Shakti - 2012-05-27 15:52:53 |
Cuyan, lekki frachtowiec typu DeepWater. Kalamariańska robota, dobra, póki się nie zepsuje. A psuje się z bardzo często. Z wierzchu pomalowany zielonkawą, odpryskującą gdzieniegdzie farbą, nie rzuca się w oczy. W środku urządzony jest skromnie, ale wyposażony w to co niezbędne. Najwięcej przestrzeni zajmuje ładownia, poza tym znajdą się tam też prywatne pokoje członków załogi, a także wspólny salon i oczywiście sterownia. Statek przystosowany jest do długich podróży, da się tam ugotować coś, umyć się, czy spać, jednym słowem – mieszkać. Właśnie za mieszkanie i środek transportu w jednym służy teraz dla Shakti i Garretta.
|
Moc - 2012-05-27 21:19:21 |
Shakti napisał:Statek był chwilowo tym, co najbliższe było jej idei „yaim”, domu, przynajmniej dopóki nie osiedli się gdzieś na stałe. Znała w nim każdy kąt, położenie każdej śrubki. Wiedziała gdzie są skrytki z bronią i gdzie można się schować, by z ukrycia eliminować intruzów. Można powiedzieć, że czuła się w nim bezpiecznie, ale była w stanie zrozumieć postawę A’dena. Sama też zachowywałaby się w ten sposób w obcym miejscu. -{Miałam go gdzieś przetransportować po tym, jak... odszedł z WAR-u. W każdym razie z tego przewożenia zrobił się niezły burdel. Garrett trochę mi pomógł i jakoś wyszło, że został. Normalnie gada mniej, za to z większym sensem.} Wyjaśniła, nie wdając się niepotrzebnie w szczegóły. Zdążyła już przywyknąć do towarzystwa hakera i normalnie jej nie przeszkadzał. Chyba, że zaczynał zachowywać się jak dziś. -{Mandalore? Dobrze by było tam wrócić... ale chyba dużo tam teraz obecnych władz? Jakoś nie bardzo mam ochotę mieć z nimi do czynienia.} Nie dopytywała się bliżej o cel jego podróży. Jego sprawy to jego sprawy. Jej nic do tego.
A'den praktycznie nigdzie nie czuł się w pełni bezpiecznie, jedynie co to w swoim domu pośród Mandalorian. Wtedy mógł sobie odpuścić te wszystkie paranoiczne przyzwyczajenia. Ale w obcym miejscu, takim jak statek Shakti było to w pełni uzasadnione. I chociaż zachowywał spokój, to jednak podświadomie czekał tylko na jakiś fałszywy ruch czy atak. Jango Fett go tak skrzywił. - {Z WAR'u, tak? To by tłumaczyło, dlaczego mnie rozpoznał... ale wojna się skończyła dawno temu. I tak przyczepił się jak wesz dupy banthy?} Ton jego głosu cały czas pozostawał spokojny, rzadko kiedy pozwalał sobie na okazywanie emocji komuś spoza rodziny. Dla niego emocje i uczucia równały się słabości a okazywanie ich potencjalnemu wrogowi było głupotą. Więc był zimny, cały czas. - {Ale jestem w stanie zrozumieć, czemu pozwoliłaś mu zostać. Samotność to paskudna sprawa} A'den już przywykł do swojej rodziny, do poczucia, że gdzieś tam czeka na niego ojciec i bracia, którzy zrobią wszystko, nawet największą głupotę, po to by wyciągnąć go z kłopotów. To było pokrzepiające. Ale sentymentalnych gadek dalej nie lubił. - {Beskar mieszkają na uboczu, z dala od Keldabe. Imperialni się tam nie zapuszczają zbyt często. Gdyby było inaczej to bym tam nie leciał, nie lubimy się z Imperium.}
Kontynuacja z tego Wątku
|
Shakti - 2012-05-28 21:49:23 |
Każdy potrzebuje jakiegoś miejsca, w którym będzie się czuł bezpiecznie. Dla niej takim miejscem był ten statek, ale nie można wymagać, by Mando, który był tu po raz pierwszy, miał na tę kwestię taki sam pogląd. -{Jest przydatny. I na tyle mało upierdliwy, żeby mi nie przeszkadzać. Poza tym pomaga ulepszać statek, więc czemu z tego nie korzystać.} Wzruszyła ramionami, choć uśmiechnęła się na to bardzo wymowne porównanie. Ona wolała patrzeć na ich swoistą koegzystencje trochę inaczej. Po prostu obydwoje mieli umiejętności przydatne dla tej drugiej strony. -{Loty się tak nie dłużą, jak jest do kogo się odezwać. Choć w tym to on akurat nie przoduje. No ale mniejsza o to.} Wiadomość, że siedziba Beskar nie znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie stolicy była całkiem sprzyjająca. -{Też za nim nie przepadam. Jeśli będzie trzeba, to mnie pokierujesz, Nie pamiętam, żebym kiedyś ich odwiedzała.} Zapachy rozchodzące się w powietrzu były coraz bardziej intensywne, więc po tych słowach Shakti wstała i przeszła znów do kuchennej części pomieszczenia, by dopilnować, by w ogóle było co jeść.
|
Moc - 2012-05-28 22:12:03 |
A'den teraz w dużej mierze słuchał to co ma Shakti do powiedzenia, zerkając co jakiś czas w stronę wyjścia. Miał jakieś takie nieprzyjemne przeczucie, że coś się za niedługo wydarzy. Coś, z czego zadowolony nie będzie... dżedajce, pod którymi służył powiedzieliby pewnie, że to Moc do niego mówi. Gadanie pierdół... ale nie mógł im odmówić tego, że dobrze walczyli. - {Ale lepsze to niż gadanie do droida. Albo w ogóle do siebie samego} Kilka razy już tak miał, gdy zbyt długo przebywał na misji sam, w jakimś odludnym miejscu. Gadał do siebie, byleby tylko usłyszeć jakiś głos. Te sytuacje go zawsze wkurzały, bo uważał, że okazywał słabość. - {Możliwe... członkowie tego klanu nie są zbyt towarzyscy. Ale to jedni z najlepszych kowali Mandaloriańskiego Żelaza i czasem trzeba ich odwiedzić.} Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu a gdy poczuł w swoich nozdrzach zapach jedzenia to momentalnie zgłodniał. A to niedobrze... klony miały przyśpieszony metabolizm, więc jadły za dwóch czy nawet trzech. Więc wątpliwe było, by Shakti zrobiła tyle jedzenia, by wykarmić głodnego ARC. Więc będzie się powstrzymywał. - {Ciasta Uj to ty nie pieczesz, co?} Zapytał cicho ze śladem nadziei w głosie. Tang robił przepyszne ciasto i zawsze znikało bardzo szybko.
