Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Padawan
*No był trochę niepewnym typem, bo nie wiedział dokładnie co sądzić o droidece, która ma uczucia, nie reaguje na rozkazy i robi co chce. To było dosyć... niepewne* No, nie chodziło mi o to, że jesteś zabawką. A teraz chodź... *Chyba tylko dureń uznałby Dżonego za zabawkę i to taką śmiercionośną z całkiem niezłym kalibrem dział. Ale co tam począć. A gdy już zabrak wraz z droidem niszczycielem wrócili do ich małej grupki to Taken zarządził* Dobra, trzeba się trochę pośpieszyć, bo nigdy nie dotrzemy do świątyni... zwłaszcza, ze Dżony nie wybrał sobie drogi prostej jak w mordę strzelił *Lekkie zawijasy porobił i do końca nikt nie wiedział gdzie są. Map nikt jeszcze nie robił*
Offline
Mroczny Jedi
No i widzisz Dżony, jak chcesz to potrafisz być grzeczny. *Po łepetynie poklepał droidekę odbierając od niego gałązkę i dzierżąc ją w lewej dłoni wznowił wreszcie wędrówkę w kierunku świątyni. * Dżony miewa fochy,ale poza tym jest to wyjątkowa jednostka. Dzięki zamontowaniu mu rąk ma więcej możliwości nauki,a i więcej funkcji może wykonywać. *Mruknął zerkając kątem oka w stronę tuptającej kulki bronzium.* Jednak jeśli ma Ciebie w folderze dowodzenia to wykona i Twoje rozkazy. I powinien to zrobić bez żadnych fochów. *Obrzucił Dżonego spojrzeniem z rodzaju "lepiej rób co do Ciebie należy". Nie chciał by Dżony sobie i jemu narobił kłopotów, nie chciał też by go jedi zniszczyli.* Hmmm.... nie zapytałem Cię jeszcze Takenie,ale ilu mamy ogólnie jedi? Rycerze jacyś są to pewne, mistrzów też, padawanów także,ale kogo jest przewaga? Bo nie sądzę by każdy padawan miał mistrza. Nie po tym co Imperium nam zgotowało. *I zmiana tematu*
Offline
*Jako zabawka trafil na Mandalore, wiec jak widac – nie ublizajac nikomu – durniów nie brakowało. i gdyby jego pani nie była wtedy durna to by Dżonulka nie było. Żonulka, który wyglądał na bardzo… skruszonego? Tak, ale to przecież droid*
Dżony przeprasza, sir *wręcz wypiszczal jeszcze cieniej. Dżony chętnie wykonywa rozkazy, ale teraz jeden nich odebral mu możliwość obrony – rozkaz o nieagresji. i Dżony silą rzeczy nie był juz taki ufny, bo właściwie każdy mogl go skrzywdzić. to niezbyt komfortowe psychicznie, no ale na pewno konieczne.*
*Jako zabawka trafil na Mandalore, wiec jak widac – nie ublizajac nikomu – durniów nie brakowało. i gdyby jego pani nie była wtedy durna to by Dżonulka nie było. Żonulka, który wyglądał na bardzo… skruszonego? Tak, ale to przecież droid*
Dżony przeprasza, sir *wręcz wypiszczal jeszcze cieniej. Dżony chętnie wykonywa rozkazy, ale teraz jeden nich odebral mu możliwość obrony – rozkaz o nieagresji. i Dżony silą rzeczy nie był juz taki ufny, bo właściwie każdy mogl go skrzywdzić. to niezbyt komfortowe psychicznie, no ale na pewno konieczne.*
Offline
Padawan
Ehh... znałem kiedyś jednego astromecha, też strasznie fochował się na mnie. Twierdził, że jest mądrzejszy niż ja i umie lepiej latać statkiem niż ja... no i w sumie miał rację. Teraz nie wiem ,co się z nim dzieje, po tym jak przypieprzyłem w jakiś budynek to chyba się obraził i uciekł *Przejechał palcami po masce, nieco ją rysując swoimi długimi, czarnymi paznokciami, które inni nazywają szponami. Ciekawe czemu?* No nic się nie stało Dżonulek. *Powiedział do droida i znowu ruszyli przed siebie, zmierzając w kierunku świątyni* Hmm... mamy przewagę rycerzy, uratowali się z pogromu i kilku padawanów... dziewięciu chyba. No i kilku mistrzów. Ogólnie jest nas razem z tobą teraz czterdziestu jeden, podobno jeszcze gdzieś się ukrywają... ale na Tythonie tylu nie spotkasz, z ośmiu mistrzów ruszyło na poszukiwania reszty członków Zakonu.
