Moc - 2012-05-09 22:44:19 |
"Groggun and Bachs" - taki neon wisi nad głównymi drzwiami prowadzącymi do sklepu z używanymi statkami i częściami. Zasadniczo tutaj można znaleźć praktycznie wszystko o ile wie czego się szuka i gdzie to znaleźć. Położony w bliskim sąsiedztwie portu sklep ma bardzo dobrą lokalizację, gdyż często tutaj wpadali pracownicy obsługi technicznej, przemytnicy i łowcy nagród, chcąc kupić bez problemowo tanie i sprawne części. A to właśnie ten sklep im oferował. Bez zbędnych formalności i dokumentacji. No i jeżeli ktoś coś miał na zbyciu to tez mógł śmiało tutaj zaglądać, skupowano wszystko co jeszcze się nadawało do użytku.
Sam sklep, a raczej już małe przedsiębiorstwo, składał się z trzech zasadniczych części. Pierwsza, ta sklepowo-wystawowa była zawalona pułkami uginającymi się rzeczy niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania każdego statku. A wiec można tutaj było znaleźć przeróżne części z drugiej ręki, odpowiednio wyczyszczone i zakonserwowane specjalnymi środkami, do tego dochodziły zestawy narzędziowe, oleje, filtry, płyny chłodnicze, a nawet płyty poszycia i iluminatory. Było tu po prostu wszystko. A nawet jeśli czegoś nie było to można zamówić a wkrótce dana część się znajdzie. By cokolwiek zakupić trzeba było podejść do kasy mieszczącej się tuż przy drzwiach. Lada, która tam stała była zadbana i całkiem nowa. Za nią znajdowały się regały na rzeczy drobne oraz przejście na zaplecze, gdzie znajdował się magazyn na na prawdę spore gabaryty. Silniki, pompy, transformatory, generatory itp itd. Co do samej lady zaś to była ona troszkę nietypowa, bo zaraz za nią stało spore podwyższenie, specjalne przygotowane dla właścicieli, dwóch ugnaughtów. Pomagało im jeszcze sześciu zwyczajnych pracowników, droid protokolarny oraz kilka droidów tragarzy, do przenoszenia wszystkich części. No i gdzieś tam też kręciły się droidy ochroniarskie tak na wszelki wypadek, jakby ktoś chciał coś zwędzić. Trzecia część ich sklepu znajdowała się jednak w niewielkim oddaleniu od tej głównej, bowiem przylegała ona ściśle do portu, gdzie można było lądować myśliwcami i frachtowcami. Tam też stały wszystkie modele wystawione na sprzedaż. Tam też znajdował się mniejszy hangar, gdzie pracownicy Grogguna i Bachsa w pocie czoła rozmontowywali na części frachtowce i myśliwce.
|
Moc - 2012-05-09 23:10:52 |
Po wejściu do sklepu oczom Shakti ukazał się rząd równo poukładanych, sporej wielkości regałów ciągnących się wzdłuż pomieszczenia. Wysokością zaś sięgały sufitu, który też nisko osadzony nie był i tak z cztery metry przestrzeni było. A więc wyposażenie tutaj musiało być całkiem spore. Po jej lewej stronie zaś znajdowała się lada, nowa, czysta, jednak za nią stał tylko trochę poobijany droid protokolarny, który porządkował jakieś pojemniki stojące na biurku, ale coś słabo mu to wychodziło. Właścicieli ani innych pracowników nie było widać, jedynie słychać było syk serwomotorów droidów ochroniarzy oraz wydobywającą się ze starych głośników spokojną "zakupową" muzyczkę
|
Shakti - 2012-05-11 12:37:31 |
Dziwiło ją, że nie widzi żadnych klientów. Skoro taksówkarz twierdził, że sklep jest tak dobry i dobrze zaopatrzony, to sądziła, że będzie tu więcej osób. Możliwe jednak, że kręcili się gdzieś po sklepie i po prostu nie było ich widać. Stwierdziwszy, że w polu widzenia znajduje się tylko droid protokolarny, postanowiła sama rozejrzeć się trochę wśród regałów. Wyszła z założenia, że gdyby było to zabronione, to sami ją zatrzymają. Poza tym nie miała gotowej listy rzeczy do kupienia. Wiedziała, co jest jej potrzebne, ale domyślała się też, że w trakcie zakupów przypomni sobie coś jeszcze, dlatego wolała już na wstępie zapoznać się z zawartością regałów. Przynajmniej do tej wysokości, do której dosięgała wzrokiem. Po krótkiej chwili podeszła do droida stojącego przy ladzie. -Potrzebuję obręczy S.Tech, albo podobnych. Piętnastki. I uszczelniacz SPU-17. Znajdzie się? - zapytała droida, nie widząc nikogo innego, do kogo mogłaby się zwrócić. Poza obręczą zakładaną na przewód chłodziwa, żeby zatkać największy ubytek, potrzebna była jej też szybko twardniejąca masa, żeby cała na prawa tak czy inaczej nie poszła na marne
|
Moc - 2012-05-11 14:16:53 |
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że klientów tutaj w ogóle nie ma. Nic tylko cisza i spokój, zakłócana co jakiś czas odgłosem serwomotorów droidów ochroniarzy. Protokolant zaś dalej robił to co przedtem, chociaż pojawienie się nowej klientki zostało zauważone. Ale gdy już podeszła do lady to od razu zareagował, tak jak został zaprogramowany. - Witam serdecznie w sklepie "GRoggun and Bachs", jestem H-47N, w czym mogę pomóc? Przedstawił się, by ułatwić wzajemną komunikację a potem przyjął jej zamówienie. - Proszę chwileczkę zaczekać... zaraz sprawdzę w rejestrze Protokolant już się za to zabierał, gdy drzwi zaplecza się otworzyły i do środka wpadł niski, bo mierzący ok metr wzrostu, ugnaught. Jego świńska twarz od razu wykrzywiła się w grymasie zadowolenia, gdy dostrzegł nową klientkę. Od razu też ruszył w stronę lady, chrząkając i powarkując w swoim języku. Droid zaś odpowiadał początkowo w jego języku, streszczając mu całą sprawę. A potem zwrócił się do swojej klientki. - Pan Groggun twierdzi, że podane przez panią części znajdują się w naszym sklepie. Czy byłaby pani tak uprzejma i udałaby się pani za panem Groggunem w celu wyboru odpowiednich części? I jeżeli pani nie rozumie języka ugnaughtów to proszę zabrać ze sobą jeden z przenośnych komunikatorów. Droid wskazał na mały koszyk stojący z boku, w którym leżał stosik małych dousznych urządzeń. Tymczasem pan Groggun podreptał już w stronę regałów.
