ED - 2012-01-06 21:50:10 |
Na Autodestrukcji jest sporo kwater mieszkalnych jedno i dwuosobowych. na obecną chwilę nie wszystkie są wykończone, bo personel mieszka w innej sekcji, a gości nie planowano. Kilka jednak jest gotowych na przyjęcie lokatorów. Są to jednak tylko surowe, „plastikowe” ściany w kolorze szarym, standardowe wyposażenie, również z tworzywa – stolik, krzesła, łóżka, jakaś szafka itp. I łazienka z prysznicem w każdej kajucie
|
ED - 2012-01-06 22:05:21 |
*Po drodze Ed prawie w ogóle się nie odzywał, jeśli już, to spoufalał się z Hakonem. Zaglądał w obiektywy kamerom, bo wiedział, ze na mostku obserwują a Ioni wychodzi z siebie. Jednak był spokojny, w stanie nie zagrażającym nikomu. W mocy był powściągliwy, bo chciałby się bardziej rozwinąć ze swoją towarzyskością, pobawić się czymś po drodze napotkanym, jednak obecność obcych krepowała. To było właśnie to coś, Eda granica „prywatności”. Zatrzymał się przy pierwszej gotowej do zamieszkania dwuosobowej kwaterze* Proszę. Schemat statku jest dostępny po nacisnęciu na panelu polecenia „schemat statku”. Takie to u nas bardzo skomplikowane ale jakoś sobie poradzicie *Oczywiście mieli przyzwolenie na „użytkowanie” Autodestrukcji jak każdy inny, pod warunkiem przestrzegania regulaminu, w którym było miedzy innymi unikanie konfliktów osobistych i ogólne szanowanie innych. I zakaz noszenia broni bez uprawnień. Ed cofnął się, robiąc im przejscie do drzwi kajuty. Jedna rzecz była tu bardzo ciekawa – klawiatury nawigacji do drzwi i innych urządzeń były dwie, jedna normalna i druga z dużymi przyciskami różniącymi się od siebie jedynie niewiele kolorem, umieszczona na wysokości ich kolan*
|
Hakon - 2012-01-06 22:12:31 |
*na zaczepki odpowiadał, szedł albo obok Eda albo tuż za nim. Jak był za nim to mimo wszystko czul dyskomfort, bo przestrzeń bezpośrednio za Edem zawsze będzie bardzo niebezpieczna. Jednak tym razem pokopany nie został. Jakoś ostatnio w ogóle Ed skromny był w kopaniu. Oby to zwiastowało trwalsze zmiany*
|
Moc - 2012-01-06 22:26:12 |
Shae z Laandu podążały zaś za swoimi przewodnikami, więcej uwagi jednak poświęcały otaczającej ich przestrzeni. Nautolanka z powodu swojego szkolenia Mando, wszędzie szukała dogodnych miejsc ewakuacji, zapamiętała korytarze i zakręty, tak na wszelki wypadek, starała się rozgryźć systemy bezpieczeństwa itp. A jaj córka rozglądała się z czystej ciekawości, bo pierwszy raz taki okręt oglądała i wszystko było dla niej nowe. Szła sobie cichutko za nimi, aż dotarli do kwater. - Czyli wszystko standardowe Podsumowała krótkie "oprowadzanie" a o przeznaczenie dodatkowego przycisku nie pytała. Domyśliła się już, wszystko tu było pod kapitana robione.
|
ED - 2012-01-06 22:33:16 |
W tej sekcji tak, zdecydowanie. Autodestrukcja jest robiona na zamówienie na szkielecie starych „pogromców galaktyk”. Nie ja składałem zamówienie, ale udało się kupić bardzo okazyjnie, wiec zaakceptowałem ją i jest na razie całkiem fajna, choć po dzisiejszym dniu wydaje mi się ze trochę za mała… *Objaśnił, tudzież po prostu podjął rozmowę. Statek jeszcze pachniał nowością. Ed jeszcze raz zerknął na kamerę. Ale i tak nie było widać tego jego zerkania* Dobra, ja ide, za dwie godziny pewnie wyskoczymy, a ja jeszcze mam pare prywatnych spraw. Hakon, ty też idź spać bo już późno. *Tu strzeżenie Hakona się odezwało, została zademonstrowana postawa nieco bardziej imponująca. Chociaz podejrzewał, ze Hakon zostanie. Ed musiał się na to godzić, bo przecież miało to na celu uniknięciu ewentualnych nieporozumień* Kolorowych snów *pożegnał się, i ruszył korytarzem. Długo go było słuchać, jak idzie*
|
Hakon - 2012-01-06 22:40:06 |
Pójdę spać, Edzik, pójde, bo mi tez już się oczy zamykają, bitwę przeżywałem przez okno, a to najgorszy rodzaj przeżywania, jak się tylko siedzi i patrzy *I tak Eda pożegnał od siebie. Symbolicznie raczej. Patrzył za nim, uśmiechając się* Ot, jaki zazdrosny. Nauczył się od swojej dziewczyny, wcześniej tak nie miał
|
Moc - 2012-01-06 22:46:53 |
"Pogromców Galaktyk" nie kojarzę zbytnio, ale jeśli dobrze służy to tylko się cieszyć. No i czekać na pierwszy chrzest bojowy W Galaktyce było multum różnych typów statków cywilnych i okrętów wojennych, tylko znawcy by potrafili wszystko to spamiętać a potem rozpoznać po wyglądzie. Shae znała tylko kilka typów frachtowców i najbardziej znane okręty wojenne, a więc te Imperialne i Konfederackie. - Dzięki i do widzenia Nautolanka się pożegnała a potem otworzyła drzwi wpuszczając Laandum do środka. Cały czas milczała, widocznie była nieśmiała przy obcych, jedynie na Hakona zerkała z ciekawością. Ale potem zajęła się oglądaniem kajuty, wtedy to już zaczęła zdradzać typowo dziecięcą ciekawość, więc zaglądała do każdego kąta a potem wskoczyła na łóżko. - Dziewczyny? Czego to świat nie wymyśli... Pokręciła głową a głowoogony opadły na jej ramiona a ona sama dłonią potarła sobie twarz.
|
Hakon - 2012-01-06 22:51:04 |
Świat wymyślił to już dawno, my dopiero uczymy się to odkrywać. źle mu życzysz? *Zapytał, choć może to brzmiało trochę prowokacyjnie, to Hakon uśmiechnął się przy tym, tak jakby przypominał ze nie mówił poważnie* Zajmę wam jeszcze minutkę zanim udacie się na spoczynek. Unikniecie być może dzięki temu pewnych zaskoczeń które mogłoby źle wpływać na dalsze sytuacje. Jak zauważyłyście – to nie jest typowy, zwykły statek, tak jak i jego kapitan
|
Moc - 2012-01-06 22:58:09 |
- Jego życie jego sprawa, byleby tylko mnie w to nie mieszał Kierowała się w życiu prostą zasadą - żyj i pozwól żyć innym, przynajmniej dopóki ten ktoś to respektował, bo przy próbie pchania się w jej życie potrafiła zdecydowanie odpowiedzieć. I to zazwyczaj bolało takiego intruza. - Jedynie się dziwię Dopełniła swojej myśli. Spoglądała na barabela nie tyle z zainteresowaniem a swego rodzaju zaskoczeniem. Co on robił w tym cyrku? Wydawał się rozsądny, podczas gdy otoczenie jej podsuwało absurdalną myśl, że jest w jakieś ukrytej kamerze. - Niestety zauważyłam. A Laandu to nie robi różnicy, to jej pierwszy statek więc ją wszystko ciekawi Zerknęła na córkę, która w końcu pozbyła się ciężkiego płaszcza i teraz jej sylwetka była lepiej widoczna. Całe jej ciało było takie perłowo białe i połyskujące, a tak poza tym wyglądała jak normalny człowiek. Miała włosy, pięć palców u rąk itp. A teraz dziewczyna energicznie zabrała się do rozpakowywania swoich rzeczy.
|
Hakon - 2012-01-06 23:09:31 |
*Hakon chwilę ją obserwował. Nie widać było po nim, zęby domyślał się, kim ona jest. Nie pytał, nie dochodził. Naprawdę chciał zająć im jak najmniej czasu* Ed nie zażyczył sobie statku. Sytuacja i niezgłębiony los postawiły go na tym stanowisku. Cały ten statek jest robiony właściwie pod niego , są tez tego bardzo konkretne powody. Widzisz, kiedy poznałem Eda jakieś pól roku temu, to wycierał mną podłogę. Dla niego sylwetka człowieka to było polecenie zniszcz. Teraz można powiedzieć, ze mu przeszło. Ma ogranicznik, jest pod stalą opieką specjalistów. Ale w jego przypadku w każdej chwili może zdarzyć się dosłownie wszystko. Dzisiaj na przykład przeniósł mnie w kąt na mostku jak kociaka, bez ostrzeżenia. ja to znam, ale jakby spotkało was, to mogłybyście się przestraszyć, zaatakować go, czy sprowokować, a on może odpowiedzieć agresja. A to jest jednak bydle. Naturę ma łagodną, ale trzeba na niego bardzo uważać. Dla niego zapalnikiem może być krzyw zapięty guzik. Z drugiej strony może nie zareagować nawet na grożenie mu bronią. Za chwile może cie zaatakować za pokazanie zębów. Nie zniechęcam was absolutnie do kontaktu z nim, bo to naprawdę fascynujące stworzenie, ale ostrzegam – nie bądźcie zdziwione *Trzymał dłonie w kieszeniach, mówił spokojnym głosem. Widać było, ze nie kłamie, ze on to wszystko mówi z autopsji. I zaraz stało się jasne, po co „zawód – empatia” na statku. Tu i psychiatra był i socjolog i ktoś jeszcze.* Jak coś się zacznie dziać to najlepiej odwrócić jego uwagę, porzucić temat, w żadnym wypadku nie dyskutować bo on w tym swoim amoku musi osiągnąć to co zamierza i nie myśli co robi
|
Moc - 2012-01-06 23:17:49 |
Słuchała z uwagą i co raz szybciej dochodziła do wniosku, że ten świat na prawdę oszalał. Potężny zabójczy droid z zaburzeniami psychicznymi dowodzący okrętem wojennym, będąc przy tym odpowiedzialny za życie załogi? A mówią, że to Mandalorianie są dziwni i szaleni. Ta kwestia nurtowała Shae i ją oczywiście poruszy. - Skoro Ed jest taki... powiedzmy niestabilny... to czemu w ogóle dowodzi tym okrętem? Czemu w ogóle na to pozwalasz? Wyglądasz na rozsądną osobę, znającą Eda najlepiej. Ktoś taki nie może dowodzić i być odpowiedzialny za życie setek ludzi na pokładzie. Wystarczy, ze trafi się bitwa a jemu odbije i zdemoluje mostek. Wtedy wszyscy będą martwi... Poza tym jego podejście do załogi też pozostawia wiele do życzenia... stwierdziłabym nawet, że to jest statek wycieczkowy gdyby nie to, że widziałam działa na kadłubie Jej wypowiedź nie była przejawem agresji i złośliwości względem Eda, tylko zwyczajnym logicznym rozumowaniem. By zostać kapitanem okrętu trzeba było ukończyć naukę na prestiżowych uczelniach Galaktycznych, przejść testy psychologiczne mające stwierdzić, czy ktoś taki może w ogóle dowodzić. A tu wychodziło na to, że Edzi miał pieniądze więc kupił statek i sobie nim dowodził. Na wszystkich przodków, to już było szaleństwo.