Offline
Mroczny Jedi
*No cóż. Właśnie rozkaz o nieagresji był tym co miało Dżonego chronić właśnie. Ale ten najwidoczniej tego nie potrafił zrozumieć.* No już mały. Nic się nie stało. *Ba,zabrak nawet ramieniem objął Dżonulka tak jak mu się udać mogło, pogłaskał maszynkę po grzbiecie i odkleił się od niej za łapkę go łapiąc dłonią by go prowadzić jak dzieciaka* Heh, każdy astromech i ode mnie lepiej latać potrafi. Nie jestem uzdolnionym pilotem i chyba tylko dzięki Mocy zawdzięczam nie rozbijanie się swego czasu. Hm... ale astromechów Dżony też baaardzo nie lubi. Organicznych kocha bez wyjątku praktycznie,ale inne droidy to dla niego zło wcielone. Choć ostatnio nauczył się je tolerować. Mam nadzieję,że mu tak zostanie... *Lepiej by tolerował bo może tylko narobić kłopotu i sobie i Aru. Ale ostatnio na Widmie Dżony był wyjątkowo grzeczny i Aru wierzył w jego poprawę w tej kwestii.* Rozumiem.... ciekaw jestem ilu w ogóle przetrwało. W ten czy inny sposób. Niewielu nas i nie wiem co chcecie zrobić z taką ilością Jedi.
Offline
*może Taken po prostu miał w aurze cos, co sprawiało ze droidy go nie lubiły, bo wywoływało niemile polaryzacje motywatora, czy cos… to wcale nie byoby dziwne zwarzywszy na mocowladnosc.
tak czy siak grzeczny Dżony dreptał za nimi, wyraźnie skupiony na tym by nie wywinąc jakiegoś numeru i nie podpasc przy tym, choć cala mijana okolica aż wołała by Dżony poddal ją eksploatacji.
Ale czułość jego najukochańszej jednostki dowodzącej była satysfakcjonującą nagrodą pocieszenia.
Kiedy mowili o astromechach Aru mogl pocąc na kablu Ramiennym Dżonego wyraźny wzrost ciśnienia, ale była to jedyna reakcji która można było zaważyć.
Dżonemu nie zależało na byciu grzecznym tylko na tym by Aru był z niego zadowolony *
Offline
Padawan
Noo... ja też nie i szczerze, to wolę czuć ziemię pod nogami. Może mam awers do latania po tym, jak się kilka razy robiłem albo jak strzelali do mnie. Niezbyt miłe uczucie... *A wypadek po postrzale jeszcze gorszy. By to szlag trafił wszystko... pilot porządny by się przydał. Co z tego, że był Jedi? Nie każdy może latać jak Skywalker* Nie lubi powiadasz? To w Świątyni pokażę ci miejsca, które powinien kategorycznie omijać, bo mamy taką grupkę technicznych zajmujących się systemami i łącznością. Więc lepiej, by się tam Dżony nie kręcił... *No utrata jednego z nich z pewnością wywołałaby spory konflikt interesów na linii Zakon - Cochrel, bo astromechy pochodziły głównie z Zakonu i posiadały wiele cennych plików, więc dbano o nie.* No wierzę, że Dżony będzie grzeczny. A ilu nas przetrwało? Nie mam zielonego pojęcia...
