesamowite w Mocy* |
Urga - 2011-05-03 21:06:32 |
Bardzo się łasiła, bo dawno nikt jej nie głaskał. A przy tym wpychała się na Hakona mocno, bo tylko tak mogła poczuć że jest w ogóle dotykana. |
ED - 2011-05-03 21:08:27 |
*dobry przykład? Dupa tam, jakby Edowi zależało na jakimś tam mechaniku za złamaną dychę co mu będzie w śrubki zaglądał i wypytywał o układ zasilania. Żadna tam podnieta* |
Hakon - 2011-05-03 21:14:32 |
No tak… przegródźcie mnie, podepczcie *podsumował, kiedy i jedno i drugie czuło do niego taka silna miłość, ze musiał się po prostu cofnąć i asekurować odstawieniem nogi. Zaśmiał się jednak gardłowo, i bardzo ciepło. Delikatnie wsunął mały palec miedzy płytki Urgi by pogładzić skórę. Na Edzie już po prostu trzymał dłoń. On wszędzie miał pancerz. Tez na pewno chciał mocniej to poczuć, ale przecie Hakon tylko biednym jedi był… |
Urga - 2011-05-03 21:19:41 |
A Urga? Gdy Hakon odważył się wsunąć palec pomiędzy płyty przymrużyła oczy i wydała z siebie głęboki terkot. Widać była bardzo zadowolona, bo nadstawiała się dalej, nachalnie i bez zastanowienia czy zrobi mu przypadkiem krzywdę czy nie. Pierwsza raz od czasów Go ktoś ją tak głaskał, więc naturalne że lgnęła. Chociaż Edzika kochała i tak bardziej. |
ED - 2011-05-03 21:24:18 |
*ED był taki troche fizycznie niepełnosprawny. I do tego psychicznie niedomagający. Bardzo trudny materiał. No ale on sam wiedział, ze Urdze tak „dobrze nie zrobi” wiec było mu na reke ze Hakon wyświadcza przysługę.* |
Hakon - 2011-05-03 21:28:21 |
Ależ ja nie jestem zrzędliwy, mój wielki durastalowy przyjacielu *odpowiedział z powagą Hakon, nadal stojąc s klatką na pysku Eda. Jedna ręką trzymał się jego głowy. Całym ciałem teraz naparł na droida. Oparł się o niego, i głaskał skórkę Urgi. Po chwili wyjął palec, włożył go miedzy następne płytki i znowu to samo* |
Urga - 2011-05-03 21:31:54 |
Rozpłaszczyła się w końcu na Edziku, całkiem do niego przyklejając i owijając się ogonem. Tuląc się w ten sposób, ale nadal jednocześnie nadstawiała się do smyrania po skórze. W pewien sposób była to oznaja jej zaufania do Hakona, bo pokazała mu swoje wrażliwe miejsce. Ale wyszła z założenia, że skoro Ed lubi Hakona, to Hakon nie jest taki zły. |
ED - 2011-05-03 21:39:56 |
*Edziowi tez brakowało paru osób. Może teraz akurat o tym nie myślał, ale wróciło już kilka razy. To przykre. Ale nie uskarżał się. Uważał najwyraźniej ze powinien to zwalczyć w sobie. Starać się być oparciem dla innych skoro więcej zrobić nie może* |
Hakon - 2011-05-04 11:12:48 |
*Mądrze Edzik myślał, tylko szkoda ze w obliczu zmiany sytuacji to jego myślenie odfruwało gdzieś tam, i gubiło się. No ale Hakon rozumiał to, wiec wybaczał. Taka specyfika Edzia. Może się zmieni, może nie* |
Urga - 2011-05-04 13:35:32 |
-Urga ce! |
ED - 2011-05-04 16:23:52 |
Słyszałeś, Hakon? Moje kochanie jest głodne. Nie ma co czekać na tego ogoniarza szczypiora wkurzającego aż się olej gotuje… chodźmy na statek. *zaproponowali łagodnym pomrukiem i oparłszy się o Hakona bokiem pyska, to znaczy czoła, to znaczy tej przodowej części, ruszył pokornym człapaniem starej szkapy w kierunku korytarza który już kilka razy przebyto – do hangaru technicznego B* |
Hakon - 2011-05-04 16:28:53 |
Masz racje, Edziu. Ja tez chętnie wytrzepie te szmaty… *cały brudny był, pachniał tez nienajlepiej. Tedy bez przedłużania skierował się tam gdzie Ed, jednak wyprzedził go i szedł pierwszy,. By w razie czego Edową agresje kontrolować* |
ED - 2011-05-05 16:24:54 |
*Ed korzystał z nieskrępowanej swobody, kiedy Urga spala. Była zmęczona i zestresowana całym baaardzo długim dniem. Oczywiście zajrzał do niej, zanim padła jeszcze decyzja by przyjść tu. Później szwendał się za Jedi, ale po tym, jak prostujący się Hakon wyrżną łbem o jego „brodę” i odgonił, Ed z poczuciem krzywdzenia przyjaciół powlókł się w jakieś odosobnione miejsce by się pochlastać. |
Zindarad - 2011-05-05 17:20:13 |
Zin chyba już trzeci raz podczas pobytu na statku stawiał kroki do centralnej części statku. Był już tym lekko znudzony, bo zmieniał lokacje bardzo rzadko. Najchętniej zagłębiłby się w tajemnice maszynowni. Tam na pewno bez żadnego gadania znalazłby sobie godne zajęcie. Teraz robił za przewodnika i najwyraźniej jak tak dalej pójdzie, zacznie kasować za to kredyty. Najpierw był to Tac, później Hakon, teraz Vi. Kiedy wyszedł z hangaru technicznego do części centralnej, a mianowicie sali przeładunkowej, to co ujrzał znowu go przeraziło. ED. Morderczy droid we własnej osobie. Szepnął do Vi, nawet zdjął aparat tlenowy z twarzy. |
ED - 2011-05-05 17:28:10 |
*Jak to już ktoś raz mądrze powiedział, niestety offline, Ed – panisko na włościach – stał w strategicznym miejscu sali centralnej, czy tam przeładunkowej, tak, ze gdyby zaczął strzelać nie było by miejsca na ukrycie się. |
Vi - 2011-05-05 19:19:23 |
Początkowo oburzona chciała powiedzieć Zinowi co myśli na temat jego rządzenia się, ale ugryzła się w język. W końcu on tutaj już znał trochę sytuacje. Schowała się za im i upewniła się, że blaster jest dobrze ukryty pod czerwienią płaszcza i szła ostrożnie za Zinem. - Co to jest...? - szepnęła. Ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem. Czemu dorosły facet nagle robił z siebie tchórza? |
Zindarad - 2011-05-05 19:26:56 |
Doskonale wiedział co robi. Zdążył poznać porywczość ED-a, dlatego nie miał zamiaru robić niczego, co mogłoby wzbudzić agresję droida. Na razie wszystko szło dobrze, póki Vi nie odezwała się. Cały plan poszedł na marne. Tutaj ED miał dogodne miejsce do tego, by zdeptać swoich nowych znajomych. Przepięknie. |
ED - 2011-05-05 19:32:40 |
*Tak, właśnie tak. To był Ed. Kolega Ed nie lubi obcych. Kiedy Zin się odezwał, droid zareagował bardzo żwawym poderwaniem się – jego nogi stały się nagle dłuższe, kiedy poderwał się na wysięgnikach. Stary był, słychać więc było dość głośno u nich charakterystyczny syk pracujących tłoków jak i osobliwy bardzo ekspresyjny gardłowy warkot. |
Vi - 2011-05-05 19:58:48 |
Przytłoczyły ją rozmiary droida. Pierwszy raz od dłuższego czasu spotkała się z taką maszyną. Jeszcze ten imbecyl gadał z nim ja z człowiekiem... Co do cholery... Przysunęła się bliżej ściany i schowała się bardziej za Zinem. Wolała zamilknąć, póki jakoś... atmosfera się nie rozluźni. |
Zindarad - 2011-05-05 20:12:08 |
Genialna reporterka nie mogła wpaść na fakt, że ED też jest posiadaczem zaawansowanej sztucznej inteligencji? Poza tym...Po doświadczeniach z Dżonym do każdego droida wolał odnosić się jak do istot żywych. W końcu w większości przypadków, mieli uczucia. Choć zaprogramowane, to je mieli. Zin nadal nie ruszał się. Nie wykonał ani jednego ruchu inną częścią ciała, niż ustami. |
ED - 2011-05-05 20:18:03 |
*jak się później okaże, jak dożyjemy, to akurat było słuszne posuniecie pana Kobdara, jeśli idzie o takie a nie inne zwracanie się do Eda. Olbrzym niczym czołg, monumentalny między skrzyniami i przynajmniej pozornie – cierpliwy przyglądał się im z tym niezmąconym spokojem maszyny. O ile można było cos czytać z durastalowego cielska. Za to działami to im dosłownie w oczy patrzył. |
Vi - 2011-05-05 20:27:49 |
Stała przerażona, przyciśnięta do ściany tuż za Zinem. Skoro ten wielki facet się bał to tym bardziej ta drobna kobieta.Torba jej ciążyła, minę miała nietęgą. Rozmawiali o niej, jakby jej tu nie było. Oddychała z trudem, bo ściskało jej w piersi z przerażenia. Kiedy ED odezwał się w końcu, odetchnęła głębiej. Wysunęła się powoli do przodu. Najpierw nogi, potem tułów... - Vindea Edni... - powiedziała głosem drżącym od emocji, ledwo słyszalnym. - miło mi Ciebie poznać... -ach ta jej zgubna ciekawość i pewność siebie, przebijająca przez pokłady strachu. |
Zindarad - 2011-05-05 20:35:10 |
-No, to właśnie ona...Pojawiła się na statku całkiem niedawno. Może godzinę, półtorej temu. Jest reporterką, więc jeśli masz jakiś genialny pomysł na artykuł, to wal.-Zin chciał zająć ED-a. Tak po prostu, coby Vi miała zajęcie i żeby Zin mógł w końcu porozmawiać z Hakonem.-Gdzie jest Hakon?-Spytał. Bardzo zależało mu na rozmowie z nim. Dlaczego? Po pierwsze. Gad miał ogromną cierpliwość dla Zina. Po drugie. Trzeba porozmawiać od dalszych ruchach na tym statku. Dopóki Darr Tah nie da jasnych instrukcji, w sumie nic nie da się zrobić. Chociaż inżynier wpadł na jeden pomysł, choć potrzebował do tego reszty ekipy, którą sprowadził ze sobą Jedi. Krótki instruktaż i można pracować nad przywróceniem statku do stanu używalności. Choć na pewno jego plan nie był doskonały, to z pewnością był lepszy od samotnej tułaczki po statku i próbie ogarnięcia wszystkiego samemu. Choć Zin przepadał za taką pracą, gdy nikt mu nie przeszkadzał i usiłował pomagać, to będzie jej potrzebował. Czy tego chce czy nie. |
ED - 2011-05-05 20:37:00 |
*Kadłub droida uniósł się sugestywnie ku górze, tak ze pod światło mogli zobaczyć mdły zarys wszystkich sześciu fotoreceptorów przy czym tylko jeden był sprawny i to tez było widać. Ale wyglądało upiornie. Takie wypalone gałki – kamerki. |
Vi - 2011-05-05 20:47:48 |
Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować. Stała teraz między tym imbecylem, a potężnym droidem i nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Poprawiła uporczywie ciążącą jej torbę, a kiedy robot zaczął ją lustrować swoim jedynym działającym fotoreceptorem, zamarła w bezruchu. Zin nieźle ją przeraził swoim zachowaniem, a i ED wcale nie poprawiał jej humoru swoim dystansem. W końcu jednak zebrała się w sobie i w końcu odezwała się trochę głośniej - Cieszę się, że nie masz nic przeciwko mojej obecności... -poprawiła kilka upartych kosmyków włosów, które przykleiły się do mokrego czoła. - Co do artykułu... To właśnie z powodu zbierania materiałów do sprawy znikających statków, znalazłam się tutaj... -wyjaśniło, już trochę pewniejszym głosem. Chrząknęła zdenerwowana i niepewnie obejrzała się na Zina. Chyba nie miał zamiaru jej tu samej zostawić? |
Zindarad - 2011-05-05 20:56:50 |
Owszem, miał zamiar. Z ogromną chęcią by to zrobił, ale opcja zmiażdżenia jej przez ED-a trochę go przeraziła. Widać, że się dogadują. ED może nawet podyktować wspaniałe opowieści do tego artykułu. Tak. Zin właśnie miał zamiar zostawić jak i ED-a, tak i Vi sam na sam. W cztery oczy. Ot, taka mała zemsta za wspaniałą kłótnię w hangarze technicznym. |
ED - 2011-05-05 20:59:27 |
*To nie był dystans, jak na pierwszy kontakt to Ed niemal buchał otwartością. No ale jak się nie wie to można pomyśleć inaczej. |
Vi - 2011-05-05 21:19:06 |
Odprężyła się trochę, bo nie czuła tej przerażaj presji, że nie zostanie zaakceptowana. Poprawiła kołnierz płaszcza i po raz chyba setny poprawiła torbę na ramieniu. Poruszała się z rozmysłem i starała się nie ruszać gwałtownie. Nie chciała przecież zrazić do siebie droida. Uśmiechnęła się swoistego rodzaju ukłon w jej stronę. - No cóż... Mam cichą nadzieje, że jednak znajdą się tacy, którzy z chęcią przeczytają moją twórczość i, że moja ciężka praca nie pójdzie na marne. Gdzieś jeszcze są tacy, dla których Imperator nie jest najważniejszy. - Uniosła lekko prawy kącik ust w uśmiechu. Jej język zaczął się rozplątywać. Ale... Jeszcze do końca nie wiedziała na ile może sobie pozwolić przy droidzie. - Zin? Nie zechcesz się dołączyć do rozmowy? Czyżbyś uciekał...? -próbowała zatrzymać inżyniera. Co jak co, ale zostać sam na sam z tym droidem, nie było jej marzeniem... |
Zindarad - 2011-05-05 21:27:42 |
Sumienie cały czas podpowiadało mu, żeby się cofnął. No tak, sam na własnej skórze przekonał się o agresywności tego droida. Tak więc, z wielkim bólem zatrzymał się i powoli zdjął plecak. Położył go pod ścianą, a później sam usiadł pod ścianą. No tak. Wszystko było pięknie, ale wypadało się do rozmowy jakoś włączyć. Ciekawe tylko jak? |
ED - 2011-05-05 21:29:37 |
Pewnie, że są *odparła maszyna tonem sugestywnym, zupełnie jakby w ton: ja na pewno. Ale przecież to droid. Kto by się przejmował zdaniem droida, i tym czy się mu artykuł podoba. |
Vi - 2011-05-05 22:30:43 |