|
Shakti - 2012-05-30 19:22:06 |
-{Zdecydowanie lepsze. Monologi też mogą się na dłuższą metę znudzić.} Bez oporu mogła zgodzić się z nim. W pewnym momencie ciszy nie jest w stanie zagłuszyć już ani dźwięk przyrządów, ani nawet puszczona muzyka, a co dopiero własny głos. Zwróciła uwagę na to, jak często zerkał na wyjście. Nie można powiedzieć, żeby jej się to podobało, ale ponieważ była w stanie to zrozumieć, nie komentowała tego zachowania. Pokiwała głową, na znak że słucha słów Mando, ale nie pokusiła się o żadną werbalną odpowiedź. Zamiast tego spróbowała gulaszu z nerfa. Na sam zapach zakręciło jej w nosie. Smak też nawet jak na jej gust był wystarczająco pikantny, a miłośnikom łagodnej kuchni danie mogłoby już wcale... nie smakować. Delikatnie mówiąc. Przekonawszy się, że jedzenie jest gotowe, przeniosła na stół dwa talerze razem ze sztućcami. Nie wiedziała kiedy Garretowi przejdzie złość, więc uznala, że najwyżej zje on jak już wróci. O ile cos jeszcze zostanie. Wiedząc, że tym razem nie będzie jeść tylko z Garrettem, przygotowała więcej jedzenia, choć nie znała możliwości głodnego klona, więc wątpliwe by najadł się do syta. Po chwili na stół trafiło też naczynie z głównym daniem. Nie zamierzała żałować gościowi jedzenia. Wolała, żeby sam wziął tyle, ile będzie chciał. -{Piekę, ale nie sądziłam, że będę mieć gościa. Jeśli jeszcze kiedyś przyjdziesz na obiad, obiecuję je zrobić. No chyba, że masz czas i ochotę trochę poczekać.}
|
Moc - 2012-05-30 20:07:00 |
A'den nawet się nie zastanawiał nad tym, czy obraża swoim zachowaniem Shakti czy nie. Te odruchy miał zbyt głęboko wryte w psychikę, Poza tym był lekkim socjopatą... co prawda przechodzącym przez proces resocjalizacji i w sumie nawet nieźle to wychodziło. Już nie przystawiał ludziom pistoletów do głowy gdy chciał z nimi wyjaśnić "drobne nieporozumienia". Mando czekał cierpliwie aż wszystko zostanie podane do stołu. Uśmiechnął się nawet z lekkim podziwem, co prawda nie była to klasa Tanga (ale nawet jakby gotował mu mistrz kuchni to i tak od ojca lepsze będzie) ale i tak wyglądało smakowicie. Sam by pewnie lepiej nie ugotował i nie upiekł tego. Co prawda znał się trochę na sztuce kulinarnej, ale brakowało mu nieco wyobraźni. - {Nie kłopocz się. A twój... towarzysz nie gustuje w takich wypiekach? } Zapytał cicho a potem jeszcze raz zerknął na drzwi po czym wziął do ręki talerz, ale czekał aż ona pierwsza sobie coś nałoży. Tak był już przyuczony, że to gospodarz lub głowa rodziny zaczyna posiłek.
|
Shakti - 2012-06-01 21:07:28 |
Zanim usiadła, przyniosła na stół jeszcze dzban z herbatą kopi i dwa kubki. Dopiero po tym usiadła naprzeciwko Mando i nałożyła sobie sporą jak na swoje gabaryty porcję. Nie miała w zwyczaju ograniczać sobie dobrego jedzenia. Jadła tyle by zaspokoić głód, o co nie było trudno w przypadku sycących potraw, które zwykle gotowała. Zaczekała, aż gość także weźmie sobie jedzenie i pierwsza zaczęła jeść. Tak na wypadek, gdyby jeszcze miał jakieś wątpliwości co do jej intencji. - {Uj jest dla niego chyba trochę za słodkie. Ale ogólnie nie narzeka na to jak gotuję, mimo że dość często raczę go mandaloriańską kuchnią. Musiał przywyknąć.} Wzruszyła ramionami. Gdyby Garrettowi nie smakowała jej kuchnia (a trzeba przyznać, że wielu osobom ilość przypraw i pikantny smak przeszkadzały) to równie dobrze mógł sobie gotować sam.
|
Moc - 2012-06-02 20:35:34 |
Wątpliwości to A'den zawsze miał, gdy jedzenie serwował mu ktoś obcy. W restauracji czy barze jeszcze to jakoś przeżyć umiał, wiadomo anonimowość. Tutaj już o tym mowy być nie mogło, Shakti wiedziała że jest klonem. Za takich jak on Imperium wyznaczało nagrody. No ale gdy zaczęła jeść to i on sam zaczął, chociaż ograniczał się w jedzeniu. - {Mandaloriańska kuchnia jest niezła, nie ograniczam się jednak do niej. Wolę większe bogactwo smaku} No cóż, nie każdy Mando musi być fanatykiem takiej kuchni. A'den przez większość życia faszerowany był sztucznie przetworzonym żarciem, to teraz lubił po prostu jadać smacznie i rozmaicie. Nadrabiał zaległości wielu lat.
|
Shakti - 2012-06-05 20:54:13 |
-{Jasne, zawsze warto spróbować czegoś nowego. Szczególnie jak częstują.} Uśmiechnęła się znad swojego talerza, bez pośpiechu zajadając się gulaszem. Parę razy podkreślała już swój stosunek do Imperium, więc sądziła, że postawiła sprawę jasno, ale nikt nie będzie wymagał, by ktokolwiek na dzień dobry jej zaufał. Ba, w takim wypadku mogłaby zacząć poważnie wątpić w inteligencję i instynkt samozachowawczy klona. -{Coś długo mu zajmuje to palenie} Mruknęła do siebie, zerkając w kierunku wyjścia. Znała już trochę charakter Garretta i miała nadzieję, że haker nie wpakuje się znowu w jakieś kłopoty, a tym bardziej nie sprowadzi kłopotów na nią.
|
Moc - 2012-06-08 11:41:53 |
A'den jadł swój posiłek spokojnie, jak na klona, ale i tak jedzenie szybko znikało z jego talerza. W wojsku musiał jeść szybko, by zaraz wracać do swoich obowiązków. Nawyki pozostały i dla kogoś, kto nigdy nie czuł takiej dyscypliny to mogło się wydawać co najmniej dziwne. - {Samemu też warto eksperymentować. Czasem wyjdzie niestrawne badziewie a czasem smaczny posiłek} Stwierdził znad swojego talerza, zerkając w stronę Shae co jakiś czas. Na drzwi zaś spojrzał gdy ta wspomniała o jej towarzyszu, który to faktycznie dosyć długo był nieobecny. - {Może się zgubił?} Zapytał ironicznie, wracając do jedzenia.
