- Star Wars: Ewok III - Era Imperium http://www.swewok2.pun.pl/index.php - Alderaan http://www.swewok2.pun.pl/viewforum.php?id=51 - Fundacja "Pomocny ogon" http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=646 |
Vottagg - 2012-06-23 14:35:11 |
Budynek niepozorny, zbudowany na pagórku nieopodal miasta. Kręta kamienna ścieżka prowadzi przed szare ściany i bardzo mały parking. Budowla była ładna, choć bardzo prosta - architekt postawił na minimalizm i oszczędność jednocześnie. Jedyną ozdobą była porośnięta bluszczem miedziana tablica. |
Secorsha - 2012-06-23 14:48:52 |
*Była pewna osoba która z dawnych Zasów miala dług u Vattagga. Zapewne wielu było takich zadłużonych, ale olało kiedy dowiadywało się, ze hutt stracił wpływy i ze ich najprawdopodobniej nie dorwie. |
Vottagg - 2012-06-23 15:19:27 |
W recepcji stał akurat zielono-skóry Twilek. Schludnie ubrany pracownik miał na piersi znaczek fundacji, którym była ogon ułożony w pochyloną literę s. - Witam szanownego pana - skłonił się nisko, a jego leku zafalowało. Zachował pełny profesjonalizm, mimo nietaktownego przywitania gościa. - Tak, szef jest obecny, jednak muszę zapytać pana...? O cel wizyty. Rozumie pan, taka procedura. - powiedział ciepłym, przyjemnym głosem, utrzymując na twarzy neutralny uśmiech. Nieco wyrobiony, może sztuczny? Trudno było stwierdzić. Coś jednak zdradzało, że Ja'qun nie zawsze był spokojnym recepcjonistą. Coś w jego wyglądzie, postawie. Mimo to zwykle budził zaufanie. |
Secorsha - 2012-06-23 15:27:22 |
*Secowi, który nie był już od dawna łysy, tylko łeb się poruszył, kiedy śledził wzrokiem niski pokłon. najpierw usta miał lekko rozchylone, w których to ustach zaznaczały sę kontury dolnych kłów, ale zaraz uśmiechnął się szeroko, wariacko, złożył ręce na piersi i pokłonił się od bioder całym ciałem, widać uznając ze tak trzeba. lub się zgrywał* |
Vottagg - 2012-06-23 15:35:21 |
Twilek przeczekał całe przedstawienie Secorshy ze stoickim spokojem. On też obserwował i Secorsha mu się nie podobał. Wyglądał na kogoś, kto przynosi kłopoty. Dokładniej jest rodem ze świata z jakiego on, Ja'qun i Vottagg mieli się wyrwać. A to nie wróżyło niczego dobrego. Ten Kaleesh definitywnie nie mógł zobaczyć się z szefem! - Rozumiem szanowny Panie, jednak obawiam się, że to nie wystarczy... - powiedział przepraszającym tonem, wciąż uśmiechając się serdecznie. - Potrzebuję czegoś więcej, inaczej każdy mógłby wejść do szefa, a jego burzliwa przeszłość mogłaby sprowadzić na niego nieszczęście! A wciąż tylu potrzebujących... Może dokona pan po prostu przelewu? - zapytał spokojnie, ale ruchy głowoogonów zdradzały lekki niepokój. |
Secorsha - 2012-06-23 15:39:17 |
*Seco nadal wietrzył przyżółcone kły. Najwyraźniej nie zrozumiał, lub do niego to nie dotarło. Słuch wybiorczy to tez cecha takich „typów”* |
Vottagg - 2012-06-23 16:48:07 |