|
Shakti - 2012-05-11 18:18:38 |
-Mogę zaczekać - odpowiedziała droidowi, kiedy sprawdzał dostępność potrzebnych jej towarów. Odwróciła się w stronę, skąd dobiegł szmer otwieranych drzwi i powitała właściciela sklepu neutralnym skinieniem głową. Cierpliwie przeczekała wyjaśnienia, jakich droid udzielał właścicielowi. W końcu nigdzie jej się nie spieszy, zdemontowany statek sam nigdzie nie odleci. -Doskonale, dziękuję - po ostatniej wypowiedzi droida wzięła wskazany przez niego komunikator. Nie znała języka ugnaught, więc urządzenie na pewno jej się przyda. Zaraz włączyła je i umieściła w uchu. Po tym podążyła za ugnaughtem, po drodze rozglądając się jeszcze po regalach, czy może coś jej się nie przypomni.
|
Moc - 2012-05-11 18:28:34 |
Ughnaut pędził przed siebie chcąc jak najszybciej dotrzeć do interesującego go działu. Znał sklep jak własną kieszeń, większość towaru sam wykładał (przy pomocy droidów oczywiście) i katalogował. Więc odnalezienie potrzebnych mu rzeczy nie powinno być trudne. Tymczasem do sklepu wkroczył kolejny klient. Mówił on jednak tak cicho, że słychać było jedynie głos droida protokolarnego. - Witam, jestem... a tak, pan Bachs jest dzisiaj w sklepie. Tak, mogę go zawołać. Proszę chwileczkę zaczekać... Idący przed Shakti ugnaught jednak nie przejął się nowym klientem, tylko zaczął wypytywać swoją obecną klientkę o części. - {Obręcze 15 powinny być przy następnym regale. Ile ich konkretnie pani potrzebuje i do jakich celów? Z uszczelniaczem też nie powinno być problemów. Czegoś jeszcze sobie pani życzy?} Mijane po bokach regały zawalone były różnego rodzaju częściami, jedne były w lepszym a drugie w gorszym stanie, ale żadnego złomu tutaj nie można było zobaczyć. Wszystko nadawało się do ponownego użycia.
|
Shakti - 2012-05-11 19:28:44 |
Nawet idąc za właścicielem sklepu i oglądając towary, zarejestrowała, że do sklepu ktoś wszedł. Trudno byłoby się nie zorientować, skoro głos droida protokolarnego był doskonale słyszalny. Jednak chwilowo bardziej interesowały ją części, niż inni klienci. -Trzy wystarczą. Chyba, że ma pan jakiś kalamariański zamiennik. Właściwie to by było nawet lepiej. Muszę załatać przewody chłodziwa do hipernapędu - wyjaśniła. Może sprzedawca doradzi jej coś innego. Do tej pory korzystałą z takiego rozwiązania, ale może od ostatniej czasu naprawiania ostatniej usterki pojawiły się jakieś nowe rozwiązania. Co prawda takich obręczy raczej używanych się nie znajdzie, ale ogólnie nie miała nic przeciwko częściom z drugiej ręki. Często okazywały się równie dobre jak nowe, a kosztowały sporo taniej.
|
Moc - 2012-05-11 19:40:07 |
Rozmowy przy ladzie ucichły, byli już zbyt daleko by cokolwiek zrozumieć. - {Kalamariańskie? Może być problem, sprzęt ryboludzi jest mało popularny tutaj, koreliańskie sprzedają się za to jak świeże bułeczki.} Groggun wycharczał i wychrząkał zdanie po swojemu, podczas gdy małe urządzenie tłumaczące od razu przekładało jego wypowiedź na basic. Tłumaczenie było zaś przesyłane do maleńkiej słuchawki wkładanej oczywiście do ucha. Urządzenie co prawda miało lekkie opóźnienie jeśli chodzi o przekazywanie tłumaczenia, jednak nie wpływało to jakoś szczególnie na dynamikę rozmowy. - {Jakim statkiem pani dysponuje? Przydałaby się też specyfikacja hipernapędu oraz systemów chłodzących, wtedy mógłbym przygotować ładną ofertę w przystępnej cenie. Konsultację wrzucę w koszt} Zaproponował ughnaut odwracając się na chwilkę w stronę Shakti, by sprawdzić jej reakcję. A potem znowu skupił się na prowadzeniu jej miedzy półkami.
|
Shakti - 2012-05-11 20:16:15 |
-Nic dziwnego, to dobre części i dobre statki. Przynajmniej dopóki się nie zepsują. Może i z zepsutymi nie byłoby tak źle, gdyby miały dobrą dokumentację, no i gdyby części były bardziej dostępne, ale nie były, więc nie ma co gdybać. -Frachtowiec DeepWater. Hipernapęd jest klasy 1,5, ale systemy chłodzące są oryginalne, w nich niczego nie ruszałam. Standardowe, jako chłodziwo służy tibanna. Jeśli to pomoże, to mogę pokazać dokumentację. Może panu uda się więcej z niej wyciągnąć. A, ile trzeba by było czekać na ofertę i ewentualnie na części? Nie miała ochoty przesiadywać na tej planecie zbyt długo, w końcu miała być tylko przystankiem na trasie frachtowca.
|
Moc - 2012-05-11 20:28:46 |
- {Jak kto woli, tutaj preferuje się frachtowce koreliańskie, łatwiejsze w modyfikacji i produkowane seryjnie. Części z większości modeli pasują do siebie} Odpowiedział ughnaut a potem przystanął, bo już byli przy właściwej części regałowej. Z boku wyprowadził małą drabinkę na szynach, na którą potem wszedł i przy pomocy pilota zaczął ja obsługiwać. No i pojechał w bok szukając odpowiednich pozycji. Dla niego ten sposób poruszania się był dużo wygodniejszy. - {Ofertę na miejscu przygotuję, z częściami może być problem, będę musiał poszukać po drugim magazynie. Jak mówiłem, preferuje się tutaj korelian } No i jeśli by się przyjrzeć to na półkach leżały przede wszystkim właśnie takie części. Do maszyn koreliańskich. Reszta sprzętu była produkcji Gallofree Yards, Kuat Systems, Sienar Fleet no i SoroSuub. Części mniej znanych firm było oczywiście mniej. - {Hmm... obręcze mam, ale dla koreliańskich frachtowców. Mogą pasować, ale lepsze byłyby kalamariańskie. Jeszcze coś oprócz tych części?} Naturalnie Groggun ucieszyłby się z większych zakupów, bo to przekładało się na większy zysk dla niego.
