Tangorn - 2012-01-21 19:39:13

Dxuńska dżungla była bardzo gęsto porośnięta. Tworzyły ją przede wszystkim potężne, kilkunastometrowe drzewa o masywnych pniach. Były one zróżnicowane gatunkowo, jedne miały proste, strzeliste pniaki, z których wyrastały gałęzie dopiero w koronie. Inne z kolei były poskręcane, wydawać się mogło że są karłowate, jednak w rzeczywistości były dużo większe od tych strzelistych, bo przez swoją rozłożystą sylwetkę zajmowały większe obszary. Ich gałęzie były mocne i grube, wyrastające gdzieś po środku drzewa, tworząc swoiste ścieżki dla zwierząt małpopodobnych i dla drapieżnych kotów.
Najniższy poziom lasu porośnięty był cieniolubnymi roślinami, trawami, jakimiś paprociami, mchami a przede wszystkim lianami owijającymi się wokół pni. Kwiatów było tutaj bardzo niewiele, właściwie trzeba było mieć ogromne szczęście by coś takiego znaleźć.
Zwierzęta roślinożerne żywiły się głównie wszelkimi trawami i paprociami. Co zwinniejsze gatunki biegały po konarach, zajadając się owocami. Były to głównie wszelkiego rodzaju małpy. Nie osiągały dzięki takiej diecie imponujących rozmiarów, były jednak szybkie i zwinne. Na nie polowały mniejsi drapieżnicy, m.in. kotopodobne maalraasy. Jednymi z ich ulubionych ofiar były wszystkożerne cannoki, które z kolei zjadały praktycznie wszystko co im wpadnie do paszczy. Mandalorianie tępili je jako szkodniki, bo te z upodobaniem starały się zeżreć ich uprawy. Kolejnymi wszystkożernymi bestiami były bomy. Większość z nich była mała, jednak zdarzały się osobniki osiągające rozmiary małego czołgu, na które trzeba było uważać, bo rozwścieczenie takiego bydlaka mogło skończyć się śmiercią nawet doświadczonego Mandalorianina.
Dominowały przede wszystkim wszystkożercy, których głównym pokarmem były mniejsze zwierzęta i oczywiście owady, które powszechnie tutaj występowały. Niektóre gatunki mogły osiągnąć rozmiary małego kota i były bardzo groźne.
O wszelkich gadach, płazach, ptakach nie ma co nawet wspominać. Wszystkiego było od zatrzęsienia, dżungla po prostu tętniła życiem.
Szczyt łańcucha pokarmowego zajmują zaś zakkegi. Są to potężne bestie pokryte niemal w całości bardzo grubymi pancernymi wypustkami o zaostrzonych końcówkach. Ich wytrzymałość była porównywalna z durastalą, dlatego też przyznano im miano dxuńskich czołgów. Nawet Mandalorianie się ich obawiali, co samo w sobie było wystarczającą rekomendacją. Zabicie zakkega w pojedynkę było wielkim wyczynem i ci którzy tego dokonali byli uwieczniani w historiach myśliwych. Niewielu jednak się to udało, a gdyby zebrać wszystkich śmiałków poległych podczas próby to można by zaludnić małe miasto

Tangorn - 2012-01-21 19:50:15

- Postarajmy się, by nikt nie umarł.
Odpowiedział Tracyn, bo co miał powiedzieć Malkitowi? Że ten pechowiec najpewniej zostanie pożarty przez jakąś dziką bestię i jedyną pamiątką po nim pozostanie fragment pancerza? To oczywiście będzie tragedia, ale nikt nie będzie urządzał wielkiego pogrzebu z tego powodu. Na Dxun żyli tylko najtwardsi Mando, którzy pogodzeni są z tym, że mogą nie wrócić z kolejnego polowania. Bo taka możliwość istniała zawsze, nikt nie jest niepokonany. Na każdego kiedyś przyjdzie pora...
- A teraz bądź skupiony
Tym razem Malkit usłyszał głos jednego z braci bezpośrednio w uchu dzięki małej słuchawce. Tak teraz będą się z nim komunikować.

