Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zin zrobił wielkie oczy na wieść o śmierci Aidana. Przetarł je i od razu oprzytomniał. Z wrażenia nawet wstał i podszedł do okna sali konferencyjnej i spoglądał przez nie. Oparł się prawą ręką o nią i powiedział.
-Cholera. Ja nie wiedziałem, byłem na Widmie...Cholernie mi przykro.-Powiedział i odwrócił się. Oparł się o szybę i patrzył. Duraplex to mocny materiał, na pewno nie puści pod ciężarem takiego mężczyzny, jakim był Zin. Pogładził się po swoim zaroście i rozmyślał. Cholera wie o czym.
Offline
Jedi
*Wstała, podeszła do niego.*
A ja Ci nie mówiłam... *Odpowiedziała spokojnie i pogładziła dłonią jego policzek.*
No już, uśmiechnij mi się tu bo... bo... bo zacznę Cię łaskotać o! *Dodała z szerokim uśmiechem i na razie delikatnie i krótko go połaskotała.*
Offline
A Zin...Zin miał cholerne łaskotki. Wszędzie...dosłownie wszędzie. A do tego te jego odruchy. Kiedy zaczęła go łaskotać, Zin zaczął się wiercić i śmiać. W końcu to on zaczął ją łaskotać. Zaśmiał się i łaskotał. Miał nadzieję, że ma łaskotki.
-A masz.-Powiedział do niej z uśmiechem i jego łaskotanie przybrało na sile.
Offline
Jedi
*oj miała... boczki przesłoniła łokciami i odwróciła się do niego tyłem. ciałem przylgnęła do niego, aby przestał ją łaskotać.. a przy tym wszystkim śmiała się.*
Offline
-Ha!-Rzucił tryumfalnie. Podniósł rękę do góry i wyszczerzył zęby.-Wygrałem!-Powiedział, gdy ta odwróciła się do niego tyłem. Po chwili odsunął się od niej i zaczął wykonywać swój słynny taniec zwycięstwa. Zaczął machać nogami i rękoma na wszystkie strony i wydawał z siebie dziwne okrzyki.-Tatatara tatatara-Zaśpiewał i rozłożył szeroko ręce.
Offline
Jedi
*A ona? śmiała się teraz nie przez łaskotki, ale przez jego taniec. niesamowity człowiek...*
Zrób to jeszcze raz. *Poprosiła, gdy już skończył...*
Offline
*No i wtedy drzwi do sali się otworzyły i wkroczył jakiś duros, któremu mrużył dziwnie oczy patrząc na Zina. Jego usta wygięły się w dziwnym uśmiechu...* Ładny taniec człowieku... a teraz chodźcie za mną *Cóż, Zin zapomniał o jednej rzeczy... okręty wojenne mają wszędzie zamontowane kamery bezpieczeństwa i oficerowie ochrony cały czas ich obserwowali. A ten duros w mundurze kwatermistrza najwyraźniej również i przy tym dobrze się bawił... Odczekał chwilę aż oboje wyjdą na korytarz, po czym w asyście czterech ochroniarzy ruszyli w głąb statku. Nadal było tutaj pusto, ale gdy minęli jedną z grodzi to pojawiły się na ich drodze inni członkowie załogi, rozmawiający, żartujący i śpieszący w różnych kierunkach. Po kilku minutach dotarli na miejsce*
Offline