- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Ziost http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=56 - Pustynia lodowa http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=546 |
Darth Nemedis - 2011-08-20 18:50:31 |
Jedna z wielu pustyń rozciągających się na Ziost. Planeta sama w sobie nigdy nie była zbyt gościnna, więc i tu trudno znaleźć jakąkolwiek roślinność, czy ogólnie rzecz biorąc - życie. Przeważnie panują tu niskie temperatury, a ziemia skuta jest wiecznym lodem. Na horyzoncie majaczą czasem dumne, zamarznięte szczyty górskie, ale większość terenu to po prostu bezkresna, mglista pustka, zasypywana ciężkim śniegiem. |
EFECTOR - 2011-08-20 18:55:39 |
*Statek Nemedis podchodząc do ładowania wzbił w powietrze małą burze śnieżna, a kiedy osiadl , drobinki lekkiego śniegu osiadły na nim. Był mróz, śnieg był lekki i sypki. Powietrze szczypało w nieosłonione elementy ciała. Wszystko zapadało się w śniegu. Na szczęście nie było nawałnicy, mroźne powietrze pozwalało na rozejrzenie się całkiem daleko mimo majaczącej w oddali mgły. Być może top właśnie tam szalała burza, która dopiero nadciągnie tutaj. |
Darth Nemedis - 2011-08-20 19:17:17 |
*Rampa opadła z cichym sykiem na skute lodem podłoże. Gdy śnieżny obłok rozpłynął się, z środka niemalże "wypłynęła" - bo takie wrażenie mogły sprawiać rozwiane na wietrze szaty - postać okryta czernią. Ciężkie, obite metalem buty opadły na śnieg, niemal się w nim zatapiając. Oblicze sitha okrywał kaptur, chroniąc je od wiatru, dłonie były zaś osłonięte grubymi, skórzanymi rękawicami. Szata była tak skonstruowana, by wytrzymywać surową chłostę wiatru, w końcu była wykonana z wytrzymałego materiału. Chłód uderzył w Nemedisa nieustępliwie, ale on się nie ugiął. Zawsze doskwierał mu gorąc, jednak zimno zdawało się być przyjazne. Czuł w mocy bardzo wyraźnie przeszłość napiętnowaną ciemną stroną mocy - oto w końcu osiągnął cel podróży. Pradawna stolica imperium sithów. Miejsce, które było legendą. Nareszcie... |
EFECTOR - 2011-08-20 19:23:54 |
*Teraz dopiero można było docenić czerń szat Nemedis. Był dosłownie jak czarne na białym. Widoczny, odsłonięty. Ale przed kim miałby się kryć? |
Darth Nemedis - 2011-08-20 19:39:29 |
*Wsłuchał się w moc, choć czuł bardzo wyraźne wibracje i wahania. Nie potrafił już jednoznacznie określić, gdzie może się znajdować to, czego szukał - wszystko się rozmyło. Umknęło w ciemności. Spojrzał nagle w dół, pod nogi. Spotkanie ciężkiego, obitego metalem buta i kamiennego, zatopionego w śniegu wierzchołka drogowskazu wywołało nieprzyjemny, głośny trzask. Zwinął wyblakłe fragmenty zwojów i notatek, chowając je pod szatą. Mimo, że zastanawiał się nad nimi tylko chwilę, już były pokryte niewielką warstwą śniegu. Zamarł na chwilę, pochylając się nad znaleziskiem. Uznał, że będzie musiał przynajmniej spróbować odczytać wskazówkę. Nie warto zaprzepaścić takiej szansy, kiedy każda informacja jest na wagę złota. Korzystając z mocy, począł ostrożnie, bardzo powoli próbować unieść słup. Jeśli wystawała jego góra, była szansa, że ten da się podnieść w pionie, jeśli jednak będzie twardo trwał w miejscu, pozostanie zdać się na ryzyko samodzielnego określenia kierunku.* |
EFECTOR - 2011-08-20 19:44:28 |
*Słup nie uległ. Był mocno zatopiony w powierzchni planety, wmurowany, wbetonowany, czy po prostu tak silnie wbity w przemarzniętą siemię. Ale śnieg był sypki. Nemedis mógł spróbować odgarnąć śnieg za pomocą Mocy* |
Darth Nemedis - 2011-08-20 19:52:51 |
*Ścisnął dłonie, widząc, że kolumna twardo trzyma się na miejscu. Szybko uznał, że wykorzystanie większej siły zdałoby się na nic. Zniszczenie wskazówki byłoby niepożądane. Wyciągnął rękojeść miecza świetlnego. Zalśniła silna, ciemna czerwień. Ostrożnie zanurzył ostrze w śniegu, powoli przesuwając je wokół wystającego wierzchołka. Liczył, że okolica zacznie topnieć, ukazując kolejne centymetry słupa. Wtedy usunięcie śniegu stałoby się łatwiejsze. Trzymał się w bezpieczniej odległości, w razie gdyby chciał się oderwać pokaźniejszy płat lodowej papki. Gdy tylko powierzchnia została zbita, zaczął sobie pomagać mocą, wytrwale odgarniając topniejący śnieg i wodę, która niedługo potem zamarznie gdzieś dalej. Przy użyciu miecza i mocy, ostrożnie oczyszczał okolice wokół pierwszej wskazówki.* |
EFECTOR - 2011-08-20 20:03:59 |
*Nemdisowej pracy nic nie przerwało. Nie musiał się zbytnio napracować, wskazówka była na szczycie słupa, wiec stosunkowo blisko niego. Kiedy Nemedis stopił ubity śnieg, i usunął zawartość okazało się, ze pomnik jest ciepły. Był ciepły jak ciało żywej istoty, mimo iż śnieg na niego nie reagował. Nie topił się gdy na niego spadał. |