Grupa myśliwych weszła do dżungli. Zewsząd atakowały ich odgłosy zwierzęcego życia, co chwilę przelatywał jakiś większy owad czy polujący na niego ptak. Gdzieś w oddali darły się małpy, a odpowiadały im pomruki kotów. Mando byli tutaj intruzami i to nie najsilniejszymi mimo całej ich broni i pancerzy. Musieli więc poruszać się ostrożnie i rozważnie.
Szli powoli ale wytrwale przed siebie. Wszyscy byli przyczajeni, nawet wookie. Dorośli mieli broń gotową do strzału, z kolei młodsi obserwowali zachowanie dorosłych, starając się ich naśladować.
Wszyscy patrzyli pod nogi, ziemia miejscami była grząska, trzeba było też uważać na porośnięte mchem korzenie, które wystawały z gruntu tu i tam. Najbardziej jednak uważano, by nie nadepnąć na żadną suchą gałąź, bo odgłos trzasku łamanego drewna mógłby spłoszyć ewentualną zwierzynę albo przywołać drapieżniki.
- Rozglądaj się Malkit, tylko uważaj pod nogi. Pięknie tu, prawda?
Odezwał się Dral, który szedł tuż obok szelka, osłaniając go. Kilka metrów za nimi szedł Tracyn, ubezpieczając tył kolumny.

Malkit - 2012-01-21 19:58:29

*Szybko się okazało ze Malkit przypomniał sobie dziedzictwo. Równie szybko wypoziomował ogon i nastawił uszu. Szedł równo, nie poruszając grzbietem, jakby był zawszony i tylko nogi chodzily. Zero szelestu – po to miał pióropusze na nadgarstkach – by tłumić własne kroki. Ale oczy mu pląsały: pokaźny wytrzeszcz. Szczególnie interesowały go owady, za niektórymi się oglądał i miał ochotę je zjeść.*
Mogę t zjeść? *zapytał Drala kiedy ten się odezwał. jak go uprzedzano – szybko i rzeczowo. A pytanie dotyczyło pędraka wielkości dłoni*

Tangorn - 2012-01-21 20:07:04

- Ciszej, jak chcesz mi coś powiedzieć to lekko mnie szturchnij i się pochylę
Przypomniał mu Dral. Malkit niestety był w gorszej sytuacji, nie mógł sobie wesoło paplać przez mikrofon, bo jego głosu nie tłumił hełm. Dral mógł wyostrzyć systemy wyłapywania dźwięku w swoim hełmie, ale to by nic nie dało, bo by odgłosy lasu wszystko zagłuszały.
- Nie wiem, nikt tych latających owadów jakoś nie jadł, a przynajmniej ja nie wiem o kimś takim. Póki co załóżmy, że nie
Dral wolał nie ryzykować z tymi latającymi owadami. Kto wie co to żre albo czy to nie jest trujące.
Mando wyprawiali się do dżungli tylko z trzech powodów: na zwiad, na polowanie i na łowy. W Polowaniu chodziło o zdobycie pożywienia, tak jak teraz. Łowy zaś przeznaczone były dla tych najlepszych i polegały na tropieniu tych najgroźniejszych bestii, by zyskać szacunek i lepszą pozycję w społeczeństwie. Wszystko kręciło się wokół szacunku i chwały, którą można było zdobyć w walce, nie ważne czy przeciwnikiem była istota inteligentna czy dzika bestia. Im groźniejszy był wróg tym większa chwała, a im większa chwała danego Mando tym lepszą pozycję miał w społeczeństwie i większym szacunkiem go darzono. Pieniądze i urodzenie były osik warte.

Malkit - 2012-01-21 20:21:46

* Malkit w locie niemal, tylko na chwile przystając, złapał pędraka, wcisnął go za sprzączkę w pasie, i nadrobił w marszu to co stracił. Zadarłszy łeb spojrzał na klona jakby mówił: w domu sprawdzę. Da pewnie ojcu. W końcu: szli na polowanie.*

Tangorn - 2012-01-21 20:51:59

Dral przewalił oczami, ale oczywiście hełm skrywał jego twarz, więc mógł sobie stroić miny (Tracyn bardzo lubił wykorzystywać ten atut, ale tylko względem obcych, bo jego bracia jakimś cudem zawsze wiedzieli gdy robi głupie miny). Klon wątpił, by owad wytrwał do końca ich wycieczki. No ale niech ma.
Tymczasem grupa wchodziła głębiej w las, panował tu półmrok a powietrze było parne, a o wietrze można tylko marzyć.
Ich przewodnik wookie wkrótce złapał trop - odciski łap oraz połamane łodygi paproci i gałązki. Przechodziło tędy małe stadko roślinożerców. Zaraz też o tym poinformował grupę i kazał im się pilnować. Bo tak gdzie stado tam i drapieżnicy.

