Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mroczny Jedi
*No, to teraz przynajmniej w stu procentach był pewien, że wszystkie istoty będące w cochrelu zostały już pozbierane w liczbie sztuk jeden, w postaci Darvena. Tyle tylko mu wiedzieć pozostało. Generał zwykle zdający się być spokojnym, coś drażliwy się stał podczas tej całej rozmowy. A może to i sam zabrak coś przypadkiem zasugerował co Qymaena wkurwiło,mówiąc wprost. No nic, drażnić więcej go nie będzie bo nie chciał by być obiektem który sprawił, że generałowi iskry "uszami" pójdą z nerwów. Komentarza Dżonego nie skomentował, jedynie skinął głową Generałowi mówiąc krótko* Przepraszam w takim razie. Idę sprawdzić czy aby nie jestem w hangarze. *I odwrócił się plecami do generała z zamiarem opuszczenia mostka nie chcąc dłużej drażnić staruszka. Bądź co bądź, ale Qymaen swoje lata raczej już miał.*
Offline
Rebeliant
*No zdecydowanie miał, bo gdyby nie miał to może by się tak nie wkurzył, co najwyżej tylko łeb urwał jak za wojen klonów. Teraz jakby nie było troche inny generał to był. I drażliwy – owszem, a Aru dobrą decyzje podjął. Generał zignorował droida, co by ten tez za swoim przyjaciele poszedł*
Offline
*Tego dnia spokój na mostku zostanie z pewnością nieco naruszony, gdyż nagle, nie wiadomo dlaczego i skąd rozległ się cichy dźwięk zwiastujący nadchodzące połączenie holonetowe na szyfrowanym kanale o wysokiej jakości zabezpieczeniach. Ten ktoś, kto chce rozmawiać z kimś z Widma II zapewne ma jakąś ważną sprawę, skoro tyle poświęca na to, by rozmowy nikt nie wykrył i nie przechwycił. Może to wywołać pewna konsternację u osób przebywających na mostku. Chyba, że zostali uprzedzeniu o możliwej rozmowie...
Offline
Rebeliant
*Rzec by można z pełna stanowczością ze generałowi się z tego zbytku jak to mądre istoty mówią „w dupie poprzewracało”. Poukładał dyski pamięci na jednym miejscu, po czym kilka razy przedefiladował za plecami pracowników i nic im nie zrobił. Wyraźnie szukał czegoś do roboty, lub tez – próbował sobie cos przypomnieć. Tak, zdecydowanie. A że generał to generał – raczej nikogo nie zapyta. I wkrótce miało się okazać, o co chodzi. *
Generale, odbieram szyfrowane połączenie z nieznanych koordynatów
*zameldował nagle nemoidianski łącznościowiec, na co generale areagował natychmiastową teleportacką z końca mostka w niebezpiecznie bliskie okolice jego fotela*
Co?
*Nemoidianin okręcił się w fotelu i zaczął, głośno i wyraźnie, z wyrazistą grą warg*
Odbieram szyfrowane połączenie…
*Generał warknął. Zdarzało się, ze czegos nie dosłyszał, ale tym razem chyba nie o to chodziło*
Zamknij się, idioto! Wezwać Avę!
*nie spodziewałem się ich tak szybko – pomyślał. To dobrze świadczyło o tej drugiej stronie. O nich – trochę mniej. W każdym razie czas oczekiwania oszacował według siebie i cochrelowców*
Avy nie ma na statku, panie generale…
*No tak…
Przekaz czekał na odebranie, a generał myślał gorączkowo. Pierwsza myśl: Windu. Druga myśl: nie, przecież on nie żyje, nie można tak przyszłego sojusznika na wstępie straszyć… Kolejna propozycja: ten zabrak, ale niieee, już lepiej droideka*
No dobram to ty będziesz gadał. Usiadź prosto i wyglądaj inteligentnie. Żadnego „eeee” *Durastalowa łapa chwyciła nemoidianina za łeb, przekręciła jak trzeba, druga szponiasta dłon poprawiła mu kołnierz*
Prosto usiadź. O tak… dyplomatą jesteś, pamiętaj…
*Nemoidianin zaczął różowieć. Generał poprawił mu jeszcze tylko czapkę i stuknął „odbierz”.