|
Hakon - 2012-01-06 23:33:33 |
Chyba właśnie dlatego, ze znam go najlepiej *odpowiedział pogodnie, w taki sposób, jakby było to prawdą znaną od zarania dziejów.* To jest naprawdę wspaniała, mądrą istota. On to wszystko zorganizował sam. Miał w cochrelu bardzo wysokie stanowisko. Sam opracował zabezpieczenia, które mają go powstrzymać w razie opisanej przez ciebie sytuacji. Na statku ma specjalistów, którzy są w stanie go opanować. W razie sytuacji krytycznej, jego załoga na mostku jest w stanie sama poprowadzić bitwę. Oczywiście na razie mówimy o sytuacjach bardziej lub mniej teoretycznych. Nie wiemy, czy życie tego nie zweryfikuje, ja obserwuje Eda, jego stan umysłu, i nie jest póki co najgorzej, ale ostrzec muszę, bo właśnie najbardziej ciekawe jest to, ze go prowokują pierdół, poważne rzeczy mniej. Załoga tez jest specyficzna, jak i cały statek. Ale może dzięki temu nie jesteś teraz w sekcji więziennej, tylko w przytulnej kajutce. Jak już zauważyłaś, świat wymyśla wiele rzeczy. O wiele więcej, niż my mieścimy w swoich głowach, wiec ciężko nam akceptować pewne rzeczy. Ja nie urodziłem się ze znajomością Eda. Ale teraz, mimo tego wszystkiego co powiedziałem… chociaż może powiedziałem trochę za dużo, to czuje się przy niej naprawdę najbezpieczniejszy w galaktyce. Też uważam w głębi serca ze to nie dla niego. On byłby doskonałym taktykiem, niezgorszym dyplomatą, mimo wyglądu, i wszystko to, czego wymaga dowodzenie, jeśli by nie miało być stresu który jest tak niebezpieczny. Długa dyskusja teoretyczna. *Nie powie tez tego co pomyśli, a pomyślał o innych dowódcach cochrelu – w tym wojskowych, którzy nie popisywali się ani moralnością ani specjalnym talentem do dowodzenia.* Nie denerwuj się. Nic wam tui nie grozi, w tym naszym domu wariatów. Podstawowe środki ostrożności i wiedza, żeby nie dać się zaskoczyć. On nie jest uparty, nie ma wojowniczej natury, jest inteligentny i naprawdę bardzo świadomy swoich zaburzeń.
|
Moc - 2012-01-06 23:55:29 |
To słodzenie powodowało chyba ból głowy. No tak, Edziu nie jest stabilny psychicznie, ale ma specjalistów, którzy się nim zajmują jakby zwariował. Ale tak to jest genialną osobą i w ogóle. To najlepiej wypuśćmy z zakładów jemu podobnych, bo może i oni mają jakieś talenty. - Zadam jedno pytanie. Brałeś kiedykolwiek udział w bitwie? Wątpię. W ferworze walki wydobywają się z człowieka najbardziej pierwotne instynkty. Pojawia się wszechogarniający strach, przysłaniający logiczne myślenie. Jeśli ktoś ma słabą psychikę, to załamie się, ale nie zaszkodzi tylko sobie, ale też i innym. Wystarczy jedno słabe ogniwo, a wszystko się posypie. Nad tym czuwa dowódca, by to działało. Musi zachować zimną krew, musi myśleć o ogóle. Co zrobi taki Ed, jeśli będzie musiał podjąć trudną decyzję, np. by ratować okręt będzie musiał zadecydować o śmierci setki ludzi? Bez wahania wyda rozkaz, czy zacznie biegać i panikować, nie wiedząc co zrobić? A co się stanie jeśli jego zabraknie? Oficerowie zachowają zimną krew i przejmą wszystkie obowiązki? Czy może zaczną panikować i rozpaczać z powodu dowódcy? Przemawiała na podstawie własnego doświadczenia. Brała udział w kilku bitwach, ale nie mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że ją to nie ruszało. Widząc ogrom śmierci po prostu się wycofała, można powiedzieć, że stchórzyła. OD tego czasu żyła gdzieś na obrzeżach kultury Mando, zabijając jedynie w ostateczności. - Mówisz, że życie zweryfikuje wszystko... oby wtedy nie było za późno. Nie spoglądaj na Eda przez pryzmat waszej przyjaźni... popatrz obiektywnie, czy nadaje się na dowódcę? Dowódca musi być wojownikiem, musi wiedzieć kiedy walczyć, musi przeżyć gorycz porażki i śmierć swoich ludzi, by wiedzieć, kiedy się wycofać. Musi być uparty, by z determinacją dążyć do celu. Inteligencja i dobre chęci nie wystarczą O Cochrelu się nie wypowiadała, nie znała całej tej sytuacji. Nie bardzo ją to obchodziło. Powinna podobnie postąpić przy okazji dowództwa Eda, powinna to zignorować, w końcu ich piaskownica, niech się bawią jak chcą. Ale jednak postanowiła interweniować. - Zróbcie ćwiczenia bojowe, niezapowiedziane, najlepiej by Ed o nich nie wiedział, sytuacja mocno stresowa, przekonasz się, czy da radę. Potem powtarzajcie to co jakiś czas. Załoga musi poczuć strach, bo wtedy się przekonacie, kto potrafi go przezwyciężyć a kto się podda. To była rada wynikająca z doświadczenia. Mandalorianie ćwiczą nieustannie, walczą nieustannie, wiedzą co to strach ściskając trzewia, wiedzą co to ból i poświęcenie. Wiedzą, co to śmierć. Shae miała tylko nadzieję, że załoga autodestrukcji nie ma zbyt romantycznego obrazu bitwy, bo wtedy będzie kiepsko.
|
Hakon - 2012-01-07 00:09:28 |
Mówisz bardzo logicznie. Tak, to nie jest zabawa. Wszystko o czym mówisz może mieć miejsce. Może on się wycofa, jak to zobaczy. Może zastąpi siebie kimś innym. Na razie jednak sytuacja ogólna jest niemniej zaskakująca jak ta na Autodestrukcji. Bo – może to zabrzmi dziwnie – ale właśnie taki statek jest teraz dla nas wszystkich miejscem najbezpieczniejszym. A twój pomysł jest naprawdę dobry. Można to sprawdzić. W końcu na razie wszystko gra bardzo dobrze. Możemy zweryfikować własne przygotowanie *To był dobry pomysł. Jednak na ten pomysł musiał wpaść ktoś z załogi, tak, by Ed nie wiedział. Hakon chwilę milczał, po czym skinął głową. Dla dobra ich przyszłości powinni to zorganizować. A Hakon powinien znowu wziąć Eda do siebie i poćwiczyć z nim koncentrację. Ogólnie – wszystko poćwiczyć, nie pozwalając mu modyfikować ćwiczeń* To naprawdę dobry pomysł. Dziękuję *A tak miedzy Mocą a prawdą to Hakon nie przypuszczał ze można zrobić sobie ot tak taką symulację bitwy. Zasięgnie języka i dowie się, jak. A jak nie będzie kogo zapytać, to cóz – przyjdzie do pani mandalorianki. Inspiracja może być wszędzie – pokazało Hakonowi życie.*
|
Moc - 2012-01-07 00:21:00 |
- Ironicznie. Skomentowała nazwę statku. Autodestrukcja... oby nazwa pozostała nazwą. No i dobrze też, że Hakon dostrzegł logikę w jej wypowiedzi i zgodził się na pomysł przeprowadzenia symulacji bitwy lub jakieś stresującej sytuacji. Scenariuszy mogło być sporo, abordaż, atak imperium, czy najpopularniejsza w akademiach oficerskich symulacja pożaru, gdzie by ratować okręt trzeba było odciąć kilka sekcji objętych ogniem. Haczyk polegał na tym, że w tych sekcjach nadal byli ludzie i trzeba było świadomie skazać ich na śmierć. Takie sytuacje niestety były powszechne wśród okrętów wojennych. - Nie ma za co. Zróbcie to jak najszybciej. Nautolanka obejrzała się za siebie na córkę. Akurat wzięła do ręki swoją zabawkę będącą plątaniną krótkich sznurków oraz wielu drewnianych patyczków, połączonych ze sobą i poplątanych. Sztuczka polegała na tym, by tą kupkę rozplątać bez drogi na skróty - a więc przecinania sznurków. Laandu uwielbiała się tym bawić, z tym, że nieświadomie pomagała sobie Mocą, co Hakon może wyczuje.
|
Hakon - 2012-01-07 00:44:54 |
*Hakon wyczuje. Kiedyś widział jak jeden mistrz obserwując chłopca przyprowadzonego do świątyni na testy dał mu bardzo podobną zabawkę. Moc tkwi w takich sznureczkach. Zabawka bardzo spodobała się Hakonowi. Ćwiczy cierpliwość. Pomyślał od razu o Edzie, gdyby miał ręce, można by było mu dac taką zabawkę. Ale efektu nie mogł przewidzieć, bo mógł być taki jak opisał Eda - bardzo różny* Zrobimy. Ale i ty nie bierz sobie tak bardzo do serca tego co powiedziałem, wybrałem wybiórczo, na co dzień Ed jest naprawdę do zycia, a sytuacje z guzikami są bardziej zabawne niż niebezpieczne… *znowu się uśmiechnął. Poczuł się zażenowany własnym zachowaniem i tym, co powiedział mandaloriance. Ta okazała się wyrozumiała istotą, na szczęście, ale i tak Hakon wyszedł na kretyna który odkrył przed obcą wszystkie słabości ich statku. Oj, jak dobrze ze żadnego innego jedi to nie było.
|
Moc - 2012-01-07 10:19:56 |
Owszem, by rozwiązać sznureczki trzeba było ogromnej cierpliwości no i wyobraźni przestrzennej. Moc zaś czasem podpowiadała, który patyczek pomoże rozwiązać resztę a który doprowadzi do jeszcze większego mętliku. Shae nie była do końca świadoma tego wszystkiego, kupiła córce to bo zauważyła, że ta lubi wszelkie gry i zabawy logiczne. Podobnych zabawek miała jeszcze kilka. - Mówisz tak jakbym miała go spotykać co chwilę. Nie ma on okręt do dowodzenia? Naotolanka nie spodziewała się zobaczyć Eda szybciej niż przy uregulowaniu płatności za pobyt i naprawę. W końcu okręt był spory, pełen załogi, więc chyba nie będzie się nimi interesował osobiście. - Ale dzięki za radę. No Hakon trochę nieprofesjonalnie się zachował przedstawiając krytyczne punkty w ich strukturze dowodzenia. Gdyby Shae była szpiegiem Imperium, to by mieli przechlapane, na szczęście nie była. Widać to też było w Mocy. W przeciwieństwie do takiego starego Fibala, który bez problemu mógłby być uznany za sługę Ciemnej Strony Mocy (jego aura pełna była negatywnych emocji, przeplatana jedynie jaśniejszymi punktami związanymi z rodziną i przyjaciółmi), ona była zdecydowanie dobrą osobą. Co prawda miała jakieś skazy, takie jak brutalność czy gotowość do zadawania śmierci. I to mimo raczej odpychającej powierzchowności. Jej córka zaś jaśniała w Mocy jak latarnia morska na wzburzonym morzu, przy czym jej aura była dosyć intrygująca. Przez większość czasu wykazywała cechy typowo dziecinne... jednak czasami pojawiały się jakby przebłyski innej istoty, potężniejszej, poważniejszej, znacznie, znacznie starszej.
