Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2015-12-28 17:28:22

 Quinlan Ramis

Niezależny

Zarejestrowany: 2015-12-28

Quinlan Ramis

Imię: Quinlan Ramis
Rasa: Miraluka
Wiek: 23 lata
Klasa: Jedi

Wygląd:
http://i.imgur.com/RjPb922.jpg
http://i.imgur.com/zSPhBcE.png

Mierzący około 176 cm młodzieniec, o długich, czarnych i prostych włosach. Czasami w ramach zmiany wyglądu farbuje włosy na inny kolor. Oczy zasłonięte przepaską lub ciemnymi okularami skrywającą jego ślepotę. Na twarzy lekki zarost okalający usta. Przeciętnej budowy ciała, przynajmniej tak się wydaje spoglądając na sylwetkę ubraną w ciemnogranatowe szaty. W dłoni jego można ujrzeć laskę z durostali kunsztownie zakończoną, która widać ma mu dodawać stylu. Z broni zaś, w kaburze przy prawym udzie tkwi ciężki blaster.

Charakter:
Małomówny osobnik, choć gdy już mówi to sprawia wrażenie pewnego siebie i swoich słów. Nieugięty w swych poczynaniach, z uporem dążący do wyznaczonego celu. Czy można coś o nim więcej powiedzieć? Zapewne, ale to już należało by odkryć w rozmowie z nim samym i przebywając w jego towarzystwie.
Niegdyś wierzył w zasady i kodeks Jedi, ale z czasem zrozumiał że jest on niepełny, ograniczony, zbyt surowy tam gdzie nie powinien taki być. Od śmierci mistrzyni zmienił się, odnalazł własną ścieżkę wedle własnych zasad. Bardziej ceni sobie szczęście i przywiązanie, uczucia i wiedzę, którą on sam oceni czy jest dobra czy zła. Był dobry gdy miał okazję coś zmienić i zły gdy należało ukarać i być bezlitosnym. Bez rozterek czy żali.

Historia:
Katarr - ojczysty świat Quinlana, gdzie się urodził, wychował i skąd też pochodzili inni z jego rasy - Miraluka. Świat pełen piękna natury i fauny, nie zdegenerowany poprzez nowoczesne budowle i technologie. Miasta które tutaj występują, są niejako połączone z krajobrazem, budynki wśród drzew, w zagłębieniach skalnych i tym podobne. Mieszkańcy nauczyli sobie radzić w życiu, pozbawieni zmysłu wzroku nauczyli się lepiej wykorzystywać pozostałe zmysły oraz - widzieć poprzez Moc. Quinlan był jednym z tych, na których Moc wywierała większy wpływ niż normalnie. Będąc dzieckiem został zabrany do akademii na Coruscant w roku 38 BBY, gdzie zaczął pobierać nauki jako młodzik Jedi. Z czasem zauważyć się dało u niego spore predyspozycje do prekognicji, co też starał się ciągle trenować na równi z szybkością oraz telekinezą. Będąca jego opiekunem - mistrzyni Ajan’tevon była nader zadowolona z postępów swego ucznia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego pęd ku zgłębieniu wiedzy o Mocy. Przy lekcjach walki mieczem nie był jednak aż tak dobry, do czasu aż stworzył swój własny miecz świetlny, po znalezieniu podczas jednej z z pierwszych misji kryształu Jenruax w jaskiniach na mroźnej planecie Illum. Miał wtedy lat 15 i stał się pełnoprawnym padawanem swej mistrzyni. Forma Soresu była tą, w której się starał specjalizować, zwłaszcza że w ataku nie szło mu najlepiej. Mistrzyni czasami żartowała, że o ile w ataku jest kiepski, to powinien pozostać tylko przy obronie.