Darth Nemedis - 2011-08-20 20:13:40 |
*Wyciągnął dłoń, by dotknąć wierzchołka kolumny. Ciepło bijące od słupa było niezwykle intrygujące. Przeczytał z uwagą słowa wyryte na symbolu holocronu. Ich treść można było zrozumieć na różne sposoby, ale teraz, mając tak niewiele informacji, postanowił zastosować je dosłownie. To, czy słusznie, zostanie zweryfikowane już niebawem. Sprawdził, skąd wiatr wieje najmocniej. Jeśli się nie zmieniał, wskazówka była trafna - na takich pustkowiach nie zdarza się to często. W takim wypadku pozostało ruszyć w dalszą drogę, zostawiając za sobą kolumnę i statek.* |
EFECTOR - 2011-08-20 20:21:37 |
*gdyby było tu o te 20 metrów śniegu mniej, jak to było w czasach rozkwitu imperium sithów, zapewne Nemedis wędrowałby wytyczonym, wybrukowanym szlakiem. Teraz, kiedy nogi zapadały mu się po kolana, wędrówka była prawdziwą udręką i testem dla jego wytrzymałości fizycznej. Wkrótce, choć może sithowi nie wydało się ze daleko zaszedł, po obejrzeniu się nie było już widac statku. Za to coś zamajaczyło przed nim. Wyglądało trochę jak ten slup, tylko większy, jeszcze nie do końca zasypany. Stał samotnie. By podejść do niego sith musiałby zboczyć z obranej drogi* |
Darth Nemedis - 2011-08-20 20:30:43 |
*W istocie - wędrówka nie była łatwa. Śnieg siekł nieustępliwie. Nemedis posiłkował się mocą, by móc utrzymywać stałe tempo, jednak warunki były trudne. Po pewnym czasie dolny kraniec szaty zaczął poddawać się wilgoci, ale sith parł zdecydowanie na przód, korzystając z zalety, jaką była jego nienaturalna wysokość. Długie kończyny były w stanie sprostać przeciwnościom. |
EFECTOR - 2011-08-20 20:40:37 |
*Nemedis miał dobrą budowę, był wysoki, szczupły, wiec stawiał mniejszy opor wiatrowi, lekki, wiec nie zapadał się tak, ale przy tych zaletach miał silną wadę – szybko się wychładzał. Zwarzywszy na to ze nie widać było nawet w oddali (A widoczność była kilkukilometrowa) nie można było niedoceniać niczego, co mogło by stać się schronieniem bowiem… wtem niebo przeszłą nienaturalna na innych planetach, czerwona i długa niemal na cały nieboskłon, czerwona błyskawica, a potem grzmot tak potężny, ze miejscami na wzniesieniach zarwał się śnieg i potoczył lawiną kilka metrów* |
Darth Nemedis - 2011-08-20 20:50:36 |
*Przymknął oczy, kiedy rozległ się huk. Wciągnął nozdrzami mroźne powietrze. Siła żywiołu - czy też mrocznej mocy - zrobiła na nim wrażenie, ale czuł też wyraźne niebezpieczeństwo. W promieniu wielu kilometrów jedyną widzialną rzeczą był słup, więc najrozsądniej było skierować się w jego stronę, tak szybko, jak pozwalały na to utrudnienia związane z pogodą. Liczył, że ewentualna wskazówka, jaka mogła znajdować się na kolumnie, będzie pomocna. Na takim pustkowiu próżno było szukać schronienia, a chłód nie oszczędzał nikogo.* |
EFECTOR - 2011-08-20 20:55:19 |
*Dojście do obiektu zajęło Nemedisowi bardzo duzo czasu. Oszacowanie odległości na takim pustkowiu bywa trudna. Za to, kiedy już dotarł, niebo nad nim wisiało niemal tak nisko ze wydawało mu się ze mógłby go dotknąć, zaś szczyt słupa był wielkości małego budynku, zwanego potocznie szopką lub kurnikiem. Wydawał się być zrobiony z litego kamienia. Nie emanował jednak ciepłem. Nie był drogowskazem. Był czymś innym, niewątpliwie miał jakaś funkcję… Jeśli zaś idzie o oznaczenia – miał na sobie tylko standardowe hasła i symbole Imperium Sithów* |
Darth Nemedis - 2011-08-20 21:03:27 |
*Obszedł kolumnę wolno, odczytując wyryte na niej hasła. Dotknął ją, przymykając oczy. Spróbował znaleźć odpowiedź w mocy. Szeptał krótkie i syczące słowa w języku Sithów, jakby licząc, że otrzyma odpowiedź. Szukał funkcji, przeznaczenia tego przedmiotu. Dlaczego stoisz na mojej drodze? - zdawał się pytać, wnikając w moc. Umysł miał skoncentrowany.* Idź pod wiatr... *Zacytował słowa wyryte na poprzednim słupie. Spojrzał na kolumnę, ciągle trzymając dłoń na jej powierzchni, jakby próbując cokolwiek z niej wydobyć. Obchodził się z nią niemal jak z żywą istotą. Jakby miała własną wolę. Niebo zawisło nad nim niepokojąco - musiał się pośpieszyć. Wśród bezkresu pustkowia było coraz mniej bezpiecznie.* |
EFECTOR - 2011-08-20 21:07:32 |
*I w pewnym momencie, niemal jak odpowiedź, coś skrzypnęło, i górna część kolumny uniosła się. Daszek podniósł się na czterech przerdzewiałych, ale wciąż działających wysięgnikach. |
Darth Nemedis - 2011-08-20 21:11:55 |
