Throul - 2012-04-19 19:25:21

Orbita Coruscant. Miejsce tak bliskie serca Imperium. To tu zatrzymywane na kontrole są wszystkie statki zmierzające ku planecie. Jak zwykle trzeba było czekać w długuej kolejce promów, myśliwców i innych statków na kontrolę by móc dostać się na planetę. T'kul nie spędził tego czasu bezczynnie.
- Bzyk nadasz wiadomość na Coruscant do Jego Wysokości Imperatora.
Droid bzyknął zdziwiony ale szybko zameldował gotowość do nagrywania. T'kul zamyślił się jakby tu zacząć. Po chwili wziął głęboki oddech i dał znak droidowi by nagrywał.
- Lordzie. Nazywam się T'kul. Z pewnością mnie nie znasz, a może i tak. Byłem jednym z Jedi. Byłem. Teraz, jeśli Lord pozwoli chciałbym służyć Tobie po Ciemnej Stronie Mocy. Jeśli się zgadzasz się prosiłbym o odpowiedź. Zatrzymuję się na Coruscant do dyspozycji Waszej Impetatorskiej Mości i służb mu podległych. Z poważaniem oddany Imperium T'kul.
Bzyk zabzyczał na znak, że nagranie głosowe zostało zrobione i wysłane. Teraz trzeba było jedynie uzbroić się w cierpliwość.

Moc - 2012-04-19 19:40:02

Bezposred nich namiarów do Imperatora nikt nie miał, za wysoka poprzeczka, ale holoczęstotliwości Pałacu Imperialnego były powszechnie dostępne, więc i tam wiadomość się udała. Odpowiedzi nie było przez jakiś czas, bo urzędnicy musieli wszystko przepuścić przez odpowiednie służby, ale w końcu T'kul dostał krótką wiadomość ze wskazanym punktem wejścia do atmosfery a potem namiary na hangar, do którego miał lecieć. Wiadomość sformułowana była jak rozkaz i próby ucieczki nie będą mile widziane, zwłaszcza że na radarach pojawiła się już eskadra myśliwców TIE z grupy szybkiego reagowania. Eskorta.

Throul - 2012-04-19 19:52:36

T'kul potwierdził przez radio podane mu namiary. Trochę go zraził szorstki ton, ale nie wymagał luksusów miłej popołudniowej pogawędki przy kawie i ciasteczkach. Skierował myśliwiec w atmosferę ku wyznaczonemu punktowi lądowania. Myśliwcami TIE się nie przejął. Gały i tak nie bardzo mu mogły zaszkodzić. Nie bardziej niż pościg przez Imperium i Jedi razem wziętych. Tak więc musiał i chciał przyłączyć się do imperialnych. Wylądował we wskazanym mu punkcie i wyłączył silniki. Sprawdził wszystkie obwody itd by myśliwiec był w stanie wystartować wtedy kiedy będzie musiał, a nie wiedział czy nie czeka go ucieczka. Wysiadł z myśliwca i wyciągnął z niego Bzyka. Czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

Moc - 2012-04-19 19:59:49

Myśliwce mogły go bez problemu zestrzelić, gdyby próbował zwiać. Może i super opancerzone one nie były, ale za to bardzo szybkie, zwrotne i nieźle uzbrojone. No i samą liczbą przytłaczały T'kula w jego starym myśliwcu.
We wskazanym hangarze dosyć szybko pojawił się pełen oddział szturmowców uzbrojonych po zęby i wszyscy bez wyjątku celowali w T'kula. Żołnierze byli klonami, wiec zachowali pełną dyscyplinę i idealny szyk, nie okazywali też strachu ani zwątpienia. Byli w pełni oddani Imperium. Nikt jednak nie podchodził bliżej, zachowywali bezpieczną odległość, wyraźnie na kogoś czekali.

Throul - 2012-04-19 20:10:44

Obrócił się w stronę szturmowców. Nie by zaskoczony. Nie po tej wiadomości, którą wysłał. Ciekawe jednak było to, że szturmowcy czekali na kogoś. To czekanie mogło trochę potrwać toteż T'kul usiadł wolniutko na betonie hangaru tak, by nie dać powodu do naciśnięcia spustu celującym w niego wojakom. Obie ręce trzymał na wodoku i nawet nie próbował sztuczek z Mocą. Zbut był osłabiony by to zrobić, to raz, i nie chciał zwady z imperialnymi, to dwa. Pragnął zdobyć potęgę i Moc by móc dokonać zemsty na Jedi i nie tylko. Oddychał spokojnie choć sama wzmianka o Jedi powodowała w nim gniew i nienawiść.