Tatooine – pustynna planeta, gdzie spędził sporo czasu na medytacji i zgłębianiu mocy wraz z Ajan’tevon. Trafili tam gdy miał 17 lat i mistrzyni uznała, że jest gotów na twardsze testy i raz po raz zostawiała go samego na pustkowiach by sprawdzić jak sobie sam radzi. Tam też doskonalił swe umiejętności ochrony swego ciała, zwłaszcza w starciu z lokalnymi niezbyt sprzyjającymi warunkami pogodowymi czyli burzami piaskowymi. Były to nad wyraz wymagające i wyczerpujące lekcje, które jednak z czasem przyniosły zadowalające wyniki. Na Tatooine też po raz pierwszy miał okazję spotkać Mandalorian, a nawet zawiązać z jednym z nich znajomość. Argus Sandro, łowca nagród miał pecha podczas pościgu za poszukiwanym zbiegiem i rozbił się podczas burzy piaskowej swym speederem. Odnaleziony został na wpół zasypany piaskiem i ledwo żywy przez Quinlana, który ocalił mu życie i dostarczał do najbliższej osady. Ten wdzięczny za ratunek zgodnie ze swym kodeksem postanowił spłacić dług i wręczył młodemu jedi znaleziony gdzieś na tej planecie holocron wraz z ze słowami, że gdyby kiedyś potrzebował pomocy może się z nim skontaktować, a on przybędzie mu z pomocą. Quinlan jednak większą uwagę zwracał na podarowany przedmiot, o którym nie wspomniał mistrzyni. Mając sporo czasu w samotności po długiej medytacji, przeplatanej w końcu pełnym pasji wyładowaniem mocy gdy jego wysiłki nie przynosiły efektu, udało mu się otworzyć holocron. W środku była zawarta wiedza na temat techniki walki mieczem świetlnym, formy siódmej - Juyo. Quinlan ciekaw nowych lekcji zaczął zgłębiaj jej tajniki, lecz okazało się, że to nie będzie takie proste. Porównując do Soresu nowa technika była trudniejsza i bardziej wymagająca. Dla młodego padawana było to zatem wyzwanie, któremu chciał sprostać. Mistrzyni mówiła, że niezbyt nadawał się by posługiwać się którąś z ofensywnych technik. Juyo zaś łączyła znaną mu już formę z wewnętrznymi emocjami jakie każdy w sobie posiadał a tym samym mogła się stać ofensywną. Quinlan potrzebował jednak kogoś,kto nauczyłby go tych drobnych szczegółów i różnic oraz z kim miałby ćwiczyć dlatego po powrocie z ze swych treningów opowiedział o holocronie i jego zawartości Ajan’tevon. Mistrzyni z jednej strony była zadowolona z wyników ucznia oraz jego działań dla potrzebującego pomocy, ale z drugiej strony niezbyt chętnie spoglądała na taki pęd ku nowej i jak mówiła niebezpiecznej technice. Twilenka początkowo nie chciała się zgodzić, tłumacząc że jeszcze za wcześnie na taką formę ale nie mogąc przekonać swego ucznia w końcu zgodziła się mu pomóc w treningach. Quinlan nie rozumiał tych oporów i przeciwwskazań i zaczynał mieć też wątpliwości tych wszystkich zakazów i nakazów moralnych kodeksu Jedi. Czyż nie kierował się emocjami w chwili gdy pomagał mandalorianowi? Gdy wtedy zareagował zbyt opieszale i za spokojnie to tamten pewnie by nie przeżył. Wszak to właśnie uczucia odróżniały ich od zwykłych robotów, emocje które przepływały przez nich gdy byli szczęśliwi, radośni czy smutni. Czemu zatem miałby je odrzucać. A ukierunkowanie ich odpowiednio przyniosło by chyba więcej dobrego niż złego.

