Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Jedi
Ponownie nie odpowiedziała na Jego słowa, tylko w odpowiedzi przestała sondować otoczenie. Skoro nie znajdzie jej, to nie było sensu aby dalej ową czynność wykonywać. Już jej nie polubiła jak zaczęła szydzić z tego co się stało Issie, która oczywiście słuchała głosu kobiety.
- Pewnie szukałaś kolejnej ofiary by szydzić z niej jak ze mnie niczym rozpieszczone dziecko? Faktycznie, to jest godna misja dla Twej osoby.
Wredny uśmieszek pojawił się na twarzy Issy. Przeczesała swoimi długimi palcami swoje włosy, a niesforny kosmyk włosów, zagarnęła za prawe ucho.
- Dobrze wiemy o co. Byś mogła ukryć swoją pychę... Zawiść.
Mruknęła cicho, ale nie na tyle by to szeptem można było nazwać. Odwróciła się w stronę kobiety, kierując tym samym swoje dość bystre spojrzenie.
- Skoro jestem taka słaba, to czemu niby zawracasz swoją głową moją osobą? Przecież nie jestem tego godna, prawda?
Offline
- Uuu... kociak ma pazurki. Ale to nie zmienia faktu, że jesteś słaba
Powiedziała to już dużo poważniejszym tonem a potem spojrzała na ithorianina. Issa mogła wyczuć jedynie lekkie zawirowania Mocy między nimi a potem i to ustało. Mistrzyni była telepatką i całkiem sprawnie mogła się komunikować bez używania słów.
- Wybaczcie, muszę wrócić do swoich uczniów. Niech Moc będzie z wami
Vasir oddał Issie nosidełko z jej córeczką po czym odszedł, pozostawiając je same. Zachowanie ithorianina wyraźnie zmieniło się od czasu tego krótkiego połączenia między nim a Mistrzynią.
- Daruj sobie te żałosne próby analizowania mojego zachowania. Jesteś jakże daleka od prawdy
Kobieta nadal uśmiechała się wrednie, ale to jej oczy były najbardziej niepokojące. Mawiano, że są one zwierciadłem duszy. W przypadku Mistrzyni lepiej tam nie zaglądać.
- Znasz takie powiedzenie - łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo? Domyśl się więc co ja tu robię
Ewidentnie była wrogo nastawiona wobec Issy i wcale tego nie ukrywała.
Offline
Jedi
W odpowiedzi tylko spojrzała na nią, ale nie uśmiechała się lecz twarz miała spokojną i nie było widać po niej aby się przejmowała tym jak mistrzyni ją prowokowała. I rzeczywiście wyczuła zawirowanie wokół nich. Zastanawiała się właściwie skąd tyle wrogości i niechęci do niej druga mistrzyni żywiła.
- I z Tobą.
Odpowiedziała mężczyźnie odbierając dziecko, które bez problemu nadal sobie spało w nosidełku. Niemniej jednak nie trzeba było długo czekać, aby ponownie swój wzrok skierować na niemiłą osobę.
- Może, ale od czegoś trzeba zacząć i uważam, że w pewnych kwestiach dobrze trafiłam.
Uśmiechnęła się złośliwie w jej stronę, chociaż nie musiała mieć racji. Zaskoczyło ją jednak, gdy mistrzyni powiedziała owe powiedzenie.
- No to w takim razie powinnaś odejść z Zakonu, bo szkodzisz mu.
Offline
Na pożegnanie ithorianina nie zareagowała, nawet w jego stronę nie spojrzała. Jedynie wlepiła swoje spojrzenie w dziecko, uśmiechając się drapieżnie. Przypominała w tym momencie drapieżnika szykującego się do ataku.
- Błądzisz po omacku
Skomentowała jedynie a potem wykonała szybki gest prawą ręką jakby okrywała się jakąś peleryną a potem... zniknęła. Issa nie mogła jej widzieć, słyszeć ani wyczuć. Cóż, najwyraźniej uznała, że ta rozmowa ją nudzi.
