Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
[tu będzie opis]
Offline
Mistrz Jedi
*Od przylotu Hakona minęły dwa dni. Dwa dni które niemal bez wytchnienia poświecił na pracę przy „dziecku – sithu”. Miał taki mętlik w głosie i czul się tak… dziwnie, ze musiał koniecznie te uczucia zmieszać z innymi. Nieprzytomny ze zmęczenia, przepełniony negatywami, sunął po korytarzach w kierunku warsztatu. Wiedział, ze spotkanie z Edem może pogorszyć jego stan – jeśli przyjaciel będzie źle się czuł, wyraźnie cierpiał. To już stadium bliskie ciemnej strony. Jednak Hakon miał nadzieje ze będzie tak, jak mówiła załoga – coraz lepiej.
W każdym razie szedł, licząc na dobre wieści, licząc na dobry stan Eda, na jego terapeutyczne działanie, na to ze będzie tam fotel i kawa. Hakon umiał liczyć!
Kiedy dotarł do warsztatu, wśliznął się do środka i najpierw stanął w wejściu, by opatrzeć sytuacje i wyszukać wzrokiem ten „,mały drobiazg” – Eda, którego ciężko przeoczyć*
Offline
Biznesmen
*W warsztacie było ciemno. Tak trochę pogrzebowo, cicho. Jakieś tam tylko lampki po bokach. Duze pomieszczenie, wygodne, czyste, bardziej przypominało szpital niż warsztat. przynajmniej ta część, an pewno były tu liczne zaplecza w których jedynym panem był chaos. Tu jednak miało być przyjemnie.
I był Ed. Hakon ujrzy go z boku. „Leżał” na podpiętym pod niego pasie. Niby stał na nogach ale cały ciężar opierał się właśnie na tej podpórce. Nawet działa wisiały bezwładnie. Nie używał własnej energii. Nie miał tez siatki na głowie. Spływały z niego liczne kable. obok stala tęga, czteroraka kobieta o twarzy żaby. Besaliskanka. To ona coś przy nim dłubała, o dziwo – nucąc sobie coś pod nosem.
Z boku stał monitor monitorujący stan Eda. Jak dioda – tak teraz to, pokazywało jak się czuje. I czuł się dobrze, bo wykres był na oko prawidłowy.
Nikt jednak nie zauważył Hakona, bo on taki grzeczny…*
Offline
Mistrz Jedi
*Rozejrzał się znowu. Ładne, przyjemnie, cicho i półmrok. Jeszcze poduszeczka..
Ale nie! Hakon jest mistrz jedi, Hakon realizuje swoje plany! Z resztą nie zasnąłby jakby zasnął!
Ujrzał Eda. W pierwszym kontakcie pomyślał, ze on jest nieprzytomny. tak dziwnie „leży”. Podszedł wiec powoli, cicho, zbierając szatę nad nogami, jakby wydawało mu się ze ona strasznie głośno szoruje o podłogę. A przecież było zupełnie inaczej – szata wytłumiała kroki. Barabel jednak jakoś tak dziwnie, nielogicznie zareagował. Zbliżał się do niech. Widział już wprawdzie Eda bez „maski”, ale teraz, przy tym pasie, z bezwładnością wydał mu się taki biedny*
Cześć… *Odezwał się, by go nie wystraszyć nagłym pojawieniem się*
I dzień dobry panu… eee, Pani! Jestem Hakon, przyleciałem niedawno w TEJ sprawie… chciałbym pogadać z Edem. On może rozmawiać?
