Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
- Pewnie i ma, ale nie trenując tylko zgnuśnieć nam przyjdzie i zejść na dziady. Lepiej ćwiczyć i doskonalić się niż biernie czekać. Fakt, że zaniedbuje się w ten sposób inne sprawy jednak nie można mieć w życiu wszystkiego.
W szerokim uśmiechu wyszczerzył zęby. Teraz szermierka na słowa przeszła do zwykłej rozmowy bez złości, złorzeczeń, przekleństw i wyzwisk. Zrobiło się więc ciekawie. Ciekawie i nietypowo bo oto stary Jedi powolny niczym ślimak i rozsądny znalazł się w jednym pomieszczeniu z swoim przeciwieństwem. I przeciwieństwa się przyciągnęły.
- Ha! Może to i przywilej starców, jednak mnie on nie nędzie dotyczył. Nie czarujmy się. Czasy nastały nieciekawe i niezbyt bezpiecznie jest w Galaktyce. Pożyję może jeszcze dwadzieścia lat. No pięćdziesiąt jak dobrze pójdzie. Ale nie boję się. Biorę z życia co mogę starając się nie przejmować jutrem, bo kto wie czy wieczora doczekam? Nie łamię się tym jednak. Trzeba pstrzeć optymistycznie.
Dał spokój netiemu by mógł w spokoju zająć się swoją maszyną. Podświadomie czuł, że gdyby teraz szturchnął starca popsułby cały efekt jego pracy. Tego nie chciał zrobić. Nie pokazywał tego po sobie, ale ciekawiło go co też owy aparat mógł zrobić, do czego służyć? Zwłaszcza tu, w tej bibliotece.
- Fakt, w takich uszach i wystających z nich włosach nie wyglądałbyś jak top modelka.
Zaśmiał się perliście.
- Ale przyznasz, że byłby to ciekawy widok jakbyś wyszedł z tąd mając uszy jak Yoda. O na Moc!
Zawołał nagle uświadamiając sobie coś.
- Gdybyś wyszedł z tąd mając uszy jak Yoda cała Rada połamałaby mi świetlne miecze na tyłku.
Przestraszył się nie na żarty. W odpowiedzi na prośbę o pudełko z kryształami podszedł do takowego i klasycznie już, przy pomocy rączek i nóżek podał je staruszkowi ze słowami.
- Proszę bardzo.
Offline
Neti pomrukiwał sobie basowo z zadowoleniem, bo proces łączenia płytki z resztą urządzenia przebiegał bardzo dobrze. Jeszcze kilka chwil i sprawdzi efekty. Może w końcu uda mu się uruchomić ten terminal?
- A czy ja mówiłem o braku treningu? Raczej nie... złoty środek, czyli trochę trenowania ciała, trochę ducha, trochę umysłu. Żeby być dobrym Jedi to wszystko musi dobrze działać. A jak jedną część zaniedbasz to w łeb dostaniesz od kogoś, kto nie zaniedbał. I pewnie ten ktoś będzie Sithem
Kahr cały czas skupiony był na naprawie, właściwie był w stanie takiej połowicznej medytacji. Mocą kontrolował przepływ energii do płytki, ale pozostawał na tyle świadomy, by prowadzić rozmowę i czasem zerkać na pau'anina.
- Zawsze to samo, nieciekawe czasy, nie czarujmy się... sranie w banie jak to mawiają żebracy z Coruscant. Takich czasów przeżyłem sporo... Stary pierdziel Naga Sadow, potem cymbał Exar Kun, nadmiernie ambitny Revan i jego nie mniej ambitny uczeń Malak... potem sprawa z tymi nabuzowanymi Sithami Sionem i Nihilusem... potem znowu spokój i Imperator Sithów się pojawił... potem staremu Desolusowi odbiło i Sithem został... potem znowu był pokój a potem znowu Sithowie, tym razem w wersji tysiącletniej. Wiesz ile razy słyszałem pieprzenie o tym, że czasy są nieciekawe, że trzeba porzucić część tradycji, bo to, bo tamto i owamto? Fakt faktem, czasy są ciężkie... potrzebny jest jakiś Jedi z ikrą, z prawdziwym ogniem a nie krzykacz nawołujący do zmian, bo mu się coś w kodeksie nie podoba, a najczęściej to mu penis w gaciach się odzywa
Słowa netiego były mocno zjadliwe, ale akurat nie kierował ich pod adresem T'kula, tylko tak generalizował. Obecne czasy wyróżniały się na tle innych tylko tym, że Republika upadła, a tak to Zakon w nienajgorszym stanie był, jeśli porównać to można do pierwszej wielkiej Czystki Jedi, kiedy to niewielka grupka uszła cało z polowania Sithów.
