Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*Nagle ich spokojną konwersację przerwał syk otwieranych grodzi i po sekundzie, może dwóch do środka weszła nowa osoba. Aru jeśli nadal miał taka możliwość, to mógł poczuć lekkie zawirowania Mocy, gdy się zbliżał wolnymi, majestatycznymi krokami do tej komnaty, a gdy wszedł, to już z pewnością rozpoznał jedną z najbardziej charakterystycznych członków Zakonu. Mace Windu ubrany był w swój strój mistrza Jedi, gdyż przebywał na pokładzie Widma II oficjalnie jako przywódca Zakonu, choć pewnie nie na długo. Dostał raport, że mistrz Yoda dotarł na planetę Tython i chciał poinformować o tym Generała. Poza tym gdy medytował to poczuł, że przybył na pokład ktoś nowy, ktoś mający kontakt z Mocą, choć już uśpiony. Zaintrygowało go to i oto przybył, ale chęć poznania Aru była raczej drugorzędna.* Witaj Generale... mam nadzieję ,ze nie przeszkadzam... *Spojrzał na Qymaena spokojnie, bo widywał się z nim często. Może nie codziennie, każdy miał swoje własne sprawy, ale dostatecznie regularnie. Potem spojrzał na zabraka, który kogoś mu przypominał, choć te tatuaże przeszkadzały mu w dopasowaniu odpowiedniej osoby do tej twarzy*
Offline
Rebeliant
*Dłoni Aru nic się nie stało. Pazury generalskie nie były znowu takie lśniące, ale w niezłym stanie były. Lepszym niż za wojen klonów. z resztą niektóre elementy dłoni miał niedawno wymieniane. Właściwie to nie ścisnął tylko zamknął palce i lekko raz ruszył przedramieniem. Miał wyczucie, miał dużo sensorów. Nawet droidy czują dotyk, a co dopiero on.
Kiedy puścił, odwrócił głowę. Może nie usłyszał dźwięku ale katem oka zobaczył ruch, ale kiedy okazało się ze to Windu, znowu wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Odwrócił się doń twarzą, ale nadal miał baczenie na Aru – ciekaw jego reakcji na jedi.* Ależ skąd… w końcu to sala konferencyjna, wiec konferencje odbyć można a nawet należy *I nagle pac – durastalowa łapa spoczęła na ramieniu zabraka. Nie było to bolesne, ale trochę niewygodne* Mój nowy nabytek *przedstawił go pokrótce, bo to spojrzenie badawcze sklasyfikował jako „ja go chyba gdzieś kojarzę”*
Offline
Mroczny Jedi
*Nawet mimo tego, że odcinał się od pływów mocy, nie mógł zignorować tak bliskiej i znajomej zmiany w zawirowaniach Mocy. W końcu nigdy do końca się od tej energii nie odciął. Bał się, że jak to uczyni nie będzie mógł jej więcej przywołać, wykorzystać do ocalenia siebie lub innych. Gdy Windu znalazł się wewnątrz sali, oczy zabraka szerzej się rozwarły, a czarne źrenice zwężyły sprawiając, że oczy jego- nie licząc białek-stały się prawie jak ze złota. Że też cholera trafi tych Jedi! Już miał dodać coś, odezwać się do Generała, że musi mu coś powiedzieć... apropo tego, że był Jedi, a tu włazi taki jeden, z Rady dawnej jeszcze i to mogący go skojarzyć. Szlag... dodatkowo jeszcze pacnięcie durastalowego łapska sprawiło, że nieznacznie kolana Aru się zgięły i wróciły do swojej dawnej pozycji. Ślinę przełknął nieco za głośno, skupiając się na tym by jakoś bardziej ukryć swą wrażliwość na Moc.* Witam, Mistrzu Windu *Jak zawsze zachrypniętym i nieco nieprzyjemnym głosem, odezwał się. Jeśli coś się w nim nie zmieniło to chyba tylko oczy... głos nieznacznie twardszym się stał. Eh...jak tu to odkręcić wszystko.. trudno.* Chciałem jeszcze coś powiedzieć Generale, nim miałem okazję wszedł jednak Mistrz. *Mruknął tylko w stronę Generała z wyraźnym zakłopotaniem. Dzięki Mocy, że miał te tatuaże.. przez tę ludzkiej białej barwy skórę z łatwością nieznaczne plamki fioletowych rumieńców by ujrzeli w okół jego wyrostków kostnych pozakrywanych praktycznie przez włosy. *
Offline