Offline
Biznesmen
*Kiedy podszedł, to „Pani” go zauważyła. Wdać nie pierwszy Hakon tak niefortunnie się pomylił, bo zachowała się jakby ta pomyłka w ogóle nie miała miejsca. Ot, przyzwyczajenie. Stała teraz naprzeciwko Eda, pierwszą parą rak trzymając go za pysk. Ten na Hakona nie reagował. Ona zaś – spoglądała na Jedi, jakby go oceniając. Do czego go oceniała? Moc raczy wiedzieć. Z bliska widać było ze miała wąsy. Wiec w sumie nie dziwota, ze Hakon się pomylił. Miała wprawdzie biust, ale taki biust miało tez większość mężczyzn przy jej tuszy.*
Zamiast załatwić to po męsku to przysłali z Dzedajskiej Planety jakiegoś mistrzunia żeby się tu z nim pierdolił, z tym sithańskim dzieciakiem. Trzy osoby przez niego w szpitalu leża, a Ed czwarty
*Nadal trzymała, żeby Ed na Hakona nie popatrzył i nie zaczął się cieszyć, bo by jej cala złość minęła. A na chciała ją na Hakona wysączyć do ostatniej kropli!
Wykres Eda nie zmienił się, czyli on tego nie słyszał. A ona dalej swoje*
Przez tą waszą miłosierność imperium mamy! I Windu, i Yoda i jacyś tam jeszcze, ten z mackami i jeszcze jakiś mogli dwa razy zabić Imperatora ale mi miłosiernie darowali!
*Skąd miała takie informacje, tym bardziej, ze nieprawdziwe? Oczywiste – plotki.*
I tego tez będziecie resocjalizować? Nie osłabiaj mnie pan! Ze wszystkim się tylko pierdolą!
Offline
Mistrz Jedi
*Zmęczony Hakon stojący w obliczu cierpienia przyjaciela, który najwyraźniej albo ogłuchł albo był nieprzytomny, nie był w stanie teraz na poważnie podchodzić do pretensji tej czarującej pani. Za to jak przystało na Hakona – bo nie wszyscy jedi tak maja – ze stoickim spokojem wysłuchał wszystkich jej – proszę wybaczyć za określenie – wyssanych z palca bredni, bo czegoś takiego nawet nie poddaje się dyskusji – chodzi o plotki. gdyby Hakon zaczął tu bronić prawdy, wyszłoby ze zakłamuje rzeczywistość. Wiec kiedy pani inżynier, czy kim tutaj była, wyprodukowała ostatnie słowo, on się tylko uśmiechnął, zbliżył się i objął ją ramieniem, serdecznie i po przyjacielsku, oczywiście na tyle, na ile jej powierzchnię dało się objąć*
Pani, nie denerwować się, jedi też lubią pierdolić, ale żadne z nich byki, wiec popierdolą i przestaną. I do roboty się wezmą i dobrze będzie, już ja tego dopilnuje! Spokojna głowa
*Był tak blisko niej ze w innym przypadku poczuł by się nieswojo, ale widać zmęczenie działa podobnie jak alkohol.
Dzięki temu z resztą znalazł siew polu widzenia Eda – cel jak widać uświęca środki*
Offline
Biznesmen
*Panią inżynier trochę zatkała jego bezpośrednosc. Wprawdzie takie zachowanie nie było na Autodestrukcji jakaś nowością, jednak ona była gruma, brzydka i mało kobieca – wiec nikt jej nie podrywał. Zakaszlała by ukryć zmieszanie*
Niech mnie lepiej nie denerwuje!
*Odfukała do Hakona, ale jej aura w Mocy mówiła co innego – ze zadowolona jest, ze ją tak Hakon obejmuje w okolicy „tali”.
Zaś Ed zareagował lepiej. W końcu zareagował. kiedy Hakona zobaczył – widać było od razu po ruchu odkrytych oczek. Dwa przednie, jedno boczne z prawej strony. Z lewej nie było oczek, nawet wypalonych. Były tylko trzy i te wszy jak na komendę – wszystkie poruszyły się i wbiły w Hakona. Co jeszcze dziwniejsze – zareagowały tez wszystkie trzy źrenice, nie tylko jedna. Zaraz też Ed zaczął mruczeć – rozpoznał. Ale nie odezwał się. Tylko mruczał, jakby był nie do końca przytomny. I jakby mu się Hakon śnił.
