Gra PBF w ¶wiecie Star Wars, rozgrywaj±ca siê w czasach M³odego Imperium.
¦wi±tynia Jedi na Tythonie z³o¿ona by³a z trzech wielkich, okr±g³ych gmachów. Najwiêkszy z nich ulokowany by³ centralnie a dwa mniejsze wyrasta³y u jego boku, ³±cz±c siê ¶cianami. W prawym gmachu mie¶ci³a siê przede wszystkim Wielka Biblioteka, Sale Badawcze, Wyk³adowe oraz kilka innych o naukowym zastosowaniu. Z kolei w lewym gmachu mie¶ci³o siê przede wszystkim skrzyd³o szpitalne.
By³o ono dosyæ spore i zajmowa³o dwa pe³ne piêtra. Na parterze znajdowa³y siê sale przeznaczone dla lekarzy i uzdrowicieli oraz pokoje dla pacjentów. Ka¿da salka by³a kiedy¶ dobrze wyposa¿ona, obecnie jednak tylko kilka z nich spe³nia³o galaktyczne standardy medyczne. Na parterze te¿ mie¶ci³y siê sale operacyjne oraz te przeznaczone na specjalistyczny sprzêt medyczny.
Na pierwszym piêtrze znajdowa³y siê przede wszystkim pokoje pacjentów przewlekle chorych. Otrzymywali oni wtedy w³asny pokój, który mogli urz±dziæ wed³ug w³asnego uznania. Poza nimi by³y tutaj równie¿ sale rehabilitacyjne, uzdrowicielskie, gdzie przechowywano ró¿ne artefakty u³atwiaj±ce leczenie. Dodatkowo by³o tutaj kilka ³azienek dla pacjentów oraz sale wypoczynkowe.
Ostatnie piêtro zajmowa³y za¶ sale wyk³adowe i treningowe. Tutaj przedtem szkolili siê uzdrowiciele, tutaj te¿ mieli kopie wszystkich dzie³ dotycz±cych uzdrawiania, by mieæ wszystko pod rêka. Obecnie to piêtro by³o remontowane, ale mia³o niski priorytet. Zakon na razie nie zagospodarowa³ tych pomieszczeñ.
Offline
Po przej¶ciu przez drzwi Mikal, Ed i Tane znale¼li siê w okr±g³ej sali izby przyjêæ. Pod ¶cianami sta³y sobie ³ó¿ka, na których przyjmowano bie¿±cych pacjentów, którzy zostali lekko ranni, ¼le siê poczuli lub co¶ w tym stylu. Biurek tutaj nie by³o, jedynie szafki na leki i najpotrzebniejszy sprzêt medyczny. Z tej salki wychodzi³y cztery korytarze rozmieszczone na planie krzy¿a. Po ¶rodku sali znajdowa³a siê olbrzymia mozaika przedstawiaj±ca symbol kasty uzdrowicieli Jedi.
No i na ¶rodku sali podrygiwa³ sobie kalamariañski Jedi ubrany w tradycyjn± szatê uzdrowiciela. Spiewa³ g³o¶no i tañczy³, chocia¿ ani jedno ani drugie mu generalnie nie wychodzi³o. Na jednym z ³ó¿ek postawi³ sobie radio a obok sta³ nieco wys³u¿ony ju¿ droid medyczny 2-1B, który lamentowa³ g³o¶no na temat szkodliwo¶ci zbyt g³o¶nej muzyki. Mekhnesh nawet nie zauwa¿y³ swoich go¶ci.