- No i właśnie ja planuję się w końcu wybić. Powoli, powoli zaistnieć w gronie tych, których interesuje coś ważniejszego niż nasz kochany Imperator. A mianowicie prawda. Tego potrzeba ludziom. Prawdy, nie owijania w bawełnę i mydlenie oczu... No i widzisz... Przynajmniej ED przeczyta moje... wypociny. Nie ważne ile ludzi będzie to czytać, ważne jest to jacy ludzie to będą czytać. - uśmiechnęła się i powolnym krokiem cofnęła się znów do ściany. ED ją fascynował, ale nadal ją przerażał. Pierwsze wrażenie było przerażające, ale po krótkim wstępie wydawał się całkiem sympatyczny. Zrzuciła torbę z ramienia i odetchnęła. I wtedy to poczuła. Znów to cholerne uczucie w piersi. Ten uścisk. Wypuściła gwałtownie powietrze z płuc. Starała się złapać kolejny oddech, ale nie mogła. Nie... Tylko nie to... Tylko nie znowu to. Czuła się, jakby się dusiła. Zgięła się w pół, trzymając się ja klatkę piersiową. Wiedziała co się z nią dzieje. Doskonale wiedziała co to było. Ale miała nadzieje, że to minęło. Ale nie... Czemu teraz... Próbowała rozmasować miejsce w którym powinno być serce, ale panika zaczęła przejmować nad nią kontrolę. Jej oczy zaczęły zachodzić czarną zasłoną. Czuła jak powoli odpływa. Opadła na kolana i wtedy już nie czuła kompletnie nic. Straciła przytomność. |
Zindarad - 2011-05-06 09:19:34 |
Zin miał też pewne plany wybicia się, ale jak wszystko czego dotknął się Zin przez ostatni rok, wszystko szlag trafił. Teraz miał czas na zrehabilitowanie wszystkich idiotycznych decyzji, które podjął jakiś czas temu. Mniejsza o to. |
ED - 2011-05-06 09:31:36 |
*Stojący nadal w pewnym oddaleniu droid mruknął z uznaniem* |
Zindarad - 2011-05-06 17:33:11 |
Zin nieraz widział omdlenia, jednak w tym miejscu wszystko działało z podwójną mocą. Kobdar był cholernie zestresowany. Nie wiedział w sumie co ma robić, pomimo tego, że przeszedł podstawowe szkolenie medyczne. |
Hakon - 2011-05-06 17:36:11 |
*Minęło trochę czasu, ale w sumie niewiele, i zaraz z za zakrętu wyszedł Hakon. Biegiem, Az płaszcz za nim łopotał. Oczywiście brudny, ten sam, jedi go nie zmienił. Twarz jedynie trochę z kurzu przetarta. Jeszcze z pracy, bo ciągali tam te skrzynie i dostosowywali pomieszczenie do swoich potrzeb. Jedi podbiegł do Zina. Bo jego pierwszego spostrzegł, i zaraz tez przykląkł przy kobiecie. Patrzył chwile, nic nie mówiąc. Zamknął oczy, odetchnął* |
Zindarad - 2011-05-06 18:06:51 |
-To świetnie. Mam nadzieję, że to nic poważne. Złapała się za klatkę piersiową, jakby coś jej się z sercem stało.-Powiedział do niego. Powiedział to tak rozdygotanym głosem, że trudno było cokolwiek zrozumieć. Po chwili uspokoił się. Chociaż nadal drżał, to próbował trzymać szyk i pion.-Trzeba ją zabrać do ambulatorium. Mam prosić Darr Taha o pomoc?-Spytał Hakona. Darr Tah pewnie dysponuje odpowiednim sprzętem medycznym. Nieważne, że zakurzonym, ale pewnie zaawansowanym i działającym. Pewnie postawiłby panią reporter na nogi w mgnieniu oka. Zin nie wiedział w sumie co zrobić, dopóki nie zostanie ona zaprowadzona do jakiegoś ambulatorium. Lekarzem nie był, także za wiele nie pomoże. Mógł jedynie udzielić pomocy swoimi wielkimi, silnymi łapskami i zanieść ją tam, gdzie będzie trzeba. Podniósł ją zatem i ułożył ją na swoich rękach. Oczekiwał tylko na komendę Hakona, lub na jego gest, że mają ruszać. W razie czego, Darr Tah powinien zareagować. |
Hakon - 2011-05-06 18:19:28 |
*Hakon sprawdził w Mocy jej stan sil witalnych i ogólny stan ciała* |
Secorsha - 2011-05-22 13:02:50 |
*zanim mały jawa tu trafił, minęło dobrych kilka godzin. bez jedzenia i wody, o ile takowej nie miał przy sobie. co raz to otwierały się mniejsze włazy, wpuszczając gryzonia w coraz to ciekawsze mniejsze korytarze, w których miał okazję oglądać najdziwniejsze rzeczy – od zasuszonych zwłok po ciekawe narzędzia, pozostawiane przez techników, czy nieszczęśliwców którzy tu sczeźli. |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 13:21:01 |
*Gdyby ktoś mógł dostrzec wyraz twarzy Jawy i w dodatku rozpoznać go, zauważyłby na niej szczery zachwyt. Przybyszowi bardzo się tu podobało i czuł się naprawdę dobrze. Nieszczególnie ciepło ani zimno (jak dla mieszkańca Tatooine) ani nawet sucho. Choć nie mieszkał już w piaskoczołgu ani nie widział żadnej pustyni kawałek czasu, to jednak i tak był to wciąż stosunkowo niewielki kawałek jego życia. Podróżując korytarzami już po niedługim czasie zaprzestał szperania w trafiających się niemal co krok znaleziskach. Po prostu stwierdził że przy takim ich bogactwie dookoła nie da rady zebrać ze sobą nawet ich części. Zatrzymywał się więc tylko przy co ciekawszych obiektach, się zbierać tylko najprzydatniejsze dla niego rzeczy i ewentualnie jakieś nośniki danych, z których mógłby dowiedzieć się czegoś o historii statku w którym się znajdował. |
Secorsha - 2011-05-22 13:32:08 |
*to, w czym zaczynał orientować się Takatak, to była jedna z burt, okolice Hangaru, a wiec malutki kawałek tego kolosa, za to niedostępny dla dużych istot. większość korytarzy zmieściłaby człowieka, ale dalej jawa już pełzał w naprawdę cieniutkich przejściach, które zapewne wczesniej konserwowały tylko droidy. |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 13:48:41 |
*Okręt ewidentnie wyglądał na opuszczony dawno temu. Fakt napotkania sprawnych statków w hangarze sugerował, że ktoś na nim jednak przebywa, ale ślady strzałów wskazywałyby, że albo nie inni przybysze nie mają zbyt dobrych zamiarów względem siebie (a co za tym idzie, mogą mieć podobnie w stosunku do Jawy), albo napotkali jakieś aktywne systemy bezpieczeństwa, np. droidy, albo wcześniejszych mieszkańców statku. W każdym razie Tkatak postanowił zbadać ślady i być może stwierdzić czy są one świeże. Zostawił na razie eksplorowanie hali i ostrożnie udał się do korytarza.* |
Tangorn - 2011-05-22 13:55:04 |
W pewnym momencie z jednego z korytarzy dobył się słaby dźwięk kroków. Sądząc po dźwiękach to dwie osoby wyposażone w żołnierskie buty szybko zbliżały się do sali w której przebywał Jawa. A za nimi coś głośno dudniło, ale póki co nikogo nie było widać. Póki co... bo po kilku chwilach przez otwarte grodzie przeszli dwaj osobnicy w pancerzach Mandaloriańskich. Obaj wyglądali praktycznie identycznie, nie licząc odmiennych tatuaży na twarzach - na pierwszy rzut oka bliźniacy, ale tak na prawdę byli klonami Jango Fetta. |
ED - 2011-05-22 14:03:35 |
*gdyby Ed wspomniał, ze na Org Cestus, nawet w jego katakumbach były momenty kiedy urzędnicy za odpowiednio wysoką opłatą mogli oglądać obrazy na żywo z pola bitew z kamer zainstalowanych w droidach bojowych, to by było nie na miejscu wiec nie powiedział, no ale tak było. |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 14:24:19 |
*Jawa zamarł gdy tylko do jego czułych uszu doszedł odgłos kroków. Lata pracy w hałasie wszelkich silników i innych maszyn nie znieczuliły jego słuchu. Wręcz przeciwnie, słyszał nawet w nieco szerszym zakresie częstotliwości niż ludzie, a w swoim języku posługiwał się czasem dźwiękami niesłyszalnymi dla wielu ras (przez co czasem nie język Jawów mógł być dla nic nie do rozszyfrowania, jeśli gryzonie tego chciały). |
Tangorn - 2011-05-22 14:35:41 |
- Łooo choleeeera... |
ED - 2011-05-22 14:41:50 |
*wzięli shizola to teraz mają. Ed stał na dość wysokich nogach. wyżej niż zazwyczaj, powarkując cicho. ale nie rozglądał się, nie wyglądał tez na specjalnie czujnego, a działa miał w pozycji neutralnej, czyli po prostu cos mu strzeliło do łba i już. Zaraz tez zaczął pomrukiwać – w stronę Drala, kiedy ten się pojawił w zasięgu spojrzenia (Ed także trochę łbem ruszył), najwyraźniej uznał ze to jest Tracyn, i go przepraszał w ten sposób.* |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 14:51:24 |
*Jawa przysłuchując się obcym z ulgą stwierdził że nie dostrzegli jego obecności przynajmniej na razie. Zauważył też, ku swemu lekkiemu zdziwieniu, że droid bojowy ma jakąś własną osobowość, a nie jest tylko zwykłym automatem, wykonującym jakiś swój program. Oczywiście miało to też swoje złe strony, o czym przekonał się niemal stratowany przez niego żołnierz. Ucieszył się też, że przybysze mówią w zrozumiałym dla niego Basicu. |
Tangorn - 2011-05-22 14:58:02 |
- No to lepiej być ostrożnym... przeszukajmy to miejsce, może znajdziemy coś ciekawego. Ma ktoś coś przeciw? |
ED - 2011-05-22 15:11:07 |
*Kiedy Tracyn się odezwał, Ed się obrócił, i w tej chwili wyglądał jakby miał wielkie oczy. Ups… Nie ma co, głupio mu się zrobilo, bo spostrzeżenia niewidzialnego jawy były słuszne.* |
Tangorn - 2011-05-22 15:23:20 |
Tracyn polazł do skrzyń i zaczął je przeglądać. Zapachem się nie przejmował, bo uznał, że tak tu śmierdzi cały czas, Dral myślał podobnie, dopóki nie zwrócił mu uwagi Ed. |
ED - 2011-05-22 15:29:23 |
*węszący droid – to był dopiero hit, no ale w tej chwili Ed podejmował się tego zadania – cestianski model tropiący. na początku jeszcze jeszcze, ale potem bardzo się zaangażował, spuścił łeb, szedł na ugiętych nogach, no i węszył! i jakoś mu nie przyszło do głowy użyć skanera na formy życia. jakos tak spontanicznie wyszło. |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 15:36:46 |
*Jawa zauważył ze zgrozą że już go 'wyczuli' i zaczęli szukać. Co gorsza droid okazał się całkiem dobry w tropieniu, choć o dziwo nie wykrył Ktataka od razu jakimś normalnym skanerem. Może ich nie miał a może po prostu coś je zakłócało, tego Jawa nie wiedział i trochę go to wszystko zdziwiło. |
Tangorn - 2011-05-22 15:47:12 |
Całe to zamieszanie sprowadziło od razu Tracyna i grupa "obławowa" była już sklecona. No i dla nich nie było problemem odróżnienie płaszcza Thataka od reszty śmieci, wiec szybko podeszli do tego jak się zdawało trupa. |
ED - 2011-05-22 15:53:35 |
*kilka razy szarpnął się agresywnie do tyłu, ale ostatecznie nie zaatakował. stal paszczą w kierunku braci i tego stworka, którego mógł rozpoznać jedynie na podstawie wiedzy teoretycznej, bo jawy w życiu nie widział, i nie wąchał. dla niego nie był to zapach padliny, ale on miał węch podłączony pod analizator* |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 16:08:27 |
*Podniesienie Jawy przez klona zaowocowało rozpyleniem jeszcze intensywniejszego aromatu, przy którym siarkowodór mógłby ujść za perfumę, a niektórzy mawiają że farba przy nim ze ścian odłazi a odsłonięte metale korodują. |
Tangorn - 2011-05-22 16:18:33 |
- No skoro tak twie... |
ED - 2011-05-22 16:22:20 |
*Do tego wszystkiego dołączył się charczący ryk Eda, ale nie doszło do ataku. Bracia byli za blisko celu. Ed pochylił łeb, szarpnął się i dosłownie skoczyli bok prosto na skrzynie, ale ta go zamortyzowała, była to bowiem jedna z tych największych, większych nawet od Eda skrzyń. po owym zdarzeniu Ed ruszył nerwowym krokiem miedzy konsole i zaczął ich obchodzić, cały czas warcząc* |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 16:34:52 |
- Um.. Spokojnie... - *Odezwał się trochę tylko bardziej piskliwie niż zwykle.* - A ty co byś zrobił na moim miejscu jakby cię ktoś tak wyrwał z drzemki? - *Zapytał chcąc jakoś wyjść z trochę niezręcznej i niewygodnej sytuacji.* |
Tangorn - 2011-05-22 16:43:57 |
Dral spoglądał nerwowo na Eda, ale tan póki co w miarę spokojny był... a pojęcie w miarę było bardzo płynne jak dla nich. Póki co nie atakował, więc było dobrze. Może jakoś się tym zajmą. |
ED - 2011-05-22 16:46:41 |
*A Eda cały czas nosiło, i można było zaobserwować tendencję zacieśniania się kola, kiedy droid przy każdym kolejnym okrążeniem oswajał się z bliskością, a trucht jakim się poruszał jeszcze dodawał mu werwy i animuszu* |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 16:53:24 |
- Tak tylko sobie odpoczywałem... A wcześniej chodziłem tu po okolicy szukając kogoś lub czegoś... - *Odparł trochę nieskładnie Jawa, również bacznie obserwując droida.* - Trafiłem tu całkiem przypadkiem, a właściwie rozbiłem się w hangarze... Mógłbyś wziąć ten kosior? |
Tangorn - 2011-05-22 17:00:17 |
Nie uszło to uwadze Mando i ci zaczęli czuć się nieco nieswojo. Zerkali na siebie wymownie po czym lekkimi gestami wskazywali na Eda. Taka komunikacja niewerbalna powszechna wśród klonów. Nauczyli ich tego ich szkoleniowcy, każdy miał inne sposoby i ostatecznie sami poskładali to do kupy. |
ED - 2011-05-22 17:04:28 |