Moc - 2012-04-19 20:20:50

W końcu w hangarze zjawiła się oczekiwana osoba. Był to wysoki, młody człowiek o ciemnych włosach i dosyć przystępnej aparycji. Przez niektórych mógłby być nawet nazwanym przystojnym.
Ubrany był w czarne szaty uzupełnione czerwonymi elementami, a przy jego pasie zwisała rękojeść miecza świetlnego. Bez wątpienia był to imperialny inkwizytor. Bez strachu ruszył w stronę T'kula, mierząc go pogardliwym spojrzeniem. W końcu zatrzymał się kilka metrów przed nim.
- Wstawaj psie i mów kim jesteś, inaczej cię zabiję
Człowiek mierzył pau'anina wzrokiem, wykrzywiając usta w uśmieszku pogardy i wyższości. Nienawidził nieludzi, podobnie jak 90% społęczeństwa Imperium.

Throul - 2012-04-19 20:36:36

Jakby nigdy nic T'kul odwdzięczył się inkwizytorowi pogardliwym spojrzeniem nie przejmując się już szturmowcami. Wstał. Górował nad swoim rozmówcą wzrostem toteż uśmiechnął się z pogardą dla inkwizytora i z wyższością. Usłyszawszy pytanie, a właściwie rozkaz uniósł brwi w udawanym zdumieniu.
- Cóż to? Oczu nie macie? Uszy wam mkodkiem zarosły? Umysł od nieróbsta się przytępił? A może nie dostaliście mojej wiadomości?
Spytał obłudnie by następnie wyziębić głos, pozbawić go jakichkolwiek oznak emocji.
- Nie sądzę. Gdybyście nie dostali wiadomo§ci nie przygotowalibyście tego komitetu poeitalnego.
Ostatnie zdania były naszprycowane ironią tak bardzo, że tylko głupiec by się nie połapał. T'kul patrzył prosto w oczy inkwizytora bez cienia strachu czy obawy.
- Dobre wychowanie nakazuje się najpierw przedstawić zanim zapyta się o czyjeś imię.
Powiedział tonem mentpra strofującego maluczkich.

Moc - 2012-04-19 20:46:31

Inkwizytor tylko uniósł rękę i momentalnie T'kul poczuł na swoim gardle morderczy ucisk krtani, jak gdyby ktoś na prawdę silny zacisnął na niej swoje łapska chcąc go udusić.
- Grzeczniej psie.
T'kul nie miał tutaj żadnych praw, był kompletnie nikim, to Inkwizytor w tej chwili miał przewagę, znajdował się w końcu w sercu Imperium. Mógł bezkarnie zabijać kogo chciał i nikt by mu się nie sprzeciwił. No i słuchał rozkazów jedynie Wielkich Inkwizytorów. Vadera i Imperatora, nikogo więcej.
W końcu po kilku dłuższych chwilach silnie pchnął T'kula na jego myśliwiec i uwolnił uścisk.
- Jeszcze raz, kim jesteś
Człowiek nawet nie podnosił głosu, mówił spokojnie jak gdyby omawiali bardzo nudną kwestię regulaminu.

Throul - 2012-04-20 16:11:03

Trzeba było przyznać bez bicia, że nagły atak zaskoczył go... nieco. W końcu jakiś efekt jego słów być musiał. Nie spodziewiał się też duszenia, raczej szybkiego cięcia mieczem. Jak widać Inkwizytor hołdował zasadzie, że karaluchy zabija się podeszwą buta a nie strzelając do nich z działa turbolaserowego. Tak czy inaczej efekt zaskoczenia T'kula się powiódł, jednak by złamać go trzeba się było trochę bardziej postarać. "Głupi, i tępy. Ciekawe czy wszyscy imperialni są tacy?" - pomyślał z nienawiścią o inkwizytorze. "Gdyby nie ta obstawa mógłbym wziąć jego świetlny miecz i przefasonować mu facjatę." - planował w myślach.
- Jestem T'kul, co zapewne wiesz z wiadomości jaką do was wysłałem z orbity. O ile oczy ci pizdą nie zarosły to widzisz, że jestem Pau'anem. Czego tu szukam? Szukam Mistrza mogącego pokazać mi i nauczyć potęgi ciemnej strony. Chcę móc tropić i zabijać te ścierwa Jedi.
Odpowiedział spokojnie, choć wspomnienie o jedi wzbudziło w nim nowe pokłady gniewu i chęci zemsty.