|
Shakti - 2012-05-11 20:58:09 |
-Korelianie robią dobre statki. Może za jakiś czas się na taki zdecyduje. Na razie jednak musi mi wystarczyć to, co już mam. Poza tym już się do niego przyzwyczaiłam. Zatrzymała się obok ughnauta i zaczekała, aż ten znajdzie się przy półce z zamawianymi częściami. Przyznała w duchu, że takie rozwiązanie było całkiem pomysłowe. -Niektóre z koreliańskich też pasują, już to sprawdziłam. Na przykład właśnie te obręcze. Więc gdyby nie było kalamariański, to mogą być koreliańskie. Stojąc przed regałami miała dobry widok na sporą ich część, więc mogła się rozeznać, jakie części i jakich firm są tu łatwo dostępne. Niestety nie wszystkie części swojego frachtowca mogła zamienić na koreliańskie. -Trudno, niech będą koreliańskie. Przydałby się jeszcze pojemnik z SPU-17. Kusiło ją, żeby wziąć też cylindry od Sienar Fleet i usprawnić silnik, ale to może poczekać. Nie miała aż tyle kredytów do wydania. -To by było chyba wszystko.
|
Moc - 2012-05-11 21:15:01 |
Ughnaut bezceremonialnie wpakował się na półkę i chwilę po niej pochodził aż w końcu przyniósł na jej krawędź trzy wspomniane przedtem obręcze. Podał je od razu Shakti, bo aż tak wysoko nad ziemią się nie znajdował, więc kobieta mogła bez trudu je od niego odebrać. - {Sprawdzę jeszcze na liście, w razie czego się zamieni. Ale tu kalamariańskich nie mam} Mruknął Groggun a potem z powrotem wszedł na drabinkę, po której następnie zszedł. Tutaj nie mieli już nic do szukania. Pojemniki z SPU-17 były w zupełnie innym miejscu. - {Jak duży ma być ten pojemnik?} Zapytał sprzedawca, gdy był już na dole. Otrzepał się jeszcze tylko, poprawił ubranie i ponownie ruszył w drogę.
|
Shakti - 2012-05-13 19:12:44 |
Odebrała od ughnauta obręcze i zaczekała, aż on sam znajdzie się na podłodze. -To już niech będzie ten koreliański, ważne, żeby pasował - machnęła ręką. Statek powoli tracił kolejne z kalamariańskich elementów. Cóż, psuły się, a o zamienniki chociażby z Korelii było dużo łatwiej niż o oryginalne części. Co z resztą widać po tym konkretnym sklepie. -Sprzedaje pan na puszki? - odpowiedziała, gdy padło pytanie o rozmiar pojemnika. Z tego co pamiętała, SPU-17 można było dostać też w tubkach, ale jej potrzebna była większa ilość. -Dwukilowa puszka wystarczy - trzymając w garści obręcze, ruszyła za sprzedawcą.
|
Moc - 2012-05-13 19:22:18 |
Ughnaut szedł dosyć szybko jak na swoje możliwości, ale Shakti nie będzie miała problemów by za nim nadążyć, w końcu była od niego większa. Mijali też kolejne regały, powoli zbliżając się do głównego przejścia, z którego widać było ladę i oczywiście kasę. - {Mamy kilogramowe, dwu, piecio, dziesięcio i dwudziesto kilowe. Do wyboru do koloru. Aplikatory też pani potrzebuje? } Ughnaut na chwilkę przekręcił głowę, patrząc na swoją klientkę a potem znowu na swojej drodze się skupił. Minęli już ostatni regał i skręcił w lewo, wychodząc na główne przejście. Kilka metrów przed nimi znajdowała się wspomniana wcześniej lada, przy której stał droid protokolarny oraz drugi ughnatu. Dyskutował on z nowym klientem, który okazał się Mandalorianinem. Nie można go było pomylić z nikim innym, w końcu miał na sobie charakterystyczny pancerz. Jednakże wprawne oko od razu dostrzeże kilka różnic w porównaniu do standardowego beskar'gamu, a mianowicie kilka elementów pancerza tego konkretnego Mando pochodziło ze zbroi klonów.
|
Shakti - 2012-05-13 20:08:55 |
Rzeczywiście nie miała większych problemów, by nadążyć za sprzedawcą. -Nie, aplikatorów nie trzeba. Odpowiedziała z lekkim roztargnieniem, bo zorientowała się, kto stoi przy ladzie. Nie mogła rzecz jasna wiedzieć z kim konkretnie ma do czynienia, ale po kolorze jego zbroi i namalowanych symbolach, jeśli takie były, starała się dowiedzieć czegokolwiek na jego temat. Rozpoznała elementy zbroi klonów w jego beskar'gamie, zaintrygowało ją ich pochodzenie. Cały czas pilnowała się jednak by nie patrzeć na niego zbyt nachalnie. Ot, od czasu do czasu prześliznąć się wzrokiem po sylwetce drugiego klienta. Kiedy podeszła do lady, położyła na niej trzymane obręcze. -To ile będzie razem?
