Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Rebeliant
*Tym razem oczy generała zwęziły się, przymykane powiekami, jakby chciał powiedzieć ze za pyskowanie dobiera dopłatę. Ale nie powiedział. Obserwował Nemedisa, rzucił okiem na przyrządy. Troicie to go zaskakiwało, ale jednocześnie było miłą odmianą od krzyku, paniki i wyzwisk* Zawsze mogę go przesłać Imperium *mruknął w końcu, właściwie to prawie łagodnie, a jego wolna ręka poruszyła się pod peleryną, jakby się drapał, ale to oczywiście nonsens bo po co miałby się drapać skoro nie odczuwa swędzenia.* A jestem tu osobiście bo tak się składa… że jestem jednym z zarządzających Corhel’em… *pojawiła się druga ręka a w niej kawałek srebrnego metalu. Nacisk na stół zelżał, kiedy generał zawierzył na powrót własnym nogom, i łóżko Nemedisa wróciła do poprzedniego położenia. W chwile później cało się słyszeć cichy bok, a szkarłatne światło rozproszone w sterylnej szali wymalowało bok maski generała czerwienią* Czy twój przyjaciel już to widział? A Może ma podobny?
Offline
Admin - MG
Tak, zgadza się. Przesłac imperium. Swoją droga, ciekawe, czy dziadek palp ze swoim nowym dzieckiem szczęścia wiedzą o tym, że sam Generał Grevious wrócił do życia. Sądze, że byliby tym tak samo bardzo zainteresowani jak moim rachunkiem. A może nawet bardziej. *Sith znów oblizał się szybko.* No cóż... Jak widać, Corhel jest bardzo... Tajemniczą organizacją, która dba o to, aby za wiele osób się o tym nie dowiedziało. *Nemedis strzelił kościstymi palcami i wbił wzrok w metaliczny przedmiot, który wziął do ręki Generał. Uśmiechnął się nieprzyjemnie gdy Grievous uruchomił miecz. Jego miecz.* No cóż, grzebanie w cudzych rzeczach to całkiem dobry sposób na uzyskiwanie informacji... Sądze, że mój przyjaciel nie powinien być mieszany do tych spraw. Ale, jeśli tak bardzo Generałowi zależy, można go mu pokazać. Nie sądzę, aby coś zobaczył zważywszy na fakt, że jest niewidomy. *Quermianin oblizał szybko wargi.* Czy imperator wie o... Waszym małym ruchu oporu?
Offline
Rebeliant
będą *odparł na to generał, równie nie przejęty, widać i jego nie raz już straszyli podobnymi tekstami, wiec Nemedis nie powiedział nic nowego, a sam fakt, ze generał żył sobie pod nosem Imperium, i wyraźnie miał do powiedzenia sporo dawał do zrozumienia, ze jednak nie da się zdemaskować jednostce* Będą bardzo zainteresowani kiedy przyjdzie odpowiednia pora… *oderwawszy wzrok od miecza znowu skupił go na Nemeisie* zgaduje, ze chciałbyś tego dożyć. Razem ze swoim niewidomym przyjacielem któremu mógłbyś to opowiedzieć… *rzekł i… uderzyli śmiech tak potężny, ze niemal zatrzęsły się buteleczki na pulkach. Oczywiście zakończyło się to atakiem kaszlu, jednak było to autentyczne rozbawienie* Tak, wie, codziennie u mnie na herbacie jest i pyta kiedy go zaatakujemy bo już kupił sobie trumnę i nie chce żeby wyszła z mody
Offline
Admin - MG
