Moc - 2012-01-15 21:16:49 |
Poligon wbrew pozorom jest ważnym pomieszczeniem na każdym okręcie wojennym. To tutaj siły ochrony mogą przeprowadzać ćwiczenia w różnych, ale nadal kontrolowanych warunkach. Salę o powierzchni średniego hangaru dostosowano tak, by mogła ona imitować różne warunki na placu boju, począwszy od sieci zwykłych korytarzy a skończywszy na walkę w warunkach zerowej grawitacji przy kompletnym braku oświetlenia. Poligon miał wysokość jakichś dwóch pięter, więc teren walki był całkiem rozległy, a by nie było zbyt łatwo wyposażono go w system aktywnej zmiany powierzchni. W każdej chwili można zmienić rozkład ścianek tworzących korytarze, czy też nagle postawić pole siłowe. Wszystko to jest w pełni zautomatyzowane a sterowanie jest dosyć proste - wszystkie najważniejsze opcje zostały przeniesione do poręcznego komputerka przyczepianego do nadgarstka.
|
ED - 2012-01-15 21:24:31 |
*Na poligon patrzyło się z góry, z balkonu zawieszonego w Polowie, zza odgradzającego grubego iluminatora. Loża miała pełną akustykę, która można było operować, wiec zazwyczaj było cichutko, bo odgłosy strzałow nie były najprzyjemniejsze. Liczne monitory do zbliżeń i bardzo dobry wgląd na sytuację. Zapewne był tu już Spark, szef ochrony, jak i paru „szyderców”, jego podwłądnych. Ed pojawił się kiedy ćwiczenia trwały już od 30 minut, lub trochę więcej*
|
Urga - 2012-01-15 21:26:22 |
A na dziale Edzia jechała Urdzia, trzymając w pyszczku i przednich łapkach wiaderko. Przez to była owinięta ogonem by się lepiej trzymać. Urga z wiadrem musiała być zabawna. Zwłaszcza, że wyglądała na strasznie dumną. Obcych ofukała, prężąc się by pokazać swoją pozycję.
|
Moc - 2012-01-15 21:33:53 |
Ed się nie mylił i na tym balkonie spotkał Sparka, który wpatrywał się spokojnie w ekran, mając ręce skrzyżowane na piersi. Z jego miny nie można było niczego konkretnego wyczytać, ot tak spoglądał na grupkę trzech członków ochrony ubranych w pancerze, którzy skradali się przez zaimprowizowany korytarz. Inne kamery dawały obraz na dwóch "poległych" a więc tych, których trafiły serie z ogłuszaczy. Mandalorianki nigdzie nie było widać, ale z pewnością gdzieś tam była. Gdy nadszedł Ed to zabrak od razu się odwrócił w jego kierunku. - O dobrze, że jesteś. Naszym tak źle nie idzie, chociaż jeden zespół już odpadł. Spojrzenie szefa ochrony ponownie spoczęło na ekranie ukazujących niezbyt pocieszającą scenę - trójka "ocalałych" wyraźnie nie potrafiła dojść do porozumienia. - Skubana jest sprytna, od razu wyeliminowała dowódcę a i dalej z górki idzie. Ci tutaj niestety są młodzi i trochę narwani, kłócą się o to kto ma dowodzić oraz o to w jaki sposób mają walczyć. Ona to wykorzystuje i po kolei ich eliminuje, znikając gdzieś tam... Akcji na razie żadnej nie było, więc można było spokojnie porozmawiać.
|
ED - 2012-01-15 21:40:15 |
*Ed zaraz szybko obrał kurs na Sparka, pomrukiwaniem dając do zrozumienia, ze słucha. Urga fuczała gdzieś na nim, a on przysunął się do ekranu. Tutaj także było kilka konsol „dla Eda”, więc zbliżyć mógł sobie sam* Tak, sposobem można wiele. *przerzucił sobie kilka pozycji, także na tych biedaków poległych. Na razie go to nie „bolało”. Był ciekawy. Trochę go wkurzyli ci kłócący się. Tacy wszyscy ambitni. No ale dla nich to zabawa. Z tego co po pyszczkach popoznawał, to właśnie ci najbardziej zieleni co mieli najniższe rangi i nigdy bitowi na oczy nie widzieli.* Aż by się warknąć na nich chciało *Mruknął. Ale przecież nie można oszukiwać, oni mają poradzić sobie sami* No nic, pooglądajmy.
|
Urga - 2012-01-15 21:43:20 |
Nie puszczała wiaderka, bo skoro Edzio kazał wziąc, to będzie je miała aż powie inaczej, albo się jej znudzi czy coś ją nagle zainteresuje. A zainteresował ją Spark, pachniał troszkę jak Aru więc zaczęła go omiatać językiem, dopóki nie zobaczyła, że na ekraniku coś sie dzieje. Wtedy to właśnie tam skupiła uwagę i zaklekotała.
|
Moc - 2012-01-15 21:52:18 |
No do ćwiczeń zgłosili się głównie ci bardziej zieloni, chcąc zaimponować Mandaloriance swoimi umiejętnościami i tak dalej. Póki co jednak nie wychodziło im to za dobrze, bo nie umieli odpowiednio ze sobą współpracować. To był ich największy błąd i nautolanka to wykorzystywała. Nie atakowała ich frontalnie, tylko powoli i metodycznie, wykorzystując ich skłócenie. Na jednym z ekranów nagle pojawiła się postać w pełnym pancerzu, który mógł budzić co najwyżej rozbawienie a nie respekt. Niedopasowane elementy w różnych kolorach, ślady po trafieniach itp. Jedynie wizjer hełmu (który też był nietypowy, bo osłaniał część głowy z powodu jej licznych głowoogonów) identyfikował ją jako Mando. Zbliżała się ostrożnie w stronę niezbyt zorganizowanych komandosów. W jednym ręku trzymała granat a w drugim blaster ogłuszający. - Spokojnie... przed samym ćwiczeniem nieźle ich ochrzaniła za brak dyscypliny i zorganizowania, a jednemu dała w zęby za to, że zwrócił się do niej na Ty. Od tamtej chwili byli potulni jak baranki... podzieliła ich na cztery grupy po pięć osób i każda z nich po kolei ma brać udział w tej ćwiczebnej walce. Spark streścił szybko to co się działo przedtem. To była druga grupa, gdyż pierwsza odpadła, jak wspomniał wcześniej zabrak, który teraz bardziej interesował się Urgą niż tym co się działo na ekranie. Widział ją już parę razy na korytarzu, ale nie miał jeszcze sposobności by bliżej jej się przyjrzeć.
|
ED - 2012-01-15 22:02:11 |
ochrzanienie ich to tak jakby trochę ochrzanienie nas… *mruknął cicho. Te jego ciche mrukanie brzmiało już całkiem po ludzku. Trochę mu się dziwnie zrobiło, ze mandalorianka uznała fakt ze zwrócenie się do niej per „ty” było powodem do dania w zęby. Ed nie wprowadzał tej zasady. uważał, ze jest w stanie wyegzekwować posłuch i bez tego. Posłuch, nie terror. Ale obserwował i słuchał bez żadnych uprzedzeń. Sam nabywał wiedze. Kiedy mandalorianka się pojawiła, Ed już nie odrywał spojrzenia od ekranu, wiec Urgha była „wolna”*
|
Urga - 2012-01-15 22:04:33 |
Mando jej nie interesowała dopóki coś nie wybuchało i nie błyskało. Zmiany obrazków bardziej przyciągnęły jej uwagę. A teraz zauważyła, że obcy się na nią chyba patrzy, więc wlepiła w niego oko. Sama wyglądała dość bojowo w tym swoim naturalnym pancerzu z wypustkami. A najgorszy był ogon, który teraz się powoli odwijał i pokazywał swoje zakończenie, które już udowodniło że potrafi połamać kości. - Inny kto? Odezwała się w końcu. Wyczuła że to samiec, więc obyło się bez manifestacji, że Edzio jest jej.
