Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Padawan
Bo jego wizja uratowała nam wszystkim tyłki i wszystkich interesuje jak. *Odparł spokojnie Taken, wciąż opierając się plecami o ścianę i przymykając oczy, ale tego nikt nie zauważy. Mógł stać i spać a nikt by się nie zorientował... no chyba, ze by chrapał. Poza tym Taken nie obawiał się oskarżeń o zdradę, bo miał czyste sumienie, a jeśli Generał będzie na tyle nierozsądny, by ich uwięzić to cóż... może się to źle skończyć dla jednej ze stron* Nie wie, na prawdę nie wiem. A jedyna osoba, która to wie jest chyba mistrz Yoda. Mace Windu nie dzieli się swoimi planami ze wszystkimi
Offline
Oficer Sojuszu
*Westchnął cicho. Przetarł twarz dłonią.* Rozumiem... Ta... Wizja, przekaz... Miało związek jeszcze z czymś, czy pojawiła się bez związku? Wiem z doświadczenia, że takie ważne przesłania nie pojawiają się ot tak. Jeśli było jeszcze coś, powiedz mi, proszę. JEśli to coś wstydliwego, albo coś, o czym nie chciałbyś, żeby inni Jedi usłyszeli, to nie ma z tym problemu. Chciałbym też wiedzieć, czy widziałeś coś jeszcze, oprócz jasnej wiadomości: będzie wypadek. Była jakas postac, inne wydarzenie? Cokolwiek poza tym? *Rozległ się głos, cichy. I z całą pewnością zmęczony. Wszystkim.*
Offline
-Niech to... -Wygląda na to, że znów będę siedział i czekał. -powiedział lekko spuszczając głowę. Może jednak przyda mu się odpoczynek? To możliwe ale nie chciał przebywać tutaj na statku. Ostatnie wydarzenia zraziły go do jednostek większych od jego myśliwca. -W takim razie co mam robić? Gdzie mogę spotkać mistrza Windu? -zapytał po czym stanął tuż obok Takena i oparł się o ścianę bokiem z rękami skrzyżowanymi na klatce.
Offline
Mistrz Jedi
Nie, jeśli chodzi o wizje, to była tylko świadomość. Wiedziałem, że to się stanie i to było dla mnie oczywiste. Nie bałem się, nie czułem niczyjej obecności. Nie wiem, od kogo może pochodzić, ani czy to ostrzeżenie. Nie mam bladego pojęcia… *Odpowiedział, bez żadnych gestów, jedynie ten swój spokojny glos modulował na przejęcie tematem. Nie wiedział o szczątkach hrabiego trzymanych przez generała w słoiku gdzieś tam, ani o jego palcu którego generał używał by dostać się do tajnego archiwum. Nie miał o tym pojęcia. A nawet jakby miał, pewnie nie widziałby związku* a Pan? *ślepe oblicze Hakona drgnęło. W pobitych szkłach okularów odbijała się twarz Darvena. Mógł dzięki tym okularom patrzyć w oczy sobie sam* kim pan jest? To też ważne
Offline
Padawan
Cóż... trzeba ćwiczyć cierpliwość, nie ma innej rady. A teraz panuje takie zamieszanie, że siedzenie na tyłku w bezpiecznym miejscu jest chyba ulga i wybawieniem *Uśmiechnął się lekko nadal stojąc oparty o ścianę. Czekał na Hakona, aż skończy się jego przesłuchanie, wtedy wyruszą na misję, dzięki której mieli nadzieję uzyskać dla Zakonu bezpieczną przystań* Mistrz Windu gdzieś medytuje, więc lepiej mu nie przeszkadzać... Będzie cię potrzebował to z pewnością cię wezwie do siebie *Z czarnoskórym Jedi lepiej postępować ostrożnie. Co prawda był mistrzem, ale nie lubił, gdy mu się przeszkadzano* Swoją drogą medytacja pomaga zabić nudę. Powinieneś spróbować *Technicznie rzecz biorąc to każdy Jedi powinien co najmniej godzinę dziennie poświęcać na medytacje, a przynajmniej tak zalecali wielcy mistrzowie Zakonu*
Offline
Oficer Sojuszu
Ja? Jeśli to może w czymkolwiek pomóc, to jestem Darven. Darven Saarai. Oto człowiek, który z panem rozmawia... *Odpowiedział po chwili. Złączył dłonie, opadł nieco na swoim miejscu, jak flak, jakby powietrze z niego uciekało.* W takim razie, nie będę pana zatrzymywał... Nie mam więcej pytań. Może pan wrócić do swych misji.
