Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Padawan
*A półtrupek sobie usiadł na łóżku i patrzył to na ściany będące obok niego. W sumie dobrze się czuł i powiem więcej, zastanawiała się czy jest zdolny wstać. No ale przecież trzeba próbować aby się czegoś dowiedzieć co nie? Jedną ręką oparł się najpierw o ścianę, później drugą no i wstał. No to na razie sukces, więc powoli opierając się o ścianę ruszał się w stronę... nie wiem czego, ale wyjścia z pomieszczenie. Szedł tak sobie spokojnie oparty o tą ścianę i zauważył znajomego osobnika.*
- witaj, co tam?
Offline
*Statkiem nie trzęsło, A’den dobrze pilotował, wiec i łatwiej, poza tym – to nadprzestrzeń. nadprzestrzeń korytarzyku droid odwrócił kopółke i ruchomym fotoreceptorem najechal na Slayda. Zagwizdał wesoło* Ja ci zaraz chuju pokaże… *warknął na robocika Seco, i wtedy padły słowa, wiec kaleesh podniósł pociągły pysk o ostrych rysach, obity, posiniaczony i opuchnięty, z pięknym fioletowym makijażem pod lewym okiem*
Półthrrupek? Cześć, mam się świetnie,a ty przespałeś całą imphrrezę…
Offline
Padawan
*No cóż, to dobrze że nie trzęsło, bo inaczej pewnie z parę razy po prostu by się przewrócił co nie? No własnie i dlatego miał teraz szczęście że to tak wychodziło więc znalazł się tutaj i tak właśnie stał. Spojrzał na tamtego jak wyzywał biednego droida, jak mógł na nim się tak wyżywać? Biedny droidek, taki taki ciupalaśny.*
- no tak, cos o tym słyszałem... skąd się wziął ten atak? wiecie coś więcej o tym?
*No cóż, był przejęty tym. Jakby był zdrów i miał swój miecz to by wtedy po prostu wspomógł im w walce. Chwilę później spojrzał na niego i się spytał spokojnym głosem*
- macie może parę części na statku takich jak: baterie, emiter, soczewkę, włącznik i regulator mocy?
Offline
*Seco pokręcił przecząco łbem* Nie wiemy, ale coś się domyślamy. Prawdopodobnie to… no, nie odszukujmy się – przez jedi, tkohrrych ścigają impehrrialni. Może wpadliśmy w pułapkę. Zginęło w chuj istot. Ale moja rodzina żyje *Uśmiechnął się. Nie był pewny co do Dżonego, ale Fler i Malkit przeżyli a mamusia była z nimi.
Nie wiedział tylko, co z Gajuszem, ale na pewno zyje bo głupi zawsze mają szczescie.
Seco zaśmial się jak idiota, ale z politowaniem pod adresem Slayda* Pojebało cie chłopcze? Spiehrrdolilismy cudem rhatujac życie, tak się składa ze w takiej sytuacji nikt nie myśli o batehrriach, jak chcesz to rozbierz Śhrróbka *wskazał kluczem na astromecha, który cofnął się natychmiast, piszcząc głośno*
Offline
Padawan
*słuchał spokojnie tego co mówił, chociaż było mu smutno z tego powodu co przeszli i z jakiego powodu. No cóż, teraz poczuł się winny śmierci tych istot bo może to za nim Ci przylecieli? Tego nie wiedział, ale mogło tak być.*
- to tylko się cieszyć że rodzina Twoja żyje i bardzo mi przykro z tego powodu, a zwłaszcza że nie mogłem pomóc...
*No cóż, trudno się mówi i pozostaje zemsta, niemniej jednak nie zamierzał się zemście poddawać. Spojrzał na Secoroshę kiedy tak się zaśmiał i uniósł brew*
- rozumiem, po prostu pomyślałem że macie tutaj coś na statku w zapasie. Nie spodziewałem się że będziecie zabierać jakieś rzeczy podczas bitwy...
Offline
*Wzruszył ramionami* No toć oczywiste, ze nie wesoło, nie?[/] *ale nie było w tym wesołości. Zdarł sobie ze łba zimny okład z piwa z lekkim sykiem bólu i krzywieniem pyska, po czym zapoczątkował proces odświeżania go, by był chłodniejszy* [i]to nowy statek jest, ja go dostałem, nawet nie wiem co tu jest… ale naprhawde – weź Shróbla, on mnie tylko wkurza. Nor to, co nasz kochany malutki słodki Dzony, to dopiehrro dhrroid jest! Eh…
Offline
Padawan
- oczywiste...
*westchnął cicho patrząc nań, ale nic więcej przez dłuższy czas nie mówił. Wiedział że musi ukrywać fakt że jest Jedi, bo jakby sie dowiedzieli kim jest to pewnie go winili za wszystko i tym podobne. Rozglądał się dookoła patrząc co by gdzieś usiąść więc po chwili po prostu przesuwał w stronę siedzenia o ile takie jest.*
- skoro ten droid przeszkadza, to może chciałbyś go mi odsprzedać? Mi by się przydał taki droid później.