*Kiedy Dral mówił, Ed nadal krążył, ale zmieniła się jego postawa – nieco opuścił łeb i zwolnił, przy jednoczesnym podnoszeniu nóg wyżej przy każdym kroku. To byłą jego komunikacja niewerbalna tylko trudniej było ją interpretować, nie znając szczeółow jego ponad dwustuletniego zycia. ale widać było, ze wobec Drala żywi coś w rodzaju zaufania, ale nie zawsze, bo nie zawsze jest pewien ze ma do czynienia właśnie z Dralem. * |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 17:11:25 |
*Jawa widząc że żołnierze szybko się uspokoili też się trochę rozluźnił, na tyle na ile to było możliwe w objęciach Tracyna. Stwierdził że ten droid ma coś nie/tak ze swoimi obwodami logicznymi, albo kontrolą agresji, albo tak ogólnie z pomyślunkiem. W tym momencie nawet jakby miał sposobność to pewnie nie zaryzykowałby ucieczki. Co prawda nie czułby się jeszcze zbyt bezpiecznie z bliźniakami (jak zauważył), ale i tak bardziej niż wystawiony na atak maszyny. Wyglądało jednak na to, że ED się uspokaja. Jawa przyglądnął mu się bacznie i choć nie znał ani nie widział nigdy tego typu, zaczął się z ciekawości zastanawiać nad jego konstrukcją. Zaraz jednak powrócił 'na ziemię' i zapytał:* - A wy kim jesteście? I co to za statek? |
Tangorn - 2011-05-22 17:29:05 |
- No spokojnie... spokojnie. Zajmiemy się tym typkiem. I póki co tu zostaniemy |
ED - 2011-05-22 17:32:41 |
*ED nie tyle miał cos nie tak z systemem czy obwodami logicznymi, a miał, jak to prosto się określa, - zryty beret. Bracia zapewne już obserwując go zaczęli pojmować głębiej o czym mówił Hakon. Ed miał napady i tyle. A do tego mu tez zapach przeszkadzał. no ale w koncu oddaliwszy się stanął miejscu, ale działa miał nieznacznie podniesione. nie zwiastowało to tyle chęci ostrzału, co zdenerwowanie* |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 17:44:20 |
Jestem Tkatak Hallis; technik, mechanik, druciarz, naprawiacz. I podróżnik. - *Oznajmił Jawa dumnie (i piskliwie). Robot widocznie zaczął się już uspokajać, a Mandalorianie wydali mu się niespodziewanie przyjaźni więc postanowił spróbować rozwinąć znajomość z nimi. Pomachał w powietrzu nogami i zapytał* - Właśnie szukałem jakiegoś zajęcia, może będziecie mieli coś do roboty dla mnie? |
Tangorn - 2011-05-22 17:52:04 |
Gdy Ed odszedł sobie kawałek to Tracyn z Dralem postanowili zaryzykować i opuścili Tkatka na ziemię, po czym się odsunęli... no bo śmierdział a nikt nie lubi takiego zapachu. Nie był to rasizm jako tako, po prostu inne skale tolerowania zapachu i się tez rozmijali w tym co kto uważa za dobry zapach. |
ED - 2011-05-22 17:53:17 |
[puszczam kolejkę] |
Tkatak Hallis - 2011-05-22 20:44:15 |
*Ktatak nie miał za złe żadnej istocie, ewentualnie poza innym Jawą, że nie przepada za jego bliskością i mu to nie przeszkadzało. Aczkolwiek w tym momencie raczej wolałby żeby nowi koledzy nie oddalali się zbytnio, żeby droid czasem nie zdecydował się jednak na atak. |
Tangorn - 2011-05-23 16:58:38 |
Aż tak się nie oddalą, bo jednak potem nie chcieli go z podłogi pokładu zdrapywać a i śmierdział by pewnie gorzej niż teraz. A rozgarnięty jawa może się przydać przy naprawach, bo co prawda obaj szybko się uczyli i coś niecoś na mechanice i elektronice się znali, to jednak to ich specjalnością nie było. Ktoś w końcu naprawami musi pokierować i niech to już będzie ten jawa, byleby tylko wiedział co robić. W Zina trochę wątpili. |
ED - 2011-05-24 17:37:26 |
[puszczam] |
Tkatak Hallis - 2011-05-25 08:36:35 |
*Tkatak nie zwlekając ruszył za Mandalorianami, również rozglądając się dookoła.* |
Tangorn - 2011-05-25 13:15:27 |
Właściwie to tylko Tracyn się ruszył, ale skoro Tkatak podążył za nim, to Dral zamykał pochód, by pilnować ich małego "gościa". Klon też gestem ręki uspokajał Eda, pokazując mu, że mają wszystko pod kontrolą. Obaj Mando woleli też trzymać się od niego z daleka, ze względu na "jawowatego". |
ED - 2011-05-25 13:30:29 |
*ED się nie ruszał, i rzeczywiście to było niepokojące. pewnie się obraził ze go nie przedstawiono i w związku tym nie poczuwał się do obowiązku zabawiania gościa swoim towarzystwem, co chyba zwarzywszy na sposób bycia Eda nie było takie złe. Gorzej jak mu się ten stan utrzyma dłużej.* |
Tkatak Hallis - 2011-05-25 19:31:42 |
*Jawa z zaciekawieniem zbliżył się do konsoli. Najprawdopodobniej służyć musiała do obsługi taczającego ich sprzętu. Zapewne też była to główna konsola, na co wskazywało jej usytuowanie i złożoność. Jawa stając na palcach przyjrzał się jej elementom, ale żadne oznaczenie nie wydało mu się znajome.* A ktoś już coś grzebał przy tym? |
Tangorn - 2011-05-25 20:20:31 |
Najprawdopodobniej służyła do obsługi jednego z tych sprzętów, zapewne tego najbliższego. Ale podobnych konsol było w tym pomieszczeniu kilka i wszystkie były raczej podobne do siebie. No i wszystkie były w tym dziwnym obcym języku. W ogóle ten cały statek był całkiem obcy... tutaj nawet kable nie przypominały tych standardowych używanych w Galaktyce. I jak się tutaj odnaleźć? |
ED - 2011-05-25 20:45:10 |
[puszczam kolejkę] |
Tkatak Hallis - 2011-05-25 20:50:38 |
[ED na razie nic szczególnego nie robi (i wie o tym jakby co)] |
Tangorn - 2011-05-25 21:04:55 |
- To akurat sprawdzaliśmy... o tym włączasz to...
- Podobnego urządzenia nie znaleźliśmy... ale chyba coś robi z dłońmi by móc bawić się hologramami. Tyle... w kable też spoglądaliśmy przez dziury w poszyciu ale to już taka czarna magia dla nas. |
Tkatak Hallis - 2011-05-25 21:40:57 |
Jawa wpatrywał się uważnie w animację instruktażową. Stwierdził, że z każdą chwilą ten statek coraz bardziej go zaskakuje. Nie tylko nigdy dotychczas nie spotkał się z takimi hologramami, choć spotkał się z niewieloma i właściwie nie zdawał sobie sprawy z jak wyjątkowym urządzeniem ma właśnie do czynienia, ale też nie słyszał nawet o takim sposobie używania konsoli. Jednak nie wydało mu się to zbyt skomplikowane - ot zamiast naciskać guziki trzeba było 'dotykać' i obrazów. Dodatkowo można było przenosić 'fragmenty' tak jak było wygodnie. |
Tangorn - 2011-05-25 21:57:12 |
No ale niestety byli przy innym rodzaju konsoli, więc nie da rady i trzeba robić to na piechotę. |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 10:04:08 |
- Ewentualnie można spróbować to jakoś obejść. Wspominaliście coś o jakichś dziurach..? - Zapiszczał Jawa. |
Tangorn - 2011-05-26 17:40:13 |
- A Próbuj jeśli chcesz... my tam wolimy na piechotę się zorientować jak to działa i to rozgryźć. Pierdolnięcie prądem nie leży w zasięgu naszych marzeń |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 19:26:01 |
Jawa jeszcze raz rozważył czy próba omijania ewentualnych zabezpieczeń jest dobrym pomysłem. Nie dostrzegł w okolicy innych działających konsol, więc trochę szkoda by było zepsuć tę też choć pewnie wcześniej czy później udałoby się ją z powrotem nareperować. Spojrzał na wskazane dziury, ale postanowił na razie się niemi nie zajmować, najwyżej zerknąć do środka jeśli będzie przechodził obok. Jeśli będzie trzeba się dostać do rzeczy w ścianie, to zdejmie się płyty, albo wytnie w nich otwór. Skoro przebiły je blastery, to nie powinny być zbyt grube, a Jawie wystarczy mała dziura żeby się wślizgnąć do kanałów i pustych przestrzeni wewnątrz konstrukcji. |
Tangorn - 2011-05-26 19:34:30 |
Obaj się tylko zaśmiali i spojrzeli po sobie. |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 19:44:14 |
Tkatak przekrzywił głowę jak jakiś psowaty zwierz, okazując tak jednocześnie zdziwienie i zaciekawienie. Wiedział o co im chodzi z systemem sztucznej inteligencji ale nie spotkał nigdy jej zastosowania w żadnym statku, a zwłaszcza tak potężnej jednostce. Pomyślał też, że nie wie czy nie jest to czasem jednostka bojowa i lepiej by było żeby nie. Okręt bojowy z własną własną inteligencją nie byłby dobrym pomysłem zwłaszcza gdyby była ona wolna. Przez myśl przeszło mu żeby spróbować zagadać 'do statku' ale stwierdził że po pierwsze żołnierze wzięli by go pewnie za wariata, a po drugie okręt i tak mógłby nie rozumieć jego języka. Postanowił na razie zostawić tę kwestię, oraz nieużyteczną prawdopodobnie konsolę i dowiedzieć się więcej. |
Tangorn - 2011-05-26 19:48:12 |
- Edzik? Odwróć się to go zobaczysz... to ten wielki droid. Jest tu od paru dni chyba i już coś niecoś się dowiedział razem z resztą jego grupy. A kto tu dowodzi to nie mam pojęcia |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 20:06:17 |
Gryzoń spojrzał kątem oka na droida, z lekkim niedowierzaniem, i zrezygnował na razie z prób konwersacji. Z lekką rezygnacją zapytał: |
Tangorn - 2011-05-26 20:09:26 |
- Eee... yyy... chyba Zin najwięcej wie, ale gdzie on jet to nie wiem, a i pewnie spierdoli na nasz widok. |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 20:20:15 |
Poczuł silną chęć pacnięcia dłonią o czoło ale pomyślał że to mogłoby urazić Mando. Z jednej strony z nimi bezpieczniej, a z drugiej nie dało się porozmawiać ze wspomnianym Zinem. |
Tangorn - 2011-05-26 20:30:30 |
- Hmm... no to tak. U nas jest jeszcze ze trzech dżedajców, agresywne zwierzątko terytorialne... jakiś imperialec podobno, wspomniany tamten Ed... jakaś dziennikarka i chuj wie kto jeszcze. No i nasz ojczulek, który bywa drażliwy, zwłaszcza gdy sobie wypije... a to mu się zdarza średnio co kilka godzin, więc lepiej się przygotuj psychicznie |
ED - 2011-05-26 20:47:02 |
*Ed był wręcz nieprzyzwoicie spokojny i cierpliwy, co mogło, a nawet powinno budzić podejrzenia, i zaraz się okazało to słuszne, bo skoro tylko zrobiło się cicho i Dral trochę się zbliżył, dało się słyszeć nie tyle powarkiwanie co otwarcie wrogie warczenie. Ed był zły, ale świadomie, nie napadowo.* |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 20:56:34 |
Jawie średnio spodobało się stwierdzenie droida, które dotarło do jego czułych uszu mimo warczenia (które jako dość maszynowe w dodatku z doświadczenia potrafił 'odfiltrować'), ale nie przejął się nim. Postanowił omijać, zwłaszcza będąc samemu, tę maszynkę szerokim łukiem. Na szczęście z tego co mówili bardziej pozytywnie do niego nastawieni żołnierze, był tylko jeden taki blaszak na pokładzie. |
Tangorn - 2011-05-26 21:07:43 |
- Tiaaa... mnie tam tylko zależy by go nie wdeptać w ziemię. Może się przyda... i może się go przekona by się wykąpał, bo jedzie od niego gorzej niż od Tanga i Seco po "ciągu" alkoholowym |
ED - 2011-05-26 21:16:20 |
*Niestety taki to typ z tego Eda był, każdy kto nie przeszedł Edowego rytuału był traktowany inaczej – gniew, z resztą zupełnie nieuzasadniony ale realny – pozostawał. |
Tkatak Hallis - 2011-05-26 21:52:21 |
Tkataka uspokoiło trochę wyłączenie 'warczenia' przez droida, jednak wciąż pozostawał czujny. Stwierdził że coś z tą maszyną jest nietak i warto by było jej zajrzeć do środka... Jednak to może kiedyś. Na razie zamierzał się skupić na okręcie, a do droida zajrzy może kiedyś przy okazji. Bez słowa podążył za Tracynem. |
Tangorn - 2011-05-26 21:58:20 |
No i Tracyn wlazł w tunel techniczny, którym tutaj przyszli, a potem skierował się do hangaru. w sumie droga była prosta jak w mordę strzelił, zboczyć się nie bardzo dało, wszystkie drzwi były pozamykane. |
ED - 2011-05-26 22:05:41 |
*Zajrzenie do Eda, marzenie ściętej głowy. ale zawsze jakieś marzenie… |
Tangorn - 2011-05-27 08:51:24 |
Nie no aż tak złośliwi to oni nie byli, poza tym z racji tatuaży to było bardzo utrudnione, jedynie w przypadku osób, które ich nie znały mogli takie numery odstawiać. Po znakach na twarzy można ich było rozpoznać dosyć łatwo, bo się kształtami różniły i nieco odcieniem. |
ED - 2011-05-27 08:57:09 |
*Przy Edzie mogli, musieli tylko trochę poudawać. Bo niestety tatuaże na twarzach dla Eda były nieczytelne, a na pewno nie w spontanicznym postrzeganiu, gdyby zrobił zrzut, wyostrzył i przybliżył to pewnie tak. Albo jakby stali półtora metra przed nim. Tak wiec bez wątpienia Ed zaliczał się do ślepych. Jakoś tak dziwnie mruknął, jakby go dotknęło to stwierdzenie, ale nic się nie stało, szedł dalej i nawet nie zwolnił.* |
Tangorn - 2011-05-27 09:02:03 |
Gdy tak mruknął to do Drala dotarło, że palnął lekką gafę. No tak, Ed był przecież prawie ślepy, na 6 fotoreceptorów działał mu jedynie jeden! |
ED - 2011-05-27 09:08:48 |
