Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
- Ech...
Westchnął ciężko zawiedziony szczurkiem i jego odpowiedzią. Sądził, że otrzyma pomoc w wykonaniu misji. Nic z tego.
- Nie mogłeś tego wysłać Mistrzyni?
Zezłościł się na szczurowatego. Nie misiałbym się fatygować.
- A z resztą co ty wiesz o poświęceniu?
Zmierzył go pełnym pogardy spojrzeniem.
Offline
Szczurek pokręcił przecząco głową.
- Główna sieć kontrola przez hutt. Dłuższa wiadomość ich uwaga.
Żeby wysłać wiadomość poza planetę potrzebny bł wzmacniacz sygnału. Z reguły każda zamieszkała planeta posiadała tego typu urządzenie, z którym każdy połączyć się mógł. Nie zawsze to było jednak bezpieczne. Drugim sposobem było użycie wzmacniacza z prywatnego statku, a takiego Mysz nie miał. Poza tym kontaktował się z mistrzynią pośrednio, nie bezpośrednio.
Chadra-fanin popatrzył z dołu na T'kula. Jego spojrzenie go trochę przerażało, ale Morrigan i jej ludzie znajdowali się na wyższej pozycji.
- Nie moja walka. Ja tylko przysługa robić. Ty chcieć, ty robić sam. Ja zrobić co ja mieć
Offline
- Masz rację. byłoby to nieroztropne.
Potwiwrdził. A że przeraził go? No cóż, czasem i tak bywa. Jednak szczurowaty mógł się przysłużyć sprawie w inny sposób. Informacją. Był tubylcem i znał tutejsze zwyczaje itd. Wystarczyło zapytać.
- Jak sądzisz, czy Morrigan wydała by mnie łowcom nagród gdybym chciał się do niej przyłączyć?
Offline
Mysz wolał przebywać w bezpiecznej odległości od T'kula. Nie podobał mu się, jakoś mu tak źle z oczu patrzyło. A to że był Jedi nie znaczyło wiele. Nie w dzisiejszych czasach.
- My tak mówić. Morrigan działać tylko na korzyść Morrigan. Jeśli ona nie mieć pożytek z ty to się ciebie pozbyć.
Chadra-fanin nie potrafił jasno odpowiedzieć, czy ona by go wydała łowcom nagród czy też nie. Ciężko było mu przewidzieć to co ona zrobi, bo dosyć często działała nieszablonowo. Nie jak prawdziwy, dumny gangster.
Offline
- Cholera!
Uderzył dłońmi po udach ze złością, że ten szczur znów ma rację niczym Yoda.
- Nie zostało mi nic więcej jak zabrać się z NS i wrócić do domu. Szlag! A miałem spędzić tydzień nie trzeźwiejąc i zabawiając się z panienkami.
Wyciągnął z kieszeni komunikator i włączył go.
- Bzyk! Przekaż wiadomość do misyrzyni, że mam te informacje i muszè uciekać z NS jak najszybciej się da.
W odpowoedzi usłyszał kilkanaście pełnych przejęcia bzyknięć astrodroida. Droid martwił się. I słusznie. T'kul rozłączył się. Teraz zwrócił się do szczurowatego.
- Dziękuję za pomoc.
Położył na stoliku chip ktedytowy na sumę 1000 kredytów. trzeba było trzeba okazać swą wdzięczność.
- Jak sądzisz, czy powrót do hotelu byłby bezpieczny? Muszę zabrać z tamtąd droida i swój plecak. I przydałby się pilot ze statkiem. Wiesz gdzie można takowego znaleźć?
Offline
T'kul w końcu pojął powagę sytuacji. Gdyby był człowiekiem to mógłby się ukryć, na NS było wiele miejsc, w których można było po prostu zniknąć, wtopić się w tłum. Jednakże jako pau'anin cholernie rzucał się w oczy komuś, kto miałby go szukać. Taka to już wada pochodzenia z egzotycznej rasy.
- Ja to być winny. I ty uważać. Ja nie wiedzieć co bezpieczne. Ty mieć Moc, coś wymyślić. A pilotów dużo być przy Port Kosmiczny.
W pobliskich kantynach przesiadywało wielu przemytników, więc prawdopodobieństwo znalezienie jakiegoś transportu było duże. Problem w tym by nikt go nie wypatrzył i nie podkablował odpowiednim osobom.
Offline
Zamyślił się pocierając dłonią podbródek.
- Gdybyśmy mieli wózek repulsorowy i białe prześcieradło oraz przebranie dla ciebie moglibyśmy się pokusić o przetransportowanie moich "zwłok" do portu kosmicznego i dalej na inną planetę.
- Powiedział cicho, jakby do siebie.
- Gdybym jednak miał łachmany... Mógłbym udawać żebraka. Tak czy inaczej mam problem. I ty też, bo jak mnie tu odkryją...
W wymownym geście przejechał dłonią po gardle.
