Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zin podszedł do stolika. Zgarnął PDA i otworzył szybko notatnik, coby zapisać listę niezbędnych części do zakupienia. Rozejrzał się, aż w końcu otworzył drzwi statku i wszedł do środka. Pobiegł od razu do maszynowni, coby rozejrzeć się tu i tam. Rozpoczął zapisywanie.
-Nowe moderatory, turbiny i elektromagnesy.-Zaczął wymieniać, wskazując palcem na poszczególne części i po chwili je zapisywał.-Wałki, sworznie. Sam se je zrobię. Trza kupić durastal. Dużo durastali.-Powiedział pod nosem. Po chwili zawołał.-Chłopaki. Spójrzcie ino na działko. Powiedzcie co trza zmienić. To ma być czołg...nie statek.-Powiedział do niego. Kiedy Zin mówił słowo czołg na pewno nie oznaczało to nic dobrego. W każdym razie na pewno wyjdzie z tego coś...nieprzewidywalnego.
Offline
*Po kilku minutach czekania weszli do statku do Zina, hełmy pozostawili na jakichś skrzynkach i poszli, by zakomunikować, że Tang nie odbiera.* Zin, do Tan'buira wysłaliśmy wiadomość, bo jest chyba w nadprzestrzeni,. Jak wyjdzie to ma oddzwonic *Ale czy żyje, to było pytanie? A jesli tak to gdzie jest? Na Dxun? Pewnie tak, bo tam ustalali punkt zbiorny, tylko co mu tyle czasu zajmuje* Zin, jak chcesz zrobić z tego czołg, to musisz działa zmienić, dodać co najmniej wyrzutnię torped protonowych, osłony znacznie lepsze... sporo przeróbek *Mruknął Brex a Tracyn wyszedł na zewnątrz badajac pancerz* Poszycie tez musi być lepsze, szkielet wzmocnić... zajmie to wszystko tygodnie!
Offline
Jakby nie wiedział, że trzeba będzie szkielet wzmocnić. Dlaczego niby zapisał. Duuużo durastali? Podrapał się po głowie i rzucił.
-A no tak. Nowy przetwornik i oporników Fapy.-Powiedział, słysząc uwagę Brexa. Zapisał to od razu w swoim PDA i ruszył w kierunku generatora.-A może zamiast jonowca zrobimy łukowy, co?-Spytał z lekkim uśmiechem na twarzy.-Sprawność silnika podskoczy tak z trzy procent.-Powiedział do nich. Pewnie i tak nie mieli zielonego pojęcia o tym, o czym Zin mówi, ale ważne było, że ktoś go słucha i nie musi mówić sam do siebie.-W WAR-ze pracowaliśmy nad takim jednym generatorem. Wersja eksperymentalna...pewnie imperium go przejęło. Rdzeń Ósmy go nazywany. Najbardziej wydajny generator w całej galaktyce...przynajmniej...teoretycznie. Kurwa, ile ja bym dał, żeby mieć go tu i teraz.-Wtedy w głowie Zina zapaliła się kolejna lampka. Kolejny, świeży i niemniej głupi pomysł. Aż strach pomyśleć co wymyślił. Oczy jakby jemu błysnęły, głupio się uśmiechnął. Ten, kto znał Zina dłużej, mógł stwierdzić, że to nie wróżyło nic dobrego.
Offline
*Na to Brex odpowiedział (najwyraźniej przejął "obowiązek" Tanga do sprowadzania Zinusia na ziemię)* Weź kurwa nie kombinuj bo do usranej śmierci się stąd nie wydostaniemy.*Warknął i się wyniósł z wnętrza Kappy, udając się gdzieś w kąt hangaru. Nie był w najlepszym nastroju, co objawiało się tym, że nie dokuczał Tracynowi. A to już źle... Jego brat natomiast pozostał przy Kodbarze i pokręcił głową ze zrezygnowania* Od ucieczki z Mandalore tak się zachowuje... to pewnie przez śmierć Vena i reszty klonów, najbardziej się z nimi zżył z nas wszystkich. Lepiej go teraz nie prowokować. No dobra Zin, rób listę najpotrzebniejszych rzecz, nie przekombinuj z tym i bierzmy się do roboty. Trzeba jeszcze znaleźć naiwnego, który poszuka śladów dżedajki *Jak widać klon klonowi nierówny, podobni fizycznie ale psychicznie zupełni różni*
Offline
Zinuś zawsze uważał, że stoi twardo na ziemi, a sposób w jaki to ujawniał nie zawsze był zrozumiały dla każdego. Kobdar dalej krzątał się po statku i podszedł do Tracyna. Na Brexa pewnie się obraził w pewien sposób. Podrapał się po głowie i rzucił.