|
Shakti - 2012-07-11 19:50:39 |
-{Co cię nie zabije to cię wzmocni. Przynajmniej później wiadomo, czego więcej nie jeść.} Ona jadła wolniej, ale bynajmniej nie przeszkadzało jej tempo z jakim jadł klon. Poniekąd odbierała to nawet jak pochwałę jej umiejętności kucharskich. Szkoda tylko Garretta, jeśli szybko się nie pojawi, bo może nic dla niego nie zostać. Ale cóż, to już nie jej problem. -{Zgubił? Na drodze życia chyba.} Odpowiedziała w podobnym tonie. Uważała, że prędzej ktoś się wreszcie poznał na tym całym żelastwie poprzyczepianym do mężczyzny i po prostu rozebrał go na części. Nie widziała jednak powodu, by dzielić się swoimi podejrzeniami z klonem.
|
Moc - 2012-07-11 20:11:48 |
- {Wszystko jest jadalne. Problem w tym, że niektóre rzeczy tylko raz} Mruknął A'den i wkrótce skończył jeść swoją porcję. Był jeszcze trochę głodny (zazwyczaj zjadał dwie porcje przeznaczone dla przeciętnego człowieka), ale już nie będzie Garrettowi podjadał. Gościnność gościnnością, ale pewne zasady dobrego wychowania obowiązywały i klon ich w miarę przestrzegał, przynajmniej w kręgu Mandalorian. Innych to miał głęboko w shebs. - {Dziękuję za posiłek} Ton jego głosu był nieco oschły, ale to było ledwo wyczuwalne. Talerz odsunął od siebie a potem tradycyjnie już zerknął w stronę wyjścia. Świerzbiło go to czekanie, miał ochotę pójść i sprawdzić co też ten chakaar tam tak długo robi. W głowie pojawiły mu się niezbyt pocieszające myśli, które sugerowały zdradę ze strony Garretta. - {Pójdę może zobaczyć co u niego} Zaproponował i zaczął wstawać ze swojego miejsca
|
Garrett Kalosi - 2012-07-11 20:18:48 |
Wszedł do środka, jak gdyby nigdy nic. Nie prowadził ze sobą żadnego gościa, nie miał zamiaru też zdradzić kogokolwiek. Zbyt mocno szanował mandalorian, a tym bardziej klony, które w zabijaniu nie miały sobie równych. Oczywiście zwykły papieros skończył się na niezbyt przyjemnym incydencie z kurduplem i dwoma jego gorylami. Garrett po wejściu do środka, wyglądał na nieco zdenerwowanego. -Pierdolony kurdupel...Zapalniczkę mi uświnił...-Rzucił krótko i zwięźle. Zauważył, że nadal mają tutaj gościa. Nie mógł być dla niego niemiły, ani zbyt nachalny, gdyż to skończyłoby się dla niego pewną śmiercią. Dlatego też musiał działać ostrożnie. W sumie...Jak zawsze. -Shakti gotuje wspaniale, prawda? Sto razy lepsze to od tej papki, którą podawali w stołówce na Coruscant.-Dodał po chwili. Jego ton był nadal oschły, niewyrażający jakby żadnych skrajnych emocji. Stonowany, spokojny. Tak najlepiej to określić.
|
Shakti - 2012-07-11 20:42:43 |
Skinęła głową i uśmiechnęła się, kiedy podziękował. Sama też powoli kończyła jedzenie, nie zamierzała czekać aż haker wróci, tylko po to, żeby zjeść z nim wspólnie. -{Dziękuje, nie trzeba. Jak nie wróci, to odlecę bez niego} Stwierdziła obojętnie, choć zapewne przed odlotem jednak postarałaby się sprawdzić, co Garrettowi strzeliło do łba. W przenośni lub dosłownie. Na szczęście poszukiwania nie były konieczne. -{No proszę, zguba się znalazła} Mruknęła pod nosem, widząc hakera. Wstała i sprzątnęła ze stołu nakrycie swoje i gościa. -Nie próbuj się podlizywać, i tak nie będę tego odgrzewać. Domyśliła się, że chciał być miły, więc uśmiechnęła się lekko, żeby złagodzić nieco wypowiedź. Choć nie było nic dziwnego w tym, że Mandalorianka potrafi gotować. -Już myślałam, że w coś się wpakowałeś, tyle Cię nie było.
|
Moc - 2012-07-11 20:56:58 |
A'den w zasadzie już wstał, gdy wrócił haker. Spojrzał więc na niego niemalże wrogo i nie zdobył się nawet na uśmiech, Jego twarz pozostała nieruchoma i bez wyrazu. Próba nawiązana jakiegoś porozumienia rozbijała się o mur niechęci niczym fale o skalisty brzeg. Klonowi nie zależało na nawiązaniu jakieś znajomości z Garrettem, co było ewidentnie widać. - Racja Odpowiedział tylko, by nie wyjść na totalnego gbura. Ale i tak nie mozna było tego nazwać chęcią nawiązania rozmowy. - Kiedy odlatujecie? Zwrócił się do Shakti a zaciety wyraz jego twarzy nieco zelżał.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-11 21:05:25 |
No cóż, najwyraźniej oboje pałali do siebie taką samą niechęcią. Garrett jakoś niespecjalnie przepadał za nowymi znajomościami. Tym bardziej, że środowisko w jakim się teraz obraca jest bardziej śmiercionośne od najsilniejszego bossa w Galaktyce Fantasy XV. Niemniej jednak ten naładowana stymulantami i nabita zmodyfikowanym DNA maszyna do zabijania powinna się już stąd zabierać. Przynajmniej dla bezpieczeństwa. No chyba, że jego hobby było poznawanie ludzi, a później sprowadzanie na nich imperialnych. W końcu każdy ma jakiegoś bzika. Jeden zbiera rybki, drugi hoduje znaczki. -To sam sobie odgrzeję.-Rzucił i wzruszył ramionami. Chwycił za czysty talerz, nalał sobie zupy do niego i włożył do mikrofali. Ustawił na cztery minuty i czekał. Bacznie obserwował klona.
|
Shakti - 2012-07-11 21:18:22 |
Shakti nie potrzebowała skanerów Garretta, żeby wyczuć, że atmosfera się zagęściła. Tylko tego jej jeszcze brakowało, facetów warczących na siebie nie wiadomo w jakim celu. Dobrze, że obydwaj przynajmniej trzymali ręce przy sobie. Na razie. -Muszę naprawić przewody paliwa. Ale to nie powinno zająć zbyt długo. Za to uszczelniacz powinien schnąć przynajmniej pięć godzin. W najgorszym wypadku odlatujemy jutro rano. Zerknęła na Garretta, czy nie będzie zgłaszał żadnych uwag, mimo wszystko jego opinia też się liczyła. Żałowała trochę, że konwersacja w Mando'a się zakończyła, ale przynajmniej haker nie będzie się czuł wyłączony z rozmowy.
