
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*Nie, nie zmieniłoby, ale w chwili gdy mu śmiercią groziła to nie wiedziała, że posiada tak cenne informacje. Teraz wie i będzie go musiała chronić, czy to jej się podoba czy nie. Póki co nie miała wyrobionej opinii o Krisie, więc o chęci czy niechęci nie można jeszcze mówić.* Myślę ,ze na oko pół martwy, więc nieźle się trzymasz. *No jak go Mikal przyniósł to wyglądał gorzej ,teraz nabrał nieco kolorów i życia. A chłopak tylko zaśmiał się cicho słysząc słowa duga, który jak widać troszkę popadł w kiepski humor* A tam beznadziejny, widywałem już gorsze rzeczy, a ty szybko wracasz do zdrowia. *Uśmiechnął się pogodnie i gdy Kris przestał się przeglądać w lustrze, to cofnął je i postawił w kacie, tak na wszelki wypadek. Może akurat lubił się w nim często przeglądać. A na pytanie duga odpowiedziała jego mistrzyni* Rok? 344, wiec chyba ten sam w którym tutaj wylądowałeś, bo nie wierzę, by ci się udało przetrwać zbyt długo tutaj *Cóż, Korriban była bardzo niegościnną planetą*
Offline
Zwykły obywatel
*Westchnął z ulgą, ulga była tak gwałtowna,. Ze opadł bezwładnie na poduszkę. Zamknął oczy, lub raczej – powieki mu na nie opadły. Pokręcił łbem, bezradnie, i bez wyraźnego przekazu*
Wydawało mi się, ze to były lata… całe wieki… wam nie wiem, w ogole nie wiem czy to sie stało. ale jestem,. Wiec chyba tak
*w innej sytuacji odwróciłby się zgrabnie na plecy. Teraz mogł tylko zacisnąć mocniej zęby.
Co teraz ze mną będzie? Moje i tak marne zycie skonczyło się. Na couruscant –długi. Gdzie indziej – zero, bez grosza przy duszy. Wiec co? Pod Dżedajskie skrzydła, by cały czas chodził za nim jakiś jedi? Pól biedy, jeśli byłby to na przykład Mikal, ale jeśli jakiś Mace Windu by się trafił (no ale Windu nie zyje – przypomniał sobie w ostatniej chwili). Kris nie wyobrażał sobie zycia, które polega na… na chronieniu życia za wszelką cene.
A najgorsze w tym to, ze nie miał kogo za to obwiniać. Nawet siebie
Chociaż nie. Tu wszystko było najgorsze. *
Offline
No to masz szczęście *Uśmiechnęła się drapieżnie po czym wstała, widząc jak Kris położył się bezwładnie na łóżku. Odczytała to jako sygnał, że chce zostać sam i pomyśleć, ewentualnie zostawi tutaj Mikala, jeśli będzie tego chciał. Kopytka stuknęły o podłogę, gdy wstała z gracją z krzesła* Nie będę cię już dręczyła, pewnie chcesz odpocząć w spokoju. Jeśli będziesz coś chciał to zawołaj *No i ruszyła w stronę drzwi, poruszając się po prostu jak kobieta, a jej mały ogon, który sobie "zamiatał" w powietrzu był teraz bardzo dobrze widoczny. No i wyszła, zostawiając chłopaka i duga* Chcesz może coś?
Offline
Zwykły obywatel
Dziękuje *odparł i zarazem pożegnał się, tak zawirowany, ze nie wiedział, co ma myśleć, czuć, i czy w ogóle da się odpocząć. Rozdmuchiwał poduszkę kolejnymi, już coraz mocniejszymi oddechami, oddechami których za kilkanaście a może kilka lat pojawia się oznaki niewydolności plac spowodowane paleniem. Wsłuchiwał się w stukanie kroków ten dziwnej istoty, która – jeśli by był w formie – wręcz by go zafascynowała swoją innością*
I co teraz ze mną będzie? *zapytał, usłyszawszy głos Mikala. Brzmiał bardzo daleko posuniętym załamaniem* Jasna cholera, wpuściłem sitha w galaktykę… mam przewalone...
