Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#1 2010-02-25 14:22:03

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

Wewnętrzne rubieże, blisko światów środka, planety które odczuły na sobie jarzmo Imperialne,. Jednak sam kosmos się nie zmienił. Tunel Hyciański tak samo lśnił błękitem, niosąc nadprzestrzenią wszystkie statki, jakie korzystały z jej dobrodziejstw.
Powiadają ze kosmos jest sprawiedliwy, a przestrzeń apolityczna. Tak. Ale nie za imperium. Tutaj nawet ta bezkresna pustka była podzielona administracyjnie i powoli na łączeniach pojawiały się pająki – majestatyczne niszczyciele w kształcie grotów, gotowe do „pacyfikacji” niepokornych światów


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#2 2010-02-25 14:41:23

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Kanałem Hydianskim, w kierunku światów środka pomykał niewielki frachtowiec, statek stary, acz utrzymany dobrze, widac było ze właścicielowi nie obca była skrzynka z narzędziami. Jemu jego licznym robotom. Był to bowiem tak zwany zbieracz, w innych rejonach nazywany recyklerem lub hieną. Za wojen klonów takie jednostki nieźle sobie „żyły” wśród  zgliszcz, przeszukując wraki zniszczonych jednostek obu walczących stron, wyłuskując z nich wszystko, co można naprawić i sprzedać. Głownie były to roboty, i głownie konfederackie, tak wiec na pokładzie tej jednostki, prócz podróżującej dwójki istot aż się roiło od wszelkich mechanicznych „person” jeśli mogę tak to określić.
Statek ten, a ściślej właściciel jego, straciwszy pierwotne miejsce żerowania czyli pola po bitwach, zaczął imać się przemytu, tak wiec często skakał na tym odcinku, czasem biorąc pasażerów, bo kredyt nie śmierdzi, a miejsca były z powodu zmniejszonego obrotu. zawsze można się tez do droida przytulić. Tak. Jego „maskotką” była przeprogramowana droideka, która po załadowaniu programu kreatywności stała się naprawdę bardzo osobliwa. Tak miedzy nami – nazywała się Kropka. W adoptowanej na salonik kabinie pilota siedziała dwójka istot, nie licząc rzeczonej droideki, która musiała być tam gdzie cos się dzieje. Pierwsza z nich była kapitanem i właścicielem. Był to niski, krępy rodianin o twarzy pomarszczonej czasem i stresem, liczył sobie bowiem trochę lat. Z 60, jak nie więcej, ale wciąż był żwawy i ilekroć przebywał z  tą drugą istotą, wpatrywał się w nią z fascynacja. Niestety, nie „mógł” już, wiec pozostawało tylko patrzenie. Natomiast ta druga istota…*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#3 2010-02-25 14:49:29

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*…siedziała w pełnej gracji pozie, niczym pozująca malarzowi muza, szeroko rozpromieniona uśmiechem którym darzyła tego miłego staruszka, całkowicie świadoma, ze jedyną rzeczą jaka jej tu nie grozi, był gwałt. Nie można było jej rasy określić, była bowiem jedyna w swoim rodzaju, jak perła wśród kamieni: piękna, smukła zielonołuska jaszczurzych, której gibkie ciało umieszczone w gustownej rurce z rozcięciami po boku, którą stanowiła suknia oddawało się ruchom w takt niesłyszalnej ale zawsze obecnej muzyki którą grała Moc. Jej czarne, przypalane ogniem bordowych pasm włosy spadały do przody, na ramiona, podkreślając skromnie wycięty w owal dekolt, kryjący jej ponętną tajemnicę, która przyciągała oczy, mimo iż niewielka była. Głowa jej była niczym łebek jaszczurki mieszanej z wilkiem: smukła, filigranowa o długim pysku, wielkich oczach i niesłabnącej serdeczności. A wszystko to w odcieniach wiecznie żywej zieleni. Podroż mijała jej błogo, nie dłużyła się. Szczególną radość jej sprawiał kontakt z droideką, do której przełamawszy strach po prostu zapałała do niej miłością, tak jak teraz, kiedy wyciągała do niej rękę* …Kropeczko… *czule przemawiając. I zapominała nawet, ze te dwie doby w nadprzestrzeni izolowały ją całkowicie od jakiegokolwiek kontaktu* Doprawdy, gdybyśmy nie mieli myszokrólika, zabrałabym ci ja niechybnie na przekór woli wszelkich sił nadprzyrodzonych! *zwróciła się do rodianina przekornie*