Offline
Mroczny Jedi
*Dżony grzeczny= Aru zadowolony. Więc jedno wynikało z drugiego. A Dżony będzie jeszcze mieć okazje do eksploracji terenu gdy Aru się tu wybierze by pomedytować. Co jak co,ale w towarzystwie droida bojowego będzie mógł to uczynić w spokoju, będąc pewnym że jak pojawi się jakieś zwierze którego nie wyczuje,zostanie ostrzeżony.* No,przyda mi się wiedzieć,gdzie Dżony nie powinien chodzić. Zazdrosny chyba po prostu jest o inne droidy.
Offline
*Zdecydowanie lepiej odizolowć Dżonego od obiektow wywołujących jego nienawiść, niż liczyc ze się opamieta. Dżony może na ciemną strone przejść. podatny jest- to jego słabość.
szli, szli az w prześwitach drzew dostrzegli swiątynie. czyli koniec wędrówki*
http://www.swewok2.pun.pl/viewtopic.php?id=287&p=6
Offline
Jedi
Las czy dżungla to ważne? Ważne że drzewa były i dawały cień, a że na dodatek zwierzyna była spokojna i nie była aż tak niebezpieczna dżungla to tylko plusik dla tego miejsca. Issa po spotkaniu ze swoim mistrzem cały czas rozważała Jego słowa, ale nie jakoś że zmuszona była do tego, po prost te słowa koiły duszę Dżedajki. Mimo wszystko ta rozmowa, wspólna medytacja pozwoliła Issie nieco uspokoić, odzyskać więcej harmonii ducha. W tej chwili rozglądała również po okolicy, taka cisza przerywana różnymi dźwiękami wydawanymi przez zwierzęta. Nie widząc niebezpieczeństwa, usiadła się pod drzewem o i konar się oparła przymykając oczy*
Offline
*Las, drzewa, wyraźne ślady spalenizny czegoś wielkiego, co wyryło w podszyciu kratery i połamało gałązki. Gdyby to było zywe stworzenie, to miejsce pewnie pachniałoby w Mocy panika.
Ale nie. Wiec można było w ogóle tego nie zauważyć. Ale Dzonego ciągnęło do tego miejsca. Dla ciezkoopancerzonego droida, kiedy blacha się nagrzewa, cień jest zbawienny. Wiec Dżony po prostun szukał chłodu. Drepcąc w swoim prywatnym interesie był bardzo na sobie skupiony, przez to nie zauważył nawet, ze nieopatrznie znalazł się tak blisko tej kobiety. A wiedział – bo Aru mówił – Dżony, nie podchodź, nie strasz, bo wyjmą miecz. Ale Dzony się rozkojarzył, i tak niespodziewanie w polu widzenia ponawia się rudobrązowy łuk wyzierający zza krzaka. Każdemu kto widział droidekę (nie Dżonego) – serce na chwile stanie*
Offline
Jedi
*Opierała się raczej spokojnie, niczym nie zmartwiona i tak beztrosko z przymkniętymi oczyma. Już nie myślała o tamtej śmierci, o śmierci dziewczyny którą szkoliła na rycerza Jedi. To było nieuniknione, nie mogła nic zrobić a tym bardziej wejrzeć w przyszłość, z powodu że ciemna strona mocy wszystko przysłaniała. Nawet nie pomyślała o tym, że coś może się stać przecież wszystko było niby w porządku.
Teraz...Nagle otworzyła oczy słysząc pewne szelesty zbliżającego się osobnika, wstała więc ostrożnie i spojrzała w strone wydobywanych dźwięków a przy okazji wyciągnęła swój miecz świetlny, nie włączając go.