Offline
*Mikal obejrzał się tylko za swoją mistrzynią, ciekaw gdzie też się ona teraz uda, bo raczej statek opuści, to pewne. Zbada świątynie i grobowce czy pomedytuje gdzieś? Albo dla rozrywki sprawdzi się w polowaniu na tutejsze zwierzęta? Kto tam wie...* Nie martw się, ten sith i tak gorszy od Palpatina i Vadera być nie może... *Starał się, by jego głos był możliwie beztroski, ale fakt, że przybył im kolejny wróg o którym nic nie wiedzieli był bardzo niepokojący i Rada powinna się o tym wszystkim dowiedzieć.* Poza tym nie twoja wina, Sithowie świetnie umieją manipulować innymi bez ich wiedzy
Offline
Zwykły obywatel
Taaa, tylko Palpi i Vader nie wiedzą o moim istnieniu, to bardzo pocieszające. Ten jeden wie – to dla odmiany nie daje mi spokoju *odparł, podnosząc głowę, jednak na tyle nisko, by pędzelki wąsów leżały jeszcze na poduszce.* Nie chce być nieskromny, ale wiem, ze nie moja wina. Szukałem brata. On był uczniem tego sitha. Nie znałem go… *zastanowił się. Czy może, czy powinien, czy to będzie dobre posuniecie powiedzieć mu: jestem mocowładny? Powinienem być jedi, hola hola! Albo raczej – jego brat powinien nim być. Zamiast tego został uczniem sitha. I przynętą na Krisa*
Offline
Cóż, po tak długim czasie z pewnością uznał cię za martwego. Poza tym nie bedzie wiedział ,ze to ty poinformowałeś Jedi *Była w tym jakaś logika, więc Kris nie powinien się martwic na zapas. Dostanie ochronę i opiekę, ten sith się nie dowie o jego udziale w tym, więc nie będzie miał po co go szukać.* Rozumiem. Nie wiesz co się stało z twoim bratem? *Ale Mikal już się domyślał, że nie żyje. Pewnie zabił go właśnie ten sith, a jak nie on, to imperialni. No chyba, że miał szczęście i gdzieś umknął.*
Offline
Zwykły obywatel
*Na pewno nieco optymizmu wyszłoby mu teraz na zdrowie. Może kiedy upuszczą to zakazaną planetę, będzie w stanie wykrzesać z siebie choć odrobinę tej „dobrej logiki”.*
Nigdy nie znalem brata. Mieliśmy wspólnego ojca, tylko tyle. On nie żyje *potwierdził przypuszczenia młodego Jedi. Sam sith powiedział mu o tym*
Offline
*Cóż, za niedługo się stąd wyniosą, to mu pewnie poprawi humor, bo ta planeta była strasznie przygnębiająca, o ile to dobre słowo. Cała atmosfera była bardzo duszna, ciężka. Czuło się Ciemną Stronę tego miejsca w nawet najdrobniejszym kamyku. I chociaż statek za sprawą działań mistrzyni jako tako się przed tym bronił to i tak dosyć długo już tutaj byli* Przykro mi, na prawdę *Rzekł z autentyczną skruchą chłopak i podszedł, kładąc Krisowi rękę na ramieniu w geści3e wsparcia*
Offline
Zwykły obywatel
*Miał na tyle długa szyję, ze mógł spojrzeć na rękę na swoim ramieniu. Z natury rasy drobny, może nie miał budowy drobnej jak na duga, ale teraz był wychudzony. Poczuł się nagle jak jakiś mały zwierzaczek*
Daj spokój, nawet go nie znałem. Poza tym nie był to ciekawy typ. Ćpun i łobuz. *błysnął w uśmiechu pożółconymi przez niegościnną atmosferę zębami typowymi dla drapieżników. Nawet nie humanoidalnych drapieżników co po prostu zwierząt.
Nie wolno mówić źle o zmarłych – pomyślał. To przynosi nieszczęście.
Tylko… ilu zmarłych sithów (o których nie wypada źle mówić) oraz innych przewrotnych typów wskrzesi teraz ów Sith? Może np… Dooku?.
Kris zamrugał i podniósł wzrok na młodzieńca*
Po co tu przylecieliście?
