Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 … 6 7 8 9 10 --»
Biznesmen
Rekin był ogromny, nie przypominał jakiegoś tam ludojada, połknął fotel w całości i zniknął w głębinach cimenej, nieprzeniknionej wody, wyglądającej bardzo spokojnie. Narazie.
Offline
Padawan
No i w końcu Aru mógł poczuć to co przedtem, czyli pojawienie się Takena w "zasięgu" Mocy, tak jakby nagle się zmaterializował po tym zniknięciu. Początkowo jego obecność byłą tylko jednym z miliardów maleńkich punkcików na samym tylko księżycu, ale gdy tylko kel dor zorientował się ,ze coś nie tak to do zabraka nadeszła myślowa "rozmowa" wraz z falę niepokoju i troski, formującą się w prosty przekaz "Co się tam do cholery dzieje?" czy jakoś tak.
Offline
*Uderzenie Mocy Aru ugodziło Nemedisa w splot słoneczny, jednak Sitha nie odrzuciło. mógł to zwalczyc, i jedynie szata załopotała za nim wściekle jak po uderzeniu wiatru. Poczuł osobliwy rodzaj bólu, jednak nie miało to na niego wielkiego wpływu, jednak znalazł się w położeniu defensywym*
atakuje Aru
Offline
Mroczny Jedi
*No cóż, Aru zorientował się tylko, że Taken coś komunikuje. Jedyne jednak co do niego dotarło to same uczucia i emocje, niepokój i troska, ni mniej ni więcej. Taken w odpowiedzi dostawał to co wcześniej, falę mroku na przeciwko której szara aura zabraka stanąć musiała. Wracając jednak już do pojedynku, Aru nie spodziewał się, że jego atak coś zrobi,. wszak pchnięciem chciał sitha popchnąć w stronę rzeźby, a nie przywalić z siłą miażdżącą kości. I to chyba był błąd bo sith większość uderzenia najwidoczniej zneutralizował przyjmując tylko pachnięcie w splot słoneczny który większego efektu na nim nie wywołał. Ale chwilową inicjatywę ze swej strony zamierzał wykorzystać jak najlepiej się da. Na razie jednak bez mieczy. Kilka kroków w lewo uczynił by nie być tak blisko przerębla swoistego i Mocą sięgnął do licznych waz, dużych, stojących w tym pomieszczeniu a w których to rzekomo miały być prochy poprzednich uczniów Vottagga(czym nastraszył Secorshę,a co prawdą nie było). Jednakże wazy były duże i dosyć ciężkie, a Aru pragnął kilkoma na raz rzucić w Nemedisa...a że stał pomiędzy poustawianymi w przeciwległych stronach wazach, to z dwóch stron na niego ciężkie ozdoby poleciały ściągnięte na niego ruchem rąk zabraka który ręce swe rozrzucił na boki i szarpnięciem zgiął w łokciach wprawiając ciężkie wazy w lot.*
//wnioskuję,że moja kolej//
Offline
Admin - MG
*Nemedisowi gniewnie zapłonęły oczy gdy Aru ugodził go mocą. W momencie gdy szata załopotała, z głowy spadł kaptur odsłaniając twarz przykrytą białą, specyficzną maską. Jedna jej część przedstawiała usta pochylone w dół w wyrazie smutku, pod okiem widniała krwawa łza. Druga cześć była przeciwieństwem, usta złożone w krwiożerczym, lodowatym uśmiechu, czarne zakola wokół otworu na oko. Jednym "żywym" elementem były jak się zdaje oczy spowite mrokiem, patrzące dzięki okrągłym otworom w masce. Wyglądało to tak, jakby zamiast oczu była hipnotyzująca nicość.
Prawa dłoń Sitha momentalnie wystrzeliła do przodu podczas gdy w lewej, opuszczonej wzdłuż ciała pojawił się czerwony niczym pióro feniksa miecz skierowany do tyłu. W pomieszczeniu zagrzmiało gdy mroczny próbował dokonać implozji dzbanów zaraz po tym, jak te poczęły zmierzać w jego stronę. W ostateczności jednak mógł rozbić wazony mieczem.