|
Moc - 2012-01-15 22:16:11 |
- Ona teraz nimi dowodzi, pozwoliłem jej robić to co uważa za słuszne... oczywiście w granicach rozsądku Nie przejął się za bardzo tym, że Mandalorianka ochrzania jego podwładnych. Sam czasami robił im ostrzejsze pogadanki na różne tematy, chociaż rzadko podnosił głos. A sam nakaz zwracania się do nautolanki per pani trochę ciężko przyjęli. Przyzwyczaili się już do bardziej swobodnego rodzaju komunikacji. Tymczasem kamera pokazywała jak Mandalorianka zbliżała się do skrzyżowania prowizorycznych korytarzy. Była już blisko trójki komandosów, ale wbrew pozorom nie wyskoczyła na nich od razu tylko rzuciła na ziemię granat, którego wybuch spowodował rozbłysk oślepiającego światła i intensywnego dźwięku powodującego ból głowy i spore oszołomienie. Nautolanka była chyba jednak przygotowana na to, bo zaraz po wybuchu wyskoczyła zza rogu i trafiła jednego z komandosów prosto w pierś a drugi oberwał w nogę. Trzeci zorientował się co się dzieje i zaczął strzelać na oślep, zmuszając Shae do odwrotu, ale i tak bilans starcia zdecydowanie przemawiał na jej korzyść. Jeden wykluczony z rozgrywki a drugi miał tymczasowo sparaliżowaną nogę. Te wydarzenia na chwilę skupiły uwagę Sparka. - Podejrzewam, że w hełmie ma dobrej klasy systemy tłumiące, bo granaty ogłuszające nie robią na niej większego wrażenia... jak się dowiem który dureń sklasyfikował jej pancerz jako kupę złomu to chyba odeślę go na powtórne przeszkolenie. Zabrak się do tego nie przyzna, ale gdy pierwszy raz ją zobaczył w jej pancerzu to aż uśmiechnął się kpiąco. Niestety wygląd był bardzo mylący, o czym przekonała się pierwsza grupa, która dosyć szybko odpadła popełniając klasyczny błąd - nie docenili przeciwnika. Gdy sytuacja na ekranie się uspokoiła, to Spark wrócił do obserwacji Urgi. Nie okazywał strachu, ale też nie lekceważył jej, zwłaszcza jej ogon był imponujący i zdecydowanie groźny. - Spark, szef ochrony. A ty?
|
ED - 2012-01-15 22:24:41 |
Wiesz, podejrzewam ze ten dureń nie miał okazji przyjrzeć się temu bliżej *Mandalorianie nie pozwalali obcym macać swoich rzeczy, no ale niewykluczone ze ów oficer to zrobił, a jak zrobił i niczego nie stwierdził, to rzeczywiście należało mu się wciry. Ed obserwował, jak trójka daje się załatwić. Nie mógł być zły na mandaloriankę. Lepiej – miał nadzieje ze to ich boli. Bo żeby stać i pryszczyć się jeden na drugiego podczas kiedy wróg się czai? To już nawet Ed by się lepiej zachował! Warknął wiec sobie. Zaraz obejrzy finał*
|
Urga - 2012-01-15 22:30:31 |
Błysk na ekraniku i ona zobaczyła, więc chwilę patrzyła, ale uważała że to bajka i tyle. I to jeszcze nieciekawa bo mało kolorowa, więc znów popatrzyła na obcego gdy ten się przedstawił. - Spaaark... Powtórzyła całkiem zgrabnie. - Ja Urga! Odpowiedziała dumnie. Ogon się odwinął i teraz zwisał z Eda. Jak ten się poruszy to Urga może spaść bo przednie łapki miała zajęte.
|
Moc - 2012-01-15 22:39:08 |
- Nie wiem, dopytam go Stwierdził nieco obojętnie zabrak. Po tych wszystkich ćwiczeniach oczywiście danego osobnika odnajdzie i sobie z nim pogada na ten temat. Tymczasem ocalała dwójka komandosów się rozdzieliła, "ranny" pozostał a ten trzeci rzucił się do pościgu, jednakże to był jego błąd, gdyż Mandalorianka przyczaiła się za następnym zakrętem i gdy ten się pojawił w jej polu widzenia to wpakowała mu ogłuszający bolt prosto w głowę. Nieszczęśnik zwalił się na ziemię a ten "ranny" nie miał już w sumie szans i wkrótce i on oberwał. Nastąpiła chwila przerwy, podczas której droidy medyczne pozbierały ogłuszoną piątkę, podczas gdy nowa drużyna przygotowywała się do starcia. Nie mogli oni obserwować tego co się działo wcześniej, więc nie byli świadomi ogromu porażki swoich poprzedników. - Urga... ładne imię dla... ładnej Urgi Nie znał nazwy jej rasy, ale jakoś wybrnął z tego ślepego zaułka. Było to co prawda masło maślane, ale chyba większej różnicy to nie robiło. Tymczasem trzecia ekipa ruszyła i ci już wyraźnie lepiej sobie radzili. Ominęli początkowe pułapki i wspólnie ruszyli w górę korytarza, gdy nagle ktoś wyłączył grawitację i cała piątka oderwała się od ziemi. - Ekhm... dałem jej pilota sterującego systemami poligonu. Wyjaśnił od razu Spark, by nie było pytań "jak to się stało?"
|
ED - 2012-01-15 22:44:55 |
*Ty beznadziejo, co ty wyprawiasz? – pomyślał Ed, obserwując brawurowy pościg młodego. Tyle dobrze, ze go nie poznał, bo twarz była zakryta. Zaczynał się wkurzać, ale cały czas wiedział, był świadom tego ze jego wkurzanie się nie sprawi ze zaraz ci zaczną lepiej się zachowywać. Obserwował w ciszy, Ne ruszał się, Urga była bezpieczna. Teraz na Edzie można było rozpalić ognisko – taki był zaabsorbowany ze i to by go nie ruszyło. Nie zdziwił się wyłączeniem grawitacji. Nie pomyślał, ze to mandalorianka, ale założył, ze to było w planie. Spark wyjaśnił, wiec Ed mruknął*
|
Urga - 2012-01-15 22:50:10 |
Terkot był pokazem tego, że dała się nabrać. Lubiła komplementy, a jej rasa i dla niej samej nie była ważna. Nawet nie pamiętała czy Ed wie kim ona jest. Szczegóły niepotrzebne jej do istnienia. Łepek się przekrzywił puszczając pyszczkiem wiaderko. - Urga ma! Oznajmiła uderzając pyszczkiem krawędź rzeczonego wiadra. - Edo byh mówi Urga ma i da to tu.
|
Moc - 2012-01-15 23:04:47 |
Dowódca trzeciej grupy nie stracił głowy i kazał podwładnym uruchomić magnetyczne buty, jednak nim zdążyli na dobre osiąść na ziemi to Mandalorianka zaatakowała. Ona była przygotowana na ten obrót sprawy i czaiła się za jednym z zakrętów, ostrzeliwując opadających komandosów. Ci zaś niestety nie mieli osłony i jeden z nich oberwał, co prawda nie wykluczało go to z dalszej walki, ale grupę z pewnością spowolni. Tymczasem Shae się ewakuowała, bo siła ognia jej przeciwników była przygniatająca. - Tym idzie dużo lepiej Zauważył Spark. Dowódca był i trzymał wszystkich razem, więc ci nie porzucili trafionego kolegi, tylko pomogli mu się przemieszczać. I tak ruszyli dalej a Mando zniknęła na jakiś czas. To dało czas Sparkowi na zajęcie się Urgą. - O tak, Urga ma ładne wiaderko. Sama znalazłaś? Podłapał już trochę sposób w jaki się komunikowała, musiał jednak trochę poćwiczyć by załapać jej poziom. Była to całkiem ciekawa rozrywka, przynajmniej póki nic się nie działo na ekranach.I tak już obserwował dwie porażki swoich ludzi, oglądania kolejnych dwóch jakoś mu się odechciało. - Ed ci pozwolił wziąć i teraz Urga ma to tu? Zabrak próbował sobie nieporadnie to przetłumaczyć, podczas gdy kapitan obserwował całą akcję. W pewnym momencie grupa ostrożnie dotarła do skrzyżowania, które wydawało się bezpieczne. Jednak w trakcie przeprawy zgasło wszędzie światło, a komandosi zobaczyli przed sobą jakiś nieco połyskujący element, przypominający kształtem wizjer hełmu Mandalorianki, więc otworzyli ogień. Była to niestety pułapka i Ed to mógłwidzieć dzięki systemom notkowizyjnym kamer. Shae ukrywała się we wnęce ulokowanej w jednym z bocznych korytarzy i gdy komandosi zaczęli strzelać do przynęty to ona się wyłoniła i zaczęła strzelać do nich, trafiając w tego najbardziej wysuniętego. Ochroniarze nie pozostali dłużni i od razu zaczęli strzelać w jej stronę, jednakże ta po raz kolejny posłużyła się granatem ogłuszającym, którego skutki były tym razem dotkliwsze z powodu aktywnych noktowizorów. Częściowo oślepieni komandosi nie zdążyli się schować, ponieważ spowalniały ich magnetyczne buty i oberwał kolejny. Znowu pozostała ich trójka, a Mandalorianka znowu zwiała, chociaż obserwatorzy mogli wyłapać pewien istotny szczegół. Jej lewa ręka zwisała nieco bezwładnie wzdłuż jej ciała - a więc i ona w końcu oberwała. Jednak nadal bilans starcia przemawiał na jej korzyść.