|
Hakon - 2012-01-07 12:45:44 |
Ma *Odpowiedział, no i rzeczywiście, miał* Ale to przewrażliwienie to moja wina, wcześniej bywałem z nim w miejscach gdzie bez przerwy miał z kimś kontakt, i dlatego tak ostrzegam. Potem z kolei on był sam w wielkim mieście ni nic się nie działo. Wiesz, takie nawiązywanie do ojcostwa chyba, z czasem podobno każdemu się udzieli i wypacza podejście do sprawy. Ed to jest takie moje prawie-dziecko. I szczerze mówiąc, to jest bardzo podobny do twojej córki… *Nie chodziło mu o fizyczność bo to chyba by tylko głupiec pomyślał. O inne, widziane tylko tymi „innymi oczami” cechy*
|
Moc - 2012-01-07 12:52:01 |
- No tak, w relacjach rodzinnych brak obiektywizmu. Dostrzega się najlepsze cechy a marginalizuje te złe Tak bywało w większości rodzin, jednak te nieco patologiczne miały całkowicie odwrotny pogląd na świat, gdzie dobre cechy były przytłumiane przez złe. Zaś porównanie Eda do jej córki wydawało się Shae jakieś takie... dziwne. Spojrzała na nią, gdy ta dalej bawiła się sznurkami i patyczkami z wyrazem zachwytu na twarzy. Szło jej całkiem dobrze. - Zgaduję, że o wygląd ci nie chodzi. Może kiedyś to dostrzegę, a może ty zrewidujesz swoją opinię, czas pokaże. Chociaż pewnie długo tu nie zabawimy Miała nadzieję, że pobyt tutaj się nie przedłuży. Nie lubiła być zależna od kogokolwiek.
|
Hakon - 2012-01-07 13:02:16 |
*Wyjął ręce z kieszeni, ale ich nie założył na piersi, choć wyglądał trochę jakby mu kończyny mu ciążyły* A tak, bardzo dużo widzę podobieństw, chociażby to, ze on tymi sznureczkami bawiłby się z podobnym zapałem. Kładzie mu się taką zabawkę na podłodze, i on się bawi. To rozkosznie wygląda. Ale nie zaobserwujecie, do wypracowania takiego zaufania żeby on się bawił przy tobie, a co dopiero z tobą, to średnio dwa tygodnie. Nie jestem do końca pewien w jakim stopniu, a ze Ed tez jest młodą istotą z gatunku bardzo długowiecznych, i bardzo rzadkich, wręcz legendarnych. Mają tez podobną aurę. Chociaż Ed nie ma władzy nad… takimi zdolnościami jak ona. Czyli: nawet jeśli kiedyś był z racji gatunku wrażliwy na Moc, to podczas procesu cyborgizacji zostało mu to odebrane
|
Moc - 2012-01-07 14:17:14 |
- O na pewno musi Odpowiedziała bez entuzjazmu i nieco ironicznie, bo jak sobie wyobraziła wielkiego droida bawiącego się jakąś zabawką to aż jej się śmiać chciało. Na Eda cały czas patrzyła przez pryzmat jego droidziego ciała.Nie umiała tak abstrakcyjnie myśleć, by dostrzegać coś więcej pod tą metalową powłoką. Gdyby jej Laandu nie powiedziała, że Ed żyje to by go dalej uznawała za droida, wyjątkowo rozwiniętego, ale jednak nadal droida. - Zaraz, skąd ty wiesz o podobnych aurach... i zdolnościach? Zapytała podejrzliwie, mrużąc wielkie oczy, które utkwiły teraz w Hakonie. Jej głowoogony zadrgały ostrzegawczo, bo to był dla niej drażliwy temat. Starała się to wszystko trzymać w tajemnicy, dla bezpieczeństwa córki.
|
Hakon - 2012-01-07 14:22:12 |
Dobry empata zazwyczaj ma takie zdolności, wcale nie są takie rzadkie *czyli „Hakon miał zdolności” ale nie powiedział, ze jest jedi. I raczej nie będzie za wszelką cenę dążył by to powiedzieć. Już wcześniej padło sformułowanie „jest dla mnie jak dziecko” czy tam prawie-dziecko, a jedi nie powinni tak mówić. Chodził po cywilnemu, nie dżedaił się. Ot, ma „zdolności”.* Spokojnie, komu ja mam to mówić. Już z nią rozmawiałem tymi „zdolnościami”. Jeśli by zechciała, wziąłbym ja ze sobą trochę poeksperymentować na Edzie. To nie jest niebezpieczne.
|
Moc - 2012-01-07 19:06:54 |
- Rozwiń Wyraz jej twarzy stał się bardziej srogi, ostrzegając by sobie z nią nie pogrywał. Jeśli zacznie wymyślać jakieś głupoty to zwyczajnie wykopie go z kajuty. Shae dostrzegała jednak pewną korzyść z tego, jeżeli Hakon okaże się w miarę kompetentny to może pomoże Laandu zapanować nad jej mocami, bo do tej pory gdy przeżywała silne emocje to one się tak same "włączały" robiąc przy tym spory bałagan. - Eksperymentować na Edzie? Lepiej nie, ale na czymś innym... może. To była okazja, ale bała się, że coś może nie wyjść. Poza tym ich nie znała, barabel wydawał jej się w miarę rozsądny, odpowiedzialny i sympatyczny. Ale bała się mu zaufać. Laandu była dla niej wszystkim, ceniła ją nawet bardziej od swojego Beskar'gamu przekazywanego z pokolenia na pokolenie.
|
Hakon - 2012-01-07 19:16:43 |
*Może to i dobrze, bo Hakon już i tak powinien iść i dupy nie zawracać. Wiec na prośbę o rozwiniecie mruknął cos tylko ze nie ma o czym mówić, takie tam.* No cóż, nie wiem czy zdążę na czymś innym, bo i tak i tak musze to zrobić. Ale nie ma mowy o żadnych ćwiczeniach po tak stresujących zajściach, wiec już nie będę wam przeszkadzał. Odpoczywajcie
|
Moc - 2012-01-07 19:22:08 |
Nie ma o czym mówić... czyli kolejny naciągacz jakich wielu w tej Galaktyce. Nie ma sobie co robić nadziei. Shae uśmiechnęła się nieco wrednie do Hakona. - Tak, przyda się odpoczynek. Bywaj Pożegnała się z Hakonem, poczekała aż wyjdzie a potem zamknęła drzwi i je zablokowała. Następnie przytuliła córkę i położyła się na łóżku skonana. Później pójdzie wziąć prysznic i chyba zaśnie jak zabita. Laandu zaś telepatycznie pożegnała się z Hakonem, przepraszając jeszcze za mamę, która chce ją tylko chronić. W tej chwili sprawiała wrażenie jakby rozumiała znacznie więcej niż by się wydawało.
|
Hakon - 2012-01-07 19:27:22 |
*Hakon oczywiście grzecznie się pożegnał i poszedł. Za zakrętem odebrał informację. Przesłał, ze nie ma sprawy, i jeśli zechce jednak pobawić się z nimi, to może wziąć mamę i „zawołać” Hakona w ten sam sposób. I tak się rozstali, ale to i dobrze, bo każdemu należał się teraz odpoczynek*
|
ED - 2012-03-09 23:44:04 |
Końcówka pierwszej wypowiedzi nieco rozbawiła Tene'a choć Ed miał rację. Jest u siebie i może robić co zechce, oczywiście jednak z umiarem bo co za dużo do niezdrowo. - Bardzo lubię... - powiedział zamyśliwszy się na chwilkę. Potrząsnął głową jakby wybudzając się z letargu. Tane rozumiał, że to o czym wspomniał jest niemożliwe do osiągnięcia na zamkniętej przestrzeni statku. - Zazdroszczę Twojej wybrance, że ma choć odrobinę natury na tym statku. To miło z Twojej strony. - powiedział. - Chciałbym znów móc jakiś czas przebywać w otoczeniu natury, no ale w obecnym stanie w jakim mają się sprawy lepiej bym się na razie ukrywał. Nie mogę doczekać się już tego Jedi, o którym mówiliście. -dodał.
Hakona? Tak, ja tez się nie mogę doczekać *widać było po tej wypowiedzi, ze miedzy Edem a tym jedi relacje są bardzo dobre, bo i okaleczona psychika zamknie ta w ciele ogromnej maszyny zaczęła produkować zupełnie inne wibracje na samo wspomnienie Hakona. Tymczasem korytarz prowadził, i w pewnym momencie skręcił, na co się Ed zagapił. To znaczy sam Ed nie, ale zapomniał, ze ma towarzysza. To, co się potem zdarzyło można było opisać jako nagłe pchniecie Tane’go łbem przez Eda w miejsce zagłębienia szyi tuz pod czaszka, i zaraz coś go pociągnęło do tyłu za fraki. I nie ze pociągnęło w stylu „chodź, to tu”. Było na tyle silne że Tane został jak szczeniak podniesiony za kark i przeniesiony w odnogę korytarza i tam postawiony. Oczywiscie nie widział jak, bo to się działo za nim, ale czuł, ze Ed musiał opuścić nieco łeb by stracić kontakt z jego ubraniem. I najwyraźniej robil to dosc często bo nie zachowywał się teraz jakby zrobił coś nadzwyczajnego* Przepraszam, chyba na chwile zasnąłem, tu mamy iść
|
Tane - 2012-03-09 23:47:24 |
- Ooooj... - wypowiedział zaskoczony tym co się działo. W prawdzie nie widział dokładnie bo w końcu z tyłu głowy oczu nie miał, ale wiedział, że musiało to być ingerencją Eda. Nagle poczuł jak odrywa się od ziemi i po chwili znalazł się w innym miejscu. Był przez chwilkę zdezorientowany, ale kiedy Ed powiedział o co chodzi to wrócił na właściwy tor. - A więc gdzieś tutaj znajduje się mój mały kącik tak?
|
ED - 2012-03-09 23:55:41 |
*Tane był wyjątkowo opanowany. Nawet Hakon za pierwszym razem przy tym numerze się wydzierał, ale może dlatego ze Eda znał i wiedział, ze ten może jeszcze czasem zachować się nieprzewidywalnie. Jednak teraz już te posunięcia wchodziły do jego normalnego, swobodnego zachowania. Jak tak robi to znaczy ze akceptuje* Może być i tutaj *Odparł i spokojnie wyszedł sobie na prowadzenie. Tu już widać było ze używa także wzroku do poruszania się – żwawiej kręcił łbem, wypatrywał, oglądał, szedł energicznie i bardzo lekko, nie takim człapaniem jak wcześniej. Zatrzymał się w dalszej części korytarza, który im dalej w głąb tym więcej się rozszerzał i przypominał łżę. W tym dalszym odcinku był całkiem urokliwy, ciemny, oświetlony tylko kinkietami, z kilkoma obrazami. Przy dwóch kajutach stały szafki ustawione przez właścicieli – na zewnątrz. Przypominało to trochę starą, swojską kamienicę, oczywiście w najwyższej klasie wykończenia – wszystko nowe.* Kwatera numer 18. *Odezwał się Ed stojąc „twarzą” do drzwi, które były wystarczająco duże by pomieścić Eda. Tu każde drzwi były tej wielkości, miały tez inne dostosowane do Eda funkcje* Może być?
|
Tane - 2012-03-10 00:01:03 |
- Oczywiście, że może być. Całkiem tutaj przyjemnie, podoba mi się. - powiedział. Sekcja mieszkalna mimo iż znajdowała się na statku to nie wyglądała na typową. Nie była surowa, była klimatycznie oświetlona i w dodatku posiadała obrazy na ścianach. - Wchodzimy? - zapytał spoglądając na Eda sugerując tym samym jakoby zapraszał go do środka, a jednocześnie prosił o pokazanie wnętrza kwatery. Choć drzwi były duże nie wiedział czy Ed pomieści się w środku. Standardowe kwatery nie były zbyt przestronne.