*Windu trochę się zmienił od czasu, gdy go Aru widział po raz ostatni. Twarz miała bardziej kamienny wyraz, jak posąg, a stało się to za sprawą tych wszystkich wydarzeń z ostatnich kilkunastu miesięcy. Mace dźwigał na swoich barkach wiele trosk. Nie mógł jednak zauważyć najbardziej dobitnego śladu po niedawnym rozkazie 66 a mianowicie protezy prawej ręki. Powleczona była ona syntetyczną skórą, przez co wyglądała jak normalna.* Cieszy mnie to Generale. Jakiś nowy żołnierz czy oficer? *Zapytał szczerze zaciekawiony tym faktem i ponownie spojrzał na zabraka, którego zakłopotanie i napięcie mięśni zaintrygowało. A już na pewno rozszerzone źrenice, tak jakby widział ducha... co prawda oficjalnie podano do wiadomości, że zginął, ale ten zabrak wyglądał, jakby dobrze znał Mace'a...* Witaj... może mi przedstawisz tego młodzieńca Generale? Bo skoro on mnie zna to wypadałoby się odpowiednio przywiać... *Wyczuł nagła zmianę w polu Mocy, której źródłem był zabrak, tak jakby starał się coś ukrywać przed nim. To było podejrzane, więc Aru znalazł się pod "ostrzałem" wzroku i myśli Windu*
Offline
Rebeliant
*Pazurzasta dłoń zjechała po plecach młodzieńca i wyszła z kontaktu z jego ubraniem, a spojrzenie zza maski – czaszki stało się bardzo ekspresyjne. Pytanie, zdumienie, lekka podejrzliwość (lub większa, maskowana). Cóż to takiego chciał powiedzieć, ale wstydzi się Mistrza?
Coś jest nie tak. Spojrzenie, które wysłał Aru niosło nachalne upomnienie: no przedstaw się*
to robotnik fizyczny *odparł, i odruchowi odszedł o dwa kroki, jakby oglądał aerowóz przed kupnem. Mace zasiał w nim niepewność. No cóż , w końcu to jedi, a ci „widzą dusze”, jak zwierzęta, czy inne cholerstwo, tak czy siak już się generał przekonał o ich właściwościach, na przykład wtedy kiedy nagle tamten barabel wyczuł ze statek wybuchnie*
Offline
Mroczny Jedi
*Zabrak odetchnął głębiej, reakcje swego ciała uspokajając, źrenice przywracając do dawnego stanu.Zródła Mocy bijącego w nim jednak nie uwalniając, przez co mógł teraz sprawiać wrażenie tylko nieznacznie wyczulonego na tę siłę, kogoś kto jak by został zabrany na przeszkolenie mógł by zostać kiedyś Jedi. Chrząknął i przedstawił* Jestem Aru San. Dawniej znany jako Aru Kan, imię oraz nazwisko nadał mi Po Kai, Mistrz Jedi który zniszczył szajkę handlarzy niewolnikami odnajdując mnie gdy byłem jednym z niemowląt transportowanych statkiem usiłującym udawać pojazd medyczny.Do czasu drugiego roku Wojen Klonów mogący się nazywać niedoszłym Rycerzem Jedi *No przedstawienie się nieco bardziej obszerne było. Ale skoro już zaczął zamierzał być szczery przed zebranymi tu. Cóż, nie przewidział,że tak szybko natknie się na kogoś władającego Mocą i to na kogoś kto go może rozpoznać, albo "przesondować"* Zostałem zatrudniony przez bardzo dla mnie łaskawego Generała Greviousa na robotnika fizycznego. Zaskakująco miłym powitaniem mnie zaskakując zważywszy na to jaką niską funkcję pełnić tu przybyłem. *Lekki ukłon w stronę podejrzliwie zerkającego na zabraka cyborga. Następnie wyprostował się, spoglądając na Mistrza Windu który też nieco się zmienił... sztucznej ręki jednak nie zauważył. Syntetyczna skóra widać była na tyle dobrej jakości by nie zwrócić na nią uwagi na pierwszy rzut oka.* Hm... Dobrze Cię widzieć po tylu latach Mistrzu, zdrowego i wyglądającego na w pełni sił. *Odrzekł silnym głosem. Może i nie pałał do Jedi taką miłością jak dawniej, ale nie mógł nie cieszyć się z widoku osób związanych z jego dawnym, "wygodnym" życiem.*
Ostatnio edytowany przez Aru (2010-05-27 19:27:07)
Offline
*Gdy Aru się przedstawił to brwi na jego czole drgnęły, ale wysłuchał wszystkiego dokładnie. Zgadzało się to z jego stanem wiedzy, wiec spojrzał na Generała i o dziwo lekko się uśmiechnął* No, no, no Generale, jak tak dalej pójdzie, to ja usiądę tylko sobie w kajucie i poczekam, aż ty za mnie pozbierasz do kupy cały Zakon. Posiadasz chyba jakąś wewnętrzną umiejętność trafiania na Jedi, byłych Jedi lub niedoszłych Jedi... Aru akurat należy do tej ostatniej grupy... *I odwrócił się ponownie, spoglądając na zabraka nieco bardziej przychylnie niż na początku* Ciebie również dobrze widzieć... fakt, że umknąłeś rozkazowi 66 napawa mnie optymizmem. Szkoda by jednak było, byś się marnował jako pracownik fizyczny... a właśnie, po to tutaj przybyłem, mistrz Yoda powiadomił mnie, że zabrali się za uruchomienie Enklawy na Tythonie. Wszystko jak na razie przebiega zgodnie z planem...
