Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 2 3 4 5 … 22 --»
Padawan
*Taken po opuszczeniu mostka nie odzywał się, tylko wciąż w umyśle analizował wszystko to co do tej pory usłyszał. Starał się zgłębić sens każdego wypowiedzianego słowa, każdej aluzji czy sugestii. Może i nie był Mistrzem Jedi, ale przeżył w swoim życiu już wiele i jako tako znał się na wielu sprawach. W propozycji Grievousa widział pewna szansę dla Jedi i dla uciśnionej Galaktyki, ale bez szczegółów nie można niczego być pewnym. Jedak w przypadku Nemedisa to sprawa wyglądała inaczej. Mówił on wiele, zarzucał Jedi wiele błędów i wad, wskazując że tylko jego droga jest najlepsza i jedyna. Typowa obłuda Ciemnej Strony Mocy. Gdyby to od niego zależało, to by odrzucił tą ofertę a samego Nemedisa by osądził przed Radą Jedi. Obecnie jednak nie miał takich możliwości... chyba, żeby doby swojego miecza i wyrąbał sobie drogę na mostek i z powrotem, co było myślą absurdalną, więc szybko się jej "pozbył", usunął ją z umysłu, wyciszając własne emocje. Powoli docierali do celu*
Offline
Rebeliant
*Generał warknął i przyspieszył. Załoga zauważyła go od razu, Rudi zaraz ponaglił do roboty swoich ludzi* Rudi, do ładowni *warknął generał, ale nie było to wrogie czy nieprzyjemne. Po prostu tak brzmiał jego głos. Ale durom nie pobiegł do ładowni* mam, mam, generale, mówiłem, ze nie spiepsze. Już wcześniej załatwiłem, przeładowanie przebiegło zgodnie z planem, nic się nie uszkodziło, można transportować 48 godzin, no… siedemdziesiąt dwie, ale wie pan… *Generał wyszedł przed Takena i odebrał walizkę wielkości 50 na 70 standartowych tak zwanych centymetrów i jakieś 20 grubości i przekazał ją Jedi, uważnie, bokiem obserwując jego reakcje, choć i tak zauważy niewiele z racji maski* 48 godzin *powtórzył po Rudim* zdążysz?
Offline
Padawan
Powinienem... a co to jest? *Zapytał nieco nieufnie spoglądając na walizkę, ale nikt tego zobaczyć nie mógł. W kontaktach z innymi osobami mimika kel dorów pozostawała całkowicie "wyłączona". Taken jednak przyjął walizkę i zaczął sondować ją Mocą, tak na wszelki wypadek. Mogła to być równie dobrze jakaś pułapka, bomba bądź wirus by zabić Jedi w ich Enklawie. Ryzyko istniało i to duże... i niestety brak zaufania był znakiem tych czasów*
Offline
Rebeliant
*Jeśli Moc mogła cos powiedzieć o tym, to na pewno powiedziałaby same dobre rzeczy, nie było to bowiem nic złego, ani bomba ani wirus. Zakonserwowane organiczne substancje, coś miedzy rośliną a grzybem* To bota. Zabijaliśmy się o to na Drongarze w czasie wojen klonów. Prawie wszystko szło na handel, a kilogram tego ziela jest liczone w milionach kredytów, ale nie chodzi o to, wszak zycie jest cenniejsze… to rewelacyjny środek regenerujący tkankę. Naprawdę mogę powiedzieć, ze wiem coś o tym *oddawszy walizkę cofnął się i zaplótł ręce za grzbietem. Ale już na pelerynę, nie pod nią* Może uratować komuś życie… *mruknął, zupełnie jakby wiedział… więcej, niż można by się spodziewać*
Offline
Padawan
*Spojrzał na walizkę z nowym uznaniem i błyskiem w oku, czego nikt widzieć nie mógł. Ta Jedi, którą mistrz Windu ocalił przed kilkoma tygodniami nadal była w ciężkim stanie. Ale to mogło jej pomóc. Moc zaiste dzisiaj mu sprzyjała. Takiego prezentu nie oczekiwał.* Dziękuję... niewątpliwie przyda się ona potrzebującej osobie. Wyruszę więc niezwłocznie *Cierpliwość była cnotą Jedi, ale w tym wypadku Taken miał ja w nosie, bardziej liczyło się życie jednej z Jedi... Przed odejściem jednak chciał jeszcze coś dodać i podszedł do generała* Z tego co wiem miał pan już styczność z Sithami i Mrocznymi Jedi. Ja również... i taka przyjacielska rada... proszę mieć tego Nemedisa na oku, gdyż mówcą jest dobrym, ale za jego słowami kryje się jad, który głęboko wsiąka w serce i w umysł... nigdy nie należy lekceważyć takich istot...