Malkit - 2012-01-22 12:10:05

*Malkit dreptał małymi kroczkami, a  ruchy ogona zdradzały podniecenie. Szedł  otwartą paszczą, widać próbował chłodzić organizm, ale kiepsko zdawało to egzamin w  takim klimacie. Na Venui nie było tak gorąco. na szczęście Malkit nie pocił się w pancerzu.
Zaraz poruszony stuknął Drala, lub Tracyna, zależy od tego który teraz bliżej niego szedł*
Wytropił fumpaki! *Poinformowali  przejęciem*

Tangorn - 2012-01-22 12:20:09

Wewnętrzna część kombinezonów Mando wykończona była materiałem pomagającym chłodzić organizm w takim klimacie, jednak przy dłuższym wysiłku to za bardzo nie pomagało. Pod tym względem lepsze były pancerze braci, które posiadały wewnętrzny system chłodzący, które były wydajniejsze. Ale ostatecznie też sobie nie dawały rady.
- Ciii... nie ma fumpaków. Ale za to tam masz maalraasa
Dral wskazał Malkitowi prawdziwe zwierzę, które czaiło się za jednym z pni. Z wyglądu nieco przypominał kota, niemal całkowicie pozbawionego sierści. Widać więc było zarys wszystkich, potężnych mięśni. Głowa maalraasa była usadowiona na długiej, umięśnionej szyi, zaś jego szczęki wyposażone były w imponujące zębiska. Taki stwór mógł budzić przerażenie, a już na pewno respekt.
- Polują stadami, więc trzeba na nie uważać.

Malkit - 2012-01-22 12:25:43

*Malkit spojrzał we wskazanym kierunku i dojrzał zwierze. ogon mu trochę opadł, a  mięśnie na karku i grzbiecie napięły się w odruchowym przygotowaniu do starcia, ale nic się nie stało*
Fumpaki są roślinożerne[;i] *Szperał do mikrofonu*[i]i smaczne… to nie fumpak *Widać ciężko mu było przyjąć do wiadomości ze fumpaki nie istnieją*

Tangorn - 2012-01-22 12:35:30

Na szczęście ten drapieżnik sobie odpuścił polowanie na Mandalorian i po kilku chwilach zniknął gdzieś w leśnym gąszczu. Grupa tymczasem posuwała się do przodu a wprawny obserwator z pewnością wypatrzy wiele różnych zwierząt przemykających tu i ówdzie. Małpy skaczące pod drzewach, węże leniwie sunące po pniu czy po ziemi, mniejsi roślinożercy umykający przed nadchodzącymi myśliwymi, owady o budowie zbliżonej do ważek polujące na swoich mniejszych kuzynów itp.
- Cii... obserwuj las albo zachowanie innych.
Idący przed nimi Mandalorianin właśnie przekazał swój karabin synowi, któremu pokazywał jak dokładnie się nim posługiwać w warunkach polowania. Do tej pory miał on z nim styczność tylko na strzelnicy. Ojciec nie musiał mu tłumaczyć tego jak strzelać, tylko poprawiał postawę syna, sposób jego poruszania itp.

Malkit - 2012-01-22 12:38:46

*Malkit trochę się rozpraszał, ale to dlatego ze wszystko do ciekawiło i wyobraźnia „wystawała mu zza koszuli”. Sama dżungla nie był szczególnie atrakcyjna: nie można gadać, biegać, i trzeba uważać. Uważał wiec, ale jak tylko coś przed nim się zadziało, to zaraz postawł uszu. Mandalorianin z  synem i karabin byli ciekawsi niż obserwacja zwierząt*

Tangorn - 2012-01-22 12:47:35

Dopóki polowali to musieli utrzymywać ten rygor, ale w drodze powrotnej trochę sobie popuszczą, więc rozmawiać będzie można i trochę pobiegać. Teraz jednak trzeba było iść przed siebie i siedzieć cicho.
Ojciec nadal uczył syna różnych rzeczy, między innymi na żywo pokazywał mu jak wygląda tropienie i jak się odczytuje ślady zwierząt pozostawione na ziemi. Dral zauważył od razu to zainteresowanie Malkita, więc się zapytał Mando, czy szelek mógłby dołączyć. Starszy zabrak zgodził się i włączył chłopca do tego wykładu, co pewnie Malkita bardziej zainteresuje niż wypatrywanie zwierzyny. No i nowe znajomości nawiąże. Wcześniej jednak klon uprzedził szelka, by ten na razie o wymyślonych stworzeniach nie wspominał.