*Nemedis pokręcił lekko głową. Nie lubił, gdy ktoś używał jako argumentu życia. Jego życia. Bardzo niecodzienna sytuacja...* Widzisz, Generale... Nawet gdybym mógł, nie mam w interesie współpracowania z Imperium. Tyle, że... Myślę, ze Generał jest na tyle doświadczoną istota aby wiedzieć, że kogoś takiego jak ja nie powinno się straszyć śmiercią. Nie da się. *Sith wykrzywił usta w grymasie, który miał być chyba uśmiechem.* Tak myślałem. Ale nie sądzę, aby ten dziadek był tak łatwym przeciwnikiem *Rozległ się cichy, zimny głos.*
Offline
Rebeliant
*uspokoił się szybko, ale głownie z powodu bólu, bo gdyby nie ściskało go za płuco, to śmiałby się jeszcze długo. Jednak nie, i może to i lepiej. Stanął prosto i zakręcił mieczem młynka, skupiony na wrażeniach estetycznych tej czynności* Domyślam się tego wszystkiego, o czym mówisz, to nawet nie jest takie trudne do domysłów. Domyślam się też innych rzeczy i rzeczywiście – straszenie ciebie nie jest najlepszym wyjściem, biorąc pod uwagę chociażby spokój monitorów. Ale ja z kolei wole straszyć śmiercią niż na przykład torturować przyjaciół, bo uważam to za Imperialne metody. *po trzecim kółku miecz zgasł i został schowany w wewnętrznej kieszeni peleryny. Wyciągnął rękę, by znowu się oprzeć, ale zaniechał. Zatknął a grzbiet, jakby chciał tym gestem powiedzieć, ze jest skłonny do czegoś w rodzaju wzajemnego szacunku, układu. Ustalili już ze nie lubią tego samego, a to w obecnych czasach było motorem napędowym do koalicji. Zadziwiające, jak wielu, i jak odmienne istoty potrafiło łączyć. Do tej pory generał zauważył, ze ma do dyspozycji istotę która wyraźnie lubi drogę dyplomacji i jest dobrym rozmówcą. Dobrym, nie znaczy ze łatwym. Zamilkł, jakby chciał się przekonać, co powie jeszcze. Ktoś w końcu powinien dotknąć sedna*
Offline
Admin - MG
*Sith uśmiechnął się.* Tak... Tortury nie są zbyt dobrą okolicznością do zawierania znajomości. *Stwierdził nadal patrząc na generała.* A więc, może czas się przedstawić, jak nakazuje kultura podczas zawarcia nowej znajomości. Nazywam się Nem A-dis Poof. Jestem Lordem Sith, a miecz który trzymasz w ręku pociął już wiele istot... *To była za to oznaka czegoś w rodzaju szacunku. Przedstawił się, podał swoje dokładne imię i nazwisko oraz pozycje. Chociaż, calkiem możliwe, że większość z tego Generał już znał. Nie o to jednak chodziło* I myślę, że możemy to dokładniej omówić... *Wyszeptał patrząc w oczy Generała, które przykuwały uwagę swym kolorem i głębią, obecnie już blaknących w porównaniu z dawnymi czasami.* Obawiam się, że jestem jedynym żyjącym Lordem. Oczywiście nie biore pod uwagę Darth Sidiousa i Vadera. Oni stoją poza tym wszystkim... Daleko im do jedi, jednak nie są też sithami. A i jedi i sithowie mają powody by ich nienawidzić, jak reszta galaktyki... *Zrobil krótką pauze, jakby się nad czymś zastanawiając.* Mogę stać się sojusznikiem Generała, jednak... Sojusznik, znaczy sojusznik. Nie podwładny. Sojusznik oznacza też pewne zasady, a nie tlyko współprace na zasadzie wspólnej pomocy, ale myślę, że Generał to wszystko doskonale zna i rozumie.