Niestety tak łatwo jej się nie da pozbyć bo zaraz też rozległ się charakterystyczny dźwięk aktywacji miecza świetlnego wraz z towarzyszącym mu zapachem ozonu. Srebrzysta klinga pojawiła się kilka centymetrów od twarzy Issy, a wraz z nią ujawniła się Mistrzyni. Z bliska wyglądała groźniej. Przede wszystkim wyraźnie było widać, że jej palce są zakończone pazurami a nie paznokciami. No i zamiast stóp miała małe kopytka.
- Wstań Isso i pokaż, że nie jesteś taką przegraną za jaką cię mają. A mała nie będzie nam przeszkadzać
Nosidełko w którym spała dziewczynka wyśliznęło się nagle z dłoni Issy i poleciało na środek sali, gdzie o dziwo nikogo nie było.
- Chcesz ją odzyskać? Wiesz chyba jak, o ile potrafisz
I znowu zniknęła wyłączając swój miecz świetlny.
Offline
Jedi
- Nie przeczę, ale i tak jakoś spochmurniałaś od tamtego momentu.
Zmierzyła wzrokiem paskudę, ale nic nie powiedziała. Była czujna, ale niestety zaskoczona została jak tamta kobieta zniknęła, teraz jeszcze bardziej wytężyła swoje zmysły. Dodatkowo rozglądając się dookoła i cofając się o krok, nieco bardziej do siebie przyciskając małą.
Martwiło ją bardzo, że nie wyczuwała jej i była ślepa przed nią, dlatego powoli stawiała kroki do tyłu nadal będąc ostrożna. Drgnęła słysząc charakterystyczny dla miecza odgłos, ale nie widziała go ani jego właścicielki.
- Będziesz w ten sposób atakować? Czy to honorowe według Ciebie?
Te słowa padły jeszcze przed ukazaniem się miecza przed swoją twarzą, przez to straciła równowagę i upadła chcąc uchronić zwłaszcza małą przed ostrzem.
Kiedy wyślizgiwała się z uchwytu rąk, niedoszła mistrzyni próbowała złapać mocniej... ale się nie udało. Słyszała głos kobiety i skrzywiła się, budziła się w niej złość którą starała się opanować. Wstała z podłogi, miała powoli tego dosyć... z spod szaty wyciągnęła swój podwójny miecz i włączyła go. Zrobiła mały wir,a ostrze po chwili zatrzymało się. Miała wyciągniętą wolną dłoń, a druga dłoń była nieco z tyłu dzierżąc broń.
- Po co to robisz? Jaki ma to sens?
Offline
- Życie nie jest honorowe. Jest brutalne i bardzo, ale to bardzo nie fair
Odezwała się ale nie można było jej zlokalizować. Stała się niewidzialna, zarówno dla wzroku jak i dla Mocy. Była to rzadka umiejętność, bardzo trudna do opanowania. Pozostawiała też bardzo subtelne ślady w Mocy, bardzo trudne do wykrycia. Wymagałoby to koncentracji no i pewnej wiedzy. Trzeba w końcu wiedzieć czego szukać.
- Podwójny miecz? Oj oj nie skalecz się
Kpiła dalej aż nagle Issa mogła ją wyczuć w Mocy. To było szybkie pojawienie się, krótki czas na reakcję. A tymczasem Mistrzyni zaatakowała silnym pchnięciem Mocy, chcąc zepchnąć Issę na ścianę. Tym razem nie zniknęła, stała sobie kilka metrów od niej trzymając rękojeść w dłoni, ale nie aktywowała jej.
- Nie wysilaj swojej główki bo i tak tego nie pojmiesz. No więc jak, ruszysz się w końcu?
Offline
Jedi
Już nie odpowiedziała, widziała że one obie żyją w dwóch różnych światach, które widać za wiele wspólnego ze sobą nie mają. Ona caly czas uważnie rozglądała się dookoła zarówno oczyma jak i próbowała usilnie wyczuć ją swoją mocą. Niestety nie mogła wtedy jej znaleźć, a to było irytujące jak jasna cholera. Niemniej jednak nie zniechęcała się, szukała dalej nieco uważniej, kawałek terenu po kawałku, chcąc znaleźć jakieś ślady, dzięki którym ona będzie łatwiejsza do odnalezienia.