-Wiesz...praktycznie to można by dać nowy pulsar do działka i dodatkowy opornik. Wtedy większego kopa dostanie...-W końcu dotarło do niego, że Ven nie żyje. Też go polubił to on siedział z nim na dachu i razem majstrowali przy snajperce i module. Teraz już nic go nie zaskoczy.-Ven też?!-Spytał i odwrócił się. Zatem poszukiwania Viriny przybiorą jeszcze zupełnie innego biegu. Przebudowa statku będzie także dedykowana Venowi, Temenie i Varienkowi. Zawsze to jakaś motywacja.-Można też tak zwanego Głupka zmajstrować.-Dodał po chwili i dopisał do listy antenę, kilkanaście metrów kabli i pociągnął nosem. To dopiero początek, ale przynajmniej mają już pierwszy zarys. Odłożył PDA na mały stolik i wyszedł ze statku. Podszedł do szafki, w której trzymał podstawowe narzędzia. Sięgnął po nie i wrócił.-Tracyn. Chodź...pukawkę przytrzymasz!-Krzyknął.
Offline
Moze i kopa dostanie, ale kaliber ten sam, lepiej zmienić. Na Czarnym Rynku podobno można i ciężkie turbolasery dostać, tak Tang mi kiedyś wspominał, bo swego czasu chciałem jego starą krypę dozbroić *Jak już coś ulepszać i to coś ma brać udział w bitwie, to lepiej na czymś takim jak uzbrojenie i tarcze energetyczne nie oszczędzać i nie robić domowych przeróbek, bo jak to padnie w bitwie to będzie klops. Poza tym też nie wiedzieli, czy w ogóle do jakiegoś starcia dojdzie, nie mieli żadnych informacji* Taa... Ven jako pierwszy poległ. Jakiś karzeł go pociął a potem czołg zmiażdżył... a ten karzeł potem trafił na A'dena... *To wystarczyło za cały opis śmierci tego kurdupla, bo A'den był najgorszy z nich wszystkich i jak sie wkurzył, to lubił zadawać ból... a morderca Vena z pewnością sporo cierpiał, gdy go już Zwiadowca dostałw swoje ręce... a raczej buty* Zin, co ty kombinujesz, co? *Szkoda, że Drala tutaj nie ma, on na elektronice najlepiej się znał. No i A'den...*
Offline
-Na czarnym rynku wiele bajerów znajdziesz, ale nigdy nie masz pewności czy to dobre jest. Zazwyczaj gówna ze złomowiska...oczyszczone. Za sprzęt, rozumiesz, wysokiej klasy trzeba sporo mamony wywalić.-Wyjaśnił Tracynowi. Opis śmierci Vena sprawił, że po plecach inżyniera przeszły dreszcze. Potrząsnął głową, coby zabić w sobie ten obraz, a następnie sięgnął do skrzynki, z której wyciągnął wkrętarkę. Spojrzał się na mocowanie.-Dwudziestka...Krzyżak.-Stwierdził. Przeszukał skrzynkę i wyciągnął odpowiednią głowicę, którą założył na narzędzie.-Odkręcam działko. Trza zobaczyć co pod nim. Jak kable pulsar i obwody zgniły to pipa. Nie postrzelamy dopóki nie wymienimy.-Stwierdził i zabrał się do odkręcania, Tracyn musiał szybko podejść, bo inaczej działko mogłoby przestać istnieć po upadku.
Offline
Jak tam chcesz, ty tym latać będziesz... *Cóż, jak przyjdzie co do czego to Tracyn w piechocie będzie robił, bo w tym najlepszy był. Pilot z niego średni, wolał dobry profesjonalny karabin, pancerz i przeciwnika jak na widelcu. No ale gdy Kodbar zabrał się za robotę to oczywiście podszedł by mu pomóc, co by się sam nie meczył. A Brex? PRzechadzałsię po hangarze, kopiąc jakieś śmieci i podchodząc do wylotu, by spojrzeć w dół... Rozmyślał wciąż o Mandalore i o braciach, których stracił w czasie bitwy. Nie umiał sobie z tym poradzić, więc był agresywny, trzeba mu to wybaczyć*
Offline
Zin ukazywał złość w nieco inny sposób. Ojciec nauczył się rozładowywać podczas pracy i tak też robił. Odkręcił wszystkie śruby. Było ich dwanaście. Działko nagle gwałtowanie oderwało się od poszycia, inżynier szybko chwycił za działo, rzucając uprzednio wkrętarkę.