*człapanie i dźwięki wydawane przez Eda nie zmieniły się czyli wszystko było w porządku* |
Tangorn - 2011-05-27 10:09:32 |
- Ciekawe czy droidy takową posiadają? |
Tkatak Hallis - 2011-05-27 10:55:23 |
Jawa dreptał trzymając się blisko Tarcyna i przysłuchiwał się pogawędce Drala z Edem w wyniku czego nabrał przekonania, że tak naprawdę ci ludzie nie znają się zbyt dobrze z robotem i być może też z innymi pasażerami statku. Przyszło mu też do głowy, że nie mieli tu żadnego profesjonalnego technika (o ile oczywiście ED jest na pokładzie dłużej niż klony). Zatarł ręce, bo ta myśl go ucieszyła. Zadarł głowę do góry aby spojrzeć w twarz Tarcynowi. |
ED - 2011-05-27 11:53:38 |
*O tym tez Ed wiedział tylko w teorii, ze klony były „pędzone” by jak najszybciej uzyskać maksymalną wydajność fizyczną i umysł za tym nie nadążał, rozwijając się w swoim tempie. Ale na razie nie rzucało się to w oczy, wprawdzie mało Drala znał, ale mógł z całym przekonaniem stwierdzić ze mimo pewnych biologicznych utrudnień od Nasha i Zina był doroślejszy na pewno. A taki „dziecięcy” uśmiech był nawet uroczy. Dlatego też Ed mruknął sobie, jakby mu sprawiono przyjemność.* |
Tangorn - 2011-05-27 16:47:55 |
Tracyn też przysłuchiwał się konwersacji brata z Edem i tylko czekał na nieśmiertelny tekst mówiący o tym, że to on jest przystojniejszy i mądrzejszy... Praktycznie oni zawsze się o to kłócili i nie przeszkadzał im fakt, że biologicznie byli identyczni. Ot taki żartobliwy spór o to kto lepszy. |
ED - 2011-05-27 17:46:32 |
*Niestety dla Eda przystojność „bliźniaków” czyli który jest przystojniejszy tez było niuansem umykającym. chyba ze jeden miałby brodę a drugi nie, ale i tak przystojniejszy byłby ten którego by bardziej lubił, bo to jednak nie człowiek, i najpierw lubi a potem mu się coś podoba.* |
Tangorn - 2011-05-27 17:51:36 |
Tracyn i Dral obecnie nie różnili się za bardzo, chociaż przedtem tak było. Dral miał dłuższe włosy oraz nieco opaloną skórę a do tego nosił jakiś wisiorek na szyi zabrany z Vanui, ale po ostatnich wydarzeniach wrócił do "standardowego wyglądu klona". Ale jak będzie chwila spokoju i wytchnienia to znowu sobie poeksperymentuje z wyglądem. |
ED - 2011-05-27 17:59:23 |
*jakby nada miał ten inny wygląd to Ed by go rozpoznawał. czyli rozróżniał ich raczej bez problemu bo nadal mieli takie same głosy, choć trochę inne tony. Dla Eda w porywach głos był ważniejszy niż obraz, jak go uspokajali to najpierw mówili a potem dotykali. |
Tangorn - 2011-05-27 18:13:57 |
Gdyby im jakiś aruetii (obcy) wyskoczył z probówką, to by się mocno wkurzyli, bo takie żarty to tylko w kręgu rodzinnym były tolerowane. A kogoś obcego z pewnością by pobili. |
ED - 2011-05-27 18:17:45 |
Tylko szeregowego? *wokoder Eda wyprodukował w tym pytaniu szczere zdumienie. Wiedział, ze to jest klon z tych lepszych, wiec czemu tylko szeregowy? |
Tangorn - 2011-05-27 18:23:56 |
- Tak. Naszym oddziałem dowodził Ven, mój brat i on miał stopień sierżanta. Ale oddziały specjalne były odseparowane od normalnej piechoty i ich drzewka dowodzenia. Byle sierżant nie mógł nam wydawać rozkazów, przyjmowaliśmy je tylko od dowództwa wyższej półki. |
ED - 2011-05-27 18:26:57 |
Łapię *oznajmił olbrzym bo to akurat co powiedział Dral było jasne. no ale nieszczęśliwie nie wiedział, jak podtrzymać temat, więc zaczął... mruczeć, ale to tak głośno ze tamci z przodu pewnie słyszeli* |
Tangorn - 2011-05-27 18:38:58 |
Dral zdziwiony na Eda spojrzał, bo to mruczenie od dłuższego czasu go zastanawiało, ale nie bardzo wiedział co ono oznacza... więc postanowił zapytać. |
ED - 2011-05-27 18:42:35 |
*Ed nagle jakby się obudził i zatrzymał się w pól kroku, dosłownie, bo z noga w powietrzu, nieco podniesiony, i bardzo wymownie to wyglądało. zaskoczony, wyrwany z zamyślenia droid. zdawał się patrzeć prosto w oczy* |
Tangorn - 2011-05-27 18:48:18 |
Powstrzymał parsknięcie śmiechem, bo taki wyrwany z zamyślenia droid to bardzo rzadki widok. A widok zmieszanego droida to już w ogóle bezcenny. Dral do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak się da. Ale w sumie... Ed normalnym droidem nie był. |
ED - 2011-05-27 18:58:05 |
*Nie był bez dwóch zdań a to wszystko to były ruchy przyswojone, zupełnie jak i dźwięki. Ed się upodobnił do istoty z którymi przebywał, bo i ruchy miał bardziej owadzie niż ssacze. Ale to się może zmienić jak będzie przebywał z innymi, już się powoli zmieniało bo Ed potrafił się ruszać coraz płynniej, zwłaszcza w bliskim kontakcie.* |
Tangorn - 2011-05-27 19:03:03 |
- Ahaaa... |
ED - 2011-05-27 19:07:09 |
rdzenni mieszkańcy Ord Cestus. Stamtąd pochodzę. Cestus Cybernetics. Takie duze owady. jakbym miał być organikiem, to chciałbym być x’tingiem… *to ostatnie było głupie i infantylne, no ale stwierdził, ze skoro Dral ma rozwojowo 15 lat, to za bardzo się nie ośmieszy tym. A wypowiadanie słowa „chciałbym” było nieco źle widziane w wykonaniu blaszaków. tym bardziej ze to odnośnie czego się wypowiedział było całkowicie niemożliwe* |
Tkatak Hallis - 2011-05-27 19:25:23 |
Na słowa klona o wakacjach Tkatakowi zaświeciły jaśniej oczy ze zdziwienia. Myślał, że spędził z ludźmi dość czasu aby mniej więcej ich rozumieć, ale czasem wciąż go zaskakiwali. Jednak na słowa "ten złom chce by go naprawić" trochę się zaniepokoił. Jeśli faktycznie ten statek miał własną świadomość to może zechcieć ich sobie podporządkować dla swoich celów, jeśli będzie miał możliwość. Co prawda Jawa mógłby się nawet zaprzyjaźnić z tak wspaniałą, ogromną maszyną ale Tkatak cenił sobie jednak wolność i swobodę. |
Tangorn - 2011-05-28 18:06:57 |
Dral: |
ED - 2011-05-28 18:16:03 |
Jeśli mnie podłączysz do projektora to ci pokaże *odparł Ed. Bo czekanie az dadzą Holonek może trochę wygasić zapał. Sceptycyzm Eda wygasał powoli. za każdym razem kiedy wychodziło z rozmowy cos, co mogło go wściec, czy narazić na śmieszność a było przyjęte normalnie sprawiało, ze następne już przechodziły coraz lżej. Ed nabierał zaufania. przekonania, ze jest traktowany jak… jak coś więcej niż rzecz.* |
Tangorn - 2011-05-28 18:27:08 |
- Hmm... na statku chyba mamy jakiś przenośny |
ED - 2011-05-28 18:32:13 |
*określony czas byłby kobieta potem znowu mężczyzną. będąc kobieta mógłby urodzić dzieci, a będąc mężczyzną – spłodzić je. Dla ludzi pewnie to było nienormalne ale dla Eda to było idealne wyjście. Tylko co z tego, i tak jest droidem.* |
Tangorn - 2011-05-28 18:45:35 |
- No co prawda niestety to niewykonalne... ale marzyć sobie można. |
ED - 2011-05-28 18:51:41 |
*Nie wierze ze nie uważasz tego za głupie – pomyślał wpatrzony w klona ED. no ale jego taktowność uznawał za komplement. Zdawał się teraz trzymać Drala wzrokiem. żeby mu nie uciekł. Marzenia… wcześniej nie. teraz – zaczynał mieć. właściwie do czasu kiedy tu utknęli. na Tytonie zaczęły mu się pierwsze przebłyski jego mocy sprawczej, poczucia bycia osobą i związanych z tym profitów. zaspokajanie próżnej chęci patrzenia na stokrotkę. Nikt mu nie zadawał tego jako polecenia. chodził tam sam. Teraz tez chętnie by tam poszedł* |
Tangorn - 2011-05-28 19:07:59 |
Szczerze nie uważał tego za głupie, bo przez całe jego "dzieciństwo" niemal wszyscy wmawiali im - klonom, że oni nie mogą o niczym marzyć, bo mają jasno określony cel i muszą go wykonać - walczyć i ginąc za republikę. Dlatego w pewnym stopniu Eda rozumiał. |
ED - 2011-05-28 19:13:24 |
*kolejny obrazek z serii Ed nie wierzy własnym audioreceptorom. To było jak marzenie Hakona by wyjechać na trzy dni na Naboo. Prawdziwe marzenie, całkiem realne, możliwe do zrealizowania, ale jednak…* |
Tangorn - 2011-05-28 19:28:28 |
- Hej, hej! Co to za pesymizm, co? |
ED - 2011-05-28 19:33:11 |
*Ale Ed nie dał się pocieszyć, cóż, on w takim szambie był pierwszy raz i odzywały się uczulenia na związki chemiczne. Poza tym Ed miał nieco inne doświadczenia. Przede wszystkim uraz związany z zamknięciem. Kiedy Dral zaczął tłomaczyć, droidzisko się odsunęło o krok i poczyniło ruch, jakby chciało się obejrzeć do tyłu. Tak lekko łbem w bok, i znowu do przodu. I nagle – jak nie wyrwie, z rykiem godnym stada Rankorów i prosto w ścianę… ale nie przed siebie tylko w bok. Albo błąd w obliczeniach albo autoagresja* |
Tangorn - 2011-05-28 19:58:36 |
Dral prewencyjnie odskoczył nieco do tyłu i przybrał postawę bojową, a jego mięśnie automatycznie przygotowały się do starcia, chociaż do takiego pewnie nie dojdzie. Ale to już działał instynkt, wpajany mu od dnia narodzin. |
ED - 2011-05-28 20:03:32 |
*ED nie widział teraz Drala. miał tylko 60 stopni pola widzenia. gdyby miał sprawne fotoreceptory, widział by go, a tak to nawet kopal na słuch. całkiem efektywnie, ale teraz nie, teraz nie miał w głowie kopania bo obu nóg użył do ucieczki, kilka kroków w „truchcie”, i znalazł się już w pomieszczeniu z wieloma konsolami, w którym dobiegł do tego miejsca co wcześniej, kiedy razem dwójką braci jeszcze przed spotkaniem Jawy – zrobili cenę. Tam się zatrzymał. Warknął, cofnął się, i zawrócił, nadal nerwowo, ale nie agresywnie* |
Tangorn - 2011-05-28 20:15:30 |
No a klon za nim ruszył w pogoń, bo się martwił o Eda. Kto wie co on może zrobić w takim stanie? Jeszcze gdzieś wpadnie, zabładzi, coś rozwali albo co gorsza sam siebie uszkodzi. Oj oj niedobrze. |
ED - 2011-05-28 20:21:44 |
*Zatem Ed przez jakiś czas biegł prosto na Drala ale wyhamował. Uderzył silnie stopą o podłoże, aż poszły iskry, warknął, jakby miał atakować, i cofnął się pól kroku i tak w półmroku został. Mijały sekundy. Jedna, druga, nic się nie dzieje. trzecia, czwarta – rozległ się szum włączanej chłodnicy, w końcu dziesiąta sekunda – Ed opadł na nogach tak ze stał się niższy niż w pułapie standardowym. Pochylił się, to chyba było przepraszanie za swoje zachowanie którego nie dało się nijak wytłumaczyć. Wyglądało na to ze nawet sam Ed nie wie, co tak naprawdę się stało i dlaczego, ale bez wątpienia czul się winny* |
Tkatak Hallis - 2011-05-28 21:26:41 |
Jawa obejrzał się, ale nie dostrzegł już towarzyszy którzy zostali w tyle. Odniósł wrażenie że słyszy jakieś hałasy ale był już zbyt daleko aby stwierdzić co je wywołało. Nie zatrzymując się szedł dalej z Tarcynem zastanawiając się co to wszystko znaczy. Albo będzie bardzo ciekawie albo wyjątkowo parszywie. |
Tangorn - 2011-05-29 10:10:16 |
Tracyn: |
ED - 2011-05-29 10:16:06 |
*W tej chwili jeszcze do niego nie dochodziło, ale jak się uspokoi, przemyśli, to bardzo doceni postawę Drala. na razie był już niejako przed drzwiami do normalności ale tylko zaglądał. warczał, sapał, chłodnica chodziła, a dioda migała bardzo szybko, jednak z tendencją do zwalniania, czyli Ed się uspokajał. jeśli nic się nie wydarzy, typu nic się nie przewróci, nie wyda niespodziewanego dźwięku, nie zaskoczy Eda, to wszystko będzie dobrze. istniało jednak ryzyko ze sam statek zechce sprawdzić „co się stanie jeśli teraz” na przykład pojawię się „duchem”. Oby nie* |
Hakon - 2011-05-29 10:19:33 |
*Pojawił się kolejny bodziec, jednak nie zza Eda a zza Drala, wiec Ed go widział od początku, a był to Hakon, kroczący spokojnie w ich kierunku, bez płaszcza, rozpięty pod szyją, z zakasanymi rękami, wyglądał teraz bardziej jak rolnik niż jak jedi.* |
Tangorn - 2011-05-29 10:23:44 |
Dral powolutku podchodził, niepewny dalszego zachowania Eda, gdy ktoś się nagle odezwał zza jego pleców, więc ponownie instynkt żołnierski zadziałał. Klon odwrócił się błyskawicznie na pięcie po czym stanął w dogodnej do obrony pozycji i tylko wzrokiem szukał przeciwnika, ale zobaczył tylko tego Jedi, więc się rozluźnił. Kojarzył, że on ma dobre relacje z Edem, więc można by go poprosić o pomoc lub zapytać o co chodzi. |
ED - 2011-05-29 10:27:33 |
*Eda najwyraźniej zaniepokoił ruch Drala, bo Hakon zbliżał się w sposób dla niego akceptowalny. Warknął, cofnął się dwa metry, z łbem zadartym, ale nic się nie stało, i po chwili wrócił do pozycji wyjściowej. na Hakona zdawać by się mogło w ogóle nie zareagował, nie odezwał się do niego, nie obwarczał, jakby go nie widział.* |
Hakon - 2011-05-29 10:32:01 |
*Jedi tez trochę zareagował na ruch Drala – oczy mu się przymknęły, jakby zawiał silny wiatr, ale jedi jak to jedi, panowanie nad sobą ma opanowane, zaraz wszystko się uspokoiło, oprócz Eda, ale i on zaraz się uspokoi.* |