Offline
-Może masz rację Takenie. -powiedział zastanawiając się nad słowami, które wypowiedział Taken. Może rzeczywiście był zbyt nerwowy, zbyt porywczy i powinien zacząć nad tym panować? Zawsze jednak uważał, że lepiej pokazywać co się czuję, zachowywać się tak jak to czujemy, a nie tak jak powinniśmy. Od czasu wykonania rozkazu bardzo rzadko medytował, prawie wcale. Może to było przyczyną jego zachowania. -Może powinienem trochę przystopować. W końcu tyle się wydarzyło, że przydałby się odpoczynek i chwila wyciszenia... -mówił. -Tylko jak tutaj być spokojnym kiedy tyle się dzieje, a ty nie wiesz do końca co... -mówił mając na myśli siebie, zamieszanie i to, że Windu jeszcze się do niego nie odezwał. Po chwili znów zwrócił się do Takena. -Może powinienem poczekać na mistrza Windu, ale mam znów wracać do pomieszczenia i siedzieć razem z tymi wszystkimi rannymi? -mówił. -Cholera, przydałaby się przynajmniej kajuta. -powiedział w żarcie uśmiechając się lekko.
Offline
Mistrz Jedi
dziękuję, panie Darvenie *nie do końca o to mu chodziło. Raczej o rodzaj jego mocowladnosci, ale skoro był wolny, nie miale zamiaru na siłę przedłużać. I tak już był wielce podpadnięty. Taken mu nie wypomni, ale wiedział to. Każdy by wiedział. Wstał. Już miał odejść, kiedy mu się przypomniało, wiec skłonił się. Zatracał już powoli gesty. Nie widział, wiec nie obserwował. Zapominał wiec grzeczności wykonywane za ich pomocą. Ale tu – przypomniał sobie w porę.
Może gdyby nie misja, zostałby tu na dłużej, ale… ale nie, Darven wydawał się zmęczony. Tak stwierdził na podstawie głosu* Życzę miłego dnia *i ruszył po swoich śladach ku wyjściu*
Offline
Padawan
*Nad tą porywczością trzeba jednak panować, a przynajmniej się starać. Droga Jedi jest trudna i wymaga dążenia do doskonałości, wewnętrznego wyciszenia, panowania nad swoim charakterem. Nie chodziło oczywiście o całkowite zatracenie swojego charakteru i swojej osobowości, ale medytacje były bardzo ważne. Poza tym, czasami sytuacja wymagała, by swoje odczucia zachować dla siebie, dobro ogółu było bardzo ważne* Wyciszenie jest ważne, bardzo ważne. My Jedi jesteśmy strażnikami Mocy i wykonawcami jej woli... ale jak mamy spełniać naszą rolę, gdy nie wsłuchujemy się w nią... poza tym, medytacje dobrze robią na chaos w umyśle. Od razu lepiej się wtedy czuję, a przynajmniej ja *Poczuł nadchodzącego powoli Hakona, więc odbił się plecami od ściany i wyprostował* Cóż, z kajutą ci nie pomogę, popytaj kogoś, może ci coś znajdą. Trochę werwy Nash. Nasz los jest w naszych rękach, po co czekać na kogoś, by za nas decydował? Niech Moc będzie z tobą... *Skłonił się lekko przed nim i ruszył szybkim krokiem, zmierzając w stronę Hakona a gdy go zobaczył to się uśmiechnął* No mam nadzieję ,ze cię nie wymęczono za bardzo przesłuchaniem, co? Chodź, statek czeka, Tython czeka... *No i żeby było szybciej to objął go po przyjacielsku ramieniem i nakierował w odpowiednią stronę*
Ostatnio edytowany przez Taken (2010-05-03 21:01:31)
Offline
Oficer Sojuszu