|
Moc - 2012-05-13 20:22:04 |
- {Dobra } Ughnaut odpowiedział a potem zerknął w stronę nowego klienta i zaklnąć pod nosem, czego akurat automatyczny tłumacz nie przełożył na basic. Mimo to podelszi wspólnie do lady, Groggun wdrapał się na swoje stanowisko, by podliczyć wszystko, tymczasem jego wspólnik Bachs negocjował z Mandalorianinem. - {25 i to moje ostatnie słowo.} - 30. - {25} - 30 - {26?} - 30 - {Cholera, to za dużo! } - Powiedziałem 30. Ughnautowi wyraźnie nie podobało się to towarzystwo, ale twardo negocjował dalej, podczas gdy Mandalorianin stał sobie dalej spokojnie, chociaż gdy Shakti podeszła bliżej to rozluźnił nieco ręce, tak by swobodnie mu zwisały wzdłuż ciała. Do ud zaś miał przymocowane kabury na pistolety blasterowe, wiec chyba łatwo się domyślić, co może oznaczać taki gest. A jeśli chodzi o pancerz tego Mando to był on wyraźnie masywniejszy od przeciętnego beskar'gamu, płytki były nieco grubsze i inaczej rozłożone, na co pewien wpływ miały użyte elementy pancerza klona. Dodatkowo do pasa miał przytwierdzoną kamę, czyli długie, bo sięgajace aż za kolana szerokie pasy skóry które w dawnych czasach pełniły funkcje ochronne, a obecnie raczej dekoracyjne (Mando wyglądał w tym trochę jak kobieta bo wyraźnie nasuwały się skojarzenia ze spódniczkami). Sam pancerz pomalowany był na pomarańczowo, czerwono i niebiesko, bez jakiegoś jednego wspólnego wzoru, więc jego włąściciel najpewniej kierował się jakimś kaprysem. Pancerz był utrzymany w bardzo dobrym stanie, wyraźnie zadbany i wypielęgnowany, chociaż w kilku miejscach widać było ślady po przeżytych bitwach. A to zdarta farba, wgniecenie w płytce, czy długa rysa na napierśniku. Mandalorianin na prawym naramienniku miał namalowany mały symbol swojego klanu, złota okrągła tarcza a na niej namalowana czarna czaszka jakiegoś gada a pod nią trzy czerwone pazury. Symbol podupadłego już raczej klanu Fibal. Tymczasem Groggun skończył podliczać wszystko i podał Shakti kartkę ze spisem zakupionego towaru oraz ceną poszczególnych elementów. A na samym dole cena końcowa - 639 kredytów. [i]- {Proszę. Puszkę zaraz poda droid. 47, podaj SPU-17, dwukilogramowy pojemnik.}
|
Shakti - 2012-05-14 18:44:54 |
Shakti mimowolnie stała się świadkiem tych negocjacji, kiedy czekała, aż Ughnaut podliczy jej zakupy. Nie bardzo interesowało ją, co który z nich sprzedaje, czy kupuje, ale gest Mandalorianina nie uszedł jej uwagi. I jej ręka drgnęła, jakby w chwili zagrożenia chciała chwycić za broń, ale powstrzymała się szybko. Z całą pewnością nie chciała bratobójczej walki w momencie, gdy w całej galaktyce Mando’ade jest coraz mniej. Poza tym sądząc po zbroi tego Mandalorianina był pewnie starszy, a na pewno bardziej doświadczony od niej. Po pierwsze należał mu się szacunek choćby z racji tego, po drugie pewnie nie miałaby zbyt dużych szans w starciu z nim. Zamiast wiec złapać za broń, spojrzała poważnie prosto w wizjer jego hełmu. -Olarom – odezwała się spokojnie. Miała nadzieję, że przekonawszy się, że obydwoje należą do jednej kultury, władają jednym językiem, nieznajomy nie będzie przejawiać dalej aż tak niespokojnej postawy. W tej jednak chwili odezwał się sprzedawca, więc musiała na chwilę odwrócić się do niego. Spojrzała na rachunek i bez zbędnego komentarza zapłaciła widniejącą na nim kwotę. Miała nadzieję, że droid się pospieszy, powinna wracać na statek.
|
Moc - 2012-05-14 19:45:57 |
Hełm tego Mando wciąż skierowany był ku ughnautowi, z którym negocjował, jednak Shakti raczej nie była tak naiwna by sądzić, że osoba ukryta pod pancerzem nie przygląda jej się uważnie. Większość beskar'gamów wyposażona była w systemy umożliwiające oglądanie całego otoczenia a nie tylko tego wycinka przed twarzą. - Su'cuy Przywitał się mniej formalnie Mando w pancerzu, który wbrew przypuszczeniom Shakti nie był wcale od niej starszy a wręcz przeciwnie, ył dużo młodszy. Paradoksalnie jednak był dużo bardziej doświadczony. - Tion gar aliiti? Jakiego klanu jesteś? Tak to można mniej więcej przetłumaczyć z Mando'a. Mandalorianin był ciekaw, bo nie każdy klan cieszył się szacunkiem. A jeśli by się jeszcze okazało, że to zwolennicy Straży Śmierci to już w ogóle by było nieciekawie. Głos Mandalorianina zaś został tak bardzo zniekształcony przez filtry hełmu, że praktycznie nie szło rozpoznać akcentu ani barwy głosu, tak jakby ten Mando bał się, że ktoś go rozpozna. Tymczasem ughnauci chyba się zorientowali, że Shakti to też Mando i od razu wzrosły ich podejrzenia względem niej i też inaczej na nią zaczęli patrzeć. - {Dobra, niech będzie 30. Ale powiedz twojemu ojcu, że to ostatni raz, jasne! Za dużo to nas kosztuje!} - Powiem mu, z pewnością się z tych wieści ucieszy Odpowiedział spokojnie Mando ale chyba tylko naiwniak nie wychwyciłby ukrytej pod tymi słowami groźby. Tymczasem droid ughnautów postawił na ladzie pojemnik z uszczelniaczem a Groggun czekał niecierpliwie na zapłatę.
|
Shakti - 2012-05-15 22:05:36 |
Domyślała się, że jest przez tego Mando obserwowana. Sama także przyglądała mu się o wiele uważniej, gdyby miała zasłoniętą twarz. No i gdyby nie musiała rozdzielać uwagi jeszcze na Ughnauta. Trzeba jednak przyznać, że uspokoiła się nieco, kiedy odpowiedział na powitanie. To rokowało o wiele lepiej niż dłonie tuż przy blasterach. -Może być czip kredytowy? Upewniła się i podała wspomniany czip niecierpliwiącemu się sprzedawcy. Licząc że w tak dobrze wyposażonym sklepie nie będzie problemu z przyjęciem go. Dało jej to także chwilę na zastanowienie się nad sytuacją. -Skirata Odpowiedziała zgodnie z prawdą, teraz czekając tylko na jego reakcję. Decyzje przywódcy klanu były postrzegane bardzo różnie, nawet wewnątrz ich rodziny, nie była więc pewna jak przyjmie je ten Mandalorianin. Uśmiechnęła się pod nosem, słyszac szybką zmianę nastawienia Ughnautam targującego się z Mando. Ciekawe, czy było to spowodowane nagłym objawieniem się dwójki Mandalorian na tak małej przestrzeni.
