Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*był to trochę inny rodzaj niszczenia, ale w tej kategorii wyglądało na to ze Issa była lepsza od droideki w sianiu zniszczenia, gratulujemy, nagrodę prześlemy pocztą, a tymczasem…
padło pytanie dość ważne, które zweryfikuje to, ile jedi wiedzą o cochrelu, który jakby nie było uratował im skóre i dzięki niemu (i przede wszystkim generałowi) posiadali tę planetę.*
Generał Qymanen z rodu Sheelal, madame. Zajmuje się dowodzeniem, madame. *no tak, czym się może zajmować generał?* Obecne oficjalne dane: generał jest w niewoli, madame. Dżony nie wie czym on tam się zajmuje… i Dżony nie ma lusterka, madame… Dżony ma problem!
Offline
Jedi
*No faktycznie może i inny wymiar zniszczenia czy tam rodzaj, ale dziękuję za uznanie, pochylam się Wam i odbieram nagrodę... no dobra, mam podać adres na który ma zostać wysłana nagroda? Dobra, ale co tyczy się owej pary. Czekała aż coś powie i szczerze z niecierpliwością trochę, bo mimo wszystko czuła się jakaś taka zacofana w wydarzeniach. Kiedy usłyszała kim to jest generał, to ją ponownie zaskoczyło*
- czemu Generał pomaga Jedi? I na czym polega ten sojusz? Oraz w jaki sposób został pojmany? A błyskawicę Ci na ziemi narysuję...
*po czym wzięła patyk i rysowała błyskawicę, a co! BYł kawałek wolnej powierzchni gdzie tylko ziemia była i odrysowała dokładnie taką samą błyskawicę*
- błyskawica jest pomarańczowa na Tobie Dżony
Offline
Dżony nie wie… *odparł z niejaką skruchą, ale cóż to się dziwić – nie będzie się generał spowiadał droidece, który jakby nie było ma taki… mały rozumek. Ale błyskawice obejmował, tym bardziej ze została narysowana. Droid zaintrygowany znieruchomiał, a zmiana polaryzacji diod w fotoreceptorach świadczyła o ‘spojrzeniu’ spojrzeniu tamtą stronę. Ale mimo to chyba była to zbyt duża abstrakcja, bo Dżony nie odniósł się werbalnie do demonstracji.
Miast tego wyciągnął w kierunku Issy lewe działo. Pod działem nagle cos błysnęło. Srebrny metal, układający się skomplikowanymi elementami w… trójpalczastą dłoń, która teraz wyciągała się pożądliwie po patyk*
Offline
Jedi
- no nic, rozumiem i nie martw się tym Dżony. Nie można wszystkiego wiedzieć
*poklepała go po ramieniu niczym przyjaciela, no bo wolała mieć w nim przyjaciela niż wroga - to pewne. Mały rozumek? Nie wiem czy taki mały, patrząc na różne posty - wtedy wydaje się że ma większy rozumek a na pewno już większy niż inne droidy. Teraz jednak widząc co wyprawia droid i jak swoje działo zamienił w rękę i wyciągał po patyk, podała mu go - no bo co jej szkodziło niby?*
- proszę... co chcesz teraz zrobić Dżony? Powiedz mi, co ostatnio zniszczyłeś...
Offline
*po ramieniu rzadko był klepany. Pewnie dlatego, ze to średnie doznania, bo ramie – kilka rur i jeden „naramiennik”, oraz czarne przypominające kable. Pancerzyk to co innego – gładki, opływowy, i tam ludzie klepią. Ale Dżony miał sensory na całym „ciele” wiec równie zadowolony był. Tak to rzecz się miała z ramionami Dżonego, a rozumek/procesor to taki… Dżonowaty. A wszystko zaczęło się kiedyś, w przestworzach, kiedy Dżony, opłakując śmierć jednej z jednostek dowodzących nie wykonał rozkazu…*
Dżony nie zniszczył stołu… *odparł asekuracyjnie, i chwyciwszy patyk trochę nieporadnie przemieścił się w miejsce, gdzie to on mógł cos narysować. Twórczy był bardzo*
Offline
Jedi
*No ale ona go tam poklepała i było dobrze, nic jej nie zabolało ani cokolwiek co by mogło mieć na nią negatywny wpływ. Ale także przyjrzała się dokładniej jego ramieniu jak wyglądało. Coś podłużnego i czarnego, to były jej zdaniem jakies kable, później naramiennik - no cóż droid chyba był przygotowany na wszelką obronę. No cóż, ona również opłakiwała kogoś i to całkiem niedawno, ale teraz po ostatnim spotkaniu mistrzem Yodą, ulżyło jej i jest lepiej jej. Slysząc o stole zaśmiała się cicho*
- ja nic nie wiem o stole... a kto zniszczył go?
