ED - 2012-01-17 17:45:36 |
Gabinet empaty zwany tez pokojem terapeutycznym robiony był oczywiście pod Eda, dlatego zawiera różne zabezpieczenia i odpowiednie wyposażenie, ale zatrudniony tu na etat Mac służy pomocą psychologa każdemu członkowi załogi.
Pokój jest duży, przestronny, nie zagracony, jasno oświetlony. Sa tu fotele, jest kozetka, jest biurko, mnóstwo szafek. Wszystko, co potrzebne Macowi do efektownej pracy. Styl – jak większość pomieszczeń na Autodestrukcji
|
ED - 2012-01-17 17:50:06 |
*Także drzwi do tego pomieszczenia były dla Eda dostępne, mógł je sam otwierać i zamykać z drugiej strony, wiec wszedł do Maca, oczywiście wcześniej „zapukał” po swojemu – ktoś mógł siedzieć w środku i dobrze by się przygotował* Cześć, Mac. Nie, nic mi nie jest ale obiecałem Urdze zabawę i chciałbym by było to coś twórczego *Zanim Ed porozmawia z Maciem czy Hakonem, o swoich refleksjach na temat mandalorianki i swojego „kapitaństwa” musi sam trochę z tematem poprzebywać, w zaciszu własnych mysli. Teraz sobie bardzo układnie przemierzył pomieszczenie. na jednym dziale dyndało mu wiaderko. Na drugim – Urga. Chociaz Urga nie dyndała tylko siedziała*
|
Urga - 2012-01-17 18:06:09 |
-Urga tu! Przywitała się kiedy zobaczyła do kogo przyszli i zaraz zlazła z Edzia, żeby sobie obejrzeć i obwąchać nowe pomieszczenie.
|
Hakon - 2012-01-17 18:07:35 |
*Nikogo nie było. Mac nie spodziewał się szybko nawału pacjentów, latali od niedawna, nic się nie działo, był spokój, załoga zdrowa, sprawna, młoda. A do psychologa chodzić – nadal pokutowała opinia ze to tropcie wstyd. Ed wprawdzie znacznie to spojrzenie na psychologów rozgrzeszał, bo „używał”, jednak nadal było takie coś, ze: dobra, on, ale czemu ja? Każdy tylko nie ja. I to było normalne. Kiedy weszli, rodianin siedział na biurku i wpieprzał sałatkę z pudełka plastikowym widelczykiem* A, część Ediś, cześć. I Urdzia. Wchodźcie, proszę. Zaraz coś wymyślimy *zaczął szybciej szuflować. By Urga mu nie zabrała…*
|
ED - 2012-01-17 18:16:04 |
*Ediś (tak ładnie nazwany, aż się mruczeć zachciało) wszedł wiec bez krępacji, po drodze znalazł się przez jakiś czas krok w krok z Urga, by potem się rozminąć, jak ona pójdzie eksplorować otoczenie a on podejdzie do maca* Dooobrze. Masz, wiaderko *opuścił działo tak, by rodianin wiaderko sobie wziął*
|
Urga - 2012-01-17 18:18:21 |
Zsondowała pomieszczenie dość sprawnie, bo nora nie ucieknie, a zauważyła co Mac robi. Więc zaraz była przy nim i oparła się przednimi łapkami o biurko. - Urga ce! I rozdziawiła paszczękę. Jaka ufna, aż pokazała swoje żuwaczki i rzędy ząbków za nimi. Bo jakby Urga odpuściła jedzenie. Niewykonalne kiedy nie tęskni za Edziem.
|
Hakon - 2012-01-17 18:30:50 |
Wiaderko? A dziękuje, przyda się *Nie pytając o motywy sięgnął ręką i wiaderko z działa zdjął. Postawił obok siebie, zajrzał do środka, żując małe kęsy w równie niewielkim ryjkopyszczku. Wiedział, ze Ed nauczył się już podnoszenia wielu rzeczy z ziemi, wiec to wiaderko musiało być właśnie takim łupem. I szczerze mówiąc – przyda mu się, bo ostatni kosz ktoś mu zabrał. pewnie Hakon. Potrzebował, top przyszedł i wziął, dżedajec jeden… Ledwo wiadro zostawił już Urga przy nim była* Taka głodna jesteś? *na szczęście już kończył, więc dla Urgi mniej się trafi, wiec i mniejsza dla Maca strata. oddałby jej pudełko, ale trochę brzydko by to wobec Eda wyglądało, wiec to co miał na plastikowym widelcu podał jej jak dzieciakowi* Ciekawe, co ty na tu. Niby to składka z kurczakiem, ale kurczaka to ona chyba nie widziała…
|
ED - 2012-01-17 18:40:42 |
*Podsumował swoje wiaderko krótkim „mru-mru” i obserwował sytuacje, bo była dość interesująca. Do tego taka obserwacja w warunkach kontrolowanych bardzo odpręża. Jednocześnie zastanawiał się, co Mac zaproponuje. No i czekał. I myślał, i czekał, i patrzył, jak Urga o jedzenie sępi…*
|
Urga - 2012-01-17 18:59:05 |
Głodna nie była, ale to nie znaczy że nie będzie żebrała o jedzonko. toteż odpowiedzią była tylko otwarta paszczęka dopraszająca się wkładki. Porcję z widelca musiała sobie strącić i wziąć do pyszczka trochę jak ptak. W końcu nie umiała jeść sztućcami, a bez pilnowania to pewnie i widelec by chciała zjeść. A tak przeżuła, połknęła i znowu pyszczek podsunięty po jeszcze. Ona bardzo dużo rzeczy przyjmowała chociaż ostrych przypraw i tych przypraw w konserwach nie lubiła. Acz powoli się do nich przyzwyczajała.
|
Hakon - 2012-01-17 19:08:44 |
*Mac miał podejście zdrowe do nowości, także Urgi, i nie uważał by koniecznym było przyzwyczajanie jej do niezdrowych nawet dla ludzi przypraw. Wygrzebał z pudełeczka jeszcze resztki tego co tam było by Urdze dać* Nie ma więcej. Koniec. Nie ma *Pokazując puste pudełeczko wzruszył ramionami, po czym postawił je na podłodze by Urga mogła je zniszczyć, i zeskoczył z burka od strony Eda* Pobawić się twórczo, powiadasz… *Mruknął, podchodząc do swojej magicznej szafy bez dna*
|
ED - 2012-01-17 19:19:30 |
Nom. Na odprężenie *Odmruknął, bo patrzał ze już mrukać inni zaczynają, i powiódł wzrokiem za Macem, oczywiście okręcaj ąc się za nim. Nogi staly w miejscu* Daj coś do rysowania. jeszcze nie widziałem jak Urga rysuje, a wydaje mi się ze ona osiągnęła wyższy stopień świadomości
|
Urga - 2012-01-17 19:23:49 |
Zjadła co dostała a potem zaryła pyszczkiem w pudełko i jeszcze językiem coś niecoś smaku wydobyła. A potem? Cóż, zaczęła się bawić pudełkiem, podrzucać je, łapać w pyszczek i skakać na nie w towarzystwie hałasu deptanego tworzywa, które w krótkim czasie stało się smętnym wspomnieniem po pudełku na jedzenie. Ale ile miała przy tym radości! Ile znów materiału do robienia zdjęć.
|
Hakon - 2012-01-17 19:32:45 |
Rysować chcecie, powiadasz. Dobrze, zobaczymy co tam powstanie. *W przepastnej szafie nachylił się ze po stronie Eda tylko jego rzyć wystawała. Akcesoria do rysowania miał robione właśnie pod Eda. Ale to się nadawało także dla Urgi – mocne, solidne, duże. Wydobył ramkę metr na metr z tworzywa, a w środku już była założona „kartka” czy tam brystol jakiś* Potrzymaj *Rzekł, kładąc ów rzecz na głowie Eda, który się tam blisko gdzieś znajdował, a sam znowu zagłębił się w szafie, zbierając porzucane bez pomyślunku kredki. te tez były pod Eda – takie jak to czasem na bazarach można było kupić – drążone w gałązkach, grubości i długości średniej świecy. I jak już znalazł pare, to zabrał od Eda ramę i wyszedł na środek pokoju* Urga? Będziesz rysować?
|
ED - 2012-01-17 19:41:18 |
*Tak, Ed bardzo lubił te kredki. A zaczynał od normalnego ołówka w standardowym rozmiarze który w swoim gabinecie na Hypori dał mu Mac w przypływie szaleńczego geniuszu. I tak Ed zaczął ćwiczyć „sprawność manualna” która teraz już była tak wysoka ze wręcz nie mającą racji bytu przy takich kończynach. A jednak. Do tego Ed cały czas się doskonalił. Ramę oczywiście „trzymał”, stojąc za Macem i zaglądając mu do szafy, wiec Urgi nie widział, a szkoda. Kiedy Rodianin poszedł na stanowisko pracy, Ed, pochrumkując jak najedzony prosiak, poszedl za nim*
|
Urga - 2012-01-17 19:43:53 |
Kiedy wrócili do niej uwagą rozrywała pudełko na kawałki, ale zaczepiona zaraz podniosła łepek i przekrzywiła go. Musiała sobie przypomnieć słówko, ale jak skojarzyła je z przedmiotami to zaterkotała. - Taaaaaaa! I przybiegła na czterech. Pamiętała rysowanie i pochwały, a że na nie jest łasa to chętnie się tak bawiła. No i ćwiczyła chwytność i precyzję łapek.
|
Hakon - 2012-01-17 19:55:21 |
*Rozpoczęło się wież rozstawanie. To znaczy – położenie „kartki” na podłodze.* Jak dla Eda to jest rozmiar raczej mały a dla Urgi będzie w sam raz *Metr na metr to sporo rysowania. Położył, przykucnął kredkami. Czasem miewał jeszcze dreszcze jak ona tak gwałtownie coś mu zabierała, ale wiedział, ze nie może okazywać strachu, bo to niewychowawcze* Jaki kolor Urga chce? *Pokazał kilka kredek częścią rysującą ku górze*
|
ED - 2012-01-17 20:04:44 |
*Ed radośnie za nim podążał i ustawił się tak, ze po pochyleniu łba patrzył bezpośrednio na obszar roboczy. A Mac mógł przysiąść na jego palcu. Metr na metr to dla Eda mało, jego stopa miała podobne wymiary. Ale zaczynał na zwykłej kartce i sobie poradził. Póki co nie zamierzał się wtrącać. Chyba ze go Urga zaprosi*
|
Urga - 2012-01-17 20:09:59 |
Taka już była - czasem gwałtowna, ale nic za to nie mogła. Podobnie jak za swoją budowę i wygląd. Tak się jej zrobiło wedle gatunku i tyle. A teraz prawie piszczała z radości i oczekiwania. I gdy Mac pokazał kredki, to obwiodła je najpierw jednym oczkiem, potem drugim i prawą łapką zabrała zieloną. - To. Oznajmiła i sobie usiadła. Obejrzała kredkę, wsadziła drugi koniec do pyszczka, potem ją obróciła kilka razy i przełożyła do lewej łapki. Przycupnęła przy kartce i zaczęła mazać. Póki co sama. Kreski stawiała jedna na drugiej, przecinały się miejscami, były pod różnymi kątami i obrazek ewidentnie uciekał jej w prawą stronę. Po chwili popatrzyła i wzięła czerwoną kredkę i zaczęła nią mazać w środku zielonego. Raz rysowała prawą łapką, raz lewą i wydawała się być na tym bardzo skupiona.
|
Hakon - 2012-01-17 20:18:37 |
*Przysiadł sobie na palcu Eda, skoro można było, i trzymając kredki do wymieniania, oparł drugą rękę pod brodą. Oglądał ten rysunek, który przypominał trochę gwiazdę, trochę mit o stworzeniu galaktyki i trochę nie wiadomo co*
|
ED - 2012-01-17 20:29:19 |
*Ed tez patrzył i również był skupiony. na samym patrzeniu. Dla niego takie szybkie rysowanie to coś nieosiągalnego, wiec ledwo nadążał z patrzeniem* A co Urga rysuje? *zapytał, z nadzieją, ze Urga się nie rozproszy za bardzo*
|
Urga - 2012-01-17 20:31:40 |
Po czerwonym wzięła niebieski, którym zaczęła robić pionowe kreski przypominające dwa słupy. - Edo. Odpowiedziała nie przerywając rysowania. Zielony, czerwony, niebieski Ed, tak jak khlaweczi. Bo w końcu tym dla niej był na początku i najwyraźniej nadal widziała go bardzo kolorowo. Ale w tym rysowaniu nie patrzyła na niego, rysowała z główki.