Offline
Rebeliant
*niemłode, zamglone przez bielmo oczy generała przymknęły się w tym charakterystycznym, kaleeshianskim rodzaju zadowolenia, jakby ktoś właśnie podrapał go po karku, a może lepiej: podrapałby, gdyby generał miał kark a nie kłębowisko drutów za kryzą okalająca szyję* Imię w rzeczy samej – pełne przesłania, ale jak mniemam, nie wierzysz w przeznaczenie. Otóż ja też nie. Qymeran jaj Sheelal, dawniej Grievous, w stopniu generała. Z sentymentu, bo już jak wiemy konfederacji nie ma, ale komu to przeszkadza *skinął głowę w lekki, zwyczajowym kaleeshianskim ukłonie* W istocie znam słowo sojusznik i bardzo wiele jego znaczeń i zależności od ras i frakcji, mógłbym napisać o tym doktorat, i myślę, ze wszystko będzie zależało od tego, co możemy sobie nawzajem zaoferować… póki co jednak bardziej w tej chwili interesuje mnie kwestia sithów… widzisz, Nemedisie *rzekł, jak każdy nie quermianin, skracając bezlitośnie i chyba nieświadomie to szlachetne imię do tego „Nemedisa”, bo to łatwiej wymówić* …sojuszniku mój, do ustalenia znaczenia potem, wpojono mi naprawdę sporo informacji, ale o Jedi. Organizacja, kodeksy, style, sposób myślenia, porządek szkolenia, a nawet życia codziennego. Niestety, Niestety niewiadomych przyczyn swoich sithowych tajemnic hrabia strzegł jak suka akk swojego gniazda i choć zawsze wiedziałem, ze sith sithowi nie równy, jak i jedi innemu jedi równym być nie musi, czy chociażby – generał generałowi to… jakby nie było – tym sukinsynem na górze, jest sith, inny niż ty. Nie istnieje miedzy wami braterstwo? Odniosłeś rany od miecza, dotychczas sądziłem, ze był to miecz jedi. Może nawet twojego przyjaciela. Ale nie był, to był miecz Wiadera, mam racje? *Tym Wiaderem na końcu zepsuł sobie całą mowę, ale jego powaga nie zdradziła żartu. On tak po prostu mówił. Z resztą nie od dziś wiadomo ze „kaleesh wie lepiej”*
Offline
Admin - MG
Darth Sidiousa jak i jego nowego ucznia nie uznaje za sithów. Sidious w dążeniu do zajmowanej dzisiaj pozycji zatracił się, porzucił dawne dziedzictwo. W jego i Vadera mniemaniu mogą przetrwać tylko oni, a wszystkie inne osoby wrażliwe na moc powinny umrzeć. Te rany zadał mi Vader... Masz racje. Jednak musisz wiedzieć, że ja także nie będe wyjawiał Ci wielu informacji. To jest inny świat, a w końcu, nie musisz znac motywów postępowania Darth Sidiousa... Nawet dla mnie jest to niejasne. Bo co on potem zrobi? Jeśli udało by mu się podprządkować wszystko i wszystkich, co potem? Nigdy nie doszedłem do tego, co jest jego rzeczywistym celem... Podejrzewam jednak, że on istnieje, że to nie jest przypadkowe. Sidious ma swój plan, który powoli realizuje. *Powiedział cicho, nadal patrząc na Zrozpaczonego.* Jednak, my musimy dokładniej omówić szczegóły naszej współpracy Generale.
Offline
Rebeliant
*Zadumał się nad tymi słowami, jednak nie trwało to długo* Wygląda na to, ze masz racje. Takie działanie jest dyktowane strachem, a sitowie, przynajmniej według teorii nie powinni go czuć. Motywy Sidiousa są zagadką, chociaż można je rozumieć w pewnym stopniu… *jeśli jest się przypartym do muru, otoczonym wrogami, którzy pełzają przed tobą, udając przyjaciół, a ty mimo wszystko w swojej zachłanności chcesz więcej, i więcej, boisz się, ale chcesz im wszystkim pokazać na co cie stać, i żeby patrzyli na ciebie ze strachem, bo szacunku już nigdy się nie dorobisz – odpowiedział w myślach. Chyba całkiem nieźle, jak na niemocowladnego starego cyborga rozumiał motywy Palpatine’a / Sidiousa.
