Moc - 2011-10-06 16:20:15 |
Jak sama nazwa wskazuje "chatka" ta została wybudowana z gliny i błota, którego pełno na Dagobah, a wzmocniona konarami starych drzew, których również pełno wokoło. Lepianka składa się z jednej zasadniczej izby, w której znajduje się coś na kształt kominka, na którym można co nieco ugotować. Do tego sklecony z cienkich drewnianych belek koślawy stolik, stary pieniek robiący za krzesło no i w kącie kupa suchej trawy przykrytej skrawkiem materiału - prowizoryczne łóżko. Ale przynajmniej w chacie było sucho i pełniła namiastkę domu. Z pozostałych sprzętów to neti posiadał dwa własnej roboty koszyki wykonane z materiału przypominającego wiklinę, do tego ze trzy garnki różnej wielkości wykonane a jakże, z gliny. Oczywiście wypalono je na ogniu więc jako tako trwałe były. Jedynym elementem wystroju lepianki był świecący zielonkawym blaskiem dwunastościan foremny - holocron. Leżał on sobie bezpiecznie na stoliku, osłonięty ochronnymi barierami Mocy.
|
Moc - 2011-10-06 16:25:50 |
Tak więc dotarli do chatki Kahra. Hakon jak było wcześniej wspomniane udał się do kąta by pomedytować, a neti zajął się jakże przyziemną sprawą a mianowicie jedzeniem. W jednym koszu trzymał różnego rodzaju znalezione jadalne owoce a w drugim warzywa, bulwy, korzenie itp. Zaczął więc przyrządzać sobie owocowo-warzywną papkę, dodając do niej świeżej wody z jednej z glinianych garnków. Może to nie pachniało zbyt dobrze, ale było pożywne. Przynajmniej dla kogoś takiego jak on. Jak Hakon skończy to zostanie oczywiście poczęstowany.
|
Hakon - 2011-10-06 16:30:34 |
*Hakon nie medytował zbyt długo. Aura mu nie sprzyjała. Zagłębił się w płytką, odprężającą medytację ale i tak wspomnienie niedawnej wizji bardzo się pchało do ponownego rozważenia. Do zawracania Hakonowi głowy jeszcze i jeszcze. Niecałe 10 minut i otworzył puste, szklane oczy* Fatalnie tu się medytuje… *Zauważył cicho. Nie wiedział ze sa tu jakieś ziółka „znieczulajace” ale nawet jakby wiedział to by nie zapalił, Hakon był sceptyczny do takich rzeczy. Wstał powoli, pozwolił tez sobie na rozmasowanie krzyża oraz tego miejsca z którego ogon wyrasta. Teraz dopiero rozejrzał się po wnętrzu chatki* Z czego to jest zrobione?
|
Moc - 2011-10-06 16:36:41 |
Neti cały czas się krzątał po chatce, a tu czegoś dodawał, a tam dolewał. Niektóre korzenie powiesił już pod sufit, by je wysuszyć. Roztaczały całkiem miły dla nosa aromat, na szczęście słaby, bo w zbyt dużej dawce powodowały ból głowy. Gdy Hakon skończył medytować to Kahr spojrzał w jego kierunku i nieco zmrużył oczy. Prychnął też cicho. - Miejsce nie ma nic do rzeczy Nie komentował jednak dalej słów barabela, tylko z większego garnka przelał nieco zielonkawej mazi do drugiego, mniejszego, który potem podał Hakonowi. Apetycznie to to nie wyglądało. - Masz, poczęstuj się. Kotlet z nerfa to może nie jest, ale jest dobre. W miarę. A chatkę ulepiłem z gliny, pełno jej dookoła. Drzewolud wzruszył ramionami i nieco się uśmiechnął, co wyglądało osobliwie. A potem już wypił całą zawartość swojego kubka.
|
Hakon - 2011-10-06 16:45:02 |
*Hakon szybko pokapował się w tym co gospodarz chciał powiedzieć tak i milczeniem jak i prychnięciem, a jego odpowiedź którą było brak odpowiedzi było wystarczającą informacją odnośnie tego ze on dyskusji podtrzymywał nie będzie, a już na pewno odnośnie „rola miejsca medytującego w jakości procesu medytacyjnego”. Odebrał miseczkę* Nie szkodzi, nie jestem estetą. *Hakon potrawie zjeść żywego chrabąszcza, źdźbło trawy, liścia, surowego grzyba, jajko sprzed dwóch tygodni – i to wcale nie przymuszany. Gadowate rasy maja mocne żołądki.* Noo… gratuluje umiejętności manualnych. Chyba najprzyjemniejsze miejsce na Dagobah. *To miał być żart wiec dla asekuracji jakby stary mistrz nie łapnął – Hakon uśmiechnął się szeroko pokazaniem zębów które zafundował mu cochrel* [i]Ta… jaskinia. Dużo tu takich?i]
|
Moc - 2011-10-06 16:59:17 |
Neti ogólnie nie chciał wdawać się w dyskusje na temat porządnej medytacji, bo każdy to robił na swój sposób, różnymi metodami. Ale zasadniczo miały one pomagać Jedi. Kahrowi np najlepiej się medytowało w pozycji stojącej, z nogami zapuszczonymi w ziemię. W miastach miał trudności z koncentracją, ale dawał sobie jakoś radę. No ale do tego dochodził latami. Czy może wiekami? W każdym razie trochę mu to zeszło, więc uznał, że barabel ma ten etap jeszcze przed sobą, odnalezienie tego złotego środka. - No to dobrze, bo z estetyką niegy nie byłem za pan brat Odparł neti odstawiając swoje gliniane naczynko na koślawy stół, który to jakoś w pionie stał. Wymagał jeszcze poprawek, ale i tak sporo zrobił w tak krótkim czasie po tak długim okresie hibernacji. - A dziękuję... plotka głosi, że gdzieś znajdują się przyjemne łąki, jeziorka i góry, ale jakoś jeszcze na nie nie trafiłem. Tak więc samemu trzeba było oazę wybudować... na liście został jeszcze prysznic, sypialnia i kosmoport. Aż tak drętwy to on nie był, by nie zrozumieć żartu Hakona. Uśmiechnął się więc nieco bardziej, a potem się odwrócił do niego plecami, by umyć kubek i akurat wtedy padło pytanie o jaskinie. Mina mu nieco zrzedła. - Kilka... nie wszystkie są takie zdradzieckie ale większość. Niezwykle niebezpieczne dla nieprzygotowanego umysłu. Neti umył kubek i przekręcił głowę, spoglądając na nie ukryty zielonkawy holocron - jego największy skarb.