Offline
Padawan
ED napisa³:
*Trudno by³o Edowi „podjadaæ” siê zasadami zakonu. Bywali fascynacji, Ed nim nie by³, ale lubi³ wiedzieæ, lubi³ jak kto¶ mu co¶ mówi, pokazuje, opowiada. Natomiast sami jedi nie musieli odnosiæ siê do teorii, bo to ¿ywe istoty i niezale¿nie od tego czy Ed co¶ wie czy nie oni bêd± siê zachowywaæ po swojemu i albo bêd± wzbudzaæ sympatie, albo lek, albo agresje.*
Hakon ma zielony, widzia³em. Z tego co wiem ma go w spadku po mistrzu, bo jego zosta³ zniszczony, ale on te¿ mia³ zielony. I to by tak nawet pasowa³o, ale Hakon siê nie d¿edai za czêsto… *Odpowiedzia³ Tane’mu, nie spogl±daj±c jednak na niego. Mówi³ ¿ywo, by³ zaanga¿owany. Ale kiedy zwrócono jego uwagê na inne bod¼ce, to zacz±³ nas³uchiwaæ. S³ysza³ kiepsko, tylko szum, nie skojarzy³ by tego z muzyk±, ale teraz jak mu powiedziano to wybra¼nia urozmaici³a i rzeczywi¶cie s³ysza³ muzykê. Ucieszy³o go to bo sam czêsto podobnie organizowa³ czas*
Jak wejdziemy to siê speszy…
*No ale – jak ju¿ drzwi zosta³y otwarte, to on tak powolutku, cichutko, ostro¿nie, mocno zginaj±c kolana zacz±³ siê zbli¿aæ by najpierw zajrzeæ, oczywi¶cie zagradzaj±c sob± ca³e ¶wiat³o przej¶cia*
Tane nie zrobi³ nic innego jak pozwoli³ Edowi ruszyæ przodem. Oczywi¶cie pamiêta³ o tym by zachowaæ bezpieczn± odleg³o¶æ i stara³ siê go nie zaskakiwaæ. Je¿eli bêdzie mia³ okazjê stanie u jego boku. Choæ w jego przypadku Ed zna³ g³os Tane'a wiêc nawet je¿eli ch³opak siê odezwie nie powinno to mieæ negatywnych skutków. W ka¿dym razie wola³ nie ryzykowaæ.
- Sympatyczny jegomo¶æ musi byæ z tego "piosenkarza" - powiedzia³ u¶miechaj±c siê kiedy towarzysz Jedi wspomnia³ o poziomie talentu jakim dysponowa³ ów Jedi, ku któremu na spotkanie zmierzali.
Offline
Widz±c go¶ci droid wy³±czy³ radio, przez co s³owa Tane'a by³y raczej dobrze s³yszane. Kalamarianin odwróci³ siê gwa³townie po czym potkn±³ siê o skraj swojego p³aszcza i generalnie wyr¿n±³ o ziemiê. Biedak zawsze by³ nieco fajt³apowaty ale na szczê¶cie w kryzysowych sytuacjach jako¶ Moc mu sprzyja³a.
Widz±c rozp³aszczonego na ziemi uzdrowiciela Mikal wybuchn±³ ¶miechem i podszed³ do niego.
- Cud, ze siê jeszcze nie zabi³e¶. Witaj Mekhnesh.
- Ach to znowu ty. Pomóc mi wstaæ i siê nie ¶miej
M³odzieniec pomóg³ kalamarianinowi, który by³ starszy od niego tylko o kilka lat. Otrzepuj±c swoje ubranie w koñcu zobaczy³ z kim przyszed³ i rozpromieni³ siê z rado¶ci.
- Ed! Co za mi³a niespodzianka, wchod¼ wchod¼. Co tam u ciebie s³ychaæ? Jak tam Urga? Dalej z ni±?
Zadawa³ pytania jednocze¶nie energicznymi ruchami zachêca³ ich by weszli.
- Mistrzu Shi, przypominam panu o raporcie dla mistrza Sha'roka, który powinien pan...
- Spadaj DeeBii, mam go¶ci
Droid medyczny marudz±c pod nosem ruszy³ w stronê wyj¶cia.
Offline
Biznesmen
*Ed ba³ siê najbardziej tego ze speszy biedaka, ale zrobil to Tane, z pomoc± droida, zatem dalej ju¿ ów wlaz³ i odblokowa³ przej¶cie. Bywa³ tutaj, w skrzydle szpitalnym wiec pomieszczenia by³y mu raczej znane.