Twilek wyglądał nagle na poruszonego. -Aaaah, proszę mi wybaczyć! Vottagg opowiadał tę historię! Początki jego dobrodziejstwa, których efekt widzimy dzisiaj! - powiedział rozkładając ręce z błyskiem w oku. Po chwili kontynuował - Przykro mi z powodu pańskiej straty... kastracja to straszna rzecz... Niech się pan nie martwi - powiedział, otwierając drzwi i ukazując drugie pomieszczenie. Przy biurku siedziała ruda, młoda kobieta, która pieczętowała strannie jakieś paczki. Skinęła tylko głową. Po cichu rzucała klątwy na zepsutą pieczątkę. - biuro Votta jest tam, proszę wejść - nagle zniknął pan Vottagg, oraz oficjalny ton. Secorsha teraz musiał pokonać tor przeszkód w postaci śmieci i paczek. |
Secorsha - 2012-06-23 16:53:53 |
*Zdumiony Seco rozejrzał się bez szału po efektach dobrodziejstwa i wzruszył ramionami. Nie wiedział po co Vottaggowi ta buda, ale ów facet chyba nigdy dobrej roboty nie miał, skoro uważał to za dobrodziejstwo. Już na Kalee urząd miejski bogatszy był.* |
Vottagg - 2012-06-23 17:00:35 |
- Proszę się nie wstydzić, my wiemy... No ale jak pan woli. - powiedział i mrugnął jednym okiem porozumiewawczo. - Pan Vottagg opowiedział nam pańską tragiczną historię i jak panu pomógł w tych ciężkich chwilach. - dodał. Ruda patrzyła na nich chwilę z zaciekawieniem. Pewnie z powodu wyglądu, wymowy i zachowania, czyli ogólnie Secorshy. Zachichotała na przestrach Kaleesha, po czym wróciła do pracy. Wyglądało na to, że Twilek też nie ma nic więcej do dodania, bo wrócił do pomieszczenia recepcji, zostawiając go z pracownicą. Która rzucała na niego ciekawe spojrzenia, może nieco zalotnie mrugając. |
Secorsha - 2012-06-23 17:06:08 |
*Seco zrobił wielkie oczy* |
Vottagg - 2012-06-23 17:15:59 |
Dziewczyna obserwowała co Secorsha robi, czerwieniąc się lekko. Ponownie zachichotała, może trochę nerwowo. Odrzuciła kosmyk ognistych włosów z twarzy. - Oczywiście -powiedziała nie odrywając spojrzenia od jego krocza. Zaczerwieniła się lekko i wróciła do pracy, przybijając nieco nerwowo kolejne pieczątki. Na twarzy miała uśmiech. Teraz Kaleeshowi pozostało już otworzyć duże drzwi. I obudzić Vottagga. To nie takie proste, kiedy Hutt drzemie, potrzeba nie lada cudu żeby przerwać owy stan. |
Secorsha - 2012-06-23 17:20:42 |
Dzieki *Seco wyszczerzył się nieco. Zupełnie nie kapował czemu nagle tak się zburaczyła, no ale – baby tam. Dziwne są. Seco podciągnął gacie, tak by wystawały zza spodni, ale to sensu nie miało bo i tak koszula poszła na wierzch. No i dziarskim krokiem przeszedł przez wskazane drzwi i nagle* |
Vottagg - 2012-06-23 18:24:13 |
Wielkie cielsko Hutta drgnęło, Vottagg zachrapał głośniej, a po wielkich wargach ściekła mu ślina. Nagle wielki ogon przetoczył się po sali, po czym nagle z impetem ruszył w stronę Secorshy zbierając ze sobą jakieś papiery i robiąc ogólny chaos. Widać Vottagg miał jakiś system obronny na moment snu. Pomocny ogon był ciężki, twardy i oślizły. W tym samym momencie oczy Hutta otworzyły się, pokazując pomarańczowe, niemal świecące oczy. Jego mózg jednak wciąż był nie przytomny i zaczął machać łapami jak opętany. - Kiipiuna! Kiipiuna! - ryknął swoim pełnym niepokoju i szału głosem. |