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#4 2010-02-25 15:02:11

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Unie, bo tak miał na imię rodianin (tak, tak, rodianie nie mają najlepszych imion) uniósłszy ryjek wydal z siebie ciche pykniecie, co było zarówno oznaką kokieterii jak i czymś podobnym do ludzkiego cmoknięcia* czyżby to były początki targowania się?*zagaił głosem dziarskiego staruszka, drapiąc się przyssawkami na palcach po bebechu ukrytym za niezbyt czystą koszulką. Miał na uwadze to ze może swoim wyglądem damę od siebie odpychać, ale…założył najczystsze ciuchy, miesiąc temu prane.
Za to droideka lśniła jak gwiazda,, wypolerowana, wyczyszczona, zakonserwowana, niczym prototyp wieziony na wystawę. Miała taka śmieszną płaską „głowkę” z czujnikami – wzrokowymi, słuchowymi i sensorem ruchu. Stała dumnie, z  dezaktywowanymi działkami, na tych trzech szponiastych nogach, rada z zainteresowania jakim obdarzała ją Fler. Niby niepozorna, wszak zwykły robot bojowy, ale pełna tego wewnętrznego ‘czegoś”, co kazało zatrzymywać na niej wzrok dłużej i mówić: o, to jest ciekawy robot.
Czarne spojrzenie Unie na chwile zamajaczyło na okrągłym bioderku. Palce odruchowo poruszyły się, i zaplotły ze sobą. Miał już cos powiedzieć, kiedy odgłos konsoli zwrócił na siebie jego uwagę. Wyjście z nadprzestrzeni* Fler, dziecino, złap się czegoś, będziemy wychodzić *uprzedziwszy wstał i kiwając się nieco, jakby miał jakieś porażenie udał się do jedynego fotela pilota. Takie „firmy” zazwyczaj działają samotnie, wiec drugi pilot jest zbędny i nie ma dla niego ani fotela, ani miejsca*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#5 2010-02-25 15:20:47

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*uśmiech szeroki, radosny rozświetlił jej i tak radosne lico. Wracała z Venui dna Couruscant, do męża i syna, pełna nowych wrażeń, wiozła tez prezenty. Dla nich, oraz Tanga i jego synów. Drobiazgi radujące oko która wykonała sama z dostępnych niespotykanych nigdzie indziej surowców. Jakże się nie cieszyć! Wyjdą z nadprzestrzeni, znowu zobaczy gwiazdy. I potem już tylko kawałek, może jeszcze jeden skok i już będą na Couruscant* I Ty się trzymaj Gwiazdko *zagaiła do robota. Aż dziw, jak można polubić maszynę. Czy to nie zakrawa na jakieś szaleństwo? – zastanawiała się patrząc w te oczka dwóch czerwonych światełek. Podniósłszy się z pufy podeszła do ściany, by chwycić się rurki, jak wcześniej, kiedy wchodzili. Jakoś jej się to kojarzyło, wiec zaraz zaczęła się śmiać, chichotać wesoło, jak dziecko. Dziewka przy rurce, a to ci, dobrze ze jest tu tylko ten stary, a swoją droga bardzo miły rodianin* Gotowa!


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#6 2010-02-25 15:40:02

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Stary się tez zaśmial w duchu kiedy raz się obejrzawszy dostrzegł jak się jego pasażerka za rurke chwyciła. Bo w suumie, ta rurka nie była to bez powodu. Wiadomo – Unie kiedyś tez młody był i miał… ten… serce jak dzwon. Jego zielona brodawkowata łapa spojrzała na dźwigience. Kropka wydałą z siebie ten niski metaliczny zaprogramowany dzwięk który zapewne miał znaczyć „poddaj się” ale po tylu modyfikacjach brzmiał po prostu
jak … jakis nic nie znaczący dzwięk. Wtem statkiem szarpnęło tak ze jeśli Fler trzymała głowe prosto, to niechybnie rurę pocałuje, ale raczej uznajemy, ze  ona bardziej na tej rusze wisiała. Chwila strachu i jzu widac było gwiazdy. Bezkresny kosmos, a  wszystkie flaki wracały an miejsce* Hmmm… odbieram jakis sygnał sporej jednostki, ale skanery jej nie widza. Hmm… noze to za mgławicą. Tak czy siak, to nie Imperialni, mozesz zacząc oddychać
*i wtedy z torebki Fler,w  której trzymała 10 kilo niezbędnych rzeczy dobiegł dzwonek. Dobrze znany dzwięk móiacy ze „masz wiadomość”*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#7 2010-02-25 15:47:26