-Blisko było.-Powiedział. Działko w tych statkach było bardzo delikatne i małe uderzenie sprawiało, że całość mogła pójść do wyrzucenia. Zin położył spokojnie swoją część działka i chciał już zajrzeć pod spód. Póki co nie mógł, bo Tracyn jeszcze nie odłożył swojej części. Podrapał się po głowie i rzucił.-Pancerz nie musi być wcale gruby. Może pracować...rozumiesz. Absorbowanie energii wystrzału, ale do tego trzeba konkretnych generatorów, a na takie nas nie stać.-Stwierdził. Nie chwalił się za ile sprzedał dżedajkę. Po co ich zdenerwować jeszcze bardziej.
Offline
*Cóż, do demontarzu mieli w sumie trzy działka, więc trochę się z tym napracują przy tym. I oby Kodbar wiedział co robi... Gdy cały mechanizm opadł, to Tracyn chwyciłgo pewnie, dziękujac w duchu kaminoańskim technikom, że dali mu sprawniejszy organizm, bo by mógł się złamać takim nagłym ciężarem* Ty już nie kombinuj, bo cytując Brexa nie chcę tu siedzieć do usranej śmierci... do roboty *I Tracyn czekałna dalsze isntrukcje, które pewnie wykona tak jak Zin sobie tego zażyczy*
Offline
Zajrzał jeszcze pod pierwszą lukę po dziale i stwierdził, że nic nie wzbudza jego przerażenia. Zin pociągnął nosem i przeskoczył między drugim i trzecim działem. Odkręcił je. Wystarczyło jeszcze spojrzeć pod nie i kiedy już Zin był pewny nic tam złego się nie stanie, to rzucił.
-Brex. Rusz się, proszę. Zanieście te pukawki na te półki. Ja idę odłączyć zasilanie na statku.-Zniknął w środku. Otworzył panel zarządzania energią, rzecz jasna nie w sposób kulturalny. Otworzył pokrywę bardzo brutalnie i nie bawił się w wyłączanie zasilanie poprzez komputer, tylko od razu zabrał się za grzebanie w kablach. Rzecz jasna nie obyło się bez soczystych przekleństw i okrzyków zdenerwowania. W pewnym momencie Zin krzyknął głośno.-Kurwa jego mać.-Po czym zaczął energicznie machać dłonią. Najprawdopodobniej kopnął go prąd.
Offline
Ze względu na długotrwały charakter tych modyfikacji to za zgodą graczy pozwolę sobie "popchnąć" akcję do przodu o dwa tygodnie. Tak więc akcja modyfikacyjna jest w środkowej fazie i oto co zostało zrobione: (opisy by Zin)
Trzy moderatory z berylu dla generatora - Działają one w bardzo fajny sposób. Neutrony. Te bzdety w atomie bez ładunku przeszkadzają bezproblemowej pracy reaktora tudzież generatora, jak zwał tak zwał. Działa to mniej więcej w ten sposób, że rozprasza neutrony niczym ZOMO w PRL-u, bo inaczej będzie duża strata energii, a bez tego statek nie poleci.
Dodatkowy obwód w głównym rdzeniu reaktora - Tutaj sprawa wygląda bardziej skomplikowanie. Aby uzyskać pęd w naszym silniku, trzeba zrobić większe natężenie energii. To w ogóle sprawi, że statek nie będzie szybszy, a stabilniejszy. Statek będzie ciężki i wolny, dlatego też duża stabilność (Przynajmniej ta energetyczna) da wiele tej konstrukcji)
Siatka...cholera wie w sumie jak to nazwać. - Nie chodzi tu o jakikolwiek rodzaj ogrodzenia. Wyobraźcie sobie atomy gazu…ksenonu. Takie małe kulku dajmy na to. Jonizujemy je na ujemny ładunek czyli faszerujemy ją elektronami. Siatka naładowano dodatnio przyciąga te ujemne. Wygląda to mniej więcej jak szarża wojsk na mury jakieś twierdzy. Tu jednak jest psikus. Te kulki nie zderzają się z siatką, lecz przez nie przelatują. Jak opuszczą tereny siatki w dużą prędkością są one spowalniane własną bronią, czyli elektronami. Spowolnione trafiają do lampki katodowej i tak silnik sprawia, że lecimy.
