
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Rebeliant
*Słuchając raportu wolną ręce trzymał za grzbietem, stał pochylony i głowę trzymał bardzo blisko emitera bo „wzrok już nie ten” no i słuchał wszystkiego, co mówił Darven. *
Masz racje, Darvenie. Spróbuj zbadać, czy nie ma tam jakiejś żyły wodnej, skupiska Mocy czy innego cholerstwa do którego mogliby ciągnąc. Wszystko ma jakieś wytłumaczenie. Co nie zmienia faktu, ze trzeba tą osadę przerzedzić. Nie mieszaj się w lokalne konflikty. Jeśli nie dotyczy to nas, to w porządku. Musimy posprzątać po tych jedi i to będzie Twoje zadanie. Mam nadzieje, ze wkrótce Windu zabierze tych niedobitków. Nie wiem, kiedy, bo nie dostaje informacji o postępach z wyprawy. Wiec musisz być cierpliwy *Gadzie oczy zwęziły się, co zwiastowało, ze dobry humor się kończy, a zastępuje go chłodny, analityczny „optymalny” stan*
Offline
Oficer Sojuszu
Rozumiem Generale, zrobie co w mojej mocy. Prosze o jak najszybsze przysłanie wyników badań po analizie w laboratoriach - może coś nowego się pojawi. Jeśli chodzi o Zakkega, nie wiem za wiele... Może bym się dowiedział, ale z jaskini został pył. Mandalorianie z tego co wiem, chcieli pozbyć się kłopotu. Rozkładające się cielsko Zakkega jak i kilkudziesięciu innych istot mogły sprowadzić problemy na osade - niemniej, przez to zupełnie nie wiem, kto był wśród ofiar i co było w jaskini. Być może tam daloby się coś znaleźć, jakeiś ślady po ingerencji obcych... Mógłbym spróbować odkopać, ale wątpie, zeby po eksplozji coś zostało. Pozostaje mi więc poczekać na wyniki badań i prowadzić dalej sprawe. *Mówił dalej i było zresztą tak, jak powiedział - w obecnej sytuacji mogło być bardzo dużo hipotez. Najdziwniejsza byłą sprawa Jedi i tych niekontrolowanych przylotów/odlotów... Za dużo sobie pozwalali - możliwe, że Mandalorianie ze względu na sojusz zakonu z Generałem przymykali na to oczy. Ktoś z zewnątrz nazwałby działanie Mandalorian względem nowo przybyłych i ich kontrole terrorem, ale Darven wyraźnie widział, że byli łagodni. Tych wszystkich Jedi nigdy nie powinno tam być.*
Offline
Rebeliant
Zrobię to niezwłocznie *odparł cyborg* niestety, wysadzili, i nic już na to nie poradzisz, ale może wystarczy poczekać… jeśli to Imperium, a Zekkag był ich eksperymentem, to z czasem pojawią się by sprawdzić wyniki. *Mandalorianie tolerowali Jedi ze względu na Generała. Generał przymykał oko na jedi ze względu na Windu. A Windu… no cóż, Windu to Windu. Chyba naprawdę utnie sobie z nim pogawędkę*
weź dropia, to w końcu twój zwiadowca kiedyś był. I zasugeruj Rzece przeprowadzkę. Cochrel pokrywa koszty. W Każdym standardzie. Tam wkrótce może być nieciekawie
Offline
Oficer Sojuszu
Rozumiem. Zrobię co w mojej mocy... *Może być nieciekawie. Szczególnie, że to wszystko imperialnym na rękę - i pozbywanie się Jedi i pozbywanie się szczególnie przeciwnych im Mandalorian. Podobno imperium snuje plany posadzenia na "tronie" własnego człowieka - Mandalora, a tym samym podzielenie planety na sprzymierzeńców nowego władcy, i tradycyjnych Mando. To były pogłoski, ale teraz zaczynają przybierać na znaczeniu.* Czy jest jeszcze coś, Generale? *Spytał, jak to się zwykle pyta przy końcówce rozmowy. On już nic ciekawego nie miał - ale, jak spotkaja się w cztery oczy, to pewnie poruszy temat jego i Cochrelu, zapoczątkowany przy ich pierwszym spotkaniu. To w końcu nie rozmowa na "komunikator" i zła okazja.*
Offline
Rebeliant
*Gadzie oczy nadal bez mrugania ogniskowały spojrzenie na bezbarwnej zjawie* To wszystko. Bądź dyskretny i o wszystkim mi melduj. Qymaen, bez odbioru *I rozłączywszy się okręcił by wrócić z powrotem do pomieszczenia. Jako ze drzwi zdążyły się już zamknąć, musiał zadzwonić jeszcze raz co też uczynił*
Offline
*Mace w tym czasie ogarnął cały pokój, posprzątał ,sam też przebrał się, bo przedtem to miał na sobie zwykłe ubranie a teraz szatę Jedi. Te żarty Generała nie przypadły mu do gustu, ale podejrzewał, że to był tylko wstęp do jakieś mniej przyjemnej sprawy. Tak wiec gdy rozległ się drugi dzwonek to natychmiast otworzył drzwi i zaprosił Generała do środka* Witam po raz drugi. W czym mogę służyć? Znowu... *Nie było w tych słowach wyrzutu, jedynie jakaś tam subtelna aluzja*
