Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
*Hakon bardzo cenił ludzi którzy potrafili w sytuacji beznadziejnej cieszyć się czymś takim jak nowa znajomość. Wspaniała umiejętność zdystansowania się*
Mam na imie Hakon *przypomniał grzecznie, co też było formą brudenszafta. Skoro już razem walczą o przetrwanie to na cóz się tytułować. *
Ed jest rozbrojony. O ile nasz przyjaciel Darr Tah nie wystraszy go jakimś nagłym „duchem”, to będzie w porządku. On nie ma agresywnej natury, ale jest pobudliwy. No a jeśli zostanie wystraszony to i połączenie nie pomoże…
Offline
Zin przeżył wiele i wychodzi z założenia, że trzeba się cieszyć z tego co się ma. Ostatnio wiele spieprzył, więc musiał się cieszyć nowymi znajomościami. Zin miał ogromny dystans do otaczającego go świata. Może czasami było źródłem jego problemów, ale już tego nie zmieni.
-W WAR-ze zwracaliśmy się do Jedi per Mistrzu. Stare zboczenie zawodowe jeszcze siedzi mi w głowie.-Powiedział z uśmiechem i spojrzał na ładowarkę. Wyglądało na to, że musi zmienić narzędzie. Zrobił to. Zapamiętał całą sekwencję i wykonał ją bez większego wahania.-Nie ufam zbytnio droidom, to przebiegłe maszyny. Czasami mnie przerażają.-Mruknął do mistrza. Oparł się o konsoletę ładowania, założył ręce na klatce piersiowej. Dopóki Darr Tah nie da jakiegoś znaku "życia" wygląda na to, że trochę tu posiedzą. Zin potrzebował pomocy stokrotki przy naprawie rdzenia. Nie znając tej technologii, zamiast naprawić można tylko pogorszyć problem.
Offline
Mistrz Jedi
Ed może przerażać. Tym bardziej, ze ma w sobie pewną tajemnicę *Nie chciał od razu mówić obcemu człowiekowi tak „intymnych” rzeczy. Poza tym – co go to obchodzi. To Hakon jest tu psychologiem. Zin jest inżynierem.*
No ale może i tak
*Hakon nauczył się ufac Edowi w zupełnie innym znaczeniu tego słowa. Pod standartowe znaczenie zaufania to się niestety nie podpinało. Wiedział, kiedy Edowi można zaufac całkowicie, a kiedy zaufaniem będzie samo podejście do niego*
Offline
Zin chciał dalej rozmawiać na temat droidów, jednak nie miał na ich temat zbyt wiele do powiedzenia. Nie znał się na ich konstrukcji czy ich programowaniu, znał jedynie podstawy ich budowy. Czasem to się przydawało, chociażby do budowy Puszki, jego ukochanego, lecz trochę głupawego droida, który gdzieś zaginął. Spojrzał na mistrza. Naszło go jedno pytanie, nie wiedział czy może je zadać.
-A powiedz mi. Czy wszyscy Jedi przestrzegają kodeksu?-Pytanie było związane z pewnym epizodem z życia Zina. Mianowicie chodziło o rudowłosą Jedi, której pozbył się, sprzedając ją Zandiemu. Później...Issa, która rzekomo miała jakąś misję. Miał ją uratować, ale Kobdar uznał, że ważniejsze jest ratowanie własnego zadka, niż ratowanie jej życia. Taki już był. Był z reguły pomocny, ale czasem ukazywał swoją egoistyczną stronę. Cholernie egoistyczną.-Wiesz, spotkałem się z wieloma zdaniami na ten temat, dlatego też wolę spytać się źródła.
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon bardzo lubił rozmawiać o swoich przyjaciołach z którymi pracował, w tym o Edzie, ale jako o osobie, nie droidzie. Na razie jednak Zin znajdował tematy do rozmowy, wiec nie trzeba było posiłkować się obgadywaniem Eda*
Każdy Jedi jest zobligowany do przestrzegania kodeksu, jednak każdy jedi test tylko doczesną formą życia, która szuka i błądzi. Interpretacje kodeksu u poszczególnych jedi mogą mieć naprawdę niesamowite wahnięcia. A co takiego ci mówiono?