Tangorn - 2011-05-29 11:04:38 |
Klon już całkiem się rozluźnił i tylko spoglądał to na Hakona to na Eda, trochę niepewny tego, co ma teraz robić. Wiadomo, pierwszy raz był w takiej sytuacji, ale na szczęście dosyć szybko adaptował się do nowej sytuacji. I nawet ten pokręcony i trochę przerażający statek tego nie zachwiał. |
ED - 2011-05-29 11:10:23 |
*Edowi przechodziło, stal prawie jak gdyby nigdy nic, wyglądał na zmęczonego, bo chociaż był maszyną – fizycznie przynamniej to często sprawiał dziwne wrażenia stanów żywej istoty – zmęczenia, strachu, gniewu czy radości. A to, co się stało przed chwilą – stres, tak skumulowany był po prostu wykańczający. Nagle Ed wydał się wyjątkowo potulny i niegroźny, czyli pewnie następny etap. łeb opuściwszy wbił „spojrzenie” w piety Drala i mruknął, cicho, nieśmiało, ale mruknąl* |
Hakon - 2011-05-29 11:16:26 |
*Pozwolił opaść ramionom luźno, potem je strzepnął i wsunął ręce w kieszenie, trochę nie po mistrzowsku, widać dla wygody, lub by ukryć mowę ciała która mogłaby dać Edowi jakiś sprzeczny sygnał. Hakon w tym miejscu tez był trochę podenerwowany, ale to chyba każdy. W kierunku Drala pokiwał głowa, jakby mówił: dobrze. Nie każdy może tak sobie spokojnie stać kiedy chwile temu był świadkiem stanów napadowych dwu tonowego „świra”* |
Tangorn - 2011-05-29 11:23:57 |
No Dral kieszeni nie miał, więc tak luźno stanąć nie mógł, jedynie co to się pasem mógł pobawić, ale to też nie najlepszy wybór, bo tam miał magazynki do broni, ze trzy granaty, linkę i parę różnych drobiazgów w tym nóż myśliwski. Mały zestaw przetrwania. |
ED - 2011-05-29 11:30:13 |
*Ed się nie poruszył, nie zareagował, ale mruknął, wiec istniało podejrzenie ze coś tam widział. zęby pewnie, bo zęby na tle twarzy widać dość dobrze. A on na pewno przez tyle lat już rozumiał, poza tym mimikę wielu gatunków miał opanowaną. |
Hakon - 2011-05-29 11:33:42 |
No podejdź tu! *dał wskazówkę Dralowi, już trochę bardziej nachalnie, bo ruch głowy nie zaskoczył, ale mówił na tyle cicho ze Ed nie musiał tego wyłapać* Tak, na Dżedajskiej Planecie tak właśnie jest i na niego to działało, nie ten Ed był, i aż żal patrzeć na to co się z nim dzieje *Obserwował Eda. Drala tez. Już trochę inny, luźniejszy niż klony za czasów „świetności”* Urok tego miejsca degraduje, tak… |
Tangorn - 2011-05-29 11:38:17 |
No to skoro już werbalnie się do niego barabel zwrócił no to Dral podszedł, spokojnie, w ogóle nie dając po sobie poznać, że towarzystwo Jedi w jakikolwiek sposób mu przeszkadza. Bo chyba jednak nie przeszkadzało aż tak... bo póki co Hakon miał czystą kartkę. Bo jak to mówią, lepiej nie oceniać książki po okładce. Mądre słowa. Jedi nie jedi, trza się przekonać czym to pachnie. |
ED - 2011-05-29 11:42:44 |
*Nie będzie, bo już Eda poznał, teraz najwyżej może obserwować różne jego stany, ale poznali się w trochę stresujących okolicznościach, choć i tak spod znaku tych spokojniejszych. Kiedy Dral się ruszył, zaraz ruszył się i Ed, jakby to był dla niego jakiś sygnał. I to tak synchronicznie jak pies na smyczy. ociężale, flegmatycznie, spokojnie. Szedł jeszcze jak Dral się zatrzymał i po chwili dało się słyszeć takie stuk metalu o metal, kiedy Ed „zaparkował” czołem między łopatkami Drala. I tak został, już nie uciekł* |
Hakon - 2011-05-29 11:46:27 |
Wszystko ma swoje dobre i złe strony, może gdybyś poznał go jako spokojnego, a potem okazało by się, ze ma tego przysłowiowego diabła ze skórą, to twoje rozgoryczenie sprawiło by, ze zerwał byś z nim kontakt, przez to pogłębiając jeszcze bardziej ten stan… a tak jesteś juz zahartowany *I tu wtedy właśnie Ed się przyczłapał, a Hakon poszerzył usta uśmiechem, Az blizny pooperacyjne pojaśniały.* Ale tego, jaki on jest naprawdę, nie da się zmienić i prędzej czy później on to pokaże *lekkie podniesienie ręki wskazało właśnie na Eda, lub na nich obu, ale Dral już pewnie wiedział, co zrobił droid. Droid/niedroid, trudna kwestia.* |
Vi - 2011-05-29 11:51:55 |
Nie. To nie dawało jej spokoju. Tak nagle przerwana rozmowa. Było jej głupio. Straszliwie głupio. Nie lubiła rozmawiać o sobie, o swoich problemach. To w końcu tylko i wyłącznie jej sprawa. A już zwłaszcza nie lubiła dzielić się swoimi momentami słabości. Przecież nie była wyjątkowa. Była zwykła. Jedna z wielu. Co nie zmieniało faktu, ze musiała znaleźć ED'a. Miała dość czasu w samotności, by wszystko przemyśleć. A teraz zostało jej tylko znaleźć Ed'a i go bardzo przeprosić, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że go uraziła. |
Tangorn - 2011-05-29 11:53:28 |
- Nie koniecznie... znam dobrze swojego ojca i z całą stanowczością mogę powiedzieć, że on ma diabła za skórą, którego raczej nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby poznać. No ale może masz rację, tak nie jest źle a okazji do rozmowy w innym otoczeniu pewnie nie zabraknie. |
ED - 2011-05-29 12:00:05 |
*Miał racje. Bardziej przeprosin i jakiejś formy przekazania sympatii. witał się normalnie, głosem, ewentualnie pozwoleniem pogłaskania się. Tak standartowo bo w przypływach dobrego humoru i serdeczności potrafił nawet „całować”. O tym wiedziała co nieco właśnie wchodząca Vi, ale póki co nie zareagował na nią, choć wypowiedziała jego imię* |
Hakon - 2011-05-29 12:04:55 |
*Skinął głową, raz drugi, po prostu pokiwał głową na wieść o diable za skóra ojca, bo tego diabła w mocy było widać. Ale to był zupełnie inny rodzaj diabła niż ten Edowy, bo ten u Eda to był z dawna pielęgnowany uraz psychiczny, przez dwie setki lat a i wcześniej o nieznanej przeszłości, no i Ed nie chciał tego diabła. Widać było, ze się męczy.* |
Vi - 2011-05-29 12:11:21 |
Uśmiechnęła się trochę krzywo do klona i Hakona. Poprawiła nerwowo kosmyki włosów, które opadły jej na twarz. W końcu Spojrzała na ED'a. Nie umknęło jej to, że nie odpowiedział na jej przywitanie, mimo, że wymówiła jego imię. |
Tangorn - 2011-05-29 12:15:15 |
No diabeł Edowy był inny, chociaż Tangowy tez nie nowy, był w końcu od 30 lat pielęgnowany i raczej jego "właściciel" nie przejawiał żadnej chęci pozbycia się go, bo w końcu w niektórych sytuacjach mu bardzo pomagał i bywał użyteczny. |
ED - 2011-05-29 12:25:52 |
*Jeśli by znała Eda lepiej, to już by wiedziała ze stoi poza odległością krytyczną – 7 metrów, absolutnym tabu dla tych których Ed nie akceptuje, a ona pokonała tę odległość bez jego sprzeciwu, wiec to już jest gest dobrej woli. Na tle gasnących emocji sprzed chwili pojawiło się wspomnienie tamtego zdarzenia. odepchniecie, reakcją na jego otwarcie się była po prostu zamkniecie drzwiczek. Spadaj – trzymamy dystans. to trzymamy. Dostał Ed po pysku. To i tego pyska już nie pchał. ale tez nie rozumiał za co dostał, co budziło niepokój. Ed miał dość niepokoju. Strachu. Wolał teraz bezpieczne plecy Drala. |
Hakon - 2011-05-29 12:30:18 |
*Dżedaje to do siebie mają i to nie tajemnica – ze czują stany, a stan Vi był bardzo jaskrawy. Uśmiechnął się wiec do niej pokrzepiająco ta swoją niezbyt piękną, ale nową twarzą, jakby mówił: wiem o co chodzi, nie bój się, wszystko będzie dobrze. a kiedy Dral zagadywał Eda, on zbliżył się do kobiety, spokojnie, bokiem, i szepnął* |
Vi - 2011-05-29 12:41:05 |
-Byłabym bardzo wdzięczna... To nie powinno zająć dużo czasu... Tak myślę... - odpowiedziała klonowi, po czym uśmiechnęła się niepewnie do Hakona. -Myślę, że sobie poradzę... Po prostu... muszę go przeprosić. Nic po za tym. - powiedziała, znów przenosząc wzrok na droida. Przyglądała mu się, zastanawiając jak blisko może podejść, bo chyba nie będą rozmawiać z tak daleka. W końcu zebrała się w sobie i skubiąc nerwowo rękawy płaszcza podeszła do ED'a. |
Tangorn - 2011-05-29 12:41:44 |
- No dobrze, to ja idę zwiedzać |
ED - 2011-05-29 12:56:13 |
*ED niestety nie wygłosił patetycznej mowy na temat przebaczania, czy tego co czuje. jak powiedział Hakon – był dopiero padawanem w tej kwestii. zdolnym, chętnym, owszem, ale uczniem. A temat był trudny. |
Hakon - 2011-05-29 12:57:56 |
*A Hakon nie obejrzał się, co nie znaczy ze nie podglądał, bo w Mocy niemal siedział na Edzie. Niedobry moment na przepraszanie, ale Ed się starał. wszystko będzie dobrze, przecież to nie jest żaden potwór. Po drodze Hakon coś na podłodze leżącego kopał co krok, jak czasem na Couruscant młodzież robi – nakrętkę, czy coś.* |
Vi - 2011-05-29 13:10:11 |
Po prostu stała tak przed nim, szarpiąc coraz mocniej rękaw. Wiedziała doskonale, że nie jest w porządku. Ale nie wiedziała jak to naprawić. Nie chciała. Nie chciała popsuć tego wszystkiego, ale stało się... A teraz będzie musiała się napracować, by naprawić to co spieprzyła. |
Tangorn - 2011-05-29 13:23:57 |
A Dral podszedł do jakieś maszyny i zaczął ją ogladać, no ale nie wiedział co to jest, więc podszedł do kolejnej i tak w sumie co chwilę zmieniał obiekt zainteresowania. Rzucił okiem na konsolę, na śmieci na podłodze i tak dalej. Zerkał też co jakiś czas na Eda i na Vi, ale chyba wszystko było w porządku, więc skupił się na swoim zajęciu, jakze pasjonującym. |
ED - 2011-05-29 13:25:35 |
*Wyglądał jakby nie chciał odpowiadać. jakby chciał stać i milczeć. Sprawiał wrażenie jakby miał zamknięte oczy. aż dziw, przecież to maszyna, a jednak. On tak wyglądał, i nie można było określić nijak tego stanu. |
Hakon - 2011-05-29 13:29:55 |
*Uniesienie się Eda mogło wyglądać groźnie, ale jeśli tylko nikt nie wpadnie w panikę, to i on nie wpadnie. Postanowił trochę się wtrącić. nie było po nim niczego widać, ale zaraz w umyśle Vi zabrzmiał jego głos. taka mala dżedajska sztuczka z telepatią. |
Vi - 2011-05-29 13:42:32 |
Cholerni Dżedaje i ich sztuczki. Była pochłonięta swoimi myślami i kiedy usłyszała głos Hakona, mało nie podskoczyła. Na szczęście opanowała się na tyle szybko, że tylko stanęła w miejscu i ani drgnęła. Odwróciła się w stronę ED'a, który zaczął nerwowo się cofać. |
Darr tah - 2011-05-29 13:49:08 |
No i wtedy wydarzyło się coś niespodziewanego, bo oto statek, czy też Wielki Administrator wyrwał się ze swojej drzemki i dał o sobie znać. Bo oto w nieco przyciemnej sali samo z siebie włączyło się światło, oświetlając jeden z rogów pomieszczenia. Znajdowała się tam sporej szerokości okrągła platforma, odstająca tylko nieco od podłogi, a na niej, z boku stała konsolą, która wyglądała raczej prosto i skromnie na tle pozostałych. Padające na ten dziwny krąg światło jakby zachęcało ich do podejścia tam i użycia tego... czegoś. |
Tangorn - 2011-05-29 13:51:51 |
No tak, nie ma to jak wyładować się na biednym klonie, w końcu przez większą część życia strzelano do niego albo rzucano po ziemi z rozmaitych powodów, począwszy od walki wręcz po efekty eksplozji. No ale lepiej by to był Dral niż taka Vi, która by szans nie miała. |
ED - 2011-05-29 13:56:11 |
*”Taniec” jeszcze chwile trwał. dioda migała szybko. Ale nie napadowo szybko. Kiedy Vi odchodziła, nic się nie stało, Ed został gdzie był. Nie wydawał dźwięków, patrzył na nia, ale całkiem naturalnie, bez jakiejś niewypowiedzianej tęsknoty czy żalu który można było od niego czasem czuć. po kilkudziesięciu sekundach rozległo się „rrrrrrrrr”, Ed wyrwał, jakby do biegu, i momentalnie oklapł, ale to tak jakby go wyłączono. I musialo cos w tym być, bo kiedy zgasło światło to nie było żadnej reakcji…* |
Hakon - 2011-05-29 14:00:08 |
*Może i nie powinien się wtrącać, nie powiedział w końcu niczego odkrywczego, za to poczuł coś w rodzaju niechęci, także dalszych wskazówek zaprzestał. Niech to się tam toczy naturalnym rytmem. |
Vi - 2011-05-29 14:09:56 |
Zamarła w pół kroku, kiedy błysnęło światło, oświetlając dziwny krąg. Wszystkie grodzie się zamknęły, więc o pójściu sobie gdziekolwiek nie było nawet co myśleć. Westchnęła ciężko. Tak jak Zin mówił... Statek żyje własnym życiem. |
Darr tah - 2011-05-29 14:12:13 |
No wredny statek. A by się z tej uroczej pułapki wydostać to musieli po prostu podążać za dziwacznymi wskazówkami, które miały ich niby zaprowadzić na miejsce, gdzie coś mieli zrobić. Tyle. |
Tangorn - 2011-05-29 14:17:44 |