|
Hakon - 2012-01-17 20:42:16 |
*Mac i tak miał duże oczy, wiec nie widać było jak je wytrzeszczył, ale mały ryjek jak ułożył się w uśmiech, to juz ktoś kto patrzył mógł dostrzec. Siedząc nadal na palcu Eda pochylił się i spojrzał na niego, w górę* Ed? No zobacz, Urga rysuje Eda *Jakieś tam podobieństwo było. A przynajmniej nogi były. Bo głowa trochę niepodobna. Niestety znaczenia barw Mac tak szybko nie odgadnie*
|
ED - 2012-01-17 20:51:36 |
To ja? *Zdziwił się głośno, i zaraz przygiął nogi by zbliżyć łeb do obiektu rysowanego, czyli przyjrzeć się bliżej. Macowi niczym to nie groziło* Ja jestem taki kolorowy? *Tez widać nie załapał, dlaczego akurat takie barwy. Mac przecież miał czarną kredkę. Szarej może nie, dlatego kolor niebieski miał racje bytu jako zamiennik. Ale inne?*
|
Urga - 2012-01-17 20:54:07 |
- Taaaaa.... Przytaknęła, a niebieskie kreski w różnych kierunkach weszły na te zielone i czerwone. - Edo dushe khlaweczi. Wyjaśniła nie patrząc ani na jednego, ani na drugiego.
|
Hakon - 2012-01-17 21:05:17 |
*Mac znowu popatrzył w górę, na Eda, który z resztą się nachylił. Podniósł rękę i sięgnął, z nadzieją ze go dotknie, ale chyba jednak za wysoko* Duże khlaweczi jesteś *Brzmieć to mogło trochę jak „jesteś zabawką”, ale nie o to chodziło. Mac to odebrał raczej jak Ed jest cenny, ważny dla Urgi, ma migające elementy, które ją oczarowują. W końcu samiec w świecie zwierząt im bardziej kolorowy tym atrakcyjniejszy, dlatego Urga rysowała Eda takiego „seksi”*
|
ED - 2012-01-17 21:16:46 |
Czy to komplement? *zapytał. Poznawanie punktu widzenia Urgi było ciekawe, i w tym przypadku nie wątpił w szczerość przesłania „dzieła”, czyli ze nie chodzi ze Ed to błyszcząca rzecz do zagarnięcia, tylko ze jest ładny i tal dalej, jak khlaweczi. Choć nie ma co się łudzić - gdyby nie miał khlaweczi w sobie to by Urgi nie poderwał. A Mac mógł go dotknac siedząc, kiedy ten pochylił łeb. Z tym ze od spodu, tzn w „podbródek”*
|
Urga - 2012-01-17 21:20:27 |
-Cooooo? Spytała tym razem przerywając rysowanie. Obróciła się do Edzia i zaczęła znowu memlać kredkę. Jedne potrzebują diamentów, inne szybkich pojazdów, a Urgę się wyrywało na diody. Ot i tyle. rozwiązanie i tak najtańsze dla zainteresowanego.
|
Hakon - 2012-01-17 21:31:30 |
Ale co co? *Zapytal Mac, bo nie wiedział. Chyba chodziło o słowo „komplement”. Uśmiechnął się skromnie (w sensie – po rodiańsku) do Urgi i jej zdziwienia* Gdzie Ed ma głowę? *zapytał, wskazując trzymaną kredką w kolorze niedocenionym na rysunek Urgi* Gdzie ma oko? Nie wiem, jak nazwać tą część ciebie żeby ona zrozumiała, Edi… *chodziło mu o siatkę, czyli ten czarny element na jego głowie, taki charakterystyczny*
|
ED - 2012-01-17 21:43:06 |
Urdzia, cieszę się ze tak na mnie ładnie mówisz *odpowiedział szczerze cały czas pochylony Ed, którego khlaweczi były nieodłączną częścią, wiec Ed był dla Urgi osobnikiem „naturalnie przystojnym”* Siatka. ona wie, co to siatka *tego slowa często używano przy Urdze w odniesieniu do właśnie tego elementu Eda po którym ona łaziła, wiec wiedziała, przynajmniej teoretycznie* Gdzie siatka na Edzie? Ale na tym twoim
|
Urga - 2012-01-17 21:46:07 |
Pokręciła główką i zaterkotała wesoło. Tak po prostu bo się cieszyła, że rysuje i że jest fajnie i że Edzio taki śliczny, i że poświęcają jej uwagę i obrazkowi też. Po przejściu wyjaśnień spojrzała na obrazek i się zamyśliła dalej obśliniając kredkę. - Tu. Zdecydowała w końcu i pazurem uderzyła w to czerwone. Widać albo dostrzegała wokaler Edzia, albo pamiętała jak zapalał wszystkie lampki się robiło też pomarańczowo.
http://desmond.imageshack.us/Himg440/sc … res=medium
|
Hakon - 2012-01-17 21:58:06 |
Ah, tu… no tak *Zgodził się z Urgą, choć dla niego to wyglądało bardziej na ten otwór z przodu, „usta” a nie siatkę, czyli szczyt łba. Ale może dla Urgi to wszystko się zlewało. I tak Ed był bardzo do siebie podobny. Do powieszenia na ścianie jak najbardziej. Poprawił się na swoim bardzo wygodnym siedzisku i oparł wygodnie. Az się chciało tu o herbatkę poprosić.*
|
ED - 2012-01-17 22:06:04 |
*Mruknął wysokim tonem, głośno, ale krótko* Tu jest chyba pysk. Czerwone, znaczy oscylator wokodera. A naokoło zielone bo dioda zielona, może to dlatego. Bo ja raczej nie mam zielonego koloru, co? *Zaczął się głośno zastanawiać i kontemplować* Bo ona w sumie to nie wie gdzie ja mam oczy. Może myśli ze też tam… Urga, a czemu nogi inne niż łeb? Czemu inny kolor?
|
Urga - 2012-01-17 22:11:16 |
W gruncie rzeczy Edzio i tak był do siebie podobny, więc czepianie się, że to nie siatka tylko coś i że nie ma oczu, byłoby nie na miejscu względem Urgowego poziomu. Ale nie poczuła się niedoceniona, wręcz przeciwnie, była bardzo dumna bo nie kwestionowali edziowatości Edzia. - Bo łhadny. Urga lubi. I się wydało - Urdzia lubi niebieski i zielony i trochę czerwony. Ale najbardziej niebieski i zielony.
|
Hakon - 2012-01-17 22:20:24 |
*Widać było ze to Ed. Sam był na tyle charakterystyczny ze przedstawiony na takim rysunku nie budził wątpliwości odnośnie tego kto to jest. A że dzieło intrygowało, to pytali. Nie każdy ma okazję rozmawiać z malarzem o jego pracy podczas jej trwania! Mac był w idealnym położeniu, miał i malarza i modela do rozmowy w trakcie tworzenia obrazu.* Wiesz, jak jest ciemno, lub chociaż półmrok i ta dioda tam miga to tak oświetla na zielono, wiec trochę czasem jesteś. A i niebieski tez, bo to taki trochę wpadający w błękit z daleka *Teoretyzowali jak to często, „co autor miał na myśli”. Tak jak w szkołach – gdyby poeta żył obecnie, to nieprawidłowo zinterpretowałby własny wiersz. Ale przecież sztuka po top jest – by ją kontemplować. Wiec to czynili* A jakieś rączki Edowi domalujesz? *Jako takich rak Ed oczywiście nie miał, ale sterczące po bokach łba działa były rzucającym się w oczy elementem. A i odwzorowywanie szczegółów Uczy Urgę jeszcze większej kreatywności w tworzeniu!*
|
ED - 2012-01-17 22:29:58 |
A ja Lubiew różowy *Zwierzył się w przypływie otwartości, bo ten jego ulubiony kolor był napiętnowany społecznie i nie wypada przyznawać się ze się go lubi* Ładnie, Urdzia, ładnie. Ślicznie. Ładnie Urdzia maluje *Wzmocnił, żeby się nie rozpraszała na ich gadce i żeby nowego pałera dostała. Mac zaproponował by namalowała „rączki”, wiec wstrzymał się ze swoją propozycją – żeby domalowała Urgę.* Wiesz, nie wydaje mi się, żeby ona dostrzegała tak romantyczne niuanse jak rozbłysk diody w ciemności, wydaje mi się ze to po prostu jej indywidualna wariacja – bo lubi ten kolor. A niebieski… może dlatego, ze nowe… *Ed miał nowe nogi od jakiegoś czasu, niemal nieużywane, wiec bez rysek, gładki metal, nowy lakier. Widać odpowiedź „tak bo tak” także do Eda nie chciała dojść, bo nie ustępował Macowi w interpretacji na bieżąco*
|
Urga - 2012-01-17 22:43:00 |
Najpierw przekrzywiła łepek a potem się rozterkotała i przyszła otrzeć o drugą Edziową nogę. A potem przyszła do Maca i oddała obślinioną kredkę. - Urga ce hushofe. Zakomunikowała, bo nazw kolorów nie znała, tylko się domyślała, że niebieski to ten, którego użyła. Ale i tak niedługo zapomni. Miała już jednak świadomość tego, że istnieją kolory i że to co na kartce to jedno, a rzeczywistość inne. A jak dostała różową kredkę to poszła rysować Edziowi rączki. Czyli takie kreski jak nóżki, tylko krótkie, wyrastające z boku zielonego i zadarte w górę.
|
Hakon - 2012-01-17 22:54:46 |
*Mac uśmiechnął się* Ale ta twoja Urdzia kochana, Edi. Żeby moja żona mi tak sprawiała przyjemność bez okazji… *dał jej różowa kredkę, a ta oślinioną położył obok. Nie miał jej czym wytrzeć, a swoich ubrań szkoda*
|
ED - 2012-01-17 23:02:01 |
*Mac się uśmiechnął a Ed zamruczał, bo to był taki jego dźwiękowy uśmiech, skoro prawdziwego się nie dało* Ale śliiicznie, Urdzia, jaki ładny różowy kolor, dziękuję… *Glos miał w tej chwili naprawdę pełen „różowego” ciepła. Odczekał, aż Urdzia skończy „rączki”, i wyszedł ze swoją propozycja* Urdzia, ale jeszcze trzeba Urgę narysować Ed nie chce być sam
|
Urga - 2012-01-17 23:07:00 |
Terkotała sobie cicho kiedy Edzio ją pochwalił, ale nie przerywała rysowania. Taki drobny gest, a zawsze coś. W końcu to jej rysunek i wcale nie musiała brać różowego. A jednak wzięła, bo Ed lubi. Widać nauka z orzeszkiem coś dała. Jak skończyła to popatrzyła na obrazek i zaklekotała. Ale zaraz spojrzała na Edzia. znowu na obrazek i znowu na Edzia. I się ruszyła. Wzięła od Maca czarną kredkę i drobiła Edziuli na głowie czarne leżące "jajko" z kreskami robiącymi za prosty ogon. -Urga! Powiedziała pokazując pazurem.
|
Hakon - 2012-01-17 23:11:31 |
Oooo, jaka Urga *Zdumiał się Mac, bo dla niego Urga wyglądała jak kijanka. Ale głos wyrażał pozytywne emocje* Piękny rysunek. Ed i Urga
|
ED - 2012-01-17 23:17:05 |
O tak, romantycznie i słodko, ale dlaczego Urga jest czarna? *Czarny społecznie kojarzył się ze złem. Oryginalna Urga była „żółta” jeśli podciągać jej kolor pod kredki, a ona siebie narysowała na czarno. Przecież to tak różne od siebie barwy. Może chodziło o to by było ją widać? I czemu Urga wygląda – jak już Mac zauważył – jak kijanka?*
|
Urga - 2012-01-17 23:20:16 |
- Urga tak. Odpowiedziała. Jak już zostało dowiedzione przez Hakona gdy wyciągał z niej wspomnienia, Urdzia miała zaburzone postrzeganie swojego wyglądu. Wiedziała, że ma łapki, o których teraz zapomniała, i że ma ogon, ale poza tym utożsamiala się raczej z osobnikami, których pamiętała. I widziała siebie jako ciemną, a nie jasną. Prędzej by narysowała brązową, ale nie widziała takiej kredki. Więc jest czarna Urga, jak kijanka bo bez łapek, ale z ogonkiem.