Ja też dziękuję... *Odparł cicho. Odwrócił się w stronę Hakona.* Jak pan wróci z misji, proszę się zgłosić do mnie najszybciej jak się da... Miłego dnia *Darven pożegnał Hakona. Drzwi zasunęły się z sykiem. Przetarł oczy. Podszedł do automatu z napojami, który był postawiony w kwaterze. Nalał sobie herbaty... Ciepłej, brązowej herbaty, o pięknym zapachu. Potrzebował takiej chwili.*
Offline
Mistrz Jedi
*Zatrzymał się, słysząc nadciągającego z naprzeciwka Taneka i zaczekał, aż sie zrównają, by ruszyć obok. Chodzenie obok było dla niego większym wyzwaniem niż „pół kroku za”.* Nie, w porządku. Było bardzo miło *odparł pogodnie. Jego aura nie zdradzała zdenerwowania, wiec było naprawdę „miło”* przyśpieszmy troche, bo zaraz się okaże, ze planeta ze starosci zdechła
Offline
Padawan
To się cieszę... *Odparł szczerze, biorąc Hakona w swoje obroty, bo sytuacja ta zaczynała go irytować. Ilekroć wybierali się w drogę to albo jakiś Jedi ginął albo statek eksplodował. Wszystko przeciwko im się sprzysięgało* Wiesz co, w tym tempie to my prędzej będziemy trupem z powodu jakiegoś wypadku... a nie, wybacz, wisielczy humor mam *No i zaprowadził barabela do hangaru, dostosowując się do jego rytmu kroków. Tam już czekał na nich lekki frachtowiec, wypożyczony od obsługi Komety. Byli tacy mili, że zgodzili się na to. Nie tracąc czasu Taken wszedł na pokład wraz z Hakonem* Wybacz ten pośpiech... ale na prawdę chciałbym już polecieć na ten Tython
Offline
Mistrz Jedi
*widać ciemna strona nie spi i lubi robić im na złość. A może tylko się nimi bawi? Hakon byłby skłonny wyprowadzić jakaś teorię, bo on nie był „ciemnostronofobem”.* Ja rozumiem humor ale lepiej nie kracz… Nie lubię katastrof, są nieprzyjemne
*szedł za Takenem skupiając się tylko na tym co się działo. Chociaż nic się nie działo wiec zanadto skupiony nie był* Nie szkodzi, nadążam *rzekł serdecznie, kiedy rzec tak należało.*
Offline
Padawan
Też nie lubię katastrof... ale one zdają się lubić nas. No ale dobra, przestaję krakać... *Byli już na pokładzie frachtowca, więc kel dor zaprowadził Hakona do kokpitu, usadził w fotelu no i sam się zajął procedurami przed startowymi* Wybacz takie traktowanie, ale w tej chwili zależy mi po prostu na tym, by w końcu ruszyć w drogę. To już która nasza próba? Druga? Trzecia? *Taken troszkę częściej się w drogę wybierał, ale zawsze coś przeszkadzało. Ale teraz gdy siadł w fotelu pilota wydawało się, ze już wszystko będzie dobrze. Zamknął główną rampę, poinformował o swoim odlocie nadzór lotów no i opuścił Hangar* No dobra... pośpiech niby nie wskazany jest... ale... no sam rozumiesz, co? *Zapytał jeszcze barabela, ustalając kurs i wprowadzając dane do komputera nawigacyjnego. Obranie właściwej drogi jeszcze trochę potrwa, bo była trudna i niebezpieczna*
Offline
Nash odwzajemnił ukłon i pozwolił odejść Takenowi z Hakonem. Nie chciał ich zatrzymywać. Na korytarzu jak na razie było chyba najspokojniej. Postanowił, że chwile pomedytuje. Może było to dziwne miejsce, ale nie przeszkadzało mu to zupełnie. Usiadł opierając się o ścianę. Ułożył dłonie na kolanach i zaczął głęboko oddychać wprowadzając się w stan medytacji. Dano tego nie robił i to jeszcze w tak dziwnym miejscu.
Offline