Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#31 2010-08-05 21:03:03

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

*nie było proste, ale wymagało właśnie rozmowy, jako takiego dogadania się, pierwsze kroki na tworzenie wartościowego szwadronu. Okazało się, ze robią to całkiem sprytnie. 7-8-9, potem odezwał się do nich szyk 1-3-5 (dwójka i czwórka zostały odwołane). Miedzy nich wepchała się szóstka, dalej tez się jakoś szybko pozbierali i wyszedł im rozlazły i potwornie krzywy szyk, ale w końcu i prędkość jakoś ujednolicili, lecąc na około 65% wydajności czyli dość wolno. Długo musieli czekać na reakcję dowódcy. w  koncu usłyszeli*
Dobrze. Teraz lądować, kolejność z szyku. Przejść na silniki manewrowe w chwili otrzymania sygnału, nie chcecie porozbijać myśliwców, wierzcie mi…


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#32 2010-08-05 21:35:03

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Westchnął lekko na myśl o opuszczeniu zabawki. Zawrócił w tył posłusznie, kiedy zaczął zbliżać się do hangaru, okazał się, że musi poczekać, bo siódemka dopiero "parkowała". Przesunął ster zawracając przez lewą burtę, po czym zbliżając się do hangaru przełączył (będąc w bezpiecznej odległości) na silniki manewrowe, lekko odpychając w tył, żeby TIE zwolnił. Dmuchnął kilka razy w górę, aby nie zahaczyć o podłogę, ale też nie o sufit. Zanurzył się w hangarze, starając się w miarę delikatnie postawić maszynę. Ale cóż tu wymagać od latającego pierwszy raz taką maszynką? Wyszło jak wyszło, nie uszkodził niczego  Odpiął siatkę, i zdjął maskę z twarzy, nieco z ulgą oddychając chłodnym powietrzem. I przecierając rękoma twarz. Otworzył właz i wynurzył się z niego rozglądając na boki.

Offline

 

#33 2010-08-05 21:39:52

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

*Reszta wychodziła powoli. Wszyscy mieli mokre włosy, czerwone twarze z wypiekami od emocji. Wychodzili z dziwnymi minami, na ugiętych nogach. Emocje. Wszystkim się podobało, ale jakoś nikt nie mógł wydusić konkretnego zdania. Oficer stał prosto i śmiał się cicho, ale serdecznie*
Nie było źle, naprawdę. Osy spisywały się gorzej. Mysle, ze jeszcze kilka lotów i się z nimi naprawdę dogadacie. a  teraz możecie się rozejść


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#34 2011-08-20 12:45:04

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Monroe stał wyprostowany na tle rampy promu typu Lambda. Pilot już zdążył podziwiać piękną maszynę, zbadać ją dokładnie, a teraz czekał. W tym czasie miał możliwość do rozmyślania, wygładził oficjalny, imperialny mundur. Na stacji Capricorn spędził masę czasu, którego zbyt dobrze nie będzie wspominać. Po ucieczce z tajemniczego statku, został uznany za dezertera i szpiega, uważano, że zindoktrynowali go Jedi. Dużo czasu spędził będąc przesłuchiwany, jeszcze więcej będąc... motywowanym to powiedzenia prawdy. Tac powiedział większość, że spotkał buntowników, że próbował z nimi walczyć, ale nie miał szans, że traktowali go potwornie... Nie był głupi, dobrze wiedział co by go czekało, gdyby powiedział całą prawdę np. o tym, jak mistrz Hakon pomógł mu wyjść z nałogu. W obliczu wdzięczności do grupy poznanej w niedoli, nie wydał wszystkich informacji na ich temat, pojawiali się w jego historii jako bezimienni oprawcy, ED'a w ogóle pominął, w końcu nikt i tak by nie uwierzył od razu w ogromną maszynę bojową - egzekutora. W końcu po połączeniu faktów, po wstrzykiwaniu odpowiedniej ilości toksyn w jego żyły, po zbadaniu systemu łączności z jego statku orzeczono, że faktycznie został porwany. Oczywiście Tac mógłby nie wracać, mógł oszczędzić sobie całego bólu... Ale raczej nie był typem osoby gotowej do uciekania przed Imperialnymi, wciąż jeszcze zostało w nim dużo lojalności wobec tych wszystkich zjednoczonych planet pod jednym sztandarem Imperatora. Życie uciekiniera nie było dla niego, buntownikiem też nie był... Może gdyby spędził więcej czasu na poznaniu ludzi z Cochrelu i Jedi, ale niestety. Teraz kiedy w końcu został uwolniony z "sekcji naukowej",  miał wrócić na służbę. Nie do starych, dobrych myśliwców TIE, a jako pilot jakiejś szychy. Nie wiedział dokładnie jeszcze o kogo chodzi i co przyjdzie mu robić. Wątpił także, żeby to była do końca nagroda, pewnie nie ufają mu na tyle, żeby dopuszczać go do głównego rdzenia floty, żeby wrzucić go między innych pilotów.