Malkit - 2012-01-22 12:49:39

*Zatem Malkit bardzo chętnie wyprzedził swoich i pare kroków by wsadzić łeb miedzy mandalorianina a jego syna, choć pewnie i tak nic nie usłyszy, bo oni rozmawiają „na hełmach”. Ale przynajmniej cos się zadzieje*

Tangorn - 2012-01-22 12:57:02

Podłączyli go do swojej sieci, więc Malkit wszystko słyszał w swojej słuchawce. Zabrak pokazywał synowi i szelkowi ślady na ziemi i uczył jak je rozpoznawać i interpretować, m.in. jak wielkie było zwierze, czy było zdrowe czy ranne, czy szło spokojnie czy uciekało. Pokazywał również połamane gałęzie i łodygi, pokazywał otarcia na drzewach i ślady na mchu. Same niezbędne do polowania rzeczy.
Czas im tak mijał, można by rzec nudno, aż tu nagle wszyscy w hełmach usłyszeli rozkaz "kryć się!". Dral momentalnie dopadł do Malkita i przycisnął go do ziemi. Klon przygotował karabin i rozejrzał się po okolicy. I wtedy zostali zaatakowani przez potężne, latające bestie przypominające wyrośnięte nietoperze. Starsi Mando strzelali ze swoich karabinów a młodsi szybko do nich dołączyli. Znajdowali się w trochę kiepskim miejscu, by przestrzeń między drzewami była spora, najwyraźniej niedawno jakiś pień się zawalił i jeszcze nic go nie zastąpiło. Nietoperze zaś sprawnie manewrowały między pniakami.

Malkit - 2012-01-22 13:11:05

*Malkit był bardzo zainteresowany, szkoda tylko ze nie mógł gadać tak swobodnie jak inni. Ślady w marszu obwąchiwał, węch miał daleko lepszy niż humanoidy, a to mu pozwalało bardziej siew  sytuacje wczuć. trzeba było mu tylko na bieżąco wdrażać, to się angażował.
A kiedy krzyknięto „Kryć się” – zamarł na chwile, i tylko łepek w jedną, w druga, i już Elza na ziemi, przyciśnięty, ale nie wiedział przez kogo bo za szybko to się stało.
Przekręcil się na bok, i ujrzał olbrzymi cień przemykający nad nimi, jakby zaraz miał zacząć padać deszcz. Zadarł łepek i zobaczył je. Wtedy już wszyscy strzelali wiec i Malkit wygrzebał ten swój plasterek i zaczal strzelać. Jednak gdyby jego wytrzeszczone teraz oczy mogły zabijać to by wszystkie leżały martwe…*

Tangorn - 2012-01-22 13:17:17

Atak trwał może z dwie minuty, strat po obu stronach nie odnotowano, jedynie kilka atakujących nietoperzy zostało postrzelonych, co przesądziło o ich odwrocie. Gdy sytuacja się uspokoiła to wszyscy zaczęli wstawać ze swoich miejsc, a Dral od razu zajął się Malkitem.
- Nic ci nie jest? Byłeś kotep - odważny.
Pochwalił go klon i pomógł mu wstać, czochrając go po głowie. Przy okazji też sprawdził, czy jest cały i czy czasem jakieś mrówki go nie obsiadły, bo te małe paskudy bywały irytujące.
- To były młode drexle, paskudne stworzenia. I groźne. Teraz wiesz czemu nie pozwalamy bawić się w lesie, nigdy nie wiadomo kiedy coś zaatakuje... i z której strony
Dla nowo przybyłych dzieciaków zakaz wstępu do dżungli wydawał się głupi, ale po pierwszej wyprawie w jej głąb zmieniali zdanie automatycznie. A póki co tą wyprawę można uznać za spokojną.

Malkit - 2012-01-22 13:23:03

*Malkit miał taką strukturę skóry, ze mrówki nawet jak weszły to szybko spadną. No, chyba ze weszły już na grzywę, wtedy nie. Malkit wstał. Nogi miał trochę gumowe, oczy wytrzeszczone, a blaster cały czas w łapie. Opierał się na nim o podłoże. *
Chujowe są one… *podsumował. Od razu – jaki grzeczny!*

Tangorn - 2012-01-22 13:29:06

- Zgadzam się, bardzo chujowe... ale podobno przejażdżka na grzbiecie dorosłego drexla to niezapomniane przeżycie. W niektórych obozach wykorzystuje się je jako wierzchowce
Dral marzył o tym, by się takim przelecieć. Od jakiegoś czasu kontaktował się z obozami mającymi oswojone bestie. W wolnej chwili pewnie skorzysta z tego. Bardzo chciał poczuć wiatr we włosach i szybować pośród chmur, obserwując wszystko z góry. Lot myśliwcem to nie to samo.
- Chwila odpoczynku i ruszamy dalej
Zarządził przewodnik. Mieli trochę czasu, więc dołączył do nich Tracyn.
- Chodźcie, pokażę wam coś...
No i odciągnął Drala i Malkta od reszty grupy. Zaczeli się wspinać po lekkim zboczu.