*A więc odpowiedź nadeszła, choć Nemedis nie wiedział do końca, czego było to zasługą. Postanowił wykorzystać to, co postawiono na jego drodze. Zaryzykował i spróbował dostać się do środka. Nie wiedział, czego spodziewać się po wnętrzu tej wieży, ale spróbował.* |
EFECTOR - 2011-08-20 21:19:02 |
*Nic się nie stało. Prócz tego, ze zaraz usłyszał silne wyładowanie, burza zaczynała pokazywać co potrafi. Nemedis zaś znalazł się wewnątrz wieży w której było o dziwo… jasno. Teraz zauważył, ze w miejscach podnośników biegną cienkie stróżki światła, jednak jakby ich dotknąć okaże się ze stawiają opór. Były to przewody. Wszystkie zbierały się w jedno miejsce – przezroczystą osłonę w której lewitował kryształ wielkości dłoni. |
Darth Nemedis - 2011-08-20 21:26:57 |
*Kiedy już znalazł się w środku, rozejrzał się, badawczym spojrzeniem obdarzając każdą, najmniejszą rzecz. Był zafascynowany, to uczucie narastało w nim od początków badań nad planetą. Emocje, które się w nim zapaliły, były równie rzadkie, co trudne do opisania - ale niewątpliwie jednym z nich była niezdrowa ekscytacja czymś, co odrzuciłoby wielu mocowładnych. Bo Ziost był dogłębnie przesiąknięty ciemnością, a teraz Nemedis miał wrażenie, jakby stawał się częścią tej tajemnicy. |
EFECTOR - 2011-08-20 21:35:22 |
*Nie była. Otwierała się do góry. W dól prowadziła drabina – mocna i solidna. Okazało się ze na dole tez jest jasno – pod ścianami lewitowały w przykładnym porządku kryształy w różnym stopniu naładowania, jednak w większości już słabo się jarzące, przez lata utraciły zgromadzoną energię. Jednak nie poddały się do końca i wciąż jeszcze oddawały energię otoczeniu, zasilając wszelakie urządzenia które zbudowano na bazie Mocy ciemnej strony i elektryczności. |
Darth Nemedis - 2011-08-21 21:41:27 |
*Po zejściu na niższy poziom, powtórnie rozejrzał się z uwagą. Teraz każdy jego ruch był ostrożny - miał wiele czasu. Tutaj, pod bezkresną równiną, był w miarę chroniony przed żywiołem, chłodem i wiatrem. Gdy tylko jego but natrafił na łańcuch, schylił się. Przyjrzał mu się, po czym chwycił go w dłoń, sprawdzając, jak bardzo przymocowany jest do ściany i czy da się go poruszyć. Później jego wzrok skierował się na miejsce, gdzie ogniwa zakręcały za ścianką działową. Podszedł tam, przeciągając dłoń po surowym kamieniu.* |
EFECTOR - 2011-08-22 09:13:42 |
*W istocie, miejsce było bezpieczne. Każdy oddech Nemedis nie zamieniał się w parę szronu, co oznaczało, ze jest tu tylko kilka stopni poniżej zera. Ciepełko. łańcuch oczywiście był zmrożony, ale nie przymarznięty, i nie „przymarzał” do rękawicy kiedy go się dotknęło. W scianie był zamocowany bardzo mocno, bez użycia Mocy z 10 ludzi by go nie wyrwało. |
Darth Nemedis - 2011-08-22 09:37:05 |
*W istocie, w porównaniu z warunkami na zewnątrz, tutaj było wręcz przyjemnie. Kiedy Nemedis znalazł się za ścianką działową, zatrzymał się, podziwiając znalezisko. Obejrzał otoczenie wokół istoty, mając nadzieję, że to coś mu powie. Rozpoznał w dawno zmumifikowanych zwłokach rasę Massassi. Miał pierwszy raz możliwość podziwiania jej przedstawiciela na własne oczy. Wypuścił przez nozdrza chłodne powietrze, pochylając się w stronę zwłok. W przeszłości ta kasta wojowników była posłusznym wykonawcą woli Mrocznych Lordów, nieraz siejąc ogromne zniszczenie i strach. Wojownicy z krwi i kości. Spotkanie z takim, nawet dawno zmarłym, musiało robić ogromne wrażenie.* |
EFECTOR - 2011-08-22 09:44:40 |
*Na pewno. Szczególnie ze zachowany był świetnie. Skóra nie była już czerwona, teraz była zgniłobrązowa, trupia. Miejscami popękana od mrozu. Massassi musiał być już stary, kiedy umarł. Prawdopodobnie był bardzo niskiego pochodzenia. Może był niewolnikiem innych massassich, stąd łańcuch. na pewno pracował tutaj, w tej wieży, przykuty w jej wnętrzu. Zmieniał kryształy które ładowały pioruny. |
Darth Nemedis - 2011-08-22 09:56:00 |
*Zastanowił się chwilę, badawczo przyglądając się dawno zmarłemu niewolnikowi. Jeśli w przeszłości wykonywał tu jakąś pracę, to być może teraz, skoro on już nie mógł tego zrobić, Nemedis musiał, by móc posunąć się na swojej drodze. Massasi musiał być martwy od wielu tysięcy lat, ale wieża trwała nadal, ładując kryształy energią. Odsunął się nieco, jeszcze raz oglądając ściany. Przypomniał sobie, że jeden poziom wyżej widział kryształ taki jak te, które w różnym stopniu naładowane, lewitowały pod ścianami, zapewne oddając swoją energię. Tamten był jednak już bardzo wypełniony dzięki tysiącom lat wchłaniania mocy. Sith odwrócił się, by wejść po drabinie na górę i raz jeszcze przyjrzeć się lewitującemu kryształowi. Chciał sprawdzić, czy istnieje teraz możliwość jego zabrania.* |