|
Moc - 2012-07-11 21:27:37 |
Gdyby A'den chciał zrobić jakąś krzywdę Garrettowi to by to po prostu zrobił i to nie skończyłoby się dobrze dla wszystkich, również dla klona. Póki co tylko jasno określał swoje stanowisko "mam cię na oku, nie ufam ci, nie szukam przyjaciół" i tyle. Shakti miała kredyt zaufania w związku z tym, że była Mando i w sumie tylko dlatego. - Mogę pomóc w razie czego Zaproponował, bo w końcu miała go podrzucić na Mandalore, a zależało mu na czasie. Co prawda nie był zawodowym mechanikiem ale dosyć szybko się uczył, wystarczy mu raz coś pokazać a potem skorygować błędy i będzie to robił. No chyba, że dana czynność wymagała precyzji i sporego doświadczenia. Garretta obserwował katem oka, ale nie wysyłał mu więcej wrogich sygnałów. Raz wystarczy, przynajmniej póki co.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-11 21:35:35 |
Po czterech minutach mikrofala zasygnalizowała zakończenie podgrzewania zupy. Garrett wyciągnął talerz i położył go na blacie. Sięgnął po łyżkę i zaczął jeść zupę. Była naprawdę smaczna, Shakti naprawdę umie gotować. Zresztą...Nieraz się już o tym przekonał. Niemniej jednak, kiedy ich rozmowa zdawała się być już bardziej sensowna i zrozumiała, odetchnął cicho z ulgą. W końcu ich rozumiał! Nareszcie! -Trzeba naprawić komputer nawigacyjny. Skalibrować go z systemem i zaktualizować mapy. Ale z tym poradzę sobie sam.-Kupił już odpowiedni sprzęt, wystarczyło go wymienić i wszystko wyregulować. Niech jednak nikt nie biegnie mu z pomocną dłonią, bo on tego nie lubi. A czuł, że A'den nie będzie raczej chciał pomóc w cyfrowej robocie. Wszak to uwłaszczałoby jego pieprzonej żądzy krwi.
|
Shakti - 2012-07-12 19:41:37 |
Założenie obręczy uszczelniającej na przewód chłodziwa, a później zapaćkanie tego starannie uszczelniaczem nie było czynnością trudną, tym bardziej nie potrzebowała pomocy. A już na pewno nie zamierzała pozwalać nikomu obcemu na grzebanie w jej statku. Irytowało ją nawet, jeśli Garrett wykazywał takie chęci, choć na szczęście nie zdarzało się to przesadnie często. Panował tu jasny podział obowiązków i każdy robił to, co potrafił najlepiej. Uznała jednak, że zajęcie się naprawami i zostawienie tych dwóch mężczyzn sam na sam choćby na chwilę zakrawałoby na skrajne zidiocenie. Nie mówiąc o tym, że zabiłaby obydwu, gdyby jej statek w jakichś niewyjaśnionych okolicznościach został zachlapany krwią czy innymi płynami ustrojowymi. - Jeśli chcesz pomóc, to dziękuję. Chętnie skorzystam z pomocy, na pewno będzie szybciej. Odpowiedziała klonowi, a zaraz później skinęła głową w odpowiedzi na słowa hakera. Nie wiedziała, ile może zająć to co tam wymienił, ale miała nadzieję, że niezbyt długo. - Jeśli mamy odlecieć w miarę szybko, to lepiej już się weźmy do roboty. Zgarnęła kupione części i ruszyła do wyjścia.
|
Moc - 2012-07-12 19:50:07 |
Wyobrażenia Garretta co do A'dena były nieco chybione, bo klon może i nie projektował i nie budował wymyślnych urządzeń hakerskich czy szpiegowskich, jednakże to on i jemu podobni z nich korzystali. I dosyć często się zdarzało, że znali oni sprzęt którego używali znacznie lepiej, niż ich projektanci. Bo po prostu wiedzieli z własnego doświadczenia co jak działa w jakich warunkach. A inżynierowie siedzący sobie w głównej siedzibie WARu na ciepłych stołeczkach mało co wiedzieli, prócz teorii. A'den jako klon ARC świetnie radził sobie z elektroniką, z hakerstwem trochę gorzej i pewnie Garrettowi nie dorównywał, ale kompletną łamagą nie był. - Dobra Klon odpowiedział Shakti. Domyślał się jej rozterek, mimo wszystko zaproponował pomoc, bo nie lubił siedzieć bezczynnie. A szwendanie się po NS bez celu było trochę ryzykowne. A tak może na coś się przyda. No i nie padną jakieś "przypadkowe" strzały. - {Prowadź. Pokaż co i jak. Obiecuję, że nie popsuję ci statku}
|
Garrett Kalosi - 2012-07-12 20:01:43 |
To właśnie największy problem współczesnych inżynierów. Znali się jedynie na teorii, w praktyce działali bardzo rzadko i nie potrafili dostosować sprzętu do potrzeb tych, którzy znajdowali się na froncie. Garrett pomagał żołnierzom w nieco inny sposób. Zdobywał dla nich informacje, a jak wiadomo. Dobra informacja jest bardziej śmiercionośna od niejednej pukawki. Słyszał jedynie o bezwzględności ARC i ich możliwościach bojowych. Nie znał ich wszystkich umiejętności i opierał się jedynie na własnych domniemaniach i na tym co słyszał. To był pierwszy klon z typu ARC, jakiego Garrett widział na oczy. Wiedział, że Shakti nie lubi, jak grzebie się w jej statku, niestety jednak, musiał. Na pewno znał się na elektronice lepiej od niej. Był w końcu zacnym panem doktorem, który rozumiał nie tylko teorię, ale i praktykę tego co robi. To jednak nieważne. Odłożył talerz z zupę i udał się do swojej kajuty. Wziął swój nowy komputer przenośny, rdzeń pozytronowy oraz komputer nawigacyjny. Tak wyekwipowany, ruszył na mostek, by tak dokonać wszystkich potrzebnych napraw. Usłyszawszy po raz kolejny język mandalorian, skrzywił się nieco. Znów czuł się lekko wyrzucony z rozmowy.