W mrocznej sali miecz świetlny rzucił na postać sitha - a w szczególności na maskę - krwistoczerwoną, złowrogą poświatę.*
Offline
Admin - MG
*Nemedis utkwił w Aru lodowate spojrzenie. Wachlarz złych, negatywnych emocji szalejących w ciemności uderzył w zabraka z całą swoją mocą, a aura mroku stała się tak silna, że pochłaniała sobą dosłownie wszystko. Była wszechobecna. Czyste zło i destruktywny chaos.
W momencie, kiedy dzbanki efektownie implodowały w locie, on stał z pochyloną głową, skupiony. Płonący czerwienią miecz zgasł zostawiając za sobą cień i ciszę. Sith płynnym ruchem złożył dłonie i przycisnął je do klatki piersiowej. Trwało to moment, w towarzystwie wszechobecnego bez dźwięku zwiastującego tylko to, co miało nadejść. To była jedynie cisza przed burzą...
Jego ręce nagle rozłożyły się na boki w asyście przeszywającego krzyku. Ciało wygięło się gdy została uwolniona moc. Rozeszła się agresywnie niosąc brutalną siłę w akompaniamencie ogłuszającego huku. Jeśli w pomieszczeniu były jeszcze jakieś kruche przedmioty i dzbanki - prawdopodobnie popękały, rozpadły się. Dłonie Nemedisa wygięły się w stronę Aru by rzucić do szaleńczego biegu wszystkie te okruchy, kawałki przedmiotów, szkło i gruz. Wszystko to miało ściągać do Jedi jak do ogromnego magnesu.*
Offline
Mroczny Jedi
* Mrok, nienawiść, gniew, szarpały łańcuchy w umyśle zabraka, nadwątlone strachem ogniwa opornie lecz powoli pękały... lecz Aru nie miał zamiaru pozwolić tak łatwo uwolnić to co w jego umyśle się kryło, głęboko, zakute w łańcuchy. Co się dało ratował, wspomnienia, dobre wspomnienia umacniały łańcuchy, nie pozwalały im dalej pękać, nie mógł się tak łatwo poddać! Zdeterminowany był. Działał na wyższych obrotach, jak zaszczute zwierzę, instynkt samozachowawczy u tego osobnika był silny i mimo, że Jedi nie powinni się oddawać tak prymitywnym instynktom... on to czynił. Była to zimna determinacja, nadal był w stanie bez emocji wytrzymywać. Gdy dzbany implodowały zmieniając się w pył skrzywił się nieznacznie.... miecze swe z sykiem uruchomił. Blask błękitny odbił się w jego złotych oczach oraz skórze pokrytej zawiłymi tatuażami. Dwie błękitne klingi wydające się być niebieskimi płomieniami, świetlne ostrza otoczone były nieustannie parującą z nich niebieską poświatą jak by mgłą czy też parą rozmywającą się kilka centymetrów nad ostrzami.... ruszył na sitha.... krzyk jaki rozległ się nie tyle uderzył w zmysły zabraka,a przynajmniej nie w te które był w stanie nazwać. Mur, wspomnienia, zimna determinacja, Moc. W Mocy jego ratunek. Mocą się otoczył, zarówno ducha jak i ciało. Na skutek czynności Sitha nawet rzeźbi pokryły się siateczkami pęknięć, wszystko wyglądało jak po eksplozji granatu... i to wszystko leciało w stronę tego który Jedi się nie nazwie ,a którego tak nazywały Duchy. Nie zwalniał, starał się nie zwolnić jednak pod naporem takiej kanonady, bombardowania przystanął. Moc otoczyła go niczym ochronna bańka z trudem podtrzymywana. Siłę czerpał ze wszystkiego co dobre go spotkało w życiu. Wędrówki z Mistrzem, przyjaźnie, powrót na łono zakonu, spotkanie z Duchami, pomoc jaką podzieliła się z nim obca rodzina. To wszystko dawało mu siłę, nie pozwalając mu przypominać sobie o złych stronach każdego wspomnienia.O śmierci i bólu z nimi związanymi. * Raaggh! *Ręce na swej piersi skrzyżował Moc na moment praktycznie wchłaniając w siebie, momentalnie się jej pozbywając, wzmocnioną, wyrzucając ją z siebie wraz z rozłożonymi ramionami z ostrzami ku górze wycelowanymi. Ramiona równolegle do ciała rozpostarte zostały, a od samego ciała Aru uderzyła Moc niczym od epicentrum wybuchu tejże siły. Miało to na celu zmieść wszystkie odłamki. Czysta siła, czysta Moc. Mimo zasilania tym co pozytywne równie niszczycielska co chaotyczne uderzenie pierwotnej Mocy. Jaki zasięg to mieć będzie...kto wie. W każdym razie najbliższe otoczenie w okół zabraka zostanie dość mocno zniszczone.*