EFECTOR - 2011-08-22 10:14:20 |
*Kryształ był na górze. Nie zmienił się. Rozległ się huk – gdzieś uderzył piorun. Ale nie tutaj. Na pewno było tu gdzieś narzędzie do zabrania kryształu i wstawienia nowego. ale Nemedis mógł to zrobić za pomocą Mocy, co uchroni go przed porażeniem* |
Darth Nemedis - 2011-08-22 10:18:36 |
*Tak więc uczynił. Używając mocy, wyciągnął naładowany kryształ z tego pola, w którym lewitował, po czym utrzymując go w bezpiecznej odległości od siebie, zaczął schodzić na dół. Tam postanowił spróbować wymienić jeden z najbardziej wybrakowanych na ten, pełen energii.* |
EFECTOR - 2011-08-22 11:21:13 |
*zdarzylo się cos dziwnego, bowiem kiedy Tylko Nemedis ‘chwycił” naładowany kryształ,. poczuł, ze jest strasznie ciezki, poczul to fizycznie, a z ręka opadła mu o dobry metr. Bez problemu nad tym zapanuje, ale bnylo to cos czego zazwyczaj się nie spotyka. Zaś po „położeniu” kryształu na pólce nic się nie stało. Zawisł, wisiał tak samo bezproblemowo jak inne, już wypalone. teraz Sith powinien wybrać jeden nich na zastępstwo* |
Darth Nemedis - 2011-08-22 11:25:25 |
*W zastępstwo wybrał ten, który wydawał mu się aktualnie najsłabszy, czyli ten, który zastąpił naładowanym kryształem. Operacja powtórzyła się, tylko że ze skutkiem odwrotnym. Wybrakowany kryształ znalazł się, przy użyciu mocy, w polu, z którego wcześniejszy pobierał energię. Wszystko wykonywane było ze stosowną ostrożnością i precyzją.* |
EFECTOR - 2011-08-22 14:36:37 |
8Okazało się ze „pusty” kryształ jest leciutki i zupełnie nie niebezpieczny. Można było wziąć go gołą ręką, ale jeśli Nemedis uważał, to tylko punkt dla niego. Zamknął obwód „głodnym” kryształem. Ten naładowany został na półce. Łatwo się domyślić, ze jeśli cos jeszcze znajdzie, co pozostało z imperium sithów, będzie to zasilane właśnie tak. Naładowanym krysztalem. Dobrze by było zabrać go ze sobą. zapewne są tu gdzieś pojemniki do przewozu* |
Darth Nemedis - 2011-08-22 18:13:03 |
*Jeśli tylko na takie pojemniki natrafił, postanowił zabrać ze sobą te co bardziej napełnione energią kryształy, bowiem nigdy nie było wiadomo, ile energii trzeba będzie wykorzystać w przyszłości, prym jednak wiódł ten najsilniejszy, dopiero co zabrany ze szczytu wieży. Gdy ów działanie dobiegło końca, dla Nemedisa nie zostało za wiele do zrobienia, jeśli chodzi o wnętrze słupa. Znalazłszy się powtórnie u góry, wyjrzał na zewnątrz. Miał nadzieję, że pogoda nie pogorszyła się na tyle, by nie mógł kontynuować wędrówki.* |
EFECTOR - 2011-08-22 18:34:10 |
*Niestety, pogoda była coraz gorsza, i przez chwile Nemedis mógl pomyśleć, ze to przez niego, bo przecież jak lądował było pięknie. Kiedy ruszył zaczęło wiać, a teraz trzaskało tak ze niemal ściany się trzęsły, powodując wszystko to, co wzbudzają w nas burze. Zamknięty w okrągłej „klatce” kryształ swiecił na czerwono. Dwa pozostałe także zabrane wyglądały przy nim marnie, ale chyba się od niego ładowały. |
Darth Nemedis - 2011-08-22 18:44:29 |
*Nemedis od zawsze podziwiał siłę żywiołu, jaka objawiała się przez burzę czy ciężki deszcz. Paradoksalnie, uspokajało go to, nie mógł jednak bagatelizować tak wielkiej siły - musiał przeczekać nawałnicę wewnątrz wieży. Zawrócił więc. Znalazł sobie wolny kawałek podłogi, na której usiadł, rozpoczynając medytację. W takim miejscu zagłębianie się w moc było niesamowitym przeżyciem - wszystko było znacznie bardziej, intensywniej odczuwalne. Sith potrzebował zebrać siły, a teraz nadarzała się okazja, tak więc począł rozmawiać z mrokiem, licząc, że kiedy skończy, nawałnica złagodnieje.* |
EFECTOR - 2011-08-23 14:48:12 |
*Nemedis zagłębił siew medytacje, ale co dziwne, co go może rozczaruje, nie miał ani wizji, ani nie osiągnął tak głębokiego zespolenia z ciemną stroną. Może to kryształy? Może to ta agresja żywiołu, która musiała mieć coś wspólnego z Mocą skoro „przyszła go przegonić?. A może, a może, a może… Moc, ciemna strona na Zioscie najwyraźniej postanowiła nie udostępniać planety tak łatwo. Ileż to razy można żywić się krwią poległych wojowników. Tak, to Nemedis ujrzał. Przez chwilę, dwie, trzy sekundy. Pradawni sithowie na ziemiach Ziost* |
Darth Nemedis - 2011-08-23 14:55:00 |
*Wszystko co czyniła aura planety, odbierał ze zrozumieniem i szacunkiem, więc i to odrzucenie od siły drzemiącej w jej mroku zaakceptował bez słowa, jak gdyby tak właśnie miało być. Utrzymywał medytację na płytkim poziomie - jak sen, w który się zapada, będąc w niepewnym otoczeniu. Musiał po prostu przeczekać nawałnicę.* |
EFECTOR - 2011-08-23 15:00:25 |