I tutaj niespodzianka, ale raczej nie przyjemna bo skojarzyła to coś... droidek, widziała raz je podczas wojen klonów i wcale nie były łatwe w pokonaniu, wręcz przeciwnie. Silny pancerz, pole siłowe i duża siła ognia - więc trudny przeciwnik. Nie wiedziała jednak jakie rozkazy i skąd się ten droid tutaj wziął, więc tylko włączyła miecz podchodząc do drzewa, aby móc szybko się ukryć i zaatakować później. W tej chwili tylko obserwowała droida*
Offline
*jeśli spojrzałby ktoś kto rzeczonego droidekę zna, to by stwierdził, ze Dżony jest czymś bardzo kajety, albo „medytuje”. Dla osoby postronnej po prostu stal pod osłoną krzaka, w cieniu. Może się czaił na kogoś/coś. A sam fakt droideki na Tytonie był bardzo, ale to baaaaardzo dziwny. To ostatni model jaki miał prawo tu się znaleźć. Ostatnio lądował tylko statek Windu. Mistrz musiał głęboko medytować ze nie zauważył droideki…
Włączony miecz wydal charakterystyczny dźwięk, w reakcji na co maszyna „zauważyła” Ssę. W jednej chwili stała normalnie a w drugiej już przodem ku jedi, ale nadal przez krzak.
Wyglądał, jakby patrzył prosto w oczy… jedno światełko fotoreceptora było jasnoczerwone, drugie pomarańczowe. z boku antena*
STAĆ! *Odezwała się maszyna* Jednostka wobec której planujesz uzyc przemocy jest własnością prywatna, a za uszkodzenie grozi odpowiedzialność finansowa… *i… do tyłu. Działa wprawdzie trzymał w pozycji bojowej, ale bez osłon*
Offline
Jedi
*Możliwe, ale ona go nie znała a także się nieco obawiała zwłaszcza tych droidów. Niemniej jednak one były takimi niszczycielami a Issa raczej nie miło te czasy wspominała i to z różnych powodów. Issa zastanawiała się co ten tutaj może robić, czemu nikt inny go tutaj nie wykrył ale że widziała droidekę który bezczynnie stoi, to nieco obawy od niej odchodziły. Mimo tego, cały czas była spięta i gotowa do ewentualnej obrony przed nim. Może nie jest super Jedi, ale nie raz miała z droidami do czynienia. Później kiedy droid zauważył jej obecność, nieco bardziej cofnęła się za drzewo, aby móc obronić się przed atakiem, który nadal nie nastąpił. Słysząc to co droid powiedział zdziwiło ją, od początku wydawał się dziwny. W tej chwili rozluźniła sie nieco, a dłoń z podwójnym mieczem opuściła w dół i wyłączyła go*
- kim jesteś i jak się tutaj znalazłeś? I jak nazywa się Twój właściciel?
Offline
*maszyna nadal utrzymywała kurs wycofujący się, nieprowokującym tempem, naprzemiennie poruszając szponiastymi nogami w liczbie sztuk trzy, jak u każdego niszczyciela tego typu*
Elitarna jednostka wielozadaniowa o profilu bojowym, madame *przedstawił się konkretnie, jak to droid, ale nie powiedział imienia. Bo Dżonemu to trzeba powiedzieć ’jak masz na imię” czy „jak się nazywasz” by się imieniem pochwalił ale na to chyba nikt nie wpadnie bo to już kosmicznie dziwne*
rzeczona jednostka należy do Fler i Secorshy Gawilów, obecnie za jednostkę odpowiada Aru Kan. Aur Kan jest upoważniony do odpowiedzi na wszelkie pytania dotyczące niniejszej jednostki, madame
*Dżony był bardzo grzeczny. Miał tez ten śmieszny, cienki głosik droida bojowego wręcz kabaretowy w porównaniu do 300-tu kilowego cielska z bronzium i dział artyleryjskich na ramionach, które jednak nie wykazywały chęci strzału. Trudno powiedzieć, czy droid „rozluźnił się” widząc ze Issa wyłączyła broń. On i tak miał przykazane nie atakowanie, wiec będzie ratował się ucieczką. W razie złapania – autodestrukcją.
Ale nie wolno mu tu skrzywdzić jedi.*
Offline