Nadawca połączenia zobaczył około 25cio letniego nemoidianina, najpewniej młodszego oficera, dość poważnego, ubranego schludnie, siedzącego superprosto i ogólnie sprawiającego dobre wrażenie wzrokowe*
Offline
*No i połączenie zostało nawiązane i holograficzny odbiornik ożył, wypluwając z siebie jasnoniebieską, półprzezroczystą poświatę, która po kilku sekundach ukształtowała się w sylwetkę młodej, dwudziestoparoletniej kobiety, wyglądającej na ludzką, bo nie można było dostrzec takiej drobnej różnicy jak niebieski kolor skóry czy delikatne piórka zamiast włosów. Jej twarz nie zdradziła oznak zdziwienia widząc nemoidianina, zapewne spodziewała się kogoś takiego. A gdy już połączenie się ustabilizowało to w końcu odezwała się, a głos miała spokojny, choć zauważalnie formalny, żadnych miłych i sympatycznych tonów.* Witam serdecznie, jestem kapitan Teona Sall, przedstawicielka Przymierza. Miałam się skontaktować z przedstawicielem korporacji "Cochrel" w sprawie ewentualnych negocjacji. *Jej głos popłynął po mostku a jej nienaganna wyprostowana sylwetka nawet nie drgnęła. Miała na sobie jakiś nieznany mundur oficerski, bardzo schludny i pasujący do niej, tyle, że nie można było rozpoznać kolorów*
Offline
Rebeliant
*Nemoidianin wyglądał bardzo inteligentnie, bo czując na sobie ćwiartujące żywcem spojrzenie generała po prostu dostał paraliżu i zrobienie czegoś głupiego było w tym wypadku niemożliwe.
Kobieta się przedstawiła, przedstawiła sprawę. No to… co ja teraz mówię? Generał chyba nie sądził, ze ma takiego mądrego łącznościowca. Chwila zastanowienia i nemoidianin się odezwał* Tu Statek Widmo II korporacji. Witamy pani kapitan. Bardzo się cieszymy ze postanowiła się Pani z nami spoktaktować *nie zaryzykował spojrzenia w bok, gdzie, poza zasięgiem kamery czuwał generał, zerkający teraz na kobietę z transmisji* Jest pani zdecydowana na odwiedzenie nas na naszym statku?
*Generał przewalił oczami.*
Ta… *mruknął cicho, tak by kamera nie podsłuchała* Powiedz jeszcze ze będziemy mieć pączki… *westchnął. Nemoidianin posłał mu szybkie spojrzenie, a na jego twarzy pojawiło się wahanie. I wtem wrócił do przekazu* Będziemy mieć pączki! *I uśmiechnął się szeroko*
Offline
*Odczekała kilka chwil, dając skończyć nemoidianowi, który wyglądał całkiem inteligentnie, ale jak wiadomo czasami pozory mogą mylić. Póki co nie zdradzał się jakimś głupkowatym zachowaniem, ale na wspomnienie o pączkach to się aż uśmiechnęła, bo wzięła to za żarcik, by rozładować napiętą sytuację, więc i ona się nieco odprężyła i jej postawa nie była już tak nienaganna* Cóż, myślę, że nie będzie to stanowić problemu, jednak mój zwierzchnik nalegał, by dla ochrony znalazł się w pobliżu nasz okręt. Rozumie pan, względy ostrożności... a paczka chętnie zjem podczas rozmów *Lekko mrugnęła porozumiewawczo, nieświadoma, że obok jej rozmówcy znajduje się Generał Grievous, który faktycznie kierował wszystkimi sprawami wojskowymi korporacji i który budził u niej lęk i trwogę ze względu na niedawne Wojny Klonów...*
Offline
Rebeliant
*Sam generał niegdyś Grievous, obecnie przedstawiający się innym mianem rzeczywiście był, kierował, i nie był zbyt zadowolony kiedy usłyszał o pączkach, ale na szczęście druga strona miała dobry dzień, albo lubiła słodycze. Namoidianin zerknął na generała. Generał skinął głową, na znak: tak, zgadzamy się*
Oczywiście rozumiemy wasze położenie i nie mamy zastrzeżeń. Jak bym… pierwszy raz wszedł na ten okręt to tez bym się bał… *kolejna mądra uwaga pana podoficera łączności. Aż generał pięścią pogroził. To chyba oznacza by kreatywność ograniczyć. Uśmiechnął się wiec*