|
Hakon - 2012-01-17 23:26:04 |
A gdzie ma Urga łapki? *Mac drążył, bo jako psycholog – był ciekawy. Czy Urga tak po prostu dla fantazji tak narysowała siebie, czy naprawdę taką siebie widzi. Musiałby wziąć ją na oddzielną sesję i porozmawiać o wizerunku Urgi. Przyjrzą się tez dokładnie położeniu Urgi na Edzie, czyli jak była i w którym miejscu narysowana na nim*
|
ED - 2012-01-17 23:34:10 |
Lubisz ten kolor? Lubisz czarny? *Niektórzy lubią. Ubierają się na czarno, siadają po kątach z żyletkami i płaczą, bo zaraz się potną. Że nikt nie widzi ich nieszczęścia i tego ze zaraz się potną. ostatecznie nie tną się nigdy. Ed czasem siebie na ich miejscu wyobrażał. To było naprawdę zabawne* Ale i tak Urga śliczna. Ma piękny ogonek
|
Urga - 2012-01-17 23:37:46 |
Popatrzyła na obrazek i na swoją łapkę. Zaraz też dorysowała dwa zestawy kresek, tak więc na obrazku miała dwie łapki. Jedna przednia i jedna tylna. - Ne. Nie lubiła czarnego, wolała zielony i niebieski. Więc teraz wyszło trochę jakby nie lubiła siebie. Chociaż tak nie było. - Edoooo.... Edo oko Urga tu? Spytała pacając łapką kartkę. - Rysowash.
|
Hakon - 2012-01-17 23:44:21 |
*Mac w pierwszym odruchu tak pomyślał, ale to przecież nieprawda, Urga była radosnym stworzeniem, na pewno nie miała problemów z lubieniem siebie. Wyglądało na to ze u niej przypadkowość gra bardzo dużą rolę.* Chcesz żeby Ed porysował? To daj Edowi kredkę. Wiesz, jak się daje? *I pokazał na kredce którą miał najbliżej – chwycił ją za część rysująca a całość sterczała pionowo do góry. On tak podawał narzędzia Edowi, nie tylko kredki*
|
ED - 2012-01-17 23:52:22 |
*Poczuł się trochę zmieszany kiedy Irga go zaprosiła do rysowania, bo on nie umiał tak ładnie. I to naprawdę. Przy rysunkach Eda Urga była 120 poziomów wyżej. No ale spróbuje. W końcu tutaj sami swoi, i może Mac trochę pomoże.* No dobra, narysuje Urgę. Jak mi się uda, bo ja nie umiem tak ładnie jak ty… *Przeniósł ciężar na nogę na której siedział sobie Mac. Na niego Eda czyny wpływu mieć nie będą, mógł siedzieć sobie spokojnie. Druga nogę uniósł. Stal blisko ramki, sięgnie bez problemu. No i czekał żeby mu kredkę podać*
|
Urga - 2012-01-17 23:56:52 |
- Taaaa. Przytaknęła, że Ed ma rysować. Lubiła robić z nim różne rzeczy. Czuła się wtedy lepiej, i bardziej się zżywała. Podpatrzyła jak Mac pokazuje i wzięła różową kredkę, bo ją Ed lubi. Teraz nie myślała o tym jak sama wygląda. Zmieniła się pod tym względem. I naśladując Maca podała Edziowi kredkę.
|
Hakon - 2012-01-18 00:04:08 |
*To ze wzięła różową kredkę uświadczyło Maca w przekonaniu, ze znaczenie barw u Urgi nie jest jakieś specjalnie głębokie, ze myśli jak kobieta – uczuciami, mniej faktycznymi obrazami. W tej chwili nie musiał jeszcze oszukiwać i pomagać Edowi. Może w ogóle nie będzie musiał, Ed naprawdę był sprytny, tylko jeszcze trochę nieśmiały w tym co robił*
|
ED - 2012-01-18 00:12:20 |
*Podawanie kredki taki sposób był dla Eda ogromnym ułatwieniem. Tak dużą kredkę melby podnieść sam, ale zanim by ją odpowiednio „chwycił” mogłoby minąć bardzo dużo czasu, który można zagospodarować lepiej. Zachował postawę z łbem do dołu, by widzieć, co robi. olbrzymia stopa porównywalna wielkością do tej ich „kartki” zawisła nad kredką. Kanty palców – przedniego i wewnętrznego zbliżyły się do siebie kiedy palce opadały ku górze. Sprytnie trafił tymi kantami na „ciało” kredki i tak ją złapał. Mógłby ją w ten sposób bardzo łatwo zgnieść, ale nic takiego nie miało miejsca. Nawet wgnieceń nie będzie. No i tak trzymaną kredkę zabrał Urdze i została przyłożona do kartki. Zanim pociągnął pierwsza kreskę długości mniej więcej dłoni, to trochę przymierzania się było. Kartka była „unieruchomiona” wiec się nie marszczyła. Teraz to Ed był skupiony i to bardzo*
|
Urga - 2012-01-18 00:15:37 |
Urdzia nie bała się kiedy Edzio zabieral kredkę. W końcu mu ufa. A kiedy wziął to się przysunęła do Maca i będąc w zasięgu jego dotyku patrzyła co robi Edzio, cicho sobie terkocząc. Barwy rozróżniała, ale jeszcze nie była tak posunięta w odwzorowaniu, co było widać w tym, że nie patrzyła na Edzia gdy go rysowała. Była taki, jakim go widziała - kolorowy i kochany.
|
Hakon - 2012-01-18 00:22:45 |
*Mac nie dotknął Urgi, nie chciał jej teraz drażnić, jeszcze by Eda wystraszyła gwałtowną reakcją. Niech się skupia i tworzy. Rodianin usadowił się wygodnie. Zastanawiał się, czy i jego Urga zaprosi do rysowania, czy zostanie to przywilej tylko tych ze stada*
|
ED - 2012-01-18 00:29:16 |
*Podczas pracy wydawał trochę inne dźwięki, bardziej jednostajne, cichsze. Jego stopa zasłaniała całe pole pracy, wiec nie widział co rysuje, ale kiedy w pewnym momencie podniósł nogę razem kredką, okazało się ze została narysowana długa kreska, na środku odrobinę grubsza, na końcu której znajdował się zamalowany całkiem niezgorszo, jeśli idzie o wypełnienie kolorem „łepek”. Popatrzył na to, co stworzył i chyba był zadowolony* Tak bez odrywania to jakoś idzie. Ale teraz trafić żeby dorysować nogi… *No tak, nie widział rysowanego obiektu bo go sobie zasłaniał*
|
Urga - 2012-01-18 00:32:41 |
Czekała sobie i oglądała pokój w tym czasie. Aż w końcu zaczęła zaczepiać Maca. Tak go lekko trącając ale bez wyraźnej zachęty do zabawy. Niech Edzio tworzy, ona porobi swoje. Jak Edzio podniósł nogę, to zajrzała i zaterkotała, ale kiedy noga się poruszyła to znów się cofnęłą.
|
Hakon - 2012-01-18 00:39:37 |
*zaczepiony, wyciągnął do Urgi rękę ale nie palcami w jej stronę, a wierzchem dłoni, a palce w dół, by dać jakaś odpowiedź, ze żyje i można z nim wchodzić w interakcje. W dobrych momentach będzie z tą ręką bardzo blisko boku Urgi* Wiesz, byle nie na głowie *odparł Edowi*
|
ED - 2012-01-18 00:44:50 |
Tak, bo nogi wychodzące z głowy to tylko ja mam *Ta wypowiedź to już była bardzo przyjacielska i z dużym dystansem, bo Ed tylko z zaufanymi hartował tak ze swojej fizyczności. Coś tam poburczał, i dalej. Nie było widać ze w ogóle coś robi, małe ruchy tak wielkiej stopy są trudne do zauważenia*
|
Urga - 2012-01-18 09:31:43 |
Popatrzyła sobie na dłoń Maca, obróciła się i naparła na jego palce powierzchnią pyszczka między oczami. Tak, jakby chciała się pobawić w przepychanie podpatrzone u Edzia.
|
Hakon - 2012-01-18 17:40:07 |
*Mac kiedy został odepchnięty, to na chwile przerwał próby dotykania Urgi. Choć ją dotknął, a raczej ona się dotknęła nim. Nie wiedział, czy to zabawa w udawanie Eda, czy faktyczne odpychanie. Postanowił natomiast trochę pomóc Edowi, sięgnął ręką w bok, by położyć ją za stopą Eda, nad ostatnim palcem, i trochę pokierować. Kilka milimetrów. Wiedział, ze Ed ma niebywałe czucie, wiec powinien to wyczuć*
|
ED - 2012-01-18 17:50:06 |
*Ed był skupiony na swojej czynności wiec na nich za specjalnie nie patrzył. Pokierować sobą dał, oczywiście – zauważył to. W tym przypadku – ok. Zazwyczaj nie chciał by mu pomagać, bo wtedy był Efekt nie tylko jego. Ale tu – praca zbiorowa. Rysowała Urga, teraz Ed, wiec i Mac niech ma swój wkład*
|
Urga - 2012-01-18 17:52:27 |
Urdzia się bawiła, więc jak się cofnął to się otrzepała i znów na niego naparła. Było to bardzo lekkie, bo ćwiczyła delikatność, więc nie przewróci go, ani nie przesunie kredki, niech Edzio rysuje, a ona pozaczepia.
|
Hakon - 2012-01-18 18:02:34 |
*Mac siedział wiec o przewracaniu nie było mowy. Z resztą siedział na stopie Eda. Już po kolejnej próbie Urgi domyślił się ze musi tu chodzić o zabawę, więc nie prowokującym ruchem sam naparł na Urge dłonią, na łopatkę i popchnął z taką sama silą jak zrobiła to ona*
|
ED - 2012-01-18 18:11:46 |
*A Ed biedak sam zostal ze swoją mozolną praca, nikt go nie dopingował i nie chwalił, tylko się sami bawili, zdrajcy! Na szczęście Ed był zbyt skupiony by to zauważyc. Zauważył ze Mac przestał dotykać, owszem, ale nie mialo to na niego jakiegoś większego wpływu*
|
Urga - 2012-01-18 18:15:53 |
Jak on pchnął, to ona też i to trochę mocniej. Widać było że jest zadowolona i tylko czeka aż Edzio skończy, bo zerkała na obszar jego pracy. Nie umiała po prostu czekać cerpliwie.
|
Hakon - 2012-01-18 18:26:58 |
*Zatem i Mac odpychał, cały czas naśladując sile Urgi. Pewnie niedługo uzyje ona takiej siły ze rodanina to zaboli i będzie musiał zwrócić jej uwagę. On tez nad Eda pracą czuwał. To, co potrafił Ed, czego się już nauczył a czego nie miał prawa jako tak ciężka „maszyna” się nauczyć było niesamowite i w Mac’u wzbudzało największy podziw*
|
ED - 2012-01-18 18:45:54 |
*Jeszcze chwila, i noga do tyłu, a Ed patrzy. Nóżki Urgi były trafione, tak w 90% na miejscach w których być powinny. Każda kreska (nóżka) zakończona małym „łebkiem”, czymś w rodzaju stopy. Jego Urga była ustawiona w poziomie, a nie w pionie* Oko by się jakieś przydało. Poproszę inny kolor *I różową kredkę upuścił z boku*
|
Urga - 2012-01-18 19:57:22 |
Jak podniósł nogę to opuściła Maca, przez co nie zaczęła mu robić krzywdę i spojrzała na kartkę. - Urga! Ucieszyła się, ale pewnie tylko temu że było mówione kogo Edzio ma rysować. Urga nie poznałaby swojego zdjęcia na ścianie. A przynajmniej nie wzięłaby go personalnie do siebe. Jak Edzio chciał inną kredkę to podleciała do Maca i wzięła onuplaną niebieską. - Edo ma! I po chwili manipulacji podsunęła mu ją we właściwy sposób. Niech też się uczy współpracy.