*Trwało to długo, bardzo długo, i Potęga wcale nie żałowała Nemedis. Lepiej – kiedy w koncu wyszedł medytacji, mógłby przysiąc ze minęło ze 100 lat… do tego doszedł ból kości, długo utrzymywana pozycja bezruchu nie jest obojętna dla ciała. prócz tego na szacie Nemedis osiadł kurz. Niewiele, ale zawsze trochę. Ten, który on sam wzbił chodząc tutaj. |
Darth Nemedis - 2011-08-23 15:16:06 |
*Kiedy wyszedł z medytacji, wstał, prostując się. Dla niego taki ból to tyle co nic, w ciągu swojego życia spędził przecież bardzo wiele godzin na zagłębianiu się w mocy. Ciszę przyjął z ulgą - wyglądało na to, że żywioł osłabł, a to z kolei znaczyło, że mógł ruszyć w dalszą podróż. Wyszedł na zewnątrz, sprawdzając, czy tym razem pogoda pozwoli na wędrówkę.* |
EFECTOR - 2011-08-23 17:05:58 |
*Nemedis wszedł na górę a tam…a tam nie dało się sprawdzić. Burza minęła, pusty kryształ trochę się naładował, a daszek – opadł. Urzadzenie się wyłaczyło, bo burza minęła. Teraz nie było stad wyjscia* |
Darth Nemedis - 2011-08-23 17:20:20 |
*No tak, można było się tego spodziewać. Jest burza - trzeba przeczekać. Nie ma burzy - nie da się wyjść. Nemedis wciągnął ze świstem powietrze, oglądając wysięgniki, obecnie opuszczone. Może gdyby spróbował wcześniej, jakiś czas przed końcem burzy, to by się udało. Był jednak uziemiony, a że wcześniej przetrząsnął praktycznie całe oba poziomy, nie przychodziło mu na myśl, co by mógł jeszcze zrobić. Zaczął zastanawiać się, czy gdyby użył błyskawic mocy, urządzenie zadziałałoby jak przy naturalnej burzy. Nie widział innego wyjścia z wieży, niż to, którym się tu dostał. Sprawdził jeszcze trwałość muru, z jakiego składał się budynek. Może przy użyciu mocy udałoby się utworzyć jakieś przejście.* |
EFECTOR - 2011-08-23 17:46:31 |
*Przejść tu nie było. to znaczy było jedne. Wyjście – na dole. jakieś 20 metrów pod śniegiem. Tutaj, na górze kilkudziesiecio tonowy dach leżał sobie wygodnie i bezpiecznie, i trudno powiedzieć, co na niego zadziała, to mechanizm zaprojektowany i wykonany tysiące lat temu* |
Darth Nemedis - 2011-08-23 17:57:29 |
*Cóż, nie szkodziło próbować. Pierw Nemedis zaczął delikatnie wysyłać w stronę dachu impulsy elektryczne, po to tylko, by sprawdzić, czy spotka się to z jakąś reakcją. Później wypróbował koncepcję wykorzystania mocy do siłowego zmuszenia wysięgników do pracy. Jeśli to nie pomogło - zaczął jeszcze raz przeszukiwać oba pomieszczenia, w nadziei na trafienie na jakiś mechanizm, który mógłby pobudzić urządzenie do życia. Być może kryształy będą miały jakieś zastosowanie. Tak czy siak - póki co wytrwale, cierpliwie próbował. Nie chciał stracić tak cennego czasu do momentu, w którym nadejdzie kolejna burza. A i w takim wypadku - choć nie wiadomo, czy prędko by nadeszła - musiałby podjąć pewne ryzyko, związane z opuszczeniem schronienia.* |
EFECTOR - 2011-08-23 18:19:27 |
*Dach nie za specjalnie chciał współpracować, a i mocą ciężko było go ruszyć. Nie otwierał się. przy mocniejszym nacisku ze strony Mocy, Nemedis wyrywał „zawiasy” z kamiennych ścian, ale i tak mechanizm nie ustępował* |
Darth Nemedis - 2011-08-23 18:43:00 |
*Porzucił więc ten sposób, skoro był nieskuteczny. Zostawił dach w spokoju, póki co nie męcząc go mocą. Przeszedł się po pomieszczeniu, szukając czegokolwiek, co mogłoby pomóc. Spróbował jeszcze, przy użyciu mocy, usunąć kryształ, który wcześniej ładował się u góry, ale chyba zrobił to bardziej z potrzeby próby, niż z uzasadnionego przeświadczenia, że to może coś zmienić. Żeby nie być bezczynnym, testował różne kombinacje - umieszczał w polu ładowania bardziej naładowany kryształ, zostawiał pusty. Sprawdzał, czy ma to jakikolwiek wpływ na mechanizm. W końcu zszedł na dół, przeszukując pomieszczenie. Jeszcze raz, bardzo uważnie obejrzał zwłoki niewolnika Massasi, przeglądał kryształy, wiszące pod ścianami. Po prostu działał, choć kończyły mu się pomysły.* |
EFECTOR - 2011-08-23 19:01:46 |
*Zmiany kryształów nie miały żadnego wpływu. To były naczynia na energie, mechanizm służył do jej pozyskiwania. Uruchamiał się tylko w jasno określonych sytuacjach. |
Darth Nemedis - 2011-08-23 19:08:47 |
*No cóż, podejrzewał, że tak będzie. To co robił, chroniło go po prostu od bezczynności. Nemedisa wyprowadzał z równowagi brak kontroli, więc nie potrafił biernie oczekiwać. Po dwóch godzinach rozległo się stukanie. Sith spojrzał w górę, na dach z poskręcanymi od mocy wysięgnikami. Nie odezwał się, po prostu patrzył.* |
EFECTOR - 2011-08-25 09:08:56 |
