
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
Tak, leć… *odmruczał Ed. Duganka pochwyciła w tym czasie spojrzenie Miss. Pochyliła pociągły łeb, postawiła uszu i zrobiła chwilowy wytrzeszcz, jakby pytalą niemo „i co się Kurwa gapisz?!”. Ale nie dlatego ze jej to przeszkadzało. Szukała zaczepki. Obnażyła znowu zęby w niefajnym uśmiechu który według niej chyba dodawal jej drapieżnego dostojeństwa, no i ruszyła. Trzeba jej przyznać – bardzo plynnie, żadnego szarpania, wycia silników. Idealnie,. pdoróz komfortowa. Zaraz nabrali prędkości, także bez zadnych wstrząsów. Wylezie i z korytarza w coś co… jakby to nazwac…. było to kilka pasów ruchu powietrznego, lecące koło siębie platformy, smigacze, małe statki, ludzie na aerorolkach. Po jednej stronie z 5 pasów, obok 5 pasów w druga strone. po bokach za barierkami chodzili kolorowi ludzie. Rózne istoty, najprzeróżniejsze, kształtów iscie bajecznych, roznych rozmiarów. Dzieci, starzy, nawet czasem jakis zwierzak1 Pojedyncze drzewka uwiezione w półmetrowych tubach widywało się tylko gdzieniegdzie. bezpośrednio and nimi, bardzo wysoko, w syficie sklepionym na wyskokosci 20 pieter widac było waski pas szkła, przez który widac było pomarańczowe wieczorne niebo Hypori*
Offline
Dzikus
Patrzyła długi czas na tą dziwną istotę, ale potem jej uwagę przyciągnęło otoczenie. Nie nawykła do takich prędkości początkowo miała mdłości, ale przyszło jej kiedy zaczęła patrzeć bardziej do przodu iż w bok. Oglądała te wszystkie istoty, uwięzione drzewa były dla niej smutnym widokiem. Czasem patrzyła w niebo przez ten pas szkła. Dziwnie się czuła i myśli kłębiły się jej w głowie. Miała wątpliwości czy dobrze zrobiła, potem rugała się za małą wiarę. W końcu do tego się przygotowywała od wielu lat. Tyle, że w ogóle nie czuła się przygotowana. Z Aru na pewno byłoby łatwiej, nie bałaby się pytać, wyjaśniałby jej tak, jak to robił do tej pory, czasem wbijając jej do głowy gotowe tłumaczenie. A teraz czuła, że jest sama i nie wiedziala gdzie znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Chciała podchodzić pozytywnie też do Eda, ale tego dnia mocno ją zbił z tropu i zablokował jej ciekawość wobec jego osoby.
Offline
Biznesmen
*Być może odezwanie się trochę by Eda w tej chwili zmieniło. Teraz był spokojny. Tez obserwował droge, stał na najniższym pułapie, nie ruszał się, nie wydawał dźwięków. No i zdecydowanie – on tez nie był gotowy na udźwigniecie samodzielnie takiego brzemienia jakim była dzika Missay. Ale w pewnym momencie odezwała się duganka*
No i jak ten kolega? *rzuciła przez ramie spojrzenie na Eda, który nagle ożył co objawiło się poruszeniem Łba*
Wiesz, kiepsko. Ten statek był od wielu lat wycofany z użytku, łatany na wszelkie sposoby… płyny, oleje, wszystko przepracowane. Ciśnienie rozsadzało baki. Kiedy wyszli z nadprzestrzeni, to temperatura była już tak wysoka, ze wysadziło matrycę i przez to cały pulpit… wiesz, to jest 70cm od jego twarzy…
- No to zaoszczędził… *podsumowała Duganka*
Offline
Dzikus
Oderwała się od patrzenia w niebo, kiedy nawiązała się rozmowa. Niewiele z niej zrozumiała, za dużo fachowego słownictwa związanego z cywilizacją. Ale jedno zrozumiała.
- Statek? Ty mówi o nas?
A jednak się odezwała i znów patrzyła na Eda. Także się uspokoiła, ale było jej smutno jak patrzyła na te biedne drzewka, zwierzaki na uwięzi i tak dalej. W dodatku im dłużej stała tym bardziej bolały ją stopy. Próbowała poruszać palcami ale to było trudne. Zdecydowanie lepiej by wyszło gdyby jednak włożyła te buty od Eda. Ale skąd mogła wiedzieć?