Kiedy dosz³o do pierwszej wymiany spojrzeñ, zaraz siê ca³y „rozlaz³” i zacz±³ mruczeæ na kilka tonów, bardzo g³o¶no, momentami terkocz±c jak Urga – bo i od niej siê uczy³ d¼wiêków (tak jak ona od niego). Zaraz ruszy³ ¿wawo, ale niezbyt „natarczywie”, czyli takim jak najbardziej przyjaznym chodem w stronê uzdrowiciela który przed chwil± mia³ ma³y wypadek ale zosta³ pozbierany*
Cze¶æ, tak z t± sam±, wszystko w porz±dku, coraz lepiej, milo cie widzieæ! *Wyra¼nie Zachêca³ swoj± postaw± do porzucenia okopów pow¶ci±gliwo¶ci i przywitania siê wylewnego*
Offline
Padawan
Tane na razie sta³ za Mikalem i Edem. Pozwoli³ im na spokojne przywitanie siê, tym bardziej ¿e trójka siê zna³a. Sta³ i obserwowa³ ca³± sytuacjê. Wygl±da³o na to, ¿e Mekhnesh i Ed bardzo dobrze siê znali co by³o plusem. W razie ewentualnych k³opotów z Edem ju¿ wiedzia³ do kogo oprócz Hakona mo¿e siê udaæ, kiedy tego nie bêdzie pod rêk±. Rozejrza³ siê parê razy dooko³a badaj±c wzrokiem otocznie, potem chwilê skupi³ wzrok na droidzie opuszczaj±cym salê po czym wróci³ do grupki.
Offline
Pomieszczenie by³o raczej skromnie urz±dzone, chocia¿ by³o odnowione. Okien tutaj nie by³o, jedynie wtapiaj±ce siê w ogóle otoczenie lampy, które dawa³y odpowiedni± ilo¶æ ¶wiat³a.
- To dobrze, wci±¿ pamiêtam jak mnie po³ama³a, niechc±cy oczywi¶cie... chyba. Chod¼ no, u¶ciskam ciê
Mekhnesh by³ bardziej wylewny ni¿ reszta Jedi, ogólnie by³ taki weso³y, nieco roztrzepany, ale by³ dobrym uzdrowicielem Jedi i zna³ siê te¿ na medycynie konwencjonalnej. Operowaæ co prawda nie umia³ tak dobrze, jak zawodowi chirurdzy, ale jako¶ da³by sobie radê przy pomocy dridów medycznych.
Kalamarianin podszed³ do Eda i trochê nieporadnie go obj±³, poklepa³ i takie tam a potem siê cofn±³, by mu siê lepiej przyjrzeæ.
- No lepiej wygl±dasz. To dobrze. A ty Mikal co tak jak s³up stoisz?
- A nic, kolegê ci przyprowadzi³em i tyle.
- No to wyci±gnij z ty³ka ten kij. A i powiedz swojej mistrzyni by nastêpnym razem troszkê uwa¿a³a, co? Wiem, ¿e siê troszczy o mnie, bym mia³ co robiæ, ale trochê ¿al tych padawanów. Parê poparzeñ i sporo zadrapañ.
- Nie mam na to wp³ywu przyjacielu. Ale pogadam z ni±.
- No to dobrze
Kalamarianin znowu siê na Edzie skupi³ i znowu szeroko siê u¶miechn±³.
- No dobrze ciê widzieæ. Opowiadaj, co u ciebie
Offline
Biznesmen
*Tutaj i Ed zachowywa³ siê wylewnie, mrucza³, wyra¼nie siê cieszy³, lepi³ siê do przytulania, zachowywa³ siê jak „ca³kiem ¿ywe” stworzenie w kontakcie z osob± któr± lubi i przy której czuje siê wystarczaj±co pewnie. Jego fizyczno¶æ tutaj przeszkadza³a, bo we¼ przytul tak ogromn±, metalow± bry³ê, za która nie ma za bardzo jak z³apaæ.