Offline
Rebeliant
*Generał w reakcji na te słowa znowu zareagował tak, ze mógłby zaskoczyć właściwie wszystkich, którzy go znają. Zmrużył oczy niemal dobrotliwie, tak, ze stały się one bialozłotą mozaiką miedzy ściskającymi je poszarpanymi powiekami* Nie pożyję długo. Zrobię co w mojej mocy, resztę pociągniecie wy. Ci, których zdążę zorganizować… wiec bardzo mi przykro, ale to wy musicie na niego uważać bardziej…a teraz nie trać czasu. I pamiętaj o pozdrowieniach
Offline
Padawan
Rozumiem... ale mimo to, nawet w krótkim odcinku czasu jest w stanie wiele szkód wyrządzić. W każdym razie, niech Moc będzie z Tobą *Skłonił się lekko z szacunkiem, po czym wraz ze swoim bagażem udał się do swojego statku. Tam zabezpieczył walizkę, siadł za sterami i przygotował się do lotu. Gdy wszystko było gotowe, uruchomił silniki, opuścił hangar i skoczył w nadprzestrzeń.*
Offline
Rebeliant
*Niech moc będzie z tobą – powtórzył w myślach, mrużąc zawzięcie zmęczone oczy. Chyba pierwszy raz miała Moc być z nim. Bardzo dziwnie się z tym czuł, jednak nie odpowiedział nic, z resztą Taken śpieszył sie bardzo, i słusznie, to dowodziło zaangażowania, może nie ze względu na przekazane mu treści, ale na botę, jednak i tak i tak robiło to na nim dobre wrażenie. Potem ich ruchy były już od siebie niezależne. Zamyślony generał wrócił na mostek, choć może miał trochę nadziei, ze umrze po drodze. Jakby nie bylo – był już zmęczony. Cholernie*
Offline
Admin - MG
*W hangarze pojawił się Nemedis. Miał ze sobą bardzo niewielki bagaż - tylko to, co ze sobą na Widmo zabrał, a jeszcze odjąć od tego trzeba parę porcji isih i jedzenia konsumwoanego przez drogę. Spodziewał się spotkać w hangarze Ave, bo to i ona była odpowiedzialna za takie sprawy. Tak więc, czekał, az ktoś do niego przyjdzie i da mu instrukcje, co, jak, kiedy i gdzie. Wyglądał jak wrak, stał bez ruchu, smętnie patrząc przed siebie, z wiernym robotem - asystentem obok siebie*
Offline
Rebeliant
Panie Nemedisie! Rozległ się nagle donośny glos durosjanina. To Rudi, Ava zajmowała się ważniejszymi sprawami niż jakiś tam statek. Duros wyszedł zza Nemedisa i zmreuzyl czerwone oczy* Źle pan wygląda, może zostanie pan jeszcze na rekonwalescencji? Wie pan, kosmos niby duży, a jak trzeba coś znaleźć, to łatwiej tą igłę w rdzeniu hipernapędu… *kołnierz kurtki poprawił* Podciągają pana statek. Nie jest to rewelacja, właściwie od niedawna go mamy, nawet imienia mu nie wymysliłem *zasmiał się dziwnie, z keiszeni wydobył kawałek patyczka, przełamał na pól i jedną połówek zaczął rzuć*
Offline
Admin - MG