Alderaan - świat podobny do rodzinnego Katarr pod kilkoma względami. Dużo natury, lasów, gór, a mało ogromnych miast i wieżowców, jak to było w przypadku Coruscant. Tą planetę Quinlan odwiedził w ramach swej pierwszej samodzielnej misji, już jako pełnoprawny Rycerz Jedi w wieku 20 lat. Od Tatooine minęło parę a i on wiele się nauczył w tym czasie. Ukształtowało się w nim przekonanie, sztywne trzymanie się kodeksu jest błędem a naginanie go i uznawanie jedynie za wskazówki jest lepszym podejściem. Rozwinął się również pod względem umiejętności dzięki długim treningom, których sam sobie nie oszczędzał. Formę Juyo szkolił i doskonalił dzięki czemu osiągnął w niej naprawdę bardzo dobre wyniki, lepsze nawet od wcześniej trenowanego Soresu. Takie postępy nie znajdowały jednak zrozumienia u Ajan’Tevon, z którą nieraz toczył dysputy na temat mocy, jej użytkowania oraz kodeksu Jedi. I jedynie utwierdził się w swoich przekonaniach.
Teraz miał dostarczyć wiadomość do Domu Frayus. Tam został poproszony o pomoc w poszukiwaniach zaginionych członków rodziny, którzy zniknęli przed kilkoma dniami podczas podróży. Podążając śladami i wskazanym kierunkiem zaczął samemu sprawdzać ślady oraz szukać powiązań. Wkrótce też dowiedział się od jednego z kupców, że dwójka zaginionych kuzynów weszła w kontakty z Huttami i podobno próbowali ich oszukać przy zapłacie za przewóz ładunku. Idąc dalej tym tropem Quinlanowi udało się dowiedzieć gdzie zniknęli dwaj młodzi kupcy – wpadli w ręce niejakiego Mastigara, łowcy nagród. Można się było domyśleć, że będzie pragnął dostarczyć ich do oferującego nagrodę za ich głowę. Młody jedi zdołał odnaleźć Mastigara i jego kompanów, jednak nie udało mu się ocalić życia porwanych, których tamten zabił. Rozwścieczony Quinlan dał się wtedy ponieść gniewowi i rzucił się na łowców, których też szybko zdołał pokonać wykorzystując najpierw Soresu a potem Juyo, oraz wspomagając się miotaniem w przeciwników elementami pomieszczenia. Nie okazał żadnej litości rannym dając się ponieść emocjom bardziej niż powinien. Czuł wtedy to uczucie, które go napędzało, pomagało mu się skupić, lepiej walczyć. Do Domu Frayus Quinlan wrócił ze smutnymi wieściami, zabrawszy ciała poległych dla pochówku. Po tym wrócił na Coruscant, wioząc ze sobą podarowanego w ramach podziękowań za pomoc astrodroida R2-T6. Nie był już jednak tym samym jedi, który tam przylatywał. Coś się w nim odmieniło.

Nar-Shaddaa – księżyc przemytników i główny ośrodek przestępczości. To tutaj Quinlan poleciał w kolejnej misji po Alderanie wraz ze swą mistrzynią. Dostrzegał tutaj nieprawości i niesprawiedliwość, jaka toczyła tą planetę, czuł czasami poprzez moc ból nękanych. Ajan’tevon przestrzegła go, że nie są tutaj by pomagać zwalczać przestępczość, lecz by wykonać zlecone zadanie – odszukanie i sprowadzenie do Coruscant zabrackiego technika Dethola. Z pozoru łatwe nagle okazało się być jednak skomplikowanym, gdy ten rzekł im że nie poleci z nimi póki mu nie pomogą i nie wyciągną z rąk bandytów w sektorze Uchodźców jego brata Chifenga. Był przetrzymywany jako zakładnik by Dethol pracował dla gangu i dostarczał im sprzęt. Dla Quinlana wydawało się to prostym zadaniem, dla Ajan jednak już nie. Ona nie kierowała się tak emocjami jak on, nie interesowała się ingerowaniem w działalność gangów na Nar-Shaddaa. Po wymianie zdań doszło do tego że sam wyruszył we wskazany rejon, gdy tymczasem twilenka zabierała zabraka do doków. Na miejscu wszystko się nagle pokomplikowało – brat Dethola nie był zakładnikiem, lecz porucznikiem tegoż gangu i wykorzystywał krewnego dla własnych celów. Wiedział też z podsłuchu o wizycie Jedi w warsztacie i przygotował odpowiednią niespodziankę. Zasadzka szybko przerodziła się w walkę, gwizd blasterów, trzaski rozbijanego otoczenia i brzęczenie miecza świetlnego do których wkrótce dołączyły jęki rannych i umierających. Pułapka w magazynie pełnym różnego rodzaju skrzyń stała się pogrzebem dla tuzina bandytów w tym Chifenga. Quinlan pospieszył ku dokom, gdzie udać się miała mistrzyni z technikiem, podejrzewając również tam pułapkę. I nie pomylił się, gdy dotarł na miejsce było już jednak po wszystkim. Zabrak zniknął, wokół leżało kilka ciał, zaś jego mistrzyni leżała na wpół oparta plecami o ścianę śmiertelnie ranna. Cała ta misja okazała się porażką, a ceną za to była śmierć Ajan’tevon w ramionach swego ucznia. On nie mógł darować tego bandytom i nie zamierzał. Zaniósł ciało na statek, gdzie czekał na nich pilot i astromech. Kazał mu wracać na Coruscant z raportem o nieudanej misji i śmierci obu Jedi w zasadzce. Samemu zaś pozostał na Nar-shaddaa z R2-T6, gdzie dokonał zemsty na gangu. Nie korzystał z miecza wtedy, lecz ze zdobycznego blastera by nikt nie mógł się domyślić kto naprawdę ich wykańcza po kolei.
Nie był już Jedi po tym co zrobił, jedyne co mógł teraz uczynić to udać się na wygnanie, zniknąć. Nie było dla niego już miejsca w Zakonie. Pół roku później doszło do „rebelii Jedi”, która próbowała przejąć władzę w senacie. Jedi byli tropieni i zabijani, ale jego nikt nie szukał. Nie był jednym z nich i oficjalnie nie żył. Nie wierzył jednak w to co mówiono o nich i tym całym zamachu stanu. Od tamtego wydarzenia mało kiedy korzystał z mocy których się nauczył. Jedyne co teraz go interesowało, to zbieranie wiedzy, zgłębiania istoty mocy i doskonalenie w tajemnicy samego siebie. Oraz okazjonalne wspomaganie Separatystów przesyłanymi z anonimowego źródła informacjami jako "Kruk".