|
Moc - 2012-05-15 22:27:27 |
- {Tak, tak } Mruknął ughnaut w odpowiedzi i odebrał czip, więc ogólnie byli kwita, no chyba że trzeba było resztę wydać, co też sprzedawca zrobił. W miarę uczciwi byli, tylko czasem jakieś mniejsze przekręty robili, co na Nar Shaddaa nie powinno dziwić. Tutaj każdy kantował. A Mando słysząc nazwę klanu Shakti o dziwo się zaśmiał i w końcu już całkiem na nią spojrzał, hełm swój przekrzywiając, więc w jego wizjerze mogła się przejrzeć. - {Kal was tam hoduje jak nerfy... gdzie nie pójdziesz tam o Skiratę się potykasz. Stary pierdziel jeszcze piętnaście lat temu żadnej rodziny nie miał a teraz ma już prywatną armię.} Po tej krótkiej wypowiedzi znowu skupił się na swoim ughnaucie, który już przygotowywać jakieś tam papiery oraz inne badziewia potrzebne do transakcji. Łypał on tez ponuro na dwójkę stojącą przed jego ladą. Dwóch Mando w jednym sklepie to zbyt podejrzane było.
|
Shakti - 2012-05-15 22:50:16 |
Rodzina to nie tylko krew, więc nie widziała potrzeby, by zaznaczać, że jest adoptowana. Kala widziała cały raz w życiu, cholernie dawno temu, więc wiedza o nim także pochodziła raczej z opowieści, niż z doświadczeń. - {Armię, armię... tylko najbliższą rodzinę. Zdążyłeś go poznać? } Dopytywała się już bez większego stresu. Nie wyglądało na to, by nieznajomy był zatwardziałym wrogiem jej klanu lub Kala. -{Mam dziwne wrażenie, że tu za nami nie przepadają.} Zebrała swoje zakupy. Były trochę nieporęczne, ale doniesienie ich do taksówki nie powinno sprawić żadnego problemu.
|
Moc - 2012-05-15 22:59:51 |
Obecna rodzina Skiraty to praktycznie same adoptowane osoby, prócz jego biologicznej córki, więc za bardzo od reszty rodzinki by nie odstawała. A'den zaś, bo tak miał na imię ten Mandalorianin na chwilkę zamilkł. Zastanowił się, czy warto zdradzać się z tym, kim tak na prawdę jest i skąd zna Kala. Ostatecznie zdecydował, że jednak o tym nie wspomni. - {Przelotnie, wpadałem na niego to tu to tam. Częściej z jego synami mam do czynienia. Kal zaś nie bardzo przepada za moim ojcem i vice versa} To akurat była prawda. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że większość członków Cuy'val Dar jakoś wzajemnie się nie lubiła i tylko by sobie noże pod żebra pchali. Ale ostatnio mimo wzajemnych niechęci współpracowali ze sobą i póki co wszystko grało. - {Tak sądzisz? Plują się o to, że na interesach z moją rodziną nie zawsze wychodzą za dobrze} Odpowiedział spokojnie Mandalorianin a potem odebrał dokumenty od milczących już ughnautów, którzy ograniczyli się do wrogich spojrzeń posyłanych w ich kierunku. Po kilku chwilach formalności załatwiono. - Konto te co zawsze. I obyście tym razem nie tłumaczyli się "pomyłką" Zagroził im cicho A'den a GRoggun zaczął żywo zapewniać, że to była jednorazowa pomyłka, chociaż jego wspólnik nerwowo zerkał w stronę czających się za regałami droidów bojowych.
|
Shakti - 2012-05-17 20:28:10 |
Mieszkając w systemie koreliańskim nie bardzo miała kontakt z innymi członkami rodziny. Później też nie bardzo miała okazję, by się z nimi spotykać, jednak z chęcią słuchała wiadomości o nich. Spojrzała tylko przelotnie na namalowany na jego zbroi symbol klanu i skinęła głową w odpowiedzi. Zaczekała w milczeniu, aż Mandalorianin zakończy formalności. Dobrze było porozmawiać czasem w swoim języku, a nie miała do tego zbyt wielu możliwości, skoro drugi członek jej załogi go nie znał. -{Może szłyby lepiej, gdyby nie próbowali kantować} Skomentowała słysząc ich wymianę zdań i napływające od sprzedawcy zapewnienia. Ponieważ scena ta nie interesowała jej aż tak bardzo, wyłączyła tłumacza i mogła zainteresować się na co tak zerka wspólnik Grogguna. Kiedy tylko się tego dowiedziała, powtórzyła gest wykonany wcześniej przez Mandalorianina. Jedną ręke opuściła swobodnie wzdłuż ciała, a dłoń znalazła się bezpośrednio przy blasterze, by w razie czego dało się go szybko wyciągnąć i użyć. Nie było wątpliwości po czyjej stronie Shakti stanie, jeśli jednak dojdzie do jakiejś większej awantury. Chcąc jednak uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi sprzedawców, skinęła im na pożegnanie i powoli skierowała się do wyjścia. -{Idziesz już, czy masz tu coś jeszcze do załatwienia?}
|
Moc - 2012-05-17 20:46:16 |
Mando ponownie parsknął śmiechem, tym razem jednak nie było w nim żadnej wesołości. - {To Nar Shaddaa, tutaj tylko głupcy nie kantują. Ale dlatego lubię to miejsce, żadnych popieprzonych praw, nakazów, zakazów i innych bzdet. Tylko prawo silniejszego. } Mruknął A'den a potem dopełnił formalności. Złożył jakiś tam podpis od niechcenia na fałszywe nazwisko, swoją kopię schował do kieszonki przy pasie i nawet nie odwrócił się, by zobaczyć na co też tak się gapi drugi z ughnautów. - Spokojnie panowie, mam dla was zamówienie. Te części mają być przygotowane do końca tygodnia. Wpadnie po nie ktoś od nas Z drugiej kieszonki wyjął małą kość pamięci i rzucił ją na ladę jakby nigdy nic. - Rachunek na klan Yomget. Jeśli części będą w porządku to dostaniecie premię. A jeśli nie... domyślcie się sami Groggun i Bachs spojrzeli po sobie podejrzliwie a potem utkwili swój wzrok w leżącym urządzeniu. Po krótkiej bitwie z myślami zagarnęli ją i od razu stali się milsi... no dobra, nie do końca mil, bo wciąż podejrzliwie zezowali na dwójkę Mandalorian, jednak wizja niezłego zarobku ich przekonała do bardziej ugodowej polityki. - {Będzie w porządku, dogadamy się} - Ja myślę. Na razie Pożegnał się a potem popatrzył na Shakti i jej gest z opuszczoną ręką. - {Dzięki, a teraz chodźmy nim się rozmyślą. Szkoda by było tracić dobrych dostawców } A potem spokojnie odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.