Po wylewnym powitaniu znale¼li siê „pyszczek w pyszczek”. Ed chwilowo nie wchodzi³ w interakcjê z Mikalem i Tane’m, wiec albo ci siê upomn± albo mu wybacz±*
U mnie? Stare biedy, plotek pewnie s³uchasz to wiesz. Ale lepiej ni¿ poprzednio
*Poprzedni jak by³ to by³ po Darr tahu, by³ w bardzo kiepskiej formie. Teraz by³o lepiej, i psychicznie i fizycznie – widaæ by³o, ze ma kasê, zadba³ o siebie, nogi mia³ nowe, pancerz wypolerowany, i choc widaæ by³o ze to nadal ten sam stary z³om, to przynajmniej starania rzuca³y siê w oczy*
Wiesz co, nie znalem cie od tej artystycznej strony,… *Te s³owa w po³±czeniu ze skierowaniem ³ba na wy³±czone radio by³y jawnym komplementem*
Offline
- Pods³ucha³em to i owo, ale nie plotkowa³em.
- Jaaaasne, jeste¶ jak stara baba na targu.
- Cicho Mikal, bo podkablujê ciê mistrzowi Kahrowi
Ch³opak tylko mrukn±³ co¶ niezrozumiale i da³ spokój, na co kalamarianin zareagowa³ szerszym u¶miechem. Oczy generalnie iskrzy³y mu siê od rado¶ci i w ogóle. Przygl±da³ siê nowemu wygl±dowi Eda i generalnie pod wra¿eniem by³.
- No prawie jak z fabryki. No a co do mojej artystycznej strony to...
- Fa³szujesz
Wpad³ mu w s³owo Mikal, który teraz krêci³ siê przy ³ó¿kach i ogl±da³ to i owo z nudów. Nie przeszkadza³ im w witaniu sie, jedynie czasem co¶ tam dopowiada³. Kalamarianin za¶ spojrza³ na niego zimno w odpowiedzi na t± jawn± krytykê.
- Nie fa³szujê, tylko dowolnie interpretuje liniê melodyczn±.
No i wszystko jasne. Mekshens spojrza³ jeszcze na Tane'a i zamruga³ parê razy.
- A ten to co, statyst± jest czy zapomnia³ jêzyka w gêbie?
Zapyta³ oczywi¶cie Eda, Miakla siê prosiæ nie bedzie.
Offline
Biznesmen
Dziêki, staram siê jako¶ to pruchno odrestaurowaæ
*Mekhnesh jak zawsze z dystansem widaæ nie przejmowa³ siê dogryzaniem Mikala, które to dogryzanie pewnie Eda by zabi³o (oczywi¶cie zak³adaj±c ze stosunki miêdzy nimi by³yby takie jak teraz, bo gdyby powiedzia³ to Hakon to Ed zachowywa³by siê jak Mekhnesh). teraz za¶ mrucza³, cieszy³ siê, patrzy³*
Ten statysta to Tane, przylecia³ z nami. Tak w ramach obstawy, bo zawsze kiedy tu jestem wydarza siê jaka¶ niezapowiedziana przez gwiazdy tragedia… W ka¿dym razie je¶li jest tak jak mówi Mikal to doskonale wiesz co u mnie a mo¿e nawet wiesz co¶ czego ja sam nie wiem o sobie…
Offline
Padawan
- Jestem Tane i bardzo mi³o mi Ciê poznaæ. Widzê jednak, ¿e Ed jest w bardzo dobrych rêkach wiêc zostawiê Was na razie samych. Co¶ pilnego. - powiedzia³. - Niech Moc bêdzie z Wami. - powiedzia³, uk³oni³ siê i opu¶ci³ pêdem sale.
Offline
Mekhnesh wys³ucha³ s³ów Eda, ale wola³ us³yszeæ Tane'a, ale ten go nieco rozczarowa³ a potem zwia³. Kalmarianin zamruga³ tylko a potem burkn±³ na odchodnym.
- Mistrzu, powiniene¶ dodaæ mistrzu
Ale potem machn±³ p³etwiast± rêk± a Mikal podszed³ do nich ze z³o¶liwym u¶mieszkiem na twarzy.
