Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
Olbrzymia, piękna i nowoczesna Autodestrukcja ma dwa hangary, jeden mniejszy, osobowy i większy – towarowy. Mniejszy hangar przeznaczony dla statków „cywilnych” mieści 12 dużych lub 24 małe jednostki. Śluza jest energetyczna, po przelocie przez zewnętrzną barierę kontrolną statek bez żadnych komplikacji wlatuje do środka, gdzie czeka na niego zdatna do oddychania atmosfera.
Hangar jest wysoko sklepiony, posiada silne oświetlenie, nic niepotrzebnego się tu nie wala. Zazwyczaj kręcą się tu droidy strażnicy. Pracują też systemy bezpieczeństwa – tutaj wyjątkowo czule. Automatycznie skanują każdego wychodzącego, a oficerowie bezpieczeństwa podejmują dalsze decyzje.
Offline
Biznesmen
*Był to dzień ataku na Cato Nemoidię. Także na Hypori. Po stresujących przejściach Ed pierwszy raz miał znaleźć się na pokladzie własnego, nie wykończonego jeszcze statku.
Eska gładko przepłynęła przez barierę i osiadła na wolnym stanowisku dokowania. Jaki piąty statek. Pozostałe należały między innymi do chwilowo przebywających na Autodestrukcji specjalistów od nadzoru prac remontowych. Lub wykończeniowych, bo tej piękności nie trzeba było remontować.
Załoga, którą Ed rekrutował osobiście jeszcze na Hypori – dowiedziała się o wszystkim w tym o przybyciu swojego nietypowego kapitana. Mała ekipa powitalna zebrała się przed Eską. Kiedy właz się otworzył, Ed wystrzelił i dosłownie rozrzucił ich na boki, bo był zdenerwowany. Ale po chwili wszystko wróciło do normy, został pogłaskany, przeprosił załogę, chwilę porozmawiali, po czym Edzik poprosił ich o odejście, i wrócił po Miss*
Offline
Dzikus
Miss jak już dała się załadować na Eskę, to potem nie chciała z niej wyjść. Jakąś taką nieufność miała. Zwłaszcza że wiedziała czym jest Autodestrukcja i początkowy entuzjazm, gdy przyszło co do czego, przerodził się w wątpliwości co do jej bezpieczeństwa. W dodatku świadomość tego co się dzieje, obawy o córkę i o Nika, który się jej przypomniał i o którego dopytywała Edzia, wcale nie poprawiały jej podejścia.
Ale można sobie wyobrazić co przezywa ktoś, kto znalazł się w trakcie wojny w "świecie duchów". Nic wiec dziwnego że nie wyszła z Edziem od razu po dokowaniu.
Offline
Biznesmen
*Wrócił, ale nie przystąpił od razu do nawracania i namawiania Miss na wyjscie. Widział jej stan, i może nie do końca, ale w dużym stopniu domyślał się co czuje. Ed tez był wrażliwy. podszedł blisko, pochylił łepek i zaczął cichutko pocharkiwać. Nie oznaczało to przyjemności, jak przy mruczeniu. Było raczej oznaką troski i dobrych intencji, a przynajmniej tak brzmiało, bo nic prócz tego nie „mówił”*
Offline
Dzikus
Na szczęście zdążyli wyrobić w sobie jakieś zaufanie, więc jak wrócił, to Miss się podniosła i do niego przytuliła. Też nic nie mówiła, nie miała potrzeby żeby teraz paplać, pytać i tak dalej. Bała się, chociaż nie chciała się do tego przyznać i w gruncie rzeczy nie wiedziała co robić. Czy wracać na Dago, do "świata rzeczywistego" czy też nie, próbować to przetrwać i wrócić z wielkimi opowieściami. I czy będzie miała w ogóle do czego wrócić.
Offline
Biznesmen
*ze strony Eda to „jakieś” zaufanie było naprawdę bardzo silne, a za tym szła reszta: troska, zainteresowanie, sympatia. Miss dla Eda była bardzo „swoja”. Taka troszeczkę jak dziecko.