*Stukanie. Stuk stuk. Nie, nie mocne, pełne złowrogiej dzikości. bardzo delikatne, subtelne. Stuk stuk… powtarzające się do sześciu. Sześć stuknięć w jednym syklu. Na górze, na dachu, tuż nad głową Nemedisa. Bo w końcu Nemedis był bardzo wysoki, wiec dobrze słyszał to, cona dachu. I wtedy dostrzegł, ze blytki na dachu, zbudowane są z nieprzepuszczalnego energii dosc cienkiego tworzywa, które można wysunąć przy wprawnym uzyciu Mocy* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 09:21:24 |
*Znieruchomiał, wpatrując się w płytę dachu. Dłoń okryta czarną rękawicą podniosła się, wskazując miejsce, z którego dochodziło stukanie. Zatoczyła powolny łuk, mocą manipulując płytkami, by delikatnie je wysunąć. Jednocześnie Sith wsłuchiwał się w powtarzające się, miarowe stukanie, będąc coraz ciekawszym tego, co spotka, gdy uda mu się stąd wydostać. To, co na niego tam czekało, bez wątpienia musiało być żywe, a więc samo w sobie fascynujące.* |
EFECTOR - 2011-08-25 09:24:46 |
*Stukało dalej. Kiedy płytka się ruszyła – na chwile przestało. Później znowu stukało. Nemedis zaś wysuwał płytkę, delikatnie w dół. Niebawem będzie ona odsłonięta. Miała jakieś 50 na 50cm, wiec Nemedis wyjdzie. tylko ciekawe co zrobi ten „stukacz” na dachu. Bo był żywy. Nemedis czuł w Mocy życie* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 09:28:44 |
*Napotkanie istnienia w takim miejscu bez wątpienia było sprawą bardzo ciekawą. Im dłużej Nemedis usuwał przeszkody na drodze do wyjścia, tym bardziej był zafascynowany tym, co czuł w mocy - a więc życiem. Nie przerywał, wysuwał płytkę w stałym tempie, oczekując chwili, w której ta ostatecznie podda się.* |
EFECTOR - 2011-08-25 09:36:31 |
*ostatecznie się nie poddała, do końca Nemedis musial używać siły i spychać ją, ale w końcu wypchnął na tyle, ze do środka wpadł snop jasnego światła i trochę śniegu i… wąsy, długie, sztywne i elastyczne wąsy długości przedramienia i grubości ołówka, zwężające się ku dołowi. Co najmniej kilkanaście. Typowe zwierzęce czułki czy tez wibrysy, które zaczęły stroszyć się i dotykać ścianek powstałego otworu i pleców Nemedisa* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 09:44:51 |
*Nemedis spojrzał w górę, na świat za otworem w dachu. Nagły spływ światła sprawił, że przez chwilę widok był rozmazany, niebawem jednak dostrzegł (i poczuł) czułki stworzenia. Wyciągnął dłoń w stronę otworu, próbując go trochę poszerzyć. Próbował dostrzec sylwetkę stworzenia, które wcześniej wytrwale stukało w dach, jednak najważniejszym było wydostać się z tego miejsca, a więc powziął próby przejścia przez powstałą wyrwę, jeśli tylko ta była już odpowiednio duża.* |
EFECTOR - 2011-08-25 09:51:53 |
*Była, ale w tej samej chwili to cos z góry zaczęło przełazić w dół. Spłynął przez otwór łeb wielkości buta, przypominający kształtem łeb węza, i szyja, opierzona i ofutrzona niemiłosiernie. Bylo to tak puchate, ze sama sierść szorowała o krawędzie. Spływało to jak wąż, wyciągając czułki ku podłodze i w końcu przelazło się do końca. Okazało się ze pod bardzo gęsta piękną miała migotliwą jak śnieg w słońcu sierścią jest sześć małych nóżek ze stukającymi pazurkami. Z nastroszonej, miękkiej sierści przebijały się czarne paciorki oczu. długi wężowy ogon zakończony czymś co wyglądało jak rybia płetwa z piór rozpostarło się i zajęło blisko półtora metra kwadratowego powierzchni. Stworzenie zaraz wdrapało się na slup podtrzymujący kryształ. Wibrysy poruszały się na wszystkie strony* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 10:01:48 |
*Odsunął się nieco od wyłomu, spoglądając na stworzenie. Nie miał pojęcia, czym było, ale zachowywał lodowate opanowanie - jeśli nie rzuciło się na niego, to i nie było powodu, żeby on rzucił się na nie, tym bardziej, że odnosił wrażenie, jakby zwierzę nie znalazło się tutaj z czystego przypadku. Nigdy nie widział czegoś podobnego, nie potrafił nawet w przybliżeniu ocenić, czym może być ten... No właśnie... Wąż? Ptak? Obserwował uważnie jego ruchy, póki co nie zaznaczając zbytnio swojej obecności. Był ciekawe, co stanie się dalej.* |
EFECTOR - 2011-08-25 10:11:43 |
*Nie rzuciło się. Pyszczek (cały czas zamknięty) miało niewielki a i pazurki zbyt małe by zrobić Nemedisowi krzywdę. Miało około dwóch metrów długości nie licząc piór w ogonie. Okręciło się na słupie jak wąż i pajęczyną wąsów zaczęło poruszać w okolicy kryształu, az w końcu z niewielkiego pyska wysunął się jeżyk rozszczepiający się na pięść „macek”, którymi oplótł kryształ…* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 10:14:44 |
*Podszedł do słupa, przyglądając się temu wszystkiemu z bliska. Nie przeszkadzał stworzeniu robić tego, co właśnie robiło, postanowił zaczekać i zobaczyć, co się stanie. Znieruchomiał jak posąg, śledząc wzrokiem poczynania zwierzęcia.* |