Jako, że pojazd został zmodyfikowany "domowymi" sposobami to prawdopodobieństwo awarii wzrasta. Ale to już leży w gestii MG.
Offline
Te dwa tygodnie jakoś tak szybko minęły. Statek był w połowie już w połowie zmodernizowany. Poszycie praktycznie zostało rozmontowane, kable, rury wystawały na zewnątrz. Nieciekawy widok. Ktoś mógłby pomyśleć, że ten statek wrócił z jakieś bitwy. Kobdar siedział tak, dopalał właśnie papierosa i wycierał dłonie umorusane smarem w jakąś szmatę. Spojrzał na Tracyna i na Brexa. Uśmiechnął się lekko. Po chwili spojrzał na chronometr i pokiwał głową.
-Dwa tygodnie przeszły jak w mordę strzelił. Silnik podrasowany, wszystko idzie zgodnie z planem.-Zgasił papierosa i chwycił za swoje PDA. Włączył plik przedstawiający plan prac i wszystko się zgadzało.-Pojutrze znowu bierzemy się do roboty. Weźmiemy się za Głupka i później skombinujemy jakiś fajny, rozumiecie, system namierzania. To będzie kurwa czołg. Normalnie nie ma pytań.-Rzucił z dumą w głosie. Wstał, otarł dłonie do końca i zaciągnął gogle na czoło, gdyż miał je na oczętach zaciągnięte. W takim oto stroju w postaci umorusanego kombinezonu roboczego, goglach i parze zniszczonych trampek postanowił wyjść do ludzi, a mianowicie do jego starej kantyny.-Jak wyglądam?-Spytał ich i poprawił jeszcze włosy, które i tak były najeżone.
Offline
*A Brex leżał na jakieś stercie, w pancerzu bo innych ubrań nie miał, głowa do tyłu i jęczał do Tracyna* Zabij mnie kurwa... gdzie ten Tang do cholery? *Jemu akurat ta robota nie przypadła do gustu, no ale robił, narzekając oczywiście i powoli się oczyszczając z tego marazmu po bitwie na Mandalore. Tracynowi z kolei wrócił dobry humor i dogadywał bratu co chwilę* No to może wiertarką? Albo wkrętarką? Zawsze pozostaje jeszcze przecinak fazowy *Na to ten marudny klon jęknął i chwycił się za głowę. On był mordercą, nie pieprzonym mechanikiem! A to dopiero polowa... Tangornie! Przybywaj!*No przystojniak jak w mordę strzelił, wszystkie lampy eksplodują w pobliżu jak zelektryzujesz wszystkich swoim wyglądem *Rzekł poważnie Tracyn, bujający się na jakimś elemencie ze statku o przeznaczeniu którego nie miał zielonego pojęcia*
Offline
Zin postanowił odłożyć jeszcze na chwilę swoje wyjście. Stwierdził, że to jeszcze nie czas, by się schlać jak świnia. Spojrzał na Brexa, później na Tracyna. Powtórzył tę operację kilkakrotnie i rzucił.
-Pierdolić fuzyjny. W tamtej szafce-Pozwolił sobie wskazać palcem.-jest taki zajebisty przecinak plazmowy. Nie poczułbyś jakbyśmy Ci jajka usmażyli.-Wyszczerzył zęby. Tang mógł przybywać, ale i tak modernizacji nie wybije Zinowi z głowy. Zobaczył na czym bujał się Tracyn. Po chwili spojrzał na silnik. Znowu na część, na której bujaj się.-Wiedziałem, że o czymś kurwa zapomniałem. Tracyn złaź z tego, bo to turbina jest! Szlag by to jasny trafił...cewka, elektromagnes...gdzie to jest? Przecież to tu.-Obejrzał się za siebie, odetchnął z ulgą.-Uff...całe szczęście. Jest. A tą uwagę zostaw dla siebie. Rancor ma ładniejszą paszczę od Ciebie.-Powiedział do niego i pokiwał głową.
Offline