A Dral już się dobierał do kręgu. Chodził najpierw po jego zewnętrznym kręgu, nim się zdecydował wejść do niego... nic się takiego nie działo, więc kontynuował swoje badanie. Przypominało mu to trochę windy towarowe, które były właśnie takimi ruchomymi platformami. |
ED - 2011-05-29 14:24:14 |
*No to psikus, chciało by sie rzec. Ed został w ciemności. wszyscy podążali do światła, taki odruch ćmy. Ed znikł. Nikt nie patrzyli jego stronę, a tam tylko dioda migała, zdradzając położenie jej właściciela. Zielone, ciemność, zielone, ciemność. i nagle -syk serwomotorów. pach pach. syk syk, pach pach, zgrzyt. i Wrr… i znowu zgrzyt, parę kroków. Wrr… |
Hakon - 2011-05-29 14:28:00 |
*Akurat gdzieś blisko Eda przechodził, a jego oświadczenie mimo wszystko wydało się zabawne* Spokojnie, Eduniu, nie denerwuj się, nie oślepłeś, to tylko światłą zgasły *przemówił ciepło i począł się zbliżać do Eda, by go złapać, oczywiście głośno tupiąc by droid go zlokalizował. Hakon już zauważył wcześniej, ze w ciemności, lub „z zakrytymi oczami” Ed zachowuje się spokojniej, w końcu zastosował Hakon z powodzeniem tę sztuczkę na wprowadzenie go do świątyni. A jak już Eda złapie za ten pasek na dziale który jeszcze Seco zainstalował, to zaprowadzi go do źródła światła* |
Vi - 2011-05-29 14:42:27 |
Weszła na platformę i uważnie przyglądała się windzie. Ona się na tym nie znała, więc nawet nic wolała nie dotykać. Wyciągnęła tylko notes z kieszeni i świeżo naostrzonym ołówkiem zaczęła szkicować konsole i platformę. |
Darr tah - 2011-05-29 14:48:08 |
Po wybraniu opcji przez klona platforma, nie używana od setek lat jakimś cudem "ożyła". Lekko się tylko zatrzęsła przy starcie, ale dalej już poszło gładko, chociaż mechanizmy dosyć głośno zgrzytały. W tej samej chwili nad głowami Dala i Vi sufit się po prostu rozstąpił, gdyż były to całkiem dobrze zakamuflowane wrota ukrywające szyb windy. Ona sama dosyć szybko wjechała na odpowiednie piętro. |
Tangorn - 2011-05-29 14:52:24 |
- Ooo... winda |
ED - 2011-05-29 14:53:35 |
*Złapanie Eda nie było problematyczne, prowadzenie także nie, ruszył za Hakonem, jednak nie zamruczał, nawet jak zobaczył światło. a wręcz przeciwnie, bo kiedy tam cos się otwierało, a Ed w słabym oświetleniu i z daleka nie widział dokładnie co to jest, to znowu asekuracyjnie próbował się cofnąć, ale Hakon już go trzymał, wiec się skończyło zanim się zaczęło* |
Hakon - 2011-05-29 14:56:38 |
*No i tak Hakon z Edem doszli tu. Jedi także zdawał się reagować podobnie, bowiem powiedział* O… Winda… *ale bez entuzjazmu, raczej – stwierdzam fakt, winda, ale przecież to nic dziwnego* Jadę z tobą *zaproponował całkiem entuzjastycznie. W sumie mogli jechać wszyscy, ale na pewno nie Dral sam, bo jak tam coś go połknie to kaplica, a tak Hakon skontaktuje się z Ashenem chociaż.* Lub jedziemy *sprostował, zależnie od tego czy biorą Eda czy nie, ale może bezpieczniej by bylo zostawic go z Vi, w koncu juz sie uspokoił* |
Vi - 2011-05-29 15:16:53 |
- Chyba jedziemy wszyscy... - powiedziała, przyglądając się otwierającemu nad nimi sufitowi. Otworzył się szyb. No to w górę. W nieznane. No cóż... Pozostało im sprawdzić co na nich czeka. Wyciągnęła z tylnej kieszeni latarkę. Notes schowała znów w kieszeni, bo przecież po ciemku nie będzie robić notatek. Ale jej myśli i tak były gdzieś daleko. |
Darr tah - 2011-05-29 15:22:04 |
No ale niestety Edowi i Hakonowi nie udało się zdążyć, byli po prostu za daleko a winda jechała nawet szybko, mimo, że to towarówka. |
Tangorn - 2011-05-29 15:24:34 |
Dral przyglądał się wszystkiemu z niemałym zainteresowaniem. Różnice między tym korytarzem a tym z dołu były widoczne... a więc to była jakaś klasa luksusowa, czy jak? Pewnie tutaj rezydowali oficerowie jacyś, oficjele czy też naukowcy. Tu nawet głupia ściana wygląda lepiej od odpowiednika z dołu. |
Hakon - 2011-05-29 15:28:14 |
*zmrużył oczy, sztuczne bo sztuczne, ale jakiś taki odruch, czy tam mu coś zaleciało, a może po prostu nie wierzył (nie) własnym oczom* |
ED - 2011-05-29 15:29:52 |
*skoro już zaczęto serie „o, winda”, to Ed wydal z siebie cała serie nieartykułowanych dźwięków, które można było rozumieć jako: O, winda, tylko kurwa nie winda, wszystko tylko nie winda, nienawidzę, zabić, zniszczyć, spalić, tylko nie winda, jebać windy! |
Vi - 2011-05-29 15:44:56 |
-I będziemy teraz tak jeździć w górę i w dół? - zaśmiała się widząc jak klon znów chce poruszyć windę. Ale w końcu nie wiadomo, czy nasz kochany statek się podda ich zabiegom. Ale prawdą było, że lepiej byłoby, gdyby zarówno Hakon, jak i ED byli z nimi. Nigdy nie wiadomo co ich czeka w tych nowych korytarzach. |
Darr tah - 2011-05-29 15:47:11 |
Winda oczywiście zadziałała i zjechała w dół, do sali przeładunkowej. A na miejscu ponownie interfejs zmienił się, podświetlając opcję powrotu na górę. I by nie przedłużać to kolejna akcja skończy się sukcesem, więc wjadą na górę a tam nic się nie zmieni. |
Tangorn - 2011-05-29 15:50:20 |
- No przecież to fajna zabawa |
Hakon - 2011-05-29 15:53:22 |
No już się tak nie irytuj, dla ciebie winda lepsza niż schody *upomniał Eda, dając mu przy tym lekkiego kuksańca dwoma palcami w „pyszczek”. I nagle zupełnie niespodziewanie – wrócili. czyli to działa w obie strony, czyżby Wielki Administrator udostępnił im kolejne pomieszczenia? Nie naprawili tych. Może tam znajdą jakąś podpowiedź. Jedi podrapał się po głowie* No jedziemy… *I ruszył, prowadząc Eda za „uprząż” do windy. będzie ciasno, ale się zmieszczą* |
ED - 2011-05-29 15:55:18 |
*furknął tylko cicho, za to stal się bardzo na dźwięki czuły, bo usłyszał ze winda zjeżdża zanim zjechała* |
Vi - 2011-05-29 16:53:15 |
- No to chyba czeka nas małe zwiedzanie... Denerwuje mnie tylko to, że ten statek robi z nami co chce... - drugie zdanie powiedziała już trochę ciszej, bardziej do siebie, przesuwając się bardziej do krawędzi platformy, by Hakon i ED zmieścili się bez większych problemów. Uśmiechnęła się do ED'a i dżedaja. Nadal miała taki... przytłoczony, trochę przygaszony uśmiech, jakby nie mogła się pozbierać. No, ale czuła podekscytowanie na myśl o zwiedzaniu. W zamyśleniu bawiła się latarką. |
Tangorn - 2011-05-29 17:03:28 |
- Normalka... |
Hakon - 2011-05-29 17:10:16 |
*Hakon był średnio rozentuzjazmowany, głownie dlatego, ze przy jeździe pojazdami „ w atmosferze”, takimi właśnie jak windy (jeśli można to podciągnąć pod pojazd), areowozy, jakieś skutery, to Hakonowi zbierało się na zakłócenia Mocy, wiec miejmy nadzieje ze podróż będzie szybka. Wlazł. i Eda wciągnął, korzystając z jego dobrej woli. Zauważywszy Vi, ustawił się tak, by Eda przyciągnąć do niej, po czym bez zbędnych wstępów złapał jej rękę i położył na czerepie Eda, tak ją ośmielając do kontaktu, bo jak zauważył, nie osiągnięto jeszcze harmonii. A i przynajmniej Hakon nie musiał skupiać się na podróży.* |
ED - 2011-05-29 17:12:42 |
*Ciąganie dwutonowego Eda odbywało się bez zarzutu, w końcu Hakon był mistrzem w podnoszeniu na duchu, czy jakoś tak. dobrze, ze nie w podrzucie, wtedy winda nie była by potrzebna. Ed w każdym razie bardzo był układny. wciągnięty do windy, przestawiany wedle Halonowego planu. dotknięty zamruczał, i od razu poczuł ze to nie jest ręka Hakona. jeszcze taki nieśmiały, jakby trochę wystraszony, wymęczony psychicznie, ale już wracający do siebie, ewidentnie łaknący harmonii. Nienajgorszy stan umysłu* |
Vi - 2011-05-29 20:24:19 |
Kiedy tak Hakon z ED'em wcisnęli się między nią a klona na platformę, poczuła się przytłoczona. Przysunęła się do samej krawędzi i tylko uważała, żeby nie znaleźć się zbyt blisko ściany. Kręciła latarką w prawej dłoni i wbiła w nią wzrok. Nadal czuła się niepewnie względem sytuacji z ED'em. Z zamyślenia wyrwał ją gest Hakona. Trochę się wzdrygnęła, gdy poczuła zimny metal pancerza pod palcami. Chciała cofnąć rękę, ale się powstrzymała. Zamiast tego pogłaskała go z uczuciem i uśmiechnęła się, podnosząc na droida spojrzenie. Może się uda? Może... Może atmosfera się rozluźni... Była wciąż niepewna. Kiedy dotarli na wyższe piętro, włączyła latarkę i za przykładem Drala oświetliła snopem światła szeroki korytarz. Była ciekawa co na nich tam czeka. I czemu właśnie teraz statek ich tam kierował. Jeszcze raz pogłaskała ED'a i postawiła pierwszy krok na brudnej podłodze. |
Darr tah - 2011-05-29 20:34:21 |
Korytarz był prosty i od wejścia do windy biegł on w dwóch zasadniczych kierunkach: lewo i prawo. Droga była w miarę prosta aż do pierwszych zakrętów, które uniemożliwiały zorientowanie się w dalszej sytuacji. Ale i tak od razu widać było, że to miejsce ma wyższy standard i nie było ono przeznaczone dla byle kogo. Ściany były grubsze, solidniejsze, bardzo dobrze wytłumiały dźwięki, bo może z początku tego nie zauważyli, ale tutaj panowała błoga, wręcz nienaturalna cisza. Wszelkie dźwięki maszynerii były odpowiednio tłumione. Jednakże w tym miejscu powietrze było też zauważalnie "cięższe" od tego na dole, krążenie tutaj było dużo gorsze, a więc systemy podtrzymywania życia nie działały za dobrze. |
Tangorn - 2011-05-29 20:37:34 |
Dral wyszedł powoli a korytarz, oświetlając sobie drogę latarką. Nigdzie nie zauważył żadnego zagrożenia, tylko pusta przestrzeń i cisza, wręcz nienaturalna w porównaniu do tej z niższych poziomów, gdzie co chwilę coś stukało, syczało, drgało i zgrzytało. Tutaj nic, zero jakiegokolwiek hałasu. A samo powietrze było jakieś takie... cięższe. Nieco trudniej się oddychało, a tumany kurzu, które wznosiły się przy każdym kroku jeszcze bardziej to utrudniały, więc Dral postanowił ułatwić sobie życie i odpiął od paska hełm, o którym operator wcześniej zapomniał, ale że dla Mandalorianina jego kubeł to czasami sprawa życia i śmierci to pewnie zapobiegawczy klon go sobie na pasku zawiesił, by nie zapomnieć i by nie przeszkadzał. |
Hakon - 2011-05-29 20:45:52 |
Nie, nie ma co się rozdzielać, tam wszystkie włazy zamknął. jak coś to mam łączność z Ashenem, wiec pilnujcie bym nie zginął! *rzucił Hakon wesoło. tak, wesoło, bo on tu był radiostacja. Uśmiechnął się widząc jak Vi głaszcze Eda, i wyszedł. On oczywiście latarki nie miał, to znaczy miał, ale inną, ale jej nie użyje. trzymał się blisko Drala i rozglądał. ta cisza…* ale my tupiemy… *syknął. syknięcie poniosło się echem. powietrze takie ciężkie. dawno nie „wymieniane”* |
ED - 2011-05-29 20:48:15 |
*Gdyby były jakieś symptomy, nawet najmniejsze, ze idzie ku lepszemu i Ed nie będzie więcej wystawiany, porzucany, niedoceniany i tak dalej, to na pewno by od razu zaufał, bo on tego chciał. a tak bal się, dawał się głaskać, ale z wrażeniem takim ze on w każdej chwili zamiast głaśnięcia spodziewa się ciosu. Wyszedł na końcu, nie zapalił reflektorów, i tylko się wlókł, niestety robiąc najwięcej hałasów tym cichym korytarzu, który przypominał mu znowu wiezienie na Ord Cestus…* |
Vi - 2011-05-29 21:10:56 |
Czuła lekki nacisk na klatce piersiowej. Oddychała ciężko, od tego niefiltrowanego powietrza. Było nieprzyjemne, ale na nic więcej nie mogła liczyć. Trudno. Wytrzyma. Denerwowała ją ta cisza. Aż dzwoniło jej w uszach. Każde z nich przerywało tą irytującą ciszę kolejnymi krokami, ale kiedy kroki stawiał ED... Nie mogła powstrzymać śmiechu. To było jak odgłosy lawiny. Poświeciła latarką najpierw w prawo, potem w lewo i ruszyła w stronę lewego korytarza. Gdyby mogła to by się rozdwoiła. |
Darr tah - 2011-05-29 21:12:28 |
//Puszczam kolejkę// |
Tangorn - 2011-05-29 21:16:56 |
- No to przynajmniej mamy jakaś łączność. Bo ja w sumie głuchy całkiem |
Hakon - 2011-05-29 21:20:59 |
Idziemy razem *dla odmiany teraz Hakon szepnął, sam nie wiedząc, czemu, ta cisza była taka… martwa, a nie chciał by ożywiać niczego martwego. mała ilość tlenu budziła klaustrofobiczne odruchy. Miał wrażenie, ze jeśli nie uda im się w pore wrócić na doł – zadusza się. a może właśnie po to tu są? Nie, nie żeby się zadusić. naprawić wentylacje.* ciekawe, czy kogoś tu wpuszczał przed nami… *Hakon nie miał irytujących wad polegających na głupim stawianiu na swoim na zasadzie „bo ja jestem dżedaj” a i wcale przywódczego charakteru nie miał. jak ktoś umie to niech dowodzi. On tu bardziej jako przewodnik dla Eda… właśnie, ciemno, żeby się nie zgubił. Hakon odwrócił się przez ramie, w marszu* |
ED - 2011-05-29 21:25:10 |