EFECTOR - 2011-08-25 10:23:04 |
*Zwierze w ogóle nie przejmowało się obecnością sitha, co było dość dziwne, bo z reguły zwierzęta boją się istot inteligentnych, tak instynktownie. Ale z drugiej strony – czemu niby miało by się bac kiedy tutaj takowych nie było? |
Darth Nemedis - 2011-08-25 14:34:33 |
*Akurat Nemedisowi było wszystko jedno, czy zwierzę było urocze. Obserwując jego działania, szybko stwierdził, że ów żywi się energią zawartą w kryształach. Nie miał zamiaru mu bronić, miał własne, naładowane. Odszedł kawałek od stworzenia i znów stanął pod wyrwą. Postanowił póki co zostawić istotę samej sobie, próbując wydostać się na zewnątrz. Na ten moment nie było z niej żadnego pożytku.* |
EFECTOR - 2011-08-25 14:53:40 |
*Nemedis miał na sobie chroniące przed zimnem odzienie, ale i tak przeciśnie się, jeśli włoży w to trochę serca. Kaminoanie to niezbyt duże objętościowo istoty, tak wiec Nemedis przeciśnie się a i dach się pod nim nie zarwie* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 14:59:46 |
*Tak więc Nemedis niebawem znalazł się na zewnątrz. Rzucił jeszcze okiem na zwierzę. Był ciekaw, czy za nim podąży. Rozejrzał się uważnie, ale był niemal pewien, że spotka go to co wcześniej - bezkresna pustka. Zeskoczył na ziemię, czując, jak ciężkie buty wpadają w śnieg. Teraz, jak mu się wydawało, powinien powrócić na wcześniejszy szlak i kontynuować podróż. Musiał korzystać, póki pogoda się nie pogorszyła.* |
EFECTOR - 2011-08-25 15:06:56 |
*Nemedis znalazł się na otwartej przestrzeni. tak, nic nie było widać. Wszędzie biało, ale bezchmurno. Mróz siarczysty, ale wiatr słaby. Ciężko będzie iść pod niego. I ślady. całe mnóstwo śladów drobnych łapek wokoło wieżyczki. Tysiące. Już wiedziały, gdzie się po burzy przychodzi, i przyszły na posiłek w postaci energii. Ale nie było widać tych stworzeń naokoło, choć było je wyraźnie czuć* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 15:10:43 |
*Niewątpliwie, ale Nemedis pamiętał, w którą stronę szedł. Przyjrzał się śladom. Nie spodziewał się spotkać tych stworzeń tak dużo. Widocznie jakiś gatunek wyewoluował, przystosował się do życia na tak nieprzystępnej planecie. Odszedł na parę kroków. Jakkolwiek się te istoty nazywały, czuł wyraźnie, że jest ich wiele w okolicy.* |
EFECTOR - 2011-08-25 15:15:01 |
*Były. W pewnej chwili śnieg zarwał się pod stopą Nemedis, krzyknął, i pomknął w bok. Zwierze leżało w śniegu pod płytką warstwą, lekko przyprószone, białe, wiec całkowicie niewidoczne. Zatrzymało się o dewa kroki dalej, kiwając łbem i wydając w kierunku Nemedis serie niskich, stłumionych karcących odgłosów, jakby mówiło: jak mogłeś mnie nadepnąć, łobuzie?!* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 15:24:44 |
*W pierwszej chwili był nieco zaskoczony, zawieszając nogę w powietrzu, ale odpowiedź na ewentualne pytania była oczywista. To całe futro, które posiadały zwierzęta, musiało stanowić wspaniały materiał na kamuflaż, zresztą - całe były białe. Wystarczyło, żeby śnieg je trochę przysypał. Nemedis podniósł dłoń w stronę nadepniętego osobnika, jakby chciał przeprosić za bycie hultajem, ale ostatecznie musiał ruszyć w dalszą drogę. Starał się unikać tych stworzeń. Przy użyciu mocy powinno być możliwe przejście jakiegoś dystansu tak, by żadnego nie podeptać.* |
EFECTOR - 2011-08-25 15:29:18 |
*Okazało się ze trzeba było trochę slalomu, bo tu się pochowały. Było ich ze 40 w całej okolicy. Nemedis szedł dalej. Zdać się mogło ze już je ominął i powinien mieć spokój, kiedy charakterystyczne „kok” zaczęło za nim rozbrzmiewać coraz częściej… Nie słychać było tupania, bo wszyscy szli po śniegu. ale szelest śniegu i futra owszem. i „kok”. Szły za nim. Nie wszystkie, ale przynajmniej 7-8, gęsiego, w różnych odstępach. najbliżej były dwa* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 15:37:43 |
*Odwrócił się, by na nie spojrzeć. Ciekawie - pomyślał. Ale nie miał zamiaru ich przeganiać. Ruszył w dalszą drogę, pozwalając, by parę stworzeń podążało za nim. Nie przeszkadzały mu, a i tak były praktycznie niewidoczne, zresztą... Wcale się nie krył, bo i przed kim? Wytrwale kroczył obraną wcześniej ścieżką.* |
EFECTOR - 2011-08-25 15:46:13 |