Offline
Rebeliant
*wprawdzie na subtelne aluzje nie był obojętny, ale tym razem wyraźnie na nie ogłuchł. Znowu znalazł się wewnątrz kwatery Mace’a* Tak, tak, witam. Dziś jest oficjalne otwarcie mojego nowego okrętu flagowego: Statku Widmo II. Wiec zapytuje się czy wolisz zabrać się tam, czy pozostać tutaj? *No i proszę jak szybko przechodzi do sedna kiedy nie ma już tego dekoncentrującego „dobrego humoru*
Offline
*No od razu lepiej jak się przechodzi do sedna sprawy a nie straszy jakimiś pożarami czy rozmowami towarzyskimi, gdy ktoś dopiero zdrapał się z łóżka* Preferowałbym Widmo II, jako, że bliżej ważniejszych wydarzeń... *Powiedział Mace spokojnie i właśnie mu się o czymś przypomniało. Poinformował już dowódcę tego okręty, na którym gościł Zakon, Władca Losu to chyba był, ale nie wiedział, czy oni poinformowali o tym Generała, więc lepiej jednak powtórzyć* Ja też mam jedną sprawę... Taken z Hakonem przysłali mi niedawno raport, miałem poinformować o tym gdy tylko się prześpię, ale teraz to już nie ważne. Tython został zabezpieczony i mistrz Yoda już nie będzie ogrywał pańskiej załogi. Można też poinformować te dwie kobiety z Mandalore, że mogą do nas dołączyć *Fler z pewnością nie będzie chciała polecieć na Tython, a o Slaydzie nic nie wiedział. Ani też o tym, że Viriny tam nie było.*
Offline
Rebeliant
doskonale. Z tym, ze na Mandalore jest czwórka Jedi. Jeden jest z Darvenem. Ten ocalały to również Jedi. Ja z kolei właśnie dostałem raport i okazuje się, ze ich przebywanie tam niesie duże ryzyko, wiec dobrze, ze Tython jest zabezpieczony. Bardzo dobrze się złożyło. *Ale jakoś tak bez przekonania o tym mówił. Widać coś znowu zaprzątało jego głowę. Jego humor niebezpiecznie i bardzo szybko spadał poziomami w dół* Statek czeka. Wystartuje z nami na pokładzie. Za pół godziny *wycharczał, cofając się*
Offline
O Nashu wiem... ale o tym czwartym? Co jest tam takiego interesującego, że wszyscy Jedi tam ciągną? *Zamyślił się Mace, bo nie miał wpływu na to, kto tam przylatuje. On miał wiedzę o dwójce Jedi tam przebywającej i kazał im tam zaczekać aż do czasu zabezpieczenia nowej Enklawy. Mistrz miał nadzieję, że jak będą tam siedzieć cicho wtapiając się w miejscową ludność to wytrwają do tego czasu. No i wszystko wskazuje na to, że uda się* Jeszcze tylko jedno pytanie... czy ta osada, gdzie obecnie przebywają jest zagrożona z powodu obecności Jedi? *Wolał zapytać, ale chyba znał odpowiedź. W czasach gdy wszyscy na nich polują takie zgromadzenie mocowładnych w jednym miejscu jest niebezpieczne* Dobrze, będę *Krótkie potwierdzenie przybycia i nic więcej*
Offline
Rebeliant
*Tylko z tego co wiedział mniej więcej generał, to z tej dwójki została jedna. Wiec postanowił się podzielić, by Mace nie był zaskoczony* Podobno jedna z tych jedi romansuje właśnie z Inżynierem który odrzucił kontrakt z Cochrelem na silnik. I ponoć to wdowa. Nie ma jej teraz na planecie *zatrzymał się bliżej drzwi. zdawał się składać tylko z peleryny i z głowy* Nie jestem pewien *Odparł* stwierdzono tam obecność zmutowanego zekkaga. Nie wiemy, co to może oznaczać, czy chodzi o jedi, czy o cos wiecej, ale na pewno nie poszły im na ręke częste ładowania.
Offline
*Mace zmarszczył czoło a potem przetarł je ręką. Dyscyplina upada, upadają też tradycje Zakonu. Trzeba ich przenieść na Tython i tam rozpocząć mała resocjalizację* O tym że została wdową to wiem... Taken mnie poinformował tuż przed wypadkiem Widma... potem mi to wyleciało z głowy. Ale jeśli to prawda, to trzeba ją sprowadzić na Tython... wszystkich trzeba *Mruknął wyraźnie strapiony tym faktem. Gdy w Galaktyce jest coraz mniej Jedi to bardzo ważne jest to, by zachować swoja tożsamość* Jeszcze Zakkeg? To rozumiem sens wyprawy na Mandalore... Imperium musi tam mieć szpiegów, bo częste wyloty z Mandalore nie powinny dziwić. Tam prawdopodobnie każda rodzina ma własny frachtowiec a każdy Mando gdzieś lata na jakieś wojny...
Offline
Rebeliant
Tak, jest tam ruch. Wielu przylatuje tam specjalnie, poszukać kogoś do brudnej roboty… ale mam nadzieje, ze w koncu Mandalore oczyści siez naszych ludzi. Za pól godziny hangarze *Skinął łbem i po prostu wyszedł. Dalej słychac było jego ciężkie kroki*
Offline