Teraz, kiedy czul ją przez sensory siatki, zastanawiać się czy dobrze wtedy zrobił… czy może powinien na szybko coś wymyślić, by nie powiedzieć że wojna obejmie wiele światów*
Missay, jest dobrze… Jesteśmy bezpieczni…
Offline
Dzikus
Jest duża i sobie poradzi, ale musiała po prostu jakoś to sobie poukładać. Jak już znajdzie dobrą wersję wydarzeń, to będzie zachowywała się normalniej. A teraz się tuliła i głaskała Edzia. I kto by pomyślał że na początku była przy nim bardzo zestresowana...
- Ja wiem. Ja ufać Ty. Ale to duża wojna, na dużo światy. Ja to nie rozumieć. Trochę tylko i ja nie wiedzieć co z mój lud jak wojna w świat duchów.
Offline
Biznesmen
*każdy by pomyślał, znając schemat zachowania tego jakże teraz kochanego Edzia, który na początku jest nerwowy, szybko się irytuje i tak dalej. Edzia trzeba trochę zaczarować. Teraz łebek pochylał a Miss się na nim rozpłaszczała. Słuchał w milczeniu co ona mówi.*
Twój lud jest bezpieczny… *odpowiedział, ale bardzo cichutko, tym bardziej ze głos mu się tłumił o jej ubranie*
Jedlic chcesz, to polecimy na Dagobah, spotkasz się z nimi, i jeśli zechcesz, to zostaniesz
Offline
Dzikus
- Ty myśleć to dobre?
Spytała po dłuższej chwili.
- Ja miała dużo znać, dużo opowiadać jak wrócić. Nie wrócić bo wojna.
Offline
Biznesmen
Wojna jest… *podjął cicho, powili podnosząc łeb, ale nie wyrywając się z objęć. Chciał objąć ją wzrokiem*
…częścią naszego zycia. Żyjemy, myślimy, czujemy i uczymy się niezależnie od tego, czy jest wojna, czy pokój. Zrobisz, co będziesz chciała. Ja nie zmuszam cię do niczego. Daję ci wybór
Offline
Dzikus
Po chwili namysłu pokiwała głową i bez słowa znów się przytuliła mocniej, nadrabiając to, co zabrał gdy obejmował ją wzrokiem. Miała problem i pierwszy raz było to widać. Problem ze statkiem i problem z tym co powinna zrobić.
- Zahak był ma mi pokazać... a on...
Urwała z wyrzutem i goryczą. Myślała że on będzie jej wszystko pokazywał i wyjaśniał. A tu kicha.
- Dobrze Ty być.
Dodała cicho.
Offline
Biznesmen
*Gdyby mógł też by ją przytulił. Brak rąk czasem mu doskwierał, zazwyczaj uważał to za lekko frustrujące, a teraz poczuł się smutny ze nie może uściskać Miss, kiedy ona miała ten swój wielki problem*
Nie myśl o Zahaku *szepnął cichutko.*
Nie każdy okazuje się zawsze tym, za kogo go uważamy. Uznaliście Zahaka za heday, może niesłusznie, bo to tylko zwykła, śmiertelna, niedoskonała istota… Nie myśl już o nim… wszystko będzie dobrze
Offline
Dzikus
Znów zamilkła. I tak sobie stała, tuląc się do niego i głaszcząc go by się uspokoić. Myślała, myślała, myślała, a czas leciał. No, ale w końcu się ogarnęła, odetchnęła głęboko, coś tam po twarzy przetarła i odsunęła kapeńkę od Edzia.
- Już dobrze. Urga i... Ha-kon.. gdzie?
Offline
Biznesmen
*Tak wiec można powiedzieć że Ed uspokajał przez przetrzymanie. Cały czas był, mruczał cichutko pełnym empatii dźwiękiem, aż w końcu się odezwał, kiedy Miss się odezwała*
Jeszcze lecą. Wkrótce tu będą. Autodestrukcja to dobry statek, wierze, ze będzie nam tu dobrze… *Teraz Ed wyglądał jakby patrzył w oczy* Bardzo się starałem, żeby tu było dobrze. I mi, i wam…
Offline
Dzikus
Potrzebowała trochę względnej ciszy i spokoju. Brakowało jej udawania się gdzieś w dzicz, żeby posiedzieć wsłuchana w życie lasu, złączyć się z nim myślami. Teraz bardzo jej to doskwierało. Lepiej by się poczuła, gdyby mogła.
- Ty dobry duch. Robić dużo dla ja.
I chociaż próbowała się uśmiechnąć, to czuć było w głosie jakieś.. poczucie winy.
Offline