- Tiaa... uznaliby że na starość zwariowałem albo za długo na Dagobah spałem. Cholera, tysiącletnia drzemka to nie jest coś co jest przyjemne. Wszystko mi zdrewniało. Dosłownie i w przenośni
Łypnął wesoło na T'kula i nie skomentował jego obaw co do Rady. Zapewne niezadowoleni by byli, bo to w końcu takie dziecinne.
- Dobra, daj mi tego małego błękitnego
Offline
Słysząc basowe pomrukiwwnia Neti zadowolenia wysilił się na cierpliwość. Yoda pochwaliłby to zapewne.
- Fakt, nie mówiłeś o braku treningu. Jednak chyba przyznasz mi rację, że by ciągle się doskonalić dzień to za mało nawet jeśli podzielić go na części. Zwykłem więc dzielić trening na dni. Dzień tego, dzień tamtego. Tak jest mi łatwiej.
T'kul pilnie obserwował poczynania starca. Czuł przepływ Mocy. Tego nie dało się nie wyczuć.
- Zawsze to samo.
Potwierdził sucho.
- Sithowie pojawiają się ni z gruch ni z pietruchy i kręcą jak gówno w przerębli.
Zachichotał na słowa starca.
- Powiedz mi, bom ciekaw niezmiernie. Jak to jest spać tak długo? Co się śni? Jakie jest uczucie po przebudzeniu?
Podał staruszkowi małego błękitnego.
Offline
- Jeśli odpowiednio balansujesz wszystko...
Nie kwestionował metod treningowych T'kula bo ich nie znał. Poza tym to nie była jego sprawa, od tego był Wielki Mistrz Jedi, którym aktualnie był Yoda. Kahr zaś dawno temu obiecał swojemu mistrzowi, że gdy posunie się już odpowiednio w latach to odsunie się w cień, pozostawiając los w rękach młodych. On już swoje przeżył, może doradzać ale nie rządzić. Teraz opiekował się Archiwami i mu to pasowało.
- Dobrze powiedziane... Sithów nie da się zniszczyć, bo są jak zaraza. Raz na jakiś czas do łba im coś strzeli, pozbierają sojuszników, spuszczają nam łupnia i tyle. A potem Jedi biorą się do kupy, spuszczają łupnia Sithom a ci tradycyjnie dają drapaka i ukrywają się do czasu aż znowu znajdzie się szaleniec z podobną ideą. Pieprzone koło fortuny
Stary neti od dawna wyznawał poglądy, że wszystko co Sithańskie trzeba spalić, zniszczyć, zrównać z ziemią, bo ta przeklęta zaraza chowa się po katach jak najgorsze robactwo. Zawsze był za tym by zniszczyć budynki na Ziost, Korribanie czy Dromund Kaas. No i na jeszcze kilku planetach.
- Hmm... to taka hibernacja. U netich łączymy się przez korzenie z ziemią, czujemy przez Moc otoczenie, zmiany prądów i energii. Czuć całe życie. Ale nie mamy świadomości upływającego czasu czy wydarzeń ze świata. Tysiąc lat historii przeleciało mi przd nosem... moze to i dobrze
Offline
- Tak po prawdzie to zastanawiałem się o co tak właściwie tym Sithom chodzi. Po co im te ciągłe wojny? Zwłaszcza, że i tak im potem spuszczamy manto a oni spierdalają tak, że mało gaci nie pogubią. Przecież to nie ma żadnego sensu. Czego oni chcą? Potęgi? Sławy? Ile dałbym by zrozumieć ich tok myślenia.
Rozmażył się.
Offline
Neti dalej majstrował przy urządzeniu, pomrukując sobie z cicha. Dźwięki były głośniejsze i mocniejsze gdy mu wszystko szło dobrze, a gdy mu nie wychodziło to były one bardziej urywane i cichsze, przepełnione lekką irytacją.