Offline
Rebeliant
*No top teraz już nie zerkał podejrzliwie. Teraz patrzył niemal wrogo, a narastający ogień w oczach mówił sam za siebie. Pytał, czy to już wszystko, a tu okazuje się, ze wystarczyło pokazać mistrza Windu, i proszę…
Wystraszył się. Tak, wiec nie jest do końca tak miło, jak chciał to widzieć. A potem już miłe słowa nie zdołały go udobruchać. Użycie imienia z czasu wojen klonów tez nie poprawiało sytuacje, ale był zbyt skupiony na całej sytuacji by go za to ganić.
A kiedy mace podsumował sytuacje, miał ochotę po prostu uderzyć głową w ściane…*
w porządku… *obie durastalowe dłonie uniosły sie na wysokość głowy, dłońmi do nich, a cała postać wycofała się w geście „poddaje się, sytuacja mnie zmiażdżyła”* dobrze, tak, proszę go wzucia tam do tej całej waszej świątyni, ja go na tym statku nie chce oglądać… *po czym warknaszy cicho odwrócił się zamaszyście, az peleryna za nim zafurkotała i ruszył w kierunku wyjścia, które to ledwo co się zamknąć zdążyło.
Się pocieszył ze się dżedajów pozbył, ot… to incognito lazą jako pracownicy fizyczni. Aż strach pomyśleć w jakim celu naparwde*
Offline
Mroczny Jedi
*Zupełnie przypadkiem, widać z emocji i tych wszystkich zdarzeń użył tego cholernego imienia. Eh, no to sobie nagrabił. Ale nikt go do zakonu wrzucać nie będzie, co to to nie.* Proszę o wybaczenie, Generale Qymaenie. Nagiąłem prawdę chcąc wszystko opowiedzieć gdy nieco tu pobędę.. był to błąd przyznaję. *Nie chciał by się to wszystko tak skończyło, nie po to tu przybył by robić sobie wrogów.* I pragnę przypomnieć tylko, Mistrzowi Windu, że zakon opuściłem i moje poglądy co do jego poczynań się nie zmieniły nawet mimo krzywd mu wyrządzonych. *Ostrzejszym tonem odezwał się do czarnoskórego człowieka. Ręce swe za plecami splótł palcami dłoni, wzrokiem swym wodząc od osoby Generała do Mistrza Jedi i spowrotem.* Chyba nie zapomniałeś Mistrzu, o przebiegu mej rozmowy z Radą, o mej opinii na temat poświęcania tylu istot i przekształceniu zakonu w praktycznie organizację wojskową z lekkością wykorzystującą żywe istoty-klony- niczym maszyny i nie robiącemu nic w kwestii potępienia tego stanu rzeczy, co Zakon, uczynić powinien. *Głos jego już złagodniał nieco gdy dał ponieść się emocjom. Ale.. cholera z tym! Niech go ponoszą!* Nie wrócę do zakonu, nie zacznę nosić zgrzebnych szat, nie zacznę być cnotliwy i milutki dla wszystkich nawet robiących mi na czerep. Jestem pracownikiem podległym Generałowi i nic tego nie zmieni. *Zaciętym spojrzeniem złotych ślepi, w których obecnie buzował ogień, spojrzał w stronę Generała. Widać to była jego forma przeprosin za utajenie prawdy z jego strony. A skoro już się ujawnił... Mistrz Windu mógł wyczuć,że drobne "oczko wodne" Mocy zostało uwolnione wylewając się i stając silnym strumieniem, nieco przygaszonym i przytłumionym przez lata duszenia i kontrolowania, ale jednak pasujące do niedoszłego Rycerza, obecnie będącego... Aru, wolnym Aru.*
Offline