Pani technik usunęła się, dając Haknowi miejsce przy Edzie*
Trochę zagazowany jest, korzysta z zasilania zewnętrznego, wiec będzie słaba rozmowa. Proszę mówić do tego, obecnie ma odłączone przekaźniki słuchowe. Ale to się naprawi. Wszystko się naprawi, będzie jak nowy
*Wręczyła Haknowi mały głośniczek podpięty bezpośredni do Eda kręconym kablem*
Offline
Mistrz Jedi
*Kolejny wielki tryumf Hakona, ale nie będzie się chełpił. Za słaba kondycja była, zmęczony, przejęty stanem Eda – bo on strasznie dziwnie wyglądał. Tak bezbronnie. A teraz Hakon z tym pudełkiem w jednej ręce, z drugą nie wiadomo gdzie, gdzieś za uchem się drapiącą. Patrzył w te „źrenice” Eda, takie odkryte. Zbyt bardzo bezpośrednio*
O mocy litościwą, ty mi tu mruczysz, a gdzie ja mam cie teraz głaskać?
*Z braku innej perspektywy wziął głośniczek w zęby i obiema dłońmi ujął Eda pysk tak jak wcześniej ta pani, zaczął pocierać do przody i do tyłu, głaskać po ‘szczekach”, poklepywać. To co mamrotał nie przypominało niczego, bo usta miał zajęte. Ale jakieś „Edzik Edzik” wychodziło. Czy głośniczek to łapał – Hakon nie miał pojęcia.
Czuł, ze w sercu zbiera mu się na płacz. Nawet przytulić nie mógł swojego Eda.
jeszcze niedawno pragnął to uczynić, przytulić się i zasnąć, chociażby jak kiedyś, na jego nodze.
teraz odechciało mu się snu, po dwóch dobach na nogach i podróży. Sięgnął ku Mocy by sprawdzić, jak wygląda aura Eda.
Jednocześnie odebrał ręką głośniczek z ust, usta otarł o rękaw i przemówił do głośniczka*
Jak się czujesz, Ed? Boli cie coś?
Offline
Biznesmen
*W mocy był jak ktoś nie do końca świadomy – wybudzający się z narkozy lub wprowadzony w trans. Wprowadzono go w ten stan, by mógł odpocząć, inaczej by wariował. Na jego aurze widać był o ślady po ataku. Jakby poparzenia, bardzo silny wpływ z zewnątrz. Ale Ed instynktownie bronił się przed każdym kontaktem, wiec prócz faktycznego bólu nic mu sie nie stało. Nie było żadnych trwałych zmian na psychice. Ślady działania Mocy przyniosły za to fizyczne konsekwencje – coś z sensoryką, zwłaszcza z oczami. Wyładowanie trafiło w końcu właśnie w to miejsce.
Oczka bardzo żywo reagowały. Były jak oczy ludzkie. Jak żywe oczy w nieżywym ciele maszyny. Poruszały się jak organiczne oczy, źrenice zmieniały wielkość poprzez zasłonki „tęczówek”, regulując dostęp światła. Ed musiał mieć naprawdę dobry wzrok, gdyby to działało prawidłowo.
teraz było tu ciemno. Źrenice były wielkie. Hakon mógł widzieć w nich własne odbicie.