|
ED - 2012-01-15 23:11:54 |
Nooo, rzeczywiście, ale na razie mają jeszcze przywódcę *Ed podejrzewał, ze i tamtym szło nieźle zanim stracili przywódcę. Ci, ostatnia grupa, siedzieli w szatni najdłużej, mieli więcej czasu by sie kłócić wiec może ustalili tez awaryjnego. Na razie – niezgorszo. Oglądał, oglądał i kiedy przyszłą akcja z przynęta, to połapał się, ze top byłoby za proste, ale nie miał żalu do swoich chłopaków, sam by tak zareagował. Jednak – zdecydowany plus dla pani mandalorianki, bo to było takie „epickie”. Podobało mu się, ale nie zamruczał, bo co za dużo pochlebstw to nie zdrowo. Po akcji Ed próbował dopatrzyć się, czy został przywódca grupy. I dalej oglądał nieciekawą wg Urgi „bajkę”*
|
Urga - 2012-01-15 23:19:30 |
- Edo byh da. Edo byh mówi Urga fsiont tu. To ne Urga fiadeko. Widać się jej spodobała rozmowa, bo się zaangażowała twórczo i wysilała by przekazać informację. Zwykle w końcu posługiwała się najstarszymi słowami. Kolejny błysk na moment przykuł jej uwagę i dalej nic, bo nadal to dla niej było nudne. Może jakby jej ktoś na bieżąco wyjaśniał... ale nie nudziła się ogólnie, więc nie było potrzeby.
|
Moc - 2012-01-15 23:26:10 |
W ferworze walki często ma się tylko sekundy na reakcję, więc gdy komandosi zobaczyli w ciemności coś, co przypominało wizjer to po prostu strzelali. A Mandalorianka miała nad nimi jedną zasadniczą przewagę, całkowicie kontrolowała pole bitwy, więc ich przewaga liczebna traciła na znaczeniu. - Ciekawe na jak długo? Pozbycie się dowódcy to z reguły priorytet Spark sam by tak zrobił w trakcie walki, bo wtedy z reguły łańcuch dowodzenia chwieje się w posadach. Jeżeli zastępca nie będzie miał odpowiedniej charyzmy to wtedy już po walce praktycznie. Tak było w przypadku poprzedniej grupy. Komandosi wzięli się w garść, może i ubyło im dwóch kolegów, to jednak wciąż mieli przewagę. Ruszyli więc w pościg, ale na szczęście robili to profesjonalnie. Szli przyczajeni po bokach, z bronią gotową do wymiany ognia. Dotarli tak do zakrętu z którego korzystała wcześniej Mandalorianka. Tam czekała na nich niespodzianka - masa lewitującego śmiecia zagradzającego drogę. Nie mogły one ulecieć w górę, gdyż pole siłowe imitowało sufit. Komandosi wykazali się rozsądkiem i się po prostu wycofali. - Eee... Ed dał i powiedział Urdze, by wzięła tu wiaderko, ale nie jest ono Urgi, tak? Jej bardzo łamany Basic był trudny do zrozumienia, ale niemożliwe to nie było. Chyba... Spark przynajmniej tak to odczytywał ale nie miał pewności, czy dobrze to robi.
|
ED - 2012-01-15 23:33:09 |
*Ed który rozumiał już Urge instynktownie słuchał ich przysłowiowym „jednym uchem” a drugim nic nie robił, bo oglądał, do tego ucha nie potrzeba. Ed miał standartowo dwa audioreceptory po bokach głowy. O jego „uchach” rzadko się rozmawiało, częściej o „okach” bo to nietypowe żeby miał ich tyle (choć i tak został jeden). Ten jeden dawał spokojnie radę w oglądaniu. Wiec oglądanie trwało*
|
Urga - 2012-01-15 23:35:47 |
-Taaaaaaa! Przytaknęła bardzo entuzjastycznie, ale nie zatuptała, bo nie mogła. - Edooo... inny wie Urga mófi! Zakomunikowała zaraz w pochwale, bo doceniała to że dana osoba potrafi się z nią dogadać.
|
Moc - 2012-01-15 23:44:28 |
- Urga ładnie mówi i tak zrozumiale. Dużo już Urga umie Pochwalił ją Spark, bo chociaż komunikacja z nią szła mu trochę opornie i wymagała większego skupienia, to jednak o dziwo szło z nią jakoś porozmawiać na bardzo podstawowe i proste tematy. A to już coś. A co do dalszej części "bajki" to przebiegała ona trochę nudno, bo komandosi grali z Mandalorianką w chowanego. Oni ją ścigali a ona się gdzieś chowała i tak przez jakiś czas. Ostatecznie cała trójka została spacyfikowana przez zdalnie odpalaną minę ukrytą w jednej z niepozornie lewitujących skrzyń. Cała trójka była lekko poturbowana ale żyli. Ale nim do tego doszło to minęło kilka nudniejszych strzelanin i nieudanych pułapek. - No no, nowy rekord. A nasza nieuchwytna jest już widocznie zmęczona Zabrak wskazał na kamerę, która pokazywała odpoczywającą Mandaloriankę. Wyraźnie była już zmęczona, w końcu stoczyła trzy pojedynki i została parę razy trafiona. Jej pancerz stłumił energię większości trafień, jednak to i tak musiało boleć. Poza tym jej lewa ręka powoli powracała do sprawności, mogła nią przynajmniej poruszać. - Do wejścia ostatniej grupy mamy jakieś pięć minut
|
ED - 2012-01-15 23:46:47 |
Tak, Urdzia, wiem, on jest mądry, w końcu go zatrudniłem *Odparł Urdze tak jakby Sparka nie było, ale to było taką osobliwą pochwałą dla szefa ochrony. Oglądał dalej. Nie odzywał się przy tym, tylko pomrukiwał jak przyjmował coś do wiadomości. Takie jego „aha”*
|
Urga - 2012-01-15 23:54:54 |
Puszyła się cała z siebie dumna, bo została pochwalona. A wiadomo, że z niej jest straszny pieszczoch. Więc nic dziwnego, że otarła się o Edzia i wzięła wiadro w pyszczek. Dzięki temu zeskoczyła ze swojego działa, wiadro postawiła na podłodze, a sama podeszła bliżej Sparka. Podniosła się na tylne łapki i zaczęła go badać językiem, ale bez dotykania.
|
Moc - 2012-01-16 00:03:30 |
Na komentarz przyjdzie czas po całej tej inscenizowanej bitwie. Póki co ostatnia grupa się przygotowywała i humor im dopisywał. Uznali najwyraźniej, że Mandalorianka jest zmęczona, skoro z poprzednim oddziałem męczyła się tak długo. Mieli poniekąd rację, bo jedna z kamer pokazywała ją jak siedziała oparta o ścianę i masowała sobie ramię. Hełm nie zdejmowała, ale z pewnością była cała spocona i zadyszana. Tymczasem Spark nie obrażał się na to mówienie o nim w trzeciej osobie. Załapał już jak trzeba się z nią komunikować, więc uproszczenia go nie ruszały. A pochwała mile połechtała jego dumę, chociaż w gruncie rzeczy nie powinna. W końcu był profesjonalistą. Ale zawsze jednak przyjemniej
|
ED - 2012-01-16 12:39:53 |
*Ed został „odurdżony”, wiec mógł się poruszyć. Tylko na chwile top zrobił bo nie chciał nic tracić. Przekręcił łeb, popatrzył co Urga robi i jak zabrak reaguje, pomigał diodą, co z resztą było niezależne od niego, nic nie powiedział, szybko wrócił do obserwacji.*
|
Urga - 2012-01-16 15:33:47 |
Kiedy go obwąchała po swojemu, to opadła na cztery łapki i potrząsnęła łepkiem. - Urga ce khlaweczi! I się zaczęło. Ale i tak byla bardzo grzeczna, wręcz miła. A natura sroki była ponad tym. Co innego w kwestii agresji, ale gdy miała dobry humor, to przekupstwo stawało się jeszcze skuteczniejsze.
|
Moc - 2012-01-16 15:38:19 |
Gdy go obwąchiwała na swój sposób to starał się nie ruszać, by jej nie wystraszyć lub też sprowokować. Do ambulatorium mu się raczej nie śpieszyło. No a potem Urga powiedziała coś, czego kompletnie nie rozumiał. - Eee... kla... khja... tfu... khlaweczi? Co to? Miał spore trudność z poprawnym powtórzeniem tego słowa. Większość słów Urgi jakoś szło przypasować do czegoś w Basicu i tak mogli sobie rozmawiać. Ale to była już kompletna abstrakcja, więc zwrócił się do eksperta - Eda.