|
ED - 2012-03-10 00:07:15 |
*Można było się domyślać, ze tak, skro drzwi były takie, a jeśli w środku mieści się cały Ed, to nie jest to najmniejsza kwatera, wiec coś pozytywnego. Na przykład w takiej kajucie z Widma zmieściło by się zaledwie dwie trzecie Eda.* Wchodzimy *przytaknął lekkim głosem, jednocześnie przenosząc ciężar ciała by uwolnić prawą nogę. I przyszła odpowiedź odnośnie tego do czego służą te wielkie klawiatury na dole, jakieś 50cm od ziemi. To były klawiatury dla Eda. Ten podniósł nogę i bokiem przedniego palca rozpoczał sobie procedurę otwierania drzwi. Kilka kliknięć, a robił to bardzo sprawnie, niemal jak człowiek obsługujący swoją klawiaturę, która tez była – na normalnej wysokości. Drzwi się rozsunęły* Proszę. Kod 8772 *nie wlazł. Opuścił nogę, stanął teraz stabilnie i obserwował Tane’go*
|
Tane - 2012-03-10 00:21:09 |
O ile hall wyglądał całkiem przyjemnie tak kajuta wyglądała już standardowo, ale to może ze względu na to, aby każdy mógł urządzić się według własnego upodobania? Tane mógł zobaczyć typowy wystrój kilka mebli i wejście do łazienki z prysznicem. Jakby nie patrzeć jeden z najważniejszych elementów. - Bardzo dziękuję za wskazanie przekazanie mi kwatery, przynajmniej nie będę się szlajał bezsensownie po korytarzach. No i jest prysznic, będę mógł pachnieć. - powiedział nawiązując do ich poprzedniej rozmowy kiedy to debatowali na temat zapachów.
|
ED - 2012-03-10 00:26:04 |
*Odnośnie rozmiarów kwatery, to Ed mógłby się tu zmieścić ale żeby się obrócić to musiałby się trochę pomęczyć wiec pewnie dlatego tak ochoczo nie wszedł* Za wiele kosmetyków to tu nie ma wiec na razie przyjmijmy ze nie będziesz śmierdział. Ale jak poprosisz w magazynie to ci dadzą *Teraz Tane patrzył na Eda przez otwarte drzwi. Ten sobie tam stał, leb miał nisko, patrzył. Na jasnym tle dobrze padawana widział* To sie rozgość. Ja lece dalej
|
Tane - 2012-03-10 00:31:27 |
- Dziękuję Ci jeszcze raz Ed, trzymaj się. - powiedział i pożegnał się z kolosem. Po chwili położył się na łóżku i zasnął.
|
ED - 2012-03-10 00:35:54 |
*A Edzik zanim sobie polazł to jeszcze drzwi zamknąl, bo Tane ma ze swoją prywatnością na korytarz nie wychodzić. I poszedł sobie gdzieś tam*
|
Hakon - 2012-03-27 08:32:30 |
*Zaraz po powrocie i spotkaniu z Tane’m Hakon udał się na spoczynek. Mimo zmęczenia nie mógł zasnąć i dopiero wprowadzenie siew stan medytacji pozwoliło mu odpłynąć w regenerujący ciało i umysł stan. Trwało to długo, ponad 12 godzin, a i po tym nie otrzymano efektu, który opisuje się jak ‘czuje się jak młody bóg”. Hakon czul się trochę jak bóg wojny na kacu po nie do końca uczciwie wygranej bitwie. Ale nie słaniał się na nogach i utrzymywał swoje ciało i umysł w stanie używalności. Wyszedłszy ze swojej kajuty, świeżo ubrany, wykąpany i wygrzany po długim wymrażaniu na Hoth wyszedł na boczny korytarzyk „sąsiedzki”. Był jedi, może sama w sobie to żadna zasługa, ale Hakon poczuł, że w niedługim czasie będzie przechodziła tędy osoba, którą bardzo chciał zobaczyć*
|
ED - 2012-03-27 08:46:09 |
*Eda, jak w większości przypadków, najpierw było słychać, a potem widać. I nie chodziło tu o kroki – teraz nie dreptał, nie człapał tylko dostojnie maszerował, wiec nogi stawiał płynnie, a gumy tłumiły odgłosy. Bardziej było słychać jego nieustającą „rozmowę” z samym sobą – pomrukiwanie zdradzające ogólny dobry stan ducha i dobry humor. W Mocy tez wyglądał „ładnie”. Wydajność systemowa była na poziomie jakichś 75% wiec jak na Eda – norma. Oczywiście tego nie widać było ani gołym okiem, ani w Mocy. Nieubłaganie Bryla metalu zwana Edem zbliżała się do wlotu korytarzyka w którym czaił się Hakon. Ed bardzo chciał się z nim zobaczyć ale nie był nakoksowanym dżedajcem z rentgenem w oczach i skanerem w mózgu i nie wiedział ze Hakon tu się czai*
|
Hakon - 2012-03-27 09:00:03 |
*A Hakon wiedział, bo Hakon to jest master. Wiedział tez, bo Hakon wszystko wie i wie to bardziej niż inni, że Eda nie można zaskakiwać z różnych powodów. przede wszystkim z powodu szacunku – żeby nie narażać na stres. nie tylko Edowi, ale i nikomu nie powinno się fundować niepotrzebnego stresu, wiec Hakon, z uśmiechem na ustach, zadowolony ze jego życzenia spełniają się tak szybko, wyszedł powoli d wylotu korytarzyka sąsiedzkiego i wychylił się, by Ed mógł go zobaczyć i w pore rozpoznać* A kto Ru lezie, co? *Zagaił, by jeszcze bardziej ułatwić Edowi sprawe. Sam kiedyś był ślepy, najpierw niedowidzący, potem całkiem niewidomy, wiedział, jak głos pomaga. No i znał Eda i charakter procesów które tam pod tą jego czarną kopulą zachodzą.*
|
ED - 2012-03-27 09:20:24 |
*do czasu tego zaskakującego zdarzenia (kto by się spodziewał!) Ed maszerował sobie równo i dziarsko, a kiedy nagle czyjś łeb jak jakaś łycha zza ściany wychyliła się na drogę, zatrzymał się w pól kroku, z nogą w powietrzu i natychmiast zastygł w bezruchu. Ustały wszystkie „funkcje życiowe” – nawet dioda zamarła, zamarły pomruk. Ale nie było czuć w Mocy strachu, to było zaskoczenie. Takie – widze coś, jeszcze nie wiem co to jest ale już wiem ze się tego nie boje. I dopiero jak się Hakon odezwał, to Ed go poznał. Reakcja była natychmiastowa – ruszył truchtem w jego kierunku, z łbem nisko, jak do taranowania, ale chód był zbyt lekki a pomruki zbyt radosne by pomylić to z chęcią zrobienia krzywdy. Nie wyrobił sie do końca na zakręcie, łupnął w ścianę, ale nic się nie stało, tylko trochę panele wygięte – i dawaj do Hakona, bez żadnych zahamowań – zaparkował w niego łbem, na pewno z pewnym impetem bo to w końcu dwie tony a nie 20kg i zaczął okazywać fizycznie swoją radość, tak ze zaraz Hakon był przygwożdżony do ściany. W obecnej chwili jego stan emocjonalny nie pozwalał na artykułowanie odczuć, były zbyt silne. W Mocy swiecił jak pręt jarzeniowy dobrej firmy, lub nawet jak miecz świetlny*
|
Hakon - 2012-03-27 09:41:10 |
*czegoś podobnego się spodziewał, z resztą Ed już go dawno do swojej ekspresji przyzwyczaił, a Hakon nie był znowu chucherkiem, to kawał gada. Rozłożył ramiona, pozwalając by cała radość Eda wpadła mu na klatę, a potem zamknął ramiona na jego wielkim łbie. Śmiał się głośno* Edzik, mój Edzik, mój malutki Edulek *Klepał go, głaskał ,a jego głowa policzkiem ocierała się o gładką siatkę. Sztuczne oczy Ne potrafiły produkować łez i w sumie dobrze, po co Edowi nalewać wody w te dziurki* Jestem, już nareszcie jestem tutaj *Ściskał tak mocno ze normalną osobę to by już pewnie dawno zadusił. Sam tez był podduszony. Emocje Eda w Mocy trochę go oślepiały – były tak silne i tak blisko. Miało to trochę narkotyczne działanie dla Hakona, wiec nie dziwota ze czuł się świetnie w tej chwili*
|
ED - 2012-03-27 09:56:18 |
*Ed cieszył się jak głupi. Dobrze ze nie podskakiwał, ale był tutaj unieruchomiony, w końcu przestał biednego jedi miażdżyć, teraz to Hakon próbował go zadusić, co Edowi odpowiadało bo to była mocna, dobrze dla niego odczuwalna pieszczota, a radość ze spotkania przyjaciela, najważniejszej osoby w jego życiu cały czas jeszcze nim kierowała. Ale była to jak najbardziej zdrowa, poprawna emocja. Jeszcze kilka chwil, w sumie jakieś 5-6 minut zanim sie odezwał* Hakon, kurde, ostatni raz poleciałeś na misje, to mnie za dużo kosztuje!