- Mek, nie jeste¶ mistrzem tylko rycerzem, tak jak ja.
- A on padawanem, wiêc zgodnie z zasadami dobrego wychowania powinien wszystkim Jedi mówiæ mistrzu a nie od razu na Ty. Ja go nie znam.
- Dosta³e¶ padawankê i odwala ci palma. Ja siê a¿ tak staro nie czujê by mnie mistrzem adepci i padawani tytu³owali...
- Pogadaj z mistrzem Kahrem na temat zasad grzeczno¶ci obowi±zuj±cych w Zakonie. Po namy¶le zmienisz zdanie albo zmienisz dla ¶wiêtego spokoju
Mikal wzruszy³ tylko ramionami i popatrzy³ na Eda z min± "tak, tak jasne" a potem wróci³ do ogl±dania zawarto¶ci ³ó¿ek, bo akurat na jednym le¿a³o kilka holoksi±¿ek i m³odzieniec by³ ciekaw co te¿ Mekhnesh czyta. On sam pozosta³ przy Edzie.
- Ty tam Edziu zwróæ uwagê Tane'owi by chc±c nie chc±c u¿ywa³ tego tytu³u mistrza wobec Jedi, wiesz taka u nas tradycja. A je¶li siê kiedy¶ zapomni i do jakiego¶ prawdziwego mistrza powie na Ty to bêdzie mia³ przechlapane. Dostanie siê pewnie na najciê¿szy kurs wytrzyma³o¶ciowy i po powrocie do swojego lokum pewnie bêdzie wypluwa³ swoje p³uca
Mekhnesh poucza³ Edzia w dobrej intencji, bo nie chcia³ by nowo przyby³y od razu podpad³ starszy¼nie. Nikt go nie zlinczuje za nie u¿ywanie tytu³u mistrza, ale bêdzie mia³ mocno pod górkê. W Zakonie dalej obowi±zywa³y stare obyczaje, które w wielu ¶wiatach Galaktyki gdzie¶ zniknê³y. M³odzie¿ mawia, ¿e to postêp, ale te¿ nie ka¿dy postêp musi i¶æ w dobrym kierunku.
- No dobra a wracaj±c do wcze¶niejszej rozmowy, to siê nie martw, ¿adnej apokalipsy chyba nie bêdzie. Ale lepiej nie zbli¿aj siê do generatorów mocy, tak na wszelki wypadek
Ostatnie zdanie wypowiedzia³ ¿artobliwym tonem, wiêc nie my¶la³ tak powa¿nie.
Offline
Biznesmen
*Ed zrobi³ co¶ w rodzaju „mhrrr?” jakby pyta³ o co chodzi, ale szybko sobie przypomnia³, ze Tane to padawan i powinien rycerzy tytu³owaæ. Z reszt± zaraz to sami wyja¶nili. Bardzo oni wra¿liwi na tym punkcie.
Ed popatrzy³ za Tanem. Istnia³o ryzyko ze poleci za nim, ale zosta³.*
Wiesz, sam nie jestem pewien czy do koñca jestem gotów z czystym sercem respektowaæ tê zasadê, powiedzmy ze przechodzê kryzys. Nie bêdê oczywi¶cie stwarza³ problemów. Powiem mu, ze to powiedzia³e¶. *Dalej sta³ i patrzy³ za Tanem, a potem ju¿ na kalamarianina*
Do Hakona wystartowa³ od razu na „ty”. Ale chyba ów to nie reprezentatywny przyk³ad bo nic siê nie sta³o.