|
ED - 2012-01-16 15:48:57 |
*Jako ze Ed słuchał ich tym jednym uchem, co już ustalono, zareagował* To są ogólnie zabawki, najlepsze to błyskotki, coś kolorowego, brzęczącego. oczekuje, ze coś dostanie, poszukaj po szafkach, jakiś bezpiecznik breloczek… *Podpowiedział ale nie spojrzał w ich kierunku. Proszę, jak można łatwo Eda załatwić: puścić mu odpowiednią „bajkę”. Ale ta bajka musi być na żywo i mieć związek z czymś co Ed chociaż trochę traktuje osobiście*
|
Urga - 2012-01-16 16:02:12 |
-Edo wie. Odpowiedziała i faktycznie wiedział, więc Urdzi pozostało tylko podniesienie się na dwie łapki i kręcenie główką w oczekiwaniu. - Urga ce!
|
Moc - 2012-01-16 16:19:41 |
- Hmm... chyba coś będę miał No skoro Urga chce jakąś błyskotkę, to ją dostanie. Spark miał gdzieś w kieszeni pęk kluczy elektronicznych przyczepionych do breloka. Był to mały i tani kryształ mający właściwości podobne do pryzmatu. Jeśli jakieś światło padało na niego to kryształ mienił się różnymi kolorami, więc Urdze może się spodobać. Po jakieś minucie grzebania w końcu wydobył z kieszeni poszukiwany brelok. Następnie odczepił go od kluczy i pokazał Urdze. - Masz, ładne? Wolał zapytać, bo kto ją tam wie, grymasić może i uzna, że to nie jest fajne. Zabrak trzymał łańcuszek w dłoni a na jego końcu dyndał sobie kryształ mieniący się różnymi kolorami. A tymczasem "bajka" Eda znowu się rozpoczęła i pięcioosobowa grupa komandosów weszła do korytarza, a Mandalorianka ruszyła im na spotkanie, uzbrojona tym razem w karabin snajperski i granatnik (korzystała z małej ćwiczebnej zbrojowni).
|
ED - 2012-01-16 16:47:13 |
*Ed oglądał, oglądał… choć rzucił tez okiem na khlaweczi, ciekawy, co tez Spark wymyśli. Potem dalej zajał się bajką. Nóżkę jedną odstawił jak odpoczywający koń. Oczywiście nie była to oznaka zmęczenia –Ed się nie męczył fizycznie. Było t raczej rozładowanie lekkiego napięcia które powstało podczas oczekiwania oglądania „bajki”.*
|
Urga - 2012-01-16 16:55:49 |
Czekała, czekała, słuchała dzwonienia i grzechotania i czekała. Była jak dziecko odpakowujące prezent, czekające na to, co jest w środku, co znajdzie. A kiedy prezent się pokazał to podeszła na dwóch łapkach i sobie obejrzała. Trąciła łapką i przekrzywiła główkę. - Urga lubi. I wzięła to lewą łapą żeby sobie obejrzeć z bliska.
|
Moc - 2012-01-16 17:17:19 |
Spark oczywiście breloczek jej oddał, chociaż obawiał się, że może sobie z nim nie dać rady. Jej łapy nie wyglądały na szczególnie chwytne, ale mógł się oczywiście mylić. - To dobrze... masz Cofnął się nieco i przyglądał się Urdze oglądającej brelok, który w zależnie od kąta patrzenia miał troszkę inny kolor. Podobnie było gdy się go przesuwało w kierunku innego źródła światła. Dzieci lubiły tego typu kryształki, często bawiły się w szukanie odpowiednich kolorów. A tymczasem w "bajce" grupa komandosów szła raźno przed siebie, omijając mniejsze przeszkody w postaci różnych skrzyń i pakunków. Mandalorianka zaś jak zwykle czaiła się za jednym z zakrętów, używając do obserwacji miniaturowej kamerki umocowanej na długim i cienkim przewodzie, którym można było dowolnie manipulować. Odczekała na odpowiedni moment a gdy ten nastąpił to nagle wychyliła się zza rogu i strzeliła z granatnika w sam środek oddziału. Pocisk wypełniony był gęstym, gryzącym dymem, który w znacznym stopniu ograniczał widoczność. To dało czas Mandaloriance na szybką zmianę miejsca. Uciekła w głąb korytarza, oczywiście maksymalnie pochylona, by za wcześnie jej nie dostrzegli. Komandosi zaś ruszyli energicznie do przodu, wyłaniając się w chmury gazu akurat w momencie dotarcia Shae do jednej ze skrzyń, gdzie ukryty miała karabin snajperski. Potrzebowała tylko kilku sekund by wymierzyć i strzelić. Dowódca został zdjęty a reszta rozproszyła się, wykorzystując porozrzucane skrzynie i wnęki w korytarzu. Otworzyli ogień uniemożliwiając Mandaloriance ucieczkę.
|
ED - 2012-01-16 17:29:10 |
*Ed obserwował, bardzo cichy był, nawet nie mruczał. To znaczy – robił to tak cichutko ze ludzkie ucho tego nie usłyszy. Co najwyżej Urga, ale kogo to obchodzi co mruczy Ed, kiedy ważniejsze rzeczy się dzieją*
|
Urga - 2012-01-16 17:35:30 |
Urgi łapki były dość chwytne. Radziła sobie całkiem dobrze dzięki przeciwstawnym kciukom. Mogła utrzymać kredkę i nawet nią manipulować, więc i z brelokiem sobie poradziła. Zaterkotała wdzięcznie i hycnęła na Edziulę. - Edo! Urga ma! Pochwaliła się trzymając breloczek zamknięty w łapce. - Urga lubi inny Staaaark. To też było do Edzia, jakby nie sądziła że obgadywany i tak to usłyszy.
|
Moc - 2012-01-16 17:54:47 |
Oczywiście obgadywany wszystko słyszał, ale tylko się uśmiechnął, a potem powrócił do obserwacji pola bitwy. Przedtem nie skupiał się za bardzo na tym i teraz chciał nadrobić zaległości. Na jednym z ekranie wyświetlany był obraz z kamery śledzącej komandosów. Ci wykorzystali swoją przewagę liczebną i strzelali ogniem zaporowym w kierunku Mandalorianki, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Nie mogli jednak tak strzelać w nieskończoność, więc wyszli ze swoich kryjówek i ruszyli w jej kierunku. Powoli i sukcesywnie się zbliżali do jej pozycji. Tymczasem inna kamera śledziła ruchy Shae, która leżała plackiem na ziemi, chowając się za skrzynią. Nie była jednak oślepiona, obserwowała nadchodzących komandosów wykorzystując tą samą kamerkę co przedtem. Cierpliwie czekała, aż ci zbliżą się na odpowiednią odległość. No i wtedy po raz kolejny użyła granatnika. Położyła go na górze skrzyni a do celowania użyła kamerki. No i strzeliła w sam środek formacji komandosów. Tym razem nie miała granatu dymnego, tylko atrapę odłamkowego, co od razu wykluczyło cały oddział z walki. Bezpośredniego trafienia nikt by nie przeżył w normalnej walce. Walka była skończona. - Hmm... ryzykowne posunięcie... spójrz Ed Spark wskazał na ekran komputera, który na bierząco przeprowadzał analizę walki. Z jego obliczeń wynikało, że po wystrzeleniu granatu oddział komandosów by zginął, jednak Mandalorianka również by ucierpiała i miała tylko 50% szans na przeżycie. - Samobójczy atak... to mógłbym potraktować jako remis, chociaż to nie oni ją pokonali.
|
ED - 2012-01-16 18:03:30 |
No zobacz, Urdzia jaki ten inny fajny *dzisiaj Spark miał chyba urodziny ze go tak chwalili. Urga miała ten swój wspaniały urok ze jej „komplementy” cieszyły najbardziej bo jak Urga lubi, to znaczy że ktoś mocno fajny. Na szczęście Ed nie poczuł się zazdrosny. Dalej Ed oglądał, aż do końca* E tam taki remis… *Stosunek Eda do tego co widział był bardzo podobny do użycia tego granatu: jestem zadowolony ale nie jestem. Jakby patrzeć na to taktycznie, to właśnie stracił dwudziestu ludzi…*
|
Urga - 2012-01-16 20:11:32 |
Nie miał o co być zazdrosny, bo innych Urga lubi za to że dają jej ładne rzeczy, Hakosia jeszcze za to że ją rozumie, uczy i głaszcze, a Edzio był poza wszelką konkurencją. Taki najlepsiejszy z najlepsiejszych. Sama go w końcu wybrała więc nie miała powodu by zmieniać zdanie jeśli jej bardzo nie podpadnie. Siedziała sobie teraz na dziale i bawiła się breloczkiem, więc mieli przez chwilę spokój na zajęcie się nudną bajką.