|
Hakon - 2011-10-06 17:06:41 |
*W tym czasie Hakon raczył się potrawką i musiał stwierdzić, ze jest całkiem dobra. Wszystko takie „bliskie natury” a raczej wyrwane naturze z paszczy na siłę, bo trzeba przeżyć. Ciekawe. dla Hakona wszystko tu było ciekawostką, jednak nie chciał tu zabawić dłużej. Powrócił temat jaskini. Ale w końcu Nemedis poszedł – pomyślał sobie Hakon. Czyja to była zasługa? Kahra? Hakona? Tej jaskini? czy może w końcu – Nemedisa?* Pyszne. Naprawdę… *pochwalił zupkę, wcale nie fałszywie, i wstał by odnieść ja do wymycia, by to uczynić o ile starszy jedi go nie pogoni. I wtedy dostrzegł holocron. Nie ukrywał że go widzi. To było coś, co naturalnie przyciąga wzrok każdego świadomego mocowładnego*
|
Moc - 2011-10-06 17:15:02 |
Ile tu zabawi Hakon to się jeszcze okaże... niezbadane są wyroki Mocy. - Dziękuję Skwitował krótko pochlebną opinię barabela. Co prawda wielkim kucharzem Kahr nigdy nie był, potrafił przyrządzić tylko kilka potrawek roślinnych i tyle. Byleby przeżyć w trudnych warunkach, takich jak na Dagobah. Przedtem to zazwyczaj korzystał z usług jakichś kucharek. Każdy w końcu lubi dobrze zjeść. Gdy Hakon podawał naczynie do umycia to przejął kubek, by go przepłukać wodą. I wtedy zauważył wzrok barabela wlepiony w dwunastościan. - Należał do Odana Urr'a, mojego przyjaciela i mentora. To jeden z kilku, które stworzył... O ile pamiętam to na Coruscant przechowywano podobny. O ile neti nie kłamał, to właśnie jego potencjalny wiek wydłużył się z ok 1000 do 4 000 lat z hakiem. A Odana Urra Hakon musi znać oraz lata jego życia, w końcu był jednym z najważniejszych filozofów Zakonu i twórcą biblioteki na Ossusie, gdzie z resztą zginął.
|
Hakon - 2011-10-06 17:24:48 |
*Tak, nazwisko było Hakonowi znane. Nie musiał koniecznie pamiętać twarzy, nawet rasa mogła umknąć, ale ta akurat była charakterystyczna. Wskazał otwartą dłonią na kostkę* Świątynia na Couruscant została przejęta przez Imperium. Nie mam pojęcia, co się stało z naszą wiedzą, którą tam zgromadzono. Nie sadze, by Imperator ją badał. Zniszczył, albo zabezpieczył. Mogę? *zapytał, chciał bowiem wziąć holocron i chociaż powierzchownie go uruchomić. Teraz, kiedy spotkał żywego neti, pradawny mistrz Odan wydał mu się jakby bliższy…* Ile miałeś lat, kiedy mistrz Odan zginął, mistrzu?
|
Moc - 2011-10-06 17:34:02 |
Kahr przyjrzał się uważnie barabelowi. Ten holocron był dla niego niezwykle cenny, jedna z niewielu własnościowych rzeczy na które sobie pozwalał. On i miecz świetlny, który gdzieś tutaj był schowany, nieużywany od bardzo dawna. Ale holocron to co innego, czasami sobie siadał na podłodze, włączał urządzenie i po prostu rozmawiał z jego strażnikiem. Sam od czasu do czasu coś dodawał do banku wiedzy. - Dobrze W końcu się zgodził. Hakon wydawał się godny zaufania, mimo, że był też nieco zagubiony. Ale kolejne pytanie wpędziło netiego w lekkie zakłopotanie, bo prawdę powiedziawszy nie umiał się doliczyć swojego prawdziwego wieku. - Hmm... to dobre pytanie, czasu jako "sadzonka" nie liczyłem, ciężko się w ogóle czegokolwiek doliczyć. Ale w Zakonie byłem od jakichś stu lat, więc pod koniec jego życia. A co do holocronu, to jeśli Hakon weźmie go do ręki to może wyczuć drobne wibracje w Mocy oraz jakąś aurę spokoju i opanowania bijącą od niego. Ale to nie był artefakt, który zwiększał siłę czy dodawał energii. Jego potęga i wartość kryła się w wiedzy, którą zawierał.
|
Hakon - 2011-10-06 17:40:05 |
Myślę ze sto lat wystarczy żeby kogoś poznać *Uśmiechnął się lekko. Wziął holocron. Najpierw zamknął go w dłoni, posłuchał trochę tej wibracji, by po chwili zostawić go na otwartej dłoni i poprosić o otworzenie się. Zapukał w drzwi strażnika. Empaci uwielbiali z reguły „bawić się holocronami”. Hakon zachowywał przy tym spokój. Uważał, by nie urazić uczuć mistrza swoim podejściem do tego skarbu. *
|
Moc - 2011-10-06 17:50:48 |
- Owszem Odpowiedział tylko po czym nieco się usunął w cień, obserwował Hakona podczas jego oględzin holocronu jak również próby jego uruchomienia, co się oczywiście udało. Strażnik wyczuł, że ma do czynienia z Jedi, więc się pojawił. Poprzez dotyk zbadał też aurę barabela oraz potencjalny stan jego wiedzy, klasyfikując go jako istotę doświadczoną, a więc mogącą korzystać z większości wiedzy zgromadzonej w urządzeniu. Dwunastościan rozświetlił się wewnętrznym blaskiem i po chwili z jego wnętrza wyłoniła się zielonkawa chmurka, formująca się powoli w ciało gadowatego z wysuniętymi górnymi zębami, jakże charakterystycznymi dla rasy draethosów. Do tego płaskie nozdrza, wydłużona głowa zakończona ozdobą. A potem już reszta ciała. Tak oto zmaterializował się Odan Urr... a raczej jego duch. - Witaj młody Jedi. Nazywam się Odan Urr. Niegdyś byłem mistrzem Jedi i opiekunem Wielkiej Biblioteki na planecie Ossus. Obecnie zaś pełnię rolę strażnika tego holocronu. Zadaj więc swoje pytanie Hakon mógł dosłownie zapytać o wszystko i jeśli odpowiedź na dane pytanie znajdowało się w banku pamięci to z pewnością strażnik odpowie i wytłumaczy. Holocron miał tą wyższość nad zwykłymi bankami pamięci, że jego strażnik był inteligentny, stanowił niejako odbicie swojego stwórcy, potrafił wiele rzeczy wyjaśnić językiem odpowiednim do poziomu wiedzy pytającego.