|
Hakon - 2012-01-18 20:28:13 |
[puszczam kolejke]
|
ED - 2012-01-18 20:38:09 |
*Ed umiał współpracować. No, chyba ze chodziło o Urgę. Drugą kredkę wziął już łatwiej i szybciej niż poprzednią, tak samo delikatnie, w to samo miejsce miedzy palcami. I nie przeszkadzało mu oślinienie.* Cholera, oko… *Teraz to dla Eda problem żeby trafić*
|
Urga - 2012-01-18 20:43:05 |
Tak, o nią chodziło, bo ze wspólpracą bywało u niej różnie. Ale teraz sama się wyrwała i jak Edzio wziął kredką to przyszła znów do Maca. Daleko się nie nachodziła. Z rysowaniem Edziowi nie pomoże, więc się tylko połozyła i patrzyła.
|
Hakon - 2012-01-18 20:51:51 |
*Kiedy się Urga położyła, t mac wyciągnął rękę i trącił ją kłykciami w łopatkę, jeśli się dała. Jeśli tak, to potem jeszcze dotknął boku płytki palcami. jeśli się nie dała, to zabrał rękę* Dasz radę, ty masz naprawdę świetne wyczucie *odparł do Eda, bo już nie chciał mu pomagać, narysowanie oka to było wyzwanie*
|
ED - 2012-01-18 21:00:14 |
Ja nie widzę tego co robie, to jest dość istotny problem *Treść rysunku była pod stopą Eda, naturalnym wiec było ze on tego nie widzi. I tak musiał przybrać odpowiednią pozycję by widzieć co ma pod nogami. W końcu jednak zaryzykował, i kiedy podniósł nogę, okazało się, ze oko zostało narysowane w górnej tylnej części głowy Urgi, prawie na krawędzi*
|
Urga - 2012-01-18 21:05:42 |
Pozwoliła Macowi, więc obyło się bez pocięcia mu palców. Nie pałała do niego takim lubieniem i zaufaniem jak do Hakona, skórki nie odsłoni, ale dotykać widać mógł, dopóki ona się godzi. Poderwała się jednak kiedy Edzio podniósł nogę i podleciała żeby zobaczyć. Rozterkotała się jak nawiedzona, więc widać obojętne jej było gdzie ma oko. Sama oka nie narysowała.
|
Hakon - 2012-01-18 21:17:22 |
Nooo, widzisz, jak dobrze trafiłeś? Jak to mówią korrelianie – jak nosem w dupę. Piątka *I wyciągnął w stronę ‘aktywnej” nogi Eda otwartą dłoń, zupełnie bez strachu*
|
ED - 2012-01-18 21:25:22 |
*Bo Urga narysowała Urgę czarną. Na czarnym trudno jest narysować oko bo go nie widać. Wiec Urga rozgrzeszona. Za to Ed uważał, ze oko jest konieczne. Sobie nawet oka dopasowywał. Oczywiście już w innych warunkach – zaawansowanych programach do edycji grafik.* Naprawdę tak mówią? *Zdziwił się, a kiedy Mac wyszedł z inicjatywą „piątki”, Ed pomrukując łagodnie puścił kredkę, i zrobił „pac” w dłoń rodanina jednym palcem, bo na taką pełną, ładną „piątkę” to miał trochę niewygodnie* Urga, a podoba się Urdze Urga?
|
Urga - 2012-01-18 21:29:13 |
-Taaaaaaaaaaa! Odpowiedziała entuzjastycznie. Oczywiście za większością stało to kto to narysował. Ale w ogóle bardzo się cieszyła i widać było, że podpatrywała co robią, bo entuzjastyczna "piątka" wybijała się z ich nudnych rozmów.
|
Hakon - 2012-01-18 21:40:05 |
Mówią. Miałem staż na Korrelii. *Piątka z Edem była fajna, tez lubił. Kiedy zakończyli, klasnął w dłonie i potarł je* No to pobawiliśmy się, tak jak chcieliście. Piękny obrazek z dwoma Urgami i Edem nam wyszedł
|
ED - 2012-01-18 21:52:19 |
*Edzik skwitował wszystko co Mac mówili wesołym mruknięciem w stylu „jeeeep”, no i w końcu mógł postawić nogę na podłodze i podzielić ciężar ciała między obie kończyny. Wprawdzie nie męczył się, ale tak był zdecydowanie stabilniejszy*
|
Urga - 2012-01-18 21:53:38 |
Jak stopa została postawiona, to Urga owinęła się wokół tej właśnie nogi i zaczęła się ocierać. -Urga kocha Edo! Urga ładna. Ed khlaweczi! I dalej się miziała. Widać miała jakąs potrzebę dotulenia.
|
Hakon - 2012-01-18 22:06:14 |
*Mac zaśmiał się szczerze widząc zachowanie Urgi, bo to było takie urocze. No a Ed był chyba jedyną istotą której można było tak zrobić, jakby Urga owinęła się koło Maca w ten sposób, to ten by wylądował na intensywnej terapii. Myśląc o tym zauważył, ze jest dwa razy cieńszy niż Eda noga. No bo Mac nie należał do najbardziej „napakowanych”. No, chyba ze gnatami, wtedy tak*
|
ED - 2012-01-18 22:16:12 |
Tak, Urdzia, też cię kocha, za ten twój magiczny urok. Jesteś wiatrem dmuchającym w moje żagle, kocham twoje oczy jak dwa księżyce, kiedy myślę o tobie rozkosz omiata mój umysł pędząc go do ognistej ekstazy na sam dźwięk twojego imienia i wspomnienie niedoścignionego ideału jakim jesteś. Mac, wybacz… *I zabrał do tej pory nieaktywną nogę spod chudej dupy maca, by Urgę „przytulić” czyli przygnieść do własnego metalu w miejscu w którym się owinęła* Miłość jest zajebista *podsumował*
|
Urga - 2012-01-18 22:18:57 |
Oczywiście nie zrozumiała tego krótkiego monologu, ale zrozumiała ton, więc zaczęła klekotać, terkotać, burczeć i śpiewać po swojemu. A już całkiem jak Edzio ją przygniótł. Spodobała się jej ta forma kontaktu i w końcu znaleźli sposób na przytulanie bez pomocy ściany. Urdzia więc była zadowolona i to bardzo. No i zrobiła z Edziem rysuneczek.
|
Hakon - 2012-01-18 22:25:06 |
*A Mac nie spodziewał się, nie zdążył tak szybko wstać i wylądował na dupie i to bezpośrednio pod Tedem. trochę niebezpiecznie, wprawdzie nie podejrzewał, ze Ed go skrzywdzi, ale mógł np. stracić równowagę podczas tego przytulania, wiec rodianin się szybciutko pozbierał i stanął obok* O tak, miłość jest zajebista
|
ED - 2012-01-18 22:43:07 |
*Mruknął do Maca, i dalej cisnął Urge. Glownie wewnętrznym palcem, momentami także przednim, kiedy mu się udawało, tak „obejmował:” Urgę. Dla kogoś o ludzkiej budowie na pewno by to bolało ale Urga jest twardsza, ma ochronne płytki, wiec powinna odbierac to jako milą pieszczotę. Bo humanoidy którzy dostąpili zaszczytu dotykania Urgi nie mieli tyle sily by tak robić*
|
Urga - 2012-01-18 22:48:51 |
Chwilowo miała Maca w nosie i sobie mógł spadać na tyłek ile chciał. Ważny był Edzio i jego tulenie. Bo głaskanie głaskaniem, a dociskanie to coś całkiem innego. Może dziki przedstawiciel jej gatunku by tak nie lubił, ale ona lubiła i dawała się zgniatać, byle z wyczuciem. A gdyby ją bolało to by dała znać, więc było wszystko w porządku. I przede wszystkim była uszczęśliwiona. została jeszcze tylko jedna - wymataczenie prezentu, ale to jak się wytulą.
|
ED - 2012-01-19 17:29:09 |
*wytulili się, potem ograbili maca z jakiegoś khlaweczi i poszli sobie papa, bo niedługo czeka Eda nieprzyjemność- podróż na Mustafa…*
|
Missay - 2012-02-18 10:29:00 |
Miss poszpanowała nabytą umiejętnością obsługi komunikatora i troszkę za plecami Edzia umówiła się z Maciem na spotkanie. Z drobnymi problemami, ale jakoś trafiła do jego gabinetu. Czuła się dziwnie z tym, że tak to musiała zrobić, ale nie radziła sobie z zaistniałą sytuacją, z tym co się porobiło między nią a Edziem. I brakło jej odwagi by zapytać wprost o co chodzi. Była jednak dość sprytna, żeby stwierdzić, że Mac pewnie pomoże. Bo Mac dla niej był trochę jak taki szaman. Tak więc zjawiła się, drzwi sobie otworzyła, bo przecież umie, i weszła. - Nahad. Przywitała się po swojemu, bo skoro się przychodzi do szamana, to lepiej w swoim języku. Dalej już jednak komunikowała się w basicku. - Ja przeprasza że przeszkadza. Cóż, czuła się niezręcznie. Coś jeszcze się w niej zmieniło. Niosła przytuloną do siebie malutką małpiatkę, która (pomijając ogon) była niewiele dłuższa od jej dłoni.
|
Hakon - 2012-02-18 10:38:35 |
*Sam fakt, ze Missay się umówiła na spotkanie a nie po prostu przyszła kazał macowi podejrzewać, ze ona wie i rozumie na czym polega jego praca, i najwyraźniej potrzebuje tego, co Mac miał tu oferować pracownikom statku. Tłoku nie było, atmosfera na autodestrukcji była wzorowa, a sam statek latał krótko. Kiedy weszła Missay, na biurku Roidianina stało pudło, a on sam wygrzebywali niego różne kartki, zadrukowane obrazkami. Niektóre były w przeźroczystym plastiku, inne nie. Te które nie były odkładał na oddzielną kupkę. Podniósł głowe, kiedy usłyszał Miss* Nahad, Missay *powitał ją głosem tak naturalnym jakby witał się tym słowem od urodzenia.* Nie przeszkadzasz, wchodź. Chcesz czekolady? *Pamiętał z Hypori jak Miss lubi czekolade. Swoje kartonowe pudło zestawił na podlogę* Przeglądałem stare śmieci, które teraz dosłano mi z magazynu. Później spróbuje coś z nich stworzyć. Siadaj *Wskazał ręką wygodny fotel, obchodząc biurko* Jaki ładny zwierzak *pochwalił tez małpkę. Oczywiście jednoczesnie robil już wstępną diagnozę tegoz czym Miss przyszła. To, że praca z nią będzie się rozniła od tego co robil na co dzień to było oczywiste*
|
Missay - 2012-02-18 10:46:17 |
Maleństwo potrzebowało opieki, więc Miss prawie wszędzie chodziła ze zwierzątkiem. Czuło się już lepiej otoczone ciepłem i opieką, ale Miss nadal pamiętała to, co zobaczyła. Zainteresowała się kartkami, które segregował, ale ich nie dotknęła, nie odważyła się ruszać bez pytania rzeczy szamana. - Tak. Na czekoladę zawsze była chętna. Takie ju małe skażenie cywilizacją. Co prawda kojarzyła się jej z Edem, ale nie uważała za zdradę wypicia jej bez niego. Gdy pozwolił, ulokowała się w fotelu, i małpkę ulokowała niżej, żeby mogła się przytulić do jej ręki, albo ubrania na brzuchu, a żeby sama Miss nie musiała jej trzymać. - To Pia. Edward powiedział. Widać było już pewne zmieszanie przy tej odpowiedzi. Tak jakby to małpka była problemem.