|
Shakti - 2012-07-12 20:47:17 |
Shakti nie interesowały prywatne sympatie i antypatie obydwu mężczyzn, ale wolałaby, żeby nie próbowali pozabijać się w czasie, który spędzą na podróży. Przypomniała sobie też, że może warto byłoby uświadomić Garretta, że Mando leci z nimi, ale postanowiła zrobić to później. Im mniej da mu czasu na wściekanie się, tym lepiej. -{Weź to} Podała klonowi części, sama natomiast weszła jeszcze do ładowni, żeby zabrać zostawione tam wcześniej narzędzia i części. Po tym wyprowadziła mężczyznę na płytę lądowiska i przeszła na tył statku. -{Możesz to tu położyć} Odkręciła płytę, za którą były przewody chłodziwa i szybko zabrała się za odkręcanie tego, który miał największe ubytki.
|
Moc - 2012-07-12 21:11:00 |
A'den miał bardzo szeroki zakres umiejętności, które wykorzystywał w różny sposób. Rzadko klony jego pokroju walczyły na froncie. ARC wykorzystywano w inny sposób: planowali i dowodzili akcjami, szpiegowali wroga, zdobywali informacje, przeprowadzali sabotaże daleko za linia frontu, przeprowadzali zamachy, egzekucje, porwania, przesłuchania, wymuszenia. Czasem działali w małych oddziałach tworząc partyzantki na planetach separatystów. Czasem obalali niewygodne rządy. ARC byli bardzo niebezpieczni, ale o tym się nie mówiło. Te umiejętności miały też swoją cenę... przyśpieszone starzenie, szybszy metabolizm, niestabilność psychiczna, postawy aspołeczne, silne ciągoty do brutalności. ARC daleko było do normalności. A'den spokojnie udał się za Shakti i nie robił większych problemów podczas przeprowadzania napraw. Co kazała mu zrobić to to robił bez krzywienia się. Potrafił ubrudzić sobie rączki. No i też nie grymasił, gdy kobieta wydawała mu polecenia.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-12 21:20:15 |
Nie obchodził go jaki wachlarz umiejętności ma ta kopia Jango Fetta. Jak dla niego, mógł też potrafić tańczyć na rurze, a i tak byłby tylko zwykłą konserwą. To jednak nieważne. Miał swoją robotę, musiał się nią zająć. Rozmontował wszystkie pokrywy komputera i znalazł zużyty rdzeń pozytronowy oraz jednostkę centralną komputera nawigacyjnego. Nie warto wchodzić w szczegóły tego, co właśnie robił. Warto jedynie dodać, że nie była to rutynowa wymiana lub konserwacja sprzętu. Do rdzenia bowiem dochodziło tyle światłowodów, że tylko geniusz by się w tym nie pogubił. Kalosi nie był geniuszem i wszystko sobie rozrysował dokładnie na kartce papieru. Tak, by później wiedzieć, jak wszytko jest podłączone. Na chwilę spojrzał się w stronę korytarza prowadzącego do maszynowni. Był ciekawy, co oni tam wyprawiają, ale póki nie słyszy żadnych krzyków lub innych dziwnych odgłosów, uznał, że nie ma sensu interweniować. Praca nad wymianą potrzebnych urządzeń trwała jakieś 3 godziny. Teraz czekała go najgorsza robota. Kalibracja i aktualizacja mapy galaktyki.
|
Shakti - 2012-07-13 19:32:45 |
Dopóki sama nie miała możliwości sprawdzenia umiejętności klona, nie zamierzała bezkrytycznie w nie wierzyć. Dlatego zadania kóre mu powierzała podczas przeprowadzania napraw nie były zbyt skomplikowane. Ot podać coś, przytrzymać przewód, kiedy ona nakładała obręcz, czy zalepić uszczelniaczem jakiś mniejszy ubytek. Tak po prawnie, to w przypadku tej naprawy w ogóle skomplikowanych czynności nie było. Nie zajęła im też zbyt dużo czasu. Przy okazji Shakti zlikwidowała jakąś drobniejszą usterkę, zanim ta zamieni się w coś poważnego. Cieszyło ją, że przynajmniej nie musi powtarzać wszystkiego dwa razy, szlag by ją mógł trafić w przeciwnym wypadku. Ona też nie bala się brudzić sobie rąk, kiedy dokręciła już ostatnią śrubę, nie można było nazwać jej przesadnie czystej. Ciekawe, czy uszczelniacz się spiera... -{Teraz musi jeszcze wyschnąć porządnie i będziemy mogli odlecieć. Mam nadzieję, że Garrett już też kończy.}
|
Moc - 2012-07-13 20:14:10 |
Shakti byłaby idiotką, gdyby uwierzyła mu w kwestii napraw tylko tak na słowo. Sam by postąpił podobnie, więc nie czuł się urażony tym, że zajmował się takimi "duperelami". Jego męska duma nie ucierpiała w tym wypadku. Praca szła całkiem sprawnie i szybko. Co prawda A'den cały czas miał na sobie pancerz, co nieco utrudniało mu wykonywanie co poniektórych czynności, ale uznał to po prostu za trening. Ubocznym skutkiem tych czynności były ślady smarów i uszczelniacza na zazwyczaj czystych płytkach pancerza. A gdy w końcu zakończono wszystkie prace to klon spojrzał na efekt ich pracy i ocenił wszystko krytycznym okiem. - {No nieźle wyszło. Mamy chyba jeszcze trochę czasu i... } A'den przerwał, bo zauważył że na jego lewym karwaszu miga niebieska dioda informująca o otrzymaniu nowej wiadomości. Brwi na jego twarzy nieco się ściągnęły, bo nie spodziewał się kontaktu. - {Przepraszam } Mruknął i odszedł na bok. Potrzebował chwili odosobnienia... no i swojego hełmu, który założył na głowę gdy tylko do niego dotarł. Odczytanie wiadomości na wbudowanym wyświetlaczu trwało może pół minuty, a gdy już skończył to zdjął "kubeł". Twarz A'dena nie zmieniła się za bardzo, chociaż wprawny obserwator dostrzeże pewne oznaki niepokoju.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-13 20:31:51 |
Po podłączeniu komputera do całej aparatury, uruchomił okno poleceń administracyjnych. Po wpisaniu pierwszej komendy, zobaczył możliwości rdzenia pozytronowego. Chciał wykorzystać jak najwięcej potencjału tego wspaniałego majstersztyku elektronicznego i postanowił dokonać kalibracji ręcznie. Automatyczna bowiem, po pierwsze, jest dla idiotów, a po drugie wykorzystuje moc obliczeniową rdzenia maksymalnie w 60%. Zabawa w kalibrację rdzenia zabrała mu około 45 minut. Następnie przystąpił do instalowania zaktualizowanych map galaktyki oraz łatek usuwających problemy związane z błędną nawigacją. Po około 30 minutach, statek mógł już lecieć. Chciał tylko jeszcze podpiąć się do komputera głównego i założyć zaporę sieciową oraz wzmocnić ją kilkoma programami "fortyfikującymi". To jednak może zrobić o każdej porze dnia i nocy. Zwinął swój sprzęt w postaci komputera, kartki papieru, długopisu, miernik uniwersalny i lutownicę. Wrócił do swojej kajuty, po czym znowu wrócił na mostek, by założyć wszystkie elementy obudowy komputera.
