Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Arbiter
Sporej wielkości pomieszczenia ulokowane w tylnych sekcjach statku i po jego obu stronach, niedaleko maszynowni. Sąsiadują one z typowymi hangarami i połączone są z nimi siecią korytarzy, którymi transportowane są wszelkiego rodzaju towary, w tym i części oraz maszyny. Sam "hangar techniczny" pełen jest wszelkiego rodzaju maszyn i urządzeń, których przeznaczenie ogólnie rzecz biorąc jest nieznane. Wszędzie panuje brud a po podłodze walają się części oraz skrzynie, które wymknęły się spod ściennych składów. Tu i ówdzie znajdzie się również plama jakiegoś oleju czy czegoś. Całość ogólnie sprawia wrażenie totalnie opuszczonego miejsca, jednak kilka urządzeń z pewnością jeszcze działa, tylko jak? Oto jest pytanie.
Ostatnio edytowany przez Darr tah (2011-04-19 19:37:17)
Offline
Arbiter
Przez pole siłowe odgradzające wnętrze "hangaru" od próżni kosmosu przeleciał jakiś stateczek, który został uwięziony przez tajemniczy statek wiązką promienia ściągającego. Maszyna opadła w końcu na pokład z głośnym hukiem, który niósł się po pomieszczeniu jeszcze długo. W środku panowała niemal nieprzenikniona ciemność, ale tylko przez jakiś czas, gdyż systemy oświetleniowe wykryły ruch i zaczęły powoli przywracać do "życia" lampy, dzięki czemu przynajmniej fragment pomieszczenia był jako tako oświetlony, ale to optymizmem nie napawało. Wszędzie panował bród i bałagan, po podłodze walały się jakieś części, fragmenty blachy czy resztki skrzyń. A w tle majaczyły jakieś dziwne maszyny. Do pełni "szczęścia" brakuje już tylko pajęczyn oraz śladów po krwi.
Offline
*Trafiła już tam, gdzie powinna była trafić kilka lat temu? Pech chciał, że nie. Otworzyła oczy, żeby cokolwiek zobaczyć, ale jakby coś zmuszało ją do zaprzestania tego. W końcu je otworzyła. Poprawiła dupsko na swoim siedzeniu, ale szybko zorientowała się, że nic się nie trzęsie. Wlepiła wzrok w szybę. I doznała szoku.* - Ty idioto! Widzisz coś narobił! Nie dość, że spóźniłam się na zdjęcia to zamiast pięknej fryzury mam to! *Wskazała palcem na swoje włosy. Była tak zaabsorbowana swoją fryzurą, że zapomniała o tym, by się rozejrzeć. Znów zerknęła za okno. Istne pobojowisko.* - A teraz rusz dupę i zabieraj nas stąd... *Warknęła znów do pilota. Ale ten się ani nie odezwał, ani nie ruszył - możliwe, że spał. Tak czy inaczej, Cath w końcu wydostała się z plątaniny pasów i bardzo powoli stąpała po ziemi.* - Sterowanie tym gównem, nie jest chyba czymś trudnym...
Offline
Arbiter
Można próbować uciekać "tym gównem" jednak promień ściągający nadal był aktywny, więc wszelkie próby ucieczki zakończą się fiaskiem. Właściwie to nawet próba startu i wylotu z hangaru nie miała szans powodzenia, bo pole za maszyną dziwnie zamigotało i zmieniło nieco barwę na ciemniejszy fiolet. Włączyła się dodatkowa funkcja ochronna, która nie przepuszczała teraz niczego przez pole. Tak więc możliwości ucieczki nie było w ogóle, jedynie co to można próbować wyjść ze swojego stateczku i poszukać pomocy gdzieś na tym wielkim. Czujniki wskazywały póki co na atmosferę zdatną do oddechu a temperatura była znośna.
A co do pilotażu stateczku to sprawa była znacznie bardziej skomplikowana niż by się mogło wydawać. To nie aerowóz, gdzie ma się kierownicę, pedał sprzęgła, gazu i hamulec a do tego parę kontrolek i opcji kontroli. W kokpicie znajdowało się dziesiątki różnego rodzaju wskaźników, wyświetlaczy, przycisków i pokręteł było mnóstwo. By w ogóle poderwać z ziemi taką maszynę to trzeba było przeprowadzić szereg procedur przedstartowych. Tak więc pilotem nie może zostać byle kto i to od razu. Bez wiedzy to się nie wystartuje, bo nie wiadomo nawet, gdzie się odpala silniki.