*zadała pytanie obserwując jak on po prostu zaczął rysować. No cóż, droid widać był wszechstronny i twórczy, to musze przyznać*
Offline
Dżony nie zniszczył *nadal swoje. Czyli – Dżony rozwalił stół bez dwóch zdań i teraz próbuje się wyłgać, nie bez wdzięku bo z tym patykiem w oddali na tle zielonego lasu wyglądał bosko. Tym bardziej ze zaraz patyk dotknął ziemi i zaczął rysować. Trwało to kilka chwil, i nagle droid zbystrzał. Patyk został rzucony, a pozycja bojowa z trzaskiem przybrana.*
to on, madame! Zniszczył stół, Dżony widział!
*a na ubitej ziemi patykiem wyskrobana jakaś karykatura – Dzonulkowa twórczość radosna*
Offline
Jedi
*Ona nie znała Dżonego tak jak jego właściciele więc nie wiedziała kiedy on mówi prawde a kiedy kłamie, więc teraz jak na razie wierzyła w jego słowa bo stwierdzając fakt, to to że droidy zazwyczaj mówiły prawdę no chyba że maja wgrany algorytm kłamstwa - ale to jest rzadkość i nie brała tego pod uwagę. Obserwowała to co on rysował na ziemii, nic nie mówiła i czekała aż skończy, a kiedy to zrobił spojrzała nań uśmiechając się delikatnie*
- nie poznaję go... jak się nazywa?
Offline
*podobno droidy nie kłamią- to sprzeczne z programem, dlatego tak wiele istot im ufało. Ale widać było ze Dżony to już kolejny etap rozwoju sztucznej inteligencji, i taki trochę cwaniak – dzięki rozumieniu rzeczywistości i delikatnym jej modyfikacjom. Coś jak dziecko, które bije korzeń o który się potknęło.*
to jest imperator, madame
*odparł droideka i nagle, niespodziewanie z cichym pyknięciem otoczył się bladoniebieską poświatą tarcz, które trochę zmieniły kolor Dzonego optycznie – na ciemniejszy*
trzeba go zgładzic, madame!
*I cichy syk aktywacji dział. Trzask – przeładowanie, celowanie…*
Offline
Jedi
*No właśnie, dlatego i ona ufała jemu ale jak się dowie o tym że dżony umie kłamać to będzie bardziej uważała. No ale trzeba mu przyznać, był sprytny i cwany, co tez jemu pewnie się przyda w przyszłości w różnych sytuacjach. Jednak Issa nie lubiła jesli ktos jej kłamał ale też nie była mściwa.*
- Imprerator? Powiedz mi prawdę, kiedy został zniszczony ten stół i czy na pewno Imperator go zniszczył?