*Tutaj Ed mia³ problemy i w±tpliwo¶ci natury w³asnej – po do¶wiadczeniu, ale Ed by³ wzglêdem jedi naprawdê poziom Light i trzeba byæ ostatnim lamerem by siê z nim nie dogadaæ. Tutaj ostatecznie tez mrukn±³ pokornie, jakby podejrzewa³ ze zaraz Mekhnesh zacznie siê d¿edaiæ i ju¿ zawczasu go uspokaja³, przyznaj±c racje „dla ¶wietnego spokoju”.*
Wiesz co… mo¿e zanim siê do nich niechc±cy zbli¿ê to zaaran¿ujmy jaka¶ ma³± tragediê, ¿eby tradycji sta³o siê zado¶æ, to bêdzie najlepsze zabezpieczenie. Chod¼, sieknê ci z dyñki raz…
Offline
- Edziu, tu nie chodzi o to czy kto¶ chce respektowaæ t± zasadê czy nie chce. Jest pewna przyjêta regu³a, której nikt do tej pory nie zmieni³ i trzeba j± respektowaæ. W przeciwnym razie wychodzi na to, ¿e dan± osobê chcesz uraziæ i ona mo¿e poczuæ siê obra¿ona. To tak jakby twój szeregowy pracownik, którego nie znasz przyszed³ do ciebie i od razu na Ty do ciebie mówi³, chocia¿ ogólnie przyjêt± zasad± jest, by mówiæ per panie prezesie czy co to tam masz. Tak samo masz z profesorami, senatorami i tak dalej i tak dalej. To regu³a i tyle, trzeba siê zastosowaæ.
Mekhnesh wyja¶ni³ to spokojnie, bo on wed³ug tych zasad by³ wychowywany i dla niego zwrócenie siê do nieznajomego mistrza na Ty by³o wrêcz nie do pomy¶lenia. Nie d¿edai³ siê te¿ tylko t³umaczy³ wszystko na ch³opski rozum, tak by to by³o zrozumia³e. Poza tym podobne zasady dobrego wychowania obwi±zywa³y jeszcze w wielu miejscach Galaktyki, m.in. na planetach o ustroju monarchicznym.
Ich wymianê zdañ pos³ysza³ te¿ Mikal, co dziwiæ nie powinno skoro sta³ niedaleko nich.
- Nie wszystkim przeszkadza mówienie na "Ty", ale bezpieczniej zawsze powiedzieæ "mistrzu" i zostaæ poproszony o u¿ywanie imienia, ni¿ powiedzieæ komu¶ po imieniu i tego kogo¶ obraziæ. Wiesz, wzglêdy bezpieczeñstwa, lepiej sobie nie nagrabiæ. Ej Mek, po co ci "Kompendium Wiedzy o Plagach Ciemnej Strony"?
Mikal podniós³ holoksi±¿kê. By³ to ¶rednich rozmiarów ekran dotykowy otoczony ze wszystkich stron ramk± przystosowan± do wygodnego trzymania w d³oni. Z ty³u te¿ by³y dwa malutkie g³o¶niczki, gdyby akurat dana holoksia¿ka zawiera³a materia³y audio lub wideo.
- O przypomnia³o mi siê, Taken formalnie by³ padawanem i te¿ mówi³ do wszystkich na Ty. No nie licz±c Rady Jedi. Strasznie tym wkurza³ starszych mistrzów, ale on sobie w kaszê nie dawa³ dmuchaæ i generalnie w Zakonie tak na doczepnym by³. Lubili go jedynie ci bardziej liberalni Jedi i padawanowie.
To by³a akurat by³a taka mniejsza dygresja na temat mo¿liwego wyobcowania osób, które nie chcia³y podporz±dkowywaæ siê standardom danej instytucji.
- Oj uwa¿aj, podobno jestem twardog³owy i jeszcze twoj± dyñkê uszkodzê! A i Mikal zostaw to!
Offline
Biznesmen
No w obrêbie mojej firmy zdecydowanie tak *Tu siê Edzik zgodzi³, chocia¿ i tak Tane by³ ju¿ taki „kochany” ze na jego wybryki Ed bêdzie przymyka³ oko. W stosunku do niego samego Tane tez pope³nia³ takie g³upie b³êdy o które do innych Ed melby siê wkurzaæ ale do Tane’go nie. Tane tez mia³ swoj± rangê.*
Racja, zawsze lepiej byæ mi³ym, no chyba ze kto¶ cie wkurza…
*Dalej ju¿ siê zamkn±³ i czeka³ a¿ jedi siê uporaj± z tematem*
Offline