|
Hakon - 2011-10-06 18:02:09 |
*Trochę zdziwiła go ta postać. No ale w końcu neti byli zmiennokształtni. Choć Hakon nie spodziewał się, ze aż tak. Przedstawił się jednak imieniem i nazwiskiem jedi o którego chodziło* Witaj, mistrzu *odezwał się Hakon do małej zjawy. I zastanowił się. O co mógłby zapytać? Nie chciał wyjść na ignoranta i pytać o wojny z czadów Kahra. Historia nie była jego konikiem. A wiedze z tak szerokiego zakresu łatwo zdobyć, z tym ze lepiej na osobności. Poczuł nagle silne ukłucie chęci zapytania o rakatan: jeśli latają jeszcze ich statki, to czy możliwe, że gdzieś jeszcze żyją, i co mistrz o tym myśli, w końcu tak ogromna wiedza pomogłaby podsunąć jakieś poszlaki do głębszych teoretycznych rozważań. Ale nie. Dlaczego? Bo to głupie! Takie padawańskie. Ale zaraz przyszło olśnienie. Bardzo dobre, bezpieczne pytanie* Mistrzu, żyłeś wiele wieków a Twoja wiedza jest potężna. Czy wiesz coś o Tsilach? *Hakon wybierał się i wybierał na ten Nam Charios, nie miał czasu i okazji, ale teraz mol zapytać kogoś, kto nie zdziwi się na to słowo*
|
Moc - 2011-10-06 18:14:11 |
Odan Urr nie był przedstawicielem rasy neti tylko gadopodobnych draethosów, którzy również słyną z długowieczności. Ale zdecydowanie izolowali się od reszty Galaktyki, podczas gdy neti... cóż, w obecnych czasach byli uznawani już za legendę. W każdym razie Strażnik nie potrzebował wielu czasu do namysłu, wystarczyło, że przeszukał swój kryształ informacyjny w poszukiwaniu określonych danych i już był gotowy do odpowiedzi. - Tsile to żywe kryształy zamieszkujące planetę Nam Chorios. Są one również wrażliwe na Moc i w większych skupiskach mogą ją wykorzystywać do wpływania na otoczenie. Same Tsile dzielą się na dwa podgatunki. Większe, zielonkawe kryształy to Strażnicy, skryci pod powierzchnią ich rodzimej planety. Mniejsze, rozrzucone po powierzchni planety to tak zwane Duszki. Wszystkie one posiadają świadomość i pewną osobowość. Potrafią się również porozumiewać z istotami żywymi przy pomocy telepatii, często działają poprzez sen. Jest to rasa tajemnicza i stroniąca od innych istot inteligentnych, z powodu ich rabunkowej polityki. Wiele Tsili zostało wydartych z ich rodzimej planety a później sprzedanych jako towar przemysłowy, tragedią jest to, że nawet przetworzony Tsil zachowuje swoją pełną świadomość podczas procesu okaleczania.
|
Hakon - 2011-10-06 18:19:32 |
*Zatem Hakonowi pomylili się mistrzowie, myślał Oddzie Barze. Podobna litera przy obecności rasy neti sprawiła ze się Hakon sam w błąd wprowadził. Ale może nikt nie zauważy. Póki co Hakon słuchał, ze słowa na słowo mistrza szczególnie pod koniec silniej zaciskając wargi co zdradzało jego emocje, bez wątpienia nie był zachwycony tym, co słyszy* Miałeś z nimi do czynienia osobiście, mistrzu? Lub są jacyś znani przedstawiciele? Albo Jedi? *wiadomym było ze Sil nie będzie walczył mieczem, ale bez wątpienia mógł zostać jedi jeśli jego osobowość była odpowiednia*
|
Moc - 2011-10-06 18:28:04 |
Nikt na głos tej pomyłki nie wypowiedział więc problemu nie było. Strażnik słysząc kolejne pytanie nieco tylko drgnął. Jego postać emanowała słabym zielonkawym blaskiem a oczy Oddana Urra cały czas śledziły Hakona. Bez wątpienia potrafił on obserwować otoczenie i wyciągać pewne wnioski. - Jedynie raz odwiedziłem Nam Chorios. To pustynna, niegościnna planeta, którą nawiedzają częste burze, które jak podejrzewam są wywoływane przez same Tsile. Nie są one zbyt chętne do opuszczenia swojej planety, żaden z nich nie wykazywał chęci by zostać Jedi. Co do znanych przedstawicieli nie mam pewności, w moich czasach planeta nie była zamieszkała, od czasu do czasu odwiedzali ją górnicy i to wszystko. Przez te wieki wiele mogło się zmienić Zwłaszcza, że sam neti spał przez prawie tysiąc lat, wiec nie miał okazji by uzupełnić wiedzę w urządzeniu. A wiec pewne dane mogły być przestarzałe.