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*I wtem rozległo się takie „Brzdęęęęęk!”* Oh… *jęknęła Fler. Bo ona jednak ta rurę pocałowała, ale ze sama w sobie byłą giętka, to niewiele obrażeń odniosła, choć dyskretnie się zasłoniwszy sprawdziła, czy przednie zęby się ruszają. I w istocie, jeden troszeczkę jakby się ruszył. Skrzywiła się, rad niedola. Ale jak nie będzie dotykać to na pewno przyschnie. Jakby w strachu ze znowu będzie szarpać opuściła bezpieczną kryjówkę, nadal z ręką ku rurce wyciągnięta wyszła nieśmiało, jakby płynąc na środek pokładu, a  jej oczy utkwione były w tym, co za osobą rodianina. W przestrzeni. Poczuła nagły, irracjonalny lęk. Strach,. Lęk przestrzeni. Momentalnie głowę odwróciła, kiedy usłyszała to znajome pieczenie. Wiedziała, kto to. Któż by jej wiadomość wysyłał, wszak każdy wiedział, ze nie ma jej na couruscant. To Seco, już się jej nie może doczekać. Rozradowana niczym nimfa skoczyła do stolika, by po krótkim przewalaniu 10ciu kilo skarbów które są jej niezbędne do życia bardziej niż tlen, dało się jej wydobyć zgrabne, liliowe pudełeczko komunikatora, które ze śpiewem na stole ustawiła kamerką w kierunku Kropeczki, by, kiedy już włączy, Seco mógł zobaczyć jak to ona bez strachu obejmuje się z droideką. Jak jeszcze Seco Malkita zawoła, to radość będzie kosmiczna. Tak wiec Fler rozpoczęła procedurę. Przykucnąwszy na tle maszyny nacisnęła odbierz*


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#8 2010-02-25 15:57:35

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Rodianin teraz winien rzec „a mówiłem uważaj”. Tylko ze on nie mówił, wiec bezpodstawnym by to było. Kropka podniosła groźnie działa, prężąc metalowe cielsko jak prawdziwy obrońca, najwyraźniej jakimś cudem lub błędem programu rozumiejąc intencje Fler. Lub po prostu jej oprogramowanie założyło, ze nawiąże ona kontakt z dowództwem okrętów wrogich, i trzeba robić „dobre złe wrażenie”.
Wszystko było gotowe. Statek leciał równo, posłuszny woli pilota. Fler nawiązała połączenie i… odezwał się brak adresata. Zupełnie jakby Seco sam był w  tej chwili w nadprzestrzeni. Ale wysłany kilka godzin wcześniej komunikat właśnie się wyświetlił i ukazał się Seco. Kaleesh był bardzo zdenerwowany. twarz miał obite, oczy spłoszone, pełne troski i strachu. W jego ręce zwisał… o zgrozo – Torbo. Martwy, zmasakrowany, z wydłubanymi oczami. Zierze zamordowano* Flehrr *zaczął hologram,. Jak mógł zacząć inaczej – tylko jej imieniem* Nie phrróbuj się ze mną kontaktować, by się zapytać czy jestem pewien i co się stało. Nie whrracaj na Couruscant,. Uciekaj, wszędzie, ale błagam, nie na Couruscant… szukają cie, szukając załatwili Tiba, to ostrzeżenie, chcą cie wykończyć, wiesz czemu! *Secorsha mówił rozdygotanym głosem, Chyba nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego* Ja i Malkit jesteśmy bezpieczni. Lecimy z Tangohrrnem, tehrraz nie mogę powiedzieć ci, gdzie, ale jak tylko będę mógł, to się z Tobą skontaktuje i jakoś cie znajdziemy. Uciekaj, uciekaj Flehrr! Uciekaj! *I transmisja zgasła. Droideka opuściła ramiona. Koniec przekazu*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#9 2010-02-25 16:06:05