Offline
Biznesmen
*Ed zareagował na jej głos, ale bardzo łagodnie się poruszył by na nią popatrzeć. I tak widział niewiele. Łeb miał pochylony w dól, bo patrzył na dugankę*
Tak, o waszym statku. Wasz statek był bardzo zły. Był… jakby ci to powiedzieć. Chory był. I stary, i w końcu umarł, dlatego to się stało i dlatego zraniło Aru. Usiądź sobie *zaproponował. Domyślił się w końcu ze jednak może odczuwać dyskomfort. A w podróży może odpocząć przed kolejnym używaniem nóg. Tylko ze na platformie nie było gdzie siedzieć* Możesz mi na nodze usiąść. Już jestem do tego przyzwyczajony *Na nodze, czyli na pierwszym palcu, bo wielki był. Wprawdzie pochyły, ale wygodnie się siedziało. Hakon nigdy nie narzekał*
Offline
Dzikus
Dobrze, że ruszył się łagodnie, bo przynajmniej jeszcze bardziej się nie przestraszyła. Już i tak jej było źle. No, ale słuchała wyjaśnienia i nawet je zrozumiała.
- Jak statek chory i umiera to wy... wyb... hhh... ja nie pamięta.
Zakończyła wypowiedź rezygnacją. Pamiętała, że Nik użył dziwnego słowa, ale nie mogła go sobie przypomnieć.
Mogła usiąść choćby na podłodze, w tej kwestii (jak i w wielu innych) nie była wymagająca. Ale skoro zaproponował co innego, to uznała, że może się obrazić jeśli ona nie skorzysta. Po akcji z butami wolała być ostrożna.
- Ja dziękować.
Odparła więc i po chwili namysłu niepewnie ulokowała się na jego palcu. I tak zaliczyli pierwszą formę dotyku. Spojrzała na buty i poruszyła stopami. Niby nie bolało tak bardzo, ale dziwnie jej to wyglądało. I sukienka była dziwna jak usiadła. Miała nadzieję, że będzie mogła potem chodzić ubrana po swojemu.
Offline
Biznesmen
Wybucha *powiedzieli jednocześnie Ed i duganka* Lub po prostu staje, jak fiut grabarza *dokończyła ona. Edowi nie do końca przypadła do gustu obrazowość jej tłumaczenia, no ale nie wypowiedział się w nadziei ze Missay nie zna jeszcze tych słow.*
Ale jak staje, już nie lata, to ludzie tego nie rozumieją. Nie dają mu odpocząć, tylko grzebią w nim, grzebią, odprawiają takie swoje czary… to są zabronione czary ale oni i tak je odprawiają, dusza statku wraca, ale to już coś bardzo nienaturalnego. W końcu statek już nie daje rady, i wybucha *polało się Edowi w wyjaśnieniach na poziomie słuchacza. W końcu na Urdze to już miał doświadczenie. I mówił tak płynnie jakby naprawdę myślał tymi torami.
Nie zareagował na dotyk. Za to jego palec u nogi był twardy, chłodny, ale gładki. Pod palcami dało się wyczuć ubytki w pancerzu. na nogach miał ich sporo, bo w końcu używał nóg do poruszania się. Mogło to wyglądać jak blizny. Ed miał mnóstwo takich „blizn” które Miss musiała zauważyć jak oglądała go z bliska*
Offline
Dzikus
Ucieszyła się, bo właśnie o to słowo jej chodziło. Nie wiedziała czy statek Aru wybuchł, bo nie wiedziała co to znaczy. Czuła jedynie że to coś złego i niebezpiecznego. To, że odzyskali jej rzeczy o niczym dla niej nie świadczyło. Na szczęście też nadzieja Eda się spełniła - Miss nie znała takich słów. A zanim spytała ten już zaczął tłumaczyć. Muehawi raczej nie mówili o czarach, ale sąsiednie plemiona stawiały totemy i odprawiały czary, więc wiedziała co to słowo znaczy.
- Ja rozumie.
Czuć było radość w jej głosie. Bardzo doceniała to, że starano się jej tłumaczyć ten świat. W końcu tego oczekiwała. Nie była przypadkowym dzikusem, który zaplątał się na statek. Miała misję.
- Zahak był robił złe czary?
Spytała ciągnąc rozmowę. Jakoś poczuła się już mniej zdenerwowana rozmową z Edem. Czuła jego nastrój, więc gdy on jest spokojniejszy to ona też. A bliznami się nie przejmowała, to była nagroda dla dzielnego wojownika. Musiała sobie tylko poskładać kwestie długości jego życia, przebudzenia z kamienia i walki.