- Jeszcze nim się nie skaleczyłam...
Mruknęła od niechcenia, aż nagle wyczuła jej obecność przed sobą i w ułamku sekundy już postawiła przed sobą "mur obronny. Słaby bo słaby, ale co lepszego można było zrobić w tak krótkim czasie? Miała nadzieję, że ta obrona mocno osłabi pchnięcie, a przynajmniej na tyle aby sama nie upadła.
- Nie doceniasz przeciwnika, zbyt pewna siebie jesteś... a to nie jest dobre. Sama przyjdź do mnie.
Na twarzy Issy zawitał nieco wredny uśmieszek, ale wzrokiem już zauważyła ławkę. Skupiła na niej swoją moc, która miała spowodować lewitację owego mebla, a następnie szybkim ruchem pchnąć ławkę w stronę mistrzyni. Nie miała zamiaru krzywdzić, to miało jedynie spowodować aby wytrącić uwagę mistrzyni dając sobie czasu na właściwy atak.
Offline
Obrona Issy pochłonęła większą część energii pchnięcia Mistrzyni, jednak pozostała część wytrąciła ją z równowagi. Nie na tyle by ją rzuciło na ścianę, ale wystarczająco by zdekoncentrować gdyby jej przeciwniczka zaatakowała. Ta jednak stała sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic i nie atakowała.
- To teraz się skaleczysz
Odpowiedziała wyzywająco i czekała na kontratak, który nadszedł szybko. Nie odepchnęła nadlatującej ławki, jedynie odsunęła się z toru jej lotu, przesuwając się w bok. Mebel zaś nie napotkawszy żadnej przeszkody uderzył w ziemię rozwalając się na kawałki. Nie był on zaprojektowany do używania w walce tylko do siedzenia.
- To ja mam to co ty chcesz, więc zapraszam
Wyciągnęła przed siebie lewą rękę i kilka razy zgięła szybko palce zapraszając Issę do siebie. W prawej ręce wciąż trzymała rękojeść swojego miecza, jednak nadal nie aktywowała ostrza. A po chwili jej ciało oraz srebrzysty cylinder otoczyła szczelna Bariera Mocy mająca zabezpieczyć ją przed próbą wyrwania jej broni lub ataków skierowanych bezpośrednio na jej ciało.
Offline
Jedi
Całe skupienie pochłonęła obrona przed atakiem ze strony mistrzyni. Na całe szczęście nie przeżyła bliskiego spotkania ze ścianą, ale atak wytrącił ją z równowagi przez co była łatwym celem do kolejnego szybkiego ataku. Chwilę później, udało jej się odzyskać równowagę, od razu przyjmując pozycję obronną. Póki co nie zamierzała atakować, no ale tamta nie dawała jej spokoju. Oceniała otoczenie, patrzyła co by mogła wykorzystać.
Nie odezwała się to tej wrednej małpy, tylko powolnym krokiem podążała w prawą stronę, okrążając pozycję dziewczyny. Chciała aby straciła czujność, aby mogła ją zaatakować nagle, więc zrobiła półtora kółka i następnie zaczęła biec w jej stronę, następnie korzystając z innej ławki, wyskoczyła z niej atakując dziewczynę z góry. Oczywiście, doskonale wiedziała, że może ją odepchnąć w odpowiednim momencie mocą; niemniej jednak Issa zaryzykowała.
Offline
Dziewczyną ona zdecydowanie nie była, była znacznie od Issy starsza, chociaż po jej wyglądzie nie szło tego ocenić. Ani po zachowaniu, które niektórzy mogliby określić jako "gówniarskie".
Stała sobie tylko spokojnie poza zasięgiem Issy i obserwowała jej zachowanie, wykrzywiajac usta w pogardliwym uśmieszku.
- Nie no, chcesz mnie z zaskoczenia zaatakować? Na prawdę?