*czy kroki Eda brzmiały śmiesznie? Dla Eda na pewno nie, to było takie człap człap. był „podkuty” gumą, wiec nie brzmiało to niewiadomo jak głośno. za to ryzyko ze Ed się urwie iż gubi było duze, z powodu jego zmęczenia wcześniejszymi akcjami jego czujność była osłabiona, a że z sześciu fotoreceptorów miał tylko jeden, to w tej chwili właściwie tylko światło z latarek przed sobą widział, i zarysy sylwetek Drala i Hakona bo Vi oświetlała ich latarką. I taki biedny Edzik ciągnął się za nimi, na szczescie środkiem korytarza, bez tendencji do zbaczania wiec się ze scianą nie zderzy. jak go Hakon zawołał, to na dwa kroki przyspieszył, potem znowu tendencja zwalniająca i taki żałosny pomruk… i za chwile znowu – dwa, trzy kroki szybciej i coraz wolniej, coraz dalej… Dobrze ze chociaz nie potrzebował tlenu którego tu było mało* |
Vi - 2011-05-29 21:54:41 |
-No dobrze... To idziemy. -mruknęła pod nosem, bo i co tu dużo mówić. Ruszyła za klonem prawym korytarzem, wspomagając jego latarkę własną. Wolała siedzieć cicho, bo im mniej będą gadać, tym mniej zużyją powietrza. Niby było go sporo, ale... Było jakie było. Po prostu. Trzeba oszczędzać płuca. Poprawiła znów włosy, które opadły jej na twarz. Miejsce wydawało jej się dziwnie upiorne. Może to dlatego, że było ciemno i przytłaczała ją ta duszna atmosfera? Nie wiadomo. Czuła się nieswojo i wolała się trzymać w środku grupy. Bezpieczniej. Niby. |
Darr tah - 2011-05-29 21:58:49 |
Korytarz nie był długo, bo oto zaraz natknęli się na pierwszy zakręt w prawo a potem droga ciągnęła się prostopadle do poprzedniej. No i też znaleźć mogli pierwsze drzwi po obu stronach, ale naturalnie były one zamknięte, więc nic ciekawego nie zwiedzą. Po kilku metrach natkną się jedynie na skrzyżowanie. Można iść prosto lub w lewo. A tam kolejny korytarz z drzwiami. I wszystko skąpane w mroku i ciszy. |
Tangorn - 2011-05-29 22:02:50 |
No to wyglądało na to, że Dral szedł na przedzie. Jeszcze przez chwilę używał latarki, ale w końcu stwierdził, że noktowizor będzie lepszy, wiec uaktywnił go w swoim hełmie, gasząc latarkę. Nie była mu obecnie potrzebna, więc ręką podał ja do tyłu. |
Hakon - 2011-05-29 22:06:18 |
*Wiec Hakon wziął latarkę bo tylko on nie miał, no i Ed na koncu ale ten jak odpali reflektory to zrobi się jasno jak w dzien.* |
ED - 2011-05-29 22:08:44 |
*&chwilowy postój, szansa dla Eda na nadgonienie ekspedycji, wiec kiedy oni stali w prawie kompletnej ciszy, Ed człapał i dominował tym człapaniem korytarz, a dość długo to trwało bo mocno się opóźniał, ale kiedy wszedł już w grupę, to mruknął, widać potrzebował towarzystwa. Do Vi podszedł, łeb zbliżył, ale zawahał się i odsunął się, podszedł do Hakona i mu zaparkował łbem miedzy łopatkami jak ktoś mocno potrzebujący wsparcia, wręcz proszący o pomoc…* |
Vi - 2011-05-29 22:23:55 |
Ona wolała się nie odzywać. Pójdzie tam gdzie oni, a kłócić się nie miała zamiaru. Męczył ją brak światła i to okropne uczucie, że są zdani na łaskę statku. Poczuła, że ED się do niej przysuną, tak samo jak poczuła, że gwałtownie się od niej odsunął. Zabolało, ale wiedziała, że sobie zasłużyła. Odwróciła się do niego i tylko się uśmiechnęła do siebie, bo w ciemności i tak tego nie zobaczy. Rękę wcisnęła do kieszeni spodni, nie wiedząc co z nią zrobić i ruszyła za Dralem. |
Darr tah - 2011-05-29 22:25:28 |
//Puszczam// |
Tangorn - 2011-05-29 22:28:55 |
- Też tak myślę... jesteśmy w centrum, więc najwyżej obejdziemy to dookoła. Jak nic nie znajdziemy to w odnogę jakoś się wejdzie. |
Hakon - 2011-05-29 22:30:53 |
*za to Hakon Eda poczuł bardziej zmysłowo. Miał na niego baczenie w Mocy, bo ten się dość niepewnie zachowywał. ale bardzo go ucieszył fakt, ze próbuje podchodzić do kobiety. Z czasem może podejdzie w chwili kiedy ona wyciągnie rękę i dojdzie do „porozumienia”. |
ED - 2011-05-29 22:35:14 |
*Oj ten Hakon, on tylko o jednym, ale nic z tego – Eda bolała głowa. |
Vi - 2011-05-29 22:58:17 |
Było karą, czy nie było, to nie było ważne. Po prostu czuła się winna. Bolał ją ten dystans. I tyle. Szła grzecznie przed siebie, świecąc po ścianach, podłodze, przyglądając się wszystkiemu, co obejmował snop światła, które rzucała latarka. Co do zwiedzania, zdała się całkowicie na ich przewodnika. Z tym swoim noktowizorem widzi więcej, niż oni świecąc latarkami gdzie popadnie. |
Darr tah - 2011-05-31 16:23:21 |
Dalej korytarz prowadził prosto, w ścianach nie było żadnych drzwi czy przejść i tak aż do kolejnego zakrętu w prawo. Dalej biegł on prosto przez kilka metrów aż do napotkania kolejnego skrzyżowania, gdzie można było dalej iść prosto, lub też skręcić w lewo. |
Tangorn - 2011-05-31 16:26:19 |
Dral jednak nie wyczuwał niczego takiego, nie miał dżedajskiego szóstego zmysłu, więc musiał polegać na swoim wzroku i słuchu. Szedł przodem, wiec nie zwracał uwagi na to, co się dzieje za nim. Wszedł w rolę przewodnika i nieco się odseparował od grupy, którą prowadził. |
Hakon - 2011-05-31 16:52:02 |
*Poklepawszy Eda po dziale ruszył, w milczeniu, by nie zużywać cennego tlenu. i tak szli, szli, szli az nagle Hakon wyczuł cos i momentalnie zatrzymał się* |
ED - 2011-05-31 16:56:02 |
*Ed mimo iż był na uwięzi teraz, z może własnie dzieki temu – znacznie się ożywił, co przejawiało się w żwawiej stawianych krokach i częstszym pomrukiwaniu. Momentami aż podrywał Hakona, oczywiście w sensie fizycznym, tylko że… no monotonny ten korytarz… I nagle się Hakon zatrzymał, to i Ed, choć popchnął go trochę. Nic nie powiedział. ktoś umiera? Za ścianą?* |
Darr tah - 2011-06-01 15:39:42 |
Za ścianą znajdowało się pomieszczenie, a konkretnie laboratorium. Dostać się można było do niego skręcając w lewo przy skrzyżowaniu a potem przez drzwi w lewej ścianie. Po prawej co prawda znajdowały się kolejne drzwi, ale te były zamknięte na głucho. Te prowadzące do laboratorium były nieco rozchylone, więc przy pomocy Mocy lub zwykłej siły fizycznej da się je rozchylić na tyle, by się dało wejść. Dałby radę tam wejść i ED, jeśli tylko się postarają przy otwieraniu. |
Tangorn - 2011-06-01 15:45:18 |
Dral dotarł właśnie do skrzyżowania i zaczął się zastanawiać którędy pójść, gdy usłyszał głos Hakona, zwielokrotniony poprzez echo korytarza. Odwrócił się momentalnie i spojrzał na niego zaskoczony. Jak to ktoś umiera? Skąd on... a no tak, Jedi... |
Hakon - 2011-06-01 15:51:10 |
*Treść i echo sprawiły ze razem zabrzmiało to iście złowieszczo. prawdziwe, namacalne umieranie. Nagle poczuł Hakon ograniczenia tlenowe. Ruszył za Dralem, poruszając się do biegu i ciągnąc przy tym Eda, ale na zakręcie go puścił i dobiegł do drzwi. zacięły się, ale to nic, może się uda, bo latarki wolal nie używać. uczepił się wiec krawędzi* Ja pociągnę, a ty pchaj, może otworzymy… |
ED - 2011-06-01 15:54:21 |
*przebierał łapami, nawet trochę zatruchtał, warcząc w zaintrygowaniu, ale i wyrazie zaniepokojenia, a kiedy Hakon go puscił, dołożył wszelkich starań by się nie urwać, być jak najbliżej ich. znalazł się naprzeciwko, patrzył, jak uwiesili się na drzwiach, oczywiście gotów do pomocy, ale jak mu pozwolą, przecież nie rzuci się do rozpychania, mógłby im kości połamać* |
Darr tah - 2011-06-01 15:58:40 |
Więc jeśli i klon i Hakon wezmą się do roboty to uda im się rozchylić drzwi, wpychając je do ściany, jednak mechanizm był już od dawna nie używany i stawiał zacięty opór, no ale w końcu się poddał. Jednakże w obecnym stanie to Ed nie da rady się przecisnąć, musiałby sam rozepchać drzwi, uważając przy tym, by ich nie powyginać, bo to w sumie całkiem możliwe. Póki co Hakon i Dral przecisną się bez większych problemów. |
Tangorn - 2011-06-01 16:07:44 |
No Dral zaparł się mocno i zaczął pchać swoje skrzydło i jakoś im to poszło. Klon nieźle się namęczył, by w ogóle drgnęły te przeklęte drzwi, ale w końcu puściły na tyle, by móc przez nie przejść do sali. |
Hakon - 2011-06-01 16:11:07 |
*biorąc pod uwagę charakterystykę Eda lepiej by było go zostawic tutaj, oczywiście jak ten zacznie się pchać to Hakon nic nie poradzi, ale może nie spadnie na to, będzie stal, mruczał, warczał i czekał, to w sumie możliwe. Poklepał go wiec Hakon po czaszce* Sprawdzimy co się tam dzieje. Lepiej, ze by Eda tam nie ciągnąć. Zostań, Edziu, za chwilę wrócimy… *szepnął, i wśliznął się do środka. tam będą otworzył się na Moc, by szybciej zlokalizować tych, których poczuł.* |
ED - 2011-06-01 16:12:50 |
*I miał racje, bo Ed zaczał mruczeć, powarkiwac, ale nic złego. Tak – pomyślał. jak tam ktos umiera to wy za chwile wrócicie. no ale specyfikacja miejsca nie specjalnie Eda zachęcała. jakiejś dziwnej nieufności nabrał się. Przyjął postawę typu „ja się stąd nie ruszam”* |
Darr tah - 2011-06-01 16:18:58 |
Pierwszą rzeczą jaką napotkali były stoły porozstawiane po sali a na nich leżały różne dziwne urządzenia, karty pamięci, porozbijane fiolki i szczątki jakichś organizmów, urządzeń oraz skał. Wszędzie tradycyjnie panował mrok i brud, z dodatkiem kilku szkieletów dziwnych stworzeń oraz starych pancerzy zwierzęcych. Z pewnością w tym miejscu trzymano jakieś złapane na planetach zwierzęta. |
Tangorn - 2011-06-01 16:22:11 |
- Dobra... |
Hakon - 2011-06-01 16:27:00 |
Zostań zostań Mruczku *szepnął jeszcze do Eda, cicho, tak by za bardzo się demonicznie jego głos nie poniósł, i wszedł, a tam zapalił swoją latarkę, tę od Drala, nie tę zieloną. Hakon kroczył powoli, oglądał wszystko. niesamowite – pomyślał* to statek badawczy, teraz nie mam wątpliwości… *zrównał się z Dralem i szli teraz razem, az do momentu kiedy znaleźli się przy kapsułach. Hakon momentalnie napiął wszystkie mięśnie.* |
ED - 2011-06-01 16:28:12 |
*Zostal. popatrzył jak wchodzą, a jak juz weszli, nie słyszał ich, widział tylko przez szparę snop światła z latarki Hakona. Mruczał, owszem, wpakował „pysk” w szczelinę i tak zawisł* |
Darr tah - 2011-06-01 16:31:10 |
Biedne zwierzęta pozostały w stanie hibernacji przez setki a może i tysiące lat, od chwili, gdy statek został opuszczony przez jego twórców. A ten nie wiedząc co zrobić z nimi utrzymał je w stazie, mając nadzieję, że w końcu ktoś wróci i je wypuści. Ale czas mijał, nikt nie wracał, a one powoli umierały ze starości nawet o tym nie wiedząc aż nie było za późno. Teraz te pozostałości mógłby uratować jedynie cud, za długo tutaj przebywały po prostu. Nie było nikogo, kto mógłby im pomóc. |
Tangorn - 2011-06-01 16:35:01 |
- Owszem... ciekawe co badał i co odkrył on i jego twórcy... |
Hakon - 2011-06-01 16:39:38 |
*podnieś,. powoli ręce i zacisnął sobie na głowie, jednocześnie kręcąc nią na boki* |
ED - 2011-06-01 16:39:48 |
[puszczam kolejke] |
Darr tah - 2011-06-01 17:15:17 |
//Puszczam kolejkę// |
Tangorn - 2011-06-01 17:17:00 |
- Ale... jak? Czemu? |
Hakon - 2011-06-01 17:28:00 |
Po prostu… badania nie zostały skończone…Rakatanie był i pierwszą rozwinięta technologicznie rasą w galaktyce, wiec ja badali… na tamte czasy pewnie były tysiące takich statków, które wylatywały na poszukiwania… odwiedzały planety, zbierały dane, a czasem – żywe próbki. cos się stało, i ten statek opustoszał, załoga uciekła albo wyginęła, a niesamowicie zaawansowana technologia przez te wszystkie tysiąclecia utrzymywała je przy zyciu… *mówił półszeptem, jakby bał się własnych słow* Teraz umierają, ich czas dobiega końca. Nie cierpią. A my jedyne co możemy to pozwolić im odejść. całę ich życie było snem… |
ED - 2011-06-01 17:28:18 |
[puszczam] |
Darr tah - 2011-06-01 17:33:21 |
Przypuszczenia Hakona były całkiem słuszne, chociaż z tą liczbą statków bym może nie przesadzał. Taki okręt badawczy z rozwiniętą SI był bardzo kosztowny w budowie, więc powstało ich kilkanaście, z czego niektóre wyruszyły do innych galaktyk. W tej zostało ich kilka, ale na przestrzeni tysięcy lat po prostu się psuły lub wpadały w problemy, z których się nie wygrzebywały. Darr tah był chyba ostatnim z nich, przynajmniej w tej części wszechświata. |
Tangorn - 2011-06-01 17:37:49 |
- Okropne |
Hakon - 2011-06-01 17:42:09 |
*Jedi zastanowił się* Niszczenie ich, zabijanie w tradycyjny sposób na pewno by je obudziło… wyrwało z rytmu, zestresowało przed śmiercią, zadało ból… poza tym nasz starek nie byłby zadowolony. Moglibyśmy je po prostu wyłączyć, a one umrą same. ale nie wiemy jak. spróbuje zrobić coś innego… *Może to było nieetyczne, niezgodne momentami z kodeksem, może i nawet z samymi poglądami Hakona w niektórych momentach, ale życie ma swoje zasady. Hakon usiadł na podłodze, po turecku* |
