Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Sala konferencyjna była całkiem ładnie urządzona, przestronnie i praktycznie, ale nic poza tym. Żadnych drogich ozdób, mebli, czy drewnianej podłogi. To była integralna część okrętu wojennego, więc była utrzymana w podobnej tonacji. Pod ścianami wygodne sofy, jakieś kwiatki a po środku praktyczny szeroki stół i krzesła. Nic poza tym, nie licząc specjalnego holoodbiornika zamontowanego na suficie i kamer. W porównaniu z Widmem to ta wypadała na prawdę słabo...
Offline
*Twi'lek wyprowadził z hangaru Zina oraz Virinę w asyście sześcioosobowej drużyny ochrony. W czasie pokonywania drogi do sali, w której mieli zamiar ich umieścić, nie napotkali nikogo. Większość załogi była na stanowiskach bojowych, a dla reszty te korytarze były zamknięte. Tak na wszelki wypadek. Ta Imperialna Kappa była w tym czasie poddawana sprawdzaniu, ale o tym nie mieli wiedzieć... Poza tym, nie mieli drogi ucieczki, gdyż znajdowali się w nadprzestrzeni. Okręt taki jak "Obrońca" wzbudziłby podejrzenie na Nar Shaddaa, wiec zaraz po przechwyceniu statku skoczyli, znikając z radarów. W końcu ta dwójka została wprowadzona do rozległego, w miarę wygodnego pomieszczenia* Proszę tutaj zaczekać... pani kapitan zjawi się nie długo. Po proszę jeszcze o broń i to wszystko. *Po odebraniu Zinowi i Virinie całego uzbrojenia zostali oni zamknięci w środku, a na straży stała dwójka ochroniarzy z karabinami, na wszelki wypadek. Poza tym systemy obronne w całym statku były aktywne. Ostrożności nigdy za wiele... Tak więc Inżynier i Jedi mogli swobodnie porozmawiać w oczekiwaniu na tajemniczą pani kapitan*
Offline
Jedi
No to ładnie... bez broni, bez statku... *Stwierdziła, westchnęła... a wieczór zapowiadał się tak przyjemnie. Nie usiadła, stała wyczekując na coś, co zdawało się dłużyć. A jak się dłużyło to po prostu stanęła w jednym miejscu i pogrążyła się medytacji. Czuwała jednak nad tym, co działo się w tym pomieszczeniu. Tak też wyczekiwała przyjścia kapitan.*
Offline
-Nie bój nic. Chyba nam głów nie odstrzelą. Nie wiem jak ty, ale ja jestem do niej bardzo przywiązany.-Zażartował sobie i chwycił się za głowę po czym ją poprzekręcał na wszystkie strony. Rozglądał się i oczekiwał, aż kapitan tej jednostki wróci. Miał nadzieję, że to będzie kolejny oficer z WAR-u. Przynajmniej to kolejna przyjazna dusza, która podobnie jak Zin uciekła z rąk imperialnych szuj.
Offline
Jedi
*Popatrzyła na niego.*
Ja tam główki wtedy nie chciałam stracić to i teraz nie chcę... ale nie wiemy, kim oni są i czy rzeczywiście się po naszej stronie. Równie dobrze to oni mogą być szpiegami. *odpowiedziała wciąż patrząc na niego jednym okiem. Stała spokojnie będąc przodem w stronę drzwi.*
Offline
Zin zamiast stać to kulturalnie zmierzył w kierunku jakiegoś krzesła. Stanął przed takowym. Uśmiechnął się i usiadł. Nogi rozłożył, ręce na klatkę piersiową założył i czekał. Co ma się stresować?
-Jakby to byli imperialni, to na pewno by nas na Acclamatora chwycili.-Powiedział. Nie miał pojęcia co to za model statku, więc dalej się nie wypowiadał. Po prostu podszedł do tego tak jak zwykle. Czyli spokojnie i na luzie.