Ostatnio edytowany przez Darr tah (2011-04-18 15:25:28)
Offline
- Po prostu cudownie... *Wywróciła teatralnie oczami, stając w małym rozkroku. Dobrze, że jeszcze stała, ponieważ szpilki jakie miała na nogach utrudniały jej wiele. Sukieneczka leżała na niej idealnie, a włosy... No cóż, może lepiej o tym nie wspominać. Zrobiła kilka kroków do przodu, żeby przyjrzeć się temu całemu sprzętowi. Oczywiście taki krótki odcinek pokonała na palcach, ponieważ nie chciała obudzić pilota. O ile jeszcze spał. Ale dopiero po chwili zauważyła jakieś dziwne światełko, albo coś podobnego do światełka. tak czy inaczej, zaintrygowana Cath podeszła jeszcze bliżej okna, od którego dzieliło ją zaledwie kilka centymetrów.* - Coś okropnego! Jak w takim bałaganie można żyć! Toż to istne szaleństwo! *Nie wiadomo czy mówiła to do swojego pilota, czy do siebie... W każdym razie, musi się stąd jakoś wydostać. Przeczesała palcami włosy, żeby wyglądać normalnie, po czym znów musiała ruszyć swoje szanowne dupsko. Stanęła tuż przed drzwiami, zastanawiając się, czy coś musi nacisnąć by wyjść. Ale raczej tak, ponieważ niedaleko nich umocowany był czerwony guzik. Nacisnęła go palcem wskazującym, czekając aż drzwi się otworzą. I tadah, po niespełna minucie otworzyły się. Jedynym ruchem jaki wykonała Cath, była przyciśnięcie dłoni do nosa i ust. Zapach nie był zbyt przyjemny, a co gorsza chaos jaki panował w tym miejscu był przerażający.* - No dobrze, teraz trzeba poszukać kogoś, kto mógłby jej pomóc w dotarciu do celu... *Wyszła powoli z tej kupy złomu, kierując się... No właśnie, gdzie?*
Offline
Arbiter
Zapach tego miejsca może taki okropny nie był, w końcu filtry powietrza działały, a przynajmniej ich część. Jednakże dało się wyczuć "subtelne" i jakże cudne nuty zapachowe jakże chemikaliów i starych olejów, przeplatane jakąś lekką domieszką spalonej gumy. No ale to była sala techniczna, przeznaczona dla mechaników, inżynierów i techników, więc dla kogoś takiego jak Cath było to z pewnością odrażające miejsce. Jednakże by spróbować się wydostać z tego statku musiała zejść na jego pokład, po rampie, która naturalnie wysunęła się z sykiem wraz z otwarciem grodzi jej stateczku. Jednak sam moment zejścia na pewno nie będzie przyjemny, bowiem światło z wnętrza jej maszyny rozświetlało półmrok sali w której się znajdowała i teraz z całą mocą mogła zobaczyć ten cały panujący tutaj bród i bałagan. Na domiar złego opadnięcie rampy wywołało małą chmurkę kurzu, który złośliwie skierował się w jej stronę, by oblepić jej czyste i zadbane ubranie, oraz odsłonięte ciało. Z całą pewnością gdy trochę po przebywa tutaj, to pierwszą rzeczą jaką będzie chciała zrobić po wydostaniu się z tego statku, to będzie prysznic.
Póki co przed nią rozciągała się cała hala i najlepiej by było poszukać jakiegoś wyjścia z niej, lub chociaż jakiegoś komputera czy konsoli. A tych było kilka, część nie działała, ale te które jako tako funkcjonowały, to emanowały nikłym blaskiem swoich ekranów.