Offline
Po ów demonstracji obu stron stanęli w końcu na przeciw siebie w odległości ok. 4 metrów, w gruzowisku którym stał się apartament Vottagga. Hutt powinien uciekać, jeśli chce przeżyć, bowiem sufit zaczął trzeszczeć złowrogo, jeszcze kilka wyładowań iż awali się niechybnie
Atakuje Aru
Offline
Mroczny Jedi
*Chcecie szybką rozbiórkę niedużego budynku? Zróbcie ustawkę Jedi i Sitha,albo dwóch nie lubiących się Sithów.-taki z tego wniosek.*
* Oddech Aru przyspieszył, pierś unosiła się mocniej, oddechy były głębsze. Krew pompowana przez dwa zabracze serca pędziła przez aorty i żyły. Tak samo Moc wypełniająca wnętrze, każdą komórkę jego ciała. Chwilowo jego umysł był...czysty. Komfortowo wręcz nie męczony mrokiem. Ale to i tak tylko krótkie chwile wytchnienia i dobrze sobie z tego złotooki zdawał sprawę. Ale te chwile wystarczyły by zdołał swe zmysły znów ostrością obdarzyć, a ruchy refleksem danym wyszkolonym użytkownikom Mocy. Tej czy tamtej,albo siamtej. Ciche buczenie jego ostrzy zamieniło się w charakterystyczny wizg gdy ten rzucił się w kierunku przeciwnika pozostawiając za sobą szybko niknący ślad swych ostrzy. Jar'kai, styl czerpiący z impulsywności użytkownika, mogący sprowadzić na Ciemną Stronę jak to powiadają. Ale mrok może zwalczyć mrok czyż nie? Zabrak jednak wiedział,że zaczerpnięcie z mroku, teraz, w walce z... Tym, będzie równoznaczne z jego porażką. Nie mógł sobie na to pozwolić. Kontrolował każde swe emocje, zamierzał się teraz zetrzeć z tym przeciwnikiem w zwarciu, na ostrza, ostrza które celowały w oponenta. Prawe ciąć miało przez klatkę piersiową stworzenia, lewe zaś wysoko capnąć na poziomie szyi. A ten typ miał szyję długą raczej...nie?*
Offline
Biznesmen
Vottagg i najemnicy widzieli co się dzieje, dlatego postanowili zwinąć manatki w trybie natychmiastowym.
Hutt nie był głupi, wiedział kogo winić za słabość konstrukcji - republikańskich inżynierów. Odrazu widać, że durabeton, teoretycznie nie do skruszenia, był wzbogacany jakimiś świństwami, a wszystko, żeby ciąć po kosztach. Najwyraźniej Republika dostała to na co jej się należy. Apartamenty Vottagga cierpiały, nawet goście powychodzili ze swoich pokoi i bez słowa się ewakuowali. Żal tylko sąsiadów z góry, a podobno nad salą z rekinem, mieszkanko ma Duros - pijaczyna. Ciekawie będzie, kiedy spadnie do Jedi i Sitha ze swoją kanapą i piwem. Ha! Już widać nagłówki Faktu NS: "Podłoga mi spadła, a tam Dżedaje i rekin." Banda łowców nagród z Vottaggiem oddaliła się repulsorowym wozem ( coś jak autobus), jednak wciąż obserwowali, póki połąłączenie z kamerami jest. Zawrócili ustawiajac pojazd na równi z piętrami wieżowca, wykupionymi przez biznesmena.
Offline
Admin - MG
*No nie takiego niedużego zważywszy na to, że apartament Vottaga znajdował się w ogromnym wieżowcu, ale wiadomo - nawet czyjeś myśli mogą popełnić błąd poznawczy. Chociaż jakby Nemedis usłyszał o ustawce i szybkiej rozbiórce, pewnie by się plasnął w czoło.