Secorsha - 2012-06-23 18:27:11 |
*Seco obrócił się i dostrzegł, ze coś leci mu prosto na twarz. Nie zdążył tego zidentyfikować. Nie zdążył nawet zakląć, czyli był naprawdę zaskoczony. Rzucił się na podłogę, by uniknąć uderzenia, i jeśli to mu się udało, to zaczął krzyczeć (zaś jesli nie, to pewnie gdzieś zaraz uderzy z impetem). Co krzyczał? łatwo się domyśleć…* |
Vottagg - 2012-06-23 18:34:24 |
Ogon przywalił w Seco w momencie gdy ten padał na ziemię, posyłając go w drugą stronę. Vottagg chyba zaczął odzyskiwać świadomość, bo zaczął się szybko rozglądać i mrugać. Jego źrenice zwężyły się, a broń opadła i nie ponowiła ataku na biednego Kaleesha. Hutt popatrzył na niego. - Co?! Kto?! - jego głos był inny niż zwykle, to nie był gniew, to była troska! - Nic Ci się nie stało przyjacielu? Wszystko w porządku? - zapytał ponownie tym dziwnym, niepasującym do niego tonem. Widać jeszcze nie rozpoznał Secorshy. |
Secorsha - 2012-06-23 18:43:46 |
*Siła impetu pchnęła Seco na ścianę. Rąbnął w nią i osunął się. Jakiś obrazek się obluzował i spadł mu prosto na łeb. Kaleesh zawył, warknął zaczął przeklinać na czym świat stoi, między bluzgami żaląc się ze go boli.* |
Vottagg - 2012-06-23 19:00:45 |
Po charakterystycznej "kurwie" Vottagg zaskoczył, kto tu leży. - Secorsha?! Wszystko ok? Co ty tutaj robisz? - zapytał nadal tym samym tonem. To był jakiś inny Vottagg, ale Seco mógł tego jeszcze nie zauważyć. I w ogóle nie miał pojęcia o jaką klinikę weterynaryjną mu chodzi. Kaleesh widać oszalał. Na wzmiankę o Capricornie Vottagg drgnął. Nawet nie miał pojęcia, czy Zabrak żyje. Iridorianie zawsze byli mu wierni, ale mimo to byli obecnie jego przeszłością. Może powinien zmienić imię? Zapewne gdyby nazywał się inaczej Secorsha by go nie znalazł. No ale trzeba się cieszyć wizytą starego przyjaciela, a nie marudzić, że przeszłość wraca. Tak już było i będzie, a ktoś kto ma pół wieku dobrze o tym wie. - Wstawaj! |
Secorsha - 2012-06-23 19:06:36 |
*Coś tam bołbocząc wstał i Vottagg mógł dostrzec znajomą sylwetkę żylastego, wręcz czasem wyglądającego na chudego dryblasa z pociągłą morda, charakterystycznymi kolcami na brodzie i wyciągniętymi ku dołowi uszami. |
Vottagg - 2012-06-23 19:13:35 |
Vottagg obserwował Secorshę gdy ten się zbierał. Kaleesh nic się nie zmienił. Dalej był paskudny i chudy. No trudno, tak to jest już z innymi rasami. Huttci zawsze pozostaną najpiękniejszą i najszlachetniejszą rasą w galaktyce. Nie jest to rasizm ani nacjonalizm, a racjonalne myślenie. To prawda, którą dostrzega jedynie Hutt, gdyż inne rasy nie mają na tyle wykształconych mózgów, aby to przyznać. - Dobrze Cie widzieć, akurat tego potrzebowałem! Ty to mnie jednak znasz. - powiedział wykrzywiając wargi w uśmiechu. - A tak serio? Chcesz dołączyć do fundacji? - zapytał z powagą. |
Secorsha - 2012-06-23 19:21:10 |
