*Zaś statek był pomyślany i stworzony tak ze Ed przechodził przez 90% drzwi, w  tym przez te w kajutach. Kajuta Miss należała do tych większych, wieć drzwi wyglądały jak drzwi a nie jak cała ściana.
Ale Ed nie wszedł sobie ot tak, bo mu wolno. Zapukał. To znaczy zaskrobał w drzwi, co było z drugiej strony odbierane jak skrobanie. To znaczyło ze Ed zapowiada ze zaraz wejdzie. Lub nawet czeka by go wpuścić, bo tak ładnie, elegancko*

*Bardzo to Edzia cieszyło, bo ze względu na ostatnie wydarzenie z facetem od podłogi naprawdę się  barze Miss zrobi regres w rozwoju. A tu nie. Przełknęła i poszła dalej, to godne pochwały, tak wiec Ed był bardzo zadowolony. Mruczał ile się tylko dało. Tak jak teraz. Jak tylko rozchyliły się drzwi, pojawiła się postać, której można by się wystraszyć gdyby ktoś inny był na miejscu Miss. Ale ona już była z Edem oswojona. Przez chwile znajdowali się „nosek w nosek” a potem Edzisko mozolnie się wtoczyło. W kajucie Missay nie miał zbyt wielkiego pola manewru, ale mógł się spokojnie obrócić i zrobić półtora kroku do przodu*
To brzydko tak wchodzić bez zapowiedzi, mogłabyś robić w tym czasie coś, do czego nie chcesz świadków… *wytłumaczył na bieżąco jaka jest rola pukania*

No ale chyba nie chciałabyś rozmawiać ze mną siedząc na kibelku, co? *Ed wdzięcznie, jak to tylko on umie, przekręcił łepek, i chwilę patrzył na Miss, zanim zdecydował się na przekazanie ponurych wieści*
Słuchaj… musze ci coś powiedzieć… zmieniły się plany… nie polecimy na planetę Mustafar. Polecimy na inna…

Na taką… gdzie… *Ed myślał i mówił, starając się jak najlepiej przedstawić Hoth, by Miss uznała ją za jeszcze lepsza niż Mustafar. A to będzie trudno.*
Gdzie jest śnieg. Wiesz, co to śnieg?

Wiec… tam gdzie lecimy… i gdzie jest śnieg jest bardzo zimno. Bardzo, bardzo, bardzo zimno. Masz wrażenie ze tam duchy się gniewają, bo nic tam nie rośnie, nie ma żyjątek… może poza jakimiś najsilniejszymi gatunkami, ale ogólnie jest pusto. I znowu będziemy w zamknięciu. Tam tez będzie zimno. T taka głupia planeta, ale nie mamy wyjścia, musimy tam lecieć

Trochę… ale ich nie widac. Czasem są wredne… *Ed przechylił łeb w druga stronę, a  następnie wyprostował go*
Będziesz musiala się ciepło ubrać. A wcześniej pójść d Reginy zrobić badania, czy zimno ci nie zaszkodzi

No, czasami tak bywa… *mruknęło cicho Edzisko. Wyglądał trochę jakby się obawial odmowy Miss. A musial mieć kogos do przysłowiowego otwierania drzwi. No i strasznie mu było głupio ze nic Miss nie pokazuje*
Badania będą proste. Nic nie musisz robić