Offline

 

#35 2011-08-20 13:22:32

 Orion

Inkwizytor

Zarejestrowany: 2011-08-07

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Po dłużącej się chwili, jakby znikąd, na rampie obok pilota pojawił się średniego wzrostu mężczyzna. Miał na sobie ciemną odzież i coś w stylu lekkiego pancerza, wraz z na to wszystko narzuconym karmazynowym płaszczem. Miał bladą karnację, zaczesane w tył ciemne włosy, zmrużone szare oczy. Przy pasie, jak można było zauważyć, kołysała mu się rękojeść miecza świetlnego. Wszystko było więc jasne - inkwizytor.

Orion, bo on to był właśnie, stanął w pewnej odległości od pilota, uważnie mu się przyglądając. A więc to był jego nowy podwładny. Oczywiście, jak o każdym z kim miało przyjść mu się zadawać, zasięgnął o nim trochę informacji. Tac Monroe, oskarżony o dezercję, przynajmniej oficjalnie uniewinniony. W zasadzie cudem było, iż się z tego wszystkiego wygrzebał, zanim niezwykle chybkie sądy wojskowe ostatecznie dobrały się mu do skóry. Albo był cholernym szczęściarzem, albo miano wobec niego jakieś plany. Być może, to całkiem prawdopodobne, że nawet chodziło o to drugie. Orion miał dostęp do jego zeznań, zresztą przez pewien czas istniała nawet alternatywa, że sam je będzie wymuszać. Zarzucono jednak taką opcję, gdyż tradycyjne metody zadziałały. Tak, czy inaczej - Monroe miał kontakty z Jedi. A to zawsze przykuwało uwagę Imperium, bez względu na to jak one wyglądały i jak się zakończyły. Jeśli jednak coś tak naprawdę interesowało inkwizytora, to przede wszystkim to, jaki ON miał mieć w tych planach udział? Oczywiście, póki co, nie wtajemniczono go w nic szczególnego, poza mglistymi instrukcjami. Wiadomo. Te gierki polityczne wśród wyższych stopni zobowiązywały do trzymania planów w sekrecie. Ale jak trzeba to trzeba. Byleby to tylko nie sprowadziło to na głowę Oriona żadnych większych problemów.
Wypadało chyba się przedstawić i to bez zbędnego owijania w bawełnę. Szkoda. Lubił podpuszczać i podjudzać innych, od kiedy na dobre zagłębił się w Ciemnej Stronie, dostrzegł w tym źródło niezwykłej słodyczy i satysfakcji. Ale cóż... Służba, nie drużba.
- Tac Monroe, jak mniemam? - zaczął beznamiętnym głosem, po czym ciągnął dalej, nie czekając na odpowiedź. - Jestem Orion, tak możesz się do mnie zwracać, a więcej informacji ci niepotrzebne. Mówiąc krótko - od teraz jesteś pod moją komendą.

Offline

 

#36 2011-08-20 13:40:19

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Tac popatrzył na Inkwizytora, oczywiście pierwsze co dostrzegł to miecz świetlny i aż mu się lekko zakręciło w głowie, bo pierwsze co łączył z mieczem świetlnym i imperium to Lord Vader, ale zaraz też ochłonął. Więc to jeden z tych co polują na Jedi. Monroe drgnął lekko, znał ich bardziej z opowieści, słyszał, że są jednymi z najlepszych ludzi Nowego Ładu... może najlepszymi. U pilota pojawiła się teraz obawa, że uznano iż w jakiś sposób on, nic nie znaczący pionek w tej wielkiej maszynie, może pomóc łowcy Jedi. Oczywiście z zewnątrz nie dał nic po sobie poznać, tylko wyprostował się automatycznie i zasalutował. - Tak jest. - odpowiedział bezbarwnym, żołnierskim tonem. Nie spotkał się wcześniej z Inkwizytorem i nie wiedział, czy się im salutuje, ale doświadczenie mówi: lepiej zasalutować niż nie zasalutować. Uniósł lekko, niemal niedostrzegalnie brew na informację, że informacje mu nie potrzebne. - Rozumiem, zakładam, że mam sterować tym promem? - zapytał patrząc na twarz mrocznego.