Kiedy zapytał, Ed odpowiedział. Ale tylko na to, co powiedział do głośniczka*
Głowa mnie boli, Hakoś…
Offline
Mistrz Jedi
*Po tym, jak sprawdził ze nic złego Edowi się nie stało jak miał pewność ze z tego wyjdzie, mógł zaśmiać się serdecznie. nie d głośnika, ale Ed zobaczy, ze Hakon się śmieje*
Nie wiem, czy można dać ci tabletkę, ale nie bój się, postawią cię na nogi i głowa nie będzie bolała…
*Wolną ręką podrapał Eda pod broda, cały czas obserwując jego ruchliwe oczka. Bo fotoreceptorami nie można było ich nazwać.*
Ale ty dziwnie wyglądasz bez tego czarnego. Ręka sama pcha się na góre a pogłaskać nie można…
Offline
Biznesmen
No, musisz panować nad tą swoją ręką bo jeszcze jakiś czas tego czarnego nie będzie *odpowiedział Ed bardzo „śpiącym” głosem.. Zalej, za oczkami i miedzy nimi całą powierzchnie zazwyczaj zajmowaną przez siatkę teraz „porastały” sensory dotykowe, osadzone na dwóch kabelkach, które to Missay kiedyś nazwała robakami i zemdlała z przerażenia. Rzeczywiście – wyglądały jak wychodzące z głowy robactwo. Po nałożeniu siatki dotykały do niej od spodu i umożliwiały odbieranie bodźców. Odbierały je przez metal o grubości 5mm, wiec można sobie wyobrazić jakie były czule. Dotkniecie ich teraz na pewno będzie dla Eda nieprzyjemne.*
Ale wiesz co, Hakoś? Cud się stał. Jak on mnie tak… nie wiem, walnął… nie pamiętam tego… to okazało się że zaczęły dochodzić impulsy do listew wzrokowych. Mam szanse na odzyskanie wzroku w pozostałych oczach, wiec nie czuje jakiejś specjalnie krwistej nienawiści do tego chłopaka. Dlatego mi zależy żeby u was miał dobrze, kapujesz?
*I mruknął, jakby się uśmiechał. tak,. jak zawsze*
Będą się tu nade mną w tym warsztacie długo znęcać, bo każdemu cudowi trzeba pomóc, ale jestem gotów to znosić
Offline
Mistrz Jedi
*Zamrugał i przyjrzał się jeszcze raz oczkom, tym razem nachylając się ku nim bliżej. jedno nawet próbował uchwycić palcami*
Naprawdę? To wspaniała wiadomość. Ed. Bardzo się cieszę
*Naprawdę się cieszył, przez głośniczek Ed mógł usłyszeć radość w jego głosie. Hakon dobrze wiedział, co to znaczy kłopoty ze wzrokiem – niedowidzenie, a potem ślepota.
Wiedział tez jak to jest odzyskać wzrok. Z Edem pewnie pójdzie łatwiej.*
Ale nie popadaj w uwielbienie nad tym chłopakiem. To żadna jego zasługa, to po prostu wola Mocy
*Uśmiechnął się, przypominając sobie ich kiedyś tam byłą rozmowę na temat woli Mocy*
Trzeba tę szanse dobrze wykorzystać. Te pozostałe nie ruszały się? Będą tylko trzy?
Offline
Biznesmen
Nie popadam w uwielbienie. Jestem po prostu wdzięczny, i chciałbym, żebyście go dobrze traktowali…
*Tęga pani mechanik ofukala się jeszcze bardziej i odeszła jeszcze dalej zajmować się swoimi sprawami. jeszcze niedawno ona rada była zabijać dziecię sitha, a tu jej własny pacjent negocjuje z jedi by temu draniowi było dobrze!*
Zajmiesz się nim osobiście, prawda? Kida ma pełną dokumentacje o nim, cały czas zbieramy nowe dane, mamy sekcje tego biedaka. Nawet dokumentacje Koka. Nie czytałem tego jeszcze bo jestem na przymusowym zwolnieniu, ale wiemy o nim prawie wszystko. Wiemy też TO, wiesz?
*Oczka wpatrywały się w twarz Hakona bardzo wymownie. Wiedza o „TYM” to znaczy wiedza o mistrzu duga. Dlatego stal się z „sitha” „dzieckiem sitha”.*
One się zawsze ruszały, ale już działają. Już widze nimi, wprawdzie tylko kolory, ale impulsy są silniejsze dosłownie z godziny na godzinę. Z lewej strony tez są impulsy, później jak się wszystko wyklaruje i uda się uzdatnić światłowód, będzie przykręcane kolejne oko. Jak wszystko dobrze pójdzie, to będę miał cztery. No, chyba ze pójdzie zajebiście, to wtedy może nawet sześć. Ale to marzenia, o tym nie mówimy na razie.