Offline
*Warknęła coś pod nosem. I nie było to nic miłego. Na widok osuwającej się rampy jęknęła tylko, bo nic innego jej już nie zostało. Ale to dopiero początek...* - Cholera jasna... Zabiję tych młodocianych szczylów... Jeden po drugim... *Mruknęła, ale tym razem do siebie. W końcu i tak była tu sama. Z każdym wolnym oddechem robiła krok do przodu. No i to światło. Chciała złapać się poręczy, o ile takowa była, ale w połowie się powstrzymała. Ileż może być na niej brudu... I jeszcze ta chmurka kurzu. Prychnęła, kichnęła i odpędzała od siebie małe drobinki.* Uhhh! Nie wytrzymam tu chwili dłużej! *Pisnęła, wymachując dalej dłońmi. rozejrzała się znowu, ale tym razem w poszukiwaniu czegoś, albo kogoś kto pomoże jej w wydostaniu się. Zejście zajmowało jej wieki, bo po pierwsze miała na sobie buty, które przeznaczone były na sesję, po drugie ta rampa była dziwnie niestabilna, a po trzecie aż tak jej się chyba nie spieszy... To znaczy, nie chce sobie czegoś połamać. Ale w końcu jej się udało. Znajduje się na płaskiej powierzchni.*
Offline
Arbiter
No cóż, jeżeli Cath nie miała na pokładzie swojego stateczku żadnych innych ubrań, to może mieć poważny problem z przemieszczaniem się, a jeżeli ma, to lepiej zrobi przebierając się. By było wygodniej. Co udowodniła rampa, która może i pod bardzo ostrym kątem nachylona nie była, ale jednak problemy sprawiało zejście. A dotarcie na twardy i stabilny grunt nie wywołało praktycznie żadnej reakcji, może poza osadzeniem się kolejnej warstwy kurzu i brudu na jej butach. A tak poza tym to jak okiem sięgnąć to ani żywego ducha. Zupełnie jakby ten statek był opuszczony... ale to przecież niemożliwe, ktoś ich złapał promieniem ściągającym i wrzucił do tej hali. Ktoś żywy musi przecież statkiem sterować... i ten ktoś wybitnie nie wie, co to czystość.
Offline
*Oczywiście, że miała ubrania. W walizkach. Było ich zaledwie 5? Nie licząc małych torebeczek... Ale nikt chyba nie sądzi, że ona sama sobie to wszystko zniesie. O nie, nie, nie. To nie byłoby po jej myśli.* - No dobrze... Może to są efekty specjalne? *tak czy inaczej musi coś zrobić. Zrobiła kolejnych kilka wdechów, tak dla lepszego myślenia - o ile uda jej się myśleć w tym chlewie. Dopiero teraz doszło do niej, że nie zwróciła uwagi na stan swojej sukienki i butów. Ale woli tego nie robić, bo gdyby to zrobiła, wpadłaby w szał.* - Musimy być tutaj coś takiego jak... No właśnie! *Podbiegła do jednego z komputerów. Musiał działać, ponieważ coś tam niby się świeciło. Znów wzięła kolejny wdech...*
Offline
Arbiter
Lepiej walizek nie wynosić z czystego wnętrza stateczku na pokład tego większego, bo w mig wszystko pokryje się brudem i kurzem, a więc na nic takie coś. Lepiej pozostawić wszystko na swoim miejscu, tam wszak można się było schronić, gdyby to miejsce nie przypadło jej zbytnio do gustu, a wszystko wskazywało na to, ze tak będzie.
Gdy Cath podbiegła do konsoli to zapewne miała nadzieję, że to jej w czymś pomoże i jakoś się stąd wydostanie. Niestety, rozczarowanie przyjdzie od razu, gdyż ten komputer wyglądał dosyć obco, umieszczony na rurowatej podstawie, z pochylonym w jej kierunku pulpitem. Większość miejsca zabierał sporej wielkości, kolorowy ekran, wyświetlający jakieś napisy oraz schematy, a wszystko to o zgrozo w całkiem obcym języku i alfabecie, tak, ze nie sposób było się zorientować, o co chodzi. Po prawej stronie ekranu znajdowały się trzy szeregi przycisków po trzy, jednak były one nie oznaczone, więc nie wiadomo co z nimi robić. Inne konsole wyglądały podobnie, różniły się tylko detalami, no i przeznaczeniem. Cath mogła co najwyżej wciskać przyciski na chybił trafił, mając nadzieję, ze coś to da.