*Nemedis powoli się odwrócił się.* Nic mi nie jest. Chcę tylko odlecieć. *Wyszeptał powoli i strzelił palcami. Niech już podstawią ten statek...* Dostane jakiegoś pilota? Prosiłem o robota. *Spytał po chwili. Co prawda miał robota - asystenta, który na pewno bardzo będzie sie chciał zapakować na statek, jednak, nie umiał on pilotować. Nemedis tym bardziej.* Nic nie szkodzi. Ważne, że jest statek. *Stwierdził smętnie, patrząc tępo w ściane za RUdim.*
Offline
Rebeliant
*Rudi spojrzał na niego podejrzliwie. Zatargi z generalem – pomyśał. No coż, generał miewał takie odpaly, ze czasem trzeba było przed nim uciekac ile sił, bo aż dziw jak się potrafił rzopedzić kiedy chciał. Na szczescie krótkodystansowcem był. Rudi machnął ręką, i widac już było jak maleńki frachtowiec dryfuje ku pasowi startowemu. Akurat dla samotnego wędrowcai jego robota* Właściwie to nie, nie mamy pilotów, ale mamy astromechaniczne, świetne są, na nowatorskim programie, no ale to tylko wspomaganie pilota… ale gwarantuje, ze z nim pan sobie poradzi… *Rzekł Rudi,a mówił z prawdziwą troską i wielkim zaangażowaniem* Bo widzi pan… jeszcze się nigdy nam nie trafił ktoś, poza panią Fler… *rozmarzył się na chwile* kto by latać nie potrafił, no ale ostatecznie to i ona poleciała i wiem, ze żyje!
Offline
Admin - MG
*Spojrzał na niego mętnym wzrokiem.* Niech będzie. Może mój robot sobie poradzi z takim usprawnieniem. A może, dałoby mu się wszczepić jakieś ulepszenie, żeby on mógł pilotować? *Powiedział wskazując palcem robota za sobą.* Szczególnie z tym nowatorskim programem wspomagania pilota... *Oblizał wargi, dłonie drgnęły, prawa powieka przymknęła się nieco szybciej niż prawa... Nabrał więcej powietrza i z wypuścił je z cichym świstem*
Offline
Rebeliant
*durom podrapał się w głowę* Nie no, jak pan chce, możemy załadować, ale to robot medyczny… przywiązał się do pana, co? U nas to nikt nie ma czasu dla robotów… ej, wołaj kudłatego, oprogramowanie dla pilota trzeba założyć! *ponaglił tam kogoś, po czyn podszedł, by zatrzymać sunący ku nim statek i go odbezpieczyć* Naprawde źle pan wygląda. Nie żebym dokuczał, ale powinien pan… no przynajmniej usiaść jeśli nie da się pan namówić na wizyte u doktora Oolba…Tam można sobie na skrzyni, ona czysta jest… *po otwarciu rampy frachtowca ze srodla wyjechał astromechaniczny droid, głośno gwiżdżąc. Rudi pochyliwszy się nad nim, oparty o burtę zaśmiał się* zamknęli cie? No widzisz… jak mówiłem – nie poświęca się tyle ile one by chciały… Chociaż ostatnio mieliśmy fajną sytuacje, bo droideka do adopcji poszła
Offline
Admin - MG
Zapewne, przywiązał się. A, że potrzebuje pilota, to czemu nie? *Nemedis spojrzał na Rudiego bez zrozumienia.* Nic mi nie jest. Niech się pan już atak o mnie nie martwi, dam sobie rade... *Powiedział w końcu, niedbałym tonem* Ta, Droideka poszła do adopcji. Bardzo ciekawe. *Mruknął po chwili, lekko przekrzywiając głowę.* To kiedy mogę opuścic widmo?
Offline
Strony: «-- 1 2 3 4 5 … 22 --»