- Tak czy inaczej musisz mi pomóc.
Stwierdził stawiając sprawę jasno.
Offline
Mysz zagwizdał z irytacją i pomyślał - "kogo mi tu do cholery przysłali?" bo pomysł z prześcieradłem i wózkiem repulsorowym był po prostu... porypany. I to zdrowo. Na to by się nawet kretyn nie nabrał a co dopiero ochrona portu kosmicznego. Co prawda T'kul powiedział to bardziej do siebie, jednak chadra-fanin miał sporej wielkości uszy, przez co miał o wiele bardziej wyczulony słuch.
- Ja już pomógł. Ja dać dane, ja cie ostrzec. Ty sobie radzić sam
Upierał się przy swoim, bo nie chciał się angażować w to bardziej. Pau'anin odstawił komedię z sithem to teraz niech sobie radzi sam.
Offline
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Jeśli mi nie pomożesz a do tego mnie tutaj znajdą to w uroczy sposób wyprują z ciebie flaczki. I będzie po tobie. Jednak jeśli tego chcesz...
Obrócił się w stronę lodówki i podszedł do niej. Intensywnie myślał co by tu zrobić. Potrzebuję przebrania. Niczego więcej. Starych śmierdzących łachmanów.
Offline
- Ty iść. Ty nie szukać tu nic, ja nie pomóc, ja nie mieć nic.
Odpowiedział po raz kolejny Mysz, który po prostu nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Spełnił prośbę mistrzyni Fer'nir i odszukał informacje na temat Morrigan. Miał je przekazać Jedi, który przybędzie na Nar Shaddaa. Zrobił to. Nie jego wina, że ten dureń narobił sobie wrogów w sposób dosyć widowiskowy. On nie mógł pomóc. Nie chciał pomóc.
Gdy pau'anin ruszył w kierunku jego lodówki to chadra-fanin szybko doskoczył do niej i zagrodził mu drogę. W tej chwili różnica wzrostów nie bardzo się liczyła.
- Ty iść. My skończyć. Ty radzić sobie sam
Offline
- Niech tak będzie.
Wyciągnął z kieszeni zabrany od szczurka notatnik. Wpisał coś do niego a potem schował z powrotem do kieszeni.
- Jeśli mnie złapią to w notatniku znajdą Twoje dane. Pseudonim i rasę. Wiesz zapewne co to oznacza?
Podszedł wolno do wyjścia będąc jednak czujnym na jakikolwiek atak szczurka. Tacy jak on lubią wbić wibroostrze w plecy. Otworzył właz. W korytarzu wciąż było ciemno. Na to też był sposób. Dobył świetlnego miecza. Aktywował go i idąc korytarzem w stronę zaułka oświetlał nim sobie drogę.
Offline
- Ty sie wynosić. Ty sie cieszyć, że ja przysługę winny być
Gdyby nie fakt, że mistrzyni fer'nir uratowała Myszy życie, to by T'kula bez większych oporów po prostu sprzedał. On nie pomagał Jedi ze względów ideologicznych tylko prywatnych. A to też może kiedyś się skończyć. W każdym razie chadra-fanin z miejsca się nie ruszył, a kiedy pau'anin wyszedł to tylko pośpiesznie zamknął za nim właz i pozostał w swojej kryjówce.
Tymczasem na zewnątrz w zaułku panował spokój, więc bez problemu można było opuścić kryjówkę Myszy i gdzieś zwiać.
Offline
W śmietniku było sporo różnych odpadków, stare konserwy, resztki jedzenia, potłuczone szkło, podniszczone pojemniczki, kawałki różnych tworzyw sztucznych, trochę szmat itp. Generalnie mało przydatne rzeczy, bo wszystko co miało jakąkolwiek wartość lub przydatność było od razu konfiskowane przez miejscowych meneli i żebraków. Kilka szmatek T'kul może i znajdzie, ale śmierdzieć będą strasznie.
Offline
I o to chodziło. Znaleźć najbardziej śmierdzące szmaty jakie tylko się da. Śmierdzący menel raczej nie zainteresuje nikogo. Wybrał więc to, co na niego pasowało, w co mógł się ubrać. Pół twarzy i głowę też przewiązał szmatami. Coraz bardziej wkurwiało go to, że będąc jedi musi się ukrywać a wszelkiej maści tchórze boją się jedi pomóc. Mieczem świetlnym uszkodził klapè do wejścia od tunelu a na ścianie wygrawerował ostrzem duży napis "MYSZ"8 i strzałkę w kierunku tunelu. To była jego zemsta. Srał na to czy mu się za to dostanie czy nie. Podjął decyzję. Rezygnuje z bycia Jedi, rycerzykiem muszącym się ciągle ukrywać. Przygarbił się i ukrył zdeaktywowany miecz przy pasie pod łachmanami i kulejąc ruszył w stronę hotelu.
Offline