Moc - 2012-04-20 18:02:22

Odebranie miecza Inkwizytorowi raczej by się nie udało, bo ten otoczony był Barierą Mocy, która uniemożliwiała bezpośrednią ingerencję na jego ciało, jak np. zmiażdżenie serca mocą czy złamanie kości. Uniemożliwiała też odebranie mu miecza świetlnego dzięki Mocy. Jedynie ktoś znacznie potężniejszy mógł przełamać jego ochronę. Bariera była jednym z podstawowych zasad pojedynkowania się mocowładnych. Kto o tym zapominał ginął szybko.
- Gówno mnie obchodzi jak się nazywasz, pytam kim jesteś
Nadal dopytywał się Inkwizytor chociaż pewne informacje wyczytywał z jego aury. Poza tym nie podobał mu się ton pau'anina, więc dobył swojego miecza świetlnego i aktywował klingę o czerwonym ostrzu.
- Jeszcze raz okażesz mi brak szacunku a pożałujesz ścierwo. Teraz jesteś nikim, zdanym na moją łaskę i niełaskę, rozumiesz? Ścierwo?

Throul - 2012-04-20 19:35:57

I on otoczył się barierą mocy. Nie chciał drugi raz być zaskoczony nagłym atakiem.
- A jak sądzisz?
Spytał butnie uśmiechając się ironicznie. Rozzłościł inkwizytora. Ha! Teraz tylko trzeba było przeżyć co w obecnej niezbyt ciekawej sytuacji mrocznego jedi było dość trudnym zadaniem. Gdy inkwizytor wyciągnął i aktywował miecz T'kul zaśmiał się szyderczo. Wbrew jego przypuszczeniom inkwizytor okazał się być głąbem chcącym zabić muchę strzałem z armaty. To był plus. Z idiotami walczyło się zazwyczaj lekko miło i przyjemnie, a przedewszystkim szybko.
- Ścierwo...
Zaczął się śmiać jak na psychopatę przystało będąc jednak w stałym pogotowiu do robienia uników.
- Czy wy innego słowa nie znacie?
Spytał ocierając wyimaginowane łzy rozbaeienia. Zaraz jego ton stał się zimniejszy od górskich lodowców.
- Jesteś tylko sługusem, chłopcem na posyłki. Nie zwykłem takim jak ty odpowiadać, psie.
Powiedział z jawną pogardą w głosie.
- Mam jednak dziś dobry dzień i zrobię dla ciebie wyjątek. Jestem wyjętym spod prawa byłym cnotliwym rycerzykiem Jedi. Jestem mrocznym jedi na służbie u Lorda Sidiousa.
To powiedziawszy z szacunkiem pochylił głowę i przyklęknął na jedno kolano nie tracąc jednak czujności.

Moc - 2012-04-21 14:22:28

Twarz inkwizytora pozostała lodową maską, nieprzeniknioną i chłodną. Mimo, że był upadłym Jedi to jednak panował nad swoimi emocjami i nie dawał im się ponieść w rozmowach z czymś tak słabym jak T'kul.
- Może i jestem sługusem kogoś potężniejszego. Ale za to ty jesteś nikim.
Inkwizytor niespodziewanie pchnął Mocą T'kula ponownie posyłając go na jego maszynę, po czym przytrzymał go tam, z łatwością łamiąc barierę pau'anina, którego zakażony trucizną organizm znacznie osłabił jego potencjał Mocy.
- Mrocznym Jedi na służbie u Lorda Sidiousa? No, no, nie tylko jesteś głupi, arogancki ale też szalony.
Wycedził zimno przez zaciśnięte zęby, po czym podszedł do unieruchomionego byłego Jedi i jednym wprawnym ruchem dłoni skierował swoją klingę ku jego dłoni, odcinając ją od reszty ciała. A potem cofnął się o krok i przyciągnął do siebie ciało T'kula a potem rzucił nim w stronę drużyny imperialnych szturmowców niczym szmacianą lalkę. Pau'anin upadł u stóp odzianych w białe pancerze klonów.
- Skuć go, zobaczymy jak szybko wyparuje jego arogancja w pokoju przesłuchań.

