Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dzieciak
*Zabawa to gra wyobraźni, dowód na obecność czystej duszy, zdystansowanie się, odkrycie w sobie dziecka. Pierwotnego pierwiastka Mocy rzec można. Oczywiście Malkit tego nie wiedział. Wstrzymał oddech podczas całej operacji, a kiedy Nash wykonał swój ruch, on zacisnął silnie wejście do plecaczka. Zadrżał. Patrząc Nashowi w oczy pochylił się powoli nad plecaczkiem, odchylił rąbek, i kładąc łeb czaszką na podłodze, zajrzał. Momentalnie łeb zadarł*
Jest! *wyszeptał*
Offline
Nash spojrzał na Malkita jakby z niedowierzaniem. Czyżby udało im się pochwycić to jakże ruchliwe zwierzątko? Kiedy Malkit sprawdził zawartość plecaczka Nash siedział wyprostowany w oczekiwaniu no to jaki jest efekt ich polowania. Kiedy usłyszał, że kukutuć jest w środku, rozluźnił się i oparł się dłońmi na kolanach i pochylił nieco do przodu.
-Naprawdę? Udało się? -pytał z niedowierzaniem. -Ciężko było nicponia złapać. -dodał.
Offline
Padawan
Owszem, racja. Jednak Taken już trochę w życiu przeszedł i wiele widział, jego duch się mimowolnie zabrudził, gdy brodził w bagnie tego świata, przez co ucierpiał ten pierwiastek dziecka w nim. Ciężko by było go chyba znowu przywrócić światu a do tego trzeba i czasu, i chęci. A tego niestety brak było. Stał się Taken zbyt dorosły.
- No to ja wam nie będę przeszkadzać i idę wypoczywać. Bywajcie
Nie chciał im psuć zabawy więc po cichu sobie wyszedł, uśmiechając się lekko.
Offline
Dzieciak
*zaciskał mocno łapkami ten wylot plecaka, w srodku rozgniewany kukutuć wydzierał się niesłyszalnymi dzwiękami. A Malkit? Westchnął tak, jakby mu życie darowano*
O jejut, takiego kukutucia to ja jak żyje – nie widziałem! *doprawdy długi był to okres – 5 lat standardowych. Na Takena nie zwrócił uwagi. Niech idzie dziad stary jak się bawić nie umie! W przedszkolu zjedliby go żywcem!*
Ostatnio edytowany przez Malkit (2011-02-06 21:33:31)
Offline
-Niech Moc będzie z Tobą Takenie. -pożegnał przyjaciela i wrócił do rozmowy z Malkitem. -Rzeczywiście kukutuć to niesforny. Będziesz musiał go dobrze plinować. -dodał. -Gdzie go będziesz teraz trzymał?
Offline
Dzieciak
O jejut *Sapnął głosno, i podniósł się do zwierzecego, podpartego siadu*
To jest większy problem. Szeba zbudować klatkę. Bo ja nie wyobrażam, ale naprawde, Nash – ja po prostu nie wyobrażam takiego kukutucia trzymać w szafce! A jak urodzi dzieci to w ogóle! Masakra! *A gestykulował przy tym tak, jak by to był naprawde wielki problem*
Offline
I zaraz na myśl przyszedł mu Shalass ale nie wiedział gdzie on się teraz znajduje. Prawdopodobnie jest na Widmie i mały też tam trafi.
-Hmm na Widmie spotkałem pewnego Selkathańskiego inżyniera, wydawał się być dobry z tym co robi. Pewnie taką klatkę dla Ciebie zrobi. -powiedział. -A na razie mogę dać Ci moją metalową puszkę, w prawdzie nie za duża, ale do momentu kiedy nie znajdziesz klatki będzie odpowiednia. Ma mocne zatrzaski. -powiedział i zaczął szperać w niewielkiej garderobie.
Offline
Dzieciak
O, dobra! *zareagował entuzjastycznie, stawiając uszek wysoko, az się grzywka po łbie rozsypała*
A mogę go u ciebie zostawić na noc? Bo ja już nie mogę - ciągle go pilnowac, zmęczyłem się ja! To jest straszny kukutuć!
Offline
-Pewnie. Zrobię w skrzynce kilka otworków by mógł oddychać i przechowam go dla Ciebie. -powiedział. Sam też był zmęczony, ale mógł dla Malkita to zrobić. Chyba nie powinno być problemów by zająć się tym niesfornym zwierzątkiem.
-Ale będziesz musiał mi zostawić trochę jedzonka do niego. -dodał.
Offline
Dzieciak
Uuuuuuh, dziękuje… *Malkit z ulga uwiesił się na Nashowym ramieniu – jeśli ten siedział, a jak stał – to na nodze*
Bo ja juszsz niewytrzymywuje… ja wyśle do ciebie Dżonego z mutuciami albo sam przyjdę. Ale tylko ty ich nie jedz!
Offline
Nash roześmiał się i odruchowo sam przytulił Malkita.
-Spokojnie nie będę ich jadł. Wystarczyło, że opowiedziałeś mi o Twoim wujku. -powiedział -Będę się od mutuci trzymał z daleka. -dodał i znów się roześmiał kiedy wspomniał perypetie Grubego Wujka. Nash przygotował skrzynkę, zrobił w niej kilka otworków, włożył tak kukutucia i zapiął zatrzaski.
-No, tutaj będzie bezpieczny. -dowiedział i postukał szybko ale delikatnie palcami po powierzchni skrzynki.
Offline
Dzieciak
*Przytulony Malkit sflaczał na Nashu jak jakaś wielka zabawka, pomrukując przy tym rozkosznie, przyjaźnie. Później obserwowal jak Nash robi klatkę, czujny, naprężony, gotów łapać uciekającego kukutucia, jednak udało się bez ucieczki. Na koniec zarzucił łebkiem radosnie*
Dobra, to ja ide, musze wyhodowac kilka mutuciów zanim je Dżony przyniesie. No to pa! *I w miejscu się odwróciwszy ruszył galopem na drzwi. Nie odbił się, tylko skoczył na kontrolkę, a kiedy się otworzyły, wybiegł. Jeszcze ze dwie minuty słychać było jego wrzask*
Offline