*Zainteresował się serdecznie ostatnim członem wypowiedzi mężczyzny*
Offline
Zin nie lubił rozmawiać o swoich przyjaciołach, bowiem zwyczajnie ich stracił. Tang go pewnie nienawidzi, Seco nigdy za nim specjalnie nie przepadał. Reszta? No cóż...Z resztą jedynie się kolegował. Nic więcej. Temat przyjaźni nie był konikiem inżyniera. Przysłuchał się mistrzowi, potakiwał głową, a kiedy zadano mu pytanie, Zin chwilę pomyślał nad odpowiedzią, bowiem przypomnienie wszystkich dziwnych wypowiedzi jego znajomych trochę trwało.
-W WAR-ze pracowałem z kilkoma zwolennikami teorii spiskowych. Aż głupio mi ich cytować, ale to z pewnością Cię rozbawi.--Rzucił z rozbawieniem w głosie.-Jeden sądził, że kodeks to jedna wielka ściema. Twierdził, że nikt go na dobrą sprawę nie stosuje i jest stworzony tylko na pokaz. Drugi natomiast kiedyś na przerwie wypalił, że moc nie istnieje, a jest to zaawansowana technologia jakieś starożytnej rasy. Wiem, wiem. To głupota. Po co to mówiłem?-Pokręcił głową i zaczął się po cichu śmiać. Po chwili spojrzał na narzędzie i wyciągnął je z ładowarki. Zapakował wszystkie do plecaka i spytał się. Bynajmniej nie Hakona.-Co teraz, o Nieśmiertelny.-Uśmiech nie schodził mu z gęby. Krótka rozmowa z kimś kto nie ma czarnego kombinezonu i od razu świat jest bardziej kolorowy.
Offline
Arbiter
A statek odpowiedział tak jak zawsze, schemat wyświetlany na holograficznym oknie się nieco zmienił. Dodana została trasa, którą powinien udać się teraz Zin oraz Hakon, by z powrotem trafić do rdzenia, który musi zostać naprawiony. Jeśli ktoś z nich ma dobry słuch, to może usłyszy, jak drzwi w korytarzach, którymi przyszli, się zamykają, a niektóre z nich się otwierają. Labirynt zmienił swoje ustawienia tak, by grupka naprawcza mogła bez problemu dotrzeć na miejsce. Oczywiście w sekcji, gdzie nie było energii to układ drzwi w ogóle się nie zmienił. Nie było takiej możliwości.
Offline
Mistrz Jedi
*A Hakon? No cóż*
Mój mistrz mawiał, ze racja jest jak dupa. Każdy ma własną *Mistrz opowiedział także ze sama Moc jest jak dupa. Mistrz Hakona był bardzo mądry.*
I nie da się zaprzeczyć, ze Twoi przyjaciele mieli swoje dupy. Jedi mają swoje, a ty masz swoją. Chyba coś się dzieje z grodziami *pwiedzial to wszystko właściwie na jednym, bardzo wyrozumiałym i spokojnym tonie*
Oby się tylko Ed nie znarowił tam…
Offline
Zin zgadzał się ze słowami mistrza Hakona w stu procentach. Nic dodać, nic ująć. Każdy Jedi był mądry, to trzeba było im przyznać. Choć niektórzy nie ukazywali wszystkich swoich atutów intelektualnych zbyt często, można było sądzić, że jest w nich jakaś cząstka mądrości. W końcu mogą się oni posługiwać mocą, a to zobowiązuje przecież.
-Mądrego mistrza miałeś. Mój mistrz, był nim mój ojciec...On zaraził mnie miłością do inżynierki. Mawiał. Kurwa, znowu źle. Zin, spokojnie, zrób to jeszcze raz.-Kobdar był uczony fachu od najmłodszych lat, najwyraźniej przyniosło to swoje efekty. Szedł powoli między korytarzami.-Prowadzi nas za rączkę. Nie dziwię mu się, sam bym też tak zrobił na jego miejscu.-Mruknął. Zin bardzo szybko rozszyfrował zamiary statku. Szedł więc spokojnym tempem, wzdłuż wąskich korytarzy. Miał zamiar szybko naprawić rdzenie, bez wykonania większych szkód. Oby się udało.