Throul - 2012-04-21 14:55:42

No tak. Teraz pod wpływem trucizny nie był w stanie się bronić ani atakować. Głupio zrobił przybywając tu tak szybko, zanim nie wyleczył się do końca. Trudno.
- Jesteś nikim.
wysyczał przyduszony mocą i to było ostatnoe co pamiętał bo uderzył potylicą w swój myśliwiec i stracił przytomność.

Moc - 2012-04-22 20:15:13

Szturmowcy bez śladu jakichkolwiek emocji zajęli się więźniem, skuli go i założyli mu obręcz neuronową. Standardowe postępowanie z więźniami Jedi, teraz nie mogli się skoncentrować by użyć Mocy.
- Zabrać go do więzienia na przesłuchanie
Osoby takie jak T'kul trafiały do oddziałów o najwyższym poziomie zabezpieczeń. Mawiano, że kto raz tam trafi to nie wychodzi stamtąd żywy. Nieludzkie tortury były na porządku dziennym.
Tak więc grupa powitalna upadłego Jedi udała się w wyżej wymienione miejsce.

Trax - 2012-05-05 19:37:43

Gwiazdy z poziomych, jasnych pasm zmieniły się w świecące punkciki. Statek wyskoczył z nadprzestrzeni nieopodal planety. Zaraz też, pomimo późnej pory, bo na planecie panowała noc w komunikatorze rozległ się trzask i czyjś oschły,nieprzujazny głos spytał.
- Do nieznanego statku. Przedstawcie się i pozostańcie na orbicie.
W odpowiedzi siedzący, a właściwie półleżący w fotelu pilota człowiek od niechcenia pstryknął przełącznikiem.
- Tu jacht "Pani Mgieł". Zrozumiałem.
Roległ się charakterystyczny lekko skrzekliwy, znany chyba wszystkim w Galaktyce głos pilota.
- Przyleciałem po żonę i syna. Są na planecie w szpitalu.
W radiu zapanowała nieoczekiwana cisza. Mały uśmiechnął się bardziej drwiąco niż dotychczas. Wiedział, że rozpoznano nazwę jego statku i jego głos. Pilot i reszta spali. On nie mógł zasnąć. Siedział więc w kabinie pilota z nadzieją, że już niedługo na własne oczy zobaczy swego pierworodnego syna. Teraz czekał na odpowiedź z planety. Do świtu zostały jeszcze trzy godziny.

EFECTOR - 2012-05-06 18:34:51

*Tymczasem w centrum kontroli lotów tego sektora…
W niewielkim pomieszczeniu z aparaturą łączności siedziało dwóch szturmowców*
-Ty… *Odezwał się pierwszy* A co byś zrobił, gdybyś się dowiedział, ze twoją siostre rucha ten wokalista z „Mocowładnych?”
*Drugi szturmowiec spojrzał na pierwszego przez wizjer hełmu, ale i tak wiodąc było zażenowanie*
Giss, ty tępy fiucie, ile razy mam ci powtarzać – ja jestem klonem, nie mam siostry!
- Oj… no to twoją matkę

*Wtem radar poinformował o zbliżającym się statku. Klon nawiązał łączność*
Do nieznanego statku. Przedstawcie się i pozostańcie na orbicie.
*Zaraz głośnik odpowiedział. Z  resztą bardzo znajomym głosem: Tu jacht "Pani Mgieł". Zrozumiałem…
Pierwszy szturmowiec zawył jak pojebany*
Oooo, słyszałeś to?! „Tu jacht "Pani Mgieł", jeeeeah… zrozumialem kurwa bez odbioru, jeaaaah!” *Zaczął się machac, symulując grę na gitarze*
Zabije ci ojca, zabije ci matke, a twojego kota nadzieje na łopatkę!
-Zamknij morde… Jacht „Pani Mgieł”, zostałeś pozytywnie zweryfikowany, ładuj na podanych koordynatach