Zaśmiała się wrednie, bo to poruszanie się po łuku było całkiem bezsensowne. Cały czas miała doskonały widok na nadchodzącą Jedi a ułożenie ławek było wszędzie takie samo.
No a gdy Issa zaatakowała to tylko roześmiała się paskudnie i użyła Mocy by ją odepchnąć jak najdalej. Spodziewała się czegoś takiego, więc jej reakcja była błyskawiczna. W dodatku zespoliła się z Mocą, wyostrzając wszystkie swoje zmysły oraz intuicję.
A Issa nawet jeśli zablokuje atak to i tak jego impet porządnie wytrąci ją z równowagi powodując bolesne zderzenie ze ścianą lub podłogą.
- Tylko na tyle cię stać? Jestem rozczarowana
Mistrzyni nawet nie aktywowała swojego miecza.
Offline
Jedi
Może liczyła na to, że zaskoczy ją nagle wyprowadzony atak, ale bardziej chodziło o to aby wybadać teren. Wiadomo, że wiedza na temat terenu jest równie ważna, jeśli nie ważniejsza, niż umiejętności walki mieczem. Szukała jakiegoś punktu, w którym mogłaby wyprowadzić skuteczny atak.
Jak widać, pierwsze podejście nie zadziałało, ale doskonale wiedziała, że byłoby zbyt łatwe jeśli atak by powiódł. Dlatego też, w ostatniej chwili za pomocą mocy próbowała zamortyzować swój upadek.
Podniosła się po zetknięciu ze ścianą, ale nie zaatakowała od razu. Próbowała się rozluźnić, nie myśleć o córce tylko pozwolić aby jej ciało jak i umysł stał się oczyszczony, tym samym aby stał się dobrym "przewodnikiem" mocy. Dlatego po chwili, już nie myślała o córce, nie myślała o zmartwieniach,o niczym nie myślała... pozwoliła aby moc wypełniła ją po brzegi, by nią kierowała. Była jednością.
Nie myśląc za dużo, pobiegła w stronę kobiety, ale zygzakiem co by trudniej miała trafieniem w Issę. Pierwsze pchnięcie mieczem,wyprowadziła od dołu,ukosem do prawego obojczyka. Następnie zrobiła młynek atakując lewy bark. Nie zamierzała zaprzestawać ataków, chciała aby ta grała na jej zasadach, aby przeszła do obrony. Dlatego atakowała raz po raz, umacniając swoje ciosy dodatkowo mocą. Oczywiście, była na tyle rozsądna, aby móc w odpowiednim momencie odskoczyć w tył, czy w bok przed kontratakiem. Po pierwszych ciosach, wyprowadziła kolejny, tym razem skierowany w jej prawą pachwinę, jeśli nie trafiła, to wraz z cofnięciem miecza wyprowadziła kopniaka, na jej lewe kolano. Nie obchodziło ją w tej chwili czy jest bliżej ciemnej czy jasnej strony,obchodziło ją aby pokonać rywalkę, oczywiście nie chcąc jej zabijać. Przynajmniej takie były zamierzenia.
Ostatnio edytowany przez Issa Maya (2012-03-12 18:58:18)
Offline
Mistrzyni na nią czekała, zwarta i gotowa do starcia, chociaż nie przyjmowała żadnej konkretnej pozycji obronnej. Ręce miała luźno opuszczone, w prawej dłoni nadal trzymała srebrny cylinder ale nic z nim nie robiła.
Gdy Issa ruszyła do ataku to tylko uśmiechnęła się drapieżnie, a był to niezbyt przyjemny widok. W tej chwili jej twarz bardziej przypominała swoim wyrazem jakieś zwierze niż inteligentnego humanoida.
Pierwszy atak uniknęła po prostu się cofając. Klinga Issy minęła ją o kilka centymetrów, nie wyrządzając większej szkody. Drugiego ataku również uniknęła, uskakując w bok. Miecz dwuręczny może i był potężną bronią, ale brakowało mu precyzji no i trzeba było cały czas uważać, by się samemu nie zranić.