Malkit - 2012-01-22 13:36:44

Nie możemy! *zaoponował Malkit, kiedy Tracyn po nich przyszedł* Nie możemy oddalić się bo małpa urwie nam jajka! *Piszczał cichutko, by jednak wrócić do grupy. Widać przeżycie sprzed chwili jak i ustawiczne straszenie w obozie sprawiły, ze Malkit wolał zbijać siew  stado jak największe z innymi mandalorianami, no ale szedł za braćmi, najwyraźniej uważając ze stado trzyosobowe jest bezpieczne niż dwu i nie może ich puścić samych*

Tangorn - 2012-01-22 13:41:54

- Spokojnie, nie odejdziemy daleko... o już prawie... no! Patrzcie i podziwiajcie
Rzekł Tracyn po wdrapaniu się na szczyt małego wzgórza. Ulokowali się tuż obok masywnego pniaka, którego korzenie dawały oparcie dla ich nóg i rąk. Klon tymczasem wskazywał Dralowi i Malkitowi jakąś rozległą rzekę, lub nawet jezioro. Ciężko było coś dostrzec, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ale później, po dokładniejszym przypatrzeniu się można było zobaczyć stado jakichś zwierząt schodzących w dół zbocza ku wodzie. Tam zaś już była jakaś grupka zwierząt, dosyć sporych, sądząc po tym, że widać je z tej odległości. No i też las w tamtym rejonie wydawał się jaśniejszy, a kolory były żywsze, a roślinność bujniejsza. Ta część dżungli była zdecydowanie młodsza.
- Tam zmierzamy, ale nieco okrężną drogą. Zejście tym zboczem jest niebezpieczne

Malkit - 2012-01-22 13:48:32

*Malkit miał grzywe najeżoną, tak ze gdyby mu położyć bezwładnie rekę na głowie to by sama w dól nie zjechala nawet jak ten miał szyje niemal prostopadle do podłoża. I tak patrzył na to jeziorko… rzeczkę czy zatopże po prostu, do której zmierzali*
Ty ustrzel ty tego ciukata stąd, my przyjdziemy i jego zabierzemy my… *szepnął do Tracyna, wskazując lufa blastera stado zwierzat*

Tangorn - 2012-01-22 13:53:41

- Ej wtedy nie byłoby całej zabawy!
Oburzył się Tracyn, bo po części też o to w tym polowaniu chodziło. Mando używali starego i bardzo podstawowego sprzętu, chociaż mogliby użyć tylko nowiutkich rzeczy i całe to polowanie ograniczyłoby się do godzinki.
- Polując według starych sposobów okazujesz szacunek dżungli. No i przy okazji zawsze możesz się czegoś nowego nauczyć
Dxuńskie lasy Mando traktowali z szacunkiem i czcią, nie pozwalali też by się tutaj zagnieździli jacyś korporacyjni drwale czy myśliwi polujący tylko dla skór i mięsa, by to sprzedać. Częściowo dzięki nim Dxun pozostaje takie samo od wieków.

Malkit - 2012-01-22 13:59:48

Ale może tesz htoś umarnąć… *przypomniał logicznie. Umarnąć można, o utracie jajek już nie wspominając. Ale się nie kłócił. Widać miał w  sobie wystarczająca odwagę, a i zadziorności mu nie brakowało. Szacunek dla dżungli przyjdzie z czasem. Na razie miał sam Malkit niestety myślenie komercyjne, w końcu dużo czas spędził pod skrzydłami cochrelu*

Tangorn - 2012-01-22 14:05:07

- Bez ryzyka nie ma zabawy... poza tym polowanie tradycyjne niesie ze sobą ten dreszcz emocji, niepewność sukcesu. No i każdy powrót z dżungli w jednym kawałku to sukces, który czegoś może cię nauczyć. Dżungla daje nam schronienie i pożywienie, pozwala też sprawdzić naszą odwagę, siłę, determinację, wolę przetrwania. Tylko silni tutaj żyją, aruetiise by zdechli po kilku minutach
Tracyn doskonale rozumiał idee Dxuńskich lasów, Dralowi to trochę trudniej przychodziło, też miał nieco komercyjne spojrzenie na rzeczywistość. Preferował bardziej cywilizowane rejony. Dlatego też odstawał nieco na tle pozostałych Fibali, którzy czuli się tutaj jak ryby w wodzie.
- Dobra a teraz ślizgiem w dół!
No i Tracyn jako pierwszy siadł na tyłku i zaczął zjeżdżać po ziemi i trawie a Dral zaraz za nim, w kierunku grupy Mandalorian.