|
Hakon - 2011-10-06 18:32:18 |
*Hakon skinął głową i milczał chwilę* Mistrzu, proszę o podanie koodrynatów planety Nam Charios *I druga ręką sięgnął po komunikator zatopiony gdzieś w czeluści kieszeni, by je zapisać. Dane ze świątyni nie zawierały koordynatów. Nie wszystko się zachowało, wiele wiedzy jedi o galaktyce zostało na Couruscant a Nam Charios był planetą o której wcześniej Hakon nawet nie słyszał. Dopiero Yoda coś tam wiedział*
|
Moc - 2011-10-06 18:35:50 |
Strażnik kiwnął głową po czym podał dokładne koordynaty wyżej wspomnianej planety. Na koniec jednak dodał coś od siebie. - Sugeruję ograniczenie w używaniu Mocy, Tsile mogą potraktować to jako atak i to się może źle skończyć. Ich sieć telepatyczną można porównać do sieci komórek nerwowych mózgu, tyle, że wielkości całej planety. Lepiej się mieć na baczności podczas tej wizyty To był właśnie Strażnik, sam potrafił od siebie coś dodać właściwie bez zadawania pytania. Często były to uwagi bardzo pomocne
|
Hakon - 2011-10-06 18:44:12 |
*Hakon szybko zapisał podane cyferki, ale dla bezpieczeństwa nie zapisał nazwy planety tylko „Dom Eda”. Miejsce, gdzie żyją takie stworzenia powinno być jak Tython – chronione. Po sugestii uśmiechnął się szeroko i nawet trochę z dźwiękiem. Tak ciepło i przyjaźnie* Ja wiem, mam już po tym blizny. Będę uważał *Bardzo go ucieszyła ostatnia dygresja w tym temacie, oznaczało to, że ta Edowa niedotykalność w sferze Mocy to może być cecha rasowa a nie krzywda którą ktoś mu wyrządził* Dziękuje, mistrzu, to dla mnie ważny temat *Jakoś tak od razu polubił tego jedi z holocornu. Wydał mu się troszczący o innych. Hakona uprzedził choć nie obejmowało tego pytanie* Na razie to wszystko. bardzo dziękuje za pomoc *Pochylił z szacunkiem głowę w kierunku projekcji*
|
Moc - 2011-10-06 18:52:03 |
Rola Strażnika polegała na nauczaniu i przekazywaniu wiedzy niemal każdemu, kto zada pytanie. Oczywiście najpierw musi okazać się godny, ale później duch holocronu postara się jak najlepiej pomóc pytającemu, oczywiście w zakresie pojmowania pytającego. - Dobrze. Niech Moc będzie z Tobą młody Jedi... i chroń swój umysł dobrze przed emocjami, bo jest on wrotami do twej duszy. Strażnik jeszcze uważnie spojrzał na Hakona, a potem przekręcił swoją duchową głowę w stronę stojącego w kącie netiego, po czym uśmiechnął się do starego przyjaciela i zniknął. Kahr tymczasem stał oparty o kostur i z zainteresowaniem śledził tą rozmowę. Z pewnością barabel miał jakiś interes na Nom Chorios i to związany z Tsilami, o których wiedziała ledwie garstka Jedi. - Przychylam się do jego opinii. Chrońswój umysł przed emocjami Hakonie, bo to się może źle skończyć
|
Hakon - 2011-10-06 18:57:25 |
Tak mistrzu *Hakon może i sam był mistrzem ale teraz czuł się jak padawan i wcale mu nie było z tym źle. Oczywiście w tym zestawieniu. Kiedy holocronsie złożył, Barabel odwrócił się twarzą do Khara i wyciągnął sześcian na otwartej dłoni w jego kierunku* Ostatnio właśnie w związku z tsilem musiałem dużo pracować własnymi emocjami. On to doskonale czuje i rozumie. Jeśli ktoś jest zbyt powściągliwy, to i on się zamyka. Może mi się trochę narzuciło, stąd to spostrzeżenie mistrza. Ale tu musze się zgodzić. Gdybym nie był w nie tak wsłuchany, jaskinia nie zaskoczyłaby mnie tak bardzo.
|
Moc - 2011-10-06 19:03:52 |
Kahr wysłuchał odpowiedzi Hakona i hamował swój starczy język. Sam się łapał na tym, że bywał złośliwy, ironiczny i kpił sobie z młodszych braci, ale taka była już niestety przypadłość zaawansowanego wieku. Cierpliwość w takich rozmowach szybko się kończyła, a i z charakteru zawsze był trudny i często bezkompromisowy. - Emocje to tylko jeden z kawałków układanki, która przełożyła się na twoją porażkę w jaskini, bo inaczej jak porażką tego nazwać nie mogę. I chyba bardziej wiąże się ona z twoim... przyjacielem Brązowo-cętkowane oczy netiego rozbłysły i jakby ożyły, gdy zaczął o tym mówić. Spokojnym krokiem zaczął przybliżać się do barabela, stukając lekko kosturem o podłogę, ale złych zamiarów nie miał. Chciał tylko odebrać holocron. - Myślę, że twój problem tkwi przywiązywaniu się do osób... a to przywiązanie stanęło w konflikcie z twoimi obowiązkami jako Jedi, zgadza się? Ach problemy stare jak świat, to nigdy się nie zmieni i każdy kiedyś staje przed wyborem... powinności Jedi czy przyjaźń lub miłość O dziwo stary Jedi uśmiechnął się lekko do jakiegoś wspomnienia.
|
Hakon - 2011-10-06 19:10:06 |
*Hakon na szczęście był cierpliwy i nie chorował na przerost ego, wiec nawet jeśli mu się dostanie pare razy to trudno. Od tego się nie umiera. Choć wiadomo – każdy chce być szanowany. Spojrzał jak korzeniasta łapa zabrała holocron z jego dłoni* Tak, zgadza się *Odparł, bo cóż miał powiedzieć, że nie? Zażyłość z sithem nie była czymś, co się chwali. I nie tylko u jedi. Cywilów tez ostrzegano przed mrocznymi mocowładnymi. Ale w przypadku Hakona niezwykłość tej więzi sprawiała, ze Hakon cały czas żył z poczuciem winy. bardzo silnym. Żył napiętnowany. Widział uśmiech mistrza ale nie odpowiedział tym samym. Dla niego, cokolwiek się stało – minęło już co najmniej 1000 lat*
|
Moc - 2011-10-06 19:17:17 |
- Ha, wiedziałem! Jeszcze korniki nie wyżarły mi umysłu... Mruknął triumfalnie neti gdy zabierał holocron, na który później padło spojrzenie tych starych, ale żywotnych oczu. Nastała chwila ciszy, którą Kahry przerwał rozpoczynając swój wywód. - Kiedyś młody Jedi zakochał się ze wzajemnością w prostej dziewczynie. On zignorował ostrzeżenia Kodeksu Jedi odnośnie nie przywiązywania się do drugiej osoby. Bo w końcu miłość to takie piękne uczucie... Neti odwrócił się i odniósł holocron na miejsce z czcią. Taka mała kostka a tak potężna, tak cenna. Nie zaniedbał oczywiście dalszej części opowieści. - Rada o tym nie wiedziała... albo wiedziała, ale postanowiła nie ingerować. Nie wiem. W każdym razie młodym długo się powodziło, żyli razem szczęśliwi i tak dalej. Ale pewnego dnia wydarzyła się tragedia, w jednym z budynków Republiki wybuchła bomba. Czemu to już inna historia. Ale wielu zostało rannych a jeszcze więcej osób ugrzęzło gdzieś w zniszczonym budynku. W tym ukochana tego Jedi. Musiał dokonać wyboru, czy pozostanie wierny jej czy też obowiązkom Jedi. I jak myślisz, co wybrał? Co powinien wybrać?