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*w miarce słuchania tej wiadomości trwoga wzrastała w niej jak przypływ, przyciskając jej siłą dłonie do serca, do gardła, by w końcu, pięść objęta dłonią wsunęła sobie miedzy szczęki, naciskając mocno zębami, a oczy jej zamknęły się marszcząc jej pogodną jasną twarz, kiedy tak wzbraniała się przez Nid nie wnosząca, ale jakże natrętną histerią, kiedy wyobraźnia, wcale nie taka ograniczona wymalowała przed nią obraz tego, co musiało się dziać przed wysłaniem tej wiadomości. Są bezpieczni, są bezpieczni, musza być, uciekną, na Moc, uciekną, dadzą rade i ty musisz dać, Fler, nie płacz, bo to nic nie pomoże, nie ma emocji, jest spokój, działaj, nie poddawaj się sobie! – powtarzała, jakby po słowach mistrzów kiedyś w świątyni, ale to przecież były słowa logiki1 Tak oczywiste, a  jakże trudne. Chwyciła komunikator oburącz i przycisnęła go do piersi z  taką siłą aż zatrzeszczał, po czym złożywszy na nim pocałunek, wstała, korzystając z oparcia jednego z dział robota, by następnie, swoim zwyczajnym, lekkim, zwiewnym i przyciągającym wzrok krokiem zbliżyć się do rodianina* Panie Unie… właśnie dostałam… złe wieści. Nie możemy wrócić na Couruscant. Ja nie mogę


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#10 2010-02-25 16:24:30

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Podsłuchiwał kapitan tą rozmowę, chociaż nie powinien, dwojąc swoją uwagę miedzy słuchaniem i namierzaniem tej jednostki ducha, którą jego skanery muskały, ale nigdzie nie pokazywały, ani dla oczu przez iluminator, ani przez monitory. Musieli być dobrzy w takiej grze, wykorzystywać nie tylko generatory maskowania, ale i sytuacje, mgławice, bliskość tunelu. Jednak to na chwile przestało się liczyć, a rodianin odwrócił się w fotelu* Moja droga… ja.,.. nie mogę. Wejdź do ładowni – mam tam… eh,…. Mam tam… cenny towar który szybko się psuje, każde odchylenie, zwłoka może kosztować mnie więcej niż kila tysięcy za przewóz… może mnie kosztować głowę! Ty nie wiesz, nie masz pojęcia, co ja tu robie! *krzyknął nerwowo, jakby się usprawiedliwiał. Przemyt boty, bardzo cennego srodka leczniczego, cudu z którym bacta nie może się równać to niezbyt bezpieczna zabawa* Nie mogę, naprawdę, Fler, dziecinko…


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#11 2010-02-25 16:28:20

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*słowa ugrzęzły w jej gardle, jak i łzy w oczach lecz ani jedno, ani drugie nie mogło opuścić swojego wiezienia* Zaklinam pana! *zaczęła w końcu, łamiącym się głosem, wysyłając jednocześnie swoją zszarpaną świadomością perswazje mocy, tak silną, na ile była w stanie to uczynić* Niech pan mi pomoże, niech Pan coś wymyśli, jest pan przecież takim doświadczonym, mądrym kosmicznym wilkiem, na pewno jest coś po drodze, jakaś planeta, jakiś księżyc czy statek, któremu mógłby Pan mnie podrzucić, ja zapłacę, i panu i im, kiedy dostane się do męża, przysięgam na moją boginię, sprzedam wszystko co mam i wyślę Panu… *wyciągnąwszy swoje smukłe ręce ujęła dłonie rodianina i podniósłszy nieznacznie ścisnęła mocniej, jakby tym chciała przypieczętować obietnice, jak i jeszcze bardziej chwycić go za serce*


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#12 2010-02-25 16:39:30

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Znalazł się miedzy młotem i kowadłem, i choć sądzil już ze zamarsł w tych bezkresnych otchłaniach i nic nie jest w stanie go ruszyć, zmiękczyć, to jej oczy wdarły się do zatwardziałego starego serca. A może to cos innego? Tak czy siak, rodianin właśnie tak myślał. Ze go uwiodła swoją niewinnością. Odwrócił głowę, nie mogą patrzeć. Wcześniej patrzył, jak tańczyła. zakradał się, on, stary dziadyga do jej kajuty i patrzył przez szparę jak piękne ciało wyginało się pląsach. Innym razem, podczas tej podróży polizał droidekę w miejscy gdzie przytuliła sobie do niej Fler. A potem, już w saloniku śmiał się z opowieści o jej synu. Umarłby. Jego zycie by się skończyło gdyby odmówił. Strawił by się w sobie. Musiał jej pomóc* Fler… skanery wykryły jakiś statek. To nie Imperium. Oni są wielcy, mało subtelni, robią koło siebie duzo hałasu. To niewielki statek, pewnie jakiś cichy, niezbyt legalny handel na większa skale. Nie widać go, ale mogę nawiązać połączenie i zapytać, czy by ciebie nie przejeli. Pytanie: czy się godzisz zaufać obcym *ja bym nie zaufał – pomyślał. Ale co zrobi ona?*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#13 2010-02-25 16:43:49