Nie patrzył teraz na Nemedisa, wiec sith mógł sobie obejrzeć jego profil, wszystkie żyłki, druty, kable i łożyska w szyi, czyli wszystko to, co w czasie wojen klonów było estetycznie schowane w giętkiej rurze, teraz było to niepraktyczne – wielość zaworków świadczyła o tym, ze często coś tam się podłącza*
Współpracy… myślisz, ze w jakim stopniu jesteś w stanie… zrozumieć, przewidzieć działanie tego… sitha, bo w końcu coś macie wspólnego. wspólnego jakim stopniu potrafisz, wykorzystując swoją wiedze przedstawiać mi sposób jego myślenia. Obawiam się, ze chcę do ciebie więcej, niż chciałbyś mi ze spokojem sumienia powiedzieć. Ale ja nie będę żył wiecznie, Nemedisie. Żyje, bo tak wyszło. Chcę zemsty, tak. A potem chce zwyczajnie odejść… *I teraz zamglone oczy wróciły na rozmówce*
Offline
Admin - MG
*Sith przymrużył oczy obserwując rozmówce.* Rozumiem... Bo widzisz... Wydaje mi się, że władza w przypadku Darth Sidiousa to nie wszystko. On dązy do czegos większego, znacznie większego... Nieograniczonej mocy lub... Życia. Tak, podejrzewam, że on szuka sposobu na zycie wieczne, nieśmiertelność. Już teraz jest na tyle potęznym, że nie można go zabić przez pozbawienie go ciała. Nie tylko Jedi łączą się z mocą. Moc jest bezstronna, nie obchodzi ją czy jej użytkownik używa jasnej czy ciemnej strony. Jeśli sith jest potężny, kontroluje moc... Może powstać jako duch, lub zostać wchłoniętym przez jakiś wyjątkowy przedmiot, artefakt. Jest to o tyle niebezpieczne, że duch poteznego użytkownika może wpływać na świat materialny w przeciwieństwie do duchów Jedi. Może opanować inne ciała. Ja się jednak obawiam, że Sidiousowi to nie wystarczy. On szuka recepty na śmierć. *Sith oblizał usta robiąc krótką pauze.* Wszystko zepchnął na dalszy tor. On nie kontynuuje tradycji, wykorzystuje swoich uczniów tylko jako narzędzia do osiągnięcia celów. I gdy już osiągnie wszystko, co jest szczytem marzeń dla zwykłego człowieka... Gdy będzie miał już nieograniczoną władze, potęgę... Nie cofnie się przed niczym i prędzej czy później uda mu się zdobyć sposoby na kontrolowanie mocy i życia. Zdobędzie potężne artefakty, wyssie to, co mu może pomóc ze wszystkiego co będzie miał pod ręką. Nie będzie się martwił śmiercią kolejnych uczniów. Podejrzewam, że on nie chce tez skończyć na Darth Vaderze, będą następni. Jest wielkim zagrożeniem dla nas wszystkich. Podejrzewam jednak, że ciebie tak jak i mnie nie obchodzi dobro galaktyki. Raczej chodzi o to, aby nie dać Sidiousowi tej satysfakcji, aby nie pozwolić mu na zgromadzenie takiej potęgi.
Offline
Rebeliant
*Patrzył na Nemedisa, i widać było, ze gdyby te wszystkie monitory było podłączone do niego, to po środku twej wypowiedzi puls i ciśnienie miałby podwyższone, a pod koniec pewnie by się porzygał. Tak wyglądał i właściwie to tak było. Generałowi zrobiło się od tego niedobrze, takie dziwne, odpychające, napawające go obrzydzeniem odczucie. Kiedy Nemedis skończył, generał stwierdził, ze usłyszał opowieść z jakiej ś chorej legendy i… ze stoi o półtora kroku dalej. Nie zreflektował się i nie wrócił na swoje miejsce, nie odezwał się też od razu, tylko jeszcze długo, długi zastanawiał się nad tym, co usłyszał. Nemedis mógł sobie wyobrazić co myśli o tym wszystkim istota, która wierzy w bogów, a wszyscy kaleeshianie wierzyli. W końcu jednak się odezwał* na podstawie tego co mówisz to chyba jestem skłonny zacząć się przejmować *rzucił krótko, ale nie była to myśl zbyt głęboka. Ot tak, żeby się odezwać,. Generał dalej milczał, malował sciany swoim spojrzeniem, oddychał wolno, świszcząco. Chyba nie znał żadnych sposobów walki z duszą.* Trzeba będzie w takim razie… odciąć grzybnie od pożywki… *mruknął. Od kilkunastu minut byli tu tylko sami, cała załoga medyczna wyszła, bo znali generała i wiedzieli ze w pewnym momencie może nagle zacząć brutalnie oczyszczać obiekt. Ale teraz nie musiał, i był równie spokojny co pobudzony*
Offline
Admin - MG
Owszem, należy się przejmować. Oznacza to, że nie wystarczy go po prostu zabić. Będą potrzebny człowiek silny mocą, a najlepiej więcej takich, wtedy będzie większa szansa... Po prostu trzeba go odciąć od mocy krótko przed śmeircią, tak, aby zginął raz na zawsze. W takim wypadku przydadzą się rożne artefakty, w końcu, jak wiemy, nasz dziadzio jest dość potężną istotą. Dobrze by było, żeby wtedy był już słaby. *Stwierdził cicho, patrząc na ściane przed sobą.* Nie moge dokładnie teraz wszystkiego okreslić... Jednak, Sidious jest bardzo potęznym przeciwnikiem, nie zawaha się przed niczym. Będzie potrzeba czegoś więcej niż blasterów... Będę mógł się tego podjąć, ale sam nie dam rady. Będą potrzebni ci Jedi, jeśli chcesz uśmiercić Sidiousa. Moge z nimi porozmawiać... Bywam przekonujący.