- Wyrażaj się trochę bardziej... elokwentnie. A Sithowie mózgi mają przeżarte obsesyjnym pragnieniem władzy, potęgi czy czegoś tak jeszcze. Ciemna Strona ich wypacza tak, ze nie widzą swoich błędów... a my też błędy robimy i z reguły pokrywa się to z ich wystąpieniami.
Kahr nie był aż takim wielkim optymistą by uważać Zakon za ideał. Nie był on doskonały, miał wady, trudności, ale zawsze jakoś udawało się wszystko przezwyciężyć. Wierzył, że teraz też tak będzie.
- Co za złom... prawie tak stary jak ja
Mruknął nieprzychylnie, bo jedna z płytek reagowała nie tak jak sobie tego życzył.
Offline
- Mimo wszystko chciałbym poznać ich punkt widzenia....
"Ciemną stronę" - dodał w myślach obawiając się czy stary Jedi aby nie odczytał przypadkiem jego zdrożnej myśli.
- Mówisz, że ciemna strona ich wypacza tak, że nie widzą swoich błędów. My, Jedi też niejednokrotnie, co udowadnia historia nie widzimy swoich błędów. Ot, błędem było nie dostrzeżenie Lorda Sith w osobie Kanclerza. Duży i niewybaczalny błąd.
T'kul uśmiechnął się i delikatnie poklepał go po plecach.
- Nie przejmuj się. Nic nie jest tak stare jak ty.
Offline
- Jaaasne, od tego się zaczyna. Poznawanie punktu widzenia, potem rozmyślania czy może mają rację, potem małe eksperymenty, bo nic nie zaszkodzi jeśli raz czy dwa kogoś przydusze Mocą w słusznej sprawie. Kroczek i kroczek i już masz mózg psychola
Spojrzał surowo na T'kula. Znał te pragnienia uczniów a czasem i mistrzów, by poznać punkt widzenia Sithów i innych mrocznych Jedi. By jednak studiować tą gałąź wiedzy trzeba być bardzo czujnym, bo ta wiedza nie ostrzega przed niebezpieczeństwami. Ona kusi, przedstawia wszystko w superlatywach itp.
- Za dobrze o tym wiem, naszą słabością zawsze była duma. "Pokonaliśmy Sithów raz na zawsze! Teraz będzie pokój". Gdy nasza czujność spada to oni atakują. Podstępne oślizgłe istoty
Neti czuł mocną niechęć do Sithów. Nie była to nienawiść, to potrafił kontrolować. Ale nie myślał o nich ciepło w kategoriach istot w pełni rozumnych. Raczej jako o szaleńcach owładniętych różnymi maniami. Co akurat też historia pokazuje, żaden z nich nie skończył zbyt dobrze.
- Pff... tutaj na Tythonie są ruiny sięgające czasów Wojen Mocy sprzed ponad trzydziestu tysięcy lat. Pierwsza wojna Jasnej i Ciemnej strony...
Offline
- Ja myślę nad studiowaniem Ciemnej strony tylko w teori. By poznać ich od podszewki, by zniszczyć raz na zawsze, choć to niemożliwe. Niemożliwe bo ciemna i jasna strona to dwie strony tego sanego medalu. Jedna bez drugiej istnieć nie może. To przykre, ale bez Sithów Jedi nie mają racji bytu.
Offline
Neti powoli skierował spojrzenie na T'kula. W tych brązowych, cętkowanych oczach kryła się dezaprobata dla pomysłu pau'anina. Ale można go za to winić? Teoretycznie nie było nic złego w studiowaniu teorii Ciemnej strony. Ale praktyka często wyglądała inaczej.
- To nie jest rozsądne. Te teksty mają powykręcaną, przekrzywiona logikę pełną jadu. Niedoświadczona osoba szybko wpadnie w sidła i nawet się nie zorientuje kiedy z teorii do praktyki przejdzie. To igranie z ogniem, niewielu się na to decyduje i jeszcze mniej uchodzi bez szwanku z tego
Ciemna Strona kusiła jak zakazany owoc, dawała siłę, wiedzę, umiejętności szybko, bez trudu. Nie ostrzegała jednak przed wypaczeniem, zaciemnieniem umysłu. Jedi są altruistami, poświęcają się dla innych. Pod wpływem mroku stają się egoistami i wykorzystują innych do własnych celów, często w imię wyższych racji takich jak pokój, sprawiedliwość i inne bzdety. Takie oszukiwanie samego siebie.