|
Hakon - 2011-10-06 19:24:35 |
Myślę, ze wybrał obowiązki wobec zakonu, a potem bardzo długo cierpiał mając świadomość, jak bardzo skrzywdził ukochaną, w końcu pozwolił jej umrzeć, i jak wielką krzywdę wyrządził sobie. Myślał tez, ze to egoistyczne. To, co czuje i jak to odbiera, bo był świadomy błędów, które popełniał, nawet na początku, kiedy zaczynało się niewinnie. Znam te technikę *uśmiechnął się, tym razem z podziwem do drzewca. Sam stosował te niewinne historyjki które pomagały rozmówcy mówić to, co dotyczy ich samych.* To jest bardzo szybka droga do autodestrukcji, wiem. I dlatego że wiem, jest to świadoma autodestrukcja. Jedi żyją za krótko, by do końca zapanować nad swoim sercem. Niektórzy twierdza, ze to niemożliwe. Inni że tak.
|
Moc - 2011-10-06 19:32:20 |
- Nie, wybrał właśnie ją, bo pomyślał, że ci ludzie sobie poradzą. Nie poradzili. I musiał żyć z konsekwencjami swojej decyzji. Rada oczywiście się dowiedziała i porządnie mu skórę przetrzepała. Oj to bolało... ekhm... musiało boleć Mruknął neti wciąż stojący plecami do Hakona. Teraz wpatrywał się w stół i myslał chwilkę o odpowiedzi Hakona. W końcu jednak odwrócił się a spojrzenie jego było czyste i spokojne, ale odbijały się w nim wieku doświadczenia. - Masz rację. Kodeks nie jest zbiorem zakazów i nakazów, a wskazówek, które maja ułatwić Jedi życie. Zasada, by nie angażować się w związki powstała nie bez powodu. Nie chciano stawiać młodego Jedi przed decyzją, co jest ważniejsze, powinność wobec Zakonu czy miłość. Nawiasem mówiąc miłość to może i piękne uczucie, ale cholernie egoistyczne. Kahr przyglądał się uważnie Hakonowi. Cóż, biedak wie co robił źle ale sobie z tym poradzić nie umiał. - Życie Jedi nie jest łatwe, to ciągłe wybory. Trudne, czasem niemożliwe, ale zawsze trzeba coś wybrać. Dobry Jedi wybiera obowiązek, bo wie, że od jego decyzji zależy los wielu istnień. Są potem wyrzuty sumienia, ale trzeba dojść z tym do porządku. A przyjaciel, prawdziwy przyjaciel, zrozumie, czemu trzeba było wybrać tak a nie inaczej.
|
Hakon - 2011-10-06 19:40:56 |
*kiedy „bolało” uśmiechnął się, ale tylko półgębkiem. Nie ustosunkował się. Ale pod koniec wypowiedzi rzekł takie słowa* Prawdziwy przyjaciel nie zasługuje na nieprawdziwego. Który go zdradza. W moim przypadku, ten wybór był bardzo niemoralny. Nie kwestionuje jego słuszności. Myślę, ze dziś wybrałbym tak samo. Tak samo zarówno poprawnie jak i podle. Po prostu nigdy nie powinienem był tego zaczynać. To było jedyne wyjscie: nie wchodzić. Wiem, to jest tak jak „nie zakochuj się”. Przecież nikt ci nie każe. Ale kiedy już się stało – nie tak łatwo wyleczyć dusze.
|
Moc - 2011-10-06 19:51:32 |
- Słyszałeś kiedyś o braciach Qel-Droma? Za moich czasów byli potężnymi Jedi. Kochali się, jak to bracia no i byli wierni sobie. Ale jeden z nich, Ulic przeszedł na Ciemną stronę. Jego brat Cay bardzo cierpiał z tego powodu, bo widział jakie zło wyrządzał jego brat, ile powodował cierpienia. Jednakże stanął do walki z nim, bo tak było trzeba, tego wymagały od niego obowiązki Jedi. Poza tym prawdziwy przyjaciel lub brat powinien znaleźć w sobie siłę, by sprzeciwić się bliskiej osobie, gdy widzi jak ta krzywdzi innych. Hakon może słyszał o tej historii, o ile przesiadywał w bibliotece lub słuchał opowieści starych mistrzów, bo na zajęciach tego nie uczyli, a Qel-Dromowie żyli prawie 4 000 lat temu, a więc w zamierzchłych już czasach. - W każdym razie konkluzja jest taka. Czasem zdrada jest usprawiedliwiona, albo wręcz konieczna. Więc się nie zadręczaj i sobie wybacz. Zrobiłeś to co musiałeś, bo twój przyjaciel jest tym kim jest. Swoją drogą musiałeś porządnie dostać w łeb by się przyjaźnić z Sithami... przeklęte plemię Wymruczał pod nosem z lekkim jadem w głosie i nie ma się czemu dziwić. W swoim życiu przeżył już nie jedną wojnę rozpętaną przez Sithów, więc nie darzył ich sympatią i był zwolennikiem opcji, by ich wybić co do nogi i zetrzeć z powierzchni Galaktyki wszelki ślad po ich istnieniu. Tak byłoby najrozsądniej.