ED - 2011-06-01 17:44:21 |
*tymczasem niczego nieświadomy, ale czujący się całkiem pewnie Ed mruczał przy włazie, jakby nawoływał. czując się nieobserwowany podejmował dość zabawne próby wsadzenia do środka łba, później stal blisko i grzebał nogą, próbując zagarnąć do siebie opadły ze ścian tynk, czy inne drobne brudki. Bardzo dobrze zrobili, ze go nie wzięli. Mieli dzięki temu całkiem normalnego Eda, zamiast na powrót zeshizowanego* |
Darr tah - 2011-06-01 17:47:46 |
Co prawda przy każdej komorze znajdował się panel obsługi a w kącie stała główna konsola kontrolująca wszystkie procesy, to jednak odnalezienie odpowiedniej opcji zajęłoby dużo czasu. A i nie wiadomo, czy by dobrze zrobili. Przy obcym języku i alfabecie podejmowanie takich działań byłoby nieco mało efektywne. |
Tangorn - 2011-06-01 17:52:01 |
- Dobra... rób co uważasz... |
Hakon - 2011-06-01 17:56:20 |
*Hakon postanowił zrobić to inaczej. Usiadłszy zagłębił się w Moc. nie powinno to nikogo dziwić zwarzywszy na to, ze Hakon był jedi. Zapewne zanurzył się w aurach śpiących zwierząt. Wiedział, ze nie prawdą było to ze były do końca nieświadome, każdy żywy organizm ma w sobie te śladową świadomość Mocy, odbiera zakłócenia, złe i dobre wibracje… |
ED - 2011-06-01 18:00:51 |
*A najbardziej urocze było to, ze kiedy przyszedł Dral, Ed wcale się nie odsunął, a wręcz przeciwnie – pchał się, dawał się dotykać, był bardzo blisko, a wsadzanie nogi do pomieszczenia laboratorium było dla niego wręcz pasją, wiec przez chwile dzielił uwagę miedzy Drala i tę fascynującą czynność, po czym zaniechał, i skupił się na klonie, oczywiście mrucząc i to głośno. Nie rozpoznał jego nastroju, ale najwyraźniej przypomniał sobie co wcześniej mówił Hakon. Myśli Eda zdradzało jego zachowanie. w tej chwili – kompletny bezruch* |
Darr tah - 2011-06-01 18:08:36 |
Źródło prądu w Mocy ciężko było wykryć, trzeba było się znacznie bardziej skupić, by wychwycić zaburzenia pola elektromagnetycznego, ale było to możliwe. Tak jak i przerwanie tego obwodu, by wyłączyć komory. Istoty w nich uwięzione umrą powoli, w miarę jak pole hibernacyjne będzie słabnąć a czynności życiowe będą powoli wznawiane. Uwięzione organizmy po prostu umrą ze starości, wycieńczenia i głodu, bez większego bólu. Nawet tego nie poczują. |
Tangorn - 2011-06-01 18:11:02 |
Gdy tak się Ed wyrywał to Dral w sumie nieco nieświadomie wyciągnął rękę i pogłaskał go po jego korpusie. Sam klon był myślami w innym miejscu, więc nie zwrócił na to zbyt większej uwagi niestety, więc może oberwie za to. Dopiero pytanie Eda wyrwało go z tego małego odrętwienia, chociaż z początku Dral nie skojarzył, czego dotyczyło to pytanie. |
Hakon - 2011-06-01 18:12:04 |
*Gdyby sytuacja wygladała inaczej, gdyby przejął ich cochrel, prewnie staraliby się dalej badac te zwierzęta. może nawet wrócić je życiu. |
ED - 2011-06-01 18:14:50 |
*No właśnie nie, nie oberwie, a wręcz przeciwnie, najwyraźniej zostało to odebrane bardzo dobrze, bo Ed się nie cofnął nawet, nie warknął, nie strząchnął z siebie ręki.* |
Darr tah - 2011-06-01 18:55:50 |
W końcu powoli, jedna po drugiej, komory traciły zasilanie i przestawały podtrzymywać życie uwięzionych w nich zwierząt. Minie jeszcze trochę czasu nim umrą, jednak proces został zapoczątkowany. A tak to by trwało przez wiele kolejnych lat, może nawet i dziesiątki, kto wie w końcu ile tutaj już te organizmy przebywały w zamknięciu? |
Tangorn - 2011-06-01 18:59:01 |
Dral nadal nieco nieobecny patrzył na salę. Hakon jeszcze nie wracał... coś mu długo zajmowało to coś... no ale pewnie w końcu wróci i zda relację. Teraz jednak musiał zmierzyć się z Edem ,bo trochę nieświadomie się wygadał przed nim, a lepiej, by mało kto o tym wiedział. Ale w końcu jemy trzeba powiedzieć. Vi może też to usłyszy jeśli jest w pobliżu. |
Hakon - 2011-06-01 19:03:46 |
*kiedy podniósł głowę, bilo mu serce tak mocno, ze nie słyszał nic poza nim,. fizycznie je słyszał. Podniósł wzrok, już nic nie podświetlało komór bo oświetlenie tez się wyłączyło. |
ED - 2011-06-01 19:07:14 |
*Ed nagle cofnął łeb, ale nie gwałtownie, była to raczej oznaka zamyślenia, chwycenia jakiegoś tropu… wyglądał jakby patrzył przed siebie* |
Darr tah - 2011-06-01 19:08:38 |
//puszczam kolejkę// |
Tangorn - 2011-06-01 19:11:24 |
Dral nie wiedział, że Ed znajduje się w podobnej sytuacji, że jego "ja" zamknięte jest w takiej komorze i nie może się wydostać. Ale pod wieloma względami miał on lepiej, niż zwierzęta z komór hibernacyjnych, bo mógł widzieć, czuć, rozmawiać, poruszać się. A one jedynie spały nie świadome tego co się z nimi dzieje. To nie był ożycie, a egzystencja. |
Hakon - 2011-06-01 19:15:17 |
*Hakon przybył, on na Eda nie czekał, jeśli Ed nadal stal, to Hakon usiłował go przepchać* |
ED - 2011-06-01 19:20:12 |
*Stał prawie w samym wejściu ale można było przeleźć jak ktoś giętki, tym bardziej ze Ed patrzył przed siebie i więcej miejsca przez to było. ale i tak Hakon go wypcha – wystarczył mocniejszy nacisk na łeb, czy działo i Ed się przemieścił. |
Darr tah - 2011-06-01 19:26:45 |
Korytarz zaś przez kilkanaście metrów prowadził prosto a po bokach natknęli się jeszcze na dwójkę drzwi, ale zamknięte były na głucho i nie szło ich ruszyć. A na końcu korytarza czekało na nich a jakże by inaczej - skrzyżowanie oraz, tu niespodzianka, kolejna winda, podobna do tej z sali przeładunkowej. No, może trochę mniejsza, a konsola stała z boku, ale na szczęście wyglądała i działała tak jak poprzednia. I tutaj też tylko jedna opcja była podświetlona. |
Tangorn - 2011-06-01 19:28:57 |
Dral się jakoś przecisnął, no i poszedł dalej. Jego skupienie było nieco mniejsze niż poprzednio, a kolejne mijane drzwi nie robiły na nim wrażenia, chociaż się zastanawiał, czy i tam nie ma jakichś uwięzionych zwierząt. Ale i te myśli musiał przegonić, gdyż dotarli w końcu do kolejnego skrzyżowania, oraz do windy, która była chyba najbardziej zachęcającą opcją ze wszystkich. A właściwie jedyną, bo jak się szybko Dral przekonał, korytarze były zablokowane. |
Hakon - 2011-06-01 19:31:33 |
*Naturalnie szli, szli aż zatrzymali się przy windzie* |
ED - 2011-06-01 19:33:26 |
*sensownie, ale Ed nie do końca był zachwycony, on czul się pewnie idąc za kimś, za przewodnikiem, w takiej ciemnej windzie będzie się czul niekomfortowo, ale najwyraźniej potraktował to jak wyzwanie, wiec: działa na boki, pełne werwy tupniecie, gromkie Wrr – i… do windy. i wlazł. i nic się nie stało, choć teraz winda warczała* |
Darr tah - 2011-06-01 19:38:04 |
No to w razie naciśnięcia przycisku winda sobie pojedzie na górę. Była na szczęście dostatecznie duża, by ich wszystkich pomieścić, jednak będzie ciasno. |
Tangorn - 2011-06-01 19:39:26 |
- No dobra... chociaż nieco mój entuzjazm przygasł |
Hakon - 2011-06-01 19:42:41 |
Da się zauważyć… *szepnął Hakon głosem który w jego wykoananiu można było już nazwac ponurym. oczywiście wcisnął się do windy, gdzieś miedzy bok Eda a jego działo – w tym zagłębieniu znalazła się jego głowa. ciemno, wiec niczego nie w obserwował* |
ED - 2011-06-01 19:46:02 |
*rozkoszne, dźwięczne wrr wrr wrr rozlegało się z taką częstotliwością ze można było to pomylić z pracą siłowników windy, na domiar złego Ed zadzierał łeb, jakby go mdliło, i najwyraźniej miał przemożną ochotę podniesienia nogi i sprzedania kopa do tyłu. Miejmy wiec nadzieje ze nie było tam Vi, ani nikogo innego.* |
Darr tah - 2011-06-01 19:47:49 |
Przenosiny do tego Tematu |
Tangorn - 2011-06-06 12:11:06 |
W końcu po kilku-kilkunastu minutach dotarli do głównej sali, którą tak dobrze znali. Z chwilą przekroczenia progu grodzi sali Tang rozejrzał się wokoło szukając jakieś pomocy, bo maszerowanie przez cała długość statku nie było zbyt komfortowe a zależało im na oszczędzaniu tlenu. Bo z tego co wiedział dalsze sektory były zdekompresowane, a więc oddychać tam nie było jak. |
Hakon - 2011-06-06 12:16:04 |
*Hakon trzymał się za nimi. otwartość na Moc niewiele mu pomagała. za to martwil się o istoty które czul, a nie miale nimi kontaktu, dwóch w ogóle nie odnaleziono* |
Darr tah - 2011-06-06 12:19:42 |
Sala się praktycznie nie zmieniła, ten sam wystrój, te same śmieci, ten sam bród. No może z jednym małym wyjątkiem, bowiem przed centralną grodzią, wiodącą do dziobowej części statku stała a raczej lewitowała sobie platforma repulsorowa. Miała ona prosty kształt, z przodu nieco zaostrzony dziób wraz ze sterami a z tyłu wolna przestrzeń na ładunki zakończona ścianką ochronną. I co ciekawe na tej platformie leżały cztery bransolety takie same jak ta, którą używa Kodbar. Wszystkie były naładowane i gotowe do użycia. |
Tangorn - 2011-06-06 12:22:02 |
Pojawienie się platformy nie uszło uwadze Tangów. W sumie ucieszyło ich to, bo nie będą musieli chodzić o własnych siłach przez cały czas. A i w transporcie tych droidów to pomoże. |
Hakon - 2011-06-06 12:27:27 |
*Hakon pobiegł za nimi, i dla odmiany pierwszy chwycił bransoletę, obejrzał i założył na rękę, choć on takiej nie potrzebował, był jedi* |
Darr tah - 2011-06-06 12:32:13 |
Właściwie to tylko dwie z nich tak działały bo pozostałe dwie pełniły funkcję przenośnej konsoli holograficznej, dzięki której będą wiedzieli jak odnaleźć te droidy. Na stacji nie będzie mapy, więc jakoś będą musieli sobie poradzić. Darr tah miał w swoich bankach pamięci zakodowaną starą mapę i wgrał ją do tych bransolet. Tak dla ułatwienia. |
Tangorn - 2011-06-06 12:34:50 |
No w sumie Tang już tak chciał odpowiedzieć, no ale Hakon uprzedził go i wyjaśnił jak to działa. Fibal z zainteresowaniem spojrzał na ten sprzęt, ale pozostałe dwie wyglądąły inaczej, bo miały na sobie taki jakiś ekranik dotykowy. Ale na szczęście wszystko było przetłumaczone już na basic. |
Hakon - 2011-06-06 12:38:55 |
*Hakon właśnie wziął ta mapową, i przez przypadek odpalił schemat. Na razie jeszcze nie wiedział, jak się do tego odnieść, ale niebawem będzie miał okazję. Podnośnik miał swój własny. |
Darr tah - 2011-06-06 13:44:40 |
Nauka pilotażu tej platformy przebiegała według schematu "metoda prób i błędów", wiec trochę nimi porzucało na boki, do przodu i do tyłu, ale ostatecznie klon załapał o co chodzi no i można polecieć. Grodzie pootwierały się przed nimi na całej długości statku, bo Darr tah postarał się wtłoczyć powietrze w ten odcinek, zamykając wszystkie drzwi by nie uciekło ono przez nieszczelny kadłub. Ale nie do końca się to udało i się stopniowo zaczęło rozrzedzać, więc gdy tylko wlecą to grodzie zaczną się za nimi zmykać. |
Tangorn - 2011-06-06 13:47:29 |
Tak więc po dłuższej nauce polegającej na pociąganiu naciskaniu wszystkiego, w celu odkrycia przeznaczenia tych przyrządów, Tracyn w końcu zaznajomił się z tą platformą w stopniu zadowalającym. Dral siadł z boku i złapał się jakieś wystającej krawędzi a Tang rozwalił się z tyłu. No i wszyscy czekali w napieciu na to co się stanie. No i modlili się, by ich Tracyn nie zabił. |
Hakon - 2011-06-06 13:51:37 |
*Hakon bylby skłonny wnosić o pogonienie podrózy do momentu, az cos się zacznie dziać, bowiem cierpliwość jedi i tak pozwoli mu to znieść, a po cóż mnożyć opisy w stylu Hakon siedzi i myśli. w kombinezonie* |
Darr tah - 2011-06-06 14:00:45 |
Droga którą pokonywali miała prawie 1,5 km, ale platforma była dosyć szybka na ich szczęście, więc dotarcie do celu nie powinno sprawiać problemów. Po drodze mogli obserwować ściany tunelu. Część z nich znajdowało się w bardzo kiepskim stanie, widać było od razu, że statek sporo przeszedł ale jakoś się trzymał. |
Tangorn - 2011-06-06 14:08:04 |
No to sobie lecieli a zamykające się za nimi grodzie nie uszły ich uwadze. Trochę to takie upiorne było, no ale co zrobić. Zdecydowali się na wyprawę to lecieli. Wszystko byleby tylko się wyrwać z tego przeklętego ostatku-więzienia. |
Hakon - 2011-06-06 14:16:23 |
*Hakon nie mógł wygłuszyć hełmu wiec cierpiał, ale przeżyje. a jak nie, to już trudno. Znosił wszystko cierpliwie. Nie podziwiał. chciał już końca tej farsy* |