Umiejętności:

Style Walki:
Ataru - Poziom zaawansowany - wiodący (IV-4pkt)
Djem So/Shien - Poziom zaawansowany (III-3pkt)
Juyo - Poziom podstawowy (II)


Techniki Mocy:
Spojrzenie mocy (rasowa) - Poziom podstawowy (II)
Moce Zmysłów - Poziom podstawowy (II - 2pkt)
Moce Ochrony - Poziom zaawansowany (IV-4pkt)
Moce Telekinezy - Poziom podstawowy (I-1pkt)
Tatuminis/Absorbcja - Poziom zaawansowany (III-3pkt)
Kontroli - I (1pkt)

Punkty: 1/21

Majątek i ekwipunek:
- 12000 kredytów + 5000cr
- Miecz świetlny o ostrzu w kolorze czarno-purpurowym, ukryty w wykonanej na zamówienie specjalnej lasce z durastali.
- Holokron z tajnikami formy Juyo
- Astrodroid R2-T6
- Plecak z zapasowymi ubraniami i paroma przydatnymi rzeczami, komunikator.
- Blaster DH-23 i 4 zapasowe ogniwa



Miecz z Belsavis
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/73 … b9b79c.jpg
http://tor-fashion.com/wp-content/uploa … wBloom.png

Po wydarzeniach na Nar Shadda Quinlan ruszył w wędrówkę, poszukując swojego miejsca. Los zaprowadził go do odległej planety na Zewnętrznych Rubieżach - Belsavis. Planetę usianą na równi lodowcami jak i tropikalnymi dolinami, pełnymi zwierzyny i tubylców oraz gdzieniegdzie wulkanicznymi obszarami. I to tutaj właśnie trafił były Jedi, szukając nowej ścieżki dla siebie. Mały port kosmiczny w którym wylądował nie wyróżniał się od innych tego typu. Od miejscowych dowiedział się, że planeta miała bogatą historię i przeszłość. Dawne wojny większe i mniejsze, antyczne rasy, tereny bestii gdzie nikt się nie zapuszczał i zrujnowane więzienia sprzed wieków. Quinlan otwarty na przepływy Mocy i jej nurty ujrzeć mógł zarówno jasną jak i ciemną aurę krążącą w atmosferze. Wiedziony ciekawością i oddając się emocjom chwili podążył śladem dawnych legend i mitów, chcąc odnaleźć te miejsca które mogły przyciągać. Podróż nie była jednak łatwa i bezpieczna. Pośród dżungli starł się z wojownikami jakiegoś plemiona tubylców, które po krótkim starciu z uzbrojonym w miecz świetlny przeciwnikiem szybko się wycofali. Musiał się ukrywać, gdy natknął się na potężne bestie, które wyglądały na zdolne jednym uderzeniem wielkich kłów wywrócić maszynę kroczącą. Czuł przyciąganie z kilku miejsc, lecz on zdecydował się wybrać jedno, które znajdywało się gdzieś na północy. To tam, wkroczywszy na lodowiec odnalazł resztki dawnego obozowiska z oznaczeniami przypominającymi te Republiki. Wraki droidów, zamarznięte zwłoki zabitych, wyłączone konsole. Tam też natknął się na Arkaniana, który ugrzązł w swoim uszkodzonym pojeździe. Quinlan pomógł mu, zaś w rozmowie późniejszej dowiedział się, że Torgen przybył tu w poszukiwaniu technologii z dawnych czasów, której by mógł użyć do swych badań. Uznając dług wdzięczności wobec wybawiciela arkanianin postanowił zaproponować mu udział w wyprawie, by