|
Moc - 2012-01-16 20:26:08 |
Zabrak miał właśnie coś odpowiedzieć Edowi, gdy z głośników wydobył się krótki dźwięk zapowiadający jakieś ogłoszenie. Spark poczekał więc aż podadzą informację. - Wszystkie grupy proszone są o stawienie się w sali odpraw poligonu. Powtarzam, wszystkie grupy proszone są o stawienie się w sali odpraw poligonu. Komunikat się skończył a dowódca ochrony ściągnął brwi a jego spojrzenie utkwiło na ekranie jednego z monitorów, pokazującego zbierające się grupki komandosów. Wszyscy już pozdejmowali hełmy i widać było po ich twarzach, że również nie są zadowoleni. - Powinniśmy tam pójść i popatrzeć. Ciekaw jestem co Mandalorianka ma do powiedzenia Przeniósł wzrok na Eda, oczekując na jego szybką odpowiedź. Spark domyślił się, że to nautolanka kazała podać ten komunikat, chcąc przeanalizować poszczególne starcia.
|
ED - 2012-01-16 21:15:30 |
Właśnie miałem to powiedzieć *Odpowiedział ciężki, chrypiący głos Eda, co zabrzmiało trochę jakby chciał podrapać. Niekoniecznie Sparka, ale kogoś. Odpowiadając, odwracał ,ku niemu ten swój wielki łeb powoli, a następnie lekko pochylił i ruszył do przodu, „zganiając” bez fizycznego kontaktu zabraka ze swojej drogi, by ten ruszył pierwszy, a Ed poczłapie za nim. A Urga pojedzie na Edzie*
|
Urga - 2012-01-16 21:23:36 |
[puszczam. Urga się bawi na Edzie]
|
Moc - 2012-01-16 21:41:52 |
- No to chodźmy Spark oczywiście zgodnie z sugestią Eda prowadził ich mały korowód. Skierował się więc ku windzie zdolnej pomieścić Eda. Poczekał aż wszyscy wejdą do środka a potem nacisnął przycisk oznaczony jako "parter". Urga pewnie zainteresuje się tymi przyciskami i wyświetlaczem, bo wszystko to świeciło. Po zjechaniu na dół wyszli i ruszyli korytarzem w stronę sporych drzwi oznakowanych jako "sala odpraw". Grodzie automatycznie rozsunęły się przed nimi, wpuszczając ich do średniej salki. Wszyscy komandosi siedzieli przy długim stole i wpatrywali się w Mandaloriankę stojącą pod ścianą. Zdjęła już hełm, więc widać było wyraźnie, że ona również jest zmęczona po tych krótkich ćwiczeniach. Jej niebieskawa skóra lśniła od potu, a jej czternaście głowoogonów zwisało sobie swobodnie na jej plecy. Co prawda drgały nieco z powodu tłumionych przez Shae emocji, jednak nikt z obecnych nie był w stanie odczytać z tych drobnych ruchów niczego konkretnego. - ... co to miało niby być? Druga grupa kompletnie się skompromitowała. Bez dowódcy biegaliście po poligonie jak kurczaki bez łbów! Banda di'kutów! Mandaloriańśkie dzieci poradziłyby sobie lepiej niż wy! Młodzi członkowie ochrony siedzieli cicho ze skwaszonymi minami i się nie odzywali. Niektórzy wzięli sobie do serca uwagi Shae, a niektórzy patrzyli na nią w niemym przekazie "co ty pierdolisz kobieto, nie znasz się". Ich "duma" w końcu ucierpiała, pobici przez kobietę , która pokonała pięcioosobowy oddział. - Trzecia ekipa poradziła sobie lepiej... ale i tak pozwoliliście mi kontrolować całą bitwę. Tu tkwi wasz błąd, nie wykazaliście inicjatywy!
|
ED - 2012-01-16 21:45:56 |
*Ed nie był specjalnie zachwycony tym ze weszli akurat na ochrzan najsłabszej grupy. Nie widział pierwszej grupy w akcji, ale podejrzewał, ze to drudzy dali najwięcej ciała. Szedł sobie powoli, by nie machać Urgą. Po wejściu zapewne zatrzymali się poza głównym zamieszaniem, by nie przeszkadzać, a móc posłuchać opinii*
|
Urga - 2012-01-16 21:49:22 |
Windy już znała i nawet "obsługiwała" więc nie budziły takiej sensacji, gdy miała nową zabawkę. Popatrzyła na konsolę, poterkotała i tyle. Brelok póki co ważniejszy. Pierwszeństwo miał też gdy weszli do sali. Kiedyś by się rzucała, że tyle obcych, a teraz tylko wszystko ofukała i przyklejona do Edzia, oglądała kryształ.
|
Moc - 2012-01-16 21:58:03 |
Spark stanął sobie z boku i nie przeszkadzał. Nie chciał się wtrącać, jego podwładni byli dzisiaj zwolnieni ze służby, więc Mandalorianka mogła do ich opieprzać. Oczywiście w granicach rozsądku, bo jeśli przesadzi to będzie musiał zainterweniować. Natomiast Shae zauważyła przybycie gości, w końcu sala nie była aż tak duża, by Ed mógł wejść niezauważony. Póki co jednak skupiona była na nieco agresywnym tłumaczeniu błędów każdej drużyny. - Trójki, wasz brak inicjatywy doprowadził do waszej porażki. Chcieliście mnie pokonać jak najszybciej, co wam się nie udało. Kluczem do każdego zwycięstwa jest narzucenie przeciwnikowi własnych zasad starcia. To przeciwnik ma tańczyć tak jak mu zagracie, nie odwrotnie! Działaliście zespołowo, jednak nie wykorzystaliście waszego kluczowego atutu, a więc przewagi. Podążaliście jak po sznurku tam gdzie chciałam, byście byli. To musi się zmienić. Członkowie trzeciej grupy wydawali się najbardziej odprężeni, bo w końcu przetrwali najdłużej. No i dowiedzieli się, że udało im się trafić porządnie nautoalankę. To ich podbudowało. Została teraz czwarta grupa. - Czwórki... wiecie gdzie popełniliście błąd? Członkowie ostatniej grupy spojrzeli szybko po sobie, próbując wypchnąć kogoś do odpowiedzi. Jakoś nikomu nie chciało się odpowiadać za błędy wszystkich.
|
ED - 2012-01-16 22:02:18 |
*Edowi dziwnie się patrzyło na swoich „komandosów” teraz, kiedy wygrzmociła ich jedna osoba. tak, było mu wstyd za nich, ale na szczęście po Edzie nie widać. Stał nieopodal Sparka, przysłuchiwał się, nie podchodził bliżej, i aż do końca omawiania raczej to się nie zmieni*
|
Urga - 2012-01-16 22:04:17 |
Jak wiadomo - Urgi wiedzą kiedy coś palnąć. Mają wręcz doskonałe wyczucie momentu na to by podnieść spojrzenie znad kryształka i obejrzeć wszystko jeszcze raz. Przekrzywić łepek, zamrugać, fuknąć sobie i się wydrzeć. - Edooo... inna dusho ogony ma. Dobrze, że nie robaki, bo by Urga polowała.