|
Shakti - 2012-07-13 21:09:10 |
- {Tak, mamy} Niestety nie było jej dane, dowiedzieć się, co jeszcze miał do powiedzenia. Kiedy poszedł, ona zebrała swoje narzędzia, żeby odnieść je do ładowni. Później zamierzała je wyczyścić, w czasie podróży będzie na to wystarczająco dużo czasu. Wyczyścić siebie też by się przydało, ale plamy smarów na kombinezonie była w stanie znieść. Na narzędziach już niekoniecznie. - {Chcesz ruszać szybciej?} Wolała nie pytać klona wprost, co takiego się stało, ani jaką wiadomość dostał, ale fakt, że wykazywał drobne oznaki niepokoju nie umknął jej uwadze. Prawdopodobnie zaproponowanie mu transportu nie było najrozsądniejszym posunięciem, w końcu niemal nic o A’denie nie wiedziała, ale teraz nie zamierzała tego odwoływać. Pewnie nie miałaby takich skrupułów, gdyby mężczyzna nie był Mandalorianinem, ale ponieważ był, ona była w stanie dać mu pewien kredyt zaufania.
|
Moc - 2012-07-13 21:25:51 |
A'den przez chwilę wpatrywał się w jakieś bliżej nieokreślone miejsce. Za to w jego umyśle trwała rozpaczliwa gonitwa myśli. Otrzymana wiadomość nieco skomplikowała sprawę. Zasadniczo miał dwa wyjścia, zostać tu i poczekać lub też polecieć z Shakti na Mandalore. Opcja druga była nieco niebezpieczna, bo mimo wszystko nie ufał jej tak jak swojemu ojcu czy braciom. Jednak z drugiej strony zależało mu na czasie a obecnie lot z nią był najszybszą opcją. W końcu podjął decyzję. - {W miarę możliwości. Nastąpiła jednak drobna korekta miejsca docelowego. Zapłacę za kłopot} Oferując jej kredyty za lot zdradził się z tym, że zależało mu na czasie. Jakakolwiek by nie była treść tej wiadomości, to zmusiła klona do pośpiechu. - {Jeśli nie chcesz się w to mieszać to poszukam innego transportu} Dał jej jeszcze okazję by się z tego wszystkiego wycofać z twarzą. W końcu dała mu przedtem słowo a Mando nigdy nie łamie raz danej obietnicy.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-13 21:39:34 |
Zakończył pracę, więc nie pozostawało nic innego jak dokończyć zupę. Już dawno wystygła, ale Kalosi był przyzwyczajony do jedzenia zimnego żarcia. Poszedł więc do kuchni, sięgnął po ten nieszczęsny talerz i łyżkę, po czym dokańczał posiłek. Słyszał jakiś bełkot w maszynowni, ale nic nie rozumiał. W końcu rozmawiali w Mando'a. Języku, którego haker nie znał. Chociaż powinien znać, w końcu pracuje i egzystuje z jedną z nich. Może kiedyś się nauczy, kiedy będzie miał ku temu sposobność. -Skończyliście?-Spytał dość głośno, by mogli go tam usłyszeć. Chciał sobie zapalić, jednak znał podstawową zasadę panującą na tym statku. Tu nie wolno palić pod żadnym pozorem. Szanował tutejsze zasady, a Shakti szanowała jego. To im wystarczyło do owocnej współpracy.
|
Shakti - 2012-07-14 20:00:41 |
- {Pięć godzin, no powiedzmy cztery. Dokąd w takim razie chcesz lecieć?} Zapytała, nie wiedząc jak rozumieć tę drobną korektę. Kwestię zapłaty wolała zostawić na później, przynajmniej do momentu aż zdecyduje się, czy go zabrać, czy skorzystać z możliwości wycofania się. Musiała w końcu brać też pod uwagę zdanie Garretta, a przynajmniej wysłuchać go. Wiedziała, jak najprawdopodobniej zareaguje on na dodatkowego pasażera, ale w gruncie rzeczy to ona jest kapitanem tego statku, więc jeśli zdecyduje pomóc Mando, to haker będzie miał raczej niewiele do powiedzenia.
|
Moc - 2012-07-15 14:46:20 |
- {Nadal Mandalore... tylko, że najpierw musimy odwiedzić pewne miejsce. A potem polecimy dalej. Tam możesz mnie zostawić} Tak więc za bardzo nie musieli nadkładać drogi. Jedyną różnicą w porównaniu do poprzedniej oferty przewozu był fakt, że A'denowi zależało na pośpiechu. Żadnego niebezpieczeństwa nie przewidywał, ale tego nigdy nie można być pewien. - {Prosty kurs, szybki zarobek. Zależy mi na czasie a nie mam transportu. Jeśli się rozmyślisz to poszukam czegoś innego} Poważnie zastanawiał się nad tym, by nie zastosować starych sztuczek, polegających na "pożyczeniu" od kogoś frachtowca. W ten sposób Fibale zdobyli już chyba trzy statki. Z tym, że dwa już rozbili. W ich rodzinie żadna maszyna jeszcze długo nie przetrwała. Głośne zawołanie Garretta zaś zignorował.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 14:57:43 |
Skoro żadne z nich mu nie odpowiedziało, to on postanowił siedzieć cicho. Tak miał zresztą w zwyczaju. Nie mówił, gdy nie uznawał tego za konieczne. Był raczej obserwatorem i słuchaczem, niż mówcą. Tacy ludzie również są potrzebni społeczeństwu. Opierał się cały czas o szafkę w kuchni i czekał na ich powrót. Był zresztą ciekawy, co oni tam takiego wyprawiają, że siedzą tam już tyle godzin. Zresztą, nie obchodziło go to, dopóki klon nie zaczął strzelać. Zdawał sobie sprawę, że nie miałby większych szans z tą republikańską maszyną do zabijania, ale zawsze mógł się postarać. W przypływie tej martwej ciszy, postanowił wyjść na zewnątrz. Na teren ruchliwego portu, by tam spalić sobie papierosa. Być może jakiś idiota znowu podpisze mu się na zapalniczce. Tego nie chciał, ale gdy taka sposobność się stanie, będzie mógł mu przefasonować twarz. A co.