wyrównać rachunki. Obaj też już na piechotę przekroczyli wejściem do sporego tunelu, który prowadzić miał przez pasmo górskie. Tam też natknęli się na parę Nexu. Przy ograniczonej możliwości ruchu nie mieli możliwości ucieczki czy obejścia drapieżników. Wywiązała się walka, w której w ruch poszło zarówno karabin blasterowy Torgena jak i miecz świetlny Ramisa. Desperacka potyczka, choć wygrana kosztowała ich sporo - Quinlan stracił miecz, który uległ zniszczeniu po trafieniu przez szpon bestii, zaś Torgen miał poszarpaną lewą rękę. Przeżyli jednak a to było najważniejsze i po opatrzeniu ran ruszyli dalej.
Tunel zaprowadził ich do ognistej doliny, przez której mały fragment przepływała mała rzeka lawy, zaś na środku i po lewej znajdowały się ruiny budynków. To tam właśnie arkanianin przeprowadził ich przez labirynt do starych pomieszczeń, gdzie odnaleźli grobowiec oraz panele kontrolne i laboratorium. Tutaj skończyła się jednak ich współpraca, bowiem Torgen nie planował się dzielić zdobytą wiedzą ani mieć świadków i otworzył ogień do Quinlana. Trafiony, ranny i wściekły Ramis użył mocy, by pokonać przeciwnika i rzucić nim o ścianę z dużą siłą, gdzie arkanianin już pozostał. Byłego Jedi nie interesowały badania czy wiedza z laboratoriów, bardziej skupił się na grobowcu, który najwidoczniej musiał należeć do jakiegoś dawno zmarłego wojownika. Nie był w stanie rozszyfrować na wpół zamazanego napisu, w środku jednak znalazł miecz świetlny. Ostrze miało dość nietypowy i wielce rzadki kolor czarno-purpurowy, co mogło zaskakiwać i zdawało się wskazywać na przynależność tej broni do jakiegoś sitha. Quinlan jednak miał zamiar użyć go nie niosąc śmierć, ale raczej ochronę. Wzięcie miecza z grobowca zbudziło jednak ducha dawno zmarłego, który wściekły z powodu interwencji zaatakował. Walka jednak nie była zwykłą, lecz toczoną w umyśle Miraluki. Quinlan "przeniesiony" w dziwne miejsce musiał się zmierzyć z ... samym sobą, w pojedynku na moc, miecze, siłę woli. I choć kosztowało go to wiele wysiłku to jednak zrozumiał, że sposobem by wygrać jest zrozumienie, że to tylko wyobrażenie Ciemnej Strony, strach który miał go pokonać. Młodzieniec zdołał jednak zapanować nad nim i wydostać się z pułapki umysłu. To było dla niego udowodnieniem, że jest godny posiadania nowo zdobytego miecza. Należało jednak jeszcze odpowiednio się nauczyć nim walczyć i dostroić się do niego.

Ostatnio edytowany przez Quinlan Ramis (2016-03-20 22:59:57)

Offline

 

#2 2015-12-28 18:06:35

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Quinlan Ramis

Karta pochodzi ze starego forum, wiec to tylko formalność. Akcept

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Narbonne-Plage Lodging Hungary worldhotels worldhotels ciechocinek sale konferencyjne frodostudio slubyiweselaniezapomniane