Offline
Biznesmen
złe czary… zamknąć wszystkie warsztaty na podrzędnych porepublikańskich planetach bo tam złe czary się uprawia. A na Tatooine to już w ogóle! *Podsumowała duganka, ale Ed nie zwrócił na nią uwagi*
Nie. Zahak, to znaczy Aru ukradł ten statek i nie wiedział nic o nim
*Tłumaczenie było proste i z jednej strony rozgrzeszające Aru,a z drugiej pognębiające – ukradł*
Może chciał go uwolnić… nie wiem… *Ed jednak postanowił Aru wybielić. Oskarżył dziś jedną istotę o złodziejstwo i czul się z tym źle.*
Offline
Dzikus
- Tatooine, pustynia.
Wtrąciła się z dumą obwieszczając swoją wiedzę. Pamiętała rozmowy o pustyniach i zapamiętała nazwę planety później.
- Ukradł? Ja nie rozumie.
Odpowiedziała Edowi na początku, ale potem domyśliła się już.
- Uwolnić. To dobre. Drzewa tu smutne. Statek smutny?
Spytała zadzierając głowę by spojrzeć na Eda od dołu.
Offline
Biznesmen
*Kiedy zadarła głowę mogła zobaczyć to, co Ed miał pod brodą. A miał tam dwa symetryczne zagłębienia w pancerzu i tyle. Teraz jak siedziała mu na stopie, to nie mógł na nią patrzeć. Ale najwyraźniej słyszał ja doskonale*
Tak, Tatooine to pustynia. Hypori to tez pustynia. Ale my jesteśmy… w środku takiej ogromnej góry. A ukradł to znaczy wziął coś bez zgody. Na przykład ja bym wziął tobie ten ładny wisiorek z szyi. To znaczy, ze bym go ukradł.
- Inaczej podpierdolił *Uzupełniła duganka i zaraz oberwało jej się warknięciem Eda. Aż uszy po sobie położyła…*
Statek jest smutny jak się go źle traktuje. Tak samo drzewa. Ale te drzewa nie mogą inaczej rosnąć, bo na pustyni by umarły…
Offline
Dzikus
Oglądała przez moment spód Eda, ale i tak nie rozumiała co widzi. Mimo to słuchała wyjaśnień i cieszyła się, że coś wie. Chociaż na to Aru się przydał. Ale kiedy Ed mówił o wisiorze od razu chwyciła amulet w dłoń i pokręciła stanowczo głową. Zrozumiała jednak ze to był tylko przykład i rozluźniła się.
- Ja rozumie.
Spojrzała na dugankę ciekawiąc się jej reakcji.
- Rozumie. Ale i tak smutne. Ja czuje to.
Odpowiedziała Edowi. Może jej się wydawało, albo czuła jakiś ogólny smutek zamknięcia tego miejsca. A może odbierała to, co sama czuła. Nieistotne.
Offline
Biznesmen
*Czuła się po prostu obca. na pewno tez samotna, choć jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Po prostu czuła smutek, to było najlepsze określenie. Wszystko siew jednym zamyka*
Ja zawsze żyłem w zamknięciu *-Wymruczał Ed. Nie licząc trzech przypadków, dwóch wizyt na Tytonie i ras na Ordo, to Ed cały czas przebywał w zamkniętych pomieszczeniach. No i za służby na Centusie czasami był bramny na otwartą przestrzeń, ale to zdarzyło się góra 20 razy podczas 200 lat* Można się przyzwyczaić…
Offline
Dzikus
-Dagobah inne. Mi tu inaczej.. dziwnie.
Podzieliła się swoją opinią. Choć może nie powinna. Czuła jednak od Eda coś, co ją ośmieliło i sprawiło, że chciała zbudować z nim dobre relacje. Nie tylko jako z duchem-bogiem, ale tak w ogóle. Wydawał się jej.. dobry i obcy tutaj. Taki trochę jak ona. Czuła to gdy się skupiła.
-Daleko?
Spytała w końcu bo chciała już zobaczyć gdzie będzie mieszkała. No i chciała poznać Urgę.
Offline
Biznesmen
Jeszcze trochę *odparł mrukliwie Ed. Spokojnie. teraz był bardzo spokojny, zmęczony swoimi nerwami nad którymi nie panował. To wykańcza. A Ed tak bardzo chciał być spokojny. On chciał żeby mu na łeb włazić, i przy tym żeby on nie potrafił się zdenerwować…* Tak w końcu mieć wszystko dupie i odpoczywać. I żeby ktoś się nim zaopiekował.*
Offline