|
Hakon - 2012-03-27 10:17:15 |
Czterdzieści tysięcy? *Zaśmiał się jedi. Nie, nie zastanawiał się nad tym co pomyśli Ed, czy powinien i tak dalej, wydajać jego pieniądze. Może to brak szacunku, czy inaczej by to nazwać, Hakon nie był przyzwyczajony do dużych pieniędzy, nie rozumiał tez tak dogłębnie ich wartości, on był jedi. Dobrze jednak wiedział, co Ed ma na myśli. Zaśmiał się wiec głośno i odkaszlnął, co było reakcją na przyciskanie klatki piersiowej do paneli, które chyba już pod naciskiem jego pleców trochę się odkształciły. Przełożył ręce po bokach wielkiego Edziowego łba* Też bym sobie życzył ostatni raz takiej misji. Czytałeś raport? No ale – już jestem. Nieważne, co było – teraz jestem
|
ED - 2012-03-27 10:49:41 |
*Odpuścił nacisk, ale za chwile, dosłownie oddech później pochylił łeb jeszcze niżej, aż uginając nogi, uderzył Hakona w podbrzusze, miał już na tyle wprawy by przerzucić główny ciężar Hakona tym uderzeniem na jego górną partię ciała, która połozy się na jego łbie, i Hakon wyląduje na Edzie, kiedy ten się podniesie, I tak miało się stać wg Edowego zamierzenia bo to planował. Zadarł łeb, by jak najwięcej Hakona na nim leżało* Wsadź se w buty te 40 tysięcy, będziesz wyższy *Odparł dając tym wymownie do zrozumienia, ze nie o pieniądze mu chodzi a o „coś” o wiele cenniejszego.* Czytałem, to była wyjątkowo przykra lektura. Rozmawiałem z Darvenem. Nawet go nie uszkodziłeś w transporcie. Jesteś profesjonalistą. Będziemy kontynuować współpracę. Nasza rzyć, Hakon, ty sobie nie wyobrażasz, jak ja się o ciebie bałem. Dobrze ze nie mam układu pokarmowego, bo bym chyba dostał permanentnej sraczki. Najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył *chwila zastanowienia* …no, może najgorszemu to bym życzył, ale to nie ze złośliwości, to z perfidii…
|
Hakon - 2012-03-27 11:07:48 |
Słodki jesteś *Odparł na to Jedi, którego zabranie na pokład nie było trudne, bo on nie opierał się i wiedział o co chodzi. Teraz leżał na Edzie na brzuchy, przodem do jego tyłu, wiec jak wyciągnął ręce to mógł dotknąć jego zadu, czy tam tylnych wentylatorów. Wykorzystując tę wspaniałą, emocjonalne chwilę bez spojrzenia wścibskich którzy radzi by byli to skomentować jako słabość, odprężył się i całkowicie rozluźnił. Do tego stopnia, ze stał się teraz całkowicie bezbronny wobec Eda. Teraz słuchał go w Mocy i fizycznie. Teraz dopiero odpoczywał, nadrabiał to, czego wcześniej nie mógł osiągnąć nawet medytacją.* Wiesz… nie chce teraz rozmawiać o tym. Nie o tym. Zarzuć inny temat
|
ED - 2012-03-27 11:45:43 |
*Natychmiast po osiągnięciu zaplanowanego celu, czyli zarzuceniu sobie Hakona na „plecy” – ustabilizował się, osiadł na niskim pułapie, zatrzasnął zapadki bezpieczeństwa i stał się statyczny i bezpieczny do odpoczywania. Za t mruczał, i to tak ze Hakon mógł czuć wibracje na całym ciele. Mógł już się cieszyć bez spalenizny. Zmęczył się radością, ale chyba każdy uwielbia ten stan. Mózg zalany serotoniną, choć u Eda oczywiście działało to trochę inaczej* Dobrze… mamy nowego dżedaja. Fajny taki. Jego mistrz nieżywe. Ciało jest schłodzone w karbonicie, pomyślałem ze ładnie by było je im oddać, ale czekałem na ciebie bo ja się postanowiłem już dla własnego zdrowia psychicznego i poprawności relacji nie kontaktować osobiście. Miałem spotkanie z Assto i Tarekiem, będziemy robić recykling. Assto naprawdę marnie wygląda… Była u nas rodzinna delegacja mandalorian w interesach, tych znajomych, zostawili Tracyna i Drala. Właściwie to – w swoim świecie żyją i tez mam duzy dyskomfort psychiczny z tego powodu, ale to chyba dlatego ze miałem za duzo napiec ostatnio. W sumie to co mnie to obchodzi, niech se łażą. *Hakon dobrze znał Eda wiec tu wyraźnie odczyta nawiązanie do Cersi i żalu Eda oraz silnej chęci by na młodych Fibalach naprawić to, co w jego mniemaniu „spieszył” przy wizycie mistrzyni. Jednak żaden jego gości wcale Eda do szczęścia nie potrzebował i to było biedaka największą bolączką. Goście przyjechali „do Eda” ale kandyz nich miał swój własny, ważniejszy powód a Ed stal się dla nich okazją do łatwego i przyjemnego zrealizowania*
|
Hakon - 2012-03-28 08:34:09 |
*Odprężony i spokojny Hakon słuchał opowieści, wyłapując już z tego charakterystyczne „Cierpienia Młodego Edwarda”, co go specjalnie nie dziwiło, bo Ed Edem pozostanie. Trzeba się cieszyć ze tak dobrze poradził sobie ze sobą w samotności – Hakon przybył i zastał Eda „niezepsutego”. Na razie był etap słuchania, przy którym kiedy czul napływające emocje „pod sobą” to poklepywał ręką dla uspokojenia i „odwrócenia uwagi”. I dalej słuchał. Aż doszło do tego, ze wysłuchał do końca, bo jego rozmówca zamilkł. W tej pozycji był Hakon przez Eda nie widziany, więc musiał nadrabiać ekspresją głosu i dotykiem. Zaśmiał się wiec charakterystycznie, przez zęby* Powiem ci dowcip, słuchaj: idzie Ed drogą i mówi: nie, nie, nie. Spotyka na drodze Hakona. Hakon mówi: jeszcze raz powiesz „nie” to kopne cie w dupę. Znałeś ten kawał?
|
ED - 2012-03-28 08:42:38 |
Ale odbiegasz od tematu! *zaprotestował natychmiast, ale było to w pore opanowane a ciekawość Eda zaraz sprawiła ze zamilkł i grzecznie słuchał, wydając przy tym drzwięki świadczące o szczerej intencji poznania całości tego „dowcipu”. Znał już Hakona i podejrzewał ze to może mieć drugie dnoi, mimo to słuchał i stal ufnie jak dobrze ułożony kucyk.* …nie *odpowiedział bez wahania, kiedy Hakon zapytał czy Ed zna ten dowcip. Swoją droga – wcale nie śmieszny, chyba ze Ed nie zrozumiał, do czego niekoniecznie chciał się przyznać*
|
Hakon - 2012-03-28 08:59:36 |
*Kończąc opowiadać, delikatnie sięgał już do sprzączki paska. Wykorzystywał moment, kiedy Ed był najbardziej skupiony, choć i tak wiedział, ze on to poczuje. I kiedy padło ostatecznie „nie” – jedi mocno pociągnął za klamrę, pasek wysunął się ze szlufek w spodniach i został w ręku Hakona, który zaraz wykonawszy odpowiedni zamach, chlasnął tym paskiem Eda po „dupie”. Nie było to uderzenie mocne, żeby Ed zaklasyfikował to jako bicie, z resztą chyba żadne uderzenie nie było w stanie zadać mu realnego bólu, ale nie było to tez symboliczne klepnięcie. Ed dostał zasłużonego „kopa w dupę”*
|
ED - 2012-03-28 10:43:49 |
*I w chwili kiedy jeszcze nawet nie wyszedł ze swojego zamyślenia, poczuł to nieprzyjemne, dosadne oddtylne doznanie, które sprawiło ze warknął i pisnął jednocześnie i odruchowo „smagnął” nogą do tyłu, ale nie zdążył odblokować stawu wiec nie było to tak popisowe jakby mogło być. Wyglądał przez chwilę na zaskoczonego, dopiero po pierwszym szoku skojarzył te wiercenie się Hakona, maskowane skutecznym odwracaniem uwagi. Chwile pomilczał, po czym zrobił takie niskie: ghrrrhr, co mogło oznaczać: zrozumiałem, kawał, śmieszny! I dobrze wiedział ze kawał to jedynie narzędzie w dążeniu do czegoś ważniejszego* Że co niby, za bardzo asertywny jestem i innym się to nie podoba?
|
Hakon - 2012-03-28 10:59:24 |
*Poklepał go wyciągając rękę jak najbardziej do tyłu, czyli do jego łba, tak trochę na przeprosiny* Nie, idziesz w złym kierunku. Asertywność to zawsze dobra cecha, szacunek do samego siebie. Zbyt duża asertywność to dominacja. U ciebie nie występuje. Ale posłuchaj swojej wypowiedzi: *Wziął wdech i znowu kręcąc się na Edzie zaczął mocować pasek na swoje miejsce* nie będę się dla swojego zdrowia psychicznego kontaktował… była „rodzinna delegacja mandalorian”… Dral i Tracyn żyją w swoim świecie. To jest takie: nie podoba mi się, źle, niedobrze, nie, nie, nie, mam wąty do tego, fu fu fu. Nie chce przez to powiedzieć, Ed, ze podchodzisz do tego egocentrycznie. Jeśli tak mówisz to masz powody, ja ciebie już znam. Tylko ze widzisz: oni już na tym świecie są, mają charaktery nie od wczoraj ukształtowane i nie zmienią się dla ciebie. Masz prawo się z czymś nie zgadzać, czuć się urażony, jesteś żywą istotą, szanujesz siebie – to bardzo dobrze, ale jeśli długo będziesz się przejmował takimi rzeczami, to zdziadziejesz i zrobisz się taki jak oni. Edzik, uśmiechnij się i daj więcej luzu. Na nich nie mam wpływu, ale ty to co innego, ja wiem ze do ciebie dociera to co mówię
|
ED - 2012-03-28 11:16:11 |
Ty tez byś się wkurzył, Hakon *nie byłby chyba „żywą istotą” gdyby tych swoich trzech decykredytów tu nie wcisnął, ale potem zachowywał się już przewidywalnie, czyli tak jak zwykle. Słuchał, myślał, był spokojny i rzeczywiście, znajdował w tym sens. Nie miał w sobie tak wypielęgnowanej buty i zacietrzewienia przy swoich, choćby najbardziej bzdurnych poglądach wiec przychodziło mu to łatwo* czy ty mi czasem nie insynuujesz żebym był „mądrzejszy”, jak to się mówi? Ustąp głupszemu, bądź mądrzejszy i skończ to, czemu dzwon głośny i tak dalej? Chcesz mi powiedzieć, ze mam być mądrzejszy od rady jedi chociażby?
|
Hakon - 2012-03-28 11:31:19 |
*Hakon zaśmiał się serdecznie słysząc te bardzo szybko padające wnioski* dokładnie, Edziu, dokładnie. Rada jedi to nie jest jakieś nieomylne bóstwo. Mistrzowie mają doświadczenie i duza wiedzę, ale jest to wiedza z dziedziny która nie koniecznie cie dotyczy, zaś jeśli chodzi o ich charaktery i podejście do innych istot, to tak samo daleko im do ideału jak tobie czy mi. W tej kwestii, Edziu, - żebyś tylko tego nieopatrznie nie zrozumiał i nie zamienił się w pawia – top ty jesteś wydaje mi się o wiele stopni wyżej nad nimi. Ty jesteś plastyczny, uczysz się, masz świadomość swojej omylności. Oni w większości wypadków są już starzy, skostniali, niestety tez egocentryczni i przekonani o własnej mądrości, na którą bardzo długo pracowali, i nie mają tego czystego spojrzenia na sytuacje jaką masz ty. Dlatego masz tu tylko jedno wyjście: być mądrzejszy od rady jedi, nie dać się sprowokować, nie denerwować się tym, bo oni są jacy są, nawet jak próbują ci dokuczać. Nie zmienisz ich, ale spokojnie możesz być nad nimi. Przez holo nic ci nie zrobią
|
ED - 2012-03-28 11:42:39 |
Hakoś, w mojej ocenie zostałem obity po mordzie. Nie mówię, ze nie żałuje niektórych słów, ale szanować siebie to chyba nie pozwalać się gnoić, nie uważasz? *odpowiedział odrobinę bardziej wojowniczo, ale słychać było i w głosie i w mocy ze był udobruchany, zadowolony ze mu schlebiono, i całkowicie „pod kontrolą” w rozmowie.* [i]Poza tym chyba niektóre rzeczy powinny być już przez rade jedi opanowane, chyba zapomnieli ze republiki już nie ma i zakonu oficjalnie tez*
|
Hakon - 2012-03-28 13:21:08 |
Nie idealizuj jedi, Edziu *Hakon cały czas spokojnie opowiadał to, co właściwie było oczywiste, ale dla „niedżedajów” takich jak chociażby Ed to był szok z ostrym chilli.* Jedi niczym się od księgowego chociażby, czy kierowcy aerobusu. W zakonie sa tacy jedi z tytułem mistrza że byś się zastanowił czy takiej osobom można dać uprawnienia chociażby otwierania składziku na miotły. Jedi mają bardzo wygórowane o sobie mniemanie, czują się bardzo często kimś lepszym. Zupełnie niesłusznie, bo mądrość wielu jedi polega na zdominowaniu rozmówcy a nie zaimponowaniu. Jeśli chodziłoby o to drugie – jedi nie mieliby szacunku. Nie każdy umie go zdobyć czystą grą. I bardzo niewielu jedi tak samo. Tak to jest, Ed. Dlatego powinniśmy się nawzajem szanować i czasem przymykać oko na swoje błędy
|
ED - 2012-03-28 13:46:17 |
No to ja mogę na nich przymknąć ale oni na mnie? Będą mi do końca życia wypominać ze do jednego czy drugiego nie powiedziałem „mistrzu”. A Cersi? Powiedz, ze nie jej wina, tylko moja. Nie powiesz, co? Zasranej kartki z napisem „nic nie było” mi nie wysłała! A statek wzięty? Wzięty! Wiesz co, czuje się naprawdę sprowadzony do parteru. Jak ze szmata ze mną postępują *Tutaj ton był już wyraźnie zbolały, widać było ze Ed cierpi z tego powodu i traktuje to bardzo serio* Wiec się nie dziw, ze po tym wszystkim jednak wolałbym nie mieć z nimi kontaktu. Szanować siebie to nie pozwalać sobą pomiatać. A Mandalorianie to mnie tylko trochę wkurzyli, w sumie nic do nich nie mam, a Dral i Tracyn tez pokutują za Cersi. Ja ich zaprosiłem na statek, nie na Hypori, wiec mogą prowadzać się tu wszędzie sami. Wiesz, co chce powiedzieć…
|
Hakon - 2012-03-28 18:34:42 |
Wiem, Edzik, wiem… *Leżący na brzuchu na górze Hakon usiadł, odwrócił się przodem do przodu Eda i znowu się położył. Spuścił teraz ręce wzdłuż jego łba i tam go zaczął poklepywać* Spokojnie. Czasem jest nerwowo, ty się możesz wkurzyć, oni się mogą wkurzyć, jeden do drugiego może powiedzieć o jedno slowo za dużo, może trafić w czuły punkt. A Cersi… *Tu niestety nie można było wiele powiedzieć na jej usprawiedliwienie, czego Hakon był świadom. Zrobiła naprawdę bardzo nieładnie i nie będzie w stanie jej teraz wybronić. Nie przed tak świadomym i inteligentnym stworzeniem jak Ed* Mamy takie coś w sobie… ze kiedy widzimy kogoś, kto jest ładny, miły i przy tym pozornie bezradny, to zakładamy automatycznie, ze to dobra, szczera i szlachetna osoba. Nie chce przez to powiedzieć, ze Cersi jest zła. Ale widać ma pewne cechy, które nie rzucają się w oczy od razu. Wiem, ze to boli, ale nie czekaj już na to, ze się odezwie. Jeśli się do tej pory nie odezwała, to raczej już to nie nastąpi, a jeśli nastąpi, to może być nieszczere i zaboli cie jeszcze bardziej. Pociesz się tym, ze to ty byłeś w porządku i jeśli ktoś ci coś zarzuci, to jest po prostu żałosny i tyle.