|
Hakon - 2011-10-06 20:04:21 |
*coś słyszał bo takie rozterki go interesowały. Nie jako ciekawostka historyczna a społeczna. Oparł pięści na pasku. Dobrze było słyszeć że ktoś go rozgrzesza i radzi wybaczenie samemu sobie. Tylko że… właśnie – tylko że. Tylko ze to był tak dużo tylko ze że nie mógł ich w słowa ubrać a zarazem wszystkie były tak głupie ze wstyd mówić. A najzabawniejsze było ze znał działanie tych wszystkich procesów.* Mój łeb był wtedy bardzo pusty, musiałem go czymś zapełnić. *Tak oto przyznał się Hakon do swojej głupoty. Bo przecież pojawili się jedi którzy chcieli mu pomóc, z równą determinacją jak on Edowi. Hakon miał zdrową psychikę i nie kopał a mimo wszystko – nie dał się. Teraz to sam na sobie w myślach powiedział: głupi Hakon. Bo sam z siebie zrobił ofiarę. A przyjaźń z Nemedisem – była dla niego bardzo dużą wartością. Bo jedyną wtedy. Nie miał celów, nie widział swojego powołania, był takim sobie – bo był. Zapełnił sobie uwagę takim ewenementem*
|
Moc - 2011-10-06 20:09:44 |
Owszem, rozgrzeszał Hakona, bo dobrze wie na jakim rozdrożu stoi właśnie Hakon. W swym życiu Kahr wielokrotnie stawał przed dylematem: powinność wobec Jedi czy przyjaciela. Początkowo wybierał to drugie, ale z czasem nauczył się, zmądrzał, zaczął wybierać to pierwsze. Cierpiał, ale potem się opamiętał. Ale to trwało latami... - Żeś sobie olej wybrał. No dobra, nie oceniam, bo wtedy mogło różnie bywać. Ale teraz jest teraz, twoja przeszłość rzutuje na teraźniejszość, a przez to przyszłość wygląda dosyć mrocznie, bo z tym poczuciem winy jesteś jak wielka tarcza strzelnicza dla turbolasera. Mruknął Neti i westchnął. Najgorsze jest to, że Hakon o wszystkim wiedział, a nie potrafił sobie z tym poradzić. - Przede wszystkim musisz sam sobie wybaczyć. Pomedytować nad tym i to długo. I boleśnie, bo to będzie polało... ale duchowo, psychicznie
|
Hakon - 2011-10-06 20:22:55 |
*Hakon nie rozmawiał o tym z nikim. Mace Windu i Yoda byli kiedy to się działo, widzieli jak cierpiał Hakon podejmując tą decyzje. I pewnie dlatego nie ruszali. Niech się zagoi. A nie każdy ma też umiejętność takiej rozmowy, wiec Hakonowi się zagoiło ale blizna została. Teraz tutaj, przy okazji przypadku rozmawiał o tym z kimś. Pierwszy raz to Hakon ufał, a nie ufano mu. Hakon był u psychologa. Znosił to świetnie, ale kiedy przyjdzie mu to przepracować – będzie gorzej* To jest jeszcze bardzo świeże. Ale bardzo mnie pomogły twoje słowa, mistrzu. Przyjdzie czas kiedy dzięki nim zmniejszy się obwód tarczy. I wiem, ze będzie bolało. W koncu będą we mnie strzelać z tego turboblastera… Jak ktoś ma jakieś słabości to się go nie oszczędza
|
Moc - 2011-10-06 20:50:46 |
Właściwie neti nie znał Hakona, poznali się w końcu całkiem niedawno i to w dosyć dziwnych okolicznościach, ale jakoś tak rozmowa się po prostu potoczyła. Czasami po prostu łatwiej jest się otworzyć przed obcym, co jest paradoksem. - Wiem, że czas leczy rany, ale czasem trzeba to przyśpieszyć. Bo coś czuję, że kiedyś... w niedalekiej przyszłości, przyjdzie ci zmierzyć się z przeszłością i z twoim przyjacielem. On jest Sithem, ty Jedi. Do konfrontacji dojdzie, prędzej, czy później i lepiej, byś był gotowy Każdy Jedi w większym lub mniejszym stopniu może czasem "zajrzeć w przyszłość". To takie przeczucia, odnośnie jakieś osoby lub miejsce. Kahr miał przeczucie, że Hakon w końcu kiedyś stanie na przeciwko Nemedisa. Jako wróg czy jako przyjaciel? Tego nie mógł rozstrzygnąć, ale wiedział, że barabel musi być gotowy.
|
Hakon - 2011-10-06 20:54:30 |
*I to będzie prawdziwy gwałt na psychice Hakona. W końcu według jego samego to właśnie Nemedis miał prawo zabić Hakona za to, co zrobił Hakon. Jeśli sprawy potoczyłyby się inaczej, to czym by to zaowocowało dla barabela? Zrozumiał nagle jak wiele pracy przed nim. Pokręcił głową i nic nie powiedział, bo nie było nic do dodania.* Strasznie mała się robi ta galaktyka
|
Moc - 2011-10-06 21:01:04 |
- Jeśli chodzi o nas, Jedi, to zawsze taka była Neti nawiazywał do tych wszystkich konfliktów między Jedi a Sithami, ale tego to może Hakon nie wyłapie, w końcu bardzo niewiele o swoim rozmówcy wiedział. Świadomość, że stoi przed nim istota, która ma ponad 4 000 lat, jeśli nie więcej, to jedno. Ale wiedzieć co on widział, co przeżył to zupełnie co innego. - Ciesz się jednak, że nie należysz do długowiecznej rasy Powiedział w końcu na pocieszenie drzewolud i rzucił okiem na holocron. Zastanawiał się nad kilkoma kwestiami, między innymi nad tym, czy by go nie przekazać w końcu. Strzegł go od bardzo dawna... a i po głowie chodziły mu plany, by samemu swój własny stworzyć. Ale musiał wiedzieć, czy Hakon się nadaje na opiekuna i strażnika czegoś tak cennego.