Offline
*Cóż, był to zwykły ludzki odruch, jak go Kris zinterpretuje to już jego sprawa. A Mikal po prostu poczuł, że może on potrzebować jakiegoś wsparcia, bo może i się nie znali, ale tak odkryć, ze się miało rodzinę a potem się ją straciło to zawsze boli, mniej lub bardziej.* Ale jednak to był twój brat i go szukałeś. *Mruknął no ale cofnął też rękę i siadł sobie spokojnie na krzesełku, które przedtem zajmowała jego mistrzyni.* Po co tu przylecieliśmy? Jedi szukają wszelkich informacji o Sithach, by dowiedzieć się czegoś o Palpatinie i Vaderze, wiec tutaj przybyliśmy. Korriban jest największą skarbnicą wiedzy o nich *Powód prosty i prozaiczny. Krisa znaleźli przypadkiem*
Offline
Zwykły obywatel
*Nie interpretował źle. Czuł się akceptowany i było mu dobrze. Było mu wręcz niebiańsko – zył.
Dug zmrużył oczy, jakby chciał powiedzieć, ze szukanie sithów jest nie na miejscu. On nie szukał, a znalazł. Jednak wspólny mianownik dla tych obu dróg spotkał się tutaj. To cos musi znaczyć. Gadali po Couruscant ze Palpatine to Sith, jak Dooku. Nie można było z tym już nic zrobic, a Krisa to raczej nie przerażało bardziej niż samo imperium.
I nasuwa się to lakoniczne pytanie: dlaczego ja?!*
No pięknie… raczej wam nie zazdroszczę, mieliście dwa problemy, teraz macie trzy. Co najmniej
Offline
*Chyba każdy, kto zostaje wplątany w jakąś większą intrygę, choć tego nie chciał, pytał siebie "dlaczego ja?", ale chyba jeszcze nikt nie znalazł odpowiedzi na to pytanie. I dalsze drogi są dwie, albo się poddaje albo po prostu walczy, by przetrwać, nie ma drogi pośredniej.* Problemów niestety jest więcej, chociaż główny to Imperium i jego władze, reszta to już pośredniejsze. Ale nikt nie mówił, że życie Jedi jest proste, łatwe i przyjemne *Mikal wzruszył ramionami. Też w sumie mógł pytać dlaczego jego spotkał taki los? Czy to dlatego, że natura obdarzyła go troszkę większą ilością midihlorianów niż innych? Mógł przecież klnąć na swój los, ale akceptował go i żyło mu się lepiej, mimo wielu trudności*
Offline
Zwykły obywatel
a czyje jest? chyba tylko niemowlaka, bo nawet emeryci mają na głowie mnóstwo problemów… *poskrobał się za uchem. zdecydowanie – i teraz sobie to uswiadomił – nie przywykł do dużych problemow. mimo iż było jak było, to zyl dosc bezstresowo, nawet w Imperium. po prostu miał swoją role, jak każdy. teraz zdarzylo się cos, czego nie da się w żaden sposób porównać do „tragedii” posiadania nieco większej liczny milichlorianow. Odnośnie – znalezienie się na łasce ów „ofiar matki natury”.
rozpłaszczył się na poscieli, zamyslony. chciał już leciec…*
Offline
Owszem, każdy ma problemy, ale jednak problem problemowi nierówny. Ty miałeś i masz spory, ja również mam nie najmniejszy *Nikt nie umniejszał wagi tragedii Krisa, w końcu wykorzystanie i porzucenie na Korribanie to bardzo dużo, ale jednak jemu nie wymordowano całej rodziny (bo dla Mikala Zakon był rodziną) i nie polowała na niego ponad połowa Galaktyki z zamiarem torturowania go aż do śmierci. Obecnie los wszystkich Jedi był nie do pozazdroszczenia.* No nic, potrzebujesz czegoś? Bo jak nie to pójdę zobaczyć co z mistrzynią, bo jestem ciekaw kiedy w końcu odlecimy z tej przeklętej skały. Mam przez nią dreszcze... *Pod tym względem to Kris był niejako bohaterem dla młodego Jedi, bo przeżył kilka długich tygodni na Korribanie a on nie dawał rady już po kilku dniach i to nocowania na statku chronionym przez Moc*
Offline