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Wiadomość, która chwile temu w ogole do niej nie docierała, teraz mogła być jej zbawieniem. Zabrała ręce, i zplutłszy je, rzucila okiem w przestrzeń. Rzeczywiście, nie było żadnego statku. Teraz jest, ale byli niemal na poboczu hydiańskiej drogi. Statek może w każdej chwili „wystraszyć się” ich, skoro się chowa to ma powody – i uciec, wiec decyzja musi być szybka* Tak, proszę się z nimi skontaktować. Proszę powiedzieć, ze zapłacę ile tylko będą chcieli. I nieważne mi, gdzie mnie wysadzą, byle nie było to Couruscant *wyszeptała nerwowo, choc pozorny spokój gościł na jej egzotycznej twarzy. Przeczesała odruchowo wlosy. Kimże jesteś, statku widmo, kimże jesteś upiorze bez twarzy, zastanawiała się w duchu*


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 

#14 2010-02-25 16:53:05

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Rodianin skinął ryjkiem i wywołał połączenie. Łączenie trwało długo, co go nie zdziwiło. Pewnie tam, po drugiej stronie trwa zażarta dyskusja: odebrać czy nie. Nadeszły czasy Imperium i każdy boi się każdego. Każdego końcu połączenie zostało nawiązane, jednak zamiast obrazu zmaterializowała się ikona informująca że „wizji brak”. No trudno* Witaj Widmo *rozpoczął rodianin przyjaznym tonem, jakby tym samym chciał przekonać tych drugich, ze jest „swój”* Na pewno mnie widzicie, ta. Taki mały frachtowiec, ta

Widzimy cię doskonale i cieszymy się bardzo, ze masz taki mały frachtowiec *odpowiedział damski głos, z lekką ironią. Nie był to ludzki głos. To jakaś mała rasa. Może ewok?*

Mam prośbę. Czy na waszym… większym frachtowcu znalazło by się miejsce dla kolejnego członka załogi? Mam pasażera, który musi… unikać pewnego miejsca, a  ja nie mam czasu by zbaczać z kursu. To bardzo miła dziewczyna. Zapłaci, ile zechcecie w zamian za pomoc. Ciężkie czasy, ja wiem…
*W komunikatorze zaległa cisza, jedynie szum dawał znać o połączeniu. Istota przy odbiorniku musiała się z kimś konsultować*

Wysyłam ci nasze położenie. Gośc na pokładzie, błogosławieństwo niebios *tajemnicza istota odpowiedziała tak jakby sama nie rozumiała swoich słow, jednak z całą pewnością były one obowiązujące. Zaraz tez komputer nawigacyjny rodianina sam odebrał wysłane namiary, i automatycznie rozpoczął lot. Okazalo się ze statek był bliżej niż myśleli. Frachtowiec wleciał w  mgławicę, iluminator zajarzył się milionem światełek. Ale już po chwili dało się dostrzec przypominający butelkę kształt na horyzoncie. Unie mrugnął do Fler* Zdają się być w porządku, będzie dobrze!


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#15 2010-02-25 17:10:12

Fler

Artysta

Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Wewnętrzne rubieże - nasze podróze, nasze bitwy...

*Wcale nie są w porządku – pomyślała Fler. Knują, coś ukrywają, nie, nie są w porządku. Może nie są Imperialnymi, ale nie są czyści. Coś ukrywają – myślała. Wiedziała to. Ale wolała ich od tego, co czekało ją na Couruscant. Od tego przed czym uciekł nie tylko Seco, który nie był tchórzem, ale i dwójka mandalorian, w tym jeden klon, który musiał być posłuszny imperium, a to już nie przelewki. Patrzyła, jak wszystkie migawki, których nie rozumiała sprawiają, ze zbliżała się coraz bliżej kolejnego ze swoich przeznaczeń. Aż w końcu ujrzała ów kształt butelki. Cóż się w tej butelce kryje? Raczej nie słodki sok, tak sądziła. Oby nie była to butelka do przechowywania krwi… Analizowała głos tej istoty… pachołka, za którą oczami wyobraźni widziała majestatycznego kapitana który tylko nadzorował. Mózg jednostki. I o co mogło chodzić z tym gościem na pokładzie?*
Pójdę się przygotować… *rzekła i wyszła*


http://palpatinka.fm.interii.pl/droideka.JPG

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.029 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sleepzon.com/faaone-hotels-pf--1310066-el https://www.sleepzon.com/draid-hotels-ma--30765-fr wynajem agregatów warszawa szafa z drewna narampe.pl Reklama w Internecie strona