|
Moc - 2012-01-16 22:21:19 |
"Ogoniasta" tylko spojrzała na Urgę, ale nie skomentowała. Zdziwiło ją to, że to zwierze mówi łamanym Basiciem, ale o to zapyta innym razem. Teraz oczekiwała na odpowiedź komandosów żółtodziobów. - Ekhm... pozwoliliśmy się przygwoździć? Zapytał w końcu jeden z nich i to dosyć nieśmiało. Shae natomiast uśmiechnęła się kpiąco, bo ta odpowiedź jej nie zadowalała, ale najwyraźniej nic nie wydusi z nich. - W największym skrócie to tak. Wy zamiast atakować mnie i polować na mnie pozwoliliście, by role się odwróciły. Brak wam zgrania zespołowego... nie tylko czwórkom czy dwójkom, ale wam wszystkim. Dlatego mam dla was ćwiczenie... Pochyliła się by podnieść coś spod stołu a jej głowoogony od razu poleciały do przodu, zachowując się podobnie jak włosy. Było to trochę irytujące, ale nic z tym zrobić nie umiała, nie miały one w końcu na tyle wykształconych mięśni by móc je świadomie kontrolować w środowisku lądowym. W wodzie jeszcze się dało. Gdy Shae się wyprostowała to trzymała w ręku średniej wielkości piłkę. - Umiecie grać w Bolo-balla? Zebrani pokiwali głowami, chociaż niemrawo. Jedni znali zasady, inni grywali od czasu do czasu. - Świetnie, zagracie w Meshgeroyę, Mandaloriańska odmianę bolo-balla. Zasady generalnie są te same, prócz tych dotyczących fauli. Możecie do woli się napieprzać, bylebyście tylko się nie pozabijali. Podział zespołów tak jak na ćwiczeniach. Rzuciła im na stół piłkę, jednak reakcja była dosyć niemrawa. Mando od razu by się rzucili na nią i pognali grać, to był ich ulubiony sport. Gra była brutalna i kontaktowa, często zawodnicy trafiali potem do ambulatorium na szybkie składanie. - Co jest z wami? - Jesteśmy zmęczeni... - Wy leniwe łajzy, precz mi sprzed oczu! Wśród Mandalorian nie przeżylibyście nawet godziny, bo by was żywcem pożarli i to dwunastoletnie dzieci! Ruszać się i nie wracać mi dopóki nie będziecie umieli chodzić z powodu braku sił! Jazda! Wszyscy komandosi się pozbierali i dwójkami zaczęli opuszczać pokój, a Shae podsunęła sobie krzesło i opadła na nie oddychając ciężko. Przypomniało jej się właśnie czemu zawsze uważała okrętowe siły ochrony za łamagi. Byli po prostu zbyt rozleniwieni i szkoleni do walki na pokładach statków. gdy już ostatni członkowie ochrony wyszli to wtedy spojrzała w stronę Sparka i Eda. - Bez obaw, tragicznie nie wyszło, ale trzeba ich porządnie przycisnąć by dali z siebie wszystko.
|
ED - 2012-01-16 22:34:05 |
*Rozległ się charakterystyczne gruchanie od Eda, co nie było dźwiękiem powszechnym – był to śmiech, Urga go rozbawiła. Trwało krótko* Widzisz, Urga, nie ma sprawiedliwości, jedni mają dużo ogonów a inni wcale nie mają *Ale w głosie nie było pretensji do losu o nierówne dzielenie ogonami, ot tak sobie zauważył. Sam ogona też nie miał. Obserwował, jak przez dłuższy czas ostatnio – tylko patrzył, zmieniało się tylko to, na co patrzył. na piłkę zareagował żywiej. Tak jak na kulę od kręgli – dobre czasy się przypominają. Ale nazwę tego sportu to pierwszy raz na oczy usłyszał. Potem, kiedy już sala opustoszała, mruknął do Sparka i podszedł do kobiety. Już naprawdę blisko, jednak nie ma tyle jak do swoich. Chciał jej się dobrze przyjrzeć po tym wszystkim* Miło słyszeć *Odmruczał. Radością nie tryskał, co było widać, ale i nie był szczególnie zły*
|
Urga - 2012-01-16 22:40:19 |
Odgruchała mu po swojemu i przekrzywiła łepek. - Urga ma dusho ogony? Spytała po namyśle. Widać jakąś świadomość siebie miała, co było już kiedyś udowodnione, ale nie wiedziała jak to z ilościami wygląda. A przynajmniej zajęła się znów czymś intelektualnym, chociaż breloczka nie puściła. umiała pilnować swojego. A kiedy mando się pochyliła, Urdzia zaczęła tuptać i terkotać rozbawiona zachowaniem jej głowoogonów. Potem ofukała wychodzących i w końcu razem z Edem się zbliżyła, przez co łypała na mando z góry jednym okiem.
|
Moc - 2012-01-16 22:48:52 |
Spark ruszył zaraz za Edem, przyglądając się Mandaloriance fachowym okiem. Najbardziej interesował go jej pancerz, który wrażenia nie robił. Wiele elementów do siebie nie pasowało, jakby były pozbierane z byle czego. Hełmu nie widział, ale gdzieś tu z pewnością musiał być. - Nie dali z siebie wszystkiego. Oczekiwali chyba, że wygłoszę jakąś pogadankę a potem pokażę parę tricków i puszczę ich wolno. Di'kuty... Mruknęła średnio zadowolona z tego obrotu spraw. Wyglądała na zmęczoną a pot powoli znikał z jej skóry. Shae wzięła do ręki swój najdłuższy głowoogon i zaczęła się nim bawić, patrząc w jakieś mało istotne miejsce. - Są młodzi, wielu z nich dopiero co ukończyło szkolenie. Nauczą się jeszcze Zabrak stanął w obronie swoich ludzi, ale też złudzeń nie miał. Daleko im było do reszty członków ochrony. - Tiaa... jak się ich przyciśnie. Obserwowałam przez chwilę ćwiczenia reszty ekipy. Widać wyraźną dysproporcję... Nautolanka dalej bawiła się czubkiem ogona, ale powoli wzrok przeniosła na Eda a w końcu na Urgę, więc pewnie jakiś kontakt wzrokowy nawiążą.
|
ED - 2012-01-16 23:02:21 |
Nie, Urga ma jeden ogon. Mało *Nie pocieszył Urgi. Ale lepiej jeden konkretny własny ogon niż brak ogona. Tak jak i przy Sparku wcześniej, tak teraz przy Shaw, rozmawiał z Urgą bez krępacji, choć nie zmieniało się położenie jego głowy, i kiedy tak patrzył na jedną osobę a mówił do Urgi to musiało być dziwne. A teraz patrzył na mandaloriankę* Tak, prawdopodobnie tego się właśnie spodziewali. Trzeba będzie pomyśleć o przegrupowaniu, pomieszać ich ze starszymi. na razie statek lata od dwóch tygodni, każdy szuka dla siebie najodpowiedniejszego miejsca.
|
Urga - 2012-01-16 23:09:24 |
- Urga ładna! Zaraz się pocieszyła. Bo co z tego że ma mało ogonów, skoro się podoba różnym osobnikom i ją chwalą. Dla niej to było ważniejsze, bo większość brała za prawdę. W końcu też napotkała spojrzenie mando i zaczęła kręcić główką i tupać w miejscu. Jakby się zastanawiała co zrobić.
|
Moc - 2012-01-16 23:17:51 |
Ach więc się nazywa Urga - odnotowała sobie w myślach Shae i w końcu spuściła wzrok. Nie zależało jej na rzucaniu jakiegoś wyzwania, generalnie miała to gdzieś. Podobnie jak i Eda.Nie miała zamiaru do niego się zbliżać, więc Urga jakichś wielkich powodów do zazdrości nie miała. - Najpierw pomyśl sobie co chcesz osiągnąć kapitanie... To ostatnie słowo wyszło jej nieco kpiąco, co też od razu wyczuł Spark i posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. W końcu nie będzie tolerował nabijania się z Eda. Ale też zrozumiał o co chodzi nautolance - Komandosów się z nich nie zrobi, prawda? - Nie ma szans. Komandosi to najlepsi z najlepszych a szkolenie jest piekielnie trudne i strasznie obciąża psychikę. Ale zwykli szeregowi jak najbardziej, tylko... - Muszą się nauczyć współpracować, zauważyłem. Dlatego ta gra? - Tak, na początku będą się tłuc bez ładu i składu, ale w końcu dojdą do wniosku, że wygrają tylko dzięki współpracy i tak się to potoczy. Najstarszy sposób świata, nauka przez zabawę Shae nie była całkowicie skupiona na rozmowie, rozmyślała nad czymś innym, co było widać już na pierwszy rzut oka. Ale jakoś udawało jej się rozmawiać z nimi.
|
ED - 2012-01-16 23:24:34 |
*Ed tez miał na tyle dobry słuch, by zauważyć, ze się z niego kpi, a on na to był mocno przewrażliwiony, wiec zaraz poszło w kierunku mandalorianki niskie, nieprzyjemne warknięcie. Ostrzegawcze, takie: ty uważaj. No plany planami, ale póki co to ona była na jego statku a na desce sedesowej nie odleci. A co do żołnierzy, to nie byli wybierani pod charakter problematyczny, nie zatrudnił by tez tępaków. Szybko wyciągną wnioski. A jak nie to Ed im pomoże osobiście. Póki co jego humor się powoli pogarszał. Mandalorianka się podbudowała swoim tryumfem, a jakże. Ale przecież to nic nie znaczy*
|
Urga - 2012-01-17 10:26:37 |
Urdzia nie wiedziała co to kpina, ale wyczuwała emocje. Mniej może te Sparka, bo go przecież nie znała, ale na reakcje Edzia była wrażliwa, podobnie jak na jego warknięcia. Była grzeczna, więc nie wzięła tego do siebie. A skoro w towarzystwie jest obca samica, to dla Urgi w tym momencie oczywiste było, że to jej wina. Pancerz więc się trochę podniósł i ogoniasta zasyczała ostrzegawczo. Nie rzuciła się, bo wiedziała że nie ma Edzia stale bronić, ale sygnalizowania "niepodobania się" nikt jej nie zabronił.