|
Shakti - 2012-05-17 21:06:33 |
Widać Mandalorianin nie pierwszy raz robił interesy w tym miejscu. Wydawało się, że doskonale wie, jak sprawić, by sprzedawcy tańczyli tak, jak on im zagra. - {Naprawdę są tak dobrzy?} To pierwszy raz, gdy kupowała coś akurat u tych dostawców, więc warto zasięgnąć języka. W każdym razie dobrze, że skończyło się to tak, jak się skończyło. Też była zdania, że nie ma co wykańczać istot, które jeszcze mogą się na coś przydać. Marnotrawstwo czasu i energii. Mimo to bez wahania stanęłaby po stronie pobratymca, gdyby zaszła taka potrzeba. - {Wracam z tym na statek. Zabierasz się ze mną?} Rzuciła do niego, zerkając na swój komunikator. Przez gadanie Ughnauta nie zauważyła do tej pory, że Garrett próbował się z nią skontaktować. Ciekawe czy po to, by poinformować, że zmieścił się w wyznaczonym przez nią czasie, czy też żeby sprawdzić, czy jeszcze nie odleciała. Tak czy inaczej trzeba było zabrać części na statek, a nie widziała powodu, dla którego Mando nie mógłby zabrać się z nią, gdyby chciał.
|
Moc - 2012-05-17 21:17:55 |
- {Są, bo to główni paserzy w okolicy. Co kto zapieprzy to im przywozi a oni już umieją znaleźć kupców na wszystko. A czego nie uda im się opchnąć to rozmontowują na części i wrzucają na sklep.} Stwierdził spokojnie A'den podchodząc do drzwi, które z sykiem otwarły się przed nim, wypuszczając go na zewnątrz. Od razu też zaatakował ich zgiełk miejskiego życia. Głosy rozmawiających przechodniów, hałas latających aerowozów, odległe dźwięki muzyki itp. Ogólnie wszelkie dźwięki kojarzone z wielką metropolią. - {Hmm... } Mruknął tylko słysząc jej pytanie. Wyszedł na powietrzny chodnik i przystanął, bo musiał coś sprawdzić na swoim wyświetlaczu wbudowanym w hełm. By sobie sprawę ułatwić skorzystał z malutkiej klawiaturki umieszczonej przy lewym karwaszu. Zajęło mu to tylko chwilkę. - {Dobra, mam tam coś do załatwienia.} Ostatecznie się zgodził. Przed przybyciem na NS dostał listę "życzeń" od innych Mando i teraz musiał latać to tu to tam i zbierać wszystko co trzeba. Wkurzało go to ale takie życie. - {Tak z ciekawości, czym przyleciałaś?}
|
Shakti - 2012-05-17 21:48:36 |
Zaśmiała się słysząc jego wyjaśnienie. No tak, kupców na w miarę tanie i w miarę dobre części na pewno tu nie brakowało. Ba, sama była w końcu takim klientem. Wyszła razem z mężczyzną i rozejrzała w poszukiwaniu najbliższego postoju taksówek. Lawirowała w tłumie przechodniów starając się nikogo nie potrącać, choć z nieporęcznymi częściami nie było to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Uśmiechnęła się, słysząc odpowiedź swojego rozmówcy, ale nie zamierzała pytać, co właściwie będzie załatwiał. Jego sprawa. - {DeepWater. Wiecznie coś się w nim psuje.} Podniosła części trochę wyżej, jakby na potwierdzenie tych słów. Ale gruchot wciąż sprawiał się dostatecznie dobrze, by nie opłacało się wymieniać go na nowy. Poza tym Shakti zwyczajnie lubiła w nim grzebać. Zatrzymała się i wysłała do Garretta wiadomość, że wkrótce będzie z powrotem na pokładzie.
|
Moc - 2012-05-17 21:56:11 |
Lawirowanie między przechodniami nie było aż takie trudne, bo każdy widząc Mandalorianina w pancerzu raczej wolał schodzić mu z drogi. Tutaj zdolność do unikania osobników uzbrojonych po zęby stanowiło jedną z najpotrzebniejszych umiejętności. A'den zerknął na Shakti, która trochę nie radziła sobie z częściami, więc bez słowa chwycił za dwie z nich, by pomóc je nieść. - {DeepWater? Może jeszcze nazywa się Aay'han? Co wy Skiraty macie do tych frachtowców? Ja rozumiem Kala, bo wiem co ten stary dziad z nim robi. Znam też jego chłopców... ale po co tobie takie coś?} Mruknął trochę skonsternowany Mando, zmierzając równym, żołnierskim krokiem w stronę najbliższej taksówki. Pewnych nawyków nie umiał zmienić i gdy tylko orientował się, że za bardzo przoduje to stopował.
|
Shakti - 2012-05-18 20:58:43 |
Widząc, jak ludzie rozstępują się przed Mandalorianinem w zbroi, uznała, że następnym razem powinna założyć swoją. Było to całkiem przydatne. - Vor’e. Podziękowała mało formalnie. Z jedną obręczą było o wiele łatwiej sobie poradzić. - {Nie, nie nazywa się Aay’han, tylko Cuyan. Są dobre, to do nich mamy. W każdym razie dopóki się nie psują.} Nazwę statku można by przetłumaczyć jako „Rozbitek”, choć ona wolała tłumaczenie „ten, który przetrwał”. Biorąc pod uwagę ilość nieustannych napraw i fakt, że statek jeszcze się nie rozbił mimo tylu awarii, sprawiał, że była to całkiem adekwatna nazwa. Dotrzymanie kroku Mandalorianinowi nie stanowiło większego problemu. Wystarczyło odrobinę przyspieszyć, wiec nie musiał się prawie stopować. Shakti podeszła do najbliższej wolnej taksówki i stuknęła w szybę. -Ile będzie na główną płytę lądowiska? Choć nieszczególnie zależało jej na oszczędzaniu, to chciała sprawdzić, jak ta cena będzie się miała do wcześniejszej.