Fundacji któhrra trzepie kase na kasthrrowaniu niewinnych chujów? Obawiam się, ze nie, brzydzą mnie obce jajca, wiesz… bo ja jestem whrrażliwy, z resztą mnie znasz, jak ja ciebie *I wyszczerzywszy zęby podszedł do hutta by go uściskać. Jak to świadczyło o mózgu Seco? Większość istot nie zdobyłaby się na sciskanie Hutta, a ten zaraz objął jakis wał tłuszczu i poklepał aż fale poszly* |
Vottagg - 2012-06-23 19:27:53 |
Vottagg początkowo nie zaskoczył, o co Secorshy chodzi z tą kastracją. Dopiero później mu się przypomniało, jak zmyślił o nim historię, żeby zmotywować pracowników. No cóż, pewnie już widzieli, że Secorsha nie jest taki zresocjalizowany jak opowiadał. - To bardzo ważna rzecz, koniec z nielegalnymi biznesami Seco! - powiedział z powagą Hutt. - W wszechświecie cierpią miliardy istot. Nie możemy być na to obojętni, po wielu rozmyślaniach i przejściach zrozumiałem to. I oto jesteśmy, to dopiero początek wielkiej drogi do ocalenia. - mówił ciągle tym samym tonem. - Jako, że będę jeszcze żyć wiele lat a może nawet wieków, mogę spokojnie rozwijać tę fundację, aż sprowadzę dobro na wszystkie planety! I nie spocznę dopóki choć jedna osoba będzie głodna! - zakończył swoje pełne patosu przemówienie. |
Secorsha - 2012-06-23 19:36:44 |
*Seco stał jak przysłowiowy słup soli i z nieschodzącym z twarzy uśmiechem patrzył w twarz hutta kiedy ten mówił. Vott nawijał, a Seco uśmiechał się i słuchał. A kiedy hutt skończył, kaleesh odezwał się z odkrywczymi wnioskami* |
Vottagg - 2012-06-23 19:47:42 |
- Nie rozumiesz Seco! Oni cierpią, przez działania biznesmenów jakim byłem. I ja mogę to teraz naprawić. - powiedział Vottagg podnosząc nieco głos. Nie było w nim złości. Poprostu miał swoje racje, które Seco musiał zrozumieć i zaakceptować. Albo przynajmniej udawać. Haczyk? Ano, haczyk jest zawsze, ale Hutt postanowił, ze nikomu nie powie, więc tylko zacisnął usta w wielką krechę, milcząc chwilę. Było to bardzo wymowne, Kaleesh mógł to z łatwością odebrać. Jest jakiś haczyk, ale Vottagg ma zamiar grać w tę grę jeszcze długo i nie może przestać nawet na chwilę. Bo to zbyt ryzykowne. - Oczywiście nigdzie... - powiedział, świadomie z opóźnieniem. |
Secorsha - 2012-06-23 20:00:38 |
*spojrzał bokiem, bardziej jedną źrenicą, teraz nieco szerszą, wiec nie pionową a jak migdał. Bo patrzył z bliska. I popatrzył jakby rozumiał więcej niż mu powiedziano. Takie: ok., nie wnikam, twoja sprawa. |
Vottagg - 2012-06-23 20:12:45 |
Vottagg ma łeb na brzuchu, jak każdy porządny Hutt. - Nie pierdol, zawsze byłem dobry i wrażliwy. Pamiętasz jak na Nar Shaddaa hodowałem rybkę? Dbałem o nią, karmiłem. Naprawdę ją lubiłem. - powiedział uśmiechając się okrutnie. - W każdym razie to poważna sprawa, przydałaby się kolejna para rąk. W końcu się rozrastamy, przydałby się jakiś kurier... Wyobraź sobie tylko, byłbyś takim poszukiwaczem przygód na zadupiach... - uśmiechnął się jeszcze bardziej i przesunął ogonem po podłodze. |
Secorsha - 2012-06-23 20:23:24 |
Poszukiwaczem przygód? Ta, już sobie wybrhhrażam spiehrrdalanie przed jakimś plemieniem któhrremu zaproponowałem odpisanie 1 phrrocenta podatku |