- Mylisz się, w mózgu ci się coś poprzestawiało. Jedi strzegą pokoju i sprawiedliwości i zwalczają Ciemną Stronę, nie Sithów. Oni to tylko jedna z wielu dróg, najbardziej niebezpieczna, ale nie jedyna. Jedi bez Sithów przetrwają, Sithowie bez Jedi też. to, że tłuczemy się od tysiącleci nie znaczy, że jesteśmy dla siebie niezbędni
Offline
- A jakby ktoś studiował teorię Ciemnej Strony a ktoś go przy tym obserwował? Na przykład, czysto akademicko, ty byś studiowaL teorię Ciemnej Strony a mistrz Yoda cię przy tym obserwował i kontrolował twe poczynania. Czy próbowano tego?
Z rozmachem pacnął się dłonią w czoło.
Miałem na myśli że Jasna strona bez Ciemnej istnieć nie może. Razem tworzą równowagę.
Offline
Neti zajęty był naprawą i nie odzywał się przez kilka minut. Musiał teraz scalić ze sobą kilka ważnych i delikatnych elementów. Nie mógł przy tym się rozpraszać. A gdy skończył to mruknął zadowolony z siebie i zaczął przykręcać obudowę urządzenia.
- Coś zanadto interesuje cię Ciemna Strona. Jeżeli takiś chętny to pogadaj z Mistrzynią, z tego co słyszałem kiedyś kroczyła ścieżką Mroku ale jakoś z tego wyszła. Będziesz miał sensację z pierwszej ręki... podobno jest nadal zimną suką, więc uważaj by ci jaj nie urwała
Uśmiechnął się złośliwie i skończył swoją pracę. a Potem nacisnął przycisk aktywacyjny i urządzenie o dziwo zadziałało, chociaż nie robiło niczego konkretnego. Cicho buczało, jakieś emitery świeciły na błękitno no i tyle.
Offline
- Albo żebym jej nie wydupczył. Tak długo siedzę na tej zapyziałej planecie, że z chęcią wybrałbym się do burdelu.
Dopiero teraz zwrócił uwagę, że urządzenie zostało naprawione i uruchomione. I, o dziwo, działało.
- O! Udało ci się uruchomić to urządzenie!
Zawołał uradowany.
- Teraz tylko się stąd jakoś wydostać. Jakieś pomysły?
Offline
- Masz niewyparzony język, trzymaj więc lepiej te przemyślenia dla siebie, zwłaszcza przed radą. Ja tam nie mam nic przeciwko, nikt celibatu nie przysięgał... ale weź się wyrażaj bardziej... cywilizowanie. A Mistrzyni podobno atrakcyjna bardzo.
Trochę się o jej wybrykach nasłuchał. Pobicie jakiegoś rycerza podczas treningu, zranienie padawana w sparingu bo postępował lekkomyślnie. Jej metody nauczania określano jako surowe, łagodnie rzecz biorąc, a ci którzy jej nie lubili (a więc większość ocalałych Jedi) uważali ją za dzikuskę i brutalkę. Ale Kahr wiedział też, że była Cieniem, elitarnym szpiegiem rady walczącym z Ciemną Stroną. Na przestrzeni tysiącleci pojawiało się setki różnych zakonów Ciemnej Strony o czym niewiele osób wiedziało. Większość z nich eliminowali właśnie Cienie, nim doszło do rozszerzenia działalności. Jedynie z Sithami im się nie udawało.
- Tiaa... działa. Teraz tylko trzeba mieć neotikony
Mruknął zamyślony. Neotikony były bardziej zaawansowaną wersją holocronów, posiadały inteligentny interfejs o osobowości i wspomnieniach jednego z mistrzów Jedi. Obecnie technologia ich tworzenia zaginęła w mrokach dziejów. Mało kto już wiedział jak tworzyć nawet "zwykłe" holocrony.
- Spokojnie, na wszystko nadejdzie czas
Offline
- Skoro taka atrakcyjna to nie raz się ją...
Ugryzł się w język by znowu nie palnąć jakiejś głupoty. Spojrzał na starca i zastanowił się jakby to było być sithem i zabić wszystkich obecnych w Świątyni. Zastanawiał się jakby się wtedy czuł. Co czuła istota, która zdradziła bliskich i przyjaciół. Która zabiła swoich nauczycieli, tych którzy uczyli, doradzali, pomagali.
Offline