Zapłonął żywy i pulsujący jak krew miecz. Sith skoncentrował się na przeciwniku, obserwował jego ruchy by potem skutecznie się im przeciwstawić. Tak, miał długą szyje, a był przy tym bardzo wysoki, więc prawdopodobnie cios Aru ukierunkowany na tą partie ciała nie był wyjątkowo silny. Nie da się ukryć, że Nemedis miał pod tym względem sporą przewagę. Przyjął pozycje wyjściową Formy VII, stylu Juyo znanego z zażartości, wykorzystywania wewnętrznego wulkanu emocji i nurtu mocy. To połączenie brutalności Djem So ze zwinnością Ataru w pewnej niekonwencjonalnej i całkowicie nowej jakości. Był to styl zawsze uznawany za najbardziej niebezpieczny, wyjątkowo rzadko używany przez Jedi gdyż nieuchronnie kierował ku otchłani ciemnej strony mocy.
Tutaj defensywa zdecydowanie nie polegała na pasywności wobec przeciwnika, wprost przeciwnie. Znajdujący się w prawej dłoni mrocznego lorda miecz natarł na ostrze Aru z całą swoją siłą. Sith wykorzystywał przy tym dużą przewagę wysokości i własny, wewnętrzny wulkan szalejącego mroku. Z kolei atak zabraka na własną, położoną bardzo wysoko szyję postanowił zablokować mocą. Jego ręka wygięła się w stronę niebieskiego miecza. Dłoń Jedi jak i jego ostrze natkną się na niewidzialną, zdecydowaną siłę, która uderzy z całą swoją brutalnością by cios odeprzeć.*
Offline
*Dwie klinki zwarły się ze sobą. Czerwona, oraz ta, którą Aru dzierżył w prawej ręce, ta w lewej ześliznęła się jakby po niewidzialnym kamieniu i choć Aru niby do końca ją kontrolował, to nie udało się musnąć długiej szyi Nemedisa. Miecz zostal odepchnięty, ręka poleciała do tyłu i miała doskonałą okazję by poprawić*
Znowu atakuje Aru
Offline
Mroczny Jedi
*No cóż zważywszy na różnice wzrostu między nimi to cięcie w szyję i tak z góry było skazane na niepowodzenie bez skoków w stronę samego Nemedisa. Ale jakoś zabrak nie miał ochoty zgubić w locie swoich kończyn, zdążył się do nich przyzwyczaić w ciągu swego życia i jakoś nie miał ochoty ich zostawiać na podłodze zniszczonego apartamentu hutta. No, ale mniejsza o tym co mogło być,a się nie stało. Klingi z sykiem i przy wtórze rozbłysków światła starły się jedna z drugą podczas gdy lewa ręka zabraka w tył się odsunęła po odepchnięciu wycofując się właśnie do tyłu. Aru nie zamierzał siłować się z wielkoludem bo ten może i nie był jakoś przesadnie fizycznie silny lecz masa ciała swoje robiła jeśli by postanowił naprzeć ciałem. Toteż Aru wycofał się, ostrzem przesuwając o szkarłatną klingę-krok i odskok. I cięcie od lewej strony do prawej, wykonane lewą ręką tak by trafić albo rękojeść broni Sitha, albo jego palce tę broń trzymające.*
Offline
Admin - MG
*Sith syknął cicho. Nie podobała mu się pozycja, w której się znalazł. Wolał mieć kontrole. Być panem sytuacji.
Obserwował uważnie Aru, który najwidoczniej odskoczył, potem jednak zaatakował jednym mieczem i Nemedis uznał, że to idealna pora by przejąć inicjatywę. A więc będąc wolnym od swojej lewej strony, po uwolnieniu miecza od ostrza cofającego się jedi mógł całą uwagę skupić na jego ataku z drugiej strony. Chwytając miecz oburącz opuścił go szybko by sprawić, że klingi się ze sobą spotkają. Utworzą wtedy nieco rozjechaną literę "X" i wtedy sith przesunie swoje ostrze w stronę rękojeści niebieskiego miecza by ją uszkodzić i tym samym wyłączyć przynajmniej jeden miecz Jedi z walki. Miał lepszą pozycje blokując ten atak z góry, wykorzystując własną masę.
Tymczasem gniew wewnątrz Nemedisa zapłonął mocniej, a mroczna aura poczęła osaczać Aru zacieśniając pętle na jego duszy. Ta wszechobecna ciemność przedzierała się wszelkimi drogami do jego umysłu by go osłabić.*
Offline
Strony: «-- 1 … 6 7 8 9 10 --»