|
Moc - 2012-01-17 11:06:08 |
Po tym ostrzegawczym warknięciu postanowiła jednak ugryźć się w język, w końcu to statek Eda. Ale to i tak nie zmieniało jej opinii o nim, a ta do pochlebnych nie należała. Zostawi to jednak dla siebie. No i Shae też nie napawała się tym tryumfem, już dawno przeszło jej to dziecinne wywyższanie się nad aruetiise. Oni żyli sobie jak chcieli, po swojemu i nie widziała sensu w dogryzaniu im z tego powodu. - Osobiście ich przypilnuję, będą codziennie wspólnie ćwiczyć aż się wyrobią. Wymieszanie ich ze starszymi nie ma chyba sensu Spark na szybko sobie to przemyślał i rozważył za i przeciw. Gdyby do młodszej grupy przydzielił tych ze starszych to może żółtodzioby by szybciej się ogarnęli, jednak efektywność weteranów by spadła, a do tego lepiej nie doprowadzać. Niech się szkolą osobno. Poza tym swoją wypowiedź skierował do Eda, nie do Mandaloriank, z nią już skończył. Wydała swoją fachową opinię, z którą po części się zgadzał. Teraz była nie potrzebna
|
ED - 2012-01-17 11:14:57 |
Postrasz ich sankcjami po pensji, powiedz ze kapitan jest niezadowolony *Odmruczał do Sparka, już zupełnie innym tonem, wiec wniosek Urgi odnośnie tego kto podpadł był słuszny.* Pozbierają się. Jeszcze będa lepsi od tamtych *Ed w przeciwieństwie do Darvena nie wierzył, ze załoga pragnie służyć idei. Załoga chce zarobić kasę. Ci co mieli wartości pracowali na wyższych stanowiskach.* A pani bardzo dziękuje. Będę o tym pamiętał przy pożegnaniu *Bez dwóch zdań mówił tu o kwestii finansowej, mimo iż umowy nie podpisywali. Było to też sugestią na zakończenie rozmowy z nią. Czyli takie „wolna jesteś, możesz isc”. Jak miał rozmawiać o swoich „komandosach:” t wolał by mu na boku nie dogryzano bo jeszcze by się krzywda komuś stała… Ed mimo wszystko jeszcze na swój sposób lubił ta mandaloriankę choć wyczuwał, ze ta wcale tego nie docenia. Ale wiadomo – jest zmęczona, zestresowana niekomfortową sytuacją i tak dalej*
|
Urga - 2012-01-17 12:12:59 |
Jako że temat nie został pociągnięty, to uznała, że jej syczenie zdało egzamin. Otrząsnęła się więc, pancerz się ułożył i Urdzia z przyjemnym terkotem spełnionej misji zaczęła się bardzo nachalnie ocierać o Edzia.
|
Moc - 2012-01-17 12:47:59 |
- Postraszę postraszę Spark ich tam przyciśnie, ale był realistą i raczej nie wierzył, by dorównali oni swoim starszym kolegom. Ci w końcu brali udział w niejednej strzelaninie, mieli doświadczenie no i co najważniejsze, nie palili się do walki. Oni woleli, by taki spokój panował cały czas. Młodzi z kolei chcieli się sprawdzić, zaimponować reszcie, a to zwykle nie kończy się za dobrze. - Robiłam to z nudów, dawno się tak nie bawiłam Było to takie osobliwe "nie ma sprawy". Nautolanka wstała bez problemu, odpoczęła już po tym wysiłku. Nie wyszła jednak od razu z sali, tylko skierowała się w bok, gdzie na ziemi leżał jej hełm. Spark od razu w tamtym kierunku spojrzał a to co zobaczył go zaskoczyło. Ciekaw był w jaki sposób nautolanka chroni swoje głowoogony? Odpowiedź była zdumiewająco prosta, miała coś w rodzaju worka ochronnego doczepianego do hełmu, który miał otwór z tyłu głowy. Zakładanie tego pewnie było mordęgą, ale ważne, że chroni wszystko. W końcu Shae wyszła z sali a Spark odczekał chwilę aż drzwi się zamkną, nim się odezwał. - Cóż, nasz gość najwyraźniej nie przepada za tobą Edziu To było aż nadto widoczne.
|
ED - 2012-01-17 12:57:00 |
*Ed tez popatrzył, ale nie z ciekawości, tylko za Sparkiem, ciekawy raczej tego na co on patrzy. I jakoś wielkiej dziwności w tym nie dostrzegł. Jakby nie było on sam bardzo często wyglądał dziwnie robiąc jakieś rzeczy, wiec nawet mu by nie wypadało. Dla niego było to wiec zwykle zakładanie hełmu w niezwykły sposób. I hełmu tez niezwykłego.* Wiesz co? To dziwne, bo mi ona jakoś wyjątkowo nie przeszkadza, choć nie pasuje do mojego kanonu wartościowych istot. A co, to Az tak widać? *zagadnął o to „nie przepadanie”, z cichym pomrukiem odwracając łeb do Sparka. Miał ochotę rozpłaszczyć o niego Urgę, bo ta tak się tam kleiła, a ściany nie było pod reką* Ja dotąd uważałem, ze się droczy. No i sam się droczyłem
|
Urga - 2012-01-17 12:58:50 |
[puszczam]
|
Moc - 2012-01-17 13:16:35 |
- No trochę, a najbardziej to było zauważalne gdy kpiąco wymówiła słowo kapitan. Spark miał do czynienia z wieloma istotami i się orientował kiedy nie okazywano mu szacunku. Mandalorianka zaś swoją postawą pokazywała, że Eda po prostu nie szanuje. No i też miał porównanie, bo w rozmowie z nim zachowywała się nieco inaczej, pewnie dlatego, że był wojskowym. - Ale kto tam wie, może faktycznie się droczy Wzruszył ramionami bo to na prawdę nie była ważna kwestia, póki Mandalorianka będzie przestrzegała zasad panujących na pokładzie Autodestrukcji. Sparka natomiast zainteresowała Urga i jej ocieranie się o Eda. Wyglądało to uroczo, chociaż się do tego nie przyzna, w końcu jest szefem ochrony, a to stanowisko wymagało od niego jakieś określonej postawy. - No ale zawsze możesz liczyć na Urgę w kwestii lubienia, prawda?
|
ED - 2012-01-17 13:25:33 |
Może to dlatego że rzeczywiście nie jestem takim kapitanem jak w mandalorianskich bajkach *Ed wiedział, jak to może być postrzegane, zwłaszcza przez ludzi spoza ich hermetycznego środowiska. Ale kiedy rozmawiali – patrzył za mandalorianką. Nie, nie zauważył, żeby nie był szanowny. Może dlatego ze nie było sytuacji w której to by było widać wyraźniej. Najbardziej zapamiętał pierwsze spotkanie, kiedy się go bała.* Zawsze mogę jej niechcący na nogę nastąpić, poprawi mi to humor a ona będzie miała konkretny powód do nielubienia mnie. Natomiast od dłuższego czasu już na szczęście nie narzekam na brak ciepłych uczuć. Prawda Urga? Kogo Urga kocha? *zapytał, i znowu nastąpiło to dziwne coś, kiedy Ed patrzy na jednego a mówi do drugiego*
|
Urga - 2012-01-17 13:28:32 |
Ocierała się stale, chociaż kiedy padło jej imię z ust Starka zaczęła na niego patrzeć. A gdy Edzio się odezwał, to przerwała ocieranie. - Urga kocha Ed! Zakomunikowała z dumą i weszła na ten swój terkot pomieszany z burczeniem naśladującym mruczenie.