Offline
*Seco obnażyl zęby w uśmiechu* wiesz,w sumie to on zasłużony, bo nam statek zagrzał… ale ze mną mu źle będzie, jak A’den się zgodzi, to go bierz. Mi zalezy się go pozbyc bo nasza dhrroideka go nie lubi. Wiesz, dhrroidy whrrażliwe są, zwłaszcza nasz… *Astromech przeciągnął pikniecie głucho i spojrzał na jedi z „nadzieją”*
Offline
Padawan
*słuchając go patrzył na droida badawczym spojrzeniem, bowiem chciał ocenić jego stan techniczny a miał do tego oko. Wskazał by droid podjechał do niego gdy usiadł gdzieś, powiedzmy na skrzyni i chciał po prostu pogrzebać nieco.*
- rozumiem, jeśli będę miał zaszczyt spotkania go to na pewno się spytam. Taki zazdrośnik z tego Waszego droida?
Offline
*Od czasu ucieczki z Mandalore A'den się raczej nie odzywał, tylko posprawdzał wszystkie systemy w kokpicie a potem to udał się do jakieś kajuty, gdzie powoli i z pedantyczną dokładnością czyścił swój pancerz i broń, co zajęło mu trochę czasu. Bo właściwie nie miał nic innego, tylko to co miał na sobie w czasie bitwy, a brudny chodzić nie chciał. Krew na beskar'gamie przypominała mu o śmierci Vena... W końcu doprowadził się do porządku i ponownie wszystko na siebie nałożył, nie licząc hełmu, który zostawił na łóżku no i wyszedł, powoli kierując się w stronę głosów a Seco mógł go już widzieć na korytarzu. Minę miał jednak niezbyt zachęcającą*
Offline
*Stan techniczny droida był niezły. Gorzej zapewne z psychicznym, bo wiadomo – nie dość ze mandalorianie to jeszcze rozsierdzony niszczyciel nad kopułką. Aż strach. Jednak podjechał do jedi. Bo to dżedajski robot był i widać poznał w Slaydzie „swojego”, nie to co te brutalne łajzy.*
wiesz, genehrralnie nie, bo toi dobhrry dhrroid, naphrrawde… on tylko do innych dhrroidów taki, do ludzi nie
*Odwreócił łeb i dostrzegł klona. ale nic nie powiedzial*
Offline
Padawan
*Nie widział nadchodzącego klona czy tam Manga, ale usłyszał jego kroki. No w sumie byłoby dziwne jaky tego nie usłyszał, ale nie patrzył w jego stronę. Kiedy droid podjechał, ten się powoli nachylił i po chwili otworzył go patrząc na części które miał w sobie. Patrzył, podotykał i zamknął droida. Stwierdził że dobry stan techniczny, jedynie to będzie musiał wymazać pamięć ale najpierw odzyskać jego wspomnienia. Spojrzał na "jaszczura" znaczy się na Seco, słuchając co mówił*
- rozumiem, pewnie ja jakbym był droidem to też byłbym zazdrosny
Offline
*A'den szedł powoli w końcu przystanął przy nim i przyjrzał mu się nieco krytycznie* Trza ci będzie hełm porządny na tą kopułę znaleźć... *No jemu to nic nie było, chociaż tez parę razy latał od wybuchów, ale miał bardziej dopasowany pancerz. Potem jego wzrok przesunął się na droida, którego niedawno poskładali. W sumie dobrze się spisał, rozgrzewając statek. Tak by im to zajęło znacznie dłużej. A potem spojrzał na Slayda, na szczęście nie wiedział, że jest Jedi, Tang nie zdążył go poinformować* Ehh... jestem ciekaw gdzie my właściwie lecimy. Ten durny jetii wpisał jakieś dziwne koordynaty i za cholerę nie umiem ich odcyfrować... widział gdzieś tego chakaar? *Warknął cicho, bo od czasu tych wypadków na Mandalore to za nimi jeszcze bardziej nie przepadał. Jakie wielkie będzie jego zdziwienie, jak trafi na planetę pełną dżedajów...*
Offline
znasz się na dhrroidach? *zapytał lekko, okładając sobie znowu obity łeb kompresem, przez te zabiegi był już dużo czystszy niż na początku, choć nadal brudny. Mamusia smacznie spała, nie widziała wiec w jakim jest stanie wiec go nie ochrzani.
Kiedy A’den się odezwał, Seco wytarł się szmata pod brodą, przymykając zdrowe oko i nagle zbystrzał* kuhrrwa! to ty lepiej wyskocz, bo jak się okaże, ze… jest tyle hipotezom a jedna sthrraszniejsza od dhrrugiej… nie wiem gdzie, ale po chuj ci on, siadaj i siedź
Offline
Padawan
- tak, od małego się zajmowałem nimi. Nie znam się na wszystkich ale na większości... W środku są nie dawno wymieniane części...
*powiedział ze spokojem i spojrzał na Seco. Nie wiedział co mówić, cały czas się winił za to co się stało i nie łatwo mu było rozmawiać. Jednak kiedy wszedł następna osoba spojrzał na niego z zainteresowaniem.*
- nie patrz na mnie ja tez nie wiem dokąd lecimy... dopiero wyszedłem z pomieszczenia w którym przebywałem
Offline