*Koordynaty zostały wysłane*

Trax - 2012-05-06 18:45:09

Koordynaty dotarły do celu. Komputer wyświetlił je na monitorze. Throul zignorował je. Zamiast tego trzeci raz kliknął przełącznikiem.
- Tu jacht Pani Mgieł. Za pozwoleniem, zostaniemy na orbicie do rana. Pilot śpi a ja, wstyd się przyznać, nie bardzo sobie radzę z pilotarzem. Proszę o pozwolenie na pozostanie na orbicie. Również ze względów bezpoeczeństwa.
Powiedział do kontrolerów. Sięgnął do pulpitu, dzie był przycisk wzywający pilota do kokpitu. Tetaz cierpliwie czekał na decyzję z planety. Jeśli pozwolą im zostać na orbicie będzie mógł.sobie te kilka godzin odsapnąć po tym nic nie robieniu. Jeśli nie, zawoła pilota, a ten posadzi maszynę w wyznaconym punkcie.

EFECTOR - 2012-05-06 18:53:11

*Wysoce wykwalifikowani pracownicy popatrzyli po sobie*
I co? *zapytał Giss*
Gówno w zoo, odpowiedz mu! To twój idol przecież!
- Spierdalaj, to nie on. To niemożliwe, nigdy nie spotkałem nikogo sławnego, nawet pierdolonej pogodynki… „Pani mgiel”, tu kontrola lotów. Zezwalam na pozostanie na orbicie. Zleć do zatoki

*Zatoka była wyznaczonym przez boje miejscem gdzie statki mogły wisieć w oczekiwaniu na lądowanie*
Nie nadużywamy uprawnień?
- Chyba nie… może dostaniemy autografy… Zabije ci ojcaaaa, zabije ci psa… Jak ktoś stuknie ci żonkę, to będę to jaaaaaa….

Trax - 2012-05-06 19:07:06

Kontrola poszła mu na rękę. Mogli przenocować na orbicie. Throul musiał się cholernie wysilić by skierować statek do zatoki. Po długich bojach z komputerem, sześciu wiązkach chujów, spuchniętym dużym palcu u lewej nogi po kopnięciu statek znalazł się na miejscu.
- Tu Pani Mgieł dotarłem na miejsce. Przesyłam dane pasażerów i załogi oraz towarów jakie mamy na pokładzie.
Jedno dotknięcie ekranu i przekaz został wysłany gdzie trzeba. Wszystkoe dane jakie były potrzebne do wylądowania. Jako dodatek wysłał, już tak od siebie swoje dwa zdjęcia z autografem. Na szybkiego zrobił dopisek: Kontroli lotów na Coruscant z podziękowaniem.
Takiej pamiątki nikt zapewne się nie spodziewał. Mały wyłączył silniki. Ziewnął przeciągle. Pomimo narastających emocji dopadło go zmęczenie.

EFECTOR - 2012-05-06 19:23:13

To nie jest konieczne, kontrola osobowa odbywa się na lądowisku…
*Kiedy klon odpowiadał, Giss już wisiał na monitorze, przeglądając kolejne arkusze przesłane przez Thorula Traxa – jak się okazało – właśnie przez niego.*
Blu! Patrz, patrz, zdjęcia z autografem! *rzucił się na klona i zaczął łomotać go pięściami po ramieniu  z wrażenia*
Jak pokaże babci to zakwitnie z wrażenia!
- Zabije ci ojca, zabije ci babkę a z twojego chomika zrobię se kanapkę!
*Zaintonował przekornie Blu. Nie mól dziękować oficjalnie przez interkom, jeszcze by ich scignęła kontrola kontroli.*
Wszystko się zgadza. Możecie przelecieć na stanowisko 2, jest wolne
*To stanowisko było bardziej vipowskie, bo można było z niego zamówić sobie żarcie na wynos, dostarczane w hermetycznych pojemniczkach bezzałogowym statkiem na pokład.
Tak się odwdzięczyli.
Giss wydrukował sobie zdjęcie, ale nie śmiał go dotknąć. Patrzył tylko jak oniemiały iw  końcu oświadczył*
Musze do kibla…
*I poszedł*