Offline

 

#37 2011-08-20 14:02:05

 Orion

Inkwizytor

Zarejestrowany: 2011-08-07

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Orion niedbale skinął ręką na znak, iż nie wymaga salutowania, ani pokazowego prężenia klatki piersiowej przed jego obliczem. Ceremoniał nużył go, niezależnie czy chodziło o praktyki Jedi, czy też o wojskową dyscyplina.  Za bardzo to wszystko sztywne.
- Zgadza się. - lekko skinął głową w odpowiedzi na pytanie pilota, bo cóż innego miał zrobić, skoro właśnie o to chodziło. - Na dobry, mam nadzieję, początek udamy się na Alderaan. - ciągnął dalej, również patrząc rozmówcy prosto w twarz. Zabawne. Był przyzwyczajony do tego, iż zależnie od zajmowanego stanowiska, wszyscy albo spuszczali przed nim wzrok w dół, albo wręcz przeciwnie, dumnie zadzierali nos w poczuciu wyższości. Wbrew wszystkiemu, całkiem przyjemną odmianą było spotkać kogoś, kogo spojrzenie nie błąka się po czubkach butów. - Domyślam się iż wiesz wszystko co potrzebne, by móc tam bezproblemowo dotrzeć, w końcu swoje przesłużyłeś?

Offline

 

#38 2011-08-20 14:26:26

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Monroe patrzył prosto na Oriona, kiedyś chyba też należał do tych, którzy unikali wzroku dowódcy, ale ostatnio coś w nim się zmieniło. Teraz był zdecydowany, zwarty i gotowy. Zrozumiał, że obędzie się bez salutowania, co było dla niego wspaniałą nowiną. Pilot więc przyjął zwykłą postawę i zatknął kciuki za kieszenie ciemnego munduru. - Oczywiście, Alderaan, to całkiem blisko. Mam powiadomić nasz lokalny posterunek że przybędziemy? Mają się czegoś spodziewać, przygotować? - zapytał rzeczowym tonem, wchodząc po rampie oficerskim krokiem(powoli). Wyglądał na kogoś, kto mimo niezbyt długiej służby czuł się idealnie w tym klimacie.  Latanie TIE fighterami było najbardziej ryzykownym działaniem we flocie, widać ten czas który tam spędził zahartował go, bo jego twarz nie pokazywała śladów jakichkolwiek obaw.

Offline

 

#39 2011-08-20 15:09:30

 Orion

Inkwizytor

Zarejestrowany: 2011-08-07

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Widać, mimo tortur, którymi niechybnie go potraktowano, pilot wcale nie wyzbył się pewności siebie, tak często charakteryzującej ten typ ludzi. Poniekąd to bardzo dobrze, w końcu kto odczuwa przyjemność z dowodzenia bandą klejących się i kłaniających gamoni, pozbawionych własnego mózgu? Dopóki Monroe miał zamiar wypełniać jego rozkazy i nie pozwalać sobie na zbyt wiele wobec niego jako dowódcy, to z pewnością pewna zdolność wolnego myślenia się przydał. Jeśli jednak pozwoli sobie na zbyt wiele... Trzeba będzie go po prostu ukrócić.
Popatrzył za pilotem, jak ten dumnym krokiem wkraczał na swój nowy okręt. Uśmiechnął się lekko kącikiem ust, po czym bez ociągania strzepnął połami płaszcza i ruszył za nim.
- Owszem. - przytaknął po raz kolejny. - Najlepiej połącz mnie z nimi bezpośrednio, gdy tylko uzyskasz kontakt.
Dawno nie był na Alderaanie. W zasadzie było to jeszcze w czasach gdy był Jedi. Przyznać trzeba, iż była to piękna planeta. Ciekawe jak zmieniła się w obliczu Nowego Ładu? Dogłębnie na pewno się o tym nie przekona, gdyż nie leciał zwiedzać. W jakiejś knajpie doszło do walki. Zginęło paru szturmowców, bar wyglądał jak po przejściu huraganu. Co najmniej jeden z walczących był uzbrojony w miecz świetlny. Co najmniej. A niezależnie ilu ich było, nie zwiastowało to nic dobrego.