Malkit - 2012-01-22 14:32:11

Sały dzień chujowo… *Podsumował Malkit, po czym wział blaster w żeby i ruszył za braćmi. Ale w przeciwieństwie do nich nie zjeżdżał „ślizgiem w duł” – po prostu biegł niemal pionowo głową w dół, galopował, skacząc przez konary, czego jedi by się nie powstydził. Ze dwa razy upadł, staczał się, ale wystarczyło czegoś się zaczepić i już biegł. Pieknie to wyglądało, kiedy grzywa trzepotała za Malkitem. Wyprzedził zabraka z jego synkiem, galopowal miedzy mandaloroianami, ale nie wyprzedził przewodnika – wookiego. Jak w stadzie szel*

Tangorn - 2012-01-22 14:37:03

- Nie znasz się
Odciął się Tracyn. Bracia mieli trudniejsze zejście, bo nie byli tacy zwinni jak szele, więc musieli omijać konary, czasem hamować i wstawać, dotarli więc na dół dużo później. I tym razem to Dral zamykał pochód a Tracyn ruszył za Malkitem.
Wookie przewodnik zaś ryknął głośno na Malkita, by ten nie pchał się za bardzo, ale pewnie i tak tego chłopak nie zrozumie. Pochód znowu się uformował i ruszył.

Malkit - 2012-01-22 14:39:35

*Już na dole Malkit strzepnął się jak mokre zwierze i sapnął głośno, tez jak zwierze, oczyszczając drogi oddechowe z drobnoustrojów które dostaly się tam podczas „zbiegu”.
Już na dole był grzeczny, czekal na swoich, czyścił pióra na łapach za pomocą zębów, i kiedy można było – ruszył dalej, już wyraźnie rozgrzany, a  wiec i bardziej rozluźniony*

Tangorn - 2012-01-22 14:48:08

Dalsza część wędrówki przebiegała spokojnie a Tracyn był bardziej rozmowny niż brat. Pokazywał Malkitowi różne rośliny i mówił mu, czy są jadalne, czy trujące, czy mają jakieś właściwości czy to po prostu chwasty. Czasem wypatrzył jakieś zwierze, które oczywiście szelkowi też pokazywał, by się uczył. Nie wiadomo kiedy przyjdzie mu znowu wejść do dżungli, więc niech się nauczy jak najwięcej.
Po jakieś godzinie marszu w końcu zbliżyli się do rozlewiska. Tutaj się rozdzielili i w końcu bracia szli razem z Malkitem.
- Teraz się nie odzywaj... uważaj jak chociaż, musimy być jak najciszej. Im bliżej podjedziemy tym lepszy strzał będzie... najlepiej celować w szyję.

Malkit - 2012-01-22 14:53:13

*Jak jakaś roślina była jadalna (co Tracyn pokazywał) to Malkit zjadał ją niemal natychmiast. Zwierzęta tez był chętny łapać i jeść.*
A to ślimak! *Stwierdził w  pewnym momencie, i oczywiscie odkleił z drózki, z  konara slimaka wielkości dloni i pokazał Tracynowi niemal pod nos*
Jego zjemy w domu *Malkit polował na całego. Owad jeszcze poruszał nóżkami w sprzączce, choć podczas „zbiegu” troche się pogniótł. teraz w drugiej sprzączce znalazł się slimak.
Szel dołączył, i kiedy kazano mu milczec: milczal. I tak był zadowolony bo już dwa zwierzaki upolował.*

Tangorn - 2012-01-22 15:04:18

Zjadane rośliny nie zawsze były smaczne, część z nich nadawała się jedynie jako przyprawy do innych posiłków. Zaś ślimaka nikt mu nie odbierał, jeśli chce go sobie jakoś przyrządzić z Seco to droga wolna. Pewnie i tak skończy się na tym, że to Tang nad tym się będzie głowił.
Podczas skradania bracia rozdzielili się nieco, by zmniejszyć ryzyko ucieczki zwierzyny, od której dzieliło ich jakieś sto metrów .Musieli jednak podejść trochę bliżej, by mieć czysty strzał.
Ich ofiara była dwunożnym gadem o silnych nogach zakończonych trójpalczastą, wyposażoną w ostre pazury stopą. Ręce były krótsze i służyły jedynie do wpychania sobie do gęby liści i jakichś znaleźnych owoców. Najgroźniejszą bronią była jednak głowa, na szczycie której była mocna, koścista wypustka służąca do ataku. Taka rozpędzona bestia mogła pogruchotać napastnikowi kości, mimo, że roślinożerca był wzrostu człowieka.