|
Moc - 2012-05-18 21:11:22 |
- {Ja tam wolę koreliańśkie frachtowce, łatwiejsze w utrzymaniu i naprawie. Moi bracia też je preferują, bo znają już schematy i z radością oddają się zabawie polegającej na wprowadzaniu własnych improwizowanych ulepszeń, wiec po krótkim czasie ma się wrażenie, że statek trzyma się tylko na rolkach taśmy klejącej i kilku drutach } A'dena trochę to denerwowało, co było zauważalne w tonie jego głosu. Filtry hełmu jakoś mniej uporczywie teraz syntetyzowały jego głos, więc stał się on bardziej ludzki i ekspresyjny. Przedtem można było odnieść wrażenie, że rozmawia się z droidem, nie żywą istotą. - {A nazwa całkiem ładna} Podsumował jeszcze a potem stanął z boku, pozwalając Shakti zająć się zamawianiem taksówki. Tym razem pilotem był jakiś młody twi'lek o zielonkawej skórze, który nerwowo zerkał to na nią to na A'dena. - Yyy... jakieś trzy... dwadzieścia kredytów. Chciał jeszcze dodać "proszę nie zabijajcie mnie" ale się chyba rozmyślił. - {Jęcząca galareta} Mruknął zadowolony Mandalorianin, patrząc na mijających go przechodniów. Czasem miał taka dziecinną ochotę by wrzasnąć "Buuu" ale szybko tłumił te dziwne myśli.
|
Shakti - 2012-05-18 21:22:41 |
- {Przy koreliańskich jest mniej roboty, jeśli się ich nie modyfikuje. Ale co to za przyjemność zostawić statek tak, jak wyszedł z fabryki? No i jaka to satysfakcja, jak w DeepWaterze zacznie coś działać tak, jak powinno. W pełni rozumiem twoich braci.} Pojęcia nie miała, czemu A'den się denerwuje. Ona by się cieszyła, jakby miała z kim grzebać w statkach i modyfikować je. No ale nie każdy musi lubić to zajęcie. -Dwadzieścia? Bierzemy. Roześmiała się głośno, słysząc określenie, jakim nazwał twi'leka mężczyzna. - {W takim miejscu powinien się już chyba przyzwyczaić do niebezpiecznych klientów.} Wsiadła do taksówki, przesuwając się od razu wgłąb pojazdu, by i Mandalorianin mógł w miarę wygodnie usiąść.
|
Moc - 2012-05-18 21:30:02 |
- {Statek ma latać. Co to za przyjemność z lotu gdy wciąż się zastanawiasz, czy on w ogóle odpali? I pozostaje kwestia zawodności. Nie ma nic bardziej wkurzającego niż systemy odmawiające posłuszeństwa w trakcie walki} Odparł mrukliwie A'den wyjaśniając jej nieco swój punkt widzenia. Generalnie nie miał nic przeciwko majsterkowaniu przy swojej maszynie, o ile się to robiło dobrze. A niestety jego bracia mieli tendencję do działań prowizorycznych, twierdząc ze jest ona trwalsza niż tradycyjna mechanika. Cóż... jeszcze frachtowiec się nie rozpadł, ale czasem aż strach takim latać. Tymczasem biedny twi'lek jakby się w sobie skurczył i chyba zaczął żałować tego, że przyjął to zlecenie. No ale odwołania nie było i tylko czekał aż ta dwójka wejdzie do środka. A'den zaś uczynił to bez większego problemu, chociaż pozycja w której siedział daleka była od wygodnej. - {Tiaa... ten to pewnie nasłuchał się opowieści, jacy z nas Mando krwawe bydlaki. Może boi się, że zjemy mu wątrobę? } Zapytał żartobliwie, odkładając części na podłogę.
|
Shakti - 2012-05-18 21:50:35 |
- {Zastanawianie się, czy odpali, to pół biedy. Gorzej jak zgaśnie w trakcie lotu, to dopiero jest problem.} Czasem i jej zdarzało się łatać coś na statku prowizorycznie, bo nie było czasu ani warunków, żeby zrobić to dobrze. Wiadomo, przedmioty są złośliwe i psują się w najmniej odpowiedniej chwili. Jednak zawsze kiedy już była okazja, Shakti potrafiła godzinami siedzieć przy jednej usterce i sprawdzać dziesięć razy, czy wszystko działa już tak, jak należy. - {Albo że rozsmarujemy jego mózg na jego własnej tapicerce.} Przez chwilę kusiło ją, żeby to zdanie powiedzieć w basicu, ale uznała, że może jednak lepiej tego nie robić. Kto wie, czy spanikowany twi'lek nie rozwaliłby się z nimi.
|
Moc - 2012-05-18 21:59:53 |
- {Tiaa... niestety miałem takie przypadki, gdy ojciec latał jeszcze swoim starym frachtowcem. Całe szczęście ukradli go imperialni a potem się rozbili bo nie potrafili nim latać} Mimo całego swojego szacunku do Tanga to A'den nie potrafił zrozumieć, jak on mógł latać taką kupą złomu, gdzie wszystkie kable i instalacje były na wierzchu a połowa kontrolek i systemów po prostu nie działała albo odpalana była na przysłowiowego kopa. To mu się w głowie nie mieściło... ale może dlatego, że większość życia spędził w armii, gdzie wszystko działało w jak najlepszym porządku. Ale improwizować też potrafił, choć tego nie lubił. - {Nie ma to jak korzystać z niesławy z trudem wypracowanej przez wieku starań innych Mandalorian.} Odparł nie bez satysfakcji A'den. Cieszyło go to, że tak wiele osób bało się Mando, bo zasłyszało gdzieś opowieści o ich wyczynach. Większość z nich była przesadzona, ale jakoś nikt nigdy nie chciał ich naprostować. Tymczasem taksówkarz wystartowałi powoli skierował się w stronę portu.
|
Shakti - 2012-05-18 22:33:22 |
- {Bardzo nierozsądnie, kraść statki Mandalorian. Widać, jak może się to skończyć. Jakoś im nie współczuję.} Jak dla niej i imperialni i władze Republiki, kiedy jeszcze istniała, były siebie warte. Dlatego zwykle starała się unikać ich przedstawicieli. I zwykle dobrze na tym wychodziła. No chyba, że mieli dla niej jakieś zlecenie, wtedy to inna sprawa. - {Bardzo przydatna rzecz, taka niesława po przodkach. Pomaga w negocjacjach. I od razu pozytywnie nastraja do nas innych.} Zerknęła wymownie na wystraszonego kierowcę. Dobrze, że nie stracił ze strachu zdolności prowadzenia. Choć może po prostu bał się, że jeśli się rozbiją, to pasażer w zbroi uszkodzi go jeszcze bardziej. Dobrze, że udało się wszystko załatwić. Pozostawało mieć nadzieję, że teraz naprawa pójdzie sprawnie, a Garrett nie będzie upierał się, by zostać tu dłużej niż to konieczne.