|
ED - 2012-03-29 15:40:42 |
A ty to mówisz szczerze, czy tez mnie kantujesz? *Padło ciche zapytanie po tym, jak już Hakon powiedział swoje* Jesteś jedi i stawiasz swoich w niekorzystnym świetle. To nie wygląda z boku najlepiej, wiesz? *Bezruch oczekiwania dawał do zrozumienia, ze odpowiedź musi być wyczerpująca, a Ed nie da się spławić jakimś obchodzeniem sedna sprawy*
|
Hakon - 2012-03-29 17:12:32 |
To o czym mówię to to, co jedi muszą w sobie poprawić, jeśli chcą w ogóle jeszcze coś znaczyć i próbować się dźwigać po tym, co się stało. Mówię to, bo mnie też to bardzo boli. A mówię to tobie, bo jak powiem to im, to reakcja będzie taka jak na ciebie *uśmiechnął się smutno, i usiadł na Edzie prosto, niemal dotykając głową sufitu. Patrzył wiec w dól na zaokrąglony pysk swojego olbrzymiego, durastalowego „ucznia” i przyjaciela, i o oddaloną znacznie podłogę. Patrzył tez na swoje ręce, którymi opierał się o czoło Eda by nie polecieć na łeb na szyję w dół. Zakon nie ma się o co oprzeć – pomyślał. Nie ma o kogo. Wszyscy nam nie ufają. Wszyscy widza w nas zadufanych w sobie egoistów*
|
ED - 2012-03-30 06:53:30 |
Wiec skoro ty taki nie jesteś, to nie jesteś jedi *Zauważył znienacka i mruknął wesoło, energicznie, po czym zaraz „podbił” łbem domagając się pieszczoty, ale tak by Hakonowi nie zrobić krzywdy. Wobec innego jedi, nawet Tane’go, o którym już wiedział, ze zdanie ma podobne, nie wyszedłby z takim tekstem*
|
Hakon - 2012-03-30 15:12:51 |
To mądre słowa, Ed. Teraz nawet jedi nie są jedi. Wcześniej żyjąc w hermetycznym środowisku nic nie wiedzieliśmy. Rada nadal w nim żyje, ale ja od dawna już nie… To śmieszne słówko „dżedaj” określające zakonników. Dżedajska planeta, dżedaić się, dżedajce. Tym jesteśmy. Jesteśmy dżedajami. Teoretykami którzy parodiują dawnych jedi. Nie pomagają, bo nie potrafią, choć uważają, ze jest inaczej. Bardzo smutne *Czy można coś tym zrobić? Gdybym był w radzie – pomyślał. To by to nic nie dało – odpowiedział głos w nim. Przecież ty, Hakonie, nie potrafisz się kłócić. Możesz mówić kiedy wiesz, ze ktoś się słucha. Ale niewielu jest takich Edów*
|
ED - 2012-03-30 15:27:31 |
W takim razie jesteś jedi. Nie jesteś dżedajem. Jeśli kiedyś tak na ciebie powiedziałem to przepraszam… *Podszedł jak widać bardzo poważnie do tej skrótu myślowego. Starając się patrzeć do góry wyginał pod siatką obłą kamerkę próbując patrzeć na Hakona. Teraz żaden temat go nie drażnił, ale starał się być maksymalnie taktowny i wrażliwy na drugą osobę. Hakon zaczął już nieświadomie zaleczanie zadrapań które pozostawiły na nim pewne osoby z rady*
|
Hakon - 2012-03-30 15:40:27 |
Starczy już tego teoretyzowania *Poklepał Eda po obu bokach łba, spokojnie, czule, z uśmiechem, który już był tylko dla niego, wiec był szczery, a odprężenie zaczęło wracać, kiedy pomyślał sobie, ze teraz jest właśnie tutaj, na Autodestrukcji, Pd skrzydłami Eda który o niego zadba. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale właśnie teraz był ten okres jego życia, kiedy mógł powierzyć swoje bezpieczeństwo komuś innemu. Skupiony na czynności przeciągnął palcem po siatce sensorycznej i obserwował, zarówno wzrokiem jak i zmysłem dotyku, jak opuszek wypełnia na swoją drodze każde wgłębienie. Po drodze znalazł jakiś paproch, który delikatnie wydłubał pazurem* Byłeś już u Darvena? Jak się czuje?
|
ED - 2012-03-30 15:55:15 |
*A Edzik skupiał się na byciu dotykanym. Niebywałe jak bardzo odpowiednia terapia i odpowiedni wrażliwe podejście do tak zaburzonej istoty może zmienić jej zachowanie i preferencje – bo teraz Ed zasłuchiwał się w każdy dotyk. nawet rozbijający się o niego oddech Hakona, kiedy ten się pochylał, był dla Eda odczuwalny i ważny.* Dzś od samego spotkania narzucasz mi jakieś ograniczenia… *Zauważył, ale nie z wyrzutem. Rozumiał to, ale myślał głośno przy Hakonie, stąd takie wnioski* Cieszy się. Czuje się lepiej i nadal jest bardzo wojowniczy
|
Hakon - 2012-03-30 16:07:27 |
Wieczny wojownik *Zaśmiał się cicho Hakon, po czym pochyliwszy się nieco zrzucił scisnął Eda łydkami, bowiem siedział teraz na nim okrakiem. Chciał sprowokowac go do ruchu, a potem będzie nim kierował tak jak zawsze*
|
ED - 2012-03-31 12:16:22 |
*Ruszył. Bardzo lubił takie spoufałosci, w tym jeżdżenie na nim. Osobom zaufanym pozwalał sobą kierować bardzo chętnie. Ufał tak bardzo, ze sam wyłączał się i oddawał obowiązek kierowania swoim dwutonowym ciałem pasażerowi. Zaczął powoli człapać w kierunku głównego korytarza* Niekoniecznie wojownik. Nie wojuje dla samego wojowania czy chociażby dla pieniędzy, tylko dla idei. To idealista. Walczy za ideę, nawet jak już nikt w nią nie wierzy. Nikt prócz jego samego *Nie do końca dobra cecha ale jaka inspirująca – pomyślał. Darven to osoba która, jakby jej się powiedziało, ze imperium upadnie jak będzie chodził na obcasach, to by chodził. Chociaż za upadek imperium pewnie wielu mężczyzn by zaczęło, ale na przykład Ed niekoniecznie, i to nie z powodu wagi*
|
Hakon - 2012-03-31 12:31:04 |
*Kierował za pomocą nacisku łydkami co miało działać odwrotnie niż jak kiedyś kierowała Miss – żeby Ed „odstępował” od nacisku. Ale to już obaj znali wiec bez problemu* Muszę pogadać z Darvenem, jak już się lepiej poczuje. Wiozłem go jako odpady, trochę mi teraz głupio *Zaśmiał się. Kiedy „przejeżdżali” przez obniżenie sufitu, Hakon położył się płasko na Edzie* A potem wiesz, co cie czeka? Wezmę cię do konferencyjnej, do dużego projektora, na kamerę, z kolorem, z nagłośnieniem, i zadzwonisz do rady jedi powiedzieć ze Hakon wrócił, i ze masz Tane’a i ciało jego mistrza i ustalisz, jak je przekażesz. Tak?
|
ED - 2012-03-31 12:39:54 |
Niiiie… *zapiszczał Ed. Nie odnośnie Darvena, bo do niego niech sobie Hakon idzie, Ed mu nawet pobłogosławi, ale to był protest odnośnie dzwonienia. Bo nie chciał. Zaś na kierowanie reagował idealnie, jak zawsze*
|
Hakon - 2012-03-31 12:58:17 |
Edziu… *ostrzegł ostrzejszym, ale wciąż żartobliwym tonem* Co się stało jak Ed szedł drogą i mówił nie nie nie? *Nie wykonał żadnej czynności mającej zbliżyć „kopniecie w dupę”, ale przypomniał czym marudzenie było ukarane* Spokojnie, ja będę poza zasięgiem kamery ale na tyle blisko byś czuł się bezpiecznie. Nie możemy sobie pozwolić na twój kolejny mur obronny
|
ED - 2012-03-31 13:09:07 |
Żebym ja cie czasem nie kopnął… *Wyburczał, ale nie było w tym ani wrogości ani oburzenia, była czysta serdeczność. Wyszli na główny korytarz* I tak mają w dupie i mnie, i to co chce im powiedzieć. Ale zrobię to dla ciebie, jeśli ci zależy. Jednocześnie przypomnę ze zależy ci na durnych, całkiem bezsensownych szczegółach. *O murze nic nie powiedział, bo musiał tu przyznać Hakonowi racje: kiedy gdzieś na jakiejś relacji występuje błąd, to „małża zwana Edem” szybko tworzy na tym perłę. Do środka już dostępu nie ma, a na zewnątrz w ogóle nie widać tematu, a jednocześnie nie ma żadnego porozumienia i jest „bo Ed jest taki a nie taki”. Więc w tym przypadku perła jest niepożądana.*
|
Hakon - 2012-03-31 13:23:01 |
Tak, zrób to dla mnie. *zrób to dla mnie to całkiem fajna metoda motywacji. Dużo lepsza nic „zrób to by nie gadali”, „zrób to i miej to z głowy”, „szybko żeby nie bolało”. Poklepał Eda po boku, czule i z energia, by dodać mu otuchy. Życie toczy się dalej. I już pierwszy krok do zaleczenia tej rany która powstała jak Hakona nie był – postawiony*
|
ED - 2012-03-31 13:25:43 |
*Pomruczał do Hakona, a potem cos tam po swojemu burcząc poczłapał wzdłuż korytarza*
|
Tangorn - 2012-04-06 15:54:59 |
Tracyn z Dralem spali sobie w przydzielonej im kajucie na Autodestrukcji. Na statku byli kilka dni, widywali się rzadko z Edem głównie z powodu Tracyna, który stwierdził że nie powinni narzucać się kapitanowi i prezesowi Unii Technokratycznej. Dral po zastanowieniu przyznał mu rację, bo jednak ktoś tak wysoko postawiony jak Ed może nie mieć czasu na głupoty z dwoma klonami, w końcu taki Tang też czasu nie miał chociaż jako takiego stanowiska nie piastował, ale w ciągłym ruchu itp. Zorientowali się jednak, że ich myślenie było generalnie błędne ale było trochę za późno i Ed poleciał gdzieś z Hakonem. Dral się tym mocno przejął, Tracyn trochę mniej, ale postanowili zaczekać na niego a potem go przeprosić za ich zachowanie itp. Teraz jednak spali w kajucie typowym dla żołnierzy lekkim snem.