Offline
Arbiter
//Na razie puszczam póki nie dojdziecie na miejsce. W korytarzach bez zmian, prowadzi was mapa//
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon tez nie był kłopotliwym przedszkolakiem dla Darr Taha. Szedł z rękami luźno spuszczonymi wzdłuż ciala, spokojnie, raczej milczący*
Ty tez miałeś dobrego mistrza skoro tak przygotował cię do życia *odparł pogodnie. Zin dostał porządny fach do ręki. Też był mądrą istota. Pojętną, zaradną i potrzebną społeczeństwu. Oczywiście jeśli będzie podążał Jasną Stroną Mocy*
Offline
-Mój ojciec był surowy, ale...był dla mnie najbliższą osobą. Powiem szczerze, Hakon. Żałuje pewnych decyzji, mogłem wielokrotnie zostać kimś, ale moje pieprzone wyolbrzymione przez mnie ego nie pozwalało mi na to. Mam na myśli to, że uważałem się za wielkiego inżyniera z WAR-u. Jestem kimś, mogę wszystko. Wszędzie dostanę pracę. Gówno prawda, powiem Ci. Przez jakiś czas utrzymywałem się z kantyny na Nar-Shaddaa.-Powiedział z nutką goryczy w głosie. Nadal spoglądał na mapę co jakiś czas i szedł powoli. Nie przemieszczał się z pośpiechem. Wolał zwracać uwagę na wszystkie elementy statku. Był zdziwiony jakim cudem ten statek mimo swojego wieku nie skorodował. Pancerz na pewno nie skorodował, ale środek? To go ciekawiło.-Z czego wykonany jest korpus? To durastal czy coś innego?--Spytał z zaciekawieniem, dalej poruszając się wzdłuż korytarzy, prowadzących wprost do pierwszego rdzenia zasilającego. Już na samą myśl o nim, Zinowi robiło się zimno.
Offline
Mistrz Jedi
No cóż. Ja mógłbym to podsumować krótko. Nie ma ignorancji, jest wiedza. Ale nie chce się tu dżedaić. Pamięć daje nam niesamowitą rzecz – pozwala nam uczyć się na własnych błędach. I jeśli nie powielamy ich, jest to miarą naszej mądrości. *Rzekł, i dalej szedł za Zinem, nie oglądając się, za to nasłuchując, czy aby nie dzieje się nic gwałtownego w okolicy*
Offline
Arbiter
Mapka oczywiście zniknęła, bransoleta miała ograniczone funkcje holograficzne i była w stanie wyświetlać tylko jedno okno. A póki co Zin nie opanował jeszcze umiejętności wciskania kilku opcji w jedno okno, a statek nie podpowiadał, więc urządzenie wyświetlało na raz tylko jedną opcję. W tym przypadku była to informacja o budowie wewnętrznej i zewnętrznej statku, podany skład stopu metalu itp. Zin raczej tego związku nie rozpozna, nawet mimo podania galaktycznych oznaczeń pierwiastków, bo to był po prostu nowy rodzaj stopu metalu nie znany Kodbarowi.
Offline
Świetnie, Zin musi opanować szybko funkcję minimalizacji okien w tej bransolecie. Zatrzymał się i popatrzył przez chwilę w podane mu oznaczenia owego stopu. Nie był mu kompletnie znany i na dodatek podany wg. norm coreliańskich. To akurat dobrze, bowiem w normach tych było zapisane, że stale stopowe muszą być wypisane wraz w oznaczeniami pierwiastków zawartych w stopie. Gdyby był to symbol alderaański, Zin musiałby nieco dłużej nad tym pokombinować, bowiem nie siedział w tych normach na tyle długo, by wszystkie symbole z Alderaanu znać na pamięć. Normy Coreliańskie były uznawane w całej galaktyce, ze względu na ich prostotę i łatwość zrozumienia. Ludzie z Alderaanu po prostu lubili komplikować sobie życie, Zin właśnie był alderaańczykiem. Wyraźnie ten stereotyp został potwierdzony.
-No właśnie. Uczyć się na własnych błędach.-Powiedział do Hakona, a później poprosił statek o...-Teraz poproszę mapę.-Rzucił z uśmiechem. Pomimo skomplikowanego użytkowania, Zin lubił to urządzenie. Gdy znajdzie chwilę wolnego czasu, na pewno posiedzi na jego kalibrowaniu do jego własnych potrzeb.
Offline