|
Moc - 2012-05-18 22:44:31 |
- {Racja. Szkoda tylko trochę ojca, był szalenie do tego statku przywiązany i gdyby mógł, to by ich zamordował jeszcze raz. Mieli więc chyba szczęście} A'den też nie lubił Imperialnych, anie Republiki, gdy ta jeszcze istniała, mimo że zasadniczo jako klon został wyhodowany do tego by walczyć i ginąć w jej obronie. Był jednak na tyle inteligentny, by zorientować się jakie to było szambo. No i pomagał też Tang, pogardzający chyba każdej formy rządu jaka może istnieć. - {Zdecydowanie. I pozwala często załatwić swoje sprawy bez konieczności sięgania po broń. } Mogłoby się wydawać, że Mando kochają przemoc i wolą tak rozwiązywać wszystkie sprawy, jednak czasem dużo prościej jest po prostu zastraszyć rozmówcę, niż go katować czy zabijać. Szkoda czasu i kłopotów na robaki. Taksówka tymczasem powoli zbliżała się do portu i przez okno można już było dostrzec zarys potężnego kompleksu, z którego nieustannie startowały jakieś statki.
|
Shakti - 2012-05-20 20:57:22 |
-{Nie dziwię się. Ja czasem mam ochotę zabić członka mojej załogi, jak widzę, że coś majstruje przy statku, więc rozumiem złość twojego ojca.} Idea wychowywania wojowników była dla niej naturalna, ale hodowanie ich sprawiało jej pewien problem. Ale też nigdy wcześniej nie miała okazji porozmawiać z klonem, więc miała o nich dość małe pojęcie. Wiedziała tylko, że są klonami świetnie wyszkolonego Mandalorianina i choćby z tego powodu wolałaby nie walczyć z którymś z nich. -{Takie rozwiązanie jest czasem o wiele bardziej rozsądne.} Powiedziała do swojego rozmówcy, w pełni podzielając jego poglądy w tej kwestii. Nie ma sensu tracić energii. -{No, już prawie. Najwyższy czas.} Uśmiechnęła się wyglądając przez okno. Zaraz będzie można wziąć się za naprawę statku i odlecieć w jakieś przyjemniejsze miejsce.
|
Moc - 2012-05-20 21:14:16 |
- {Jakiego to przydupasa podłapałaś? Mando czy jednak obcy?} Słowo "obcy" wypowiedział nieco pogardliwie, więc łatwo się było domyślić jego stosunku do nie-Mandalorian. Miał z nimi dużo do czynienia przez większą część swojego życia i jakoś nigdy nie przekonali go do siebie. Mando zaś pod wieloma względami przypominali jego. A on sam zaś był klonem nie byle jakiego Mandalorianina a samego Mandalora Jango Fetta. Co prawda pośród swoich miał dosyć mieszaną reputację, jedni go chwalili i szanowali a inni jak Tang wyklinali go pod niebiosa. - {I mniej problemowe. Pobicie kogoś lub zabicie jednak ściąga niepotrzebną uwagę} A'den nie wzbraniał się przed zabijaniem, podczas szkolenia kompletnie wypruto z niego poszanowanie dla wszelkiego życia. Dla niego zabicie kogoś nie stanowiło problemu. - {I tak pilot leniwie leci} Mruknął i wyjrzał przez okno. Właśnie podchodzili do lądowania i po kilku sekundach już łagodnie osiedli na płycie lądowiskowej.
|
Shakti - 2012-05-21 13:42:37 |
- {Obcy, ciężko spotkać Mandalorianina ostatnimi czasy. A on co prawda ani strzelać ani latać nie umie, ale przynajmniej jest dobry w zdobywaniu informacji. Przydaje się.} Postarała się pokazać też zalety hakera, żeby złagodzić wcześniejszą negatywną ocenę. Nie był tak irytujący jak inni nie-Mando, jakich zdążyła spotkać. No chyba, że próbował grzebać przy statku. - {Szczególnie, ze nigdy nie wiadomo, czy nie znajdzie się jakiś odważny i chętny do pomszczenia załatwionego. Wtedy trzeba by było zabić i taką osobę.} Ona także nie miała problemu z zabiciem kogokolwiek, jeśli było to konieczne. Wolała jednak szukać mniej krwawych rozwiązań, przemocy używając w ostateczności. - {Widać jednak nie boi się aż tak. Ale i tak się sprężył.} Stwierdziła kiedy już wylądowali. Przynajmniej tak jej się wydawało, choć może to kwestia pierwszej od dawna okazji do pogadania z innym Mando. Zapłaciła Twi’lekowi umówione dwadzieścia kredytów, zabrała swoje zakupy i wysiadła z taksówki. Rozejrzała się po najbliższej okolicy, żeby sprawdzić, czy nie zauważy gdzieś Garretta.
|
Moc - 2012-05-21 14:05:43 |
- {Zależy, gdzie by szukać... i mówisz, że ani strzelać ani latać nie umie... typowy obcy.} Burknął i parsknął śmiechem, ale ciężko to było nazwać przejawem wesołości czy dobrego humoru. Jak dla niego ktoś, kto nie umie zadbać o siebie, czyli nie potrafi walczyć ani latać, jest po prostu zbędnym balastem. Bo trzeba po pierwsze zadbać o samego siebie i o ten balast, by się nie zgubił lub głupio nie zginął. - {Takich to akurat dużo. Czasem się znajdzie mądrzejszy, co wynajmie łowcę nagród, a wtedy to kabała mała} No łowcy nagród to akurat o siebie zadbać potrafią i stanowią już realne zagrożenie dla każdego Mando. Ich nie można było lekceważyć. - {Ma szczęście} Mruknął A'den i też się wygramolił z taksówki, wraz z częściami od Shakti. On zaś rozejrzał się, ale nie w poszukiwaniu Garretta ale ewentualnych zagrożeń, ustalając sobie przy okazji miejsca zdatne do walki jak i ucieczki. Taką już miał paranoję, którą odziedziczył w sumie po ojcu... obu ojcach, biologicznego i prawdziwego. - {Gdzie masz statek?}
Kontynuacja w tym Temacie
|