Offline
*No tak mogła się spodziewać tego. Przecież mówi się, że nadzieja matką głupich... Przez dobrych kilka minut wpatrywała się w te wszystkie przyciski, ale w końcu doszła do wniosku, że poszuka czegoś bardziej odpowiedniego. A mianowicie drzwi. Stąpała bardzo wolno i na paluszkach, żeby jeszcze więcej bałaganu nie narobić. Chociaż... Pewnie i tak się nie da. Chodziła tak, chodziła... Ba, nawet nie zaczęła szukać żadnych drzwi. Bo i po co jej to? Przecież jej statek stoi na swoim miejscu i w każdej chwili może do niego wrócić. Chyba, że zniknie. Wtedy byłby kłopot.* - Idiotyzm... *Mruknęła pod nosem. Widząc to wszystko, po prostu robi się niedobrze...*
Offline
Arbiter
Drzwi i owszem, były. Znajdowały się dokładnie na przeciwko pola energetycznego, które odgradzało halę od pustki kosmosu. Nawiasem mówiąc można było do tej tarczy energetycznej podejść, by sobie pooglądać widoki, a te były piękne. Majestatyczne planety na tle słońca obserwowane z oddali - czegoś takiego często się nie ogląda, nawet odbywając częste podróże galaktyczne. Bo i czasu nie ma, a hipernapęd umożliwia bardzo szybką i dokładną podróż, więc kto by się zatrzymywał, by przyglądać się pięknu kosmosu?
Ale wracając do drzwi, a raczej do sporej wielkości grodzi, to były one dosyć dobrze widoczne i oświetlone. Nad ich górną krawędzią znajdował się szereg lamp, z tym, że większość uszkodzonych. Ale te, które działał to rzucały wystarczającą ilość światła, by znaleźć owe grodzie. Problem w tym, że w pobliżu nigdzie nie było żadnego przycisku otwierającego, tylko kolejna wredna konsola, podobnie jak i poprzednia całkowicie obca.
A na statek można oczywiście wrócić, zapasów jedzenia i wody pewnie na jakiś czas wystarczy, ale wszystko zależy od zgromadzonych zapasów, a tych pewnie wiele nie było, skoro to miał być krótki, standardowy lot. Więc prędzej czy później trzeba będzie ten hangar opuścić.
Offline
- Jedno, wielkie gówno! *Utknęła. Po prostu świetnie. Ani jednej żywej duszy - prócz niej samej. Czy to się nazywa pech? Chyba nie. Może to tylko koszmar, z którego nie może się wybudzić. Nie... Ona miewa sny, ale tylko takie, w których kogoś dręczy. Poprawiła w końcu swoją sukienkę, no i włosy przeczesała palcami. Jak tak dalej pójdzie, to w końcu popadnie w depresję, a prawdę powiedziawszy to zawsze przez nią wpadli w depresje. No ale dość o niej. Westchnęła znów ciężko, idąc w stronę pola energetycznego, a dokładniej w stronę drzwi.*
Offline
Arbiter
Grodzie, czyli drzwi, znajdowały się dokładnie po przeciwnej stronie pola siłowego, ale to taki szczegół w sumie nieistotny. Bardziej interesujące były właśnie te grodzie, do których zmierzała Cath, bowiem wyglądały na bardzo solidne i co najważniejsze, zamknięte na amen. Żadnej szpary, przez którą można by się było przecisnąć, żadnej dziury czy coś. Jedynym ratunkiem wydawała się chyba ta dziwna konsola zapisana w nieznanym języku. Tam zapewne znajdował się jakiś przycisk otwierający te cholerne drzwi, trzeba go tylko znaleźć, jeśli się będzie miało szczęście.
Offline
*No dobra. Powciska te cholerne guziki, ale jeśli coś zepsuje (o ile coś się da) to nie jej wina. Więc podeszła do tego czegoś, to znaczy do konsoli i najpierw nacisnęła jeden guzik... I nic. Potem drugi... I nic. W końcu zaczęła naciskać wszystkie po kolei. Co jej szkodzi? Nic. No chyba, że wszystko wyleci w powietrze. I nagle można było słyszeć ciche łamanie się czegoś. Cath była na tym punkcie wyczulona... Aż za bardzo.* Cholera! Złamałam paznokieć! *Pisnęła. No tak... Połamany paznokieć, niezbyt ładna fryzura i... Niech tylko kogoś spotka. Przyglądała się swojemu złamanemu paznokciowi, ale kątem oka zerkała na drzwi. Może w końcu się otworzą. No chyba, że były zepsute...*
Offline