Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 … 13 14 15 16 --»
Mistrz Jedi
Tak, mistrzyni… jak ja się tylko pojawię to ci wszyscy gówniarze i smarkacze doczepią się do mnie bo ja mistrza Kahara przywiozłem… *I tak Hakon odpowie za starego drewniaka przed dżedajskim samosądem. Ale może nie. Zaśmiał się i skłonił*
I z tobą mistrzyni
*Odczekał, Az projekcja zgaśnie po czym podszedł i wyłączył projektor, a potem podszedł d Eda by go poklepać, pogłaskać czy w inny sposób wejść z nim w kontakt*
No i jak? Lepiej
Offline
Biznesmen
*I zaraz się Edzik przytulił. Oczywiście jak był już bezpieczny, czyli wiedział, ze nikt nie widzi. Trwało to chwilę, po której wygrzebał się i stanął tak, ze miał Hakona lekko z boku, tuż przed działającym okiem*
Lepiej. Ale to nie był reprezentatywny przedstawiciel dla moich uprzedzeń.
Offline
Mistrz Jedi
*Pogłaskał, poklepał. Dostał się im przyjemny rozmówca, ale i tak ładnie się Ed zachował. Nie furczał, nie był ironiczny, poradził sobie ze swoimi emocjami. Bardzo ładnie, Hakon był dumny. Zaraz mu łepek podniósł żeby trochę bardziej docenił swoje zasługi. Popatrzył mu w siatkę i uśmiechnął się*
Muszę się spieszyć. Niedługo po mnie przylecą, a ja jeszcze nie widziałem się z Darvenem *pogładził jeszcze gładką siatkę i odszedł by zabrać sernik*
Idziesz?
Offline
Padawan
Tane tym razem już w konkretnym celu poszukiwał Hakona, a o tym, że może znajdować się w sali konferencyjnej dostał cynk od jednego z członków załogi. Szybko skierował się w tamtą stronę i kiedy już stanął przed pomieszczeniem drzwi rozsunęły się a w środku oprócz przyjaciela Jedi zobaczył również Eda.
- Witajcie, coś się stało? - zapytał, nie wiedział czy to ich wyrazy twarzy (bardziej Hakona) czy Moc coś mu podpowiadała, ale zaraz się okaże.
Ostatnio edytowany przez Tane (2012-03-31 19:11:31)
Offline
Biznesmen
A co tu będę siedział… *odmruczał, sunąc się powoli w kierunku drzwi, wiedząc ze Hakon za nim podąży, wiec nie czekał, i nagle stop – na szczęście stabilnie, nie w pół kroku. Ale nie wystraszył, poznał osobę i od razu juz w chwili zaskoczenia rozległo się serdecznie, głośne i pełne ciepłych uczuć mruczenie. U Eda dźwięki były wyrazem twarzy, bo twarzy to on nie miał. Zaraz ruszył dalej w kierunku padawana by sprawdzić czy dziś wygląda tak samo jak wczoraj*
Offline
Mistrz Jedi
*Wziął ciasto, zawinął w papier, z którego wcześniej odwijał je celem jedzenia, a jak już zabezpieczył, to usiłował schować za pole munduru. niestety wszedł Tane. Nie żeby miał coś do padawana, ale – będzie musiał się z nim teraz podzielić skoro ten widział.
Szczęśliwy właściciel twarzy (może brzmi to prześmiewczo, ale twarz Hakona to naprawdę ciekawa historia, bo to nowa twarz. Wcześniej nie miał twarzy i wiedział, co to znaczy…) z sernikiem w dłoniach odwrócił się akurat by ujrzeć jak Ed człapie w kierunku Tane’a*
Uważaj, bo zaraz będziesz ściskany… a… na Tython lecimy, wiesz? Konklawe jedi urządzają, może być ciekawie. Chętnie wziąłbym Eda, ale coś burczeć zaczął. Ed? Mocą byś pooddychał…
Offline
Padawan
Tane już zdążył nauczyć się tego co może go spotkać podczas powitań z Edem. Przygotował się na każdą możliwość, latanie pod sufit również.