Offline
Rebeliant
*Nie musial myśleć długo, by okazało się, ze jednak objął słuszna drogę, bo poszukiwanie Jedi dobiegło konca. Już wiedział, gdzie są. Ale nie wyśle tam sitha. Nie, nie tego, jest zbyt cenny* Jedi staną po naszej stronie szybciej niż się tego spodziewają, mój sojuszniku, o to już zadbałem i jest to kwestią dni, niemniej, to istoty płochliwe, delikatne, lepiej nie straszyć go dwoma potworami, wystarczy jeden… rozważał bym natomiast… *odszedł od stołu, by przyjrzeć się butelkom lekami na półeczce, jakby bardzo do zainteresowały. Wyciągnąwszy durastalowa łapę brał każdą z nich za główkę i ustawiał etykieta do siebie* Wysilenie się w innym kierunku – przydałoby się zabezpieczyć pare artefaktów i holocornów… *kiedy ostatnia buteleczka stanęła twarzą do Qymaena, ten odwrócił się do Nemedisa. Stał dalej, ale już przyzwyczaił się do tego głosu, i rozumiał każde słowo* Masz dane o jakichś?
Offline
Admin - MG
Jestem w posiadaniu jednego artefaktu. Więcej jest na korriban, w miejscach pochówku starożytnych wielkich mrocznych lordów. Ale to bardzo niebezpieczne miejsce. Jedi mają też pokaźny skład holocronów. Kiedyś zbierali i niszczyli artefakty i holocrony sithów bojąc się ich potęgi, ale podejrzewam, że część z nich się zachowała. Do tego mają troche własnych. Wiem też o bardzo dużym archiwum na Telos... Podejrzewam, że ściągnęło to sporo wyznawców ciemnej strony w to miejsce. Jest jeszcze Malachor V... Grób Jedi. Mieściło się tam wiele potężnych świątyń i artefaktów Jedi, a także Akademia Jedi - Akademia Trayus. Potem była akademia sith... Planeta została w praktyce zniszczona, ale była źródłem wielkiej mocy. W okolicy pląta się jeszcze sporo odpadów, a przygotowane przedmioty można tam napełniać mocą. To planeta bardzo silna ciemną stroną... Okropieństwa, które się tam wydarzyły sa ogromne. *Mówił nie poruszająć się, nadal patrząc w ściene przed sobą.*
Offline
Rebeliant
*Generał zastygł w bezruchu, z rękami zatkniętymi za grzbiet, i słuchał, samemu dla odmiany patrząc w podłogę lub na swoją pazurzastą stopę, albo po prostu zamykał oczy* Jak mniemam, nie każdy może sobie ot tak wejść do tego grobowca, i zabrać ów przedmiot. Jakich może szukać… naturalnie tych, które mówią o kontroli nad Mocą, przeczeniu praw fizycznych i biologicznych, lub tez, jak kto woli – wybijaniu się z tych ograniczeń doczesnych… odcięcie tych korzonków będzie najbardziej dla grzybni bolesna… *podniósł głowę i spojrzał na Nemedisa. Chyba już ustaliła się miedzy nimi zależność i jak widać – nie była to zależność – wódz o podwładny. Nie był już Grievousem, Był Qymaenem, a fenomen Qymaena polegał na tym, ze miał nad Grievousem władzę i mógł współpracować bardzo gładko* Jak się na to upatrujesz?
Offline