|
Malkit - 2012-04-06 16:05:54 |
*Tymczasem niezależnie od Drala i Tracyna – którzy jednak mieli nieświadomie najwięcej wspólnego z tym wątkiem – na statku działy się rzeczy niewidzialne dla zwykłego oka, ale jednak. Po zrobieniu podliczeń i pisaniu raportów kilkudniowych stwierdzono, ze na statku coś jest. na tak dobrze zorganizowanej jednostce szybko złapano podejrzanego – i równe szybko wypuszczono, po konsultacji z mostkiem. Stworzonko pojawiło się już po wylocie Eda, wiec wcześniej Dral i Tracyn nie wiedzieli, aż do teraz. Łóżka w kajutach na autodestrukcji były wygodne, ale jednoosobowe, więc wąskie. W ciemności trudno jest oszacować, któryż braci nagle poczuł, ze jego materac jest jednak dla niego za wąski. po przebudzeniu można było dojść do wniosku ze drugi z braci poczuł się samotny, bo postanowił wleźć do łóżka pierwszego, ale jednak nie – po dotknieniu grzywa i drobne łuski oraz nieporównywalnie cieplejsze cialo mówiły co innego…*
|
Tangorn - 2012-04-06 16:11:44 |
Bracia aż tak twardego snu nie mieli, bo jednak za bezpiecznie na Autodestrukcji się nie czuli, to było silniejsze od nich, taka paranoja wyniesiona ze szkolenia. Spali dobrze tylko wtedy, gdy jeden z nich czuwał lub gdy przebywali w miejscu dobrze znanym, jak koszary czy obóz Mando. Tak więc, gdy coś zaczęło się dziać niedobrego to się Tracyn od razu przebudził. Byłtrochę zaspany, więc kilka sekund trwało nim jego mózg zdołał ogarnąć to co jego ciało odbiera. A potem generalnie wrzasnął. - Malkit?! Tego się generalne nie spodziewał i od razu się poderwał, a za nim zaraz Dral, robiąc przy tym sporo zamieszania. No bo obaj myśleli, że on został w obozie na Dxun, a nie że przyleciał... no właśnie, jak? - Co ty tu robisz?
|
Malkit - 2012-04-06 17:02:25 |
Ja śpie! Nie krzykaj! *odezwał się zaraz pełen wyrzutu piskliwy głos z poslania jednego z nich. Gdy zapalą światło ujrzą Szela który zwalił się na posłanie od strony ściany i wyraźnie szykował się do snu. Był wielce zdegustowany*
|
Tangorn - 2012-04-06 17:13:47 |
No światło szybko włączyli i od razu się też okazało, ze oni również meli zdegustowane miny. No i byli troszkę przestraszeni bo myśleli cały czas, że jest na z Tangiem, a tymczasem leżał tutaj sobie jak gdyby nigdy nic. - Co tu robisz? Zapytał po raz kolejny Tracyn, tym razem nieco surowszym głosem, bo na prawdę chciał poznać odpowiedź na to pytanie. Dral zaś wstał ze swojego łóżka i podszedł do swojego brata przyjmując surowy wyraz twarzy mający znaczyć, że Malkit ma kłopoty. I to duże.
|
Malkit - 2012-04-06 17:21:55 |
*Malkit w obecnej chwili, widząc ich miny i mowę ciała był najwspanialszym, najsłodszym i najbardziej niewinnym stworzeniem galaktyki: łapki miel podwinięte, ogon ciasno okręcony wokół leżącego płasko na brzuchu ciala, łepek na pościeli, uszka do tyłu a oczy jak cytryny: wielkie, owalne i nieruchome, wpatrzone ogromnymi źrenicami w „zuych”. No serce i wątroby trzeba nie mieć by się gniewać* Ja tu… ja przyszłem…
|
Tangorn - 2012-04-06 17:34:16 |
Obaj akurat znali te jego numery, mieli z nim do czynienia od ładnych kilku lat, na Mandalore praktycznie codziennie, potem mniej a na Dxun znowu codziennie. Wiedzieli więc, że próbuje ich udobruchać i w ogóle. Nawet by się na to nabrali, gdyby nie troszkę niesprzyjające okoliczności - całkiem obcy teren, w dodatku bez Eda. Więc musieli dalej grać tych twardych i "zuych" - Jak się tutaj znalazłeś Malkit? Zapytał Dral srogo żałując nieco, że nie może porozumieć się z bratem w Mando'a bez możliwości podsłuchiuwania przez Malkita. On ten język znał, więc możliwości konsultacyjne zmalały. - I bez wykrętów. Kto wie, ze tu jesteś? Tang wie? Dodał Tracyn.
|
Malkit - 2012-04-06 17:43:01 |
Napisałem jemu hartke i sostawilem chlebaku. Wie. *Malkit wiedział, ze chleb nie jest produktem pierwszej potrzeby Tanga, ale jest dość ważny, więc akurat kiedy zajrzy do chlebaka to ich już nie będzie* Ja swami pszylecialem ja. Ja ide sobie! *Ale nie poszedł, tylko nakrył się kocem na łeb*
|
Tangorn - 2012-04-06 17:53:59 |
Tracyn pacnął się w łeb i sobie wyobraził jak Tang zareaguje czytając tą kartkę. Pewnie klnął na niego i na nich... swoją drogą oni wyłączyli sobie komunikatory, więc pewnie mieli na poczcie masę wiadomości od ojca. Oj nie dobrze. - Oj mamy przesrane Mruknął filozoficznie Tracyn a Dral pokręcił tylko głową i zdarł koc z głowy Malkita, by powrócić do rozmowy. Nie zakończyli jej jeszcze. - Jak z nami przyleciałeś? I co ty robiłeś od tego czasu? Dopytywał się klon.
|
Malkit - 2012-04-06 18:01:24 |
Tu łaziłem. Tu dużo różnych rzeczóf jest. Ja szekałem asz Ed pójdzie bo on fkurwia mnie, i on poszedł i ja wyszłem ja… ja drzeczny jestem, ja szyklecialem sfami, aj się schowałem i wyszedłem. A so, ja też khcialem tu! *W końcu nabrał animuszu, więc poderwał się, to znaczy przednią część poderwał i załapawszy przednimi łapami koc, próbował wyrwać go Dralowi szybkim szarpnięciem*
|
Tangorn - 2012-04-06 18:15:41 |
Obaj westchnęli głównie z powodu jego języka. Na Dxun w kontaktach z innymi Mando musiał normalnie mówić bo inaczej nikt by go poważnie nie traktował i generalnie miałby kiepską pozycję. Ale tu jak widać wrócił mu stary nawyk i Dral aż zgrzytał zębami. Tracynowi zaś było to wszystko jedno. - Wkurwia cię, tak? No cóż... Mruknął Dral i spojrzał na brata, który był nieco rozbawiony tym wszystkim. Walnął go więc w bok łokciem, by się trochę uspokoił, bo to w ogóle nie było śmieszne. - To ja może włącze komunikator by posłuchać narzekań Tan'buira... ale jeśli postanowi złoić ci shebs to nie będę oponował No i polazł a Tracyn został. Szepnął nawet MAlkitowi, że dobrze mu wyszło to ukrywanie się.
|
Malkit - 2012-04-06 18:22:00 |
*Na Dxun do „starych” mówił w mando lub wcale bo rozmowa z takim gówniarzem nikomu nie była za bardzo potrzebna, tam nie zniekształcał tak słow,a do młodych właśnie w tej swojej wersji basicka, wiec nie było tego widać, ale kiedy szybko mówił to i tak mu się tak robiło. Tutaj był taki mały przykład na to, ze jednak ogólna szkoła dla takich gówniarzy się przydaje, bo tam korygowano takie rzeczy. A teraz jak matki nie ma to nikt o Malkita dykcje nie zadba, bo kto, Seco? Dalej się Malkit zakotłował na leżysku i w kulkę zwinąwszy na Tracyna spoglądał porozumiewawczo*
|
Tangorn - 2012-04-06 18:31:41 |
No Dxun to był taki obóz wojskowy, dyscyplina była wymagana, odpowiednia dykcja również. A jak ktoś się nie chciał podporządkować lub nie umiał, to robił karne okrążenia wokół obozu. A że był on spory to po jednym kółeczku taki gówniarz z reguły starał się o wiele bardziej. W sumie nie tylko gówniarzy to dotyczyło, o starszych też. Co prawda Mando rang jakichś nie mieli, ale pozycje starszeństwa w ich społeczeństwie bardzo dobrze to zastępowały. - Oj będziesz miał przesrane jeśli Tang się nie uspokoi Powiedział Tracyn współczującym tonem. Sam kilka razy podpadł ojcu i odpowiednie kary dostawał, bo mimo tego, że byli rodziną i każdy dbał o siebie nawzajem, to czasem w shebs dostać trzeba było. A teraz stary Fibal przejął obowiązki rodzicielskie po Seco, więc tym bardziej miał zamiar się przykładać do tego. No a tu taka wtopa.
|
Malkit - 2012-04-06 18:37:46 |
My tu długo będziemy tu, jemu wywieeeeeje *Machnął łapką, bo jeszcze za szczególnie przetrzepywany nie był. tak jak Seco go trzepał to śmiech nie lanie.* On zapomni! *Najwyraźniej Malkit Tanga i jego gniewu nie doceniał. Był teraz poza jego absolutnym zasięgiem.*
|
Tangorn - 2012-04-07 12:00:54 |
Tang Malkitowi raczej tyłka nie przetrzepie. Ale zafunduje mu taką karę, że przez dłuższy czas nie będzie miał czasu nawet by siąść i odpocząć. Tracyn to wiedział i tylko spojrzał współczująco na szelka. - Oj ty jeszcze nie doceniasz Tan'buira. Westchnął i spojrzał na Drala, który odsłuchiwał właśnie wiadomości od Fibala. Nie rozumiał tego, co ten mówił ale sądząc po tonie głosu i jego natężeniu to był mocno wkurzony. A sądząc po wyrazie twarzy brata, to nieźle klnął na nich i na Malkita. - Oj nie zapomni. Lepiej więc wymyśl coś, by go udobruchać... i nie próbuj z tym spojrzeniem twoim, to na niego nie działa. Jak Tang był wkurzony to nawet kobiece wdzięki na niego nie działały. Jedynie cios w mordę albo alkohol.