Offline
Jedi
Chyba, że rzeczywiście są szpiegami! *odpowiedziała. eh... podeszła i usiadła obok niego.*
Nie wiem, co o tym myśleć, chyba wyszłam z wprawy. *Stwierdziła z uśmiechem i mrugnęła do niego okiem.*
Skoro i tak tutaj czekamy to może opowiesz mi, co dokładnie wydarzyło się na Komecie? *Zaproponowała patrząc mu w oczy.*
Offline
-E...nic ciekawego. Poleciałem tam, bo mój kontrakt się zaczął. Miałem lecieć na Hypori, ale wzięli mnie do sali przesłuchań w sprawie z wybuchem hipernapędu na Widmie.-Powiedział do niej i wzruszył ramionami. Po chwili podrapał się po głowie.-Weź sobie klapnij.-Powiedział i zaklepał siedzisko, tuż obok siebie. Zin nie miał żadnej wprawy jeśli chodzi o wykrywanie kłamstw. Nikt go tego nie nauczył, poza tym sam był kiepskim kłamcą. Szpieg...pewnie to nie byli szpiedzy. Tak mu się wydawało. Jego spore, acz dobre serce kazało mu tak myśleć.
Offline
Jedi
*No to usiadła obok niego.*
Martwiłam się. *Powiedziała i popatrzyła na niego.*
Nawet jednemu z klonów przyłożyłam z pięści bo nie chciał mi pomóc Cie szukać. *Stwierdziła z szerokim uśmiechem i pokazała mu pięść, która była jeszcze nieco czerwona.*
Offline
-Nie musiałaś. Pewnie i tak bym wrócił...Prędzej czy później.-Powiedział z lekkim uśmiechem. Spojrzał na jej pięść i zaśmiał się.-Nieźle mu przywaliłaś.-Zakrył usta, by nieco zahamować swoje odruchy. On miał często czerwone pięści, kiedy był młody. Szkolne bójki...eh...nieraz dyrektor wołał ojca Zina do placówki i krzyczał na niego, że źle wychował syna.
Offline
Jedi
No.. a za to on mnie walną z dyńki... o, pewnie mam guza na czole... *stwierdziła i dotknęła się w czoło, skrzywiła się bo zabolało - małego guza miała... uśmiechnęła się do niego słodko.*
I jak tam to załatwiłeś? *Spytała z uśmiechem.*
Ostatnio edytowany przez Virina (2010-05-05 18:25:01)
Offline
-Z bańki Cię walnął. Powiedz który...to ja sobie z nim porozmawiam.-Powiedział z uśmiechem na gębie. Musnął ją po ramieniu. Tak po przyjacielsku. Na pytanie jak to załatwił, Zin miał ochotę zamilknąć. W końcu nie chciał mówić o upadku swojej męskiej dumy. Tam czuł się jak mały chłopiec.-No porozmawiałem sobie kulturalnie z takim pewnym panem.-Kulturalnie...tak...to bardzo dobre określenie na to całe przesłuchanie.
Offline
Jedi
Aha... *zadrżała, gdy ją pogładził. Popatrzyła na niego i ciepło się uśmiechnęła.*
Naprawdę się martwiłam.. *Powiedziała cicho i nieco się przysunęła, patrzyła mu w oczy.*
Offline
-Nie musiałaś. Ja lubię się tułać...i tu i tam.-Wyszczerzył zęby. Podrapał się po głowie i spojrzał na drzwi. Kapitana ani widu ani słychu. Chciał z nim porozmawiać i szybko polecieć na tę kolację. W końcu głodny był.-Szlag...wrąbałbym nefra z kopytami.-Powiedział i pogładził się po brzuchu, który burczał aż miło.
Offline
Jedi
Ale następnym razem masz powiedzieć, gdy zamierzasz wyjechać! Inaczej nie pójdę już z Tobą na żadną kolację! *Odpowiedziała chcąc udawać groźną, ale nie umiała - uśmiechała się.*
Wiesz co? Ja też jestem głodna... *Stwierdziła i również popatrzyła na drzwi.*
Offline