Offline
*To dyskretne zerkanie w bok nie zostało niezauważone i Teona domyśliła się ,ze tam jest ktoś jeszcze, kto na razie nie chce się ujawniać, a to było trochę podejrzane, ale skoro się zgadzają to chyba nie mają złych intencji. A gdy nemoidianin stwierdził, że też by się bał to niezauważalnie zmarszczyła brwi i wygięła leciutko usta* Względy ostrożności, panie...? *Cóż, z wrażenia to on chyba zapomniał się przedstawić, więc chciała się dowiedzieć, jak się do niego zwracać. Poza tym wydawało jej się, że ten nemoidianin to nie ma chyba doświadczenia jeśli chodzi o negocjacje i dyplomację. Biedak...*
Offline
Rebeliant
Addik Me’krry, jestem tu podoficerem łączności. Dowódca niestety nie może podejść… *postawił na szczerość, bo za to generał nie może go ukarać. W końcu mówi jak jest. Mniej więcej, bo technicznie generał mógł podejść. * nasz statek jest bardzo dobrze chroniony, na jego pokładzie nic nie zagrozi waszym ludziom, proszę pani
Offline
Miło mi. Proszę o wybaczenie, ale tak też myślałam, że nie jest pan dypomatą, ale to nie szkodzi. *Uśmiechnęła się lekko, pocieszajaco, bo jednak załatwianie spraw dyplomatycznych to ciężki kawałek chleba i trzeba bardzo uważac, by nie urazić drugiej strony. To często przypominało taniec, gdy dwójka partnerów dopiero się poznaje i zaczyna tańczyć jeden układ nie znając do końca kroków* Rozumiem. Chciałam jeszcze poruszyć kwestię straży przybocznej. Na ilu członków mojej ochrony jesteście sobie w stanie pozwolić? *To była też ważna kwestia, wszystko się liczyło. Nie chodzi tu też o brak zaufania a jedynie o przezorność. Zawsze na jakieś ważne negocjacje udawali się również członkowie ochrony*
Offline
Rebeliant
Nie… *odparł szczerze nemoidianin* Ale jak pani będzie, to będzie! *zapewnił z przekonaniem. Kiedy zapytała o straż przyboczną, to spojrzał na generała. Odpowiedź w liczbie była zawsze taka… niedostateczna. Powinien to rozegrać innymi słowami” żeby sie [ani czuła bezpiecznie, lub inny zwrot. Ile by nie wprowadzili, tyle by było, Widmo ma tyle droidów ze poradziłoby w razie ewentualnego odwrócenia planów. Pokazał wiec generał na palcach*
cztery? *odparł trochę głupawo. Generalnie cochrelowskie obstawy liczyły trzy osoby/droidy lub osoby i droidy* No chyba że pani ma inne propozycje, bo nasz statek jest duży i wszyscy się zmieszczą na pewno… *Gdzieś za plecami niewydarzonego dyplomaty geonosjanie zaczęli chichotać. Generał w myślach już dwunasty raz liczył do dziesięciu…*
Offline
To dobrze... *Skwitowała to cicho, bo dyplomata z prawdziwego zdarzenia się na prawdę przyda, bo takie rozmowy to do najłatwiejszych nie należą. Obserwowała przy tym cały czas nemoidianina, zastanawiajac się z kim się on tam konsultuje, ale nie mogła zapytać, więc ciągnęła to dalej* Myślę, że cztery osoby wystarczą, chyba, że zajdzie drobna zmiana, to wtedy odpowiednio wcześniej poinformuję. Przesyłam również krótką notkę z wszystkimi potrzebnymi danymi, by nie było nieporozumień *I w tym momencie łącznościowiec został poinformowany o dostarczeniu wiadomości. Zawierała ona podstawowe dane o jednostce, którą przybędą, składzie delegacji oraz skrótową wersję tematów rozmów jak i innych dyplomatycznych wymogów.*
Offline
Rebeliant
*Generał pozwolil, by dyplomata za dyche nacisnął „odbierz” sam. Jakby tam jeszcze ktos zaczał łapy pchac to dopiero by wyglądało. Cyborg machnął ręką do geonosjan w takim niemym „zamknąć się”. Jemu z kolei bardziej się płakać chciało niż smiać w tej sytuacji* dobrze *skwitował ruchem głowy* będzie wszystko przygotowane
Offline