|
Malkit - 2012-04-07 12:05:44 |
Ojejut, za drugi dzień zadziała *Kiedy Tang nagrywał tę wiadomość w której klął na czym tylko galaktyka stoi, to był wściekły, ale ileż można być wściekłym? Góra kilka dni, a i to naciągane. Minie, bo nie da rady się wściekać zbyt długo. A oni akurat wrócą. Malkit spodziewał się, ze kara go nie minie, ale wiedział ze go nie skrzywdzą. Szela trudno dyscyplinować. Ambitny i ruchliwy odszuka wyzwanie w każdej karze*
|
Tangorn - 2012-04-07 12:16:42 |
- Zobaczymy Kolejne wiadomości były nieco spokojniejsze no i Tang głównie darł się na nich za to, że nie włączyli komunikatora. No i w końcu Dral doszedł do końca a potem wysłał krótką wiadomość z informacją, że u nich jest ok i mają Malkita. A potem wrócił do Tracyna i szelka z ponurą miną. - No chłopaki, mamy problem. Cieszmy się wakacjami, bo po powrocie my dwaj będziemy szorować wszystkie pancerze w głównej zbrojowni oraz doprowadzimy do stanu używalności stary tyunel techniczny. Tracyn zbladł, bo wiedział, że ta robota jest niewykonalna. Od dziesięcioleci Mando próbują wyremontować ten tunel i za cholerę się nie dało, bo przy naprawach wpadało się w błędne koło. Ale to nie było wszystko, bo jeszcze była kara dla biednego żądnego przygód chłopca. - A ty Malkit przez tydzień będziesz pomagał przy "osikowym rowie" Była to najbardziej gówniana robota w obozie. "Osikowy rów" służył jako jeden z testów wytrzymałościowych dla komandosów. Długie na 100 metrów zagłębienie w ziemi wypełnione było przeróżnym świństwem: były tam resztki zwierząt, wszelkie odpady organiczne i wylewy z szamba. Rów ten tak śmierdział że trzeba było go ulokować jak najdalej od obozu. A zadaniem rekrutów było czołganie się w tych nieczystościach by sprawdzić ich wytrzymałość psychiczną. Tak więc bardzo często początkową zawartość tego śmietnika powiększała się o wymiociny kandydatów na komandosów.
|
Malkit - 2012-04-07 12:24:54 |
O! Fajnie! *Ucieszył się Malkit, bo o ile szorowanie pancerzy to rzeczywiście beznadziejna robota, to potem będzie tunel techniczny a tam tyle rzeczy może sie zdarzyć i tyle fajnych starych rzeczy można znaleźć! Niestety nie wiedział, ze to robota niewykonalna. jeśli inni mando nie wykonali to i oni tego nie zrobią, ale przynajmniej się „zabawią”. Kiedy usłyszał o osikwym rowie mina mu troche zrzedła, ale zdecydowanie sytuacje poprawiał fakt ze tego rowu na własne oczy jeszcze nie widział, wiec póki nie dojdzie c doczego, to nadal będzie się głupio uśmiechał* My możemy stad nigdy nie wrócić i nie będziemy mieli kary my! My musimy szejąć kontlore tu
|
Tangorn - 2012-04-07 12:29:20 |
Tunel techniczny był karą idealną dla krnąbrnych młodzików. Ci zawsze na początku za zapałem zabierają się do roboty, ale jak po kilku godzinach okazuje się, że to co się naprawiło na początku znowu się sypie, ale w innym miejscu to szlag człowieka trafić może. A po tygodniu to można nawet błagać o koniec kary. Ale to i tak lepsze od rowu, bo tam na sam widok tej mieszanki można się porzygać, o zapachu nie wspominając. - Ty Malkit nawet na tak głupie pomysły nie wpadaj. Nie nasz statek, jesteśmy gośćmi, więc siedzimy cicho i się podporządkujemy Od razu uciął plany Dral, który był najbardziej z Edem zwiazany. Tracyn mniej, ale i tak wiedział, że we trzech to co najwyżej pierdną.
|
Malkit - 2012-04-07 12:33:33 |
*postawiwszy uszek popatrzył na Drala podejrzliwie, po czym powiercił się na leżance, zeskoczył i przykleił się do Tracyna, obejmując go łapkami na wysokości klatki piersiowej i tak zawisnąwszy nadal patrzył na Drala* Ty nie cieszysz się ze ja tu
|
Tangorn - 2012-04-07 12:43:39 |
No skoro Malkit się do Tracyna przykleił to ten go objął ręką i poklepał po plecach. On się w sumie cieszył z jego obecności, bo przynajmniej nudno nie będzie. Tutejsi ludzie byli sympatyczni, ale tacy... nudni trochę. No ale czego się można spodziewać po auretiise? Dral zaś zachowywał powagę i był niepocieszony. - Malkit, nie możesz tak robić. Nie możesz włazić na frachtowiec bez naszej wiedzy i naszego pozwolenia. Nie możesz się włóczyć sam po obcych statkach. Jeśli chcesz być Mando musisz słuchać Tanga i nas, nie możesz robić co ci się podoba. Mówiąc to spojrzał na Tracyna, wymagając od niego poparcia dla siebie. Ten zaś, chcąc nie chcąc mruknał bez entuzjazmu. - On ma rację Malkit
|
Malkit - 2012-04-07 12:49:06 |
Nie powiedzieliście że nie mogę *zaprotestował przyklejony do Tracyna Malkit. Instynktownie jak każdy z resztą wybierał sobie do przyklejenia tego który był bardziej p jego stronie.* A to nie obcy statek. To statek Eda, ja jego znam. On napisał na stronie ze hoduje fumpaki, kciałem je zobaczyć.
|
Tangorn - 2012-04-07 12:59:24 |
- To nie oznacza, że automatycznie możesz. Chcesz lecieć, to się pytasz Dral dalej brnął w wychowawczą gadkę, bo w końcu ktoś musiał, skoro nie było tutaj Tanga. Malkit nie był przyzwyczajony do stałych, nieprzekraczalnych granic, więc dla niego to był problem. Teraz jednak powoli będą się one pojawiać w jego życiu i będzie musiał do nich przywyknąć. - Eda nie ma, jest za to spora załoga, której nie znasz. Więc to jest obcy statek TRacyn tylko westchnął. Tutaj akurat Dral miał sporo racji, z załogi nikogo lepiej nie znali, a z tego co zdążyli isę zorientować to Mando tutaj za specjalnie lubiani nie byli. Więc problem.
|
Malkit - 2012-04-07 13:04:04 |
*Malkit trzymał się nadal Tracyna mocno i w pewnej chwili ten poczuł, ze to już nie trzymanie tylko wisi na nim teraz już sporo ponad 60 kilo Malkit, bo ten już nie tylko przednimi, łapami ale tez i tylnymi oraz ogonem się kolo niego owinął i udawał hubę na drzewie* Ja drzeczny jestem… *To było takie jego „trochę przepraszam”.*
|
Tangorn - 2012-04-07 13:16:22 |
Tracyn się zachwiał i musiał oprzeć się o ścianę, bo inaczej by się wywrócił. 60 kilo to jednak sporo, gdy się nie ma odpowiedniego ułożenia nóg, by rozłożyć ciężar. - Fierfek, nie jestem wieszakiem Sapnął klon i zaczął się pozbywać szelka z siebie, bo robienie za drzewo mu zdecydowanie nie odpowiadało. Śmiał się jednak cicho, więc źle tego nie odbierał. Dral zaś dalej stał z założonymi rękoma i surowo spoglądał na tą dwójkę. - Masz być grzeczny i przestrzegać zasad, jasne? Chciał, by Malkit dał mu swoje słowo tak w ramach testu zaufania. Jeżeli sobie to zlekceważy to wtedy już na Dxun inaczej się za niego zabiorą.
|
Malkit - 2012-04-07 13:20:53 |
*Odlepianie Malkita polegało na odgięciu wszystkich kończyn, w rezultacie zsunął się na podłogę i tam leżał na wznak z łapkami przy ciele, jak jakiś owad* Ale jakich zasad? *Teraz udawał ze nie wie o co chodzi, zapewne by sobie jeszcze coś wynegocjować* Ja jestem drzeczny ja!
|
Tangorn - 2012-04-07 13:31:03 |
Tracyn w końcu się wyswobodził. Aż mu ulżyło. Od razu też się nieco cofnął, by po raz kolejny nie paść ofiarą Malkitowego obwieszania. A potem spojrzał na brata i spojrzeniem zapytał "i co z nim zrobimy". Dral odpowiedział tylko lekkim wzruszeniem ramion. Nie wiedział. Jednakże póki co musieli go pilnować. - Przeczytasz regulamin i zdasz mi relację, dobra? O i już mieli dla niego karę. Czytanie regulaminów było nudne jak flaki z olejem i najpewniej szelek to oleje, a wtedy Dral go przyłapie.
|
Malkit - 2012-04-07 13:34:48 |
*Zanim odpowiedział bardzo długo i błagalnie patrzył w oczy Dralowi. Gdyby przyszło mu wychowywać się u nie-mando, to rodziców by miał pod pantoflem. A teraz – oblizał pyszczek, odczekał, ale w końcu chyba zrozumiał ze się nie uda i musiał się zgodzić* Dooobra *Ostatecznie wszystkie regulaminy sa takie same, z jakimiś tam tylko drobnymi zmianami, trochę uroku, trochę elokwencji i zda ten test*
|
Tangorn - 2012-04-07 15:04:05 |
Bracia nie byli pozbawieni wrażliwości, ale gdy trzeba potrafili powściągnąć emocje by zrobić to co trzeba. A teraz musieli wytyczyć Malkitowi granice i nie ma zmiłuj. W końcu nie mógł zawsze ich naciągać na te słodkie oczka w nadziei, że mu odpuszczą. - I bardzo dobrze. Pamiętaj, że przepytam cię dokładnie Oj Dral też się do tego przygotuje. Wcześniej tak rzucił okiem na regulamin, by czasem nie podpaść Edowi przez nieznajomość obowiązujących zasad. Ale teraz się wczyta w to, by młodego zagiąć. Tracyn zaś nie był chętny uczestniczyć w tych zabawach - zbyt nudne. - No dobra, ustalone to macie. A więc co teraz? Bo nie wiem jak wy, ale mi się spać nadal chce
|
Malkit - 2012-04-07 15:09:24 |
Ja drzeczny, ja ce połazić tu… nie będę właził w szkodę *zapewnił, podnosząc łebek, dumnie i z powagą. On by chciał połazić po statku, spać mu się nie chciało, kilka dni próżnował, ukrywając się, teraz chciałby nadrobić*
|
Tangorn - 2012-04-07 15:16:26 |
Bracia po raz kolejny spojrzeli na siebie. Obaj byli zmęczeni, ale przecież Malkita samego nie wypuszczą. Trzeba było więc zdecydować, który z nich będzie mu towarzyszył, a który sobie utnie drzemkę. A jako, że nie doszli do porozumienia to zagrali w "kamień, nożyce, papier". Trochę śmiesznie to wyglądało, ale ostatecznie po trzech starciach przegrał Tracyn, który zaklnął pod nosem. - Dobra, możemy pozwiedzać Dral ewidentnie się cieszył z tego, że zwalił to na brata. W końcu się wyśpi.
|
Malkit - 2012-04-07 15:23:05 |
Ja mogę sam ja! *zaraz się zaoferował, bo on taki samodzielny i już duży przecież, ale kiedy ustalali który z nich, to nie przeszkadzał, jakby się bał podpaść. Ale ewidentnie wolał jednak samodzielną wędrówkę, widać miał jakiś cel, o coś mu chodzilo. Biedny, zmęczony Tracyn został wydelegowany. Malkit wiedział, ze klona ciężko zmęczyc, zwłaszcza łażeniem po korytarzach. Ale ostatecznie Tracyn i Dral byli względnie niegroźni*
|
Tangorn - 2012-04-07 17:16:03 |
- Nie, nie możesz Stwierdził kategorycznie Dral. Malkit może i duży był, ale miał skłonności do psocenia i przeszkadzania innym, a to nie wszyscy tolerowali, zwłaszcza w obcym miejscu. Lepiej więc powściągnąć jego zabawowe zapędy, by nie narozrabiał za bardzo. I to było zadanie Tracyna, który na najszczęśliwszego pod słońcem nie wyglądał. Ale ostatecznie pilnować szelka będzie.
|