Mistrzyni unikała każdego kolejnego ataku, wspomagając swoje ciało energią Mocy, więc była szybsza i zwinniejsza niż przeciętna osoba. A to w połączeniu z latami intensywnych treningów dawało szansę na uniknięcie każdego ciosu.
- No tylko tyle?
Sapnęła unikając kolejnego ataku, aż w końcu wycofała się na tyle by wyskoczyć w górę i wylądować na stojącej za nią równoważni. Jej kopytka, które miała zamiast normalnych stóp nie były zbyt efektywne na tak niewielkiej i śliskiej powierzchni. Mimo to stała dziarsko i nadal nie aktywowała miecza.
- No chodź...
W jej głosie przebrzmiewało wyzwanie wymieszane z raczej jawną pogardą.
Offline
Jedi
Nie zwracała uwagi na takie szczegóły jak wyraz twarzy, uśmiech czy co innego. Jak już to obserwowała zachowanie mistrzyni. Niemniej jednak, większość swojej uwagi skupiała na teraźniejszych atakach jak i na kolejnych, które ma zamiar wyprowadzić.
Wiadomo przecież, że jednym atakiem się nie pokona przeciwnika, a żeby mieć nad nim przewagę, powinno się planować kolejne ruchy. Zupełnie jak w szachach: najlepsi gracze zanim wykonają ruch, to już mają zaplanowane kilka lub nawet kilkanaście kolejnych ruchów, przy okazji szukania kolejnych ruchów jakie przeciwnik może wyprowadzić. To wszystko daje przewagę nad przeciwnikiem, pomaga zwyciężyć. A to, że podczas walki nie ma zbytnio czasu na wymyślanie kilkunastu następnych ruchów, to Issa starała zaplanować dwa lub trzy kolejne ataki, plus przewidzieć ruch przeciwnika.
Jednak również trzeba wspomnieć, w głównej mierze to moc prowadziła jej ruchy, dlatego sama niewiele myślała podczas pojedynku.
Sama tymi atakami troszkę męczyła, ale nie za bardzo. Niemniej jednak zauważyła, że i tamta się męczyła, nawet sapnęła.
Nie musiała długo czekać i sama wskoczyła na równoważnię, prawą nogę wysunęła naprzód. Issie łatwiej będzie się utrzymać na owej powierzchni niż mistrzyni, dlatego ponownie mocą uniosła ławkę i skierowała w stronę mistrzyni. Jeśli nie trafi w nią, to poleci dalej i nie w Issę. Nie atakowała tak jak poprzednio, uważała co by nie stracić równowagi.
Offline
Problem w tym, że Mistrzyni nie walczyła konwencjonalnie. Właściwie to ona w ogóle nie walczyła. Prowokowała, owszem, ale unikała wszystkich ciosów, uciekała przed Issą, jak gdyby się bała skrzyżować z nią miecz. Fakt, podwójne ostrze budziło uzasadnioną obawę, bo to była mordercza broń.
- I jak, lubisz taką gimnastykę? To nie to samo co leżenie pod napalonym facetem ale może ci wystarczy
Nawiązała złośliwie do niezbyt udanej misji Issy z której wróciła z ładnym brzuszkiem. O tym fakcie każdy wiedział, a Mistrzyni dosyć często kpiła z tej całej sytuacji wykazując daleko idącą głupotę nieszczęsnej padawanki mistrza Yody.
Gdy Issa podniosła ławeczkę i cisnęła ją w Mistrzynię to ta tylko użyła Mocy by zmienić nieznacznie trajektorię jej lotu. Mebel przeleciał więc obok niej, nie robiąc jej najmniejszej krzywdy, samemu zaś rozbijając się o jedną ze skrzyń.
- No chyba nie straciłaś całkiem ikry na tej twojej "misji", co? Dalej... pokaż na co cię stać
Zręcznie balansowała na krawędzi równoważni i nawet ani razu się nie zachwiała, mimo lekkich trudności w poruszaniu się.
Offline