|
Hakon - 2012-02-18 10:58:10 |
Pia? Nie wiem, co to znaczy. Ty wiesz? *Karteczki leżały dość daleko od fotela, wiec Miss nie widziała co na nich jest. Rosjanin nastawił wodę, po czym oparł się biodrami o burko. Poczeka tu zanim się woda zagotuje by dwa razy nie chodzić. Na razie obserwował. Na wąskim ryjku widniał uśmiech, kiedy patrzył na zwierzaka* ładna. Nie jest za młoda? Wydaje mi się ze powinna być jeszcze z matką *Z Edem od przylotu się nie widział, wiec nikt mu historii tego zwierzaka nie opowiedział. Mac próbował złapać Eda, wiedząc, ze ten na pewno przezywa to ze Hakon został na Hoth. Ale z relacji ludzi z mostka okazało się ze Ed radzi sobie świetnie*
|
Missay - 2012-02-18 11:02:49 |
Pokręciła głową. Nie spytała Edzia o powód wymieniania akurat takich imion. Czuła się niezręcznie przy nim, jeśli chodzi o ten temat. Pogłaskała maleństwo po łepku. - Matka umrzeć. Jak my byli na planeta ze śnieg, to ja je zobaczyłam. I dużo inne martwe zwierzęta. Edward mówił badania. Odpowiedziała z wyczuwalnym głębokim smutkiem. Martwiła się o Edzia, a to chyba ona tutaj miała problem. Spojrzała znów na maleństwo, potem na Maca. - Edward od tego dziwny. I w ten sposób, zgrabnie, ale nie celowo, przeskoczyła na temat swojej wizyty.
|
Hakon - 2012-02-18 11:05:57 |
*Czajnik pstryknął, wiec Mac zalał czekoladę, a dla siebie herbatę. Przyniósł oba kubki na tacce, na stoliczek, który przysunął do fotela Miss, a następnie przysunął fotel sobie* Uważaj, gorące. Badania? Chyba rozumiem o co chodzi. *Usiadł wygodnie, ale w pozycji zdradzającej ze słucha Miss z pełną uwagą* Edward dziwny? Co robi?
|
Missay - 2012-02-18 11:10:18 |
- Dziękować. Czekolada już samym zapachem poprawiła jej humor, jednak pokiwała głową z wyraźnym jakimś takim naburmuszeniem, smutkiem i złością. Katowanie zwierząt dla badań mocno kłóciło się z jej obrazem świata bogów. I nie miała o tym z kim porozmawiać. W sumie nawet nie wiedziała, że musi, ale coś ją drążyło od środka. Porozmawiałaby z Edziem, ale.. no właśnie. - Ja nie wie jak powiedzieć. On.. smutny? Zły? Nie wie... jak ja Pia zabrać. Inaczej niż wcześniej. On mówił ja smutna że Pia i zwierzęta badania, a nie smutna jak on mówił. A ja nie rozumie co on miał.
|
Hakon - 2012-02-18 11:21:42 |
*Bardzo teraz musiał się skupiać by rozumieć, a raczej domyślać się, o co chodzi Miss. Miała ona bardzo konkretną bolączkę, dotyczącą małpki, bo problem Eda wywiódł się od tego zwierzaka. Gdyby Mac rozumiał Miss tak dobrze jak Ed, byłoby bardzo łatwo, a tak – musiał uważać, zarówno by nie skrzywdzić, jak i nie zrozumieć opacznie* Jesteś smutna z powodu małpek. Tego co widziałaś na Hoth, tak? A Ed? Nie podoba mu się, ze jesteś smutna? Nie rozumiesz co on miał?
|
Missay - 2012-02-18 11:32:48 |
Nabrała więcej powietrza. Zestresowała się tym, że nie może się wysłowić tak, by Mac ją zrozumiał. Jednak coś po spotkaniu z robotnikiem zostało. Ale pozbierała się w sobie i wysiliła umysł. - Um... Nie. On smutny bo ja nie rozumie co on mówił. O kiedyś. Jak on miał. Że..badania? Nie była pewna czy Ed też był takim królikiem doświadczalnym jak małpki, nie rozumiała go. Nie potrafiła pojąć istoty droidowatości. - On mówił ja smutna bo Pia, a nie bo on.
|
Hakon - 2012-02-18 11:42:04 |
Spokojnie, Miss. Zaraz dojdziemy do tego o co chodzi, musisz mi dać tylko trochę więcej czasu *Tutaj jednak bariera językowa była znacząca, mimo iż Miss opanowała basick całkiem nieźle. Mac, uśmiechając się, zachęcił ją gestem do wzięcia kubka. Myślał intensywnie, próbując odkryć, o co chodzi. Ed miał badania? Zresetowal całą sytuacje, zbudował ją na nowo i stał się Edem. Wiedział mniej więcej jak on myśli. Kiedy działa się ta sytuacja – co mógł czuć i myśleć? Kiedy znaleźli małpki w klatkach?* Jesli nie rozumiesz czegoś, o czym on mówił, to po prostu nie rozumiesz. jeszcze nie jesteś gotowa, by zrozumieć, i to nie twoja wina. Świat twój a świat Eda to coś zupełnie innego, odległego. Ed żył bardzo długo w porównaniu do ciebie. W bardzo brutalnym miejscu. On ma w sobie… dużo złych wspomnień, z czasów kiedy bardzo cierpiał. Dlatego teraz czasem zachowuje się dziwnie. Tez by chciał, bo inni rozumieli go lepiej, wtedy byłoby mu lżej. Ale on sam jeszcze nie potrafi o tym mówić bez emocji
|
Missay - 2012-02-18 11:52:08 |
Pokiwała głową, chociaż nadal czuła się speszona. Przypomnienie o czekoladzie było dobre, bo sięgnęła po kubek i upiła trochę, uważając by się nie oparzyć. A potem się wsłuchała w jego słowa i na jej buzi odmalowała się ulga. - On o to mówić. Jak ja mi mówiła mi smutno że badania. Ja przeprosić Edward, ale i tak dziwnie. On dziwny. Zły na Pia? Na mnie.. nie wiem.
|
Hakon - 2012-02-18 11:58:40 |
Być może ta sytuacja obudziła w nim pewne wspomnienia. Każdy chce być rozumiany. Ed… jakby to powiedzieć… ma dobre serce, bardzo się stara, ale czasem nie panuje nad emocjami. Czyli to co czuje w sobie, jest tak silne ze wpływa na to co on robi na zewnątrz. Zanim to opanuje, to trochę potrwa. Jestem pewny, ze on nie ma ci niczego za złe. Musi sobie ze sobą poradzić. *Utrzymywał nienahalne, pełne zaangażowania i empatii spojrzenie na twarzy Miss* Może poczuł się trochę zazdrosny tym, że bardziej współczułaś zwierzakowi, niż jemu. Ale nie ma w tym twojej winy, nigdy nie widziałaś Eda w niewoli *U prymitywnych ludów dominowało myślenie obrazowe, to, co widzieli było dla nich jakby bardziej istniejące niż to, co ktoś opowiadał. Gdyby widziała Eda z łańcuchem u nogi pewnie serce by jej pękło*
|
Missay - 2012-02-18 12:13:00 |
Po jej minie było widać, że nie do końca przekonuje ją to tłumaczenie. Martwiła się o Edzia i o relacje między nią a nim. W końcu zasmuciła ducha z kamienia, a takich rzeczy nie wolno robić. - Co ja robić? Spytała więc z prawdziwą potrzebą w głosie.
|
Hakon - 2012-02-18 12:21:06 |
*Mac zauważył tę minę ale nie był pewny czy oznaczał nie przekonanie, czy może nie do końca zrozumienie o co chodzi Macowi.* Wiesz, to co Ed w sobie nosi… ten cały bagaż doświadczeń, to już z nim zostanie do końca życia. A ty… nie zrozum nie źle, ale póki sama nie osiągniesz pewnego pułapu tego rodzaju wrażliwości, by go zrozumieć, to nie pomożesz. To jest bardzo trudne. Ale możesz w pełen sposób pomóc. Po prostu nie drażnić go tym tematem, nie rozczulać się przy nim nad krzywdą Pii. Bo to jest tak jakbym na przykład ja był głodny cały tydzień, a ty byś przy mnie zamartwiała się tym, ze twój zwierzak nie jadł nic pól dnia *Miał nadzieje, ze mniej więcej już Miss opanowała co to „tydzień”, w koncu długo była z nimi, a Ed bez przerwy coś tam jej tłumaczył* A Ed bardzo cie lubi, on sobie wszystko poukłada i znowu będzie normalny. On wie ze nie chciałaś mu sprawić przykrości
|
Missay - 2012-02-18 13:14:19 |
- Ja nie rozczula. Zaprotestowała od razu. Owszem, na Hoth poświęciła więcej czasu małpce, ale to było zrozumiałe, zwierzątko przecież było przerażone, a Miss zbita z tropu. Potem to już zdecydowanie ten drugi czynnik dominował. Nadal zresztą się nie otrząsnęła. W końcu pokiwała głową, bo ogólny przekaz zrozumiała. - Ja nie rozumie. On chciał Pia tam zostawić. Teraz mówiła z wyrzutem i niezrozumieniem. W końcu miała całkiem inny obraz Edzia. A tak zrozumiała jego zachowanie.
|
Hakon - 2012-02-18 13:20:38 |
Widzisz… *Mac złączył ze sobą końcówki długich palców* Na tym właśnie polega ta olbrzymia różnica światów. W twoim świecie każde życie, nawet to najmniejsze zasługuje na szacunek. W świecie, z którego przyszedł Ed, na planecie Cestus wszystko wygląda inaczej. Jest bardzo okrutne. Możesz sobie wyobrazić jak to jest zmusić kogoś do czegoś. Na przykład jakbym ja wziął teraz długi kij i zagroził ci, ze cie pobije, jeśli nie posprzątasz mi całego gabinetu. Oczywiście, ze na początku się będziesz stawiać, ale jak będę cię codziennie tak mocno tym kijem bil, to ty się poddasz, i będziesz robiła to, co chce. I podobnie było z Edem. Tylko jak mówiłem Cestus to bardzo brutalny świat, i Ed, trzymany cale życie w ciemnej piwnicy miał męczyć i zabjać ludzi, których mu dostarczano. I po dwustu latach takiego życia nie ma nic dziwnego w tym, ze on instynktownie nie potrafi wstawić się za małpką. Z resztą w świecie w którym jesteśmy teraz, w naszej rzeczywistości zwierzęta traktuje się jak rzeczy
|
Missay - 2012-02-18 13:25:57 |
No i teraz to ją całkowicie zbił z tropu. Wpatrywała się w niego ze zdziwieniem i już nic nie mówiła. Po części nie rozumiała niektórych słów i określeń, po części cały przekaż był czymś czego nie potrafiła sobie wyobrazić. Jej wyobraźnia w tej materii była ograniczona, a ona nie miała żadnego punktu zaczepienia, który pomógłby zrozumieć to o czym Mac mówi. Po prostu nie była jeszcze zdolna ogarnąć takich wydarzeń i zrozumieć ich psychicznych konsekwencji. Bo nawet przykład Pii nie był całkiem odpowiedni. W końcu otoczona opieką małpka już się nie bała.
|
Hakon - 2012-02-18 13:38:06 |
Nie rozumiesz… *stwierdził Mac, ale powiedział to takim tonem ze „pacjentka” nie czuła się oskarżana. Po prostu tak stwierdził, uśmiechając się przy tym łagodnie tym swoim małym ryjkiem* Na tym właśnie polega różnica. To Eda boli. Ale to nie jest twoja wina. On to rozumie, potrzebuje tylko więcej czasu by wprowadzić to w życie. Każdy z nas jest inny, Ed różni się od ciebie, ode mnie, a przede wszystkim różni się od Pii, bo zwierzęta i istoty wyższe to nie to samo
|
Missay - 2012-02-18 13:49:57 |
Milczała przez chwilę, popijając powoli czekoladę. W końcu jednak się odezwała. - To co ja robić? Ja nie chce Edward taki. Męczyło ja to i sprawiało, że bała się z nim porozmawiać o tym co widziała. Więc w efekcie męczyło ją to jeszcze bardziej.
|
Hakon - 2012-02-18 13:54:28 |
Musisz trochę poczekać, aż się uspokoi. I być taką, jaką byłaś zanim znalazłaś Pię. Wszystko samo wróci do normy *Uśmiechnął się, lekko przymykając oczy wątłymi powiekami* Bardzo dobrze zrobiłaś, ze przyszłaś.
|
Missay - 2012-02-18 13:57:29 |
- Ale Pia potrzebować opieka. Mimo że w jej kulturze inaczej wychowywało się dzieci, to Miss rozumiała, że takie maleństwo potrzebuje uwagi. Z czasem coraz mniej, ale póki co Miss dla własnego spokoju chciała jej zapewnić poczucie bliskości. umiała pogodzić to z czasem dla Edzia, ale trochę się go teraz bała. - Czemu? Spytała nie wiedząc co myśleć o tym, że dobrze zrobiła.