Trax - 2012-05-06 19:46:13

- Tu Pani Mgieł. Zrozumiałem. Prosiłbym o małą  obstawę by nas fani nie stratowali.
Throul zachichotał w specyficzny i charakterystyczny dla siebie sposób. Nacisnął przycisk na pulpicie wzywając pilota. Sam nie dałby rady posadzić jachtu bezpiecznie na lądowisku. Pilot przybiegł wkrótce potem. Throul przekazał mu wszystkie potrzebne informacje. Pilot, choć zaspany jeszcze gładko posadził maszynę na lądowisku. Throul poszedł do rampy. Gdy statek wylądował on nacisnął przycisk. Rampa z sykiem opadła na durbeton. Mały wyszedł ze statku z lubością wdychając powietrze swojej ojczystej planety. Poniekąd był w domu. Sierociniec, w którym się wychował był jeszcze. Został nawet zasponsorowany przez Małego. Jemu nie zbyło, a sieroty miały lepsze niż on koedyś warunki. Pilot pobudził resztę załogi. Wszyscy dołączyli do Throula na lądowisku i przygotowali się do inspekcji. Zapewne gruntownej inspekcji. Dokumenty były już wysane, ale mimo to każdy miał co trzeba przy sobie.

EFECTOR - 2012-05-06 19:53:04

Przykro mi, sir… *odpowiedział klon, bezpieczny, ze za odmowę gwieździe Giss go nie pobije, bo pewnie trenuje zwieracze żeby się nie posrać zanim zdejmie te „pancerne gacie”* …nie mamy uprawnień by wysyłać obstawę osobom prywatnym *Może i artysta, ale nie wojskowy Imperium, ani nie osobisty gość imperatora*
Musi pan zadowolić się własną obstawa. Ale przylecieliście dosc niespodziewanie, myśle ze nie czatują na panów zadni agresywni fani
*Jak to rozegrał Trax to już jego sprawa. tak czy siak – wylądował ostatecznie bez problemów.
Jedynie oddzial inspektorów został poinformowany przez panów z kontroli lotów, wiec teraz wychylali się zza barierki i chichotali pod hełmami jak licealistki*

Trax - 2012-05-06 20:03:50

Throul widząc zachowanie inspektorów przewrócił teatralnie oczyma.
- Za grosz powagi.
Mrukną a ochroniarze zaśmoali się krótko. Podszedł do inspektorów i podał jednemu z nich swoje domumenty w zupełnym milczeniu i z poważną, niemal marsową miną. Reszta załogi poszła w jego ślady. Szczęściem pozostali członkowie zespołu przebywali w swoich willach. To Throul miał najwięcej na głowie. Był liderem i zarazem menadżerem. Za tę drugą funkcję nie brał zapłaty, choć pozostali nalegali. Ta kasa była przesyłana na sierocińce w całej Galaktyce. Podziękowań mieli tyle, źe możnaby nimi wytapetować połowę pomieszczeń na statku. Pani Mgieł była domem Throula. On nie.miał nigdzie stałego miejsca pobytu. Jak mówił: Moją ojczyzną jest Galaktyka.

EFECTOR - 2012-05-06 20:32:38

*Niestety, nastało imperium i sztuka została ocenzurowana. „Mocowładni” Traxa byli jedynymi „mocowladnymi” którzy mieli racje bytu w nowym ładzie i jednym z niewielu zespołów z gatunku cięższych brzmień których zostawiono przy „zyciu” bo akurat nie śpiewali o polityce ani chwalebnie o jedi. Choć ostatnio zaczynała chodzić fama, ze ich muzyka deprawuje…
Inspekcja sprawdziła dokumenty, ale żaden nie poprosił o autograf. Popodbijali, nie pytali o nic, nie weszli do statku na kontrole. Podziękowali i życzyli miłego dnia.
Thorul mógl isc gdzie chciał*

Trax - 2012-05-06 20:39:54

Podziękował.skinieniem głowy za szybkie i bezbolesne przeprowadzenie inspekcji. Swoją drogą na Pani Mgieł mógłby być schowany legion prawdziwych jedi i zapewne nikt nie posądził by o to muzyka. Statek jednak nie skrywał żadnych tajemnic. Throul wiedział, że imperialni nie mają poczucia humoru i wszelkie nielegalne środki typu narkotyki mogłyby się źle dla niego skończyć. Na pożegnanie podał inspektorom rękę po czym poszedł w stronę wyjścia z portu. Swe kroki skierował ku wypożyczalni śmigaczy.

sleepzon.com/glendale-boutique-hotel-8026994-fi sleepzon.com sleepzon.com www.sleepzon.com/luxury-dim-apartment-7546468-ca Biurko z drewna internet kurów generator statyczny mocy biernej rynek konkursów sms warszawa przeprowadzki