- Ha, ha, ha... - roześmiał się widząc reakcję Eda. - Też się cieszę, że Cię widzę. - dodał rozpościerając ramiona wykonawszy tym samym gest powitania. Stał tak i odezwał się w stronę Hakona.
- Lecimy? - zapytał nieco zdziwiony. - Tython? Konklawe? Nie spodziewałem się aż takiego obrotu sprawy. Czyli, że Rada ma co do mnie jakiś plan... to znaczy... znaleźli mi mistrza? - pytał rozgorączkowany padawan ale zdawał sobie sprawę, że konklawe dotyczyło zupełnie czegoś innego niż jego osoby.
- Właśnie Ed, powinieneś lecieć. Zawsze byłby ktoś kto mógłby nastraszyć nieco zdrętwiałych starców... - powiedział żartując z uśmiechem na twarzy i znów skierował głowę w stronę Eda, który zbliżał się ku niemu.
Offline
Biznesmen
*Takie powitania Eda to był zaszczyt, bo nawet wobec swojej załogi którą kochał z założenia tak się nie witał. Pchał się do głaskania, owszem, ale żeby kogoś chętnie na pokład brać, narzucać na działo, czy chociażby tak jak teraz oddać cały łeb w objęcia, to nie. Teraz sobie w padawana zakotwiczył i odczekał az ten go ostuka, by zaraz wrócić do poprzedniej pozycji*
Nie schlebiaj sobie, rada ma cie w dupie, zwołuje konklawe bo zwołuje, a ty się lepiej przygotuj z argumentami, bo tam to wielu jest mistrzów niespełnionych wychowawczo do których niiiieeeeechciałbyś trafić… *I zatrzymał łeb tak jakby „patrzył w oczy” Tane’mu*
…ta… ja bym ich nastraszył… ja ich? Ja bym tam ze statku nie wyszedł. W założeniu ze to by był statek Hakona bo do innego nawet bym nie wsiadł
Offline
Mistrz Jedi
*zbliżył się spokojnym krokiem do nich, kiedy rozmawiali*
Mistrz Kahar by go skarpetą zatłukł *niby zażartował ale ostatecznie wcale nie był pewny z jakim stanem psychicznym wyszedłby Ed ze spotkania z netim. To był jedi któremu bardzo brakowało empatii*
Ale zdania nie zmienię. Statek można wziąć mój, pilot poleci każdym. Tane by się tobą opiekował, prawda, Tane?
*Nie wiedzieć czemu ale, choć nie znał Tane’a, a Eda bardzo dobrze i wiedział jakie odpały ten może mieć za to kompletnie nie wiedział jak taki niedoświadczony uczeń by sobie poradził, w końcu Ed to dwie tony durastali na które nie można używać Mocy, to coś mu odpowiadało, ze tu można zaufać, że ci dwaj potrafią się dogadać. Ed wyraźnie lgnął do tego chłopaka*
Co ty na to, Tane? Ed jest naprawdę przefajny w „obsłudze”. Konklawe długo nie potrwa, będziesz mógł brać w nim udział, na ta chwilkę Ed przeżyje jak zostawimy go samego.
Offline
Padawan
Tane wykonał szybkie ruchy dłońmi po obudowie głowy Eda jakby czochrał mu grzywę gdyby ją miał.
- A mogą mieć mnie gdzieś, nie ważne. A Hakon ma rację, mógłbym się Tobą zajać w trakcie lotu jak i po dotarciu na miejsce. Może nawet znaleźlibyśmy coś ciekawego co mógłbyś potem zabrać ze sobą. Założę się, że w świątyni znajdzie się coś ciekawego do roboty. - mówił głaszcząc Eda po jego pysku.