|
Moc - 2012-01-17 13:38:37 |
- Jeśli mam być szczery, to zdecydowanie odstajesz od ogólnie przyjętego wizerunku kapitana okrętu wojennego Nie chodziło tu jedynie o Mandalorian ale i o ogół. Sparkowi to nie przeszkadzało, dlatego chyba został wybrany na to stanowisko, bo mu nie przeszkadzał Ed. Ale znał swoje środowisko i wiedział, że znaczna część wojskowych nie byłaby zadowolona z takiej sytuacji, w jakiej on się znalazł. Wojskowi to osobna grupa i raczej mało tolerancyjna. - Rób jak uważasz Edziu, droczyć się z nią możesz, ale lepiej zachować umiar. Lepiej nie robić sobie wrogów z Mando O Shae nic nie wiedzieli, kto wie jaką pozycję zajmuje w ich społeczeństwie? Może być wyrzutkiem a może być kimś ważnym i do tego mściwym. Co prawda na Autodestrukcji by im nie zagrozili, chociaż słyszał plotki, które mówiły że kiedyś Cochrel współpracował z Mandalorianami a oni zdobyli dla nich dwa Imperialne Acclamatory. Wierzyć w to nie chciał, bo to mu wyglądało na zdrową przesadę. - No macie mały kącik wzajemnej adoracji. Dobra Urga, ładna Urga
|
ED - 2012-01-17 13:55:19 |
*Dlatego tez dla Eda została wybrana specjalnie taka grupa jaka była. To nie był zwykły okręt. Był taki, bo w obecnych czasach najbezpieczniejsze miejsce w galaktyce to pustka kosmosu. A do tego trzeba latać czymś w czym czułoby się bezpiecznie. Udział w bitwie, inne bitwy, w końcu wojna – o tym Ed wcale nie myślał. To znaczy myślał żeby nie brać w tym udziału. On chciał żyć. Być sobą i nie przejmować się.* Kochana Urga. A ty jak chcesz zobaczyć kącik wzajemnej adoracji to przyjdź na mostek… albo nie, nie przychodź, musi być na statku jeden normalny *I zbliżywszy się, tak niby przypadkiem, by Urgi nie prowokować, szybkim, ale kontrolowanym ruchem pacnął pyskiem zabraka w ramie i odsunął się, by Urga nie przelazła na niego w niecnych zamiarach. Bo jak bijemy Sparka to bijemy! Mandalorianka natomiast zaczęła chodzić mu po głowie, skoro zaczęli o niej rozmawiać. A naprawdę ją polubił, zdawała mu się taka normalna, nie aż taka mandaloriańska. Wtedy była wystraszona, dopiero co odzyskała przytomność, była w obcym miejscu. Nie udawała. A przecież mandalorianom zależy by ich nie lubiano. Teraz się opierzyła i się nosi, bo w końcu pobiła paru gówniarzy. Już wiedziała, ze plotka poszła, ze mandalorianka, ze uważać, poderżnie gardło, zatruje wodę, poskarży mężowi a ten przerąbie kutasem statek na pół. Ed wydał z siebie coś w rodzaju prychnięcia.* A ty masz rogi krzywe *Odciął się jeszcze za odstającego od wizerunku kapitana. Ale żartem oczywiście. Wiedział, ze odstaje, ale to nie znaczy ze ma zaraz gnać za wzorcem*
|
Urga - 2012-01-17 16:38:31 |
Jej te wszystkie poważne tematy nie obchodziły. Była wolna od wielkiej polityki, zastępując ją swoją własną, małą polityką będącą stosunkiem do osobników spoza stada. Także teraz prężyła się dumna z pochwał i terkotała jak nakręcona. Przynajmniej ktoś jest szczęśliwy. I słusznie Edzio przewidział, że będzie chciała pacnąć Starka. Ale nie zdążyła, więc burknęła i znów zajęła się prezentem. Była typowym przykładem na "małe a cieszy". A to, że nie była agresywna gdy Ed był bliżej szefa ochrony znaczyło, że w miarę go toleruje. Zresztą nawet mówiła że lubi. Chociaż to było takie chwilowe,bo do prawdziwego lubienia jeszcze daleko.
|
Moc - 2012-01-17 16:46:12 |
- Zdefiniuj mi pojęcie normalności Spark uśmiechnął się a gdy Ed go pacnął to nieco się cofnął i to go chyba uratowało, bo zaraz do zabawy przyłączyła się Urga, a wątpił, by ta miała odpowiednie wyczucie. Pewnie by go nie zraniła, ale mundur mógłby mieć trochę mniej szczęścia. - One mają być krzywe, poza tym ich rozmieszczenie i zakrzywienie są unikalne, podobnie jak linie papilarne Spark nie dał się sprowokować do dyskusji, chociaż wiedział, że to taka forma żartu. No ale fakt, Ed za wzorem ganiać nie musiał, póki wszystko funkcjonowało dobrze. - Zabawa zabawą, ale trzeba będzie przypilnować naszych drogich młokosów. Mam nadzieję, że się tą piłką nie pozabijają, bolo-ball jest dosyć brutalny.
|
ED - 2012-01-17 16:51:08 |
No, to by w nienajlepszym świetle nas stawiało, takie zabicie faceta podczas gry. I tak przydałoby się rzucić okiem na te nasze żarówki *Ed cały czas się uczył. Miał swoje cele, nie takie jak większość kapitanów ma, ale tez niczego nie wykluczał. Rozwój jest ważny* Idź i zrób z nimi porządek. Choć pewnie już starsi przyszli i zdarli z nich łacha. A ja wracam tam, gdzie jest nienormalnie. Definicji normalności ci nie podam bo mnie nie dotyczy
|
Urga - 2012-01-17 16:53:56 |
Słuchała jednym "uszkiem" więc łepek podniosła w pewnym momencie. - Bawi? Urga ce bawi! Wyrwała widać coś z ich rozmowy i jej się skojarzyło całkiem słusznie. Sparkowi swoich zabawek jeszcze nie da, ale jakby on coś dał to czemu by nie? Zrobiła się bardzo towarzyska.
|
Moc - 2012-01-17 17:08:39 |
- Przypilnuję ich... ciekaw jestem jak ta Mandaloriańska wersja się sprawdza. Sam kiedyś w bolo-balla grywałem, liga uczelniana Pochwalił się swoim doświadczeniem. Nie było może jakimś super zawodnikiem, szans na zawodową karierę nie miał, ale doświadczenie jakieś miał. Może nawet urządzą kiedyś mały turniej, tak dla podbudowania morale załogi. Wzajemne współzawodnictwo może czynić cuda. - Wątpię, to nie są młokosi, by się z kogoś ponabijać. Spark wielu z nich znał osobiście, bo razem służyli w planetarnych służbach ochrony. Z tych formacji wywodziło się większość członków ochrony Autodestrukcji, bo jeszcze parę lat temu wojsko zawodowe praktycznie nie istniało, jedynie na światach nie zrzeszonych z Republiką. - Oj przepraszam, nie mam zabawek. Ale następnym razem postaram się coś wymyślić. To wszystko? Ostatnie słowa oczywiście do Eda skierował. W końcu miał ludzi do pilnowania.
|
ED - 2012-01-17 17:13:42 |
Oo, nie wiedziałem… *Tego szczegółu nie znał z życia swojego szefa ochrony. Był w sumie niewiele znaczący wiec się o tym nie rozmawiało, ale Ed wykazał zainteresowanie i aprobatę, ze ma „sportowca” na statku.* Cóz, ja nigdy w to nie grałem, ale w zabawie z Urgą mam jako takie doświadczenie, wiec ty idź pograć a ja się z Urga pobawię
|
Urga - 2012-01-17 17:15:35 |
Na moment wyraźnie posmutniała. Ale Edzio uratował sytuację i jej humorek, więc się do niego przytuliła boczkiem i zaczęła tuptać w miejscu jedną łapką, żeby nie zgubić breloczka.
|
Moc - 2012-01-17 17:23:47 |
- W końcu mojej biografii jeszcze nikt nie napisał, a to nie jest na tyle istotna informacja, by ją do CV wpisywać Och Ed jeszcze wielu rzeczy nie wiedział o swojej załodze. Żeby ich poznać dobrze to by musiał spędzić z nimi na prawdę dużo czasu, a i tak co jakiś czas pojawi się jakaś nieznana informacja z ich życia. - Dobrze, potem poinformuję co i jak. Do widzenia, pa Urga Pożegnał się też z nią, w końcu to takie rozkoszne stworzenie. Groźne, ale mimo to miło się na nią patrzyło, gdy tak do Eda się tuliła. Spark ostatecznie opuścił salę konferencyjną, zostawiając ich samych. Nikt im tu przeszkadzać nie będzie.
|
ED - 2012-01-17 17:29:22 |
*Popatrzył za nim, na chwile nastała cisza, Urga śpiewała, tuptała, a Ed sobie tak stal i patrzył* No dobra, kochanie, to idziemy do Maca się pobawić *No i ruszył spokojnym krokiem ku wyjściu*
|
Urga - 2012-01-17 17:32:29 |
-Inny papa. Patrzcie jaka miła. Jak się z nią porozmawia tak, że ona rozumie i da błyskotkę, to się Urdzia zaraz robi cywilizowana. - Urga ce hniasto i Mak. No tak, w końcu trzeba zobaczyć co z jajeczkiem i odłożyć khlaweczi do reszty. Bo jak przyjdzie do Maca bez niczego, to może wyłudzi nastepne.
|