|
Hakon - 2012-02-18 14:01:38 |
Bo teraz wiem, co myslisz, rozmawiając z Edem mogę nakierować go na odpowiedni tok myślenia. oczywiście nie powiem mu, co mi mówiłaś. A Pią opiekuj się dalej. Mam pomysł: możesz pójść do magazynu, tam gdzie jest pani krawcowa i poprosić, żeby uszyła ci taki koszyczek, który zawiesisz sobie tutaj, z przody *pokazał mniej więcej jak, układając ręce na swoim torsie. W Odniesieniu do Miss miało to być zaraz pod piersiami* Z taką dziureczką, żebyś miała ją cały czas przy sobie, i jeszcze kieszonkę obok żebyś mleko nosiła. I będziesz miała obie ręce wolne a Ed póki będzie jeszcze drażliwy to nie będzie Pii widział
|
Missay - 2012-02-18 14:24:20 |
Uśmiechnęła się lekko. - Dobrze. Przytaknęła bo pomysł i jej się spodobał. Wiedziała, że małpka potrzebuje jej obecności, ale takie noszenie jej stale było męczące dla Miss. - Ty umie poznać to chłopiec czy dziewczynka? Spytała smyrając maleństwo palcem po pleckach.
|
Hakon - 2012-02-18 14:29:29 |
*Tu Mac powagi nabrał, kiedy o poważną rzecz został zapytany* Nie jestem pewny. Mieliśmy kiedyś małe koty i takoś poznawałem, mogę spróbować *zaoferował się, wszak podjecie próby rozpoznania płci nie szkodzi nikomu, ani jemu ani zwierzątku*
|
Missay - 2012-02-18 14:46:12 |
No to zadowolona odstawiła kubek i ostrożnie oderwała maleństwo od materiały sukienki. Wzięła zwierzaka na dłoń, drugą przykryła i podeszła do Maca by mu przekazać kruszynkę. Nie obawiała się. Wiedziała, że ma dziecko, więc nie zrobi zwierzakowi krzywdy. Takie uogólnienie, kolejne w jej świecie. Małe wpatrywało się w niego okrągłymi oczkami, ale nie buntowało się. Ważne, że czuło że jest bezpieczne.
|
Hakon - 2012-02-18 15:33:50 |
*Rodianin zrobił z dłoni koszyczek i pozwolił by zwierzątko weń wpadło, a kiedy doszło do momentu, kiedy na niego spojrzało to – choć sam tez miał okrągłe wielkie czarne oczy – to zaśmiał się rozbrojony tym widokiem. Chwile Trzymał małpkę w dłoniach by przyzwyczaiła się do innego zapachu i dotyku, po czyn delikatnie, na jednej dłoni stanowiącej podporę, drugą ujął zwierzaka pod paszki i podniósł, by zajrzeć „tam”. Chwile patrzył, bo wiadomo – to malutkie, trzeba było się przyjrzeć i poszukać, ale w końcu znalazł, a ze znalazł to oznaczało tylko jedno* To jest samiec, jajka widzę…
|
Missay - 2012-02-18 15:39:41 |
Miss spokojnie czekała, a Pia wpatrywał się w nowego osobnika. W końcu małe zapiszczało rozdziawiając pyszczek. Krzywda mu się jednak nie działa. Ot, po prostu komunikował się. Jeszcze był zbyt malutki by wydawać trele jak dorosłe osobniki. Miss obojętna była płeć maleństwa. I tak imienia by nie zmieniła bo wymyślił je Ed i razem wybrali. - Dziękuję. Uśmiechnęła się więc, ale zwierzaka nie zabrała. Ten zaś nadal wpatrywał się w Maca i próbował owinąć się ogonkiem wokół jego nadgarstka.
|
Hakon - 2012-02-18 15:46:56 |
Ależ proszę. Chyba mam nową specjalizacje – rozpoznawacz płci *zwolnił uścisk przytrzymującej dłoni wiec małpka o ile będzie w stanie, będzie mogła się wyśliznąć i wspiąć na szczyt dłoni. od spodu oczywiście cały czas była asekuracja* No go? *zagadał do Małpki. Pii, czy tam Piego* Zaraz pewnie na mnie nalejesz, jak znam życie
|
Missay - 2012-02-18 15:55:31 |
Uśmiechnęła się jeszcze raz i wróciła na fotel. Jakby z pewną ulgą powodowaną chwilowym odpoczynkiem od maleństwa. Zwierzak widać wyczuł okazję, bo zacisnął małe paluszki na jego dłoni i zaczęła się windować w górę. W końcu to gatunek nadrzewny, więc nic dziwnego, że od małego miał potrzebę wspinania się. - Co? Spytała Miss, która w tym czasie wróciła do czekolady.
|
Hakon - 2012-02-18 15:57:33 |
Że mi zaraz nasika *sprostował, po czym powoli zaczął ustawiać palce pionowo ku górze, by małpka miała możliwość wspięcia się jeszcze wyżej. A rodianie mieli długie palce, mac nie był w tym wyjątkiem*
|
Missay - 2012-02-18 16:00:11 |
-To nie straszne. Zaliczyła już kilka takich przypadków, ale wiadomo - dziecię buszu reaguje bardziej neutralnie do normalnych czynności zwierząt. Małe się wspinało, Miss rozmyślała, aż się odezwała. - Dlaczego w wasz świat robić takie rzeczy zwierzęta? Niby Edzio jej mówił o badaniach, ale dla niej to było poza zasięgiem akceptowalnych rzeczy.
|
Hakon - 2012-02-18 16:07:46 |
Dla mnie straszne *Odparł rodianin, co było żywym przykładem na to ze światy się różnią, dla jednych to tylko obsikanie dla innych – aż obsikanie i olaboga co się stało.* Hmm… jakby ci to wytłumaczyć… chcą sprawdzać produkty, zanim pozwolą je używać ludziom. Sprawdzają je na zwierzętach, bo zwierzęta są tanie. Nie maja przy tym dla wielu wartości, oni nie widza w nich żywych istot. Ot, rzeczy, na przykład fotel, na którym siedzisz. Używasz go i tyle. jak się zużyje to wyrzucasz i nie zastanawiasz się nad tym
|
Missay - 2012-02-18 16:17:47 |
Zaśmiała się tylko w ten swój egzotyczny sposób, ale tak ciepło. Nie wyśmiała Maca za to, że się boi obsikania. A małe dzielnie stawiało czoła przeszkodzie i jakoś jeszcze trzymało płyny ustrojowe przy sobie. Miss jednak spoważniała. - Ale świat bogów nie taki. Bogi dobre. Zaprotestowała. A jeszcze nie była gotowa na brutalne oświetlenie, że tu nie ma bogów.
|
Hakon - 2012-02-18 16:22:11 |
*Mac rozejrzał się kolo siebie, podsuwając sobie rękę na której siedział małpiszon na kolana, przechylił się w bok, by złapać gazetę, którą jedną ręką i za pomocą kolan zwinął w rulon i podsunął Piemu, by mógł wdrapać się jeszcze wyżej* Uważasz że są dobrzy, bo twój lud tak uważa. Ale ilu twoich braci widziało inne światy? To jest wasze wyobrażenie, tak samo jak waszym wyobrażeniem jest to, ze jesteśmy bogami. My jesteśmy muheawi za wiele, wiele pokoleń. Dawno, dawno temu byliśmy tacy, jak wy
|
Missay - 2012-02-18 16:27:01 |
Małpka oczywiście skorzystała, ale z gazetą miała już pewien problem. Miss dalej brnęła w swoje przekonania. - Nie. Heday dobrzy, my widzieli. Tylko tu Zahak inny. I duchy mówią heday dobrzy.
|
Hakon - 2012-02-18 16:43:59 |
Bardzo mi ciężko jest ci to wytłumaczyć kiedy nie chcesz mnie słuchać. Zatem po co pytasz, kiedy nie przyjmujesz do siebie moich odpowiedzi? *Ne wymagał odpowiedzi na to pytanie, ale kiedy jedna strona mówi, a druga wie swoje i nie chce tego przyjąć, choć pozornie szuka odpowiedzi, to nie jest to już dialog*
|
Missay - 2012-02-18 16:49:59 |
Spojrzała na niego z niemym wyrzutem, który przeszedł w smutek zbitego psa. Ale nic nie powiedziała. Może powinna się obrazić i wyjść. Nie mogła jednak, tak się nie wychodzi od szamana. Była jednak wrażliwa na krytykę po tym jak robotnik ją wyśmiał. Niby ją to zmotywowało, ale ostatnio nie miała dobrego humoru i jej poukładany świat zaczynał mieć luki, z ktorymi chciała sobie poradzić.
|
Hakon - 2012-02-18 16:55:43 |
*Świat Missay był poukładany póki była na Dagobah, tutaj jednak często jej układny światopogląd zatrzymywał ją w postępach. W obecnym stanie rzeczy wiec odpowiedź na pytanie „dlaczego w tym swiecie robi się takie rzeczy zwierzętom” była niemożliwa, bo przecież „heday są dobrzy”. Heday może i tak, jeśli gdzieś tam są, ale oni nie byli heday*
|
Missay - 2012-02-18 16:58:17 |
Gdy cisza przeciągała się, Miss nabrała odwagi. Uznała, że "szaman" powiedział już wszystko. Wiec odstawiła niedopitą czekoladę. - Ja już iść. Czuć było, że wcale nie jest jej lżej, ale najwyraźniej nie chciała sama o tym rozmawiać i nie była gotowa na burzenie jej światopoglądu. Wolała brnąć w mętne wyjaśnienia o gniewających się bogach.
|
Hakon - 2012-02-18 17:00:51 |
*Wcale to nie było dziwne. Tak naprawde jedyne co miala to swój światopogląd* Dobrze. Weź go *Nie poruszył się jednak, licząc ze Miss sama podejdzie i weźmie małpkę tak, żeby było dobrze. Macowi na pewno było przykro kiedy widział, ze tak naprawde nie pomógl. Ale docenial, ze przyszła*
|
Missay - 2012-02-18 17:06:45 |
Nie oczekiwała, że Mac się poderwie i zacznie odkręcać to co powiedział. Nie taka jest rola "szamana". Sama po prostu nie była gotowa, nie chciała znać innej wersji. Bo to by oznaczało, że jej życie, jej kultura są kłamstwem. Muehawi swoje wierzenia brali bardzo dosłownie i Miss nie potrafiła jeszcze potraktować ich jako coś abstrakcyjnego. I podeszła, wzięła małego i znów do siebie przytuliła. - Dziękować. Mimo wszystko było za co, bo wiedziała, że Edziowi przejdzie jeśli trochę poczeka. No i podsunął pomysł z nosidełkiem dla małego. Jeszcze pieluszki załatwić i już w ogóle będzie kultura. Wykazała się też pewną świadomością i zaufaniem skoro tu przyszła.
|
Hakon - 2012-02-18 17:12:24 |
*rodianin skinął głową* W porządku. Ja tez dziękuje, ze przyszłaś *Wcale Ne zamierzał odkręcać. Dla niego kłamstwem byłoby układanie świata pod wierzenie Missay*
|
Missay - 2012-02-18 17:16:09 |
Musiała dorosnąć emocjonalnie i zrozumieć, że są różne wierzenia i nie można ich traktować dosłownie i namacalnie. Dopiero na takim podłożu można było budować jej prawdziwy obraz świata. Bo teraz każde zaprzeczenie jej wizji spotykało się z niechęcią. Była jednak opanowana i nie przelewała zawodu ani złości, ani tym bardziej smutku. Nawet się uśmiechnęła blado i skinęła głową. - Namaise Mac. Pożegnała się, i jeśli nie została zatrzymana - wyszła.