*Oko można było wziąć w palce, Ed był unieruchomiony, nie miał jak się cofnąć czy wyrwać się, przez co mógłby się uszkodzić. Ale dotykane nie było jakoś specjalnie fascynujące. Na tle obiektywu – źrenicy – widniały plamy jak rozlana ropa. Na prawym oku pierwszej pary mnej, na bocznym – więcej. na zdrowym w ogóle nie było. Widac była to jakaś nieprawidłowość, która ma ustąpić*
Offline
Mistrz Jedi
*już nie kontynuował tematu Pt „to nie jest jego zasługa bo był tylko narzędziem Mocy”, pozwolił sobie cieszyć się chwilą. Bowiem – dla takiego „dziecka Sitha” każde traktowanie wśród jedi będzie zle, zawsze będzie się męczył i pragnął uciec. Do czasu zmiany w nim samym. Ale czy to możliwe?
Hakom uważał, ze tak, ale to nie n się nim zajmie*
Nie, Ed. z uwagi na TO. To jego uczeń. Związki, jakie w nas powstają wobec innych osob to bardzo silna „magia” dla Mocy. Punkty przełomu, grube linie w Mocy. Mistrz Windu by ci więcej o tym powiedział. Moja linia z Nemedisem jest bardzo grubo żłobioną. Może i juz zaleczona, ale nadal pod naciskiem innej bliskiej Nemedisowi osoby może pęknąć. On jest dla mnie o wiele bardziej niebezpieczny niż dla innych. Dlatego ja nie mogę podjąć się pracy z nim. Ale będę służył pomocą temu, kto się podejmie. Wiesz co, Ed? gdybyś był jedi to chciałbym żebyś ty to robił. W tobie jest naprawdę mnóstwo jasnej strony
*Uśmiechnął się doń czule i jednym palcem pogłaskał go „po oku”. Bo to teraz ważny temat i przez dłuższy czas Hakon będzie często o to pytał. I życzył jak najlepiej. Nawet ‘zajebistosci”.*
No patrzał jakie to ewenementy chodzą po galaktyce. Za to teraz będzie każde pękniecie, każda fuga, kurz pod ścianą i kupa mrówki takie straszne ze Ed pewnie nie wyjdzie z tego pomieszczenia, co?
*zażartował. Ed miał wcześniej słaby wzrok a i tak widział takie pierdol i strasznie się ich bał, co było kłopotliwe. teraz jak będzie miał lepszy wzrok, może to się powiększyć. Chociaż może tez się zmniejszyć, bo Ed będzie widział więcej i dokładniej, będzie czul się bezpieczniej*
Offline
Biznesmen
Ale ja się bardzo będę starał żeby tak nie było, bo będzie mi zależeć by nie marnować Darów Mocy jak najwięcej zobaczyć. Bo ja główno w życiu widziałem, a gówno to nic ciekawego.
*I mrukniecie. nadal wprawdzie był słaby i zaspany, ale coraz chętniejszy do konwersacji. Gdyby tak go teraz puścić to na pewno zacząłby się bawić. Był w dobrym humorze, choć głowa boli, i choć Hakon nie zajmie się dzieckiem sitha*
Windu mi nie opowiada takich rzeczy. Podejrzewam ze szkoda mu czasu na rozmowy z niemocowładnymi. A zwłaszcza ze mną, bo przecież od tego jest Hakon, nie? Ale tak, pamiętam – nie marudzę. Okej.
*chciał jakoś podjąć temat Nemedis, ale nie za bardzo wiedział, jak. Myślał chwile, myślał, w końcu się odezwał*
Jak myślisz, czy ON będzie go szukał? Swojego ucznia? Regina mówi, ze ma duże stężenie tych waszych bakterii, to znaczy ze jest wartościowy
Offline