|
Shakti - 2012-07-15 15:16:07 |
- {W porządku, mogę Cię przewieźć. Ale wolałabym najpierw wiedzieć dokąd lecimy. Pewne miejsce, to dla mnie trochę za szerokie pojęcie.} Jej było obojętne czy muszą nadłożyć dużo drogi, nie lubiła jednak być niedoinformowana. Nie chodziło przecież o to, żeby zdradzał jej swoje plany, które w gruncie rzeczy nie bardzo ją interesowały, tylko podał konkretnie cel podróży. - {Co do zapłaty, to się jakoś dogadamy.} Pieniądze zawsze się przydadzą, szczególnie, że na statku co i raz trzeba było coś naprawiać. - {Do startu jeszcze jakieś cztery godziny. Możesz... nie wiem, rozejrzeć się po statku.} Wyminęła klona i ruszyła do ładowni, gdzie miała zamiar zająć się doprowadzaniem narzędzi do stanu używalności.
|
Moc - 2012-07-15 16:09:49 |
Przez chwilę milczał rozważając jej słowa oraz możliwe konsekwencje zdradzenia jej pewnych rzeczy. Ale ostatecznie postawił na szczerość. A raczej na jej część. - {Dawna siedziba klanu Fibal. Mój dom. Obecnie to ruina zniszczona przez Imperium, nikogo tam nie ma a najbliższe miasto znajduje się w odległości ok 400 km.} Informacja ta nie powinna jej nic mówić, bo ta siedziba nawet za czasów swojej świetności ograniczała się do grupy kilku podziemnych domków, hangaru, magazynu i okolicznych pól. Nic wielkiego. Nie to co ich drugi przystanek - siedziba klanu Beskar, która przypominała górską twierdzę skrzyżowaną z prężnie rozwijającym się miastem. - {W porządku, będę w pobliżu} Uśmiechnął się nieco a potem wpakował na głowę hełm i uszczelnił kombinezon. Jego pancerz, podobnie jak u innych Mandalorian naszpikowany był elektroniką ułatwiającą życie. W "kuble" miał wbudowaną m.in. kamerkę, którą od razu włączył i ustawił na nagrywanie. Krążąc po pokładzie niczym duch tworzył sobie mapę frachtowca, zaznaczając najważniejsze miejsca i strategiczne tak na wszelki wypadek. Wolał wiedzieć czym może dysponować gdyby coś poszło nie tak.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 16:25:09 |
Stał w magazynie i palił papierosa, oczywiście, przy otwartej śluzie. Nie chciał, by śmierdziało, doskonale wiedział, jak Shakti nie lubi zapachu palonego tytoniu. Czasami nawet mówiła mu, żeby rzucił, ale ten nie ma specjalnej motywacji do tego, by to zrobić. Lubił palić, nie potrafił nawet wyjaśnić, dlaczego zaczął. Najprawdopodobniej przez swoją młodzieńczą głupotę. Chciał zaimponować swoim kolegom w dolnych poziomach Coruscant i tak się zaczęło. Przerwał swoje milczenie, gdy Shakti weszła do ładowni. Odwrócił się w jej stronie i wyciągnął papierosa z ust. -Nasz gość już wychodzi? Jaka szkoda, nie?-Spytał, będąc kompletnie nieświadomy tego, że on ma się zabrać z nimi.
|
Shakti - 2012-07-15 16:53:50 |
Przyjęła do wiadomości wytłumaczenie klona. To przynajmniej już jakieś konkrety, dokładniejsze koordynaty będzie musiał podać później tak czy inaczej. Zastanawiało ja co prawda po co lecieć gdzieś, gdzie nikogo nie ma, ale to już nie jej sprawa. Statek był przystosowany do długich podróży, spokojnie dawało się w nim pomieszkiwać, więc i dla nadprogramowego pasażera na pewno jakiś kąt do spania się znajdzie. Rzecz jasna na statku Mandalorianki nie mogło zabraknąć wielu skrytek z bronią, ale Shakti postarała się, by nie były widoczne na pierwszy rzut oka. Zauważywszy Garretta ugryzła się w język, by nie rzucić jakiejś kąśliwej uwagi na temat palenia. I tak dobrze, że przynajmniej wychodził, a nie zadymiał wszystkie pomieszczenia jak leci. Nie miała też ochoty drażnić go już na wstępie, kiedy miała mu przekazać wiadomość, która raczej go nie ucieszy. -Nie martw się, wróci. Podrzucimy go na Mandalore. Stwierdziła jak najswobodniejszym tonem. Ciekawa była, czy mężczyzna zacznie się kłócić, czy milczkowaty charakter jednak zwycięży.
|
Moc - 2012-07-15 16:59:10 |
Na razie puszczam kolejkę. A'den kręci się po frachtowcu a gdy już pozna rozkład pomieszczeń to siądzie sobie w kącie i zabierze się za czyszczenie pancerza, nucąc sobie coś pod nosem.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 19:07:39 |
No cóż. Ta informacja go nie ucieszyła. Ba! Nawet trochę poirytowała. Otóż nie widział logiki w tym całym przedsięwzięciu. Otóż była to kompletnie obca im osoba. Na dodatek był to klon, a tym na pewno nie można było ufać. Co z tego, że był ubrany w mandaloriańską zbroję. Przecież mógł być szpiegiem imperium. W końcu armia klonów została w dużej części wcielona do Armii Imperialnej. Wszystko było możliwe w tych okrutnych czasach, dlatego też, umysł Garretta zalecał zapobiegawczą ostrożność. -A jutro będziemy latać gdzieś w przestrzeni. Założę się.-Mruknął pod nosem i rzucił papierosa gdzieś na płytę lądowiska. -Albo odpierdoli nam łby nożem kuchennym.-Po swoich krótki czarnowidztwie, doszedł do wniosku, że najbezpieczniejszym wariantem będzie skrycie się w swojej kajucie, włączyć komputer i mieć blaster w zasięgu ręki. Tak, na wszelki wypadek.
|
Shakti - 2012-07-15 19:36:48 |
-Tak, będziemy latać jutro w przestrzeni. Statkiem. Mam nadzieję, że już naprawiłeś system nawigacji. Na niezbyt pogodną alternatywę, przedstawioną przez mężczyznę tylko przewróciła oczami. To oczywiste, że nie ufała klonowi tak, jakby był członkiem jej rodziny, ale to wciąż Mando. Przynajmniej w teorii powinien wyznawać podobne zasady, co ona. -Zapłaci nam za tę podwózkę. Stwierdziła, jakby to już całkowicie przesądzało o sprawie. Pieniądze zdecydowanie im się przydadzą, a to zadanie nie wyglądało na szczególnie trudne.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 19:56:28 |
Ten pomysł cały czas mu się nie podobał. Nawet pieniądze go nie przekonały. Wiedział, że są im one potrzebne do dalszego utrzymania tego statku oraz do życia, ale wizja przewożenia klona mandalorianina, nie była zbyt obiecująca. Wszak w każdym momencie mogli zginąć. Jeśli nie z jego ręki, to z ręki osób, które go pewnie ścigają. Haker był zbyt mocno przywiązany do swojego obecnego życia, by go stracić. Wszak ciągłe podróżowanie po galaktyce było ciekawe, ale z takimi jak on, lepiej działać z daleka, a najlepiej, w ogóle ich nie tykać. -Ta...Jest naprawiony.-Mruknął do niej. Pokiwał głową. Nie był przekonany, choć to ona rządziła na tym statku i to jej trzeba się podporządkować. Trza było się trzymać pewnej hierarchii, prawda? -Rób co chcesz, tylko nie zdziw się, jak nam w nocy łby odstrzeli.-Po tych słowach, poszedł do swojej kajuty. Nie miał ochoty dalej ciągnąć tego tematu.