|
Moc - 2012-10-01 14:26:32 |
Znajdujący się w gabinecie holokomunikator odżył, wydając z siebie serię dźwięków informujących o nadchodzącym połączeniu. Również wyświetlacz urządzenia się uruchomił, pokazując wszystkie podstawowe dane, takie jak holoczęstotliwość, nadawca czy przybliżone koordynaty miejsca z którego ktoś dzwonił. W tym przypadku jednak wszystkie te dane były niedostępne, co sugerowało zaszyfrowane połączenie. Bez specjalistycznego sprzętu nie można było niczego stwierdzić. Tymczasem dźwięk sygnału nadal rozchodził się po pomieszczeniu domagając się przyjęcia połączenia.
|
Hakon - 2012-10-01 14:36:01 |
*Ten odbiornik był komunikatorem gabinetu empaty, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jak i zaletami, oczywiście. Ustawiony był natomiast tak, ze dźwięk się nie rozchodził, za to po kilkunastu sekundach oczekiwanie uruchamiał się sam. W tej sytuacji stało się tak samo, kamera się odpaliła i rozmówca ujrzał rodniańską rodzinę w ramce. Młody, bardzo szczupły rodianin, Ropianka, trudno powiedzieć coś o atrakcyjności jak się nie jest przedstawicielem tej rasy oraz – Male rodianiątko. W ramce. Zdjęcie. Obok – ten sam rodianin, wręcz trochę za chudy jak na standardy rasy. W towarzystwie olbrzymiej maszyny przy której wyglądał jak zielono-brązowy sznurek doczepiony do działa. Zdjecie z Edem. Następne – rodianin ramie w ramie z krzepkim, dobrze zbudowanym gadem, trzymający coś, chyba dyplom. Jego towarzysz wydał się nadawcy bardzo znajomy. Te charakterystyczne pooperacyjne blizny na twarzy, szklane oczy, zaczesane do tyłu sztywne gadzie włosy. To Hakon. Rodianin zaś musiał być pokładowym empata Autodestrukcji – Macem Yozzuki. Kiedy nadawca połączenia odwróci się, czyli spojrzy jakby za siebie, to samo zrobi kamera. Ujrzy wtedy siedzące za stołem dwie osoby z ostatniego zdjęcia. Rodianin nadal był chudy, ubrany w koszule i luźne materiałowe spodnie. Hakon był także po cywilnemu, w wygodnych jenasach, podkoszulce i bluzie z kapturem. Obaj dyskutowali, zapisywali coś. Szczególnie Hakon duzo tłumaczył, ale rodianin wyraźnie nadążał. W pewnym momencie nagła „wizyta” zwróciła na siebie jego uwagę. Barabel wymruczał do towarzysza coś w stylu „Tython dzwoni, zaczekaj”, po czym wstał i podszedł do komunikatora* Witam serdecznie, tu Hakon
|
Moc - 2012-10-01 14:49:33 |
Tython w rzeczywistości dzwonił, o czym obaj mogli się przekonać gdy tylko holoprojektor wyświetlił sylwetki dwóch postaci, krańcowo różniących się od siebie. Pierwszy holoobraz przybrał postać wysokiego, postawnego człowieka w szatach mistrza jedi. I chociaż ubranie okrywało prawie całe ciało tego osobnika to jednak można było sobie wyobrazić te skryte pod materiałem napięte mięśnie. Na końcu zaś zmaterializowała się twarz Mace'a Windu, jak zwykle poważna i spokojna, chociaż tym razem nie obejmowało to jego oczu. W holoprojektorze ciężko było dostrzec ich wyraz, co też utrudniało właściwą interpretację emocji, jakie w tej chwili odczuwał mistrz Jedi. Druga osoba była bardzo malutka, pokraczna wręcz. Małe, skulone ciało, pomarszczona głowa i wielkie, odstające uczy - to znak rozpoznawczy mistrza Yody, który to również wyglądał na nieco zaniepokojonego. Obaj mistrzowie wpatrywali się chwilę w barabela i rodianina i obaj skinęli głową na powitanie, po czym odezwał się mistrz Windu. - Darujmy sobie formalności bo to rozmowa nieoficjalna. Co z więźniem? Cóż, gdy Mace Windu przechodzi od razu do sedna to oznacza, że sprawa jest poważna, a obecność przy tej rozmowie Yody tylko to potwierdza.
|
Hakon - 2012-10-01 14:58:12 |
*usłyszawszy o nieoficjalności rozmowy, pozwolił barkom nieco opaść. Napięcie musiało mu odejść, nie był w końcu w szacie jedi, a w koszuli nie wypada odbywać rozmów z radą jedi. Jednak Hakon był spokojniejszy, bez wątpienia dlatego , e był na miejscu* Jeśli nieoficjalna, to pozwolą Mistrzowie ze zaproszę do rozmowy kolegę, z którym nad tematem właśnie rozprawialiśmy. Mac Yozzuki *Rodianin zachęcony wstał i wszedł bliżej w zasięg kamery, stając obok Hakona. Oczywiście ukłonił się grzecznie, ale tylko głową, zgodnie z republikańskim zwyczajem.* Więzień. Bardzo rozległy temat, mistrzu. Bardzo poważna sprawa. To jest ten sam, o którym słyszeliśmy ostatnio. Podejrzewamy, ze to on wtedy podrzucił ciało Takena,. To on zabijał jedi, o których to zabójstwach nam donoszono. To on spreparował ciało rycerza T’kula. No i jest uczniem Nemedisa. Nie otrzymałem bezpośredniego potwierdzenia, ale poszlaki wystarczają, by założyć to ponad wszelką wątpliwość
|
Moc - 2012-10-01 15:09:58 |
Mace nie odpowiedział słownie, jednak wykonał lekki ruch dłonią, zachęcając rodianina do wypowiedzi. Na jego powitanie tylko lekko skinęli głową, bo jak wcześniej było powiedziane ta rozmowa była nieoficjalna, a więc wszystkie formułki grzecznościowe były raczej pomijane. - Wraz z mistrzem Yodą medytowaliśmy nad tą sprawą i doszliśmy do podobnych wniosków niezależnie od siebie, więc można to uznać za wstępne stwierdzenie - to jest uczeń Nemedisa. Co oznacza, że jest bardzo niebezpieczny. Ale też czyni z niego dobre źródło informacji Ton mistrza Windu był oschły i zimny. Nie żywił on żadnych ciepłych uczuć względem pojmanego duga. Nie było też tajemnicą, że od pamiętnego pojedynku z Palpatinem poglądy Mace'a dotyczące Sithów bardzo się zmieniły. Już nie był wobec nich wyrozumiały i podzielał opinię mistrza Kahra - by zapewnić bezpieczeństwo Galaktyce należy zniszczyć wszystkich Sithów. Mistrz Yoda w tej kwestii był bardziej powściągliwy, ale na razie milczał, pozwalając swojemu przyjacielowi przemawiać. - Jaki jest jego stan i kiedy będzie można go przetransportować do Świątyni?
|
Hakon - 2012-10-01 15:37:35 |
Tak, w przeciwieństwie do coraz liczniej występujących, ze tak się wyrażę „tworów sithopodobnych”. Ten jest naprawdę wyjątkowy. Nemedis nie wybiera uczniów- nieudaczników. Takich szybko porzucał, o czym świadczy chociażby Aru. Uczeń świadczy o mentorze, dlatego musi być bardzo „wysokiej jakości”. Ten jest. Poziom i drogi wykorzystywania przez niego Mocy są bardzo ciekawe, nieliniowe. Nie jest łatwy do określenia. Przede wszystkim bardzo ambitny i inteligentny. Zapatrzony w mistrza. Ale oboje z Maciem uważamy że – do resocjalizacji. Choć nie będzie to łatwe. No i nie możemy wykluczyć, że Nemedis nie będzie chciał go odzyskać *O Nemedsie mówił już bez wahania, bez ładunku emocjonalnego, po prostu – jak o kimś, jakiejś osobie o takim a takim znaczeniu dla sprawy. I słychać było tez dane o nim w wypowiedziach Hakona. Bardzo dobrze znał go, wiec mól powiedzieć o uczniu więcej.* Do tego wykazuje wyraźne cechy charakterystyczne dla nizin społecznych Couruscant. Bandu młodzieży Karmazynowego Korytarza. Liczny percing, skaryfikacje i inne modyfikacje ciała. Mamy tu też pełną dokumentację medyczną, mistrzu… *Tu odezwał się Rodianin. Glos miał duzo delikatniejszy niż Hakon. Taki typowy psycholog* Jest nosicielem kilku chorób wenerycznych, wcześniej odurzał się środkami psychoaktywnymi które zostawiły ślad w organizmie. Brał też inne środki, jakby przygotowywał się do przeszczepu. Zapewne planował kolejne modyfikacje. To dowodzi zaburzeń tożsamości, to charakterystyczne dla młodych istot, zwłaszcza takich z nieukształtowanym systemem wartości. - Dlatego uważam, ze jest do kształtowania *Wtrącił się delikatnie Hakon* - Ale nie przez cywilnych terapeutów… *Dodał Mac. Sugestia była wystarczająca. Do resocjalizacji przez Jedi. I to nie jednego. W strzeżonym, bezpiecznym, odizolowanym otoczeniu. Dali mu szansę. B co z nim robić? Zabić?* Jego stan pozwala na zabranie go. Ale miejsce gdzie zostanie zabrany musi być przygotowane *Znowu odezwał się Hakon* Powinniście mistrzowie zwołać wszystkich Jedi i ogłosić im to. Chłopak jest niebezpieczny. Chociażby przez to ze kontakt z jego płynami ustrojowymi grozi zakażeniem choroba weneryczną. A to naprawdę najmniejsze zagrożenie. Tym razem to nie Ed który może co najwyżej poturbować. Jeśli znajdzie się jakiś nieogarnięty który „nie wiedział”, ofiary mogą być liczone w setkach, jeśli ucieknie.
|
Moc - 2012-10-01 16:03:24 |
- Każdy sith jest niebezpieczny, nie ma tutaj wyjątków od reguły. A dobrze wyszkolony lord, znający arkana magii sithów jest śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich. Wiemy o tym bardzo dobrze Mace nieco się skrzywił a lewą ręką odruchowo pomasował swoją prawą, sztuczną kończynę. Starcie z Palpatinem pozostawiło blizny nie tylko na ciele ale też i na duchu i psychice. Kto jak kto, ale mistrzowie Windu i Yoda poznali na własnej skórze potęgę Ciemnej Strony. Nie lekceważyli więc zagrożenia ze strony duga. - Czasem wszystkich utalentowanych osób znaleźć nie możemy. I jeśli Moc im nie sprzyja, to na ulicy wychowują się. Tym dugiem nikt pewnie nie interesował się, Nemedis pokazał mu potęgę, zajął się nim. Więź silna się stworzyła. Problem to może stanowić Yoda wypowiadał się spokojnie i ostrożnie, nie twierdził jednoznacznie, że dla Cichego nie ma nadziei, zauważał jedynie że bardzo ciężko będzie do niego dotrzeć. O ile ktoś się tego podejmie. A to nie było takie pewne. - On ma tak wiele problemów a mimo to twierdzisz Hakonie, że da się go nawrócić na Jasną Stronę? Czy to aby nie zadanie niemożliwe? Mace jak można się było spodziewać okazywał spory sceptycyzm jeśli chodzi o sprawę nawracania ucznia Nemedisa. Po prostu nie wierzył w to, bo widział wielu Jedi przechodzących na ciemną stronę. Niestety niewielu potem wracało do Zakonu, większość z nich była skazana na potępienie. Po chwili zastanowienia zaś dodał stanowczo. - Dug zostanie przeniesiony do Świątyni, następnie przesłuchany i osądzony przez Radę. I to ona podejmie decyzję co do jego przyszłości. Jeśli zaś okaże się zbyt niebezpieczny, by trzymać go w zamknięciu... to zajmę się nim osobiście Ta deklaracja była dosyć klarowna. Mace był gotów zabić duga, gdyby ten okazał się zbyt groźny. Tak samo było z Sidiousem. Przed walką miał zamiar tylko go aresztować, ale gdy już skrzyżowali miecze to zmienił zdanie. Pojął wtedy, że czasem trzeba po prostu zrobić to co konieczne, by ochronić Galaktykę i Zakon. Zabić nie z żądzy zemsty a z poczuciem sprawiedliwości. Taki też los może czekać Cichego. Póki co jednak mistrz Yoda postanowił nieco załagodzić tą sytuację. - Decyzji żadnych nie podjęliśmy, rozmówić się z tym uczniem Nemedisa chcielibyśmy. Jeśli dla niego jest nadzieja, to walczyć o niego będziemy i na jasną stronę postaramy się go sprowadzić. Nie powiedział jednak co będzie, gdy się okaże że nie ma dla niego ratunku. To jeszcze nie było postanowione, a Mace wypowiadał jedynie własne zdanie na ten temat.