Malkit - 2012-01-22 15:10:33

*I tak sobie szli. Malkit zawahał się, ale ostatecznie poszedł za Dralem, żeby nie zostawać sam goły między braćmi. A tak będzie ogonem jednego z nich. Dostrzegł w końcu zwierza. uszu postawił, i wytężył wzrok, by się lepiej przyjrzeć, a jak już się przyjrzał, to szepnął cichutko w mikrofon* O, Ed!
*Wielkie stalowe bydle o którym wspomniał tez mialo dwie nogi, krótkie rączki które mu właściwie do niczego nie służyły, i atakował łbem*

Tangorn - 2012-01-22 15:20:52

Zbliżali się bardzo powoli, ale metodycznie. Pozostali Mando polowali w innych częściach polanki. To polowanie było też forma zawodów, bo mogli ze sobą zabrać jedynie dwie zdobycze, więc kto pierwszy ten lepszy. A gdy osiągnie się już limit to wtedy pozostali muszą się wycofać.
Dral był już bliski oddania strzału, gdy w słuchawce rozległ się głos zastępcy wookiego.
- Mamy dwie ofiary, reszta się wycofać
Tracyn warknął, ale odstąpił. Zabicie kolejnego zwierzęcia byłoby tylko marnotrawstwem, a sam na swoich plecach takiego bydlaka nie poniesie.
- No to koniec zabawy... Malkit, nie musisz się już chować
Bracia byli trochę zawiedzeni, no ale niestety takie życie.

Malkit - 2012-01-22 15:26:32

*Malkit wyprostował się i wyjrzał zza krzaka*
So stało? Szepną ł, bo nie kapował – jakie dwie ofiary? Dwa zwierzęta zabili?
W każdym razie – mając chwilę czasu Malkit rozejrzał się. Dostrzegł opasłą żabę, wiec hops – i już miał ją w łapkach. Niestety zaczęła się wyrywać a  była wielka jak strusie jajo, wiec Malkit tylko wargi cofnął i raz klapną zębami, a  nogi żaby padły bezwładnie po tym jak zęby Malkit zmiażdżyły jej glowę.
Szel nie przejęty niczym zaczął przywiązywać martwą żabę do swojego pasa*

Tangorn - 2012-01-22 15:43:16

- Nie weźmiemy ze sobą więcej niż dwóch upolowanych zwierząt. Jedna taka gadzinka waży z 60 albo i 70 kilo, we dwóch trzeba nieść.
Tracyn wyprostowany już wracał do grupy, podczas gdy Dral pilnował Malkita. Zauważył jego kolejną ofiarę i uśmiechnął się pod hełmem. Smykałkę do polowania ma, w przyszłości byłby z niego świetny łowca. Może nawet taki jak ich przewodnik. Growhar był legendą wśród Mandalorian, urodził się ponad dwieście lat temu a od stu był Mando. Przez ten czas stał się chyba jednym z najlepszych łowców w Galaktyce i powiadają, że nigdy nie przegrał żadnego pojedynku. Nie interesuje go jednak polityka czy wojny, jedynie polowania.
- Chodź Malkit, popatrzysz sobie z bliska na naszą zdobycz

Malkit - 2012-01-22 15:45:42

*Zadarł łepek i zaklekotał wesoło, po czym ruszył za nimi, znowu z ogonem zadartym, co sugerowało zadowolenie. Chętny był do oglądania zwierzęcia, bo jak wiadomo był doktorem zoologii i zoofilii*

Tangorn - 2012-01-22 16:07:20

W końcu dotarli do małej polanki (nazwijmy ją tak umownie) gdzie zebrała się już reszta grupy. A po środku leżały dwa ciała martwych zwierząt, oba miały przestrzelone gardła, z których sączyły się resztki krwi. Wookiee trzymał w ręku wielki nóż i przygotowywał się do sprawdzenia zwierzyny. Przyklęknął przy pierwszym ciele i wprawnym ruchem rozciął brzuch.
- Będzie sprawdzał wątrobę, jeśli jest zdrowa to zabieramy ze sobą ciało, jeśli są ślady choroby to zostawiamy
Poinformował Malkita Tracyn, bo ten pewnie będzie ciekaw czemu brzuch jest rozcinany teraz a nie w obozie.