|
Hakon - 2011-10-06 21:04:54 |
*jeszcze się Hakon nie zabrał za przemyślania misji od Yody, ale jak skończy się rozmowa i będzie miał chwile dla siebie na pewno zacznie, i wtedy dojdzie do wniosków, ze nie tylko hoplocron. ale i mistrz powinien znaleźć się na Tytonie. Wtedy nie będzie musiał rozstawać się ze skarbem a nawet więcej – zdobędzie nowa wiedze i wraz z innymi jedi będzie mógł go uzupełnić. A jak Hakon wróci z Nam Charios to może i on sam coś dorzuci. Na razie nie odpowiedział tylko głową kiwał*
|
Moc - 2011-10-06 21:15:07 |
No cóż, z kolei staremu "drewniakowi" świtał po głowie inny pomysł, a mianowicie chętnie by sobie tą Galaktykę pozwiedzał, uzupełnił wiedzę, pogłębił pewne tajniki wiedzy o Mocy no i zaczął tworzyć własny holocron, a to wcale proste i łatwe nie było. Zwłaszcza, że niewielu Jedi znało tajniki ich tworzenia. A chyba jeszcze mniej potrafiłaby to zrobić. Kahr miał nadzieję, że on da radę. - Cóż... osobiście uważam, że powinieneś na wszelki wypadek zacząć ćwiczyć koncentrację i skupienie. Uczą was jeszcze Pięciu Kadencji mistrza Faalo? Ach po cholerę pytam, pewnie nawet nie wiesz co to jest. Machnął ręką, bo przypomniał sobie, że technika opracowana przez mistrza Faalo (swoją drogą najlepszego szermierza w historii Zakonu) była zawsze bardzo kontrowersyjna i rzadko była stosowana. Ale była bardzo skuteczna.
|
Hakon - 2011-10-06 21:23:56 |
*no cóż, na pewno tego ani Hakon ani żaden inny jedi nie pochwali bo w obecnych czasach jedi po galaktyce poruszać się może jeśli jest rasy pospolitej i dobrze się w Mocy ukrywa. W mocy pewnie ukrywać się mistrz potrafił ale w oczy się rzucał jak lew na owce. A tak to wszyscy jedi w kupę się zbiorą i pomogą. Każdy gdzieś był i coś ciekawego widział. Ale ostateczne słowo w tym temacie będzie należało do Kahra* No tak, nie wiem *przyznał się Hakon wystawiając tym samym nienajlepsze świadectwo całemu zakonowi. Nie było tajemnicą w galaktyce ze jedi upadli przez ostatnie lata na jakości. Ale teraz byli chętni do poprawy.* Ale chętnie poznam
|
Moc - 2011-10-06 21:31:20 |
No ale w końcu neti jest istotą zmiennokształtną, przy porządnym wysiłku da radę przybrać niemal ludzką postać. Chociaż jak się dowie jak wygląda obecna sytuacja w Galaktyce (bo z tych strzępkowych rozmów ciężko coś wywnioskować) to pewnie zaniecha swojego planu, albo ograniczy go do planet poza Imperium i to w dodatku słabo zaludnionych. - Mistrz Vo'ren Faalo stworzył księgę Praktycznych Technik miecza świetlnego czy jak się to tam nazywało. No i też stworzył pewną technikę nauki koncentracji i walki mieczem świetlnym i nazwał tą technikę Pięć Kadencji. Składa się z pięciu etapów, każdy co raz trudniejszy. Z tym, że ciężko będzie o niezbędne rzeczy, bo raczej nie masz kul łożyskowych o średnicy milimetra i woskowych świeczek? Pal licho, zaimprowizujemy No i sędziwy Jedi po prostu wyszedł na zewnątrz a Hakon mógł wyczuć lekkie poruszenie w Mocy, ale bardzo lekkie, ledwo zauważalne. Świadczyło to jednak o tym, że mistrz Kahr coś robi.
|
Hakon - 2011-10-06 21:38:04 |
*Już miał otworzyć usta by odpowiedzieć, z resztą przecząco, ewentualnie ze „na statku może coś by się znalazło” kiedy Kahr wyszedł, a Hakon został w chatce sam z palcem za uchem drapiącym miedzy nieukładnie odstającymi gadzimi włosami. Na wszelki wypadek postanowił być czujny. Nie czuł zagrożenia, raczej to, ze nagle może nadejść próba*
|
Moc - 2011-10-06 21:46:52 |
W końcu mistrz wrócił w miarę zadowolony ze swojego dzieła, którym okazała się malutka kulka gliny oraz odpowiedni cylinder, długi na 10 cm i o średnicy 5 mm. Spojrzał najpierw na Hakona, potem na swoje dzieło a w końcu gestem głowy kazał mu wyjść na zewnątrz. A kiedy to zrobił to przemówił. - Dobrze młodziku... pierwsza kadencja jest łatwa do zrozumienia ale prosta nie jest. To prowizorka, do tego potrzebna jest właśnie stalowa kulka oraz świeca. Ustawił cylinder ok 1,5 m od siebie a kulkę na nim, po czym przymknął oczy i przywołał swój miecz świetlny, a ten jak gdyby nigdy nic wyleciał z chatki i wylądował w ręku swego pana. - Zadanie proste, trzeba stopić kulkę jednym precyzyjnym ruchem miecza świetlnego, nie uszkadzając cylindra. Mistrz tej techniki nawet go nie osmali. Patrz Przymknął oczy, wyciągnął rękę i ustawił ją nieco z boku... po czym błyskawicznie ciął, włączając klingę na chwilkę przed spotkaniem z kulką i potem zaraz ją wyłączył. - Z czasem dokłada się cylindry tworząc koło, potem zwiększa się ich ilość, ruchy mieczem świetlnym i tak dalej. Podczas tego ćwiczenia trzeba być maksymalnie skupionym i skoncentrowanym. Ale jeżeli już jakiś mistrz osiągnie piątą kadencję, to uwierz mi, nic na świecie nie jest w stanie zaburzyć koncentracji tej osoby. Nawet Ciemna Strona...