*No coś jej tutaj nie pasowało, miała jakieś dziwne wrażenie co do tego. Kiedy zauważyła co robił, cofnęłą się szybko i dłoń przy mieczy położyła ale zaraz rozluźniła się widząc ze to o imperatora chodzi*
- trzeba, ale na razie jest to niemożliwe dżony
Offline
*nie było to jeszcze typowe kłamstwo, ale manipulacja słowem – na pewno. No i swoich kochanych przyjaciół raczej nie okłamywał. A oddany najbardziej był póki co Aru.*
Właśnie tak, Madame *I w tej chwili działa ciężkim kalibrem plunęły ogniem, trafiając prosto w cel, z którego eksplodował wulkan gorącej od energii strzału ziemi (ale nie tak gorącej by poparzyć), pstrząc wszystko naokoło w brunatne plamy. Kiedy kurz opadł, ukazał się Dżony nad kraterem, już bez tarcz, z działami w pozycji neutralnej*
Imperator zniszczył ziemie, madame…
*I wszystko jasne*
*po x czasu zastanowienia uznał, ze bezpieczniej będzie, kiedy się ewakuuje, bo milczenie dżedajki niechybnie przelew smaru zwiastowała*
Dżony idzie w cholere, madame *oznajmił, po czym nastąpiło przejście w tryb kołowy i potoczenie się hen heeeen przed siebie*
Offline
Jedi
*No to wszystko obserwowała Issa ze spokojem już, chociaż tego spokoju wcześniej nie miała to teraz owszem. Słysząc co Dżony mówił zastanawiała się. Widać że on aż rwał się do walki z Imperatorem i to według na pochwałę zasługuje. Już miała go pochwalić gdy tylko oznajmił że odchodzi. No cóż, dała ciała i widać znowu za długo myślała.*
- żegnaj Dżony, do następnego spotkania.
*I popatrzyła jak zniknął gdzieś po za krzakami, ona jednak sobie w górę jeszcze popatrzyła i ruszyła do swojej komnaty*
Offline
*Dżony chwile temu opuścił ogrody świątynne, wyturlawszy się stamtąd z umiarkowaną prędkością, i teraz, podtoczywszy się w średnie poziomy głębokości lasów, gdzie rozwinął metalowe cielsko do pionu, i tup tup – ruszył sobie, choć tuptanie w miękkim podłożu to raczej głupi żart…
Myślał sobie, o ile można to powiedzieć o droidzie – ze ta planeta jest bardzo nieprzyjaznym miejscem – albo startują na ciebie z mieczem, albo nie zwracają uwagi…to zdecydowanie nie jest fajne… no nic –Dżony dreptał, az nagle przystanął*
analiza bodźcow dźwiękowych, dźwięku nie rozpoznano. Rozpoczynam katalogowanie, tryb zwiadowczy aktywny
*działa z trzaskiem przestawił na ogłuszanie i zaczął nasłuchiwać, a po wzmocnieniu czułości sensorow dobrze mu to szło*
Offline
Mistrz Jedi
*Przepowiadając przyszłość: czyżby ktoś miał za chwile pożałować chwili natchnienia, owocującej w wystruganie z pustej w środku gałązki miejscowego pospolitego drzewa tej fujarki, na której właśnie przygrywał cos niedefiniowalnego jako smutne czy wesołe, będące w zasadzie kwintesencja bycia niczym innym, jak dźwiękiem.
Dźwiękiem, który wciąga, otumania i przynosi ulge, i choć Hakon jako przykładny jedi niczego nie ćpał, to czuł przepływającą go w tej czynności mrowiącą w palce ekstazę…
Czy to oznaczało, ze stracił czujność, jak nasycony gundark?
Drgnął, wprawiając w ruch długa trawę i atomy spokojnego leśnego powietrza, a w Mocy utworzył się mały tajfunek zaskoczenia. Cos tu jest.
U dziwo –fujarka nawet nie odstała od poszarpanego bliznami pyska…*
Offline
dyrektywa trzy patrolowanie terenu *zameldował sobie Dżony. Nie miał az tak dobrego słuchu, lub może lepiej – nie potrafił jeszcze rozpoznawać co znaczy dany dźwięk. Fujarka była dla niego absolutnym tabu, ale już poruszenie sie w trawie oznaczało jeden z czynników szybkiej identyfikacji celu względem miejsca. Dżony gotów do ewentualnej walki począł zbliżać się ku Hakonowi – bardzo zdziwiony przy tym, ze tajemniczy dźwięk i poruszenie się dochodziły z tego samego miejsca.
Ąż w końcu było go widać. Wielka, opływowa insektoidalna sylweta potężnego niszczyciela w wadze „superciężkiej”, tudzież „lekkiego czołgu” który zainteresował się gościem w trawie…*
Offline