Malkit - 2012-01-22 16:10:36

*Był ciekawy, podszedł blisko, wyciągnął szyję i patrzył. Flaki go nie raziły, a  rozcinanie brzucha teraz było łatwe do wytłumaczenia, nawet dla Malkita: bo jeśli zwierze jest chore to po co je ciągnąc tyle drogi by potem wywalić. Poza tym żeby dostać się do wątroby, to trzeba wywalić flaki które tez trochę ważą wiec po wywaleniu flaków lżej się niesie. No i flaki zjedzą sobie tutaj jakieś zwierzątka*

Tangorn - 2012-01-22 16:19:33

Malkit dobrze rozumował, im więcej zbędnych narządów teraz wywalą, tym łatwiej im będzie nieść całe ciało. A te resztki zjedzą jakieś ścierwojady, których pełno tutaj było.
Dzisiaj mieli szczęście, bo oba martwe osobniki były zdrowe. Wookiee wstał i wytarł ręce o wystającą trawę a tymczasem czwórka Mando przyniosła dwa grube badyle, do których przywiążą ciała, by łatwiej się je niosło. Flaki tymczasem walały się po ziemi i nikt się tym nie przejmował.

Malkit - 2012-01-22 16:22:33

*Malkit sam był jak zwierze. Podszedł, powąchał sobie flaki, powąchał zwierzęta, oblizał zakrwawiony pysk który ubrudził się podczas tych czynności. terkotał zadowolony* Tesz mam! *pochwalił się przechodzącemu mandalorianinowi, machając uwiązaną do paska za nogę żabą*

Tangorn - 2012-01-22 16:34:35

- Niezła zdobycz
Pochwalił Mando, nie przerywając swojej pracy, która polegała na przywiązaniu nóg do kostura za pomocą cienkiej linki. Jego towarzysz robił podobnie z rękoma. Tak wiszące ciało lepiej balansowało podczas noszenia.

Malkit - 2012-01-22 16:40:46

*Malkit sobie usiadł pomiędzy nimi i patrzył, to na jednego, to na drugiego. Ogon okręcony naokoło ciała tylko końcówkę zwijał i rozprężał*

Tangorn - 2012-01-22 17:17:23

Po kilku minutach w końcu wszystkie przygotowania zostały ukończone i reszta ekipy była gotowa do drogi. Młodzi Mando trochę biegali po polanie i sami sprawdzali różne zakamarki, obserwowali zwierzęta, ale gdy zarządzono wymarsz to od razu stawili się przy ojcach.
No i wyruszyli, gęsiego. Wookiee szedł na przedzie a za nim dwójki z martwą zwierzyną. Między nimi swobodnie poruszali się chłopcy a pochód zamykali bracia i pewnie też Malkit.

Malkit - 2012-01-22 17:45:40

*Malkit tez. Podczas czasu wolnego na polanie próbował uzupełnić swoje łupy, ale nie udało mu się złapać jaszczurki która wpełzła do norki a żuczek śmierdział moczem. Tak wiec tu Malkit nic nie upolował. Ale miał już trzy: poczwarkę, ślimaka i żabę. Na obiad wystarczy*

Tangorn - 2012-01-22 18:04:53

Droga powrotna mijała już w znacznie luźniejszej atmosferze, można było nieco oddalić się od grupy, rozmawiać głośno, pytać co i jak. Na szczęście nikt ich nie atakował, chociaż Dral z Tracynem widzieli jak małe stadko maalraasów podąża za nimi, skuszone zapachem łupów Mandalorian. Ale najwyraźniej nie czuły się na siłach, by zaatakować większą grupę.

Malkit - 2012-01-22 18:08:39

*Malkit bezskutecznie próbował sobie coś dołożyć do łupów. na tle dwóch utłuczonych gadów jego łupy wyglądały marnie i był niezadowolony dlatego stał się taki wybredny. Tylko jedno zwierze dołożył – zielonego węża długości około metra, oczywiście uprzednio zapytawszy czy nie jest jadowity. Potem odgryzł mu łeb, sprawdził wątrobę i wziął*

Tangorn - 2012-01-23 11:51:20

Droga powrotna zajęła im nieco więcej czasu, bo choć nie skradali się tak jak wcześniej, to jednak taszczenie dwóch sporych gadów spowalniało całą grupę.
W końcu dotarli do obozu a tam oczywiście ucieszyli się z kolejnej owocnej wyprawy, no i oczywiście najbardziej cieszył ich fakt, że nikt nie zginął ani nie został ranny. Upolowane gadziny odniesiono do miejscowego rzeźnika, który się już nimi zajmie. A reszta grupy rozeszła się do domów. Dral z Tracynem oddali pancerze i zabrali Malkita do siebie do domu by go umyć, bo jednak trochę śmierdział. Oni w sumie też. A potem przyjdzie czas na opowieści o pierwszym polowaniu szelka.

www.sleepzon.com/tafuna-hotels-as-900051199-da www.sleepzon.com/rohero-hotels-bi-6034027-sv internet kurów rynek konkursów sms warszawa przeprowadzki