Offline

 

#40 2011-08-20 16:15:34

Monroe

Oficer Imperium

Zarejestrowany: 2010-03-14

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Byli w pomieszczeniu załogi, wszystko lśniło jak nowe, krzesła promu były wygodne i zachęcały swoim wyglądem. Na końcu było widać drzwi małej zbrojowni. Ale Monroe poczekał aż Orion wejdzie po rampie i stanie u jego boku. W końcu zmierzał do kabiny pilotów. - Połączenie mogę nawiązać zaraz po skoku w nadprzestrzeń, odbędzie się po imperialnej "linii" - powiedział wciąż tym rzeczowym tonem, wcisnął przycisk i rampa uniosła się ku górze, umożliwiając im komfortowe przejście do celu. Gdy podłoga połączyła się z wyjściem cichym sykiem, ruszył natychmiast do drzwi. Popatrzył z dumą na dosyć przestronny kokpit. Sześć skórzanych foteli, w końcu to jednostka wysokiej jakości, przewidywano więcej osób dla łatwego sterowania. Oczywiście podzielenie tych wszystkich funkcji nie było konieczne, teoretycznie każdy statek może pilotować jedna osoba. Tac popatrzył przez szybę na hangar, który wydawał się teraz znacznie mniejszy. Usiadł w fotelu pierwszego pilota, przełączył kilka guzików i statek ożył. Lampki i komputery wyświetliły dane, rozległo się także buczenie silników. Monroe zaczął wystukiwać kody startowe, bez których opuszczenie Capricorna byłoby nie możliwe. - No to w drogę - maszyna podniosła się lekko, kiedy pociągnął za stery z niesamowitą precyzją. Skrzydła rozłożyły się i Lambda wleciała w przestrzeń kosmiczną bez większych wstrząsów. - Ustawiam kurs na Alderaan - powiedział bardziej do siebie niż do towarzysza. Zatoczył łagodny łuk i po chwili gwiazdy rozpłynęły się tworząc przyjemną grę świateł. Piękna jest - pomyślał o promie Tac, gładząc pulpit. - Wspaniała jednostka - wypowiedział myśl.

Offline

 

#41 2011-08-21 07:15:21

 Orion

Inkwizytor

Zarejestrowany: 2011-08-07

Re: Stacja orbitalna - Capricorn

Milcząc wkroczył za pilotem na pokład i podążył prosto za nim w głąb statku. Jak od razu dało się zauważyć, był albo nowy, albo porządnie odrestaurowany, przy czym najpewniej był to ten pierwszy przypadek, bo urzędnicy wojskowi bynajmniej nie sypali szczodrze kredytami na naprawy i remonty.Tak czy inaczej, prom był po prostu czysty, schludny i widać że sprawny, co było niezwykle miłym zaskoczeniem, jako że Orion spodziewał się raczej jakiejś kupy złomu. Rozglądając się jeszcze chwilę,  w końcu rozsiadł się w jednym ze skórzanych foteli, nonszalancko zakładając nogę na nogę i splótłszy swoje dłonie na wysokości klatki piersiowej, opierając łokcie o podłokietniki - wygoda przede wszystkim. Nie miał zamiaru zachowywać się przed pilotem jak admirał z kijem od szczotki przywiązanym do pleców.
Tymczasem Monroe ukazując swój kunszt, całkowicie bezproblemowo wydostał maszynę z hangaru. Była to kolejna z milszych niespodzianek, w końcu dowództwo wojskowe niechętnie zrzekało się dobrych pilotów na rzecz służb specjalnych, a chyba tym bardziej takich jak Inkwizycja, więc Orion zawsze mógł otrzymać jakiegoś patałacha, żeby tylko był. Tymczasem jednak pilot od pierwszych chwil sprawiał dobre wrażenie ,a  to było niezwykle ważne, tym bardziej że w ciężkich czasach nie zawsze miało się okazję sprawienia jakiegokolwiek wrażenia poza pierwszym. Ciekawe co ich czeka na Alderaanie... No cóż, wkrótce się o tym przekonają. Wyrywając się z rozmyślań, Inkwizytor spojrzał na pilota, wyraźnie zadowolonego ze swojego nowego okrętu, bo niemal z czułością gładzącego pulpit.
- Przyznać trzeba. - odpowiedział lakonicznie, gdy Monroe nie omieszkał wyrazić swojego zachwytu. - Niezwykłe, bardziej spodziewałem się jakiegoś rzęcha. Cóż za nadzwyczajna hojność ze strony urzędników, chyba otrzymali wybitnie dużo łapówek i mieli dobry dzień. - zakpił, pozwalając sobie na odrobinę zażenowania stanem imperialnej biurokracji, z której diabelską machiną nieraz miał do czynienia.

Ostatnio edytowany przez Orion (2011-08-21 08:04:40)

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.041 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Szamba betonowe Skarszewy https://irsystem.pl/