*I szli. po drodze urwały się dwa, zostało sześc. szły za Nemedisem, od czasu do czasu powtarzając swoje „kok”. Były całkiem przyjemnym towarzyszem. Miło było na nie popatrzeć. Kiwały się na boki stawiając drobne kroczki. I tak z pól godziny szedł ten dziwaczny pochód az w końcu Nemedis musiał zauważyć, ze raz po raz jest łapany za pelerynę, lub za nogawkę i trzymany. oczywiście siła idącego sitha wystarczała by wyszarpywać odzienie z drobnych pyszczków, ale kilkanaście takich złapań owocowało dziurami w ubraniu a to niepożądane* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 15:49:53 |
*Kiedy zaczęło się łapanie za pelerynę, Nemedis musiał jakoś zareagować, bo to ani przyjemne, ani praktyczne. Odwróciwszy się, odepchnął najbliższe zwierzę mocą na parę metrów. Nie za mocno, ale tak, żeby poczuło, że zbliżać się za bardzo nie może - taki sygnał bazujący na instynkcie samozachowawczym. Nie chciał się tych zwierząt pozbywać, jego umysł zaprzątały znacznie bardziej skomplikowane sprawy. Ruszył więc z powrotem w drogę.* |
EFECTOR - 2011-08-25 16:03:33 |
*Pierwsze zwierze przekotłowalo się przez śnieg, ale po rozluźnieniu ciała widać było ze zna już takie traktowanie. Może wiatr, może bójki miedzy osobnikami w stadzie… natomiast przez tą chwile, kiedy Nemedis odpychał pierwszego, drugi szybciutko zbliżył się, wlazł na nogę sitha i zaczął się okręcać koło niej. Dość ciężki był. 20 kg na pewno. za nim dreptały już następne, a pierwszy wspinał się po sithu, i okazało się ze jest całkiem silny. Ściskał mocno łapkami… Za nim już następny… Nemedis nie mógł dalej isc. ten odrzucony tylko chwile stał, reszta od razu zaczęła obłazić Nemedisa… |
Darth Nemedis - 2011-08-25 16:26:32 |
*W powietrzu świsnął czerwony miecz świetlny. Zanim pierwsze zwierzę na dobre okręciło się wokół jego nogi, prawdopodobnie już było martwe. Nemedis nie mógł wiedzieć w prawdzie, czy te istoty noszą w sobie wiele krwi, ale jeśli tak, przepołowione na pół stworzenie musiało trysnąć nią na wszystkie strony, nawet pomimo tego, że ostrze niszczy tkankę. Biorąc pod uwagę budowę ciała tych zwierząt, miecz powinien przejść przezeń jak przez masło. Ale Sith nie zamierzał na tym poprzestawać. Błędem było pozwolić im za sobą podążać, teraz musiał tracić czas. Pewnie trzymając w dłoniach rękojeść miecza, ciął klingą następne zwierzę. Celował w okolicy tego, co prawdopodobnie było szyją, by uwolnić głowę stworzenia od ciała. Jako, że te istoty miały zbyt małe pazury i szczęki, by mu zaszkodzić nawet w grupie, ciął i kroił równo. Nie przestawał tak długo, aż nie zostało wokół niego żadne zwierzę albo wszystkie nie uciekły. Nawet nie martwił się finezją. Po prostu pozbawiał metodycznie, mechanicznie życia, jak rzeźnik. Nie sądził, by zwierzątka mogły stawić opór ostrzu miecza świetlnego. Jeśli tylko mu się powiodło, już niebawem śnieg zasłany był truchłami.* |
EFECTOR - 2011-08-25 16:31:56 |
*Rozległ się swąd palonego futra, a krew trysnęła na biały snieg i pierwszy ze stworków leżał już martwy. No, nie do konca martwy, bo nawet po przecięciu obie polowy zwierzątka próbowały uciec. Tyl kręcił się nieporadnie i wil, za to przód „uciekał” całkiem skoordynowanie i świadomie. Reszta stadka nie czekała, nie pomagała koledze, po prostu momentalnie znikła pochowana pod śniegiem, i ruchy tu i ówdzie świadczyły, ze uciekają pod pokrywą białego puchu* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 16:38:38 |
*Zaraz też miecz poleciał dalej, tnąc tu i ówdzie stworzenia pod śniegiem. Kierowany mocą, wyrzucony przed siebie, tam gdzie trafił, tam pozbawił życia - przynajmniej częściowo. Nemedis odwrócił się i ruszył w dalszą drogę, chowając rękojeść, gdy już stworzonka były poza jego zasięgiem. Być może zyskał sobie chwilę spokoju. Następnym razem od razu zabije każdą taką gąsieniczkę, jeśli się do niego zbliży. Nie mógł ryzykować cennego czasu, a przecież burza mogła powrócić w każdej chwili.* |
EFECTOR - 2011-08-25 18:10:47 |
*”Koki” nie czekały. Druga runda nie przyniosla już żadnej smierci. One miały tu naturalne środowisko. Tu Nemedis był powolny i bezradny. Na szczescie koki nie były typowo ciemnostronne – nie podjęły zemsty. W każdym razie – Nemedis był „wolny”* |
Darth Nemedis - 2011-08-25 19:16:48 |
*Nemedis ruszył w dalszą drogą, zostawiając zwierzątka za sobą. Podjął wędrówkę na nowo, bo było to jedyne, co mógł w tej sytuacji zrobić, a że chciał zdążyć przed pogorszeniem pogody, narzucił sobie dość wymagające tempo. I szedł, wprost w bezkres pustki.* |
EFECTOR - 2011-08-29 18:27:59 |
*Wędrówka do celu trwała kilka dni. Nawet dla sitha na planecie Ciemnej Strony była ona wyniszczającą. Udało mu się jednak dotrzeć do cytadeli i za pomocą kryształu tchnąć w nią życie – elektryczność, uruchomić ogrzewanie. Jedzenie kręciło się po śniegu. Wyglądało na to, ze sithowie wrócili na Ziost…* |