*Mace obserwował odchodzącego Generała, którego wzburzenie było zrozumiałe, a przynajmniej dla mistrza Jedi. Już myślał, że się ich pozbył a tu zaraz przybywa kolejny w ukryciu. Mogło to rodzić jakieś podejrzenia, wiec trzeba będzie to wyjaśnić. Gdy drzwi się zamknęły to Mace skupił swoją cała uwagę na Aru i skrzywił się nieznacznie, bo takiej przemowy nie będzie tolerować.* Pamiętaj do kogo mówisz Aru Kanie... *Powiedział mocno, ale nie podnosząc głosu. Chciał tym samym przywołać go do porządku. Może i nie był już członkiem Zakonu, ale mimo to spędził w nim większą część swojego życia i pewien szacunek się należy* Doskonale pamiętam tamtą rozmowę i jak widzę nadal upierasz się przy swojej opinii... kilka punktu twej jakże rozwiniętej krytyki jestem w stanie zrozumieć, ale reszta jest nieco wątpliwa, ale to chyba bez znaczenia, prawda? Ciekawi mnie tylko jak tutaj trafiłeś? *Zapytał Mace już spokojniejszym, normalnym tonem, spoglądając na zabraka z lekkim zainteresowaniem. Dalej był taki buntowniczy i dalej przyjmował do wiadomości tylko te informacje, które pasowały mu do jego ideologii. Niestety...*
Offline
Rebeliant
*gest może i docenił, jednakoż jakby nie było istotą już ukształtowaną był i swoje zdanie na tematy niektóre miał, a w jego wieku to już wiadomo.
Jedno pewne jest, było i będzie: generał jedi nie kocha. Kiedy było trzeba to ich tolerował.
A jeszcze bardziej nie lubi jedi „zatajacych prawdę”. Bo równie prawdopodobne ze by Aru zapomniał powiedzieć kiedy by ściana w postaci Windu nie przyszła by go przed sobą postawić*
Porozmawiamy potem *warknął nit o do Windu, ni to do Aru, a potem znikł już na korytarzu. *
Offline
Mroczny Jedi
Tak jest, sir. *Pożegnał generała krótkim, żołnierskim zdaniem. Nie tak sobie to wszystko planował. Pragnął ujawnić swe dawne powiązania z zakonem Generałowi gdy tylko do wyjścia się zabiorą.. ale jak widać Jedi zawsze mają wyczucie kiedy wejść. Niech to Moc ściśnie!*
Przepraszam, Mistrzu.... *Zwrócił się następnie do karcącego go Jedi. Owszem szacunek był, ale i tak nie oznaczało to, że Aru z uśmiechem na ustach wróci do rozbitego Zakonu. * Tamtą rozmowę uznajmy, dla spokoju, za zakończoną. Znasz moje zdanie, Mistrzu, jak i ja znam Twoje. Obaj jesteśmy uparci jak bantha przy korycie. *Oczy wbił w podłogę gdy nieco w bok przeszedł opierając się biodrem czy czym tam dostał, o drewno stołu. Wydawał się być mimo wszystko zasmucony nieco tą całą sytuacją.* Chyba Moc mnie lubi skoro doprowadziła do mojego spotkania z Harisem gdy potrzebowałem jakiejś pracy z powodu problemów finansowych. Nar Shadda nie jest miejscem przyjaznym więc z radością przystałem na propozycję pracy wyglądającego na porządnego, kaleeshianina. Tym bardziej, że podzielił się ze mną rewelacjami dotyczącymi przeżycia Generała oraz paru członków Rady. Ciebie Mistrzu, oraz Dziadunia... znaczy się, Mistrza Yody *Westchnął, dłonią przecierając swe czoło, odgarniając warkocze i muskając krótkie ostre rogi.*
Offline
*No tak, dobrze wszystko pamiętał, ale to nie znaczy, że potem nie będzie próbował o tym porozmawiać. Obecnie Zakon był w bardzo trudnej sytuacji i po prostu powrót kolejnego Jedi byłby sporym wzmocnieniem dla reszty* Rozumiem... to jednak zaskakujące jest, jak to Generał jest w stanie pozbierać wszelkich rozbitków, świadomie bądź też nie... Punkt Przełomu, ot co... *Ostatnie zdanie mruknął do siebie, więc Aru nie musi do końca rozumieć o co chodzi. Niegdyś Mace podczas medytacji ujrzał punkt przełomu, który potem uznał, za Generała i się nie mylił* Skoro wiedziałeś w co się pakujesz, to czemu od razu nie powiedziałeś, że jesteś niedoszłym Jedi? Z moich obserwacji wynika, że nie przepada za Zakonem ale nas toleruje i nam pomaga. Twoje zachowanie jak widać go wkurzyło... *Nie było to pouczenie, po prostu stwierdzenie. Mace stał zwrócony twarzą do zabraka ale nie ruszał się ze swojego miejsca*