- Wiadomo już w jakim celu rada zwołuje konklawe? - dodał kontynuując głaskanie Eda i jednocześnie spojrzał na Hakona.
Offline
Biznesmen
Ja do świątyni nie włażę *Odpowiedział Tane’mu. Świątynia to był ten obszar gdzie Ed czul się nie na miejscu, bo to dżedajskie miejsce. jak bywał na Tytonie to najbezpieczniej czul się w okolicy statku i tam przeważnie przebywał. łaził czasem z Urgą do lasu albo na teren ogrodu. Czasem za jakimiś padawanami, bo Ed był stworzeniem towarzyskim. Ale generalnie uciekał.
teraz z ich zapewnieniami czuł się bardzo dobrze i chętny byłby się dać namówić, ale zaczynał bać się tych „starych jedi”.*
Te dżedaje będą złe na was że mnie przywieźliście
Offline
Mistrz Jedi
A niech sobie będą złe dżedaje, co ty się przejmujesz, my sobie ze złymi dżedajami poradzimy! *Sam tez wyciągnął rękę by pogłaskać czy poklepać Eda, a także trochę się oprzeć o niego, i tak wszyscy trzej znaleźli się w ciasno zbitej gromadzie* Niepowtarzalna okazja. Konklawe… z tego, co zrozumiałem, a moje rozumienie nie jest nieomylne, to chodzi o to, by coś zrobić z zakonem, wprowadzić jakieś zmiany, zreformować, wysłuchać każdego, wpuścić trochę świeżej krwi do myślenia zakonu, bo rada to sam wiesz, wcześniej dwanaście osób ale top tylko dwanaście. teraz tylko sześć. Ale i tak się kokosów nie spodziewam, pewnie się tam nawet nie odezwę, zakrzyczą mnie a ja się kłócić nie umiem
Offline
Padawan
- Hakon ma rację, damy sobie z nimi radę... - powiedział uśmiechając się do Eda.
- Zrobić coś z zakonem? To bardzo dobrze się składa, bo nie wątpię w to, że wielu Jedi, którzy zostali przy życiu ma swoje pomysły co do zmian jakie można byłoby wprowadzić w strukturze Zakonu. - mówił nieco podniosłym tonem, jakby chciał udowodnić na miejscu, że "stare pryki" (bo tak myślał czasami o członkach rady) muszą przewietrzyć stęchliznę która nęka Zakon już od dawna. - Hakonie, nikt nie każe Ci się z nimi kłócić i tak zrobią co będą uważać według nich za dobre. Ważne byś przedstawił swój punkt widzenia, tyle. A nawet jeżeli będą chcieli mnie wydalić za moje pomysły, to udowodnią tym samym, że są ignorantami, którzy nie liczą się tak naprawdę z opinią innych, choć nie raz już i tak to udowodnili. - dodał nieco obniżając ton i skupił się na głaskaniu Eda, to go trochę uspokajało.
Offline
Biznesmen
*zadowolony zamruczał i dalej to już ich słuchał. Wierzył im, czuł się bezpiecznie, chociaż obawy były dalej. Bał się swoich reakcji, bał się zobaczyć Yode, ale chyba najbardziej bał się zobaczyć Cersi.*
Offline
Mistrz Jedi
*zaśmiał się cicho*
Ty jesteś padawanem, wiec nie będziesz miał prawa zabrania głosu *uczulił biedaka, który aż kipiał dobrymi chęciami.* A moje pomysły będą uznane jako niepotrzebne zawracanie sobie głowy, drobiazgi i tak dalej. Niczego się nie spodziewam. Jadę bo należy. Ale mam nadzieje ze jakiś mądry zakonnik coś wymysli, a my się z Edziem pobawimy, tak, Edziu? Okaże się ze da się wleźć do świątyni, zdjęcia porobić i dużo róznych innych rzeczy się da
Offline
Strony: «-- 1 … 13 14 15 16 --»