|
Hakon - 2011-10-11 10:33:13 |
*Hakon robił wszystko co mu mówiono, słuchał instrukcji i starał się odkryć głębszy cel tej zabawy rurką i czymś tam, ale w końcu stało się jasne, kiedy znaleźli się na otwartej przestrzeni przed chatką z rękodziełem Kahra które zaraz miało posłużyć jako pomoc naukowa do ćwiczenia skupienia. Pod koniec pokazu cmoknął i skinął głową* Do tego trzeba mieć jeszcze niezłe zdolności manualne *No ale – nie zamierzał oponować, spróbuje dokonać tego samego. pochylił się, grzebiąc butem w ziemi i zaraz wydłubał pazurem kawałeczek gliny by zrobić sobie drugą kulkę* Wydaje mi się, ze mój poprzedni uczeń Asyr zrobiłby to lepiej, niż ja, on był chętniejszy do miecza
|
Moc - 2011-10-11 19:12:27 |
- Pff... czego to was uczyli w tym Zakonie? Zdolności manualne można i trzeba wyćwiczyć. Kadencje mistrza Faalo służą doskonaleniu siebie, własnego opanowania, skupienia, szybkości myślenia. Przy piątym etapie kule i cylindry nie są potrzebne. Spójrz Kahr stał w oddaleniu od Hakona. Przymknął oczy, koncentrując się na swoim wyimaginowanym celu. Uniósł powoli miecz o srebrzystym ostrzu po czym zadał pierwszy cios, od góry. Ten pierwszy atak był chyba najbardziej widoczny, bo później klinga miecza zmieniła się w świetlistą smugę, gdy neti atakował istniejące w jego wyobraźni cylindry z zatrważającą wręcz dokładnością. Każdy cios był trafiał idealnie w swoją przestrzeń. Gdyby Hakon miał urządzenia pomiarowe to by zobaczył, że każdy kolejny przeskok jest oddalony o ten sam stopień kątowy a sam Kahr właściwie wirował wokół własnej osi. Gdyby tutaj znajdowały się cylindry i kulki to by się okazało, że wszystkie zostały stopione a świeczki nie zostałyby nawet draśnięte. To był jedynie krótki pokaz. Potem na chwilę stary Jedi zademonstrował umiejętność zwaną Wolą Faalo, czyli kierowanie mieczem świetlnym przy pomocy telekinezy. W prawdziwym pojedynku taka zdolność bywała śmiertelnie skuteczna. Neti skończył po niecałej minucie czy dwóch, gasząc swój miecz świetlny. Nie wykazywał nawet cienia zmęczenia. - Zaniedbywanie umiejętności walki mieczem świetlnym to karygodny błąd. Mistrzowie Jedi muszą być zawsze gotowi i czujni, gdyż tylko Moc wie, kiedy będą zmuszeni stoczyć najcięższą potyczkę. Więc stwierdzenie, że nie lubi się zabaw mieczem równoznaczne jest dla mnie z poddaniem się. Przeciwnik nie śpi, nie spoczywa na laurach, tylko wciąż się doskonali... i chyba dlatego Zakon upadł, bo Sithowie nie spoczęli na laurach, tak jak Jedi tych czasów Kahr sięgnął po swój kostur o który się zaraz oparł. Gdy Hakonowi prezentował finałową Kadencję to cały czas czerpał energię z Mocy, teraz tego nie robił, więc brzemię tysiącleci życia znowu opadło na jego barki, wywołując tym samym tą przygarbioną postawę. - By opanować to ćwiczenie twój umysł, ciało i duch muszą być w idealnej harmonii. Muszą działać jako doskonała jedność. Tutaj nie ma miejsca na wątpliwości, na myślenie. Moc przemawia do nas poprzez nasze instynkty. Trzeba im zaufać. Wbrew pozorom to nie było proste. Każdy cios musiał być niezwykle precyzyjny. Kąt padania, szybkość ciosu, siła. Każdy Jedi musi się nauczyć kontrolować to. Nauka poszczególnych ciosów przy tym to łatwizna.
|
Hakon - 2011-10-17 19:44:51 |
*Hakonowi ów popis, choć oczywiście niewątpliwie bardzo przydatny, lub mogący być przydatny w praktyce, przyciągający oko skojarzył się z realisty show pod tytułem „pokaż swój talent” czy jakoś tak. Każdy jakiś talent miał, jakiś wyćwiczony, pokazowy, bardzo widowiskowy numer. Na pewno miało to ogromne „znaczenie szkoleniowe” ale samo w sobie raczej nie robiło wrażenia. Podszedł do tego z delikatnym uznaniem dla kunsztu leciwego supermistrza który miał setki lat by to ćwiczyć wiec wyglądało świetnie. nie mogło być inaczej* Świetnie ze się obudziłeś, mistrzu. Będziesz mógł nas na Tytonie wiele nauczyć.
|
Moc - 2011-10-18 16:26:26 |
Lepiej o takim skojarzeniu mistrzowi nie wspominać, no chyba, że chce się zarobić kosturem w łeb, bo niewątpliwie porównywanie tej trudnej sztuki do konkursu w talent show było trochę... obraźliwe. - Tak, tak, tak... ktoś wam tyłki sprać musi, byście się wreszcie do roboty wzięli. A teraz jazda, pokaż z jakiej gliny ulepiony jesteś Pogonił Hakona do działania, samemu usuwając się z drogi. Teraz barabel mógł się przekonać, czy ten zaprezentowany przez netiego sposób treningu był prosty i łatwo przyswajalny... Przy pierwszym etapie barabel prawdopodobnie sobie poradzi, w końcu walczyć mieczem świetlnym musi umieć, więc trafienie w kulkę bez uszkadzania cylindra powinno być w miarę proste. Trudności się zaczną, gdy cylindrów zacznie przybywać a ciosy staną się bardziej wymyślne.
|
Hakon - 2011-10-27 12:53:53 |
*chociaż Hakon lepił swoją kulkę kilka minut, wyszła mu kanciasta i trochę popękana, więc na pewno talentu manualnego ów nie miał. Położył ją na rurce i widać było ze przypomina główkę hutta. Hakon cofnął się odpowiednio, dobył miecza, którego rękojeść świadczyła o wieku broni większym niż wieku Hakona. To nie był jego miecz. Ale nie jego miecz słuchał go bardzo dobrze, co było widać w Mocy. Hakon czuł się dobrze z tą bronią. zielona klinga zrobiła swoje po kilku sekundach skupienia. No i udało się. Głowa hutta przestała istnieć, cylinder został, a ruch ręki Hakona świadczył o skłanianiu się ku makashi*
|
Moc - 2011-11-07 13:25:09 |
Stary netiański mistrz Jedi jeszcze przez jakiś czas pokazywał Hakonowi jak wyglądają kolejne etapy tego ćwiczenia. Pierwszą kadencję zaliczył bez większych problemów, ale przy drugiej miał już trudności, więc neti polecił mu ćwiczyć. Potem jeszcze rozmawiali o obecnej sytuacji Zakonu, jego problemach, wadach itp a barabel mógł pytać o dawne dzieje. Jeśli chodzi o późniejsze wydarzenia to Hakon sam może opisać co robił przez ten czas i kiedy opuścił Dagobah.
|