Offline
Mroczny Jedi
*Owszem zdawał sobie sprawę,że byłoby to wzmocnienie. Ale czy nie może wspomagać zakonu nie będąc w nim? Generał to czynił choć do Jedi było mu daleko, co na plus tylko było jeśli o jego osobę chodzi.* Tak to jest, że to czego się nie lubi, pcha się wszelakimi zaworami i śluzami na pokład. *Skomentował krótko zdolności Generała co do zbierania mocowładnych. "Punkt Przełomu" nic zabrakowi nie mówił, ale nie zamierzał pytać o co chodzi. Nie w tej chwili.* Nie powiedziano mi wszystkiego... musiałem się zobaczyć z Generałem, sprawdzić jaki jest w stosunku do tego co podczas wojen klonów o nim mówiono... i jest to zdecydowanie inna istota. *Stwierdził spoglądając w oczy Mace'a Windu.* Planowałem mu zdradzić fakt powiązań z Zakonem gdy będziemy wychodzić.... dalej jednak wiesz doskonale kto wyczuł moment by wejść. *Lekki, lecz wcale,ale to wcale nie wesoły uśmiech wykrzywił jego wargi, zakrzywiając wzory linii na ciele Zabraka.* Muszę go przeprosić. Choćbym miał szorować wszystkie kible i droidy na tym statku w ramach przeprosin. *Zdecydowanym tonem stwierdził.* Nie uśmiecha mi się wracać do Mos Eisley... a dobrym Jedi już nie będę i jedynie z przymusu, braku innej możliwości będę skłonny zasilić wasze szeregi. *Oczy, złoto ich ,przygasło gdy wyjaśniał.* Po rozkazie 66 odciąłem się od Mocy by nie czuć śmierci mych braci i sióstr, a potem uciekłem na Tatooine jak tchórz...a mogłem dalej pomagać ofiarom wojny oraz ofiarom nowo powstałego Imperium... *Prawą pieść zacisnął z bezsilnej złości.* Wiesz, Mistrzu, po opuszczeniu zakonu aż do końca wojny, z przemytnikami współpracowałem.. dostarczalismy jedzenie, medykamenty i takie tam.... zostawiłem te istoty i jeśli mogę się jakoś odpłacić za ten stracony czas, jestem skłonny łazić za Generałem i męczyć go,aż w końcu zgodzi się mnie zatrzymać na tym statku, lub wystrzelić w próżnię.
Offline
Ach, no tak, moja wina to była, że wyczułem pojawienie się osoby mocowładnej na pokładzie i byłem ciekaw kto to jest, oraz winny jestem, że chciałem porozmawiać z Generałem... *Mruknął ironicznie, bo się nie uważał za winnego. Nie rozmawiali wcale krótko z Generałęm i mógł mu o tym wcześniej powiedzieć, Mace jedynie tą decyzję przyśpieszył. A reakcja cyborga zapewne byłaby podobna, bo nie lubił Jedi.* Wiem o tym... staraliśmy się niejako śledzić osoby opuszczające Zakon, by nie narobiły szkód podczas wojny. Chwali się twoja postawa podczas wojny, nie potępiam też tego, ze częściowo odciąłęś się od Mocy... ja sam nie czułem tego wszystkiego, bo uciąłem sobie mała pogawędkę z Kanclerzem, która dzięki Skywalkerowi zakończyła się moją błyskawiczną nauką latania *Mruknął Mace, spokojnie przyglądając się zabrakowi. Dzisiaj jakoś trzymał się go ironiczny ton, choć z reguły bywał bardziej niewzruszony a dawniej był bardziej pogodny i wesoły. Ale wojna a przede wszystkim zdrady każdego zmieniają* Radze nie wspominać o wywalaniu przez śluzę, bo Generał jest w stanie to zrobić bez mrugnięcia okiem...
Offline