|
Hakon - 2012-10-01 16:27:52 |
W tym przypadku było trochę inaczej, mistrzu. Mam to raport medyczny doktor Reginy Solus. Wynika z niego ze dug jest nosicieme, wirusa D5, obecnego tylko u dugów. Ma on działanie na milichloriany w młodym wieku. Nikt z Jedi ani żaden inny mocowładny nie miał fizycznej możliwości wykrycia go we wczesnym dzieciństwie. Sam Nemedis odnalazł go dopiero kiedy wirus przestał działać. *To była ważna wiadomość. Odciążajaca jedi, jak i w późniejszym czasie odpowiednio użyta – kojąca dla samego duga. Ile dojdzie do tego odpowiedniego momentu. * Ale zgodzę się z tym, ze wież z Nemedisem ma bardzo silną. Nemedis chętnie uzależnia od siebie. Robi to bardzo skutecznie i inteligentnie. Kreuje się jako jedyna osoba we wszechświecie, której na danej osobie zależy. Będąc zagubionym bardzo łatwo jest w to uwierzyć. Wieź jest jednostronna, ale doskonale manipulowana. Taki uczeń po prostu bardzo kocha swojego mistrza. I dlatego to takie trudne. *Hakon potarł ręce o siebie. Kiedy Yoda zapytał o nawracanie duga, on i Mac popatrzyli po sobie. Widac o tym rozmawiali zanim zaczęła się transmisja.* Tak, mistrzu, tak uważam. Niewykluczone, ze chłopak zna bardzo wiele tajemnych sit hańskich nauk, tego nie jesteśmy w stanie sprawdzić póki nie zacznie współpracować jednak wydaje mi się, ze on nie jest zatracony w Ciemnej Stronie. Jest po prostu omotany przez Nemedisa. To on go zniewala, nie ciemna strona. Zgłębianie ciemnej strony miało być środkiem do przypodobania się mistrzowi. Natomiast wiele śladów na jego ciele i w jego statku świadczy, ze korzysta z wybranych metod różnych źródeł poznania mocy. Także z nauk jedi. Ciemna Strona w nim w znacznie większym stopniu niż nauki sitha ma podłoże w jego zaburzonej psychice. *Uśmiechnął się do projekcji, jakby ów uśmiech miał trochę podnieść trudność sytuacji. Ale beznadziejnie nie było – jest nadzieja.* Nie sądzę, by współpracował na przesłuchaniu *nawiązał delikatnie Mac. Widać już próbowali z nim rozmawiać. Zaś kiedy Windu mówił coś ze osobiscie się zajmie, rodianin popatrzył Haknowi w skroń. Ten jednak nie nawiązał spojrzenia. Nie pokazał bez słów ze chodzi o egzekucję*
|
Moc - 2012-10-01 16:41:00 |
- To by tłumaczyło przeoczenie. Niestety osób podobnych do tego duga jest wiele. Jednych przeoczyliśmy, innych wstrzymały ich rodziny. W przyszłości trzeba będzie pomyśleć nad lepszym rozwiązaniem tej sprawy Mace zerknął na Yodę, który przytakująco kiwnął głową. Rekrutacja dzieci do Zakonu zawsze była kłopotliwa i była bardzo zależna od nastrojów w Galaktyce. Jeśli zbyt duża liczba planet była im nieprzychylna wtedy szerzyły się plotki o porwaniach, szantażach itp. Rodzice byli wystraszeni, odmawiali zatem Jedi. Ich dzieci wrażliwe na Moc dorastały bez właściwego przewodnictwa a w krytycznym momencie byli oni podatni na sugestie. Tak jak ten dug. - Niestety Sithowie to mistrzowie manipulacji. Wystarczy spojrzeć na dartha Sidiousa. To ich podstawowa broń, kłamstwa, oszustwa, manipulacje. Jesteśmy tego świadomi. Tutaj można było sobie dać spokój z wypowiadaniem oczywistych faktów, no chyba że Mac nie był zbytnio zaznajomiony w tym temacie. Wtedy też te nieco przydługie monologi Hakona o destruktywnym wpływie Nemedisa nabierały sensu. Kolejna wypowiedź Hakona zainteresowała Yodę, który poruszył się nieznacznie a jego uszy nieco się naprostowały. Tymczasem twarz Mace'a pozostała niewzruszona. Potrzeba było czegoś więcej, by przekonać go o możliwej resocjalizacji duga. Ale to był przynajmniej dobry początek. - Nadzieja może i dla niego jest, lecz dotrzeć do niego trudno będzie. Kogoś odpowiedniego mu przydzielić będzie trzeba. A wybór niewielki mamy ograniczony również niechęcią żywioną wobec sithów. Trudny to proces będzie... - O ile taki zaistnieje. O tym zdecyduje Rada, gdy już go przesłucha. Mace dalej był nieprzekonany, ale Yoda wykazywał większe zainteresowanie resocjalizacją duga, więc raczej dojdzie do niej. Mimo wszystko Wielki Mistrz miał sporo do powiedzenia w Radzie i z jego opinią się liczono.
|
Hakon - 2012-10-01 16:50:21 |
*Hakon skinął głową* Prześlę wam wszystkie dokumenty które można przesłać w formie elektronicznej. Te których nie można, oddam przy przekazaniu. Wierze, ze podejmiecie mądrą decyzję *Już się nie sprzeciwiał. Nie stawał murem za tym dzieckiem. Wiedział, ze grozi mu śmierć. Dlaczego? On sam nie mógł się w to mieszać. Dobrze wiedział, rozmawiał o tym nawet z Maciem, jako z psychologiem. Za blisko Nemedisa, za blisko największego problemu Hakona. I choć Hakon był jedi – mógł ulec manipulacji. Jak kazda inna osoba*
|
Moc - 2012-10-01 17:07:39 |
Rada również była świadoma tego połączenia, dlatego też ani Mace ani Yoda nie proponowali mi, by to on się zajął digiem. Ryzyko było zbyt wielkie. - Dobrze. Osobiście przylecę po tego więźnia by mieć pewność, że nie ucieknie. A tymczasem Hakonie miej na niego oko. Jeśli jakimś cudem się uwolni to może narobić sporo zamieszania. Obroża neuronowa nie powztrzyma go na długo. Pilnuj go Mace chciał przesłuchać tego duga. Chciał dopaść Nemedisa a to była ich jedyna poszlaka.
|
Hakon - 2012-10-01 17:13:16 |
Tak, mistrzu, po to tu jestem i nie zawiodę. *Nemeids był nie tylko słabością Hakona ale tez w pewnym sensie bronią – bronią, którą do obecnego zadania mógł wykorzystać bez obaw* Bardzo dziękuję za rozmowę. Postarajcie się jednak przybyć jak najszybciej *środki zapobiegawcze do utrzymywania duga w ryzach były dobre, lecz nie niezawodne, a im mroook, nienawiiiść, ciemnookość” siepaczem, a z … no cóz, z uczniem sitha. Bo tego, ze dug był sithem Hakon powiedzieć nie mógl.*
|
Moc - 2012-10-01 17:27:29 |
- Aktualnie znajdujemy się na "Wyzwolicielu". Przyślij koordynaty miejsca spotkania a przylecę najszybciej jak tylko będę mógł A więc jednak połączenie nie przychodziło z Tythonu, co było raczej dobrym znakiem. Mistrz Windu mógł przybyć w ciągu kilku-kilkunastu godzin, a nie w ciągu kilku dni, gdyby wylatywał ze Świątyni Jedi. Pozostawały tylko kwestie zorganizowania przejęcia więźnia. - Możemy się dostosować do waszego "rozkładu lotu". Lepiej jednak z tym nie zwlekać, nie wiadomo czy Nemedis go szuka czy nie. Im szybciej się nim zajmiemy tym będziecie bezpieczniejsi.
|
Hakon - 2012-10-01 17:36:27 |
Oczywiście, już wysyłamy koordynaty. Możesz grzać silniki, mistrzu *Hakona bardzo ucieszyło to, ze jedi byli już tak bardzo gotowi. Autodestrukcja będzie mogła skoczyć w nadprzestrzeń i zatrzeć za sobą ewentualne ślady. Statek przez „sitha” dość długo dryfował. Potrzebowano łącza holo. Koordynaty wysłał Mac, jak i inne obiecane przez Hakona dokumenty, by mistrz Windu miał co czytać podczas podróży*
|
Moc - 2012-10-01 18:53:53 |
Mistrzowie odczekali kilka chwil na odebranie wiadomości a potem na ich odszyfrowanie. To wszystko nieco trwało, ale trzeba było zachować podstawowe środki bezpieczeństwa. Gdy już Mace Windu zaznajomił się z podanymi koordynatami to na chwilę zniknął z zasięgu holokamery by skonsultować się z kimś. Wrócił dosyć szybko z nieco pogodniejszym wyrazem twarzy, podczas gdy Yoda pozostał raczej w podobnej pozycji co przedtem. - Na miejscu będę za jakieś pięć godzin. Mogę na was poczekać, jeśli trzeba. Wyruszę natychmiast. Jedi byli już gotowi na przyjęcie więźnia, więc nie trzeba było więcej zwlekać. Im szybciej zajmą się tą sprawą tym lepiej. Tymczasem Yoda ponownie zabrał głos. - Młodego ucznia Nemedisa na oku miej. Wyczuwam w Mocy zaburzenia, obawiam się, że uciec będzie próbował. Pilnuj go cały czas i niech nikt do niego nie zbliża się. Martwi mnie on, szkód wielkich wyrządzić wam może Przestrzegł wyraźnie zmartwiony Wielki Mistrz, podczas gdy jego towarzysz nic nie wyczuwał. Ale nie wątpił w intuicję Yody. - To twoje nowe zadanie Hakonie, przypilnowanie więźnia i dopilnowanie, by nikomu się nic nie stało. Ufamy w twoje umiejętności.
|
Hakon - 2012-10-01 19:16:00 |
*Niemal w tej samej chwili, kiedy Yoda wyraził swoje obawy, Hakon nagle się spiął, jakby też coś wyczuł. W innej sytuacji pewnie spróbowałby głębszej medytacji jednak teraz – to był jednorazowy, bardzo silny impuls* Tak… przepraszam, mistrzowie. Też do wyczułem. Mac… *chwycił rodanina za ramie, spojrzał mu w oczy i wybiegł. Szybko znikł. Rodianin patrzył za nim, a kiedy się odwrócił. Nie widać było po nim specjalnego zdenerwowania. Cóz, nie był mocowładny. Nie rozumiał.* Mam nadzieje ze po prostu panikuje *Rzekł odnośnie wyjścia jedi*
|
Moc - 2012-10-01 19:22:38 |
Reakcja Hakona zaniepokoiła obu mistrzów, którzy spojrzeli po sobie a potem szybko wymienili między sobą kilka uwag, ale nie można było zrozumieć sensu ich wypowiedzi. Więc Mac pozostałraczej nieświadomy tego o czym rozmawiali. W końcu Mace zwrócił się do niego bezpośrednio. - Obawiam się, że doszło do najgorszego. Skontaktuj się z kimś na mostku, niech skaczą od razu w nadprzestrzeń w miejsce spotkania. Będę jak najszybciej. Nawet jeśli ten dug nie uciekł to nie możemy was dłużej narażać na niebezpieczeństwo, po prostu nie jesteście gotowi do walki z nim. Bez odbioru i... niech Moc ma was w swojej opiece. Będzie wam potrzebna No i Mace się rozłączył. Zachowanie Hakona i przeczucie Yody wskazywało na to, że Cichy uciekł. A to komplikowało wszystko.
|
Hakon - 2012-10-01 19:34:18 |
Dobrze, przekaże… eee… dziękuję *Choć wiedział jak odpowiada się na standardowe pozdrowienie Mocy, to teraz o tym nie myślał. Kiedy tylko zgasł obraz, z tego samego komunikatora nawiązał polaczenie z mostkiem i wszystko przekazał*
|