|
Shakti - 2012-07-15 20:05:34 |
Do pewnego stopnia liczyła się ze zdaniem Garretta, w końcu był częścią załogi i zdążyli się trochę poznać. Mimo to ostateczna decyzja należała do niej, a ona już tę decyzję podjęła. On też przecież wiedział na czyj statek się pakuje, nie ukrywała tego, do jakiej społeczności należy, więc uznawała, że poznał jakie jest ryzyko i się na nie godził. A jednak czasem był irytujący ze swoimi uprzedzeniami. -Nikt nie mówi, że masz spać. Możesz czuwać i w razie czego odstrzelić mu głowę pierwszy, jak się za bardzo zbliży. Zawołała za wychodzącym mężczyzną i w końcu zabrała się za to, po co tu przyszła. Narzędzia same nie przywrócą się do porządnego stanu.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 20:21:36 |
Jej porada była genialna, chociaż raczej nie miał szans z wyszkolonym żołnierzem republiki. Wyglądał typowo, lecz cholera wie, co te marne podróbki Jango Fetta mają w środku. Równie dobrze mógł to być komandos, albo ARC. Bardziej nie chciałby spotkać tego drugiego, podobno, o wiele bardziej śmiercionośne i krwiożercze. Niemniej jednak, warto było się ubezpieczyć i wziąć blaster. Tak na wszelki wypadek. Choć jego umiejętności strzeleckie największe nie są, to odbywające się co pół roku szkolenia na strzelnicy oraz młodość spędzona w dolnych poziomach Coruscant nauczyła go nieco obycia w broni palnej. Bez słowa, nie spoglądając na klona, wszedł do swojej kajuty i z szuflady wyciągnął blaster, który otrzymał od Shakti swego czasu. Włożył go sobie za spodnie i zakrył koszulką, by był jak najmniej widoczny. Oczywiście, w tym momencie był zabezpieczony, coby nie usmażyć dupy hakerowi. Sięgnął również po swój przenośny komputer i udał się do kuchni. Usiadł przy stole, włączył komputer i zamierzał przejrzeć najnowsze informacje w holonecie.
|
Shakti - 2012-07-15 21:24:58 |
Miała nadzieję, że pomimo wyraźnej niechęci, jaką żywili do siebie Garrett i A’den, jednak w czasie tej podróży do rękoczynów nie dojdzie. Będą musieli ze sobą wytrzymać. Zajmowanie się narzędziami pozwoliło jej wytopić trochę czasu, który musieli odczekać przed startem. Resztę oczekiwania spędziła w kokpicie, upewniając się, czy wszystkie urządzenia działają poprawnie. No, przynajmniej na tyle, by nic nie odmówiło posłuszeństwa w trakcie lotu. Kiedy uznała, że uszczelniacz miał już wystarczająco dużo czasu, żeby porządnie wyschnąć, Shakti włączyła pokładowy komunikator. -Jeszcze parę minut i odlatujemy. Jak ktoś chce coś jeszcze załatwić, to niech się pospieszy. Odezwała się, a ponieważ głośniki były zainstalowane w każdym pomieszczeniu na statku, nie było szans, by ktoś nie usłyszał tego komunikatu.
|
Moc - 2012-07-15 21:37:51 |
A'den w tym czasie siedział sobie w ładowni na jakieś skrzynce. Zwiedzanie "Cuyan'a" nie zajęło mu zbyt wiele czasu, a że nie miał nic do roboty to zaszył się w kącie i zdjął swój beskar'gam płytka po płytce. Następnie ułożył je na podłodze i zaczął czyścić. Zawsze nosił przy sobie podstawowe środki czystości i konserwacji, tak na wszelki wypadek. Gdy trochę wolnego czasu to zajmował się dbaniem o swój pancerz. Na sobie miał jedynie czarny kombinezon bojowy oraz jeden karwasz, w którym miał zainstalowany moduł wystrzeliwania strzałek. Ubrań zamiennych nie miał, więc pozostawał mu tylko ten kombinezon, który nawiasem mówiąc już nieco przepocony był. Ale nie ma co narzekać. Gdy z głośników rozległ się komunikat Shakti to A'den kończył czyścić swój wojskowy but. Klon zerknął jedynie w stronę źródła dźwięku a potem powrócił do swojego zajęcia. Póki co jego obecność nie była wymagana w kokpicie pilota, a podróż potrwa z kilkanaście godzin, więc jeszcze będzie czas by podać dokładniejsze instrukcje.
|
Garrett Kalosi - 2012-07-15 21:50:00 |
Usłyszał komunikat, lecz niewiele sobie z tego zrobił. To, że lecieli było oczywiste, a on nie musiał siedzieć w kokpicie, bo po prostu nie znał się na tych wszystkich urządzeniach. Potrafił je naprawić, jednak z pilotażem nigdy nie szło mu za dobrze. Może to dlatego, że nie poświęcił temu wiele uwagi, ba, nawet nie zrobił sobie licencji pilota. Shakti wie, że Garrett doskonale prowadzi aerowozy wszelkiego rodzaju. W razie jakiejś ucieczki, zrobi to w tak brawurowy sposób, że wszyscy pozostawią to sobie w pamięci. Czytał właśnie interesujący artykuł o tym, że firma BlasTech przeżywa kryzys na galaktycznej giełdzie, po wielkim krachu sprzed trzech miesięcy. Po awarii kilku kluczowych fabryk, akcje firmy staniały nawet o połowę, a niektórzy wierzyciele zaczęli egzekwować swoje długi, bojąc się o własne pieniądze. Paskudna sytuacja.
|
Shakti - 2012-07-15 22:01:52 |
Przez chwilę Shakti słuchała, czy Garrett lub A'den się nie odezwie. Nie usłyszawszy żadnych sprzeciwów ani wniosków o dłuższą zwłokę, Shakti zaczęła przygotowywać statek do startu. Paliwo było uzupełnione, z tym nie powinno być problemów. Rozmowa z pracownikami portu też przebiegła bez większych zgrzytów i po niezbyt długim czasie Cuyan mógł opuścić Nar Shaddaa.
|